2 spotkanie T Merton Modlitwa Kontemplacyjna III rozdz

background image

Z książki Modlitwa kontemplacyjna, T. Merton, Kraków 2005 r. str. 39-45
Rozdział III
Z przytoczonych tekstów wynika, że w medytacji nie powinniśmy doszukiwać się „metody" czy
„systemu", lecz raczej troski o „postawę", „spojrzenia" wiary, otwartości, uwagi, poszanowania,
oczekiwania, błagania, ufności i radości. Wszystko to ostatecznie napełnia naszą istotę miłością w
takim stopniu, w jakim nasza żywa wiara mówi nam, że znajdujemy się w obecności Boga, że
żyjemy w Chrystusie, że w Duchu Bożym „widzimy" Boga, naszego Ojca, „nie widząc Go". Znamy
Go „nie znając". Wiara jest więzią jednoczącą nas w Duchu z Tym, który daje nam światło i miłość.
Niektórzy ludzie bez wątpienia posiadają naturalny dar modlitwy medytacyjnej. Dziś rzadko się to
zdarza. Większość jednak medytacji musi się uczyć. Istnieją różne sposoby medytacji. Nie
powinniśmy jednak oczekiwać, że znajdziemy jakieś magiczne metody, systemy, które sprawią, że
znikną wszystkie trudności i przeszkody. Medytacja bywa czasem bardzo trudna. Jeśli znosimy
trudy modlitwy i cierpliwie czekamy na czas łaski, możemy odkryć, że medytacja i modlitwa to
bardzo radosne doświadczenia. Jednak nie powinniśmy osądzać wartości naszej medytacji na
podstawie tego „jak się czujemy". Trudna i pozornie bezowocna medytacja w rzeczywistości może
być bardziej wartościowa niż medytacja łatwa, szczęśliwa, pełna światła i pozornie bardzo udana.
Istnieje pewien „ruch" medytacji wyrażający podstawowy „paschalny" rytm życia
chrześcijańskiego, przejście ze śmierci do życia w Chrystusie. Czasem modlitwa, medytacja i
kontemplacja są „śmiercią" - rodzajem zstąpienia w naszą własną nicość, poznaniem własnej
bezradności, frustracji, niewierności, zamętu, niewiedzy. Zauważmy, jak często ten temat pojawia
się w Psalmach (np. Ps 56,39). Jeśli potrzebujemy pomocy w medytacji, możemy sięgnąć do tych
tekstów Pisma Świętego, które wyrażają głęboką udrękę człowieka spowodowaną jego własną
nicością i absolutną potrzebę Boga. Wtedy, jeśli jesteśmy zdecydowani zmierzyć się z twardą
rzeczywistością naszego życia wewnętrznego, raz jeszcze poznajemy, że powinniśmy usilnie i z
pokorą modlić się o wiarę, aby On wyprowadził nas z ciemności do światła. On nas słyszy,
odpowiada na naszą modlitwę, widzi nasze potrzeby i zapewnia nam pomoc, jakiej potrzebujemy -
choćby tylko wzmacniając naszą wiarę w to, że On może nam pomóc i uczyni to we właściwym
czasie. I to jest już wystarczająca odpowiedź.
To następstwo ciemności i światła może ustanowić rodzaj dialogu między chrześcijaninem a
Bogiem, dialektyki, która wprowadza nas coraz głębiej w przekonanie, że Bóg jest dla nas
wszystkim. Dzięki tym następstwom wzrastamy w naszym oderwaniu i w nadziei. Powinniśmy
zrozumieć, jak wiele dobrego możemy osiągnąć dzięki samej tylko wierności medytacji. Wówczas
otwiera się dla nas nowa rzeczywistość, której nie sposób odkryć inaczej. Nazwijmy ją
„Królestwem Bożym". Aby wejść do tego Królestwa winniśmy zdobyć się na każdy wysiłek i każdą
ofiarę. Hojną nagrodą za takie wysiłki są skutki, jakie niosą, nawet jeśli nie są one dla nas jasne i
oczywiste. Wysiłek jest jednak konieczny - wysiłek światły, dobrze ukierunkowanywytrwały.
Tutaj od razu napotykamy jeden z problemów życia modlitwy: jak bowiem poznać, kiedy nasze
wysiłki są światłe i dobrze ukierunkowane, a kiedy po prostu wynikają z naszych
nieuporządkowanych zachcianek i niedojrzałych pragnień? Błędem byłoby przypuszczać, że
jedynie dobra wola, sama z siebie, jest wystarczającą gwarancją tego, że wszystkie nasze wysiłki
przyniosą dobre wyniki.Nawet przy najlepszej woli można popełnić poważne błędy. Pewne pokusy
i złudzenia należy traktować jak normalną część życia modlitwy, a jeżeli ktoś sądzi, że osiągnął
łatwość wchodzenia w kontemplację, wówczas może się okazać, że doszedł do dziwnych pomysłów
i, co gorsze, może przywiązać się do nich z pełnym zapału oddaniem, przekonany, że są to łaski
nadprzyrodzone i znaki Bożego błogosławieństwa dla jego wysiłków. W rzeczywistości zaś
pokazują one, że człowiek taki zszedł z właściwej drogi i być może jest nawet w poważnym
niebezpieczeństwie.
Z tego powodu pokora i uległość w przyjmowaniu słusznych rad są niezbędne w życiu modlitwy. I
chociaż kierownictwo duchowe nie jest konieczne w życiu zwykłego chrześcijanina, a człowiek
religijny i bez niego może osiągnąć pewien poziom (wielu nawet jest do tego zmuszonych!), to
jednak staje się ono moralną koniecznością dla każdego, kto stara się pogłębić swoje życie
modlitwy. Stąd tradycyjne znaczenie „ojca duchowego" w życiu monastycznym. Może nim być

background image

opat lub inny doświadczony mnich, zdolny do kierowania początkującymi na drodze modlitwy i do
natychmiastowego rozpoznania wszelkich oznak nierozważnego zapału i źle skierowanego wysiłku.
Takiego kierownika należy słuchać i być mu posłusznym, zwłaszcza wtedy, gdy ostrzega nas przed
stosowaniem niektórych metod i praktyk, które uważa za niestosowne i w danym przypadku
szkodliwe, lub gdy odmawia uznania pewnych „doświadczeń" za oznakę postępu.
Wysiłek jest właściwy, jeśli wyznacza go wola Boga i Jego łaska. Jeśli ktoś jest po prostu posłuszny
Bogu, wówczas nawet niewielki wysiłek poprowadzi go daleko. Natomiast jeśli w rzeczywistości
mu się sprzeciwia (choć głosi, że jego jedynym pragnieniem jest pełnienie woli Boga), żaden
wysiłek nie może przynieść dobrych rezultatów. Przeciwnie, uparte opieranie się Bogu wbrew coraz
wyraźniejszym wskazaniom Jego woli, oznacza, że taki człowiek znajduje się w wielkim
niebezpieczeństwie duchowym. Często sam zainteresowany nie będzie w stanie tego zauważyć. To
kolejny powód, dla którego ojciec duchowy może być rzeczywiście potrzebny.
Praca ojca duchowego polega nie tyle na uczeniu nas tajemnej i niezawodnej metody osiągania
ezoterycznych doświadczeń, ile na pokazywaniu, jak rozpoznać łaskę Bożą i Jego wolę, być
pokornym i cierpliwym, rozwijać wewnętrzny wgląd we własne trudności oraz jak usunąć główne
przeszkody, które nie pozwalają nam stać się ludźmi modlitwy.
Te przeszkody mogły już zapuścić swe korzenie głęboko w naszym charakterze i w rzeczywistości
możemy sobie w końcu uświadomić, że całego naszego życia ledwie starczy na ich usunięcie. Na
przykład, wielu ludzi mających kilka naturalnych darów i nieco pomysłowości, ma tendencje do
wyobrażania sobie, że bardzo łatwo może nauczyć się medytacji dzięki własnej inteligencji i
opanowaniu metod - ktoś mógłby powiedzieć „trików" - życia duchowego. Kłopot polega na tym,
że w życiu duchowym nie ma żadnych trików ani skrótów. Ci, którzy wyobrażają sobie, że mogą
odkryć specjalne sztuczki i wykorzystać je dla własnej korzyści, zwykle lekceważą wolę Boga i
Jego łaskę. Ufają samym sobie, a nawet są z siebie zadowoleni. Podejmują decyzję, że osiągną to
lub tamto i usiłują napisać własny program życia kontemplacyjnego. Mogą nawet sprawiać
wrażenie, że odnoszą swego rodzaju sukces. Jednak pewne systemy duchowości - szczególnie
buddyzm zeń -kładą wielki nacisk na surowy, rzeczowy styl kierownictwa, który kruszy ten rodzaj
zaufania. Nikt nie może zmierzyć się z prawdziwymi trudnościami życia modlitwy i medytacji, jeśli
nie zadowoli się całkowicie byciem początkującym na tej drodze i jeśli naprawdę nie uzna, że nic
nie wie, lub że wie bardzo mało, oraz nie odczuje rozpaczliwej potrzeby poznania samych podstaw.
Ci, którzy od początku myślą, że „wiedzą", w rzeczywistości nigdy nie dojdą do żadnego poznania.
Ludzie, którzy starają się. modlić i medytować ponad swoim poziomem, którzy zanadto pragną
osiągnąć to, co uważają za „wyższy stopień modlitwy", odchodzą od prawdy i od rzeczywistości.
Obserwując i starając się przekonać samych siebie o swym postępie, zostają jakby uwięzieni w
sobie. Kiedy zaś zrozumieją, że łaska ich opuściła, zostają jakby pochwyceni we własną pustkę i
jałowość, i pozostają bezradni. Po zapale przychodzi acedia pod postacią pychy i duchowej
próżności. Lekarstwem może być długa droga w pokorze i skrusze!
Nie chcemy być początkującymi. Dajmy się jednak przekonać, że naprawdę nigdy nie będziemy
nikim więcej, jak tylko początkującym, i to przez całe nasze życie!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Merton Thomas Modlitwa kontemplacyjna
Modlitwa powszechna - spotkanie z dziećmi, Modlitwa Powszechna - spotkanie z dziećmi
Merton ModlitwaKontemplacyjna Rozdz5 7
Mertonowska koncepcja kontemplacji mistycznej
Spotkanie 3 Dziecko Maryi nie krzywdzi innych, Spotkania Dzieci Maryi, Dzieci klas I-III
TERAPIA sygmatyzmu szumiące - spotkanie III, LOGOPEDIA, Wady wymowy, Sygmatyzm, Sygmatyzm terapia
18 III niedziela wielkanocna, czytania i modlitwa wiernych, czytania rok B, czytania i modlitwa wie
materialy formacyjne b2, SPOTKANIE MODLITEWNE I, Adoracja pokutna - Wielki Post 2006
Polityka gosp. III, Tomidajewicz, Rozdz3, Rozdz
Konspekt - Modlitwa to mój tlen, Konspekty spotkan formacyjnych
Modlitwa, MODLITWA / temat zrealizowany podczas tegorocznych spotkań z młodzieżą przygotowującą się
Biblia i modlitwa- spotkanie w grupie(2), konspekty(1)
MODLITWA, Metoda medytacji i kontemplacji
SPOTKANIE MODLITEWNE, Konspekty
Spotkanie 2 Dziecko Maryi zna swoją wartość i godność, Spotkania Dzieci Maryi, Dzieci klas I-III
Spotkanie 6 Dziecko Maryi żyje w stanie łaski uświęcającej, Spotkania Dzieci Maryi, Dzieci klas I-II
Modlitwy Do Ducha Świętego koronka III i I i II
14 [dzień 5 mat dodatkowe] Rachunek sumienia, czyli modlitwa spotkania z samym sobą

więcej podobnych podstron