Melanochromis chipokae
Odkrywca i rok odkrycia
Jest to jeden ze "starszych" gatunków z rodzaju Melanochromis. Opisany w 1975 roku, przez
Johnsona, obok M.auratus oraz M.johanni, stał się jednym z popularniejszych przedstawicieli rodzaju.
GATUNEK był także błędnie opisywany i klasyfikowany jako Melanochromis loriae (w świetle
ostatnich badań należy uznać te dwa gatunki za tożsame i sprowadzić je do M.chipokae właśnie), a
także jako M.sp. "Parallelus".
W praktyce handlowej, zwłaszcza amerykańskiej, zwykło określać się gatunki z rodzaju
Melanochromis jako "pike" czyli szczupak. Maniera ta nie przyjęła się raczej w Polsce, choć w
jednym ze sklepów spotkałem się z opisem "szczupak z Malawi". Często natomiast NARYBEK
M.chipokae sprzedawany jest jako młodzież M.auratus.
Ogólna charakterystyka
Jak sugeruje sama nazwa gatunek pochodzi z okolic Chipoka Island, gdzie przebywa w strefie litoralu
skalnego Chindunga Rocks. Ze wszystkich obserwowanych przeze mnie Melanochromis, właśnie ten
gatunek wykazywał najsilniejsze przywiązanie do skalnego substratu, co w znacznym stopniu
determinowało specyfikę jego osobniczego behawioru, a także relacje z pozostałymi mieszkańcami
zbiornika.
Rozmiary
Melanochromis chipokae jest rybą osiągającą maksymalnie około 15 cm długości. Samce dorastają
nieznacznie szybciej, samiczki zaś nie dorastają do tak dużych rozmiarów jak samce. Ich długość nie
przekracza zazwyczaj 12 cm.
DYMORFIZM płciowy
Podobnie jak w przypadku innych Melanochromis, podstawowym kryterium rozpoznania płci
pozostają wyraźne różnice w ubarwieniu. Podstawowym kolorem dominujących samców M.chipokae
pozostaje piękny, głęboki granat, pozbawiony przebarwień i zanieczyszczeń, o dużej głębi. W
chwilach napięcia ciemniejący niemalże do aksamitnej czerni. Głowa nieco jaśniejsza. Na pokrywie
skrzelowej, na wysokości oka, nieregularna w kształcie, połyskująca turkusowo plama. Od niej, aż do
nasady płetwy ogonowej szeroki, lodowo-błękitny pas. Drugi pas, podobnej barwy, znajduje się na
grzbiecie i stanowi podstawę płetwy grzbietowej. Turkusowo-lodowy pas rozpięty między oczami
ryby. Oko czarne, tęczówka złota. Płetwy skrzelowe i piersiowe granatowe, pierwsze promienie płetw
piersiowych błękitne. Płetwa odbytowa u nasady granatowa, dalej w rozbielonym błękicie, kilka
owalnych atrap jajowych w kolorze pomarańczowym. Płetwa grzbietowa lodowo-błękitna, u
zakończenia możliwe granatowe przebarwienia, zakończenia promieni tej płetwy żółtawe. Płetwa
ogonowa również obrzeżona żółto, promienie i błona tej płetwy tworzą natomiast wzór błękitno-
granatowy.
Samce "zdominowane", zazwyczaj mniejsze od dominującego, nie wybarwiają się w typowe dla
Melanochromis podłużne prążkowanie, pozostając - w zależności od nastroju i sytuacji, jednolicie
niebieskie - do granatowego. Samice żółte, z nieco jaśniejszą głową i częścią brzuszną, jest to jednak
tylko rozjaśnienie, a nie kontrastowa różnica w ubarwieniu. Żółć samicy bardzo ładna, czysta,
cytrynowa. Przy obfitym karmieniu skorupiakami możliwy nieco głębszy, lekko pomarańczowy
odcień. Prążkowanie czarne. Łuski na obrzeżach pasów lekko opalizują. Na pokrywach skrzelowych,
na wysokości oka, analogicznie jak u samców połyskujące, nieregularne plamy. Płetwy żółte z
mlecznymi rozbieleniami. Młodzież w ubarwieniu matki, przebarwienie następuje przy długości 4-5
centymetrów. Często jeszcze przed wybarwieniem się samców można u nich zauważyć zarys atrap
jajowych.
U dojrzałych samców daje się zauważyć na czole nieznaczna wyściółka tłuszczowa.
Położenie pyska końcowe, pysk szeroki, z mocnymi wargami. W przekroju bocznym głowa ryby
sprawia wrażenie nieco wydłużonej, przypomina "kaczy dziób", albo głowę szczupaka. Ogólnie ryba
już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie bardzo mocnej i wytrzymałej, co jest jak najbardziej
zgodne z prawdą.
Zachowanie
Cóż, mówimy o Melanochromis... Oczywiście wszędzie są wyjątki, jak choćby M.dialeptos,
Melanochromis chipokae jednak do aniołków nie należy. Agresja wewnątrzgatunkowa daje się
zaobserwować w przypadku obu płci. Samce wyraźnie rywalizują między sobą, co może niestety
zakończyć się śmiercią niektórych osobników. Ryzyko strat wzrasta w sytuacji, gdy mamy w
zbiorniku dwa-trzy podobnej wielkości i kondycji samce. W przypadku większej liczby osobników
agresja "rozkłada się" proporcjonalnie. Zauważyłem także, że jeden, wyraźnie większy i starszy,
dominujący samiec, "bezkrwawo" potrafi poradzić sobie z rozsądną liczba pretendentów. Daje to
pewne szanse samicom, wobec których samiec potrafi być skrajnie brutalny.
Ciekawym zachowaniem jest również fakt, iż dojrzałe, dużych rozmiarów samice, potrafią bezlitośnie
prześladować zarówno mniejsze przedstawicielki swojej płci, jak i młode, zdominowane samce. Jak
widać, stworzenie składającego się z wielu osobników obu płci zespołu M.chipokae, jest zadaniem
trudnym - często wymaga długiego okresu czasu, wielu prób, i niestety ofiar. Poziom agresji
skierowanej wobec innych gatunków, określiłbym - na podstawie obserwacji własnych ryb - jako
umiarkowany. Wynika to być może - co zostało już zasugerowane - z silnego przywiązania
M.chipokae do podłoża. W akwarium oferującym gatunkowi wystarczającą ilość skalnych konstrukcji,
wraz z licznymi grotami i szczelinami, nie powinno dochodzić do starć z innymi rybami, zwłaszcza
takimi, które preferują inne siedliska i wykazują odmienne upodobania. Kierując się tą zasadą -
odmienności biotopów, łączyłem M.chipokae z takimi rybami jak na przykład Cyrtocara moorii,
AULONOCARA stuartgranti, czy Labidochromis caeurelus. Wyniki tej hodowli pozwalają mi bardzo
optymistycznie patrzeć na możliwość łączenia M.chipokae z przedstawicielami innych gatunków.
Owszem - zaatakowany M.chipokae doskonale potrafi się obronić, nie zauważyłem natomiast, by sam
szukał zaczepki. Czasem sprawia to wrażenie, jakby ryby zdawały sobie sprawę z własnej siły i
pozycji w zbiorniku.
W tej chwili moje M.chipokae pływają między innymi ze swoimi pobratymcami - M.dialeptos, i nie
dzieje się nic, co zmuszało by mnie do zmian w obsadzie.
Nie da się ukryć, że M.chipokae jest gatunkiem obdarzonym dużą fantazją i talentem budowlanym.
Prędzej czy później okaże się, że zaproponowany przez nas wystrój akwarium zupełnie nie trafił w
gusta naszych rybek. Należy zwrócić szczególną uwagę na jakość i stabilność konstrukcji skalnych w
akwarium. Samce M.chipokae potrafią w ciągu kilku godzin dosłownie przewrócić do góry nogami
cały zbiornik, podkopać konstrukcje, wykopać rośliny, poszerzyć groty, przesunąć kamienie, etc.
Należy im na to pozwolić w takich granicach, które nie powodują powstania jakiegoś zagrożenia (np.
zawalenia się konstrukcji), tym bardziej, że da nam to szansę obserwowania szeregu ciekawych
zachowań.
Rozmnażanie
Już 7-8 centymetrowe M.chipokae wykazują aktywność płciową. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu,
ż
e nieco starsza i silniejsza samica ma większe szanse oprzeć się napastliwości samca. Niestety,
zarówno w fazie zalotów, jak i już po akcie tarła, samce są skrajnie brutalne wobec samiczek. Często
kończy się to po prostu śmiercią samicy, w najlepszym przypadku mocnym "poturbowaniem". Z tego
powodu, dla udanego rozrodu tych pięknych ryb, należy zadbać o spełnienie trzech warunków. Po
pierwsze - utrzymujemy minimum 3 samice na jednego samca. Jeśli będzie to większa ilość, to
wypada tylko powiedzieć "tym lepiej". Po drugie - urządzając zbiornik pamiętamy o przygotowaniu
dużej liczby kryjówek, i to trwałych, takich, które nie zostaną później podkopane, zasypane, czy
zniszczone.
Po trzecie - inkubujące samice bezwarunkowo izolujemy. Tarło prawdopodobnie ma miejsce w nocy,
lub wczesnym rankiem. Poprzedzone jest bardzo widowiskowymi zaletami, w czasie których samiec
osiąga pełnię barw - głębokości i kontrastu, oraz w charakterystyczny sposób, drżąc i trzepocząc
płetwami "sprowadza" partnerkę na wybrane miejsce tarła.
Całkowity okres inkubacji zależy od kilku czynników - chociażby temperatury i detali związanych z
chemią wody. Można przyjąć, że będzie to około 25 dni. Od dojrzałej samicy możemy oczekiwać
około 30 sztuk narybku. Młode powinny przyjść na świat jako dosyć duże rybki, jednak długość rzędu
8-10 milimetrów nie daje im w akwarium ogólnym w zasadzie żadnych szans. To kolejny powód, by
izolować inkubującą samiczkę. Proponuję także dożywić ją nieco i pozwolić odbudować kondycję,
przed ponownym dołączeniem do zbiornika ogólnego - pamiętajmy o napastliwości samca.
Młode rosną bardzo szybko, są żarłoczne i dosyć odważne, choć początkowo trzymają się raczej dna i
trzeba je przyzwyczajać do sztucznego pokarmu. Idealnym pokarmem do wychowu jest plankton -
pod warunkiem wszakże, że mamy bezpieczne źródło jego pozyskania. Rybki dobrze tolerują
pokarmy sztuczne dobrych firm a także drobny pokarm mrożony. Na zakończenie jeszcze jedna
uwaga - można nieco "ostudzić" zapał samców w akwarium ogólnym, i to ostudzić dosłownie.
Zaobserwowałem, że w temperaturze 25st.C ryby czują się na tyle komfortowo, by nie zapadać na
choroby i nie wykazywać żadnych patologicznych objawów w zachowaniu, zaś samce zachowują się
dosyć "przyzwoicie" i nie są tak napastliwe, aktywne oraz zdeterminowane w sprawowaniu swych
funkcji, jak w temperaturze już tylko o stopień lub dwa wyższej.
Pokarm
Mam wrażenie, że w żywieniu Melanochromis popełnia się sporo błędów. M.chipokae "na pierwszy
rzut oka" sprawia wrażenie skrajnego drapieżnika. Nie należy jednak komponować diety tej ryby w
oparciu o same proteiny i białka zwierzęce. Nie zapominamy o spirulinie i dużej ilości pokarmów
roślinnych, podajemy także parzone płatki owsiane, makaron, lane kluski. Ponadto bez obaw
skorupiaki, kryll, wodzień, czarna larwa komara. Unikamy serca wołowego i ochotki. Ryby chętnie
przyjmują pokarm sztuczny dobrych firm.
Rozmiary akwarium
Pamiętajmy, że mamy do czynienia z gatunkiem osiągającym całkiem przyzwoite rozmiary, a ponadto
bardzo żywotnym i momentami niezgodnym. Dla jednego samca i gromadki samic wystarczającym
może okazać się zbiornik stucentymetrowy, odpowiednio zabudowany. Dla większej ilości samców,
lub przedstawicieli innych gatunków musimy bezwzględnie powiększyć litraż.
Uwagi
Melanochromis chipokae to ryba piękna i pięknie prezentująca się w zbiorniku. Niestety, jej hodowla
może przysporzyć kłopotów, wymaga pewnej cierpliwości i wytrwałości. Nie jest to "dobry pyszczak
na dobry początek", ale bez wątpienia każdy miłośnik Malawi dochodzi do momentu, w którym
mógłby i powinien spróbować hodowli tego gatunku.