1
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
wiatło na Drodze - Mabel Collins
Słowo Wst pne
Traktat wiatło na Drodze okulty ci uwa aj za klasyczny. Stanowi on najlepszy podr cznik dla tych,
którzy zrobili ju pierwszy krok na Drodze osi gni cia prawdy. Ten, komu zaja niał ju przed wit
ycia duchowego, strony te uzna za skarbiec zawieraj cy najdro sze i najrzadsze kamienie, i za
ka dym razem gdy otworzy te ksi k , odkryje w niej nowe skarby. Dla wielu ksi ka ta b dzie
pierwsz czar , zaczerpni t ze ródła ywej wody, która zaspokoi ich gor ce pragnienie. Ci, dla
których ksi ka ta jest przeznaczona uznaj ja. Kiedy j przeczytaj zmienia si i nigdy nie b d ju
tacy, jak wcze niej nim j przeczytali. Co si tyczy innych, i oni z czasem b d gotowi uzna te
wiadomo ci. Wskazania zawarte w tej ksi ce s w istocie takie same, jak te, których udzielano
neofitom w Wielkiej Lo y Bractwa, w staro ytnym Egipcie, i które nauczyciele indyjscy w ci gu
wielu pokole przekazywali ucz cym si okultyzmu. Niektórzy zrozumiej od razu wi kszo
wskaza , a inni w miar posuwania si na Drodze. Niech nikt z was nie rozpacza. Czytajcie ja cz sto,
a przekonacie si , e z jej tre ci opada b dzie zasłona za zasłon chocia wci nowe mgły b d
zasnuwa przed waszym wzrokiem Absolut. Fakt, e ksi ka was poci ga, stanowi dowód, e jest
przeznaczona dla was, i e z biegiem czasu jej sens odsłoni si waszym oczom.
Cz I
Wskazania te pisane s dla wszystkich uczniów. Słuchajcie tych wskaza .
Nie pr dzej oczy zobacz , a si stan niezdolne do wylewania łez. Nie pr dzej uszy
usłysz , a utrac swoj dra liwo . Zanim głos si odezwie wobec Nauczyciela, nie mo e ju ran
zadawa . Zanim dusza stanie przed Nauczycielem obmy si musi we krwi swojego serca.
l. Wyrwij z siebie ambicj .*
* Ambicja — miło własna — to przekle stwo, to kusicielka człowieka, który si ju
podniósł ponad swoich braci. Jej najprostsza forma to po danie nagrody. Ambicja odgradza ludzi
rozumu i mocy od ich wy szych mo liwo ci. Jednak ambicja to równie po yteczna nauczycielka.
Osi gni te przez ni rezultaty obracaj si w ko cu w pył i proch. Na podobie stwo mierci i
nieszcz
, ambicja wykazuje w ko cu człowiekowi, e wysilał si dla siebie samego, to znaczy, e
pracował dla rozczarowa i zawodów. Chocia to pierwsze wskazanie wydaje si tak proste i łatwe,
nie nale y przej ponad nim zbyt szybko. Wady człowieka ulegaj subtelnemu przeobra eniu i
pojawiaj si w sercu w zmienionej postaci. Łatwo powiedzie : „Nie b d dumny", lecz trudniej
powiedzie : „Gdy Nauczyciel b dzie czyta w mym sercu, znajdzie je zupełnie czyste". Artysta
pracuj cy z miło ci do swojej sztuki, idzie drog pewniejsz , ni okultysta, który s dzi, e jego
2
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
zainteresowanie odeszło od jego własnego „Ja", a który w rzeczywisto ci rozszerzył tylko zakres
do wiadcze i swoich po da , i przeniósł swoje zainteresowanie na przedmioty, odpowiadaj ce wy -
szej mierze ycia. To samo si odnosi równie do dwóch nast pnych wskaza , pozornie prostych.
Zatrzymajcie si przy nich i nie pozwólcie tak łatwo da si oszuka swojemu sercu. Teraz bowiem,
na progu, bł d mo e by naprawiony, lecz je li go dalej z sob b dziecie nosi , wzro nie i wyda
owoce, a wtedy wyplenienie go b dzie kosztowa wiele trudu i cierpie .
2. Wyrwij z siebie pragnienie ycia.
3. Wyrwij z siebie po danie uciech.
4. Pracuj, jak pracuj ambitni. Ce ycie, jak ci. którzy s go spragnieni. B d szcz liwy, jak
ci, którzy dla szcz cia yj . Odszukaj w sercu korzenie zła i wyrwij je. yj one, przynosz c owoce
tak w sercu ucznia, jak w sercu człowieka pop dów. Tylko silny mo e je zniszczy , słaby za musi
czeka , a puszcz p dy, wydadz owoce i zgin . Ro lina ta yje i ro nie przez wieki. Zaczyna
kwitn , gdy człowiek istniał ju niezliczon ilo razy. Kto chce wst pi na Drog musi wyrwa
korzenie zła ze swojego serca. A wtedy serce zacznie ocieka krwi i wyda si człowiekowi, e całe
jego ycie zostało zaprzepaszczone. Próba ta musi by przebyta. Mo e wypadnie j przej ju na
pierwszym szczeblu niebezpiecznej drabiny, wiod cej ku drodze ycia, a mo e te do ostatniego jej
szczebla b dzie trzeba czeka . Lecz pami taj uczniu, e prób t przej i zwyci sko z niej wyj
musisz, wi c cał energi swojej duszy kieruj ku temu zadaniu. yj nie w tera niejszo ci ani w
przyszło ci, yj w wieczno ci. Ambicja, ten pot ny chwast, nie zakwitnie w wieczno ci. Ta plama
naszego bytu, spłukana zostanie przez samo zetkni cie si z atmosfer my li wiecznej.
5. Zniszcz w sobie poczucie oddzielno ci.*
* Nie wyobra aj sobie, e mo esz nie mie nic wspólnego z człowiekiem złym lub głupim.
Oni to ty sam, cho w mniejszym stopniu, ni twój przyjaciel lub Nauczyciel. Lecz je li dopu cisz, e
umocni si w tobie idea o twojej oddzielno ci, zupełnej niestyczno ci ze złem lub ze złym człowie-
kiem, to przez to stworzysz sobie Karm , która ci zwi e z tym złem lub z tym złym człowiekiem na
tak długo, dopóki twoja dusza nie zrozumie, e od niczego, cokolwiek b d by to było, nie mo e sta z
boku i by odosobniona. Pami taj, e grzech i wstyd wiata, to grzech i wstyd twój, gdy ty jeste
cz ci wiata; twoja Karma spl tana jest nierozerwalnie z Wielk Karm . Zanim osi gniesz poznanie,
musisz przej przez wszystkie miejsca, tak czyste jak i brudne.
Dlatego pami taj, e to zaplugawione odzienie, na sam my l o dotkni ciu si którego,
wzdragasz si dzisiaj, mogło wczoraj by twoim, albo mo e by twoim jutro. A je eli ze wstr tem si
odwrócisz, gdy b dzie ono na ciebie nakładane, to tym ci lej tylko do twojego ciała b dzie ono przy-
lega . Człowiek, który d y tylko do własnego zbawienia, urz dza sobie ło e z błotnistej mazi, w
której sam tonie. Powstrzymuj si , gdy powstrzymywa si jest zgodne z prawem, a nie dlatego, aby
pozostawa czystym.
6. Zgład w sobie po danie wra e .
7. Pozb d si pragnienia wzrostu.
8. Stój samotny poza wiatem zewn trznym, gdy nic, co ma ciało, nic za co oddzielnego si
uwa aj ce, nic co stoi poza Wiecznym, nie mo e ci pomóc. Czerp nauk ze wiata wra e i przygl daj
si mu. gdy tylko tym sposobem mo esz przyst pi do nauki samopoznania i postawi stop na
pierwszym szczeblu drabiny. Ro nij, jak ro nie kwiat, nie wiadomie, lecz cał dusz rw cy si ku
górze. Podobnie i ty d naprzód, by swoj dusz otworzy temu, co Wieczne. Lecz wzrost mocy i
twojego pi kna, tylko Wieczne powinno wywoływa , a nie po danie wzrostu. W przypadku
pierwszym, rozwija si b dziesz w promieniach czysto ci, natomiast w drugim, stwardniejesz pod
wpływem pragnienia wzrostu osobistego.
9. Pragnij tylko tego, co jest wewn trz ciebie.
10. Pragnij tylko tego, co jest na zewn trz ciebie.
11. Pragnij tylko tego, co jest nieosi galne.
12. Gdy w tobie znajduje si wiatło wiata, jedyne wiatło, które mo e wskazywa ci
Drog . Je li tego wiatła w sobie nie odnajdziesz, to pró no gdzie indziej b dziesz go szuka . wiatło
3
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
jest czym wy szym od ciebie, gdy go dosi gniesz, stracisz siebie. Jest nieosi galne, gdy wiecznie
dalekim b dziesz go widzie . Cho wejdziesz w obr b wiatła, płomienia nigdy nie dotkniesz.
13. Pragnij mocy płomiennie.
14. Pragnij pokoju nami tnie.
15. Pragnij posi
jak najwi cej.
16. Lecz posiadanie mo e nale e tylko do czystej duszy, a przez to nale e do wszystkich
czystych dusz w jednakowej mierze i sta si w ten sposób własno ci całej ludzko ci w jej
zjednoczeniu. Łaknij takich skarbów, które tylko czysta dusza mo e posiada , by zgromadził
bogactwa dla owego Jedynego Ducha ycia, którym jest twoje istotne „Ja". Pokój, którego powiniene
po da , jest to ten wi ty pokój, niczym niezm cony, w którym dusza ro nie, jak kwiat na cichej
ł ce. Moc, do której osi gni cia ucze powinien d y , to ta moc, która go w oczach wiata wyda za
robaka.
17. Szukaj Drogi.*
* Wskazanie to wydaje si zbyt nikłe, by zajmowa si nim oddzielne. Ucze powie: „Czy
studiowałbym te wskazania, gdybym nie szukał Drogi?" Nie przechod obok niego jednak zbyt
pr dko. Zatrzymaj si i zastanów troch . Czy szukasz Drogi, czy te mo e ol niewa ci mglista na-
dzieja osi gni cia wysokich szczytów i wielkiej przyszło ci. Niech to b dzie dla ciebie ostrze eniem.
Trzeba, aby szukał Drogi dla niej samej, a nie przez wzgl d na nogi, które po tej Drodze pójd . Jest
zwi zek mi dzy tym wskazaniem, a wymienionym w punkcie siedemnastym drugiej cz ci. Gdy po
wielu latach walki i zwyci stw, przeprowadzisz ostatni bój zwyci sko, gdy wydrzesz ostatni
tajemnic , to wtedy dopiero b dziesz gotów do dalszej drogi. Gdy ostatnia tajemnica tej wielkiej lekcji
b dzie odsłoni ta, odsłoni si jednocze nie tajemnica nowej Drogi, prowadz cej poza kres wszelkiego
ludzkiego do wiadczenia, poza wszelkie ludzkie wyobra enia i poj cia. Nad ka dym z tych punktów
trzeba zatrzyma si długo i dobrze zastanowi . Trzeba si upewni , e si wybrało Drog dla niej
samej. Najpierw Droga i prawda, a potem dopiero ycie.
18. Szukaj Drogi zagł biaj c si w sobie.
19. Szukaj Drogi przez miałe zetkni cie si ze wiatem zewn trznym.
20. Szukaj Drogi nie tylko na jednej cie ce. Ka dy temperament ma swoj wła ciw Drog ,
która wydaje si najbardziej po dana. Lecz nie mo na jej znale ani przez sam tylko nabo no ,
ani przez samo po wi cenie si religijne, ani przez samo gor ce d enie ku górze, ani przez sam
tylko ofiarn prac , ani te przez samo tylko wytrwałe badanie ycia. Ani jedna z tych dróg, wzi ta
oddzielnie, nie posunie ucznia dalej ni na pierwszy stopie . Lecz eby wej na szczyt drabiny,
trzeba przej po wszystkich jej szczeblach; wszystkie s niezb dne, ani jednego nie mo na pomin .
Szczeblami tymi s ludzkie wady, jedna po drugiej, w miar , jak je przezwyci amy. Szczeblami tymi
s ludzkie cnoty, bez nich niepodobna si obej . Chocia stwarzaj one wietlan atmosfer i
zapewniaj szcz liw przyszło , nie przynios jednak całego po ytku, je li stoj samotnie. Kto chce
wst pi na Drog , musi rozumnie i wszechstronnie do wiadczy cał ludzk natur . Ka dy człowiek
stanowi sam dla siebie Drog , prawd i ycie. Lecz tylko wtedy, gdy opanuje mocno swoj indy-
widualno (wyraz indywidualno oznacza tu nasz przej ciow osobowo , a nie osobowo istotn ,
nie mierteln , nasze wy sze „Ja", w jakim znaczeniu u ywa tego wyrazu wi kszo dzieł
teozoficznych), i gdy pozna przy pomocy obudzonej w sobie woli duchowej, e indywidualno ta to
nie on sam, lecz co , co on z trudem stworzył dla u ytku swojego wy szego „Ja", co , przy pomocy
czego mo e osi gn ycie poza sw indywidualno ci w miar rozwoju swojego intelektu. Gdy
zrozumie, e dla tego wła nie celu dane mu zostało ycie jednostkowe, tak zadziwiaj ce i tak zło one,
to wtedy i tylko wtedy dopiero wst pi na Drog . Szukaj Drogi, zagł biaj c si w tajemniczych
gł biach wn trza swojej własnej istoty. Szukaj Drogi, próbuj c wszelkich do wiadcze , wykorzystuj c
wszystkie zmysły, by zrozumiał warunki rozwoju i tre bytowania innych indywidualno ci, by
poj ł pi kno i tajemnice innych boskich atomów, wiruj cych wokół ciebie i stanowi cych ludzk ras
do której nale ysz. Szukaj Drogi, badaj c prawa bytu, prawa przyrody i prawa nadprzyrodzone, szukaj
skłaniaj c kornie dusz przed gwiazd , której wiatło w tobie słabo pobłyskuje. A w miar , jak
b dziesz czuwa i skłania przed ni głow , blask jej b dzie coraz ja niejszy, coraz wiatlejszy. Wtedy
b dziesz wiedzie , e znalazłe pocz tek Drogi. A, gdy dosi gniesz ko ca Drogi, blask tej gwiazdy
stanie si wiatłem niesko czonym.*
4
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
* „Szuka Drogi, próbuj c wszelkich do wiadcze ". Nie znaczy to wcale: „Ust puj wszelkim
pokusom zmysłów dla poznania ich". Póki nie jeste okultyst mo esz tak post powa , lecz nie
pó niej. Je eli wybrałe Drog i na ni wst piłe , nie mo esz ju bez wstydu ust powa tym pokusom.
Patrze jednak na nie mo esz bez przera enia, mo esz je wa y , bada i próbowa , wyczekuj c
cierpliwie i z ufno ci tej chwili, gdy ju przestan by dla ciebie gro ne. Nie pot piaj jednak tego, kto
nie oparł si pokusom, wyci gnij do r k , jak do brata pielgrzyma, którego nogi oci ały po długiej
w drówce. Pami taj uczniu, e jakakolwiek była by przepa mi dzy człowiekiem dobrym a
grzesznym, to jest jeszcze wi ksza mi dzy dobrym a tym, który osi gn ł poznanie, a niezmierzona
mi dzy dobrym a tym, który stoi na progu bosko ci. Dlatego b d ostro ny i nie wyobra aj sobie
przedwcze nie, e si czym ró nisz od ogólnej masy ludzkiej. Gdy znajdziesz pocz tek Drogi,
gwiazda twojej duszy uka e swoje wiatło i w wietle tym ujrzysz wielko mroku, w którym ona bły-
szczy. Rozum, serce i mózg, wszystko to ciemno i pustka, dopóki pierwsza wielka bitwa nie b dzie
wygrana. Niech ci jednak ten mrok nie przera a i utkwij oczy w owym male kim wiatełku, a ono
b dzie rosn . Lecz niech mroki twojej duszy pomog ci poj ci ko poło enia tych, którzy nigdy
adnego wiatła nie widzieli, i których dusze s pogr one w gł bokiej ciemno ci. Nie pot piaj ich.
Nie unikaj ich, staraj si rozja ni cho troch ci k Karm Wszech wiata; staraj si da jak kolwiek
pomoc tym mocarnym r kom, które powstrzymuj zwyci stwo sił mroku. Wtedy b dziesz
uczestnikiem rado ci, co wprawdzie poci ga za sob trud i ból, lecz daje za to ogromne szcz cie,
ci gle wzrastaj ce.
21. Oczekuj rozkwitu kwiatu w ciszy, która nast puje po burzy, nie wcze niej. Uka e si
łodyga, b dzie rosn , wypu ci odnogi, listki i p czki kwiatów w czasie, gdy jeszcze szumi burza i
toczy si walka. Lecz kwiat sam nie otworzy si w pełni, dopóki nie otworzy si i nie wyro nie w
pełni całkowita indywidualno człowieka, dopóki ni nie owładnie ten Boski atom, który j stworzył,
jako narz dzie dla do wiadcze i prze y , dopóki cała natura człowieka nie podda si swojemu
wy szemu „Ja". Lecz wtedy nast pi cisza, podobna do ciszy podzwrotnikowej, która nast puje po
ulewnym deszczu, kiedy przyroda tak szybko zdaje si pracowa , e mo na jej prac zauwa y .
Podobna cisza spadnie na um czonego Ducha. I wtedy to, w gł bokiej ciszy stanie si to co
tajemniczego, które nas przekona, e znale li my Drog . Mo esz nazywa to co , jak chcesz. Jest to
głos, rozlegaj cy si tam, gdzie nie słycha adnego innego głosu. Jest to zwiastun bez formy i bez
ciała, albo mo e kwiat rozwini tej duszy. Nie wystarcz tu adne porównania. Lecz mo na to
przeczu , szuka i pragn nawet w ród szalej cej burzy. Cisza ta mo e trwa jedno mgnienie albo
całe tysi clecia. Lecz i ona si sko czy. Jednak moc tej ciszy zostanie w tobie. Znowu i znowu trzeba
i do boju i zwyci a . Natura mo e zastygn tylko na chwil .*
* Rozwini cie si kwiatu, to wła nie ów dziwny moment obudzenia siv duchowego.
Równocze nie budzi si zaufanie, wiedza i pewno . Dusza na ułamek sekundy, jak gdyby zatrzymuje
si ze zdumienia, a potem odczuwa, jakby nasycenie. To wła nie jest moment owej ciszy milczenia.
Wiedz uczniu, e ci, którzy przeszli przez milczenie, którzy poczuli jego błogi pokój, jego moc w
sobie zachowali, ci pragn , aby ty tak e przez nie przeszedł.
Wi c kto jest zdolny wst pi w progi wi tyni Wiedzy, ten znajdzie tam zawsze Nauczyciela.
Kto prosi, ten otrzymuje. Chocia zwykły człowiek ci gle prosi, jednak, jego głos nie jest słyszany. A
to dlatego, e prosi tylko umysłem, za głos umysłu jest słyszany tylko na tej płaszczy nie, na której
działa umysł. Dlatego mówi , e prosz cy otrzymuj o co prosz tylko wtedy, gdy zastosuj si do
pierwszych dwudziestu jeden wskaza . Czyta za w znaczeniu okultystycznym znaczy czyta oczami
Ducha. Prosi znaczy czu głód duchowy, nami tnie po da Ducha. Umie czyta znaczy posi
dar
nasycenia tego głodu cho by w nieznacznym stopniu. Gdy ucze gotów jest si uczy , poznaj go
wtedy i przyjmuj . A to dlatego, e zapalił on ju swoj wieczk , a zapalonej wieczki nie mo na ju
ukry . Lecz uczy si nie mo na, dopóki nie zostanie wygrana pierwsza wielka bitwa. Umysł mo e
ju uznawa prawd , lecz Duch jeszcze nie jest zdolny jej przyj . Dopiero po przebyciu burzy i
osi gni ciu pokoju, mo na zacz nauk , cho by ucze jeszcze si wahał i robił uniki. Głos milczenia
ju w nim pozostanie.
5
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
I cho by ucze porzucił Drog , to nadejdzie jednak dzie , w którym głos znowu si odezwie i
wywoła w duszy rozdwojenie: oddzieli nami tno ci od mo liwo ci Boskich. Wtedy z bólem i
krzykiem rozpaczy, wydawanym przez porzucone ni sze „Ja", ucze powróci na Drog .
Dlatego mówi : „pokój z wami". Pokój Mój daj wam, mo e powiedzie tylko Nauczyciel do
swoich uczniów b d cych z Nim jednego Ducha. Nawet w ród nie znaj cych m dro ci Wschodu s
niektórzy, do których słowa te mog by skierowane i powtarzane codziennie z coraz wi ksz prawd .
Zauwa trzy prawdy, które s sobie równe. Wskazania powy sze s pierwsze, jakie s
napisane na cianach wi tyni Wiedzy.
Prosz cy — otrzymaj .
Pragn cy czyta — przeczytaj .
Pragn cy si nauczy — nauczeni b d .
wiatło na Drodze
Cz II
Z milczenia, b d cego pokojem, zabrzmi dono ny głos. Głos ten ci powie: „Nie jest dobrze,
dot d tylko zbierałe niwo, trzeba, by teraz ty zacz ł sia ". A wiedz c, e ten głos to samo
milczenie, b dziesz mu posłuszny.
A teraz, gdy jeste uczniem, który mo e sta , słysze , widzie i mówi , który przezwyci ył
po dania i osi gn ł samopoznanie, który ujrzał rozkwit swojej duszy i zrozumiał go, który usłyszał
głos Milczenia — id teraz do wi tyni Wiedzy i czytaj to, co tam napisano dla ciebie.*
* Móc sta — znaczy by silnie przekonanym; móc słysze — znaczy otworzy drzwi duszy;
móc widzie — znaczy osi gn poznanie bezpo rednie; móc mówi — oznacza zdolno wpływania
dobroczynnie na innych; przezwyci y po dania — oznacza umiej tno władania swoimi siłami i
opanowania swojego „Ja"; osi gn samopoznanie — oznacza cofni cie si do twierdzy wewn trznej,
sk d bezinteresownie patrze ju mo na na wszystko, co jest osobiste; ujrze rozkwit sw
7
ojej duszy —
oznacza mo liwo wejrzenia na mgnienie oka w
gł b siebie samego i spostrze enie przemian, które
stopniowo uczyni z ciebie co wi cej, ni człowieka; zrozumie rozkwit — znaczy znale w sobie
moc patrzenia na o lepiaj cy blask Ducha, nie opuszczaj c oczu i nie cofaj c si przed nim w
przera eniu, jak przed jakim strasznym widmem. A to si przytrafia niektórym i wtedy bitwa zostaje
przegrana, chocia zwyci stwo było prawie pewne. Słysze Głos Milczenia — znaczy zrozumie , e
jedyny, istotny twój Mistrz i przewodnik, znajduje si wewn trz ciebie. Wst pi do wi tyni Wiedzy
— znaczy osi gn taki stan duszy, w którym staje si mo liwe nabywanie wiedzy Ducha. Wtedy
znajdziesz tam wiele słów, pisanych ognistymi głoskami, a które łatwo przeczytasz.
Albowiem, gdy gotowy jest ucze , gotowy jest i Nauczyciel.
1. Stój z boku, gdy nastanie godzina bitwy, a chocia ty b dziesz walczy , nie ty b dziesz
ołnierzem.
2. Szukaj ołnierza, a znalazłszy go, pozwól mu walczy w tobie.
3. Uwa aj na jego rozkazy w czasie bitwy i b d im posłuszny.
4. Lecz b d posłuszny ołnierzowi nie tak, jak gdyby on był dowódc , a tak, jak gdyby on
był tob samym, i jak gdyby jego rozkazy były wyrazem twoich najtajniejszych pragnie , albowiem
on to ty sam, a jednocze nie jest on niesko czenie m drzejszy i silniejszy od ciebie. Szukaj go, al-
bowiem w ogniu bitwy mo esz go przeoczy przechodz c obok, a je eli ty go nie poznasz, to i on
ciebie nie pozna. Je eli twoje wołanie dojdzie do jego wra liwych uszu, to b dzie on walczy w tobie i
zapełni mroczn pustk , któr odczuwałe dot d w duszy. Je li si to stanie, to wytrzymasz bitw
pozostaj c spokojny i bez straty sił, jak gdyby stał z boku, pozwoliwszy jemu walczy za ciebie. Ani
6
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
jedno twoje uderzenie nie b dzie wtedy zadane bez skutku lub w pró ni . Je eli jednak nie b dziesz
go szuka , je eli przejdziesz obok nie poznawszy go, to nie ma dla ciebie ratunku. Rozum ci si
zm ci, do serca wkradnie si niepewno , wzrok i zmysły zawiod ci na polu bitwy i nie b dziesz
umiał odró ni przyjaciół od wrogów.
ołnierz ten to ty sam. Lecz ty jeste tylko przemijaj c osobowo ci popełniaj c bł dy, on
za jest wieczny i stanowi nieomylne oparcie. Je li tylko raz wejdzie on w ciebie i stanie si twoim
ołnierzem, nigdy ju nie opu ci ci w zupełno ci, a w dniu wielkiego pokoju zleje si z tob w jed-
no .
5. Przysłuchuj si pie ni ycia.*
* Poszukuj i nasłuchuj jej przede wszystkim w swoim sercu. Z pocz tku powiesz mo e: „Nie ma jej
tu, przysłuchuj c si znajduj tylko rozd wi ki".
Lecz szukaj gł biej. Je li si zawiedziesz, poczekaj troch i zacznij szuka jeszcze gł biej.
Ka de ludzkie serce posiada swoj wła ciw melodi , swoje własne ródło yciodajnej wody. Mo e to
ródło jest zasypane, zagłuszone, ale jest. Wiar , nadziej i miło znajdziesz w fundamentach swojej
natury. Kto wybiera zło, ten nie chce zajrze w gł b swojej duszy, ten zatyka uszy na pie swojego
serca, a oczy zamyka na wiatło swojego Ducha. Czyni tak, gdy uwa a za łatwiejsze ycie po da .
Jednak w gł bi ka dego ycia płynie pot ny strumie , którego adne tamy nie mog
powstrzyma : s
tam naprawd wielkie wody ycia. Odszukaj je, a zobaczysz, e najn dzniejsza nawet istota, stanowi
cz
tego pr du ycia, cho by tego faktu sama nie widziała i cho by najdziwaczniejsze formy
zewn trzne na siebie przybierała.
W tym znaczeniu mówi ci: wszystkie istoty, po ród których walczysz, s cz stkami Boga. A
ułuda, po ród której yjesz, jest tak zwodnicza, e trudno przewidzie , kiedy i gdzie po raz pierwszy,
uda ci si dosłysze głos Ducha w sercach innych ludzi. Cho go nie słyszysz teraz, to wiedz, e głos
ten na pewno w tobie si znajduje. Tu go szukaj, i je li cho raz go usłyszysz w sobie, to łatwiej go
b dziesz poznawa w sercach otaczaj cych ci ludzi.
6. Przechowaj w pami ci jego melodi .
7. Naucz si z niej wsz dzie rozpoznawa harmoni .
8. Mo esz si teraz wyprostowa i stan mocno, jak skała po ród otaczaj cej ci zawieruchy,
posłuszny ołnierzowi, który jest jednocze nie tob i twoim władc . Posłuszny jego rozkazom
bierzesz udział w bitwie spokojny i bez troski o jej wynik, albowiem wa ne jest tylko, aby ołnierz
zwyci ył, a ty wiesz dobrze, e on nie mo e by zwyci ony. I stoisz spokojny z zimn krwi ,
uwa nie przygl daj c si wszystkiemu, nadstawiaj c słuchu, który nabyłe przez cierpienie i przez
opanowanie cierpienia.
Lecz do twoich uszu dochodzi b d tylko urywki wielkiej pie ni ycia, gdy nadal jeste
tylko człowiekiem. Je li tej pie ni b dziesz si przysłuchiwa , to staraj si dobrze j zapami ta , aby
nie zagin ł ani jeden ton z melodii, które dosi gn twoich uszu. Z pie ni tej usiłuj rozwikła tajemnic ,
która ci otacza.
Z czasem Nauczyciel nie b dzie ci ju potrzebny. Albowiem, jak ka dy człowiek posiada
pojedynczy głos, tak samo posiada głos i to, w czym pojedynczy człowiek istnieje. Samo ycie ma
tak e swój głos i nieme nie jest nigdy. A jego głos d wi czy nie płaczem lub krzykiem, jak si wydaje
głuchym, lecz pie ni . Z pie ni tej dowiesz si , e ty sam stanowisz cz
jej harmonii i naucz si by
posłusznym prawom tej harmonii.
9. Przygl daj si uwa nie otaczaj cemu ci yciu.
10. Ucz si przenika serca ludzkie i rozumie je.*
* Ucz si patrze na ludzi z punktu widzenia zupełnie bezstronnego, nieosobistego, gdy
inaczej b dziesz ich widzie w barwach twoich własnych szkieł. Dlatego przede wszystkim nale y
wyja ni , co znaczy nie-osobisty punkt widzenia. Zrozumie co — znaczy by bezstronnym. Nikt nie
jest twoim wrogiem, nikt te przyjacielem. Jednak wszyscy s twoimi Nauczycielami. Twój wróg to
zagadka, któr nale y odgadn , cho by to wymagało wielu wieków. Twój przyjaciel to jakby cz
ciebie samego, uzupełnienie ciebie, to tak e zagadka trudna do rozwi zania.
Jest tylko jedna rzecz jeszcze trudniejsza do zrozumienia: twoje własne serce. Dopiero, gdy
okowy twojej osobowo ci zaczn z ciebie opada , pocznie si otwiera przed tob wielka tajemnica
7
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
twego „Ja". B dziesz w stanie domy la si jej dopiero od chwili, gdy wzniesiesz si ponad swoj
osobowo . Dopiero wtedy, nie wcze niej, zdołasz t tajemnic przemkn . Dopiero wtedy, tylko
wtedy, zdołasz opanowa swoje „Ja" i nim rz dzi .
11. Wpatruj si z napi t uwag w swoje własne serce.
12. Albowiem przez twoje serce przyjdzie to jedyne wiatło, które mo e opromieni twoje
ycie i uczyni je jasne dla twoich oczu. Badaj ludzkie serca, aby pozna wiat, w którym yjesz, i
którego chcesz by cz ci . Wpatruj si w otaczaj ce ci ycie, wiecznie zmienne i ruchliwe, gdy
tworz je ludzkie serca. W miar , jak lepiej b dziesz pojmowa znaczenie i pot g serc, osi ga
b dziesz stopniowo coraz wy sze zdolno ci wnikni cia gł biej w tre wszystko obejmuj cego słowa
ycia.
13. Słowo idzie tylko za wiedz . Gdy posi dziesz wiedz , to osi gniesz i zdolno słowa.*
* Nie mo na by dla innych pomocnym, dopóki nie nab dziesz pewno ci siebie. Je li
pierwsze dwadzie cia jeden wskaza nie b dzie ci obce, gdy wst pisz do wi tyni Wiedzy, przy
twoich rozwini tych siłach i uczuciach uwolnionych od kajdan, to wtedy znajdziesz w sobie ródło, z
którego popłynie słowo.
Po trzynastym wskazaniu, nie mog ju doda ani jednego słowa wi cej, do tego co ju
napisano. Uwagi powy sze napisane s dla tych, którym daj mój pokój, którzy mog je czyta nie
tylko umysłem, lecz tak e i uczuciem wewn trznym. Ostatnie wskazania s ju bez moich uwag.
14. Je li zapanujesz nad swoimi wewn trznymi uczuciami i nauczysz
si nimi włada , je li
przezwyci ysz po dania płyn ce z twoich zmysłów, jak równie po dania, pochodz ce z twojej
duszy osobowej, je li posi dziesz wiedz , b d gotów uczniu wst pi na Drog istotn . Znalazłe
Drog : przygotuj si i po niej.
15. Pytaj si ziemi, powietrza i wody o tajemnice, które one chowaj dla ciebie. Rozwój
twoich wewn trznych uczu daje ci mo liwo stawiania tych pyta .
16. Pytaj si wi tych ziemi o ich tajemnice. Przezwyci enie po da zmysłów daje ci
prawo do tego.
17. Pytaj si swojego najgł bszego, jedynego „Ja", o t ostatni tajemnic , któr ono
przechowuje dla ciebie przez całe wieki. Przezwyci enie po da duszy osobowej to wielkie i trudne
zwyci stwo, jest ono wynikiem pracy wieków. Dlatego nie spodziewaj si za nie nagrody wcze niej,
a si nagromadz wieki do wiadcze . Gdy nastanie czas aby wypełni to siedemnaste wskazanie,
człowiek stanie wtedy na granicy stanu, w którym b dzie czym wi cej, ni człowiekiem.
18. Wiedza, któr posiadłe , stała si dlatego twoj , e twoja dusza zlała si w jedno ze
wszystkimi czystymi duszami, twoim wewn trznym „Ja". Jest to zaufanie, którym darzy ci
Najwy szy. Gdyby zdradził to zaufanie i na złe u ył swojej wiedzy, gdyby zlekcewa ył je sobie, to
nawet z tej wysoko ci, jakiej dosi głe , mo esz spa . Zdarza si , e na samym progu padaj wysokie
dusze, nie b d c w stanie znie ci aru odpowiedzialno ci, nie maj c sił posun si dalej. Dlatego
na t chwil przygotowuj si ci gle, z niepokojem i dr eniem. Gotuj si do walki.
19. Napisane jest, e dla tego, który stan ł na progu Bosko ci, nie istniej prawa ani przepisy.
By rzuci jednak silniejsze wiatło na tre tej ostatecznej walki, mo na tak si wyrazi : „Trzymaj si
mocno tego, co nie posiada ani substancji, ani bytu".
20. Słuchaj tylko tego głosu, który mówi bez d wi ku.
21. Patrz tylko na to, co jest niewidoczne dla zmysłów wewn trznych i zewn trznych.
8
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
Komentarz
I
„
Nie pr dzej oczy zobacz , a stan si niezdolne do wylewania łez".
Trzeba sobie uprzytomni , e ksi ka „ wiatło na Drodze" nie jest podobna do innych
ksi ek. Wielu dopatrywa si w niej mo e pewnej tre ci filozoficznej, nie znajduj c nic wi cej. Dla
tych czytelników nie b dzie ona miała smaku po ywnej potrawy, lecz zak ski tylko zaostrzaj cej
apetyt. Jest to ostrze enie, aby ksi ki tej nie czyta i nie rozumie w sposób dosłowny.
Jest inny sposób czytania wielu autorów: nie mi dzy wierszami, a wnikaj c we wn trze
ka dego zdania. Jest to odcyfrowanie trudnego szyfru. Wszystkie dzieła dotycz ce alchemii pisane
były takim szyfrem. U ywali go wielcy filozofowie i poeci wszystkich czasów. Posługuj si nim
równie Adepci. Gł bi swojej m dro ci ukrywaj w zdaniach, którymi j wypowiadaj . Nic wi cej
ponadto nie mog zrobi .
Istnieje prawo natury, które da, aby człowiek sam odgadł nieznane mu tajemnice. Inn
drog nie mo e ich pozna . Kto chce y , musi sam zjada swoje po ywienie. To najprostsze prawo
natury ma zastosowanie i do sfery ycia wy szego. Kto chce y i działa , nie mo e, jak dziecko bra
pokarm z ły eczki; musi je sam.
W prostych słowach chc wyło y niektóre ze wskaza „ wiatła na Drodze". Czy to
usiłowanie stanowi b dzie istotny komentarz, tego nie wiem.
Dla głuchoniemego prawda nie stanie si bardziej zrozumiała, cho by j wypowiedzie gło no
do ucha we wszystkich mo liwych j zykach. Kto nie jest głuchy ani niemy, dla tego jeden j zyk bywa
zwykle bardziej zrozumiały od dwóch. Do takich wła nie ludzi, ja si zwracani.
Wiem, e znaczenie pierwszych czterech wskaza pierwszej cz ci „ wiatła na Drodze"
pozostaje dla wielu niejasne, mimo e zdaj sobie spraw z ogólnego zało enia tej ksi ki.
S to cztery prawdy dla wst puj cych na drog okultyzmu. Dost p tam zamyka Złota Brama.
Wielu jednak przekroczyło t bram i ujrzało to niesko czone pi kne, które poza ni si znajduje. W
odległej przyszło ci wszyscy przejdziemy przez t bram . Pragn jednak, aby czas, ten wielki
zwodziciel, miał mniejsz pot g . Tym, którzy go uznaj i ceni , nie mam nic do powiedzenia, lecz
tym (a nie jest ich tak mało, jak my l powszechnie), dla których upływ czasu jest tylko biciem
zegara, a poczucie przestrzeni tylko elazn klatk , tym chc komentowa i tłumaczy t ksi k , póki
jej nie zrozumiej w pełni.
Pierwsze cztery wskazania, pierwszej cz ci s dla tych, którzy jeszcze nie dost pili
Wtajemniczenia. Zanim ucze nie wypełni tych wskaza , nie mo e nawet dotkn si do zamka wrót,
wiod cych do wiedzy. Czemu za nie miałby u y wszelkich mo liwych dróg, aby doj do tej
wiedzy, tego swojego najwy szego prawa?
Dla do wiadcze , laboratorium nie jest jedynym miejscem. I nie z sam tylko materi nauka
ma do czynienia, cho by w najsubtelniejszych jej przejawach. Tylko lenistwo my li naszej epoki,
mogło sprowadzi takie przekonanie. Nauka zawiera w sobie musi wszelkie formy wiedzy. Jest
rzecz wysoce interesuj c ledzi odkrycia chemików, odsłaniaj ce nam istnienie form materii
zupełnie nieuchwytnych. Istnieje jednak jeszcze inna dziedzina wiedzy i nie wszyscy zadawalaj si
samymi tylko do wiadczeniami sprawdzalnymi przez nasze zmysły.
Zdaje mi si , e ka dy człowiek, cho by przeci tny, byle nie zamroczony nami tno ciami,
podejrzewa, a mo e nawet nabył przekonania, e w zmysłach fizycznych zawieraj si inne zmysły
9
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
bardziej subtelne. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Gdyby my wezwali natur na wiadka, to
by my si przekonali, e wszystko, co jest dost pne dla zwykłego wzroku, zawiera w sobie jeszcze
co wi cej, ni to, co spostrzegamy, a co si ukrywa w danym przedmiocie. Mikroskop otworzył nam
cały nowy wiat, lecz w odsłoni tych nam przeze komórkach ukrywa si tajemnica, której nam adne
narz dzia nie obja ni .
Cały wiat, a do jego najgrubszych form materialnych, o ywia i opromienia inny wiat,
znajduj cy si wewn trz pierwszego. Ten wewn trzny wiat, nazywany jest w okultyzmie wiatem
astralnym. Nasuwa nam on poj cie czego „gwiezdnego". Lecz „gwiazdy", s to ciała wiec ce
własnym wiatłem. Stanowi to wła ciwo charakterystyczn dla wiatła istniej cego we wn trzu
materii, gdy ludzie obdarzeni zdolno ci takiego widzenia, nie potrzebuj lampy, aby dostrzec to
wiatło. Jak kolwiek by my nazw nadawali temu wiatłu, czy yciu wewn trznemu, rz dzi ono
niew tpliwie yciem zewn trznym na podobie stwo tego, jak mózg rz dzi poruszeniami warg, gdy
człowiek mówi. Dlatego te , cho wyraz „astralny", sam przez si nie zawiera wszystkiego, co si nim
oznacza, b d si nim posługiwa .
Całe „ wiatło na Drodze" napisane jest tym astralnym szyfrem i zrozumie t ksi k mo e
tylko ten, dla kogo tre astralna nie jest niepoj ta. Wskazania jej skierowane s głównie ku
wytworzeniu i rozwini ciu ycia astralnego. Zanim pierwszy krok w tym kierunku nie zostanie
postawiony, człowiek nie mo e osi gn tego, co si nazywa „intuicj ", czyli błyskawicznego
poznania. Za intuicja jasna i pewna, stanowi jedyn form poznania, przy pomocy której mo na
pracowa szybko i dosi gn tego podniosłego stanu, le cego w granicach wiadomych wysiłków
człowieka.
Osi ganie poznania na drodze do wiadczenia, stanowi metod zbyt powoln dla tych, którzy
chc otrzyma istotne wyniki. Kto przy pomocy intuicji pracuje nad wiedz , osi ga j wielostronnie i z
niezwykł szybko ci przez samo tylko napi cie woli. Podobny jest wtedy do owego dobrego
robotnika, który to chwyta szybko za narz dzia, bez wzgl du na ich ci ar i nie zatrzymuje si dla ich
próbowania, lecz bierze do r ki to, które jest mu potrzebne.
Wskazania tej ksi ki napisane s dla wszystkich uczniów, lecz tylko dla uczniów tj. dla tych,
którzy d
do poznania. Dla nikogo wi cej, jak tylko dla uczniów tej szkoły, przepisy te mog
przynie po ytek i wzbudzi zainteresowanie. Wszystkim, których powa nie zajmuje okultyzm,
powiadam: najpierw gromad cie wiedz . Kto j ma, temu b dzie dodane. Pró ne jest oczekiwanie, e
wiedza przyjdzie sama. Łono czasu zamknie si przed tob i pozostaniesz nienarodzony.
Dlatego mówi wszystkim tym, którzy po daj i s spragnieni wiedzy: id cie za tymi
wskazaniami.
Nie s one wymy lone przeze mnie. S to po prostu przybrane w słowa prawa, panuj ce w
wiecie ponadfizycznym. S to prawdy tak bezwzgl dne w swojej sferze, jak bezwzgl dne s prawa,
rz dz ce Ziemi i jej atmosfer .
Zmysły, o których si mówi w tych czterech wskazaniach, to zmysły astralne, czyli
wewn trzne. aden człowiek nie zapragnie zobaczy wiatła, które o wietla dusz nie znaj c
przestrzeni, tak długo, dopóki ból, nieszcz cie i rozpacz nie zmusi go do odej cia od zwykłego ycia
ludzi. Z pocz tku człowiek, jak gdyby przezwał cał słodycz ycia, przestawał j nast pnie odczuwa ,
potem prze ywa cierpienie, a w ko cu jego oczy stan si niezdolne do wylewania łez.
Wiem dobrze, e powy sze słowa napotkaj gor ce protesty ze strony nawet tych, którzy
sympatyzuj z my lami pochodz cymi z gł bszego ycia duszy. Widzie wzrokiem astralnym, znaczy
ujawnia form działalno ci trudn do zrozumienia. Człowiek nauki wie dobrze, jaki to cud dzieje si
z małym dzieckiem, gdy ono po raz pierwszy owładnie zmysłem wzroku i podda go władzy mózgu.
Podobny cud dzieje si z ka dym zmysłem, lecz poddanie wzroku umysłowi, stanowi zdaje si ,
najwi kszy wysiłek. Dokonuje go dziecko prawie nie wiadomie, dzi ki pot dze odziedziczonych
nawyków. Nikt z nas nie pami ta tych wysiłków, tak samo, jak nie pami ta ka dego kroku, którym
wspinał si przed rokiem na gór . Pochodzi to st d, e poruszamy si , yjemy i istniejemy w materii.
Nasze poznanie jej stało si intuicyjne.
Rzecz si ma zupełnie inaczej z naszym yciem astralnym. Tak mało mu człowiek po wi cał
uwagi i przez tak długi okres, e stracił mo liwo posługiwania si tymi zmysłami. Wprawdzie w
ka dej z istniej cych dot d cywilizacji ujawniały si przejawy ycia astralnego, człowiek zawsze zmu-
szony był uznawa te fakty z mniejszym lub wi kszym zdumieniem. W wi kszo ci jednak wypadków
zaprzecza im. B d c materialist , staje si t dziwn istot , która nie mo e widzie swojego własnego
10
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
wiatła, tym dziwnym tworem, który nie chce y , organizmem astralnym posiadaj cym oczy, uszy,
j zyk i władz nad nimi, a nie korzystaj cym z adnego z tych darów.
Taki stan rzeczy i nawyk niewiedzy o swoich własnych siłach i zdolno ciach tak wrosły w
człowieka, e nikt teraz wzrokiem Ducha nie b dzie patrze , dopóki cierpienia nie uczyni oczu
fizycznych nie tylko niewidz cymi, ale niezdolnymi nawet do łez. By niezdolnym do łez — znaczy
stan oko w oko z natur ludzk , przezwyci y j , osi gn równowag duchow , której naruszy
nie zdołaj adne osobiste prze ycia. Wcale to nie oznacza oschło ci serca ani oboj tno ci, ani
niezdolno ci do odczuwania bólu. Tylko, e wtedy cierpi ca dusza wydaje si , jak gdyby nie miała ju
w sobie podło a do odczuwania ostrych m k. Nie jest to wcale podobne do jakiego stopniowego
uwi du starczego, kiedy to wszelkie wzruszenia staj si w tłe, gdy zu yły si ju struny, na których
one drgały. Nic podobnego nie stosuje si do ucznia, a gdyby si stosowało, musiałby to
przezwyci y , jako słabo , zanim wst piłby na Drog .
Oschło serca stanowi cech egoisty, człowieka zamkni tego w sobie, tego, dla którego wrota
s zamkni te. Oboj tno stanowi cech człowieka ograniczonego, i pseudo-filozofa, lalki, nie maj cej
siły do patrzenia w oczy rzeczywisto ci. Gdy ból i m ki st pi ostrze odczuwania cierpie , zachodzi
wtedy rodzaj moralnego letargu, podobnego do starczego zaniku wra liwo ci.
Stan taki czyni niemo liwym wst pienie na Drog , na której pierwszy krok jest niezmiernie
trudny, wymaga wielkiej siły, oraz pełni energii psychicznej i fizycznej.
Ma słuszno Edgar Allan Poe, gdy mówi, e oczy, to s okna duszy, okna zamieszkałego
przez duchy zamku, w którym mieszka dusza. Dlatego, je li zmartwienia, rozczarowania, obawa albo
te przeciwnie, rozkosze yciowe, o tyle zachwiej równowag duszy, e straci ona panowanie nad
sob i pozwoli na zalew swojej wiedzy wewn trznej przez potop wra e , wtedy nast puje zam t, okna
staj si nieprzezroczyste i wiatło nie przynosi po ytku.
Tak samo si dzieje, gdy człowiek na brzegu przepa ci pod wpływem wzruszenia straci
władz nad swoimi nerwami, na pewno spadnie w przepa . Trzyma si prosto i zachowywa
równowag nale y nie tylko w miejscach niebezpiecznych. To samo stosuje si do duszy. Gdzie
wy ej, ponad ni , znajduje si ów punkt, ł cz cy ciało materialne z ciałem astralnym.
Iskra Bo a przebywa w miejscu zacisznym, gdzie nie porusz powietrza adne drgania
przyrody. Tak jest zawsze. Dusza jednak mo e utraci zwi zek z owym zacisznym miejscem, sam
wiadomo o nim. Chocia dusza i Duch s cz ciami jednej cało ci, zwi zek ich mi dzy sob mo e
zosta osłabiony przez wzruszenia i wra enia. Uczucie zadowolenia lub cierpienia wywołuje yw
wibracj , któr wiadomo człowieka uto sami z yciem. Wra liwo jednak nie słabnie, chocia
ucze wst pi na Drog ; przeciwnie nawet, zwi ksza si .
Jest to pierwsza próba jego siły. Ucze musi cierpie , odczuwa rado i znosi wszystko
ywiej, ni inni ludzie, gdy podj ł si zadania nieistniej cego dla innych, zadania nie odst powania
od celu pomimo cierpie . Musi on te rzeczywi cie trzyma si mocno w r ku od pocz tku i sam
sobie kła do ust swój k sek; nikt inny nie mo e mu w tym pomóc.
Pierwsze cztery wskazania „ wiatła na Drodze" odnosz si \v cało ci do rozwoju astralnego.
Rozwój ten powinien dosi gn pewnej granicy tj. powinien by zapocz tkowany w pełni, zanim
reszta wskaza stanie si dost pna nie tylko dla intelektu, lecz i dla duszy. Dopiero wtedy ksi ka ta
b dzie mie znaczenie nie tylko teoretyczne, ale i praktyczne.
W jednym z wielkich Bractw mistycznych, na pocz tku roku odprawiane s cztery obrz dy,
b d ce ilustracj i obja nieniem tych wskaza . W obrz dach tych udział bior tylko wst puj cy na
Drog , gdy obrz dy te oznaczaj po prostu słu b w Przedsionku. Je li zrozumiemy, e obrz dy te
oznaczaj oddanie siebie na ofiar , to pojmiemy, jak powa n rzecz stanowi wst pienie na Drog .
Pierwszym z tych obrz dów jest tylko co wymieniony. Rado ci wielkie i cierpienia gorzkie, t sknota i
rozpacz, zaczynaj wywiera swój wpływ na dr c dusz , która nie ujrzała jeszcze wiatła w mroku i
pozostaje bezradna, jak lepiec. Dopóki dusza nie b dzie przyjmowa tych rzeczy spokojnie, dopóki j
to nie b dzie wyprowadza z równowagi, dopóty zmysły astralne pozostawa b d zamkni te. Takie
niestety jest prawo. Medium lub spirytysta, którzy bez nale ytego przygotowania wkraczaj w wiat
psychiczny, przekraczaj prawa wy szej natury. Kto narusza prawa przyrody, rujnuje swoje zdrowie
fizyczne; kto narusza prawa ycia wewn trznego, traci swoj normaln równowag psychiczn .
Media popadaj w obł d, ko cz nieraz ycie samobójstwem, staj si istotami
nieszcz liwymi, pozbawionymi poczucia moralnego, zaczynaj wreszcie w tpi i nie wierzy w to
wszystko, co własnymi oczami ogl dały. Ucze musi najpierw si nauczy zupełnego panowania nad
11
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
sob , zanim o mieli si wst pi na Drog niebezpieczn , na której mo e si spotka oko w oko z
istotami, które yj i pracuj w wiecie astralnym, a które nazywamy Nauczycielami, gdy umiej i
mog panowa nie tylko nad sob , lecz i nad wszystkimi siłami, ich otaczaj cymi.
Stan duszy oddanej zmysłom, w porównaniu z yciem tej, która wie, jest to stan ci głych
drga i waha . Stosuje si jednak to porównanie tylko do umysłowo ci, a nie do intuicji. Dla
okre lenia tego ostatniego składnika ludzkiej wiadomo ci, potrzeba innych słów. Poj cie spokoju
trzeba tu zast pi przez słowo, wyra aj ce „uczucie znajdowania si u siebie \v domu". W wiecie
zmysłów nie mo e by mowy o znalezieniu stałego domu", gdy ci gła zmiana jest prawem dla tego
wiata drga . Jest to pierwsza rzecz, któr ucze musi zrozumie . Nie ma adnego sensu zatrzymywa
si przy scenie, ałowa tego, co mign ło tylko w kalejdoskopie.
Znany jest fakt, tak wymownie opisany przez Bulwer Lyttona, e pierwszym uczuciem neofity
okultyzmu jest niewypowiedziana t sknota. Owłada nim uczucie pustki i zamienia mu wiat w
pustyni , a ycie wydaje mu si pró ne, a wysiłki jałowe. Uczucie to owłada dusz bezpo rednio po
pierwszym powa nym zetkni ciu si jej z abstraktem. Przez zetkni cie to, a nawet przez samo tylko
usiłowanie zetkni cia si z niepoj t tajemnic swojej natury, ucze sam sobie stwarza pierwsz
prób . Wahanie mi dzy zadowoleniem i cierpieniem ustaje, mo e tylko na chwil , lecz to wystarcza,
aby uwolni go od tak mocnych wi zów wiata wra e .
Poznał, cho przelotnie, ycie wy sze, ci gnie wi c dalej wózek ycia codziennego,
odczuwaj c brzemi ułudy, pustki i strasznej sprzeczno ci wszystkiego, co go otacza. Taka jest
udr ka, która m czy neofit w ksi ce Bulwer Lyttona „Zanoni". Sam Zanoni zreszt , który zrozumiał
wysokie prawdy i wielk moc, któr sam posiada, niezupełnie przekracza próg, za którym obawa lub
nadzieja, rozpacz lub rado wydaj si czasem rzeczywisto ci , a czasem tylko urojeniami
wyobra ni.
T pierwsz prób przynosi nam cz sto samo ycie, gdy ycie mimo wszystko to wielki
nauczyciel. Opanowawszy ycie powracamy, aby je zbada , na podobie stwo profesora chemii, który
w swoim laboratorium sam wi cej si uczy i korzysta, ni jego ucze . S ludzie tak bliscy bramy
wiedzy, e samo ycie ich przygotowuje i nie potrzeba im adnych specjalnych wysiłków, aby
wywoła straszliwego stra nika progu. Ludzie ci naturalnie musz posiada natur mocn i wra liw ,
zdoln do najwy szych upoje , po których nast puje odkupiaj ce cierpienie. Podobnie na dusz
spadaj najostrzejsze formy cierpie , póki wreszcie nie przebudzi si ze swojego snu i dzi ki swojej
wewn trznej sile yciowej, nie przekroczy progu cierpie ku wiatu pokoju. Wtedy wibracje ycia
trac sw tyra sk moc.
Natura wra liwa musi jeszcze cierpie , lecz dusza ju si uwolniła i stoi z boku kieruj c ycie
ku jego wielkiemu celowi. Ludzie, podlegli czasowi i id cy wolno przez wszystkie jego przestrzenie,
prze ywaj dług seri wra e , w której upojenia przeplataj si naprzemian z cierpieniami.
Nie decyduj si oni od razu schwyci mocno r kami w a swojego „Ja", uczyni go sobie
podległym i stan przez to na progu Bosko ci. Wol kroczy powoli, przechodz c liczne próby i
otrzymuj c ciosy od wrogich sił. Gdy kto z hołdowników czasu postanowi wst pi na drog
okultyzmu, próba ta staje si jego pierwszym celem. Je li go ycie nie nauczyło tego, co wiedzie
powinien, je li nie ma do siły, by uczy si samemu, lecz je li ma do siły, by prosi Nauczyciela o
pomoc, wtedy zesłana zostaje na niego ta okropna próba, opisana w „Zanonim".
Wahania, w których yje, przerywaj si na chwil i musi wytrzyma groz obcowania z tym,
co mu si wydaje na pierwszy rzut oka otchłani niebytu. Dopóki si nie nauczy przebywa w tej
otchłani i odnale jej pokoju, dopóty jego oczy nie stan si niezdolne do łez.
Komentarz
II
„Nie pr dzej uszy usłysz , a utrac najpierw swoj wra liwo ".
12
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
Pierwsze cztery- wskazania „ wiatła na Drodze", z wyj tkiem jednego, s najwa niejsze z
całej ksi ki, cho si to mo e wyda dziwne. S dlatego tak wa ne, e wyra aj prawo yciowe, moc
twórcz człowieka astralnego. Wskazania nast pne odnosz si do wiadomo ci astralnej. Ten, kto
osi gn ł zdolno posługiwania si zmysłami astralnymi i korzysta z nich w sposób naturalny, temu
wskazania te b d pomocne. Chc powiedzie przez to, e pierwsze cztery wskazania s tak wa ne,
gdy od nich trzeba zaczyna . Gdy si ju one utrwal w sercu i w yciu, wtedy i pozostałe wskazania
przestan by tylko interesuj cymi twierdzeniami metafizycznymi, a stan si rzeczywisto ciami
yciowymi, które trzeba schwyta i wypróbowa .
Te cztery pierwsze wskazania, wypisane s na cianach przybytków wszystkich Bractw,
t tni cych istotnym yciem. Czy człowiek chce dusz diabłu zaprzeda , jak Faust, czy te zostaje
zwyci ony w walce, jak Hamlet, czy przeciwnie, zbli a si do zapowiedzianych granic, we
wszystkich tych wypadkach słowa te napisane s dla niego. Człowiek ma wolny wybór mi dzy cnot a
grzechem. Lecz nie wcze niej, a si stanie człowiekiem naprawd . Dziecko lub drapie ne zwierz
wyboru tego nie maj . Nie ma go i ucze , a przejrzy drogi w ród których ma wybiera . Te wysiłki,
by zosta uczniem, to odrodzenie wewn trzne musi on podj sam bez pomocy Nauczyciela. Zanim
te pierwsze cztery wskazania nie b d wykonane, aden Nauczyciel nie przyniesie uczniowi
korzy ci. Dlatego to mówi o Nauczycielach, e s niedost pni, e nie mo na ich mie na ka de
danie. aden prawdziwy Nauczyciel, czy to b dzie adept mocy, miło ci, czy te mroku, nie mo e
nic zrobi dla tego, kto nie przetrawił tych pierwszych wskaza .
Łzy mo na by nazwa ros ycia, lecz dusza powinna je odrzuci i zachowa równowag ,
której by nieszcz cie nie zdołało zachwia , chocia jeszcze dla wzroku duszy wiat nadludzki nie
został otwarty.
Głos Nauczycieli d wi czy ci gle nad wiatem, lecz słysz go tylko ci, których uszy straciły
wra liwo na d wi ki płyn ce z ycia osobistego. miech nie przynosi ju ulgi ich sercu, gniew ich
nie zapala, a słowa przyjazne nie uspakajaj . Pochodzi to st d, e w ich wn trzu ju si co otworzyło,
co co dosłyszeli uszami, co im stworzyło pokój, którego nic nie jest w stanie im zm ci .
Je li oczy s oknami duszy, to uszy jej drzwiami. Przez nie wchodzi wiedza o wszystkim, co
jest na Ziemi. Wielkie dusze, które zapanowały nad yciem i stały si czym wi cej ni uczniami,
stoj spokojnie i niezachwianie, w ród ci gle faluj cego i zmiennego ruchu ludzko ci. Zachowuj
poznanie, pewno i pełny spokój. Nie podniecaj ich ju i nie wyprowadzaj z równowagi
dochodz ce z zewsz d słowa niesprawiedliwe i bł dne. Mówi c o poznaniu, mam na my li poznanie
intuicyjne. Takiego nie nab dzie si nigdy drog postrzegania lub do wiadczenia, gdy metody te
mog mie zastosowanie tylko do materii, materia za sama nie jest niczym pewnym i ulega ci głym
zmianom. Najwi ksze pewniki ycia fizycznego, w poj ciu uczonych, przemin wraz ze wiatem, z
którego pozostanie w milczeniu tylko jego dusza. Jaka wi c jest warto znajomo ci praw wiata,
znajomo ci otrzymanej na drodze postrzegania i badania?
Niech jednak czytelnik i krytyk nie my l , e chc przez to umniejszy warto ludzkiej
wiedzy i pracy uczonych. Przeciwnie, s dz , e ludzie nauki s pionierami my li społecznej.
Przemin ł ju i zagrzebany został w dalekiej przeszło ci, wraz z rze b z epoki przedfidiaszowej i
wraz z poetami okresu przed homerowego, ów czas, gdy poetom i rze biarzom wiatło Bo e było
widome, i gdy je wyra ali w przekładzie na swój wzniosły j zyk. wiat my li i pi kna, ju nie urz dza
misterii. Sił panuj c stało si ycie, a nie to, co le y poza jego dziedzin . Pracownicy nauki id jed-
nak naprzód i cho nie tyle z własnej woli, ile dzi ki sile rzeczy, posuwaj si ku temu dalekiemu
kresowi, dziel cemu rzeczy daj ce si wytłumaczy od tych, które adnemu tłumaczeniu si nie
poddaj . Ka de nowe odkrycie posuwa ich o krok naprzód, i dlatego stawiam wysoko wiedz , zdobyt
na drodze badania i do wiadczenia.
Jednak poznanie intuicyjne jest rzecz zupełnie inn . Naby go nie mo na na adnej ze
zwykłych dróg. Jest to. e tak powiem, wła ciwo duszy,
lecz nie tej duszy, która to jest mar po mierci, je li jej cielesne upodobania i wspomnienia złych
czynów trzymaj j w pobli u istot ludzkich, lecz duszy Boskiej, wypełniaj cej zewn trzn form
osobnika.
Wła ciwo ta istnieje w duszy i jest od niej nieodł czna. Przyszły ucze musi to sobie
wyra nie u wiadomi przez stanowczy, gor cy i nieugi ty wysiłek woli. U ywam słowa nieugi ty
umy lnie. Tylko ten, kogo nic nie ugnie i nic nie opanuje, kto wie, e musi posiada władz nad fak-
13
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
tami, nad rzeczami, nad wszystkim prócz swojego własnego Boskiego „Ja", ten tylko mo e si
wznie do wysoko ci, gdzie zdob dzie t wła ciwo . Wiara mo e wszystko. Sceptyk wy miewa si
z wiary i pyszni si tym, e jej nie ma w jego duszy. Lecz w rzeczy samej wiara jest olbrzymi
d wigni , pot n władz , dla której wszystko jest dost pne, gdy w swojej istocie wiara nie jest
niczym innym, jak tylko umow , uwarunkowaniem pomi dzy Bosk cz ci składow człowieka, a
jego istot ni sz .
Wiara jest absolutnie konieczna dla osi gni cia poznania intuicyjnego, gdy dopóki człowiek
nie uwierzy, e poznanie takie istnieje w nim samym, to jak e mo e z niego korzysta ? Bez wiary jest
on tak bezsilny, jak kawałek drewna lub resztki rozbitego okr tu na falach morza. Fale przerzucaj je z
miejsca na miejsce. To samo dzieje si z człowiekiem, dopóki znajduje si on w zale no ci od
wszelkich zmian losu. Wprawdzie wszystko to s zjawiska czysto zewn trzne i nie maj wielkiego
znaczenia. Niewolnik, p dzony w okowach przez ulice miasta, zachowa mo e spokój duszy filozofa,
jak to miało miejsce z Epiktetem. Mo na mie na swoje usługi wszystkie skarby wiata i by na pozór
panem swojego losu, a nie posiada mimo to spokoju i wiary w siebie, a to tylko dlatego, e na czło-
wieka tego oddziałuje ka da fala my lowa, z któr si zetknie. Te nast puj ce po sobie przypływy i
odpływy nie tylko rzucaj człowiekiem raz w jedn , raz w drug stron , jak drewno na falach, co
byłoby jeszcze najmniejszym złem, lecz wchodz w sam dusz duszy, unosz si nad ni , czyni j
lep , marn , pozbawion wszelkiego stałego punktu oparcia i podporz dkowuj j przemijaj cym
wra eniom.
Aby to wyja ni , dam przykład. We my pisarza przy pracy, malarza przy sztalugach, albo
kompozytora wsłuchanego w melodie, d wi cz ce w jego wyobra ni. Niech ka dy z nich sp dza dnie
przy oknie otwartym na szerok i ludn ulic . Poryw twórczo ci na tyle o lepi oczy, a słuch przyt pi,
e cały ten widok wielkiej i o ywionej ulicy, nie dotknie i nie opanuje uwagi, jako co zupełnie
oboj tnego. Je li jednak umysł nie jest zaj ty a dzie nie ma celu, to siedz c przy tym oknie, b dziemy
spostrzega przechodniów i zapami tywa postacie tych, którzy nam si spodobaj . To samo dzieje si
z umysłem w stosunku do ycia wiecznego. Je li umysł zaprzestanie oddawa duszy swoich waha ,
swoich drobnych, w tpliwych wiadomo ci, wtedy zapali si wiatło istotnej wiedzy w ród pokoju,
odnalezionego po przetrawieniu ju pierwszego wskazania i rozpali si w płomie .
Wtedy to uszy zaczynaj słysze . Z pocz tku niejasno i słabo. W rzeczy samej, te pierwsze
głosy o nowym, prawdziwym yciu s zwykle tak słabe i delikatne, e si je cz sto odrzuca, jako płód
fantazji czy wyobra ni. Zanim jednak stan si czym wi cej ni fantazj , otchła pustki i nico ci
zjawia si przed nami w nowej postaci. Gł bokie milczenie, które mo e zej do nas dopiero po
zamkni ciu uszu na wszelkie przemijaj ce odgłosy wiata, zawiera ono w sobie groz jeszcze bardziej
oszałamiaj c , ni bezkształtna pustka przestrzeni. Nasze poj cie o pustce przestrzeni sprowadza si ,
w swojej najprostszej formie, do wyobra ania sobie czarnej ciemno ci. Dla wi kszo ci ludzi stanowi
to straszn , fizyczn groz i je li t pust ciemno uzna za fakt niezmienny i wieczny, to wyda si
on musi naszemu umysłowi pr dzej unicestwieniem, ni czym innym. W rzeczywisto ci jednak jest
to tylko unicestwienie jednego zmysłu, a d wi k głosu mo e by usłyszany i przynie pociech w
najwi kszej ciemno ci.
Ucze , który odnalazł drog do tej bezdennej i strasznej ciemno ci, musi zamkn wszelki
dost p do swojej duszy, by nie mógł do niej przenikn ani pocieszyciel, ani aden wróg. Dopiero,
gdy ten drugi wysiłek zostanie dokonany, rozkosz i cierpienie jednocz si w jednym wra eniu.
Poczuje to na sobie ten, kto przedtem uzna tego nie chciał. Gdy po osi gni ciu samotno ci
milczenia, dusza zaczyna tak gor co, tak nami tnie po da wra e , przy których mogłaby wytchn ,
e z jednakowym zadowoleniem przyjmuje wszelkie wra enia, czy to radosne, czy bolesne. Gdy
nast pi to zlanie si sprzecznych wra e , dzielne serce mo e wtedy ów stan wra liwo ci pochwyci ,
utrzyma i przez to unicestwi wszelk „wra liwo ".
Gdy ucho przestaje odró nia miłe od bolesnego, wtedy ju go adne cudze głosy opanowa
nie mog . Nie ma ju wtedy niebezpiecze stwa i mo na wtedy otworzy drzwi prowadz ce do duszy.
„Wzrok" stanowi pierwsz i najłatwiejsz zdobycz, gdy cz ciowo zdobywa si go przy
pomocy intelektu. Intelekt mo e zapanowa nad sercem, jak o tym nas poucza ycie codzienne.
Dlatego ten pierwszy krok le y jeszcze w granicach panowania materii. Lecz krok drugi, z pomoc
intelektu, czy jakiegokolwiek innego czynnika materialnego nie jest mo liwy. Pod czynnikiem
materialnym rozumiem, naturalne działanie mózgu, wzrusze lub duszy ludzkiej. Je li istota zwana
człowiekiem, zmusi swój słuch zwraca si tylko ku wiecznemu milczeniu, staje si odt d czym
14
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
innym, istot , ró n od człowieka. Przegl d, nawet bardzo powierzchowny, tych niezliczonych
wpływów, jakie na nas inni ludzie wywieraj , przekonuje, e tak by musi. Ucze powinien spełnia
wszelkie obowi zki człowieka dojrzałego, lecz powinien je spełnia zgodnie ze swoim własnym
poczuciem obowi zku, a nie według poj kogo innego, jakiej grupy lub klasy ludzi. Jest to
pierwszy i najbardziej oczywistszy wynik post powania zgodnie z wiar „wiedzy", a nie według jed-
nej ze lepych wiar.
Aby usłysze głos milczenia, ka dy ucze musi zagłuszy w sobie serce, wzruszenia, mózg i
jego intelektualizm. Wszystko to s funkcje mechanizmu, który zginie wraz z yciem człowieka. Lecz
teraz musi si obudzi i zacz działa ta siła, która stanowi podstaw wszelkich funkcji mechanizmu
yciowego. Wraz z tym nast puje najniebezpieczniejszy moment. Zdarza si , e przy tej pierwszej
próbie ludzie z przera enia dostaj obł du. Pisał o tej pierwszej próbie Bulwer Lytton.
aden powie ciopisarz nie posun ł si do opisu drugiej próby, jednak niektórzy poeci
odwa yli si na to. Subtelno tej drugiej próby i jej wielkie niebezpiecze stwo polega na tym, e jej
wynik zale y od sił człowieka. Je li ma ich dosy , aby obudzi nieznan mu dot d cz
siebie
samego, swoj istot wy sz , wtedy na pewno odnajdzie w sobie do siły, aby otworzy Złot Bram ,
wtedy b dzie on prawdziwym alchemikiem, wtedy posi dzie eliksir ycia.
Od tej chwili okultysta staje si człowiekiem niepodobnym do innych ludzi, rozpoczyna
istotnie swoje własne ycie. Zaczyna st pa drog indywidualnej pracy, a nie według wskaza
autorytetów, rz dz cych Ziemi . To odniesienie si do wysoko ci siły indywidualnej stawia go na
jednej linii z najdonio lejszymi siłami ycia i czyni go jedn z tych sił. Siły te stanowi istotn
podstaw wszystkich sił fizycznych i całego ustroju wiata. Na tym te polega cała szansa powodzenia
przy tak kolosalnym wysiłku, jakim jest skok z jednego stopnia od razu na drugi. Człowiek taki
istotnie wyprzedza samego siebie, je li taki paradoks da si zrozumie . Tote ludzie, którzy na tym
stopniu stan li, którzy wierz w swój własny post p i w post p rasy ludzkiej, s jak starsi bracia
innych ludzi, jak pionierzy ruchu naprzód. Ka dy powinien sam, bez cudzej pomocy, dokona tego
wielkiego skoku. Mo e go wprawdzie zach ca my l, e Drog t szli i inni, i cho mo e niejeden
zgin ł w otchłani, lecz miał odwag . Mówi c, e mo e niejeden zgin ł w otchłani, chc powiedzie ,
e my ich teraz nie mo emy zobaczy , dopóki nie przejdziemy tej samej Drogi i nie staniemy si
podobni do nich. Jakie to s warunki, umo liwiaj ce takie spotkanie, nie pora teraz mówi .
Powiem tylko, e gdy si wst piło w stan milczenia, to w pierwszym stadium traci si
mo liwo widzenia i spostrzegania przyjaciół, tych których kochali my, i którzy nas kochali, tych,
którzy nam byli bliscy i drodzy. Traci si tak e mo liwo widzenia swoich Nauczycieli i tych, którzy
nas wyprzedzili na Drodze. Mówi to dlatego, e prawie nikt bez gorzkich skarg nie przechodził
Drogi. Skargi te nie mog stanowi dla nas przeszkody na Drodze, gdy sam rozs dek powinien nas
uprzedzi , e milczenie musi by zupełne. Wasz Nauczyciel lub ten, który to szedł przed wami, mo e
trzyma wasz r k w swojej dłoni i okazywa wam cał sympati , do jakiej zdolne jest ludzkie serce,
lecz gdy nast pi moment milczenia i ciemno ci, stracicie mo liwo widzenia ich. Staniecie wtedy
samotnie, przyjaciele nie b d w stanie wam pomóc, nie dlatego, e ich moc si zmniejszyła, lecz
dlatego, e przeciwko sobie sprowadzili cie najgorszego swojego wroga.
Wasz najgorszy wróg, to wy sami. Je li jednak wytrzymacie walk z własn dusz w
milczeniu, to przezwyci ycie swoje własne fizyczne „Ja", czyli zwierz ce, yj ce tylko z wra e .
Obawiam si , e stan ten wyda si wam czym bardzo zagmatwanym, gdy w rzeczywisto ci jest on
bardzo prosty. Człowiek, który dosi gn ł pełnej dojrzało ci i szczytu kultury, staje mi dzy dwoma
ogniami. Gdyby mógł za da i otrzyma swój duchowy spadek, to brzemi zwierz cego ycia
spadłoby z niego bez adnej trudno ci. Lecz on tego nie czyni i wskutek tego rasy ludzkie kwitn ,
blakn , gin i nikn z oblicza Ziemi, cho by ich rozkwit był najpi kniejszy.
Dlatego te ten ogromny wysiłek pozostawiony został do przedsi brania dla pojedynczych
ludzi, których zadaniem b dzie nie zmru y oka wobec swojej wy szej natury i nie odda si w
niewol swojej ni szej naturze, czyli swojemu materialnemu „Ja".
Ka dy, kto wykonuje to zadanie, jest odkupicielem swojej rasy. Mo e
on nie głosi o swoich
czynach, wiedzie w tajemnicy i milczeniu, w istocie jednak b dzie on ł cznikiem mi dzy ka dym
człowiekiem i jego własnym Boskim „Ja", mi dzy wiadomym i niewiadomym, mi dzy gwarem placu
targowego, a cisz nie nych Himalajów. Nie potrzebuje on wcale y i obcowa w społecze stwie
ludzkim, aby by tym ł cznikiem. Słu y on za ten ł cznik w ciele astralnym, i fakt ten czyni go istot
zupełnie ró n od pozostałej ludzko ci.
15
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
Nawet na pocz tku Drogi, je li został uczyniony drugi krok, ucze staje ju na twardym
gruncie i poczuwa si za cz
cało ci.
Jest to jedna z tych wielu sprzeczno ci, jakie si w yciu ci gle spotykaj i daj Karm
wyobra ni pisarzy. Sprzeczno ci te staj si coraz ostrzejsze w miar , jak okultysta stara si y
wi cej yciem przez siebie wybranym. Tylko w miar zagł biania si w sobie i uniezale niania si od
otoczenia, zaczyna on czu si istotn cz ci wielkiego pr du my li i uczucia. Gdyby my si nauczyli
pierwszej lekcji, gdyby my przezwyci yli głos serca i zrzekli si miło ci innych, zacz liby my silniej
przyci ga i budzi ku sobie miło innych. Gdy uciekamy od ycia, przychodzi ono do nas pod now
postaci i w nowym znaczeniu. W wiecie człowiek ci gle spotyka sprzeczno ci, a gdy zostaje
uczniem, spostrzega, e ycie mo na nazwa szeregiem paradoksów.
Jest to fakt przyrodniczy i jego przyczyna jest oczywista. Dusza ludzka, nawet człowieka
b d cego na najni szym stopniu rozwoju, „stoi samotnie, jak gwiazda", podczas gdy jego ziemska
wiadomo poddana jest prawom wibracji i wra e ycia. Tego jednego wystarczy, aby stworzy w
7
charakterze człowieka moc sprzeczno ci. Ka dy człowiek to tajemnica dla innych i dla siebie samego.
Cz sto nie mo na zrozumie pobudek jego działania i on sam cz sto nie wie dlaczego czyni tak, a nie
inaczej. Swoje wysiłki ucze kieruje ku temu, aby w tej gwiezdnej (astralnej) swojej cz stce, gdzie
drzemie moc i Bosko , obudzi wiadomo . Gdy ta wiadomo si budzi, przeciwie stwa, tkwi ce
w człowieku, staj si jeszcze ostrzejsze, paradoksy jeszcze liczniejsze. Przecie człowiek sam stwarza
swoje ycie. „Wypadki nale do odwa nych", oto jedno z przysłów
7
wzi tych z ycia i bardzo
prawdziwych.
Oddziaływanie na Bosk cz steczk człowieka odbija si i na jego cz steczce materialnej.
Obudzona z milczenia dusza, czyni codzienne ycie człowieka bardziej celowym, bardziej
o ywionym, bardziej istotnym i wlewa w nie poczucie odpowiedzialno ci. Okultysta, chowaj cy si
do swojej wewn trznej twierdzy, odnajduje tam swoj sił . Od razu te zaczyna rozumie nało ony na
siebie obowi zek. Zostaje mu dana moc, jako cz stce cało ci, a niejako prawo lub osobisty przywilej.
Je li tylko te oddali si od kołysa i waha wiata, pozostaj c sam niezachwianym, to w tej chwili
wezwie go do siebie inny wiat i ka e mu dla siebie pracowa . To samo dzieje si i z sercem. Gdy nie
chce ju ono bra , to musi dawa . „ wiatło na Drodze" nazywaj ksi g paradoksów i słusznie. Czym
innym mogłaby by ta ksi ka, skoro mówi ona o osobistym, rzeczywistym do wiadczeniu ucznia?
Opanowanie zmysłów astralnych wzroku i słuchu, innymi słowy, osi gni cie wiedzy i
otwarcie drzwi duszy, stanowi zadanie tak wielkie, e potrzebowa mo e ofiary kilku wciele , jedno
po drugim. I gdy wola wzmocni si dostatecznie, mo e to si spełni w jednym mgnieniu. Wtedy
ucze przestanie by niewolnikiem czasu.
Pierwsze dwa wskazania s negatywne tj. wymagaj raczej odej cia od obecnych warunków,
ni zbli enia si do nowych.
Nast pne dwa wskazania s pozytywne tj. wymagaj ruszenia naprzód ku nowym warunkom.
Komentarz
III
„Zanim głos si odezwie wobec Nauczyciela..."
Mowa jest rodkiem porozumiewania i zdobycie mowy stanowi moment wej cia w ycie
czynne.
Zanim pójdziemy dalej, zatrzymamy si na moment nad systemem zgrupowania wskaza
„ wiatła na Drodze". Siedem pierwszych numerowanych jest poddziałami dwóch pierwszych —
wy ej przytoczonych nie-numerowanych wskaza . Numerowane, s po prostu usiłowaniem, aby
16
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
wskazania nienumerowane uczyni bardziej jasnymi. Wskazania numerowane od ósmego do
pi tnastego odnosz si do wskazania nienumerowanego, wymienionego na czele tego tytułu.
Wskazania te, jak to ju wcze niej powiedziałam, pisane s dla wszystkich uczniów, lecz tylko
dla uczniów. Innych nie b d one interesowa . Dlatego s dz , e nikt te inny czyta ich dalej nie
b dzie. Pierwsze dwa wskazania zawieraj w sobie nakazy, które mo na by porówna do operacji
chirurgicznej. Oczekuje si przy tym, e ucze upora si ze swoim w em tj. ze swoim ni szym „Ja",
bez niczyjej pomocy. Musi on umie przezwyci y swoje ludzkie nami tno ci i wzruszenia, moc
swojej własnej woli.
Pomocy Nauczyciela mo e on da dopiero, gdy tego dokona, cho by w cz ci. W
przeciwnym bowiem razie, drzwi i okna jego duszy pozostaj zamkni te i adna wiedza przez nie, nie
wejdzie. Nie mam tu zamiaru dawa wskazówek, jak człowiek powinien post powa ze sw dusz ,
daj tylko uczniowi o tym wiadomo . Nie ka dy przechodzie potrafi mnie przeczyta . Nie
pozwalaj na to nieugi te prawa wy szej natury.
Cztery powy sze wskazania napisałam dla tych ludzi z Zachodu, którzy zechc si nimi
interesowa . Figuruj one na cianach przedsionków wszystkich funkcjonuj cych, okultystycznych
Bractw. Doda jeszcze mog : w przedsionkach ka dego istniej cego Bractwa lub Zakonu, który ma
si dopiero zawi za . Mówi c o Bractwie lub Zakonie nie my l wcale o dowolnie zało onym przez
uczniów lub intelektualistów stowarzyszeniu. Mam na my li rzeczywisty fakt wy szej natury (lub
nadprzyrodzony), oznaczaj cy etap na Drodze rozwoju ku Bogu absolutnemu, czyli Dobru. Na Drodze
tego rozwoju ucze napotyka harmoni , czyst wiedz , czyst prawd w rozmaitych stopniach, a w
miar , jak na te stopnie wst puje, czuje, e staje si on cz ci tego, co w swojej grubej formie mo e
by nazwane ogóln mas wiadomo ci ludzkiej. Napotyka ludzi sobie równych, bez egoizmu. Ł czy
si z nimi, a zwi zek ten, oparty na podobie stwie naturalnym, staje si stały i niezłomny.
Do ludzi tych ucze zostaje jakby przykuty, i wtedy nie potrzeba adnych lubów ani
przyrzecze . Jest to jedna ze stron tego, co nazywam Bractwem.
Gdy pierwsze wskazania zostan wchłoni te, ucze staje na progu. Wtedy, je li jego wola jest
do mocna, przychodzi na zdolno słowa, tj. moc podwójna. Pochodzi to st d, e w miar
posuwania si naprzód, wst puje on, jak gdyby w stan kwitnienia, kiedy ka dy p czek wychylaj cy si
wyrzuca z siebie promienie, czyli płatki. Je li dano człowiekowi u ywa tego nowego daru, winien
u ywa go w jego podwójnym charakterze. Ucze znajduje teraz w sobie moc mówienia w obecno ci
Nauczycieli, to znaczy, e ma prawo szuka zbli enia z czynnikiem najbardziej Boskim tego stanu
wiadomo ci, na który teraz wst pił. Widzi si jednak zmuszony przez sam natur swojego
poło enia, działa jednocze nie w dwóch kierunkach. Nie mo e on jednak wznosi swojego głosu do
wysoko ci, gdzie przebywaj bogowie, tak długo, dopóki nie opu ci si do nizin, do których ich
promieniowanie wcale nie dochodzi. Podpadł on pod moc elaznego prawa.
Je li chce zosta neofit , staje si od razu sług . Lecz jego słu ba jest bardzo wysoka, ju
cho by przez sam charakter tych, którzy j z nim dziel . Nauczyciele s tak e sługami. Słu oni i
wymagaj nast pnie za to swojej zapłaty. Cz
ich słu by polega na tym, by zmusi umysł ucznia do
zetkni cia si z ich wiedz . A pocz tek słu by ucznia polega na tym, aby cz
swojej wiedzy odda
tym, którzy jeszcze nie mog sta na jego miejscu. Nie jest to dowolne polecenie jakiego Nauczyciela
lub nawet jakiej boskiej osoby. Jest to prawo, prawo tego ycia, na które ucze wsta-pił.
Dlatego na wewn trznych drzwiach przybytków Bractwa Staro-Egip-skiego tkwił napis: „Jaki
oracz, taka i jego zapłata". Albo w innym przekładzie: „Kto pracuje, wart jest swojej zapłaty".
„Pro cie, a b dzie wam dane" brzmi jako co zbyt łatwego, aby w to mo na uwierzy . Lecz ucze nie
mo e „prosi " w mistycznym znaczeniu tego wyrazu, u ytym w Pi mie, tak długo, dopóki nie
osi gnie władzy pomagania innym.
Dlaczego tak jest? I czy to nie brzmi zbyt dogmatycznie? A czy to b dzie zbyt dogmatyczne
twierdzenie, e człowiek musi czu twardy grunt pod nogami, zanim odwa y si skoczy ? To jest to
samo. Je eli pomagamy innym, je eli w tym kierunku pracujemy, powstaje w nas wtedy danie
zapłaty-, lecz nie tej osobistej dla siebie, lecz jako wymóg samej natury. Pierwiastek Boski ci gle daje,
ale te da, aby wszyscy tak e dawali, zanim si stan mu pokrewni.
Prawo to staje si oczywiste, je li tylko ucze spróbuje mówi . Albowiem mowa jest darem,
który zst puje tylko na tego ucznia, który posiadł moc i wiedz .
Duch wst puje w wiat psycho-astralny, lecz b dzie niemy, je eli od razu nie za da głosu i
je eli da go nie b dzie ci gle. Je eli zainteresuj go tylko „fenomeny", szczegóły i warunki ycia
17
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
astralnego, wtedy nie wejdzie on w kontakt z prost my l i z celami wiatotwórstwa. Przebywa on po
prostu wtedy i bawi si w wiecie astralnym tak samo, jak ył przedtem i bawił si w wiecie
fizycznym. Co prawda i w wiecie astralnym skorzysta z kilku najprostszych lekcji, tak samo, jak je
otrzyma mógł w wiecie fizycznym i intelektualnym. Lekcji tych musi si nauczy . Kto chce zosta
uczniem, a tych pierwszych i najprostszych lekcji si nie nauczył, zawsze b dzie cierpie z powodu
ich nieznajomo ci. S one yciowo konieczne i trzeba ich kurs przej yciowo we wszelkich
kierunkach, od nowa i od nowa, tak aby cała nasza natura nimi przesi kła.
Wró my do tego, co mówili my wcze niej. Gdy w pragnieniu mocy słowa, e tak si wyra ,
neofita zwraca si do Jedynego Wielkiego z pro b o pomoc.
Wtedy głos jego wołania zostaje odbity przez t Moc i odrzucony do najni szych gł bin
ludzkiej niewiedzy. Wie o tym, e jest jaka prawda, wiedza o niej, jaka moc dobroczynna, która tej
wiedzy udziela, szerzy si w postaci m tnej, popl tanej i ska onej mi dzy wszystkimi lud mi, chc -
cymi jej słucha . aden ucze nie przest pi progu, o ile o tym innych ludzi nie o wieci i w ten lub
inny sposób nie da wiadectwa prawdzie.
Wstrz nie nim przera enie, gdy ujrzy, jak nie do dobrze wykonał swoje zadanie, i jak
bardzo nie jest jeszcze przygotowany do tego, aby swojej nowej wiedzy udziela ludziom. Rodzi si
wtedy pragnienie uczyni to lepiej, przynosi innym wi ksz korzy , a wraz z tym pragnieniem
spływa i moc. A to dlatego, e jest to pragnienie czyste, którego spełnienie nie da ani korzy ci, ani
sławy, ani osobistej nagrody. Dlatego ucze otrzyma moc spełnienia swojego pragnienia.
Historia wiadczy, e wypełnienie przez neofitów tego pierwszego, powierzonego im zadania,
nie dawało im nigdy ani korzy ci, ani sławy, ani nagrody, Mistyków zawsze o mieszano, a
jasnowidz cym nie wierzono. Ci z nich, którzy, oprócz swoich nowych uzdolnie , posiadali do
swojego rozporz dzenia i rodki intelektualne, pozostawili dla potomno ci pi mienne wiadectwa
swoich my li. Wydaj si one dla wielu pozbawionymi tre ci i sensu, nawet w tym wypadku, gdy
autorzy tych pism maj powag przemawiania do nas z dalekiej przeszło ci. Ucznia, który si bierze
do swojego zadania ze skrycie piel gnowan nadziej na powodzenie, na sław , na zostanie mistrzem,
apostołem wiata, spotka zawód, zanim jeszcze przyst pi do jego wykonania.
Jego ukryta obłuda zatruje dusz jego i tych, którym nauki te b dzie udziela . W
rzeczywisto ci ubóstwia on siebie i to bałwochwalstwo nie mo e nie wyda owoców.
Ucze , który ma w sobie istotn moc do zwyci enia wszelkich przeszkód i do przej cia
progu, gdy Boska wie mu nie jego ucha, zapomni o sobie zupełnie. Je li to zetkni cie si z
pierwiastkiem wy szym istotnie go przebudzi, upodobni si on do tego Boskiego pierwiastka w swoim
pragnieniu nie brania, a dawania, pomagania w swojej gotowo ci raczej nakarmienia najpierw
głodnego, ni wzi cia manny z nieba dla siebie.
Cała jego natura si przeistacza. Egoizm, ta główna pobudka ludzkich działa w yciu,
opuszcza go teraz zupełnie.
Komentarz
IV
„Zanim głos si odezwie wobec Nauczyciela, nie mo e ju ran zadawa ".
Ci, którzy zaszczycaj okultyzm powierzchown uwag , a tych jest legion, pytaj stale,
dlaczego Adepci, je li w ogóle nie s mitem, nie pokazuj si w wiecie i nie ukazuj swojej pot gi.
A, gdy słysz , e m drcy ci kryj si w niedost pnych ostojach Himalajów, wydaje im si to
dostatecznym dowodem, e s oni tylko wytworem fantazji. Bo po có by w przeciwnym razie
umiejscawia tych m drców w takich miejscach?
18
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
Niestety, uczyniła to natura, a nie osobisty wybór lub czyja decyzja. S miejsca na Ziemi,
gdzie si rozwoju „cywilizacji" nie odczuwa i dok d nie dosi ga gor czka ycia naszych czasów. W
tych miejscach błogosławionych, ma si mo liwo i czas na istotne ycie. Nie traci si tam czasu na
jałowe zaj cia społecze stwa, chciwego pieni dzy i rozrywek. Dopóki Adepci yj na Ziemi, Ziemia
musi im da miejsca, w których mogli by y w odosobnieniu. Fakt ten w przyrodzie stanowi tylko
zewn trzny wyraz tego, co si dzieje w nadprzyrodzie.
Modlitwa neofity pozostaje nie wysłuchana, dopóki głos prosz cego nie utracił zdolno ci
zadawania ran. Pochodzi to st d, e w yciu bosko-astralnym działaj pewne prawa tak samo, jak w
yciu znanej nam przyrody. Istnieje tam zawsze rodek i otoczenie tak samo, jak w przyrodzie.
Wokoło serca, centrum ycia, na wszystkich płaszczyznach znajduje si wiedza. Tam, w rodku
panuje prawo i porz dek, lecz im dalej od rodka, tym mniejszy zachowuje si porz dek, przechodz c
w chaos na peryferiach. ycie we wszelkich jego formach podobne jest do szkół filozoficznych.
Znajduj si zawsze pionierzy wiedzy, zapominaj cy o swoich własnych sprawach w poszukiwaniu
nowych prawd, a obok nich wiruje bezmy lny tłum, wchodz cy w ycie i z niego wychodz cy bez
adnych zmian. O ludziach tych powiedział Epiktet, e ich tak samo trudno jest nauczy filozofii, jak
je zup widelcem. To samo si dzieje i w yciu nad-astralnym, a Adept mo e si tu znale w
jeszcze gł bszym odosobnieniu. To odosobnienie musi by tak zupełne i tak zamkni te, aby aden
niehar-monijny d wi k nie mógł tu przenikn i doj słuchu Adepta.
Dlaczego tak jest? — zapytaj nas. Dlaczego jest potrzebne Adeptowi takie odosobnienie, je li
jest on istot tak wielkiej pot gi i wpływu, jak my l ludzie, którzy wierz w jego istnienie?
Odpowied jest prosta i wyra na. Adept słu y całej ludzko ci zlewaj c si z całym wiatem, i dlatego
gotów jest do ka dej ofiary z siebie, lecz yj c, a nie umieraj c w tym celu. Dlaczego nie miałby
umrze dla swoich celów? Dlatego, e jest cz ci wielkiej cało ci i to jedn z najcenniejszych cz ci.
Dlatego, e yje podporz dkowany prawom takiego porz dku rzeczy, którego narusza nie chce. Jego
ycie nie nale y do niego, lecz do tych mocy, które działaj z nim i przez niego. Jest on kwiatem
ludzko ci, kwiatem zawieraj cym nasiona Bo e. W jego osobie zawiera si skarb wiata, chroniony
przez przyrod , aby z niego mogły wyj doskonałe owoce. I tylko w niektóre oznaczone okresy
historii wiata, dozwolone mu zostaje i w ludzki tłum i zosta odkupicielem ludzi. Lecz dla tych
ludzi, którzy posiadaj w sobie do mocy, aby si oddzieli od tłumu, pozostaje zawsze bliski i
przyst pny. I dla tych, którzy s do silni, aby opanowa w sobie słabo ci ludzkiej natury, stosowanie
si do pierwszych czterech wskaza , staje si łatwo dost pne, poznawalne i gotowi oni s odpowiada
na pytania.
Lecz to zwyci stwo nad samym sob wymaga wyrwania z siebie tych cech, które przez
wi kszo ludzi s uwa ane nie tylko za godne zachowania, lecz nawet za po dane. „Zdolno
zadawania ran" zawiera \v sobie wiele rzeczy, które ludzie ceni nie tylko w samym sobie, lecz i w
innych. Podstaw tej zdolno ci stanowi instynkt samoobrony i samozachowania, tak e pragnienie
posiadania praw człowieka, obywatela, praw osobistych, w ogóle przyjemna wiadomo co do swojej
godno ci i cnoty. S to, trzeba przyzna , ci kie wymagania dla wielu ludzi. To, co si tu mówi i co
si mówiło przedtem, nie pochodzi od autorki tej ksi ki. Wszystko to wzi te jest z poda Wielkiego
Bractwa, które niegdy stanowiło niewyczerpane ródło tajemnej pot gi i wielko ci Egiptu.
Wskazania wypisane na cianach przybytków tego bractwa, były takie same, jak znajduj ce
si w przedsionkach istniej cych obecnie szkół okultystycznych. Od dawien dawna m drcy nie ł czyli
si z ludzkim tłumem,lecz yli w odosobnieniu. Nawet wtedy, gdy cel lub jaki specjalny zamiar ka
któremu z nich wej w ycie, jego samotno i nietykalno pozostaj bez zmiany. Nic tej
samotno ci nie mo e naruszy . Jest to jakby jego dziedzictwo, jego stan. Ma on prawo do tej
samotno ci i nie jest mo liwe wyrzec si jej, jak syn królewski nie jest w stanie przesta by synem
królewskim. W rozmaitych wielkich miastach wiata, od czasu do czasu mieszkaj Adepci lub te
tylko zjawiaj si tam na krótki czas. Wszyscy otaczaj cy odczuwaj wtedy dobroczynny wpływ ich
obecno ci. I w Londynie, i w Pary u mog si znajdowa ludzie o wysokim rozwoju. Lecz tylko, jako
mistyków znaj ich otaczaj cy i tylko ci s w stanie ich rozpozna , którzy do takiego rozpoznania s
zdolni, a zdolni s przez przezwyci enie siebie samych. Jak w innych warunkach mogliby oni y
cho by godzin w nienormalnej atmosferze umysłowej i psychicznej, któr stwarza zgiełk i hałasy
wielkiego miasta? Bez tej ochrony i zabezpieczenia, ich własny rozwój zostałby wstrzymany, stałaby
si krzywda dla ich pracy. I neofita mo e napotka Adepta, mo e z nim mieszka w jednym domu, a
jednak nie b dzie zdolny go rozpozna , nie b dzie mógł by słyszany przez niego. adna bowiem
19
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
blisko w przestrzeni, adne zbli enie w stosunkach, nawet codzienna poufało nie s w stanie
naruszy niewzruszonych praw, daj cych Adeptowi jego samotno , nawet w ród tłumu.
aden głos nie dojdzie do słuchu wewn trznego Adepta, dopóki ten głos nie stanie si
Boskim, tj. takim, który nie b dzie wyrazem adnych spraw osobistych. Pró ne byłoby wszelkie inne
wołanie, byłoby bezcelow strat energii, tak samo, jak nie dawałoby dzieciom adnej szczególnej
korzy ci, gdyby matematyki uczył ich profesor filologii. Zanim człowiek stanie si uczniem z Ducha i
serca, nie istnieje dla Nauczyciela. Aby za zosta uczniem jest tylko jeden sposób: przez po wi cenie
swojego. osobistego „Ja".
Aby głos utracił zdolno zadawania ran, człowiek musi dosi gn tego punktu, w którym
poczuje si jednym z milionów istnie , jednym z ziaren piasku, toczonych w ró ne strony przez morze
odmian. Mówi , e ka de ziarnko piasku, gdy przyjdzie czas, zostaje wyrzucone z dna oceanu na
brzeg i le y przez pewien czas na sło cu. To samo si dzieje i z istotami ludzkimi. P dzi je tu i tam
ogromna moc, lecz ka da z nich w ko cu znajdzie dla siebie promienie słoneczne. Gdy człowiek
stanie si zdolny spojrze na swoje własne ycie, jak na cz
cało ci, przestaje wtedy zmaga si , aby
wywalczy co dla siebie osobi cie. To wła nie nazywa si wyrzeczeniem swoich osobistych praw.
Zwykły człowiek d y do tego, aby osi gn równe z innymi stanowisko w wiecie, albo naw
7
et
wy sze i lepsze w wielu przypadkach. Ucze do tego nie d y.
Dlatego, je li b dzie nawet niewolnikiem w okowach, jak Epiktet, nie b dzie si przeciwko
temu buntowa w swym sercu. Wie, e koło ycia obraca si bez przerwy. Koło si obraca, a do niego
przywi zani s bogaty i biedny, wielki i maty. Ka dy człowiek ma moment swojego powodzenia, gdy
koło w obrocie podnosi go do góry. Król idzie do góry i potem spada; poet spotyka zachwyt i
zaszczyty, a potem zapomnienie; niewolnik ma chwil szcz cia, a potem traci wszystko.
Ka dy po kolei ginie pod kołem. Ucze wie o tym, wie, e jego obowi zkiem jest zrobi jak
najwi cej w yciu, które mu zostało dane. Dlatego nigdy si nie skar y, nigdy nie cieszy si
szczególnie i nigdy nie zazdro ci szcz cia innym.
Wszyscy, jak mu to wiadomo, ucz si swojej lekcji. U miecha si , gdy widzi, jak kto usiłuje
zmieni rodkami mechanicznymi warunki, wytworzone przez sam natur człowieka. Rozumie, e s
to uderzenia szabl
o
szabl , e jest to strata energii i ycia .*
* Słowa te nie zalecaj bynajmniej apatii, bierno ci, nie opierania si złu. Ucz tylko
rezygnacji, ka rozumie ycie, a do post pu d y rodkami duchowymi, w imi miło ci, jak tego
uczy wskazanie czwarte numerowane. W odczuciu i zrozumieniu tego, człowiek zaczyna zrzeka si
tych przeró nych, wyimaginowanych praw osobistych i pretensji. Fakt ten sam przez si usuwa
przyczyn ci głych uraz, do wiadczanych przez zwykłych ludzi.
Je li ucze zrozumiał w pełni, e sama my l o jakichkolwiek prawach osobistych to objaw
trucizny ukrytej w nim samym, jad mii, k saj cej ycie własne i innych, wtedy dopiero gotów jest do
wzi cia udziału w pierwszym mistycznym obchodzie, oczekuj cym neofitów. Wszelkie narz dzia do
obrony i napa ci, narz dzia rozumu, serca, mózgu i Ducha, zostały zło one i zawieszone. Nie wolno
ju teraz nikogo pot pia ani poddawa niech tnej krytyce; nie b dzie ju teraz neofita podnosi głosu
dla usprawiedliwiania si lub obrony. Wchodzi on teraz w wiat bezbronny, jak nowonarodzone
dziecko. I jest on istotnie takim dzieckiem. Urodził si teraz na nowej, wy szej płaszczy nie ycia,
stan ł na wysokim otwartym na sło ce
i
wiatr wierzchołku, sk d oczy spogl daj rozumniej i
przenikaj gł biej
w wiat. Po egnawszy si z poczuciem praw osobistych, ucze musi po egna si
tak e z poczuciem swojej własnej warto ci, godno ci i cnoty. Mo e si wam to wyda straszn
doktryn , jednak wszyscy okulty ci dobrze wiedz , e to nie doktryna, a fakt. Kto siebie uwa a za
wi tobliwszego od innych, kto si pyszni, e nie ma wad ani do nich skłonno ci, kto si uwa a za
m drzejszego lub za wy szego w czym od innych ludzi, ten nie mo e zosta uczniem. Człowiek musi
si sta podobnym do dziecka, aby wej do królestwa niebieskiego.
Cnota i m dro , to wielkie przymioty, lecz je li s ródłem dumy i poczucia wyodr bniania
si z reszty ludzko ci, to s one wtedy tylko mijami naszego ni szego „Ja", pojawiaj cymi si w
nowej, bardziej subtelnej formie. Umysł, hoduj cy w sobie jeszcze te mije, w ka dej chwili mo e
u y swoich rodków równie dla kogo bole nie, jak wtedy, gdy kierował r k zabójcy, morduj cego
dla korzy ci lub czynami polityka, po wi caj cego masy dla interesów swoich lub swojej partii.
W swojej istocie utrata zdolno ci zadawania ran oznacza, e mija została zabita ostatecznie.
Je li została tylko ogłuszona lub u piona, to przebudzi si i ucze wtedy b dzie u ywa swojej wiedzy
20
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
dla celów osobistych, zostanie wtedy uczniem Nauczycieli czarnej magii, gdy Droga do zguby jest
bardzo szeroka i łatwa, e nawet lepy na ni trafi. e jest to Droga do zguby, wiadczy o tym
najlepiej fakt, e gdy człowiek zaczyna y dla siebie, zw a on stopniowo zakres swojego działania,
a w ko cu, gdy wszystko ze swojego punktu widzenia rozwa a i ku sobie wszystko ci ga, pozostaje
mu na istotne ycie przestrze równa główce od szpilki. Mo emy wszyscy zauwa y , e tak si dzieje
w yciu codziennym.
Człowiek staje si egoist , odludkiem, jest mniej interesuj cy i miły dla innych. Nawet jego
zewn trzny wygl d staje si przykry i ludzie stroni od niego, jak od dzikiego zwierz cia. O ile to
wszystko jest straszniejsze, gdy si dzieje na wy szej płaszczy nie ycia, gdzie moc i wiedza s wi k-
sze, i gdzie takie d enie obejmuje daleko szerszy zakres mo liwo ci.
Dlatego mówi : poczekajcie i zastanówcie si dobrze na progu. Je eli bowiem danie
pomocy ze strony neofity' ma miejsce przed zupełnym oczyszczeniem si , to nie dosi gnie ono
Boskiego Adepta w jego samotni, lecz przebudzi tylko straszliwe moce, które zaczn działa na ni sze
władze natury ludzkiej.
Komentarz
V
„Zanim dusza stanie przed Nauczycielem najpierw musi si obmy w krwi swojego
serca".
Wyraz dusza u yty jest tu w znaczeniu Duszy Boskiej, czyli „Ducha astralnego". Móc sta —
oznacza mie siln wiar , pewno . Pewno za powstaje, gdy ucze wie, e przezwyci ył swoj
podatno do wzrusze , swoje „Ja", a nawet wszystko, co jest w nim człowieczego, e nie ma w nim
adnej obawy, i e nie czuje ju bólu, e cała jego wiadomo skierowana jest ku Boskiemu yciu,
które symbolicznie wyra a si terminem „Nauczyciele", e nie ma ju ani oczu, ani uszu, ani j zyka,
ani mocy, jak tylko dla Boskiego wiatła i dla jego słu by.
Wszelki strach opuszcza go wtedy, staje si wolny od cierpie , od trosk i waha . Jego dusza
nie wzdraga si , nie ma ch ci na odkładanie próby, w pełnym blasku przenikaj cego j Bo ego
wiatła. To znaczy, e wszedł ju w posiadanie swojej Boskiej schedy i mo e teraz powoływa si na
swoje pokrewie stwo z Nauczycielami ludzi. Stoi teraz wyprostowany, z podniesion głow i oddycha
z nimi jednym powietrzem.
Zanim jednak to wszystko stanie si dla ucznia dost pne, jego dusza musi si obmy w krwi
swojego serca. Ofiara ze swojego serca, wyrzeczenie si wzrusze , jest pierwszym warunkiem.
Zawiera ono w sobie „osi gni cie równowagi, której nie naruszyłyby osobiste wzruszenia". To samo
czyni filozof-stoik, który staje jakby z boku od samego siebie i spogl da spokojnie zarówno na własne,
jak i na cudze cierpienia.
Jak łzy w j zyku okultystycznym oznaczaj dusz wzrusze , a nie materialny ich obraz, tak
samo i krew oznacza nie t , niezb dn dla ycia fizycznego substancj , lecz yciowy, twórczy
pierwiastek w naturze ludzkiej. Pierwiastek ten wprowadza człowieka w ycie, aby do wiadczył bólu i
rozkoszy, rado ci i smutków. Gdy pozwoli swojej krwi płyn ze swojego serca, staje wtedy wobec
Nauczycieli, jako czysty Duch, nie pragn cy ju wciele dla wzrusze i do wiadcze . W ród
niezmiernych cyklów czasu, mog jeszcze przypa w jego udziale kolejne wcielenia w materii. Lecz
on nie jest ju ich spragniony, pierwotne po danie ycia ju go opu ciło.
Je eli przyjmie jeszcze na siebie posta w ciele ludzkim, to uczyni to nie dla swoich celów
osobistych, a dla celów Boskich, dla dokonania pracy „Nauczycieli". Rozkoszy ani cierpie szuka ju
nie b dzie, nie b dzie po da nieba ani te piekła si nie ul knie. Otrzymał on ju dziedzictwo, które
21
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
nie tyle jest nagrod za rzeczy, których si wyrzekł, ile stanem, gładz cym sam pami o nich. Nie
yje on ju na wiecie, lecz ze wiatem. Horyzont jego rozszerzył si do granic Wszech wiata.
Komentarz
VI
„ yj w wieczno ci".
Musimy teraz sobie wyobrazi , e istnienie indywidualne (osobiste) podobne jest do sznura,
który si ci gnie z niesko czono ci w niesko czono , nie ma pocz tku ani ko ca i nie mo e si
rozerwa . Sznur ten zrobiony jest z niezliczonej ilo ci cienkich nici, przylegaj cych ci le jedna do
drugiej i tworz cych jego grubo . Nici te s bezbarwne, a co do swoich wła ciwo ci, równo ci i mocy
— doskonałe. Sznur ten, przechodz c, jak to si dzieje w rzeczywisto ci, przez ró ne miejsca, tj. w
ró nych, w swojej rozci gło ci znajduj c si warunkach, ulega szczególnym przemianom. Jaka ni
cz sto zahacza si o co i wyci ga si silnie na bok od linii prostej. Wtedy przez długi czas sterczy ona
i narusza porz dek cało ci. Niekiedy jedna lub druga ni pokrywa si błotem albo si czym zabarwia,
i wtedy plama ta nie tylko si rozszerza na tej nici, lecz zabarwia i inne nici.
Pami tajmy, e wszystkie te nici s ywe, jak drgaj ce nerwy. Jak e daleko wobec tego musi
si ga ta plama, to wyci gni cie si na bok! Cokolwiek by si stało, jednak stopniowo te długie
struny, te ywe nici, tworz ce w swojej nierozerwalnej rozci gło ci osobowo , przechodz z cienia
na wiatło. Wtedy nici te przestaj by bezbarwne, staj si złote i znowu si układaj równo,
wszystkie obok siebie i w jednym kierunku. Harmonia znowu powraca mi dzy nie, a harmonia ta
wytwarza now , jeszcze wa niejsz .
Porównanie to stosuje si do małego tylko odłamka, do jednej strony prawdy, co mniej jak
fragmencik prawdy, tym niemniej zatrzymajmy si na tym porównaniu. Wychodz c z niego, mo emy
doj do gł bszego zrozumienia rzeczy. Przede wszystkim zrozumiemy, e przyszło nie tworzy si z
jakich oddzielnych dowolnych działa tera niejszo ci, lecz e wszystko, co b dzie przyszłe, stanowi
nieprzerwan ci gło z tym, co jest tera niejsze, tak samo jak tera niejszo stanowi nieprzerwan
ci gło z przeszło ci . Patrz c z jednej płaszczyzny i z jednego punktu, porównanie ze sznurem jest
dosy dokładne.
Mówiono nieraz, e uwaga, cho by najmniejsza, która została po wi cona okultyzmowi,
wytwarza znaczne skutki karmiczne. Pochodzi to st d, e niepodobna nawet w drobnej mierze
zainteresowa si okultyzmem, nie czyni c jednocze nie stanowczego wyboru mi dzy złem i dobrem.
Ju pierwszy krok w okultyzmie prowadzi ucznia do drzewa poznania zła i dobra. Musi zrywa z
niego owoce i je , dlatego musi zrobi wybór. Nie mo e ju nadal pozostawa w chwiejno ci
niewiedzy. Musi i po dobrej albo złej Drodze. Lecz wtedy, cho by jeden krok uczyniony wiadomie
na tej lub tamtej Drodze, sprowadza bardzo du e skutki karmiczne.
Wi kszo ludzi kroczy chwiejnie nie wiedz c na pewno, do jakiego d
celu. Ich ideały
yciowe nie s jasne, wskutek czego ich Karma wytwarza si pogmatwana. Je li jednak tylko dosi gn
progu wiedzy, zagmatwanie zaczyna znika , a skutki karmiczne ka dego czynu staj si o wiele ba-
rdziej intensywne, gdy teraz ju na ró nych płaszczyznach wszystko d y w jednym kierunku.
Okultysta nie mo e by człowiekiem chwiejnym, a przeszedłszy próg nie mo e ju zawróci .
Nie mo e tak samo, jak dorosły nie mo e z powrotem zosta dzieckiem. Indywidualno rozrosła si i
dosi gła punktu poczucia odpowiedzialno ci. Tego poczucia odpowiedzialno ci nie b dzie mogła si
teraz ju wyzby .
Kto si chce wyzwoli z ła cuchów Karmy, musi sw indywidualno podnie z mroku ku
wiatłu, swoje istnienie postawi na takiej wysoko ci, aby nici, stanowi ce jego osobowo , nie
dotykały błota i nie zahaczały si o nic, co by je mogło odci gn . Wznie si powinien do tej
22
www.teozofia.org
- Teozofia w Polsce.
dziedziny, w której Karma ju nie działa. Nie potrzebuje jednak wcale do tego porzuca tej formy
bytowania, w której si znajduje. Te formy bytowania mog by bardzo grube i brudne, mog te by
na podobie stwo Drogi, usłanej kwiatami, których słodki zapach n ci ku sobie i stwarza przywi zania
yciowe, jednak nad nimi wisi zawsze niebo wolne i czyste. Kto si chce wyzwoli od Karmy, musi
swój dom wybudowa na powietrzu, a potem w eterze.
Kto chce stworzy sobie dobr Karm , zetknie si z wieloma trudno ciami i przy wysiłkach
siewu dobrych ziaren dla swojego własnego ycia, mo e łatwo zasia plewy, i to nawet bardzo du o.
Nie pragnij sia tylko dla własnego niwa, pragnij sia tylko takie ziarna, których owoce b d ywi
wiat. Człowiek jest cz ci wiata, daj c pokarm wiatu, daje go sobie. Lecz nawet w tej my li tai si
wielkie niebezpiecze stwo.
KONIEC