MBA 1/2005
25
Mgr
Wojciech Matuszczak
wmatuszczak@poczta.wprost.pl
Finanse
behawioralne
W powszechnej opinii giełda koja-
rzy się przede wszystkim z pieniędzmi.
Zarówno z tymi, które można na niej
stracić, jak i z tymi, które można na
niej zarobić. O tym, czy dany inwestor
zyska, czy straci decyduje trafność pod-
jętych przez niego decyzji. W ocenie
tego, czy akcje spółek będą rosły czy
też nie, pomaga mu wiedza z zakresu
analizy fundamentalnej lub/i anali-
zy technicznej. Zgodnie z pierwszą z
nich, ruchy cen akcji spółki mają swoje
uzasadnienie w zmianach sytuacji eko-
nomicznej danego przedsiębiorstwa
oraz ogólnej sytuacji gospodarczej w
kraju i za granicą. Druga zaś głosi, że
notowania akcji podlegają pewnym
powtarzalnym trendom. Wynika z
tego, że badając zachowania rynku w
przeszłości oraz porównując je z jego
obecnym stanem, można przewidzieć,
co będzie się działo w niedalekiej
przyszłości. Czasami jednak ogromna i
długoletnia wiedza oraz doświadczenie
zawarte w tych obu technikach nie są w
stanie wytłumaczyć wydarzeń na par-
kiecie. Wtedy zdesperowani i doprowa-
dzeni do ostateczności komentatorzy i
eksperci twierdzą, że przyczyn należy
upatrywać wyłącznie w czynnikach
psychologicznych. W ten sposób doce-
niają oni rolę i znaczenie psychologii
na rynkach finansowych.
Doświadczeni inwestorzy od daw-
na przywiązywali dużą wagę do za-
chowań graczy i ich reakcji na różne
wydarzenia na parkiecie. Dawali temu
wyraz, poświęcając wspomnianym
zagadnieniom znaczące miejsce w
swoich wspomnieniach i poradnikach.
Niektórzy z nich, jak na przykład
Andre Kostolany (1999) psychologii
giełdy poświęcili całą książkę. Były
to jednak tylko doświadczenia i ob-
serwacje poszczególnych osób, nie
miały więc charakteru badań na-
ukowych. Dopiero w ciągu ostatnich
dziesięciu lat XX wieku psychologowie
bardzo intensywnie zajęli się giełdą
i jej uczestnikami. Badaniom w tym
zakresie nadano wspólne określenie:
finanse behawioralne.
Zanim omówione zostaną podsta-
wy finansów behawioralnych, warto
dowiedzieć się, co przyczyniło się do
powstania i popularności tych badań.
U źródeł finansów
behawioralnych
Wydarzenia związane z rynkami
kapitałowymi i giełdą są opisywane
i tłumaczone teoretycznie przez no-
woczesną teorię finansów. Z kolei
teoretyczne podstawy nowoczesnych
finansów wywodzą się z klasycznej
oraz neoklasycznej ekonomii. To wła-
śnie od wyznawców idei „niewidzialnej
ręki rynku” zapożyczono bezpośrednio
podstawowe założenie nowej teorii
– koncepcję racjonalnej istoty tzw.
homo oeconomicus. Zakłada ona, że
każdy z uczestników gry rynkowej po-
stępuje zawsze w sposób racjonalny
ekonomicznie. Istnieje więc kryterium
racjonalności, którym jest dążenie do
maksymalizacji zysku uczestników gry
rynkowej. Zgodnie z tą tezą, inwestorzy
w każdym momencie będą chcieli ku-
pować i sprzedawać akcje w taki spo-
sób, aby osiągnąć maksymalny zysk.
Kolejnym elementem leżącym u
podstaw nowoczesnych finansów było
opracowane w 1965 roku przez profe-
sora Uniwersytetu w Chicago Eugene
Famę zasady efektywnego rynku pod
względem informacyjnym. Głosi ona,
że wszystkie informacje, które mogą
mieć wpływ na ceny akcji zostały już w
nich zawarte
1
. Ponieważ gracze postę-
pują racjonalnie, więc odpowiednio re-
agują na pojawiające się wiadomości,
kupując lub sprzedając akcje stosownie
do zakładanego wpływu, jaki te infor-
macje mają wywołać. Rynek powinien
więc pozostać w równowadze i ulec
zmianie dopiero wtedy, gdy pojawi się
kolejna, istotna wiadomość. Ponadto
decydenci są doskonale poinformo-
wani o wszystkich wydarzeniach oraz
interpretują i reagują w ten sam sposób
na napływające wiadomości mogące
mieć wpływ na ceny akcji.
Wykorzystanie założeń klasycznej i
neoklasycznej ekonomii i opracowanie
podstaw teoretycznych nowoczesnej
teorii inwestowania było (i jest nadal)
dużym sukcesem, który przyczynił się
do rozwoju tej dziedziny wiedzy. Mię-
dzy innymi dzięki temu możliwe było
opracowanie wykorzystywanych po-
wszechnie modeli konstrukcji portfela
inwestycji.
Jednak wkrótce okazało się, że
dopiero co opracowana teoria nie
jest idealna. Pojawiły się pierwsze od-
stępstwa od zasad efektywnego rynku
– anomalie, które nie mogły zostać
wytłumaczone przez nową naukę. Jed-
ną z nich był znany powszechnie tzw.
„efekt stycznia”. Rozeff i McKinney w
1976 w swych badaniach wykazali, że
stopy zwrotu w styczniu są statystycznie
wyższe niż w innych miesiącach (Tyszka
2003) – czyli w styczniu można uzyskać
zyski znacznie wyższe niż w innych mie-
siącach. Kolejnym znanym przykładem
odstępstwa od teorii jest tzw. „efekt
wielkości firmy” (Tyszka 2003). Wraz z
upływem czasu naukowcy zaczęli wska-
zywać coraz więcej anomalii.
Ekonomia behawioralna
i finanse behawioralne
Dość częstą reakcją na prezento-
wanie odstępstw praktyki od założeń
teoretycznych, szczególnie w środowi-
skach akademickich, było stwierdze-
nie, że jest to tym gorzej dla praktyki.
Istnienie anomalii nie powodowało
dużych zmian w teorii. Niemniej jednak,
problem pozostawał – coraz częściej
informowano o faktach sprzecznych
z teorią, które na pewno można by w
jakiś sposób wyjaśnić.
Skąd się wzięły
te dziedziny wiedzy?
Pod koniec ubiegłego wieku bardzo
powszechne stały się badania interdy-
scyplinarne. Następowało przenikanie
dyscyplin naukowych oraz współpraca
między uczonymi z różnych dziedzin zaj-
mujących się tymi samymi lub podob-
nymi zagadnieniami. Jednym z efektów
takich działań było powstanie ekonomii
behawioralnej, zwanej też psychologią
ekonomiczną. Ponieważ jest to bardzo
młoda dziedzina wiedzy, trudno podać
precyzyjną definicję tego, czym się ona
zajmuje. Ogólnie można stwierdzić, że
obiektem jej zainteresowania jest bada-
nie zjawisk ekonomicznych jako efektu
psychologicznych postaw poszczegól-
nych ludzi. Innymi słowy, zajmuje się
tym, w jaki sposób poszczególni ludzie
reagują na bodźce ekonomiczne oraz
MBA 1/2005
26
jaki to z kolei ma wpływ na zjawiska
ekonomiczne.
W ramach tego nurtu, badając zjawi-
ska z różnych dziedzin ekonomii, uczeni
zainteresowali się również finansami. W
ten sposób powstały finanse behawio-
ralne. Za ich początek przyjmuje się
(Peters 1997)) opublikowanie przez De-
Bondta i Thalera w 1986 roku artykułu
zatytułowanego Does the Stock Market
Overreact?. Również i w tym przypadku
trudno o jednoznaczną i precyzyjną de-
finicję. Przyjmuje się, że „istotą behawio-
ralnego podejścia do finansów jest (...)
poszukiwanie psychologicznych mecha-
nizmów zachowania uczestników rynków
finansowych”(Tyszka 2003). Martin
Weber, jeden z czołowych badaczy, po-
daje następujące określenie tego, czym
się zajmuje – „finanse behawioralne są
ścisłą kombinacją indywidualnego za-
chowania oraz fenomenów rynkowych
i stosują wiedzę zapożyczoną zarówno
z psychologii, jak i z teorii finansów”
(Fromlet 2001). Trudno podać tu bardzo
precyzyjną definicję. Istnieje kilka defini-
cji behawioralych finansów, ale można
zauważyć znaczące zbieżności między
nimi. Lintner (1998) definiuje behawio-
ralne finanse jako studia na temat tego,
jak ludzie interpretują i operują informa-
cją w celu podejmowania świadomych
decyzji inwestycyjnych. Olsen (1998)
podkreśla, że behawioralne finanse
nie próbują zdefiniować „racjonalnego
zachowania” lub określać decyzji jako
błędnych lub nieprawidłowych, próbu-
ją za to zrozumieć i przewidzieć stałe
implikacje psychologicznych procesów
decyzyjnych na rynki finansowe. Nale-
ży wspomnieć, że obecnie nie istnieje
zunifikowana teoria finansów beha-
wioralnych. Olsen (1998) wskazuje na
to, że jak dotąd większość uwagi we
współczesnej literaturze przypisuje się
„identyfikacji atrybutów podejmowania
behawioralnych decyzji, które z dużym
podobieństwem mają wpływ na sys-
tematyczne efekty zachowania rynków
finansowych” (Barbaz 2000).
Dlaczego „behawioralne”?
Ponieważ w obu przytoczonych na-
zwach pojawiło się słowo „behawioral-
ny”, warto pozwolić sobie na dygresję i
wytłumaczyć jego użycie. Behawioryzm
kojarzy się powszechnie z prostymi ba-
daniami typu bodziec-reakcja, jak to
ma miejsce na przykład w przypadku
odruchów Pawłowa. Współczesna be-
hawiorystyka jest dziedziną interdyscy-
plinarną, zawierającą elementy różnych
nauk społecznych. „Wkład psychologii
jest największy na poziomie analizy in-
dywidualnej, czyli mikro, pozostałe dys-
cypliny zaś (...) socjologia, psychologia
społeczna i antropologia (...) przyczyniły
się do zrozumienia przez nas koncep-
cji makro-, czyli procesów grupowych
(Robbins 1998:7). W ten sposób moż-
liwe jest wszechstronne badanie postaw
ludzi zarówno jako poszczególnych jed-
nostek, jak i ich zbiorowości, np. inwe-
storów giełdowych. Ważne jest przy tym
podkreślenie, że przedmiotem analiz są
postawy, czyli to, co ludzie robią, a nie
intencje, czyli to, co ludzie myślą.
Podsumowując, należy stwierdzić, że
finanse behawioralne zajmują się bada-
niem zachowania uczestników rynku i na
tej podstawie dokonywane są próby wy-
jaśniania przyczyn takiego zachowania.
Zarówno ekonomia behawioralna, jak i
finanse behawioralne stosują podobne
metody badawcze; różni je natomiast
przedmiot analiz. Obok typowych dla
psychologii zestawów pytań kierowa-
nych do badanych osób, stosowane
są również dość atrakcyjne formy ba-
dania. Bardzo często wykorzystuje się
kwestionariusze zawierające zadania
do rozwiązania przypominające bar-
dziej logiczne łamigłówki. Stosowane są
także powszechnie gry oraz coraz czę-
ściej komputerowe symulacje badanych
sytuacji. Oprócz tego prowadzone są
badania z wykorzystaniem dostępnych
danych instytucji giełdowych. Przykłado-
we zadania przedstawia ramka 1.
Metody finansów
behawioralnych, czyli o co
w tym wszystkim chodzi
Jak wspomniano w poprzedniej części
artykułu, finanse behawioralne zajmują
się badaniem zachowań inwestorów, za-
równo indywidualnych, jak i tych, którzy
reprezentują inwestorów instytucjonal-
nych. Efektem tych analiz są próby wy-
jaśnienia przyczyn danego zachowania.
Finanse behawioralne są więc zbiorem
opisów badań konkretnych zachowań
oraz próbami ich interpretacji. Od cen-
nych uwag i wniosków doświadczonych
inwestorów różnią się tym, że ich pod-
stawą nie są obserwacje, choćby bardzo
wnikliwe, tylko jednej osoby, lecz badania
przeprowadzone na odpowiedniej wiel-
kości (reprezentatywnej) próbie osób.
Ze względu na ograniczony rozmiar
tego opracowania, nie można przedsta-
wić wszystkich najciekawszych badań.
Nie jest to również sensowne, ponieważ
niedawno w Polsce ukazała się drukiem
pierwsza praca z tej dziedziny, w której
zawarto doskonały wybór badań z tego
zakresu (Zaleśkiewicz 2003). Zamiast
tego, przedstawione zostaną tu wyniki
badań finansów behawioralnych, doty-
czących odbioru i przetwarzania przez
ludzi informacji oraz racjonalności za-
chowań ludzkich.
Jak ludzie radzą sobie
z przetwarzaniem informacji?
Pod koniec ubiegłego wieku dużo
można było przeczytać o nadejściu tzw.
ery informacji. Nośnikiem postępu o
niemal nieograniczonych możliwościach
miał być Internet. Za pomocą tego me-
dium każdy mógł uzyskać dostęp do
dowolnej, potrzebnej mu informacji.
Zakładano przy tym, że ludzie powinni
dążyć do uzyskania jak największej ilości
danych, ponieważ im więcej ich otrzyma-
ją, tym lepsze będą podejmowane przez
nich decyzje. Brak dostatecznej ilości
informacji był nota bene dość powszech-
nym wytłumaczeniem tego, że podejmo-
wane działania nie były optymalne.
Badania psychologów wykazują, że
ludzie mają dość ograniczoną zdolność
przetwarzania komunikatów. „Nasz
umysł jest w stanie przetwarzać jed-
nocześnie tylko bardzo niewielką ilość
informacji. Gdy próbujemy wtłoczyć
do mózgu za dużo danych są one albo
ignorowane, albo analizowane w spo-
sób bardzo pobieżny” (Zaleśkiewicz
2003). „Taki stan rzeczy powoduje
coraz bardziej powszechne stosowanie
heurystyk, które mogą być zdefiniowa-
ne jako zastosowanie doświadczenia i
praktycznych wysiłków w celu udzielenia
odpowiedzi na pytania lub polepszenia
wyniku. Heurystyki oznaczają szybkie,
selektywne interpretacje informacji do-
konywane w przeważającej mierze przez
intuicję – biorąc pod uwagę, że analizy
dokonywane są w pośpiechu mogą
nie przynieść pożądanych rezultatów,
ze względu na szybkość i/lub niekom-
pletność (Fromlet 2001). Przykładem
MBA 1/2005
27
takiego działania na giełdzie jest np.
podawanie przez instytucje rządowe
kilku wskaźników gospodarczych w tym
samym czasie. Wtedy trzeba podjąć de-
cyzję, które z nich są najbardziej istotne
dla rynków finansowych, oraz odpo-
wiednio odczytać ich wpływ na rynek.
Stosowanie heurystyk jest jedną ze zna-
czących różnic pomiędzy teoretycznym,
perfekcyjnym światem teorii finansów a
rzeczywistością giełdy.
W badaniach eksperymentalnych
(Tyszka 2003, Peters 1997, Zaleśkie-
wicz 2003, Shiller 1999) ludzie bardzo
często wykazują nadmierne zaufanie
do posiadanych przez nich informacji,
własnej wiedzy oraz ocen. W ekspery-
mentach tego typu badani proszeni są
z reguły o podanie odpowiedzi na pew-
ne, bardzo proste pytania, na przykład
„Czy Quito jest stolicą Ekwadoru?”.
Następnie ci sami ludzie proszeni są o
określenie prawdopodobieństwa tego,
że podane przez nich odpowiedzi są
prawidłowe. Okazuje się, że mają oni
skłonność do podawania nadmiernie
wysokiego prawdopodobieństwa traf-
ności swoich odpowiedzi, co jest okre-
ślane jako nadmierna pewność siebie
(overconfidence). Międzynarodowe
badania udowadniają, że to złudzenie
nie jest zależne od warunków kulturo-
wych – ulegają mu w równym stopniu
Polacy, Amerykanie i np. Japończycy.
Co ciekawsze, podlegają mu również
osoby uważane za ekspertów w danej
dziedzinie. Kahneman (1998) broni
jedynie meteorologów twierdząc, że
ta grupa zawodowa ma do czynienia
na co dzień z podobnymi problemami
– określaniem prawdopodobieństwa
wystąpienia zjawisk pogodowych. Po-
nadto ich sądy są szybko sprawdzane
– otrzymują precyzyjną i prawidłową
ocenę prognozy. Dlatego w tym przy-
padku siła oddziaływania tego zjawiska
jest mniejsza. Twersky i Griffin wysunęli
hipotezę, że „(...) w sądach ludzkich
przeważa nadmierna pewność siebie,
gdy siła odbieranej przez nich informacji
jest duża, a jej waga mała, natomiast
brak pewności siebie występuje wtedy,
gdy siła informacji jest mała a waga
duża. Siła informacji rozumiana jest
jako jej ekstremalność, natomiast waga
informacji jest związana z wielkością
próby, której informacja dotyczy” (Tysz-
ka 2003). Podano też ciekawe wytłu-
maczenie tego zjawiska: „ludzie często
prognozują zdarzenia, wybierając wer-
sję stanowiącą najlepszą reprezentację
posiadanych przez nich informacji (...).
Im liczniejsze informacje o charakterze
opisowym potwierdzają nasz wybór, tym
więcej mamy do niego zaufania nawet
wtedy, gdy są silnie powiązane z tym, co
już wiemy” (Peters 1997).
Innym zjawiskiem, związanym z nad-
mierną pewnością siebie, jest iluzja kon-
troli. Okazuje się (Tyszka 2003, Zaleś-
kiewicz 2003, Shiller 1999, Kahnemann
1998), że ludzie sądzą, iż posiadają
kontrolę nad przebiegiem zdarzeń. W
podanym w ramce 1. przykładzie więk-
szość (około 70%) osób była skłonna
wybrać pierwszy wariant, mimo że na to,
czy kurs akcji wzrośnie jutro nie mamy
wpływu tak samo, jak na to, czy wzrósł
on wczoraj. Niemniej jednak, ludzie
wybierają pierwszą możliwość, mając
nadzieję, że mogą w ten sposób wpły-
nąć na to, co się jeszcze nie dokonało.
Iluzję kontroli wzmacnia ilość informacji.
Im więcej informacji zostało dostarczone
decydentowi, tym większa jest szansa, że
pojawi się u niego złudzenie kontroli.
Bardzo powszechnym zjawiskiem,
obserwowanym nie tylko na giełdzie
jest efekt zakotwiczenia. Polega on na
tym, że ludzie często tworzą jakąś war-
tość początkową, która jest traktowana
jako wartość odniesienia. Dość często
spotkać się można z poglądem, że cena
spółki X nie powinna przekroczyć puła-
pu xx,xx złotych, czy indeks nie może
przekroczyć „magicznej” bariery xxxxx
punktów. To zjawisko jest szczególnie
często spotykane na giełdzie, gdzie je-
dyną realną ceną danej spółki jest ta,
którą ustalono właśnie na parkiecie i
brak jest wartości absolutnych.
Zakotwiczenie często występuje wraz
z efektem konfirmacji. Błąd myślenia
konfirmacyjnego polega na skłonności
ludzi do akceptowania jedynie tych in-
formacji, które potwierdzają dokonany
wybór oraz unikania tych informacji,
które mogłyby podważyć sensowność
powziętej decyzji. Wybierając akcje,
np. spółek informatycznych, badamy,
czy wśród akcji rosnących znajduje się
dużo akcji takich spółek. Jeżeli wynik
badania będzie pozytywny, gotowi je-
steśmy wysunąć tezę, że akcje spółek
tej branży rosną i warto w nie zainwe-
stować. Mało kto z nas sprawdzi, czy
przypadkiem wśród firm, których kursy
akcji maleją nie ma przedsiębiorstw
z branży informatycznej. Odmiana
efektu zakotwiczenia polega na tym, że
ludzie co prawda odbierają informacje
negujące ich wybór, starają się jednak
pomniejszyć ich znaczenie. Ileż to razy
gracze twierdzili, że rynek jest w błędzie
w stosunku do akcji X, widać bowiem
bardzo pewne symptomy tego, że jej
kurs wkrótce pójdzie do góry.
Dość ciekawym efektem jest skłon-
ność ludzi do podejmowania decyzji
wtedy, gdy dostępna jest informacja na-
wet, jeżeli nie ma ona żadnego znacze-
nia dla dokonywanego wyboru. Wydaje
się, że w ten sposób można wyjaśnić,
dlaczego obroty i zmienność cen akcji
na giełdzie są niskie przed podaniem
ważnej informacji, a następnie gwałtow-
nie rosną po jej publicznym ogłoszeniu.
Shafir i Twerski (za: Shiller 1999) jako
przykład podają wybory prezydenckie
w USA, które często powodują wzrost
zmienności rynku wtedy, gdy wyniki
elekcji są neutralnie ekonomicznie.
Oznacza to, że większość sceptyków
wątpi w to, że wyniki wyborów mogą
mieć jakikolwiek bezpośredni wpływ na
sytuację na giełdzie.
Na zakończenie tej części artykułu,
dotyczącej operowania informacją,
warto wspomnieć o pewnym bardzo
symptomatycznym rodzaju myślenia.
Jedną z charakterystycznych cech prze-
łomu wieku wydaje się skłonność ludzi
do myślenia magicznego. Erik Davis
w swojej książce Techgnoza sugeruje,
Zadanie. Masz do wyboru jeden z następujących wariantów. Który z nich wybierzesz?
Wariant 1.
Akcja jest wybierana losowo z tabeli notowań Giełdy Warszawskiej. Należy odgadnąć,
czy cena tej akcji wzrośnie, czy spadnie na jutrzejszej sesji.
Wariant 2.
Akcja jest wybierana losowo z tabeli notowań Giełdy Warszawskiej. Należy odgadnąć,
czy cena tej akcji wzrosła czy spadła na wczorajszej sesji.
Ramka 1.
MBA 1/2005
28
że im bardziej skomplikowane i mniej
przewidywalne staje się otoczenie, a
w szczególności im szybszy jest postęp
techniki, tym bardziej ludzie skłonni są
przypisywać pewnym zachowaniom
znaczenie magiczne. B. F. Skinner
przeprowadził klasyczny eksperyment z
udziałem gołębi. Dostarczał im poży-
wienie w regularnych odstępach, nie-
zależnie od tego, jakie było ich zacho-
wanie. Pomimo tego, że jedzenie było
dostarczane niezależnie od zachowania,
po pewnym czasie gołębie zaczęły się
zachowywać w taki sposób, jakby w ich
zachowaniu było coś, co powodowało
dostarczanie im pokarmu. Wydaje się,
że pewne działania ekonomiczne dość
często przypominają postępowanie go-
łębi. Na przykład decyzje inwestycyjne
firm, poprzedzające wzrost sprzedaży
w warunkach wychodzenia z recesji, są
następnie powtarzane w nadziei, że to
właśnie one spowodowały zwiększenie
liczby sprzedanych produktów. Wydaje
się, że tego typu myślenie na giełdzie,
jest bardzo rozpowszechnione. Każdy,
kto choć przez krótki czas interesował
się inwestowaniem w akcje, z pewno-
ścią znajdzie dostateczną ilość przykła-
dów potwierdzających istnienie tego
zjawiska.
Robert Shiller (1999) podaje godny
uwagi przykład funkcjonowania pewnej
odmiany myślenia magicznego, jaką są
głosowania. „(...) W przypadku większo-
ści wyborów ludzie muszą zdawać sobie
z tego sprawę, że prawdopodobieństwo,
iż to oni będą decydowali o wyniku wy-
borów musi być astronomicznie małe
i w związku z tym racjonalne będzie
wstrzymanie się od brania udziału w gło-
sowaniu. Myślenie, że w dobrych społe-
czeństwach ludzie powinni brać udział
w głosowaniu i jeżeli ja oddam głos, to
mogę zwiększyć prawdopodobieństwo,
że będziemy mieli dobre społeczeństwo
lub firmę może wyjaśniać takie (...) qu-
asi-magiczne myślenie”. Warto o tym
pamiętać, szczególnie w kraju, w któ-
rym ludzie tęsknią do „prawdziwych”
mechanizmów demokracji.
Jak wspomniano na początku tej
części artykułu, pod koniec ubiegłego
wieku entuzjastycznie odnoszono się
do zmian, jakie w naszym życiu miały
wprowadzić nowe techniki informacyjne,
między innymi dostępność Internetu.
W świetle najnowszych badań psycho-
Tabela 1. Unikanie popełniania błędów w decyzjach inwestycyjnych poprzez zastosowanie finansów
behawioralnych
Źródło: opracowanie na podstawie Fromlet, H. (2001) „Behavioral Finance – Theory and Practical
Application” – Statistical Data Included. Business Economics, July.
Sprawdzaj źródło informacji
Czy postępujesz zgodnie z powszechną opinią,
czy stosujesz prognozę mniejszości? Czy masz
do czynienia z graczami czy bardziej ostroż-
nymi doradcami/partnerami?
Staraj się uzyskać „prywatne” informacje
Informacja, która nie jest dostępna dla wszyst-
kich, może być istotna. Badaj opinię większo-
ści i jej wiarygodność.
Analiza fundamentalna? Sprawdź!
Analiza fundamentalna może czasami pro-
wadzić do błędnych wniosków, szczególnie
na rynkach pieniężnych. Psychologiczne na-
stroje na rynku mogą mieć większy wpływ niż
czynniki fundamentalne.
Czy Twój doradca jest nadmiernie pewny
siebie?
Bądź ostrożny. Szczególnie wtedy, gdy masz
do czynienia z serią dobrych rezultatów w
trwającym „cyklu rekomendacji”. Czy dorad-
ca często powołuje się na opinie innych, czy
tylko tych, którzy potwierdzają jego własne
opinie?
Dyskutuj ze swoimi strategicznymi opo-
nentami
Unikaj ogólnej tendencji do zapoznawania się
jedynie z argumentami innych osób, które są
zgodne z Twoimi opiniami.
Czy Ty sam jesteś zbyt pewny siebie?
Czy przetrzymujesz zbyt długo akcje tanieją-
cych spółek, czy nie dostrzegasz negatywnych
wiadomości dotyczących swoich inwestycji?
Porównuj pozytywne i negatywne opinie
Staraj się ustalić, kto jest twórcą najbardziej
negatywnych i pozytywnych ocen na rynku i
jaki jest tego powód.
„Zakotwiczenie” może być ryzykowne
„Zakotwiczenie” w stosunku do oczekiwań
może być rozsądne, ale jakość zakotwiczo-
nego materiału/liczb może okazać się niewy-
starczająca i powinna być sprawdzana, jeżeli
jest to możliwe.
Jak świeża jest informacja lub prognoza?
Doświadczenie i badania finansów behawio-
ralnych wykazały, że niektórzy analitycy są
niechętni zmianom przestarzałych prognoz.
Jak silna jest „mentalność zbiorowa”
grupy?
Silne działania zbiorowe w długim czasie
zwiększają ryzyko nieracjonalnego entuzja-
zmu. Rozważ, czy nie za późno dołączyłeś
do grupy.
Czy prawidłowo odczytujesz negatywne
informacje finansowe?
Czy ważna wiadomość jest przedstawiana w
pozytywny, neutralny czy negatywny sposób i
jak to się ma do Twojej opinii?
Staraj się zrozumieć liczby
Poznanie i zrozumienie danych liczbowych
daje przewagę psychiczną w dyskusjach i de-
cyzjach inwestycyjnych.
Próbuj podważać rekomendacje
Kwestionowanie argumentów zmusza dorad-
ców do bycia bardziej dokładnymi i precyzyj-
nymi w ich analizach – klasyczne zastosowanie
behawioralnych finansów.
Postrzegaj finanse behawioralne jako stra-
tegiczne narzędzie
Wiedza dotycząca finansów behawioralnych
może pomóc uniknąć złych inwestycji. Nie
zapomnij o analizowaniu spółek lokalnej
giełdy.
Na koniec: Czy coś wygląda nieracjo-
nalnie?
Pomyśl dwa razy. Twoja intuicja może mieć
rację.
MBA 1/2005
29
logów okazuje się, że to udogodnie-
nie wcale nie musi przynosić dobrych
efektów. Nie chodzi przy tym jedynie
o to, że dzięki sieci ludzie otrzymują o
wiele więcej informacji niż są w stanie
przetworzyć, co nie jest dla nich korzyst-
ne. Stwierdzono bowiem, że skutkiem
łatwiejszego komunikowania się jest
częstsze składanie zleceń za pomocą
Internetu, co powoduje zwiększenie czę-
stotliwości wykonywania operacji. W ten
sposób „wirtualni gracze nie tylko osią-
gają wyniki gorsze od pozostałych, ale
dodatkowo ich portfele cechują się niż-
szymi stopami zwrotu niż indeks (otrzy-
mują mniejszy zysk niż średnia giełdowa,
WM). Przyczyną tego stanu rzeczy jest
nadmierny wzrost pewności inwestorów,
wynikający z dysponowania ogromną
ilością informacji rozpowszechnianych
w sieci” (Zaleśkiewicz 2003).
Homo oeconomicus
kontra neuro oeconomicus
Jak wspomniano, w teorii inwestowa-
nia, jak również w tym nurcie ekonomii, z
którego ta teoria pochodzi zakłada się,
że podstawowym elementem, mającym
wpływ na dokonywanie decyzji ekono-
micznych przez ludzi, jest racjonalność.
Ma ona charakter ekonomiczny, co
oznacza, że ludzie postępują zgodnie
z zasadami ekonomii. Ponieważ są oni
perfekcyjni, nigdy nie odstępują od tych
zasad.
Opisane powyżej wnioski z badań,
mimo że dotyczą operowania przez
inwestorów informacją, prezentują
działania, które trudno posądzić o
ekonomiczną racjonalność. Przykłady
przedstawione w dalszej części arty-
kułu pokazują, że istnieją inne, oprócz
ekonomicznych, motywy działania ludzi.
Co więcej, ekonomiczny motyw maksy-
malizacji zysku dość często przegrywa
z motywami psychologicznymi. Osoby,
które żyły w tzw. „poprzednim systemie”
pamiętają zapewne, że dość często ra-
cje ekonomiczne przegrywały w nim z
innymi – dobrem społeczeństwa, wzglę-
dami solidarności społecznej itp. Rów-
nież w skali mikro, ekonomia przegrywa
na przykład ze zmęczeniem; kiedy nie
chce się nam iść do sklepu oddalonego
o kilkaset metrów i kupujemy piwo w
najbliższym sklepiku, mimo iż wiemy, że
tu kosztuje ono 25 groszy drożej.
Okazuje się, że istnieją dwie pod-
stawowe przyczyny oddziałujące na
podejmowane przez nas działania. Są
to: unikanie strat, które jest bardzo silne,
oraz dążenie do przyjemności. Te uczu-
cia są podświadome, a więc leżą poza
naszą kontrolą. Stąd określenie neuro
oeconomicus.
Dążenie do przyjemności
Jak pokazują badania, staramy się
unikać przykrych sytuacji i dążymy do
przyjemności. Takie postawy noszą
nazwę hedonistycznych. Na podstawie
wyników eksperymentów, opracowano
cztery zasady hedonistycznego wyboru
(Zaleśkiewicz 2003):
• Rozdzielanie zysków. Osiągnięcie
kilku niewielkich zysków wywołuje
bardziej korzystny efekt emocjonalny
niż jeden, duży zysk, którego kwota
jest równa sumie tych mniejszych
sukcesów.
• Łączenie strat. Odwrotna sytuacja
ma miejsce w przypadku strat.
Korzystniejsze emocjonalnie jest
poniesienie jednej dużej straty niż
kilku małych. Zgodnie z arytmetyką
psychologii, suma kilku małych strat
jest odbierana jako znacznie więk-
sza niż jednej dużej, nawet wtedy,
gdy pieniężne wartości strat w obu
przypadkach są równe.
• Łączenie mniejszej straty z większym
zyskiem. Ze względu na subiektywne
odbieranie strat i zysków, korzystne
jest łączenie mniejszej straty z du-
żym zyskiem. Wtedy osiągnięty zysk
„zneutralizuje” nieprzyjemny efekt
związany ze stratą.
• Wydzielanie mniejszego zysku z
większej straty. Odmienna sytuacja
następuje wtedy, gdy stale ponosimy
straty. Ponieważ umysł bardzo ne-
gatywnie reaguje na taką sytuację,
warto znaleźć nawet mały dochód
wśród ogólnych strat, aby zmniejszyć
nieprzyjemne doznania.
Powyższe wnioski wynikają z tzw.
teorii perspektywy. Zgodnie z nią, ludzie
silniej odczuwają nawet małe straty.
Przy tym, jeżeli straty ponoszone są
przez dłuższy czas, każda kolejna, na-
wet znacznie większa, ma już mniejsze
znaczenie dla osób je ponoszących. Tak
więc początkowe, nawet małe straty,
odczuwane są bardziej dotkliwie niż
kolejne, nawet znacznie większe. Z kolei
w przypadku zysków nie działamy już
tak spontanicznie. Radość odczuwana z
kolejnych zysków jest mniejsza. Oznacza
to, że subiektywnie odczuwamy większe
zadowolenie z pierwszych, małych zy-
sków niż z kolejnych, znacznie większych.
Kolejne, małe zyski nie zwiększają naszej
satysfakcji z ich osiągnięcia. Oznacza
to, paradoksalnie, że bardziej cieszymy
się z pierwszych 100 zł „wygranych”
na giełdzie niż z kolejnych, większych
zysków. Natomiast nawet najmniejsza
strata jest odbierana bardzo silnie i
może zepsuć humor na dłuższy czas.
Jeżeli nam się nie wiedzie i ponosimy
same straty, umysł „łagodzi” oddziały-
wanie kolejnych strat.
Teoria perspektywy ma bardzo ważne
znaczenie w przypadku podejmowania
decyzji w warunkach ryzyka. Okazuje
się, że ludzie nie są skłonni do pono-
szenia ryzyka wtedy, gdy osiągają zyski,
natomiast chętnie podejmują je wtedy,
gdy ponoszą straty. Bardziej przyjemne
jest wybieranie pomiędzy większą a
mniejszą wygraną niż w kategoriach
strat. „(...) nasze preferencje nie są stałe.
Zmieniają się one wraz z kontekstem sy-
tuacyjnym i są konstruowane w taki spo-
sób, aby zwiększać przyjemne uczucia i
zmniejszać niezadowolenie. Taka umy-
słowa manipulacja na danych może jed-
nak powodować rozmaite nieracjonalne
działania (...) ludzie, którzy dopiero co
wygrali w jakiś sposób znaczną kwotę
pieniędzy stają się bardziej niż zazwyczaj
skłonni do podejmowania ryzyka finan-
sowego” (Zaleśkiewicz 2003).
Bardzo podobną właściwością jest
tzw. mentalne księgowanie (mental ac-
counting). Zjawisko to polega na przy-
wiązywaniu innej wagi do uzyskanych
korzyści majątkowych w zależności od
źródeł ich pochodzenia. Oznacza to,
że inaczej traktujemy np. pieniądze uzy-
skane z wygranej w kasynie, a inaczej
pieniądze zarobione wskutek dodatko-
wego zlecenia, które było wykonywane
w trudnych warunkach. Wydaje się, że to
zjawisko jest przechodnie. Oznaczałoby
to, że również rzeczy zakupione za takie
pieniądze będą inaczej traktowane. Je-
żeli inwestor otrzymał dodatkowy pakiet
akcji na przykład na skutek uzyskania
prawa poboru, a więc bez wydawania
dodatkowych pieniędzy, będzie je ina-
czej traktował niż te, na które musiał
przeznaczyć część swoich zarobków.
MBA 1/2005
30
Paradoksalnie będzie „mentalnie” wy-
dzielał akcje kupione taniej lub uzyska-
ne za darmo od tych samych walorów
kupionych po „normalnej” cenie.
Kolejnym efektem, w którym psy-
chika bierze górę nad racjonalnością
ekonomiczną jest tzw efekt utopionych
kosztów (sunk costs effect) (Tyszka,
Zaleśkiewicz 2001). Osoby, które
obserwowały praktykę gospodarczą
minionej epoki, znają to zjawisko do-
skonale. Było ono niemal oficjalną
strategią inwestowania. Cała trudność
tego procesu polegała na znalezieniu
się w rozdzielniku centralnego planisty,
który przydzielał środki. W tym celu
zwiększano atrakcyjność inwestycji,
argumentując, że jest ona społecznie
niezbędna i przyniesie wszystkim duże
korzyści. Dodatkowo przedstawiano
znacznie obniżoną kalkulację kosz-
tów, co miało zachęcić planistę do
przyznania środków. Po ich przyznaniu
inwestycja musiała być realizowana,
ponieważ argumentowano, że byłoby
społecznie szkodliwe marnowanie po-
niesionych już nakładów. Inwestorzy
również dość często postępują w ten
sposób – zamiast sprzedawać akcje,
które tanieją, starają się czasami doku-
pywać, wierząc, że wkrótce sytuacja się
zmieni. Często wskazuje się najbardziej
znany przypadek takiego postępowa-
nia, który był przyczyną upadku jedne-
go z najstarszych banków angielskich
– Barringsa.
Dość często inwestorzy przywiązani
są do zakupionych przez siebie wa-
lorów i przywiązują do nich większą
wagę niż wynika to z ich realnej war-
tości. Nosi to nazwę efektu przywiąza-
nia (zaangażowania). Co ciekawsze,
posiadacze danej rzeczy wcale nie
muszą oceniać jej jako wyjątkową
czy atrakcyjną. Dodatkowa wartość
wynika jedynie z samego faktu posia-
dania. Psychologowie za przyczynę
tego zjawiska uważają emocjonalne
zaangażowanie w posiadanie rzeczy
i związane z tym negatywne emocje,
które pojawiają się w przypadku, gdy
trzeba się tej rzeczy pozbyć. Inwesto-
rzy, szczególnie indywidualni, dość
często przywiązują pewną sentymen-
talną wartość do akcji pewnych spół-
ek, co powoduje, że niechętnie się ich
pozbywają.
Innym, bardzo silnym uczuciem,
wpływającym na podejmowane decy-
zje, jest żal. Pojawia się on wtedy, gdy
podjęta została decyzja, która przynio-
sła skutki niekorzystne dla decydenta.
Jest on szczególnie silny, kiedy okazuje
się, że inne rozwiązanie, niż to, które
zostało wybrane, okazało się znacznie
lepsze.
Podsumowując tę część artykułu,
warto przede wszystkim zauważyć,
że działania ludzi bywają racjonalne
ekonomicznie. Istnieją inne, pozaeko-
nomiczne podstawy podejmowania
decyzji. Zgodnie z wynikami badań mó-
zgu
2
, dążenie do przyjemności i unika-
nie strat generowane jest w najstarszej
ewolucyjnie części mózgu. Można więc
postawić hipotezę, że racjonalność
ekonomiczna, która wykształciła się
znacznie później, jest efektem działania
spekulacyjnej, młodszej części mózgu.
Wynikałoby stąd, że silniej odczuwamy
te pierwotne uczucia niż w pewnym sen-
sie wtórną, koncepcyjną racjonalność
ekonomiczną.
Niezależnie od tej spekulacyjnej hi-
potezy, trzeba stwierdzić, że nie zawsze
postępujemy zgodnie z regułami teorii
ekonomi neoklasycznej i nie zawsze
mamy na to wpływ. Co więcej, nasze
preferencje nie są stałe. Oznacza to,
że podejmujemy często różne decyzje w
zależności od kontekstu – na przykład
wcześniejsza wygrana skłania do postaw
bardziej ryzykownych.
Krytyka finansów
behawioralnych
Jak każda nowa dziedzina wiedzy,
również finanse behawioralne są
krytykowane przez wielu międzynaro-
dowych specjalistów z zakresu finan-
sów. Jednym z pierwszych krytyków
był Eugene Fama. W swoim artykule
zamieszczonym w „Journal of Finance
Economics” w 1998 roku podawał w
wątpliwość tezę, że finanse behawio-
ralne mogą zastąpić teorię rynków
efektywnych nad nią zatryumfować.
Twierdził, że za pomocą współczesnych
narzędzi Data Mining
3
można znaleźć
powiązania miedzy danymi, których
faktyczne znaczenie jest nieistotne
statystycznie. Oznacza to, że wszystkie
przypadki badane przez zajmujących
się finansami behawioralnymi są jedy-
nie anomaliami i brak jest dostatecznie
dużej (statystycznie istotnej) ilości fak-
tów podających w wątpliwość zasady
ekonomii neoklasycznej i finansów.
Ten argument podnosił również inny
krytyk, A. Craig MacKinlay, profesor
finansów Wharton School of Business.
Trzy lata później Fama podtrzymywał
swoją opinię twierdząc, że „finanse be-
hawioralne nie dowiodły, że tendencje
reprezentowane przez jednostki mają
wpływ na światowe ceny”
4
. Tak więc
istnieją dwa główne argumenty kryty-
ków. Pierwszym jest obawa, że nowe
finanse zastąpią tradycyjną naukę o
finansach. Argumentowano przy tym,
i słusznie, że finanse behawioralne
nie mają do tego wystarczającego
potencjału. Drugi argument był natury
ilościowej. Negowano wyniki finansów
behawioralnych argumentując, że nie
są one udokumentowane dostateczną
ilością przypadków.
Nawet naukowcy zaliczani do grona
twórców tej idei, tacy jak np. Gervais
czy Shefrin przyznają, że ma ona słabe
strony. Są one głównie konsekwen-
cją „wieku młodzieńczego”. Brak jest
przede wszystkim specjalistów, którzy
posiadają wiedzę zarówno z zakresu
psychologii, jak i finansów. Ponadto,
sama materia badań, jaką jest inwe-
stowanie, objęta jest tajemnicą. Trud-
no więc uzyskać dostęp do wszystkich
niezbędnych danych. Ogranicza to
również dość często zakres badań.
Uczeni uważają jednak, że mimo tego
finanse behawioralne rozwijają się w
dobrym kierunku. Podstawy klasycznej
teorii ekonomii dotyczące racjonalności
oraz idealnych rynków wydają się nie do
obrony. Są one atakowane z różnych
stron, nie tylko ekonomii behawioralnej
i finansów. Jednak przedstawiciele tej
dyscypliny argumentują, że nie starają
się oni zastąpić, a jedynie uzupełnić
ekonomię. Argument ilościowy jest o
tyle nieistotny, że jest to bardzo młoda
dziedzina, a więc zbadano jeszcze zbyt
mało przypadków. Jak wskazują sympa-
tycy finansów behawioralnych, już sam
fakt tak nasilonej, międzynarodowej
krytyki świadczy o sukcesie. Poza tym, w
badania zaangażowało się sporo sław-
nych uczonych. Wystarczy wspomnieć
choćby wymienionego w tym opracowa-
niu zeszłorocznego laureata Nagrody
Nobla – Daniela Kahnemana.
MBA 1/2005
31
Co z tego wynika...
Na zakończenie warto zastanowić
się, czy ta nowa dziedzina wiedzy bę-
dzie miała istotnie tak duże znaczenie,
jak sugerują jej twórcy.
... dla makroekonomii
Przede wszystkim finanse beha-
wioralne oraz ekonomia behawio-
ralna mają znaczenie dla ekonomii,
szczególnie w jej „wersji” makro, czyli
zajmującej się zagadnieniami natury
ogólnej. Wykazane anomalie związa-
ne z przetwarzaniem informacji oraz
fakt, że zaledwie bywamy idealnymi
istotami ekonomicznymi, przyczynią się
zapewne do rozwoju prac nad nowym
paradygmatem, uwzględniającym te
anomalie. Powinno to przyczynić się
również do zmiany nastawienia neo-
klasycznych makroekonomistów, które
najlepiej charakteryzuje wypowiedź
Miltona Friedmana. Stwierdził on, że
„(...) Teoria nie może być testowana
poprzez porównanie jej założeń bez-
pośrednio z rzeczywistością. Wręcz nie
istnieje sensowny sposób, w jaki może
to być wykonane. Kompletny realizm
jest oczywiście nie osiągalny” (Fromlet
2001). Może nareszcie to, co Friedman
uważał za niewykonalne, stanie się
realne i ekonomia zbliży się do rze-
czywistości, wypełniając w ten sposób
definicję nauki, jako „teoretycznego
modelu rzeczywistości”.
... dla inwestorów
Finanse behawioralne dają również
wymierne korzyści indywidualnym inwe-
storom. Pokazują, w jaki sposób unikać
pewnych typowych błędów inwestowa-
nia. Z drugiej strony, badania wskazują,
że ujawnienie takich faktów powoduje
ich zanikanie. Jako przykład wskazu-
je się na wspominany już tzw. „efekt
stycznia”, który zaniknął z chwilą po-
dania go do publicznej świadomości.
Wydaje się, że znajomość rynku, a więc
wiedza o tym, w jaki sposób postępują
inni inwestorzy może przyczynić się do
generowania zysków tych osób, którzy
tę wiedzę umiejętnie zastosują.
Innym praktycznym wymiarem jest
powstanie tzw. behawioralnych portfeli
inwestycyjnych. Ich konstrukcja polega
na kolekcji „(...) aktywów o różnym po-
tencjale ryzyka i powiązanych z różny-
mi celami finansowymi” (Zaleśkiewicz
2003). Mówiąc inaczej: „(...) gracze
starają się włączyć do swoich portfeli
część takich aktywów, które zapewniają
im poczucie bezpieczeństwa i pozwa-
lają zachować spokój wówczas, gdyby
na rynku nastąpił spadek kursów lub
nawet poważny krach. Z drugiej strony,
inwestor kupuje także takie akcje, które
zapewnią mu wysoki dochód w sytuacji
hossy i silnego wzrostu cen” (Zaleśkie-
wicz 2003). Taki portfel nie musi być
optymalny z punktu widzenia ekonomii
– maksymalizacji zysku.
Na pewno zarobić mogą na tym
sami twórcy tej teorii i już to czynią. W
oparciu o swoje badania prowadzą oni
szkolenia dla zarządzających fundusza-
mi, na których prezentują praktyczne
wskazówki wynikające z prowadzonych
przez nich badań. Przykład takich wska-
zań zawarto w tabeli 1.
I jeszcze jeden element, który świad-
czy o tym, że teoria ta ma również
znaczenie praktyczne. Otóż jej twórcy
nie tylko wierzą w opracowywane przez
siebie wyniki badań i teorie. Większość
z nich jest również aktywnymi praktyka-
mi, zarządzającymi funduszami lub im
doradzającymi. I tak, Josef Lakonishok
zarządza 7,5 mld USD w LSV Asset Ma-
nagement i jest profesorem finansów
behawioralnych na Uniwersytecie w
Illinois
5
. Richard H. Thaler, ekonomista
z Uniwersytetu w Chicago jest partne-
rem funduszu Fuller&Thaller Asset Ma-
nagement Inc. zarządzającym 1,4 mld
USD. Mark W. Riepe, autor wielu prac
z zakresu finansów behawioralnych, jest
wiceprezydentem Investment Products
and Mutual Fund Research firmy Char-
les Schwab & Co. Inc.
Spojrzenie w przyszłość
Ekonomia behawioralna i finanse są
bardzo młodą dziedziną nauki. Należy
sądzić, że o ich popularności zadecydo-
wały niedostatki klasycznego podejścia
ekonomii i wiele wątpliwości, których
nie można było wyjaśnić w „klasyczny”
sposób. Wyniki tych bardzo ciekawych
badań mogą znaleźć zastosowanie nie
tylko w finansach i ekonomii. Wydaje
się, że na przykład współczesna infor-
matyka (cokolwiek miałoby to znaczyć)
może, a raczej powinna, sięgnąć do wy-
ników badań dotyczących operowania
informacją przez ludzi. Pomimo licznej
krytyki wydaje się, że to bardzo obiecu-
jący początek nowej dziedziny wiedzy.
Na jej bazie rozwijają się już kolejne,
arcyciekawe dziedziny, pozostające w
modnym obecnie w nauce nurcie „bio”
– biofinanse oraz neuroekonomia.
1
Fama poszedł dalej i zbadał, jak efektywna
jest dla efektywnych rynków kapitałowych,
dochodząc do wniosku, że istnieją trzy różne
rodzaje efektywności. Dla uproszczenia wywodu
zagadnienie to będzie pominięte.
2
Informacja pochodzi z wykładu Tomasza Zaleś-
kiewicza „Mózg inwestora”, WSPiZ 2003.
3
Data Mining – znajdowanie wzorców w dużych
ilościach danych. Znajdowanie reguł, które mają
słabą liczebną reprezentację jest jedną ze stoso-
wanych technik (wykrywanie anomalii).
4
„Is Behavioral Finance a Growth Industry?”
Artykuł Wharton School of University of Pen-
sylvania, Wydawnictwo internetowe knowled-
ge@wharton.
5
”Don’t just analyze the market, analyze the
investor” Artykuł Wharton School of University
of Pennsylvania, Wydawnictwo internetowe
knowledge@wharton.
Bibliografia
Barbaz, T. (2000) Behavioural finance: anew
sunrise or false down?, CoIL Summer School.
Davis, E. (2002) TechGnoza. Mit, Magia + Mi-
stycyzm w wieku Informacji, Dom Wydawniczy
Rebis, Poznań.
Fromlet, H. (2001) Behavioral Finance – The-
ory and Practical Application – Statistical Data
Included. Business Economics, July.
Kahneman, D., Repie, M. W. (1998) Aspects of
Inwestor Psychology. Journal of Portfolio Mana-
gement, 24, s. 52-65.
Kostolany, A. (1991) Kostolanys Boersenpsy-
chologie. Vorlesungen am Kafeehaustisch, Econ
Verlag; wyd. polskie – Kostolany, A. (1999) Psy-
chologia Giełdy, Wydawnictwo Europa.
Lintner, G. (1998) Behavioral Finance. Why
Investors make bad decisions. The Planner, 13
(1), s. 7-8.
Olsen, R. (1998) Behavioral Finance and its
implications for stock price volatility. Financial
Analysts Journal, 54 (2), s. 10-18
Peters, E. E. (1997) Teoria chaosu a rynki kapi-
tałowe, WIG Press, Warszawa.
Robbins, S. P. (1998) Zachowania w organizacji,
PWE, Warszawa.
Shiller, R. (1999) Human Behavior and Efficiency
of the Financial System, for Handbook of Ma-
croeconomics, Vol. 1.
Tyszka, T. (red.) (2003) Psychologia ekonomicz-
na, GWP, Gdańsk.
Tyszka, T., Zaleśkiewicz, T. (20001) Racjonal-
ność decyzji“, PWE, Warszawa.
Zaleśkiewicz, T. (2003) Psychologia inwestora
giełdowego. Wprowadzenie do behawioralnych
finansów”, GWP, Gdańsk.