Na podstawie: Shakespeare, William (-), Hamlet, króle-
wicz duński, tłum. Józef Paszkowski, Państwowy Instytut Wydaw-
niczy, wyd. , Warszawa,
Wersja lektury on-line dostępna jest
.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się
w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy-
korzystywać, publikować i rozpowszechniać.
WILLIAM SHAKESPEARE
Hamlet
• KLAUDIUSZ — król duński
• HAMLET — syn poprzedniego, a synowiec teraźniejszego króla
• POLONIUSZ — szambelan
• HORACY — przyjaciel Hamleta
• LAERTES — syn Poloniusza
• WOLTYMAND, KORNELIUSZ, ROZENKRANC, GILDENSTERN, OZRYK
— dworzanie
• KSIĄDZ
• MARCELLUS, BERNARDO — oficerowie
• FRANCISKO — żołnierz
• RAJNOLD — sługa Poloniusza
• ROTMISTRZ
• POSEŁ
• DUCH ojca Hamleta
• FORTYNBRAS — książę norweski
• GERTRUDA — królowa duńska, matka Hamleta
• OFELIA — córka Poloniusza
• Panowie, damy, oficerowie, żołnierze, aktorowie, grabarze, majtkowie, posło-
wie i inne osoby.
e
a
l
¹Elzynor — stary, duński port i miasto Helsingör na wyspie Zealand. We wschodniej części miasta
wznosi się zamek Kronborg z końca XVI w. Tutaj właśnie rozgrywa się akcja Hamleta.
AKT PIERWSZY
a a
e
am em
a
a a e
e a
l a
em
Kto tu?
Nie, pierwej ty sam mi odpowiedz;
Stój, wymień hasło!
„Niech Bóg chroni króla.”
Bernardo?
Ten sam.
Bardzo akuratnie
Stawiacie się na czas, panie Bernardo.
Tylko co biła dwunasta. Idź, spocznij,
Francisko.
Wdzięcznym wam za zluzowanie²,
Bom zziąbł i głupio mi na sercu.
Miał–żeś
Spokojną wartę?
Ani mysz nie przeszła.
Dobranoc. Jeśli napotkasz Marcella
I Horacego, z którymi tej nocy
Straż mam odbywać, powiedz, niech się śpieszą.
H a
a ell
Zda mi się, że ich słyszę. — Stój! kto idzie?
² l
a e — tu: zwolnienie z warty.
Hamlet
„Lennicy³ króla.”
„Przyjaciele kraju.”
A zatem dobrej nocy.
Bądź zdrów, stary.
Kto cię zluzował?
Bernardo. Dobranoc.
Hola! Bernardo!
Ho! czy to Horacy
Z tobą, Marcellu?
Niby on.
Duch
Witajcie.
I cóż? Czy owa postać i tej nocy
Dała się widzieć?
Ja nic nie widziałem.
Horacy mówi, że to przywidzenie.
I nie chce wierzyć wieści o tym strasznym,
Dwa razy przez nas widzianym zjawisku;
Uprosiłem go przeto, aby z nami
Przepędził część tej nocy dla sprawdzenia
Świadectwa naszych oczu i zbadania
Tego widziadła, jeżeli znów przyjdzie.
Nic z tego; ręczę, że nie przyjdzie.
³ e
— właściciele ziemi nadanej na prawie lennym, obejmującym pewne zobowiązania (np.
finansowe) lennika wobec seniora.
Hamlet
Usiądź
I ścierp, że jeszcze raz zaszturmujemy⁴
Do twego ucha, które tak jest mocno
Obwarowane przeciw opisowi
Tego, czegośmy przez dwie noce⁵ byli
Świadkami.
Dobrze, usiądźmy; Bernardo!
Opowiedz, jak to było.
Duch, Król
Przeszłej nocy,
Gdy owa jasna gwiazda na zachodzie
Tę samą stronę nieba oświecała,
Gdzie teraz błyszczy, i zamkowy zegar
Bił pierwszą, Marcel i ja ujrzeliśmy…
Przestań; spojrzyjcie tam: nadchodzi znowu.
a
e
Zupełnie postać nieboszczyka króla⁶.
Horacy, przemów doń, uczony jesteś.
Może–ż być większe podobieństwo? powiedz.
Prawda; słupieję⁷ z trwogi i zdumienia.
Zdawałoby się, że chce, aby który
Z nas doń przemówił.
Przemów doń, Horacy.
Ktoś ty, co nocnej pory nadużywasz
I śmiesz przywłaszczać sobie tę wspaniałą
Wojenną postać, którą pogrzebiony⁸
⁴ a t m a — wedrzeć się siłą; tu: opowiedzieć to, czego ktoś nie chce słuchać.
⁵
e
e
e — akcja Hamleta rozpoczyna się w wigilię koronacji i ślubu króla Klaudiusza. Duch
zaczął się zjawiać nocą na trzy dni przed uroczystościami.
⁶
ta
e
a
la — tj. ojca Hamleta.
⁷
e — zamieniam się w słup (por. osłupieć).
⁸
e
— pogrzebany.
Hamlet
Duński monarcha za życia przybierał?
Zaklinam cię na Boga: odpowiadaj.
To mu się nie podoba.
Patrz, odchodzi.
Stój! mów; zaklinam cię: mów.
a
Już go nie ma.
I cóż, Horacy? Pobladłeś, drżysz cały.
Powiesz–że jeszcze, że to urojenie?
Co myślisz o tym?
Bóg świadkiem, że nigdy
Nie byłbym temu wierzył, gdyby nie to
Tak jawne, dotykalne przeświadczenie
Własnych mych oczu.
Nie jest–że to widmo
Podobne, powiedz, do zmarłego króla?
Jak ty do siebie. Taką właśnie zbroję
Miał wtedy, kiedy Norweżczyka pobił:
Tak samo, pomnę, marszczył czoło wtedy,
Kiedy po bitwie zaciętej na lodach
Rozbił tabory Polaków.⁹ Rzecz dziwna!
Duch
Tak to dwa razy punkt o tej–że samej
Godzinie przeszło marsowymi kroki
To widmo mimo naszych posterunków.
Co by to w gruncie mogło znaczyć, nie wiem;
Atoli wedle kalibru i skali
⁹Współcześni Shakespeare'owi kronikarze angielscy i ancuscy opisywali Polskę jako kraj wiecznej
zimy. Stąd może wzmianka o bitwie na lodach. Słynny zwrot oryginału: t e le e
lla — Polacy
walczący na saniach lub nartach — jest do dziś przedmiotem sporu niektórych komentatorów. Są i tacy,
którzy tłumaczą go: okute siekiery ( le a e).
Hamlet
Mojego sądu, jest to prognostykiem¹⁰
Jakichś szczególnych wstrząśnień w naszym kraju.
Konflikt, Przemoc,
Wojna
Siądźcie i niech mi powie, kto świadomy,
Na co te ciągłe i tak ścisłe warty
Poddanych w kraju noc w noc niepokoją?
Na co to lanie dział i skupywanie¹¹
Po obcych targach narzędzi wojennych?
Ten ruch w warsztatach okrętowych, kędy¹²
Trud robotnika nie zna odróżnienia
Między niedzielą a resztą tygodnia?
Co powoduje ten gwałtowny pośpiech,
Dający dniowi noc za towarzyszkę?
Objaśni–ż¹³ mi to kto?
Ja ci objaśnię.
Przynajmniej wieści chodzą w taki sposób:
Ostatni duński monarcha, którego
Obraz dopiero co nam się ukazał,
Był, jak wiadomo, zmuszony do boju
Przez norweskiego króla, Fortynbrasa¹⁴,
Zazdroszczącego mu jego potęgi.
Mężny nasz Hamlet¹⁵ (jako taki bowiem
Słynie w tej stronie znajomego świata)
Położył trupem tego Fortynbrasa,
Który na mocy aktu, pieczęciami
Zatwierdzonego i uświęconego
Wojennym prawem, był obowiązany
Części swych krajów ustąpić zwycięzcy,
Tak jak nawzajem nasz król, na zasadzie
Klauzuli¹⁶ tegoż samego układu,
Byłby był musiał odpowiednią porcję
Swych dzierżaw oddać na wieczne dziedzictwo
Fortynbrasowi, gdyby ten był przemógł¹⁷.
Owóż syn tego, panie, Fortynbrasa,
Awanturniczym pobudzony szałem,
Zgromadził teraz zebraną po różnych
Kątach Norwegii, za strawę i jurgielt¹⁸,
¹⁰
t
em — prognozą, znakiem.
¹¹
a e — dziś popr. skupowanie.
¹²
— gdzie.
¹³
a
— objaśni–że, znaczy tyle co: „czy objaśni mi kto''; wymowa zwrotu wzmocniona jest
partykułą (–że), skróconą tu dla zachowania rytmu wiersza (do formy: –ż).
¹⁴Fortynbras — historia Norwegii nie notuje króla o tym imieniu.
¹⁵Mowa o ojcu królewicza Hamleta.
¹⁶ la
l — warunku zawartego w umowie.
¹⁷
em
— tu: zwyciężył.
¹⁸
elt — niem. a
el ; rodzaj jednorazowej wypłaty dawanej w zamian za pomoc, forma ko-
rupcji; wyraz o zabarwieniu pejoratywnym.
Hamlet
Tłuszczę¹⁹ bezdomnych wagabundów²⁰ w celu,
Który bynajmniej nie trąci tchórzostwem,
A który, jak to nasz rząd odgaduje,
Nie na czym innym się zasadza, jeno
Na odebraniu nam siłą oręża
W drodze przemocy wyż rzeczonych²¹ krain,
Które utracił był jego poprzednik;
I to, jak mi się zdaje, jest przyczyną
Owych uzbrojeń, powodem czat²² naszych
I źródłem tego wrzenia w całym kraju.
Duch, Król, Wojna
I ja tak samo sądzę; tym ci bardziej,
Że to zjawisko w wojennym przyborze²³
Odwiedza nasze czaty i przybiera
Na siebie postać nieboszczyka króla,
Który tych wojen był i jest sprężyną.
Kara
Znak to dla oczu ducha płodny w groźbę.
Gdy Rzym na szczycie stał swojej potęgi,
Krótko przed śmiercią wielkiego Juliusza²⁴
Otworzyły się groby i umarli
Błądzili jęcząc po ulicach Rzymu;
Widziane były różne dziwowiska:
Jako to gwiazdy z ogonem, deszcz krwawy,
Plamy na słońcu i owa wilgotna
Słońce, Księżyc
Gwiazda²⁵, rządząca państwami Neptuna,
Zmierzchła, jak gdyby na sąd ostateczny.
I otóż takie same poprzedniki
Smutnych wypadków, które jako gońce
Biegną przed losem albo są prologiem
Wróżb przyjść mających, nieba i podziemia
Zsyłają teraz i naszemu państwu.
a a
Duch, Odwaga, Przemoc
Patrzcie! znów idzie. Zastąpię mu drogę,
Choćbym miał zdrowiem przypłacić. Stój, maro!
Możesz–li wydać głos albo przynajmniej
Dźwięk jakikolwiek przystępny dla ucha:
To mów!
Jest–li czyn jaki do spełnienia, zdolny
¹⁹
a — tłum, hołota, pospólstwo.
²⁰ a a
— włóczęgów.
²¹
e
— wspomnianych wcześniej.
²² at — czatów, wart (od: warta).
²³
e — stroju, tu: w zbroi, zapewne z bronią.
²⁴ el e
l
a — mowa o wodzu i historyku rzymskim Juliuszu Cezarze (– r. p.n.e.), który
doprowadził Rzym do szczytu potęgi i zginął w senacie zamordowany przez arystokratów–spiskowców,
zwolenników republiki.
²⁵ l t a
a a — mowa tu o Księżycu, który kieruje przypływami i odpływami morza, króle-
stwa boga Neptuna.
Hamlet
Dopomóc tobie, a mnie przynieść zaszczyt:
To mów!
Masz–li świadomość losów tego kraju,
Które, wprzód znając, można by odwrócić:
To mów!
Albo–li może za życia pogrzebłeś²⁶
W nieprawy sposób zgromadzone skarby,
Za co wy, duchy, bywacie, jak mówią,
Skazane nieraz tułać się po śmierci.
e e
Mów! Stój! Mów! — zabież²⁷ mu drogę, Marcellu!
Mam–że nań natrzeć halabardą²⁸?
Natrzyj.
Jeśli nie stanie.
Tu jest!
Tu jest!
a
Zniknął.
Krzywdzim tę postać tak majestatyczną,
Chcąc ją przemocą zatrzymać; powietrze
Tylko chwytamy i czcza nasza groźba
Złośliwym tylko jest urągowiskiem²⁹.
Duch, Noc, Ptak,
Wierzenia
Chciał coś podobno mówić, gdy kur zapiał.
Wtem nagle wzdrygnął się jak winowajca
Na głos strasznego apelu. Słyszałem,
Że kur, ten trębacz zwiastujący ranek,
Swoim donośnym, przeraźliwym głosem
Przebudza bóstwo dnia, i na to hasło
Wszelki duch, czy to błądzący na ziemi,
Czy w wodzie, w ogniu czy w powietrzu, śpiesznie
²⁶
e e — dziś popr.: pogrzebałeś.
²⁷ a e — zajdź mu drogę, nie pozwól przejść. Słowo pochodzi od „biegać”, nie od „zabierać” (dla-
tego występuje „ż” a nie „rz”).
²⁸ ala a a — dwuręczna broń na długim drzewcu, zakończonym trzema rodzajami broni: siekierą,
szpikulcem i hakiem.
²⁹
em — obrazą.
Hamlet
Wraca, skąd wyszedł; a że to jest prawdą,
Dowodem właśnie to, cośmy widzieli.
Zadrżał i rozwiał się, skoro kur zapiał,
Mówią, że ranny ten ptak w owej porze,
Kiedy święcimy narodzenie Pana,
Po całych nocach zwykł śpiewać i wtedy
Żaden duch nie śmie wyjść z swego siedliska:
Noce są zdrowe, gwiazdy nieszkodliwe,
Złe śpi, ustają czarodziejskie wpływy,
Tak święty jest ten czas i dobroczynny.
Słyszałem i ja o tym i po części
Sam daję temu wiarę. Ale patrzcie,
Już dzień w różanym płaszczu strząsa rosę
Na owym wzgórku wschodnim. Zejdźmy z warty.
Moja zaś rada, abyśmy niezwłocznie
O tym, czegośmy tu świadkami byli,
Uwiadomili młodego Hamleta;
Bo prawie pewien jestem, że to widmo,
Milczące dla nas, przemówi do niego.
Czy się zgadzacie na to, co nam zrobić
Zarówno serce, jak powinność każe?
Jak najzupełniej, i wiem nawet, gdzie go
Na osobności zdybiemy dziś z rana.
ala a
e
al a³⁰
am
l
l a Hamlet
l
ae te
lt ma
el
a
e
a
Ó
Jakkolwiek świeżo tkwi w naszej pamięci
Zgon kochanego, drogiego naszego
Król, Śmierć, Żałoba
Brata Hamleta, jakkolwiek by przeto
Sercu naszemu godziło się w ciężkim
Żalu pogrążyć, a całemu państwu
Zawrzeć się³¹ w jeden fałd kiru³², o tyle
Jednak rozwaga czyni gwałt naturze,
Że pomnąc o nim nie zapominamy
O sobie samych. Dlatego — z zatrutą,
Małżeństwo
Że tak powiemy, od smutku radością,
³⁰a
e
al a — do przyjmowania umówionych gości.
³¹ a
e
— tu: owinąć się.
³²
— czarny materiał oznaczający żałobę.
Hamlet
Z pogodą w jednym, a łzą w drugim oku,
Z bukietem w ręku, a jękiem na ustach,
Na równi ważąc wesele i boleść —
Połączyliśmy się małżeńskim węzłem
Z tą niegdyś siostrą naszą, a następnie
Dziedziczką tego wojennego państwa.
Co wszakże czyniąc, nie postąpiliśmy
Wbrew światlejszemu waszemu uznaniu,
Które swobodnie objawione dało
Temu krokowi sankcje³³. Dzięki za to. —
A teraz wiedzcie, że młody Fortynbras,
List
Czyli³⁴ to naszą lekceważąc wartość,
Czyli to sądząc, że z śmiercią drogiego
Brata naszego w królestwie tym znajdzie
Nieład i bezrząd, i na tym jedynie
Budując płonną nadzieję korzyści,
Nie zaniedbuje naglić nas przez posłów
O zwrot tych krain, które prawomocnie,
Za sprawą świętej pamięci Hamleta,
Brata naszego, z rąk jego rodzica
Przeszły na własność Danii. Tyle o nim.
Teraz–że o nas i o celu, w jakim
Tu się zeszliśmy. Wzywamy tym pismem
Stryja młodego Fortynbrasa, dzisiaj
Króla Norwegii, który, z sił opadły,
Obłożnie chory, może i nie słyszał
O tych zabiegach swojego synowca,
Aby powstrzymał go od dalszych kroków
W tej sprawie, aby mu wzbronił zbierania
Wojsk i zaciągów³⁵ złożonych wszak z jego
Wiernych poddanych. Wam zaś, Korneliuszu
I Woltymandzie, poruczamy³⁶ zanieść
To pismo, łącznie z pozdrowieniem naszym,
Władcy Norwegii, nie upoważniając
Was do wchodzenia z nim w nic więcej nad to,
Co treść powyższych słów naszych zakreśla.
Bywajcie nam więc zdrowi i niech pośpiech
Chwali gorliwość waszą.
Jak we wszystkim,
Tak i w tym starać się będziem jej dowieść.
Ó
Nie wątpię o tym. Bywajcież nam zdrowi.
³³ a
e — tu: prawo stania się, zezwolenie, aprobata.
³⁴
l — nie jako spójnik przyłączający zdanie tłumaczące, tylko połączenie spójnika pytającego
„czy” i starodawnej końcówki „li” (wcześniejsza pisownia: „czy–li”).
³⁵ a
— grup ludzi werbowanych do wojska (od: zaciągać do wojska).
³⁶
am — nakazujemy, zlecamy, powierzamy.
Hamlet
el
lt ma
Miałeś nas o coś prosić, Laertesie;
Jakiż jest przedmiot tej prośby? Mów śmiało.
Nie traci próżno słów, kto się udaje
Ze słusznym żądaniem do monarchy Danii.
Czegóż byś pragnął, czego bym nie gotów
Spełnić wprzód jeszcze, niżeliś zapragnął?
Głowa nie bliżej jest pokrewna sercu,
Ręka nie skorsza ku przysłudze ustom
Jak tron nasz ojcu twemu, Laertesie,
Czegóż więc żądasz?
Pozwolenia waszej
Królewskiej mości na powrót do Francji,
Skąd chętnie wprawdzie tu przybyłem, aby
Złożyć powinny hołd przy koronacji
Waszej królewskiej mości, ale teraz,
Gdym już dopełnił tego obowiązku,
Życzenia moje i myśli, wyznaję,
Ciągną mię znowu do Francji; ku czemu
O przychylenie się i przebaczenie
Kornie śmiem waszą królewską mość błagać.
Ó
Ojciec
Cóż na to ojciec waszmości? Przystaje–ż³⁷
Na to, Poloniuszu?
Usilnymi prośby
Póty kołatał do mojego serca,
Ażem do życzeń jego mimochętnie³⁸
Przyłożył pieczęć zezwolenia. Racz mu
Wasza królewska mość nie bronić jechać.
Ó
Syn
Jedź więc, rozrządzaj według woli czasem
I łaską naszą. Do ciebie się teraz
Zwracam, kochany synowcze³⁹ Hamlecie,
Synu mój.
a t
e
Trochę więcej niż synowcze,
A mniej niż synu.
Ó
Melancholia
³⁷
ta e
— czy przystajesz? Od:
ta e
e, dlatego pisane przez „ż”, nie przez „sz”.
³⁸m m
t e — wbrew chęci.
³⁹
e — syn rodzonego brata.
Hamlet
Jakiż tego powód,
Że czarne chmury wciąż cię otaczają?
I owszem, panie, jestem wystawiony
Bardzo na słońce.
Ó
Przemijanie, Śmierć
Kochany Hamlecie,
Zrzuć tę ponurą barwę i przyjaźnie
Wypogodzonym okiem spójrz na Danię;
Przestań powieki ustawicznie spuszczać
W ziemię, o drogim ojcu rozmyślając.
Co żyje, musi umrzeć; dziś tu gości,
A jutro w progi przechodzi wieczności;
To pospolita rzecz.
W istocie, pani,
Zbyt pospolita.
Ó
Gdy wszystkim jest wspólna,
Czemuż się tobie zdaje tak szczególna?
Żałoba, Pozory
Zdaje się, pani! bynajmniej, jest raczej;
U mnie nic żadne „zdaje się” nie znaczy,
Niczym sam przez się ten oczom widzialny
Czarnej żałoby strój konwencjonalny;
Wietrzne z trudnością wydawane tchnienie,
Obficie z oczu ciekące strumienie,
Żałość na widok stawiana obliczem,
Miną, gestami — to wszystko jest niczem.
To tylko zdaje się, bo potajemnie
Można być obcym temu; ale we mnie
Jest coś, co w ramę oznak się nie mieści,
W tę larwę żalu, liberię⁴⁰ boleści.
Ó
Grzech, Ojciec, Syn,
Śmierć, Przemijanie,
Los, Żałoba
Godzien pochwały, Hamlecie, ten smutek,
Którym oddajesz cześć pamięci ojca;
Lecz wiedz, że ojciec twój miał także ojca
I że go także utracił tak samo
Jak tamten swego. Dobry syn powinien
Jakiś czas boleć po śmierci rodzica;
Lecz uporczywie trwać w utyskiwaniach
Jest to bezbożny okazywać upór,
Sprzeciwiający się wyrokom niebios;
⁴⁰l e
— ubiór, uniform.
Hamlet
Jest to niemęskie okazywać serce,
Niesforny umysł i płochą rozwagę.
Bo skoro wiemy, że coś jest zwyczajnym,
Jak każda inna rzecz najpowszedniejsza,
Na cóż, stawiając opór konieczności,
Brać to do serca? Wstydź się, jest to grzechem
Przeciw naturze, przeciw niebu, przeciw
Zmarłemu nawet; jest to na ostatek
Wbrew rozumowi, który od skonania
Pierwszego z ludzi aż do śmierci tego,
Którego świeżą opłakujem stratę,
Ciągle i ciągle woła: Tak być musi!
Rzuć więc, prosimy cię, te płonne żale
I pomnij, że masz w nas drugiego ojca,
Niechaj się dowie świat, żeś ty najbliższym
Naszego tronu i naszego serca;
Co się zaś tyczy twojego zamiaru
Wrócenia nazad do szkół wittenberskich⁴¹
Jest on życzeniom naszym wręcz przeciwny;
Przeto wzywamy cię, abyś się zgodził
Na pozostanie tu pod czułą pieczą
Naszego oka, jako nasz najmilszy
Dworzanin, krewny i syn.
Ó
Matka, Syn
O, Hamlecie,
Nie daj się matce prosić nadaremnie;
Pozostań z nami, porzuć myśl jechania
Do Wittenbergi.
Ze wszystkich sił moich
Będę–ć⁴² posłusznym, pani.
Ó
To mi piękna,
Co się nazywa, synowska odpowiedź!
Pójdź, ukochana żono, ta uprzejma,
Nieprzymuszona powolność Hamleta
Rozpromieniła mi serce; dlatego
Każdy wzniesiony dziś na zamku toast
Moździerze wzbiją w obłoki i niebo,
Wtórząc radosnym królewskim wiwatom,
Odpowie ziemi równym grzmotem. Idźmy.
l
l a
Hamleta
⁴¹
tte e
— mowa o słynnym w epoce Odrodzenia uniwersytecie w Wittenberdze (Sak-
sonia) założonym w roku. Warto zwrócić uwagę, że akcja Hamleta dzieje się chronologicznie w XI
wieku, tj. w okresie, gdy Dania pobierała od Anglii haracz.
⁴²
— skrócona forma wyrażenia „będę ci”.
Hamlet
Vanitas, Melancholia,
Ciało, Samobójstwo
Bogdaj to trwałe, zbyt wytrwałe ciało
Stopniało, w lotną parę się rozwiało!
Lub bogdaj Ten, tam w niebie, nie był karą
Zagroził samobójcy! Boże! Boże!
Jak nudnym, nędznym, lichym i jałowym
Zda mi się cały obrót tego świata!
To nie pielony ogród, samym tylko
Bujnie krzewiącym się chwastem porosły.
O wstydzie! że też mogło przyjść do tego!
Parę miesięcy dopiero, jak umarł!
Kobieta, Matka,
Małżeństwo
Nie, nie, i tego nie ma — taki dobry,
Taki anielski król, naprzeciw tego
Istny Hyperion⁴³ naprzeciw satyra;
A tak do matki mojej przywiązany,
Że nie mógł ścierpieć nawet, aby lada
Przyostry powiew dotknął się jej twarzy.
Ona zaś — trzeba–ż, abym to pamiętał! —
Wieszała mu się u szyi tak chciwie,
Jakby w niej rosła żądza pieszczot w miarę
Zaspokajania jej. I w miesiąc potem…
O, precz z tą myślą!… Słabości, nazwisko
Mizoginia
Twoje: kobieta. — W jeden marny miesiąc,
Nim jeszcze zdarła te trzewiki, w których
Łzy
Szła za biednego mego ojca ciałem,
Zalana łzami jako Niobe⁴⁴ — patrzcie! —
Boże mój! zwierzę, bezrozumne zwierzę
Dłużej by czuło żal — zostaje żoną
Mojego stryja, brata mego ojca,
Lecz który tak jest do brata podobny
Jak ja do Herkulesa. W jeden miesiąc,
Nim jeszcze słony osad łez nieszczerych
Z zaczerwienionych powiek jej ustąpił,
Została żoną innego! Tak prędko,
Tak lekko skoczyć w kazirodne łoże!
Nie jest to dobrym ani wyjść nie może
Na dobre. Ale pękaj, serce moje,
Bo usta milczeć muszą.
Serce, Słowo
H a
e a
a ell
Przyjm pozdrowienie nasze, drogi książę.
Przyjaźń, Sługa
⁴³Hyperion — w mitologii greckiej ojciec Heliosa (Słońca), Selene (Księżyca) i Eos (Jutrzenki): jeden
z najpiękniejszych bogów. U Shakespeare'a, który ówczesnym zwyczajem utożsamia go z Apollinem,
Hyperion jest wcieleniem piękności, przeciwstawionym wcieleniu brzydoty — satyrowi.
⁴⁴Niobe — w mit. greckiej żona króla Teb Amfiona, którą Artemida, bogini Księżyca, zmieniła
w kamień, płączący nad stratą dzieci zabitych przez Apollina.
Hamlet
Miło mi widzieć panów w dobrym zdrowiu.
Wszak to Horacy! albo zapomniałem,
Jak się sam zowię.
Ten sam i jak zawsze
Królewiczowskiej mości biedny sługa.
Dobry przyjaciel raczej; weź to miano,
A mnie daj tamto. Cóż cię z Wittenbergi
Sprowadza? — Wszak to Marcellus?
Tak, panie.
Bardzom rad widzieć pana. Dobry wieczór.
Ale na serio, powiedz mi, Horacy,
Co cię przywiodło z Wittenbergi?
Skłonność
Do próżniackiego życia, mości książę.
Tego by nie śmiał mi powiedzieć nawet
Twój nieprzyjaciel i sam też źle czynisz,
Chcąc ucho moje przymusić do wiary
W własne zeznanie twoje przeciw tobie.
Wiem, żeś nie próżniak; jakiż więc być może
Cel przebywania twego w Elzynorze?
Nauczysz się tu pić tęgo.
Pogrzeb, Ślub
Przybyłem
Na pogrzeb ojca twego, mości książę.
Nie żartuj ze mnie, szkolny towarzyszu;
Przybyłeś raczej na ślub matki mojej.
W istocie, prędko nastąpił po tamtym.
Oszczędność, bracie, oszczędność! Przygrzane
Resztki przysmaków z pogrzebowej stypy
Dały traktament⁴⁵ na ucztę weselną.
O mój Horacy, wolałbym był ujrzeć
⁴⁵t a tame t — poczęstunek.
Hamlet
Najzawziętszego mego wroga w niebie
Niż dożyć tego dnia. Mój biedny ojciec!…
Zda mi się, że go widzę.
Dusza, Oko
Gdzie⁈
Przed duszy
Mojej oczyma.⁴⁶
Widziałem go niegdyś;
Był to król, jakich mało.
Człowiek, powiedz;
Chociażby wszystko w tym fałszywym świecie
Było tym, czym się na pozór wydaje,
Jeszcze by drugi taki się nie znalazł.
Zda mi się, że go widziałem tej nocy.
Widziałeś? kogo?
Króla, ojca waszej
Książęcej mości.
Króla? mego ojca⁈
Zawieś na chwilę zdumienie, o panie,
I bacznym uchem racz wysłuchać tego
Nadzwyczajnego doniesienia, które,
Zgodnie z świadectwem tych dwóch zacnych ludzi,
Mam ci uczynić.
Mów, na miłość boską!
Duch, Rycerz
Przez dwie już noce po sobie idące,
Wśród głuchej ciszy północnej, ciż sami
Oficerowie, Marcel i Bernardo,
Straż odbywając przy zamku, miewają
⁴⁶Trzy powyższe wersy, agment dialogu Horacego i Hamleta, są mottem do ballady Adama Mic-
kiewicza
ma t
.
Hamlet
Następujące widzenie:
Postać podobna do świętej pamięci
Ojca twojego, panie, uzbrojona
Jak najkompletniej od stóp aż do głowy,
Staje przed nimi, uroczystym krokiem
Przechodzi mimo, z wolna i poważnie;
Trzykroć przeciąga przed ich zdumiałymi
I struchlałymi oczyma tak blisko,
Że ich nieledwie buławą dotyka;
Oni zaś stoją jak wryci i, jakby
Zgalareceni przerażeniem, nie śmią
Przemówić do niej ani słowa. Mając
Wieść o tym sobie przez nich udzieloną
Jak najtajemniej, udałem się z nimi
Następnej nocy samotrzeć⁴⁷ na wartę;
I rzeczywiście o tym samym czasie,
W taki sam sposób, co do joty zgodnie
Z przywiedzionymi szczegółami, przyszło
Widziadło. Znałem ojca twego, panie:
Te ręce mniej są do siebie podobne.
Gdzie się to działo?
Na tarasie, panie.
Nie przemówił–żeś do tego zjawiska?
I owszem, ale żadnej odpowiedzi
Nie otrzymałem. Raz tylko podniosło
Głowę i zdało się chcieć coś powiedzieć;
Ale w tej chwili zapiał kur poranny,
Na głos którego zerwało się nagle
I znikło nam sprzed oczu.
Osobliwe!
Jak żyw tu stoję, mości książę, jest to
Rzetelna prawda i mieliśmy sobie
Za obowiązek donieść o tym waszej
Książęcej mości.
Duch, Rycerz
⁴⁷ am t e — forma starop.: sam z nimi dwoma, a więc razem we trzech.
Hamlet
Zaprawdę, to widmo
Niespokojności mię nabawia. Macie–ż
Tej nocy wartę?
Mamy, mości książę.
Było więc uzbrojone?
Tak jest, panie.
Od stóp do głowy?
Od czaszki do kostek.
Nie widzieliście więc jego oblicza?
I owszem: miało przyłbicę wzniesioną.
Groźnie–ż na twarzy wyglądało?
Smutno
Bardziej niż gniewnie.
Blado czy rumiano?
O, bardzo blado.
I wzrok w was wlepiało?
Nieporuszenie.
Szkoda, żem tam nie był.
Byłbyś był, panie, osłupiał.
Być może,
Być może. Długo–ż bawiło?
Hamlet
Tak długo,
Jak długo by ktoś przy średnim pośpiechu
Sto musiał liczyć.
O, dłużej.
Nie wtedy,
Kiedy ja byłem.
Siwą–ż miało brodę?
Zupełnie taką, jaką u zmarłego
Króla widziałem: czarną, posrebrzoną.
Będę dziś z wami na warcie: być może,
Iż przyjdzie znowu.
Przyjdzie niezawodnie.
Duch, Ojciec,
Obowiązek, Tajemnica
Skoro przybiera postać mego ojca,
Muszę z nim mówić, choćby całe piekło,
Rozwarłszy paszczę, milczeć mi kazało.
Co do was, moi panowie, jeśliście
Tę okoliczność dotąd zataili,
Trzymajcież ją i nadal pod zamknięciem,
I co bądź zdarzy się tej nocy, bierzcie
Wszystko na rozum, ale nie na język;
Nagrodzę wam tę dobroć. Bądźcie zdrowi.
Pomiędzy jedenastą a dwunastą
Zejdziem się na tarasie.
Przyjaźń, Sługa, Pan
Słudzy waszej
Książęcej mości.
Bądźcie przyjaciółmi,
Tak jak ja jestem waszym. Do widzenia.
H a
a ell
e a
Duch mego ojca! uzbrojony! Coś tu
Złego się święci, coś tu krzywo idzie,
Oby już była noc! tymczasem jednak
Hamlet
Milcz, serce moje! Zbrodnie i spod ziemi
Wychodzą, aby stać się widomemi.
m
l
a
ae te
el a
Już rzeczy moje zniesione na pokład;
Bądź zdrowa, siostro; a gdy wiatr przyjaźnie
Zadmie od brzegu i który z okrętów
Zdejmie kotwicę, nie zasypiaj wtedy,
Lecz donoś mi o sobie.
Wątpisz o tym?
Flirt
Co się zaś tyczy Hamleta i pustych
Jego zalotów, uważaj je jako
Mamiący pozór, kaprys krwi gorącej;
Jako fiołek młodocianej wiosny,
Wczesny, lecz wątły, luby, lecz nietrwały,
Woń, kilka tylko chwil upajającą,
Nic więcej.
Więcej nic?
Nie myśl inaczej.
Natura ludzka, kiedy się rozwija,
Kondycja ludzka
Nie tylko rośnie co do form zewnętrznych;
Jak w budującej się świątyni — służba
Duszy i ducha zwiększa się w niej także.
Być może, iż on ciebie teraz kocha,
Miłość, Pozycja
społeczna, Państwo
Że czystość jego chęci jest bez plamy;
Ale zważywszy jego stopień, pomnij,
Że jego wola nie jest jego własną.
On sam jest rodu swego niewolnikiem;
Nie może, jako podrzędni, wybierać
Dla siebie tylko, od jego wyboru
Zależy bowiem bezpieczeństwo, dobro
Całego państwa; przeto też i jego
Wybór koniecznie musi być zależny
Od życzeń i od przyzwolenia tego
Wielkiego ciała, którego jest głową.
Jeżeli zatem mówi, że cię kocha,
Rozwadze twojej przystoi mu wierzyć
Hamlet
O tyle tylko, o ile on zgodnie
Ze stanowiskiem przez się zajmowanym
Będzie mógł słowa swojego dotrzymać,
To jest, o ile powszechny głos Danii
Przystanie na to. Uważ, jaka hańba
Dziewictwo, Cnota,
Kobieta, Siostra, Brat
Grozi twej sławie, jeśli łatwowiernie
Poszeptom jego podasz ucho, serce
Sobie uwięzisz i skarb niewinności
Otworzysz jego zapędom bez wodzy.
Strzeż się, Ofelio, strzeż się, luba siostro;
I stój w odwodzie twej skłonności, z dala
Od niebezpieczestw⁴⁸ i napaści pokus.
Wstydliwe dziewczę za wiele już waży,
Księżyc
Gdy przed księżycem wdzięki swe odsłania;
Na samą cnotę pada rdza obmowy;
Plotka
Robak zbyt często toczy dzieci wiosny,
Robak
Nim jeszcze pączki zdążyły otworzyć;
I kiedy rosa wilży młodość hożą,
Wpływy złośliwych miazm⁴⁹ najbardziej grożą.
Strzeż się więc; tarczą najlepszą w tej próbie
Niedowierzanie, nawet samej sobie.
Treść tej nauki postawię na straży
Mojego serca. Nie idź jednak, bracie,
Za śladem owych fałszywych doradców,
Którzy nam stromą i ciernistą ścieżkę
Cnoty wskazują, a sami tymczasem
Kroczą kwiecistym szlakiem błędów, własnych
Rad niepamiętni.
Bądź o mnie spokojna
I bądź mi zdrowa. Lecz oto nasz ojciec.
l
Podwójne błogosławieństwo, podwójne
Szczęście przynosi: szczęśliwe spotkanie,
Które mi zdarza sposobność ku temu.
Podróż
Laertes jeszcze tu? Dalej na okręt!
Wiatr wzdyma żagle, czekają na ciebie,
Raz jeszcze daję ci błogosławieństwo
Na drogę.
a
e
a
⁴⁸ e e
e e t — niebezpieczeństw.
⁴⁹m a ma a. m a mat (z gr. m a ma: splamienie, brud, zbrodnia) — wyziewy, niezdrowe powietrze;
szkodliwe wpływy.
Hamlet
Weź je i wraź sobie w pamięć
Tych kilka przestróg: Nie bądź skorym myśli
Umiarkowanie
Wprowadzać w słowa, a zamiarów w czyny.
Bądź popularnym, ale nigdy gminnym.
Przyjaciół, których doświadczysz, a których
Wybór okaże się być ciebie godnym,
Przykuj do siebie żelaznymi klamry,
Ale nie plugaw sobie rąk uściskiem
Dłoni pierwszego lepszego socjusza.
Strzeż się zatargów, jeśli zaś w nie zajdziesz,
Tak się w nich znajduj, aby twój przeciwnik
Nadal się ciebie strzec musiał. Miej zawżdy
Ucho otworem, ale rzadko kiedy
Otwieraj usta. Chwytaj zdania drugich,
Ale sąd własny zatrzymuj przy sobie.
Noś się kosztownie, o ile ci na to
Strój
Mieszek pozwoli, ale bez przesady;
Wytwornie, ale nie wybrednie; często
Bowiem ubranie zdradza grunt człowieka
I pod tym względem Francuzi szczególniej
Są pełni taktu. Nie pożyczaj drugim
Pieniądz
Ani od drugich; bo pożyczkę daną
Tracim najczęściej razem z przyjacielem,
A braną psujem rząd⁵⁰ potrzebny w domu.
Słowem, rzetelnym bądź sam względem siebie,
A jako po dniu noc z porządku idzie,
Tak za tym pójdzie, że i względem drugich
Będziesz rzetelnym⁵¹. Bądź zdrów, niech cię moje
Błogosławieństwo utwierdzi w tej mierze.
Z pokorą żegnam cię, ojcze i panie.
Idź już; czas nagli, wszystko w pogotowiu.
Serce
Bądź zdrowa, siostro, i pamiętaj na to,
Com ci powiedział.
Zamknęłam to w sercu,
A ty masz klucz do niego.
Bądź mi zdrowa.
⁵⁰
— tu: porządek, ład (związany z umiarkowaniem).
⁵¹Podobne wskazówki znajdujemy we współczesnych Shakespeare'owi dziełach Lyly'ego, Bacona czy
ministra królowej Elżbiety, lorda Cecila, którego niektórzy szekspirolodzy uważają za prototyp Polo-
niusza.
Hamlet
Cóż to on tobie powiedział, Ofelio?
Dziewictwo, Ojciec,
Córka
Coś, co tyczyło się księcia Hamleta.
W porę mi o tym wspominasz. Słyszałem,
Że on cię często nawiedzał w tych czasach
I że znajdował z twojej strony przystęp
Łatwy i chętny. Jeżeli tak było
(A udzielono mi o tym wiadomość
Jako przestrogę), muszę ci powiedzieć,
Że się nie cenisz tak, jakby przystało
Dbałej o sławę córce Poloniusza.
Jakież wy macie stosunki? Mów prawdę.
Oświadczył mi się, ojcze, z swą skłonnością.
Z skłonnością? Hm, hm! Mówisz jak dzierlatka
Niedoświadczona w rzeczach niebezpiecznych.
Wierzysz–li tym tak zwanym oświadczeniom?
Nie wiem, co myśleć mam, mój ojcze.
Nie wiesz?
To ja ci powiem: Masz myśleć, żeś dziecko,
Gdy oświadczenia te bez poświadczenia
Rozsądku bierzesz za dobrą monetę.
Nie radzę ci się z nim świadczyć, inaczej
(Że tej igraszki słów jeszcze użyję)
Doświadczysz następstw niedobrych.
Przysięga, Słowo,
Miłość, Młodość
Wynurzał
Mi swoją miłość bardzo obyczajnie⁵².
Tak, tak, bo czynić to jest obyczajem.
I słowa swoje stwierdził najświętszymi,
Jakie być mogą, przysięgami.
⁵²
a e — zgodnie z powszechnie przyjętymi normami obyczajowymi.
Hamlet
Plewy
Na młode wróble! Wiem ja, gdy krew kipi,
Jak wtedy dusza hojną jest w kładzeniu
Przysiąg na usta. Nie bierz tych wybuchów
Za ogień, więcej z nich światła niż ciepła,
A i to światło gaśnie w oka mgnieniu.
Bądź odtąd trochę skąpsza w przystępności
I więcej sobie waż rozmowę swoją
Niż wyzywanie drugich do rozmowy.
Co się zaś księcia Hamleta dotyczy,
Młodość, Pozycja
społeczna
Bacz na to, że on jeszcze młodzieniaszek
I że mu więcej jest wolno, niż tobie
Może być wolno kiedykolwiek. Słowem,
Nie ufaj jego przysięgom, bo one
Miłość, Przysięga,
Przebranie, Pozory,
Pożądanie
Są jak kuglarze, czym innym, niż szaty
Ich pokazują: orędownicami
Bezbożnych chuci, biorącymi pozór
Świętości, aby tym łacniej usidlić
Naiwne serca. Krótko mówiąc, nie chcę,
Abyś od dziś dnia czas swój marnowała
Na zadawanie się z księciem Hamletem.
Pamiętaj, nie chcę tego. Możesz odejść.
Będę–ć posłuszną, panie.
a a am
Hamlet H a
a ell
Wiatr
Ostry wiatr wieje; przejmujące zimno.
W istocie: bardzo szczypiące powietrze.
Noc
Która godzina?
Dwunasta dochodzi.
Dwunasta biła już.
Hamlet
Już? Nie słyszałem.
Zbliża się zatem czas, o którym widmo
Zwykło się jawić.
t
t a
a e
Obyczaje, Uczta
Co to znaczy, panie?
To znaczy, że król czuwa z czarą w ręku,
Zgraję opilców dworskich przepijając;
Każdy zaś taki sygnał trąb i kotłów
Jest triumfalnym hasłem nowej miary
Przezeń spełnionej.
Czy to taki zwyczaj?
Zwyczaj zaiste; moim jednak zdaniem,
Lubom tu zrodzon i z tym oswojony,
Chlubniej byłoby taki zwyczaj łamać
Niż zachowywać. Te biby na zabój
Pijaństwo
W pośmiech i wzgardę tylko nas podają
U innych ludów: beczkami nas mienią
I trzodzie chlewnej właściwy przydomek
Hańbi nazwisko nasze. W rzeczy samej,
Choćbyśmy zresztą byli bez zarzutu,
To jedno już by starło z naszych czynów
Zaszczytną cechę ich wnętrznej wartości.
I pojedynczym ludziom się to zdarza:
Niejeden skutkiem naturalnych przywar —
Czyli to rodu (czemu nic nie winien,
Bo któż obiera sobie pochodzenie),
Czy to jakiegoś krwi usposobienia,
Które częstokroć rwie tamy rozumu,
Czy to nałogu przeciwnego formom
Przyzwoitości — niejeden, powiadam,
Upośledzony w taki sposób jaką
Szczególną wadą, bądź to organicznie,
Bądź przypadkowo — choćby jego cnoty
Były skądinąd jako kryształ czyste
I mnogie, jako być mogą w człowieku —
Tą jedną skazą zarażony będzie
W opinii ludzi. Jedna drachma złego
Niweczy wszelkie szlachetne pierwiastki.⁵³
Duch, Ojciec, Syn
⁵³Cały ten ustęp o opilstwie Duńczyków od słów „Te biby na zabój” do „szlachetne pierwiastki” (w
sumie wiersze) opuszczono w wyd. zbiorowym z r. , prawdopodobnie ze względu na królową
Annę, żonę Jakuba I, z domu królewnę duńską.
Hamlet
Widzisz go, panie.
Aniołowie Pana
Zastępów, miejcie mię w swojej opiece!
Błogosławionyś ty czy potępiony,
Tchniesz–li tchem niebios czy wyziewem piekieł.
Masz–li zamiary zgubne czy przyjazne,
Przychodzisz w takiej postaci, że muszę
Wydobyć z ciebie głos. Hamlecie, królu,
Ojcze mój, władco Danii, odpowiadaj!
Nie pozostawiaj mię w nieświadomości;
Powiedz, dlaczego święte kości twoje,
Na wieki w trumnie złożone, przebiły
Śmiertelny całun; dlaczego grobowiec,
W który widzielim⁵⁴ cię zstępującego,
Podniósł swe ciężkie marmurowe wieko,
Żeby cię zwrócić ziemi? Co to znaczy?
Że ty, trup, znowu w kompletnym rynsztunku
Podksiężycowy ten padół odwiedzasz,
Czyniąc noc straszną i nas, niedołężnych
Synów tej ziemi, wstrząsając myślami,
Przechodzącymi metę naszych pojęć?
O, powiedz, co to jest! Co za cel tego?
Czego chcesz od nas?
Daje ci znak, panie,
Abyś z nim poszedł, jakby chciał sam na sam
Pomówić z tobą.
Jak uprzejmym gestem
Wzywa cię, panie, w ustronniejsze miejsce.
Nie idź z nim jednak.
Nie chodź, mości książę.
Chce ze mną mówić: pójdę.
Nie czyń tego,
Łaskawy panie.
Nieśmiertelność,
Odwaga, Vanitas
Czegóż bym się lękał?
To życie szpilki złamanej niewarte,
⁵⁴
el m — widzieliśmy.
Hamlet
A dusza moja, jak on, nieśmiertelna.
Patrz, znowu na mnie kiwa… Pójdę za nim.
Szaleństwo, Morze,
Otchłań
A gdyby on cię zaprowadził, panie,
Nad przepaść, na brzeg owej groźnej skały,
Która się stromo spuszcza w morską otchłań,
I tam przedzierzgnął się w inne postacie,
Jeszcze straszniejsze, które by ci mogły
Odjąć, o panie, przytomność umysłu
I w obłąkanie cię wprawić? Zważ tylko!
Już samo tamto miejsce bez żadnego
Innego wpływu budzi rozpaczliwe
Usposobienie w każdym, kto spostrzeże
Morze na tyle sążni tuż pod sobą
I słyszy jego huk.
Wciąż na mnie kiwa.
Idź już, idź; pójdę z tobą.
Zostań, panie.
Puśćcie mnie!
Wstrzymaj się, panie, pozostań!
Los, Odwaga
Los mój mnie woła i najmniejszą żyłkę
Mojego ciała czyni tak potężną
Jak najsilniejszy nerw lwa nemejskiego⁵⁵.
e
e ta e
a
Ciągle mnie wzywa! Puśćcie mnie!
a
Na Boga!
W upiora zmienię tego, co mnie dłużej
Wstrzymywać będzie. — Idź, śpieszę za tobą.
Hamlet
Imaginacja w szał go wprawia.
⁵⁵Lew Nemejski — niezwyciężony lew, którego na polach Nemei (Grecja) pokonał dopiero Hera-
kles.
Hamlet
Idźmy
W trop za nim; tu nie w porę posłuszeństwo.
Idźmy. Na czymże się to skończy?
Widno⁵⁶
Jest coś chorobliwego w państwie duńskim.
Niebo zaradzi temu.
Spieszmy za nim.
al a
ta a
Hamlet
Gdzie mnie prowadzisz? Mów; nie pójdę dalej.
Słuchaj mnie.
Słucham.
Duch, Tajemnica,
Obowiązek, Zemsta
Zbliża się godzina,
O której w srogie, siarczyste płomienie
Muszę powrócić znowu.
Biedny duchu!
Nie lituj się nade mną, ale bacznym
Uchem ogarnij to, co ci mam odkryć.
Mów, powinnością moją słuchać ciebie.
Jak niemniej zemścić się, gdy mnie wysłuchasz.
⁵⁶
— widać, widocznie.
Hamlet
Zemścić się?
Duch, Grzech, Kara,
Ojciec
Jestem duchem twego ojca,
Skazanym tułać się nocą po świecie,
A przez dzień jęczeć w ogniu, póki wszystek
Kał popełnionych za żywota grzechów
Nie wypali się we mnie. Gdybym miejsca
Mojej pokuty sekret mógł wyjawić,
Takie bym rzeczy ci opisał, których
Najmniejszy szczegół rozdarłby ci duszę,
Młodą krew twoją zmroził, oczy twoje
Jak gwiazdy z posad wydobył, zwinięte,
Gładkie kędziory twoje wyprostował
Tak, że ich każdy włos stanąłby dębem
Jako na jeżu kolce; ale takich
Podań nie znosi ludzkie ucho. Słuchaj,
O, słuchaj, słuchaj, jeśli choć cokolwiek
Kochałeś twego ojca.
Przebóg!
Duch, Zbrodnia, Zemsta
Pomścij
Śmierć jego, dzieło ohydnego mordu!
Mordu?
Tak, mordu; wszelki mord ohydny,
Lecz ten był nadzwyczajny, niesłychany.
Dlaboga, wymień go, wymień czym prędzej,
Abym na skrzydłach chyżych jak modlitwa
Lub myśl kochanka podążył ku zemście.
Zdajesz się pełen dobrych chęci, byłbyś
Też nikczemniejszy niż najlichsze ziele,
Wegetujące nad brzegami Lety⁵⁷,
Gdybyś pozostał na to obojętny.
Słuchaj więc, słuchaj, Hamlecie. Puszczono
Wąż
Rozgłos, że podczas mego snu w ogrodzie
Wąż mnie ukąsił; takim to skłamanym
Powodem śmierci mej zwiedziono Danię;
Dowiedz się bowiem, szlachetny młodzieńcze,
⁵⁷Lete — w mitologii greckiej rzeka zapomnienia przepływająca przez królestwo umarłych.
Hamlet
Że ów wąż, który zabił twego ojca,
Nosi dziś jego koronę.
O nieba!
Stryj! Nie zawiodły mnie przeczucia moje.
Zdrada, Żona, Cnota,
Upadek
Ten to bezwstydny, cudzołożny potwór
Zdradnymi dary, czarami wymowy
(Przeklęte dary, przeklęta wymowa,
Która tak może złudzić!) ku sromocie
Potrafił skłonić wolę mojej niby
Cnotliwej żony. O Hamlecie! cóż to
Był za upadek! Ode mnie, którego
Miłość statecznie chodziła dłoń w dłoni
Z ślubną przysięgą, w objęcia nędznika,
Którego dary przyrodzone były
Naprzeciw moich tak liche!
Lecz jako cnota pozostaje czystą,
Choćby ją sprośność w postaci niebianki
Usiłowała skusić, tak zła żądza,
Choćby ją łączył ślub z aniołem nawet,
Prędko uprzykrzy sobie święte łoże
I rzuci się na barłóg.
Ale dość tego! Już powietrze ranne
Trucizna
Czuć mi się daje; muszę kończyć: kiedym
Raz po południu jak zwykle w ogrodzie
Bezpiecznie zasnął, wkradł się stryj twój z flaszką
Zawierającą blekotowe krople⁵⁸
I wlał mi w ucho ten zabójczy rozczyn,
Którego siła tak jest nieprzyjazna
Ludzkiej naturze, że jak żywe srebro
Przebiega nagle wszystkie drogi, wszystkie
Kanały ciała i jako sok kwaśny
Wlany do mleka ścina wnet i zgęszcza
Wszystką krew zdrową. Tak było i z moją;
I wraz plugawy trąd, jak u Łazarza,
Wystąpił na mnie i brzydką skorupą
Pokrył mi całe ciało.
Tak to śpiąc, ręką brata pozbawiony
Zostałem życia, berła i małżonki,
Skoszony w samym kwiecie moich grzechów:
Grzech, Śmierć
Bez namaszczenia, bez przygotowania,
Bez porachunku z sobą wyprawiony
Zdać porachunek z win jeszcze nie zmytych.
O, to okropne! okropne! okropne!
Matka, Wina
Masz–li iskierkę czucia, nie ścierp tego;
⁵⁸ le t e
le — w oryg.: e e
, prawdopodobnie lulek czarny. Starożytni podają, że odwar
tego trującego ziela, wpuszczony w ucho powoduje śmierć.
Hamlet
Nie pozwól, aby łoże władców Danii
Było ohydnym gniazdem wszeteczeństwa.
Jakkolwiek jednak czyn ten pomścić zechcesz,
Nie kalaj swojej duszy, nie czyń przeciw
Matce zamachów; pozostaw ją niebu
I owym cierniom, które w głębi łona
Wyrzuty sumienia
Występnych siedzą; zrobią one swoje.
Bądź zdrów, świecący robaczek oznajmia,
Że ranek już jest bliski; wątłe bowiem
Światełko jego znacznie już pobladło;
Żegnam cię, żegnam cię; pamiętaj o mnie.
a
O wy niebieskie potęgi! O ziemio!
Cóż więcej? Mamże piekło jeszcze wezwać?
Nie, o nie! Krzep się, krzep się, serce moje!
Prężcie się nerwy! Pamiętać o tobie?
Obowiązek, Pamięć
O biedny duchu, stanie ci się zadość.
Dopóki tylko w tej znękanej głowie
Pamięć żyć będzie. Pamiętać o tobie?
Wraz pamięć moja z tablic swych wykreśli
Wszelkie powszednie, tuzinkowe myśli;
Książkową mądrość, obrazy, wrażenia,
Płody młodości lub zastanowienia,
Wszystko, co związek ma z przyszłym mym bytem;
To, coś mi zlecił, to tylko wyrytem
W księdze mojego mózgu pozostanie;
Tak mi dopomóż, wiekuisty Panie!
O wiarołomna niewiasto! O łotrze,
Uśmiechający się, bezczelny łotrze!
Muszę to sobie zapisać, że można
Nosić na ustach uśmiech i być łotrem —
W Danii przynajmniej
m e
la e
a
e
Tak; siedź tu, stryjaszku,
Teraz–że, duszo moja, pilnuj hasła,
Ojciec, Przysięga, Syn
A tym jest: Żegnam cię, pamiętaj o mnie!
Przysiągłem mu być wiernym.
a e
Królewiczu!
e
Książę Hamlecie!
Chroń go, Panie!
Hamlet
Amen!
Hop, hop, hop, mości książę!
Hop, hop, chłopcze!
Tu, tu, mój ptaszku!
H a
a ell
I cóż?
I cóż, panie?
Dziwy!
Tajemnica
Opowiedz nam to, panie.
Właśnie!
Żebyście potem roztrąbili.
Jaż bym
Mógł to uczynić?
O, ani ja pewnie!
Cóż wy powiecie na to? Któż by sądził?
Ale będziecie milczeć?
Jak Bóg w niebie!
Nie ma na całą Danię nikczemnika,
Który by nie był kompletnym ladaco.
Do objawienia nam tego nie trzeba,
Żeby aż duchy wychodziły z grobów.
W istocie, macie słuszność. Owóż tedy
Nie pozostaje nam teraz nic więcej,
Hamlet
Jeno bez żadnych dalszych korowodów
Uścisnąć sobie dłonie i pójść z Bogiem.
Wy idźcie, gdzie wam każe iść interes
Interes, Modlitwa
Lub skłonność — każdy bowiem na tym świecie
Ma jakąś skłonność lub interes; ja zaś
W prostocie mojej pójdę się pomodlić.
To są czcze tylko słowa, mości książę.
Przykro mi, żeście obrażeni; z serca
W istocie, z serca przykro.
Mości książę,
Nie ma tu żadnej obrazy.
I owszem.
Zaprawdę mówię wam, jest tu obraza,
I wielka. Co się tyczy tego ducha,
Duch, Przysięga,
Tajemnica
Jest to duch dobry; poprzestańcie na tym;
Co zaś pomiędzy nim a mną tu zaszło,
Ciekawość swoją w tej mierze przytłumcie
Całą możliwą dozą rezygnacji.
A teraz, moi mili przyjaciele,
W imię przyjaźni, w imię koleżeństwa,
Zróbcie mi jedną grzeczność.
Jaką, panie?
Nie mówcie, coście widzieli tej nocy.
Nie powiem, panie.
Przysiążcie mi na to.
Na honor, nic nie powiem.
I ja także,
Na honor.
Na ten miecz raczej przysiążcie.
Hamlet
Jużeśmy⁵⁹, panie, przysięgli.
Przysiążcie
Na ten miecz, na ten miecz, mówię.
em
Przysiążcie!
Przysięga
Ha, to ty! Stamtąd odzywasz się, stary?
Słyszycie tego kipra⁶⁰ tam w piwnicy?
Przysiążcie–ż!
Na cóż mamy przysiąc, panie?
Że o tym, coście widzieli, nikomu
Nigdy a nigdy nie powiecie słowa.
Przysiążcie–ż na ten miecz!
em
Przysiążcie!
Znowu?
H et
e ⁶¹ Odmieńmy więc miejsce.
Pójdźcie tu, moi panowie, połóżcie
Na moim mieczu palce i przysiążcie,
Że o tym, coście słyszeli, nikomu
Nic nie powiecie.
em
Przysiążcie!
Ha, krecie!
Tak prędko umiesz szybować pod ziemią?
Wyborny z ciebie minier! No, panowie.
⁵⁹
e m — już żeśmy.
⁶⁰
e — piwniczy. Według dociekań niektórych szekspirologów cały ten epizod z aluzjami do ducha
podziemia (Skarbnika) pochodzić ma z
a Hamleta (przypuszczalnie autorstwa T. Kyda). Stąd m.in.
nazywanie ducha kretem czy minierem. Hamlet posługuje się tą terminologią celem skierowania uwagi
Marcella na fałszywy trop i skłonienia go do zachowania tajemnicy.
⁶¹H et
e — Tu i wszędzie? (łac.)
Hamlet
Na Boga, to są rzeczy niepojęte!
Chciał–że byś wszystko pojąć? O Horacy,
Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie,
Filozof, Wiedza
Niż się ich śniło waszym filozofom.
Pójdźcie tu, i jak pierwej w imię Boga,
Przysięga, Tajemnica
Przysiążcie, że jakkolwiek bym się kiedy
Wydawał dzikim, dziwacznym w obejściu —
Być bowiem może, że mi się na przyszłość
Wyda stosownym przybrać taką postać —
Że, mówię, widząc mnie takim,
Żaden z was ani potrząsaniem głowy,
Ani wzruszeniem ramion, ani wreszcie
Jakimikolwiek wątpliwymi słowy,
Jako to: „Hm, hm, wiem ja”; albo: „Mógłbym,
Gdybym chciał”; albo: „Gdybym był gadułą”;
Albo: „Są tacy, co by mogli” — zgoła,
Niczym dwuznacznym nie da się domyślić,
Że wie coś o mnie. Poprzysiążcie–ż na to,
Jeśli pragniecie, aby się nad wami
W nieszczęściu Pan Bóg zmiłował.
em
Przysiążcie!
Ukój się, ukój, rozdrażniony duchu!
Pomnijcież na wasz ślub, mili panowie,
A przez co tylko taki biedny człowiek
Jak Hamlet, będzie wam zdolny okazać
Swoją życzliwość, to was nie ominie.
Teraz rozejdźmy się. — Świat wyszedł z formy
I mnie–ż to trzeba wracać go do normy!
Obowiązek, Obraz świata
Hamlet
AKT DRUGI
m
l
a
l
a
l
List
Rajnoldzie, oddasz mu waszmość to pismo
I te pieniądze.
Nie omieszkam, panie.
Zanim się jednak doń udasz, Rajnoldzie,
Mądrze byś zrobił, ażebyś poprzednio
O jego sprawowaniu się wywiedział.
Tak też myślałem, panie.
Podstęp, Szpieg, Ojciec,
Syn
Dobrze–ś myślał,
Bardzo–ś roztropnie myślał. Przede wszystkim
Wypytasz mi się najdokładniej, jacy
Są Duńczykowie w Paryżu; jak który
I z czego żyje: gdzie bywa i jakie
Z kim ma stosunki; gdy zaś skutkiem takich
Krętobadawczych, manowcowych pytań
Dojdziesz, że oni znają mego syna,
Wtedy przystąpisz do materii o nim
Bliżej niżeli w poprzednich pytaniach.
Powiesz na przykład, udając, jakobyś
Znał go z daleka: „Znam jego familię,
Jego przyjaciół, a w części i jego”;
Rozumiesz mnie, Rajnoldzie?
Najzupełniej.
„I jego w części, wprawdzie — dodać możesz —
Niewiele, jest–li on wszakże tym samym,
O którym myślę, wietrznik to, rozpustnik,
Skłonny do tego i tego”. Zwal wtedy,
Co ci się żywnie podoba, na niego;
Jednakże nic takiego, co by mogło
Szwank przynieść jego sławie; tego strzeż się.
Takie jedynie przypisz mu wybryki,
⁶²Między aktem I a II upływa około dwu miesięcy. Akcja od I sceny drugiego aktu do wyjazdu
Hamleta do Anglii (akt IV, sc. ) zamyka się w ramach dwu dni i nocy.
Hamlet
Jakie z młodością i krewkością w parze
Zazwyczaj chodzą.
Więc, na przykład, hazard?
Tak, albo pochop⁶³ do zwad, klątw, pijatyk,
Gachostwa wreszcie: tak daleko możesz
Posunąć swoje kłamstwa.
Ależ, panie,
To by już jego sławie szwank przyniosło.
Bynajmniej, jeśli tylko będziesz umiał
Wziąć się do rzeczy. Nie trzeba ci dawać
Do zrozumienia, że on w żądzach swoich
Jest rozpasany, tego nie chcę; wytknij
Jego usterki tak subtelnie, żeby
One się zdały tylko nadużyciem
Wolności, duszy ognistej wybuchem,
Obłędem wrzącej krwi, słowem, pustotą
Właściwą wszystkim młodym.
Rad bym wiedzieć,
Łaskawy panie…
Do czego to wszystko?
Tak, panie.
Kłamstwo, Prawda
Zaraz ci powiem: mój zamiar
Uzasadniony i, jak się spodziewam,
Niepłonną skutku dający rękojmię.
Skoro na mego syna złożysz waszmość
Te drobne chyby⁶⁴, niby skazy, którym
Ulega każda rzecz, gdy się wyrabia,
Wtedy, jeżeli tylko ten, którego
Za język ciągnąć będziesz, kiedykolwiek
Młodzieńca w mowie będącego⁶⁵ widział
Jednej z powyższych praktyk oddanego,
Ten ktoś, bądź pewien, przywtórzy ci zaraz
⁶³
— pochopność; skłonność do natychmiastowego podejmowania nieprzemyślanych działań.
⁶⁴
— uchybienia, zachowania nietrafione.
⁶⁵ m
e
e
— o którym mowa.
Hamlet
W ten sposób: „Mości dobrodzieju”, albo:
„Mój miły panie”, albo: „Widzisz, waćpan” —
Stosownie do zwyczaju miejscowego
Lub w miarę swojej atencji.
Rozumiem.
Skoro zaś to ci powie, powie potem…
Cóżem to dalej miał mówić? Do licha,
Miałem powiedzieć coś, na czymżem stanął?
Na tym podobno, że ktoś mi przywtórzy⁶⁶.
Że ci przywtórzy, aha! tak więc tedy
Ten ktoś przywtórzy ci pewnie w ten sposób:
„Znam tego pana, widziałem go wczoraj”,
Albo: „Owego dnia, wtedy a wtedy,
Z tym a z tym, i w istocie grał wysoko”;
Albo: „Pokłócił się”, albo: „Miał w czubku”,
Albo: „Widziałem, jak wchodził do domu
Podejrzanego”, i tak dalej. Tak to
Na wędę fałszu złowisz karpia prawdy.
Tak to rozumni, zręczni ludzie, boczkiem,
Rzemiennym dyszlem zachodząc, umieją
Trafić do celu: i tak samo waszmość,
Według wskazówki i instrukcji, jaką
Ci udzieliłem, poweźmiesz języka
O moim synu. Wiesz już, o co idzie?
Wiem, panie.
Jedź więc, niech cię Bóg prowadzi!
Dziękuję…
Zresztą sam śledź jego kroki.
Dopełnię tego.
⁶⁶
t
— będzie wtórował, potwierdzał to, co zostało powiedziane.
Hamlet
A niech mi się ćwiczy
W muzyce.
Dobrze, panie.
el a
Bądź zdrów, waszmość.
Co ci to jest, Ofelio? Co się stało?
Strach
Ach, panie, takem strasznie się przelękła⁶⁷.
Czego? dlaboga?
Miłość, Szaleństwo
Siedziałam przy krosnach
W moim pokoju, gdy wtem książę Hamlet,
Z odkrytą głową, rozpięty, w obwisłych
Brudnych pończochach, blady jak koszula,
Chwiejący się na nogach, z tak okropnym
Wyrazem twarzy, jakby się wydostał
Z piekła i jego zgrozę chciał obwieścić,
Stanął przede mną.
Czyliżby z miłości
Oszalał?⁶⁸
Nie wiem, ale się obawiam.
Cóż ci powiedział?
Ujął mnie za rękę,
Nie mówiąc słowa, i silnie ją trzymał;
Cofnął się potem na długość ramienia
⁶⁷ta em
el a — tak żem się przelękła; tak bardzo się przelękłam (partykuła –że, do której
dołączona jest końcówka czasownika pełni rolę wzmacniającą wyrażenie).
⁶⁸
ala — szaleństwo Hamleta jest jednym z najciekawszych problemów dramatu. Ojciec Ofelii
i ona sama także twierdzą, że Hamlet oszalał z miłości do niej, ponieważ został odtrącony przez ko-
chankę. Król domyśla się, że przyczyną obłędu Hamleta może być coś innego, dlatego chce go wysłać
w daleką podróż do Aglii, z której spodziewa się, że już nie powróci. By odkryć prawdziwą przyczy-
nę szaleństwa duńskiego księcia, król zaprasza do zamku szkolnych przyjaciół Hamleta, Rozenkranca
i Gildensterna. Sam Hamlet udaje swoje szaleństwo. Ale przecież tylko szaleniec mógłby się zdobyć na
to, żeby obłąkanie udawać…
Hamlet
I, drugą rękę przytknąwszy do czoła,
W twarz moją wlepił oczy tak badawczo,
Jak gdyby ją chciał narysować. Długo
Tak stał, nareszcie, lekko potrząsając
Moim ramieniem i kiwając głową,
Wydał tak ciężkie, żałosne westchnienie,
Że się zdawało, iż mu piersi pękną
I życie z niego uleci. Odstąpił
Wtedy ode mnie i powolnym krokiem
Szedł z odwróconą głową poza siebie,
Kierując się ku drzwiom. Przeszedł w ten sposób
Przez cały pokój, bez pomocy oczu,
I wyszedł, ciągle wpatrując się we mnie.
Muszę natychmiast udać się do króla;
Są to objawy gwałtowne miłości,
Która się trawi w sobie i prowadzi
Do rozpaczliwych kroków, tak jak każda
Inna namiętność trapiąca ród ludzki;
Boleję nad tym. Możeś tymi czasy
Przykre mu jakie słowo powiedziała?
Nie, panie; tylko, tak jak rozkazałeś,
Odesłałam mu listy i wzbroniłam
Dalszych odwiedzin.
To go w szał wprawiło.
Boleję nad tym, żem jego skłonności
Dokładniej, pilniej nie zbadał. Myślałem,
Że on cię durzy, przywieść chce o zgubę.
Przeklinam teraz moją podejrzliwość.
Zdaje się, że nam, starym, jest właściwe
Młodość, Starość
Przebierać miarę w przezorności, tak jak
Nawzajem młodym mało jej posiadać.
Biegnę do króla; zatajenie tego
Więcej niż rozgłos zrządzić może złego.
Pójdź.
ala
am
l
l a
e
a
l e te
a
Hamlet
Ó
Witaj, Rozenkranc, witaj, Gildensternie!⁶⁹
Pośpiechu, z jakim was tu wezwaliśmy,
Nie sama tylko chęć widzenia panów
Była przyczyną, ale i potrzeba
Waszej pomocy. Wiecie już o dziwnym
Melancholia, Przemiana
Przeistoczeniu się Hamleta, mówię
Przeistoczeniu, bo nic w nim tak wewnątrz,
Jak i na zewnątrz nie jest tym, czym było.
Co by innego jak śmierć ojca mogło
Do tego stopnia wywieść go za obręb
Jego natury, nie pojmuję wcale.
Proszę was przeto, was, coście z nim wzrośli
I z bliska z jego wiekiem i myślami
Sąsiadujecie, abyście czas jakiś
Raczyli u nas zostać, by Hamleta
Trochę rozerwać, a przy tej okazji
Zbadać powody obcego nam smutku,
Na który, gdyby stał się nam wiadomym,
Znaleźlibyśmy może jakiś środek.
Ó
Często on o was wspominał, panowie,
I wiem, że nie ma na świecie dwóch ludzi
Bardziej mu niż wy miłych. Jeśli w dowód
Życzliwych chęci i uczuć uprzejmych
Zechcecie trochę czasu tu przepędzić
I wesprzeć nasze nadzieje, możecie
Liczyć na taką wdzięczność z naszej strony,
Jaka przystoi monarchom.
Pozycja społeczna
Obojgu
Waszym królewskim mościom służy prawo,
Z mocy najwyższej ich władzy nad nami,
Wolę swą w rozkaz przyoblekać raczej
Niż w prośbę.
Będziem jednakże posłuszni
I dobrowolnie na rozkazy waszych
Królewskich mości u stóp ich składamy
Nasze usługi.
⁶⁹
ta
e
a
— król Klaudiusz wraz ze swoją małżonką królową Gertrudą zaprosili do
zamku przyjaciół szkolnych Hamleta, Rozenkranca i Gildensterna. Para królewska wierzyła, że ich to-
warzystwo sprawi, że młody książę wyzbędzie się szaleńczego usposobienia. Mają oni także odkryć przy-
czynę zmiany w zachowaniu Hamleta. Te dwie postaci, choć tylko drugoplanowe, inspirowały twórców
literatury współczesnej. Warto zwrócić uwagę na utwór Toma Stopparda
e
a t
l e te
e ea (
e
a
l e te
e
), którego tytuł jest cytatem z samego Hamleta.
Hamlet
Ó
Dzięki ci za to, Rozenkranc, i tobie,
Kochany Gildensternie.
Ó
Dzięki ci za to, Gildenstern, i tobie,
Kochany Rozenkranc. Idźcie natychmiast
Do mego syna.
a
Niech tam który wskaże
Tym panom, gdzie jest Hamlet.
Oby nieba
Nie uczyniły naszych usiłowań
Bezowocnymi!
Ó
Daj to, dobry Boże!
e
a
l e te
e e
a
l
Panie! Wysłane do Norwegii posły
Szczęśliwie są już w tej chwili z powrotem.
Ó
Zawsze–ś był waćpan ojcem dobrych nowin.
Bądź przekonany, miłościwy panie,
Że obowiązki moje względem Boga
Bóg, Król, Obowiązek
I mego władcy, tak samo jak duszę,
Trzymam w porządku. Jako, zdaje mi się
(Jeżeli tylko ten mózg nie zszedł na bok
Z drogi trafności, którą zwykł był kroczyć),
Że ostatecznie nie jest mi już obcym,
Skąd bierze źródło szaleństwa Hamleta.
Ó
Mów; o tym chcemy wiedzieć przede wszystkim.
Daj, panie, pierwej posłuchanie posłom;
Wieść moja będzie na wety po uczcie.
Ó
Zrób–że im zaszczyt i sam ich tu wprowadź.
l
Hamlet
On utrzymuje, kochana Gertrudo,
Że odkrył powód tej zmiany Hamleta.
Szaleństwo
Ó
Nie jest nim, moim zdaniem, nic innego,
Tylko śmierć ojca i nasz rychły związek.
l
a a a
a
m
el
lt ma
Ó
Dojdziemy tego. Witajcie, panowie.
Cóż nam śle przez was nasz brat, król norweski?
Najuprzejmiejszych pozdrowień zamianę.
Na przełożenie nasze kazał zaraz
Wstrzymać zaciągi swojego synowca,
Które mu zdały się być wymierzone
Przeciw Polakom⁷⁰, które jednak, bliżej
Poznawszy, znalazł zwróconymi przeciw
Waszej królewskiej mości. Rozjątrzony
Takim niegodnym korzystaniem z jego
Późnego wieku i niemocy, kazał
Zatrzymać gońcom Fortynbrasa, który
Z pokorą stawił się i, wysłuchawszy
Napomnień stryja, przysiągł wobec niego,
Że póki życia nigdy przeciw waszej
Królewskiej mości nie wzniesie oręża:
Czym ucieszony starzec trzy tysiące
Koron intraty⁷¹ rocznej mu przeznaczył
I owe wojska, przezeń zwerbowane,
Użyć pozwolił mu przeciw Polakom.
Nam zaś doręczył ten list, którym prosi
List
a e a e
Waszą królewską mość o pozwolenie
Przejścia tym wojskom przez duńskie dzierżawy,
Przy zapewnieniu im bezpieczeństw, w liście
Tym wymienionych.
Ó
Poprzestajem na tym.
W wolniejszym czasie przejrzymy to pismo,
Pomyślim nad nim, odpowiemy na nie.
Tymczasem waszmość panom dziękujemy
Za ich skuteczne trudy. Idźcie spocząć.
Będziemy dzisiaj wieczerzali razem;
Miło nam widzieć was z powrotem.
⁷⁰Shakespeare prawdopodobnie uważał, że Gdańsk, który może mylił z Danią, stanowił w czasach
Hamleta terytorium duńskie graniczące z Polską.
⁷¹ t ata — dochód, zysk.
Hamlet
lt ma
el
To się
Dobrze powiodło. Miłościwy panie
Dworzanin, Sługa
I miłościwa pani, chcieć określić,
Czym jest majestat, czym powinność sługi,
Dlaczego dzień jest dniem, a noc jest nocą,
A czas jest czasem, byłoby to jedno,
Co chcieć zmarnować dzień, noc i czas drogi.
Z tego powodu, ile że treściwość
Jest duszą mowy, a rozwlekłość ciałem
I powierzchownym tylko bawidełkiem,
Chcę być treściwym. Cny wasz syn oszalał,
Syn, Szaleństwo, Słowo
Oszalał, mówię; ściśle bowiem biorąc,
Szaleństwo czymże jest, jeśli nie stanem
Człowieka szalonego?
Ó
Więcej treści
W mniej sztucznych azach.
Przysięgam, o pani,
Że się bynajmniej o sztukę nie silę.
Syn wasz oszalał, jest to prawda; prawda,
Że to nieszczęście, i nieszczęście wzajem,
Że to jest prawda. Otóż się skleiła
Dziwna figura jakaś retoryczna.
Bodaj to! Licho zabierz sztuczne azy!
Stanąłem tedy na tym, że dostojny
Syn wasz sfiksował; dobrze; idzie teraz
O wyśledzenie przyczyn tej fiksacji,
Która, nie będąc fikcją, już tym samym
Nie może nie mieć przyczyn; to rzecz pewna;
W jaki zaś sposób pewna i o ile,
Rozważcie państwo sami.
Mam córkę; mam ją, ponieważ jest moja.
Córka, Ojciec, List,
Miłość
Ta tedy dziewka, pomna obowiązku
I rozkazowi mojemu powolna,
Oddała mi ten świstek. Posłuchajcie
I konkludujcie państwo.
ta
„Do niebiańskiego bóstwa mojej duszy, tysiącem wdzięków okraszonej Ofelii.” To
niestosowne wyrażenie, trywialne wyrażenie. Okraszonej — nie jest–że wyrażeniem
trywialnym? Ale idźmy dalej.
ta „Twojemu cudnie białemu łonu powierzam tych
kilka wyrazów.”
Ó
Czy to Hamlet do niej pisał?
Hamlet
Cierpliwości, miłościwa pani; niczego nie zataję.
ta
„Wątp, czy gwiazdy lśnią na niebie;
Wątp o tym, czy słońce wschodzi;
Wątp, czy prawdy blask nie zwodzi;
Lecz nie wątp, że kocham ciebie.
O najmilsza Ofelio, nie biegłym w rymowaniu; nie umiem skandować westchnień
moich, ale że cię bardzo, a bardzo kocham, temu wierz. Bądź zdrową. Twój na zawsze,
dopóki ta machina pozostanie jego własnością,Hamlet”
To mi posłuszna pokazała córka
I uszom moim odkryła zarazem,
Tak co do czasu, miejsca, jak sposobu,
Wszystkie zaloty jego.
Ó
Ale jakże
Ona przyjęła te jego zaloty?
Cóż o mnie myślisz, mości królu?
Ó
Myślę,
Żeś waćpan prawy, honorowy człowiek.
Takim starałem się zawsze okazać.
Cóż byś mógł sobie o mnie myśleć, panie,
Gdybym tę miłość tak namiętną widział
Był w jej zarodzie (a mówiąc nawiasem,
Dostrzegłem ją był pierwej, nim mi o niej
Doniosła moja córka); cóż by sobie
Królowa pani mogła o mnie myśleć,
Gdybym był wtedy spokojnie odegrał
Rolę koperty lub pugilaresu
Lub serce moje zrobił głuchoniemym
I gnuśnym okiem patrzał na tę miłość?
Cóż byście państwo mogli byli sobie
O mnie pomyśleć? Jam sprawy nie zaspał
I wnet dziewczynie mojej powiedziałem:
„Hamlet jest księciem nad waściną sferę;
Nie będzie z tego nic.” Dałem jej przy tym
Szaleństwo
Surowe upomnienia, aby odtąd
Nie przyjmowała ani jego wizyt,
Ani biletów, ani podarunków.
Tak–em uczynił; ona usłuchała,
A on, on, krótko mówiąc, zawiedziony
Hamlet
W swoich nadziejach, popadł najprzód w smutek,
Potem w bezsenność, potem w wstręt do jadła,
Następnie w niemoc, następnie w gorączkę,
I tak stopniami aż w szaleństwo, które
Trawi go teraz z wielkim naszym żalem.
Ó
Cóż mówisz na to?
Ó
Hm! to by być mogło.
Czyż się zdarzyło kiedy, rad bym wiedzieć,
Aby tam, gdzie ja powiedziałem: tak jest,
W istocie było inaczej?
Ó
Nie pomnę.
a
e a a
Zdejmcie to z tego, jeżeli tak nie jest.
Skoro sposobność posłuży, wykryję.
Gdzie siedzi prawda, chociażby się skryła
W wnętrznościach ziemi.
Ó
Jakże byśmy mogli
Sprawdzić to?
Podstęp
Wiecie państwo, że on czasem
Przez kilka godzin zwykł się w tej galerii
Przechadzać.
Ó
W rzeczy samej zwykł to czynić.
Taką więc porę upatrzywszy kiedy,
Wprowadzę tutaj moją córkę: wasze
Królewskie moście będą mogły wtedy
Ukryć się ze mną owdzie za obiciem
I być świadkami ich spotkania. Jeśli
On jej nie kocha i nie skutkiem tego
Utracił zmysły, to niech z szambelana
Zostanę prostym chłopem albo klechą.
Hamlet
ta
Książka
Hamlet
Ó
Patrzcie, jak smutno biedny chłopiec z książką
Zbliża się tutaj.
Oddalcie się, państwo,
Błagam was; ja z nim pomówię, pozwólcie.
l
l a
e
m
a em
Jakże się miewa mój łaskawy książę Hamlet?
Dobrze, dzięki Bogu.
Wiesz–li, kto jestem, panie?
Wiem doskonale: jesteś rybak⁷².
Zaprawdę, nie jestem nim.
Tym ci gorzej, rad bym, żebyś był tak uczciwym człowiekiem.
Uczciwym, mości książę?
Tak jest, mości panie. Być uczciwym w dziejach tego świata na jedno wychodzi,
co być wybranym między tysiącami.
Masz wielką słuszność, mości książę.
Córka, Robak
Jeżeli bowiem słońce płodzi w zdechłym psie robaki, promienie bóstwa ścierwo
całują. Czy masz waćpan córkę?
Mam, panie.
Nie pozwalaj jej chodzić po słońcu. Wprawdzie poczęcie jest błogosławieństwem,
ale gdyby twoja córka poczęła, na pewno byś jej nie błogosławił. Miej to na względzie,
mój przyjacielu.
Miłość, Szaleństwo
Co przez to rozumiesz, mości książę?
e e
Zawsze mu się marzy moja córka. A jednak nie poznał mnie zrazu, wziął mnie
za rybaka. Daleko z nim już zaszło, daleko zaszło. I mnie, prawdę mówiąc, za mło-
du miłość przyprowadziła do ostateczności podobnych prawie. Muszę go jeszcze raz
zagabnąć.
⁷²W oryginale:
m
e (ang.) — handlarz ryb, a także w drugim znaczeniu: stręczyciel.
Hamlet
Książka, Słowo
Cóż to czytasz, mości książę?
Słowa, słowa, słowa.
A o treść czy mogę spytać?
Czyją?
Tej książki, którą książę czytasz.
Potwarze, mój panie, same potwarze. Ten łotr satyryk⁷³ utrzymuje, że starzy lu-
Starość
dzie mają siwe brody i zmarszczki na twarzy; że im ambra i kalafonia ciecze z oczu;
że mają zupełny brak dowcipu obok wielkiego wycieńczenia łydek. Lubo ja temu
wszystkiemu najsilniej i najpotężniej daję wiarę, przecież nie sądzę, aby o tym pisać
przystało; bo waszmość sam stałbyś się pewnie jak ja starym, gdybyś mógł jak rak
w tył kroczyć.
Samobójstwo,
Szaleństwo
Chociaż to wariacja, nie jest jednakże bez metody. Może byś chciał zejść, mości
książę?
Z tego świata?
W rzeczy samej, byłoby to zejściem.
e e
Jak trafne ma czasem odpowiedzi! Dar ten często bywa udziałem szalonych, gdy
tymczasem przytomni i rozumni nie zawsze są zarówno szczęśliwi. Muszę go już
opuścić i niezwłocznie pomyśleć o sposobach, jakby się on i moja córka zejść mogli.
Miłościwy książę, zmuszony jestem pozbawić waszą mość dłuższej mojej obec-
ności.
Nie możesz mnie, mój panie, pozbawić niczego, czego chętniej się nie wyrzekł:
wyjąwszy życia, wyjąwszy, wyjąwszy życia.
Żegnam cię, mój łaskawy książę.
Nudni starzy głupcy.
e
a
l e te
Szukacie, panowie, księcia Hamleta? Oto jest.
l
a
Bogu cię polecamy.
Miłościwy książę!
⁷³Niektórzy z komentatorów przypuszczają, że Hamlet czyta
Montaigne'a. Shakespeare nie-
wątpliwie znał to dzieło z angielskiego przekładu Floria (drukiem ukazało się w r. ), nauczyciela
hr. Southamptona.
Hamlet
Drogi nasz książę!
Kochani, dobrzy przyjaciele! Jak się masz, Gildensternie? A, Rozenkranc! Jak się
Los, Szczęście, Pozycja
społeczna
macie, moi chłopcy?
Zwyczajnie, jak nic nie znaczący ludzie.
Szczęśliwi przez to, że niezbyt szczęśliwi.
Czepca Fortuny nie jesteśmy guzem.
Ale i nie podeszwą jej trzewików?
Nie, mości książę.
A więc mieszkacie u jej pasa albo raczej w centrum jej łask?
Niby tak, w jej prywatnych apartamentach.
Czyli w apartamentach wstydliwych. Słusznie, Fortuna to nie lada dziewka. I cóż
Więzienie, Obraz świata
tam nowego?
Nic, panie, wyjąwszy, że świat spoczciwiał.
Więc bliski jest dzień sądu. Ale wiadomość wasza nieprawdziwa. A teraz pytanie
bardziej szczegółowe. Powiedzciemi, w czymeście⁷⁴ tak przeskrobali Fortunie,że was
tu do więzienia wtrąciła?
Do więzienia?
Dania jest więzieniem.
Więc nim i świat jest także.
O, i wielkim! pełnym turm, lochów i ciemnic. Dania jest jednym z najgorszych.
Nie myślimy tak, mości książę.
Więc dla was nie jest taką. W rzeczy samej, nic nie jest złem ani dobrem samo
Dobro, Zło, Prawda
przez się, tylko myśl nasza czyni to i owo takim. Dla mnie Dania jest więzieniem.
Skutek to chyba, panie, twojej ambicji. Dania jest dla niej za ciasna.
Sen
O Boże! ja bym mógł być zamknięty w łupinie orzecha i jeszcze bym się sądził
panem niezmierzonej przestrzeni, gdybym tylko złych snów nie miewał.
A te sny są właśnie wytworem ambicji; istota bowiem ambicji nie jest czym
innym, tylko snów cieniem.
⁷⁴
me e — czym żeście.
Hamlet
Same już sny nie są czym innym, tylko cieniem.
Zapewne, ambicja zaś w moich oczach jest tak powietrznej i znikomej natury, że
można ją nazwać cieniem cienia.
Takim sposobem żebracy są ciałami, a nasi monarchowie i nadęci bohaterowie
cieniami żebraków. Nie poszlibyśmy–ż do dworu? bo doprawdy nie umiem rozumo-
wać.
Sługa
Służymy waszej książęcej mości.
Dajmy pokój temu; nie chcę was liczyć do rzędu sług moich, bo, zaprawdę, przy-
sługują mi się okropnie. Ale powiedzcie mi, tak po przyjacielsku, co porabiacie w El-
zynorze?
Chcieliśmy cię odwiedzić, mości książę; innego celu nie mamy.
Prawda
Taki ze mnie nędzarz, żem nawet w podzięki ubogi; dziękuję wam jednak, chociaż
to podziękowanie, wierzcie mi, kochani przyjaciele, niewarte i pół szeląga. Czy nie
posyłano po was? Przybyliście–ż mnie odwiedzić z własnego popędu, z dobrej woli?
Powiedzcie mi, powiedzcie; bądźcie szczerzy. I cóż?
Cóż mamy powiedzieć, mości książę?
Co bądź, byle się stosowało do rzeczy. Posyłano po was: widzę w waszych oczach
pewien rodzaj wyznania, które skromność wasza na próżno usiłuje pokryć. Wiem, że
miłościwy król i miłościwa królowa posyłali po was.
W jakimże by celu, mości książę?
Tego–ć się od was chcę dowiedzieć. Ale zaklinam was na prawa naszego koleżeń-
stwa, na współdźwięk młodych lat naszych, na obowiązki naszej statecznej przyjaźni,
na wszystko, co jest najświętsze i na co lepszy mówca lepiej by was niż ja mógł zakląć,
powiedzcie mi rzetelnie, otwarcie: posyłano–ż po was czy nie posyłano?
l e te a
Cóż ty na to?
a t
e
Aha, przyszliście mnie więc wymacać.
Jeżeli mi dobrze życzycie, powiedzcie prawdę.
W istocie, posyłano po nas.
Powiem wam, w jakim celu; tym sposobem domyślność moja uprzedzi waszą ga-
datliwość i dyskretność wasza nie będzie dyskredytowana. Od niejakiego czasu, nie
Kondycja ludzka
wiem skąd, ze szczętem humor straciłem; zarzuciłem dawne przywyknienia i w tak
ponure popadłem usposobienie, że ten piękny obszar ziemski pustynią mi się wydaje;
Hamlet
to wspaniałe sklepienie tam w górze, ten cudnie wiszący firmament, ta majestatycz-
na przestrzeń złotymi obsypana iskrami niczym innym nie jest w moich oczach, jak
tylko marnym, zaraźliwym zbiorem wyziewów. Jak doskonałym tworem jest czło-
wiek! Jak wielkim przez rozum! Jak niewyczerpanym w swych zdolnościach! Jak
szlachetnym postawą i w poruszeniach! Czynami podobnym do anioła, pojętnością
zbliżonym do bóstwa! Ozdobą on i zaszczytem świata. Arcytypem wszech jestestw!
A przecież czymże jest dla mnie ta kwintesencja prochu? Synowie ziemi nie po-
ciągają mnie ani jej córki, jakkolwiek, sądząc po waszym uśmiechu, zdajecie się to
przypuszczać.
Myśl taka, panie, nie przeszła mi przez głowę.
Artysta, Sztuka, Teatr
Dlaczegóż się waćpan roześmiałeś, kiedym powiedział, że mnie synowie ziemi nie
pociągają?
Bom sobie pomyślał, jakie w takim razie przyjęcie znajdą aktorowie, którycheśmy
w drodze spotkali, a którzy tu dążą celem ofiarowania waszej książęcej mości usług
swoich.
Ten, co gra króla, godnie będzie przyjęty: jego królewska mość otrzyma ode mnie
pamiątkę; awanturniczy rycerz będzie mógł do woli użyć tarczy i miecza; kochanek
nie będzie darmo wzdychał; melancholik spokojnie odegra swoją rolę; błazen pobudzi
do śmiechu tych, co mają łechczywe płuca; a piękna dama swobodnie wywnętrzy swe
uczucia, jeśli nie będzie miała wstrętu do wiersza bez rymu. Cóż to za aktorowie?
Ciż sami, którzy cię zwykli byli zadowalać, mości książę; aktorowie tragiczni ze
stolicy⁷⁵.
Skądże im przyszło teraz po świecie wędrować? Na miejscu siedząc lepiej by wyszli
tak pod względem sławy, jak korzyści.
Przyczyną ich wędrowania były, jak się zdaje, świeżo zaszłe innowacje⁷⁶.
Są–ż oni jeszcze tak samo lubiani jak wtedy, kiedym był w stolicy? Zawsze–ż
liczne mają publicum?
Zaiste, teraz nie bardzo.
Skądże to pochodzi? Czy się opuścili w sztuce?
Dziecko, Teatr
Bynajmniej: usiłowania ich postępują zawsze równym krokiem; ale wylęgło się
tam stado dzieci, małych indycząt, które piszczą jak opętane i gwałtowne za to od-
bierają oklaski. Te są teraz w modzie i tak dalece oczerniają teatr niższej klasy (tak
nazywają tamten), że niejeden z rapierem przy boku, bojąc się piór gęsich, nie śmie
się już tam pokazać.
⁷⁵Przypuszcza się, że Shakespeare ma tu na myśli rywalizującą z „Globem” trupę Lorda Admirała,
z tragikiem Edwardem Alleynem na czele.
⁷⁶
a e — rozruchy. Zakaz gry dotknął teatry londyńskie po nieudanym spisku Essexa w dn.
lutego r., w który pośrednio była również zamieszana trupa Shakespeare'a (wystawienie
a a
na żądanie ludzi Essexa w przeddzień wybuchu spisku).
Hamlet
Są–li to dzieci naprawdę? Któż ich utrzymuje? Jak są płatni? Myślą–ż oni tylko
dopóty sztukę uprawiać, dopóki nie stracą dyszkantu? Nie powiedzą–ż wtedy, gdy
sami spadną między niższą klasę (co jest bardzo prawdopodobne, jeśli ich sytuacja się
nie poprawi), że piszący dla nich krzywdę im wyrządzili, każąc im wykrzykiwać na
ich własną przyszłość?
Bądź co bądź, z obu stron niemało było hałasu i publiczność nie miała sobie za
grzech podżegać ich nawzajem do kłótni. Przez czas jakiś nie można było grosza na
żadnej sztuce zarobić, jeżeli autorzy i aktorzy za łby się w niej nie powiedli.
Czy być może?
Niemało też łbów porozbijano.
I smarkacze wzięli górę?
Nie inaczej. Herkules zmuszony był kapitulować⁷⁷ przed Pigmejczykami.
Sława, Władza
Nie ma w tym nic dziwnego, boć mój stryj jest królem duńskim; i ciż sami,
którzy mu za życia mego ojca wykrzywiali gęby, dają teraz dwadzieścia, czterdzieści,
pięćdziesiąt i sto dukatów za jego portret w miniaturze. Do licha! musi w tym być
coś nadnaturalnego. Gdyby to filozofia mogła wytłumaczyć?
t
a e
Zapewne to aktorowie.
Gość
Koledzy, miłymi–ście gośćmi w Elzynorze⁷⁸. Podajcie mi dłonie. Do orszaku
gościnności należy etykieta i ceremonie; winienem was przeto podjąć tym trybem:
inaczej, moje obejście się z aktorami, które, uprzedzam was, będzie się musiało oka-
zać uprzejme, wydałoby się gościnniejsze niż z wami. Zostaliście przyjęci z otwartymi
rękoma, ale mój stryj–ojciec i moja matka–stryjenka zostali oszukani.
Jakim sposobem, drogi książę?
Szalony jestem tylko przy wietrze północno–zachodnim; kiedy z południa wieje,
umiem odróżnić jastrzębie od czapli.
l
Dzieciństwo, Dziecko,
Starość
Dobre nowiny, panowie, wesołe nowiny!
Słuchaj go, Gildensternie, i ty także. Słuchajcie z całą uwagą. Ten wielki dzieciuch
nie wyszedł jeszcze z pieluch.
Chyba wszedł w nie powtórnie, bo mówią, że starzy ludzie na nowo stają się
dziećmi.
⁷⁷Na ontonie teatru „The Globe” widniał jako znak wizerunek Herkulesa dźwigającego kulę ziem-
ską. Shakespeare robi tutaj aluzję do modnych podówczas dziecięcych zespołów teatralnych, które
z powodzeniem konkurowały z kompaniami zawodowych aktorów.
⁷⁸Ta cała kwestia odnosi się oczywiście do Rozenkranca i Gildensterna.
Hamlet
Prorokuję wam, że przychodzi nam zwiastować aktorów; uważcie tylko. — Masz
waćpan słuszność: było to w poniedziałek z rana, w rzeczy samej.
Mości książę, mam ci oznajmić coś nowego.
Mości panie, mam ci oznajmić coś nowego. Gdy Roscjusz⁷⁹ w Rzymie był akto-
rem…
Aktorowie przybyli, mości książę.
Ejże? Ejże?
Na honor, mości książę.
e a
Każdy więc aktor przyjechał na ośle.
Są to aktorowie najlepsi w świecie, zdatni do wszelkiego rodzaju przedstawień:
tragicznych, komicznych, historyczno–sielankowych, tragiczno–historycznych, tra-
giczno–komiczno–historyczno–sielankowych: czy to w scenach ciągłych, czy to w luź-
nym poemacie. Seneka⁸⁰ nie jest dla nich za ciężki ani Plaut⁸¹ za lekki. Tak w recy-
towaniu, jak w improwizowaniu nie mają sobie równych.
Córka, Ojciec, Ofiara
O Jee⁸², sędzio Izraela, jakiż to skarb posiadłeś!
Jakiż on skarb posiadał, mości książę?
Ba!
Córkę gładką, nic więcej,
Którą wielce miłował.
a t
e
Zawsze mu się marzy moja córka.
Nieprawdaż, stary Jee?
Jeżeli mnie nazywasz Jeem, mości książę, to nie przeczę, iż posiadam córkę,
którą wielce miłuję.
⁷⁹Roscjusz — słynny aktor rzymski z I w. p.n.e.
⁸⁰Seneka (– r.) — rzymski filozof i dramaturg, autor słynnych tragedii, które wywarty ogromny
wpływ na angielski teatr epoki elżbietańskiej.
⁸¹Plautus (– r. p.n.e.) — rzymski komediopisarz. Jego komedia l
a , źródło Shakespe-
are'owskiej
me
m e , grywana była przez zespoły uniwersyteckie już od r. .
⁸²Według legendy biblijnej sędzia izraelski Jee przygotowując się na obczyźnie do walki z Annami-
tami, którzy zajęli jego kraj rodzinny, ślubował, że jeśli zwycięży, złoży Bogu w ofierze pierwszą osobę
lub rzecz, którą spotka na ojczystej ziemi. Los zrządził, że tą pierwszą osobą była jego córka, którą,
wypełniając ślub, złożył w ofierze Jehowie.
Hamlet
Ależ nie to idzie za tym.
Cóż za tym idzie, mości książę?
Ba!
To, co rzekomo
Bogu wiadomo.
A potem, jak wiesz waćpan,
Stać się musiało,
Co snadź się stało.
Pierwszy dwuwiersz tej pobożnej pieśni więcej objaśni waćpana, niż ja mogę; bo
oto nadchodzi moja rozrywka.
te e
l
a t
Artysta, Sztuka, Teatr
Witam was, mości panowie, witam. Cieszę się, że cię oglądam w dobrym zdrowiu.
Witajcie, przyjaciele. O stary, jaką żeś sobie brodę wyhodował, odkąd cię ostatni
raz widziałem! Przyszedłeś mię tu nią straszyć? A, to ty, piękna damo⁸³! Szlachetna
dziewico, dalipan, od czasu jak cię ostatni raz widziałem, zbliżyłaś się ku niebu na
całą wysokość korka. Nie daj Boże, aby głos twój, jak dukat oberżnięty, wyszedł
z obiegu! Witajcie nam, wszyscy bez wyjątku! Będziemy jak ancuscy łowcy rzucać
się na wszystko, co ujrzymy. Nie moglibyśmy–ż usłyszeć czego zaraz? Dajcie nam
próbkę swego talentu: przedeklamujcie co patetycznego.
Co na przykład, panie?
Słyszałem cię raz deklamującego jeden ustęp, ustęp sztuki, która nigdy graną nie
była, albo co najwięcej raz tylko, bo, ile pamiętam, nie podobała się publiczności;
był to kawior dla jej podniebień: moim jednak zdaniem i tych, których sąd o takich
rzeczach równego z moim był wzrostu, była to sztuka wyborna, dobrze podzielona na
sceny, ułożona z równą zręcznością, jak naturalnością. Przypominam sobie kogoś, co
mówił, że braknie tym wierszom sosu dla dodania smaku osnowie, i osnowy, która by
pozwalała posądzić autora o uczucie; przyznawał jej wszakże dobrą manierę, jędrność
w obrobieniu i piękność, lubo bez wdzięku. W sztuce tej szczególnie lubiłem jeden
ustęp, to jest opowiadanie Eneasza⁸⁴: mianowicie owo miejsce, w którym ten bohater
opisuje Dydonie śmierć Priama. Jeżeli je pamiętasz, to zacznij od tego wiersza: Zaraz,
zaraz…
„Okrutny Pirrus, jak ów zwierz hirkański⁸⁵…”
Nie, nie tak się zaczyna, ale zawsze od Pirrusa.
⁸³Za czasów Shakespeare'a role kobiece grali młodzi chłopcy, którzy jeszcze nie przeszli mutacji
głosu. Pierwsza kobieta wystąpiła na scenie angielskiej (za wzorem Francuzów) dopiero po r. .
⁸⁴Eneasz — legendarny bohater
e
, epopei rzymskiego poety Wergiliusza (– r. p.n.e.),
przebywał długi czas w gościnie u Dydony, Królowej Kartaginy. W tyradzie napisanej na wzór Se-
neki mowa o zabójstwie Priama, króla Troi, przez Pirrusa, syna Achillesa, który dostał się do Troi
w machinie zbudowanej na kształt konia.
⁸⁵zwierz hirkański — tygrys z Hirkanii nad Morzem Kaspijskim, znany ze swej dzikości.
Hamlet
„Okrutny Pirrus, którego zbroica,
Czarna jak jego myśl, podobna była
Do owej nocy, gdy w złowrogim koniu
Chytrze ukryty leżał, powlókł teraz
Straszną swą postać dzikszą jeszcze barwą:
Od stóp do głowy czerwienią się odział,
Zbroczon krwią ojców, matek, córek, synów,
Spiekły od żaru płonącego miasta,
Które przeklętym blaskiem przeświecało
Mordercy swego pana; rozpalony
Gniewem i ogniem i skrzepły zarazem
Od stęgłej na nim posoki, oczyma
Jak karbunkuły płomieniejącymi
Szuka piekielny Pirrus sędziwego
Starca Priama.”
Jako żywo, ślicznie deklamujesz, mości książę, z doskonałym akcentem i spadkiem
głosu.
„Znajduje go wreszcie
Słabo na Greków nacierającego.
Rdzawy miecz jego, zbuntowany przeciw
Jego ramieniu, nieposłuszny woli,
Płazem uderza, kędy spadnie. Z całą
Przewagą siły rzuca się na niego
Pirrus; z wściekłością próżny cios wymierza:
Lecz sam już zamach, sam świst jego stali
Obala starca: wtedy oto Ilium⁸⁶,
Jak gdyby chciało nowy cios odwrócić,
Koronowaną płomieniami głowę
Chyli ku ziemi i trzaskiem okropnym
W niewolę ima Pirrusowe ucho;
Bo patrzcie! oto zabójczy miecz jego
Nad mleczną głową czcigodnego starca
Już, już wzniesiony, zda się, jakby nagle
Ugrzązł w powietrzu. Jak kamienny posąg
Bóstwa zagłady, ważąc się pomiędzy
Czynem i wolą, stal czas jakiś Pirrus
I nie przedsiębrał niczego.
Lecz jako nieraz widzimy przed burzą
Ciszę na niebie, spokojność w obłokach,
Wichry uśpione, a na dole ziemię
Jak grób milczącą, wtem przerażający
Piorun rozdziera chmurę: tak po chwili
Zbudzona zemsta podżega na nowo
Zastałe ramię Pirrusa i nigdy
Niemiłosierniej ciężki młot cyklopów
⁸⁶Ilium — tu: pałac Priama w Troi.
Hamlet
Nie spadł na Marsa wiecznotrwałą zbroję⁸⁷,
Jak teraz krwawy miecz Pirrusa spada
Na sędziwego Priama.
Hańba ci, zmienna Fortuno! Bogowie.
Wy wszyscy, którzy zasiadacie owdzie,
W radzie Olimpu, odejmcie jej władzę!
Połamcie szprychy i dzwona jej koła
I stoczcie krągłą piastę z szczytu niebios
W bezdenną otchłań piekieł!”
To za długie.
Więc razem z twoją brodą pójdzie do balwierza. Mów dalej, bracie. Jemu by
trzeba jasełek lub fars plugawych, inaczej zaśnie. Dalej, przejdź teraz do Hekuby⁸⁸.
„Ale kto widział nieszczęsną królowę,
Jak rozczochrana…”
Jak to, rozczochrana?
To dobre wyrażenie; rozczochrana królowa jest dobrym wyrażeniem.
„Jak rozczochrana, grożąca płomieniom
Łez potokami, biegła tu i owdzie,
Boso, z łachmanem na tej samej głowie,
Którą niedawno jeszcze diadem stroił;
Odziana, miasto sukni, prześcieradłem,
W chwili popłochu schwyconym naprędce;
O, kto by to był widział, ten zmaczanym
Los
W żółci językiem byłby był wyzionął
Przeciw Fortunie ostatnie bluźnierstwa;
A gdyby były ją widziały nieba
W tej chwili, kiedy ujrzała Pirrusa
Z dziką radością siekącego mieczem
Ciało jej męża, wybuch jej boleści
Byłby był z oczu ich promieniejących
(Jeżeli tylko rzeczy tego świata
Mogą je wzruszyć) zdrój rosy wycisnął
i współjęk z piersi bogów.”
Patrzcie, jak mu się twarz zmieniła i łzy mu w oczach stanęły. Skończ już, waćpan.
Dosyć tego, dopowiesz mi resztę niebawem. Mości panie, zechciej dojrzeć, aby ci
Gość
⁸⁷Wg mit. rz. zbroję Marsa, boga wojny, kuli młotami cyklopi, pomocnicy boga–kowala, Wulkana.
⁸⁸Hekuba — żona Priama, królowa Troi.
Hamlet
ichmoście dobrze byli ugoszczeni. Słyszysz, waćpan? Niech znajdą dobre przyjęcie; bo
oni są streszczoną, żywą kroniką czasu. Byłoby lepiej dla waćpana zyskać po śmierci
Pamięć, Sztuka , Teatr
niepochlebny napis na nagrobku niż za życia niekorzystne ich świadectwo na scenie.
Sprawiedliwość,
Obyczaje
Mości książę, obejdę się z nimi stosownie do ich zasługi.
Do paralusza! znacznie lepiej. Gdybyśmy się obchodzili z każdym wedle jego za-
sług, któż by uniknął chłosty! Obchodź się z nimi waćpan odpowiednio do własnej;
twej zacności i godności. Im mniej kto zasługuje na względy, tym więcej ma zasługi
nasza względem niego uprzejmość. Odprowadź ich.
Pójdźcie, panowie.
l ma a t am
Podstęp
Idźcie z nim, moi przyjaciele; dacie nam jutro jakie przedstawienie. Słuchaj no,
stary, możecie grać a
t
a ⁸⁹?
Możemy, panie.
To grajcie je jutro. Nie mógł–że byś w potrzebie nauczyć się dwunastu do pięt-
nastu wierszy, które bym napisał i wtrącił do twojej roli?
Czemu nie, łaskawy panie.
To dobrze. Udaj się za tamtym jegomościem, tylko nie drwij z niego, proszę cię.
t
Kochani przyjaciele,
e
a a
l e te a
pozwólcie was pożegnać. Do zobaczenia wieczorem.
Żegnamy cię, drogi książę.
Artysta, Teatr
Bóg z wami! Otóż nareszcie sam jestem.
O, jakiż ze mnie głąb, jaki ciemięga!
Czyliż to nie jest zgrozą, że ten aktor,
Niby w wzruszeniu, w parodii uczucia,
Do tego stopnia mógł nagiąć swą duszę
Do swoich pojęć, że za jej zrządzeniem
Twarz mu pobladła, z oczu łzy pociekły,
Oblicze jego, głos, ruch, cała postać
Zastosowała się do jego myśli?
I gwoli komuż to? gwoli Hekubie!
Cóż z nim Hekuba, on z nią ma wspólnego,
Żeby aż płakał nad jej losem? Cóż by
Ten człowiek czynił, gdyby miał podobny
Mojemu powód i bodziec do wrzenia?
Zalałby łzami całą scenę, rozdarł
⁸⁹Nie udało się odnaleźć śladów takiej sztuki. Natomiast widoczną jest rzeczą, że z podobnym mor-
derstwem spotykamy się w dziejach mantuańskiego rodu Gonzagów w XVI w.
Hamlet
Uszy słuchaczy rażącymi słowy,
W występnych rozpacz wzbudził, dreszcz w niewinnych.
Zmieszał prostaczków i sparaliżował
Ich wzrok pospołu ze słuchem.
A ja, ospały niedołęga, drzemię
Dziedzictwo, Ojciec,
Syn, Tchórzostwo, Czyn,
Słowo, Zemsta
Jak Maciek, świętej niepamiętny sprawy,
I ani usty ująć się nie umiem
Za tego króla, na którego włości
I drogim życiu dokonany został
Najohydniejszy rozbój. Jest–żem tchórzem?
Któż mi zarzuci podłość? Któż mnie może
Wziąć za kark, za nos powieść, w twarz mi plunąć,
Wyrzucić w oczy kłamstwo? Któż to może?
A jednak
Zasługiwałbym na to, bo w istocie
Muszę mieć chyba wnętrzności gołębia
I brak zupełny żółci, nadającej
Gorycz poczucia krzywdy, kiedym jeszcze
Nie napasał dotąd stada sępów ścierwem
Tego nędznika. O bezwstydny łotrze!
Zakamieniały, krwawy, sprośny łotrze!
Bodaj–żem! Mnie–ż to przystoi, synowi,
Kobieta, Mężczyzna
Jedynakowi zamordowanego
Drogiego ojca, od nieba i piekła
Powołanemu do zemsty, jak baba
Marnymi słowy dawać folgę sercu
I na przekleństwach czas trawić jak prosta,
Karczemna dziewka⁈
Fuj! fuj! Gdzież moja głowa? Powiadają,
Wyrzuty sumienia,
Zbrodnia, Zbrodniarz
Że zatwardziali złoczyńcy, obecni
Na przedstawieniu okropnych widowisk,
Tak silnym zdjęci bywali wrażeniem,
Że sami swoje wyznawali zbrodnie:
Mord bowiem, choćby ust nie miał, cudowny
Ma organ mowy. Każę tym aktorom
Podstęp
Coś podobnego do sceny zabójstwa
Ojca mojego odegrać przed stryjem;
Patrzeć mu będę w oczy, śledzić będę
Najmniejszy jego ruch: jeżeli zadrgnie,
Wiem, co mam czynić. Ten duch, com go widział,
Szatan
Mógł być szatanem (bo szatan przybiera,
Jaką chce postać) i nadużywając
Mojej słabości i smętności (taki
Bowiem stan duszy bardzo mu dogodny),
Ciągnie mnie może w przepaść? Chcę pewniejszej
Niż ta rękojmi. Zamierzona sztuka
Będzie probierzem, którym, jak na wędę,
Sumienie króla na wierzch wydobędę.
Hamlet
AKT TRZECI
am
l
l a
l
el a
e
a
l e te
Ó
I nie mogliście wyrozumieć żadnym
Zwrotem rozmowy, skąd to rozprzężenie,
Które mu pokój zakłóca tak dzikim
I niebezpiecznym rodzajem maniactwa?
Przyznaje, że się czuje rozstrojony;
Lecz przez co, w żaden sposób wyznać nie chce.
Nie znaleźliśmy go bynajmniej skłonnym
Do wywnętrzania się; zręcznym dziwactwem
Trzymał nas, owszem, z daleka od siebie,
Kiedyśmy chcieli z niego coś wyciągnąć.
Ó
Jakże was przyjął?
Bardzo grzecznie.
Ale
Nie bez przymusu.
Skąpy był w pytaniach,
A w odpowiedziach odbiegał od rzeczy.
Ó
Nasunęliście–ż mu jaką rozrywkę?
Traf zrządził, żeśmy spotkali na drodze
Trupę aktorów: wspomnieliśmy o tym
Księciu i to go trochę ucieszyło.
Ci aktorowie już się tu znajdują
I, jak słyszałem, otrzymali rozkaz
Grania mu dzisiaj.
Tak jest w rzeczy samej
I mnie on zlecił prosić najpokorniej
Wasze królewskie moście, by raczyły
Być obecnymi na tym widowisku.
Hamlet
Ó
Z największą chęcią. Serdeczniem rad, że się
Do tego skłania. Wciąż go utrzymujcie,
Moi panowie, w tym usposobieniu
I podniecajcie w nim gust do takiego
Rodzaju zabaw.
Uczynim to, panie.
Ó
Miłość, Podstęp, Szpieg,
Szaleństwo
Oddal się także, kochana Gertrudo.
Ułożyliśmy rzecz tak, aby Hamlet,
Niby przypadkiem, zszedł się tu z Ofelią.
Ja i jej ojciec (będzie to szpiegostwo
Godziwe) tak się tu ulokujemy,
Abyśmy widząc, niewidzialni sami,
O tym spotkaniu z bliska mogli sądzić
I z zachowania się jego wnioskować,
Czy to miłości wpływ, czy nie miłości
Tak go udręcza.
Ó
Jestem ci posłuszna,
Mój mężu. Dałby Bóg, luba Ofelio,
Aby potęga twoich wdzięków była
Błogim powodem tej zmiany Hamleta:
Wtedy szlachetność twoja, mam nadzieję,
Na dawną by go sprowadziła drogę,
Ku zaszczytowi was obojga.
Pragnę,
Aby tak było, miłościwa pani.
l a
Książka, Pobożność,
Pozory
Ofelio, chodź tu sobie. Najjaśniejszy,
My się umieścim tam.
el
Czytaj tę książkę,
Aby ten pozór zajęcia ubarwił
Twoją samotność. Tak to my, grzesznicy,
Rzekomo świętą miną, uczynkami
Budującymi pocukrzamy nieraz
Samego diabła.
Ó
Wyrzuty sumienia
Hamlet
a t
e
Prawda! Jakże srodze
Bicz tych wyrazów chłoszcze mi sumienie!
Twarz nierządnicy, różem upiększona,
Nie tak jest szpetna obok tej powłoki
Jak czyn mój obok pokostu słów moich.
O, ciężkie–ż moje brzemię!
Już nadchodzi.
Śpieszmy na miejsce, miłościwy panie.
l
l
Hamlet
Być albo nie być to wielkie pytanie⁹⁰.
Jest–li w istocie szlachetniejszą rzeczą
Los, Kondycja ludzka,
Czyn
Znosić pociski zawistnego losu
Czy też stawiwszy czoło morzu nędzy,
Przez opór wybrnąć z niego? — Umrzeć — zasnąć —
Sen, Śmierć
I na tym koniec⁹¹. — Gdybyśmy wiedzieli,
Że raz zasnąwszy, zakończym na zawsze
Boleści serca i owe tysiączne
Właściwe naszej naturze wstrząśnienia,
Kres taki byłby celem na tej ziemi
Najpożądańszym. Umrzeć — zasnąć. — Zasnąć!
Może śnić? — w tym sęk cały, jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała,
To zastanawia nas: i toć to czyni
Konflikt wewnętrzny,
Cierpienie, Kondycja
ludzka, Samobójstwo,
Śmierć, Zaświaty
Tak długowieczną niedolę; bo któż by
Ścierpiał pogardę i zniewagi świata,
Krzywdy ciemiężcy, obelgi dumnego,
Lekceważonej miłości męczarnie,
Odwłokę prawa, butę władz i owe
Upokorzenia, które nieustannie
Cichej zasługi stają się udziałem,
Gdyby od tego kawałkiem żelaza
Mógł się uwolnić? Któż by dźwigał ciężar
Tchórzostwo
Nudnego życia i pocił się pod nim,
Gdyby obawa czegoś poza grobem,
Obawa tego obcego nam kraju,
Skąd nikt nie wraca, nie wątliła woli
I nie kazała nam pędzić dni raczej
⁹⁰
al
e
t
el e
ta e — wyrażenie to jest bodaj najlepiej znaną azą z utworu Hamlet
Williama Shakespeare'a. Rozpoczyna ważny monolog tytułowego bohatera, który musi wybrać pomię-
dzy postawą czynną odkrywającą prawdę o śmierci jego ojca, a postawą bierną. Wyrażenie to odnalazło
swoje miejsce w kulturze i potocznej świadomości. Jest także inspiracją dla autorów kultury i wysokiej
(Wisława Szymborska), i popularnej.
⁹¹
m e
a
— słynne zdanie, które opisuje śmierć jako sen, zasypianie. Motyw ten
odnajdujemy w całej literaturze europejskiej. Warto zwrócić uwagę na aszkę Jana Kochanowskiego
, w której autor pisze: „Śnie, który uczysz umierać człowieka”.
Hamlet
W złem już wiadomym niż uchodząc przed nim
Popadać w inne, którego nie znamy.
Tak to rozwaga czyni nas tchórzami;
Przedsiębiorczości hoża cera blednie
Pod wpływem wahań i zamiary pełne
Jędrności, zbite z wytkniętej kolei,
Tracą nazwisko czynu. — Ha! co widzę?
Piękna Ofelia! — Nimfo, w modłach swoich
Pomnij o moich grzechach.
Jakże zdrowie
Waszej książęcej mości od dni tylu?
Dobre; pokornie dziękuję waćpannie.
Mam jeszcze od was, panie, kilka drobnych
Pamiątek, dawno zwrócić je pragnęłam:
Odbierzcie je dziś, proszę.
Jako żywo!
Jam nigdy w życiu nic nie dał waćpannie.
Wiesz dobrze, mości książę, żeś to czynił,
I upominki swoje ubarwiałeś
Takimi słowy, które wszelkiej rzeczy
Wartość podnoszą. Woń ich uleciała:
Weź je na powrót, panie, w oczach bowiem
Każdej szlachetnie myślącej osoby
Najdroższe dary lichymi się stają,
Gdy dawca martwi. Oto są.
Cnota, Uroda
Cha–cha–cha! Jest–żeś uczciwa?
Mości książę!
Jest–żeś piękna?
Co znaczą te pytania?
To, że jeżeli jesteś uczciwa i piękna, uczciwość twoja nie powinna mieć nic do
czynienia z pięknością.
Jak to, panie? Może–ż piękność z czym lepszym chodzić w parze niż z uczciwo-
ścią?
Hamlet
Zapewne, tylko że potęga piękności prędzej obróci uczciwość w rajfurkę, niż
wpływ uczciwości potrafi piękność na swoje kopyto przerobić. Było to niegdyś pa-
radoksem, ale w nowszych czasach okazuje się pewnikiem. Kochałem dawniej wać-
Miłość
pannę.
W rzeczy samej, dawałeś mi to książę do zrozumienia.
Nie trzeba ci było tak rozumieć; bo cnota nie daje się w stary nasz pień wszczepić
tak, żebyśmy trącić nim przestali. Nie kochałem cię wcale.
Tym bardziej więc zostałam zawiedziona.
Kondycja ludzka,
Mężczyzna, Kobieta,
Matka
Idź waćpanna do klasztoru; na co ci mnożyć grzeszników? Ja sam jako tako je-
stem uczciwy, a przecież mógłbym sobie zarzucić takie rzeczy, że lepiej by było, gdyby
mnie była matka na świat nie wydała. Jestem nadzwyczajnie dumny, mściwy, chciwy
władzy; więcej mam przywar niż władz umysłowych do ich poznania, niż wyobraźni
do dania o nich wyobrażenia i czasu do okazania ich w postępkach. Czego się ta-
kie figury tłuc mają pomiędzy ziemią i niebem? Jesteśmy arcyhultaje, wszyscy bez
wyjątku; żadnemu z nas nie ufaj. Idź prosto do klasztoru. Gdzież waćpanny ojciec?
Ojciec
W domu, mości książę⁹².
Zamknij–że go na klucz, aby nigdzie indziej nie grał roli błazna, tylko we własnym
domu. Bądź zdrowa.
a t
e
Panie, zmiłuj się nad nim!
Małżeństwo, Plotka,
Kobieta, Głupiec
Jeżeli za mąż pójść chcesz, dam ci w posagu tę przestrogę: Chociażbyś jak śnieg
była czysta, jak lód nieskalana, przecież nie ujdziesz obmowy. Wstąp do klasztoru.
Adieu. Albo jeżeli koniecznie potrzebować będziesz wyjść za mąż, to wyjdź za głupca,
bo rozsądni ludzie wiedzą bardzo dobrze, jakie z nich czynicie potwory. Idź czym
prędzej do klasztoru. Adieu.
a t
e
O nieba, wesprzyjcie go swą łaską!
Kobieta, Uroda
Słyszałem też o malowaniu się waszym: nie dość wam jednej twarzy otrzymanej
od Boga, dorabiacie sobie drugą; sztafirujecie się, krygujecie, cedzicie słowa, prze-
drzeźniacie boskie stworzenia i swawolę pokrywacie płaszczykiem naiwności. Precz,
precz! nie chcę już patrzeć na to: to mnie we wściekłość wprawia. Wara odtąd męż-
czyznom żenić się; ci, co się już pożenili, jednego wyjąwszy, niech żyją zdrowi, reszta
pozostać winna tak, jak jest. Do klasztoru! Do klasztoru!
Upadek, Szaleniec,
Szaleństwo
O, jak szlachetny duch zwichnięty został!
Dworaka, wodza, mędrca ton, miecz, umysł;
⁹²Ofelia kłamie, wie bowiem doskonale, że i ojciec, i król podsłuchują ich za kotarą. Hamlet dlatego
pyta: „gdzie ojciec” — bo prawdopodobnie zauważył poruszenie kotary albo usłyszał szelest.
Hamlet
Kwiat oczekiwań potężnego państwa,
Wzór ukształcenia, zwierciadło poloru,
Cel zwracającej się uwagi świata:
Wszystko to, wszystko wniwecz obrócone!
I ja, ze wszystkich kobiet najnędzniejsza,
Com ssała nektar słodkich jego ślubów,
Skazanam teraz widzieć tę wspaniałą,
Dusza
Wybraną duszę, jak spękany dzwonek,
Chrapliwe tylko wydającą dźwięki;
To czyste źródło bogatej młodości
Zmącone szałem. O, czemuż musiałam
Ujrzeć, co widzę, widzieć, co widziałam!
l
l
Ó
Podróż
Miłość! Nie takie są jej symptomata.
To, co on mówił, choć trochę bez związku,
Cechy szaleństwa nie nosiło wcale.
Ponura jego smętność wysiaduje
Niebezpieczeństwo
Coś złowrogiego, co wylęgłe z jajka
Mogłoby stać się zgubne. Pragnąc przeto
Zapobiec złemu, po świeżym namyśle,
Postanowiłem wysłać go niezwłocznie
Do Anglii celem niby zażądania
Przynależnego mu haraczu. Może
Ta podróż, widok różnych miejsc i rzeczy,
Potrafi z jego serca wyrugować
To coś, wokoło czego jego myśli,
Bijąc się ciągle i skrycie nurtując,
Tak go z właściwych wyrywają karbów.⁹³
Cóż waćpan na to?
Może to być dobre;
Rozumiem jednak zawsze, że prawdziwym
Choroba, Miłość
Jądrem i źródłem tej jego choroby
Jest bezwzajemna miłość. No, Ofelio,
Nie potrzebujesz nam objawiać tego,
Co–ć mówił książę Hamlet, bośmy sami
Wszystko słyszeli. Uczyń, co chcesz, panie;
Jeżeli jednak uznasz to stosownym,
Niech po skończonym dzisiaj widowisku
Królowa matka w poufnej rozmowie
Prosi go, aby jej zwierzył swój smutek.
Niechaj z nim mówi bez ogródki; ja zaś,
Szpieg
Jeśli się na to zgodzi wasza wielkość,
Przyłożę ucho do tego sam na sam.
Nie wydobędzie–li nic z niego, wtedy
⁹³Król, jak widać, domyśla się przyczyny „szału” Hamleta i — przerażony — postanawia go wysłać
do Anglii.
Hamlet
Ślij go do Anglii, panie, albo zamknij,
Gdzie mądrość twoja wskaże.
Ó
Dobra rada:
Szalonych możnych pilnie strzec wypada.
Szaleniec, Władza
el a ala tam e
Hamlet
l ma a t am
Artysta, Teatr, Tłum
Proszę cię, wyrecytuj ten kawałek tak, jak ja ci go przepowiedziałem, gładko, bez
wysilenia. Ale jeżeli masz wrzeszczeć, tak jak to czynią niektórzy nasi aktorowie, to
niech lepiej moje wiersze deklamuje miejski pachołek. Nie siecz też za bardzo ręką
powietrza w taki sposób: bądź raczej ruchów swoich panem; wśród największego bo-
wiem potoku i, że tak powiem, wiru namiętności, trzeba ci zachować umiarkowanie,
zdolne nadać wewnętrznej twojej burzy pozór spokoju. Nie posiadam się z oburzenia
słysząc, jak siaki taki barczysty gbur w peruce w gałgany obraca uczucie, prawdziwy
z niego łach robi, by zadowolić uszy narodku, który po największej części kocha się
tylko w niezrozumiałych gestach i wrzawie. Oćwiczyć bym rad kazał takiego chama,
by się bardziej hamował, gdy gra Heroda albo Termaganta⁹⁴. Proszę cię, chroń się
tego.
Zapewniam waszą wysokość.
Nie bądź też z drugiej strony za miękki; niech własna twoja rozwaga przewodni-
kiem ci będzie. Zastosuj akcję do słów, a słowa do akcji, mając przede wszystkim to
Teatr, Nauka, Lustro
na względzie, abyś nie przekroczył granic natury; wszystko bowiem, co przesadzone,
przeciwne jest intencjom teatru, którego przeznaczeniem, jak dawniej tak i teraz,
było i jest służyć niejako za zwierciadło naturze, pokazywać cnocie własne jej rysy,
złości żywy jej obraz, a światu i duchowi wieku postać ich i piętno. Owóż przeho-
lowanie tego celu lub niedosięgnięcie może wprawdzie rozśmieszyć prostaczków, ale
znającym się na rzeczy musi pójść w niesmak, nagana zaś jednego z tych ostatnich, na
szali waszych zasług przeważyć musi poklask całego tłumu pierwszych. Widziałem ja
aktorów i znaleźli się tacy, co ich chwalili, głośno nawet aktorów, którzy (bogobojnie
mówiąc) ani z mowy, ani z ruchów nie byli podobni do chrześcijan ani do pogan,
ani do ludzi, a rzucali się i ryczeli tak, iż pomyślałem sobie, że chyba jaki najemnik
natury sfabrykował ludzkość; tak bezecnie ją naśladowali.
Pochlebiamy sobie, żeśmy się tego pozbyli cokolwiek.
O, pozbądźcie się tego ze szczętem. Tym zaś, co u was grają błaznów, zakażcie jak
Błazen, Śmiech, Sztuka
najsurowiej prawić co bądź więcej nad to, co stoi w ich roli; są bowiem miedzy nimi
tacy, co się namawiają do śmiechu, aby w pewnej liczbie jałowych spektatorów⁹⁵ także
⁹⁴Termagant — bajeczny olbrzym, czczony przez Saracenów; Herod i Termagant byli najczęściej
przedstawiani w widowiskach średniowiecznych.
⁹⁵ e tat
— widzów, obserwatorów.
Hamlet
śmiech wzbudzić, i to właśnie w chwili, kiedy przypada jaki szczegół sztuki zasługujący
na uwagę. To niegodziwość, dowodząca politowania godnej próżności w błaźnie, który
tak czyni. Idźcie i bądźcie w pogotowiu.
t
e
l
e
a
l e te
No i cóż, mości panie? Czy król chce spożyć ten kęs widowiska?
Jego królewska mość przybędzie, królowa jejmość także, i to zaraz.
Powiedz–że, waćpan, aktorom, niech się śpieszą.
l
A panowie–ż to nie dopomożecie ich znaglić do pośpiechu?
I owszem, mości książę.
Hola, Horacy!
H a
Co rozkażesz, panie?
Horacy, tyś najsprawiedliwszy z ludzi,
Z którymi kiedykolwiek przestawałem.
O panie!
Nie myśl, że ci chcę pochlebić.
Czegóż bym mógł się spodziewać od ciebie,
Korzyść, Pochlebstwo
Który nic nie masz, krom⁹⁶ rześkości ducha,
Ku wyżywieniu się i ku okryciu?
Któż by pochlebiał biednym! Niechaj w cukrze
Smażony język liże głupią pychę, Niech się zawiasy kolan uginają
Tam, gdzie łaszenie się zdobywa korzyść.
Słuchaj: od chwili kiedy dusza moja
Mogła być panią swojego wyboru
I ludzi jednych przenosić nad drugich,
Od owej chwili już cię ona sobie
Upodobała; boś ty, wiele cierpiąc,
Los, Kondycja Ludzka,
Niewola, Wolność
Takim był zawsze, jakbyś nic nie cierpiał;
Boś ty Fortunie zarówno był wdzięczny
Za jej umizgi i prześladowania;
A błogosławion, w kim krew z przekonaniem
Tak są zmieszane, iż on palcom losu
Nie służy za flet do wydania dźwięków
Wedle kaprysu. O, daj mi człowieka,
⁹⁶
m — oprócz.
Hamlet
Nie będącego żądz swych niewolnikiem,
A w głębi mego serca go umieszczę,
W sercu samegoż serca, tak jak ciebie.
Za wiele tego już podobno. W sztuce,
Podstęp, Prawda
Która niebawem ma być przedstawiona,
Jest jedna scena zbliżona do tego,
Com ci o śmierci mego ojca zwierzył.
Gdy się ta scena pertraktować będzie,
Zwróć, proszę, całą potęgę uwagi
Na mego stryja. Jeśli jego wina
Podczas tej sceny sama się nie zdradzi,
Ów niby zacny duch był potępieńcem,
A moje myśli tak czarne jak sadza
W kuźni Wulkana⁹⁷. Nie spuszczaj go z oczu,
Oko, Wzrok
Ja mój wzrok także pilnie w twarz mu wryję,
A potem zlejem nasze spostrzeżenia
W stanowczą formę wniosku.
Dobrze, panie;
Jeżeli skradnie co mojej baczności
I ujdzie cały, zapłacę tę kradzież.
Już idą; muszę znowu zostać głupcem.
Dalej na miejsce!
a
t
l
l a
l
el a
e
a
l e te
e
Ó
Jakże się miewa nasz syn, Hamlet?
Wybornie, żyję jak kameleon powietrzem nadzianym obietnicami; kapłonów⁹⁸
nie moglibyście lepiej tuczyć.
Ó
Nie mam co zrobić z tą odpowiedzią. Te słowa nie do mnie należą.
Ani do mnie już teraz.
l
a
Artysta, Teatr
Waćpan grywałeś kiedyś na uniwersytecie, jeżeli się nie mylę?
Tak jest, mości książę, i miałem sławę dobrego aktora.
A cóżeś pan przedstawiał?
⁹⁷Kuźnia boga Wulkana mieściła się, wg mitologii rzymskiej, w kraterze Etny, na Sycylii.
⁹⁸ a
— wykastrowany kogut, który był specjalnie tuczony. Dania z kapłonów były wówczas
uważane za bardzo wykwintne. Były także popularne, obecnie są właściwie nieznane.
Hamlet
Przedstawiałem Juliusza Cezara⁹⁹ i zostałem zabity na Kapitolu. Brutus mnie za-
bił.
Cóż to za brutalstwo było z jego strony, żeby tak kapitalne cielę tam zabijać! —
Czy aktorowie już w pogotowiu?
Czekają, panie, na twe rozkazy.
Ó
Pójdź tu, kochany Hamlecie, siądź przy mnie.
Wybacz, kochana matko, tu jest metal silniej pociągający.
la
Słyszałeś, panie?
Flirt
el
Mogę–ż, o pani, lec¹⁰⁰ na twoim łonie?
Nie, mości książę.
To jest na twoim łonie głowę wsparłszy?
Możesz, książę.
a
e
Sądzisz–li, żem miał w myśli co innego?
Ja nic nie sądzę.
To by był pomysł nie lada położyć się między nogami dziewczyny.
Co takiego?
Nic.
Książę dziś jesteś wesół.
Kto? ja?
Nie inaczej.
Żałoba, Czas
O, jestem tylko twoim wesołkiem. Cóż zresztą człowiek ma czynić, jeżeli nie
weselić się? Oto na przykład moja matka, patrz, pani, jak promieniejąco wygląda,
chociaż mój ojciec zmarł przed dwiema godzinami.
Przed dwa razy dwoma miesiącami, mości książę.
⁹⁹Śmierć Cezara była częstym tematem sztuk grywanych podówczas na europejskich uniwersytetach.
¹⁰⁰le — legnąć, położyć się.
Hamlet
Tak to już dawno? Niechże się diabeł czarno nosi, ja przywdzieję sobole. Dlaboga?
Od dwóch miesięcy zmarły i jeszcze nie zapomniany? Jest więc nadzieja, że pamięć
wielkich ludzi zdoła przetrwać ich żywot przez pół roku; notabene, jeżeli ufundują
kościoły; w przeciwnym razie niech się nie skarżą, jeżeli ich spotka los tego konika¹⁰¹,
któremu na nagrobku napisano: „Konik zdechł, więc go w miech.”
t
m a t
e a t m ma¹⁰²
a a
le
ma
e
Teatr
m t
a e
l a
a
la
a
a em l a
e
m
a em a t l
e
a a
a e
e
a a
a
e
tem a
e te a
a
a
a
e
e a e
l
a
e
a
e
l a
e
e m e m
a e
le a
tem
l
t
l a
a a
a
e
la
e
e
a
a a
a
a
t a
t e
t e
em
ta e lame t e
t
a
a
a
a a
e
l
a
a
a e
m
a
a
e
a
t t
e
e a
a e m
Co to było, mości książę?
To był hultajski bigos, a oznacza zbrodnię.
Zapewne ta pantomima zawierała w sobie treść sztuki?
l
Dowiemy się od tego jegomościa. Aktorowie nie umieją trzymać języka za zęba-
mi; muszą wszystko wypaplać.
Czy on nam odkryje znaczenie tego?
Niezawodnie, tak jak wszystko, co byś mu pani odkryła. Nie wstydź się tylko
pokazać mu, co masz do pokazania, a on się nie powstydzi powiedzieć ci, co to znaczy.
Ladaco z waści, ladaco. Będę patrzeć na sztukę.
Cni panowie i cne damy,
Dla was i dla naszej dramy
Kornie was o wzgląd błagamy.
Miłość
Prolog–li to czy dewiza na sygnet?
To było krótkie.
Jak miłość kobiety.
¹⁰¹
a — mowa o rodzaju lajkonika w majowych zabawach ludowych.
¹⁰² a t m ma — widowisko teatralne, w którym treść sztuki przekazywana jest tylko poprzez gest,
mimikę, taniec.
¹⁰³ m t a — bliskie, poufałe stosunki.
Hamlet
l a t
l a a t
a
Ó
Małżeństwo, Żona
„Trzydzieści razy Feba¹⁰⁴ rumaki obiegły
Krąg Tellury i przestwór Neptuna rozległy
I trzydzieści kroć razy dwanaście na przemian
Zapłonął i zbladł miesiąc nad głowami ziemian,
Odkąd nam Amor serca, Hymen¹⁰⁵ złączył dłonie
Węzłem, który się chyba rozwiąże po zgonie.
Ó
Obyśmy drugie tyle zmian luny i słońca
Zliczyli, nim miłości dożyjemy końca!
Lecz ach! już od pewnego czasu niezbadana
W zdrowiu, w humorze twoim, panie, zaszła zmiana.
Lękam się… niechaj jednak te niewieście trwogi
Kobieta, Strach
Nie przyczyniają–ć¹⁰⁶ cierpień, o mężu mój drogi.
Obawy u płci naszej z miłości się rodzą
Jak ta lub nie istnieją, lub miarę przechodzą.
Czym moja miłość, tego liczne–ś miał objawy;
W jakim zaś stopniu miłość, w takim i obawy.
Gdzie wielka miłość, lada wątpliwość przeraża,
I z zwiększeniem się obaw miłość się pomnaża.
Ó
Tak, najmilsza, opuszczę cię, i to niedługo,
Coraz już siły skąpszą darzą mię posługą;
Ty zostaniesz; żyć będziesz na tym pięknym świecie
Szanowana, kochana, i może ci splecie
Wieniec drugi małżonek.
Ó
O, wstrzymaj te słowa!
Zbrodnią by w moim łonie była myśl takowa.
Obym przy drugim mężu była potępioną!
Taka tylko drugiego może zostać żoną,
Co zabiła pierwszego.”
To piołun.
Ó
„Podłe tylko chucie
Kleją powtórne związki, lecz nigdy uczucie.
Zabójczyni pierwszego powtórnie go zgładza,
Gdy nowego małżonka w łoże swe wprowadza.
¹⁰⁴Febus — w mit. rz. bóg słońca; wedle wierzeń starożytnych, objeżdżał na swym wozie ognistym
ziemię, której uosobieniem jest tutaj rzymska bogini Tellus (dop. Telluris).
¹⁰⁵Hymen — w mit. Gr. bóg ślubów małżeńskich.
¹⁰⁶
a
— (trwogi) przyczyniają ci (cierpień).
Hamlet
Ó
Że myślisz tak, jak mówisz, najzupełniej wierzę;
Nieraz jednak człek łamie to, co przedsiębierze.
Kondycja ludzka,
Przemijanie
Zamiar jest niewolnikiem wyłącznym pamięci.
Nagle zrodzony, ale słabej konsystencji;
Krzepko wisi, jak owoc nieźrzały u drzewa.
Lecz gdy zmięknie, przed czasem lada wiatr go zwiewa
Nie dziw, że nie pomnimy wypłacać na dobie¹⁰⁷
Długu, któryśmy winni tylko samym sobie.
To, co postanawiamy w chwili uniesienia,
Z uniesieniem minionym w parę się zamienia;
Zbytnia gwałtowność, czy to radości, czy smutku,
Sama własne swe chęci wydziedzicza z skutku,
Gdzie radość pusta, smutek przechodzi w rozpacze,
Tam po chwili cieszy się smutek, radość płacze.
Świat ten nie wiekuisty ni się kto zdumiewa,
Miłość, Szczęście
Że z przesileniem szczęścia i miłość omdlewa;
Kwestia to bowiem jeszcze mieszcząca zawiłość,
Czy miłość jedna¹⁰⁸ szczęście, czy też szczęście miłość?
Możny runął, pierzchają wraz czcicieli zgraje;
Biedny wzniósł się, aliści wróg dłoń mu podaje.
Zdaje się więc, że miłość szczęściu jest służebna,
Ma przyjaciół, komu ich miłość niepotrzebna,
Przyjaźń
A kto w potrzebie niby przyjaciela wzywa,
Gotowego w nim sobie wroga wychowywa.
Słowem, skończyłbym na tym, od czego zacząłem,
Chęć i moc nasza tak są odrębnym żywiołem,
Że najczęściej upada to, co człek zamierzy,
Myśl nasza do nas, cel jej nie do nas należy.
Tak i ta myśl, że z drugim nie będziesz złączona,
Skona w tobie, gdy pierwszy twój małżonek skona.
Ó
Wdowa, Żona,
Przekleństwo
Niech mi niebo odmówi światła, ziemia wody,
Noc nie da odpoczynku, dzień nie da swobody!
W rozpacz niech wszelka moja zmieni się pociecha,
Los tylko więźnia w lochu niech mi się uśmiecha:
Wszystko to, co rumieniec przeistacza w bladość,
Niech będzie mym udziałem, gdy uczuję radość.
Tu i tam niech ponoszę kaźń co chwila nową,
Jeśli żoną zostanę, raz zostawszy wdową!”
el
Gdyby tę przysięgę miała złamać…
Ó
Sen
¹⁰⁷ a
e — we właściwym czasie.
¹⁰⁸ e a — zjednuje, przyciąga.
Hamlet
„Ślub to straszliwy. — Luba, opuść mię na chwilę:
Myśli mi się mieszają; może snem zasilę
Znękane ciało.
a
a
Ó
Niech cię kołysze sen błogi
I wszelkie zło omija z dala nasze progi!”
Teatr
l e
Jak ci się, pani, podoba ta sztuka?
Ó
Zdaje mi się, że ta dama przyrzeka za wiele.
O, ale dotrzyma słowa.
Ó
Czy znasz waćpan treść tej sztuki? Nie mieści–ż ona w sobie nic zdrożnego?
Nic zgoła; oni tylko żartują, trują żartem; nic zdrożnego w świecie.
Ó
Teatr, Wyrzuty sumienia
Jakiż ta sztuka ma tytuł?
„Łapka na myszy.” Skąd zaś taki? Przez przenośnię. Przedstawia ona morderstwo
dokonane w Wiedniu. Zamordowany książę nazywał się Gonzago, a jego żona Bap-
tysta. Arcyszelmowska to sprawka, jak zaraz obaczymy. Ale co nam do tego? Wasza
królewska mość i my wszyscy mamy spokojne sumienie, nie może nas to dotknąć.
Niech się drapie, kto ma liszaj; nasza skóra zdrowa.
a
To jest niejaki Lucjan, synowiec króla.
Flirt
Objaśniasz, mości książę, tak dobrze jak chór starożytny.
Mógłbym być pośrednikiem między panią a jej kochankiem, gdybym tylko był
świadkiem waszych igraszek.
Kolący masz dowcip, mości książę.
Odpokutowałabyś, pani, niejednym jękiem stępienie mi kolca.
Coraz to lepiej i zarazem gorzej.
Tak właśnie traktujecie swych mężów. Dalej, morderco;
Zrzuć twą przeklętą larwę i zaczynaj:
Już kruk krakaniem
Do zemsty daje hasło¹⁰⁹.
¹⁰⁹Cytat (zmieniony) z tragedii Anonima Prawdziwa t a e a
a
e
.
Hamlet
Trucizna
„Myśl czarna, ręka pewna, płyn dzielny, czas sprzyja.
Nie tamuje zamiaru obecność niczyja.
Szary wyskoku, w północ z zbójczych ziół zebrany,
Po trzykroć pod Hekaty¹¹⁰ klątwą gotowany,
Władzę twą czarodziejską, straszną w swym rozwiciu
Okaż niezwłocznie na tym zdrowym jeszcze życiu.”¹¹¹
le a t
em
Truje go w jego własnym ogrodzie dla zagrabienia jego państwa. Nazwisko tam-
tego jest Gonzago; rzecz autentyczna i we włoskim tekście wybornie opisana. Teraz
zobaczymy, jakim sposobem morderca pozyskuje miłość żony Gonzagi.
Król powstaje.
Jak to? Strwożony fałszywym alarmem?
Ó
Co ci jest, panie?
Niech skończą widowisko!
Ó
Światła! Wychodźmy.
Światła! światła! światła!
Hamleta H a e
Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje,
Ofiara, Poświęcenie
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś.
To są zwyczajne dzieje.
Powiedz mi, waćpan, czy ta komedia, z dodatkiem lasu piór na głowie i pary
prowansalskich róż u dziurawych trzewików, nie powinna by (jeśli resztka mojego
szczęścia mnie zawiedzie) zapewnić mi udziału w jakiej trupie aktorów? Hę?
Połowę udziału.
Ależ cały.
Wiedz bowiem, miły mój Damonie,
Upadek, Melancholia
Że z raju dziś tu step;
¹¹⁰Hekate — w mitologii greckiej bogini księżyca, czarów i zbrodni; tu: patronka czarów.
¹¹¹Cała kwestia Lucjana (sześć wierszy) jest właśnie owym dodatkiem napisanym specjalnie przez
Hamleta dla aktorów i mającym służyć zdemaskowaniu króla.
Hamlet
Gdzie wczora Jowisz był na tronie,
Tam dziś panuje — pustka¹¹².
Mogłeś dorymować, mości książę.
O Horacy! Słowa tego ducha złota warte. Czy widziałeś?
Najwyraźniej.
Kiedy była mowa o otruciu?…
Uważałem dobrze.
Cha! cha! — Nie ma tam gdzie jakiego grajka? Hej!
Bo skoro król komedii nie lubi, pewnikiem
Król jegomość komedii nie jest lubownikiem.
A co, są grajkowie?
e
a
l e te
Mości książę, niech nam wolno będzie powiedzieć jedno słowo.
Ile ich jest w słowniku.
Mości książę, król…
Cóż król porabia, mości panie?
Od wyjścia stąd bardzo zaniemógł.
Z przepicia?
Z wzburzenia żółci.
Troskliwość pańska byłaby się była okazała trafniejsza udając się w takim razie do
doktora. Bo gdybym ja mu zapisał na przeczyszczenie, mogłoby mu to jeszcze bardziej
żółć wzburzyć.
Racz, łaskawy panie, zamknąć swą mowę w pewne szranki i nie odskakiwać tak
dziko od celu, w jakim przychodzim.
Jestem już potulny: mów, waćpan.
Królowa, matka waszej książęcej mości, w najgłębszym rozżaleniu przysyła nas do
ciebie, panie.
Miło mi panów powitać.
¹¹²
t a — rym brzmiałby oczywiście: e , czyli człowiek głupi.
Hamlet
Nie, mości książę, te grzeczności nie w porę. Jeśli się waszej książęcej mości po-
doba dać nam zdrową odpowiedź, wypełnimy polecenie jego matki; w przeciwnym
razie, przebaczenie waszej książęcej mości i oddalenie się nasze będzie jedynym owo-
cem naszego tu przybycia.
Nie mogę, doprawdy.
Czego, mości książę?
Matka, Syn
Dać panom zdrowej odpowiedzi, bom chory na głowę: na jaką wszakże będę
się mógł zdobyć, taką im służyć będę albo raczej matce mojej. Dlatego przystąpmy
wprost do rzeczy, bez korowodów. Mówicie więc, panowie, że moja matka…
Nie tai tego, że postępowanie waszej książęcej mości w podziw ją i zdumienie
wprawia.
O dziwny synu, który tak możesz zdumiewać matkę twoją! A czy nie ma tam
czasem jakiego postscriptum pod tym macierzyńskim podziwem? Powiedzcie no,
panowie.
Życzeniem jej jest, abyś się książę z nią widział w jej gabinecie, nim się udasz na
spoczynek.
Będę jej posłuszny, choćby była dziesięć razy moją matką. Czy macie, panowie,
co więcej do powiedzenia?
Mości książę, był czas, żeś mię lubił.
Na Bakcha i Merkurego! i teraz jeszcze.
Łaskawy książę, co cię udręcza? Dobrowolnie zamykasz drzwi swobodzie, ukry-
wając troski swoje przed przyjacielem.
Nie mam widoków, mój panie.
Jak to? kiedy sam król zapewnia waszej książęcej mości następstwo duńskiego
tronu!
Tak, ale znasz pan przysłowie: dostał koń owsa¹¹³… koniec trochę niesmaczny
a
Otóż i gędźba. Pozwól no mi, bracie, swego fletu.
l e te a a t
Dlaczego tak tropisz wokoło mnie, jak gdybyś mię chciał w lisią jamę zapędzić?
Muzyka, Prawda
O panie! Jeśli mię żarliwość uczyniła za śmiałym, przywiązanie moje słusznie mo-
żesz nazwać nieokrzesanym.
¹¹³
ta
a — angielskie przysłowie odpowiadające naszemu: „Nim słońce wzejdzie, rosa oczy
wyje”.
Hamlet
Nie rozumiem tego dobrze. Zagraj no, proszę, na tym flecie.
Nie umiem, mości książę.
Proszę cię.
Nie umiem doprawdy.
Jak mnie kochasz.
Nie potrafię z niego wydobyć głosu, mości książę.
To tak łatwo przecie jak kłamać. Przebieraj po tych dziurkach palcami, włóż ten
koniec w usta i zadmij, a wydobędziesz ton najdźwięczniejszy. Patrz, tu są klapy.
Ale ja ich użyć nie umiem do wydania jakiej bądź melodii, nie znam się na tym.
Patrz–że teraz, za jakiego mnie masz bajbardzo¹¹⁴. Chciałbyś grać na mnie, wma-
wiasz w siebie, że znasz mój mechanizm? Chciałbyś wyrwać ze mnie rdzeń mej ta-
jemnicy, wycisnąć ze mnie całą skalę tonów, od najniższej nuty aż do dyszkantu;
a w tym tu marnym instrumencie tyle jest głosu, tyle harmonii, jednakże nie mo-
żesz go skłonić do przemówienia. Cóż u kata! I czy sądzisz, że na mnie łatwiej zagrać
niż na flecie? Miej mię, za jaki chcesz, instrument: przedąć, rozstroić mię potrafisz,
ale zagrać na mnie — nigdy.
l
Witam waćpana dobrodzieja.
Mości książę, królowa jejmość życzy sobie z waszą książęcą mością pomówić,i to
zaraz.
Obłok, Służalczość
Czy widzisz tam waćpan tę chmurę z kształtu podobną do wielbłąda?
W rzeczy samej, istny wielbłąd.
Zdaje mi się, że jest podobniejsza do łasicy.
Prawda, z boku podobniejsza do łasicy.
Albo raczej do wieloryba.
Bardzo podobna do wieloryba.
No, to dobrze; zaraz pójdę do matki. Z tymi głupcami trzeba by zgłupieć na-
prawdę. Zaraz idę.
Śpieszę to powiedzieć.
¹¹⁴ a a
— byle co, ladaco.
Hamlet
„Zaraz”, łatwo da się powiedzieć. Zostawcie mnie, przyjaciele.
e
a
l e te
H a
Teraz jest właśnie czarodziejska, straszna
Godzina nocy, w której się podnoszą
Noc, Zbrodnia
Groby i same piekła wyziewają
Na świat zarazę. O, teraz bym gotów
Pić krew i takie rzeczy wykonywać,
Na których widok dzień by zbladł; lecz teraz
Mam iść do matki. O serce, nie zaprzecz
Naturze mojej! Niech nigdy w to łono
Nie znajdzie wstępu neronowa dusza¹¹⁵!
Niech będę srogim, ale nie wyrodnym!
Sztylety w ustach mam, ale nie w dłoni!
Serce, Słowo
Niechaj mój język będzie w tym spotkaniu
Obłudny względem serca i jakkolwiek
Słowa nie będą miotać się i srożyć,
Pieczęci, duszo, nie daj doń przyłożyć!
tam e
l
e
a
l e te
Ó
Podróż, Szaleństwo
Nie można mu dowierzać, nie byłoby
Nawet roztropnie, gdybyśmy mu dłużej
Wodze szaleństwa puszczać dali. Bądźcie
Więc w pogotowiu, skoro odbierzecie
Zlecenia już się przygotowujące,
Natychmiast jedźcie z nim do Anglii. Dobro
Naszego państwa nie pozwala cierpieć
Takiej bliskości hazardu¹¹⁶, na który
Jego wybryki z każdą chwilą bardziej
Nas wystawiają.
Będziem w pogotowiu.
Święta i bogobojna to troskliwość
Król, Obowiązek,
Władza
Waszej królewskiej mości, bo tu idzie
O zachowanie bezpieczeństwa tylu
Tysięcy ludzi, które pod jej berłem
Żyją szczęśliwie.
Każdy pojedynczy,
Prywatny żywot już jest w obowiązku
¹¹⁵ e
a
a — rzymski cesarz Neron (I w.) kazał zamordować swą matkę Agrypinę, która miała
na sumieniu otrucie swego męża, Klaudiusza.
¹¹⁶ a a
— przypadku.
Hamlet
Wszelkimi siły i z całą dzielnością
Chronić i bronić siebie od uszczerbku:
O ileż więcej taki byt, na którym
Polega życie milionów! Nie kończy
Nigdy majestat sam jeden dni swoich;
Jak spadający potok chłonie z sobą
Wszystko, co było w pobliskości. Jest on
Niby potężnym kołem przytwierdzonym
Do szczytu góry, przy którego dzwonach
Olbrzymich wiszą krocie przyczepionych
Drobiazgów; jeśli to koło się stoczy,
Wraz każda z owych podrzędnych jednostek
Chyżo mknie w przepaść. Nigdy bez współdźwięku
Jęków ogólnych król nie wydał jęku.
Ó
Śpiesznie gotujcie się do tej podróży.
Trzeba nam spętać ten postrach, co teraz
Za bardzo hula.
Będziem się śpieszyli.
l
Matka, Podstęp, Szpieg
Ma przyjść niebawem do pokoju matki;
Ja za obiciem stanę i wysłucham,
Co się tam będzie działo. Pewny jestem,
Że mu królowa jejmość zmyje głowę;
Trzeba atoli, jak to bardzo mądrze
Wasza królewska mość zauważyła,
Aby krom matki, bo matki z natury
Są stronne¹¹⁷, jeszcze drugi jaki świadek
Był tam obecny. Idę więc i zanim
Wasza królewska mość pójdzie do łóżka,
Będę z powrotem, by zdać sprawę z tego,
Czego się dowiem.
Ó
Dziękuję–ć, mój drogi.
l
O, kał mej zbrodni cuchnie aż w niebiosa!
Najstarsza klątwa na niej cięży, stygmat
Wyrzuty sumienia,
Morderstwo,
Zbrodniarz, Modlitwa,
Wina
Bratniego mordu! Nie mogę się modlić,
Chociaż pragnienie dorównywa chęci;
Moc winy mojej kruszy moc mej woli,
I jako człowiek rozdwojon w działaniu,
¹¹⁷ t
e — stronnicze.
Hamlet
Stoję wahając się, co mam wprzódy zacząć,
I nic nie czynię. Jak to? choćby nawet
Ta dłoń przeklęta była od krwi bratniej
Dwakroć tak brudna, czyliż miłosierne
Nieba nie mają dżdżu do jej obmycia,
Aby zbielała jak śnieg? Na cóż łaska,
Jeśli nie na to, by przebaczać winnym?
Czymże są modły, jeżeli nie ową
Podwójną siłą, zdolną nas podeprzeć,
Gdy mamy upaść lub podnieść na nowo,
Kiedy upadniem? Wzniosę przeto oczy;
Błąd mój już minął. Lecz, ach! jaki rodzaj
Modlitwy może być dla mnie pomocny?
Przebacz mi moje ohydne morderstwo!
To być nie może; boć jeszcze posiadam
To wszystko, co mię wiodło do morderstwa:
Koronę, władzę, żonę brata. Może–ż
Grzech, Korzyść
Być rozgrzeszonym, kto dzierży plon grzechu?
W praktykach tego zepsutego świata
Zdarza się zbrodni pozłoconą ręką
Usuwać na bok sprawiedliwość; nieraz
Widziano nawet prawo przekupione
Owocem gwałtu; ale tam tak nie jest:
Tam nie popłaca szalbierstwo; tam czyny
Nago się jawią i człowiek, stawiony
Naprzeciw swoich przestępstw oko w oko,
Musi je wyznać. Cóż mi więc zostaje?
Serce
Spróbować, czego żal dokaże? Czegóż
On nie dokaże? Lecz czegóż dokaże,
Gdy winowajca nie może żałować?
O straszna dolo! serce jak śmierć czarne!
Spętana duszo, która, usiłując
Być wolna, coraz okropniej się wikłasz!
Przyjdźcie mi w pomoc, o wy aniołowie!
Zegnijcie się, kolana! i ty, stalą
Okute serce, zmięknij jako nerwy
Nowo narodzonego niemowlęcia!
Jeszcze się wszystko da naprawić.
l a
Hamlet
Zemsta, Modlitwa,
Śmierć, Grzech
Modli się; teraz mógłbym to uczynić;
Teraz uczynię. Ale tym sposobem
Pójdzie do nieba; i toż będzie zemstą?
Trzeba się nad tym zastanowić. Nędznik
Zabija mego ojca i ja za to,
Ja, syn jedyny zamordowanego,
Posyłam tegoż nędznika do nieba.
To by nagrodą było, a nie zemstą.
Hamlet
On go tyrańsko zgładził, w sennej dobie,
W stanie sytości, w maju jego grzechów;
Jak tam rachunek jego stoi, Bogu
Wiadomo; sądząc atoli po ludzku,
Źle z nim być musi. I ja–ż bym się zemścił,
Gdybym go zabił teraz, kiedy skruchą
Oczyszcza duszę, przygotowanego,
Opatrzonego w podróż z tego świata?
Nie. Czekaj, mieczu, sposobniejszej pory.
Kiedy pijany będzie, we śnie, w gniewie
Albo wśród uciech kazirodnych: kiedy
Grać lub kląć będzie, lub co bądź innego
Czynić, co wcale nie pachnie zbawieniem;
Wtedy go ugodź tak, żeby aż nogi
Zadarł ku niebu, aby jego dusza
Tak wtedy była przeklęta i czarna
Jak piekło, w które pójdzie. Matka czeka,
Ten tylko kordiał¹¹⁸ śmierć twoją odwleka.
Ó
ta
Słowa wzlatują, myśl w prochu się grzebie;
Ach! słów bez myśli nie przyjmują w niebie.
Modlitwa, Słowo
tam e
l a
l
Przyjdzie wnet. Mów z nim, pani, bez ogródki,
Powiedz mu, że się już przebrała miarka
Jego wybryków, że wasza dostojność
Za długo stoisz już jako parawan
Pomiędzy nim a ogniem. Tu się skryję;
Tylko z nim ostro.
a e
Matko, o Matko!…
Ó
Nie turbuj się, waćpan;
Zgromię go należycie. Wyjdź, już idzie.
l
e
Hamlet
Matka, Syn
¹¹⁸
a — lek.
Hamlet
Jestem więc, matko, czego żądasz?
Ó
Hamlecie, bardzo–ś zmartwił twego ojca.
Matko, zmartwiłaś bardzo mego ojca.
Ó
Przestań, odpowiedź twoja bezrozumna.
Przestań; pytanie twe bezbożne.
Ó
Cóż to
Znaczy, Hamlecie?
Czego żądasz, matko?
Ó
Czy mnie już nie znasz?
O, znam, na krucyfiks!
Jesteś królową, żoną twego szwagra,
Obyś nie była nią. Jesteś mą matką.
Ó
Muszę więc kogo innego przywołać,
Co się rozmówi z tobą.
Siadaj, pani;
Nie wyjdziesz stąd, na krok się stąd nie ruszysz,
Póki nie stawię przed tobą zwierciadła,
W którym się przejrzysz z gruntu.
Ó
Zbrodnia
Co chcesz czynić?
Nie chcesz mię zabić przecie. Hej! ratunku!
a
em
Ratunku!
a
a
Cóż to? szczur? Bij, zabij szczura!
Ten sztych dukata wart.
Hamlet
a a e
e
e
e
a
em
Zabity jestem!
a a
m e a
Ó
Nieszczęsny, cóżeś uczynił?
Sam nie wiem.
Czy to król?
e
a
l
a
Ó
Co za czyn zapamiętały!
Zapamiętały czyn! W istocie, matko;
Tak samo prawie, jak zgładzać ze świata
Króla, a potem iść za jego brata.
Ó
Jak zgładzać króla?
Takem wyrzekł, pani.
l
a
Bądź zdrów, usłużno–wścibski, biedny głupcze!
Wziąłem cię za lepszego; znieś twą dolę;
Służalczość
Widzisz, że czasem źle być zbyt gorliwym. —
Nie łam rąk, pani; siądź i ścierp, że raczej
Serce
Ja serce twoje teraz łamać będę;
I skruszę je, na Boga, jeśli nie jest
Z nieprzełomnego metalu i jeśli
Przeklęty nałóg nie zrobił go wałem
Przeciw wszelkiemu wpływowi uczucia.
Ó
Cóżem ja popełniła, że się ważysz
Tak obelżywą mową na mnie targać?
Czyn, który kazi wdzięk i kwiat skromności,
Cnotę w obłudę zmienia; zdziera różę
Z hożego czoła niewinnej miłości
I sadza na nim wrzody; który święte
Małżeńskie śluby czyni fałszywymi,
Jako zaklęcia gracza, a religię
Czczą grą wyrazów. Płoni się twarz nieba
Hamlet
I wiecznie trwały ten gmach chorobliwą
Przybiera postać wobec tego czynu
Jak gdyby w wilię dnia sądnego.
Ó
Przebóg!
Jakiż to czyn tak grzmiący zarzut ściąga?
Brat, Mąż
Spójrz, pani, na ten portret i na tamten,
Na ten konterfekt dwóch rodzonych braci.
Patrz, ile wdzięku mieści to oblicze:
Czoło Jowisza, Hyperiona włosy;
Wzrok Marsa groźny i rozkazujący;
Postawa godna Merkurego¹¹⁹, kiedy
Na niebotyczny szczyt góry zstępuje.
Wszystko tu tak jest pełne, tak skończone,
Jakby dla dania pierwowzoru męża
Każdy bóg swoją pieczęć był przyłożył
Na tym człowieku: to był twój małżonek.
Patrz teraz owdzie, to twój mąż dzisiejszy;
Jak zaśniedziały kłos, zarażający
Zdrowego brata. Masz–li, pani, oczy,
Żeś mogła rzucić to górne pastwisko
Dla paszy na tym bagnie? Gdzie masz oczy?
Nie możesz tego tłumaczyć miłością,
Bo w twoim wieku krew nie war, pokornie
Słucha rozwagi, a jakaż rozwaga
Mogłaby kazać przenieść to nad tamto?
Masz, pani, zmysły, to pewna, boć przecie
Nie jesteś martwa; ale i to pewna,
Że zmysły te są zwichnięte; bo tu by
Nawet szalony nie zbłądził w wyborze;
Bo nigdy jeszcze żadne obłąkanie
Do tego stopnia nie stępiło zmysłów,
Aby im jakiś organ nie pozostał
Do namacania tak wielkiej różnicy.
Jakiż, u licha, bies przy ciuciubabce
Tak cię zaślepił? Wzrok bez dotykania,
Czucie bez wzroku, słuch bez rąk i oczu,
Węch bez wszystkiego innego, ba, nawet
Najułomniejsza część zdrowego zmysłu
Tak by nie mogła się zmylić. O wstydzie!
Gdzie twój rumieniec? Piekielny rokoszu,
Jeśli ty możesz płomień twój rozniecać
W łonie matrony, to zaiste cnocie
Wrzącej młodości stać się trzeba woskiem
I stopnieć w własnym ogniu. Niech się przeciw
Atakom pokus odtąd srom nie zbroi,
¹¹⁹Merkury — w mit. rz. posłaniec bogów; przedstawiano go pod postacią pięknego młodzieńca.
Hamlet
Skoro ląd płonie tak żywo i rozum
Żądz jest faktorem¹²⁰.
Ó
O, przestań, Hamlecie!
Ty oczy moje zwracasz w głąb mej duszy;
Widzę w niej czarne, szpetne plamy, których
Zmyć nie potrafię.
Ha! tak żyć w barłogu
Kazirodnego łoża, gnić w sprośności,
Z śmietnika rozkosz chłeptać!…
Ó
Przestań, przestań!
Każde twe słowo razi mnie jak sztylet
Przestań, Hamlecie luby!
Zbój i podlec;
Nikczemnik niewart setnej części setki
Twego pierwszego męża; rzezimieszek,
Który z wystawy ściągnął drogi diadem
I w kieszeń schował…
Ó
Przestań.
Duch
Król z postawy,
Z szmat i okrawek…
Osłońcie mię opiekuńczymi skrzydły,
Święte zastępy niebios! Czego żądasz,
Szanowna maro?
Ó
Niestety! Oszalał.
Co cię sprowadza? Przychodzisz–li zgromić
Opieszałego syna, że tak gnuśnie
Czas marnotrawi, w odwłokę puszczając
Spełnienie twego strasznego rozkazu?
O, mów!
Matka
¹²⁰ a t
— pośrednik, stręczyciel.
Hamlet
Pamiętaj na twe przyrzeczenie,
Przychodzę po to tylko, żebym wzmocnił
Zwątlone nieco przedsięwzięcie twoje,
Ale patrz, w jakim stanie twoja matka!
O, stań pomiędzy nią a jej sumieniem
Odbywającym walkę; wyobraźnia
Najsilniej działa w słabym ciele. Przemów
Do niej, Hamlecie.
Duch, Szaleniec,
Szaleństwo
Co ci jest, o pani?
Ó
Niestety, raczej ty powiedz, co tobie,
Że tak upornie oczy w próżnię wlepiasz
I z bezcielesnym rozmawiasz powietrzem?
Dziko z twych oczu strzela wnętrzny płomień;
I gładkie włosy twoje, jak żołnierze
Zbudzeni ze snu alarmem, powstają
I wyprężone stoją. O mój synu,
Skrop tę trawiącą cię gorączkę chłodem
Zastanowienia. W co się tak wpatrujesz?
W niego! tam! w niego! Patrz, jaki on blady!
Ach! jego postać, jego sprawa zdolna
Byłaby wzruszyć głazy. Nie patrz na mnie!
Bo od żałosnych tych spojrzeń rozmięknie
Tęgość mej woli i wbrew zamiarowi
Nie krew pocieknie, ale łzy.
Ó
Do kogo
Zwracasz te słowa?
Czy nic tam nie widzisz?
Ó
Nic zgoła, chociaż wszystko, co jest, widzę.
I nic nie słyszysz?
Ó
Nic oprócz nas dwojga.
Patrz! tam! Nie widzisz go? Już się oddala!
Mój ojciec! On to, w tejże samej szacie,
Hamlet
W którą za życia lubił się przybierać.
Patrz, już jest blisko drzwi; już jest za progiem.
Ó
Płód to chorobliwego mózgu twego.
W tworzeniu tego rodzaju widziadeł
Gorączka bardzo jest biegła.
Gorączka!
Puls mój spokojnie bije i do taktu,
Tak jak twój, pani. W tym, co powiedziałem,
Nie było nic od rzeczy. Chcesz dowodu,
To ci powtórzę każde moje słowo,
A tego przecie wariat nie potrafi.
O matko, matko! przez miłość zbawienia,
Wyrzuty sumienia
Nie kładź pochlebnej maści na twą duszę
Tą myślą, że to nie sumienie twoje,
Ale szaleństwo moje przemawiało.
Ona by tylko zaciągnęła błoną
I zabliźniła miejsca owrzodzone,
Ale zepsuta materia dlatego
Nie przestawałaby wewnątrz nurtować.
Wyspowiadaj się niebu, żałuj tego,
Co przeszło, chroń się tego, co przyjść może,
I nie pokrywaj chwastu mierzwą, aby
Rósł bujniej. Przebacz mi tę moją cnotę:
Cnota, Obraz świata
Bo w dychawicznym biegu tego świata
Przychodzi cnocie przepraszać występek,
Korzyć się przed nim i nieledwie żebrać
O pozwolenie zrobienia mu dobrze.
Ó
Serce
Hamlecie, na pół rozdarłeś mi serce.
O, rzuć precz, pani, część jego poślednią
I zacznij z drugą tym czyściejsze życie.
Dobranoc… tylko nie wespół z mym stryjem,
Cnota, Pożądanie
Pożycz choć cnoty, jeżeli jej nie masz.
Nałóg, ten potwór, imający zmysły
W szatańskie pęta, jest jednak aniołem
Przez to, że prawym, szlachetnym popędom
Użycza także szat, które wciągnąwszy
Nietrudno nosić. Wstrzymaj się dziś, pani,
A umartwienie to uczynić łatwym
Jutrzejsze, dalsze jeszcze łatwiejszymi!
Bo przywyknienie zdolne jest nieledwie
Odmienić stempel natury i albo
Hamlet
Wciela szatana, albo go cudowną
Siłą wypędza. Jeszcze raz dobranoc.
A gdy zapragniesz być błogosławiona,
I ja poproszę–ć o błogosławieństwo. —
Co się dotyczy tego jegomościa,
a
a
l
a
W istocie, żal mi go; lecz widno nieba
Dla ukarania nas zobopólnego
Chłosty mię swojej zrobiły narzędziem.
Pogrzeb mu sprawię i odpłacę godnie
Śmierć mu zadaną. — Dobranoc tymczasem.
Miłość, Okrucieństwo
Miłość to moją tak zatwardza duszę;
Chcąc być łagodnym, okrutnym być muszę.
A! jeszcze parę słów.
Ó
Cóż mam uczynić?
Nic, pani, wcale; owszem, nie masz czynić
Tego, co–ć powiem, abyś uczyniła;
Gdy cię pijany król wezwie do łoża,
Nazwie swą kotką, z pieszczot w twarz uszczypnie,
Wtedy za parę ckliwych pocałunków
Albo łaskotek niecnych jego palców
Odkryj mu wszystko, coś tu usłyszała;
Powiedz mu, żem ja w gruncie nie szalony,
Tylko szalony przez podstęp. To byłby
Czyn budujący; bo któraż królowa,
Piękna, roztropna, dobrych obyczajów,
Coś podobnego mogłaby zataić
Przed nietoperzem, wygą, koczkodanem?
Pytam się, która? Nie, wbrew rozumowi
I wbrew dyskrecji otwórz kosz na dachu,
Wypuść zeń ptaki, jako małpa w bajce¹²¹,
A potem sama w kosz wlazłszy, dla próby,
Ruń na złamanie karku.
Ó
Bądź przekonany, że jeżeli słowa
Są tchnień, a tchnienia życia wynikłością,
Nie mam dość życia do wydania w słowach
Tego wszystkiego, co mi powiedziałeś.
Podróż, Podstęp
Muszę do Anglii jechać, czy wiesz, pani?
¹²¹ a
ma a
a e — Hamlet czyni tutaj aluzję do nieznanej dziś bajki o małpie, która sądziła, że
jeżeli wyskoczy z klatki na dachu, będzie mogła latać tak jak ptaki.
Hamlet
Ó
Niestety! zapomniałam; tak, podobno.
Już są gotowe listy i dwóch moich
Koleżków — którym ufam tak jak żmijom —
Ma je wziąć. Misja ich polega na tym,
Żeby mi wskazać, gdzie raki zimują¹²².
Życzę im szczęścia; idzie tu albowiem
O to, ażeby inżyniera własną
Jego petardą wysadzić w powietrze;
A to sęk będzie właśnie, bo ja głębiej
O parę sążni podkopię ich minę
I puszczę ich aż pod księżyc.
Bodaj to, kiedy się przy jednym dziele
Z dwóch stron przeciwnych zejdą dwa fortele. —
Dobranoc, matko. Trzeba mi stąd sprzątnąć
Tę bryłę mięsa. Coś teraz pan radca
Cichy, poważny, on, co był przed chwilą
Uosobioną, głośną krotofilą.
Pójdź, waszmość, musim skończyć z sobą sprawę.
Dobranoc, matko.
l
a
l
a
¹²²Hamlet, jak widać, domyśla się, z jakim to poselstwem Rozenkranc i Gildenstern mają towarzyszyć
mu do Anglii.
Hamlet
AKT CZWARTY
e am
a t
e
e
l a
e
a
l e te
l
l
Ó
Tych głuchych jęków, tych przeciągłych westchnień
Musi być powód; winniśmy go dociec.
Gdzie syn twój, pani?
Ó
Szaleniec, Szaleństwo,
Morze, Wiatr
e
a a
l e te a
Odstąpcie na chwilę.
am
Ach, panie, cóż–em widziała tej nocy!
Ó
Cóż–eś widziała, Gertrudo? Mów: co się
Dzieje z Hamletem?
Ó
Szaleje jak morze
I wicher, kiedy w zawody spór wiodą,
Kto z nich silniejszy. Usłyszawszy szelest
Zbrodnia
Poza obiciem, w niepohamowanym
Zapędzie dobył szpady i wołając:
„Szczur!”, przebił szpadą owdzie ukrytego
Nieszczęśliwego starca.
Ó
Co za wściekłość!
Tak samo by się było stało ze mną,
Gdybym był tam się znalazł. Wolność jego
Zagraża wszystkim, mnie i tobie samej.
Niestety! jakież zadośćuczynienie
Wymazać zdoła ten krwawy postępek?
Moja to, moja wina, bo przezorność
Szaleniec, Szaleństwo
Nakazywała mi wcześnie wziąć w kluby,
Poskromić tego młodego szaleńca;
Ale kochałem go, tak go kochałem,
Żem nie chciał wejrzeć w tę smutną konieczność;
I jak ktoś brzydką dotknięty chorobą,
Chcąc ją zataić, pozwoliłem złemu
Dojść aż do rdzenia życia. Gdzież on poszedł?
Ó
Złożyć w ustroniu ciało zabitego,
Przy czym szaleństwo jego, jako ruda
Drogiego kruszcu zmieszanego z podłym,
Hamlet
Szlachetną stronę ukazało: płakał
Nad tym, co zrobił.
Ó
Wyjdźmy stąd, Gertrudo,
Prędzej niż słońce szczyty gór ozłoci,
Musi on wsiąść na okręt: nam zaś trzeba
Całej powagi i zręczności użyć
Na ubarwienie i uniewinnienie
Tego niecnego czynu. — Gildensternie!
e
a
l e te
Idźcie i weźcie z sobą jeszcze kogo.
Hamlet w szaleństwie zabił Poloniusza
I gdzieś go powlókł z tego tu pokoju.
Idźcie, wynajdźcie go, przemówcie grzecznie
I każcie ciało zanieść do kaplicy.
Spieszcie się, proszę was.
e
a
l e te
Pójdźmy, Gertrudo,
Zgromadzim naszych najlepszych przyjaciół
I odkryjemy im tak to, co zaszło,
Jak to, co czynić zamierzamy. Może
Takim sposobem potwarz, której poszept
Z jednego krańca świata do drugiego
Szparko jak działo do tarczy przenosi
Zatruty pocisk, minie nas i tylko
Nieczułe zrani powietrze. Pójdź, luba!
Trapi i trwoży mnie ta ciężka próba.
tam e
Hamlet
Bezpiecznie schowany.
a e
Hamlecie! Książę Hamlecie!
Ale cicho; cóż to za hałas? ktoś wołał Hamleta; a! oni.
e
a
l e te
Trup
Przychodzim cię zapytać, mości książę,
Gdzieś podział trupa?
Hamlet
Złączyłem go z prochem,
Z którym najbliższe miał powinowactwo.
Racz nam powiedzieć, panie, gdzie on leży,
Byśmy go mogli przenieść do kaplicy.
Kondycja ludzka, Sługa
Nie sądźcie tego.
Czego, mości książę?
Ażebym umiał być panem waszej tajemnicy, a swojej własnej nie umiał. Poza tym
kiedy pytanie czyni gąbka, jakąż odpowiedź ma dać syn królewski?
Masz–li mnie, książę, za gąbkę?
Nie inaczej; za gąbkę, która wciąga w siebie królewskie fawory, nagrody i łaski.
Ale takie istoty wyświadczają ostatecznie samemuż królowi przysługę. Trzyma on je
w gębie jak małpa i cmoka, aby je połknął potem. Skoro zapotrzebuje tego, co waść
zbierzesz, dość mu cię będzie ścisnąć, a wnet nasiąkła gąbka znowu będzie sucha.
Nie rozumiem tego, mości książę.
Tym lepiej. Gdy o łajdactwie mowa, na dobie¹²³ tępa głowa.
Mości książę, trzeba, żebyś nam powiedział koniecznie, gdzie jest ciało, i poszedł
z nami do króla.
Król
Ciało jest w posiadaniu króla, ale król nie jest w posiadaniu ciała; król jest czymś.
Jak to czymś?
Niczym. Prowadźcie mnie do niego. Lis do nory wszyscy za nim.
tam e
l
t a
t e l
a
Ó
Kazałem szukać go i znaleźć ciało.
Jak niebezpieczne jest pozostawienie
Tego młodzieńca na wolności, sami
Widzimy teraz, niestety, zbyt jasno.
Nie nam tu jednak wypada surowe
¹²³ a
e — tu: to wtedy.
Hamlet
Stosować środki. On ma zachowanie
Lud
U ludu, który nie bierze na rozum,
Ale na oko; gdzie zaś to ma miejsce,
Tam zwykle bywa ważona na szali
Nie wina, ale kara winowajcy.
Trzeba dlatego, ażeby to nagłe
Jego wysłanie wydało się krokiem
Od dawna ułożonym! Złe gwałtowne
Zło
Gwałtownym tylko leczy się lekarstwem
Lub żadnym.
e
a
I cóż?
Gdzie złożone ciało,
Wydobyć z niego nie mogliśmy, panie.
Ó
Gdzież on jest?
Czeka na rozkazy waszej
Królewskiej mości w przyległym pokoju.
Pod strażą.
Ó
Niechaj wejdzie.
Gildensternie,
Wprowadź tu księcia.
Hamlet
l e te
Ó
Vanitas, Robak, Obraz
świata, Danse macabre
Hamlecie, gdzie Poloniusz?
Na kolacji.
Ó
Na kolacji? gdzie?
Nie tam, gdzie on je, ale tam, gdzie jego jedzą. Zebrał się właśnie koło niego
kongres politycznych robaków. W gastronomii nie ma, panie, większego potentata
jak robak. Tuczymy wszelkie istoty dla karmienia siebie, siebie zaś tuczymy dla ro-
baków. Tłusty król i chudy pachołek są to tylko różne potrawy, dwa dania na jeden
stół, i basta.
Ó
Niestety!
Chłop, Kondycja ludzka,
Król, Pozycja społeczna
Hamlet
Rybak może wsadzić na wędę robaka, który jego królewską mość pożywał, i spo-
żyć rybę, która tego robaka zjadła.
Ó
Co przez to rozumiesz?
Nic; to tylko pokazuje, jakim sposobem król może odbyć podróż przez wnętrz-
ności charłaka.
Ó
Gdzie Poloniusz?
W niebie. Każ go tam szukać; a jeżeli go posłowie twoi tam nie znajdą, poszu-
kaj go sam w innym miejscu. To pewna jednak, że jeżeli go nie znajdziecie w tym
miesiącu, poczujecie go w następnym na schodach prowadzących do galerii.
Ó
l
a
Idźcie go tam poszukać.
Będzie czekał, aż przyjdziecie.
l a
a
Ó
Podróż
Hamlecie, własne twoje bezpieczeństwo,
Którego pragniem, tak jak opłakujem
To, coś uczynił, wymaga, ażebyś
Czyn ten niezwłocznym opłacił wyjazdem.
Gotuj się przeto; okręt już pod żaglem,
Wiatr sprzyja; orszak twój czeka i wszystko
Wskazuje–ć drogę do Anglii.
Do Anglii?
Ó
Tak jest, Hamlecie.
Dobrze.
Ó
Anioł
Będzie dobrze,
Hamlecie; gdybyś widział moje chęci!
Widzę cherubina, który je widzi. Do Anglii zatem! Idźmy, panowie. Bądź zdrowa,
kochana matko.
Ó
Jam przywiązany twój ojciec, Hamlecie.
Hamlet
Matko! Ojciec i matka tyle znaczą co mąż i żona, a mąż i żona są jednym ciałem;
a więc, matko! Dalej, do Anglii!
Ó
Podstęp, Zbrodnia
Idźcie w trop za nim. Zwabcie go czym prędzej
Na okręt; niechaj odpłynie dziś jeszcze,
Przygotowane już i przewidziane
Wszystko, co będzie wam potrzebne. Spieszcie,
Spieszcie, nie tracąc czasu.
e
a
l e te
A ty, Anglio,
Jeśli ci przyjaźń moja pożądana
(O czym nie wątpię, boś świeżo uczuła
Moją potęgę, i gojąc dotychczas
Blizny zadane duńskim mieczem, trwożne
Niesiesz nam hołdy), Anglio, nie waż lekce
List
Wszechwładnej woli mojej, która w listach,
Zaklinających cię o tę przysługę,
Wyraźnie żąda od ciebie niezwłocznej
Krew
Śmierci Hamleta. Wypełnij to, Anglio,
Bo on mi trawi krew jak zaród suchot,
Z którego ty mnie masz uleczyć. Póki
To się nie stanie, póty w żadnej doli
Nic mnie nie znęci i nie zadowoli.
a
a
Wojna
t
a
em
Mości rotmistrzu, idź, pozdrów ode mnie
Duńskiego króla; powiedz mu, że wskutek
Przyrzeczeń, jakie od niego otrzymał,
Fortynbras prosi go o glejt¹²⁴ do przejścia
Przez duńskie kraje. Wiesz, gdzie się zejść mamy.
Jeżeli jego królewska mość będzie
Miała co do nas, to mu przyjdziem oddać
Należną czołobitność. Tak mu powiedz.
Oznajmię mu to, panie.
Naprzód! z wolna!
¹²⁴ le t — dokument wystawiony przez jakąś władzę zezwalający osobie, która go posiada na przejazd
przez dane terytorium i zapewniający jej bezpieczeństwo.
Hamlet
em
Hamlet
e
a
l e te ¹²⁵
Czyje to wojska, rotmistrzu?
Norweskie.
Gdzie one idą?
Ku granicom Polski.
Kto ma nad nimi dowództwo?
Synowiec
Starego króla, Fortynbras.
Czy pochód
Ich ma na celu podbój całej Polski
Lub pewnej części tylko?
Prawdę mówiąc
I bez dodatków, idziemy zagarnąć
Marny kęs ziemi, z którego krom sławy
Żaden nam inny nie przyjdzie pożytek.
Za parę mendli dukatów nie chciałbym
Wziąć go w dzierżawę, i pewnie by więcej
Nie przyniósł ani nam, ani Polakom,
Gdyby był w czynsz puszczony.
W takim razie
Polacy pewnie bronić go nie będą.
Już tam są ze swym wojskiem.
Warto–ż tracić
Parę tysięcy dusz i dziesięć razy
Tyle dukatów za taki psi ogon?
Jest to, zaprawdę, ślepy wrzód pokoju
¹²⁵Tej części sceny (tj od wejścia Hamleta do sc. ) nie ma w wyd. zbiorowym z r. . Krytycy
przypuszczają, że pisząc o zamierzonej wyprawie Fortynbrasa na marny kęs ziemi polskiej Shakespeare
miał na myśli obronę Ostendy przez wojska angielsko–holenderskie przeciw Hiszpanom w r. .
Obrona ta, która pochłonęła tysiące ofiar, była raczej sprawą honoru niż rzeczywistą potrzebą.
Hamlet
I pomyślności, który wewnątrz pęka
I ani znaku nie daje na zewnątrz,
Dlaczego człowiek umiera. Dziękuję–ć,
Mości rotmistrzu.
Bóg z wami, panowie.
Pójdziemy–ż dalej, mości książę?
Zaraz
Służyć wam będę. Idźcie trochę naprzód.
e
a
l e te
Jakże mnie wszystko oskarża i wszystko
Leniwej zemście mej bodźca dodaje!
Czymże jest człowiek, jeżeli najwyższym
Kondycja
ludzka,Zwierzęta,
Konflikt wewnętrzny,
Vanitas
Jego zadaniem i dobrem na ziemi
Jest tylko spanie i jadło? Bydlęciem,
Szczerym bydlęciem. Ten, co nas obdarzył
Tak dzielną władzą myślenia, że może
I wstecz, i naprzód poglądać, nie na to
Dał nam tę zdolność, ten udział boskości
Rozumem zwany, aby w nas jałowo
Leżał i butwiał. Jest–li to więc skutkiem
Mądrość, Tchórzostwo
Zwierzęcej, bydła godnej niepamięci,
Czy trwożliwego i drobiazgowego
Przewidywania, które ściśle biorąc,
Zawsze ma w sobie trzy części tchórzostwa,
A tylko jedną mądrości. Doprawdy,
Nie mogę tego pojąć, że aż dotąd
Mówię do siebie: trzeba to uczynić,
I kończę na tym, kiedy mi do czynu
Nie brak powodów, woli, sił i środków.
Przykłady, wielkie jak świat, stoją przecie
Przede mną; choćby to wojsko tak liczne
I tak zasobne, pod wodzą takiego
Młodego księcia, który, zapalony
Szlachetną żądzą sławy, lekceważy
Ukrytą szalę wypadków i chętnie,
Co jest doczesne i przemijające,
Na sztych wystawia hazardom, zagładzie,
Za co? za marną łupinę orzecha.
Prawdziwie wielkim być to nie wojować
Cnota, Honor, Walka
O byle głupstwo bez wielkiej przyczyny,
Lecz wielkomyślnie o źdźbło nawet walczyć,
Gdzie honor każe. I cóż ja wart jestem,
Ja, który ojca zgon, zhańbienie matki
Hamlet
Śpiąco przepuszczam? gdy oto ze wstydem
Sława
Widzę przed sobą bliską śmierć dwudziestu
Tysięcy ludzi, którzy dla chimery,
Dla widma sławy, w grób idą jak w łóżko,
Aby wywalczyć nikczemną piędź ziemi,
Na której nie ma dość miejsca do walki
Ani dość darni, by skryła mogiły
Tych, co polegną. Bądź odtąd zażartą,
O wolo moja, albo wzgardy wartą!
l
am
l a H a
Ó
Pozory
Nie chcę jej widzieć.
Natarczywie prosi
O możność wnijścia; stan jej budzi litość.
Ó
Cóż jej jest?
Rozpacz, Szaleniec,
Szaleństwo
Ciągle wspomina o ojcu;
Słyszała, mówi, że świat krzywo idzie;
Wzdycha i chwyta się za serce; lada
Fraszka ją drażni; słowa jej bez związku
Nie określają niczego, jednakże
Zastanawiają; podnosi je słuchacz
I zszywa podług kroju własnych myśli;
Każdy zaś wyraz jej, obok wyrazu
Jej twarzy, ruchów i postawy, takie
Czyni wrażenie, że można by myśleć,
Iż jest w nim jakaś myśl, tylko zawiła
I bardzo smutna.
Ó
Muszę z nią pomówić;
Mogłaby bowiem złym ludziom dać powód
Do niebezpiecznych przypuszczeń. Niech wnijdzie.
H a
¹²⁶Logicznie biorąc, koniec aktu powinien przypaść po wyjeździe Hamleta do Anglii, ponieważ akcja
tragedii rozwija się w trzech stadiach: ) (Akt ) Hamlet dowiaduje się o zamordowaniu Ojca, )(Akt
II do sceny Aktu IV) Hamlet udowadnia winę swego stryja, lecz po zabiciu Poloniusza musi opuścić
Danię i ) (Akt sc. — do końca tragedii) Laertes nastaje na życie Hamleta i zemsta dochodzi do
skutku obu młodzieńców.
Hamlet
Chora ma dusza każdą rzecz powszednią
Złowrogich następstw sądzi przepowiednią,
Choroba, Dusza, Omen
Jak głupio w trwodze występek przesadza,
Że drżąc przed zdradą sam się prawie zdradza.
H a
a a
el
Kobieta, Mężczyzna,
Miłość
Gdzie jest ozdoba majestatu Danii?
Ó
Czego chcesz, luba Ofelio?
e a
Po czym ja cię poznam teraz,
O kochanku mój?
Płaszcz pielgrzymi, kij, sandały,
Twój–że to jest strój?
Ó
Niestety, kochane dziewczę, co znaczy ten śpiew?
Czy tak? nie, pani; posłuchaj tylko:
e a
On zmarł, znikł z naszego grona;
Zmarł, opuścił nas;
U nóg jego darń zielona,
W głowach zimny głaz.
Och! Och!
Ó
Ależ, Ofelio.
Proszę cię, pani, słuchaj,
e a
Całun jego, jak śnieg biały.
l
Ó
Ach, patrz, mój mężu.
e a
Hamlet
Na całunie kwiat;
Choć go łzy nie opłakały,
Na mogiłę padł.
Ó
Los
Jak się masz, śliczna panienko?
Dobrze; Bóg wam zapłać. Mówią, że sowa była córką piekarza¹²⁷. Ach, panie!
Wiemy, czym jesteśmy, ale nie wiemy, co się z nami stanie. Niech wam Bóg pomaga
przy wieczerzy!
Ó
Marzy jej się o ojcu.
Nie mówmy już o tym, proszę; ale jak się was pytać będą, co to znaczy, to po-
wiedzcie:
Dzień dobry, dziś święty Walenty¹²⁸.
Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna.
Podskoczył kochanek, wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed swoją jedyną
I weszła dziewczyna do chaty,
Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.
Ó
Nadobna Ofelio!
Dajmy pokój przysięgom; zaraz skończę:
Bezbożność to wielka; Bóg widzi,
Jak wielka w mężczyznach bezbożność!
Cny młodzian się tego nie wstydzi,
Gdy tylko nastręczy się możność.
Wszak nim–eś cel życzeń otrzymał,
Przysiągłeś się ze mną ożenić!
To ona mu tak mówi, a on jej odpowiada:
I byłbym był słowa dotrzymał,
Lecz trzeba ci było się cenić.
Ó
Jak dawno ona w tym stanie?
¹²⁷Aluzja do średniowiecznej opowieści o Chrystusie i piekarce, która odmówiła mu chleba i której
córka za karę została zamieniona w sowę.
¹²⁸Stara piosenka angielska. W Anglii do tradycji dnia św. Walentego ( lutego), podobnie jak u nas
do tradycji wigilii św. Andrzeja, należały wróżby dla zakochanych.
Hamlet
Jeszcze się wszystko naprawi, mam nadzieję. Tylko cierpliwości! Ale nie mogę
nie zapłakać, pomyślawszy, że go mają złożyć w zimną ziemię. Mój brat dowie się
o tym, a zatem dziękuję państwu za dobrą radę. Niech powóz zajeżdża! Dobranoc,
panie; dobranoc, śliczne panie, dobranoc, dobranoc.
Ó
Idź waćpan za nią, niech jej pilnie strzegą.
H a
Jest to trucizna głębokiej boleści,
Której śmierć ojca źródłem. O Gertrudo!
Gertrudo! ziszcza się na nas ta prawda,
Że kiedy kogo nawiedzają smutki,
To nigdy luzem, a zawżdy gromadnie.
Naprzód zabójstwo jej ojca, następnie
Wyjazd twojego syna, nieszczęsnego
Sprawcy własnego swojego wygnania;
Głuche szemranie ludu, uprzedzone
I złem brzemienne żywiącego myśli
Z powodu śmierci cnego Poloniusza,
Którego skore pochowanie było
Niedorzecznością z naszej strony; teraz
Rozum, Szaleństwo
To biedne dziewczę, wyzute z szlachetnej
Władzy rozumu, bez której jesteśmy
Lalkami tylko albo zwierzętami;
Nareszcie, i to jedno tyle waży
Co tamto wszystko, brat jej potajemnie
Powraca z Francji, karmi się zdumieniem,
Kryje się w chmurach i nadstawia ucho
Donosicielom, którzy jadowite
O śmierci ojca wdmuchują mu wieści —
Wieści z uszczerbkiem naszym, przeciw którym
Zastanowienie, ubogie w dowody,
Nic nie podoła. O Gertrudo, zbieg ten
Niebezpieczeństwo
Wypadków, na kształt kilkuramiennego
Narzędzia śmierci, z wielu stron od razu
Zabójczą ranę mi zadaje.
e
e
t
Powstanie, Bunt
Ó
Przebóg!
Cóż to za hałas?
e e
a
Ó
Hola! Szwajcarowie!
Gdzie oni? Niechaj drzwi pilnie obsadzą.
Skąd ten zgiełk?
Hamlet
Chroń się, miłościwy królu,
Ocean, z łoża swojego wybiegły,
Morze
Nie chłonie z większą gwałtownością nizin,
Jako Laertes na czele powstańców
Straż twą powala. Lud go głosi panem;
I jakby świat był dopiero w zawiązku,
Przeszłość zatarta, zapomniany zwyczaj,
Te słów hamulce i wszelkiej swawoli,
Słychać wołanie: „Wybierajmy króla!
Laertes królem!” Czapki, dłonie, usta
Ze wszech stron wtórzą temu okrzykowi:
„Laertes królem! Wiwat król Laertes!”¹²⁹
Ó
Jak ujadają za fałszywym wiatrem!
O, pod trop gonisz, podła duńska psiarnio!
Ó
Drzwi wyłamano.
ae te
a m
Gdzie ten król? — Stańcie ówdzie, przyjaciele.
Pozwól nam także wejść.
Nie wchodźcie, proszę.
Będziem posłuszni.
a
a
Dziękuję wam; stójcie
Przy drzwiach na straży. — Nienawistny królu.
Oddaj mi ojca!
Krew
Ó
Z wolna, Laertesie,
Zbierz trochę zimnej krwi.
Kropla krwi zimnej
Byłaby we mnie świadectwem bękarctwa,
Urągowiskiem przeciw memu ojcu,
¹²⁹
e a m
la
— niektórzy krytycy polscy uważają, że obranie Laertesa królem jest wzo-
rowane na polskiej elekcji. (Ucieczka z Polski Henryka Walezego r. odbiła się głośnym echem
w Europie Zachodniej.)
Hamlet
Zakałem, który by piętno bezwstydu
Wyrył na czystym czole matki mojej.
Ó
Jakiż cię powód skłania, Laertesie,
Tak buntowniczo przeciw nam powstawać?
Odstąp, Gertrudo, nie lękaj się o nas;
Taka jest bowiem boskość majestatu,
Król
Że zdrada, choćby nie wiedzieć co chciała,
Tępi o niego swój pocisk¹³⁰. —
Powiedz mi, Laertesie, co to znaczy? —
Gertrudo, daj mu pokój. — Mów młodzieńcze.
Ty sam mów raczej: gdzie mój ojciec?
Ó
Umarł.
Ó
Ale nie z jego winy.
Ó
Daj mu pokój.
Niech się wypyta do sytości.
Zemsta
Jakim
Sposobem umarł? Nie dam się omamić.
Do czarta z uległością! Niechaj w piekło
Pójdą przysięgi! Sumienie, powinność
Niech w najczarniejszej przepadną otchłani!
Urągam potępieniu. Na to przyszło,
Że oba światy niczym są w mych oczach:
Wszystko mi obojętne, bylem tylko
Sowicie pomścił ojca.
Ó
Któż ci broni?
Nikt w świecie, jeno własna moja wola;
Możność zaś moją k'temu tak urządzę,
Że z małą garścią środków wiele wskóra.
¹³⁰Dla ówczesnych widzów teatru „Pod Kulą Ziemską” sytuacja ta mogła wywołać przed oczy obraz
niedawnego buntu Essexa. Opowiadają, że królowa Elżbieta na wieść o wdarciu się oddziałów Essexa do
Whitehallu (pałac królewski) podobno zawołała: „Pójdę naprzeciw nim, by zobaczyć, czy któryś z nich
ośmieli się przeciw mnie wystąpić”.
Hamlet
Ó
Chcesz–li się czegoś pewnego dowiedzieć
O śmierci ojca twego, Laertesie?
Jest–że w twej zemście zapisana zguba
Zarówno jego przyjaciół i wrogów?
Tych, co zyskali, i tych, co stracili?
Niczyja, tylko jego nieprzyjaciół.
Ó
Chcesz–że ich poznać?
Przyjaciołom jego
Szeroko moje otworzę ramiona
I, jak pelikan dzielący się życiem¹³¹,
Obdzielę ich krwią moją.
Ó
Teraz mówisz
Jak nieodrodny syn i prawy szlachcic.
Żem ja nie winien śmierci twego ojca,
Owszem, najmocniej nią jestem dotknięty,
To się okaże wnet rozwadze twojej
Tak jasne jak dzień oczom.
a e
Puśćcie ją!
Siostra, Szaleniec,
Szaleństwo, Zemsta
Co to jest? Skąd ten hałas?
el a
a ta t
e
a a
at
O wściekłości!
Spal mi mózg! Soli łez, straw mi zmysł wzroku!
Na Boga! Za to twoje obłąkanie
Ciężką zapłatę ściągnę z jego sprawców,
Tak, że aż szala od jej wagi całkiem
Na dół opadnie. O majowa różo!
Kochane dziewczę, luba siostro, wdzięczna
Moja Ofelio! Boże! czy podobna,
Aby dziewczęcy umysł był tak wątły
Jak życie starca? Miłość uszlachetnia
Naturę ludzką, gdy zaś ta szlachetna,
Wtedy zamyka najlepszą swą cząstkę
W grobie tych, których kochała.
¹³¹ el a
el
em — wg średniowiecznych wierzeń, samica pelikana miała w czasie głodu
rozrywać dziobem własną pierś i krwią karmić pisklęta.
Hamlet
e a
Pochłonęła go zimna mogiła,
Pieszczoty moje, nie ma was już!
I na grób jego ściekło łez siła.
Bądź zdrów, mój gołąbku!
Gdybyś przy zdrowych zmysłach chciała kogo
Zagrzać do zemsty, wymowniej byś tego
Dopiąć nie mogła.
Trzeba wam mówić pacierz po nim, skoro mówicie, że już po nim. Nieprawdaż,
jak się to ładnie składa? Fałszywy to sługa, który uwiódł córkę swego pana.
Ten nonsens więcej wart niż sensowność.
Kwiaty
ae te a
Oto rozmaryn¹³² na pamiątkę; proszę cię, luby, pamiętaj; a to bratki, żebyś o mnie
myślał.
Przezorny obłędzie! Niezapomnienie łączysz do pamięci.
la
Oto koper dla was i orliki.
l e
Oto ruta; część jej wam daję, a część sobie zachowam; w niedzielę możemy ją
nazywać zielem łaski, ale ty swoją rutkę musisz nosić trochę inaczej niż ja. Oto sto-
krotki. Rada bym wam dać i fiołków, ale mi wszystkie ze śmiercią ojca powiędły.
Mówią, że szczęśliwie skończył.
e a
Bo luby mój Jasio to skarb mój jedyny.
Tęsknotę, smutek, boleść, piekło samo
Zamienia ona w wdzięk i lubość.
e a
Czyliż on już nie powróci?
Czyliż on już nie powróci?
Nie, nie, on śpi w grobie:
¹³²Kwiatom przypisywano dawniej symboliczne znaczenia. Tak więc rozmaryn, używany przy ślubach
i pogrzebach, miał być symbolem pamięci; bratki symbolizują troskę o kogoś, myśl o kimś; koper
i orliki to emblematy pochlebstwa i niewdzięczności; ruta — symbol żalu (Ofelia) i pokuty (Królowa);
stokrotka — symbol zwodniczości i niewierności, wreszcie fiołki — wierności.
Hamlet
Zaśnij i ty sobie.
Już on nigdy nie powróci.
Śnieżną była jego broda,
Włos na głowie cały mleczny;
Już po nim, już po nim
Na próżno łzy ronim.
Boże, daj mu pokój wieczny!
i wszystkim dobrym chrześcijanom! Będę się za was modliła. Bóg z wami!
Boże! Ty patrzysz na to?
Ó
Kara, Sąd, Sędzia,
Sprawiedliwość
Laertesie,
Muszę podzielić z tobą to cierpienie,
Chyba mi prawa do tego zaprzeczysz,
Ustąp tymczasem. Wybierz, kogo zechcesz,
Spośród przyjaciół swych najzaufańszych,
Niech ten rozsądzi nas, jeśli mię uzna
Winnym w tej sprawie bądź wprost, bądź pośrednio,
Natychmiast oddam ci na satysfakcję
Tron, państwo, życie, wszystko, co posiadam;
W przeciwnym razie ty twoją zranioną
Duszę cierpliwie porucz naszej pieczy,
A wtedy razem pomyślimy nad tym,
Jakby ją spełna zaspokoić.
Zgoda,
Ta jego nagła śmierć, ten cichy pogrzeb,
Pogrzeb, Szlachcic
Bez żadnych oznak, szpady ani herbów,
Bez ceremonii, bez pompy pogrzebu.
Wszystko to woła na mnie wniebogłosy
O ścisłe śledztwo.
Ó
Sprostasz temu snadnie;
Gdzie zaś jest wina, tam niech kara spadnie.
Chodź ze mną.
Ó
am
H a
e
a
Co to za ludzie, co chcą mówić ze mną?
Hamlet
Są to majtkowie, panie; mają, mówią,
Listy do pana.
Wpuść ich.
a
Nie wiem, kto by
Spomiędzy całej rzeszy tego świata,
Mógł pisać do mnie, jeżeli nie Hamlet.
List
a t
e
Bóg wam pomagaj, panie.
I wam wzajem.
Pomoże, jeżeli mu się podoba. Oto list do was, jeżeli tylko miano wasze Horacy,
jak nas o tym zapewniono. Oddał nam go jakiś poseł wyprawiony do Anglii.
ta
„Horacy, jak tylko ten list przeczytasz, dopomóż oddawcom jego
dostać się do króla, mają oni pismo i do niego. Zaledwieśmy przebyli
dwa dni na morzu, gdy silnie uzbrojony statek korsarski wyprawił na nas
łowy. Ponieważ miał nad nami w żaglach przewagę, zmuszeni byliśmy
stawić mu czoło i przyjąć bitwę, wśród której wrzenia wskoczyłem na ów
statek. W tejże chwili piraci oddalili się od naszego okrętu i tym sposo-
bem sam jeden zostałem ich jeńcem. Obeszli się ze mną, jak poczciwym
łotrom przystoi; ale wiedzieli, co czynią¹³³; muszę się im za to dobrze
wywdzięczyć. Postaraj się, aby król odebrał to, co doń piszę, i śpiesz do
mnie tak chyżo, jak gdybyś uciekał przed śmiercią. Mam ci coś do po-
wiedzenia na ucho, co cię w oniemienie wprawi, a przecież słowa będą
tu tylko cieniem rzeczy samej. Ci dobrzy ludziska doprowadzą cię do
miejsca, gdzie się znajduję. Rozenkranc i Gildenstern peregrynują¹³⁴ do
Anglii; o nich także mam ci wiele do powiedzenia. Bądź zdrów.
Twój, jak go znasz,
Hamlet”
Chodźcie, ułatwię drogę tamtym listom,
O ile tylko będę mógł najprędzej,
Byście tym prędzej mnie zaprowadzili
Do tego, co je wam oddał.
¹³³Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Hamlet był w zmowie z korsarzami.
¹³⁴ e e
a — podróżować lub wędrować przez dłuższy czas.
Hamlet
Ó
tam e
l
ae te
Ó
Sąd
Teraz mię musisz w sądzie swym rozgrzeszyć
I w sercu swoim umieścić przyjaźnie,
Skoroś jawnego nabrał przekonania,
Że ten, co zabił twego ojca, godził
Na własne moje życie.
Rzecz widoczna;
Nie mogę sobie tylko wytłumaczyć,
Dlaczego przeciw tym jego knowaniom,
Tak karygodnym i wyrodnym razem,
Nie przedsięwziąłeś, panie, żadnych środków,
Jak ci to własne twoje bezpieczeństwo,
Monarsza godność, mądrość, wszystko zgoła
Powinno było radzić?
Ó
O, z dwóch przyczyn,
Które ci może wydadzą się błahe,
Dla mnie są jednak bardzo ważne. Najprzód
Królowa, matka jego, żyje prawie
Jego widokiem, a ja, niech to będzie
Gwiazda
Słabość lub cnota, tak dalece jestem
Ciałem i duszą do niej przywiązany,
Że jako gwiazda w jednej tylko sferze
Krążąca, przez nią się tylko poruszam.
Drugą przyczyną, dla której go jawnie
Skarcić nie mogłem, była miłość ludu,
Która usterki jego topi w sobie.
I, jako owo źródło drzewo w kamień,
Zmienia naganę w chwalbę. Strzały moje
Za tępe przeciw takiemu wiatrowi,
Byłyby w łuk mój powróciły nazad,
Zamiast dosięgnąć, gdzie bym je był posłał.
Tak więc straciłem najlepszego ojca;
Siostrę znajduję pchniętą w głąb rozpaczy.
Siostra, Szaleniec,
Szaleństwo
Siostrę, ach! której szanowne przymioty
(Jeżeli można chwalić, co minione)
Wyzywająco jaśniały na szczycie
Widowni wieku. Ależ przyjdzie chwila
Mej zemsty.
Hamlet
Ó
Możesz być o to spokojny,
Nie sądź, ażebym był z tak miękkiej gliny,
Iżbym pozwolił się niebezpieczeństwu
Targać za brodę i miał to za aszkę.
Wkrótce ci powiem coś więcej. Kochałem
Twojego ojca, kocham też i ciebie:
To ci powinno dać do zrozumienia!
e
Sługa
Co tam masz?
List
Listy od księcia Hamleta:
Ten do was, panie, a ten do królowej.
Ó
Od kogo? Od Hamleta? Któż je przyniósł?
Jacyś majtkowie, panie; tak przynajmniej
Mówił mi Klaudio, który je odebrał
I mnie doręczył. Ja ich nie widziałem.
Ó
Zostaw nas; słuchaj listu, Laertesie.
e
l
ta
„Pośpieszam waszą królewską wielkość uwiadomić, żem nago na jej
ziemię wysadzony został. Jutro prosić będę o pozwolenie ujrzenia jego
królewskiego oblicza i wtedy, wybłagawszy sobie najprzód waszej wiel-
kości przebaczenie, będę miał honor zdać jej sprawę z wypadku, który
spowodował mój nagły i osobliwszy powrót.
Hamlet”
Ó
Co się to znaczy? Wrócili–ż i tamci?
Czyli też to jest tylko jakiś podstęp?
Nie poznajesz–li, panie, kto to pisał?
Ó
Ręka Hamleta. Nago — i w przypisku
Stoi: „Sam jeden.” Rozumiesz to waćpan?
Zemsta
Bynajmniej. Ale niech wraca! Raźnieje
Chore me serce na myśl, że niebawem
Będę mu w ucho mógł wtłoczyć te słowa:
„Tyś to jest tego sprawcą”.
Hamlet
Ó
Zbrodnia
Skoro tak jest —
A czyżby mogło być inaczej? — chcesz–że
Posłuchać mojej rady, Laertesie?
I owszem, panie; pod warunkiem jednak,
Aby tej rady celem nie był pokój.
Ó
Twój własny tylko. Jeśli on, wstręt czując
Do tej podróży i niełatwo skłonny
Znów ją przedsiębrać, istotnie powrócił,
Mam ja nań inny środek w pogotowiu,
Który nie może chybić; śmierć zaś jego
Nie ściągnie ani cienia podejrzenia,
I sama nawet matka jego nazwie
To dzieło skutkiem trafu.
Radź więc, panie.
Chętnie–ć posłusznym będę, i tym chętniej,
Jeżeli będę mógł być wykonawcą
Tego pomysłu.
Ó
O toć właśnie idzie.
Od czasu twego wyjazdu szeroko
Wobec Hamleta mówiono o pewnym
Talencie, w którym masz być celujący.
Wszystkie zdolności twoje razem wzięte
Nie obudzały w nim tyle zazdrości
Ile ta jedna, najmniej w moich oczach
Ceny mająca.
Jakaż to jest zdolność?
Ó
Błaha jak wstążka, którą sobie młodzież
Zdobi kapelusz, jednakże potrzebna;
Lekki, swobodny strój przystoi bowiem
Rześkiej młodzieży, tak jak ciepłe futro
I długa suknia późnemu wiekowi,
Bo mu przyczynia zdrowia i powagi.
Był tu przed paru miesiącami pewien
Normandzki rycerz; widziałem Francuzów,
Służyłem nawet kiedyś między nimi;
Mistrze to w konnej jeździe; ale ten był
Diabłem wcielonym; przyrastał do siodła
Hamlet
I tak cudownie zażywał rumaka,
Że koń i jeździec zdawali się w jednej
Formie ulani. Co bądź o tym kunszcie
Pomyśleć mogłem, wszystko niższym było
Od tego, czego ów zuch dokazywał.
Normandczyk, mówisz, panie?
Ó
Tak. Normandczyk.
Lamond! jak żyw tu stoję!
Ó
Ten sam.
Lamond.
Od razu go poznałem. On jest chlubą,
Istnym klejnotem swojego narodu.
Ó
Ten tedy Lamond szeroko i długo
Rozwodził się nad tobą, Laertesie.
I tak wynosił twą biegłość i zręczność
W robieniu bronią, zwłaszcza też rapierem,
Że, wnosząc z jego opisu, ciekawy
Byłby to widok, gdyby ci kto sprostał.
Spomiędzy jego współziomków najpierwsi,
Mówił, fechmistrze stracili przytomność,
Oko i zwinność w spotkaniu się z tobą.
Opowiadanie to wzbudziło taką
Zawiść w Hamlecie, że niczego odtąd
Nie pragnął, jeno twojego powrotu
I spróbowania się z tobą na ostrze.
Otóż więc…
Cóż więc, panie?
Ó
Ojciec, Syn, Żałoba
Laertesie,
Kochał żeś ojca? albo jest żeś tylko
Pokrowcem żalu, postacią bez serca?
Dlaczego się mnie, panie, o to pytasz?
Hamlet
Ó
Nie przeto, abym w wątpliwość podawał
Twoją ku niemu miłość, lecz dlatego,
Iż wiem, że miłość jest dziecięciem czasu;
Miłość
A doświadczenie uczy mnie codziennie,
Że czas miarkuje jej siłę i zapał.
Płomień miłości zawżdy mieści w sobie
Coś na kształt knota, co moc jego tłumi,
I w jednostajnym nic nie trwa wigorze;
Bo wigor, z zbytku krwi dostając pleury¹³⁵,
Czyn
Własnym nadmiarem zabity zostaje.
Kto chce, powinien wraz to, co chce, spełnić;
Bo to „chce” zmienne tyle napotyka
Tam i szkopułów, ile jest na świecie
Ramion, języków i przygód, a później
Owo „powinien” staje się niewczesnym
Westchnieniem, które, niosąc ulgę, szkodzi¹³⁶.
Lecz wróćmy w sam rdzeń wrzodu: Hamlet wraca,
Zbrodnia, Zemsta
Cóż chcesz przedsięwziąć, aby się okazać
Nie w słowach, ale w czynie dobrym synem?
Podciąć mu gardło na środku kościoła.
Ó
Podstęp
Zemsta, zaiste, nie może znać granic
I żadne miejsce uświęcać mordercy;
Chceszli się jednak zemścić, Laertesie,
Zamknij się na czas jakiś w swym pokoju.
Hamlet przybywszy dowie się, żeś wrócił.
Głosić będziemy przed nim twoją zręczność
I sławę, którą ci zrobił ów Francuz,
W dubelt powleczem werniksem. Wyjdź wtedy
I przyjm spotkanie się z nim, do którego
Znajdziesz sposobność. Jego lekkomyślność,
Niepodejrzliwość i szlachetność sprawią,
Że nie obejrzy kling, z łatwością zatem,
Chociażby trochę używszy podstępu,
Będziesz mógł wybrać rapier nie stępiony
I umiejętnym pchnięciem odwetować
śmierć ojca.
Trucizna
Zrobię tak i dla pewności
Nabalsamuję ostrze mego miecza.
Nabyłem od pewnego szarlatana
Taką maść, że gdy nóż w niej umaczany
¹³⁵ le a — tu: zapalenie.
¹³⁶W średniowieczu i później uważano powszechnie, ze każde westchnienie, choć przynosi ulgę, po-
woduje utratę kropli krwi — a więc szkodzi.
Hamlet
Najmniej zadraśnie żyjącą istotę,
Nie ma pomiędzy najzbawienniejszymi
Ziołami środka, który by potrafił
Uchronić ją od śmierci. Tym to jadem
Miecz mój omaszczę; niech go drasnę tylko,
I Już będzie po nim.
Ó
Rozważmy to głębiej
baczmy, jakie nam okoliczności
Tajemnica
I czas w tej mierze mogą dać poparcie;
Bo gdyby to nas miało zawieść, gdyby
Plan nasz chybiony miał wypłynąć na wierzch,
Lepiej by go zaniechać. Trzeba zatem,
Aby ten projekt miał w odwodzie drugi,
Który w potrzebie przyszedłby mu w pomoc.
Czekaj — pomyślmy trochę. Uroczysty
Postawię zakład na kartę twej sztuki;
A potem — potem… Ha! wiem już, co robić.
Trucizna
Gdy was bój znuży, tak że się aż obu
Czuć da pragnienie (ostro żgaj dlatego),
I gdy on zechce czego do ochłody,
Wtedy podadzą mu puchar, z którego
Jeden łyk, w razie gdyby jakim trafem
Uszedł twojego zatrutego ciosu,
Da nam skuteczny sukurs¹³⁷! Skąd ta wrzawa?
l a
Co to jest, droga małżonko?
Ó
Śmierć
Nieszczęścia
Nawałem biegną jedne za drugimi.
Laertes, siostra twoja utonęła.
Przebóg! Gdzie?
Ó
Owdzie nad potokiem stoi
Pochyła wierzba¹³⁸, której siwe liście
W lustrze się czystej przeglądają wody.
Tam ona wiła fantastyczne wieńce
Kwiaty, Miłość,
Pożądanie, Żałoba
Z pokrzyw, stokrotek, jaskrów i podłużnych
Karmazynowych kwiatów, którym nasi
¹³⁷
— pomoc.
¹³⁸W dramacie niemieckim
at
t
a a e Ofelia rzuca się ze skały. Opowiadają, że gdy Sha-
kespeare miał lat piętnaście, dziewczyna ze wsi Tiddington (w pobliżu Stratfordu) wpadła do rzeki
Avon i utonęła w miejscu, gdzie nad wodą schylają się wierzby. Wydarzenie to upamiętniło się Shake-
speare'owi także i dlatego, że dziewczyna ta nazywała się Katarzyna Hamlet.
Hamlet
Sprośni pasterze szpetną dają nazwę,
A zaś dziewice w skromności je zowią
Palcami zmarłych. Otóż chcąc zawiesić
Jeden z tych wianków na zwisłej gałęzi,
Nie dość ostrożnie wspięła się na drzewo.
Złośliwa gałąź złamała się pod nią.
I z kwiecistymi trofeami swymi
Wpadło w toń biedne dziewczę. Przez czas jakiś
Strój
Wzdęta sukienka niosła ją po wierzchu
Jak nimfę wodną i wtedy, nieboga,
Jakby nie znając swego położenia
Lub jakby czuła się w swoim żywiole,
Śpiewała starych piosenek urywki,
Ale niedługo to trwało, bo wkrótce
Nasiąkłe szaty pociągnęły z sobą
Biedną ofiarę ze sfer melodyjnych
W zimny muł śmierci.
A więc utonęła?
Ó
Niestety!
Łzy
Biedna Ofelio, za wiele
Masz już wilgoci, wstrzymam więc łzy moje,
A jednak jest to rzecz ludzka, natura
Żąda praw swoich na przekór wstydowi;
Gdy te strumienie ściekną, zniewieściałość
Wyjdzie wraz z nimi z serca,
Żegnam cię, panie, mam w ustach wyrazy,
Które płomieniem rade by wybuchnąć;
Ale je gasi to dzieciństwo.
Ó
Idźmy
Za nim, Gertrudo. Ten wypadek może
Na nowo zażec¹³⁹ jego wściekłość, którą
Z takim mozołem ledwie uśmierzyłem.
Idźmy więc za nim.
¹³⁹ a e — rozżarzyć, rozpalić.
Hamlet
AKT PIĄTY
me ta
Pogrzeb, Samobójstwo
a a
lam t
a e
Godzi–ż się po chrześcijańsku grzebać kogoś, co samowolnie szuka zbawienia?
Co się tam o to pytasz; bierz się lepiej żywo do kopania. Fizyk był przy niej
i zakwalifikował ją do chrześcijańskiego pogrzebu.
Jak to być może? Nie utopiła się przecie bez przyczynienia się własnego.
Powiadam ci, że tak zeznano.
Musiało być przyczynienie się, a to punkt właśnie stanowi. Kiedy się topię, w ta-
kim razie popełniam czyn, a czyn się popełnia trojako: działając, wykonywając i usku-
teczniając. Tak więc widzisz, że się ona utopiła z umysłu.
Ależ, pozwól…
Gadaj zdrów. Tu płynie woda, dajmy na to, a tu stoi człowiek, dajmy na to:
jeżeli człowiek pójdzie do wody i utopi się, rad nierad, to już ci nie zaprzeczy temu,
że poszedł; ale jeżeli woda przyjdzie do niego i zatopi go, to co innego; wtedy nie
można powiedzieć, że on się utopił. Wierzaj mi, kumie, że kto sam nie jest winien
swojej śmierci, ten sam sobie życia nie skraca.
Czy prawo tak mówi?
Ma się rozumieć prawo fizyczne¹⁴⁰.
Pozycja społeczna
Chcesz wiedzieć prawdę? Gdyby to nie była dygnitarska córka, nie byłaby po
chrześcijańsku chowana.
Trafiłeś w sedno. Czy to sprawiedliwie, że panowie dygnitarze większą na tym
świecie mają zachętę do topienia się i wieszania niż ich współbracia w Chrystusie?
Podaj mi rydel. Nie ma dawniejszych dygnitarzy niż ogrodnicy, górnicy i grabarze,
bo oni idą w prostej linii od ojca Adama.
Czy Adam był dygnitarzem?
A jakże? on pierwszy przecie krzyż nosił.
Ejże, ejże! nie nosił żadnego.
¹⁴⁰Dialog ten jest parodią słynnego orzeczenia sądowego z r. w sprawie samobójstwa Jamesa
Halla. Sam akt samobójstwa rozdzielono niejako na trzy części, argumentując, jak następuje: skoro
James Hall jako osoba żywa, spowodował śmierć Jamesa Halla, zatem aktem żywego człowieka była
śmierć człowieka zmarłego, za którą musi być ukarany człowiek żywy, a nie umarły. Zmarły James Hall
nie jest więc winien samobójstwa.
Hamlet
Czyś waść poganin? Tak–że Pismo rozumiesz? Pismo powiada, że Adam ziemię
kopał: kopiąc, musiał ci się schylać, a jakże by się mógł schylić nie mając krzyża?
Zadam ci jeszcze jedno pytanie, a jeżeli mi sprytnie nie odpowiesz, to cię nazwę…
No, no.
Śmiech, Śmierć
Co to za rzemieślnik, co trwalej buduje niż murarz, cieśla i majster okrętowy?
Szubienicznik, bo jego budowla przetrzyma tysiąc lokatorów.
Podoba mi się twój dowcip. W istocie, szubienica wyświadcza przysługi, ale ko-
mu? oto tym, co się źle zasługują; a ponieważ ty się źle zasługujesz Bogu, twierdząc,
że szubienica jest trwalsza niż kościół, powinna ci więc szubienica wyświadczyć swoją
przysługę. Ale wróćmy do rzeczy.
Któż buduje trwalej niż murarz, cieśla i majster okrętowy?
O to właśnie idzie.
Zaraz ci powiem.
Słucham.
Do licha, nie mogę jakoś.
Hamlet H a
a
e
e
le
Nie łam sobie już nad tym mózgownicy; osła batem nie popędzisz; a kiedy cię
kto o to jeszcze raz zapyta, to mu powiedz: grabarz. Domy jego roboty przetrwają do
dnia sądu. Idź do szynku i przynieś mi półkwaterek gorzałki.
a a
e
a a
e
e a
Za młodu — o, gdyby ten wiek mógł powrócić!
Miłostki mym były żywiołem;
Miłość, Młodość
Pokochać, odkochać, uścisnąć, porzucić
To u mnie zwyczajnym szło kołem.¹⁴¹
Czy ten człowiek nie zna natury swego rzemiosła? Śpiewa przy kopaniu grobu.
Przyzwyczajenie wyrobiło w nim ten rodzaj swobody.
Tak to bywa we wszystkim; im mniej się do czego rękę przykłada, tym delikat-
niejsze jej czucie.
e a
¹⁴¹Piosenkę grabarza, której autorem jest lord Vaux, znajdujemy w wydanej w r. antologii
ttel
ella .
Hamlet
Lecz starość nie radość napadłszy znienacka
Zwaliła mię swoim obuchem;
Starość
Znikł kuraż¹⁴² i rezon¹⁴³, i mina junacka:
Ni śladu, żem kiedyś był zuchem.
a
a
Vanitas
Ta czaszka miała także język i mogła śpiewać. Patrz, jak nią poniewiera ten hultaj;
pomiata nią, jak gdyby była szczęką Kaina, pierwszego mordercy. Może to czaszka
jakiego dyplomaty, co to chciał podejść Pana Boga, a teraz ją podszedł ten osioł. No
nie?
Być może.
Albo jakiego dworaka, który mógł mówić: dzień dobry, jaśnie wielmożny panie;
Dworzanin, Sługa
jakże zdrowie waszej ekscelencji? Albo jakiego zausznika¹⁴⁴, który chwalił konia swego
mecenasa, aby go od niego wyłudzić? Jak myślisz?
Mogłoby to być, mości książę.
Taka to kolej rzeczy. A teraz, gdy stracił szczękę, musi służyć pani Gliście i cier-
Robak, Śmierć
pieć szturchańce zakrystiańskiej łopaty. Co za radykalna przemiana! Szkoda, że jej
nie możemy oglądać. Czyliż utrzymanie tych kości na to tylko tyle kosztowało, aby
z czasem grano w nie jak w kręgle? Ból czuję w moich na tę myśl.
e a
Łoże w ziemi i wór zgrzebny
Na pokrycie kości;
Oto cały sprzęt potrzebny
Dla tutejszych gości.
a
a
Masz i drugą. Nie jest–że to czasem czerep adwokata? Gdzież się podziały jego
Prawnik
kruczki i wykręty, jego ewentualności, jego kazualności i matactwa? Jak może znieść,
aby go ten grubianin bił w ciemię swoją plugawą motyką, i nie wystąpić przeciw nie-
mu z akcją o czynną obelgę? Hm! hm! A może też to był swojego czasu jaki wielki
Pan, Szlachcic,
Własność, Ziemia,
Bezpieczeństwo
posesjonat¹⁴⁵, który skupował dobra drogą licytacji, subhastacji¹⁴⁶, komplanacji¹⁴⁷,
transakcji i cesji¹⁴⁸? Na toż mu się zdała czysta masa nieruchomości, aby sam, stawszy
się nieruchomością, obróci się w masę błota? Nie zdołali–ż ci, co mu pisali ewicje¹⁴⁹,
¹⁴²
a (z .
a e) — odwaga.
¹⁴³ e
(z . a
) — pewność siebie, śmiałość, rezolutność.
¹⁴⁴ a
— doradca.
¹⁴⁵
e
at — właściciel dużej posiadłości miejskiej lub wiejskiej.
¹⁴⁶
a ta a (z łac.) — przymusowe wywłaszczenie na mocy wyroku.
¹⁴⁷ m la a a (z łac.) — układ pojednawczy załatwiający spór między dwiema stronami.
¹⁴⁸ e a (z łac.) — odstąpienie komuś praw do czegoś.
¹⁴⁹e
a (z łac.) — wyzucie z dóbr, pozbawienie posiadanego mienia.
Hamlet
ewinkować¹⁵⁰ mu większej przestrzeni, tylko taką jaką wzdłuż i wszerz pokryje pa-
ra fascykułów¹⁵¹? Kontrakty kupna jego majątków zaledwie by się w takim obrębie
zmieściły; a sam–że ich dziedzic nie ma mieć więcej miejsca? Hę?
Ani o włos więcej, mości książę.
Nie jest–że pergamin ze skór baranich!
Nie inaczej, i z cielęcych także.
Barany i cielęta z tych, co w nim bezpieczeństwa szukają! Muszę pomówić z tym
człowiekiem. Czyj to grób, przyjacielu?
Mój.
e a
Oto cały sprzęt potrzebny
Dla tutejszych gości.
Twój, nie przeczę, bo w nim siedzisz.
Waspan w nim nie siedzisz, toteż on nie waspana; co do mnie, nie siedzę w nim,
a jednak jest moim.
Twoim więc jest, bo w nim stoisz.
Nie stoję w nim; stoję tam pod kościołem¹⁵².
Cóż to za jegomość ma leżeć w tym grobie?
Żaden jegomość.
Kobieta
A więc kobieta.
Kobieta też nie.
Więc któż tu będzie pochowany?
Ktoś, kto był kobietą, ale wieczne jej odpoczywanie, bo umarła.
Cięty hultaj! Trzeba nam ważyć słowa, inaczej igraszka ich wystrychnie nas na
Pozycja społeczna,
Słowo, Śmiech
dudków. Zaprawdę, mój Horacy, świat się stał tak dowcipny, od trzech lat to uważam,
że chłop swoim wielkim palcem u nogi nagniotków nabawia dworaka następując mu
na pięty¹⁵³. O jak dawna jesteś grabarzem?
¹⁵⁰e
a — tu: przywłaszczyć.
¹⁵¹ a
(z łac.) — zwój dokumentów.
¹⁵²W oryginale gra słów polegająca na podwójnym znaczeniu t l e — leżeć i kłamać, czego przekład
nie oddaje.
¹⁵³Prawdopodobnie aluzja do wprowadzonego w r. „Prawa ubogich” i wysokich podatków na
klasy posiadające. Drugie wydanie Hamleta ukazało się w r. — stąd więc mowa o trzech latach.
Hamlet
Dniem, w którym zacząłem tę profesję, był właśnie ten dzień roku spomiędzy
wszystkich innych, w którym nieboszczyk nasz król Hamlet pobił Fortynbrasa.
Jakże to dawno?
Szaleniec, Szaleństwo
Nie wiesz, waspan? Każdy smyk u nas wie o tym. Było to tego dnia, kiedy młody
Hamlet przyszedł na świat; ten sam, co to zwariował i został wysłany do Anglii.
Czy tak? A dlaczegóż on został wysłany do Anglii?
Dlatego właśnie, że zwariował. Ma on tam rozum odzyskać; ale chociażby go nie
odzyskał, nie będzie tam o to kłopotu.
Dlaczego?
Bo tam tego nie dostrzegą nawet; tam wszyscy wariaci, tak jak on.
Skutkiem czego on zwariował?
Skutkiem pewnej przyczyny.
Jakiej przyczyny?
Skutkiem utraty rozumu.
Gdzieżby to być mogło?
Gdzie? Tu w Danii, której ziemię kopię od lat trzydziestu¹⁵⁴.
Trup, Ciało, Woda
Jak długo może kto leżeć w ziemi, nim zgnije?
Jeżeli nie zgnił przed śmiercią (co się w tych czasach zdarza, mamy bowiem ciała,
które pod tym względem nie czekają, aż się je w ziemię włoży), to może przeleżeć
jakie osiem albo dziewięć lat. Grabarz przeleży lat dziesięć.
Dlaczego ten jeden więcej niż drudzy?
Bo mu jego rzemiosło tak wygarbowało skórę, że kawał czasu może wodę wstrzy-
mać: a woda, panie, jest straszliwą naszych grzesznych ciał niszczycielką. Oto czaszka,
Błazen
która od dwudziestu trzech lat leży w ziemi.
Czyjąż ona była?
Sławnego wartogłowa. Czyją, na przykład, jak myślicie?
Nie domyślam się wcale.
¹⁵⁴Sprawa wieku Hamleta do dziś jest przedmiotem dociekań szekspirologów. Z danych zawartych
w tekście należałoby mu przysądzić trzydzieści lat. Według wydania z r. miałby mieć raczej około
dwudziestu pięciu i takiż wiek przyznaje mu na ogół tradycja teatralna.
Hamlet
Zaraza na niego! Przypominam sobie, jak mi wylał na głowę całą butlę reńskie-
go¹⁵⁵. Ta czaszka, proszę pana, była własnością Yoryka, królewskiego błazna.
a
Jego?
Jego samego.
Pozwól, niech się jej przyjrzę. Biedny Yoryku! Znałem go, mój Horacy; był to
Przemijanie, Vanitas
człowiek niewyczerpany w żartach, niezrównanej fantazji, mało tysiąc razy piastował
mię na ręku, a teraz — jakże mię jego widok odraża i aż w gardle ściska! Tu wisiały
Ciało, Uroda
owe wargi, które nie wiem jak często całowałem. Gdzież są teraz twoje drwinki, twoje
wyskoki, twoje śpiewki, twoje koncepty, przy których cały stół trząsł się od śmiechu?
Nic–że z nich nie pozostało na wyszydzenie swych własnych, tak teraz wyszczerzo-
nych zębów? Idź–że teraz do gotowalni modnej damy i powiedz jej, że chociażby się
na cal grubo malowała, przecież się takiej fizjognomii doczeka. Pobudź ją przez to do
śmiechu. Proszę cię, mój Horacy, powiedz mi jedną rzecz.
Co, mój książę?
Czy myślisz, że Aleksander Wielki tak samo w ziemi wygląda?
Sława
Zupełnie tak.
I tak samo pachniał? Brr!
a
a
Zupełnie tak, mości książę.
Jak nikczemna dola może się stać naszym udziałem! Nie mogła–ż by wyobraźnia,
idąc w trop za szlachetnym prochem Aleksandra, znaleźć go na ostatku zatykającego
dziurę w beczce?
Tak brać rzeczy, byłoby to brać je za ściśle.
Bynajmniej; można by go tam przeprowadzić, rozumując z umiarem i z wszelkim
prawdopodobieństwem, przykład w taki sposób: Aleksander umarł, Aleksander został
pogrzebiony, Aleksander w proch się obrócił, proch jest ziemią, z ziemi robimy kit
i dlaczegóż byśmy tym kitem, w który on się zamienił, nie mogli zalepić beczki piwa?
Potężny Cezar przedzierzgnął się w glinę,
Którą przed wiatrem chłop zatkał szczelinę.
Zatrząsłszy światem pójść na polep chaty,
Toż kres wielkości, toż los potentaty⁈
Lecz cicho — patrz: król tu nadchodzi.
a
e
al e
a m
el t
a
am
t
e
Pogrzeb, Samobójstwo
ae te
a
a t
e
l
l a
a
¹⁵⁵ e
e
— wina.
Hamlet
Królowa, cały dwór. Czyjże to pogrzeb?
I ceremonia skrócona! To znaczy,
Że ten, którego zwłoki tak prowadzą,
Sam sobie musiał rozpaczliwą dłonią
Odebrać życie. Ktoś to z wyższej klasy.
Odstąpmy na bok i patrzmy.
a
H a m a t
Jakiż obrządek pozostaje?
Jest to
Laertes, zacny młodzian. Uważajmy.
Jakiż obrządek jeszcze pozostaje?
Ksiądz, Obrzędy
Posunęliśmy ten akt tak daleko,
Jak tylko mandat nam pozwala. Śmierć jej
Była wątpliwa i gdyby był wyższy
Nakaz nie przemógł rygoru przepisów,
W niepoświęconej musiałaby ziemi
Przeleżeć do dnia sądu. Miasto modłów¹⁵⁶
Spadłyby na nią gruzy i kamienie;
Tak zaś zachowa swój dziewiczy wieniec
I towarzyszyć jej będzie do grobu
Kwiat i dźwięk dzwonów.
Więcej nic?
Nic więcej.
Skazilibyśmy obrządek za zmarłych,
Gdybyśmy nad nią requiem¹⁵⁷ śpiewali,
Tak jak to czynim tym, co bogobojnie
Oddali ducha.
Kobieta, Młodość, Ciało,
Śmierć
Spuśćcie ją do grobu,
Niechaj z tych pięknych, nieskalanych szczątków
Fiołki wykwitną! A ty, twardy księże,
Wiedz, że pomiędzy chórami aniołów
Wznosić się będzie moja siostra wtedy,
Gdy ty się w prochu wić będziesz.
¹⁵⁶
a t m
— zamiast modłów.
¹⁵⁷ e
em (łac.) — początek modlitwy za umarłych (Wieczne odpoczywanie).
Hamlet
Ofelia!
Ó
at
Najmilsza z dziewic, bądź zdrowa! Myślałam
Widzieć cię żoną mojego Hamleta;
Prędzej się w kwiaty spodziewałam stroić
Twoje małżeńskie łoże niż mogiłę.
Żałoba, Rozpacz, Słowo
Trzykroć trzydzieści razy ciężkie „biada”
Niech na przeklętą głowę tego spada,
Kto podłym czynem zmącił twoje zmysły!
Nie sypcie jeszcze ziemi, niech się jeszcze
Raz jej kochanym widokiem napieszczę!
a
Walcie proch teraz na dwojakie zwłoki,
Aż usypiecie kurhan tak wysoki
Jak Pelion¹⁵⁸ albo prujący obłoki
Podniebny Olimp¹⁵⁹.
a
Co to jest za człowiek,
Którego boleść brzmi z taką przesadą?
Którego objaw żalu zatrzymuje
Gwiazdy w ich biegu i obraca one
W słuchaczy osłupiałych? To ja jestem
Hamlet, syn Danii.
a
e
Poleć duszę czartu!
Źle się waść modlisz. Puść mi gardło, proszę;
Bo choć nie jestem prędki i drażliwy,
Ale mam w sobie coś niebezpiecznego,
Czego ci radzę strzec się. Odejm rękę.
Ó
Hola! Rozdzielcie ich.
Ó
Hamlecie, synu!
¹⁵⁸Pelion — jeden ze szczytów górskich na pograniczu Tesalii i Macedonii.
¹⁵⁹Olimp — najwyższa góra w Grecji — w mitologii siedziba bogów.
Hamlet
Panowie!
Hamuj się, łaskawy książę.
a e
ela
a
Walczyć z nim będę o lepszą dopóty,
Dopóki powiek na wieki nie zawrę.
Ó
O co, mój synu?
Kochałem Ofelię —
Tysiąc by braci z całą swą miłością
Nie mogło memu wyrównać uczuciu.
Cóż byś ty dla niej uczynił?
Ó
ae te a
To nowy
Wyskok szaleństwa.
Ó
e
O, miej wzgląd na niego!
Mów, do pioruna! Mów, co byś uczynił?
Jesteś–li gotów płakać, bić się, pościć?
Dać się rozedrzeć? rzekę¹⁶⁰ wypić do dna?
Jeść krokodyle? I jam także gotów.
Przyszedłeś tutaj jęczeć, w grób jej skakać
Dla urągania mi? Daj się z nią razem
Żywcem pogrzebać, i ja to uczynię;
A jeśli prawisz o górach, niech na nas
Runą miliony włók ziemi, aż kopiec,
Co z niej powstanie, stercząc w głąb eteru
Ossę¹⁶¹ w brodawkę zmieni. Jeśli umiesz
szermować gębą, i ja to potrafię.
Ó
Szał to, któremu chwilowo ulega;
Gdy go ominie, wraz jak gołębica,
Szaleństwo
¹⁶⁰W oryg.: e el, co niektórzy odczytywali jako rzekę Yssel w Belgii, a nawet Weissel — Wisłę.
Powszechnie interpretuje się ten wyraz jako ocet.
¹⁶¹Ossa — góra w Grecji sąsiadująca z Pelionem i Olimpem.
Hamlet
Po wylężeniu swoich złotych piskląt,
Potulnie zwiesi głowę i zamilknie.
Powiedz mi, waćpan, co się to ma znaczyć,
Że się obchodzisz ze mną tak niegodnie?
Jam ci tak sprzyjał! Ale mniejsza o to;
Choćby Herkules dał się i posiekać,
Zawsze kot miauczeć będzie, a pies szczekać.
Ó
Horacy, proszę cię, miej go na oku.
H a
l
ae te a
Uzbrój cierpliwość tym, co ułożone
Pomiędzy nami; rzecz się sama składa.
Gertrudo, każ tam komu nad nim czuwać.
Grób ten mieć będzie wkrótce żywy pomnik,
A my spokojność; lecz nim to się stanie,
Cierpliwie nasze prowadźmy zadanie.
ala
am
Hamlet H a
Dosyć już o tym; słuchaj teraz dalej.
Pamiętasz dobrze całą okoliczność?
Pamiętam, mości książę.
W duszy mojej
Wrzał jakiś rodzaj walki, skutkiem której
Ani na chwilę nie zmrużyłem oka.
Zdawało mi się, żem był w położeniu
Umiarkowanie
Gorszym niż więzień przykuty do galer.
Nagle, i niech się święci owa nagłość!
Trzeba ci bowiem wiedzieć, że nie wszystko
Bywa po diable, co czynimy nagle.
Że, owszem, czasem niezastanowienie
Lepiej nam służy niż najumiejętniej
Skombinowane plany; co dowodzi,
Że jakieś dobre bóstwo kształt nadaje
Naszym działaniom z gruba obciosanym.
Hamlet
To pewna.
Podstęp, List
Nagle przywdziałem kapotę
I wyskoczywszy z kajuty, po macku
Szukałem miejsca, gdzie spali; znalazłem
Wreszcie mych śpiochów, wyjąłem im pakiet
I powróciłem z nim do mego kąta.
Strach tak dalece zrobił mię niepomnym
Na delikatność, żem rozpieczętował
Dokument, w którym odkryłem, cóż na to
Powiesz, Horacy! królewskie szelmostwo:
Jawne wezwanie, mnóstwem różnych racji
Naszpikowane, w imię dobra Danii
Anglii dobra, z którym się istnienie
Takiego jak ja upiora nie zgadza,
Aby za odebraniem niniejszego,
Bez ceremonii i bez zwłoki, nawet
Na wyostrzenie miecza nie czekając,
Głowa mi była zdjęta.
Czy podobna?
Oto dokument; przejrz go¹⁶² w wolnej chwili.
A teraz, chceszli wiedzieć, com ja zrobił?
Błagam cię, panie, powiedz.
Tak wplątany
W hultajskie sidła, nie zdołałem jeszcze
Do mego mózgu z prologiem wystąpić,
Gdy on już zaczął swoją rolę. Siadłem
I napisałem inny list, jak tylko
Mogłem najpiękniej. Dawniej, naśladując
Przykład uczonych naszych i statystów,
Za ujmę miałem sobie pięknie pisać
I zadawałem sobie wielką pracę
Nad zapomnieniem tego kunsztu; teraz
Wyświadczył mi on kapitalnie ważną
Przysługę. Chceszli usłyszeć, co w sobie
Mój list zawierał?
Pragnę, mości książę.
¹⁶²
e
— dziś popr.: przejrzyj.
Hamlet
Oto zaklęcia jak najuroczystsze
Ze strony króla: jeśli Anglia szczerze
Chce mu dać dowód hołdowniczej wiary;
Jeśli stosunki między nami mają
Kwitnąć jak palma; jeśli pokój stale
Ma nam zaplatać swą girlandę z kłosów
I stać jak koma¹⁶³ między okresami
Naszej przyjaźni (takich szumnych „jeśli”
Było tam więcej), aby w takim razie
Angielski władca wraz po odczytaniu
I rozpoznaniu treści tego pisma,
Nie namyślając się i ćwierć sekundy,
Oddawców jego, bez spowiedzi nawet,
Ze świata sprzątnąć kazał.
Jak żeś, panie,
Zapieczętował to pismo?
Tu właśnie
Najwidoczniejszy był wpływ Opatrzności;
Miałem przy sobie sygnet mego ojca,
Rżnięty zupełnie tak jak pieczęć Danii.
Złożywszy tedy list na wzór tamtego
I opatrzywszy stemplem i adresem,
Niepostrzeżenie wsadziłem podrzutka
W miejsce prawego pomiotu. Nazajutrz
Mieliśmy bitwę morską; wiesz już resztę.
Sługa
Tak więc Rozenkranc i Gildenstern poszli
Na śmierć niechybną.
Sami–ć jej szukali;
Sumienie moje spokojne w tej mierze:
Własne to wścibstwo wtrąciło ich w przepaść.
Biada podrzędnym istotom, gdy wchodzą
Pomiędzy ostrza potężnych szermierzy.
Król, Zbrodniarz,
Władza, Konflikt
Cóż to za człowiek z tego króla!
Mam–że
Jeszcze się wahać? On mi zabił ojca,
Zhańbił mi matkę i niecnie się wcisnął
¹⁶³ ma — przecinek; chodzi dalej o okresy zdania, jego logiczne części.
Hamlet
Między elekcję a moje nadzieje.
Na życie moje tak podstępnie godził.
Nie będzie–ż to czyn najzupełniej zgodny
Z słusznością dać mu odwet tym ramieniem?
I nie byłożby to krzyczącą rzeczą
Pozwolić, aby się taki rak dłużej
Wpośród nas szerzył?
Wkrótce mu zapewne
Doniosą z Anglii o skutku poselstwa.
Zapewne, trzeba mi przeto się śpieszyć.
Życie człowieka zdmuchnąć jest to tyle
Kondycja ludzka, Śmierć
Co zliczyć jeden. Przykro mi jednakże,
Żem się zapomniał względem Laertesa;
W obrazie bowiem jego losu widzę
Wierne odbicie mojej własnej doli.
Cenię go bardzo; słysząc wszakże owe
Przechwałki jego boleści, nie mogłem
Być panem siebie.
Cicho, ktoś nadchodzi.
Zwierzęta
Stokroć szczęśliwa chwila, która nam pozwoliła waszą książęcą mość ujrzeć zno-
wu.
Pokornie dziękuję waćpanu.
a t
e
H a e
Czy znasz tę muchę wodną?
Nie, mości książę.
Tym lepiej dla zbawienia duszy twojej, bo znać go jest występkiem. Ma on pod
dostatkiem ziemi, i żyznej. Niech bydlę będzie panem między bydlętami, wraz będzie
miało swój żłób przy królewskim stole. To istny gawron, ale, jak powiadam, hojnie
uposażony błotem.
Służalczość, Strój
Łaskawy książę, jeżeli wasza książęca mość masz czas wolny, miałbym szczęście
zakomunikować mu coś z polecenia jego królewskiej mości.
Z całym natężeniem ducha gotów jestem to coś odebrać. Zrób pan właściwy
użytek ze swojej czapki: czapka stworzona na głowę.
Dziękuję waszej książęcej mości; bardzo dziś gorąco.
Gdzież tam! raczej bardzo zimno; wiatr z północy.
Hamlet
W istocie, mości książę, zimno jakoś.
Podobno jednak masz waćpan słuszność; parno jest i gorąco jak na moje uspo-
sobienie.
Nadzwyczajnie, mości książę; tak jest parno, że wypowiedzieć tego nie umiem.
Łaskawy książę, król jegomość kazał mi waszej książęcej mości oznajmić, że wielki
na waszą książęcą mość zakład stawił. Rzecz się tak ma…
Nie zapominaj–że, waćpan, bardzo proszę.
a
e m a
a el
Nie, mości książę; doprawdy, dla własnej mojej wygody. Od niejakiego czasu
jest tu na dworze Laertes, nieporównany młodzian, pełen najwytworniejszych przy-
miotów, nadzwyczaj miły w towarzystwie i dystyngowany w obejściu. Na honor,
jest to, że użyję poetycznego wyrażenia, istny inwentarz albo kalendarz ukształcenia,
bo znajdziesz w nim, mości książę, kwintesencję tego wszystkiego, co prawdziwie
ukształcony człowiek znaleźć pragnie.
Mości panie, zalety jego nie cierpią upośledzenia w ustach waćpana; jakkol-
wiek wyliczenie ich inwentarzowe nabawiłoby arytmetykę pamięciową zawrotu gło-
wy i jeszcze by mogło rzecz oddać tylko in crudo¹⁶⁴ ze względu na wysoki stopień
jego ogłady. Co do mnie, sprowadzając pochwały do najprostszych wyrazów mam
go za młodego człowieka wielkich nadziei; za zlewek cnót tak rzadkich i szacownych,
że bez przesady mówiąc, podobne do niego jest zwierciadło, w którym się przegląda;
kto zaś idzie w jego ślady, jest jego cieniem, niczym więcej.
Cień
Opis waszej książęcej mości ze wszech miar trafny.
Do czegóż to zmierza, mój panie? W jakimże celu chuchamy na tę doskonałość
naszym ułomnym oddechem?
Jak to, mości książę?
Czyż można nie rozumieć ojczystego języka? Ale myślę, że się porozumiecie.
Co znaczy wyjechanie na harc z tym panem?
Wasza książęca mość mówi o Laertesie?
Worek jego już próżny; wyszyplił¹⁶⁵ całą gotówkę dowcipu.
Nie inaczej, o Laertesie.
Widzę, że książę pan nie jesteś nieumiejętny.
¹⁶⁴
— (łac.) z grubsza.
¹⁶⁵
l — wysupłał.
Hamlet
Cieszę się, że pan to widzisz, lubo zaprawdę, niewiele mogę na tym zyskać. Cóż
dalej?
Widzę, że książę pan nie jesteś nieumiejętny w ocenianiu znakomitej wyższości
Laertesa.
Nie mogę tego przyznać, nie porównawszy się z nim poprzednio; znać bowiem
drugich dokładnie jest to znać samego siebie.
Mówię o jego wyższości w władaniu bronią, powszechna bowiem opinia uważa
go za nieporównanego w tym kunszcie.
W jakimże on rodzaju broni tak jest mocny?
Na rapiery i florety.
W dwóch aż rodzajach broni tak odrębnych! Cóż dalej?
Król jegomość stawił w zakład sześć berberyjskich koni¹⁶⁶; on zaś, ile wiem, sześć
ancuskich szpad i puginałów, z należącymi do nich przyborami, jako to: penden-
tami¹⁶⁷, pasami i tak dalej. Spomiędzy tych rynsztunków trzy są w istocie bardzo
ozdobne, pasujące do rękojeści, nader misternie wyrobione i świeżego pomysłu.
Co pan nazywasz rynsztunkami?
Wiedziałem, książę, że będą ci potrzebne komentarze, zanim dowiesz się końca.
Rynsztunki, mości książę, to pendenty.
Wyrażenie to byłoby bardziej z rzeczą spokrewnione, gdybyśmy armaty mogli
nosić u boku; tymczasem jednak przyjmijmy je za pendenty. Tak więc sześć berbe-
Pojedynek
ryjskich koni z jednej strony, a z drugiej sześć ancuskich rożnów z ich przyborami
i trzy świeżego pomysłu rynsztunki. To prawdziwie ancuski zakład przeciw duń-
skiemu. O cóż on stawiony?
Król jegomość założył się, że w spotkaniu z waszą książęcą mością w dwuna-
stu pchnięciach z obojej strony Laertes nie osiągnie przewagi trzech trafień. Szansa
więc jego do szansy Laertesa ma się jak dwanaście do dziewięciu; i zaraz by się to
rozstrzygnęło, gdybyś książę pan raczył przychylnie odpowiedzieć.
A gdybym odpowiedział: nie?
Chciałem powiedzieć, gdybyś książę pan raczył osobą swoją odpowiedzieć temu
zadaniu.
Będę się tu przechadzał w tej sali; jest to czas, w którym używam wytchnienia.
Jeśli ten pan ma ochotę, królowi jegomości to dogadza, mogę im służyć zaraz. Niech
¹⁶⁶ e e
e
e — nazwa od Berberów, północno–aykańskiego szczepu Arabów.
¹⁶⁷ e e t (z .) — pasy, na których zawiesza szable.
Hamlet
przyniosą florety. Rozegram ten zakład na rzecz króla; jeżeli zaś mi się nie powiedzie,
zyskam tylko na własny mój rachunek trochę konfuzji i kontuzji¹⁶⁸.
Mam–że to odnieść w tym sposobie?
W tym duchu; z przyozdobieniami, jakie się panu stosowne wydadzą.
Służalczość
Polecam waszej książęcej mości moje usługi.
Uniżony, uniżony. Dobrze czyni, że się sam poleca, żaden ludzki język nie czy-
niłby tego.
Ta czajka lata z skorupą od jaja na głowie.
On komplementy stroił już do cycka, nim go ssać go zaczął. Jest to jedna z baniek
tego wietrznego świata, wydęta tchnieniem mody i przybrana w konwencyjną szatę;
rodzaj szumowiny różnorodnych pierwiastków, łudzącej oczy zarówno najciemniej-
szej, jak najświatlejszej opinii; ale dmuchnij tylko, natychmiast pryśnie bąbel.
a
Mości książę, jego królewska mość przesłał waszej książęcej wysokości pozdro-
wienie przez Ozryka, który wróciwszy oznajmił mu, że książę czekasz na niego w tej
sali. Przysyła on mnie teraz z zapytaniem, czy wasza książęca mość trwasz w chęci
fechtowania się z Laertesem, czyli też żądasz zwłoki.
Stały jestem w mych postanowieniach, a te są zgodne z życzeniami króla. Je-
śli on gotów, moja gotowość nie zostanie w tyle, tak teraz, jak kiedykolwiek, pod
warunkiem, że zawsze będę do tego równie sposobny jak teraz.
Król i królowa, i wszyscy inni nadejdą tu niebawem.
W stosowną porę.
Królowa życzy sobie, abyś, książę, przemówił kilka uprzejmych słów do Laertesa,
nim się z nim spotkasz.
Dobrze mi radzi.
a
Przeczucie, Los
Przegrasz ten zakład, książę.
Nie sądzę; od czasu jego wyjazdu do Francji nie przestawałem się ćwiczyć; wygram
przy korzystnych warunkach. Nie uwierzysz jednak, jak mi coś ciężko na sercu; ale
to nic.
Drogi książę.
Kobieta, Mężczyzna,
Strach
¹⁶⁸
a i
t
a (z łac.) — wstyd i rana.
Hamlet
To dzieciństwo; jakiś rodzaj przeczucia, które by mogło zastraszyć kobietę.
Jeżeli dusza twoja, panie, czuje wstręt jakowy, bądź jej posłuszny. Pójdę ich
wstrzymać od przybycia tu; powiem, że się, książę, nie czujesz usposobiony.
Daj pokój; drwię z wróżb. Lichy nawet wróbel nie padnie bez szczególnego do-
puszczenia Opatrzności. Jeżeli się to stanie teraz, nie stanie się później, jeżeli się
później nie stanie, stanie się teraz; jeżeli nie teraz, to musi się stać później; wszystko
polega na tym, żeby być w pogotowiu, ponieważ nikt nie wie, co ma utracić, cóż
szkodzi, że coś wcześniej utraci?
l
l a
ae te
a e
etam
e
a e
Ó
Synu Hamlecie, weź tę dłoń z rąk moich.
ae te a
Hamleta
Szaleniec, Szaleństwo,
Wróg
Przebacz mi, waćpan, krzywdę–m ci wyrządził;
Lecz przebacz jako honorowy człowiek.
Wszyscy tu wiedzą i pan sam wiesz pewnie,
Jak ciężka trapi mię niemoc umysłu,
Oświadczam przeto, iż to, com uczynił
W grubiański sposób ubliżającego
Twojemu sercu, czci twej lub stopniowi,
Nie było niczym innym jak szaleństwem.
Czyliż to Hamlet skrzywdził Laertesa?
Nie; Hamlet bowiem nie był samym sobą.
Skoro więc Hamlet nie sam był krzywdzącym,
Więc Hamlet temu nic nie winien; Hamlet
Zaprzecza temu. Któż więc temu winien?
Jego szaleństwo. W takim razie Hamlet
Sam raczej także został pokrzywdzony;
Szaleństwo jego było jego wrogiem.
Oby to moje wyparcie się jawne
Wszelkiej złej względem waćpana intencji
Mogło mię w jego szlachetnym uznaniu
Tak uniewinnić, jak gdybym był na wiatr
Wypuścił strzałę, która poza domem
Trafiła brata mojego.
Dość na tym
Mojemu sercu, które by mię było
W tym razie głównie skłaniało do zemsty;
Wszakże stosując się do praw honoru,
Muszę się z dala mieć od pojednania,
Dopóki starsi mężowie, uznanej
W rzeczach honoru powagi,
Nie upoważnią mię do tego kroku
I nie wyrzekną, że sławy mej żadna
Nie kazi plama. Tymczasem atoli
Przyjmuję, panie, ofiarę twych uczuć
Hamlet
Jako prawdziwą i uwłaczać onej
Nie myślę.
Z serca dziękuję waćpanu.
Swobodnie mogę teraz ten braterski
Zakład rozegrać. Podajcie mi floret.
Podajcie i mnie także.
Laertesie,
Biegłość twa wobec mojego fuszerstwa
Jak gwiazda błyszczeć będzie wpośród nocy.
Żartujesz ze mnie, książę.
Nie, na honor.
Ó
Podaj im, Ozryk, florety. Hamlecie,
Znasz już warunki zakładu?
Znam, panie.
Wasza królewska mość zawarowałeś
For¹⁶⁹ słabszej stronie.
Ó
Nie skutkiem obawy:
Widziałem dawniej was obu. Laertes
Postąpił odtąd, dlatego for daję.
Ten jest za ciężki dla mnie, dajcie inny.
Ten mi do ręki. Są–li to florety
Równej długości?
Równej, mości książę.
Ó
Wino
¹⁶⁹
— rzeczownik występujący w języku polskim raczej w liczbie mnogiej (fory); oznacza: uprzy-
wilejowane warunki stworzone dla słabszego przeciwnika w celu wyrównania jego szansy na zwycię-
stwo.
Hamlet
Postawcie kubki z winem tu na stole.
Gdy Hamlet zada pierwszy cios lub drugi,
Lub gdy zwycięsko odparuje trzeci,
Niech wtedy działa zagrzmią z wszystkich wałów;
Król spełni toast za zdrowie Hamleta
I w puchar jego wrzuci perłę, droższą
Niż te, co czterech z rzędu duńskich królów
Diadem zdobiły. Przynieście puchary.
Niech trąby kotłom, a kotły armatom,
Armaty niebu, a niebiosa ziemi
Oznajmią grzmiącym echem, że król pije
Na cześć Hamleta. Zaczynajcie teraz;
A wy, sędziowie, baczcie pilnym okiem.
Pojedynek
Dalej więc!
Jestem w pogotowiu, panie.
a a
To raz.
Nie.
Niechaj sędziowie rozstrzygną.
Dotknięcie było jawne.
Dobrze; dalej!
Ó
Stójcie! Hej! wina! Ta perła do ciebie
Należy, synu; piję za twe zdrowie.
Oddajcie puchar księciu.
t
a
Poczekajcie:
Niech się załatwię pierwej z drugim pchnięciem.
Dalej!
a a
To drugi raz; cóż waćpan na to?
Hamlet
Dotknąłeś, mości książę; nie zaprzeczam.
Ó
Nasz syn wygrywa.
Ó
Trucizna
On tłustej kompleksji¹⁷⁰
I tchu krótkiego. Hamlecie, masz chustkę.
Obetrzyj sobie czoło; matka pije
Za powodzenie twoje.
Dobra matko.
Ó
Gertrudo, nie pij.
Ó
Chcę pić. Wybacz, panie.
Ó
a t
e
Zatruty był ten kielich; już za późno.
Nie mogę teraz pić, pani, za chwilę.
Ó
Czekaj, obetrę ci twarz.
la
Teraz, panie,
Ja go ugodzę.
Ó
Powątpiewam o tym.
a t
e
Lecz jest to niemal wbrew memu sumieniu.
No, Laertesie; żarty ze mnie stroisz.
Proszę cię, natrzyj z całą gwałtownością.
Bo mógłbym myśleć, że mię masz za yca.
¹⁷⁰Według tradycji Hamleta w „Globie” grał Ryszard Burbage, który był raczej otyły.
Hamlet
Sam tego żądasz, książę; dobrze zatem.
a a
Chybione z obu stron.
Pilnuj się teraz.
ae te a Hamleta
m
a ale
em e a
et
Hamlet a
ae te a
Ó
Hola, rozdzielcie ich, zbyt się zaparli.
Nie; jeszcze, jeszcze.
l a a a
Patrzcie, co się dzieje
Z królową.
Z obu krew ciecze. O! panie,
Tyś ranny.
Zdrada
Jest–żeś ranny, Laertesie?
Jak bekas w własne złowiłem się sidło;
Słusznie ofiarą padam własnej zdrady.
Śmierć, Trucizna
Cóż to królowej?
Ó
Omdlała z przestrachu,
Widząc cię rannym.
Ó
Nie, nie, ten to napój.
Ten napój, drogi Hamlecie! ten napój…
Jestem otruta.
m e a
Sprawiedliwość
O podłości! Hola!
Pozamykajcie drzwi! Szukajcie zdrajcy!
ae te a a
Hamlet
Oto tu leży. Zgubionyś, Hamlecie.
Nie uratują–ć żadne leki świata;
I pół godziny życia nie ma w tobie.
Narzędzie zdrajcy sam trzymasz w swym ręku.
Nie przytępione i zatrute. Wpadłem
W ten sam dół, którym wykopał pod tobą.
Już nie powstanę, królowa otruta;
Nie mogę więcej mówić, król, król winien.
Więc i to ostrze zatrute? Trucizno,
Dokończ swojego dzieła.
e a
la
Zdrada! Zdrada!
Ó
Ratujcie! to nic, nic, draśniętym tylko.
Wszeteczny, zbójczy, przeklęty Duńczyku,
Wysącz ten kielich. A co? jest w nim perła?
Idź w ślad za moją matką.
l m e a
Sprawiedliwą
Śmierć poniósł; on to sam jad ten przyrządzał.
Przebaczmy sobie wzajem, cny Hamlecie,
Niech duszy twojej nie cięży śmierć moja
I mego ojca — ani twoja mojej!
m e a
Śmierć
Niechaj ci nieba jej nie pamiętają!
Zaraz za tobą pójdę. O Horacy!
Umieram. Żegnam cię, matko nieszczęsna!
Wam, co stoicie tu bladzi i drżący,
Tylko jak niemi widzowie tragedii,
Mógłbym ja, gdybym miał czas, wiele rzeczy
Powiedzieć, ale śmierć, ten srogi kapral,
Stoi nade mną. Umieram, Horacy.
Pamięć, Słowo
Ty pozostajesz. Wytłumacz mą sprawę
Tym, co jej z bliska nie znają.
Hamlet
Nic z tego,
Więcej mam w sobie krwi rzymskiej¹⁷¹ niż duńskiej.
Jeszcze tam trochę jest wina!
Człowieku,
Jeśli masz serce, oddaj mi ten kielich!
Oddaj, na Boga! Jak upośledzone
Sława
Imię by po mnie pozostało, gdyby
Ta tajemnica nie miała wyjść na jaw!
O, mój Horacy! Jeśli kiedykolwiek
W poczciwym sercu twoim miałem miejsce,
Wyrzecz się jeszcze na chwilę zbawienia
I ponieś trudy oddychania dłużej
W zepsutej atmosferze tego świata
Dla objaśnienia moich dziejów.
a
le
t a
Król
Cóż to
Za zgiełk wojenny?
To młody Fortynbras,
Wracając z polskiej wojny, daje salwy
Angielskim posłom.
Żegnam cię, Horacy;
Potęga jadu mroczy zmysły moje.
Już się angielskich posłów nie doczekam!
Lecz przepowiadam ci, że wybór padnie
Na Fortynbrasa. Za nim, konający,
Głos daję; powiedz mu to i opowiedz,
Co poprzedziło. Reszta jest milczeniem.
m e a
Sen, Śmierć
Pękło cne serce. Dobranoc, mój książę;
Niechaj ci do snu nucą chóry niebian!
a
a e
Po co ten odgłos aż tu?
t
a
e a
el
a em
m
Niech zobaczę
Na własne oczy!
¹⁷¹
m e — Horacy ma tu na myśli przykład samobójczej śmierci Brutusa i Kasjusza.
Hamlet
Cóż to chcecie widzieć?
Chcecie–li ujrzeć coś nadzwyczajnego
Lub żałosnego nad wszelkie wyrazy,
Przestańcie szukać dalej.
Czy zniszczenie
Tron tu obrało sobie? Dumna śmierci,
Jakież dziś święto w twym ciemnym królestwie.
Żeś tak morderczo za jednym zamachem,
Tyle książęcych głów ścięła!
Ten widok
Zbyt jest okropny. Spóźniony nasz przyjazd.
Głuche są uszy tego, który miał nam
Dać posłuchanie, aby się dowiedzieć,
Że zadość stało się jego żądaniu
I że Rozenkranc wespół z Gildensternem
Straceni; któż nam podziękuje za to?
Nie on zapewne, chociażby ku temu
Miał odpowiednie warunki żywota;
Nigdy on bowiem ich śmierci nie pragnął.
Lecz skoro po tych fatalnych wypadkach
Wy z polskiej wojny, a wy z granic Anglii
Tak bezpośrednio przybywacie, każcie–ż,
Aby te zwłoki wysoko na marach
Na widok były wystawione; mnie zaś
Pozwólcie i wszem wobec, i każdemu
Nieświadomemu prawdy opowiedzieć,
Jak się to stało. Przyjdzie wam usłyszeć
O czynach krwawych, wszetecznych, wyrodnych,
O chłostach trafu, przypadkowych mordach,
O śmierciach skutkiem zdrady lub przemocy,
O mężobójczych¹⁷² planach, które spadły
Na wynalazcy głowę. O tym wszystkim
Ja wam dać mogę wieść dokładną.
Pilno
Nam to usłyszeć. Niechaj się w tym celu
Niezwłocznie zbierze czoło waszych mężów.
Co się mnie tyczy, z boleścią przyjmuję,
Co mi przyjazny los zdarza; mam bowiem
¹⁷²m
— morderczych, zabójczych (występuje tu jako część składowa wyrazu złożonego
słowo ”mąż” w znaczeniu: człowiek, na wzór łac. vir).
Hamlet
Do tego kraju z dawien dawna prawa,
Które obecnie muszę poprzeć.
O tym
Będę miał także coś do powiedzenia,
Zgodnie z życzeniem tego, co już nigdy
Nie wyda głosu, ale pierwej muszę
Wypełnić tamto, aby obłęd ludzki
Więcej tymczasem klęsk i niefortunnych
Przygód nie zrządził.
Śmierć bohaterska
Niech czterech dowódców
Złoży Hamleta, jako bohatera,
Na wywyższeniu, niewątpliwie bowiem
Byłby był wzorem królów się okazał
Dożywszy berła; a gdy orszak ciało
Jego niosący postępować będzie,
Niechaj muzyka i salwy rozgłośnie,
Czym był, zaświadczą. Podnieście te zwłoki.
Bo nie to miejsce, lecz pobojowisko
Godne oglądać takie widowisko.
Każcie dać ognia z dział.
a
e
m
a
e
a e
Hamlet