J Krishnamurti Lot O r a
.
-
ł
Dla większości z nas wolność jest ideą a nie rzeczywistością. Gdy mówimy o
wolności, chcemy być zewnętrznie wolni by robić to, co lubimy, podróżować, wolni w
wyrażaniu siebie na różne sposoby, wolni we własnym sposobie myślenia. Zewnętrzne
wyrażanie wolności wydaje się być niezwykle ważne, zwłaszcza w krajach, w których
panuje tyrania czy dyktatura natomiast w tych, gdzie zewnętrzna wolność jest możliwa
ludzie poszukują coraz więcej i więcej przyjemności, więcej i więcej rzeczy w swym
posiadaniu.
Jeżeli mamy dogłębnie zbadać, co oznacza wolność i być całkowicie i
absolutnie wewnętrznie wolni co zewnętrznie wyraża się w społeczeństwie, w
związkach musimy, wydaje mi się, spytać czy ludzki umysł, silnie uwarunkowany, taki,
jakim jest, może się w ogóle w pełni uwolnić. Czy zawsze musi żyć i działać wewnątrz
ograniczeń własnego uwarunkowania powodując, że wolność wcale nie ma możliwości
zaistnienia? Okazuje się, że ten umysł, rozumiejący werbalnie, że nie ma tu, na tej
ziemi wolności wewnątrz ani na zewnątrz, zaczyna wynajdować ją w innym świecie,
przyszłe wyzwolenie, raj i temu podobne.
Odłóżcie na bok wszelkie teoretyczne, ideologiczne koncepcje wolności,
abyśmy mogli zbadać, czy nasze umysły, wasze i mój, w ogóle mogą być prawdziwie
wolne, wolne od zależności, od strachu, obaw, i od niezliczonych problemów, zarówno
uświadomionych, jak i tych w głębszych warstwach nieświadomości. Czy może
nastąpić całkowita psychologiczna wolność, ażeby umysł ludzki był w stanie dotrzeć do
czegoś, co nie powstało z czasu, nie zostało zebrane przez myśl, a ponadto nie jest
ucieczką od faktycznych realiów codziennej egzystencji?
Dopóki nie jest on wewnętrznie, psychologicznie w pełni wolny nie można
zobaczyć, co jest prawdą, ani czy istnieje rzeczywistość nie stworzona przez strach,
nie ukształtowana przez społeczeństwo bądź kulturę, w jakich żyjemy, a jednocześnie
nie będąca ucieczką od codziennej monotonii z jej nudą, samotnością, rozpaczą i
obawą. By sprawdzić, czy rzeczywiście istnieje taka wolność trzeba uświadomić sobie
swe własne uwarunkowania, problemy, monotonną płytkość, pustkę, niespełnienie w
życiu, a przede wszystkim uświadomić sobie strach. Trzeba być świadomym siebie nie
introspektywnie ani analitycznie, ale w chwili obecnej, takim, jakim się jest, i dostrzec,
czy można pozostać zupełnie wolnym od wszystkich tych spraw, jakie zdają się pętać
umysł.
Aby badać, jak zmierzamy to zrobić, wolność musi być obecna nie na końcu,
1
Dav.G
lecz już od początku. Jeśli nie jest się wolnym nie można badać. By patrzeć dogłębnie
musi zaistnieć nie tylko wolność, ale również dyscyplina konieczna podczas obserwacji
wolność i dyscyplina towarzyszą sobie (to nie tak, że trzeba być zdyscyplinowanym aby
stać się wolnym). Używamy tu słowa dyscyplina nie w przyjętym, tradycyjnym sensie,
gdzie oznacza podporządkować się, naśladować, przyjąć narzucony wzór, ale raczej w
pierwotnym znaczeniu tego słowa, czyli poznawać . Poznanie i wolność towarzyszą
sobie, wolność przynosząca swą własną dyscyplinę bynajmniej nie tę wymuszoną
przez umysł celem uzyskania określonego rezultatu. Te dwie rzeczy są zasadnicze:
wolność i akt poznania. Nie można poznawać siebie, gdy nie jest się wolnym, wolnym
na tyle by obserwować, nie zgodnie z jakimś wzorcem, regułą czy pojęciem, lecz
obserwować siebie w chwili obecnej takim, jakim się jest. Ta obserwacja, ta percepcja,
to postrzeganie wprowadza swą własną dyscyplinę i poznanie, w których nieobecne
jest podporządkowanie, naśladownictwo ani jakakolwiek kontrola a w tym przejawia
się wielkie piękno.
Nasze umysły są uwarunkowane to fakt oczywisty uwarunkowane przez
określoną kulturę bądź społeczeństwo, poddane wpływom przeróżnych wrażeń,
czynników ekonomicznych, klimatycznych, edukacyjnych, napięć i nacisków w
związkach, wymagań religii i tak dalej. Nasze umysły są wyszkolone by akceptować
strach i, o ile możemy, uciekać od niego, nigdy nie będąc w stanie rozwiązać, zupełnie
i kompletnie, całej jego natury i struktury. Tak więc nasze pierwsze pytanie brzmi: czy
umysł, tak mocno obciążony, może rozwiązać całkowicie nie tylko swe własne
warunkowanie, ale też strach? Bo to strach powoduje, że akceptujemy uwarunkowania.
Nie wysłuchuj jedynie wielu słów i idei które właściwie nie mają żadnej
wartości ale poprzez akt słuchania, obserwacji swoich własnych stanów umysłu,
zarówno werbalnie, jak i niewerbalnie, po prostu zbadaj, czy umysł potrafi być wolny
nie akceptując strachu, nie uciekając, nie mówiąc Muszę rozwinąć w sobie odwagę,
odporność , ale naprawdę będąc w pełni świadom lęku, w jakiego sidła wpadłeś. Jeśli
nie jest się wolnym od zależności od strachu, to nie widzi się czysto i dogłębnie. I
oczywiście tam, gdzie jest strach, nie ma miłości.
Czy zatem umysł może naprawdę być wolny od strachu? Wydaje mi się to dla
każdej osoby podchodzącej zupełnie poważnie jednym z najbardziej
pierwszorzędnych i zasadniczych pytań, które muszą paść i na które trzeba znaleźć
odpowiedź. Istnieje strach fizyczny i psychologiczny. Fizyczny lęk przed bólem oraz
psychologiczny strach powstający z pamięci bólu w przeszłości i obawy przed
powtórzeniem go w przyszłości; jak również strach przed starością, śmiercią, poczucie
zagrożeń fizycznych, niepewność jutra, lęk przed niemożliwością osiągnięcia sukcesu,
nieumiejętnością dokonania czegoś poczucie bycia nikim w tym raczej nieprzyjemnym
świecie, strach przed zgubą, lęki samotności, braku miłości i tak dalej strach
uświadomiony i nieświadomy. Czy umysł może się uwolnić, całkowicie, od tego
wszystkiego? Jeśli stwierdza, że nie może, to się ograniczył, wypaczył i jest niezdolny
do percepcji, do zrozumienia, niezdolny by pozostać zupełnie spokojnym, cichym jak
gdyby znajdował się w ciemności szukając światła a nigdy go nie znajdując i tworząc w
2
Dav.G
zamian światło słów, koncepcji, teorii.
Jak umysł, tak mocno obciążony strachem, z całym swoim uwarunkowaniem,
ma się od tego uwolnić? A może musimy zaakceptować lęk jako rzecz nieuniknioną w
życiu? i wielu z nas akceptuje, znosi go. Co powinniśmy zrobić? Jak mamy ja, istota
ludzka, wy jako istoty ludzkie uwolnić się od tego strachu? nie jakiegoś szczególnego
lęku, ale w ogóle od całej natury i struktury strachu?
Czym jest strach? (Nie akceptuj, o ile mogę zasugerować, słów mówcy: nie jest
on żadnym autorytetem, nie jest nauczycielem, nie jest guru bo, gdyby był
nauczycielem, ty byłbyś naśladowcą, a gdy jesteś naśladowcą niszczysz zarówno
siebie jak i nauczyciela.) Próbujemy odkryć, jak wygląda prawda naszego pytania o
strach, na tyle kompletnie aby umysł już nigdy nie żywił obaw, w efekcie czego uwolnił
się od wszelkiej zależności od innych, wewnętrznie, psychologicznie. Piękno wolności
polega na tym, że nie pozostaje po tobie ślad. Orzeł, w swym locie, nie zostawia śladu
w przeciwieństwie do naukowca. Aby wejrzeć w pytanie o wolność potrzebna jest nie
tylko naukowa obserwacja, lecz także lot orła, po którym nie zostaje ślad jedno i
drugie jest wymagane, musi być obecne zarówno werbalne wyjaśnienie jak i
niewerbalna percepcja ponieważ opis nigdy nie jest rzeczywistością, którą opisuje,
wyjaśnienie nigdy nie jest tym, co objaśnia, słowo nigdy nie jest rzeczą.
Jeżeli wszystko to jest całkiem jasne, możemy iść dalej, możemy odkryć sami
dla siebie nie poprzez mówcę, nie przez jego słowa, nie przez jego idee albo myśli
czy umysł może być zupełnie wolny od strachu.
Pierwsza część to nie wstęp jeśli nie wysłuchałeś jej dokładnie lub nie
zrozumiałeś, nie możesz przejść do dalszej.
Aby badać potrzebna jest wolność patrzenia, potrzebna jest wolność od
uprzedzeń, od koncepcji, ideałów umożliwiająca obserwację na bieżąco, dla siebie
samego, czym jest strach. Czy, kiedy obserwujesz z bliska, bardzo dokładnie, strach
jest w ogóle obecny? Właśnie: możesz przyjrzeć się z bliska, bardzo, bardzo dokładnie,
czym jest strach tylko, gdy obserwator jest obserwowanym . Zamierzamy się tym
zająć. Więc czym jest strach? Jak się pojawia? Można pojąć naturalne lęki, takie, jak
zagrożenie fizyczne, na które pojawia się natychmiastowa odpowiedź; są dość łatwe do
zrozumienia, nie musimy się za bardzo nimi zajmować. Ale mówimy o strachu
psychologicznym jak powstają te psychologiczne lęki? Jakie jest ich pochodzenie?
oto problem. Istnieje strach przed czymś, co zdarzyło się wczoraj, strach przed czymś,
co może nastąpić dziś jeszcze bądź jutro. Istnieje lęk przed tym, co znamy i przed tym,
czego nie znamy, a co oznacza dzień jutrzejszy. Można samemu bardzo wyraźnie
zobaczyć, że strach przychodzi poprzez strukturę myśli poprzez myślenie o tym, co
wydarzyło się wczoraj a budzi obawy, lub przez myślenie o przyszłości zgadza się?
Myśl rodzi strach czy nie tak? Proszę, bądźmy zupełnie pewni nie akceptujcie słów
mówcy, bądźcie absolutnie pewni na własny użytek tego, czy to myśl jest źródłem
3
Dav.G
strachu. Myślenie o bólu, psychologicznym bólu, który zaistniał jakiś czas temu oraz
pragnienie by się nie powtórzył, pragnienie zapomnienia o tej sprawie, myślenie o tym
wszystkim rodzi strach. Jeśli nie widzimy tego bardzo wyraźnie nie będziemy w stanie
pójść dalej. Myśl, myślenie o jakimś zdarzeniu, doświadczeniu, stanie zdenerwowania,
zagrożenia, smutku czy bólu wywołuje strach. A myśl, wypracowawszy pewne
psychologiczne poczucie bezpieczeństwa, nie chce, żeby było ono zakłócane każde
zakłócenie jest groźne i stąd bierze się strach.
Myśl jest odpowiedzialna za strach i tak samo też za przyjemność. Przeżyłeś
szczęśliwe zdarzenie myśl zastanawia się nad nim i chce utrwalić, a gdy to
niemożliwe pojawia się opór, gniew, rozpacz i strach. Tak więc myśl jest
odpowiedzialna i za strach i za przyjemność zgoda? To nie werbalna konkluzja, to nie
recepta na uniknięcie strachu. Tak się dzieje, że, gdzie jest przyjemność, tam też ból i
strach utrwalony przez myśl; przyjemność towarzyszy bólowi, te dwie rzeczy są
nierozdzielne, a myśl odpowiada za obie. Gdyby nie było jutra, następnej chwili, o
której można myśleć w kategoriach czy to strachu czy przyjemności, nie istniałyby one.
Możemy stąd kontynuować? Czy to rzeczywistość? nie idea, ale rzecz, którą sam
odkryłeś, i która, dlatego właśnie, jest prawdziwa, więc możesz powiedzieć Odkryłem,
że myśl rodzi i przyjemność i strach ? Przeżyłeś rozkosz seksualną, później
odtwarzasz ją w wyobraźni, w wymyślonych obrazach, i właśnie myślenie o niej daje
siłę przyjemności, która jest teraz obecna w wyobraźni, a kiedy zostaje udaremniona
pojawia się ból, obawa, strach, zazdrość, irytacja, gniew, brutalność. Nie mówimy
bynajmniej, że nie należy zaznawać przyjemności.
Błogość nie jest przyjemnością, ekstaza nie została wywołana przez myśl, to
rzecz całkowicie inna. Możesz przejść do błogości lub ekstazy dopiero, gdy rozumiesz
naturę myśli jaka rodzi i przyjemność i strach.
A zatem powstaje pytanie: czy można zatrzymać myśl? Skoro rodzi ona strach i
przyjemność bo, gdzie jest przyjemność, tam musi być ból, to zupełnie oczywiste
zadajemy sobie pytanie: czy myśl może dobiec kresu? co nie oznacza końca
percepcji piękna, radości z piękna. To tak, jakbyśmy widzieli piękno obłoku czy drzewa
i cieszyli się nim zupełnie, całkowicie, w pełni. Lecz, kiedy myśl pragnie przeżyć jutro to
samo doświadczenie, taki sam zachwyt, jak wczoraj, gdy widziała ten obłok, to drzewo,
tamten kwiat, tę piękną twarz, wtedy wywołuje niezadowolenie, ból, strach i
przyjemność.
Tak więc czy myśl może dobiec kresu? A może jest to zupełnie nieprawidłowo
postawione pytanie? Pytanie jest błędne, ponieważ chcemy doświadczyć ekstazy,
błogości, jaka nie jest przyjemnością. Mamy nadzieję, że, poprzez ustanie myśli,
dotrzemy do czegoś, co jest nieograniczone, co nie jest produktem przyjemności i
strachu. Jakie miejsce w życiu zajmuje myśl? nie: jak zatrzymać myśl? Jaki jest
związek myśli z działaniem i bezczynnością? Jaki związek ma myśl z działaniem tam,
gdzie jest ono konieczne? Dlaczego, gdy obecna jest pełna radość z piękna, myśl w
ogóle się pojawia? przecież, gdyby się nie pojawiła, nie zostałaby przeniesiona w
4
Dav.G
dzień jutrzejszy. Chcę odkryć dlaczego gdy obecna jest pełna radość z piękna góry,
urodziwej twarzy, tafli wody przychodzi myśl, wykrzywia to i mówi Muszę znów mieć
tę przyjemność jutro ? Muszę odkryć jak myśl przejawia się w działaniu i dowiedzieć się
czy musi się wtrącać, kiedy w ogóle nie ma potrzeby myślenia. Widzę wspaniałe
drzewo bez jednego liścia na tle nieba, jest ono niezwykle piękne i to wystarczy
koniec. Dlaczego przychodzi myśl i mówi Muszę przeżyć ten sam zachwyt jutro ? I
widzę też, że myśl musi przejawić się w działaniu. Zręczność w działaniu to również
zręczność w myśleniu. Jaki jest zatem rzeczywisty związek między myślą i działaniem?
Nasze działania opierają się na koncepcjach, na ideach. Mam ideę bądź koncepcję
tego, co powinno być zrobione, a to, co zostaje zrobione jest przybliżeniem tej
koncepcji, idei, tego ideału. Istnieje więc podział na działanie i koncepcję, ideał, to, co
być powinno w tym podziale tkwi konflikt. Zapytuję siebie Jak myśl przejawia się w
działaniu? Jeżeli następuje podział między działaniem i ideą, to działanie jest niepełne.
Czy istnieje takie działanie, w którym myśl widzi coś w jednej chwili i bezzwłocznie
reaguje, więc nieobecna jest idea, ideologia oddzielonej reakcji? Czy istnieje takie
działanie, w którym samo widzenie jest działaniem w którym samo myślenie jest
działaniem? Widzę, że myśl rodzi strach i przyjemność, widzę, że gdzie jest
przyjemność, tam jest ból i w efekcie opór przeciw niemu. Widzę to bardzo wyraźnie,
widzenie tego jest bezzwłocznym działaniem, w widzeniu tego uczestniczy myśl, logika
i bardzo jasne rozumowanie, ponadto widzenie tego jest natychmiastowe i działanie
jest natychmiastowe dlatego się od tego uwalniam.
Czy rozumiemy się nawzajem? Powoli, to rzeczywiście trudne. Proszę, nie
mówcie zbyt łatwo tak . Jeśli mówisz tak , to, kiedy opuścisz tę salę, musisz być wolny
od strachu. Twoje tak to jedynie potwierdzenie, że zrozumiałeś werbalnie,
intelektualnie co nic w ogóle nie znaczy. Dziś wy i ja rozpatrujemy tutaj pytanie o
strach i, gdy opuścisz salę, musi nastąpić całkowita wolność od niego. To oznacza, że
będziesz wolną ludzką istotą, inną ludzką istotą, zupełnie przekształconą nie jutro, ale
teraz. Widzisz bardzo wyraźnie, że myśl rodzi strach i przyjemność, widzisz, że
wszelkie wartości są oparte na strachu i przyjemności moralne, etyczne, społeczne,
religijne, duchowe. Jeżeli dostrzeżesz w tym prawdę a, aby dostrzec w tym prawdę,
musisz być niezwykle uważny, logicznie, zdrowo, rozsądnie obserwując każde
poruszenie myśli wtedy sama percepcja jest działaniem pełnym i dlatego, kiedy
wyjdziesz, nie będziesz nim związany w przeciwnym razie zapytasz Jak mam być
wolny od strachu od jutra?
Myśl musi przejawić się w działaniu. Gdy masz pójść do domu, musisz
pomyśleć, tak samo aby złapać autobus, pociąg, pójść do pracy, myśl działa wtedy
efektywnie, obiektywnie, nie osobiście, nie emocjonalnie, ta myśl jest niezbędna. Lecz,
kiedy przenosi ona doświadczenie, jakiego doznałeś, przenosi je poprzez pamięć w
przyszłość, takie działanie jest niepełne, stąd rodzaj oporu i cała reszta.
Chyba możemy przejść do następnego pytania. Postawmy je w ten sposób:
czym jest źródło myśli i kim jest myślący? Można zobaczyć, że myśl jest odpowiedzią
wiedzy, doświadczenia zgromadzonego w pamięci, z której pojawia się reakcja na
5
Dav.G
każde wyzwanie jeżeli słyszysz pytanie, gdzie mieszkasz, pojawia się
natychmiastowa odpowiedź. Pamięć, doświadczenie, wiedza są źródłem, to stąd
pochodzi myśl. Tak więc nie jest ona nigdy nowa, jest zawsze przedawniona, nigdy nie
może być wolna, bo związana jest z przeszłością i dlatego też nie może dostrzec nic
nowego. Gdy rozumiem to, bardzo jasno, umysł się ucisza. Życie to ruch, nieustanny,
wzajemnie powiązany ruch, a myśl, próbując go ująć w kategoriach przeszłości, jako
pamięć, obawia się życia.
Widząc to wszystko, widząc, że wolność jest konieczna aby badać a, aby
badać dogłębnie, potrzebna jest dyscyplina poznania, nie tłumienia i naśladowania
widząc, jak umysł został uwarunkowany przez społeczeństwo, przez przeszłość,
widząc, że każda wypływająca z niego myśl jest przedawniona i dlatego nie potrafi
zrozumieć nic nowego, umysł ucisza się zupełnie nie kontrolowany, nie kształtowany
by milczeć. Nie ma żadnego sposobu ani metody bez znaczenia, czy to zen z Japonii,
czy jakiś system z Indii aby uciszyć umysł, to najgłupsza rzecz: dyscyplinować go,
żeby się uciszył. Teraz, gdy widzisz to wszystko widzisz faktycznie, nie jako kolejną
teorię działanie następuje poprzez tę percepcję, samo postrzeganie jest działaniem
uwalniającym od strachu. A więc, w razie pojawienia się strachu, następuje
natychmiastowa percepcja i jego zanik.
Czym jest miłość? Dla większości z nas jest to przyjemność i, w jej wyniku,
strach oto, co nazywamy miłością. Jeśli rozumiemy strach i przyjemność, czym wtedy
jest miłość? I kto próbuje odpowiedzieć na to pytanie? mówca, ksiądz, książka? Czy
za pośrednictwem czegoś z zewnątrz dowiemy się, że działamy w sposób doskonały?
A może, w efekcie sprawdzania, obserwacji, nieanalitycznego przyglądania się całej
strukturze i naturze przyjemności, strachu, bólu, odkrywamy, że obserwator , ten, kto
myśli to element myślenia? Gdyby nie powstała myśl nie byłoby tego, kto myśli , te
dwie rzeczy są nierozdzielne; myślący jest myślą. To odkrycie niesie ze sobą piękno i
subtelność. A gdzie jest w tym momencie umysł, który zaczynał badać nasze pytanie o
strach? rozumiecie? W jakim znajduje się stanie teraz, po przebrnięciu przez to
wszystko? Czy tym samym, co wcześniej, zanim tu dotarł? Zobaczył te sprawy z
bardzo bliska, zobaczył naturę tego, co nazywamy myślą, strachem i przyjemnością,
zobaczył wszystko jaki jest jego rzeczywisty stan teraz? Oczywiście na to pytanie nie
potrafi odpowiedzieć nikt oprócz ciebie jeżeli faktycznie w to wniknąłeś, zobaczysz, że
nastąpiła zupełna przemiana.
Słuchacz: (Niesłyszalne)
Krishnamurti: Oto jedna z najłatwiejszych rzeczy: zadać pytanie.
Prawdopodobnie niektórzy z nas zastanawiali się jak ono zabrzmi jeszcze w czasie,
kiedy mówca nie skończył. Jesteśmy zainteresowani naszymi pytaniami bardziej niż
słuchaniem. Musimy zapytywać o samych siebie, nie tylko tutaj, ale zawsze.
Sformułowanie właściwego pytania jest daleko ważniejsze niż otrzymanie odpowiedzi.
Rozwiązanie problemu leży w jego zrozumieniu odpowiedź nie znajduje się na
zewnątrz, poza problemem, jest w nim samym. Spraw nie można zobaczyć bardzo
6
Dav.G
wyraźnie koncentrując się na odpowiedzi, na rozwiązaniu. Wielu z nas tak bardzo
pragnie rozwiązać problem bez wejrzenia w niego a, aby w niego wejrzeć, potrzeba
energii, żywotności, pasji, nie opieszałości i lenistwa, jakie ma w sobie większość z nas
że raczej wolelibyśmy, ażeby ktoś inny go rozwiązał. Nie istnieje nikt, kto rozwiąże
którykolwiek z naszych problemów, czy to politycznych bądź religijnych czy też
psychologicznych. Trzeba mieć dużo witalności, pasji i żywotności by patrzeć i
obserwować problem, a wtedy, podczas obserwacji, jest tam odpowiedź, zupełnie
jasna.
Co nie oznacza, że nie macie pytać, przeciwnie musicie to robić, musicie
wątpić we wszystko, co od kogokolwiek, włączając mówcę, słyszycie.
Słuchacz: Czy istnieje niebezpieczeństwo w samoobserwacji podczas
zgłębiania problemów osobistych?
Krishnamurti: Dlaczego miałoby nie istnieć? Niebezpieczeństwo jest obecne
podczas przechodzenia przez ulicę. Czy chciał Pan powiedzieć, że nie mamy patrzeć,
bo to niebezpieczne? Pamiętam, jak kiedyś o ile mogę przywołać pewne zdarzenie
bardzo bogaty człowiek przybył by spotkać się z nami. Powiedział Traktuję zagadnienie
bardzo, bardzo poważnie, jestem zainteresowany tym, o czym Pan mówi i chcę
rozwiązać wszystkie moje znów i znów , zna Pan te nonsensy, które ludzie powtarzają.
Odpowiedziałem Dobrze, proszę Pana, wejdźmy w to i rozmawialiśmy. Przychodził
kilkakrotnie a po dwóch tygodniach przybył ze słowami Mam straszne sny,
przerażające sny, wydaje mi się, jak gdyby wszystko wokół znikało, różne rzeczy
odchodziły. Potem dodał To chyba rezultat moich badań nad sobą, widzę w tym
niebezpieczeństwo i już więcej się nie pokazał.
Wszyscy pragniemy bezpieczeństwa, wszyscy chcemy czuć się pewnie w
naszym małym pięknym świecie, świecie dobrze zaprowadzonego porządku , jaki jest
nieporządkiem, świecie naszych specyficznych związków, do zakłócenia których
chcielibyśmy nie dopuścić związku pomiędzy żoną i mężem, w którego ciasnych
więzach trzymają się nawzajem, w którym obecne są cierpienie, podejrzliwość, strach,
w którym pojawia się zagrożenie, zazdrość, gniew, dominacja.
Istnieje sposób patrzenia w głąb siebie bez strachu, bez zagrożenia należy
patrzeć bez jakiejkolwiek krytyki, bez żadnego osądu, po prostu patrzeć, nie
interpretować, nie sądzić, nie oceniać. Aby tak działać umysł musi mieć w sobie
pragnienie poznania podczas obserwacji tego, co faktycznie jest. Jakie
niebezpieczeństwo tkwi w tym, co jest ? Istoty ludzkie są okrutne, oto faktycznie to, co
jest , a zagrożenie, jakie wnoszą w ten świat jest efektem ich okrucieństwa, oto rezultat
strachu. Cóż jest niebezpiecznego w obserwacji rzeczywistości i próbach zupełnego
wykorzenienia strachu? to, że możemy stworzyć inne społeczeństwo, inne wartości?
Jest wiele piękna w obserwacji, w widzeniu rzeczy takimi, jakimi są co nie oznacza
odrzucania ani pragnienia by coś zrobić z tym, co jest zupełna percepcja tego, co
7
Dav.G
jest wywołuje swą własną przemianę. Trzeba tylko znać sztukę patrzenia , a nie jest
ona nigdy introspektywną ani analityczną sztuką, lecz po prostu obserwacją bez
żadnego wybierania.
Słuchacz: Czy nie istnieje strach spontaniczny?
Krishnamurti: Czy nazwałby Pan go strachem? Gdy masz przed sobą pożar,
gdy widzisz przepaść, czy to strach powoduje, że się cofasz? Czy, kiedy spotykasz
dzikie zwierzę, węża, wycofanie się oznacza strach? a może inteligencję? Ta
inteligencja może być efektem uwarunkowania, bo uwarunkowano cię na
niebezpieczeństwo napotkania przepaści, przecież gdyby tak nie było mógłbyś w nią
wpaść, co oznaczałoby koniec. Twoja inteligencja każe ci zachować ostrożność czy
oznacza ona strach? Lecz czy to inteligencja działa, kiedy dzielimy się na narody, na
grupy wyznaniowe? czy, gdy dokonujemy podziału pomiędzy tobą i mną, nami i nimi,
obecna jest inteligencja? Czy to, co powoduje takie działanie i powstanie tego podziału,
co przynosi zagrożenie, co dzieli ludzi, co wywołuje wojnę, jest efektem pracy
inteligencji czy strachu? Jest tam strach, nie inteligencja. Innymi słowy podzieliliśmy
siebie na kawałki: pewna część nas działa, gdy trzeba, inteligentnie, na przykład
omijając przepaść czy unikając przejeżdżającego obok autobusu, ale nie jesteśmy
wystarczająco inteligentni by zobaczyć niebezpieczeństwa nacjonalizmu,
niebezpieczeństwa podziałów między ludźmi. Tak więc część nas bardzo mała
cząstka jest inteligentna a reszta nie. Tam, gdzie występuje fragmentacja, musi
pojawić się konflikt, musi być obecne cierpienie istotą konfliktu jest właśnie podział,
sprzeczność wewnątrz nas. Tej sprzeczności nie da się zintegrować. To jedna z
naszych osobliwych manii, że próbujemy na powrót się scalić. Właściwie nie wiem, co
to znaczy. Kim jest osoba, która zamierza połączyć dwie rozdzielone, sprzeczne
natury? Czyż scalający sam nie jest elementem podziału? Ale gdy widzisz całość tego,
kiedy sobie pozwolisz na percepcję bez żadnego wybierania nie ma podziału.
Słuchacz: Czy istnieje różnica między prawidłową myślą i prawidłowym
działaniem?
Krishnamurti: Kiedy używa Pan słowa prawidłowy odnośnie myśli i działania,
wtedy prawidłowe działanie staje się nieprawidłowym zgoda? Używając słowa
prawidłowy ma się już ideę tego, co prawidłowe. Gdy masz ideę tego, co prawidłowe ,
jest to nieprawidłowe , ponieważ prawidłowe opiera się na twych uprzedzeniach, na
uwarunkowaniach, strachu, na twojej kulturze, na społeczeństwie, na twych
specyficznych nawykach, obawach, zasadach religii i tak dalej. Masz swój model,
wzorzec działania: ten właśnie wzorzec jest sam w sobie nieprawidłowy, niemoralny.
Moralność społeczeństwa jest niemoralna. Zgadza się Pan z tym? Jeśli tak, to odrzucił
Pan społeczną moralność, która oznacza chciwość, zazdrość, ambicję, nacjonalizm,
kult podziałów klasowych i całą resztę. Ale czy faktycznie Pan to zrobił i teraz
potwierdza mówiąc tak ? Moralność społeczna jest niemoralna czy rzeczywiście to
ma Pan na myśli? a może to tylko masa słów? Proszę Pana, być naprawdę
moralnym, prawym to jedna z najbardziej niezwykłych rzeczy w życiu, i taka moralność
8
Dav.G
w żaden sposób nie ma nic wspólnego ze społecznymi zachowaniami określonymi
przez warunki zewnętrzne. Trzeba być wolnym aby być rzeczywiście prawym, a nie
jesteś wolny jeżeli poddajesz się społecznej moralności z jej chciwością, zazdrością,
współzawodnictwem, uwielbieniem sukcesu zna Pan wszystkie te sprawy
przedstawiane przez kościół i społeczeństwo jako wzór moralności.
Słuchacz: Czy musimy czekać, aż to nastąpi, czy istnieje jakiś rodzaj
dyscypliny, której możemy użyć?
Krishnamurti: Czy potrzebujemy dyscypliny aby sobie zdać sprawę, że
prawdziwe widzenie jest działaniem? Potrzebujemy?
Słuchacz: Co powiedziałby Pan o spokojnym umyśle czy to wynik dyscypliny?
A może nie?
Krishnamurti: Proszę spojrzeć: żołnierz na placu apelowym, bardzo spokojny,
plecy wyprostowane, broń dokładnie we właściwym miejscu, został wyszkolony,
szkolono go dzień po dniu, dzień po dniu, wszelka wolność została w nim zniszczona.
Jest bardzo spokojny, ale czy to spokój? Albo kiedy dziecko jest zaabsorbowane
zabawką, czy to spokój? usuńmy zabawkę i chłopiec stanie się tym, kim jest. A więc
czy dyscyplina (proszę to dobrze zrozumieć, raz na zawsze, to przecież proste), czy
dyscyplina zaprowadzi spokój? Może spowodować otępienie, stan stagnacji, lecz czy
powoduje spokój w sensie pełnej aktywności a jednak ciszy?
Słuchacz: Co chce Pan, byśmy zrobili my, ludzie tu, na tym świecie?
Krishnamurti: Zupełnie po prostu, proszę Pana: nie chcę niczego. To po
pierwsze. Po drugie: żyjcie, żyjcie na tym świecie. Jest on tak cudownie piękny. To
nasz świat, nasza ziemia przeznaczona by na niej żyć, ale my nie żyjemy, jesteśmy
ograniczeni, jesteśmy podzieleni, jesteśmy zaniepokojeni, jesteśmy wystraszonymi
ludzkimi istotami, i dlatego nie żyjemy, nie wchodzimy w związki, jesteśmy odizolowani
i zrozpaczeni. Nie wiemy, co to znaczy żyć w ekstatycznym, błogim sensie. Twierdzę,
że żyć w ten sposób można tylko kiedy się wie jak pozostać wolnym od wszelkich
głupstw codziennego życia. Wolność od nich jest możliwa jedynie gdy staniesz się
uważny w swoich związkach, nie tylko z istotami ludzkimi, lecz również z ideami, z
naturą, ze wszystkim. W takim związku odkrywasz, kim jesteś, widzisz swój strach,
niepokój, rozpacz, samotność, swój kompletny brak miłości. Jesteś wypełniony
teoriami, słowami, wiedzą o tym, co powiedzieli inni ludzie, o sobie nie wiesz nic i
dlatego nie wiesz jak żyć.
Słuchacz: Jak wyjaśni Pan w kategoriach ludzkiego mózgu różne poziomy
świadomości? Mózg wydaje się być sprawą fizyczną, umysł zaś nie. Poza tym umysł
zdaje się posiadać część świadomą i nieświadomą. Jak możemy widzieć z jakąkolwiek
9
Dav.G
jasnością, gdy weźmie się pod uwagę wszystkie te różne koncepcje?
Krishnamurti: Jaka jest różnica pomiędzy umysłem i mózgiem, czy o to Panu
chodzi? Nasz fizyczny mózg będący wynikiem przeszłości, rezultatem ewolucji, wielu
tysięcy dni wczorajszych, z wszelkimi wspomnieniami oraz wiedzą i doświadczeniem,
czy ten mózg nie jest częścią całego umysłu? umysłu, w którym zawiera się zarówno
świadomy jak i nieświadomy poziom. Fizyczny tak samo jak niefizyczny,
psychologiczny, czy wszystko to nie stanowi jednej całości? czy to nie my
podzieliliśmy ją na świadomość i nieświadomość, na mózg i nie-mózg. Czy nie
możemy patrzeć na wszystkie te rzeczy jak na niepodzielną całość?
Czy nieświadomość tak bardzo różni się od świadomości? A może nie jest
częścią całości, chociaż ją oddzieliliśmy? W tym miejscu pojawia się pytanie: w jaki
sposób świadomy umysł ma uświadomić sobie nieświadomość? Czy pozytywna,
praktyczna część rzecz, która funkcjonuje przez cały dzień jest w stanie obserwować
nieświadomość?
Nie wiem, czy mamy czas aby to zgłębić. Nie jesteście zmęczeni? Panowie,
proszę, nie traktujcie naszego spotkania jak rozrywkę, przyjemny pobyt w ciepłym
pomieszczeniu, słuchanie czyjegoś głosu. Zajmujemy się bardzo poważnymi sprawami
i, jeżeli pracowaliście jak należało, musieliście się zmęczyć. Mózg nie potrafi przyjąć
naraz więcej niż pewną określoną porcję a wejście w zagadnienie nieświadomego i
świadomego wymaga obserwacji bardzo bystrym, jasnym umysłem. Bardzo wątpię,
abyście po półtorej godziny byli do tego zdolni. Więc może, jeśli się zgodzicie,
podejmiemy ten temat później?
Londyn, 16 marca 1969
10
Dav.G
Rozdział 2.
Fragmentacja
Podział. Świadome i nieświadome, umierając dla znanego
Dziś wieczór zamierzamy omówić zagadnienie świadomego i nieświadomego,
powierzchni umysłu i jego głębszych warstw. Zastanawia mnie, dlaczego dzielimy życie
na fragmenty: życie w pracy, życie społeczne, rodzinne, religijne, sportowe i tak dalej?
Skąd bierze się ten rozdział, nie tylko w nas, lecz również w społeczeństwie my i oni,
ty i ja, miłość i nienawiść, umieranie i życie? Myślę, że powinniśmy wejść w to
zagadnienie dość głęboko by odkryć, czy istnieje sposób życia, w jakim nie ma w ogóle
podziałów między żywym i martwym, między świadomym i nieświadomym, pracą i
życiem społecznym, życiem rodzinnym i osobistym.
Podziały pomiędzy narodami, religiami, klasami społecznymi, cały ten
wewnętrzny rozłam, w którym zawiera się tak wiele sprzeczności dlaczego żyjemy w
ten sposób? Rodzi to tyle zamętu, konfliktów, wojen, powoduje prawdziwe
niebezpieczeństwo, zewnętrzne jak i wewnętrzne. Istnieje tak wiele podziałów: na Boga
i diabła, dobrych i złych, to, co być powinno i to, co jest .
Myślę, że warto poświęcić dzisiejszy wieczór na próbę sprawdzenia, czy
istnieje sposób życia nie teoretycznie czy intelektualnie, ale faktycznie sposób życia,
w jakim nie ma jakiegokolwiek podziału, sposób życia, w którym działanie nie jest
fragmentaryczne, więc zachodzi ciągły przepływ, a w nim każde działanie jest
powiązane z każdym innym.
Aby odnaleźć sposób życia, w którym nie ma fragmentacji, trzeba wejść bardzo
głęboko w zagadnienie miłości i śmierci rozumiejąc je będziemy może w stanie zbliżyć
się do sposobu na życie, które jest ciągłym nieprzerwanym ruchem, sposobu na życie
prawdziwie inteligentne. Umysł rozdrobniony na fragmenty gubi inteligencję, człowiek
prowadzący pół tuzina żywotów co jest akceptowane jako wysoce moralne ukazuje
najzwyczajniej brak inteligencji.
Wydaje mi się, że w idei zintegrowania się połączenia rozmaitych fragmentów
aby stworzyć całość nie ma, w oczywisty sposób, inteligencji dlatego, że wymaga ona
istnienia osoby integrującej, kogoś, kto scala, łączy wszystkie kawałki; jednak
jednostka, która próbuje to zrobić, sama również jest elementem układanki.
Tym, czego trzeba, jest taka inteligencja i pasja, jaka spowoduje radykalną
rewolucję w życiu, ażeby nie było już sprzecznych działań, lecz całość, nieprzerwany
11
Dav.G
ruch. Aby wprowadzić tę przemianę do swojego życia potrzebujesz pasji. Jeśli masz
zrobić cokolwiek wartościowego, musisz mieć tę żywą pasję która nie jest
przyjemnością. By zrozumieć takie działanie, w którym nie ma fragmentacji ani
sprzeczności, potrzeba pasji. Nie zmienią życia intelektualne koncepcje i recepty,
jedynie tylko prawdziwe zrozumienie tego, co jest , a do niego potrzebne jest
zaangażowanie, pasja.
Aby zbadać, czy istnieje sposób życia życia codziennego, nie klasztornego
dla jakiego właściwa jest taka pasja i inteligencja, trzeba zrozumieć naturę
przyjemności. Zagadnieniem przyjemności zajmowaliśmy się już któregoś dnia: jak
myśl przeżywa doświadczenie, które dało chwilę zachwytu i jak, poprzez myślenie o
nim, podtrzymuje przyjemność, a gdzie jest przyjemność tam również ograniczenie
bólem i strachem. Czy miłość jest przyjemnością? Dla wielu z nas wartości moralne
opierają się na przyjemności: zupełne wyrzeczenie się siebie, kontrolowanie się aby się
podporządkowywać to ponaglanie przyjemności większej, dostojniejszej, czym by ona
nie była. Czy miłość należy do dziedziny przyjemności? Na dodatek słowo miłość
zostało tak przeciążone, każdy go używa, od polityka po żonę i męża. A wydaje mi się,
że tylko miłość, w głębszym znaczeniu tego słowa, jest tym, co może zaprowadzić
sposób życia, w którym w ogóle nie ma fragmentacji. Strach zawsze stanowi część
przyjemności; oczywiście w związkach, gdzie jest obecny jakikolwiek jego rodzaj
fragmentacja musi zachodzić, musi istnieć podział.
To naprawdę głębokie zagadnienie, takie badanie, dlaczego ludzki umysł
oddziela się, stawia w opozycji do innych, wywołując przemoc i co ma nadzieję poprzez
tę przemoc uzyskać. My, istoty ludzkie zostaliśmy wystawieni na życie w sposób, który
prowadzi do wojny, a jednocześnie pragniemy jednak pokoju, pragniemy wolności, tyle,
że ten pokój to tylko idea, ideologia, a wszystko, co równocześnie robimy, warunkuje
nas.
Istnieje psychologiczny podział czasu, czas jako przeszłość (wczoraj), dziś i
jutro musimy w to wejrzeć, jeżeli mamy znaleźć sposób życia, w jakim w ogóle nie ma
podziału. Musimy rozważyć, czy istnieje czas w sensie przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości czas psychologiczny oto przyczyna podziału. Czy podział został
spowodowany przez to, co znane, czyli pamięć będąca przeszłością, zawartością
samego umysłu? A może powstaje on, ponieważ obserwator , doświadczający ,
myślący zawsze jest oddzielony od rzeczy, którą obserwuje, jakiej doświadcza? Czy to
nie egoistyczne, skoncentrowane na sobie postępowanie, oznaczające ja i ty , tworzy
własne opory, własne odizolowane poruszenia powodując podział? Wchodząc w to
trzeba być świadomym wszystkich tych zagadnień: czasu; obserwatora
oddzielającego się od obserwowanej rzeczy; doświadczającego różnego od
doświadczenia; przyjemności; i czy wszystko to ma cokolwiek wspólnego z miłością.
Czy psychologicznie istnieje jutro? faktycznie, nie wynalezione przez myśl.
Istnieje ono w czasie chronologicznym, ale czy faktycznie nastąpi psychologicznie,
wewnętrznie? Jeśli jutro jest obecne jako idea, to działanie nie jest kompletne, a takie
12
Dav.G
działanie wprowadza podział, sprzeczność. Idea jutra, przyszłości powoduje czyż nie?
że nie widzisz spraw bardzo wyraźnie, tak, jak teraz Mam nadzieję ujrzeć je wyraźniej
jutro . Człowiek jest leniwy, nie ma tej pasji, tego żywotnego zainteresowania, które
pozwala odkrywać. Myśl stwarza ideę dotarcia kiedyś, zrozumienia w końcu, a do tego
potrzebny jest czas, trzeba wielu dni. Czy czas przynosi zrozumienie, czy pozwala
widzieć coś bardzo wyraźnie?
Czy umysł może uwolnić się od przeszłości, a zatem nie być ograniczonym
przez czas? Psychologicznie jutro istnieje w kategoriach znanego czy można zatem
uwolnić się od rzeczy znanych? Czy możliwe jest działanie nie w kategoriach znanego?
Jedną z najtrudniejszych spraw jest komunikacja. Komunikacja werbalna jest
oczywiście konieczna, ale myślę, że istnieje jej znacznie głębszy szczebel, który polega
nie tylko na werbalnym zrozumieniu, lecz wspólnocie, gdzie obaj spotykamy się na
jednym poziomie, z takim samym zaangażowaniem, z tą samą pasją następuje wtedy
wspólnota, coś daleko ważniejszego niż zwykła komunikacja werbalna. A jako, że
mówimy o kwestii raczej złożonej, która bardzo głęboko dotyka naszego codziennego
życia, potrzebujemy nie tylko werbalnego porozumienia, ale też wspólnoty. Tym, co
nas interesuje, jest radykalna rewolucja w psychice, nie w jakiejś odległej przyszłości,
ale w chwili obecnej, dziś, teraz. Jesteśmy zdecydowani by odkryć, czy ludzki umysł
będąc tak mocno uwarunkowany może się zmienić natychmiast, ażeby jego działania
były niepodzielną całością, a dzięki temu zmierzyć się ze swym żalem, rozpaczą,
bólem, strachem, obawą, swoją winą i tak dalej. Jak może on odrzucić to wszystko i
być zupełnie świeży, młody i niewinny? Oto istota zagadnienia. Myślę, że nie jest to
możliwe taka radykalna rewolucja tak długo, jak istnieje podział pomiędzy
obserwatorem i obserwowanym, między doświadczającym i doświadczeniem. To ten
podział wywołuje konflikt. Każdy podział musi powodować konflikt, a, poprzez konflikt,
przez walkę, poprzez bitwę, niemożliwa jest, co oczywiste, przemiana w głębokim
psychologicznym sensie choć powierzchowne zmiany mogą nastąpić. Jak zatem
umysł, serce i mózg jedna całość ma stawić czoła problemowi podziału?
Powiedzieliśmy, że zajmiemy się zagadnieniem świadomego i głębszych
warstw czyli nieświadomego: pytamy zatem, dlaczego istnieje podział między umysłem
świadomym zajętym swoimi codziennymi czynnościami, strapieniami, problemami,
powierzchownymi przyjemnościami, zarabianiem na życie itd. a jego głębszymi
poziomami, gdzie mieszczą się wszystkie ukryte motywy, pragnienia, przesadne
wymagania, wszelkie lęki? Dlaczego zachodzi ten podział? Czy dlatego, że jesteśmy
tak bardzo zajęci powierzchownie nieustanną paplaniną, ciągłym żądaniem
powierzchownej zabawy, zaspokojenia potrzeb, czy to religijnych czy innych? Może
dlatego, że umysł na powierzchni zapewne nie umie dociekać, wejść w głąb, w siebie
wtedy, gdy powstaje podział.
Co zawierają głębsze warstwy umysłu? nie według psychologów, Freuda i
reszty i jak to odkryć, jeśli nie korzystasz z tego, co powiedzieli inni? Jak sprawdzisz,
czym jest twa nieświadomość? Będziesz ją obserwował, czyż nie? Czy może będziesz
13
Dav.G
oczekiwał, że twoje sny objaśnią zawartość nieświadomości? A kto ma tłumaczyć te
sny? Eksperci? oni też zostali uwarunkowani przez swoją specjalizację. Powstaje tu
pytanie: czy można nie śnić w ogóle? za wyjątkiem oczywiście koszmarów wskutek
zjedzenia niewłaściwego pokarmu lub zbyt ciężkostrawnego posiłku przed snem.
Istnieje będziemy chwilowo używać tego słowa nieświadome. Co je tworzy?
oczywiście przeszłość, cała świadomość rasowa i jej pochodne, tradycja rodzinna,
przeróżne uwarunkowania religijne i społeczne ukryte, mroczne, nieznane. Czy
wszystko to można odkryć i uwidocznić bez pośrednictwa snów? i bez chodzenia do
analityka? ażeby umysł, kiedy nie śpi, był spokojny zamiast nieustannie aktywny. I
czy, w efekcie uspokojenia, może nie nadejść dla niego zupełnie inna jakość,
całkowicie inny sposób postępowania, nie przywiązanego do codziennych trosk, lęków,
utrapień, problemów, wymagań? By to odkryć, czyli nie śnić w ogóle o ile to możliwe
aby umysł był w pełni świeży, gdy budzi się rano, trzeba być uważnym przez cały
dzień, zauważać wskazówki i sygnały. Można je dostrzec jedynie w związkach, kiedy
obserwujesz swe relacje z innymi bez potępiania, osądzania, oceniania, po prostu
obserwujesz swoje zachowanie, twe reakcje, patrzysz bez żadnego wybierania, tylko
przyglądasz się, wtedy ukryte, nieświadome ukazuje się w ciągu dnia.
Dlaczego nadaliśmy tak wielką doniosłość i znaczenie nieświadomości?
przecież jest ona tak samo trywialna jak świadomość. Jeżeli świadomy umysł jest
niezwykle aktywny obserwując, słuchając, patrząc, to staje się on daleko ważniejszy
niż nieświadomość, której zawartość ukazuje się w tym stanie cała, podział na różne
warstwy osiąga kres. Obserwacja swych reakcji, kiedy jedziesz autobusem, gdy
rozmawiasz z żoną lub mężem, kiedy pracujesz sam w biurze o ile kiedykolwiek
jesteś sam ten cały proces obserwacji, ten akt widzenia (w jakim nie ma podziału na
obserwatora i obserwowane ) kończy sprzeczność.
Gdy jest to w miarę jasne, możemy spytać: czym jest miłość? Czy miłość to
przyjemność? Czy miłość to zazdrość? Czy miłość jest zaborcza? Czy miłość narzuca
cokolwiek? jak mąż żonie i żona mężowi. Na pewno ani jedna z tych rzeczy nie jest
miłością, a jednak zostaliśmy nimi wszystkimi obarczeni, a jednak mówimy do męża
czy żony czy kogokolwiek Kocham cię . Obecnie większość z nas jest, w ten czy inny
sposób, zazdrosna. Zazdrość pojawia się wskutek porównywania, jako efekt
przymierzania się do faktów, na skutek pragnienia by być czymś innym niż się jest. Czy
możemy zobaczyć zazdrość taką, jaką faktycznie jest, i całkowicie się od niej uwolnić,
ażeby już nigdy nie wróciła? jeśli nie, to miłość nie może zaistnieć. Miłość nie należy
do dziedziny czasu, nie może być kultywowana, nie pochodzi od przyjemności.
Czym jest śmierć? Jaka zachodzi relacja pomiędzy miłością i śmiercią? Myślę,
że odnajdziemy związek między nimi obiema, kiedy zrozumiemy znaczenie śmierci
aby je pojąć, musimy oczywiście zrozumieć, czym jest życie. Czym jest, w tej chwili,
nasze życie? życie codzienne, nie coś ideologicznego, wydumanego, co, jak
uważamy, być powinno, ale faktycznie jest fałszem. Czym jest, w tej chwili, nasze
życie? życie codzienne złożone z konfliktu, rozpaczy, samotności, izolacji. Nasze
14
Dav.G
życie to pole bitwy, śpiące i budzące się, próbujemy od niego uciec na różne sposoby:
poprzez muzykę, sztukę, muzea, angażowanie się w kwestie religijne lub filozoficzne,
przędąc, złapani w sidła wiedzy, przeróżne teorie, wszystko oprócz położenia kresu
konfliktowi, bitwie, które nazywamy życiem z jego nieustającym smutkiem.
Czy smutek codziennego życia może się zakończyć? Dopóki umysł nie zmieni
się radykalnie, dopóty nasze życie ma niewielkie znaczenie codzienne chodzenie do
pracy, zarabianie pieniędzy, umiejętność zręcznego cytowania innych, sprawiania
wrażenia osoby bardzo dobrze poinformowanej życie, które jest puste, prawdziwie
mieszczańskie życie. A gdy uświadomisz sobie tę sytuację, zaczynasz odkrywać
doniosłość życia, odnajdujesz znaczenie, jakie można mu nadać. Poszukiwanie
mądrych ludzi, którzy podadzą znaczenie, cel życia to kolejna od niego ucieczka. Ten
jego rodzaj musi przejść radykalną transformację.
Dlaczego boimy się śmierci? tak, jak większość ludzi. Boimy się czego?
Proszę, obserwuj swój własny strach przed tym, co nazywamy śmiercią lęk przed
dotarciem do kresu tej bitwy, jaką nazywamy życiem. Boimy się tego, co nieznane, a co
może się wydarzyć, boimy się zostawić rzeczy znane: rodzinę, książki, przywiązanie do
domu i mebli, do ludzi obok nas. Boimy się, przez co nie pozwalamy odejść rzeczom
znanym, a znane to nasze życie w smutku, bólu i rozpaczy, ze sporadycznymi
przebłyskami radości nie ma końca tej ciągłej walki, oto, co nazywamy życiem czego
się trzymamy i boimy puścić. Czy właśnie ja będące wynikiem całego tego
gromadzenia boi się, że dobiegnie końca? dlatego żąda przyszłej nadziei, dlatego
potrzebna jest reinkarnacja. Idea reinkarnacji, jaką wyznaje cały Wschód, mówi, że
urodzisz się po raz kolejny na trochę wyższym szczeblu drabiny. Jesteś w tym życiu
pomywaczem, w następnym będziesz księciem, kimś ważnym kto inny przyjdzie
zmywać za ciebie naczynia. Dla tych, którzy wierzą w reinkarnację, to, czym jesteś w
tym życiu, ma bardzo duże znaczenie, bo od tego, co robisz, jak się zachowujesz, jakie
są twoje myśli, jak wyglądają twe działania, od tego w przyszłym życiu zależy, czy
otrzymasz nagrodę, czy zostaniesz ukarany. Lecz tacy ludzie nie dbają ani odrobinę o
to, jak postępują, dla nich to tylko kolejny przesąd, taki, jak wiara, że istnieje niebo,
Bóg, czy jeszcze coś innego. Tak naprawdę wszystko to sprowadza się do kwestii, kim
jesteś teraz, dziś, jak faktycznie się zachowujesz, nie tylko na zewnątrz, ale też
wewnętrznie. Zachód ma własną metodę pocieszenia odnośnie śmierci, racjonalizuje
ją, ma swe własne uwarunkowania religijne.
Więc czym faktycznie jest śmierć koniec? Organizm dobiega kresu, bo jest
stary, albo z powodu choroby lub wypadku. Bardzo niewielu z nas dożywa w piękny
sposób starości, ponieważ jesteśmy udręczonymi jednostkami nasze twarze ukazują
to, gdy jesteśmy starsi i pojawia się smutek starości, pamiętania spraw przeszłych.
Czy można umrzeć psychologicznie dla wszystkiego, co znane , robić tak dzień
po dniu? Dopóki nie ma wolności od tego, co znane , nie można osiągnąć tego, co
możliwe . To tak, że nasza możliwość zawsze znajduje się wewnątrz obszaru
znanego , lecz gdy zaistnieje wolność, możliwość jest nieograniczona. Czy można
15
Dav.G
umrzeć psychologicznie dla całej przeszłości, dla wszelkich przywiązań, lęków, dla
trwogi, próżności i dumy tak zupełnie, że jutro obudzisz się jako nowa, świeża istota?
Powiesz Jak to zrobić, jaka jest na to metoda? Nie ma metody, bo metoda oznacza
jutro, implikuje, że będziesz praktykował i coś w końcu osiągniesz, jutro, po wielu
jutrzejszych dniach. Ale czy widzisz od razu prawdę tego widzisz faktycznie, nie
teoretycznie że umysł nie może pozostawać świeży, niewinny, żywy, żarliwy, dopóki
nie nastąpi, psychologicznie, koniec wszystkiego, co należy do przeszłości? Ale nie
chcemy pozwolić odejść przeszłości, bo my jesteśmy przeszłością, wszelkie nasze
myśli bazują na przeszłości, cała wiedza to przeszłość, więc umysł nie umie pozwolić
jej odejść, każdy wysiłek, jaki czyni by pozwolić, jest ciągle częścią przeszłości,
przeszłości mającej nadzieję osiągnąć inny stan.
Umysł musi być niezwykle spokojny, cichy a staje się taki, bez żadnego
oporu, bez użycia żadnego systemu, kiedy widzi całość spraw. Człowiek zawsze szukał
niemoralności, maluje obraz, umieszcza na nim swe imię, co jest formą niemoralności
pozostawiając imię zawsze chce pozostawić coś z siebie. Lecz co musi on pozostawić
poza wiedzą technologiczną co musi dać z siebie samego? Czym jest? Ty i ja, czym
jesteśmy w sensie psychologicznym? Możesz mieć większe konto w banku, być
sprytniejszy niż ja, może coś jeszcze, ale psychologicznie, czym jesteśmy? masą
słów, wspomnień, doświadczeń, i chcemy je przenieść na syna, umieścić w książce lub
namalować na płótnie, ja . Ja staje się szalenie ważne, ja w opozycji do
społeczności, ja pragnące się zidentyfikować, chcące się zrealizować, dążące by
zostać czymś wielkim całą resztę tego znacie. Kiedy obserwujesz ja , widzisz, że to
wiązka wspomnień, pustych słów: oto, przy czym trwamy, oto właśnie istota rozdziału
pomiędzy tobą i mną, nimi i nami.
Gdy rozumiesz to wszystko obserwuj, nie poprzez innych ale przez siebie
samego, przyglądaj się z bardzo bliska, bez osądu, oceny, tłumienia, po prostu
obserwuj wtedy zobaczysz, że miłość jest możliwa tylko, gdy istnieje śmierć. Miłość to
nie pamięć, miłość to nie przyjemność. Mówi się, że jest ona związana z seksem
wracamy znów do podziału na miłością świecką i świętą, z pochwałą jednej i
potępieniem drugiej. Miłość na pewno nie jest niczym takim. Nie można do niej dotrzeć,
zupełnie, całkowicie, dopóki się nie umrze dla przeszłości, dla całego mozołu, konfliktu
i smutku wtedy pojawia się ona, wtedy można zrobić, co się chce.
Jak już mówiliśmy któregoś dnia, zadać pytanie to dość łatwe, ale, gdy zadać
je celowo i trzymać się go, aż, dla nas samych, problem będzie całkowicie rozwiązany
takie pytanie ma doniosłość; lecz pytania przypadkowe nie mają zbyt dużego
znaczenia.
Słuchacz: Jeżeli nie byłoby podziału na to, co jest i to, co być powinno można
by popaść w samozadowolenie, nie martwić się o straszne rzeczy, które się dzieją.
Krishnamurti: Czym jest realność tego, co być powinno ? Czy jest to w ogóle
16
Dav.G
rzeczywiste? Człowiek jest okrutny, ale powinien być pokojowy. Czym jest realność
tego, co być powinno i dlaczego to mamy? Czy, gdyby ten podział miał zaniknąć,
człowiek popadłby w samozadowolenie, akceptował wszystko? Czy akceptowałbym
przemoc, gdybym nie miał ideału braku przemocy? Działanie bez przemocy głosi się od
najdawniejszych czasów: nie zabijaj, okazuj współczucie i tym podobne, a faktycznie
człowiek jest okrutny, oto to, co jest . Jeśli akceptuje to jako nieuniknione popada w
samozadowolenie tak jak teraz. Zaakceptował wojnę jako sposób na życie i właśnie
tak działa pomimo tysięcy sankcji, religijnych, społecznych i wszelkich innych, mówi
Nie zabijaj nie tylko ludzi, zwierząt też, ale ciągle zabija i zjada zwierzęta oraz idzie na
wojnę. A gdyby wcale nie było ideału, zostałbyś z tym, co jest . Czy wywołałoby to
samozadowolenie? A może miałbyś wtedy energię, zainteresowanie, żywotność by
rozwiązać to, co jest ? Czyż ideał braku przemocy nie jest ucieczką od faktu jej
istnienia? Kiedy umysł nie ucieka, ale zostaje skonfrontowany z faktem okrucieństwa
tym, że jest okrutny, nie potępiając tego, nie osądzając wtedy taki umysł osiąga
zapewne zupełnie inną jakość i przemoc już dłużej nie istnieje. Taki umysł nie
akceptuje przemocy. Przemoc to nie tylko, kiedy kogoś się uderzy czy zabije, przemoc
stanowi zniekształcenie powodujące dopasowywanie się, naśladowanie, przyjmowanie
moralności społecznej lub stosowanie specyficznej własnej. Każda forma kontroli i
tłumienia to rodzaj zniekształcenia i skutkiem tego przemocy. Na pewno by zrozumieć
to, co jest potrzeba natężenia, czujności pozwalającej odkryć to, co faktycznie jest. To,
co faktycznie jest, to podział stworzony przez człowieka, przez nacjonalizm będący
jedną z głównych przyczyn wojen, akceptujemy to, wielbimy flagę; istnieją też podziały
wywołane przez religię: jesteśmy katolikami, buddystami, tym lub tamtym. Czy nie
możemy być wolni od tego, co jest dzięki bieżącej obserwacji stanu faktycznego?
Możesz uwolnić się jedynie wtedy, gdy umysł nie zniekształca tego, co obserwuje.
Słuchacz: Jaka jest różnica między widzeniem pojęciowym i faktycznym?
Krishnamurti: Czy drzewo widzi Pan jako pojęcie czy faktycznie? Kiedy patrzy
Pan na kwiat, czy widzi go bezpośrednio, czy może poprzez ekran swej indywidualnej
wiedzy, botanicznej lub innej, czy może przez przyjemność, jaką sprawia? W jaki
sposób Pan go widzi? Jeżeli jest to widzenie, że tak powiem, pojęciowe, to został on
uwidoczniony przez myśl, czy to widać? Czy widzisz swą żonę lub męża? czy tylko
wyobrażenie, jakie na jego lub jej temat masz? Ten obraz to koncepcja, przez którą
widzisz pojęciowo, jednak, kiedy w ogóle nie ma wyobrażenia, widzisz faktycznie,
wtedy rzeczywiście uczestniczysz w związku.
Więc czym jest mechanizm, który buduje obraz powstrzymujący nas od
faktycznego widzenia drzewa, żony czy męża lub przyjaciela albo czegoś jeszcze?
Oczywiście chociaż mam nadzieję, że się mylę macie wyobrażenie o mnie, mówcy
17
Dav.G
nie? Jeśli masz obraz mówcy, to naprawdę nie słuchasz go w pełni. A kiedy patrzysz
na swą żonę, męża itd. poprzez wyobrażenie, to nie widzisz naprawdę osoby, widzisz
ją przez obraz i dlatego nie istnieje tu żaden związek możesz powiedzieć Kocham cię
, ale to w ogóle nie ma znaczenia.
Czy umysł może przestać tworzyć obrazy? w sensie, o jakim mówimy. Jest to
możliwe tylko, kiedy jest on całkowicie uważny w momencie wyzwania, w chwili odbioru
wrażenia. Weźmy bardzo prosty przykład: ktoś ci schlebia, lubisz to i właśnie twoje
lubię buduje wyobrażenie.Jednak, jeżeli słuchasz tych pochlebstw z pełną
uważnością, ani lubisz ani nie lubisz, wysłuchujesz ich w pełni, całkowicie, obraz nie
powstaje, nie nazywasz tego kogoś przyjacielem ani, przeciwnie, osobą, która cię
obraża, nie nazywasz go wrogiem. Tworzenie wyobrażeń pochodzi od nieuważności
gdy obecna jest uważność, nie ma budowania żadnych koncepcji. Zrób tak, to się
odkrywa samo, bardzo łatwo. Kiedy w pełni poświęcasz uwagę patrzeniu na drzewo lub
kwiat czy chmurę, nie zachodzi projekcja twej wiedzy botanicznej, ani twojego lubię,
nie lubię , po prostu patrzysz co nie znaczy, że identyfikujesz się z drzewem, przecież
nie możesz nim zostać. Jeśli patrzysz na żonę, męża lub przyjaciela bez obecności
jakiegokolwiek wyobrażenia, to związek jest czymś całkowicie innym, wtedy w ogóle
nie włącza się w niego myśl i miłość ma możliwość zaistnienia.
Słuchacz: Czy miłość i wolność współistnieją?
Krishnamurti: Czy potrafimy kochać bez wolności? Jeśli nie jesteśmy wolni, to
czy umiemy kochać? Jeżeli jesteśmy zazdrośni, to czy umiemy kochać? Przestraszeni,
czy umiemy kochać? Albo jeśli w pracy realizujemy jakąś naszą ambicję i
przychodzimy do domu ze słowy Kocham cię, moja miła czy to miłość? W pracy
jesteśmy brutalni, przebiegli a w domu próbujemy być potulni, kochający czy to
możliwe? Jedną ręką zabijać, drugą kochać? Czy człowiek ambitny może kiedykolwiek
kochać, albo człowiek żyjący współzawodnictwem z innymi w jakikolwiek sposób
wiedzieć, co znaczy miłość? Akceptujemy wszystkie te rzeczy, i moralność społeczną;
kiedy jednak jej zaprzeczymy, całkowicie, całą naszą istotą, stajemy się prawdziwie
moralni lecz nie robimy tego. Jesteśmy godni społecznego, moralnego szacunku i
dlatego nie wiemy, czym jest miłość. Bez miłości nie potrafimy odkryć, czym jest
prawda, ani czy istnieje taka rzecz czy może jej nie ma jak Bóg. Możemy wiedzieć,
czym jest miłość, tylko, gdy wiemy, jak umrzeć dla wszelkiego wczoraj, dla wszystkich
wyobrażeń przyjemności, seksualnej czy innej wtedy, gdy istnieje miłość, która sama
w sobie jest cnotą, która sama w sobie jest moralnością: cała etyka jest w niej wtedy
dopiero pojawia się ta rzeczywistość, to coś, czego nie da się zmierzyć.
Słuchacz: Indywidualna jednostka, trwając w zamęcie, tworzy społeczność.
Czy, by zmienić społeczeństwo, zaleca Pan ażeby indywidualność odłączyła się tak,
aby nie zależała od społeczeństwa?
Krishnamurti: Czy indywidualność nie jest społeczeństwem? Wy i ja
18
Dav.G
stworzyliśmy to społeczeństwo, z naszą chciwością, ambicją, z naszym
nacjonalizmem, pragnieniem współzawodnictwa, brutalnością, okrucieństwem, oto, co
uczyniliśmy w świecie zewnętrznym, ponieważ tym jesteśmy wewnątrz siebie. Wojna,
jaka toczy się w Wietnamie: jesteśmy za nią odpowiedzialni, wy i ja, faktycznie,
ponieważ zaakceptowaliśmy wojnę jako sposób życia. Sugeruje Pan, żebyśmy się
odłączyli? Wręcz przeciwnie, jak możesz odłączyć się od siebie? Jesteś częścią całego
tego bałaganu i możesz być wolny od tej brzydoty, tego okrucieństwa, wszystkiego, co
jest tu obecnie, nie poprzez odłączenie się, ale przez poznanie, poprzez obserwację,
przez zrozumienie całości spraw w sobie a skutkiem tego stać się wolnym od
wszelkiego okrucieństwa. Nie możesz odłączyć się od siebie przywołuje to problem,
kto ma to zrobić. Kto ma odłączyć mnie od społeczeństwa albo mnie od siebie
samego? Jednostka, która chce się odłączyć, czyż nie jest częścią całego widowiska?
Zrozumieć to wszystko że obserwator nie jest czymś innym od obserwowanej rzeczy
to medytacja, wymaga ona potężnej, nieanalitycznej wnikliwości względem siebie
poprzez obserwację związków z rzeczami, z obszarem swego posiadania, z ludźmi, z
ideami, z naturą, dociera się do poczucia całkowitej wewnętrznej wolności.
Londyn, 20 marca 1969
19
Dav.G
Rozdział 3.
Medytacja
Znaczenie poszukiwania , problemy związane z praktyką i kontrolą, jakość
ciszy
Chciałbym porozmawiać o czymś, co, jak myślę, jest bardzo ważne: rozumiejąc
to powinniśmy umieć, mam nadzieję, osiągnąć sami dla siebie zupełną percepcję życia
bez jakiejkolwiek fragmentacji, ażebyśmy mogli działać w pełni, w sposób wolny,
szczęśliwy.
Zawsze poszukujemy pewnego rodzaju tajemnicy, bo jesteśmy tak bardzo
nieusatysfakcjonowani życiem, jakie prowadzimy, płytkością tego, co robimy, co ma
bardzo niewielki sens, a czemu próbujemy nadać doniosłość, znaczenie, lecz jest to
działanie intelektualne a poprzez to jedynie powierzchowne, podstępne i ostatecznie
nieznaczące. A jednak wiedząc o tym wszystkim wiedząc, że nasze przyjemności po
chwili się kończą, nasze codzienne czynności to rutyna, wiedząc też, że nasze
problemy, tak wiele z nich, prawdopodobnie nigdy nie znajdą rozwiązania, nie wierząc
w nic, nie pokładając wiary w tradycyjnych wartościach, w nauczycielach, w guru, w
sankcjach Kościoła czy społeczeństwa wiedząc o tym wszystkim, większość z nas
stale sonduje lub poszukuje, próbuje odkryć coś naprawdę wartościowego, coś, czego
nie dotknęła myśl, coś, w czym rzeczywiście jest poczucie niezwykłego piękna i
ekstazy. Wielu z nas, wydaje mi się, próbuje odnaleźć coś, co jest trwałe, czego nie da
się łatwo zepsuć. Odkładamy na bok oczywistości i pojawia się głęboka tęsknota nie
emocjonalna ani sentymentalna dogłębne dociekanie, jakie może otworzyć drzwi do
czegoś, czego nie da się zmierzyć myślą, czegoś, co nie może być zaliczone do
kategorii wiary czy nadziei. Ale czy istnieje jakiś sens badania, poszukiwania?
Zamierzamy przedyskutować kwestię medytacji: to raczej złożone zagadnienie
i, zanim w nie wejdziemy, musimy mieć zupełną jasność odnośnie badania,
poszukiwania doświadczeń, prób odnalezienia rzeczywistości. Musimy zrozumieć
znaczenie poszukiwania i dążenia do prawdy, intelektualnego błądzenia w nadziei
dotarcia do czegoś nowego, co nie pochodzi z czasu, nie zostało stworzone przez
nasze wymagania, przymus i rozpacz. Czy prawda może być kiedykolwiek odnaleziona
poprzez poszukiwanie? Czy rozpoznasz ją, gdy odnajdziesz? Jeśli tak, to czy możesz
powiedzieć Oto prawda , Oto rzeczywistość ? Czy szukanie ma w ogóle jakiś sens?
Wielu religijnych ludzi ciągle mówi o poszukiwaniu prawdy, a my pytamy, czy prawda
może zostać w jakikolwiek sposób odszukana? Czyż w idei poszukiwania,
odnajdowania nie zawiera się również idea rozpoznania idea, że, jeśli coś znajdę,
muszę umieć to rozpoznać? Czy rozpoznanie nie oznacza, że już to znam? Czy
prawda jest rozpoznawalna w takim sensie, że została wcześniej doświadczona, więc
można powiedzieć To jest to ? Jaką zatem wartość ma w ogóle poszukiwanie? A
może, jeśli nie ma żadnej wartości, to wartościowa jest tylko ciągła obserwacja, ciągłe
20
Dav.G
słuchanie? które nie jest tym samym, co poszukiwanie. Kiedy obecna jest ciągła
obserwacja, nie zachodzi ruch przeszłości. Obserwować oznacza bardzo jasne
widzenie aby widzieć bardzo jasno potrzeba wolności, wolności od oburzenia,
wolności od wrogości, od wszelkich uprzedzeń czy urazy, wolności od wszelkich
wspomnień utrwalonych jako wiedza, które wtrącają się, gdy patrzysz. Czy wtedy,
kiedy obecna jest taka jakość, ten rodzaj wolności z ciągłą obserwacją nie tylko
rzeczy na zewnątrz, ale również wewnątrz tego, co się dzieje naprawdę, istnieje
potrzeba jakiś poszukiwań? przecież wszystko tam jest: stan faktyczny, to, co jest
pod obserwacją. Lecz w momencie, w którym chcemy zmienić to, co jest w coś
innego, ma miejsce proces zniekształcania. Obserwując z wolnością, bez żadnych
zniekształceń, bez żadnego oceniania, bez jakiegokolwiek pragnienia przyjemności,
poprzez samą tylko obserwację widzimy, że to, co jest przechodzi niesamowitą
przemianę.
Wielu z nas próbuje wypełnić życie wiedzą, rozrywkami, aspiracjami duchowymi
i wiarą, co, jak obserwujemy, ma niewielką wartość. Pragniemy doświadczyć czegoś
transcendentalnego, czegoś ponad wszystkie ziemskie rzeczy, pragniemy doświadczyć
czegoś wspaniałego, co nie ma granic, w czym nie ma czasu. By doświadczyć czegoś
niezmierzonego trzeba zrozumieć implikacje doświadczania . Dlaczego w ogóle
chcemy doświadczać ?
Proszę, nie akceptujcie ani nie odrzucajcie tego, co słyszycie z ust mówcy, po
prostu sprawdźcie to. Mówca miejmy ponownie jasność w tej materii nie prezentuje
sobą jakiejkolwiek wartości. (Tak jak telefon: nie podporządkowujesz się temu, co
mówi. Nie ma on przecież żadnego autorytetu, ale go słuchasz.) Jeżeli słuchasz z
uwagą, jest w tym uczucie: nie zgoda czy niezgoda, lecz właściwość umysłu, który
stwierdza Zobaczymy, o czym mówisz, zobaczymy, czy ma to jakąkolwiek wartość,
zobaczymy, co jest prawdą, a co fałszem. Nie akceptuj ani nie odrzucaj, ale słuchaj i
obserwuj, nie tylko to, co się mówi, ale również swoje reakcje, zniekształcanie podczas,
kiedy słuchasz, zobacz swe uprzedzenia, twoje opinie, wyobrażenia, twe
doświadczenie, zobacz, w jaki sposób starają się powstrzymać cię od słuchania.
Pytamy: jaki jest sens doświadczenia? Czy ma ono jakiekolwiek znaczenie?
Czy może obudzić umysł, który śpi, który doszedł do pewnych wniosków i został
zatrzymany i uwarunkowany przez wiarę? Czy doświadczenie może go obudzić, rozbić
całą tę strukturę? Czy taki umysł tak mocno uwarunkowany, obciążony własnymi
niezliczonymi problemami i rozpaczą i żalem może odpowiedzieć na jakiekolwiek
wyzwanie? może? A jeśli nawet, to czy odpowiedź nie musi być nieadekwatna i
skutkiem tego prowadzić do nasilenia konfliktu? Poszukiwanie szerszego, głębszego
doświadczenia transcendentalnego jest zawsze formą ucieczki od bieżącej
rzeczywistości tego, co jest , a co oznacza nas samych, nasz własny uwarunkowany
umysł. Umysł, który jest w najwyższym stopniu przebudzony, inteligentny, wolny,
dlaczego miałby w ogóle potrzebować jakiegoś doświadczenia ? Światło to światło, nie
prosi o więcej światła. Pożądanie kolejnych doświadczeń jest ucieczką od
rzeczywistości, od tego, co jest .
21
Dav.G
Jeśli obecna jest wolność od nieustannego poszukiwania, wolność od żądania i
pragnienia by doświadczyć czegoś nadzwyczajnego, to możemy kontynuować
odkrywanie, czym jest medytacja. Słowo to jak i miłość , śmierć , piękno , szczęście
jest tak przeciążone. Istnieje wiele szkół, które nauczą cię, jak medytować. Jednak,
żeby zrozumieć, czym jest medytacja, trzeba położyć fundament prawego
postępowania. Bez tej podstawy jest ona właściwie formą autohipnozy: bez wolności
od gniewu, zazdrości, chciwości, zachłanności, nienawiści, współzawodnictwa,
pragnienia sukcesu wszelkich moralnych, szacownych odmian tego, co uważa się za
prawe bez położenia właściwego fundamentu, bez przeżywania na bieżąco życia
codziennego wolnego od zniekształceń powodowanych przez indywidualny strach,
troskę, chciwość i tak dalej, medytacja ma bardzo małe znaczenie. Położenie
fundamentu to wszystko, co ważne. Powstaje więc pytanie: czym jest cnota? Co to
moralność? Proszę nie mówcie, że to mieszczański problem i jest bez znaczenia w
społeczeństwie, które przyzwala, które dopuszcza wszystko. Nie rozważamy tego typu
społeczności, zainteresowani jesteśmy życiem całkowicie wolnym od strachu, życiem,
jakie umożliwia głęboką, trwałą miłość. Bez tego medytacja staje się dewiacją, jest jak
zażywanie narkotyku co wielu robi celem doznania niezwykłego doświadczenia
podczas, gdy życie pozostaje miałkie, tandetne. Ci, którzy biorą narkotyki, przeżywają
pewne osobliwe doświadczenia, może widzą w trochę czystszych barwach, może stają
się odrobinę bardziej wrażliwi, a uwrażliwieni w tym wywołanym chemicznie stanie
może widzą rzeczy bez odstępu pomiędzy obserwatorem i tym, co obserwowane,
jednak, kiedy chemia zakończy swe działanie, trafiają z powrotem tam, gdzie byli ze
strachem, z nudą, są znów z powrotem na starej ścieżce muszą więc ponownie zażyć
narkotyk.
Dopóki nie położy się fundamentu cnoty, medytacja pozostaje chwytem
służącym do kontroli umysłu, zmuszenia go by się uciszył, spowodowania aby
dopasował się do wzoru wymuszanego przez system mówiący Rób to a otrzymasz
wspaniałą nagrodę. Jednak taki umysł zastosuj, cokolwiek chcesz spośród wszelkich
dostępnych metod i systemów - pozostanie ciasny, małostkowy, uwarunkowany, i
skutkiem tego bezwartościowy. Trzeba zbadać, czym jest cnota i jak wygląda twoje
postępowanie. Czy jest ono wynikiem uwarunkowań środowiskowych, społecznych,
kulturowych, w jakich wyrosłeś? postępujesz według nich. Czy to cnota? A może
polega ona na wolności od moralności społecznej opartej na chciwości, zawiści i całej
reszcie? moralności uważanej za wielce szacowną. Czy cnotę można kultywować?
a, jeśli można, to czy nie stanie się ona czymś mechanicznym i dlatego wcale nie
będzie cnotą? Cnota to coś żywego, płynnego, co się ciągle odnawia, chyba nie może
być poskładana w miarę upływu czasu to tak, jakby ktoś sugerował, że możesz
kultywować pokorę. Czy umiesz kultywować pokorę? Oto próżny człowiek, który
kultywuje pokorę czego by nie zrobił, pozostanie próżny. Ale w bardzo jasnym
widzeniu natury próżności i dumy, w takim właśnie widzeniu jest wolność od nich, a w
niej pokora. Kiedy to całkiem jasne, możemy kontynuować odkrywanie, czym jest
medytacja. Medytacja, jeżeli rozumiesz, co oznacza, jest jedną z najbardziej
zadziwiających rzeczy, chyba jednak nie będziesz w stanie jej pojąć dopóty, dopóki nie
dotrzesz do końca poszukiwań, błądzenia, pragnień, kurczowego trzymania się tego,
co uważasz za prawdę, a co jest twą własną projekcją. Nie będziesz umiał tam dotrzeć
22
Dav.G
do chwili, kiedy przestaniesz już dłużej żądać jakiegoś doświadczania lecz
zrozumiesz zamęt, w jakim żyjesz, nieporządek swego własnego życia. Poprzez
obserwację tego nieporządku, przychodzi porządek który nie jest schematyczny. Gdy
tak zrobiłeś co jest samo w sobie medytacją to można spytać nie tylko, czym jest
medytacja, ale też, czym ona nie jest, bo w zaprzeczeniu fałszu kryje się prawda.
Każdy system, każda metoda, jaka ma cię nauczyć, jak medytować, jest, w
oczywisty sposób, fałszywa. Można zobaczyć dlaczego, intelektualnie, logicznie: bo,
jeżeli praktykujesz coś według metody jak by nie była znakomita, jak by nie była
starożytna, jak by nie była nowoczesna, jak by nie była popularna powodujesz, że twe
działania są mechaniczne, robisz coś w kółko i w kółko żeby osiągnąć jakiś cel. W
medytacji cel nie różni się od tego, co po drodze. Jednak metoda coś ci obiecuje, jest
środkiem do celu. Jeśli środek, działanie jest mechaniczne, to efekt jest również czymś
wytworzonym przez maszynę, zmechanizowany umysł mówi Coś osiągnę . Trzeba być
całkowicie wolnym od wszystkich metod, wszelkich systemów, to już początek
medytacji, już zaprzeczasz czemuś, co jest absolutnie fałszywe i bez znaczenia. I
znów, istnieją ci, którzy praktykują uważność . Czy możesz praktykować uważność?
jeśli ją praktykujesz, to cały czas jesteś nieuważny. Więc bądź świadom swojego braku
uwagi, nie ćwicz, jak być uważnym jeżeli jesteś świadom swojego braku uwagi,
poprzez tę świadomość powstaje uważność, nie musisz jej praktykować. Proszę,
zrozumcie to, to tak jasne i proste. Nie musisz jechać do Birmy, Chin, Indii, miejsc
romantycznych, ale nie reprezentujących sobą czegoś unikalnego. Pamiętam, jak
pewnego razu z grupą ludzi podróżowaliśmy samochodem po Indiach. Siedziałem z
przodu, obok kierowcy, z tyłu znajdowały się trzy osoby zajęte rozmową o uważności,
pragnące pomówić ze mną na ten temat. Samochód jechał bardzo szybko. Na drodze
znalazła się koza a kierowca nie poświęcił jej wiele uwagi i rozjechał biedne zwierzę.
Dżentelmeni z tyłu dyskutowali o tym, czym jest uważność w ogóle nie zorientowali
się, co zaszło! Śmiejecie się, ale my wszyscy tak robimy, jesteśmy intelektualnie
zainteresowani ideą uważności, werbalnym, dialektycznym rozpatrywaniem opinii,
jednak faktycznie nie zdajemy sobie sprawy, co się dzieje.
Nie ma praktykowania, tylko żywa rzeczywistość. I pojawia się pytanie: jak
kontrolować myśl? Myśl wędruje we wszelkie dostępne miejsca: chcesz o czymś
pomyśleć, a ona jest zupełnie gdzie indziej. Słyszysz: praktykuj, kontroluj, myśl o
obrazie, sentencji, albo jeszcze czymś, koncentruj się myśl ucieka w innym kierunku,
więc ją powstrzymujesz i toczy się bitwa, w tę i z powrotem. Więc pytamy: skąd w
ogóle potrzeba kontrolowania myśli i kim jest jednostka, która zamierza to robić?
Proszę, przyjrzyjcie się tej kwestii z bliska. Dopóki rzeczywiście nie zrozumiesz tego
zagadnienia, nie będziesz w stanie zobaczyć, co oznacza medytacja. Kiedy ktoś mówi
Muszę kontrolować myśl , to kim jest kontrolujący, cenzor? Czy jest on czymś innym
niż to, co zamierza kontrolować, kształtować czy przekształcić w inną jakość? czy
jedno i drugie to nie to samo? Co się dzieje, gdy myślący widzi, że jest myślą a
przecież nią jest że doświadczający to doświadczenie? Co ma wtedy zrobić? Czy
nadążacie za tym? Myślący to myśl, a myśl wędruje: wtedy myślący, myśląc, że jest
czymś oddzielnym, mówi Muszę ją kontrolować. Czy jest on czymś innym niż, to, co
nazywa się myślą? Jeśli myśl jest nieobecna, to czy istnieje myślący?
23
Dav.G
Cóż ma miejsce, kiedy myślący widzi, że jest myślą? Co się faktycznie dzieje,
kiedy myślący jest myślą, a obserwator obserwowaną rzeczą? Co zachodzi?
Nieobecna w tym jest separacja, podział, a dzięki temu konflikt nie potrzeba więc
dłużej kontrolować, kształtować myśli co ma wtedy miejsce? Czy następuje w ogóle
jakaś wędrówka myśli? Przedtem działała kontrola, istniała koncentracja myśli,
powstawał konflikt między myślącym , który chciał ją kontrolować i wędrującą sobie
myślą. Tak dzieje się z nami wszystkimi przez cały czas. A teraz następuje nagłe
uświadomienie sobie, że myślący to myśl uświadomienie sobie nie sformułowane
słowne, ale jako rzeczywistość. Co ma wtedy miejsce? Czy obecne jest coś takiego jak
wędrówka myśli? Istnieje ona tylko, kiedy obserwator jest czymś innym niż myśl i chce
ją ocenzurować może wtedy powiedzieć Ta jest dobra a ta zła , albo Myśl wędruje,
błądzi, muszę ją kontrolować. Jednak czy, kiedy myślący zda sobie sprawę, że sam
jest myślą, błądzenie w ogóle zachodzi? Panowie, wejdźcie w to, nie akceptujcie tego,
a zobaczycie sami, na własny użytek. Błądzenie istnieje tylko, kiedy obecny jest opór
próbujący powstrzymać konflikt; opór został stworzony przez myślącego, któremu
wydaje się, że jest czymś oddzielnym od myśli, jednak, gdy uświadomi on sobie, że
sam nią jest, nie ma oporu co nie oznacza, że, na odwrót, myśl rozpełza się po całym
dostępnym obszarze i robi, co zechce.
Cała koncepcja kontroli i koncentracji przechodzi kolosalną przemianę, staje
się uważnością, czymś całkowicie innym. Jeżeli pojmujesz naturę uważności, to, jak
może być ona ukierunkowywana, to rozumiesz, że to coś całkiem innego niż
koncentracja będąca odłączeniem. Zapytasz wtedy Czy mogę zdziałać coś bez
koncentracji? , Czyż nie potrzebuję jej aby coś zrobić? Ale czy nie możesz tego zrobić
z uważnością? która nie jest koncentracją. Uważność oznacza być obecnym, to jest
słuchać, słyszeć, widzieć całością swej istoty, ciałem, nerwami, oczami, uszami,
umysłem, sercem, zupełnie. Dzięki tej zupełnej uważności w której nieobecny jest
podział możesz uczynić cokolwiek, i, dzięki takiej uważności, nie ma oporu. A wtedy,
następna rzecz to, czy umysł zawierający w sobie mózg mózg uwarunkowany,
rezultat tysięcy tysięcy lat ewolucji, mózg, który służy za magazyn pamięci czy może
on pozostać cichy? Bo tylko, gdy cały umysł jest spokojny, cichy, następuje percepcja,
czyste widzenie, umysłem, w którym nie ma zamętu. Jak może on pozostać cichy,
nieporuszony? Nie wiem, może sami zauważyliście, że, aby popatrzeć na przepiękne
drzewo lub obłok pełen światła i blasku, trzeba patrzeć zupełnie, spokojnie, inaczej nie
patrzy się bezpośrednio na nie, patrzy się poprzez pewne wyobrażenie przyjemności
lub pamięć dnia wczorajszego, właściwie nie patrzy się na nie, patrzy się raczej na
obraz niż na faktyczną sytuację.
Więc zapytujemy, czy całość umysłu, uwzględniając mózg, może być zupełnie
nieporuszona? Ludzie zadawali to pytanie ludzie traktujący rzecz naprawę bardzo
poważnie nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi, próbowali podstępów, powiedzieli, że
umysł można uspokoić poprzez powtarzanie słów. Próbowaliście tego kiedyś?
powtarzania Ave Maria albo słów w sanskrycie, jakie ktoś przywiózł z Indii, mantr
powtarzania pewnych wyrazów celem uspokojenia umysłu. To bez znaczenia, jakie to
słowa Coca Cola, cokolwiek dodaj do nich rytm, powtarzaj często i zobaczysz, że
umysł się ucisza, tyle, że wpada w otępienie, brak mu wrażliwości, czujności, wigoru,
24
Dav.G
witalności, żarliwości, zainteresowania. Otępiony umysł, chociaż może powiedzieć
Przeżyłem potężne doświadczenie transcendentalne , oszukuje sam siebie.
Nie chodzi zatem o powtarzanie słów ani próby wymuszenia czegoś zbyt wiele
chwytów stosowano wobec umysłu, ażeby go wyciszyć a jednak gdzieś głęboko
wewnątrz siebie wiesz, że, kiedy umysł jest cichy, wszystko się kończy, że nastaje
wtedy prawdziwa percepcja.
Jak umysł, w tym mózg, ma się całkowicie uciszyć? Niektórzy mówią: oddychaj
prawidłowo, bierz głębokie oddechy, o to chodzi, wprowadź więcej tlenu do krwi; mały,
tandetny umysł oddychając bardzo głęboko dzień po dniu, może się nawet wyciszyć,
jednak pozostaje ciągle tym, czym jest, małym, tandetnym umysłem. Albo praktykuj
jogę? znowu, tak wiele spraw się z tym wiąże. Joga oznacza sprawność w działaniu,
nie tylko wykonywanie pewnych ćwiczeń, potrzebnych dla utrzymania zdrowego,
silnego, wrażliwego ciała zawiera się w tym spożywanie właściwego pokarmu, nie
napychanie się masą mięsa i resztą (nie będziemy w to wchodzić, zapewne jecie
mięso). Zręczność w działaniu wymaga wielkiej wrażliwości, lekkości ciała, spożywania
właściwego pokarmu, nie tego, co dyktuje twe podniebienie lub do czego przywykłeś.
Cóż zatem należy robić? Kto stawia to pytanie? Widzisz bardzo jasno, że nasze
życie to nieporządek, wewnątrz i na zewnątrz, a jednak porządek jest konieczny, tak
uporządkowany jak porządek matematyczny, a to może nastąpić jedynie poprzez
obserwację nieporządku, nie przez próby dopasowania się do planu, jaki inni, albo
nawet ty sam, mogą uważać za porządek. Poprzez widzenie, przez pozostawanie
świadomym nieporządku, przychodzi porządek. Widać również, że umysł musi być
niezwykle cichy, wrażliwy, czujny, nie złapany w sidła nawyków fizycznych czy
psychologicznych jak to ma się stać? Kto stawia to pytanie? Czy zostało ono zadane
przez umysł paplający, umysł posiadający tak dużo wiedzy? Czy nauczył się czegoś
nowego? brzmi to Mogę widzieć bardzo jasno tylko, kiedy jestem cichy, dlatego
muszę się uciszyć. Potem mówi Jak mam się uciszyć? Niewątpliwie pytanie to jest
samo w sobie błędne: w chwili, gdy umysł pyta jak , szuka schematu, a skutkiem tego
niszczy właśnie to coś, co badał, czyli: jak umysł może być zupełnie nieporuszony?
nie w sposób mechaniczny, nie poprzez narzucanie czegoś, nie zmuszany do
bezruchu. Umysł, którego nie zmusza się do bezruchu jest niezwykle aktywny,
wrażliwy, czujny. Jednak, gdy pytasz jak , następuje podział na obserwatora i
obserwowaną rzecz.
Gdy sobie zdasz sprawę z tego, że nie ma metody, systemu ani mantry,
nauczyciela, nic na świecie, co pomoże ci się uciszyć, kiedy sobie uświadomisz prawdę
tego, że tylko cichy umysł widzi, wtedy staje się on niezwykle cichy. To tak, jak
zobaczyć niebezpieczeństwo i uniknąć go w taki sam sposób, przez widzenie, że
umysł musi być zupełnie cichy, ucisza się on.
Teraz istotną rolę odgrywa jakość ciszy. Maleńki umysł może być bardzo cichy,
25
Dav.G
ma on mało przestrzeni, w której należy ciszę zachować: ta niewielka przestrzeń ze
swoją małą ciszą to całkowicie martwa rzecz znacie to. Ale umysł, który dysponuje
nieograniczoną przestrzenią i taką ciszą, taką nieporuszonością, który nie ma centrum,
czyli ja , obserwatora , to coś zupełnie innego. W tej ciszy obserwator w ogóle nie
istnieje, taka jakość ciszy dysponuje ogromną przestrzenią, nie ma granic i jest w
wysokim stopniu aktywna, aktywność takiej ciszy jest całkowicie inna niż działania
skoncentrowane na sobie. Jeśli umysł doszedł tak daleko (a tak naprawdę to
niedaleko, to zawsze tam, o ile wiesz, jak patrzeć), to być może to, czego człowiek
szukał poprzez wieki, Bóg, prawda, niezmierzone, bezimienne, bezczasowe, tam jest.
Taki człowiek jest błogosławiony, tam znajduje się prawda dla niego i ekstaza.
Czy powinniśmy ponownie omówić kwestię zadawania pytań? Możecie mnie
spytać Jaką wartość ma to wszystko w życiu codziennym? Muszę żyć, chodzić do
pracy, jest rodzina, szef, współzawodnictwo cóż całe te nasze rozważania mają z tym
wspólnego? Nie stawiacie sobie takiego pytania? Jeśli je zadajecie, to nie
prześledziliście wszystkiego, o czym była mowa dziś rano. Medytacja nie jest czymś
różnym od codziennego życia, nie odchodź w kąt, żeby medytować przez dziesięć
minut a potem stamtąd wrócić i nadal być rzeźnikiem czy w metaforycznym sensie
czy też rzeczywiście. Medytacja to jedna z najbardziej poważnych spraw, wykonujesz
ją przez cały dzień, w pracy, w domu, kiedy mówisz komuś Kocham cię , gdy bierzesz
pod uwagę swoje dzieci, kiedy edukujesz je by zostały żołnierzami, zabijały,
akceptowały nacjonalizm, wielbiły flagę, edukujesz je by same weszły w pułapkę
nowoczesnego świata obserwacja tego wszystkiego, uświadomienie sobie własnego
w tym udziału, to wszystko jest częścią medytacji. I, kiedy tak medytujesz, odnajdziesz
w tym niezwykłe piękno, będziesz działać właściwie w każdej chwili, a jeżeli w jakimś
momencie nie zareagujesz prawidłowo, nie będzie to miało znaczenia, uchwycisz to
następnym razem nie będziesz tracić czasu na żale. Medytacja to część życia, nie
coś od tego życia różnego.
Słuchacz: Czy może Pan coś powiedzieć o lenistwie?
Krishnamurti: Lenistwo przede wszystkim, co jest złego w lenistwie? Nie
mylmy lenistwa z korzystaniem z wolnego czasu. Wielu z nas jest, niestety, leniwych i
skłonnych do opieszałości, więc wbijamy sobie ostrogi, ażeby wymusić aktywność
przez co stajemy się jeszcze bardziej leniwi. Im bardziej opieram się lenistwu, tym
bardziej się rozleniwiam. Popatrzcie na nie jednak: rano, kiedy wstaję z poczuciem
straszliwego rozleniwienia, z pragnieniem by nie robić wielu rzeczy. Dlaczego ciało się
rozleniwia? prawdopodobnie z przejedzenia, zbytniego folgowania sobie w seksie:
poprzedniego dnia i nocy uczyniono wszystko by je obciążyć, otumanić; i teraz mówi:
na litość boską, zostawcie mnie w spokoju jeszcze chwilę a człowiek chce je spiąć
ostrogą, zmusić do aktywności, jednak nie skoryguje sposobu, w jaki żyje, bierze więc
pigułkę aby być aktywnym. Lecz jeśli obserwujesz, zobaczysz, że ciało ma własną
inteligencję potrzeba potężnej inteligencji by obserwować inteligencję ciała.
Wymuszasz ją, próbujesz kierować; jesz mięso, pijesz, palisz i robisz całą, znaną ci,
resztę i dlatego ciało traci swą własną wewnętrzną organiczną inteligencję. By pozwolić
26
Dav.G
ciału działać inteligentnie, umysł potrzebuje inteligencji i nie może przyzwalać sobie na
wtrącanie się w sprawy ciała. Spróbuj tego a zobaczysz, że lenistwo przejdzie potężną
przemianę.
Istnieje też zagadnienie wolnego czasu. Ludzie mają go coraz więcej i więcej,
zwłaszcza w bogatych społeczeństwach. Co się z nim robi? staje się to problemem:
więcej zabawy, więcej kin, więcej telewizji, więcej książek, więcej jazgotu, więcej łodzi,
więcej krykieta: znacie to wszerz i wzdłuż, wypełnianie wolnego czasu wszelkimi
rodzajami aktywności. Kościół mówi: wypełnij Bogiem, chodź do kościoła, módl się
ciągle te same chwyty, jakie stosowali dotychczas, jakie nie są niczym innym, tylko
kolejną formą rozrywki. Albo gadasz bez końca o tym czy tamtym. Masz wolny czas,
czy użyjesz go by zwrócić się na zewnątrz czy do wewnątrz? Życie to nie tylko życie
wewnętrzne, życie to ruch, jest jak morze odchodzące z odpływem i powracające w
przypływie. Co zrobisz z czasem wolnym? Bardziej się podszkolisz, nauczysz lepiej
cytować książki? Wyjdziesz prowadzić wykłady (co właśnie robię, niestety) czy
wejdziesz bardzo głęboko do wewnątrz? By wejść głęboko do wewnątrz, to, co na
zewnątrz musi również zostać zrozumiane. Im lepiej pojmujesz rzeczy zewnętrzne nie
tylko fakt istnienia dystansu między nami tutaj i księżycem, wiedzę technologiczną, ale
zewnętrzne poruszenia społeczeństwa, narodów, wojen, nienawiści z tym związanej
gdy zrozumiesz to, co na zewnątrz, możesz wejść bardzo głęboko do wewnątrz i ta
wewnętrzna głębia jest nieograniczona. Nie mówisz Osiągnąłem kres, oto oświecenie.
Oświecenia nikt nie może ci dać, przychodzi ono, gdy obecne jest zrozumienie zamętu,
a, aby zrozumieć zamęt, trzeba na niego popatrzeć.
Słuchacz: Jeżeli mówi Pan, że myślący i myśl nie są rozdzieleni, i że jeśli się
myśli, że myślący to coś osobnego a skutkiem tego próbuje kontrolować myśl, to
jedynie sprowadza się z powrotem walkę i zamęt umysłu, że w ten sposób nie nastanie
spokój, to ja nie rozumiem jeśli myślący to myśl jak powstaje rozdzielenie w
pierwszym przypadku. Jak myśl może walczyć sama ze sobą?
Krishnamurti: Jak powstaje rozdzielenie pomiędzy myślącym i myślą pomimo,
że faktycznie są jednym? O to Panu chodzi? Czy to rzeczywisty fakt, że myślący jest
myślą czy uważa Pan, że tak być powinno, więc nie jest to dla Pana rzeczywistość?
Aby zdać sobie z tego sprawę trzeba dysponować wielką energią można powiedzieć,
że, kiedy widzi się drzewo, trzeba mieć energię, nie podział na ja i drzewo. By zdać
sobie z tego sprawę potrzeba potężnej energii nie ma wtedy podziału a dzięki temu
konfliktu, nie ma kontroli. Jednak, jako że większość z nas została przyzwyczajona do
idei, że myślący to coś innego niż myśl, konflikt powstaje.
Słuchacz: Dlaczego wydajemy się sobie tak skomplikowani?
Krishnamurti: Bo mamy bardzo złożone umysły czyż nie? Nie jesteśmy
prostymi ludźmi, którzy traktują rzeczy tak po prostu mamy złożone umysły. A
społeczeństwo rozwija się stając się bardziej i bardziej skomplikowane jak nasze
27
Dav.G
własne umysły. By zrozumieć coś bardzo złożonego trzeba samemu być bardzo
prostym. Aby zrozumieć coś złożonego, bardzo skomplikowany problem, musisz
patrzeć na niego bez wtrącania do badań jakichkolwiek wniosków, odpowiedzi,
przypuszczeń i teorii. Gdy patrzysz na problem wiedząc, że odpowiedź znajduje się w
nim samym twój umysł staje się bardzo prosty: prostota tkwi w obserwacji, nie w
problemie, który może być złożony.
Słuchacz: Jak mogę ujrzeć całość rzeczy, wszystko, jako jedność?
Krishnamurti: Przyzwyczajeni jesteśmy do patrzenia na rzeczy w sposób
fragmentaryczny, widzenia drzewa jako czegoś oddzielnego, osobno żony, pracy,
szefa wszystko w kawałkach. Jak mogę zobaczyć świat, którego jestem częścią,
zupełnie, całkowicie, niepodzielony? Teraz, proszę słuchać, proszę Pana, proszę
słuchać: kto odpowie na to pytanie? Kto powie Panu, jak patrzeć mówca? Postawił
Pan pytanie i czeka na odpowiedź od kogo? Jeśli sprawa jest rzeczywiście bardzo
poważna nie mówię, że Pańskie pytanie jest złe jeżeli kwestia jest rzeczywiście
poważna, to co jest problemem? Oto problem: Nie widzę rzeczy jako pełni, bo patrzę
na wszystko po kawałku! Kiedy umysł parzy na rzeczy fragmentarycznie? Dlaczego?
Kochaj żonę i nienawidź szefa! Rozumiecie? Jeżeli kocham żonę, muszę też kochać
całą resztę. Nie? Nie mów tak , bo nie robisz tak: nie kochasz żony ani dzieci, nie
kochasz, chociaż możesz o tym mówić. Jeśli kochasz żonę i dzieci, będziesz je
edukował w inny sposób, będziesz się o nie troszczył, nie finansowo, ale całkiem
inaczej. Tylko, gdy obecna jest miłość, nie ma podziałów. Rozumie Pan? Kiedy
nienawidzisz istnieje podział, jesteś wtedy wystraszony, chciwy, zawistny, brutalny,
okrutny, ale, gdy kochasz nie umysłem, miłość to nie słowo, miłość to nie przyjemność
gdy naprawdę kochasz, to przyjemność, seks i reszta mają zupełnie inną jakość w
takiej miłości nie ma podziałów. Podział powstaje, gdy obecny jest strach. Kiedy
kochasz nie istnieje ja i ty , my i oni . Lecz teraz Pan powie Jak mam kochać? Jak
mam zdobyć ten perfum? Jest na to tylko jedna odpowiedź: patrz na siebie, obserwuj
siebie, nie spinaj ostrogami, ale obserwuj poprzez tę obserwację, widzenie rzeczy,
jakimi są, może odkryjesz miłość. Trzeba jednak pracować bardzo ciężko nad
obserwacją, nie być leniwym, nie być nieuważnym.
Londyn, 23 marca 1969
28
Dav.G
Rozdział 4.
Czy człowiek może się zmienić?
Energia, jej utrata w konflikcie
Patrzymy na uwarunkowania rozpowszechnione na świecie i obserwujemy, co
tam się dzieje zamieszki studenckie, uprzedzenia klasowe, konflikt między czarnymi i
białymi, wojny, zamęt polityczny, podziały narodowe i religijne. Jesteśmy również
świadomi konfliktu, walki, niepokoju, samotności, rozpaczy, braku miłości, i strachu.
Dlaczego akceptujemy to wszystko? Dlaczego akceptujemy środowisko moralne,
społeczne wiedząc bardzo dobrze, że jest ono całkowicie niemoralne, wiedząc to dla
siebie samych nie jedynie przez emocje czy sentyment, lecz poprzez patrzenie na
świat i na siebie dlaczego żyjemy w taki sposób? Dlaczego dzieje się tak, że nasz
system edukacyjny nie tworzy prawdziwych istot ludzkich, ale zmechanizowane
jednostki wyszkolone by wykonywać określoną pracę i w końcu umrzeć? Edukacja,
nauka i religia ani trochę nie rozwiązały naszych problemów.
Dlaczego, patrząc na to zamieszanie, każdy z nas je akceptuje i dopasowuje
się, zamiast rozbić w sobie cały ten proces? Myślę, że powinniśmy zadać to pytanie,
nie z poziomu intelektu ani w celu znalezienia jakiegoś boga, jakiegoś stanu
świadomości, jakiegoś indywidualnego szczęścia, co nieuchronnie wiedzie do różnego
rodzaju ucieczki, ale patrząc na to w ciszy, niezachwianym wzrokiem, bez żadnego
osądu i oceny. Powinniśmy, jako dorośli ludzie, spytać, dlaczego tak się dzieje, że
żyjemy w ten sposób żyj, walcz i umrzyj. A kiedy zadamy to pytanie na poważnie, z
pełną intencją zrozumienia, filozofie, teorie, spekulatywne idealizacje w ogóle nie mają
miejsca. To, co istotne to nie to, co być powinno lub co by być mogło bądź jakiej
zasady powinniśmy przestrzegać, jaki rodzaj ideału wyznawać ani do jakiej religii lub
do jakiego guru mamy się zwrócić. Wszystkie te odpowiedzi są, w oczywisty sposób,
całkowicie bez znaczenia, gdy zostajesz skonfrontowany z tym zamętem, z niedolą i
ciągłym konfliktem, w jakich żyjemy. Uczyniliśmy z życia pole bitwy: każda rodzina,
każda grupa, każdy naród przeciwko pozostałym. Widząc to wszystko, nie jako ideę,
ale coś, co właśnie obserwujesz, wobec czego stajesz, zapytasz siebie samego, o co w
tym wszystkim chodzi. Dlaczego ciągle działamy w ten sposób, ani żyjąc ani kochając,
lecz pozostając pełni strachu i przerażenia aż umrzemy?
Gdy zadasz to pytanie, cóż zrobisz? Nie umieją go postawić ci ludzie, którzy
ulokowali się wygodnie pośród znajomych ideałów, w komfortowym domu, z odrobiną
pieniędzy i którzy są w wysokim stopniu godni szacunku, na wskroś mieszczańscy.
Jeżeli tacy ludzie zadają pytania, tłumaczą je zgodnie ze swoim indywidualnym
pragnieniem satysfakcji. Oto jednak prawdziwie ludzki, typowy problem, jaki dotyka
życia każdego z nas, bogatego i biednego, młodego i starego: dlaczego prowadzimy to
monotonne, nic nie znaczące życie, chodząc do biura lub pracując w laboratorium czy
29
Dav.G
fabryce przez pięćdziesiąt lat, rodząc kilkoro dzieci, edukując je w absurdalny sposób i,
na koniec, umierając? Myślę, że powinieneś zapytać o to całą swoją istotą, ażeby
odkryć. Wtedy możesz zadać następne pytanie: czy istoty ludzkie mogą się
kiedykolwiek zmienić radykalnie, fundamentalnie, tak, ażeby popatrzyły na świat od
nowa innymi oczyma, innym sercem, nie wypełnionym dłużej nienawiścią,
antagonizmem, uprzedzeniami rasowymi umysłem, który jest bardzo jasny, który
dysponuje potężną energią.
Widząc to wszystko wojny, absurdalne podziały wywołane przez religie,
rozdźwięk pomiędzy jednostką a społecznością, rodzinę w opozycji do reszty świata,
każdą istotę ludzką uczepioną kurczowo pewnego szczególnego ideału, dzielącą siebie
na ja i ty , my i oni widząc to wszystko, zarówno obiektywnie jak i w aspekcie
psychologicznym, pozostajemy z jednym tylko pytaniem, jednym fundamentalnym
problemem, a brzmi on: czy ludzki umysł, który został tak silnie uwarunkowany, może
się zmienić. Nie w którejś przyszłej inkarnacji ani na koniec życia, ale radykalnie
zmienić się teraz, ażeby był nowy, świeży, młody, niewinny, nie przeciążony, tak,
abyśmy wiedzieli, co znaczy kochać i żyć w pokoju. Wydaje mi się, że to jedyny
problem. Gdy zostanie rozwiązany, wszelkie inne, ekonomiczne czy socjalne,
wszystkie te rzeczy, które prowadzą do wojen, zakończą się i nastanie inna struktura
społeczeństwa.
Zatem nasze pytanie brzmi: czy umysł, mózg i serce mogą żyć jak gdyby było
to po raz pierwszy, nieskażone, świeże, niewinne, wiedząc, co to znaczy wieść życie
szczęśliwe, ekstatyczne, pełne głębokiej miłości. Wiecie, w słuchaniu retorycznych
pytań kryje się niebezpieczeństwo; to ani trochę nie jest pytanie retoryczne to nasze
życie. Nie zajmujemy się słowami ani ideami. Wielu z nas zostało schwytanych przez
słowa, wcale nie zdając sobie sprawy z tego, że słowo nigdy nie jest rzeczą, że opis
nigdy nie jest tym, co opisuje. A gdybyśmy mogli spróbować, podczas tych pogadanek,
zrozumieć ten głęboki problem, w jaki sposób umysł ludzki uwzględniając tu mózg,
umysł i serce został uwarunkowany w ciągu wieków, przez propagandę, strach i inne
wpływy, to bylibyśmy w stanie spytać, czy może on przejść radykalną transformację
ażeby ludzie na całym świecie umieli żyć w pokoju, w prawdziwej miłości, w wielkiej
ekstazie i świadomości tego, co niezmierzone.
Oto nasz problem: czy umysł, który został tak obciążony wspomnieniami
przeszłości i tradycją, może bez wysiłku, walki czy konfliktu, wywołać w sobie płomień
przemiany i spalić szczątki dnia wczorajszego. Postawiwszy to pytanie jakie zadaje,
jestem pewien, każda rozważna, podchodząca serio osoba skąd powinniśmy zacząć?
Czy od zmian w biurokratycznym świecie, w strukturze socjalnej, na zewnątrz? A może
należy rozpocząć od wewnątrz, to jest od kwestii psychologicznych? Czy mamy
rozważać świat zewnętrzny, z całą jego wiedzą technologiczną, cudami, jakich
człowiek dokonuje na polu nauki stąd zacząć i wywołać rewolucję? Już tego
próbowano. Mówiono: kiedy radykalnie zmienisz kwestie zewnętrzne, jak to robiły
wszystkie krwawe rewolucje w historii, to zmieni się człowiek i stanie się on szczęśliwą
istotą. Komuniści i inni rewolucjoniści twierdzili: wprowadź porządek dookoła a nastanie
30
Dav.G
on wewnątrz. Mówili też, że to nie gra roli, jeśli brak porządku wewnątrz, istotne jest by
mieć porządek w świecie wokół porządek ideologiczny, Utopię, w imię której zabito
miliony.
Rozpocznijmy zatem od wewnątrz, od kwestii psychologicznych. To nie znaczy,
że zezwalasz by obecny porządek społeczny, z całym jego zamętem i bałaganem,
pozostał niezmieniony. Ale czy istnieje podział pomiędzy światem wewnętrznym i
zewnętrznym? A może jest tylko jeden ruch, w którym to, co wewnątrz, i to, co na
zewnątrz istnieją nie jako dwie oddzielne rzeczy, lecz po prostu jako sam ruch? Myślę,
że to bardzo ważne, jeśli mamy nie tylko nawiązać werbalne porozumienie korzystając
z angielskiego jako naszego codziennego języka, używając słów, które są dla obu stron
zrozumiałe ale zrobić również użytek z innego rodzaju komunikacji; ponieważ
zamierzamy wejść w zagadnienie bardzo głęboko i zupełnie na poważnie, musi
zaistnieć komunikacja na poziomie werbalnym i ponad nim. Musi powstać wspólnota,
co oznacza, że obie strony są dogłębnie zainteresowane, uważne i patrzą na problem z
uczuciem, z pragnieniem zrozumienia go. A więc musi zachodzić nie tylko komunikacja
werbalna, ale też głęboka wspólnota, w której nie ma kwestii zgadzania się z czymś lub
nie. Zgoda i niezgoda wcale nie powinny się pojawić, bo nie mamy do czynienia z
ideami, opiniami, koncepcjami czy ideałami rozpatrujemy problem przemiany
ludzkości. I ani twoja ani moja opinia w ogóle nie ma tu wartości. Jeżeli mówisz, że to
niemożliwe by zmienić ludzkie istoty, które takie są od tysięcy lat, to już się
zablokowałeś, nie pójdziesz dalej, nie zaczniesz dociekać ani badać. Jednak jeśli
jedynie powiesz, że to możliwe, to wkroczysz w świat możliwości, nie obiektów
rzeczywistych.
Trzeba zatem podejść do tego zagadnienia bez ustalenia, że zmiana jest, bądź
nie jest możliwa. Trzeba podejść do niego ze świeżym umysłem, gorąco pragnącym
odkryć, wystarczająco młodym by dociekać i badać. Musimy nie tylko nawiązać
przejrzystą komunikację werbalną, ale musi powstać wspólnota pomiędzy mówcą i
tobą samym, poczucie przyjaźni i żarliwości, jakie istnieje, gdy jesteśmy w coś wszyscy
ogromnie zaangażowani. Kiedy mąż i żona są głęboko zainteresowani swoimi dziećmi,
odkładają na bok wszelkie opinie, swe indywidualne upodobania i uprzedzenia, bo
zajmuje ich dziecko. W tym zaangażowaniu obecne jest wielkie uczucie, nie jest to
opinia kontrolująca działanie. Podobnie poczucie głębokiej wspólnoty pomiędzy tobą i
mówcą musi być obecne, abyśmy obaj stanęli wobec tego samego problemu, z takim
samym zainteresowaniem, w tym samym czasie. Wtedy możemy stworzyć wspólnotę,
która już sama powoduje głębokie zrozumienie.
Pozostaje więc pytanie, jak umysł, głęboko uwarunkowany, taki, jakim jest,
może zmienić się radykalnie. Mam nadzieję, że stawiasz je sobie samemu, bo dopóki
nie istnieje moralność, która nie byłaby moralnością społeczną, dopóki nie istnieje
prostota, która nie byłaby prostotą duchownego z jego surowością i okrucieństwem
wobec siebie, dopóki nie ma porządku głęboko wewnątrz, dopóty to poszukiwanie
prawdy, rzeczywistości, Boga dajcie mu imię, jakie chcecie jest w ogóle bez
znaczenia. Być może ci z was, którzy przyszli tutaj żeby odkryć, jak uświadomić sobie
31
Dav.G
Boga albo jak doświadczyć tajemnicy, będą zawiedzeni bo dopóki nie dysponujesz
nowym, świeżym umysłem, oczami, które widzą, co jest prawdą, dopóty nie możesz
pojąć niezmierzonego, nienazwanego, tego, co jest.
Jeśli pragniesz jedynie szerszych, głębszych doświadczeń, ale prowadzisz
tandetne, nic nie znaczące życie, to znajdziesz takie doświadczenia, jakie nie są nic
warte. Musimy wejść w to razem zobaczycie, że to bardzo złożone zagadnienie,
ponieważ dotyczy wielu spraw. Aby je zrozumieć trzeba wolności i energii te dwie
rzeczy wszyscy musimy mieć: wolność obserwacji i wiele energii. Jeżeli jesteś
przywiązany do określonego przekonania, jeśli pragniesz zrealizować jakąś szczególną
wyidealizowaną Utopię, to oczywiście brakuje ci wolności patrzenia.
Oto ten złożony umysł, uwarunkowany jako katolik czy protestant, szukający
bezpieczeństwa, ograniczony ambicjami i tradycją. Dla umysłu spłyconego za
wyjątkiem obszaru dotyczącego technologii lot na księżyc to osiągnięcie na poziomie
cudu. Lecz ci, którzy zbudowali statek kosmiczny wiodą swe własne tandetne żywoty,
mało ważne, pełne zazdrości, niespokojne i ambitne a ich umysły są uwarunkowane.
Pytamy, czy takie umysły mogą stać się zupełnie wolne od wszelkich uwarunkowań,
ażeby mógł nastać całkowicie inny rodzaj życia. By to odkryć potrzeba wolności by
obserwować, nie jako chrześcijanin, Hindus, Holender, Niemiec lub Rosjanin czy
cokolwiek innego. Aby obserwować bardzo dokładnie potrzebna jest wolność, jaka
powoduje, że sama obserwacja jest działaniem. Sama obserwacja wywołuje radykalną
rewolucję. Żeby być zdolnym do takiej obserwacji, potrzebujesz dużo energii.
A zatem zamierzamy odkryć, dlaczego istotom ludzkim brak tej energii,
dążenia, pragnienia zmiany. Mają dosyć energii aby się kłócić, zabijać nawzajem,
dzielić świat, lecieć na księżyc na te rzeczy wystarcza im energii. Ale najwyraźniej nie
mają energii, żeby się radykalnie zmienić. Więc pytamy, dlaczego brak nam tej
potrzebnej energii.
Zastanawia mnie, jaką dacie odpowiedź, kiedy postawi wam się takie pytanie.
Powiedzieliśmy, że człowiek ma dość energii by nienawidzić. Podczas wojny walczy a,
gdy chce uciec od tego, co faktycznie jest, ma energię na tę ucieczkę w idee, w
rozrywkę, do bogów, w pijaństwo. Kiedy pragnie przyjemności, seksualnej czy innej
dąży do niej z wielką energią. Ma inteligencję pozwalającą na uniezależnienie się od
środowiska, dysponuje energią umożliwiającą przeżycie na dnie morza lub w
przestworzach na to ma dosyć energii życiowej. Jednak najwyraźniej brakuje mu jej
by zmienić nawet najdrobniejszy nawyk. Dlaczego? Bo rozpraszamy ją w konfliktach
wewnątrz siebie. Nie próbujemy was tu do niczego przekonać, nie uprawiamy
propagandy, nie zastępujemy starych idei nowymi. Próbujemy odkryć, zrozumieć.
Widzicie, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy się zmienić. Weźmy jako
przykład okrucieństwo i brutalność są to fakty. Istoty ludzkie są brutalne i okrutne,
zbudowały społeczeństwo, które jest okrutne pomimo wszystkiego, co religie
32
Dav.G
powiedziały o miłości do bliźniego i miłości do Boga. Wszystkie te rzeczy to jedynie
idee, nie mają żadnej wartości, bo człowiek pozostał brutalny, okrutny i samolubny. I
pozostając brutalnym, wynajduje przeciwieństwo, czyli działanie bez przemocy. Proszę
wejdźcie w to ze mną.
Człowiek cały czas próbuje wykształcić w sobie sposób działania bez
przemocy. Powstaje więc konflikt pomiędzy tym, co jest, czyli przemocą, i tym, co być
powinno, czyli brakiem przemocy. Powstaje konflikt między tymi przeciwieństwami.
Tutaj właśnie następuje utrata energii. Tak długo, jak istnieje dualny podział na to, co
jest, i to, co być powinno człowiek próbujący stać się czymś innym, nie szczędzący
wysiłku by osiągnąć to, co być powinno ten konflikt jest marnowaniem energii. Tak
długo, jak istnieje konflikt pomiędzy przeciwieństwami, człowiek nie dysponuje energią
wystarczającą żeby się zmienić. Dlaczego mam w ogóle mieć przeciwieństwo, jak brak
przemocy, jako ideał? Ideał nie jest rzeczywisty, nie ma znaczenia, prowadzi jedynie do
różnych form hipokryzji: będąc okrutnym stwarzam pozory, że taki nie jestem. Albo
jeżeli mówisz, że jesteś idealistą i kiedyś zostaniesz człowiekiem pokojowym, to tylko
doskonała wymówka, usprawiedliwienie, bo uwolnienie się od przemocy zajmie ci wiele
lat a nawet może nigdy nie nastąpić. W międzyczasie jesteś hipokrytą i pozostajesz
okrutny. Tak więc jeśli możemy, nie abstrahując ale faktycznie, zupełnie odłożyć na
bok wszelkie ideały i pozostać tylko z faktem którym jest przemoc to nie nastąpi
utrata energii. Jest naprawdę bardzo ważne by to zrozumieć, to nie jakaś szczególna
teoria stworzona przez mówcę. Tak długo, jak człowiek żyje w korowodzie
przeciwieństw musi marnować energię i dlatego w żaden sposób nie może się zmienić.
Możesz więc jednym oddechem wymazać wszystkie ideologie, wszelkie
przeciwieństwa. Proszę wejdź w to i zrozum to: ma miejsce coś, co jest naprawdę
niezwykłe. Jeżeli rozgniewany człowiek stwarza pozory spokoju lub próbuje się nie
złościć, jest w tym konflikt. Jednak jeśli powie Będę obserwował, czym jest gniew, nie
będę próbował uciec ani racjonalizować go , to wtedy ma energię aby zrozumieć i
zakończyć gniew. Jeżeli jedynie wymyślimy ideę, że umysł trzeba uwolnić od
uwarunkowań, pozostanie dualny podział pomiędzy faktem i tym, co być powinno .
Dlatego jest to marnowanie energii. Natomiast jeśli mówisz Odkryję, w jaki sposób
umysł został uwarunkowany , to tak, jakbyś zwrócił się do chirurga, gdy masz raka.
Zajmuje się on operowaniem i usunięciem choroby. Lecz jeżeli pacjent rozmyśla o tym,
jakie cudowne chwile przeżyje po operacji albo obawia się jej skutków, następuje utrata
energii.
Rozpatrujemy jedynie fakt, że umysł jest uwarunkowany, a nie to, że powinien
on być wolny . Jeśli umysł nie jest uwarunkowany, to jest wolny. A więc zamierzamy
odkryć, zbadać z bardzo bliska, co powoduje, że umysł przyjmuje uwarunkowania,
czym są wpływy, które wywołały warunkowanie i dlaczego je akceptujemy. Przede
wszystkim, tradycja odgrywa ogromną rolę w życiu. W tej tradycji mózg wymyślił, że
może znaleźć fizyczne bezpieczeństwo. Nie można żyć bez bezpieczeństwa, to
zupełnie pierwsze, podstawowe zwierzęce pragnienie, ażeby mieć poczucie
bezpieczeństwa na poziomie fizycznym trzeba mieć dom, jedzenie i ubranie. Jednak
33
Dav.G
psychologiczny sposób, w jaki wykorzystujemy tę potrzebę, powoduje chaos wewnątrz
i na zewnątrz. Psychika, która reprezentuje dokładnie strukturę myśli, chce również
czuć się bezpiecznie wewnątrz, we wszelkich związkach. Wtedy zaczynają się kłopoty.
Potrzebne jest fizyczne bezpieczeństwo dla każdego, nie tylko dla niewielu lecz
zaprzecza się temu, kiedy bezpieczeństwa psychologicznego szuka się w idei narodu,
religii, rodziny. Mam nadzieję, że rozumiecie i że nawiązaliśmy pomiędzy nami jakiś
rodzaj komunikacji.
Powstaje zatem uwarunkowanie konieczne dla fizycznego bezpieczeństwa,
obecne jest jednak poszukiwanie i pożądanie bezpieczeństwa psychologicznego i
warunkowanie staje się straszliwie skuteczne. Tak się dzieje, w aspekcie
psychologicznym, w naszych relacjach z ideami, ludźmi i rzeczami, pragniemy
bezpieczeństwa, ale czy w ogóle istnieje bezpieczeństwo w jakimkolwiek związku?
Oczywiście, że nie. Psychologiczne pragnienie bezpieczeństwa jest zaprzeczeniem
bezpieczeństwa na zewnątrz. Jeżeli chcę czuć się psychologicznie bezpiecznie jako
Hindus, z całą tradycją, przesądami i ideami, to identyfikuję się z większą jednostką, co
zapewnia mi niezły komfort. A więc wielbię flagę, naród, plemię i oddzielam się od
reszty świata. A ten podział powoduje oczywiście poczucie fizycznego zagrożenia. Gdy
oddaję cześć narodowi, obyczajom, dogmatom religijnym, przesądom, oddzielam się
wewnątrz tych kategorii i oczywiście muszę odmówić fizycznego bezpieczeństwa
wszystkim, którzy nie są ze mną. Umysł potrzebuje bezpieczeństwa fizycznego, co
zostaje zaprzeczone, gdy szuka psychologicznego. To fakt, nie opinia tak to działa.
Kiedy poszukuję bezpieczeństwa w rodzinie, żonie, dzieciach, domu, muszę postawić
się w opozycji do świata, muszę odseparować się od innych rodzin, stanąć przeciw
reszcie ludzkości.
Można bardzo wyraźnie zobaczyć, jak zaczyna się warunkowanie, jak dwa
tysiące lat propagandy wytworzyły w świecie chrześcijańskim cześć dla jego kultury
podczas, gdy na Wschodzie rzeczy odbywają się w ten sam sposób. Więc umysł
poprzez propagandę, poprzez tradycję, przez pragnienie poczucia bezpieczeństwa,
zaczyna się warunkować. Ale czy psychologicznie istnieje jakiekolwiek
bezpieczeństwo, w związkach z ideami, z ludźmi i z rzeczami?
Jeżeli związek oznacza znalezienie się w bezpośrednim kontakcie z czymś, to
nie jesteś związany, jeśli w kontakt nie wszedłeś. Jeżeli mam ideę, wyobrażenie mojej
żony, nie jestem z nią związany. Mogę z nią spać, ale nie jestem związany, bo moje
wyobrażenie o niej przeszkadza mi wejść w bezpośredni z nią kontakt. A ona, wraz ze
swoim wyobrażeniem, uniemożliwia sobie bezpośredni związek ze mną. Czy jest tu
jakakolwiek psychologiczna pewność albo takie bezpieczeństwo, jakiego umysł zawsze
szuka? Oczywiście, gdy obserwujesz dowolny związek z bardzo bliska, nie ma
pewności. W przypadku męża i żony czy chłopaka i dziewczyny, którzy chcą stworzyć
stabilny związek, cóż się dzieje? Gdy żona lub mąż patrzą na kogoś innego pojawia się
strach, zazdrość, obawa i nienawiść, nie ma tu ciągłego związku. A jeszcze przez cały
czas umysł pragnie poczucia przynależności.
34
Dav.G
Oto więc czynniki warunkowania, przez propagandę, gazety, czasopisma, z
ambony, i stajesz się niesamowicie świadom, na ile to konieczne aby w ogóle nie
polegać na czynnikach zewnętrznych. Wtedy odkrywasz, co znaczy nie podlegać
wpływom. Proszę, prześledźcie to. Kiedy czytasz gazetę, poddajesz się, świadomie
bądź nie, wpływowi. Gdy czytasz powieść lub inną książkę poddajesz się wpływowi,
pojawia się presja, nacisk, abyś zaliczył to, co czytasz, do pewnej kategorii. Oto
właśnie cel propagandy. Zaczyna ona już w szkole i idziesz przez życie powtarzając to,
co powiedzieli inni. Dlatego jesteś istotą z drugiej ręki. Jak taka wtórna istota ludzka
może odkryć coś oryginalnego, coś prawdziwego? To bardzo ważne by zrozumieć,
czym jest warunkowanie i wejść w to bardzo głęboko gdy na to patrzysz, masz energię
żeby rozbić wszystkie te uwarunkowania, jakie trzymają umysł.
Teraz być może chcielibyście pytać, a więc wejdźcie w tę materię mając
świadomość, że zadać pytanie to bardzo łatwe, ale sformułowanie właściwego pytania
jest jedną z najtrudniejszych rzeczy. Co nie znaczy, że mówca powstrzymuje was od
zadawania pytań. Musimy pytać, musimy wątpić we wszystko, co ktoś powiedział:
książki, religie, autorytety, wszystko! Musimy kwestionować, wątpić, być sceptyczni.
Jednak musimy też wiedzieć, kiedy pozwolić odejść sceptycyzmowi i zadać właściwe
pytanie, ponieważ w takim właśnie pytaniu tkwi odpowiedź. Więc jeżeli chcecie pytać,
proszę bardzo.
Słuchacz: Czy Pan oszalał?
Krishnamurti: Pyta Pan mówcę, czy oszalał? Dobrze. Zastanawiam się, co ma
Pan na myśli używając słowa szalony . Czy oznacza ono niezrównoważony, chory
umysłowo, ze specyficznymi ideami, neurotyczny? Wszystko to zawiera się w słowie
szalony . Kto to rozsądzi Pan, ja, czy może ktoś inny? Poważnie, kto jest sędzią? Czy
szalona osoba oceni, kto jest szalony, a kto nie? Czyż ocena, jeżeli osądzasz, czy
mówca jest zrównoważony czy nie, nie jest częścią szaleństwa tego świata? Sądzić
kogoś, nie wiedząc o nim nic za wyjątkiem reputacji, wyobrażenia, jakie stworzyłeś na
jego temat. Jeśli oceniasz według reputacji i propagandy, jaką wchłonąłeś, to czy jesteś
w stanie osądzić? Sądzenie oznacza pychę czy sędzia jest neurotyczny czy przy
zdrowych zmysłach, zawsze jest w tym pycha. Czy pycha może dostrzec, co jest
prawdą? albo czy nie potrzebujesz wielkiej pokory by patrzeć, by zrozumieć, by
kochać? Proszę Pana, to jedna z najtrudniejszych rzeczy: zachować zdrowe zmysły w
tym nienormalnym, chorym świecie. Zdrowie psychiczne oznacza brak złudzeń,
zupełny brak wyobrażeń o sobie lub innych. Mówisz Jestem tym, jestem tamtym,
jestem wielki, jestem mały, jestem dobry, jestem godny , wszystkie te określenia to
obrazy ciebie. Gdy masz obraz siebie, na pewno jesteś chory, żyjesz w świecie
złudzeń. A, obawiam się, dotyczy to większości z nas. Gdy nazywasz siebie Holendrem
wybaczcie, że to mówię nie jesteś w pełni zrównoważony. Oddzielasz się, izolujesz
jak inni, kiedy nazywają siebie Hindusami. Te podziały narodowe, religijne, wraz ze
swoimi armiami, ze swymi kapłanami, wskazują na stan choroby psychicznej.
Słuchacz: Czy można zrozumieć przemoc bez obecności jej przeciwieństwa?
35
Dav.G
Krishnamurti: Gdy umysł chce stanąć wobec przemocy, tworzy ideał jej braku.
Proszę popatrzeć, to bardzo proste. Chcę pozostać z przemocą, czyli tym, jaki jestem,
jakie są istoty ludzkie brutalne. Mam jednak tradycję dziesięciu tysięcy lat, która mówi
Kultywuj działanie bez przemocy. Istnieje zatem fakt, że jestem okrutny, i myśl
podpowiada Spójrz, musisz przestać taki być. Takie są moje uwarunkowania. Jak
mam się od nich uwolnić, ażeby popatrzeć w sposób pozostawiający mnie z przemocą
i pozwalający ją zrozumieć, przejść poprzez nią i ją zakończyć? nie tylko na
powierzchni, ale również w bezdennej głębi, na tak zwanym poziomie nieświadomym.
Jak umysł ma się nie dać złapać ideałowi? Czy o to chodzi w Pańskim pytaniu?
Proszę posłuchać. Nie rozmawiamy o Martinie Lutherze Kingu ani panu
Gandhim czy X, Y, Z. W ogóle nie zajmujemy się tymi ludźmi oni mają własne ideały,
własne uwarunkowania, własne ambicje polityczne, a ja nie jestem zainteresowany
niczym spośród tego. Stajemy wobec tego, czym my jesteśmy, wy i ja, istoty ludzkie,
jakimi jesteśmy. Jako istoty ludzkie jesteśmy okrutni, zostaliśmy uwarunkowani przez
tradycję, propagandę, kulturę by tworzyć przeciwieństwa używamy przeciwieństwa,
gdy nam to odpowiada a nie korzystamy z niego, kiedy nam to nie na rękę. Używamy
go w polityce albo w kwestiach duchowych, na różne sposoby. Jednak teraz mówimy o
tym, że, gdy umysł chce pozostać z przemocą i zrozumieć ją całkowicie, tradycja i
zwyczaj przychodzą i wtrącają się. Mówią Musisz mieć ideał braku przemocy. Oto fakt
a oto tradycja. Jak umysł ma się jej wyrwać, żeby poświęcić całą uwagę przemocy?
Oto pytanie. Zrozumieliście je? Oto fakt, że jestem okrutny a oto tradycja mówiąca, że
muszę przestać taki być. Teraz popatrzę nie na przemoc, ale jedynie na tradycję. Jeżeli
się wtrąca do mojej chęci poświęcenia uwagi przemocy, to dlaczego to robi? Dlaczego
przychodzi? Koncentruję się nie na zrozumieniu przemocy, ale na zrozumieniu
wtrącania się tradycji. Złapaliście to? Poświęcam temu mą uwagę i wtedy nie wtrąca
się ona. Tak więc odkryłem, dlaczego tradycja odgrywa tak ważną rolę w życiu
tradycja przechodząca w nawyk. Czy to nałóg palenia czy picia, nawyk seksualny czy
sposób wyrażania się dlaczego żyjemy przyzwyczajeniami? Czy jesteśmy ich
świadomi? Czy jesteśmy świadomi naszej tradycji? Jeżeli nie jesteś w pełni świadom,
jeśli nie rozumiesz tradycji, nawyków, rutyny, to są one zmuszone wkraczać, wtrącać
się do tego, na co chcesz patrzeć. To jedna z najłatwiejszych rzeczy, żyć
przyzwyczajeniami, ale rozbicie tego pociąga za sobą wiele spraw mogę stracić
pracę. Gdy próbuję się wyrwać, boję się, ponieważ życie pośród nawyków daje mi
poczucie bezpieczeństwa, powoduje, że czuję się pewnie, bo wszystkie inne istoty
ludzkie robią to samo. Nagłe wystąpienie w Holandii ze słowy Nie jestem Holendrem
wywoła szok. Zatem pojawia się strach. A jeżeli powiesz Jestem przeciwny całemu
temu ustalonemu porządkowi, który jest nieporządkiem , wyrzucą cię więc się lękasz i
akceptujesz. Tradycja gra niezwykle istotną rolę w życiu. Czy próbowałeś kiedyś jeść
pożywienie, do jakiego nie jesteś przyzwyczajony? Spróbuj a zobaczysz, jak twój
żołądek i podniebienie się zbuntują. Jeśli masz nałóg palenia, to nie przestajesz palić a
na zerwanie z nim poświęcisz lata walki.
Tak więc umysł odnajduje bezpieczeństwo w nawykach, mówiąc Moja rodzina,
moje dzieci, mój dom, moje meble. Gdy mówisz moje meble ty jesteś tymi meblami.
Możesz się śmiać, ale przecież kiedy ten konkretny mebel, który kochasz, zostanie ci
36
Dav.G
odebrany, wpadniesz w gniew. Jesteś tymi meblami, tym domem, tymi pieniędzmi, tą
flagą. Żyć w ten sposób oznacza nie tylko wieść płytkie, głupie życie, ale również żyć
rutynowo i w nudzie. A gdy żyjesz rutynowo i w nudzie musisz być okrutny.
Amsterdam, 3 maja 1969
37
Dav.G
Rozdział 5.
Dlaczego nie umiemy żyć w pokoju?
Strach, jak on powstaje. Czas i myśl. Uważność pozostać przebudzonym
Wydaje się dziwne, że nie potrafimy odnaleźć sposobu życia, w jakim
nieobecny jest żaden konflikt ani niedola czy zamęt, lecz obfitość miłości i rozważności.
Czytamy książki intelektualistów mówiące nam, jak społeczeństwo powinno być
zorganizowane z ekonomicznego, społecznego i moralnego punktu widzenia. Potem
zwracamy się do tych napisanych przez ludzi religii i teologów z ich spekulacjami.
Najwyraźniej większości z nas znalezienie sposobu na życie żywe, pokojowe, pełne
energii i jasności, bez zależności od innych wydaje się bardzo trudne. Uważani
jesteśmy za ludzi bardzo dojrzałych i doświadczonych. Starsi spośród nas przeżyli dwie
przerażające wojny, rewolucje, przewroty, i każdy możliwy rodzaj nieszczęścia. A
jednak jesteśmy tutaj tego przepięknego ranka, rozmawiając o wszystkich tych
sprawach, być może pragnąc aby ktoś nam powiedział, co robić, żeby pokazał
praktyczny sposób życia, abyśmy naśladowali tego kogoś, kto może dać nam klucz do
uroku życia i ogromu czegoś spoza codziennego kieratu.
Zastanawiam się a może wy też dlaczego słuchamy innych. Dlaczego dzieje
się tak, że nie umiemy znaleźć sami dla siebie jasności we własnych umysłach i
sercach, bez żadnych zniekształceń, dlaczego musimy obciążać się wiedzą z książek?
Czy nie możemy żyć bez denerwowania się, w pełni, w wielkiej ekstazie i w
prawdziwym pokoju? Taka sytuacja wydaje mi się niezmiernie osobliwa, ale tak to
wygląda. Zastanawiałeś się kiedykolwiek, czy mógłbyś wieść życie zupełnie bez
żadnego wysiłku czy zmagań? Bez końca podejmujemy wysiłki by zmienić to, tamto
przekształcić, coś stłumić, zaakceptować coś innego, naśladować, stosować pewne
reguły i idee.
A ja się zastanawiam, czy kiedykolwiek spytaliśmy samych siebie, czy to
możliwe, aby żyć bez konfliktu: nie w izolacji intelektualnej bądź wiodąc emocjonalną,
sentymentalną, raczej niewyraźną egzystencję, ale żyć w ogóle bez jakiegokolwiek
rodzaju wysiłku. Ponieważ wysiłek, jak by nie był przyjemny (lub nieprzyjemny) czy
pożyteczny, jakiego by nie wywoływał zadowolenia, zniekształca i wypacza umysł. To
jak maszyna, która zawsze zgrzyta, nigdy nie pracuje równo, a więc zużywa się bardzo
szybko. Powstaje tu pytanie a myślę, że warto je zadać czy można żyć bez wysiłku,
nie popadając jednak w lenistwo, izolację, obojętność, brak wrażliwości, nie stając się
ospałą istotą. Całe nasze życie, od momentu narodzin aż do śmierci, jest nieprzerwaną
walką aby się dopasować, żeby się zmienić, by zostać czymś. A ta walka i konflikt
wywołują zamęt, otępiają umysł i nasze serca stają się niewrażliwe.
38
Dav.G
Więc czy to możliwe nie jako idea, ani coś beznadziejnego, poza naszym
zasięgiem by znaleźć sposób życia bez konfliktu, nie tylko na powierzchni, ale też
głęboko w otchłani tak zwanej nieświadomości, w głębi nas samych? Być może
zgłębimy dzisiaj to zagadnienie.
Przede wszystkim dlaczego wynajdujemy konflikty, i przyjemne i nieprzyjemne,
i czy można z tym skończyć? Czy umiemy z tym skończyć i wieść zupełnie inny rodzaj
życia, z wielką energią, jasnością, sprawnością intelektualną, motywacją, i serce mieć
pełne obfitej miłości w prawdziwym sensie tego słowa? Myślę, że powinniśmy użyć
naszych umysłów i serc aby to odkryć, zaangażować się w to zupełnie.
Konflikt istnieje oczywiście z powodu sprzeczności w nas, co zewnętrznie
wyraża się w społeczeństwie, w poruszeniach ja i nie ja . Oto ja , z wszelkimi
ambicjami, skłonnościami, dążeniami, przyjemnością, niepokojami, nienawiścią,
współzawodnictwem i lękami, oraz reszta , czyli nie ja . Istnieje też idea życia bez
konfliktu bądź przeciwstawienia się sprzecznym pragnieniom, dążeniom i
skłonnościom. Jeśli jesteśmy świadomi tego napięcia, możemy je w sobie dostrzec:
szarpnięcia sprzecznych żądań, przeciwstawnych przekonań, idei i dążeń.
Oto właśnie dualność, te przeciwne pragnienia wraz z lękami i
sprzecznościami, które powodują konflikt. Myślę, że to zupełnie jasne, jeżeli
obserwujemy to w sobie. Ten wzór powtarza się znowu i znowu, nie tylko w
codziennym życiu, lecz również w tak zwanym życiu religijnym między niebem i
piekłem, dobrym i złym, godnym i niegodnym, miłością i nienawiścią itd. Jeśli mogę
zasugerować, proszę nie słuchajcie jedynie słów, ale obserwujcie się nieanalitycznie,
wykorzystując mówcę jako lustro, w którym ujrzycie samych siebie zgodnie ze stanem
faktycznym, a zatem uświadomicie sobie, patrząc w nie, sposób działania swoich
własnych umysłów i serc. Można zobaczyć, jak dowolny rodzaj podziału, oddzielenia
lub sprzeczności, wewnątrz lub na zewnątrz siebie, niechybnie wywołuje konflikt
pomiędzy przemocą i jej brakiem. Czy, zdając sobie sprawę z tej sytuacji, jak wygląda
ona naprawdę, można ją zakończyć, nie tylko na powierzchni świadomości, w życiu
codziennym, ale też głęboko w samych korzeniach naszej istoty, ażeby nie było
sprzeczności, przeciwstawnych żądań i pragnień, działalności dualistycznego,
fragmentarycznego umysłu? Teraz, jak tego dokonać? Budujesz pomost między ja i
nie ja ja ze wszystkimi ambicjami, skłonnościami i sprzecznościami i nie ja będącym
ideałem, regułą, koncepcją. Zawsze próbujemy zbudować pomost pomiędzy tym, co
jest i tym, co być powinno. A w takim działaniu obecna jest sprzeczność i konflikt i
wszelka nasza energia zostaje w ten sposób zmarnowana. Czy umysł może przestać
dzielić i pozostać całym sobą z tym, co jest? Czy, gdy rozumie się to, co jest, konflikt w
ogóle występuje?
Chciałbym zająć się tą kwestią patrząc na nią inaczej, w odniesieniu do
wolności i strachu. Wielu z nas pragnie wolności, chociaż żyjemy działaniami
skoncentrowanymi na sobie i pędzimy nasze dni zajęci sobą, naszymi
niepowodzeniami i spełnieniami. Chcemy być wolni nie politycznie, co jest
39
Dav.G
stosunkowo łatwe za wyjątkiem świata dyktatur lecz również wolni od propagandy
religijnej. Każda religia, starożytna czy nowoczesna, to efekt pracy misjonarzy i dlatego
właściwie nie jest religią. Im poważniej rzecz traktujesz, im bardziej zainteresowany
jesteś całością spraw życia, tym usilniej poszukujesz wolności i pytasz, nie akceptując
ani nie przyjmując na wiarę. Pragniesz być wolny aby odkryć czy istnieje taka rzecz jak
rzeczywistość, czy istnieje coś wiecznego, bezczasowego, czy nie. Pojawia się to
niezwykłe pożądanie wolności we wszelkich związkach, jednak wolność ta zazwyczaj
pozostaje procesem samoizolowania się a skutkiem tego nie jest prawdziwą wolnością.
W samym pożądaniu wolności obecny jest strach. Bo może ona wymagać
całkowitego, absolutnego braku bezpieczeństwa i boisz się znaleźć w zupełnej
niepewności. Niepewność wydaje się rzeczą bardzo niebezpieczną każde dziecko
żąda pewności w swoich relacjach. A gdy stajemy się starsi nie przestajemy pragnąć
bezpieczeństwa i pewności we wszelkich związkach z rzeczami, z ludźmi i z ideami.
To pożądanie bezpieczeństwa niechybnie rodzi strach a przestraszeni coraz bardziej i
bardziej wpadamy w zależność od rzeczy, do których jesteśmy przywiązani. A zatem
pojawia się kwestia wolności i strachu oraz czy to w ogóle możliwe by się od niego
uwolnić, nie tylko fizycznie, ale też psychologicznie, nie tylko powierzchownie, ale w
przepastnej głębi najciemniejszych zakątków naszego umysłu, w tajnych zakamarkach,
do których nikt nigdy nie zaglądał. Czy umysł może zupełnie, całkowicie uwolnić się od
strachu? To strach niszczy miłość to nie teoria to strach wywołuje niepokój,
przywiązanie, zachłanność, dominację, wszelką zazdrość w związkach, to strach
powoduje przemoc. Jak można zaobserwować w przepełnionych miastach z ich
eksplodującą populacją, objawia się tam zagrożenie, niepewność, strach. A wszystko
to ma swój udział w wywołaniu przemocy. Czy możemy się uwolnić od strachu, ażebyś,
kiedy opuścisz tę salę, odchodził bez cienia mroku, jaki on przynosi?
By zrozumieć strach musimy zbadać nie tylko lęki fizyczne, ale też rozległą
sieć obaw psychologicznych. Chyba możemy w to wejść. Oto pytanie: jak powstaje
strach co go podtrzymuje, pozwala trwać, i czy można go zakończyć? Lęki fizyczne są
całkiem łatwe do zrozumienia. Następuje natychmiastowa odpowiedź na zagrożenie
fizyczne, jest ona reakcją wielu stuleci warunkowania, ponieważ bez niego fizycznie
niemożliwe byłoby przetrwanie, zakończyłoby się życie. Na poziomie fizycznym trzeba
przetrwać a tradycja tysięcy lat podpowiada bądź ostrożny , pamięć mówi uważaj, to
niebezpieczne, działaj natychmiast . Ale czy ta fizyczna odpowiedź na
niebezpieczeństwo to strach?
Proszę, prześledźcie uważnie to wszystko, bo zajmujemy się czymś zupełnie
prostym, jednak złożonym i dopóki nie poświęcicie tej sprawie całej swej uwagi nie
zrozumiemy jej. Pytamy, czy ta fizyczna odpowiedź zmysłów na niebezpieczeństwo
wywołująca natychmiastowe działanie jest strachem? A może to inteligencja, i dlatego
wcale nie strach? I czy inteligencja to kwestia kultywowania tradycji i pamięci? Jeżeli
tak, to dlaczego nie działa w pełni, tak jak powinna, na obszarze psychologicznym,
gdzie tak strasznie boimy się tylu rzeczy? Dlaczego ta sama inteligencja, jaką
odnajdujemy, gdy dostrzegamy zagrożenie, nie działa, kiedy pojawiają się lęki
40
Dav.G
psychologiczne? Czy można zastosować inteligencję fizyczną do psychologicznej
natury człowieka? Dzieje się tak, że powstają różnego rodzaju lęki, które wszyscy
znamy strach przed śmiercią, ciemnością, tym, co żona czy mąż powie lub zrobi, albo
co pomyśli sąsiad bądź szef cała sieć lęków. Nie zamierzamy zajmować się
szczegółami różnych form strachu, jesteśmy zainteresowani strachem samym w sobie,
nie jakimś konkretnym lękiem. A gdy obecny jest strach i go sobie uświadomimy,
następuje ruch dążący do uniknięcia go, lub do stłumienia go, ucieczki od niego,
oddania się różnym rodzajom rozrywki, uwzględniając oferowane przez religie, bądź
wytworzenia odwagi będącej oporem wobec niego. Ucieczka, rozrywka i odwaga to
różne formy oporu wobec bieżącego faktu istnienia strachu.
Im większy strach tym większy opór i tak wywołane zostają różne neurotyczne
działania. Obecny jest strach, a umysł lub ja mówi strach musi przestać istnieć , i w
ten sposób powstaje dualność. Istnieje ja , które jest czymś innym niż strach, które od
niego ucieka i mu się opiera, które zbiera energię, teoretyzuje lub idzie do analityka, i
nie ja ! Nie ja to strach, ja zostało od niego oddzielone. A więc następuje
natychmiastowy konflikt pomiędzy strachem i ja przełamującym go. Istnieje
obserwator i rzecz obserwowana. Obserwowane to strach a obserwator to ja , które
chce się od niego uwolnić. Zatem jest tu przeciwieństwo, sprzeczność, oddzielenie a
skutkiem tego konflikt pomiędzy strachem i ja pragnącym się uwolnić. Czy
nawiązujemy ze sobą kontakt?
Tak więc problem polega na konflikcie między nie ja strachu i ja , które myśli,
że różni się od strachu i opiera mu się, lub które próbuje przełamać go, uciec od niego,
stłumić go bądź kontrolować. Ten podział niechybnie prowadzi do konfliktu, jak
pomiędzy dwiema narodami z ich armiami i marynarką i oddzielnymi suwerennymi
rządami.
Istnieje zatem obserwator i obserwowane obserwator mówi Muszę się uwolnić
od tej strasznej rzeczy, muszę się jej pozbyć. Ciągle walczy, znajduje się w stanie
konfliktu. Przeszło nam to w nawyk, stało się tradycją, uwarunkowaniem. A przełamać
jakiś rodzaj przyzwyczajenia to jedna z najtrudniejszych rzeczy, ponieważ lubimy życie
z naszymi nawykami, jak palenie, picie, zwyczaje w sferze seksu czy psychiki i tak
samo dzieje się z narodami, niezawisłymi rządami mówiącymi mój kraj i twój kraj , mój
Bóg i twój Bóg , moja wiara i twoja wiara . Nasza tradycja to walka, opór wobec
strachu a skutkiem tego podsycanie konfliktu i podtrzymywanie życia strachu.
Jeżeli jest to jasne, możemy przejść do następnego kroku, to znaczy: czy
istnieje, w tym konkretnym przypadku, faktyczna różnica między obserwatorem i
obserwowanym? Obserwator sądzi, że różni się od obserwowanego, czyli strachu. Czy
istnieje jakaś różnica pomiędzy nim i rzeczą, jaką obserwuje, czy obie są tym samym?
Oczywiście, że obie są tym samym. Obserwator jest tym, co obserwuje jeśli pojawia
się coś zupełnie nowego, to w ogóle nie ma obserwatora. Jednak dlatego, że
obserwator rozpoznaje swoją reakcję jako strach, jaki zna z wcześniejszych
doświadczeń, powstaje tu podział. A jak wejdziesz w to bardzo, bardzo głęboko,
41
Dav.G
odkryjesz dla siebie samego tak, jak, mam nadzieję, robisz to teraz że obserwator i
obserwowane istotnie są tym samym. Dlatego, skoro są tym samym, eliminujesz
jednym ruchem sprzeczność, ja i nie ja i równocześnie wymazujesz również zupełnie
wszelki rodzaj wysiłku. Lecz nie oznacza to, że akceptujesz strach lub identyfikujesz
się z nim.
Istnieje strach, rzecz obserwowana, i obserwator będący częścią tego strachu.
Co należy więc zrobić? (Czy pracujecie tak intensywnie jak robi to mówca? Jeżeli
jedynie słuchacie słów, to, obawiam się, nie rozwiążecie dogłębnie kwestii strachu.)
Istnieje tylko strach nie obserwator mu się przyglądający, bo obserwator jest
strachem. Ma tu miejsce kilka rzeczy. Po pierwsze, czym jest strach i jak się pojawia?
Nie rozmawiamy o skutkach strachu czy jego przyczynach ani jak swą nędzą i brzydotą
przyćmiewa życie. Lecz pytamy, czym jest strach i jak się pojawia. Czy trzeba to
analizować bez końca aby odkryć niezliczone przyczyny strachu? Przecież, gdy
zaczynasz analizować, analizator musi być niezwykle wolny od wszelkich uprzedzeń i
uwarunkowań, musi patrzeć by zaobserwować. W przeciwnym razie, jeśli w jego
osądzie obecny jest jakikolwiek rodzaj zniekształcenia, zwiększa się ono w miarę
kontynuowania analizy.
A więc analiza mająca na celu zakończenie strachu nie spełnia swej roli. Mam
nadzieję, że są tu jacyś analitycy! Bo podczas odkrywania przyczyn strachu i pracy nad
tym, co odkryto, przyczyna staje się skutkiem a skutek przyczyną. Skutek, i działanie
na ten skutek celem odnalezienia przyczyny, oraz odkrycie przyczyny i działanie
według danych o niej, przechodzą w następny etap. Na nim i skutek i przyczyna tworzą
nieskończony łańcuch. Jeśli odłożymy na bok próby zrozumienia przyczyn i
analizowanie strachu, to cóż pozostaje do zrobienia?
Wiecie, to nie rozrywka, jednak w tym odkryciu obecna jest wielka radość, w
zrozumieniu tego wszystkiego jest wiele zabawy. Cóż zatem tworzy strach? Tworzą go
czas i myśl czas jako wczoraj, dziś i jutro: istnieje strach, że jutro coś się zdarzy
utrata pracy, śmierć, odejście żony czy męża, powrót choroby i bólu, jakie przeżyłem
wiele dni temu. To stąd przybywa strach. Czas dotyczący tego, co jutro mój sąsiad
może o mnie powiedzieć, albo czas, który, jak dotąd, ukrywa coś, co zrobiłem wiele lat
temu. Obawiam się głębokich sekretnych pragnień, które mogły pozostać
niezaspokojone. Czas jest więc uwikłany w strach, strach przed śmiercią, która
przychodzi u kresu życia, która za chwilę może ode mnie czegoś chcieć, i boję się. Tak
więc strach jest związany z czasem i myślą. Czas nie istnieje jeżeli nie ma myśli.
Myślenie o tym, co zdarzyło się wczoraj, obawa, że jutro może się to znów przytrafić
oto, co tworzy czas jak również strach.
Obserwuj to, proszę popatrz na to sam dla siebie nie akceptuj ani nie odrzucaj
niczego, lecz słuchaj, odkryj na własny użytek prawdę tego, nie słowa zaledwie, nie to,
42
Dav.G
czy się zgadzasz czy nie, ale idź dalej. By odnaleźć prawdę musisz mieć uczucie,
pasję odkrywania, wielką energię. Zobaczysz wtedy, że myśl rodzi strach: myślenie o
przeszłości bądź przyszłości przyszłości będącej następną chwilą lub następnym
dniem czy tym, co za dziesięć lat myślenie o tym kreuje zdarzenie. A myślenie o
wczorajszym przyjemnym wydarzeniu podtrzymuje bądź nadaje ciągłość tej
przyjemności, czy seksualnej, zmysłowej, intelektualnej czy psychologicznej, myślenie
o niej, budowanie wyobrażenia, jak robi to większość ludzi, daje temu zdarzeniu z
przeszłości ciągłość w myślach i rodzi dalszą przyjemność.
Myśl rodzi strach tak samo, jak przyjemność są one sprawkami czasu. Zatem
myśl tworzy tę dwustronną monetę przyjemności i bólu czyli strach. Co należy więc
zrobić? Wielbimy myśl, która stała się tak niezwykle ważna, iż myślimy, że im jest
sprytniejsza, tym lepiej. W świecie biznesu, w świecie religii czy w świecie rodziny myśl
jest wykorzystywana przez intelektualistów pozwalających sobie używać tej monety w
girlandzie słów. Jak poważamy ludzi, którzy są intelektualnie, werbalnie zręczni w
myśleniu! Lecz myślenie odpowiada za strach i rzecz zwaną przyjemnością.
Nie mówimy, że nie powinniśmy zaznawać przyjemności. Nie jesteśmy
purytanami, próbujemy ją pojąć, a przez samo zrozumienie tego całego procesu strach
osiąga kres. Zobaczysz wtedy, że przyjemność to coś zupełnie innego, wejdziemy w to
jeśli starczy czasu. A więc myśl odpowiada za tę męczarnię z jednej strony
męczarnia, z drugiej przyjemność i jej przedłużanie: pożądanie i pogoń za
przyjemnością czy religijną czy każdego innego rodzaju. Co myśl ma z tym zrobić?
Może to zakończyć? Czy to właściwe pytanie? I kto ma tego dokonać? czy ja , które
nie jest myślą? Ale ja jest wynikiem myślenia. I dlatego masz znowu ten sam stary
problem: ja i nie ja czyli obserwatora, który twierdzi Jeżeli tylko mógłbym zakończyć
myślenie, to prowadziłbym inny rodzaj życia. Ale istnieje jedynie myśl a nie obserwator
mówiący Chcę zatrzymać myśl , ponieważ obserwator to jej produkt. A jak powstaje
myśl? Bardzo łatwo można zobaczyć, że jest ona odpowiedzią pamięci, doświadczenia
i wiedzy będącej mózgiem, jej siedzibą. Gdy cokolwiek woła o to, odpowiada on
reakcją, która jest pamięcią i rozpoznaniem. Mózg jest wynikiem tysiącleci ewolucji i
warunkowania myśl jest zawsze przedawniona, nigdy nie jest nowa, myśl to
odpowiedź całego uwarunkowania.
Cóż należy zrobić? Gdy myśl zda sobie sprawę, że najprawdopodobniej nie
może nic zrobić ze strachem, bo ona sama tworzy strach, nastaje cisza, całkowicie
zaprzeczony zostaje każdy ruch rodzący strach. Dzięki temu umysł, w tym mózg,
obserwuje cały ten fenomen nawyków i sprzeczności i walki pomiędzy ja i nie ja .
Uświadamia sobie, że obserwator to obserwowane. A widząc, że strachu nie wystarczy
jedynie zanalizować i odłożyć na bok, lecz pozostanie on na zawsze, dostrzega też, że
analizy donikąd nie prowadzą. Pytasz wtedy: co jest źródłem strachu? Jak on
powstaje?
Mówiliśmy, że pojawia się poprzez czas i myśl. Myśl jest odpowiedzią pamięci i
w ten sposób tworzy strach. A strach nie potrafi zatrzymać myśli jedynie przez jej
43
Dav.G
kontrolę bądź tłumienie, ani przez próby jej przekształcenia, czy przyzwalania na
wszelkie triki, jakie stosujemy wobec siebie. Uświadamiając sobie cały ten wzór bez
wybierania, obiektywnie, wewnątrz siebie, widząc to wszystko, myśl sama mówi Będę
cicho bez żadnej kontroli czy tłumienia , Będę spokojna.
Następuje wtedy koniec strachu, co oznacza koniec smutku i zrozumienie
siebie samowiedzę. Bez znajomości siebie nie będzie końca smutku i strachu. Tylko
umysł, który jest wolny od strachu, umie stawić czoła rzeczywistości.
Być może pragnęlibyście teraz zadawać pytania. Trzeba je stawiać to
zapytywanie, to odsłanianie się przed sobą nawzajem jest konieczne tutaj, i również,
gdy jesteś sam w swoim pokoju lub ogrodzie, siedzisz cicho w autobusie bądź
spacerujesz musisz pytać, ażeby odkryć. Lecz trzeba zadawać właściwe pytania, a w
samym sformułowaniu właściwego pytania zawarta jest właściwa odpowiedź.
Słuchacz: Akceptacja siebie, swojego bólu, swego smutku, czy to właściwa
rzecz do zrobienia?
Krishnamurti: Jak można zaakceptować to, czym się jest? Chciał Pan
powiedzieć, że akceptuje swą brzydotę, brutalność, okrucieństwo, swoją
pretensjonalność, hipokryzję? Potrafi Pan zaakceptować to wszystko? I nie pragnie się
zmienić? czy naprawdę nie należy tego zmienić? Jak możemy zaakceptować ustalony
porządek społeczeństwa z jego moralnością, która jest niemoralna? Czy życie nie jest
ciągłym ruchem zmian? Kiedy się żyje, nie ma akceptacji, jest tylko przeżywanie.
Pozostajemy wtedy w zgodzie z ruchem życia a wymaga on przemiany, rewolucji
psychicznej, mutacji.
Słuchacz: Nie rozumiem.
Krishnamurti: Przykro mi. Być może używając słowa akceptować nie zdawał
sobie Pan sprawy, że w potocznym angielskim, oznacza ono akceptować rzeczy takim,
jakimi są. Może sformułowałby Pan to po holendersku.
Słuchacz: Akceptować rzeczy, jakimi przychodzą.
Krishnamurti: Czy zaakceptuję rzeczy, jakimi przyszły, proszę powiedzieć,
kiedy żona mnie opuści? Czy, gdy tracę pieniądze, gdy zostaję wyrzucony z pracy,
kiedy jestem wzgardzany, obrażany, zaakceptuję te sprawy, jak przychodzą?
Zaakceptuję wojnę? Aby brać rzeczy tak, jak przyszły, faktycznie, nie teoretycznie,
trzeba być wolnym od ja . A o tym dziś rozmawialiśmy, opróżnienie umysłu z ja i ty
oraz my i oni . Wtedy możesz żyć z chwili na chwilę, bez końca, nie angażując się w
walkę, nie wchodząc w konflikt. Właśnie na tym polega prawdziwa medytacja,
prawdziwe działanie, nie konflikt, okrucieństwo i przemoc.
44
Dav.G
Słuchacz: Musimy myśleć, to nieuniknione.
Krishnamurti: Tak, rozumiem. Czy sugeruje Pan, że w ogóle nie powinniśmy
myśleć? Trzeba myśleć aby wykonać pracę, żeby pójść do domu zachodzi
komunikacja werbalna, która jest wynikiem myślenia. Jakie więc miejsce w życiu
zajmuje myśl? Musi ona działać, kiedy coś robisz. Proszę to śledzić. Aby wykonać
jakieś zadanie technologiczne, funkcjonować tak, jak robi to komputer jeżeli nawet nie
tak efektywnie potrzebna jest myśl. Myślenie jasne, obiektywnie, nieemocjonalnie, bez
uprzedzeń, bez opinii, myśl jest konieczna by działać w jasny sposób. Jednak wiemy
też, że myśl rodzi strach, a właśnie on powstrzymuje nas od efektywnego działania.
Więc czy można działać bez strachu, gdy myśl jest wymagana, i zachować ciszę, gdy
nie jest? Rozumie Pan? Czy można mieć umysł i serce rozumiejące cały proces
strachu, przyjemności, myśli i ciszę umysłu? Czy można działać rozmyślnie, gdy to
konieczne i nie używać myśli, kiedy brak takiej potrzeby? To chyba zupełnie proste,
czyż nie? Chodzi o to, czy umysł może być tak całkowicie uważny, że, kiedy nie śpi,
będzie myślał i działał, gdy to konieczne i pozostanie w tym działaniu przebudzony ani
nie zapadając w sen ani nie pracując w sposób mechaniczny?
Tak więc rzecz nie w tym, czy musimy myśleć czy nie, lecz w tym, jak pozostać
przebudzonym. By pozostać przebudzonym trzeba dogłębnie zrozumieć myśl, strach,
miłość, nienawiść i samotność, trzeba zaangażować się całkowicie w ten sposób życia,
jakim się jest, jednak rozumieć w pełni. Można to zrozumieć dogłębnie tylko, gdy umysł
jest całkowicie przebudzony, bez żadnych zniekształceń.
Słuchacz: Czy chciał Pan powiedzieć, że, gdy stoi się wobec
niebezpieczeństwa, reakcja pochodzi z doświadczenia?
Krishnamurti: Czyż nie? Czy, kiedy widzi Pan niebezpieczne zwierzę, nie
reaguje z poziomu pamięci, w oparciu o doświadczenie? być może, niekoniecznie
swoje własne, ale dziedzictwo rasowe mówiące bądź ostrożny .
Słuchacz: To właśnie miałem na myśli.
Krishnamurti: Ale dlaczego nie działamy równie efektywnie widząc
niebezpieczeństwo nacjonalizmu, wojny, oddzielnych rządów z ich suwerennymi
prawami i armiami? To najbardziej niebezpieczne sprawy, dlaczego nie reagujemy,
dlaczego nie mówimy Zmieńmy to wszystko ? Oznacza to, że zmieniasz siebie znaną
istotę: że nie przynależysz do żadnego narodu, do żadnej flagi, kraju, ani religii, czyli że
jesteś wolną istotą ludzką. Lecz my nie jesteśmy. Reagujemy na zagrożenia fizyczne,
ale nie na psychologiczne niebezpieczeństwa, które są dużo bardziej niszczycielskie.
Akceptujemy rzeczy, jakimi są, lub buntujemy się przeciwko nim, aby stworzyć
zmyśloną Utopię, co prowadzi z powrotem od tego samego. Widzieć
niebezpieczeństwo wewnątrz i widzieć zewnętrzne zagrożenie to jedna rzecz,
oznaczająca pozostać przebudzonym czyli być inteligentnym i wrażliwym.
45
Dav.G
Amsterdam, 10 maja 1969
46
Dav.G
Rozdział 6.
Zupełność życia
Nieumotywowana pasja zrozumienia
To zastanawiające, dlaczego istoty ludzkie na świecie gubią pasję. Chcą one
mocy, pozycji i różnych form rozrywki i seksualnej i religijnej i mają jeszcze inne
rodzaje pożądliwych pragnień. Lecz najwyraźniej niewielu dysponuje tą głęboką pasją,
jaka poświęca się zrozumieniu całego procesu życia, nie oddając swej energii na
działania fragmentaryczne. Dyrektora banku ogromnie zajmują sprawy firmy a artysta i
naukowiec są oddani własnym specyficznym zainteresowaniom, najwyraźniej jednak to
jedna z najtrudniejszych rzeczy by posiąść tę trwałą, intensywną pasję oddaną
zrozumieniu zupełności życia.
Jako, że wchodzimy w kwestię tego, co stanowi całkowite zrozumienie życia,
miłości i śmierci, będziemy potrzebowali nie tylko zdolności intelektualnych i silnego
uczucia, lecz wiele ponad to, wielką energię, jaką tylko pasja może dać. Jako, że mamy
ten kolosalny problem, złożony, subtelny i bardzo zupełny, musimy poświęcić całą
naszą uwagę która stoi za wszelką pasją by zobaczyć i odkryć samemu dla siebie,
czy istnieje sposób życia, całkowicie inny niż ten, w jaki teraz żyjemy. Aby to zrozumieć
trzeba wejść w kilka zagadnień, trzeba zbadać proces działania świadomości,
sprawdzić obie strony oraz głębokie warstwy własnego umysłu, i trzeba też spojrzeć na
naturę porządku nie tylko na zewnątrz, w społeczeństwie, ale wewnątrz siebie.
Trzeba odkryć sens życia nie jedynie nadać mu intelektualnie znaczenie, ale
popatrzeć, co to znaczy żyć. I trzeba też rozpatrzyć kwestię, czym jest miłość, i co to
znaczy umrzeć. Wszystko to musi zostać sprawdzone w świadomości i w głębokich,
ukrytych zakamarkach własnego umysłu. Trzeba spytać, czym jest porządek, co
rzeczywiście znaczy żyć, i czy można żyć całkowitym, zupełnym uczuciem,
współczuciem, czułością i miłością. Trzeba też odkryć dla siebie samego znaczenie tej
niezwykłej rzeczy zwanej śmiercią.
To nie kawałki, lecz absolutny ruch, zupełność życia. Nie będziemy w stanie go
zrozumieć, jeżeli potniemy go na życie, miłość i śmierć wszystko jest jednym ruchem.
By zrozumieć cały jego proces potrzeba energii, nie tylko intelektualnej, ale energii
silnego uczucia, z czym wiąże się posiadanie nieumotywowanej pasji, jaka stale płonie
w człowieku. A jako, że nasze umysły podlegają fragmentacji, konieczne jest wejście w
kwestię świadomego i nieświadomego, bo stąd zaczyna się każdy podział ja i nie ja ,
ty i ja , my i oni . Jak długo istnieje to oddzielenie między narodami, w rodzinie,
pomiędzy religiami z ich osobnymi obszarami wpływu tak długo podział niechybnie
będzie obecny w życiu. Istnieć będzie prowadzone na co dzień życie ze swą nudą i
rutyną oraz ta rzecz, jaką nazywamy miłością, ogrodzona nienawiścią, zachłannością,
zależnością i dominacją, istnieć będzie strach, nieuchronność śmierci. Czy moglibyśmy
47
Dav.G
zająć się tą kwestią na poważnie nie jedynie teoretycznie bądź werbalnie, ale zbadać
ją naprawdę poprzez spojrzenie w siebie i zapytanie, dlaczego zachodzi podział
rodzący tyle rozpaczy, zamętu i konfliktu?
Można bardzo wyraźnie w sobie zaobserwować aktywność na powierzchni
umysłu z jego koncentracją na pieniądzach, zachłanną wiedzą technologiczną,
naukową. Można zobaczyć współzawodnictwo w pracy, można zobaczyć aktywność
wierzchniej warstwy swego własnego umysłu. Lecz istnieją ukryte obszary, które nie
zostały zbadane, bo nie wiemy, jak to zrobić. Jeśli chcemy wystawić je na światło
jasności i zrozumienia, to albo czytamy książki mówiące nam o nich albo idziemy do
analityka bądź filozofa. Jednak nie wiemy sami dla siebie, jak patrzeć na te sprawy:
chociaż możemy być zdolni do obserwacji powierzchownej, widocznej aktywności
umysłu, najwyraźniej nie potrafimy zajrzeć do tej głębokiej, ukrytej jaskini, w której
mieszka cała przeszłość. Czy świadomy umysł wraz ze swoimi kategorycznymi
żądaniami i twierdzeniami może wejrzeć w głębsze warstwy swej własnej istoty? Nie
wiem, czy kiedykolwiek tego próbowaliście, ale, jeśli tak i podeszliście w
wystarczającym stopniu konsekwentnie i serio, to może sami dla siebie znaleźliście
obszerną zawartość przeszłości, dziedzictwo rasowe, nakazy religii, podziały
wszystko to kryje się tutaj. Wywołana przypadkowo propozycja opiniowania wypływa z
przeszłego nagromadzenia opartego zasadniczo na minionej wiedzy i doświadczeniu z
ich różnymi rodzajami wniosków i opinii. Czy umysł może wejrzeć w to wszystko,
zrozumieć to i wyjść poza to, ażeby podział w ogóle przestał istnieć?
To ważne, ponieważ jesteśmy tak mocno uwarunkowani by patrzeć na życie w
sposób fragmentaryczny. I tak długo, jak fragmentacja ta zachodzi, obecne jest
żądanie zaspokojenia ja pragnie spełnić się, osiągnąć, prześcignąć, zrealizować
ambicje. Oto fragmentacja życia powodująca, że jednocześnie jesteśmy
indywidualistami i ludźmi działającymi kolektywnie, skoncentrowani na sobie jednak
potrzebujący identyfikacji z czymś większym, podczas, gdy oddzielenie trwa. To ten
głęboki podział w świadomości, w całej strukturze i naturze naszej istoty powoduje
podziały w naszych działaniach, w naszych myślach i w naszych uczuciach. Tak więc
dzielimy życie na to, co nazywa się miłością i śmiercią.
Czy można zaobserwować ruch przeszłości będący nieświadomością? jeżeli
można użyć słowa nieświadomość bez nadawania mu specjalnego
psychoanalitycznego znaczenia. Głęboka nieświadomość to przeszłość i stąd
działamy. Dlatego powstaje podział na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość który
oznacza czas.
Wszystko to może brzmieć trochę skomplikowanie, ale takie nie jest to
naprawdę zupełnie proste, jeżeli patrzy się w siebie, obserwuje się siebie w działaniu,
obserwuje funkcjonowanie swoich opinii oraz myśli i wniosków. Kiedy patrzysz
krytycznie na siebie, możesz zobaczyć, że twe działania opierają się na przeszłych
wnioskach, regułach bądź wzorcach, które rzutują się w przyszłość jako ideał, a ty
działasz zgodnie z tym ideałem. Więc przeszłość zawsze oddziałuje poprzez bodźce,
48
Dav.G
wnioski i reguły, umysł i serce są mocno obciążone wspomnieniami, które kształtują
nasze życie powodując fragmentację.
Trzeba zapytać, czy świadomy umysł może wejrzeć w nieświadomość tak
całkowicie, że zrozumiana zostanie cała jej zawartość będąca przeszłością. Wymaga
to umiejętności krytycznego patrzenia ale nie samoopiniującego krytycyzmu wymaga
to przyjrzenia się. Jeżeli jest się prawdziwie przebudzonym, to kończy się podział
całości świadomości. Taki stan przebudzenia jest możliwy jedynie, gdy istnieje
krytyczna samoświadomość wolna od osądów.
Obserwować oznacza poddawać krytyce nie używać krytycyzmu opartego na
ocenach, opiniach, lecz pozostawać krytycznie czujnym. Jeśli jednak to krytyczne
podejście jest osobiste, podszyte strachem bądź jakąkolwiek formą uprzedzenia,
przestaje być naprawdę krytyczne, staje się jedynie fragmentaryczne.
To, czym zajmujemy się teraz, to zrozumienie całego procesu, zupełności
życia, nie określonego fragmentu. Nie pytamy, co zrobić odnośnie specyficznego
problemu, odnośnie aktywności społeczeństwa, która jest niezależna od całości
procesu życia, ale próbujemy odkryć, co zawiera się w zrozumieniu rzeczywistości i czy
taka rzeczywistość, taki bezmiar, wieczność istnieje. Oto ta pełna, całościowa
percepcja nie fragmentaryczna jaką rozważamy. Takie zrozumienie całego ruchu
życia jako pojedynczej jednolitej aktywności jest możliwe dopiero, kiedy w całej naszej
świadomości nastanie kres własnych koncepcji, zasad, idei i podziałów, jak ja i nie
ja . Jeśli jest to jasne a mam taką nadzieję to możemy przejść do odkrywania, co to
znaczy żyć.
Traktujemy życie jako pozytywne działanie robienie, myślenie, nieustanną
krzątaninę, konflikt, strach, smutek, winę, ambicję, współzawodnictwo, pożądanie
przyjemności z jej bólem, pragnienie sukcesu. To wszystko nazywamy życiem. Oto
nasze życie, ze sporadyczną radością, z chwilami współczucia bez żadnego motywu i
szczodrości nie stawiającej żadnych warunków. Pojawiają się rzadkie momenty
ekstazy, błogości, jaka nie zna przeszłości ani przyszłości. Lecz chodzenie do pracy,
gniew, nienawiść, pogarda, wrogość są tym, co nazywamy życiem codziennym i
uważamy za niezwykle pozytywne.
Negacja pozytywnego to jedyna naprawdę pozytywna rzecz. Zanegowanie tego
tak zwanego życia, które jest brzydkie, samotne, straszne, brutalne i okrutne, gdy się
nie zna innego, jest najbardziej pozytywnym działaniem. Czy rozumiemy się
nawzajem? Wiecie, zaprzeczyć całkowicie powszechnie uznawanej moralności oznacza
być wysoce moralnym, bo to, co nazywamy moralnością społeczną, moralnością
szacowności, jest całkowicie niemoralne: współzawodniczymy, jesteśmy chciwi, pełni
wrogości, szukamy własnej drogi wiecie, jak się zachowujemy. Nazywamy to
moralnością społeczną ludzie religijni mówią o innym rodzaju moralności, ale ich
życie, cała ich postawa, hierarchiczna struktura organizacji religijnych i wiary są
49
Dav.G
niemoralne. Zaprzeczenie temu to nie reakcja, ponieważ, kiedy reagujesz, jest to inny
rodzaj niezgody wywołanej przez twój własny opór. Jednak, gdy zaprzeczasz temu, bo
to rozumiesz, obecna jest najwyższa forma moralności.
Na tej samej zasadzie, zanegować moralność społeczną, zanegować sposób,
w jaki żyjemy nasze małe, nieważne żywoty, nasze płytkie myślenie i egzystencję,
zadowolenie na powierzchni ze wszystkimi rzeczami nagromadzonymi w głębi
odrzucić to wszystko, nie reagując, lecz widząc kompletną głupotę i destrukcyjną
naturę takiego sposobu życia zanegować to wszystko znaczy żyć. Widzieć fałsz jako
fałsz takie widzenie to prawda.
Teraz, czym jest miłość? Czy to przyjemność? Czy miłość to pożądanie? Czy
miłość to przywiązanie, zależność, posiadanie osoby, którą kochasz i nad którą
dominujesz? Czy to mówienie To moje a nie twoje, moja własność, moje prawa
seksualne , z którymi wiąże się zazdrość, nienawiść, gniew i przemoc? I znów, miłość
podzielono, jako element uwarunkowań religijnych, na świętą i świecką. Czy to
wszystko jest miłością? Czy możesz kochać i być ambitny? Czy możesz kochać męża,
czy może on powiedzieć, że cię kocha, gdy jest ambitny? Czy miłość może istnieć tam,
gdzie występuje współzawodnictwo i pogoń za sukcesem?
Zanegować to wszystko, nie tylko intelektualnie czy werbalnie, ale wymazując
ze swej własnej istoty by nie doświadczyć już nigdy zazdrości, zawiści,
współzawodnictwa ani ambicji zaprzeczyć temu wszystkiemu, to na pewno jest
miłość. Te dwa sposoby działania nigdy nie mogą współistnieć. Mężczyzna, który jest
zazdrosny ani kobieta, która dominuje, nie wiedzą, co znaczy miłość mogą o niej
mówić, mogą spać razem, posiadać się nawzajem, zależeć od siebie ze względu na
wygodę, bezpieczeństwo lub przez strach przed samotnością, lecz wszystko to na
pewno nie jest miłością. Czy, gdyby ludzie, którzy mówią, że kochają swe dzieci,
faktycznie mieli to na myśli, to wybuchłaby wojna? A czy istniałyby podziały narodowe
czy powstałoby to rozdzielenie? To, co nazywamy miłością to męka, rozpacz, poczucie
winy. Taka miłość bywa zwykle identyfikowana z przyjemnością seksualną. Nie
jesteśmy purytańscy ani pruderyjni, nie mówimy, że przyjemność ma przestać istnieć.
Kiedy patrzysz na obłok lub niebo czy piękną twarz, obecny jest zachwyt. Gdy patrzysz
na kwiat, widzisz jego piękno nie zaprzeczamy pięknu. Piękno to nie przyjemność
myśli, ale myśl jest tym, co dodaje przyjemność do piękna.
W taki sam sposób, gdy kochamy i uprawiamy seks, myśl dodaje do niego
przyjemność, wyobrażenie tego, czego doświadczyliśmy i powtórkę na jutro. Jest w tej
powtórce przyjemność nie będąca pięknem. Piękno, delikatność i zupełne znaczenie
miłości nie wykluczają seksu. Jednak dziś, gdy wszystko wolno, wydaje się, że świat
nagle odkrył seks i uczynił go niezwykle ważnym. Jest to prawdopodobnie jedyna
ucieczka, jaką człowiek ma teraz do dyspozycji, jedyna wolność: wszędzie gdzie indziej
został przyciśnięty, przymuszony, zgwałcony intelektualnie, emocjonalnie, w każdy
możliwy sposób jest niewolnikiem, został złamany i jedyny moment, kiedy potrafi być
wolny to doświadczenie seksualne. W tej wolności dociera do pewnej radości i pragnie
50
Dav.G
jej powtórzenia. Patrząc na to wszystko, gdzie jest miłość? Tylko umysł i serce pełne
miłości mogą dostrzec całość ruchu życia. Wtedy, cokolwiek uczyni, człowiek
dysponujący taką miłością jest moralny, dobry a to, co robi, jest piękne.
A gdzie wkracza w to wszystko porządek? wiedząc, że nasze życie jest tak
pogmatwane, tak bezładne. Wszyscy chcemy porządku, nie tylko w domu,
umieszczając rzeczy na właściwych im miejscach, ale również na zewnątrz, w
społeczeństwie, gdzie obecna jest ta bezgraniczna niesprawiedliwość. Pragniemy
również porządku wewnątrz potrzebny jest porządek, głęboki, matematyczny
porządek. A czy ma on zostać wywołany przez dopasowanie się do wzorca, który
uważamy za uporządkowany? Powinniśmy wtedy porównywać wzorzec z faktami i
powstałby konflikt. Czyż właśnie ten konflikt nie jest nieporządkiem? a dlatego nie jest
cnotą. Kiedy umysł walczy aby zostać cnotliwym, moralnym, etycznym, opiera się i w
samym tym konflikcie obecny jest nieporządek. Tak więc cnota to istota porządku
chociaż, w nowoczesnym świecie, możemy nie lubić tego słowa. Nie zostaje ona
wywołana przez konflikt myśli, ale przychodzi jedynie, gdy widzisz nieporządek
krytycznym okiem, z przebudzoną inteligencją, rozumiejąc siebie. Powstaje wtedy
zupełny porządek najwyższego rodzaju, czyli cnota. A może ona nadejść jedynie, gdy
obecna jest miłość.
Pozostaje jeszcze kwestia umierania, którą starannie odsunęliśmy daleko od
siebie jako coś, co zdarzy się w przyszłości może za pięćdziesiąt lat, może jutro.
Obawiamy się osiągnięcia końca, fizycznego dotarcia do kresu i oddzielenia od rzeczy,
jakie posiedliśmy, na które pracowaliśmy, jakich doświadczyliśmy: żony, męża, domu,
mebli, ogródka, książek i wierszy, które napisaliśmy bądź mieliśmy nadzieję napisać. A
boimy się pozwolić temu wszystkiemu odejść, bo jesteśmy meblami, jesteśmy
wyobrażeniem, jakie posiadamy jeśli umiemy grać na skrzypcach, to jesteśmy tymi
skrzypcami. Ponieważ zidentyfikowaliśmy się z tymi rzeczami jesteśmy nimi
wszystkimi i niczym więcej. Czy kiedykolwiek spojrzałeś na to w ten sposób? Jesteś
domem z zasłonami, łazienką, meblami, które bardzo starannie polerowałeś przez
lata, które posiadasz oto czym jesteś. Jeżeli usuniesz to wszystko, jesteś niczym.
Oto, czego się obawiasz bycia niczym. Czy to nie bardzo dziwne, jeśli
spędzasz czterdzieści lat chodząc do biura, a kiedy przestajesz to robić, masz
problemy z sercem i umierasz? Jesteś biurem, dokumentami, szefem bądź
urzędnikiem czy jaką pozycję zajmujesz jesteś tym i niczym więcej. I masz wiele idei
na temat Boga, dobroci, prawdy, jakie powinno być społeczeństwo to wszystko. W
tym leży smutek. Uświadomić sobie na własny użytek, że tym jesteś, to wielki smutek,
ale jeszcze większy to nie zdawać sobie z tego sprawy. Zobaczyć to i odkryć, co to
znaczy, to umrzeć.
Śmierć jest nieunikniona, wszystkie organizmy muszą dotrzeć do kresu. Jednak
boimy się pozwolić odejść przeszłości. Jesteśmy przeszłością, jesteśmy czasem,
smutkiem i rozpaczą, ze sporadyczną percepcją piękna, rozkwitem dobroci czy
głębokiej czułości jako chwilową, nietrwałą rzeczą. A obawiając się śmierci pytamy
51
Dav.G
Czy będę żył ponownie? co oznacza kontynuowanie bitwy, konfliktu, niedoli,
posiadania rzeczy i nagromadzonego doświadczenia. Cały Wschód wierzy w
reinkarnację. Chciałbyś widzieć reinkarnowane to, czym jesteś ale jesteś tym
wszystkim, tym bałaganem, tym zamętem, tym nieporządkiem. Reinkarnacja oznacza
też, że narodzisz się w kolejnym wcieleniu, dlatego rolę gra to, co robisz dziś, nie to,
jak zamierzasz wieść swe następne życie o ile takie coś istnieje. Jeżeli narodzisz się
ponownie, tym, co istotne będzie, jak żyłeś dziś, ponieważ dzień dzisiejszy sieje ziarno
piękna bądź ziarno smutku. Jednak ci, którzy tak żarliwie wierzą w reinkarnację nie
wiedzą jak się zachowywać gdyby zajęli się swym postępowaniem, nie interesowaliby
się jutrem, bo dobroć polega na uważności w dniu dzisiejszym.
Umieranie to część życia. Nie możesz kochać bez umierania, umierania dla
wszystkiego, co nie jest miłością, umierania dla wszelkich ideałów będących projekcją
twych własnych żądań, umierania dla całej przeszłości, dla doświadczenia, ażebyś
poznał, co znaczy miłość a dzięki temu, co to znaczy żyć. A więc życie, miłość i
umieranie to ta sama rzecz polegająca na życiu w pełni, całkowicie, teraz. Pojawia się
wtedy działanie, które nie jest sprzeczne, nie przynosi ze sobą bólu i smutku istnieje
życie, miłość i śmierć, w których następuje działanie. Takie działanie to porządek. A
jeśli żyjemy w ten sposób a tak trzeba, nie w sporadycznych momentach, lecz
codziennie, w każdej chwili to będziemy mieli porządek w społeczeństwie, to nastanie
jedność ludzi i rządy będą dokonywane przez komputery, nie przez polityków z ich
osobistymi ambicjami i uwarunkowaniami. Więc żyć to kochać i umrzeć.
Słuchacz: Czy można się uwolnić natychmiast i żyć bez konfliktów czy zajmuje
to czas?
Krishnamurti: Czy można żyć bez przeszłości od zaraz, czy pozbycie się jej
wymaga czasu? Czy uwolnienie od przeszłości zajmuje czas i czy to powstrzymuje od
życia natychmiast? Oto problem. Przeszłość jest jak ukryta jaskinia, jak piwnica, w
której trzymasz wino jeśli je posiadasz. Czy potrzeba czasu aby się od tego uwolnić?
Co wiąże się z poświęceniem czasu? czyli tym, co zwykliśmy robić. Mówię sobie
Wykorzystam czas, cnota to rzecz do przyswojenia, wypraktykowania dzień po dniu,
pozbędę się nienawiści, okrucieństwa, stopniowo, powoli oto, do czego się
przyzwyczailiśmy, oto nasze uwarunkowanie. A zatem pytamy samych siebie, czy to
możliwe aby odrzucić całą przeszłość stopniowo co oznacza czas. Wygląda to tak:
będąc okrutnym mówię Stopniowo się tego pozbędę. Co to znaczy stopniowo , krok,
po kroku ? W międzyczasie jestem okrutny. Idea stopniowego uwolnienia się od
okrucieństwa to rodzaj hipokryzji. Oczywiście, jeśli jestem okrutny, nie mogę się od
tego uwolnić stopniowo, muszę zakończyć to natychmiast. Czy umiem zakończyć
sprawy psychologiczne od razu? Nie potrafię, jeżeli akceptuje ideę stopniowego
uwalniania się od przeszłości. Jednak to, co gra rolę, to widzieć fakty, jakimi są teraz,
bez żadnego zniekształcenia. Jeśli jestem zazdrosny i zawistny, muszę zobaczyć to
całkowicie poprzez zupełną, nie częściową, obserwację. Patrzę na swą zazdrość
dlaczego jestem zazdrosny? Bo jestem samotny, osoba, od której byłem zależny,
opuściła mnie i nagle zostałem skonfrontowany z mą pustką, moim oddzieleniem i boję
52
Dav.G
się tego, dlatego uzależniam się od ciebie. A jeżeli się odwrócisz, wpadam w gniew,
staję się zazdrosny. Faktem jest, że jestem samotny, potrzebuję towarzystwa,
potrzebuję kogoś nie tylko po to by mi gotował, zapewniał wygodę, przyjemność
seksualną i całą resztę, ale również dlatego, że z gruntu jestem samotny. Oto dlaczego
jestem zazdrosny. Czy potrafię zrozumieć tę samotność natychmiast? Mogę to zrobić
tylko, jeśli ją obserwuję, jeżeli nie uciekam od niej jeżel umie patrzeć na nią,
krytycznie ją obserwować, z przebudzoną inteligencją, nie szukam usprawiedliwień, nie
próbuję wypełnić pustki ani znaleźć nowej znajomości. Aby spojrzeć na to potrzeba
wolności, a gdy wolność patrzenia jest obecna, uwalniam się od zazdrości. Więc
percepcja, zupełna obserwacja zazdrości i wolność od niej, nie są sprawą czasu, ale
poświęcenia pełnej uwagi, krytycznej świadomości, obserwacji bez wybierania,
niezwłocznie, wszystkich rzeczy, kiedy się pojawiają. Wtedy istnieje wolność nie w
przyszłości, ale teraz od tego, co nazywamy zazdrością.
Tak samo znajduje to zastosowanie wobec przemocy, gniewu i każdego innego
nawyku, czy palisz, pijesz czy masz przyzwyczajenia seksualne. Kiedy obserwujemy je
bardzo uważnie, całkowicie, sercem i umysłem, jesteśmy w inteligentny sposób
świadomi całej ich zawartości, wtedy powstaje wolność. Gdy uważność zacznie
działać, to cokolwiek się pojawia gniew, zazdrość, okrucieństwo, przemoc, złudzenie
podwójnego znaczenia, wrogość, wszystkie te sprawy mogą być zaobserwowane
natychmiast, w pełni. Jest w tym wolność, a obserwowana rzecz przestaje istnieć. Tak
więc przeszłość nie ma być wymazywana przez czas. Czas nie jest drogą do wolności.
Czy idea stopniowości nie jest rodzajem lenistwa, nieumiejętności zajęcia się
przeszłością natychmiast, kiedy się pojawia? Gdy masz tę zadziwiającą zdolność
dokładnej obserwacji tego, co przychodzi i oddajesz jej całkowicie swój umysł i serce,
przeszłość zanika.
Tak więc czas i myśl nie zakończą przeszłości, bo czas i myśl to przeszłość.
Słuchacz: Czy myśl jest ruchem umysłu? Czy uważność to działanie
nieumotywowanego umysłu?
Krishnamurti: Jak powiedzieliśmy któregoś dnia, myśl to odpowiedź pamięci,
jak komputer, który nakarmiłeś wszelkimi rodzajami informacji. A gdy zadajesz pytanie,
to, co zostało w nim zmagazynowane odpowiada. W ten sam sposób umysł, mózg jest
magazynem przeszłości będącej pamięcią, która sprowokowana odpowiada myślą
zgodnie ze swą wiedzą, doświadczeniem, uwarunkowaniem i tak dalej. Więc myśl to
poruszenie, czy raczej część ruchu, umysłu i mózgu. Pytający chciał wiedzieć, czy
uważność to spokój umysłu. Czy potrafisz obserwować cokolwiek drzewo, swą żonę,
sąsiada, polityka, duchownego, piękną twarz bez poruszenia umysłu? Wyobrażenia
żony, męża, sąsiada, wiedza o obłoku lub o przyjemności, wszystko to się wtrąca, czyż
nie? Więc, gdy następuje zakłócenie przez dowolnego rodzaju wyobrażenie, subtelne
czy rzucające się w oczy, nie ma obserwacji, nie ma prawdziwej, zupełnej uważności
obecna jest tylko uważność częściowa. By obserwować dokładnie nie można mieć
wyobrażenia wchodzącego pomiędzy obserwatora i obserwowaną rzecz. Czy, kiedy
53
Dav.G
patrzysz na drzewo, umiesz spojrzeć na nie bez wiedzy botanicznej na jego temat, bez
wiedzy o przyjemności czy pożądania jej? Czy potrafisz patrzeć tak zupełnie, że znika
przestrzeń pomiędzy tobą obserwatorem i obserwowaną rzeczą? To nie oznacza, że
staniesz się drzewem! Ale, gdy przestrzeń ta zniknie, przestanie istnieć obserwator i
pozostanie tylko rzecz, którą obserwujesz. W takiej obserwacji obecna jest percepcja,
widzenie rzeczy z niezwykłą żywością, koloru, kształtu, piękna liścia czy pnia gdy nie
ma obserwacji przez centrum ja , pozostajesz w bliskim kontakcie z tym, co
obserwujesz.
Gdy pojawia się wyzwanie, na które trzeba nią odpowiedzieć, następuje ruch
myśli będącej częścią mózgu i umysłu. Jednak, aby odkryć coś nowego, coś, na co nie
patrzyło się nigdy, potrzeba intensywnej uważności bez żadnego poruszenia. Nie jest
to nic tajemniczego ani nadprzyrodzonego, co musisz praktykować latami i latami to
czysty nonsens. Zachodzi to, kiedy, pomiędzy dwiema kolejnymi myślami,
obserwujesz.
Wiecie, jak człowiek odkrył napęd odrzutowy? Jak to się stało? Wiedział
wszystko, co można o silniku spalinowym i szukał jakiejś innej metody. By patrzeć
musisz zachować ciszę jeśli zabierzesz ze sobą całą wiedzę o napędzie spalinowym,
znajdziesz tylko to, co już poznałeś. To, czego się nauczyłeś, musi pozostać uśpione,
ciche wtedy odkryjesz coś nowego. Na tej samej zasadzie, żeby widzieć żonę, męża,
drzewo, sąsiada, całą strukturę społeczeństwa, która jest nieporządkiem, musisz
odnaleźć w ciszy nowy sposób patrzenia i dzięki temu nowy sposób życia i działania.
Słuchacz: Gdzie znajdziemy siłę by żyć bez teorii i ideałów?
Krishnamurti: Skąd ma Pan siłę by żyć wraz z nimi? Skąd Pan ma tę
zadziwiającą energię by żyć z regułami, z ideałami, z teoriami? Żyje Pan z nimi skąd
ma Pan energię? Energia rozprasza się w konfliktach. Ideał jest gdzieś daleko a ty
jesteś tutaj i próbujesz żyć według niego. Tak więc powstaje podział, istnieje konflikt, co
oznacza utratę energii. Kiedy zatem widzisz marnotrawstwo energii, gdy widzisz
absurdalność posiadania ideałów, reguł, koncepcji, wszystkiego, co powoduje ten
ciągły konflikt, kiedy to widzisz, masz energię by żyć bez tego. Masz wtedy energii pod
dostatkiem, bo w ogóle nie jest ona tracona w konflikcie. Lecz widzicie, z powodu
naszego uwarunkowania obawiamy się żyć w ten sposób. I akceptujemy strukturę reguł
i ideałów tak, jak zrobili inni. Żyjemy z nimi, akceptujemy konflikt jako sposób na życie.
Jednak, kiedy widzimy to wszystko, nie werbalnie, nie teoretycznie, nie intelektualnie,
ale odczuwamy całą swą istotą absurdalność takiego życia, wtedy mamy dostatecznie
dużo energii, która przychodzi, gdy nie ma jakiegokolwiek konfliktu. Pozostaje wtedy
tylko fakt i nic więcej. Faktem jest, że jesteś chciwy; nie ideał, że nie powinieneś taki
być to strata energii ale fakt, że jesteś chciwy, zachłanny i pragniesz dominować.
Oto jedyny fakt, a gdy poświęcisz mu całą swoją uwagę, masz energię aby to
rozproszyć i wtedy możesz żyć wolno, bez żadnego ideału, bez żadnych zasad, bez
żadnej wiary. A to oznacza kochać i umrzeć dla całej przeszłości.
54
Dav.G
Amsterdam, 11 maja 1969
55
Dav.G
Rozdział 7.
Strach
Opór. Energia i uwaga
Wielu z nas zostało schwytanych przez nawyki przyzwyczajenia na poziomie
fizycznym i psychologicznym. Niektórzy są ich świadomi a inni nie. Jeżeli je sobie
uświadamiasz, to czy możesz od razu powstrzymać określone przyzwyczajenie i nie
przenosić go poprzez miesiące i lata? Czy, będąc świadomym pewnego nawyku,
możesz położyć mu kres bez żadnego rodzaju walki, zarzucić go natychmiast nałóg
palenia, specyficzny tik głowy, notoryczny śmiech lub którekolwiek z naszych
przeróżnych indywidualnych przyzwyczajeń? Stać się świadomym nieprzerwanej
paplaniny o niczym, niepokoju umysłu czy można to zrobić bez żadnego rodzaju
oporu czy kontroli a zatem zakończyć łatwo, bez wysiłku i natychmiast? Pociąga to za
sobą parę spraw: po pierwsze zrozumienie, że walka przeciw czemuś, na przykład
pewnemu nawykowi, tworzy formę oporu wobec niego, i przekonujesz się, że opór w
dowolnej postaci rodzi nowy konflikt. Jeżeli opierasz się przyzwyczajeniu, próbujesz je
stłumić, walczysz z nim, to energia potrzebna do zrozumienia go jest tracona na walkę i
kontrolę. Z tym wiąże się druga sprawa: zakładasz z góry, że konieczny jest czas, że
każdy poszczególny nawyk trzeba stopniowo przepracować, trzeba powoli wytłumić lub
pozbyć się go.
Przywykliśmy z jednej strony do idei, że od nawyku można uwolnić się jedynie
poprzez opór, przez stworzenie przeciwnego przyzwyczajenia a z drugiej, że możemy
to zrobić tylko stopniowo z upływem czasu. Lecz jeśli rzeczywiście to zbadasz,
zobaczysz, że każdy rodzaj oporu powoduje dalsze konflikty i również, że czas,
poświęcenie wielu dni, tygodni, lat, naprawdę nie kończy z przyzwyczajeniem i
pytamy, czy można je zakończyć bez oporu i bez czasu, natychmiast.
By uwolnić się od strachu potrzebny jest nie opór w pewnym okresie czasu, ale
energia, która jest w stanie spotkać się z tym nawykiem i rozpuścić go od razu: a to jest
uważnością. Uważność to właśnie istota każdej energii. Poświęcić uwagę oznacza
oddać swe serce, swój umysł, całą energię fizyczną, być obecnym i wraz z tą energią
stawić czoła, czyli je sobie uświadomić, określonemu przyzwyczajeniu: zobaczysz
wtedy, że traci ono punkt zaczepienia natychmiast znika.
Możesz myśleć, że twoje różnorodne nawyki nie są szczególnie ważne masz
je, co nieistotne, lub znajdujesz dla nich usprawiedliwienia. Jednak gdyby można
wprowadzić do umysłu przymiot uważności, uchwyciłby on fakt, prawdę, że energia to
uważność i że uważność jest konieczna aby rozpuścić przyzwyczajenia, każde z
osobna wtedy, uświadamiając sobie określony nawyk, czy tradycję, zobaczysz, że
osiągają one kres, całkowicie.
56
Dav.G
Masz swój sposób wysławiania się albo folgujesz sobie w niekończącej się
paplaninie o niczym: jeżeli stajesz się tego uważnie świadom, to dysponujesz
niezwykłą energią energią, która nie powstała z oporu, jak to bywa z większością
naszych energii. Energia uważności to wolność. Jeśli naprawdę rozumiesz to bardzo
głęboko, nie jako teorię, lecz bieżący fakt, z którym eksperymentujesz, fakt
dostrzeżony, którego jesteś w pełni świadom, to możesz przejść do wejrzenia w całą
naturę i strukturę strachu. I trzeba, rozmawiając o tych, raczej skomplikowanych
kwestiach, mieć na uwadze, że komunikacja werbalna pomiędzy tobą i mówcą staje się
coraz trudniejsza jeżeli nie słuchasz z wystarczającą dbałością i uwagą, to
porozumienie jest niemożliwe. Jeśli myślisz o jakiejś sprawie a mówca rozważa inną, to
komunikacja się kończy, co oczywiste. Jeśli koncentrujesz się na własnym konkretnym
lęku i poświęcasz mu całą swą uwagę, to komunikacja werbalna pomiędzy tobą i
mówcą również osiąga kres. By porozumieć się nawzajem, na poziomie werbalnym,
potrzeba przymiotu uważności, w jakiej zawarta jest troska, w której obecna jest
intencja, pilna potrzeba zrozumienia kwestii strachu.
Ważniejsza od komunikacji jest wspólnota. Komunikacja jest werbalna a
wspólnota niewerbalna. Dwoje ludzi znających się nawzajem bardzo dobrze może, bez
wypowiedzenia słowa, zrozumieć się nawzajem całkowicie i natychmiast, ponieważ
ustanowili oni pewien rodzaj porozumienia między sobą. Kiedy mamy do czynienia z
taką bardzo skomplikowaną sprawą jak strach, wspólnota jest potrzebna w takim
samym stopniu jak komunikacja werbalna obie muszą cały czas współistnieć, bo, w
przeciwnym razie, nie będziemy pracować razem. Powiedziawszy to wszystko co było
konieczne rozważmy kwestię strachu.
To nie tak, że musisz być wolny od strachu. W chwili, gdy próbujesz się od
niego uwolnić, tworzysz przeciw niemu opór. Opór, dowolnego rodzaju, nie kończy
strachu on tu będzie zawsze, chociaż możesz próbować go uniknąć, odeprzeć,
kontrolować, uciec od niego itd., on tu będzie zawsze. Ucieczka, kontrola, tłumienie,
wszystko to odmiany oporu, a strach trwa choćbyś nawet rozwinął w sobie większą siłę
odporności. A więc nie rozmawiamy o uwolnieniu się od strachu. Uwolnienie się od
czegoś nie jest wolnością. Proszę, zrozumcie to, bo wejście w to zagadnienie oznacza,
że, o ile poświęcicie w pełni swą uwagę temu, co się tu mówi, musicie opuścić tę salę
nie odczuwając strachu. To jedyna rzecz, jaka ma znaczenie, nie to, co słyszysz z ust
mówcy lub to, co pominął ani to, czy się z nim zgadzasz czy nie ważne jest tylko, że
powinieneś zupełnie, we wnętrzu swej własnej istoty, psychologicznie zakończyć
strach.
Więc to nie tak, że trzeba się uwolnić czy oprzeć strachowi, lecz należy
zrozumieć całą jego naturę i strukturę, zrozumieć ją to znaczy, poznać, obserwować,
wejść w bezpośredni z nią kontakt. Mamy poznawać strach, nie uczyć się, jak od niego
uciec ani jak mu się oprzeć dzięki odwadze i tym podobnym. Mamy poznawać. Co
znaczy słowo poznawać ? Na pewno nie chodzi tu o gromadzenie wiedzy o strachu.
Zajmowanie się tym zagadnieniem będzie raczej bezużyteczne dopóty, dopóki nie
zrozumiecie tego całkowicie. Myślimy, że poznawanie oznacza gromadzenie wiedzy o
57
Dav.G
czymś: jeśli chcesz nauczyć się włoskiego, musisz zebrać słowa i ich znaczenia,
gramatykę i jak łączyć ze sobą zdania oraz całą resztę zgromadziwszy tę wiedzę
jesteś w stanie rozmawiać w określonym języku. Tak to wygląda, następuje akumulacja
wiedzy a potem działanie, wiąże się z tym czas. Teraz mówimy, że ta akumulacja nie
jest poznawaniem. Poznawanie zachodzi zawsze w aktywnej teraźniejszości, nie jest
rezultatem zgromadzonej wiedzy poznawanie to proces, działanie, które zawsze
odbywa się w teraźniejszości. Większość z nas przywykła do idei przede wszystkim
gromadzenia wiedzy, informacji, doświadczenia i działania poprzez nie. Mówimy coś
całkowicie odmiennego. Wiedza zawsze należy do przeszłości i, gdy działasz,
przeszłość determinuje to, co robisz. Mówimy, że poznawanie to właśnie działanie
samo w sobie i dlatego w ogóle nie następuje akumulacja w postaci wiedzy.
Poznawanie strachu zachodzi w teraźniejszości, jest czymś świeżym. Jeżeli
podejdę do niego wraz z przeszłą wiedzą, z minionymi wspomnieniami i skojarzeniami,
to nie stanę z nim twarzą w twarz i dlatego nie poznam go. Mogę to zrobić tylko jeśli
mój umysł jest świeży, nowy. I tu napotykamy trudność, bo zawsze podchodziliśmy do
strachu z wszelkimi skojarzeniami, wspomnieniami, wydarzeniami i doświadczeniami,
jakie powstrzymują nas od spojrzenia na niego od nowa i poznania od początku.
Istnieje wiele lęków strach przed śmiercią, lęk przed ciemnością, strach przed
utratą pracy, obawa o męża czy żonę, niepewność, obawa niezaspokojenia, lęk przed
brakiem miłości, strach przed samotnością, obawa nie odniesienia sukcesu. Czy te
liczne lęki nie są wyrazem jednego głównego strachu? Powstaje tu pytanie: czy
zamierzamy zajmować się poszczególnymi z nich, czy może faktem istnienia strachu
jako takiego?
Chcemy zrozumieć naturę strachu, nie to, jak wyraża się on w jakimś
określonym obszarze. Jeżeli umiemy zająć się głównym faktem istnienia strachu, to
powinniśmy być w stanie rozwiązać, albo coś z nim zrobić, każdy konkretny lęk. Tak
więc nie bierzcie pod uwagę któregoś z waszych indywidualnych lęków i nie mówcie
Muszę go rozwiązać , ale zrozumcie naturę i strukturę strachu będziecie wtedy potrafili
postępować z każdym poszczególnym lękiem.
Zobaczcie, jak to ważne, ażeby umysł pozostawał w stanie, w którym nie
istnieje jakikolwiek strach. Ponieważ, kiedy strach jest obecny, nastaje ciemność i
umysł się przytępia szuka wtedy różnorodnych ucieczek i pobudzenia przez rozrywkę
czy tę dostarczaną przez Kościół czy też futbol lub radio. Taki umysł boi się, nie zna
jasności i nie wie, co to znaczy kochać może znać przyjemność, ale na pewno nie
wie, co to znaczy kochać. Strach niszczy umysł i powoduje, że staje się on odrażający.
Istnieje strach fizyczny i psychologiczny. Oto fizyczny strach przed
niebezpieczeństwem na przykład spotkaniem węża lub wpadnięciem w przepaść. Ten
58
Dav.G
strach, fizyczny lęk przed niebezpieczeństwem, czyż to nie inteligencja? Oto przepaść
widzę ją i natychmiast reaguję, nie zbliżam się. Czy strach nie jest teraz inteligencją
mówiącą mi uważaj, tu jest niebezpiecznie ? Ta inteligencja została zgromadzona
przez czas: innym zdarzyło się wpaść lub matka czy przyjaciel ostrzegali by uważać na
przepaści. Więc w fizycznej ekspresji strachu obecna jest pamięć i inteligencja
działające jednocześnie. No i mamy lęk psychologiczny przed fizycznym strachem, jaki
przeżyliśmy, przed chorobą, która wywołała wiele bólu znając ten ból, zjawisko czysto
fizyczne, nie chcemy, żeby się powtórzył ponownie i podtrzymujemy psychologiczny
lęk, chociaż ból od dawna nie istnieje. Teraz, czy ten strach psychologiczny może
zostać zrozumiany, ażeby w ogóle się nie pojawiał? Odczuwałem ból jak wielu z nas
było to w zeszłym tygodniu lub rok temu. Ból był rozdzierający, nie chcę by się
powtórzył i boję się, że może powrócić. Co ma tu miejsce? Proszę, śledźcie to
uważnie. Oto pamięć bólu i myśl mówiąca Nie pozwól by znów się pojawił, bądź
ostrożny. Myślenie o przeszłości sprowadza strach przed jej powtórzeniem, myśl
przynosi ze sobą strach. Oto specyficzny rodzaj strachu, strachu przed powrotem
choroby z jej bólem.
Istnieją różnorodne lęki psychologiczne wywodzące się z myśli: strach przed
tym, co sąsiad może powiedzieć, obawa, że nie jest się wysoce szacownym i
mieszczańskim, lęk przed niedopasowaniem się do społecznej moralności która jest
niemoralna obawa utraty pracy, strach przed samotnością, lęk przed niepokojem
niepokój sam z siebie przechodzi w strach i tak dalej wszelki owoc życia opartego na
myśli.
Istnieje nie tylko strach uświadomiony, ale również głębokie lęki ukryte w
psychice, w głębszych warstwach umysłu. Można uporać się ze świadomym strachem,
ale głębokie, ukryte obawy są trudniejsze. Jak te nieuświadomione, głębokie, ukryte
lęki masz wynieść na powierzchnię i ujawnić? Czy świadomy umysł potrafi to zrobić?
Czy świadomy umysł wraz ze swą aktywną myślą może odsłonić nieświadome, ukryte?
(Nie używamy słowa nieświadome w sensie analitycznym, lecz: nie uświadamiając
sobie, lub nie znając, ukrytych warstw to wszystko.) Czy umysł świadomy umysł
wyszkolony, aby się dostosowywać by przeżyć, żeby przyjmować rzeczy, jakimi są
znacie go, wiecie jaki jest podstępny czy ten umysł może odkryć całą zawartość
nieświadomości? Nie wydaje mi się aby to umiał. Może odkryć jakąś warstwę, którą
przetłumaczy zgodnie ze swymi uwarunkowaniami. Jednak samo tłumaczenie wywoła
w nim dalsze uprzedzenia, będzie zatem w mniejszym wręcz stopniu zdolny do
zupełnego zbadania następnej warstwy.
Jak widać, zwykły świadomy wysiłek by badać głębsze obszary umysłu jest
niezmiernie trudny dopóty, dopóki na powierzchni umysł nie jest całkowicie wolny od
wszelkich uwarunkowań, od wszelkich uprzedzeń, od wszelkiego strachu w
przeciwnym razie nie potrafi patrzeć. Jak widać, może to być w najwyższym stopniu
trudne, zapewne zupełnie niemożliwe. Powstaje więc pytanie: czy istnieje inny sposób,
całkowicie odmienny?
59
Dav.G
Czy umysł może się opróżnić z całego strachu poprzez analizę, swą własną
albo fachową? Wiąże się z tym coś jeszcze. Kiedy analizuję, patrzę na siebie, warstwa
po warstwie, badam, osądzam, oceniam, mówię To dobre , To złe , To zachowam ,
Tego nie . Czy, kiedy analizuję, różnię się od analizowanej rzeczy? Muszę na to
pytanie odpowiedzieć sam dla siebie, zobaczyć jaka prawda się w nim kryje.
Analizator, czy różni się on od tego, co analizuje powiedzmy zazdrości? Nie różni się,
jest zazdrością, i próbuje oddzielić się od niej jako jednostka mówiąca Zamierzam
popatrzeć na zazdrość, pozbyć się jej lub wejść z nią w kontakt. Ale zazdrość i
analizator są nawzajem częścią siebie.
W proces analizy zaangażowany jest czas, to znaczy poświęcam wiele dni albo
wiele lat na analizowanie siebie. Po upływie wielu lat boję się nadal. Tak więc analiza
donikąd nie prowadzi. Wymaga ona wielkiej ilości czasu a, gdy płonie dom, nie siedzisz
i nie analizujesz ani nie idziesz do fachowca i nie mówisz Proszę, powiedz mi wszystko
na mój temat musisz działać. Analiza to rodzaj ucieczki, lenistwa i nieudolności.
(Neurotyk może potrzebować wizyty u analityka, ale nawet w jej efekcie jego neuroza
nie dobiegnie w pełni końca. Lecz jest to inne zagadnienie.)
Analiza nieświadomego przez świadome nie prowadzi donikąd. Umysł dostrzegł
to i mówi sobie Nie będę już więcej analizował, widzę bezużyteczność tego , Nie
będę się dłużej opierał strachowi. Śledzicie, co w nim zaszło? Kiedy odrzucił
tradycyjne podejście, podejście analizy, oporu, czasu, cóż dzieje się wtedy z nim
samym? Umysł staje się niezwykle bystry. Umysł staje się, poprzez konieczność
obserwacji, niezwykle wytężony, bystry, żywy. Pyta: czy istnieje inne podejście do
problemu odsłonięcia całej mej zawartości, przeszłości, dziedzictwa rasowego,
uwarunkowań rodzinnych, obciążeń tradycją kulturową i religijną, rezultatu dwóch lub
dziesięciu tysięcy lat? Czy umie on uwolnić się od tego wszystkiego, czy potrafi
porzucić to wszystko, a wiec odrzucić też wszelki strach?
Tak więc mam ten problem, problem, który wyostrzony umysł umysł, który
odrzucił wszelkie rodzaje analizy, jaka z konieczności zabiera czas i dlatego nie ma
przyszłości musi rozwiązać całkowicie, teraz. Dzięki temu nie istnieje ideał, nie ma
kwestii przyszłości, mówienia Uwolnię się. Dzięki temu umysł jest teraz w stanie
zupełnej uważności. Już dłużej nie ucieka, nie tworzy czasu jako sposobu rozwiązania
problemu, nie stosuje analizy ani oporu. Dzięki temu sam z siebie osiąga zupełnie
nową jakość.
Psychologowie twierdzą, że trzeba śnić, inaczej się oszaleje. Zapytuję siebie
Dlaczego w ogóle mam mieć sny? Czy istnieje sposób życia taki, ażeby wcale nie
śnić? bo wtedy, gdy nie ma snów, umysł rzeczywiście wypoczywa. Był aktywny przez
cały dzień, obserwując, słuchając, pytając, przyglądając się pięknu obłoku, twarzy
uroczej osoby, wodzie, ruchowi życia, wszystkiemu obserwował i obserwował, a gdy
śpi, musi wypocząć całkowicie, w przeciwnym razie zbudziwszy się rano będzie
zmęczony, wczorajszy.
60
Dav.G
Powstaje zatem pytanie, czy istnieje sposób by w ogóle nie śnić, ażeby umysł
podczas snu wypoczywał całkowicie i umiał dotrzeć do pewnych jakości niedostępnych
mu w godzinach przytomności? Jest to możliwe jedynie i jest to fakt, nie
przypuszczenie, nie teoria, nie wymysł ani nadzieja jest to możliwe jedynie, gdy jesteś
w pełni przebudzony w ciągu dnia, obserwując wszelką aktywność swoich myśli, swe
uczucia, przebudzony na wszelkie bodźce, na każdy sygnał, każdą wskazówkę
dotyczącą tego, co w głębi: kiedy paplesz, gdy spacerujesz, gdy kogoś słuchasz, kiedy
obserwujesz swą ambicję, swą zazdrość, obserwujesz swoją reakcję na chwałę
Francji , gdy czytasz książkę mówiącą twoje przekonania religijne są bzdurą
dostrzegając, co oznacza wiara. Podczas godzin przytomności bądź w pełni
przebudzony: kiedy jedziesz autobusem, gdy rozmawiasz z żoną, dziećmi,
przyjacielem, kiedy palisz dlaczego palisz gdy czytasz kryminał dlaczego go
czytasz kiedy idziesz do kina dlaczego dla rozrywki, dla seksu? Kiedy widzisz
przepiękne drzewo lub ruch obłoku na niebie, bądź w pełni świadom tego, co się dzieje
wewnątrz i na zewnątrz, zobaczysz wtedy, że, kiedy śpisz, nie śnisz, a gdy obudzisz
się rano, umysł jest świeży, wytężony i żywy.
Paryż, 13 kwietnia 1969
61
Dav.G
Rozdział 8.
Transcendentalność
Przeniknąć rzeczywistość? Tradycja medytacji. Rzeczywistość i nieporuszony
umysł
Rozmawialiśmy o chaosie w świecie, przemocy, wielkim zamęcie, nie tylko na
zewnątrz, lecz również wewnątrz. Przemoc to rezultat strachu a kwestią strachu się
zajmowaliśmy. Myślę, że teraz powinniśmy wejść w coś, co może być trochę obce
większości z was: jednak trzeba to rozważyć i nie odrzucać mówiąc, że to złudzenie,
fantazja i tym podobne.
Poprzez całą historię człowiek zdając sobie sprawę, że życie jest bardzo
krótkie, wypełnione przypadkiem, smutkiem i nieuchronną śmiercią zawsze
formułował ideę zwaną Bogiem. Uświadomił sobie, jak i my teraz, że życie jest
krótkotrwałe i zapragnął doświadczyć czegoś bezmiernie wspaniałego, doskonałego,
doświadczyć czegoś nie zebranego przez umysł czy przez emocję zapragnął
doświadczyć lub odczuć jak trafić do świata, który byłby całkowicie inny, świata
wykraczającego poza ten znany, świata, jaki leżałby poza wszelką niedolą i
cierpieniem. I miał nadzieję odnaleźć ten transcendentalny świat poprzez
poszukiwanie. Powinniśmy zająć się kwestią, czy istnieje, czy też nie, rzeczywistość
nie gra roli, jakie dasz jej imię która znajduje się w całkowicie innym wymiarze. By
przeniknąć jej głębię trzeba naturalnie zdać sobie sprawę, że nie wystarczy rozumieć
jedynie na poziomie werbalnym bo opis nigdy nie jest tym, co opisuje, słowo nigdy nie
jest rzeczą. Czy potrafimy przeniknąć tajemnicę o ile tajemnicą jest to, w co człowiek
zawsze próbował wkroczyć, czym pragnął zawładnąć, zapraszając, podtrzymując,
wielbiąc, zostając wyznawcą?
Życie takie, jakim jest raczej płytkie, puste, pokręcona sprawa bez większego
znaczenia próbujesz odkryć jego doniosłość, nadać mu sens. Jeśli masz odrobinę
sprytu, to znaczenie i cel tego odkrywania okazują się dosyć złożone. A nie znajdując
piękna, miłości, poczucia nieograniczoności, stajesz się cyniczny, przestajesz wierzyć
w cokolwiek. Można zobaczyć, że to mocno absurdalne, złudne i bez wielkiego
znaczenia, gdy stwarza się jedynie ideologię, regułę, utrzymując, że Bóg istnieje, albo
że nie istnieje podczas, gdy życie nie ma jakiegokolwiek sensu co jest prawdą,
sposób, w jaki żyjemy, jest bez znaczenia. Więc nie wynajdujmy go.
Gdybyśmy mogli pójść razem i odkryć sami dla siebie, czy istnieje, czy też nie,
rzeczywistość nie będąca tylko intelektualnym czy emocjonalnym wymysłem, ucieczką.
Człowiek w ciągu historii twierdził, że istnieje rzeczywistość, do której musisz się
przygotować, oprzeć się wszelakiego rodzaju pokusom, kontrolować się, kontrolować
seks, dopasować się do wzoru ustanowionego przez autorytet religijny, świętych i tak
dalej, albo musisz odrzucić świat, wycofać się do klasztoru, do jaskini, w której możesz
62
Dav.G
medytować, pozostawać w samotności i nie dawać okazji pokusom. Widać tu
absurdalność tych usiłowań, widać, że najprawdopodobniej nie da się uciec od świata,
od tego, co jest , od cierpienia, od rozterek, i od wszystkiego, co człowiek zgromadził
w nauce. I teologie: trzeba oczywiście odrzucić wszelkie teologie i każdą wiarę. Jeśli
odłożysz całkowicie na bok wszelkiego rodzaju wierzenia, to nieobecny jest jakikolwiek
strach.
Wiedząc, że moralność społeczna nie jest moralnością, że jest niemoralna,
dostrzega się, że trzeba być niezwykle moralnym, bo to pomimo wszystko jedyna
droga do porządku zarówno wewnątrz siebie jak też na zewnątrz potrzebna jest
jednak moralność w działaniu; nie tylko wyidealizowana czy pojęciowa moralność, ale
bieżące moralne postępowanie.
Czy można zdyscyplinować się bez tłumienia, kontroli, ucieczki? Źródłowe
znaczenie słowa dyscyplina to poznawać , nie dopasowywać się ani zostawać czyimś
uczniem, nie naśladować bądź tłumić, ale poznawać. Sam akt poznania wymaga
dyscypliny dyscypliny, jaka nie została wymuszona ani nie przystosowuje się do
jakiejś ideologii nie surowej prostoty mnicha. Jednak bez dogłębnej prostoty nasze
zachowanie w codziennym życiu prowadzi jedynie do nieporządku. Można dostrzec,
jak to istotne aby mieć w sobie zupełny porządek, taki, jak porządek matematyczny,
niezależny, bezwzględny, nie stworzony przez wpływy zewnętrzne. By mieć w umyśle
zupełny porządek, trzeba stosować prawe postępowanie. Umysł udręczony,
zwiedziony, ukształtowany przez środowisko, dopasowujący się do społecznej
moralności musi być wewnętrznie pomieszany, a taki nie potrafi odkryć, co jest prawdą.
Jeżeli ma on dotrzeć do tej niezwykłej tajemnicy o ile coś takiego istnieje
musi położyć fundament postępowania, moralności innej niż społeczna, moralności nie
opartej na jakimkolwiek strachu i dzięki temu wolnej. Tylko wtedy po położeniu takiego
głębokiego fundamentu umysł może zacząć odkrywać, czym jest medytacja, ten
przymiot ciszy, obserwacji, w jakiej nie ma obserwatora . Jeśli w życiu, w działaniu
brak podłoża prawego postępowania, to medytacja ma niewielkie znaczenie.
W krajach Orientu istnieje wiele szkół, systemów i metod medytacji w tym zen
i joga które sprowadzono na Zachód. Trzeba z pełną jasnością zrozumieć, co
oznacza sugestia, że poprzez metodę, dzięki systemowi, przez dopasowanie się do
pewnego wzorca bądź tradycji umysł może dotrzeć do tamtej rzeczywistości. Można
zobaczyć, jakie to absurdalne, nieważne czy zostało przywiezione ze Wschodu czy
wymyślone tutaj. Metoda oznacza dopasowywanie się, powtarzanie, metoda oznacza,
że ktoś, kto osiągnął pewien poziom oświecenia, mówi: rób to, nie rób tamtego. A my,
tak gorąco pragnąc tamtej rzeczywistości, naśladujemy, dopasowujemy się,
podporządkowujemy, praktykujemy, co kazano, dzień po dniu, jak maszyny. Otępiony,
niewrażliwy umysł, umysł nie dysponujący zbyt wysoką inteligencją, może bez końca
praktykować metodę: stanie się jeszcze głupszy, bardziej i bardziej tępy. Przeżyje
swoje własne doświadczenie wewnątrz obszaru swych własnych uwarunkowań.
63
Dav.G
Być może niektórzy z was byli na Wschodzie i studiowali tam medytację. Stoi
za nią cała tradycja. Z Indii, na obszar Azji, rozprzestrzeniła się ona w czasach
starożytnych. Nawet teraz ciągle utrzymuje się w umysłach, napisano o niej
nieskończoną liczbę ksiąg. Lecz każdy rodzaj tradycji czegoś przeniesionego z
przeszłości jakiej się używa by odkryć, czy istnieje tamta wspaniała rzeczywistość, to
oczywiście zmarnowany wysiłek. Umysł musi być wolny od wszelkiego rodzaju tradycji i
sankcji duchowej, w przeciwnym razie wykazuje zupełny brak najwyższych form
inteligencji.
Więc czym jest medytacja, jeżeli to nie pochodna tradycji? a nie może się ona
wywodzić z tradycji, nikt nie może cię jej nauczyć, nie możesz pójść określoną ścieżką
mówiąc Na tej drodze nauczę się, czym jest medytacja. Pełne znaczenie medytacji
można dostrzec, kiedy umysł się całkowicie uspokaja, uspokaja nie tylko na poziomie
świadomym, ale też na głębokich, tajnych, ukrytych poziomach nieświadomości,
uspokaja się tak zupełnie i całkowicie, że myśl się ucisza i nie wędruje już po wszelkich
dostępnych miejscach. Jedna z nauk tradycji medytacyjnej tradycyjnego podejścia, o
jakim rozmawiamy mówi, że myśl należy kontrolować; trzeba jednak zupełnie odłożyć
ten pomysł na bok a, aby to zrobić trzeba popatrzeć na niego z bardzo bliska,
obiektywnie, nieemocjonalnie.
Tradycja mówi, że potrzebujesz guru, nauczyciela, który pomoże ci medytować,
powie, co robić. Wschód ma własne odmiany tradycji, modlitwy, kontemplacji i
wyznawania. Lecz sama zasada, że ktoś inny wie a ty nie wiesz, że ten, kto wie,
nauczy cię, da ci oświecenie, oznacza autorytet, mistrza, guru, zbawiciela, Syna
Bożego itp. Oni wiedzą a ty nie wiesz, mówią: stosuj tę metodę, ten system, rób to
dzień po dniu, praktykuj a może się tam dostaniesz jeśli będziesz miał szczęście. Co
oznacza, że walczysz ze sobą przez cały dzień próbując dopasować się do wzorca, do
systemu, próbując stłumić własne pragnienia, własne zachcianki, własną zawiść,
zazdrość, ambicję. A więc powstaje konflikt pomiędzy tym, czym jesteś i tym, czym być
powinieneś według systemu to oznacza obecność wysiłku, a umysł podejmujący
wysiłek nie umie zachować spokoju, dzięki wysiłkowi nie potrafi być całkowicie
nieporuszony.
Tradycja mówi też: koncentruj się by kontrolować myśli. Koncentrować się to
po prostu się opierać, budować mur wokół siebie, pilnować zogniskowania wyłącznie
na jednej idei, zasadzie, obrazie lub czymś podobnym. Tradycja mówi, że musisz przez
to przejść, ażeby znaleźć, czegokolwiek szukasz. Twierdzi ona również, że nie wolno ci
uprawiać seksu, nie wolno patrzeć na ten świat jak nakazywali wszelcy święci, którzy
w większym lub mniejszym stopniu byli neurotykami. A kiedy widzisz nie tylko
werbalnie i intelektualnie, ale faktycznie co się z tym wszystkim wiąże a możesz to
dostrzec jedynie, gdy nie jesteś w to zaangażowany i potrafisz patrzeć obiektywnie
wtedy odrzucasz to zupełnie. Trzeba zupełnie to odrzucić, bo wtedy, dokonawszy
odrzucenia, umysł staje się wolny a dzięki temu inteligentny, przebudzony i niepodatny
na schwytanie przez iluzje.
64
Dav.G
Aby medytować, w najgłębszym znaczeniu tego słowa, trzeba być cnotliwym,
moralnym nie moralnością wypraktykowaną, zgodną ze wzorcem albo porządkiem
społecznym, ale przychodzącą naturalnie, niechybnie, słodko, gdy zaczniesz rozumieć
siebie, kiedy jesteś świadom swoich myśli, swych uczuć, swoich czynów, swoich
zachcianek, ambicji i tak dalej świadom bez żadnego wybierania, jedynie obserwując.
Poprzez tę obserwację przychodzi właściwe działanie nie mające nic wspólnego z
dopasowywaniem się ani postępowaniem według ideału. Wtedy, gdy to istnieje głęboko
w tobie, ze swym pięknem i prostotą, w jakiej nieobecna jest odrobina surowości bo
surowość istnieje tylko tam, gdzie jest wysiłek kiedy obejrzałeś wszystkie systemy,
wszelkie metody, wszelkie obietnice i popatrzyłeś na nie obiektywnie nie decydując,
czy je lubisz czy nie, wtedy możesz odrzucić wszystkie jednocześnie, ażeby twój umysł
uwolnił się od przeszłości możesz wtedy przejść do odkrywania, czym jest medytacja.
Jeżeli faktycznie nie położyłeś fundamentu, możesz bawić się medytacją, ale
jest to bez znaczenia tak robią ludzie, którzy jadą na Wschód, idą do mistrza, żeby im
powiedział, jak siedzieć, jak oddychać, co robić, to czy tamto, i którzy po powrocie
piszą książkę będącą czystym nonsensem. Musisz być swoim własnym nauczycielem i
uczniem siebie samego, nie ma autorytetu, jest tylko zrozumienie.
Zrozumienie jest możliwe jedynie, gdy zachodzi obserwacja bez centrum czyli
obserwatora. Czy kiedykolwiek obserwowaliście, przyglądaliście się, próbowaliście
odkryć, czym jest zrozumienie? Nie jest ono procesem intelektualnym, nie jest intuicją
ani odczuciem. Kiedy stwierdzasz Rozumiem coś bardzo jasno zachodzi obserwacja
w zupełnej ciszy tylko wtedy istnieje zrozumienie. Gdy mówisz Rozumiem coś , masz
na myśli to, że umysł słucha w wielkim spokoju ani się zgadzając ani nie zgadzając, w
tym stanie słucha zupełnie jedynie wtedy istnieje zrozumienie a takie zrozumienie to
działanie. To nie tak, że najpierw następuje zrozumienie a potem idzie za nim
działanie, to równoczesne, w jednej chwili.
Tak więc medytacja słowo, które zostało tak mocno przeciążone przez
tradycję to wynieść umysł i mózg, bez wysiłku, bez przymusu w dowolnej postaci, na
poziom ich najwyższych zdolności, czyli inteligencji korzystającej z wysokiej
wrażliwości zmysłowej. Mózg jest spokojny, ten magazyn przeszłości, efekt miliona lat
ewolucji, aktywny nieprzerwanie i bezustannie ten mózg jest spokojny.
Czy to w ogóle możliwe by mózg który cały czas, odpowiadając na
najdrobniejszy bodziec, reaguje zgodnie ze swoim uwarunkowaniem się uspokoił?
Tradycjonaliści twierdzą, że można go uczynić nieporuszonym poprzez prawidłowe
oddychanie, przez praktykowanie uważności. To znów wiąże się z kwestią, kto jest
jednostką kontrolującą, praktykującą, kształtującą mózg. Czy to nie myśl mówiąca
Jestem obserwatorem i zamierzam kontrolować mózg, położyć kres myśleniu ? Myśl
rodzi myślącego.
Czy to możliwe by umysł był całkowicie spokojny? Odkrycie tego jest częścią
65
Dav.G
medytacji, nikt nie jest w stanie ci powiedzieć, jak to zrobić. Twój mózg który został tak
silnie uwarunkowany przez kulturę, przez każdy rodzaj doświadczenia, mózg będący
wynikiem niezmierzonych lat ewolucji czy umie on pozostać nieporuszony? bo bez
tego, cokolwiek zobaczy czy doświadczy, będzie zniekształcone, zostanie
przetłumaczone według jego uwarunkowań.
Jaką rolę w medytacji, w życiu gra sen? To bardzo interesujące zagadnienie:
jeżeli wchodzisz w nie samodzielnie, wiele odkryjesz. Jak mówiliśmy któregoś dnia: sny
nie są konieczne. Powiedzieliśmy: umysł, mózg musi być w pełni świadomy w ciągu
dnia uważny na to, co się dzieje i na zewnątrz i wewnątrz, świadom wewnętrznych
reakcji na zewnętrzny świat z jego napięciami wywołującymi reakcje, uważny na
sygnały z nieświadomości a potem, na koniec dnia musi wszystko wziąć w rachubę.
Jeżeli na koniec dnia nie podsumujesz wszystkiego, co się zdarzyło, mózg musi
pracować w nocy, kiedy śpisz, aby wprowadzić porządek wewnątrz siebie co
oczywiste. Jeśli zrobiłeś to wszystko, to, kiedy śpisz, poznajesz zupełnie inną rzecz,
poznajesz w zupełnie innym wymiarze, a to jest częścią medytacji.
Oto położenie fundamentu postępowania, w jakim działanie jest miłością. Oto
odrzucenie wszelkiej tradycji, ażeby umysł uwolnił się całkowicie a mózg zupełnie
uspokoił. Jeżeli w to wszedłeś zobaczysz, że umysł umie zachować spokój, nie
skutkiem jakiegoś podstępu, nie przez zażycie narkotyku, ale dzięki tej aktywnej a
równocześnie pasywnej uważności w ciągu dnia. I jeśli wieczorem pozbierasz, to, co
się wydarzyło a dzięki temu zaprowadzisz porządek, to przychodzi sen, mózg jest
spokojny, poznając w innym ruchu.
Tak więc całe ciało, mózg, wszystko, są spokojne, nie wprowadzając żadnego
rodzaju zniekształceń tak się stanie tylko, jeśli istnieje rzeczywistość, jakiej taki umysł
może doznać. Nie da się jej zaprosić, tego bezmiaru jeżeli istnieje taki bezmiar, o ile
istnieje nienazwane, transcendentalne, jeśli istnieje coś takiego tylko taki umysł potrafi
dojrzeć fałsz lub prawdę tej rzeczywistości.
Mógłbyś powiedzieć W czym to wszystko dotyczy życia? Muszę wieść to
codzienne życie, chodzić do pracy, myć naczynia, jeździć zatłoczonym, pełnym hałasu
autobusem cóż do tego wszystkiego ma medytacja? Przecież medytacja to
zrozumienie życia, przeżywanie każdego dnia w całej jego złożoności, niedoli, smutku,
samotności, rozpaczy, dążeniu do sławy czy sukcesu, strachu, zawiści zrozumienie
tego wszystkiego jest medytacją. Bez tego zrozumienia usiłowanie odnalezienia
tajemnicy jest bez wartości, dokonuje się całkowicie na próżno. To, jak
nieuporządkowane życie, nieuporządkowany umysł próbujący znaleźć porządek
matematyczny. Medytacja we wszystkim dotyczy życia, nie jest wejściem w pewien
ekstatyczny stan emocjonalny. Pojawia się w niej ekstaza nie będąca przyjemnością,
przychodzi ona jedynie, gdy masz w sobie matematyczny porządek i jest absolutem.
Medytacja to sposób życia, każdego dnia tylko wtedy to, co nieprzemijające, w czym
nie ma czasu, może zaistnieć.
66
Dav.G
Słuchacz: Kim jest obserwator uświadamiający sobie swe własne reakcje?
Czym jest energia, jakiej się używa?
Krishnamurti: Czy patrzył Pan na coś bez reagowania? Czy popatrzył Pan na
drzewo, na twarz kobiety, na szczyt górski, lub obłok, bądź odblask światła na wodzie,
by tylko obserwować bez przekładania na to, co się lubi a czego nie, przyjemność czy
ból by tylko obserwować? Czy w takiej obserwacji, kiedy jesteś w pełni uważny,
istnieje obserwator? Proszę to sprawdzić, nie pytać mnie jeśli Pan tak zrobi, to Pan
odkryje. Proszę obserwować reakcje, bez osądzania, oceny, zniekształcania, być
całkowicie uważnym na każdą z nich a poprzez tę uważność zobaczy Pan, że w ogóle
nie ma obserwatora ani myślącego czy doświadczającego.
Teraz drugie pytanie: aby coś w sobie zmienić, wywołać transformację,
rewolucję w psychice, jakiej używa się energii? Skąd ją wziąć? Mamy teraz energię, ale
w napięciach, w sprzeczności, w konflikcie bierze ona udział w walce pomiędzy
dwiema pragnieniami, między tym, co muszę i co powinienem zrobić to pochłania
znaczną jej ilość. Jednak, gdyby nie istniały jakiekolwiek sprzeczności, to byłoby
energii pod dostatkiem. Proszę spojrzeć na swe własne życie, faktycznie na nie
popatrzeć pełne jest sprzeczności: pragniesz żyć w pokoju a nienawidzisz kogoś,
chcesz kochać a jesteś ambitny. Te sprzeczności rodzą konflikt, walkę, ta walka to
marnowanie energii. Gdyby nie istniała jakakolwiek sprzeczność, dysponowałbyś
wielką energią do przekształcenia siebie. Powstaje pytanie: jak można usunąć
sprzeczność między obserwatorem i obserwowanym , między doświadczającym i
doświadczeniem , pomiędzy miłością i nienawiścią? ta dualność, jak można żyć bez
niej? Jest to możliwe, gdy istnieje tylko fakt i nic więcej fakt, że nienawidzisz, że jesteś
okrutny, a nie tego przeciwieństwo czyli idea. Kiedy się boisz stwarzasz
przeciwieństwo, odwagę będącą oporem, sprzecznością, wysiłkiem i napięciem. Ale
gdy rozumiesz w pełni, czym jest strach i nie uciekasz w przeciwieństwo, kiedy
poświęcasz całą swą uwagę strachowi, to nie tylko następuje jego zanik,
psychologicznie, ale masz też energię potrzebną by stawić mu czoła. Tradycjonaliści
twierdzą Musisz mieć tę energię, dlatego unikaj seksu, unikaj świata, skoncentruj się,
poświęć swój umysł Bogu, zapomnij o świecie, nie daj okazji pokusom wszystko po to,
żeby mieć energię. Ale ciągle jesteś ludzką istotą z pragnieniami, rozpaloną wewnątrz
seksualnymi, biologicznymi popędami, chcącą zrobić to czy tamto, kontrolującą,
wymuszającą itd. poprzez to tracącą energię. Lecz jeśli żyjesz z faktem i niczym
więcej jeżeli jesteś rozgniewany, zrozum to a nie jak mam się nie gniewać , wejdź w
to, bądź z tym, żyj z tym, całkowicie poświęć temu uwagę zobaczysz, że masz
dostatecznie dużo energii. To taka energia, jaka podtrzymuje jasność umysłu,
otwartość serca, ażeby objawiła się obfitość miłości nie idei, nie sentymentów.
Słuchacz: Co ma Pan na myśli mówiąc ekstaza , czy może Pan to wyjaśnić?
Mówił Pan, że ekstaza to nie przyjemność, że miłość nie jest przyjemnością?
Krishnamurti: Czym jest ekstaza? Kiedy patrzysz na obłok, na odblaski światła
na nim obecne jest piękno. Piękno to pasja. By dostrzec piękno obłoku lub
67
Dav.G
oświetlonego słońcem drzewa potrzeba pasji, intencji. W tej intencji, w tej pasji nie ma
jakiegokolwiek sentymentu, żadnego odczucia, że to lubię bądź nie. Ekstaza nie jest
osobista, nie jest ani wasza ani moja, tak, jak miłość nie jest ani wasza ani moja. Kiedy
pojawia się przyjemność należy ona do was lub do mnie. Gdy działa medytujący umysł,
zna on swą własną ekstazę jakiej nie da się opisać, nie da się ująć w słowa.
Słuchacz: Czy mówi Pan, że nie ma dobrego ani złego, że wszystkie reakcje są
dobre czy tak Pan twierdzi?
Krishnamurti: Nie, proszę Pana, nie mówiłem tego. Powiedziałem: obserwuj
swoje reakcje, nie nazywaj ich dobrymi ani złymi. Kiedy je tak nazywasz powodujesz
sprzeczność. Czy kiedykolwiek patrzył Pan na swą żonę przepraszam, że tego
dotykam bez wyobrażenia, jakie ma Pan na jej temat, wyobrażenia powstałego
poprzez gromadzenie w okresie ponad trzydziestu czy iluś lat? Ma Pan jej obraz a ona
ma obraz Pana te wyobrażenia wchodzą w związek Pani i ona nie jesteście
związani. Takie wyobrażenia powstają, gdy nie jest się uważnym w swoich relacjach
to nieuważność rodzi obrazy. Czy umie Pan patrzeć na żonę bez potępiania, oceniania,
mówienia, że ma rację, że jej nie ma, po prostu obserwować bez włączania swoich
uprzedzeń? Zobaczy Pan wtedy, że następuje zupełnie inny sposób działania,
wywodzący się z takiej obserwacji.
Paryż, 24 kwietnia 1969
68
Dav.G
Rozdział 9.
O przemocy
Czym jest przemoc? Przymus jako źródło przemocy psychologicznej. Potrzeba
obserwacji. Nieuważność
Krishnamurti: Intencją tej dyskusji jest utrzymanie twórczej obserwacji
przyglądania się sobie w twórczy sposób podczas, gdy rozmawiamy. Każdy z nas
powinien zaangażować się w temat, na jaki chcemy pomówić oraz potrzebujemy
pewnej otwartości nie arogancji ani opryskliwego wskazywania głupoty czy inteligencji
innych lecz każdy z nas powinien wziąć udział w omówieniu pewnego zagadnienia w
całej jego rozciągłości. Przez samo wyrażanie wszystkiego, co czujemy, lub co
rozpatrujemy, musimy odnieść wrażenie uświadomienia sobie czegoś nowego. Jest to
tworzenie, nie powtarzanie starego ale ekspresja nowego przez odkrywanie siebie, gdy
wyrażamy się za pomocą słów. Myślę, że wtedy ta rozmowa będzie miała wartość.
Rozmówca (1): Czy możemy wejść głębiej w zagadnienie energii i tego, jak jest
ona tracona?
Rozmówca (2): Mówił Pan o przemocy, przemocy wojny, przemocy w tym, jak
traktujemy ludzi, przemocy w tym, jak myślimy o innych i jak na nich patrzymy. Ale co z
przemocą w obronie własnej? Gdybym został zaatakowany przez wilka, broniłbym się z
pasją ze wszystkich swoich sił. Czy można używać przemocy w jednej części siebie a
w pozostałych nie?
Krishnamurti: Padła sugestia odnośnie przemocy, zniekształcania siebie by
dopasować się do określonego wzorca społecznego lub moralnego; i pojawiło się też
zagadnienie obrony własnej. Gdzie przebiega granica pomiędzy samoobroną która
może czasem oznaczać przemoc i innymi formami przemocy? Czy chcecie o tym
pomówić?
Audytorium: Tak.
Krishnamurti: Przede wszystkim, czy mogę zasugerować, abyśmy
przedyskutowali różnorodne odmiany przemocy psychologicznej a potem zobaczyli,
jakie miejsce w tym zajmuje obrona przed atakiem? Zastanawiam się, co myślicie o
przemocy. Czym ona jest dla was?
Rozmówca (1): To odmiana obrony.
Rozmówca (2): To zakłócenie mojej wygody.
69
Dav.G
Krishnamurti: Co oznacza dla was przemoc, odczucie, słowo, natura
przemocy?
Rozmówca (1): To agresja.
Rozmówca (2): Jeśli jesteś sfrustrowany stosujesz przemoc.
Rozmówca (3): Jeżeli człowiek nie jest w stanie czegoś zrealizować stosuje
przemoc.
Rozmówca (4): Nienawiść, w sensie przezwyciężania.
Krishnamurti: Co oznacza dla was przemoc?
Rozmówca (1): Wyraz niebezpieczeństwa, gdy wchodzi w to ja .
Rozmówca (2): Strach.
Rozmówca (3): Na pewno poprzez przemoc ranisz coś lub kogoś, albo
mentalnie albo fizycznie.
Krishnamurti: Czy znacie przemoc, ponieważ znacie działanie bez przemocy?
Czy wiedzielibyście, czym ona jest bez jej przeciwieństwa? Czy rozpoznajecie ją
dlatego, że znacie stan braku przemocy? Jak poznajesz przemoc? Ponieważ jesteś
agresywny, współzawodniczysz i widzisz efekty tego wszystkiego, czyli przemoc,
tworzysz stan braku przemocy. Gdyby nie było przeciwieństwa, skąd wiedziałbyś, że
przemoc ma miejsce?
Rozmówca: Nie nazywałbym tego, ale coś bym odczuł.
Krishnamurti: Czy to odczucie istnieje czy pojawia się, bo zna Pan przemoc?
Rozmówca: Myślę, że powoduje ona, że zadajemy ból, to niezdrowe uczucie,
którego chcemy się pozbyć. Oto dlaczego pragniemy uwolnić się od przemocy.
Krishnamurti: Nic nie wiem o przemocy, ani o jej braku. Nie zaczynam od
żadnej koncepcji czy reguły. Rzeczywiście nie wiem, co znaczy przemoc. Chcę to
odkryć.
Rozmówca: Doświadczenie, gdy zostało się zranionym i zaatakowanym,
70
Dav.G
powoduje pragnienie zabezpieczenia się.
Krishnamurti: Tak, rozumiem, taka sugestia padła już wcześniej. Ciągle próbuję
odkryć, czym jest przemoc. Chcę dociec, pragnę to zbadać, chcę ją wykorzenić,
zmienić nadążacie?
Rozmówca: Przemoc to brak miłości.
Krishnamurti: Czy wie Pan czym jest miłość?
Rozmówca: Myślę, że wszystkie te sprawy pochodzą od nas samych.
Krishnamurti: Tak, dokładnie tak jest.
Rozmówca: Przemoc ma źródło w nas.
Krishnamurti: Tak jest. Chcę odkryć czy pochodzi ona z zewnątrz czy z
wnętrza.
Rozmówca: To rodzaj zabezpieczania się.
Krishnamurti: Proszę, idźmy powoli, to raczej poważny problem i wiąże się z
tym cały świat.
Rozmówca: Przemoc marnotrawi część mojej energii.
Krishnamurti: Wszyscy mówili o przemocy i jej braku. Ludzie twierdzili W życiu
musisz używać przemocy albo, widząc tego efekty, nakazywali Musisz żyć w sposób
pokojowy. Słyszeliśmy tak wiele, z książek, od kaznodziejów, od wychowawców i
innych, pragnę jednak zbadać, czy to możliwe by odkryć naturę przemocy i jakie
zajmuje ona miejsce o ile jakiekolwiek w życiu. Co czyni cię okrutnym, agresywnym,
ambitnym? I czy przemoc wiąże się z dopasowywaniem się do wzorca, na ile
szlachetny by on nie był. Czy przemoc to część dyscypliny narzuconej przez samego
siebie lub przez społeczeństwo? Czy przemoc to konflikt wewnątrz i na zewnątrz?
Chcę odkryć, co jest źródłem, początkiem przemocy, w przeciwnym razie obracam
jedynie wieloma słowy. Czy używanie przemocy jest naturalne w sensie
psychologicznym? (Przypadki fizyczno-psychologiczne rozważymy później.) Czy,
wewnętrznie, przemoc to agresja, gniew, nienawiść, konflikt, tłumienie, dopasowywanie
się? A czy dopasowywanie się opiera się na nieustającej walce, żeby znaleźć, by
osiągnąć, żeby się stać, aby dotrzeć, aby się zrealizować, by być szlachetnym i całej
reszcie? Wszystko to należy do obszaru psychologicznego. Jeśli nie umiemy wejść w
to bardzo głęboko, to nie będziemy w stanie zrozumieć, jak możemy wywołać
71
Dav.G
odmienny stan w naszym codziennym życiu, co w pewnym stopniu wymaga
samoobrony. Zgoda? Więc zacznijmy stąd.
Czym, jak uważacie, jest przemoc nie werbalnie, ale faktycznie, wewnętrznie?
Rozmówca (1): To pogwałcenie czegoś innego. Narzuca ona coś.
Rozmówca (2): Co z odrzuceniem?
Krishnamurti: Weźmy najpierw przymus, pogwałcenie tego, co jest . Jestem
zazdrosny i wymuszam na tym ideę, że mam taki nie być: Nie wolno mi być
zazdrosnym. Narzucanie, pogwałcenie tego, co jest to przemoc. Po trochu
zaczynamy, prawdopodobnie to jedno zdanie może opisać całą sprawę. To, co jest
pozostaje zawsze w ruchu, nie jest statyczne. Gwałcę to przez narzucenie czegoś, co,
jak myślę, być powinno .
Rozmówca: Czy ma Pan na myśli, że, gdy czuję złość, myślę, że jej nie
powinno być i, zamiast się złościć, powstrzymuję to? Czy to przemoc? Czy może
stosuję przemoc, kiedy to wyrażam?
Krishnamurti: Proszę popatrzeć na to: złoszczę się i, aby to uwolnić, uderzam
cię a to powoduje łańcuch reakcji prowadzących do tego, że mi oddajesz. Samo
wyrażenie złości to przemoc. A gdy na fakcie, że jestem zdenerwowany, wymuszam
coś innego, czyli że mam się nie złościć , czy to nie jest również przemoc?
Rozmówca: Zgodziłbym się z tą bardzo ogólną definicją, ale przymus musi
zachodzić w brutalny sposób. To czyni go przemocą. Jeżeli wymuszasz coś stopniowo,
nie będzie to przemoc.
Krishnamurti: Rozumiem, proszę Pana. Jeśli stosujesz przymus z delikatnością,
z taktem, nie jest on przemocą. Naruszam fakt, że nienawidzę, poprzez stopniowe,
łagodne tłumienie go. Abym, jak mówią dżentelmeni, nie używał przemocy. Ale czy
zrobisz to z okrucieństwem czy delikatnie, faktem pozostaje, że wymuszasz coś innego
na tym, co jest . Czy zgadzamy się mniej więcej w tej kwestii?
Rozmówca: Nie.
Krishnamurti: Zbadajmy to. Powiedzmy, że mam ambicję zostać największym
poetą na świecie (czy gdziekolwiek to będzie) i jestem zawiedziony, bo nie potrafię.
Ten zawód, sama ta ambicja to odmiana przemocy wobec faktu, że mi się nie udaje.
Czuję zawód, bo jesteś lepszy niż ja. Czy to nie rodzi przemocy?
72
Dav.G
Rozmówca: Wszelkie działanie przeciwko osobie lub przeciw rzeczy to
przemoc.
Krishnamurti: Proszę spojrzeć na trudność w tym zawartą. Oto fakt i
pogwałcenie go przez inne działanie. Powiedzmy na przykład, że nie lubię Rosjan, czy
Niemców bądź Amerykanów i narzucam swą specyficzną opinię czy pogląd polityczny
oto rodzaj przemocy. Kiedy ci to narzucam jest to przemoc. Gdy porównuję się z tobą
(mądrzejszym, bardziej inteligentnym), stosuję przemoc wobec siebie czyż nie tak?
Stosuję przemoc. W szkole B zostaje porównany z A , który wypada znacznie lepiej
na egzaminach i dostaje świetne oceny. Nauczyciel mówi do B Musisz być taki, jak
on. W wyniku porównania B z A powstaje przemoc i niszczy ona B . Zobaczcie, co
oznacza ten fakt: kiedy wymuszam na tym, co jest to, co być powinno (ideał,
doskonałość, wyobrażenie itd.) pojawia się przemoc.
Rozmówca (1): Odczuwam w sobie, że, jeżeli obecny jest jakiś opór, cokolwiek,
co mogłoby niszczyć, to przemoc się pojawi, ale też, że, jeśli się nie opierasz, możesz
gwałcić siebie.
Rozmówca (2): Czy wszystko to nie dotyczy siebie samego, ja będącego
źródłem wszelkiej przemocy?
Rozmówca (3): Załóżmy, że przyjmę Pańskie słowa na ten temat. Przypuśćmy,
że nienawidzisz kogoś i chciałbyś wyeliminować tę nienawiść. Istnieją dwa podejścia:
pierwsze wykorzystujące przemoc i drugie bez jej użycia. Jeżeli wymusisz na swej
własnej istocie eliminację nienawiści, dokonasz przemocy wobec siebie. Jeśli z drugiej
strony poświęcisz czas, pofatygujesz się by poznać swoje odczucia i obiekt nienawiści,
to stopniowo ją opanujesz. Wtedy rozwiążesz problem bez użycia przemocy.
Krishnamurti: Myślę, że to zupełnie jasne, czyż nie, proszę Pana? Nie
próbujemy obecnie odkryć, jak pozbyć się przemocy w taki czy inny sposób, ale co ją w
nas wywołuje. Czym jest przemoc w nas, psychologicznie?
Rozmówca: Czy poprzez przymus nie następuje rozbicie czegoś? Wtedy
odczuwa się przykrość i zaczyna stosować przemoc.
Krishnamurti: Rozbicie idei, sposobu życia itd., to powoduje dyskomfort. Ten
dyskomfort wywołuje przemoc.
Rozmówca (1): Przemoc może pochodzić z zewnątrz lub z wnętrza. Zazwyczaj
potępiam przemoc na zewnątrz.
Rozmówca (2): Czy korzenie przemocy nie sięgają rezultatów fragmentacji?
73
Dav.G
Krishnamurti: Proszę, istnieje wiele sposobów pokazania, czym jest przemoc i
jakie są jej przyczyny. Czy nie możemy widzieć pojedynczego prostego faktu i stąd
zacząć, powoli? Czy nie umiemy dostrzec, że każda odmiana przymusu, użyta przez
ojca wobec dziecka czy przez dziecko wobec ojca, przez nauczyciela wobec ucznia,
przez społeczeństwo bądź przez księdza, wszystko to są odmiany przemocy? Czy nie
możemy zgodzić się z tym i stąd rozpocząć?
Rozmówca: To pochodzi z zewnątrz.
Krishnamurti: Dokonujemy tego nie tylko na zewnątrz, ale też wewnątrz. Mówię
do siebie Jestem rozgniewany i wymuszam na tym ideę, że nie wolno mi się gniewać.
Stwierdzamy, że to przemoc. Zewnętrznie, gdy dyktator poskramia ludzi, to przemoc.
Kiedy tłumię to, co czuję, bo się boję, bo nie jest to szlachetne, bo nie jest to czyste itp.,
to również przemoc. A więc brak akceptacji faktu tego, co jest powoduje przymus. Jeśli
zaakceptuję fakt, że jestem zazdrosny i nie przeciwstawię mu oporu, to nie ma
przymusu, wtedy będę wiedział co z tym faktem zrobić. W tym nie ma przemocy.
Rozmówca: Mówi Pan, że edukacja to przemoc.
Krishnamurti: Tak. Czy istnieje sposób edukacji bez przemocy?
Rozmówca: Zgodnie z tradycją, nie.
Krishnamurti: Oto problem: z natury, w swoich myślach, w sposobie, w jaki
żyję, jestem okrutną ludzką istotą, agresywną, ambitną, brutalną i tak dalej tym jestem.
I mówię sobie Jak mam żyć inaczej? , ponieważ przemoc rodzi potężny antagonizm i
zniszczenie w świecie. Chcę to zrozumieć i uwolnić się od tego, żyć inaczej. Więc
zapytuję siebie Czym ta przemoc jest we mnie? Czy to frustracja, bo pragnę być
sławny a wiem, że nie mogę, dlatego nienawidzę znanych ludzi? Jestem zazdrosny a
chcę taki nie być i nienawidzę tego stanu zazdrości z jego wszystkimi obawami i
strachem i irytacją, dlatego go tłumię. Robię to wszystko i uświadamiam sobie, że to
rodzaj przemocy. Teraz chcę odkryć, czy to nieuniknione, czy może istnieje sposób
zrozumienia tego, spojrzenia na to, wzięcia się z tym za bary prowadzący do innego
życia. Tak więc muszę odkryć, czym jest przemoc.
Rozmówca: To reakcja.
Krishnamurti: Za bardzo się Pan śpieszy. Czy pomoże mi to w zrozumieniu
natury mojej przemocy? Chcę w to wejść, pragnę odkryć. Widzę, że jak długo obecna
jest dualność mamy przemoc i jej brak musi istnieć konflikt a dzięki niemu musi
74
Dav.G
powstać więcej przemocy. Kiedy wymuszam na fakcie, że jestem głupi, ideę, że mam
być mądry, zaczyna się przemoc. Gdy porównuję się z tobą reprezentującym sobą o
wiele więcej niż ja, to również przemoc. Porównywanie, tłumienie, kontrola wszystko
to wskazuje na obecność jakiejś formy przemocy. Takim zostałem stworzony.
Porównuję tłumię, jestem ambitny. Zdając sobie z tego sprawę, jak mam żyć nie
używając przemocy? Chcę odkryć sposób życia bez tych zmagań.
Rozmówca: Czy to nie ja , które staje przeciw faktowi?
Krishnamurti: Dojdziemy do tego. Zobaczcie fakt, zobaczcie, co dzieje się
najpierw. Całe moje życie, od początku edukacji do teraz, składało się z przemocy.
Społeczeństwo każe mi się dopasować, akceptować, robić to, nie robić tamtego, a ja
się temu podporządkowuję. To odmiana przemocy. A gdy buntuję się przeciw
społeczeństwu, to również rodzaj przemocy (buntuję się w takim sensie, że nie
akceptuję wartości przez nie ustanowionych). Buntuję się przeciw niemu a następnie
tworzę moje własne wartości, które stają się wzorcem i wzorzec ten zostaje
narzucony innym albo mnie samemu, co prowadzi do kolejnej formy przemocy. W ten
sposób prowadzę życie. Tak jest: stosuję przemoc. Co teraz powinienem zrobić?
Rozmówca: Po pierwsze powinien Pan spytać siebie, dlaczego nie chce dłużej
używać przemocy.
Krishnamurti: Bo widzę, co uczyniła ona z istniejącym obecnie światem: wojny
na zewnątrz, konflikt wewnątrz, konflikt w związkach. Obiektywnie widzę toczącą się
wewnątrz bitwę i mówię Na pewno musi istnieć inny sposób życia.
Rozmówca: Dlaczego nie odpowiada Panu ta sytuacja?
Krishnamurti: Jest bardzo destrukcyjna.
Rozmówca: Oznacza to, że sam Pan nadał już najwyższą wartość miłości.
Krishnamurti: Nie nadaję wartości niczemu. Jedynie obserwuję.
Rozmówca: Jeśli coś Panu nie odpowiada, to nadaje Pan wartość.
Krishnamurti: Nie robię tego, obserwuję. Zauważam, że wojna jest
destrukcyjna.
Rozmówca: Cóż jest z nią nie tak?
75
Dav.G
Krishnamurti: Nie mówię, że jest dobra lub zła.
Rozmówca: To dlaczego chce Pan to zmienić?
Krishnamurti: Chcę to zmienić, bo mój syn zginął na wojnie i pytam Czy nie ma
sposobu życia bez zabijania się nawzajem?
Rozmówca: A więc wszystko, co pragnie Pan zrobić, to eksperyment z innym
sposobem życia, potem porównanie nowego sposobu z tym, który funkcjonuje obecnie.
Krishnamurti: Nie, proszę Pana. Nie porównuję. Wyjaśniałem to wszystko.
Widzę, że mój syn zginął na wojnie i mówię Czy nie istnieje inny sposób życia? Chcę
odkryć czy można żyć tak, aby przemoc nie była obecna.
Rozmówca: Jednak zakładając...
Krishnamurti: Żadnych założeń, proszę Pana. Mój syn zginął na wojnie i chcę
odkryć sposób życia, w jakim inni synowie nie będą zabijani.
Rozmówca: Więc to, czego Pan chce, to któraś z dwu możliwości.
Krishnamurti: Jest tuzin możliwości.
Rozmówca: Pańskie pragnienie odnalezienia innego sposobu życia jest tak
wielkie, że chce Pan jakiś zastosować cokolwiek to będzie. Chce Pan
poeksperymentować z nim i porównać go.
Krishnamurti: Nie, proszę Pana, obawiam się, że kładzie Pan nacisk na coś,
czego nie wyjaśniłem.
Albo akceptujemy istniejący obecnie sposób życia, z przemocą i całą resztą,
albo mówimy, że musi istnieć inny, jaki ludzka inteligencja potrafi odnaleźć, w którym
nie ma przemocy. To wszystko. I stwierdzamy, że przemoc będzie istnieć tak długo, jak
długo porównywanie, tłumienie, dostosowywanie się, uczenie się wzorca jest
sposobem na życie. Jest w tym konflikt a dzięki niemu przemoc.
Rozmówca: Dlaczego powstaje zamęt? Czy nie tworzy się on wokół ja ?
Krishnamurti: Dojdziemy do tego, proszę Pana.
76
Dav.G
Rozmówca: Sprawa, jaka kryje się za przemocą, korzenie, istota przemocy to
fakt oddziaływania. Na skutek faktu, że sami istniejemy, oddziałujemy na resztę
istnienia. Jestem tu. Poprzez oddychanie powietrzem wpływam na istnienie w nim. Tak
więc twierdzę, że istotą przemocy jest fakt oddziaływania właściwy istnieniu. Gdy
wpływ jest dysonansem, dysharmonią, nazywamy to przemocą. Jeżeli jednak
dokonamy tego harmonijnie, to jest to druga strona przemocy lecz ciągle zachodzi
oddziaływanie. Oddziałuje się przeciwko , co jest przemocą, lub odwrotnie oddziałuje
się zgodnie.
Krishnamurti: Proszę Pana, czy mogę o coś zapytać? Czy jest Pan
zainteresowany przemocą? Czy przemoc Pana dotyczy? Czy jest Pan zainteresowany
przemocą w sobie i w świecie w tym sensie, że czuje Pan Nie mogę żyć w ten
sposób ?
Rozmówca: Gdy buntujemy się przeciw przemocy stwarzamy problem, bo bunt
to przemoc.
Krishnamurti: Rozumiem, proszę Pana, ale w jaki sposób będziemy ten temat
kontynuować?
Rozmówca: Nie zgadzam się ze społeczeństwem. Bunt przeciw ideom
pieniądzom, efektywności i innym to moja odmiana przemocy.
Krishnamurti: Tak, rozumiem. Dlatego bunt przeciw obecnej kulturze, edukacji
itd., to przemoc.
Rozmówca: To jest to, o czym chcę się dowiedzieć.
Krishnamurti: Również pragnę dowiedzieć się na ten temat. Przyjrzyjmy się
temu.
Rozmówca: Jeśli mam problem z jakąś osobą, mogę go zrozumieć znacznie
dokładniej. Jeżeli kogoś nienawidzę, znam to, reaguję przeciw temu. Ale to niemożliwe
w społeczeństwie.
Krishnamurti: Rozpatrzmy to, proszę. Buntuję się przeciw obecnej strukturze
moralnej społeczeństwa. Zdaję sobie sprawę, że zwyczajny bunt przeciw niej, bez
odkrycia, czym jest prawdziwa moralność, to przemoc. Czym jest prawdziwa
moralność? Dopóki tego nie odkryję i nie przeżyję, dopóty bunt przeciw strukturze
moralności społecznej ma bardzo małe znaczenie.
Rozmówca: Nie może Pan poznać przemocy, gdy nie żyje Pan z nią.
77
Dav.G
Krishnamurti: O! Czy twierdzi Pan, że muszę żyć z przemocą zanim będę mógł
zrozumieć coś innego?
Rozmówca: Mówił Pan, że, aby zrozumieć prawdziwą moralność, trzeba ją
przeżyć. Musi Pan żyć z przemocą, aby zobaczyć, czym jest miłość.
Krishnamurti: Gdy mówi Pan, że muszę żyć w ten sposób, narzuca mi już ideę,
tego, co Pan uważa za miłość.
Rozmówca: To powtórzenie Pańskich słów.
Krishnamurti: Proszę Pana, oto moralność społeczna, przeciw której się
buntuję, bo widzę, jak jest absurdalna. Czym jest prawdziwa moralność, w jakiej nie ma
przemocy?
Rozmówca: Czy prawdziwa moralność to nie kontrolowanie przemocy? Chyba
we wszystkich istnieje przemoc, ludzie tak zwane istoty najwyższe kontrolują ją, w
naturze jest ona zawsze obecna czy jako burza z piorunami czy dzikie zwierzę
zabijające inne albo umierające drzewo, przemoc jest wszędzie.
Krishnamurti: Mogą istnieć wyższe odmiany przemocy, subtelniejsze, słabsze i
mamy brutalne jej formy. Całość życia to przemoc, mała i duża. Jeżeli chce się odkryć,
czy można wydostać się poza tę całą jej strukturę, trzeba w to wejść. Oto, co
próbujemy zrobić.
Rozmówca: Przepraszam, co Pan rozumie przez wejście w to ?
Krishnamurti: Przez wejście w to rozumiem po pierwsze oglądanie, badanie
tego, co jest . By badać potrzeba wolności od wszelkich wniosków, od wszelkich
uprzedzeń. Patrzę wtedy, z tą wolnością, na problem przemocy. Oto wchodzenie .
Rozmówca: Czy coś się wtedy dzieje?
Krishnamurti: Nie, nic się nie dzieje.
Rozmówczyni: Zauważam, że moją reakcją na wojnę jest Nie chcę walczyć ...
Jednak stwierdzam, że to, co robię polega na próbie trzymania się z dala, życia w
innym kraju albo unikania ludzi, którzy mi nie odpowiadają. Po prostu trzymam się z
dala od społeczeństwa amerykańskiego.
Krishnamurti: Mówi Pani Nie organizuję demonstracji ani protestów, ale nie
78
Dav.G
mieszkam w kraju, gdzie obecne jest to, co mi nie odpowiada. Trzymam się z dala od
ludzi, których nie lubię. Wszystko to jest odmianą przemocy. Proszę, poświęćmy temu
trochę uwagi. Użyjmy naszych umysłów by zrozumieć to zagadnienie. Co ma zrobić
człowiek, który widzi cały wzór zachowań politycznych, religijnych i ekonomicznych, z
jakim w mniejszym czy większym stopniu wiąże się przemoc, który czuje się schwytany
w pułapkę, jaką sam stworzył?
Rozmówca: Czy mogę zasugerować, że nie ma przemocy, lecz myślenie ją
tworzy.
Krishnamurti: O! Zabijam kogoś i myślę o tym, dlatego jest to przemoc. Nie,
proszę Pana, czyż nie bawimy się słowami? Czy nie moglibyśmy wejść w to trochę
bardziej? Zobaczyliśmy, że kiedykolwiek narzucam sobie coś, psychologicznie, ideę
lub wniosek, rodzi to przemoc. (Zajmiemy się tym za chwilę.) Jestem okrutny
rozumiem to werbalnie i odczuwam. Wymuszam na tym, że Nie wolno mi , i
uświadamiam sobie, że to rodzaj przemocy. Co mam uczynić z tym odczuciem
okrucieństwa bez narzucania mu czegoś innego? Czy mogę je zrozumieć bez tłumienia
go, bez uciekania od niego, bez żadnego rodzaju uników czy udawania? Oto fakt
jestem okrutny. Oto mój problem i żadna ilość wyjaśnień, mówienia powinieneś, nie
powinieneś nie rozwiąże go. Oto kwestia, która mnie dotyka i pragnę ją rozstrzygnąć,
bo widzę, że może istnieć inny sposób życia. Więc mówię sobie Jak mogę uwolnić się
od tego okrucieństwa bez konfliktu , ponieważ w chwili, gdy rozpoczynam konflikt by
pozbyć się okrucieństwa, już wniosłem przemoc w swą istotę. Więc najpierw muszę
mieć pełną jasność, co oznacza konflikt. Jeżeli istnieje jakiś konflikt w odniesieniu do
okrucieństwa od którego chcę się uwolnić z niego właśnie rodzi się przemoc. Jak
mam się uwolnić od okrucieństwa bez konfliktu?
Rozmówca: Zaakceptować je.
Krishnamurti: Zastanawiam się, co rozumiemy przez akceptację swego
okrucieństwa. Oto ono! Nie akceptuję ani nie odrzucam go. Co dobrego wynika ze
stwierdzenia zaakceptuj to ? Faktem jest, że mam brązową skórę tak jest. Dlaczego
mam to akceptować lub odrzucać? Faktem jest, że jestem okrutny.
Rozmówca: Jeżeli widzę, że jestem okrutny, to akceptuję, rozumiem to ale też
boję się działać w okrutny sposób i to podtrzymywać.
Krishnamurti: Tak. Powiedziałem Jestem okrutny. Ani tego nie akceptuję ani
nie odrzucam. To fakt, a oto kolejny fakt, że, kiedy następuje konflikt mający usunąć
okrucieństwo, pojawia się przemoc. Muszę więc mieć do czynienia z tymi dwoma
sprawami. Przemoc, okrucieństwo i pozbycie się ich bez wysiłku. Co mam zrobić? Całe
moje życie to szamotanina i walka.
79
Dav.G
Rozmówca: Kwestią nie jest przemoc, ale tworzenie wyobrażenia.
Krishnamurti: Wyobrażenie zostaje narzucone temu, co jest zgoda?
Rozmówca: Pochodzi ono z nieznajomości swej prawdziwej istoty.
Krishnamurti: Nie do końca wiem, co rozumie Pan przez prawdziwą istotę .
Rozmówca: Rozumiem przez to, że nie jest się oddzielonym od świata, że jest
się światem, a dlatego odpowiada się za przemoc obecną wokół.
Krishnamurti: Tak. Powiedział Pan, że prawdziwa istota to rozpoznanie, że
jesteś światem i świat jest tobą, a okrucieństwo i przemoc nie są czymś innym, tylko
częścią jedności. Czy to miał Pan na myśli?
Rozmówca: Nie. Rolę ignorancji.
Krishnamurti: A więc mówi Pan, że istnieje prawdziwe ja i jego nieznajomość?
Obecne są dwa stany, prawdziwa istota i ukrywanie jej pod ignorancją. Dlaczego? To
stara teoria indyjska. Skąd Pan wie, że istnieje prawdziwa istota schowana pod iluzją i
ignorancją?
Rozmówca: Jeżeli zdamy sobie sprawę, że problemy, jakie mamy, istnieją w
kategoriach przeciwieństw, to wszelkie problemy znikną.
Krishnamurti: Wszystko, co trzeba zrobić to nie myśleć przeciwieństwami. Czy
tak robimy, czy to jedynie idea?
Rozmówca: Proszę Pana, czyż dualność nie jest właściwością myśli?
Krishnamurti: Doszliśmy do jakiegoś miejsca i odchodzimy od niego. Wiem, że
jestem okrutny z różnych przyczyn psychologicznych. Oto fakt. Jak mam się uwolnić
bez wysiłku?
Rozmówca: Co ma Pan na myśli mówiąc bez wysiłku ?
Krishnamurti: Wyjaśniałem, co rozumiem przez wysiłek. Jeśli tłumię
okrucieństwo, obecny jest wysiłek związany z odczuciem, że jest w tym sprzeczność:
okrucieństwo i pragnienie by go nie było. Następuje konflikt pomiędzy tym, co jest i
tym, co być powinno .
80
Dav.G
Rozmówca: Jeżeli rzeczywiście na to spojrzę, nie mogę pozostać okrutny.
Krishnamurti: Pragnę odkryć, nie akceptować stwierdzenia. Pragnę odkryć, czy
to w ogóle możliwe by uwolnić się od okrucieństwa. Czy można się od niego uwolnić
bez tłumienia, bez uciekania, prób pokonania go. Co mam zrobić?
Rozmówca: Jedyna rzecz do zrobienia to je wyrazić.
Krishnamurti: By je wyrazić muszę pozwolić mu wyjść, pozwolić aby się ukazało
nie w sensie stania się bardziej okrutnym. Dlaczego nie pozwalam mu wyjść? Przede
wszystkim boję się tego. Nie wiem, czy przez pozwolenie na taką ekspresję, nie stanę
się bardziej okrutny. A jeśli je wyrażę, to czy jestem w stanie je zrozumieć? Czy umiem
popatrzeć na nie z wielką starannością, co znaczy uważnie? Mogę to zrobić tylko, jeśli
moja energia, zainteresowanie i pragnienie zbiegają się w chwili ekspresji. W takim
momencie potrzebuję pilnego pragnienia by zrozumieć, potrzebuję umysłu bez
żadnych zniekształceń. Potrzebuję olbrzymiej energii by patrzeć. I te trzy rzeczy muszą
mieć miejsce jednocześnie dokładnie w chwili ekspresji. Co oznacza, że jestem
wystarczająco wrażliwy i wolny, ażeby dysponować taką energią witalną, intencją i
uważnością. Skąd wezmę tę intensywną uważność? Jak do niej dotrę?
Rozmówca: Jeżeli doszliśmy do tego momentu desperackiego pragnienia
zrozumienia, to tę uważność mamy.
Krishnamurti: Rozumiem. Pytam jedynie Czy to możliwe by być uważnym?
Poczekajcie, zobaczcie, co z tego wynika, zobaczcie, co się z tym wiąże. Nie
nadawajcie znaczeń, nie układajcie nowych zbiorów słów. Jestem tu. Nie wiem, co
znaczy uważność. Prawdopodobnie nigdy nie poświęciłem niczemu uwagi, bo przez
większość mojego życia jestem nieuważny. Nagle przychodzisz i mówisz Patrz, bądź
uważny wobec przemocy , a ja odpowiadam Będę ale co to znaczy? Jak mam
sprowadzić ten stan uważności? Czy jest na to metoda? Jeśli istnieje metoda i mogę
praktykować uważność, zajmie to czas. A w tym czasie pozostaję nieuważny i dzięki
temu powoduję dalsze zniszczenia. Więc to wszystko musi nastąpić natychmiast!
Jestem okrutny. Nie będę tłumił, nie będę uciekał, co nie oznacza, że jestem
zdeterminowany nie uciekać, co nie oznacza, że zdecydowałem nie tłumić tego. Lecz
widzę i rozumiem dzięki inteligencji, że tłumienie, kontrola, ucieczka, nie rozwiązują
problemu, dlatego odkładam je na bok. Teraz dysponuję inteligencją, jaka zaistniała
przez zrozumienie daremności tłumienia, ucieczki, prób pokonania. Dzięki tej
inteligencji badam, przyglądam się okrucieństwu. Uświadamiam sobie, że, aby na nie
patrzeć, potrzeba wielkiej uważności a, aby nią dysponować, muszę bardzo uważać na
mą nieuważność. Co to znaczy? Jeżeli praktykuję uważność, staje się to mechaniczne,
głupie i bez znaczenia, ale jeśli zauważę lub uświadomię sobie brak uwagi, to
zaczynam odkrywać, jak powstaje uważność. Dlaczego jestem nieuważny wobec
uczuć innych ludzi, wobec sposobu, w jaki się wyrażam, w jaki jem, wobec tego, co
81
Dav.G
ludzie mówią i robią? Poprzez zrozumienie stanu negatywnego powinienem dojść do
pozytywnego, czyli uważności. Tak więc badam, próbuję zrozumieć, skąd bierze się
nieuważność.
To bardzo poważne zagadnienie, bo cały świat płonie. Skoro jestem częścią
tego świata a świat jest mną, muszę położyć kres temu pożarowi. Więc ugrzęźliśmy z
tym problemem. Ponieważ to brak uważności wywołuje cały ten chaos w świecie.
Widać tu osobliwość faktu, że nieuważność jest negacją brak uwagi, brak bycia tutaj
w tej chwili. Jak można uświadomić sobie w pełni swą nieuważność, ażeby stała się
uważnością? Jak mam być całkowicie, natychmiast, świadom, z wielką energią,
okrucieństwa we mnie, ażeby nie istniały tarcia, sprzeczności, aby powstała całość,
jedność? Jak to spowodować? Powiedzieliśmy, że to możliwe jedynie, gdy obecna jest
zupełna uważność, a nie istnieje ona, bo nasze życie to marnowanie energii w
nieuważności.
Saanen, Szwajcaria, 3 sierpnia 1969
82
Dav.G
Rozdział 10.
O radykalnej przemianie
Czym jest narzędzie, które patrzy?
Krishnamurti: Człowiek nie zmienił się zbyt głęboko. Rozmawiamy o radykalnej
rewolucji w nim, nie o narzuceniu na stary kolejnego wzorca postępowania. Jesteśmy
zainteresowani jedynie zasadniczą przemianą tego, co się faktycznie dzieje wewnątrz
nas. Jak mówiliśmy, świat i my sami to nie dwie różne jednostki, świat jest nami i my
jesteśmy światem. Wywołać wielką przemianę w samych korzeniach naszej istoty,
rewolucję, mutację, transformację nie gra roli, jakiego słowa użyjesz oto, czym
zajmujemy się podczas tych dyskusji.
Wczoraj pytaliśmy: czy można patrzeć na siebie z jasnością, bez żadnych
zniekształceń zniekształceń będących pragnieniem oceniania, osądzania, osiągania,
uciekania od tego, co jest ? Wszystko to przeszkadza w czystej percepcji,
powstrzymuje od patrzenia dokładnie i z bliska na to, co jest . Myślę, że powinniśmy
dzisiaj poświęcić trochę czasu na przedyskutowanie, wspólne omówienie natury
obserwacji, sposobu patrzenia, słuchania, widzenia. Powinniśmy spróbować odkryć,
czy w ogóle można widzieć nie tylko częścią swojej istoty, optyczną, intelektualną czy
emocjonalną. Czy to w ogóle możliwe by obserwować z bardzo bliska bez
zniekształceń? Może warto się tym zająć. Co to znaczy widzieć? Czy umiemy patrzeć
na siebie, spojrzeć na podstawowy fakt o nas czyli chciwość, zawiść, gniew, strach,
hipokryzję, oszustwa, ambicję czy potrafimy po prostu przyglądać się temu, bez
zniekształcania?
Czy możemy spędzić dzisiaj trochę czasu próbując poznać, co to znaczy
patrzeć? Poznawanie to ciągły ruch, ciągłe odnawianie. To nie poznać i patrzeć z tej
pozycji. Poprzez słuchanie tego, co się tu mówi i przyjrzenie się sobie odrobinę, coś
poznajemy, czegoś doświadczamy i z pozycji tego poznania i doświadczenia
patrzymy. Patrzymy z pamięcią tego, co poznaliśmy i czego doświadczyliśmy:
patrzymy pamiętając to w umyśle. Dlatego nie jest to patrzenie, nie jest to poznawanie.
Poznawanie oznacza, że umysł poznaje za każdym razem od nowa. Więc zawsze jest
świeży, gotów poznawać. Mając to na uwadze nie zajmujemy się kultywacją pamięci,
ale raczej obserwacją i widzeniem, co się faktycznie dzieje. Spróbujemy być bardzo
czujni, bardzo uważni, ażeby to, co widzimy, i to, co poznajemy, nie stawało się
pamięcią, z jaką patrzymy, co już jest zniekształceniem. Patrz za każdym razem jak
gdyby był to pierwszy raz! Patrzeć, obserwować to, co jest z pamięcią oznacza, że
coś ona narzuca bądź kształtuje lub ukierunkowuje twą obserwację a skutkiem tego
zniekształca ją. Czy możemy wyjść od tego?
Chcemy odkryć, co znaczy obserwować. Naukowiec może na coś patrzeć przez
mikroskop i obserwować z bliska oto obiekt zewnętrzny, na który patrzy bez
83
Dav.G
uprzedzeń, chociaż z pewną wiedzą, jaką musi mieć aby popatrzeć. Lecz tutaj
przyglądamy się całej strukturze, całemu ruchowi życia, całej istocie, czyli mnie
samemu . Trzeba na to spojrzeć nie intelektualnie, nie emocjonalnie ani poprzez
wnioski na temat tego, co dobre a co złe, czy tego, co być nie może , tego, co być
powinno . A zatem zanim będziemy mogli popatrzeć z bliska, musimy uświadomić
sobie proces oceniania, osądzania, wyciągania wniosków, jaki stale zachodzi i który
przeszkadza w obserwacji.
Zainteresowani teraz jesteśmy nie patrzeniem, ale tym, co patrzy. Czy
narzędzie używane do patrzenia jest zaplamione, zniekształcone, udręczone,
przeciążone? Ważne jest nie widzenie, lecz obserwacja siebie, który jesteś
narzędziem, jakie patrzy. Jeśli mam uprzedzenie, na przykład nacjonalizm, i patrzę
wraz z tym głębokim uwarunkowaniem, dzieleniem na plemiona zwanym
nacjonalizmem, patrzę, co oczywiste, z wielką ilością uprzedzeń dlatego nie widzę
wyraźnie. Albo, jeżeli boję się popatrzeć, to jest to oczywiście zniekształcone
spojrzenie. Lub gdy mam ambicję by osiągnąć oświecenie, wyższą pozycję, czy
cokolwiek to będzie, wtedy również przeszkadza mi to w wyraźnej percepcji. Trzeba
być świadomym tego wszystkiego, świadomym narzędzia, które patrzy i tego, czy jest
czyste.
Rozmówca: Jeżeli się patrzy i zauważa, że nie jest ono czyste, to co wtedy
należy zrobić?
Krishnamurti: Proszę śledzić to uważnie. Powiedzieliśmy: obserwuj to, co jest ,
zasadniczo egoistyczną, skoncentrowaną na sobie aktywność, tę, która się opiera,
która bywa sfrustrowana, jaka wpada w gniew obserwuj to wszystko. Następnie
mówiliśmy: przyjrzyj się narzędziu, które obserwuje, odkryj, czy jest ono czyste.
Przeszliśmy od faktu do narzędzia, które zamierza patrzeć. Sprawdzamy, czy jest
czyste i stwierdzamy, że nie jest. Co mamy teraz zrobić? Dysponuję zaostrzeniem
inteligencji, jakie zaangażowałem wcześniej w obserwację tylko faktu, tego, co jest
przyglądałem mu się i odsunąłem od niego mówiąc Muszę zobaczyć, czy instrument,
który patrzy, jest czysty. W samym takim pytaniu obecna jest inteligencja śledzi Pan
to wszystko? Dlatego następuje wyostrzenie inteligencji, wyostrzenie umysłu, mózgu.
Rozmówca: Czy z tego nie wynika, że istnieje poziom świadomości, gdzie nie
ma podziałów, nie ma uwarunkowań?
Krishnamurti: Nie wiem, co z tego wynika. Po prostu posuwam się krok po
kroku. Ruch nie jest fragmentaryczny. Nie jest przerywany. Przedtem, kiedy patrzyłem,
nie dysponowałem inteligencją. Twierdziłem To muszę zmienić , Tego nie wolno mi
zmieniać , Tak być nie może , To jest dobre, to jest złe , Tak być powinno wszystko.
Z tymi wnioskami patrzyłem i nie działo się nic. Teraz zdaję sobie sprawę, że, aby
patrzeć, narzędzie musi być niezwykle czyste. Jest to więc jeden ciągły ruch
inteligencji, nie fragmentaryczny stan. Chciałbym ten temat kontynuować.
84
Dav.G
Rozmówca: Czy ta inteligencja jest sama w sobie energią? Jeżeli jest od
czegoś zależna, to sprawa spali na panewce.
Krishnamurti: Proszę się tym przez moment nie kłopotać, zostawmy kwestię
energii na boku.
Rozmówca: Pan już to osiągnął podczas, gdy nam wydaje się to
oczyszczaniem i oczyszczaniem, ale dążenie jest to samo.
Krishnamurti: Tak. Czy właśnie to ma miejsce oczyszczanie? Czy może umysł,
mózg, cała istota bardzo się przytępiły różnymi środkami, jak naciski i aktywność i
reszta? I mówimy, że cała istota musi być w pełni przebudzona.
Rozmówca: To ten trudny moment.
Krishnamurti: Proszę poczekać, idę w tym kierunku, zobaczy Pan. Inteligencja
nie podlega ewolucji. Inteligencja to nie wytwór czasu. Inteligencja to właściwość
wrażliwej uważności na to, co jest . Mój umysł jest stępiony a mówię Muszę na siebie
popatrzeć i ten tępy umysł próbuje patrzeć na siebie. Oczywiście nic nie widzi. Albo się
opiera albo odrzuca albo dostosowuje się tak patrzy wielce godzien szacunku mały
mieszczański umysł.
Rozmówca: Zaczął Pan mówić o ideologicznym systemie moralności a teraz
idzie Pan dalej i sugeruje, że powinniśmy użyć samoobserwacji, że wszelkie inne
systemy są bezskuteczne. Czy nie jest to również ideologia?
Krishnamurti: Nie, proszę Pana. Wręcz przeciwnie, twierdzę, że, jeśli patrzysz
korzystając z ideologii, wliczając w to moją, to jesteś zgubiony, to w ogóle nie patrzysz.
Podtrzymujesz tak wiele ideologii, szacownych, niegodnych szacunku i innych mając
je w mózgu, w sercu patrzysz. Otępiają one mózg i umysł i całą twą istotę. Teraz patrzy
przytępiony umysł. I oczywiście, na cokolwiek spojrzy, cokolwiek wymedytuje, czy
poleci na księżyc, ciągle jest tępy. A zatem taki tępy umysł obserwuje a ktoś przychodzi
i mówi Popatrz przyjacielu, jesteś ograniczony, to, co widzisz będzie tak samo
ograniczone. Ponieważ twój umysł jest otępiały, to co widzisz również będzie
niewyraźne. To wielkie odkrycie, że ograniczony umysł patrząc na coś niezwykle
żywotnego również tę rzecz czyni ograniczoną.
Rozmówca: Ale ta sama rzecz ciągle sięga na zewnątrz.
Krishnamurti: Proszę poczekać, poruszajmy się powoli, jeśli nie ma Pan nic
przeciw temu. Po prostu idźcie krok za krokiem wraz z mówcą.
85
Dav.G
Rozmówca: Jeżeli tępy umysł rozpoznaje, że jest tępy, to już tak tępy nie jest.
Krishnamurti: Nie rozpoznaję tego! Byłoby wspaniale, gdyby tępy umysł
rozpoznał swoje otępienie, ale on tego nie czyni. Albo próbuje szlifować się bardziej i
bardziej zdobywając wiedzę, zostając naukowcem itd. albo, jeżeli uświadamia sobie
swe otępienie, stwierdza Ten stępiony umysł nie potrafi jasno patrzeć. Oto więc
następne pytanie: jak taki stępiony, zaplamiony umysł ma się stać niezwykle
inteligentny, ażeby instrument, przez który się patrzy, był bardzo czysty?
Rozmówca: Czy mówi Pan, że, gdy umysł w ten sposób potraktuje zagadnienie,
to położy kres swej tępocie? Czy można czynić dobre rzeczy ze złych pobudek?
Krishnamurti: Nie. Szkoda, że nie odstawił Pan swoich wniosków i nie odkrywa
tego, o czym słyszy od mówcy.
Rozmówca: Nie, proszę Pana. Pozostaje Pan ze mną.
Krishnamurti: Co powie Pan na to: próbuje Pan uchwycić coś, co uczyni tępy
umysł ostrzejszym, jaśniejszym. Ja nie. Mówię: obserwuj otępienie.
Rozmówca: Bez nieprzerwanego ruchu?
Krishnamurti: Obserwować stępiony umysł bez nieprzerwanego ruchu
zniekształceń jak to się stanie? Patrzy mój tępy umysł dlatego nie ma nic do
zobaczenia. Zapytuję siebie Jak to możliwe by uczynić go jaśniejszym? Czy to pytanie
pojawiło się, bo porównałem otępiony umysł z innym, bardziej rozgarniętym i mówię
Muszę taki być ? Nadąża Pan? Właśnie porównywanie to kontynuacja otępienia
umysłu.
Rozmówca: Czy tępy umysł może porównać się ze zdolniejszym?
Krishnamurti: Czyż ciągle się nie porównuje z jakimś bystrzejszym umysłem?
Właśnie to nazywamy ewolucją, nieprawdaż?
Rozmówca: Tępy umysł nie porównuje, pyta Dlaczego powinienem? Można
też sformułować to trochę inaczej: wierzysz, że jeżeli będziesz odrobinę bystrzejszy, to
więcej osiągniesz.
Krishnamurti: Zgoda, to to samo. Więc coś odkryłem. Tępy umysł stwierdza
jestem otępiały dzięki porównaniu, jestem tępy, bo tamten człowiek jest bardziej
rozgarnięty. Nie uświadamia on sobie, że jest tępy sam w sobie. To dwa różne stany.
Jeśli jestem świadom swego otępienia, bo ty jesteś bystry, to jedna rzecz. Jeżeli
86
Dav.G
uświadamiam to sobie bez porównywania, to coś zupełnie innego. Jak to jest z wami?
Czy porównujesz się i dlatego mówisz Jestem tępy ? Czy może uświadamiasz to sobie
bez porównywania. Może tak być? Proszę zatrzymajmy się tu na moment.
Rozmówca: Czy to możliwe?
Krishnamurti: Poświęćmy parę chwil temu pytaniu. Czy jestem świadom głodu,
bo ktoś mi o tym powiedział, czy dlatego, że czuję się głodny? Jeśli mi powiesz, że
jestem głodny, mogę odczuć lekki głód, ale nie jest on prawdziwy. Jeżeli jednak jestem
głodny, to jestem głodny. A więc muszę mieć całkowitą jasność, czy moje otępienie to
wynik porównywania. Wtedy mogę pójść dalej.
Rozmówca: W jaki sposób przyszło to do Pana, że może Pan to zostawić i
rozważać tylko, czy jest tępy czy nie?
Krishnamurti: Ponieważ widzę prawdę, że porównywanie mnie otępia. W
szkole, gdy porównuje się jednego ucznia z drugim, niszczy się go. Jeżeli powiesz
młodszemu bratu, że musi być tak zdolny jak starszy, niszczysz go, czyż nie? Nie
jesteś zainteresowany młodszym, lecz zdolnościami starszego chłopca.
Rozmówca: Czy otępiony umysł potrafi popatrzeć i odkryć, że jest tępy?
Krishnamurti: Zamierzamy to odkryć. Proszę, spróbujmy jeszcze raz od
początku. Czy moglibyśmy dzisiaj nie trzymać się kurczowo tej jednej sprawy?
Rozmówca: Jak długo istnieje to pragnienie, nieważne, na ile słuszne, jestem
tępy sam z siebie bądź przez porównywanie.
Krishnamurti: Zamierzamy to odkryć. Proszę, niech Pan przez parę minut po
prostu posuwa się wraz z mówcą nie akceptując ani nie odrzucając, ale obserwując
siebie. Na początku dzisiejszego dialogu powiedzieliśmy, że rewolucja musi nastąpić w
samych korzeniach naszej istoty, i że może to mieć miejsce jedynie, gdy wiemy, jak
obserwować to, czym jesteśmy. Obserwacja jest uzależniona od jasności, czystości i
otwartości umysłu, który patrzy. Lecz większość z nas jest otępiona i stwierdzamy, że
podczas patrzenia nic nie widzimy dostrzegamy gniew, zazdrość i resztę, ale to nie
wywołuje żadnego efektu. Więc zajmujemy się otępionym umysłem, nie tym, na co on
patrzy. Ten tępy umysł stwierdza Muszę być bystry by patrzeć. Tak więc ma wzorzec
tego, czym jest bystrość i próbuje takim zostać. Ktoś mu mówi Porównywanie zawsze
wywołuje otępienie. Więc odpowiada Muszę strasznie uważać, ażeby nie porównywać.
Czym jest otępienie wiem jedynie dzięki porównaniom. Jeżeli nie porównuję, to skąd
wiem, że jestem tępy? I mówię sobie Nie będę nazywał tego otępieniem. W ogóle nie
będę używał słowa tępy . Będę tylko obserwował to, co jest i nie będę nazywał. Bo w
chwili, gdy nazywam coś tępym, już nadaję mu imię i powoduję, że takie jest. Ale, jeśli
87
Dav.G
nie będę nazywał, lecz tylko obserwował, to usuwam porównania, usuwam słowo tępy
i zostaje tylko to, co jest . Nie jest to trudne, nieprawdaż? Proszę, przyjrzyjcie się
sobie. Popatrzcie, co się dzieje! Popatrzcie, gdzie jest teraz umysł.
Rozmówca: Widzę, że mój umysł jest zbyt powolny.
Krishnamurti: Proszę tylko posłuchać. Powtórzę bardzo wolno, krok po kroku.
W jaki sposób zdaję sobie sprawę, że mój umysł jest tępy? Bo ktoś mi
powiedział? Bo czytam książki, które wydają mi się niezwykle mądre, zawiłe i subtelne?
Czy może spotkałem genialnych ludzi i porównując się z nimi nazywam siebie tępym?
Muszę to odkryć. Więc nie będę porównywał, odrzucam porównywanie się z kimś
innym. Czy teraz wiem, że jestem tępy? Czy to słowo przeszkadza mi obserwować?
Czy może zajmuje ono miejsce tego, co jest ? Nadąża Pan za tym? Więc nie będę go
używał, nie nazwę umysłu tępym, nie nazwę go powolnym, nie nazwę go w żaden
sposób, ale odkryję to, co jest . Tak więc uwolniłem się od porównywania, co jest
najbardziej subtelną sprawą. Mój umysł stał się niezwykle inteligentny, ponieważ nie
porównuje, nie używa słów do nazywania tego, co widzi, tego, co jest , bo uświadomił
sobie, że opis nie jest tym, co opisuje. Czym jest zatem obecnie fakt tego, co jest ?
Czy możemy stąd pójść dalej? Przyglądam się temu, umysł obserwuje swoje
własne poruszenia. Teraz, czy potępiam je, osądzam i oceniam oraz mówię Tak być
powinno , To nie powinno mieć miejsca ? Czy mam jakaś regułę, ideał, rozwiązanie,
wniosek, które niechybnie zniekształcą to, co jest ? Muszę w to wejść. Jeżeli mam
jakieś wnioski, to nie umiem patrzeć. Jeżeli jestem moralistą, jeśli jestem osobą godną
szacunku, albo chrześcijaninem, hinduistą czy oświeconym bądź tym lub tamtym
wszystko to przeszkadza mi w patrzeniu. Dlatego muszę być wolny od tego
wszystkiego. Przyglądam się, czy mam jakiegokolwiek rodzaju wnioski. Tak więc umysł
staje się niezwykle jasny i pyta Czy obecny jest strach? Obserwuję i stwierdzam Jest
tu strach, jest pragnienie bezpieczeństwa, jest pożądanie przyjemności i tak dalej.
Widzę, że prawdopodobnie nie mogę patrzeć, jeżeli istnieją dowolnego rodzaju
wnioski, zachodzi dowolnego rodzaju ruch związany z przyjemnością. Przyglądam się
zatem i zauważam, że w wielkim stopniu podlegam tradycji, i zdaję sobie sprawę, że
taki tradycyjny umysł nie umie patrzeć. Moje najgłębsze zainteresowanie to patrzeć i
ukazuje mi ono niebezpieczeństwo formułowania wniosków. Dzięki temu sama
percepcja niebezpieczeństwa oddala je. A wtedy mój umysł nie jest pomieszany, nie
ma wniosków, nie myśli w kategoriach słów, opisów i nie porównuje. Taki umysł umie
obserwować a to, co obserwuje, to on sam. Dlatego miała miejsce rewolucja. Teraz się
zgubiliście zupełnie zgubiliście!
Rozmówca: Nie wydaje mi się by rewolucja miała miejsce. Dzisiaj udało mi się
popatrzeć na umysł w sposób, o jakim Pan mówi, wyostrzył się on, ale jutro zapomnę,
jak patrzeć.
88
Dav.G
Krishnamurti: Nie może Pan zapomnieć. Czy zapomni Pan węża? Czy zapomni
Pan przepaść? Czy zapomni Pan butelkę oznaczoną trucizna ? Nie potrafi Pan tego
zapomnieć. Ktoś pytał Jak mogę wyczyścić narzędzie? Powiedzieliśmy, że
czyszczenie go to uświadomienie sobie, w jaki sposób zostało stępione, zamglone,
zabrudzone. Opisaliśmy, co powoduje to zamglenie i mówiliśmy też, że opis to nie
rzecz opisywana, więc nie dajcie się złapać słowom. Pozostańcie z opisywaną rzeczą,
czyli narzędziem, które zostało stępione.
Rozmówca: Na pewno jeśli patrzy Pan na siebie w opisany sposób, to czegoś
Pan oczekuje.
Krishnamurti: Nie oczekuję transformacji, oświecenia, mutacji, nie oczekuję
niczego, bo nie wiem, co się zdarzy. Wiem tylko z pełną jasnością jedną rzecz, że
narzędzie, które patrzy nie jest czyste, jest zamglone, jest popękane. Oto wszystko, co
wiem i nie mam nic więcej. A jedyne, co mnie interesuje to, jak mogę spowodować by
to narzędzie było całe, zdrowe.
Rozmówca: Dlaczego Pan patrzy?
Krishnamurti: Świat płonie a świat to ja. Jestem strasznie zaniepokojony, w
potwornym zamęcie a gdzieś w tym wszystkim musi być porządek. Oto, co powoduje,
że patrzę. Ale jeśli powiesz Ze światem wszystko jest w porządku, dlaczego się tym
dręczysz, masz dobre zdrowie i trochę pieniędzy, żonę i dzieci oraz dom, zostaw to to
oczywiście nie ma pożaru świata. Lecz on płonie, nieważne, czy lubisz to czy nie. Oto
więc to, co powoduje, że patrzę, nie jakaś koncepcja intelektualna ani emocjonalne
zdenerwowanie, ale bieżący fakt, że świat płonie wojny, nienawiść, podstępy,
wyobrażenia, fałszywi bogowie i cała reszta. I sama percepcja tego, co ma miejsce na
zewnątrz, czyni mnie uważnym wewnątrz. A, jak mówiłem, stan wewnętrzny to stan
zewnętrzny, są one jednym, niepodzielnie.
Rozmówca: Jesteśmy z powrotem na samym początku. Jest faktem, że otępiały
umysł nie widzi, że porównując pomyśli, że powinno być inaczej.
Krishnamurti: Nie, to nie tak. Nie chcę być inny! Widzę tylko, że narzędzie jest
stępione. Nie wiem, co z nim zrobić. Zamierzam zatem to odkryć, co nie oznacza, że
chcę zmienić narzędzie. Nie chcę.
Rozmówca: Czy użycie jakiegokolwiek słowa jest przeszkodą w widzeniu?
Krishnamurti: Słowo to nie rzecz dlatego, gdy patrzysz na rzecz nie
odłożywszy na bok słowa, staje się ono niezwykle ważne.
89
Dav.G
Rozmówca: Myślę, że się z Panem nie zgodzę. Kiedy się patrzy, widać, że
narzędzie ma dwie części, jedna to percepcja, druga ekspresja. Niemożliwe jest
rozłączenie tych dwóch części. To problem lingwistyczny, niezwiązany z otępieniem.
Trudność leży w języku, w swobodzie wyrażania się.
Krishnamurti: Czy twierdzi Pan, że podczas obserwacji zachodzi percepcja i
ekspresja, te dwie rzeczy nie są czymś oddzielnym? Dlatego, gdy postrzegasz,
potrzebna jest też czystość wyrażania się lingwistyczne zrozumienie oraz percepcja i
ekspresja nie mogą być rozdzielone, zawsze muszą zachodzić razem. Tak więc mówi
Pan, że to bardzo ważne by użyć właściwego słowa.
Rozmówca: Mówię ekspresja , nie mówię intencja .
Krishnamurti: Rozumiem ekspresja. Poprzez to dochodzi kolejny czynnik:
percepcja, ekspresja i działanie. Jeżeli działanie nie jest ekspresją i percepcją
ekspresją wyrażającą je w słowach to następuje fragmentacja. Czy percepcja nie jest
działaniem? Samo postrzeganie to działanie. Jak, gdy wyczuwam przed sobą przepaść
i następuje natychmiastowe działanie takie działanie to ekspresja percepcji. Więc
percepcja i działanie nie mogą być rozdzielone, dlatego ideał i działanie są
niewykonalne. Jeśli widzę głupotę ideału, sama jej percepcja jest działaniem
inteligencji. A zatem obserwacja otępienia, postrzeganie go jest czyszczeniem z niego
umysłu, czyli działaniem.
Saanen, Szwajcaria, 6 sierpnia 1969
90
Dav.G
Rozdział 11.
Sztuka widzenia
Świadomość bez odstępu czasowego. Tygrys wyganiający tygrysa
Krishnamurti: Ważne jest, wydaje mi się, aby zrozumieć naturę i piękno
obserwacji, widzenia. Tak długo jak umysł jest w jakikolwiek sposób zniekształcony
przez neurotyczne skłonności i odczucia, przez strach, smutek, przez troskę o zdrowie,
przez ambicję, snobizm i pragnienie władzy najwyraźniej nie umie słuchać,
obserwować, widzieć. Sztuka widzenia, słuchania, obserwacji to nie coś, co można
kultywować, to nie kwestia ewolucji i stopniowego wzrostu. Kiedy uświadamiamy sobie
zagrożenie, następuje natychmiastowe działanie, instynktowna, niezwłoczna
odpowiedź ciała i pamięci. Od dziecka warunkowano cię na spotkanie z
niebezpieczeństwem w ten sposób, ażeby mózg odpowiadał od razu, inaczej
nastąpiłaby fizyczna destrukcja. Pytamy, czy można działać poprzez samo widzenie, w
jakim nie ma w ogóle uwarunkowań. Czy umysł może odpowiadać z wolnością i od
razu na każdy rodzaj zniekształcenia i dzięki temu działać? Właśnie, percepcja,
działanie i ekspresja są jedną całością, nie są oddzielone, rozłączne. Samo widzenie to
działanie, czyli ekspresja widzenia. Gdy obecna jest świadomość strachu, obserwuj go
z tak bliska, żeby sama obserwacja była uwolnieniem od niego, czyli działaniem. Czy
dzisiaj moglibyśmy się tym zająć? Czuję, że to bardzo ważne: może bylibyśmy w stanie
przeniknąć do nieznanego. Ale umysł, który został w jakikolwiek sposób głęboko
uwarunkowany przez swe lęki, ambicje, chciwość, rozpacz i całą resztę, zapewne nie
umie przeniknąć do czegoś, co wymaga niezwykle zdrowej, zrównoważonej i
zharmonizowanej istoty.
Pytamy więc, czy umysł mając na myśli całą istotę może być świadom
określonej formy wypaczenia, określonego rodzaju dążenia, przemocy, a, widząc,
może to zakończyć, nie stopniowo ale od razu? To znaczy, nie pozwolić by pomiędzy
percepcją i działaniem pojawił się czas. Kiedy widzisz niebezpieczeństwo nie ma
odstępu czasowego, następuje natychmiastowe działanie.
Jesteśmy przyzwyczajeni do idei, że stopniowo staniemy się mądrzy, oświeceni
poprzez przyglądanie się, praktykowanie dzień po dniu. Oto, do czego przywykliśmy,
oto wzorzec naszej kultury i nasze uwarunkowanie. Teraz mówimy, że ten stopniowy
proces umysłu mający uwolnić od strachu czy przemocy prowadzi do nowego strachu i
do dalszej przemocy.
Czy można zakończyć przemoc nie tylko na zewnątrz, lecz w głębi, w samych
korzeniach naszej istoty zakończyć zmysł agresji, pragnienie władzy? Czy poprzez
samo zupełne widzenie potrafimy to zakończyć nie pozwalając by zaistniał czas? Czy
możemy to dziś przedyskutować? Zwykle pozwalamy, aby czas wkroczył w przerwę
między widzeniem i działaniem, odstęp między tym, co jest i tym, co być powinno .
91
Dav.G
Pojawia się pragnienie uwolnienia od tego, co jest, ażeby coś osiągnąć bądź zostać
czymś innym. Trzeba zrozumieć ten odstęp czasowy z pełną jasnością. Myślimy tymi
kategoriami, bo od dzieciństwa byliśmy wychowywani i edukowani by myśleć:
stopniowo czymś się w końcu stanę. Na zewnątrz, w technologii można zobaczyć, że
czas jest konieczny. Nie mogę zostać wysokiej klasy stolarzem, czy fizykiem lub
matematykiem bez poświęcenia na to wielu lat. Możesz mieć jasność nie lubię
używać słowa intuicja i w młodości rozumieć zagadnienia matematyczne. I zdajesz
sobie sprawę, że, aby doskonalić pamięć potrzebną do nauki nowej techniki czy
nowego języka, czas jest absolutnie konieczny. Nie nauczę się niemieckiego na jutro,
potrzebuję wielu miesięcy. Nie wiem nic o elektronice i, aby ją poznać, potrzebuję
zapewne wielu lat. Więc nie mylmy czynnika czasu, koniecznego, żeby poznać
technikę z niebezpieczeństwem pozwolenia by czas wtrącał się do percepcji i działania.
Rozmówca: Czy powinniśmy rozmawiać o dzieciach, o dorastaniu?
Krishnamurti: Dziecko musi dorosnąć. Musi nauczyć się wielu rzeczy. Gdy się
mówi Musisz dorosnąć , są to raczej poniżające słowa.
Rozmówczyni: Proszę Pana, częściowa zmiana psychologiczna w nas
zachodzi.
Krishnamurti: Oczywiście! Złościłeś się lub się złościsz i mówisz Nie wolno mi
się złościć i stopniowo pracujesz nad tym i powodujesz stan częściowy, to znaczy
złościsz się odrobinę mniej, jesteś mniej poirytowany i bardziej się kontrolujesz.
Rozmówczyni: Nie to miałam na myśli.
Krishnamurti: Co, w takim razie, miała Pani na myśli?
Rozmówczyni: Coś, co się miało i odrzuciło. Zamęt może pojawić się znowu,
ale nie taki sam.
Krishnamurti: Zgoda, lecz czyż to nie ciągle ten sam zamęt, tylko trochę
zmodyfikowany? Następuje zmodyfikowana kontynuacja. Możesz przestać zależeć od
kogoś przechodząc przez ból uzależnienia i cierpienie samotności, mówiąc Nie będę
dłużej zależny. I być może będziesz w stanie to odrzucić. Więc, jak Pani mówi, zaszła
pewna zmiana. Następna zależność nie będzie zupełnie taka sama jak poprzednia.
Znów w nią wpadniesz i odrzucisz i tak dalej. Teraz pytamy, czy to możliwe by widzieć
całą naturę zależności i od razu się od niej uwolnić nie stopniowo tak jak działałbyś
niezwłocznie wobec zagrożenia. To naprawdę ważna kwestia, w którą powinniśmy
wejść nie tylko werbalnie, ale dogłębnie, wewnętrznie. Zobaczcie jej implikacje. Cała
Azja wierzy w reinkarnację: to jest, że narodzisz się znowu w kolejnym życiu zależnie
od tego, jak przeżyłeś obecne. Jeżeli jesteś brutalny, agresywny, niszczycielski,
92
Dav.G
zapłacisz za to w następnym wcieleniu. Niekoniecznie zostaniesz zwierzęciem, wrócisz
jako człowiek wiodąc bardziej bolesne, bardziej destrukcyjne życie, bo poprzednio nie
żyłeś pięknie. Ci, co wierzą w ideę reinkarnacji, wierzą jedynie w słowa, ale nie w
głębię ich znaczenia. To, co czynisz teraz w olbrzymim stopniu wpływa na jutro
ponieważ jutro, czyli w następnym życiu, zapłacisz za to. Tak więc idea stopniowego
osiągania innej formy jest zasadniczo taka sama na Wschodzie i na Zachodzie.
Zawsze obecny jest czynnik czasu, to, co jest i to, co być powinno . Osiągnięcie tego,
co być powinno wymaga czasu, czasu w postaci wysiłku, koncentracji, uważności.
Jako, że nie dysponujesz uważnością ani koncentracją, pojawia się ciągły wysiłek by
uważność praktykować, co wymaga czasu.
Musi istnieć zupełnie inny sposób podejścia do tego problemu. Trzeba
zrozumieć percepcję, i widzenie i działanie nie są one czymś osobnym, nie są
oddzielone. Musimy również wejść w kwestię działania, dokonywania. Czym jest
działanie, czyn?
Rozmówca: Jak ślepy człowiek, bez percepcji, może działać?
Krishnamurti: Czy spróbował Pan kiedyś zasłonić sobie na tydzień oczy
przepaską? Zrobiliśmy tak, dla zabawy. Wiecie, odkrywa się inną wrażliwość, zmysły
się wyostrzają. Zanim zbliżysz się do ściany, krzesła czy tablicy, wiesz już, że tam jest.
Rozmawiamy o wewnętrznej ślepocie wobec siebie samego. W ogromnym stopniu
jesteśmy świadomi rzeczy na zewnątrz, ale wewnętrznie ślepi.
Czym jest działanie? Czy zawsze opiera się ono na idei, zasadzie, wierze,
wnioskach, nadziei, rozpaczy? Jeżeli masz ideę, ideał, to dopasowujesz się do niego,
powstaje odstęp pomiędzy ideałem a działaniem. Ten odstęp to czas. Powinienem być
jak ten ideał poprzez moją identyfikację z ideałem, w końcu to on będzie działał i nie
będzie oddzielenia między działaniem i ideałem. Co następuje, gdy obecny jest ideał i
działanie będące zbliżaniem się do niego? Czy ma miejsce odstęp czasowy?
Rozmówca: Ustawiczne porównywanie.
Krishnamurti: Tak, porównywanie i cała reszta. Jakie działanie zachodzi, jeśli
się to obserwuje?
Rozmówca: Ignorujemy teraźniejszość.
Krishnamurti: I co jeszcze?
Rozmówca: Sprzeczność.
93
Dav.G
Krishnamurti: To jest sprzeczność. Prowadzi to do hipokryzji. Złoszczę się a
ideał mówi Nie złość się. Tłumię, kontroluję, dopasowuję się, zbliżam do ideału i
dlatego zawsze jestem w konflikcie i udaję. Idealista to osoba, która stwarza pozory.
Także w tej sprzeczności kryje się konflikt. Pojawiają się tu jeszcze inne elementy.
Rozmówca: Dlaczego nie pozwolono nam pamiętać poprzednich wcieleń?
Nasza ewolucja byłaby o wiele łatwiejsza.
Krishnamurti: Byłaby?
Rozmówca: Moglibyśmy uniknąć błędów.
Krishnamurti: Co rozumie Pan przez poprzednie wcielenie? Życie wczorajsze,
dwadzieścia cztery godziny temu?
Rozmówca: Ostatnią inkarnację.
Krishnamurti: Czyli sto lat temu? W jaki sposób miałoby to ułatwić życie?
Rozmówca: Lepiej byśmy rozumieli.
Krishnamurti: Proszę prześledzić to krok po kroku pamiętałby Pan to, co
uczynił lub czego nie uczynił, przez co cierpiał sto lat temu, a co jest dokładnie tym
samym, co wczoraj. Wczoraj zrobił Pan wiele rzeczy, z których jest zadowolony lub
jakich żałuje, co powoduje ból, rozpacz i smutek. Oto pamięć tego wszystkiego. I ma
Pan w pamięci tysiąc lat, które zasadniczo nie różnią się od dnia wczorajszego.
Dlaczego nazywać to reinkarnacją, a nie inkarnacją wczoraj, które rodzi się dziś?
Widzicie, to nam się nie podoba, bo myślimy, że jesteśmy istotami wyjątkowymi, albo
że mamy czas by dorosnąć, stać się, reinkarnować. Czym jest to, co zostaje
reinkarnowane, a na co nigdy nie spojrzałeś czyli twoja pamięć? Nie ma w tym nic
świętego. Pamięć dnia wczorajszego odradza się dzisiaj w tym, co robisz, wczoraj
kontroluje to, co czynisz dziś. I tysiąc lat wspomnień działa poprzez wczoraj i poprzez
dzisiaj. Mamy więc nieustanną inkarnację przeszłości. Nie sądzę, by był to rozsądny
sposób wydostania się, dobre wyjaśnienie. Kiedy się widzi ważność pamięci oraz
zupełną daremność tego podejścia, to więcej nie wspomina się o reinkarnacji.
Pytamy, czym jest działanie. Czy jest ono kiedykolwiek wolne, spontaniczne,
natychmiastowe? Czy może zawsze jest ograniczone czasem, czyli myślą, czyli
pamięcią?
Rozmówca: Przyglądałem się, jak kotka łapie mysz. Nie myśli To jest mysz od
razu, instynktownie chwyta ją. Wydaje mi się, że również musimy działać
94
Dav.G
spontanicznie.
Krishnamurti: Nie musimy ani nie powinniśmy . Proszę sądzę, że nie
powinniśmy nigdy mówić, że powinniśmy , musimy , o ile istotnie rozumiemy czynnik
czasu. Pytamy siebie, nie werbalnie, nie intelektualnie, ale dogłębnie, wewnętrznie,
czym jest działanie? Czy zawsze jest związane z czasem? Działanie rodzące się z
pamięci, ze strachu, z rozpaczy zawsze się z nim wiąże. Czy istnieje działanie
całkowicie wolne i dzięki temu wolne od czasu?
Rozmówca: Mówi Pan, że widzi się węża i działa natychmiast. Ale wąż rośnie
poprzez działanie. Życie nie jest takie proste, jest nie tylko jeden wąż, ale dwa i staje
się to problemem matematycznym. Wtedy wkracza czas.
Krishnamurti: Mówi Pan, że żyjemy w świecie pełnym tygrysów i nie spotyka się
tylko jednego, ale cały ich tuzin w ludzkiej postaci, brutalnych, okrutnych, skąpych,
chciwych, każdy dążący do własnej specyficznej uciechy. I by żyć i działać w takim
świecie trzeba zabijać jednego tygrysa za drugim. Tygrys to ja sam jest on we mnie
jest we mnie tuzin tygrysów. A mówił Pan, że, aby pozbyć się ich, po jednym, potrzeba
czasu. O to właśnie pytamy. Zaakceptowaliśmy, że stopniowe wybicie znajdujących się
we mnie węży wymaga czasu. Ja to ty ty ze swoimi tygrysami, ze swymi wężami to
wszystko to również ja . I pytamy, dlaczego zabijać te zwierzaki we mnie pojedynczo?
Jest we mnie tysiąc ja , tysiąc węzy i do czasu, gdy zabiję ostatniego, zdążę umrzeć.
Czy zatem istnieje sposób proszę tego posłuchać, nie odpowiadać, proszę
odkryć pozbycia się wszystkich węży od razu, nie stopniowo? Czy mogę zobaczyć
niebezpieczeństwo tych wszystkich zwierząt, wszelkich sprzeczności we mnie i uwolnić
się od nich natychmiast? Jeśli nie mogę tego zrobić, to nie ma dla mnie nadziei. Mogę
udawać przeróżne rzeczy, ale nie umiem wymazać niezwłocznie wszystkiego, co we
mnie na zawsze jestem niewolnikiem, czy narodzę się w następnym życiu czy za
dziesięć tysięcy wcieleń. Muszę więc znaleźć sposób działania, patrzenia, jaki
prowadzi do zakończenia w natychmiastowej percepcji, prowadzi do końca z tym
szczególnym smokiem, specyficzną małpą we mnie.
Rozmówczyni: Niech Pan to zrobi!
Krishnamurti: Nie, proszę Pani, to naprawdę niezwykłe zagadnienie, Nie można
jedynie powiedzieć zrób to lub nie rób tamtego . Wymaga ono kolosalnych dociekań,
proszę nie mówić mi, że Pani to osiągnęła lub że powinno się zrobić to czy tamto, to
mnie nie interesuje pragnę odkryć.
Rozmówca: Gdybym tylko mógł to zobaczyć!
Krishnamurti: Nie, proszę, żadnego gdyby .
95
Dav.G
Rozmówczyni: Jeśli postrzegam coś, to czy powinnam ułożyć to w słowa czy
pozwolić by pozostało we mnie?
Krishnamurti: Dlaczego przekłada Pani to, co zostało powiedziane za pomocą
bardzo prostego języka na swe własne słowa dlaczego nie widzi Pani, co zostało
powiedziane? Mamy w sobie wiele zwierząt, wiele zagrożeń. Czy mogę uwolnić się od
nich wszystkich w pojedynczej percepcji widząc natychmiast? Być może zrobiła to
Pani, nie pytam o to, byłoby to z mojej strony nierozsądne. Pytam jednak, czy to
możliwe?
Rozmówca: Działanie ma dwie części. Wewnętrzna, decyzyjna zachodzi
natychmiast. Działanie na świat zewnętrzny wymaga czasu. Decyzja oznacza działanie
wewnętrzne. Przerzucenie mostu między tymi dwiema aspektami działania wymaga
czasu. To problem języka, przekazu.
Krishnamurti: Rozumiem, proszę Pana. Istnieje działanie zewnętrzne
wymagające czasu i wewnętrzne będące percepcją i działaniem. Jak to wewnętrzne z
jego percepcją, decyzją i działaniem natychmiast, połączyć mostem z tym drugim, które
wymaga czasu? Czy pytanie jest jasne?
Jeśli mogę zwrócić uwagę, nie wydaje mi się, żeby wymagało to jakiegoś
mostu. Nie ma mostu ani połączenia między nimi. Pokażę wam, co mam na myśli.
Zdaję sobie całkiem jasno sprawę, że pójście gdzieś zajmuje czas, że nauka języka
wymaga czasu, fizyczne zrobienie czegokolwiek wymaga czasu. Czy wewnętrznie czas
jest konieczny? Jeżeli potrafię zrozumieć jego naturę, to będę się prawidłowo obchodził
z czynnikiem czasu w świecie zewnętrznym i nie pozwolę mu się mieszać do stanu
wewnętrznego. Zatem nie zajmuję się tym, co na zewnątrz, bo rozumiem, że to
wymaga czasu. Jednak zapytuję siebie, czy w wewnętrznej percepcji, decyzji, działaniu
czas jest w ogóle obecny. Dlatego pytam Czy decyzja jest w ogóle potrzebna?
decyzja będąca chwilą czasu sekundą, momentem. Decyduję znaczy, że obecny jest
czynnik czasu, decyzja opiera się na woli i pragnieniu, wszystko to oznacza czas.
Pytam więc, dlaczego decyzja ma w ogóle w to wchodzić? Czy może jest ona częścią
mego uwarunkowania mówiącego Potrzebujesz czasu ?
Czy istnieje percepcja i działanie bez decyzji? Oto uświadamiam sobie strach,
strach wywołany przez myśl, przez minione wspomnienia, przez doświadczenia
inkarnację wczorajszego strachu w dzień dzisiejszy. Zrozumiałem całą naturę,
strukturę, istotę strachu. A widzenie tego bez decydowania jest działaniem będącym
wolnością od tego. Czy to możliwe? Nie mów tak, uczyniłem to lub ktoś inny to zrobił
nie o to chodzi. Czy strach może zakończyć się natychmiast, gdy się pojawia? Istnieją
lęki na powierzchni, czyli dotyczące świata. Świat jest pełen tygrysów a one, będąc
częścią mnie, dążą do zagłady dlatego toczy się wojna pomiędzy mną częścią
tygrysa i ich resztą.
96
Dav.G
Istnieje też strach wewnętrzny psychologiczne poczucie zagrożenia, poczucie
niepewności w całości wywołany przez myśl. Myśl rodzi przyjemność, myśl rodzi
strach widzę to wszystko. Widzę niebezpieczeństwo strachu tak, jak zagrożenie
spowodowane przez węża, przez głęboki, wartki nurt, jak przepaść przed sobą w pełni
widzę niebezpieczeństwo. I samo widzenie kończy to bez upływu nawet najdrobniejszej
chwili na podejmowanie decyzji.
Rozmówca: Czasem rozpoznaje się strach a on jednak ciągle pozostaje.
Krishnamurti: Trzeba w to wchodzić bardzo ostrożnie. Przede wszystkim, nie
chcę pozbyć się strachu. Pragnę wyrazić go, zrozumieć, pozwolić mu przepłynąć,
pozwolić wyjść, wybuchnąć we mnie itd. Nic nie wiem o strachu. Wiem, że się boję.
Teraz chcę odkryć, na jakim poziomie, na jakiej głębokości się to dzieje: świadomie,
czy może w samych korzeniach, na najgłębszych poziomach mej istoty w jaskiniach, w
niezbadanych rejonach mojego umysłu. Chcę odkryć. Pragnę by to wszystko
wypłynęło, ukazało się. Jak więc powinienem to zrobić? Muszę to zrobić nie stopniowo
rozumiecie? To musi wyjść całkowicie z mej istoty.
Rozmówca: Jeżeli jest tysiąc tygrysów i siedzę na ziemi, to ich nie widzę. Ale
gdybym przeniósł się na równinę powyżej, to mógłbym coś z nimi zrobić.
Krishnamurti: Nie gdyby . Gdybym umiał latać, zobaczyłbym piękno ziemi. Nie
umiem latać, jestem tutaj. Obawiam się, że takie teoretyczne pytania w ogóle nie mają
wartości a najwyraźniej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jestem głodny a karmi mnie
Pan teoriami. Oto problem, proszę na niego patrzeć, bo wszyscy się boimy, w każdym
jest strach tego czy innego rodzaju. Istnieją głębokie, ukryte lęki i doskonale sobie
uświadamiam te na powierzchni, strach związany ze światem: obawa utraty pracy,
obawa przed tym lub tamtym o żonę, o syna. Znam to bardzo dobrze. Być może
istnieją głębsze poziomy strachu. Jak mam, jak umysł ma odsłonić je wszystkie razu?
Co o tym sądzicie?
Rozmówca: Czy mówi Pan, że musimy wygonić zwierzę raz i na zawsze albo
wielokrotnie będziemy musieli na nie polować?
Krishnamurti: Rozmówca sugeruje, że można wygnać zwierzę całkowicie, na
zawsze, nie ścigać go jednego dnia i pozwolić by wróciło następnego. To właśnie
mówimy. Nie chcę polować wciąż na nowo. Wszystkie szkoły, wszelcy święci i
wszystkie religie oraz psychologowie mówią: wyganiaj je po trochu. Dla mnie to nic nie
znaczy. Chcę odkryć, jak przegnać zwierzę tak, aby nigdy nie wróciło. A jeśli wróci,
będę wiedział, co robić, nie wpuszczę go do domu. Rozumiecie?
Rozmówca: Musimy teraz dać zwierzęciu właściwe imię: to myśl. A gdy wróci,
będziemy wiedzieć, co z nią zrobić.
97
Dav.G
Krishnamurti: Nie wiem, co zrobić zobaczymy. Wszyscy jesteście tacy
niecierpliwi!
Rozmówca: To nasze życie musimy być niecierpliwi!
Krishnamurti: Niecierpliwi w udzielaniu odpowiedzi (to miałem na myśli).
Oczywiście musimy być niecierpliwi. To bardzo trudny temat, nie można jedynie rzucać
słów. To wymaga uważności.
Rozmówca: Dlaczego nie dokonujemy percepcji na bieżąco, właśnie teraz?
Krishnamurti: Właśnie to proponuję.
Rozmówczyni: Co się dzieje, gdy na Pana patrzę? Najpierw dostrzegam
Pańską powierzchowność. Proszę na mnie spojrzeć. Pierwszą rzeczą, jaka następuje,
jest wizualne postrzeganie mojej prezencji, zgoda? Co się dzieje potem? Dzieją się
myśli o tej prezencji.
Krishnamurti: Powiedziała Pani dokładnie tę samą rzecz. Myśl to zwierzę.
Proszę, zajmijmy się nim. Nie mówcie, że jest myślą, lub ja , ego, strachem,
chciwością, zawiścią, by potem wrócić do innego jego opisu. To zwierzę, jak mówimy,
jest tym wszystkim. I widzimy, że nie można go przegonić stopniowo, bo zawsze wróci
w innej postaci. Do pewnego stopnia sobie to uświadamiając stwierdzam: jakie to
wszystko głupie, ta ciągła za nim pogoń jego powrót i pogoń od nowa. Pragnę odkryć,
czy można wygnać je całkowicie, ażeby nie powróciło nigdy.
Rozmówca: Widzę różne zdarzenia zachodzące we mnie z różną szybkością.
Jeśli jedno wynika z drugiego, nic się nie dzieje. Na przykład, jeżeli z emocji wynika
przemyślenie. Trzeba patrzeć z nimi wszystkimi.
Krishnamurti: Ujmuje Pan tę samą sprawę w inne słowa.
Rozmówca: Zaczął Pan wyjaśniać, co zostało przerwane. Mówił Pan, że w
ogóle nie chce się pozbywać strachu.
Krishnamurti: Mówiłem wam, przede wszystkim nie chcę pozbyć się zwierzęcia.
Nie chcę go przeganiać. Zanim wezmę bat czy aksamitną rękawiczkę, pragnę
wiedzieć, kto je wygania. Być może czyni to większy tygrys. Więc mówię sobie, nie
chcę niczego przeganiać. Zobaczcie, jakie to ważne!
Rozmówca: Wyganianie mogłoby przypuszczalnie być Pańskim ostatnim
słowem.
98
Dav.G
Krishnamurti: Nie, nie wiem. Powoli, proszę pozwolić mi to wyjaśnić. Mówiłem
wcześniej, że ścigam zwierzę pragnę odkryć, kim jest jednostka, która to robi. A, jak
mówię, może to być większy tygrys. Jeżeli chcę pozbyć się wszystkich tygrysów, to nie
jest dobrze brać większego do przeganiania małego. Mówię więc, poczekaj, nie chcę
niczego wyganiać. Zobaczcie, co się dzieje z moim umysłem. Nie chcę niczego
wyganiać, ale chcę patrzeć. Pragnę obserwować, pragnę mieć zupełną jasność, czy to
większy tygrys goni mniejszego. Ta zabawa może trwać wiecznie, to właśnie dzieje się
na świecie tyrania jednego państwa dopadająca drugiego, mniejszego.
Tak więc doskonale sobie uświadamiam proszę, śledźcie to że nie wolno mi
niczego wyganiać. Muszę wykorzenić tę zasadę przeganiania, pokonywania czegoś,
dominowania nad tym. Ponieważ decyzja mówiąca Muszę pozbyć się tego malutkiego
tygryska może wyrosnąć na dużego tygrysa. Musi więc nastąpić całkowity zanik
wszelkich decyzji, wszelkich pragnień pozbycia się czegoś, przegonienia czegoś.
Wtedy mogę patrzeć. Wtedy mówię sobie (rozumiem to werbalnie) Nie będę niczego
wyganiał. Dzięki temu jestem wolny od brzemienia czasu, które oznacza wyganianie
jednego tygrysa drugim. Jest w tym odstęp czasowy, a więc mówię Dlatego nie będę
robić czegokolwiek, nie będę ścigać, nie będę działać, nie będę decydować, najpierw
muszę popatrzeć.
Patrzę nie mam na myśli ego, to umysł patrzy, mózg się przygląda. Mogę się
pochlubić posiadaniem przeróżnych tygrysów, matki z młodymi i mężem potrafię
obserwować to wszystko, ale muszą istnieć we mnie głębsze sprawy i chcę je odsłonić.
Czy mogę to zrobić poprzez działanie, przez dokonywanie? Stawać się bardziej i
bardziej zagniewanym, potem się uciszać a tydzień później znów się złościć i uciszać?
Czy może istnieje sposób patrzenia na tygrysy, małego, dużego i tego właśnie
narodzonego na wszystkie? Czy umiem obserwować je wszystkie na tyle zupełnie,
ażeby zrozumieć cały ten interes? Jeśli nie jestem do tego zdolny, to moje życie
potoczy się dalej w rutynie, na mieszczański sposób, skomplikowany, głupi, przebiegły.
To wszystko. Więc skoro wiecie, jak słuchać, koniec porannego kazania.
Czy pamiętacie historię o mistrzu przemawiającym każdego ranka do swoich
uczniów? Pewnego dnia, gdy wszedł na mównicę, wleciał ptaszek, usiadł na parapecie
okna i zaczął śpiewać a mistrz czekał. Ptak pośpiewał przez chwilę i odleciał. A mistrz
powiedział do uczniów Koniec dzisiejszego porannego kazania.
Saanen, Szwajcaria, 7 sierpnia 1969
Rozdział 12.
99
Dav.G
O przenikaniu do nieznanego
Tłumienie. Działanie z ciszy. Podróż w głąb siebie, fałszywe wyprawy i
projekcja nieznanego
Krishnamurti: Pytamy jak odsunąć na bok całą tę menażerię znajdującą się w
nas. Dyskutujemy o tym wszystkim, bo widzimy przynajmniej ja widzę że trzeba
przeniknąć do nieznanego. Ostatecznie dobry matematyk bądź fizyk musi badać
obszar nieznanego i artysta chyba również, o ile nie ponoszą go własne emocje i
wyobraźnia. I my, zwyczajni ludzie ze swoimi codziennymi problemami także musimy
żyć z głębokim poczuciem zrozumienia. My również musimy przeniknąć w nieznane.
Umysł stale ścigający wymyślone przez siebie zwierzęta, smoki, węże, małpy z ich
wszystkimi kłopotami i sprzecznościami tym jesteśmy prawdopodobnie nie umie
przeniknąć do nieznanego. Będąc jedynie zwykłymi ludźmi, nie obdarzeni genialnym
intelektem ani wielkimi wizjami, lecz podtrzymujący tylko codzienną egzystencję,
wiodący monotonne, brzydkie żywociki, jesteśmy zainteresowani, jak zmienić to
wszystko natychmiast. Oto, co rozważamy.
Ludzie dokonują zmian wobec nowych wynalazków, nowych presji, nowych
teorii, nowej sytuacji politycznej to wszystko wywołuje pewną zdolność zmian.
Mówimy jednak o radykalnej, podstawowej rewolucji w swej własnej istocie i o tym, czy
można ją wywołać stopniowo czy natychmiast. Wczoraj zajmowaliśmy się wszystkim,
co się wiąże ze stopniowym jej wywoływaniem, pełnym znaczeniem dystansu i czasu
oraz wysiłku potrzebnego by dystans pokonać. I powiedzieliśmy, że człowiek próbuje
tego od tysiącleci, ale jakoś nie jest w stanie zmienić się radykalnie poza może jednym
czy dwoma. Trzeba więc zobaczyć, czy potrafimy my, każdy z nas a dzięki temu świat
bo świat to my a my to świat, to nie są dwa oddzielne stany niezwłocznie wymazać
wszelki trud, gniew, nienawiść, wrogość, które stworzyliśmy i gorycz, jaką każdy znosi.
Najwyraźniej gorycz to jedna z najczęściej posiadanych rzeczy czy można ją, znając
wszystkie jej przyczyny, widząc całą jej strukturę, wymazać od razu?
Powiedzieliśmy, że jest to możliwe tylko, gdy zachodzi obserwacja. Kiedy
umysł umie obserwować z wielką intensywnością, to sama obserwacja jest działaniem
kończącym gorycz. Weszliśmy też w zagadnienie, czym jest działanie: czy istnieje
działanie wolne, spontaniczne, nie związane z wolą. Czy może opiera się ono na
pamięci, na ideałach, na sprzecznościach, na zranieniu, goryczy i tak dalej? Czy
przybliża się zawsze do ideału, do zasady, do wzorca? I mówiliśmy, że takie działanie
w ogóle nie jest działaniem, ponieważ tworzy sprzeczność pomiędzy tym, co być
powinno i tym, co jest . Gdy masz ideał powstaje dystans do pokonania pomiędzy
tym, czym jesteś i tym, czym być powinieneś. To, co być powinno może wymagać lat
lub, jak wierzą liczni, wielu następujących po sobie wcieleń, zanim osiągniesz
doskonałą Utopię. Mówiliśmy także, że następuje inkarnacja wczoraj w dzień dzisiejszy
nieważne czy sięga ono wiele tysiącleci wstecz czy tylko dwadzieścia cztery godziny:
wczoraj funkcjonuje zawsze, kiedy następuje działanie oparte na podziale na
100
Dav.G
przeszłość, teraźniejszość i przyszłość będącą tym, co być powinno . Wszystko to, jak
powiedzieliśmy, wywołuje sprzeczność, konflikt, niedolę nie jest to działanie.
Postrzeganie to działanie, sama percepcja jest działaniem, jakie ma miejsce, gdy
stajesz wobec niebezpieczeństwa wtedy zachodzi ono niezwłocznie. Wydaje mi się,
że wczoraj doszliśmy do tego miejsca.
Rzeczy zachodzą natychmiast również, gdy następuje wielki kryzys, wyzwanie
lub wielki smutek. Wtedy umysł na chwilę niezwykle się uspokaja, jest zszokowany. Nie
wiem, czy to zaobserwowaliście. Gdy wieczorem lub wcześnie rano widzisz
niesamowicie oświetloną górę, cienie, ogrom, majestat, głębokie poczucie samotności
kiedy to widzisz, twój umysł nie umie przyjąć wszystkiego, przez moment jest
całkowicie spokojny. Ale wkrótce przezwycięża szok i odpowiada zgodnie ze swymi
uwarunkowaniami, problemami itd. Więc wszystko odbywa się niezwłocznie, gdy umysł
jest zupełnie spokojny, ale nie potrafi on utrzymać tego poczucia absolutnej
nieporuszoności. Może być ona jedynie wywołana szokiem. Wielu z nas zna to
odczucie zupełnego bezruchu w chwili wielkiego szoku. Albo zostaje on wywołany z
zewnątrz przez jakiś incydent albo spowodowany sztucznie, wewnętrznie, przez serię
nierozwiązywalnych zagadek jak w niektórych szkołach zen lub poprzez pewną
wyimaginowaną sytuację, formułę zmuszającą umysł do uspokojenia się co jest
oczywiście raczej dziecinne i niedojrzałe. Mówimy, że dla umysłu zdolnego do
percepcji w sensie, o jakim rozmawialiśmy, ona sama jest działaniem. By postrzegać,
umysł musi być całkowicie nieporuszony, w przeciwnym razie nie widzi. Jeśli chcę
posłuchać, co mówisz, muszę zachować ciszę. Każda zbłąkana myśl, każda
interpretacja twych słów, jakiekolwiek poczucie oporu przeszkadza słuchaniu na
bieżąco.
Tak więc umysł, który pragnie słuchać, obserwować, widzieć bądź przyglądać
się musi z konieczności być niezwykle spokojny. Ten spokój prawdopodobnie nie może
być wywołany przez wrażenie szoku ani poprzez zaabsorbowanie określoną ideą. Gdy
dziecko jest zajęte zabawką, jest bardzo spokojne, bawi się. Ale to zabawka
zaabsorbowała jego umysł, to ona je uspokoiła. W zażyciu narkotyku i w uprawianiu
sztuki jest odczucie zaangażowania się w coś większego rysunek, obraz, Utopię.
Jednak nieporuszoność, spokój umysłu mogą zostać wywołane tylko poprzez
zrozumienie wszelkich sprzeczności, przeszkód, uwarunkowań, lęków, zniekształceń.
Pytamy, czy lęki, niedolę, zamęt można wymazać, wszystkie od razu, ażeby umysł
pozostał spokojny i obserwował, przenikał.
Czy faktycznie można to zrobić? Czy umiesz patrzeć na siebie na bieżąco w
całkowitym spokoju? Kiedy umysł jest aktywny, zniekształca to, co widzi, tłumaczy,
interpretuje, mówi To jest podobne do tamtego , Tego nie lubię. Staje się strasznie
podekscytowany i przepełniony emocjami a taki umysł nie potrafi zapewne widzieć.
A więc pytamy, czy zwykła ludzka istota, jak my, może to zrobić. Czy umiem
patrzeć na siebie, czymkolwiek jestem, ze znajomością niebezpieczeństwa słów takich,
jak strach czy gorycz i tego, że samo słowo jest przeszkodą w bieżącym widzeniu
101
Dav.G
tego, co jest ? Czy potrafię obserwować będąc świadomym pułapek języka? Nie
pozwalając też wtrącać się żadnemu poczuciu czasu w sensie osiągania ,
pozbywania się jedynie obserwować, spokojnie, bacznie, uważnie. W takim stanie
intensywnej uważności widoczne są ukryte ścieżki, niezbadane zakamarki umysłu.
Nieobecna jest w tym jakakolwiek analiza, jedynie percepcja. Analiza oznacza czas jak
również analizatora i to, co analizowane. Czy analizator jest czymś innym od
analizowanej rzeczy? jeżeli nie, to analiza nie ma sensu. Trzeba uświadomić sobie i
odrzucić to wszystko czas, analizę, opór, próby pójścia na skróty, pokonywania i tak
dalej bo za tym drzwiami nie ma końca smutku.
Po wysłuchaniu tego wszystkiego, czy można to faktycznie zrobić? To
naprawdę ważne pytanie. Nie ma jak . Nikt ci nie powie, co zrobić i nie podaruje
potrzebnej energii. Obserwacja wymaga wiele energii: nieporuszony umysł to energia
zupełna bez żadnych strat, w przeciwnym razie nie byłby on nieporuszony. A czy
można patrzeć na siebie z tą zupełną energią tak całkowicie, że widzenie jest
działaniem i dzięki temu zakończeniem sprawy?
Rozmówca: Czy nie pyta Pan o rzecz niewykonalną?
Krishnamurti: Czy jest to niewykonalne? Jeśli tak, to dlaczego ciągle tu
siedzicie? Tylko po to, by posłuchać głosu przemawiającego gościa, strumienia
przepływającego obok, zażyć wypoczynku pośród tych wzgórz, gór i łąk? Dlaczego nie
umiecie tego zrobić? Czy to takie trudne? Czy to kwestia posiadania bardzo bystrego
mózgu? Czy może jest tak, że nigdy podczas swojego życia nie obserwowaliście siebie
na bieżąco i dlatego wydaje wam się to niewykonalne? Trzeba coś uczynić, gdy płonie
dom! Nie możesz powiedzieć To niewykonalne, nie wierzę w to, nic nie zrobię i usiąść
i obserwować pożar! Robisz coś w odniesieniu do rzeczywistości, nie tego, co, jak
myślisz, być powinno. Rzeczywistość to płonący dom może nie jesteś w stanie ugasić
całkiem ognia zanim przyjadą strażacy, ale w międzyczasie w ogóle nie ma w
międzyczasie działasz wobec pożaru.
A zatem, gdy mówi Pan, że to niewykonalne, na tyle trudne, tak niemożliwe jak
włożenie słonia do karafki pokazuje to, że Pan sobie nie uświadamia, że dom płonie.
Dlaczego można sobie z tego nie zdawać sprawy? Dom oznacza świat, świat będący
tobą, z twym niezadowoleniem, ze wszystkim rzeczami dziejącymi się wewnątrz i wokół
ciebie. Jeżeli sobie tego nie uświadamiasz, to dlaczego? Czy dlatego, że nie jesteś
dość bystry, że nie przeczytałeś niezliczonych książek, czy dlatego, że nie jesteś
wrażliwy na to, co zachodzi w tobie ani świadom, co się właściwie dzieje? Jeśli mówisz
Przykro mi, nie jestem , to dlaczego nie jesteś? Uświadamiasz sobie, kiedy jesteś
głodny, gdy ktoś cię obraża. Doskonale sobie zdajesz sprawę, że ktoś ci schlebia lub
że pragniesz zaspokojenia potrzeb seksualnych, tego jesteś w pełni świadom. Lecz
tutaj mówisz Nie jestem. Cóż więc uczynić? Polegać na czyjejś zachęcie i wsparciu?
Rozmówca: Mówi Pan, że musi nastąpić mutacja a to się może dokonać
102
Dav.G
poprzez obserwację własnych myśli i pragnień, co trzeba czynić od razu. Robiłem tak
kiedyś i żadna zmiana nie nastąpiła. Jeśli zrobimy to, co Pan sugeruje, to czy powstaje
stabilny stan czy trzeba to powtarzać regularnie, codziennie?
Krishnamurti: Percepcja będąca działaniem, czy można tego dokonać raz na
zawsze, czy trzeba powtarzać każdego dnia? Jak Pan sądzi?
Rozmówca: Myślę, że można to zrobić poprzez słuchanie muzyki.
Krishnamurti: Wtedy muzyka staje się konieczna tak, jak narkotyk, tyle, że dla
muzyki mamy więcej szacunku niż dla narkotyku. Oto pytanie: czy trzeba obserwować
każdego dnia, w każdej chwili, czy można ujrzeć to jeden raz tak zupełnie, że cała
sprawa się zakończy? I mogę spać przez resztę czasu, gdy już w pełni rzecz ujrzałem?
Czy rozumie Pan pytanie? Obawiam się, że trzeba obserwować codziennie a nie iść
spać. Trzeba być świadomym nie tylko zniewag, pochlebstw, gniewu, rozpaczy, lecz
również wszystkiego, co cały czas dzieje się wokół i wewnątrz ciebie. Nie można
stwierdzić Teraz jestem w pełni oświecony, nic mnie nie dotknie.
Rozmówca: Czy w momencie, w chwili lub w czasie, jaki zajmuje percepcja i
zrozumienie, co się stało, nie tłumi się reakcji przemocy powstałej, gdy przyszła
zniewaga? Czy percepcja nie jest po prostu tłumieniem reakcji, jaka by nastąpiła?
Zamiast reagować postrzegasz percepcja może być jedynie tłumieniem reakcji.
Krishnamurti: Przerabialiśmy to dość gruntownie, nieprawdaż? Pojawia się
reakcja niezadowolenia nie lubię cię i obserwuję tę reakcję. Jeżeli przyglądam się
bardzo uważnie odsłania, ukazuje ona moje uwarunkowanie, kulturę, w jakiej mnie
wychowano. Jeśli ciągle obserwuję a nie idę spać, jeżeli umysł przygląda się temu, co
się ukazało, to objawia się wiele rzeczy w ogóle nie istnieje tu kwestia tłumienia.
Ponieważ jestem zainteresowany by widzieć, co się dzieje, nie jak wydostać się poza
wszelkie reakcje. Jestem zainteresowany by odkryć, czy umysł potrafi patrzeć,
postrzegać samą strukturę mnie, ego, ja . A jak w tym może istnieć jakiś rodzaj
tłumienia?
Rozmówca: Czasami odczuwam stan nieporuszoności, czy może z niej wyjść
działanie?
Krishnamurti: Czy pyta Pan Jak można tę nieporuszoność zachować,
podtrzymać, sprawić by się nie kończyła? o to chodzi?
Rozmówca: Czy mogę wrócić do mojej codziennej pracy?
Krishnamurti: Czy codzienna aktywność może wychodzić z ciszy? Wszyscy
103
Dav.G
czekacie, abym na to odpowiedział. Mam nieprzyjemność być wyrocznią to, że akurat
siedzę na podwyższeniu nie daje mi żadnego autorytetu. Oto pytanie: czy zupełnie
nieporuszony umysł może działać w życiu codziennym? Jeśli oddzielicie życie
codzienne od nieporuszoności, od Utopii, od ideału czyli ciszy to nigdy się one nie
spotkają. Czy mogę podtrzymywać ten podział, czy mogę mówić, to świat, moje życie a
to cisza, jakiej doświadczyłem, jaką w sobie odczułem na własny sposób? Czy umiem
przełożyć tę ciszę na me życie codzienne? Nie umiecie. Ale jeśli nie są one oddzielone
prawa ręka to lewa i istnieje między nimi harmonia, gdy jest jedność, to nigdy nie
spytasz Czy można działać z ciszy?
Rozmówca: Mówi Pan o intensywnej uwadze, patrzeniu, widzeniu z intencją.
Czy nie można by powiedzieć, że stopień intencji, jaką się dysponuje, to coś
pierwotnego, co czyni rzecz wykonalną?
Krishnamurti: Intencja jest zasadniczo obecna i istnieje też głęboka,
podstawowa intencja o to chodzi?
Rozmówca: Sposób, w jaki podchodzi się do tego z pasją, nie ze względu na
nią, ale wydaje się to podstawowym wymaganiem.
Krishnamurti: Które już spełniliśmy. Tak?
Rozmówca: Tak i nie.
Krishnamurti: Proszę Pana, dlaczego zakładamy tak wiele rzeczy? Czy nie
możemy wybrać się w podróż i badać, nie wiedząc niczego? Na wyprawę w głąb siebie
bez wiedzy, co dobre, co złe, co jest prawidłowe a co nie, co być powinno, co być musi,
po prostu wybrać się w podróż bez żadnego brzemienia? To jedna z najtrudniejszych
spraw, ażeby wyprawić się do wewnątrz bez poczucia obciążeń. A gdy tak zrobisz,
odkryjesz nie zaczynaj od stwierdzenia na starcie Tak być nie może , Tak być
powinno. Najwyraźniej jest to jedna z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia, nie wiem
dlaczego. Popatrzcie Panowie, nie ma nikogo, kto pomoże, wliczając mówcę. Nie ma
nikogo, w kim można pokładać wiarę i, mam nadzieję, żadnej wiary w nikim nie
pokładacie. Nie istnieje autorytet, który powie ci, co jest, lub co być powinno, który każe
iść w jednym kierunku, zabroni w innym, który zajmie się pułapkami oznaczając dla
ciebie je wszystkie idziesz sam. Czy możesz to zrobić? Mówisz Nie mogę, bo się
boję. Weź zatem strach i wejdź w niego i zrozum go w pełni. Zapomnij o wyprawie,
zapomnij o autorytetach badaj całą tę rzecz zwaną strachem badaj strach, bo nie
masz nikogo, na kim mógłbyś się oprzeć, nikogo, kto powie ci, co uczynić, badaj
strach, bo mogłeś popełnić błąd. Popełnij błąd a poprzez jego obserwację poradzisz
sobie z nim od razu.
Odkrywaj, gdy się posuwasz coraz dalej. Jest w tym więcej twórczości niż w
104
Dav.G
malowaniu, pisaniu książek, występowaniu na scenie i robieniu z siebie małpy. Obecne
jest większe o ile mogę użyć tego słowa podniecenie, większe poczucie...
Rozmówca: Zachwytu?
Krishnamurti: O, proszę nie podsuwać mi słów.
Rozmówca: Jeżeli życie codzienne odbywa się bez wprowadzania obserwatora,
to nic nie przerywa ciszy.
Krishnamurti: Oto cały problem. Lecz obserwator zawsze stosuje podstępy,
zawsze rzuca cień a skutkiem tego sprowadza dalsze problemy. Pytamy, czy wy i ja
możemy podjąć podróż do wewnątrz nie wiedząc nic i odkrywać w miarę, jak się
posuwamy, swe pragnienia seksualne, swoje tęsknoty, intencje. To olbrzymia
przygoda, znacznie większa niż lot na księżyc.
Rozmówca: Oto problem, oni wiedzieli, gdzie lecą, znali kierunek, gdy
podejmowali podróż. Wewnątrz nie ma kierunków.
Krishnamurti: Mówi Pan, że lot na księżyc to sprawa obiektywna, wiemy, gdzie
lecieć. Tutaj, wyruszając do wewnątrz, nie wiemy, dokąd idziemy. Dlatego pojawia się
poczucie zagrożenia i strach. Gdybyś wiedział, gdzie idziesz, nigdy nie przeniknąłbyś
do nieznanego, i dlatego nigdy nie byłbyś prawdziwą osobą, która odkrywa to, co
wieczne.
Rozmówca: Czy możliwa jest zupełna, natychmiastowa percepcja bez pomocy
mistrza?
Krishnamurti: Właśnie o tym mówimy.
Rozmówca: Nie skończyliśmy z poprzednim zagadnieniem. Jest to problem, bo
wiemy, gdzie idziemy, pragniemy podtrzymać przyjemność, tak naprawdę nie chcemy
nieznanego.
Krishnamurti: Tak, pragniemy trzymać się spódnicy przyjemności. Pragniemy
trzymać się rzeczy, jakie znamy. I z tym wszystkim chcemy podjąć podróż. Chodziliście
kiedyś po górach? Im bardziej jesteście obładowani tym jest to trudniejsze. Wejście z
obciążeniem nawet na te wzgórki jest raczej trudne. A gdy wspinacie się na górę
musicie mieć znacznie lżejszy bagaż. Tak naprawdę, to nie wiem, na czym polega
trudność. Chcemy wziąć ze sobą wszystko, co znamy zniewagi, opory, głupotę,
radości, zachwyty, wszystko, co mamy. Kiedy mówisz Pojadę w podróż biorąc to
wszystko , wyruszasz gdzieś indziej, nie w to, co ze sobą zabierasz. Dlatego twoja
105
Dav.G
podróż to fantazja, złudzenie. Wypraw się jednak w te rzeczy, które ze sobą bierzesz,
w znane nie w nieznane w to, co już znasz: twoje przyjemności, radości, rozpacz,
smutek. Podejmij podróż do tego, co jest wszystkim, co masz. Mówisz Chcę z tym
wyruszyć w nieznane i dołożyć nieznane do tego, dodać nowe zachwyty, nowe
przyjemności. A może to być bardzo niebezpieczne, gdy powiesz Nie chcę tego.
Saanen, Szwajcaria, 8 sierpnia 1969
106
Dav.G