1
Władysław Kubiak (Włocławek)*
Epidemie cholery w Lubrańcu
Zawsze nurtowało mnie pytanie, czy w Lubrańcu była lub były epidemie
cholery i jakie zbierały żniwo, skoro podobne zjawisko odnotowano
powszechnie na ziemiach polskich w XIX w.
Epidemie, w wyniku, których masowo umierali ludzie w skali regionu
i świata, towarzyszą rodzajowi ludzkiemu od zarania dziejów świata. Znane są
pod różnymi nazwami, morowe powietrze, czarna śmierć i inne. Jedną
z zasadniczych przyczyn epidemii są warunki życia człowieka i brak
właściwego przeciwdziałania. Dziś wydaje się, że szczepionki skutecznie
zahamowały obfite żniwo śmierci, jakie niosą bakterie i wirusy.
Jeszcze sto lat
temu była ona prawdziwą plagą w Europie i na świecie. Ta straszna choroba
siała ogromne spustoszenie w okolicach, gdzie panowała, potrafiła w ciągu kilku
tygodni zabrać z tego świata wiele istnień ludzkich.
Cholera, po raz pierwszy, na ziemiach polskich pojawiła się podczas
II pandemii światowej w 1831 r. Została tu przeniesiona podczas przemarszu
ż
ołnierzy rosyjskich wkraczających tutaj w celu stłumienia powstania
listopadowego w Królestwie Polskim. W praktyce, nie było żadnego większego
skupiska ludzi, gdzie nie zebrałaby strasznych skutków. Epidemia siała ogromne
spustoszenie i panikę wśród ludności. Ówcześni medycy byli zupełnie bezradni
wobec tej nowej choroby. Cholera, to choroba zakaźna i zaraźliwa wywołana
przez bakterię vibrio cholerae. Do zarażania dochodzi zwykle drogą
pokarmową, poprzez wypicie zakażonej wody lub zjedzenie zakażonego
pokarmu. Objawami są biegunka i wymioty. Prowadzi to do gwałtownego
odwodnienia organizmu oraz wychudzenia ciała, wysuszenia skóry, bólu mięsni
i powolnego wyniszczenia organizmu a co za tym idzie – do śmierci. Choroba
rozwija się w obniżonych warunkach sanitarnych. W biednych, brudnych
miastach i wsiach dziewiętnastowiecznej Polski panowały, więc dogodne
warunki do rozwoju tej choroby.
Podczas tej epidemii na ziemiach polskich zmarło kilkaset tysięcy ludzi.
Skalę tej epidemii ukazują straty samej armii rosyjskiej; o ile w bitwach zginęło
7 tys. rosyjskich żołnierzy, to na cholerę zmarło, co najmniej 12 tysięcy, zaś
niektóre źródła mówią nawet o 20 tysiącach.
W celu jej przeciwdziałania wydawano zakaz wszelkich zgromadzeń
ludności i utrzymywania czystości. Nakazywano również grzebanie zmarłych na
specjalnie wyznaczonych do tego celu cmentarzach.
* Władysław Kubiak, doktor nauk humanistycznych, były wojewoda włocławski i były wicemarszałek
województwa kujawsko-pomorskiego, prorektor Wy
ż
szej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej we
Włocławku, prezes Aeroklubu Włocławskiego i Włocławskiego Centrum Edukacji Ekologicznej, autor
ksi
ąż
ek i szkiców historycznych dotycz
ą
cych Kujaw wschodnich, a w szczególno
ś
ci rodzinnego
miasta Lubra
ń
ca.
2
Brak było jakichkolwiek dokumentów mówiących o epidemii cholery
w Lubrańcu i jej skutkach. Jedynym śladem był krzyż postawiony w miejscu
pochówku ofiar cholery w Lubrańcu, choć nie wszyscy wiedzieli o jego
pochodzeniu i przeznaczeniu. Jak wspomina Jan Wypijewski, drewniany ten
krzyż stał widoczny z daleka na „Brzezinie”, w południowej części
piaszczystych gruntów dochodzących do starego koryta rzeki Zgłowiączki
i widoczny był od szosy Lubraniec-Topólka jak i poprzez rzekę Zgłowiączkę
z szosy od Izbicy Kujawskiej.
1
W miarę upływu lat krzyż ten coraz bardziej się
zapadał w ziemię i był coraz mniej widoczny i coraz bardziej zapomniany.
Według J. Wypijewskiego, krzyż ten upamiętniał miejsce pochówku ludzi
zmarłych w czasie epidemii cholery, panującej w połowie XIX wieku.
Z przekazu jego dziadków, wynika, że epidemia zdziesiątkowała ludność
mieszkającą w Lubrańcu i okolicy. W wielu przypadkach wymierały całe
rodziny. Nakazem władz rosyjskich wybrano miejsce pochówku, właśnie na
Brzezinie, dokąd zwożono zmarłych nawet z okolic Piotrkowa Kujawskiego,
Przedcza, Chodcza, Kowala i Osięcin. Choroba osiągnęła swój szczyt w 1852 r.
2
I w zasadzie to były wszystkie informacje zebrane przez Jana Wypijewskiego w
oparciu o relację jego dziadków, którzy mogli być bezpośrednimi uczestnikami
tych tragicznych wydarzeń lub słyszeć o nich od swoich rodziców.
Jak było z epidemią cholery w Lubrańcu?
Podczas kwerendy we włocławskim archiwum natrafiłem wreszcie na
dokument z 1831 r., gdzie wyraźnie zapisano, że zmarli mieszkańcy Lubrańca
i okolicznych wsi to ofiary cholery. Tym dokumentem jest parafialna księga
metrykalna z Lubrańca z 1831 r., gdzie obok klasycznego aktu zejścia proboszcz
umieszczał adnotację – na cholerę. Powyższa adnotacja jest przykładem, że
kościelne księgi metrykalne – oprócz zwyczajnych „suchych” rutynowych
zapisów dokumentacyjnych – zawierają także nadzwyczajne wpisy okazjonalne
mające charakter bardziej kronikarski niż dokumentalny. Szukający danych
genealogicznych ma, więc szansę przeżycia przygody historycznej; może
natrafić na fakty, daty, liczby, osoby, opisy okoliczności lub miejsc zdarzeń,
nigdzie indziej nie odnotowane.
Cholera nawiedziła
Lubraniec
w
czerwcu
1831
r.
Pierwszą
udokumentowaną jej ofiarą był Marcin Ładziński, wyrobnik mający lat 50.
Zmarł 23 czerwca. W dwa dni później zmarł Jan Kokorzycki, lat 20, kawaler,
syn Mikołaja i Maryanny. W dniu 26 czerwca zmarły już cztery osoby, w tym
trzy kobiety i jeden mężczyzna. I tak codziennie, przy czym apogeum tej
epidemii w samym Lubrańcu przypadło na lipiec, po czym przeniosła się ona na
okoliczne wioski. Ostatni zapis – na cholerę – w samym Lubrańcu odnosił się do
ś
mierci Magdaleny Rucińskiej, wdowy, lat 58, która zmarła 25 lipca tegoż roku,
1
J. Wypijewski, Chleb mojego życia. Opowiadania autobiograficzne, Włocławek 2004, s. 42.
2
Ibidem, s. 42.
3
zaś w parafii Lubraniec do śmierci Tekli Szulkoskiej z Ossowa, lat 39, żony
Józefa, która zmarła 9 września1831 r. Dalej już brak takich adnotacji przy
kolejnych aktach zejścia, co nie oznacza, że umierali oni śmiercią naturalną.
Ogółem, w tej księdze metrykalnej jest 49 adnotacji o cholerze jako
przyczynie śmierci, z tego 37 zapisów odnosi się do mieszkańców Lubrańca,
pozostałe zaś do mieszkańców pięciu okolicznych wsi, należących do parafii
Lubraniec. Dotyczyły one miejscowości Piaski, Siarcice, Dobierzyn, Osowo
i Wielki Redecz.
Wśród zmarłych w samym Lubrańcu było 18 kobiet, 12 mężczyzn i 7
dzieci. Najmłodszą ofiarą cholery w Lubrańcu był Franciszek Buczkowski, lat 3,
syn Wawrzyńca i Józefy, który zmarł 18 lipca. Najstarszą z kolei była Maryanna
Zaczyńska, lat 70, która zmarła 26 czerwca 1831 r. Wśród ofiar cholery było
czterech ewangelików, w tym dwie kobiety z Lubrańca (Wilhelmina Glück – lat
26 i Karolina Fenior – lat 32) oraz Katarzyna Trzym, lat 36 ze wsi Piaski
i Paweł Celmer, lat 68, wyrobnik z Siarcic. Śmierć nie oszczędzała małżeństw
lub też rodziców i dzieci jednocześnie. W Lubrańcu, w odstępie kilku dni zmarła
matka i jej syn, najpierw 28 czerwca Józef Jasiński, lat 7 a 1 lipca jego matka –
Katarzyna, lat 45. W kilka dni później, dokładnie 6 lipca zmarł w Lubrańcu
Szczepan Maxymowicz, szewc, lat 54, a następnego dnia jego żona Maryanna,
lat 45. W dniu 24 lipca zmarła Wilhelmina Rucińska, lat 25, a następnego dnia
jej matka – Magdalena, lat 58. Wszystkie te zgony mają adnotację – na cholerę
zaznaczoną ręką ks. W Jórkiewicza. W Biernatkach, w dniu 5 sierpnia zmarł
Paweł Ziółkowski, gospodarz, a w trzy dni później jego syn Jan, mający 9 lat.
W Krowicach, w dniu 13 sierpnia zmarł miejscowy borowy Kurzyński (nie
zapisano jego imienia), lat 48, a następnego dnia jego syn Józef, lat 14.
W Kazaniu, najpierw w dniu 20 sierpnia zmarł Ignacy Walecki, wyrobnik lat 60,
a następnego dnia jego żona Jadwiga – lat 50 i syn Maciej, pasterz, lat 20.
I wreszcie, znów w Lubrańcu w dniu 22 listopada zmarła Franciszka
Skrzesińska, lat 8 i 3 miesiące, a 17 grudnia Maryanna, lat 49, żona Marcina,
rolnika z Lubrańca. Trzeba jednak zaznaczyć, że te ostatnie opisane tutaj cztery
przypadki są zapisane w księdze zejść bez adnotacji – na cholerę.
Zastanawiający jest też ciąg zdarzeń, które miały miejsce w Redczu
Wielkim w sierpniu i wrześniu 1831 r. W odstępie kilkunastu dni zmarło tam 15
osób, ale adnotację – na cholerę zapisano przy 5 zmarłych. Być może pozostałe
osoby poniosły śmierć z innych przyczyn, ale niespotykana była w porównaniu
do innych lat ta stosunkowo duża liczba zmarłych. Wśród tych zmarłych było
małżeństwo (Szymon Pawlak, gospodarz, lat 40, jego zona Franciszka, lat 46)
i córka – Agnieszka, lat 4, przy czym tylko przy Szymonie był zapis – na
cholerę. Wszystko to działo się w odstępie zaledwie czterech dni – od 28 do
31 sierpnia.
4
Tabela nr 1. Zmarli w parafii Lubraniec podczas epidemii cholery w 1831 r.
Lp.
Nazwa
miejscowości
Liczba
zgonów
ogółem
w tym
Mężczyzn
Kobiet
Dzieci
1
Lubraniec
37
12
18
7
2
Piaski
4
2
2
-
3
Dobierzyn
1
-
1
-
4
Siarczyce
1
1
-
-
5
Wielki Redecz
5
3
2
-
6
Ossowo
1
-
1
-
RAZEM
49
18
24
7
Źródło: obliczenia własne
Można jednak domniemywać, że tych ofiar mogło być znacznie więcej,
tym bardziej, że w 1831 r. w całej parafii zmarło aż 199 osób, podczas gdy
w latach następnych liczba ta odpowiednio się zmniejszyła, np. w 1832 r. – 106
zmarłych, w 1833 r. 88 i w 1834 r. 60. Można, więc przyjąć, że zmarłych było
więcej, tylko ksiądz W. Jórkiewicz z własnej inicjatywy lub z nakazu władz
rosyjskich przestał czynić w aktach zejścia adnotacji – na cholerę jako
przyczyny śmierci. Taka sama proporcja zgonów odnosi się do samego miasta
Lubraniec, gdzie ilość zmarłych w 1831 r. znacznie przewyższa średnią zgonów
z lat następnych.
Tabela nr 2. Liczba aktów urodzenia, zgonów i małżeństwa
w Lubrańcu w 1830-1835
Rok
Urodzeni
Zmarli
Małżeństwa
1830
37
48
4
1831
23
83
10
1832
22
41
11
1833
35
46
7
1834
36
26
8
1835
26
21
6
Źródło: obliczenia własne.
5
Cholera nawiedzała Lubraniec jeszcze kilka razy. Praktycznie żadna
epidemia tej choroby na terenie Królestwa nie ominęła naszego miasteczka.
Prawdopodobnie epidemie cholery szalały w Lubrańcu także w 1848 r.
i w 1855 r. Wskazują na to liczby aktów zejść odnotowanych w parafialnej
księdze zgonów z tych lat. I tak odpowiednio, w 1848 r. było ich w całej parafii
184, w 1855 r. 157, a więc były to ilości zupełnie odbiegające poziomem od lat
poprzednich i następnych.
Gdzie chowano zmarłych w wyniku cholery?
Cmentarze zawsze skłaniają do refleksji nad przemijaniem, sensem
i wartością ludzkiego życia, są również cennym źródłem wiedzy historycznej,
ś
wiadectwem kultury narodu.
W Lubrańcu pierwszy cmentarz grzebalny powstał z chwilą wybudowania
tu kościoła i utworzenia jeszcze przed 1326 r. parafii.
3
Był to cmentarz
przykościelny. Na nim chowano zmarłych mieszkańców parafii lubranieckiej aż
do połowy XIX w. Zgodnie z zaleceniami władz (zabroniono chowania
zmarłych na cmentarzach przy kościołach) założono wtedy nowy cmentarz
parafialny przy kaplicy św. Anny, która znajdowała się w północnej części
miasta po wschodniej stronie drogi prowadzącej do wsi Redecz Kalny i Redecz
Krukowy, który czynny jest do dnia dzisiejszego. Na założonym przy kaplicy
cmentarzu rozpoczęto chować zmarłych prawdopodobnie dopiero w XVIII w.
Trzeba jednak stwierdzić, że w Polsce zmarłych na cholerę chowano
zwykle na osobnych cmentarzach, zwanych cholerycznymi. Tak też było
w Lubrańcu, gdzie zastosowano się do nakazu władz i wyznaczono specjalne
miejsce poza miasteczkiem, z dala od istniejących zabudowań. Cmentarz
choleryczny
założono
na
niewielkim
wzniesieniu,
znajdującym
się
w sąsiedztwie cmentarza żydowskiego, zwanego kirkutem.
Można też założyć, że na tym cmentarzu pochowani zostali także
ż
ołnierze rosyjscy, którzy pod dowództwem gen. I. Paskiewicza, po
przekroczeniu Wisły w okolicach Nieszawy i Ciechocinka, przechodzili także
i przez Lubraniec w marszu na Warszawę. To o tym miejscu
najprawdopodobniej wspomina Stanisław Muznerowski, który w swojej
monografii Lubrańca mówi, że „został założony dla poległych żołnierzy
rosyjskich w czasie Rewolucji 1830 r. na obszarze 40 prętów kwadratowych;
znajduje się przy miejskim pastwisku na tak zwanej „Brzezinie”
4
. W tym
okresie nie było tutaj żadnych walk, można, więc przyjąć, że zmarli w rezultacie
zachorowania na cholerę i na tym placu zostali pogrzebani. Na przestrzeni od
czerwca do września byli to już mieszkańcy Lubrańca i okolicznych wsi,
3
X. F. Gruse, Diecezja włocławska – 1326 rok, „Kronika Diecezji Włocławskiej”, R. 1962, s. 177; W. Kubiak,
Dzieje Lubrańca, Toruń 2006, s. 36.
4
S. Muznerowski, Lubraniec (Monografia) z dołączeniem 6-ciu ilustracyi, Włocławek 1910, s. 145.
6
należących do tej parafii. Częstym widokiem był jadący wóz z dwoma, trzema
trumnami w kierunku tego cmentarza
5
. Pogrzeby odbywały się niemal
codziennie, grzebano zmarłych po kilku na raz, a gdy tylko przysypano mogiły
trzeba było kopać nowe, gdyż ofiar przybywało, co chwila.
Jednak cmentarz choleryczny nie rozrastał się, ponieważ stosowano na
nim daleko posuniętą rotację grobów. Ofiary każdej następnej epidemii
grzebano w miejscach pochówku poprzedniej. Zmarłych chowano prosto do
ziemi, a jedynym ich upamiętnieniem były drewniane krzyże. Prawdopodobnie
pod koniec XIX wieku na cmentarzu cholerycznym postawiono dwuramienny
krzyż, jednak obecnie nie ma po nim żadnego śladu. Aktualnie cmentarz jest
bardzo zaniedbany, zarośnięty krzewami i małymi drzewkami.
Jest to miejsce
dość tajemnicze, zarośnięte drzewami i krzakami, znajdujące się z daleka od
zabudowań miasteczka. To mroczne miejsce kryje w sobie tragiczne historie
wielu ludzi, których ciała tam spoczywają, ich rodzin i bliskich.
Warto również przytoczyć inne informacje związane z epidemiami
różnych chorób.
Do zjawisk przepowiadających mór zaliczano: nadmiar deszczów, wiatry
z południa i wschodu, niezwykłą obfitość gadów i owadów oraz wszelkiego
robactwa, a także wylewy wód.
Objawami mówiącymi o zakażeniu były: zimno i dreszcze, potem stała
gorączka, ociężałość, bóle i zawroty głowy, „odchodzenie od rozumu”,
duszność, pragnienie, biegunki i wymioty (często krwawe), mocz mętny,
„cuchnący jak u konia”, bezsenność, puchlina i dymienice.
Dymienice najczęściej powstawały tam gdzie są gruczoły (bolesne,
twarde i powiększone) - po 3-4 dniach miękną i pękają.
Jeden z autorów XVI-wiecznych zauważył, że kobiety łatwiej ulegają
zakażeniu się powietrzem
6
. Zresztą często: […] wy Białogłowy są zawsze
sposobniejsze do zachwycenia powietrza... Przeto najlepiey tą gadzinę z domu
wysłać, chceszli, aby cię niezaraziła[…] obrażano sobie zwiastunkę epidemii
jako niewiastę w białej zasłonie i z nietoperzowymi skrzydłami. Przelatywała
niewidzialnie nad światem, pozostawiając za sobą śmierć i zniszczenie. Można
ją było wyczuć, gdyż wówczas […] skomlały psy przerażone, bydło ryło rogami
po ziemi, a kury rozbiegały się w popłochu zanosząc się ochrypłym pianiem
kogucim
7
.
Uciekając przed zarazą pozostawiano chorych w odosobnieniu, bez żadnej
opieki, co zresztą było w tamtych czasach najlepszym, choć brutalnym
sposobem walki z epidemią.
5
Nie wydaje się zasadna informacja J. Wypijewskiego o grzebaniu na cmentarzu cholerycznym w Lubrańcu
zmarłych na cholerę z Piotrkowa Kujawskiego, Chodcza i Osięcin. To zbyt odległe miejscowości, aby
w warunkach urągającym podstawowym zasadom przeciwdziałania tej chorobie przewożono wozami zwłoki
zmarłych. Pamiętać przy tym należy, że wydarzenia te miały miejsce w okresie od czerwca do września, a więc
w okresie wysokich temperatur powietrza, co groziło wręcz eskalacja epidemii.
6
Z. Gloger, Encyklopedia staropolska, T. 1-4, Warszawa 1900-1903, (hasło mór).
7
Ibidem.
7
Aby ochronić się przed nieszczęściem noszono krzyżyki - karawaki. Były
to krzyże hiszpańskie o dwóch poprzecznicach, poznaczone mniejszymi
krzyżykami i literami-symbolami. Stawiano te "choleryczne" krzyże na
rozstajach lub przy mogiłach ofiar zarazy.
Błagano o pomoc Matkę Najświętszą i szeptano modlitwy do licznych
ś
więtych, którzy chronili przed morem. Modlono się do Rozalii, Rocha,
Antoniego, Sebastiana... Wielkim kultem cieszył się św. Roch. Co roku w dniu
jego święta, 16 sierpnia, księża błogosławili gospodarzy przy wypędzaniu bydła.
Paliły się ognie, przez które zwierzęta musiały trzykrotnie przebiegać, żeby
„Biała się nie mściła”
8
.
Zabierano po kilka węgielków z tego ogniska i zostawiano w chałupie,
aby chroniły przed morem.
Dawni lekarze od przybywających do miast wymagali świadectw, iż
przyjeżdżają z okolic wolnych od zarazy, a ci, którzy się z nią zetknęli winni
nosić na plecach i piersiach białe krzyże. W późniejszych już czasach należało
izolować chorych w specjalnie budowanych na tę okoliczność domkach
.
Ciekawe informacje na temat dawnych epidemii zapisano w serwisie
wwwopocznianie.pl. Oto cytat: W czasie wielkiego zagrożenia ludzie
obserwowali zachowanie się ptactwa dzikiego, a zwłaszcza wróbli. Jeżeli
masowo ptactwo to opuszczało daną okolicę, wierzyli, że „nadciąga zaraza”.
W czasie grasującej cholery szukali ratunku w Bogu i św. Rozalii. Urządzali
z pochodniami błagalne procesje do krzyży, przy których żarliwie się modlili
i śpiewali nabożne pieśni. Poza tym żyli w izolacji, stosowali okadzanie
jałowcem i wypijali bardzo dużo trunków. Uciekali się też do zabobonów. Do
dziś opowiadają jak to mieszkańcy Gowarczowa próbowali w 1894 r. odwrócić
klęskę pomoru od swego miasteczka. W tym celu zakopali na krzyżowych
drogach stawidło młyńskie oraz głowę trupa żydowskiego. W czasie epidemii
cholery zamykano lokale użytku publicznego, a tam, gdzie byli chorzy, drzwi
domów oznaczano krzyżem za pomocą wapna. Jeżeli ktoś umarł na cholerę
wywożono go specjalną drogą, przebiegającą z dala od osiedli ludzkich. Konie
w zaprzęgu miały przy uprzęży odpowiednie dzwonki. Podczas epidemii życie
ulegało zupełnemu sparaliżowaniu. W miastach wszelkie urzędy zawieszały
swoją działalność, a na ten czas obejmował dyktatorską władzę „burmistrz
powietrzny”. To samo działo się na wsi. [...] Jako lekarstwo otrzymywali wódkę
i wino. Zresztą powszechnie wierzono, że kto w czasie choroby pije trunki ten
będzie zdrowy. Chcąc zniszczyć zarazki gruntownie dezynfekowano szpitale.
Używano do tego proch strzelniczy, siarkę lub palone wapno. Te środki
stosowano również do posypywania nieboszczyków w trumnach i dołach
mogilnych. W pobliżu prowizorycznych szpitali znajdowały się kostnice, gdzie
składano zmarłych choleryków. Zwykle w niewielkiej odległości mieściły się też
choleryczne cmentarze. Na cmentarzach parafialnych były wyznaczone
8
A. Klonowska, Powietrze morowe w dawnej Polsce, „Eskulap Świętokrzyski”. Pismo Świętokrzyskiej Izby
Lekarskiej, R. 2003, nr 9.
8
specjalne „pola grzebalne” dla choleryków, które oznaczano szerokim pasem
wapiennym. Dopiero po upływie 30 lat można je było używać do normalnego
pochówku
9
.
Miejsce cmentarza cholerycznego w Lubrańcu jest dziś nadal bardzo
tajemnicze, a w świadomości młodszego pokolenia mieszkańców naszego
miasteczka nie ma wiedzy na ten temat. Pozornie lekkie przekleństwo: by Cię
cholera wzięła, pochodzi właśnie z tego okresu. W wielu rodzinach, w okresie
kilku dni, umierało kilka osób. To była tragedia, zastanówmy się więc czasem
czego tak naprawdę życzymy nieświadomie wypowiadając te słowa...
9
Strona internetowa: http://opocznianie.pl [dostęp 2.06.2012 g. 16.20].