Łazienki Naci
str.-85
Jeszcze słoneczny promień grzeje.
Jeszcze liść szemrze pieśń swą zwodną.
W mej dłoni czuję Twą dłoń chłodną.
Park łazienkowski pustoszeje.
Idziemy wąską, jasną miedzą.
Jak po kobiercu złoto-krwawym.
Przed nami drzew milczące zjawy.
Wśród kosodrzewia cicho siedzą.
Co krok postrzegasz jakieś cuda.
Mówisz: czy to sen, czy to jawa .
Radością serce twe napawa.
Jesiennych dni słoneczna złuda.
Czasem na drodze nagle stanie.
Ruda wiewiórka, natarczywa.
Taka zabawna, szybka, żywa.
Tworząc wśród dzieci zamieszanie
Czasem nad wodą się pochylasz.
Łabędzi bielą pieszcząc oczy.
Bawi Cię widok ten uroczy.
Bo szczęście niesie każda chwila.
I mnie tak dobrze gdy me skronie.
Zefira skrzydło lekko studzi.
Lecz szczęście moje wciąż mnie łudzi.
Choć mam w swych rękach Twoje dłonie.