Ks. Wacław Buryła
OD ZWYCZAJNOŚCI DO NADZWYCZAJNOŚCI
Droga Krzyżowa
Żyjemy w powodzi słów. Większości z nich można nie usłyszeć, ale słowa
Chrystusa są zbyt ważne, żeby je zlekceważyć. Chrystus powiedział
wyraźnie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6a). Możesz te słowa
usłyszeć. Możesz je przyjąć. Możesz je wypełnić. Możesz zaprosić Chrystusa
do swojego życia. Ale możesz też puścić je mimo uszu, zlekceważyć,
odrzucić. Możesz pójść Drogą Chrystusa, Drogą Ewangelii, ale możesz też
wybrać własną. Wszystko zależy od tego, dokąd chcesz dojść. Do nieba nie
prowadzi autostrada. Do nieba idzie się na piechotę, świadomie stawiając
kolejne kroki. Do nieba idzie się drogą krzyża.
Stacja I:
Wyrok
Lubimy spokój, wygodę, bezpieczeństwo. Dlatego budujemy wygodną,
w miarę luksusową stabilizację. Dlatego zabiegamy o stanowiska, o układy
i pieniądze, o mieszkanie i nowoczesne samochody. Wbrew pozorom nie jest
to łatwe. Często wymaga umiejętności dopasowywania się do sytuacji,
rezygnacji z własnego zdania. Łatwo można komuś podpaść, narazić się,
stracić wszystko. Trzeba być elastycznym i bardzo czujnym, żeby ciągle
płynąć na fali nieustannie zmieniających się uwarunkowań.
Chrystus tego nie potrafił. Jemu na tym nie zależało. On głosił Prawdę
i według niej żył. On sam był Prawdą. Dlatego był niewygodny. Dlatego był
wyrzutem sumienia zarówno dla uczonych w Piśmie i faryzeuszów, jak i dla
Piłata.
Chrześcijaństwo polega na życiu według Prawdy, na głoszeniu Prawdy, na
obronie Prawdy. Człowiek, który nie broni Prawdy, nie broni Chrystusa.
Człowiek, który nie broni Prawdy, wydaje wyrok.
Stacja II:
Przyjęcie krzyża
Człowiek nie jest zaprogramowany na bylejakość, na przeciętniactwo.
Dlatego żywo reagujemy, gdy słyszymy o czyimś bohaterstwie. Ale nasze
wzruszenie trwa bardzo krótko, łzy wysychają, a my wracamy do zwyczajnej
codzienności.
Identycznie bywa w naszych relacjach z Chrystusem. Znamy Jego życie,
podziwiamy Go za wrażliwość, czystość i piękno życia, za wielkość Jego
miłości, za umiejętność przebaczania. Wzruszamy się głęboko patrząc na
Jego śmierć, ale nie bardzo chcemy Go naśladować. Zbyt wygodna jest
nasza przeciętność, żebyśmy chcieli z niej zrezygnować. A przecież Chrystus
powiedział: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24).
Stacja III:
Pierwszy upadek
Od początku człowiek był ciekawy wszystkiego. Dlatego już w raju
podważył prawdziwość słów Boga, uwierzył szatanowi, który jest ojcem
kłamstwa, i wyciągnął ręce po „owoc zakazany”. Dlatego ciągle kolejne ręce
wyciągają się po kolejne zakazane owoce. Człowiek ciągle wierzy, że w tych
zakazanych owocach mieści się jego szczęście. Dlatego jego próbowanie nie
ma końca.
Owocem ludzkiej ciekawości jest grzech. A owocem grzechu jest krzyż,
który spowodował upadek Chrystusa.
Stacja IV:
Spotkanie z Matką
Im doskonalszą cywilizację tworzy człowiek, tym bardziej staje się
zabiegany, nerwowy, wewnętrznie rozbity, nienasycony. Coraz więcej spraw
odkłada na jutro. Coraz rzadziej angażuje się w sprawy innych.
Maryja odrzuciła obojętność. Była obok Chrystusa niby tak samo jak
wszyscy, a jednak zupełnie inaczej. Łzy w Jej oczach powiedziały
Chrystusowi wszystko. W tamtej chwili nie były potrzebne słowa. Miłość to
przede wszystkim obecność.
Stacja V:
Pomoc Szymona z Cyreny
Coraz częściej pokazuje się drugiego człowieka jako zagrożenie,
konkurencję, jako tego, który może pozbawić nas pracy i chleba. Często
traktujemy bliźnich jako zło konieczne. I ciągle mamy żal do Pana Boga, że
oblicze świata jest nieludzkie, zimne, wyrachowane, odpychające.
A tak naprawdę to nasze twarze są nieludzkie, obojętne, ślepe. Żądamy od
innych tego, czego sami im nie dajemy. Czynimy dobro tylko wtedy, gdy
jesteśmy przymuszeni. A tak naprawdę na świecie brakuje nie miejsca, ale
miłości.
Stacja VI:
Bezinteresowny gest Weroniki
Ciągle ktoś próbuje nam wmówić, że potrzebujemy jakichś rzeczy, jakby
lepiej znał nasze potrzeby niż my sami, jakby był tak zatroskany o nasze
szczęście. Tymczasem życie pokazuje, że spełnienie takiej czy innej
zachcianki nie daje człowiekowi szczęścia, ale odkrywa w nim jeszcze
większą pustkę. Bo szczęście nie zależy od ilości posiadanych rzeczy.
Człowiek potrzebuje człowieka, jego życzliwości, obecności, uśmiechu,
dobrego słowa.
Gdyby Weronika przyniosła Jezusowi tylko jakąś rzecz, nikt by jej nie
wspominał. Ale ona przyniosła Chrystusowi najbardziej zwyczajną miłość.
Stacja VII:
Drugi upadek
Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Nawet do grzechów. Człowiekowi
może się nawet wydawać, że nie da się bez nich żyć. Człowiek może
w pewnym momencie zgodzić się na zło, może przestać walczyć o to, żeby
być na obraz i podobieństwo Boże.
Każdy świadomie popełniony grzech to odejście od Boga, zejście z drogi
zbawienia.
Stacja VIII:
Współczucie jerozolimskich kobiet
Ludzkie drogi ciągle się krzyżują. Dzisiaj nie ma takiego miejsca, gdzie
można by uciec przed ludźmi. Zresztą człowiek nie może żyć bez człowieka.
Ludzkie nieszczęście ma posmak sensacji, dlatego zaciekawia, gromadzi
tłumy. Najczęściej ludzie gromadzą się przy czyimś nieszczęściu nie po to,
żeby zaofiarować swoją pomoc, ale po to, żeby popatrzeć. Przypowieść
o miłosiernym Samarytaninie znajduje potwierdzenie każdego dnia. W takich
sytuacjach człowiek zdaje najważniejszy egzamin.
Stacja IX:
Trzeci upadek
W życiu radość miesza się ze łzami i smutkiem, euforia i zachwyt
z przygnębieniem i rozpaczą.
Chrystusowi także nie było łatwo, szczególnie przy trzecim upadku. Był
zmęczony procesem, biczowaniem, nienawiścią faryzeuszów i uczonych
w Piśmie oraz bezmyślnością tłumu. Wiedział, że już za chwilę Jego
cierpienie będzie miało swoje apogeum. Ale wiedział też, że niesie na
barkach zbawienie całego świata. Dlatego nie poddał się pokusie wygodnej
bezczynności. Dlatego i z tego upadku potrafił się podźwignąć.
Stacja X:
Obnażenie z szat
Ludzie nie lubią być wystawiani na brutalne, wścibskie spojrzenia tłumu,
chcą zachować własną tajemniczość, kruchą intymność. Taka postawa
nikogo nie dziwi. Taka postawa wydaje się czymś najbardziej naturalnym
i oczywistym.
Chrystus nie chce odkrywać naszej fizycznej nagości. Ale Chrystus
zapowiedział, że kiedyś wszyscy będziemy obnażeni, zostaną odkryte
najgłębsze tajniki naszego życia. Powiedział przecież: „Nie ma bowiem nic
zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się
nie miano dowiedzieć” (Mt 10,26b). To będzie powszechna lustracja,
szczegółowe prześwietlenie. To będzie czas sprawiedliwości.
Stacja XI:
Przybicie do krzyża
Niektórzy za wszelką cenę próbują uciekać od pewnych oczywistych
prawd. Jedną z nich jest nasza kruchość, śmiertelność, przemijalność. Jakby
człowiek próbował przekonać siebie, że tylko zmieniają się kalendarze na
ścianach, a w jego życiu czas się zatrzymał.
Ale wystarczy uważnie spojrzeć w lustro, żeby stwierdzić, że jest inaczej.
Upływający bezszelestnie czas będzie zamieniał się w krzyż, który wszyscy
otrzymają „w prezencie”, do którego wszyscy zostaną przybici.
Stacja XII:
Śmierć na krzyżu
Jednym z najgroźniejszych błędów jest zajmowanie się tylko życiem, jakby
śmierć w ogóle nie istniała. Tymczasem Chrystus pokazuje, że życie jest
rzeką zmierzającą do morza, które ją pochłonie. Przyjdzie taki moment, kiedy
rzeka zginie w mocnych ramionach morza.
Dziwić musi postawa tych, którym się wydaje, że jedyna droga, którą
wędruje człowiek, to droga z domu lub do domu, z pracy lub do pracy, ze
sklepu lub do sklepu. Jakby zapomnieli, że wprawdzie człowiek idzie przez
doczesność, ale zawsze ma to być wędrowanie ku wieczności. Trzeba umieć
tak żyć, żeby kiedyś człowiek mógł powtórzyć słowa Chrystusa: „Wykonało
się!” (J 19,30).
Stacja XIII:
Zdjęcie z krzyża
Nie ma dróg bez krzyża. Ta prawda może odbierać radość, gasić
entuzjazm. Wtedy warto pamiętać, że jest moment przybicia do krzyża, ale
jest też moment zdjęcia z niego. Ta prawda uskrzydla, mobilizuje do
kolejnych wysiłków na drodze krzyżowej.
Zdjęcie z krzyża jest chwilą, w której kończy się całkowicie władza szatana,
możliwość jego oddziaływania. To jest chwila, kiedy człowiek jest już
całkowicie bezpieczny. To jest chwila, kiedy człowiek jest już całkowicie
w rękach Boga.
Stacja XIV:
Złożenie w grobie
W każdej religii pojawia się problem śmierci. W każdej religii pojawiają się
groby, które są wyrazem wiary w nieśmiertelność.
Po śmierci ciało człowieka zamienia się w popiół, a człowiek musi stanąć
przed swoim Bogiem. Ważne jest, żeby pozostało po człowieku coś więcej
niż popiół. Bo chwila śmierci jest także chwilą sprawiedliwości. Po śmierci
człowiek otrzyma tylko to, na co zasłużył: piekło lub niebo, cierpienie albo
radość bez końca, w zależności od tego, czy budował dobro czy zło.
Wieczność nie zaczyna się w grobie. Wieczność zaczyna się przed grobem,
już za życia.
Każde pochylenie się nad Pismem Świętym, wsłuchiwanie się
w Chrystusową Ewangelię, wmyślanie się w tajemnice Różańca, roeważanie
Drogi Kreyżowej, patreenie e miłością na kreyż Chrystusa, klękanie prey
konfesjonale to sięganie do Bożej „studni”, pochylanie się nad Bożym
„źródłem”, preyjmowanie Bożej mocy i światła. Za chwilę eejdeiese ee seceytu
Golgoty i wrócise do normalnego życia, do codeiennych obowiąeków. Obyś
pamiętał, że Chrystus obejmuje cię eawsee ramionami swojego kreyża! Obyś
umiał obejmować Chrystusa ramionami swojego życia! Obyś eawsee miłością
odpowiadał na Miłość!