"Misja była niemalże zakończona, straciliśmy ich tak blisko
domu..."
W sobotę 1 lutego około godziny 15 naszego czasu uległ katastrofie prom
kosmiczny Columbia powracający z 16 dniowej misji badawczej. Na pokładzie
znajdowało się siedmioro członków załogi: dowódca misji Rick Husband;
dowódca ładunku Michael Anderson; specjalista misji Laurel Clark; specjalista
misji David Brown; pilot William McCool; specjalista misji Kalpana Chawla;
oraz izraelski astronauta Ilan Ramon, specjalista ładunku. Nikt nie przeżył. Co
było przyczyną awarii?
16 stycznia wahadłowiec Columbia wystartował wraz z modułem Spacelab Research Double w 16
dniową misje badawczą - STS 107. Zadaniem misji było przeprowadzenie licznych eksperymentów
w warunkach mikrograwitacji. Misja prowadzona była na wysokości 274 km nad Ziemią przy
inklinacji 390
o
. Do wypadku doszło 16 minut przed lądowaniem planowanym na godzinę 9:16
czasu EST na przylądku Canaveral w Kennedy Space Center na Florydzie (na 8:16 CST - czas w
ośrodku kontroli lotu w Houston w Teksasie).
O 8:15 z Columbii, która leciała wówczas do góry nogami i tyłem naprzód nad Oceanem
Indyjskim, odpalono dwa silniki hamujące, aby rozpocząć planowany godzinny manewr schodzenia
na Florydę. Aż do 8:52 schodzenie przebiegało normalnie.
Pierwsze dane telemetryczne z Columbii (czyli przekazane
zdalnie na Ziemię) zwiastujące ewentualne problemy
dotarły na około 8 minut przed wypadkiem. Dane pokazały
wzrost temperatury w komorze lewego koła podwozia
głównego i wzdłuż lewego boku kadłuba statku. Orbiter był
na wysokości 72 km nad Oceanem Spokojnym osiągając
już zachodnie wybrzeże Kaliforni.
Anomalny aerodynamiczny opór pojawił się na lewej
stronie pojazdu, co spowodowało, że system automatycznej
kontroli lotu na statku wysłał komendy do lotek
sterujących, aby skierować dziób statku na prawo. Opór
aerodynamiczny jednak nadal wzrastał, na dwie sekundy
przed utratą łączności automatyczny pilot włączył
dodatkowo dwa silniki korygujące, aby utrzymać statek w kursie. Po sekundzie jeszcze odebrano
informację o maksymalnych wychyleniach lotek po czym pojazd stracił kontrolę nad lotem.
Ustalono, że ostatnia transmisja dowódcy wahadłowca Ricka Husband'a miała miejsce o 8:59:32
EST. Przekaz był zakłócony, a w następnym momencie łączność została przerwana.
Telemetria i analiza fotografii wskazuje, że rozpadnięcie orbitera miało miejsce, gdy statek zwalniał
z 20 do 18 Machów (Mach - stosunek prędkości obiektu do lokalnej prędkości dźwięku) przecinając
Kalifornię, Newadę, Arizonę i Nowy Meksyk. Prom kosmiczny lecąc z prędkością 18.3 Macha
rozpadł się na wysokości 62 km nad stanem Texas, gdzie spadła większość szczątków statku.
Telemetria wskazywała podniesione temperatury i uszkodzone czujniki w lewym skrzydle orbitera
oraz nienormalny wzrost oporu aerodynamicznego wzdłuż lewej strony kadłuba. W końcu statek
stracił kontrolę i rozpadł się prawdopodobnie na skutek aerodynamicznego naprężenia. Co
spowodowało obserwowane wzrosty temperatur i opór? Jeden z możliwych scenariuszy jest taki, że
Astro-Wiadomości styczeń-luty 2003
Mapa z centrum kontroli misji. Ostatnia znana
pozycja wahadłowca zaznaczona jest na końcu
szeregu czerwonych krzyżyków. Foto:
Spaceflight Now/NASA TV.
Page 1 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
w skrzydle wahadłowca pojawiła się wyrwa pozwalająca, aby chmura gorącej plazmy z fali
uderzeniowej wdarła się do środka skrzydła.
Nagrania video ze startu statku 16 lutego pokazują fragment poszycia
oderwany z zewnętrznego zbiornika, który uderza w spód lewego skrzydła
wahadłowca 81 sekund po starcie wahadłowca. Po analizie filmu ze startu
Columbii inżynierowie ocenili wymiary oderwanej pianki na 40 x 50 x15 cm,
jej wagę na 1.2 kg; względną prędkość powietrza między wahadłowcem a
zbiornikiem na 823 km/h. Uszkodzenie skrzydła podczas startu mogło
zapoczątkować tragiczne następstwa podczas lądowania.
Na konferencji prasowej 5 lutego dyrektor
programu lotów wahadłowców NASA Ron
Dittemore zaprezentował dziennikarzom
przykład pianki jaka używana jest do izolacji
zewnętrznego zbiornika paliwa. Jest to
materiał lekki, dobrze izolujący, nie wchłania wilgoci - w
przeciwnym razie nasiąkałby deszczem robiąc się ciężki.
Zidentyfikowano już ponad 1600 fragmentów pochodzących z
Columbii. Z fragmentów tych technicy w Kennedy Space Center
będą częściowo rekonstruować statek. Zidentyfikowano część
lewego skrzydła wahadłowca i elektroniczną skrzynkę używaną
przez układ anten telewizyjnych wahadłowca.
1 lutego około
godziny 8:57 EST
w bazie Sił Powietrznych w stanie Nowy Meksyk
pracownicy, mając wolną chwilę, wykonali zdjęcie
Columbii przy użyciu amatorskiego 9-
centymetrowego teleskopu i starego komputera -
11-letniego Macintosha (wczesniej uważano, że
zrobiono je profesjonalną kamerą dalekiego
ś
ledzenia). 10 minut później rodziny pracowników
powiadomiły ich o katastrofie wahadłowca -
wówczas zdali sobie sprawę ze znaczenia tego
zdjęcia. Obraz o niskiej rozdzielczości pokazuje
zniekształcone lewe skrzydło promu.
Emerytowany admirał Marynarki Wojennej Harold Gehman, szef
niezależnej komisji dochodzeniowej AIB (Accident Investigation Board),
która 6 lutego przejęła kierownictwo nad śledztwem, oświadczył, że być
może nigdy nie poznamy przyczyny katastrofy Columbii, ale komisja zrobi
wszystko, aby odkryć co spowodowało drugi w historii wypadek
wahadłowców NASA.
W ciągu ostatnich 35 lat było to czwarte tragiczne zakończenie misji
kosmicznych w czasie lądowania pojazdów kosmicznych z ludźmi na
pokładzie. W 1967 roku zginął Vladimir Komarov w czasie lądowania statku
Sojuz 1, w 1971 roku w czasie lądowania statku Sojuz 11 zginęło trzech
kosmonautów powracających po pierwszym długim pobycie na stacji
kosmicznej Saljut 1. Wypadek Challengera w 1986 był jedynym tragicznym w skutkach startem, w
Ron Dittemore
prezentuje
dziennikarzom
przykład pianki jaka
używana jest do
izolacji zewnętrznego
zbiornika paliwa
Nagranie video ze startu wahadłowca
16 stycznia pokazuje, że oderwany
fragment zewnętrznego zbiornika z
paliwem uderza w spodnią część
lewego skrzydła w 81 sekundzie po
stracie.
Zdjęcie Columbii wykonane tuż przed katastrofą przy
użyciu amatorskiego teleskopu i starego komputera.
Admirał Marynarki
Wojenne USA Harold W.
Gehman
Page 2 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
którym zginęli ludzie. Astronauci misji Apollo: Gus Grissom, Ed White i Roger Chaffee zginęli w
czasie ćwiczeń na Ziemi, gdy na pokładzie statku wybuchł pożar. Wypadek Columbii miał
najwięcej świadków - widziano ją w pięciu stanach USA.
Wahadłowiec Columbia był
pierwszym pojazdem kosmicznym
wielokrotnego użytku
wyposażonym w skrzydła.
Wystartował po raz pierwszy 12
kwietnia 1981 roku, nie powrócił 1
lutego 2003 roku ze swojej 28
misji.
7 lutego pracownicy Centrum
Kosmicznego Kennedy'ego zebrali
się na pasie startowym numer 33,
na pasie, na którym 1 lutego
wylądować miała Columbia
kończąc 113 lot wahadłowców
NASA.
Columbia wielokrotnie wynosiła w
przestrzeń kosmiczną moduł
Spacelab, umieściła na orbicie satelitarne obserwatorium promieniowania X - Chandra, także
dzięki niej odbyła się niedawna misja serwisowa
teleskopu Hubble'a.
4 lutego odbyły się uroczystości upamiętniające 7 zabitych astronautów. Siedmiokrotnie zabrzmiał
dzwon Marynarki Wojennej, nad zebranymi przeleciał samolot odrzutowy T38 żegnając tym
symbolicznym gestem poległych pilotów.
"Ludzie ci podjęli wielkie ryzyko w służbie ludzkości." powiedział prezydent USA Georga Bush,
"Misja była niemalże zakończona, straciliśmy ich tak blisko domu..."
Foto: NASA
Załoga STS-107 (od lewej):
Kapitan David Brown;
Pułkownik Rick Husband;
Komandor Laurel Clark;
Page 3 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
"Jesteśmy tym rodzajem istnienia, które chce zrozumieć wszelkie istnienie. Znajdujemy wśród nas
najlepszych, wysyłamy ich w niezbadane ciemności i modlimy się za ich szczęśliwy powrót. Idą oni
w imieniu całej ludzkości, cała ludzkość jest ich dłużnikiem."
17 lutego 2003
Ź
ródło
|
oprac.K. Zawada
Nowy album początków Wszechświata
11 lutego 2003 roku Amerykańska Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA
przedstawiła najlepsze z dotychczas wykonanych zdjęć Wszechświata (z satelity WMAP)
uchwyconego w swym niemowlęctwie, zaledwie kilkaset tysięcy lat po jego początku. Obrazy jakie
zostały zaprezentowane na konferencji prasowej zawierają niezwykłe mnóstwo szczegółów i mogą
stać się najważniejszym wynikiem naukowym ostatnich lat!
Wiemy, że Wszechświat jest wypełniony promieniowaniem mikrofalowym o długości fali ok. 1
mm, które niesie informacje o najdawniejszych epokach Wszechświata możliwych dziś do
obserwacji. Promieniowanie to zwane mikrofalowym promieniowaniem tła zostało wyemitowane
jakieś 380 000 lat po Wielkim Wybuchu a dzisiaj możemy podziwiać jego obraz zarejestrowany
przez satelitę WMAP. Zdjęcie poniżej przedstawia mapę temperatury promieniowania tła,
mającego średnią temperaturę ok.2,73 K, na której widać drobne fluktuacje w postaci obszarów
cieplejszych (czerwone) i chłodniejszych (niebieskie), gdzie różnice w temperaturze tychże plamek
względem średniej są rzędu 0,00001 K. Najistotniejsze jest to, że fluktuacje te zawierają bogactwo
wiedzy o Wszechświecie, m.in. o tym, z jakich rodzajów materii się składa i jaka była historia jego
rozwoju, aż do utworzenia galaktyk, a w jednej z nich my dzisiaj, jakieś 14 mld lat po Wielkim
Wybuchu, żyjemy.
Dzięki misji satelity WMAP okazało się, że Wszechświat składa się w ok.4% ze zwykłej materii w
postaci atomów, która jest budulcem wszystkich ciał spotykanych na codzień, w ok.23% z materii
innego typu, nie zawierającej protonów i neutronów, zwanej ciemną materią, którą można wykryć
tylko za pomocą jej działania grawitacyjnego na inne ciała oraz w ok.73% z zupełnie zagadkowej
formy energii zwanej ciemną energią, która działa odpychająco na wszystkie ciała, powodując
Dr. Kalpana Chawla;
Lt. pułkownik Michael Anderson;
Komandor William McCool;
Pułkownik Ilan Ramon z Izraelskich Sił Powietrznych.
Foto: NASA.
Page 4 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
coraz szybsze rozszerzanie się Wszechświata.
Misja WMAP przyniosła określenie wieku Wszechświata na 13,8 mld lat. Promieniowanie tła,
które dzisiaj odbiera WMAP wysłane zostało przez materię 380 tys. lat po Wielkim Wybuchu, a
pierwsze gwiazdy powstały z wodoru i helu już 200 mln lat po Wielkim Wybuchu, znacznie
wcześniej niż sądzono do tej pory. Zaprezentowane dane gromadzone były przeszło rok, a jeszcze
trzy lata pracy satelity przed nami. Precyzja pomiarów jest bardzo wysoka, co widać gdy
porównamy uzyskane obrazy fluktuacji promieniowanie tła z tymi otrzymanymi przez ich
odkrywcę - satelitę COBE w 1992 roku (patrz rysunek).
Satelita pierwotnie zwany MAP, którego nazwę zmieniono na WMAP, aby uczcić jednego z
twórców projektu, prof. Davida Wilkinsona z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Princeton, zmarłego
we wrześniu 2002 roku, został wystrzelony na orbitę 30 czerwca 2001 roku. Nie jest to jednak
standardowa orbita wokółziemska, lecz stanowisko w tzw. punkcie Lagrange'a L2, znajdującym się
dokładnie po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce i odległym od Ziemi o 1,5 mln km (100 razy
bliżej Ziemi niż Słońce). WMAP to duży satelita - waży 840 kg i jest wysoki na 3.8 m! Dołączony
rysunek przedstawia satelitę na stanowisku obserwacyjnym. W tle dostrzegamy Ziemię, Księżyc i
Słońce. Złocisty satelita zaopatrzony jest w kolistą osłonę przeciwsłoneczną, chroniącą bardzo
wrażliwe na wysoką temperaturę detektory.
Page 5 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
Misja satelity wydaję się być pełnym sukcesem i trzeba czekać na jej dalsze wyniki, które
zapowiadają się niezwykle obiecująco. Koordynator projektu, dr Charles L. Bennett z NASA
Goddard Space Flight Center powiedział: Uchwyciliśmy dopiero co narodzony Wszechświat z
doskonałą ostrością i przy pomocy tego portretu możemy opisywać Wszechświat z niespotykaną
dotąd precyzją. Uzyskane dane są pewną i zasobną kopalnią wiedzy o Wszechświecie.
12 lutego 2003
Ź
ródło
|
oprac. J.Guzik
W odpowiedzi na kontrowersje:
W liście do naszego portalu, dr Stanisław Ryś z Obserwatorium Astronomicznego UJ zwrócił
uwagę, że mapa mikrofalowego promieniowania tła przedstawiona przez naukowców analizujących
dane z satelity WMAP, którą zaprezentowano na stronie
http://map.gsfc.nasa.gov/m_or.html
z
podpisem "COBE", a następnie reprodukowano w naszym portalu, nie jest mapą wykonaną przez
satelitę COBE 10 lat temu, wbrew treści podpisu pod rysunkiem. Może to być mapa wykonana
przez WMAPa a następnie poddana obróbce w celu uzyskania zdolności rozdzielczej odpowiedniej
dla satelity COBE (kilka stopni na niebie). Oryginalną mapę COBE można znaleźć na stronie
http://space.gsfc.nasa.gov/astro/cobe/cmb_fluctuations_big.gif
. Podpisanie w ten sposób
przedstawionych map byłoby w tej sytuacji nadużyciem wykonanym dla potrzeb lepszej prezentacji
medialnej wyników uzyskanych przez WMAP.
W związku z pojawieniem się tych kontrowersji wokół porównania wyników COBE i WMAP
pragnęliśmy wyjaśnić sprawę u źródła tzn. u osób odpowiedzialnych za wyniki WMAP. Na
początku marca napisaliśmy list elektroniczny w tej sprawie do członków Zespołu Naukowego
WMAP (Science Team) w tym do dr Davida Spergela (Uniwersytet Princeton) oraz dr Gary
Hinshawa (NASA), jednak do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi. W związku z niemożnością
weryfikacji informacji u autorów nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć podniesionych
wątpliwości związanych z porównaniem wyników COBE i WMAP.
Jacek Guzik, 17 marca 2003
Naukowcy na tropie tajemnicy czarnej dziury
Page 6 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
Nowe badania, prowadzone przez NASA i Uniwersytet w Tokio pokazały, że
astronomowie być może nie rozwiązali jeszcze tajemnicy tkwiącej w sercu jednego
z najstarszych układów gwiazd w naszej Galaktyce - gromadzie kulistej M15.
We wrześniu zeszłego roku obserwacje przeprowadzone przy użyciu Kosmicznego
Teleskopu Hubble'a (HST) wydawały się wskazywać na obecność w centrach
dwóch gromad gwiazd czarnych dziur o pośrednich masach, kilkanaście tysięcy razy
masywniejszych niż Słońce. Znane do tej pory czarne dziury miały masę albo zaledwie kilku mas
Słońca, albo przekraczającą ją miliony lub nawet miliardy razy (czarne dziury w centrach
aktywnych galaktyk).
Nowe, dokładne symulacje komputerowe, opublikowane ostatnio w Astrophysical Journal,
pokazują jednak odmienny sposób interpretacji tych obserwacji. W gromadzie M15 zamiast średnio
masywnej czarnej dziury o nieznanym pochodzeniu dane HST sugerują bardziej przyziemne
wytłumaczenie - gęstą grupę pozostałości gwiazdowych, czyli produktów normalnej ewolucji
gwiazd w centrum gromady. Gromada może zawierać lub nie czarną dziurę, ale małą. W
symulacjach nie rozpatrywano drugiej gromady gwiazd, nazywanej G1, w której istnienie średnio
masywnej czarnej dziury było ogłoszone mniej więcej w tym samym czasie co wyniki o M15.
Pytanie, co czai się w centrum M15, zajmowało astronomów przynajmniej przez ostatnie 20 lat.
Stawiano postulat, że M15 jest schronieniem dla centralnej czarnej dziury. Postulat ten opierał się
na wysokiej gęstości gwiazd w zatłoczonym jądrze i na innych, okazuje się zwodniczych
wskazówkach i śladach. Wskazówkami takimi były np. gwiazdy blisko centrum, które wydawały
się obiegać centrum szybciej niż wynikało z siły grawitacyjnej pochodzącej wyłącznie od gwiazd.
Mógł to być charakterystyczny znak grawitacji wskazujący na niewidoczną masę (dodatkowe
ź
ródło grawitacji), ukrytą w jądrze M15.
Przez kilka lat używano teleskopu Hubble'a do badania sekretów M15. Kilka miesięcy temu
wydawało się, że problem został rozwiązany. Po skrupulatnej analizie danych z HST, używając
Obraz M15 z
Teleskopu Hubble'a.
Kliknij
,
aby dowiedzieć się więcej. Credit: NASA,
STScI/AURA
Page 7 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
modeli obliczeniowych opracowanych na Uniwersytecie w Indianie, zespół badaczy przedstawił
dowody na istnienie w gromadzie centralnej czarnej dziury. Astronomowie na całym świecie z
uwagą odnieśli się do tej publikacji i jej ekscytujących wniosków. Wyniki były o tyle zaskakujące,
ż
e wcześniej grupa z Indiany opublikowała modele, które przewidywały dużą prędkość blisko
centrum M15, ale bez potrzeby istnienia czarnej dziury!
I właśnie ostatnio, międzynarodowa grupa badaczy, używając najszybszego komputera na świecie -
systemu GRAPE-6 w Japonii, przeprowadziła serie symulacji gromad gwiazdowych podobnych do
M15. Używali GRAPE-6 do przeprowadzenia niezależnych testów dla potwierdzenia istnienia
czarnej dziury w M15. Bardzo dokładne symulacje GRAPE-6 prowadzone dla wszystkich gwiazd
gromady to prawdziwe dzieło sztuki w modelowaniu gromad. Używając tego unikatowego
narzędzia zespół stwierdził, że może odtworzyć obserwacje M15 bez potrzeby istnienia centralnej
czarnej dziury.
Gdy badacze z zespołu GRAPE powiadomili zespół HST o swoich rezultatach, dowiedzieli się, że
zespół HST, wraz z grupą z Uniwersytetu w Indiana, doszedł właśnie do podobnych wniosków.
Wszystkie trzy grupy zgodziły się, że czarna dziura w M15, jeśli jest, musi był znacznie
mniejsza niż wcześniej stwierdzono. Okazało się też, że jeden z rysunków w oryginalnym
artykule, opublikowanym przez grupę z Indiana, został źle podpisany, co spowodowało późniejszą
błędną analizę obserwacji HST.
Rezultaty grupy GRAPE ukazały się w Astrophysical Journal w wydaniu 1 stycznia 2003.
Poprawione rezultaty z HST będą w styczniowym Astronomical Journal. Załącznik do
wcześniejszego artykułu grupy z Indiana ukaże się w wydaniu Astrophysical Journal 1 marca
2003r..
31 stycznia 2003
Ź
ródło
|
K.Zawada
Najodleglejsza planeta
Astronomowie znaleźli najbardziej, jak dotąd, odległą
planetę pozasłoneczną, rozwijając przy tym obiecującą
technikę odkrywania nowych światów. Informacja
ogłoszona na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa
Astronomicznego (AAS, American Astronomical
Society) w Seattle wytycza drogę potężnej fali detekcji
planet w następnych kilku latach.
Obiekt, ochrzczony OGLE-TR-56b, jest niezwykły na
wiele sposobów. Leży około 5000 lat świetlnych stąd
w porównaniu z zaledwie dziesiątkami lat światła
w wypadku większości znanych planet pozasłonecznych.
Okrąża swą gwiazdę blisko, pędząc na złamanie karku,
w ciągu 29 godzin, w odległości jedynie 4,5 jej
promienia (0,023 jednostki astronomicznej). Jest
stosunkowo lekki (około 0,9 masy Jowisza), mimo to
nieco większy rozmiarem od Jowisza. Co zaś
najważniejsze, to pierwszy obiekt pierwotnie wykryty
metodą "przejścia": poszukiwania oznak obiektu
systematycznie przechodzącego przed gwiazdą
i zasłaniającego niewielką ilość jej światła.
Wizja artystyczna gigantycznej
planety przypiekającej się w pobliżu
gwiazdy OGLE-TR-56, około
Page 8 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
Aż dotąd, niemal wszystkie planety pozasłoneczne
odkryte zostały dzięki precyzyjnym pomiarom prędkości
radialnych gwiazd. Gigantyczne planety powodują
niewielkie grawitacyjne wahania okrążanej gwiazdy.
Dokładnie przyglądając się gwiazdom w poszukiwaniu
takich wahań prędkości astronomowie mogą wyznaczyć okres orbitalny planety, spłaszczenie jej
orbity oraz dolną granicę masy. Kilka zespołów śledziło tysiące potencjalnie wahających się gwiazd
z grubsza od dziesięciu lat i znalazło około 100 planet pozasłonecznych. Z techniką tą wiążą się
jednak dwa problemy: wymaga dużej ilości czasu na wielkich teleskopach oraz nie podaje
rzeczywistej masy planety, a jedynie jej dolną granicę. Statystycznie, w większości wypadków,
wartość ta będzie bardzo bliska masie rzeczywistej, w niektórych może być jednak bardzo zaniżona
- co gorsza nie da się rozróżnić tych wypadków.
W ciągu kilku ostatnich lat zaczęto rozważać nowe podejścia do polowania na planety. W ponad
dwudziestu projektach szuka się planet poprzez monitorowanie ogromnej liczby gwiazd w celu
wykrycia zjawiska przejścia. Pojawiły się liczne problemy związane z tą metodą, jednakże jedna
z grup właśnie wysunęła się na czoło łowców. Andrzej Udalski (Obserwatorium Uniwersytetu
Warszawskiego) i jego ośmiu kolegów z projektu OGLE III, przyjrzeli się 52 000 gwiazd
podobnych do Słońca w gwiazdozbiorze Strzelca w poszukiwaniu oznak przejścia.
W zeszłym roku
ogłosili
listę ponad 40 gwiazd wykazujących objawy systematycznego przesłaniania przez małe,
słabe ciała.
Problemem było stwierdzenie, co to za obiekty: wielkie
planety, brązowe karły, czy słabe czerwone karły -
wszystkie o zbliżonych rozmiarach fizycznych.
Dodatkowo zaćmienia w normalnych układach
podwójnych mogą ukryć efekt przejścia, podobnie jak
maskowanie zwykłych gwiazd zaćmieniowych przez
niezwiązane jasne gwiazdy tła lub przed obiektem.
Każdy podejrzany wypadek wymaga potwierdzenia
metodą prędkości radialnych z czym mamy do czynienia.
Na spotkaniu AAS, zespół prowadzony przez Macieja
Konackiego (Caltech) i Dimitara Sasselova (Harvard-
Smithsonian Center for Astrophysics) ogłosił pierwsze
potwierdzenie metodą prędkości radialnych istnienia
planety podejrzewanej dzięki metodzie przejścia OGLE.
Korzystając z kilku dużych teleskopów, w tym
dziesięciometrowego teleskopu Kecka na szczycie
Mauna Kea na Hawajach, astronomowie wykluczyli
większość podejrzeń OGLE jako gwiazdy podwójne.
Jednak obiekt orbitujący wokół OGLE-TR-56 okazał się
mieć zaledwie masę Jowisza...
Zdaniem Sasselova poszukiwanie najpierw przejść
zamiast zmian prędkości radialnej pozwoli astronomom
rozszerzyć obszar poszukiwań planet pozasłonecznych
z kilkuset do 8000 lat świetlnych. A co więcej, zbiór gwiazd potencjalnie nadających się do
sprawdzenia wzrośnie z 40 000 do ponad 100 milionów. Jednakże metoda przejścia działa tylko
w rzadkich wypadkach, gdy orbita planety leży niemal dokładnie w płaszczyźnie naszego widzenia.
To praktycznie eliminuje wszystkie orbitujące światy za wyjątkiem bliskich, "gorących Jowiszy"
podobnych do OGLE-TR-56b.
Jednak po wykryciu przejścia, dalsze obserwacje prędkości radialnych mogą być znacznie
5000 lat świetlnych stąd
w Strzelcu. Dzięki uprzejmości
Davida A. Aguilara / CfA.
Astronomowie mogą wykryć
przejście wielkiej planety śledząc
jasność gwiazdy w długich okresach
czasu. Jeśli jasność nieznacznie spada
w charakterystyczny sposób,
powodem może być przesłaniająca
sylwetka orbitującego świata. Zdarza
się to tylko w rzadkich wypadkach,
gdy orbita planety leży
w płaszczyźnie naszego widzenia.
Kliknięcie uruchomi animację. S&T
ilustracja: Steven Simpson.
Page 9 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
wydajniejsze niż poszukiwanie na ślepo. Przy znanej orbicie, astronomowie mogą zaplanować
obserwacje na czas, gdy przewidywane wahania prędkości będą największe. Wiedząc dokładnie,
gdzie i kiedy patrzeć, można mierzyć prędkości słabych gwiazd. Zwykłe pomiary przeglądowe
słabych gwiazd są zbyt czasochłonne, by je wykonać. (Sama OGLE-TR-56 jest bardzo słaba:
16,6 magnitudo.) Astronomowie opisali swą metodę w
artykule
opublikowanym kilka dni temu.
Znany jest tylko jeden inny przypadek przejścia planety. Świat orbitujący wokół HD 209458,
174 lat świetlnych stąd w Pegazie, pierwotnie odkryty został metodą prędkości radialnych. Później
stwierdzono efekt przejścia.
Będąc tak blisko gwiazdy, OGLE-TR-56b powinien być rozgrzany do czerwoności - około
1900 kelwinów na stronie zwróconej do gwiazdy. W tej temperaturze, zgodnie z modelami
teoretycznymi, w jego atmosferze mogą istnieć chmury pary żelaza powodujące ciekłe, żelazne
deszcze.
24 stycznia 2003
Ź
ródło
|
oprac. T.Kundera
Dane z satelity ERS 'tchnęły' życie w Etnę
Radar na pokładzie należącego do Europejskiej Agencji Kosmicznej statku kosmicznego
ERS-2
pomaga amerykańskim i włoskim badaczom w lepszym zrozumieniu góry Etna na Sycylii. Radar
dostarczył danych do animacji, które pokazują jak 'oddycha' wulkan.
Dane z tego detektora - synthetic aperture radar (SAR) - zdobyte między 1992 a 2000 rokiem,
zostały użyte do wykonania ponad 100 interferogramów - obrazów stworzonych poprzez
analizowanie różnic w fazie między kolejnymi obrazami Etny wykonanymi przez radar.
Interferogramy takie były podstawą animacji. Interferometryczna technika SAR, znana jako InSAR,
potrafi dostarczyć niezwykle dokładnych pomiarów ruchu terenu używając danych satelitarnych.
Animacja pokazująca zmiany powierzchni góry Etna w latach 1992-2000.
Page 10 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
Animacja pokazuje ruch powierzchni Etny - pomiary wykazały zmianę dochodzącą do 14 cm. Etna
początkowo obniżała się między 1992 a 93 rokiem po serii trwających 2 lata wybuchów ze zboczy
wulkanu. Następnie powierzchnia Etny zaczęła się podnosić, ponieważ magma spowodowała
wzrost ciśnienia w swoich magmowych komnatach. Od 1995 roku, poprzez 2000 rok, Etna
rozpoczęła serie obniżeń i podwyższeń swojej powierzchni - proces "oddychania", który
odzwierciedla powtarzającą się aktywność na szczycie góry.
"Celem jest zrozumienie związku między dynamiką erupcji a deformacją powierzchni wulkanu,"
powiedział Paul Lundgren, naukowiec z Jet Propulsion Laboratory (JPL), Pasadena, USA. "Poprzez
korelacje między wielkością deformacji, ich źródłem a aktywnością wulkanu lepiej zrozumiemy to
jak działają wulkany i będziemy w stanie lepiej oceniać niebezpieczeństwo jakie stwarzają."
Kliknij,
aby rozpocząć animacje (1.7 MB).
Ś
lad stóp w śniegu i popiele
Page 11 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html
Obecnie analizowany jest szereg wybuchów ze zboczy jaki miał miejsce w 2001 r. wraz z obecnym
przypływem wulkanicznej aktywności. "Nie było żadnego znaczącego, tj. mierzalnego spadku w
czasie erupcji ze zboczy w 2001 roku, który sugerowałby, że magmowy system Etny pozostaje
rozdęty i zdolny do ciągłej aktywności, tak jak to obecnie obserwujemy," dodał Lungren.
Baza informacji kompletowana przez długi okres czasu (dziesięciolecia) daje nadzieję na wgląd w
dynamikę wulkanów i ich ognistych, nieprzewidywalnych pokazów.
3 stycznia 2003
Ź
ródło
|
oprac. K.Zawada
30 październik 2002 - obraz z satelity pokazujący słup dymu i popiołu
Orion
|
Astro - Wiadomości
Page 12 of 12
Astro-Wiadomości
2008-03-19
http://orion.pta.edu.pl/news/010203/0102.html