bio 004













Powrót do spisu
PRZEDRUK

TAJEMNICE PARAMAGNETYZMU
Graeme Sait, 2001
Wywiad z drem Philipem Callahanem
Dr Philip Callahan, autor 17 książek i ponad 150 innych publikacji, uchodzi
za czołowy autorytet w dziedzinie rolnictwa organicznego. Jego przełomowe
prace w dziedzinie owadów oraz promieniowania podczerwonego stanowią kamień
milowy w zrozumieniu związku między odżywianiem a presją szkodników.
Jego ostatnie badania i odkrycia w dziedzinie paramagnetyzmu1 dopiero torują sobie drogę do powszechnego uznania. Paramagnetyzm w rolnictwie stanowi potężne wzmocnienie siły wzrostu poprawiające rozwój systemu korzeniowego i stymulujące rozmnażanie mikroorganizmów. Graeme Sait spędził pouczające popołudnie z drem Callahanem w grudniu 2000 roku w czasie konferencji Acres USA", która odbyła się w Minneapolis.
ROŚLINY EMITUJĄ PROMIENIOWANIE PODCZERWONE

Graeme Sait: We wstępie do pana książki dotyczącej paramagnetyzmu [Paramagnetism
Paramagnetyzm] pana wydawca, Fred Walters, stwierdził, że traktuje pan swoje badania w tej dziedzinie jako najważniejsze ze wszystkich, jakie pan dotąd prowadził. Od opublikowania pana książki minęły już cztery lata. Czy jest pan usatysfakcjonowany z wpływu, jaki pana książka wywarła na rolnictwo?
Philip Callahan: Tak. Jestem bardzo zadowolony. Jest już wielu farmerów, którzy uczestniczą w konferencjach Acres USA" i wypróbowali tę metodę z pozytywnym skutkiem. W pana kraju [Australii
przyp. red.] nad paramagnetyzmem i wzrostem roślin pracuje już kilka dużych korporacji. Ta książka rzeczywiście zrobiła dobry początek, ponieważ kompetentni ludzie mogą usiąść, przeczytać ją, a potem pójść i sprawdzić, jak to działa.
GS: Powód, dla którego zapytałem, czy jest pan usatysfakcjonowany z postępu, dotyczy tego, co nazywam ślimaczym tempem postępu, jakie miało miejsce w przypadku pana innych odkryć. Tym, którzy nie znają pańskich prac, wyjaśniam, że chodzi o odkrycie emisji promieniowania podczerwonego przez rośliny, które wzmacnia molekuły zapachu. Do lokalizowania tych zapachów owady używają swoich anten. Zdrowe rośliny emitują inne sygnały niż chore i owady bardziej przyciągają rośliny niedożywione. Ten niezmiernie ważny fakt był ignorowany przez entomologów, natomiast wojsko szybko doceniło jego wagę. To właśnie w oparciu o pańskie prace skonstruowano pociski kierujące się na źródło ciepła. Co pan odczuwa w związku z tym faktem?
PC: Jestem zadowolony ze swoich prac nad paramagnetyzmem, lecz należy je odróżniać od moich prac dotyczących związku między promieniowaniem podczerwonym i owadami. Wciąż jesteśmy w fazie prac, które pozwalają żywić nadzieję, że nauczymy się generować takie częstotliwości, które będą przyciągać owady.
Początki mojego zainteresowania paramagnetyzmem sięgają moich badań świętych miejsc. Odwiedzałem te miejsca na całym świecie
katolickie, buddyjskie, muzułmańskie, a nawet święte miejsca australijskich Aborygenów. Zauważyłem, że wszędzie tam rośliny rosły lepiej i że zawsze były tam skały. Dalsze badania ujawniły, że te skały były wysoce paramagnetyczne.
Rzecz w tym, że ta siła już tam była. Ja jej nie odkryłem. Jest tam i czeka na zagospodarowanie. Archeolodzy nazwaliby to zbieractwem". Dobre rolnictwo nie jest syntetyczne, musi obejmować pracę z naturą a nie z syntetycznymi truciznami. Materiały paramagnetyczne są tam i czekają na wykorzystanie. Dobre rolnictwo jest zbieractwem".
W kategoriach elektromagnetycznych zajmowałem się tam szukaniem anten owadów, ponieważ miałem doświadczenie w technice radiowej. Wojnę spędziłem w Irlandii w supertajnej stacji radiowej. Układ, z którym pracowałem, nie był układem stałym, który się włącza i on działa. Był to układ rur próżniowych, który pracował przez dwa lata 24 godziny na dobę, aby umożliwiać samolotom obrony wybrzeża znajdowanie drogi powrotnej do domu. Musiałem przez cały czas utrzymywać ten układ w sprawności. Gdybym popełnił błąd, mogłoby to oznaczać trzystu nieżywych pilotów. Byłem uwiązany do stacji, ale dzięki temu wiele się nauczyłem o radiu.
W końcu zacząłem szukać układów antenowych owadów i przystąpiłem do eksperymentów. Na właściwą drogę wprowadziło mnie proste doświadczenie za 2 dolary. Wziąłem kukurydzę i pudełko, z którego zrobiłem emiter jej zapachu. Obok pudełka umieściłem kawałek włochatego materiału (który miał włosy podobne do tych, jakie ma kukurydza) i oświetliłem go niebieskim światłem. Spośród 2000 jaj złożonych przez gąsienicę ćmy szkodnika kukurydzianego 1990 zostało złożonych na materiale, a nie na roślinie.
Ten prosty eksperyment pozwolił mi zrozumieć, że energia światła połączyła się z energią zapachu i wzmocniła siłę zapachu ponad poziom zapachu oryginalnej rośliny lub jego źródła pochodzenia. Zdałem sobie sprawę, że chodzi tu o zapach i że działał on jak generator drgań. Podpowiadał mi to zdrowy rozsądek. Skoro zapach jest generatorem, to trzeba zacząć szukać odpowiedniej częstotliwości. Oczywisty wybór stanowiła podczerwona część widma.
Problem z uzyskaniem akceptacji dla tych nowych idei tkwi w tym, że entomolodzy są związani z liczącą 100 lat tradycyjną teorią węchu, która nie obejmuje koncepcji zapachu i częstotliwości. W przypadku paramagnetyzmu trzeba zastosować wysoce paramagnetyczny zmielony proszek, aby dostrzec rezultaty. Farmerzy są praktycznymi naukowcami
jeśli coś działa, to to stosują. Stosując promieniowanie podczerwone zakłócamy istniejące status quo, a to znacznie trudniejsze zadanie.
GS: Z paramagnetyzmem jest łatwiej również dlatego, że skonstruował pan PCSM [Paramagnetic Count Soil Meter
miernik paramagnetyzmu gruntu]. Kiedy hodowcy dostrzegą bezpośredni związek między wydajnością i odczytami miernika, wówczas to zagadnienie przestanie być abstrakcyjną teorią. Nie da się jej zaprzeczyć.
PC: Nawiasem mówiąc, entomolodzy mogliby powtórzyć kilka z moich prostych eksperymentów i zobaczyliby, że wyniki są nie do obalenia, ale nie chcą tego zrobić, ponieważ mają klapki na oczach. Są niewolnikami paradygmatu2. Jednak nie ma paradygmatu przeciwko paramagnetyzmowi, ponieważ nikt przedtem o tym nie słyszał3.
PARAMAGNETYCZNE SKAŁY EMITUJĄ FOTONY

GS: Jak rozumiem, pana najnowsze badania sugerują, że materiały paramagnetyczne są źródłem podziemnego światła powodującego rozrost systemu korzeniowego. Czy może pan szerzej omówić to zjawisko?
PC: Tak. Siła paramagnetyczna jest pochodzącym ze skał światłem dla korzeni. Skały są w rzeczywistości przekaźnikiem zbierającym magnetyzm z kosmosu i przekazującym go korzeniom. Jeśli weźmie się paramagnetyczną skałę i zaniesie ją do laboratorium dra Fritza-Alberta Poppa w Niemczech i podda się ją tam pomiarowi za pomocą jego przyrządów umożliwiających zliczanie liczby fotonów, okaże się, że wysoce paramagnetyczna skała wysyła od 2000 do 4000 fotonów. Jeśli zmiesza się tę skałę z kompostem, jeśli podziałamy na nią organicznie, liczba emitowanych fotonów zwiększy się do 400000. Stąd bierze się światło dla korzeni. Korzenie stanowią linie przesyłowe dla fal, podobnie jak anteny owadów. Jeśli odetnie się korzenie i oświetli je, będą przewodzić fale świetlne, podobnie jak to się dzieje w światłowodach. Dr Popp posiada przyrządy o wartości 100000 dolarów służące do pomiaru światła w formie fotonów.
Potrafię zademonstrować to zjawisko przy zastosowaniu przyrządu o wartości 200 dolarów noszącego nazwę camera obscura", czyli komory ciemniowej. Wykonuje się ją tak, że w wieczku osłaniającym obiektyw wierci się małą dziurkę i w kompletnej ciemni przykleja się do tego otworu kawałek skały, i zostawia w ciemni na około trzy tygodnie. Po wyjęciu filmu z aparatu i wywołaniu go okaże się, że uzyskaliśmy obraz świateł we wszystkich kolorach tęczy. Ponieważ skała wydziela niewiele fotonów naświetlanie światłoczułej kliszy musi trwać trzy tygodnie. Jest to niepodważalny dowód, że paramagnetyczna skała emituje światło. Proszę pamiętać, że korzenie roślin znajdują się w ziemi (skale) przez co najmniej trzy miesiące, więc otrzymują dużo światła.
GS: To fascynująca historia, ale dotyczy tylko najnowszego pańskiego odkrycia. Czy zawsze pan uważał, że to działa w ten sposób?
PC: No cóż, w tym przypadku wiedziałem, że tak jest, musiałem tylko odkryć mechanizm, jak to działa. Niektóre z moich eksperymentów sugerowały ogromny przyrost plonów. Na przykład wziąłem żyto uprawiane na glebach piaszczystych o poziomie paramagnetyzmu 60 cgs4 i użyźnionych skałą paramagnetyczną. Przed użyźnieniem żyto miało na korzeniach od 10 do 15 guzków azotu, natomiast po użyźnieniu ich ilość wzrosła do 200. To sugeruje, że bakterie znajdujące się w gruncie nie mogą konwertować znajdujących się tam soli mineralnych w formę przyswajalną przez rośliny bez udziału tej paramagnetycznej siły. One nigdy nie spożytkują całości nawozu zrzucanego na nie bez pomocy paramagnetycznej siły. Siła ta jest dla korzeni tym, czym światło dla chlorofilu. Jeśli nie ma światła, chlorofil nie może działać. Jeśli nie ma siły paramagnetycznej, korzenie nie mogą pracować.
GS: Ostatnio przeprowadziliśmy eksperyment, który potwierdza to, co pan powiedział. Nie jestem pewien, czy zna pan naszą firmę Nutri-Tech Solutions. Specjalizujemy się w analizach żyzności oraz w doborze indywidualnych zestawów nawozowych przy zastosowaniu zasad równoważenia gleby metodą Albrechta oraz techniki biologicznej aktywacji. Ostatnio zaczęliśmy importować pańskie mierniki paramagnetyzmu, aby rozszerzyć zakres naszych możliwości. Nasze próby okazały się bardzo udane i staliśmy się obecnie najszybciej rozwijającą się firmą rolniczą w naszym kraju.
Ostatnio mieliśmy rzadki przypadek nieudanego działania. Małżeństwo hodujące śliwki w północnej części Oueens-landu miało trzy kolejne lata nieurodzaju i zwróciło się do nas o pomoc. Analiza gleby ujawniła braki prawie wszystkiego. Opracowaliśmy recepturę uzupełniającą te braki, której koszt był ogromnym ciężarem dla tych ludzi. Niestety, nastąpił kolejny nieurodzajny rok. Nie wiedzieliśmy, co robić, i zarządziliśmy jeszcze jedno badanie gleby w nadziei, że może uda się coś ustalić. Próbki gleby przybyły tego samego dnia co pierwsza dostawa pańskich mierników. Postanowiliśmy, że zbadamy glebę na paramagnetyzm. Miernik wykazał minus 20 cgs! Energia paramagnetyczna była w tym przypadku czynnikiem ograniczającym i jak pan przed chwilą powiedział, wszystkie nawozy świata nie rozwiązałyby problemu, z którym mieliśmy do czynienia.
PC: No cóż, żaden nawóz nie będzie działał bez energii paramagnetycznej. Nie może działać bez światła.
GS: To naprawdę fantastyczne odkrycie i jest bardzo ważne w przypadku tych, którzy uprawią ziemię pochodzenia niewulkanicznego.
PC: Otóż, panie Graeme, nie mówię tego ze względu na siebie. Mało mnie obchodzi, czy to odkrycie zostanie w końcu przypisane mojej osobie. Pragnę ocalić rodzinne farmy. To jest według mnie największe odkrycie w dziedzinie rolnictwa w ostatnim stuleciu. Proszę jednak pamiętać, że to nie ja odkryłem paramagnetyzm, ja odkryłem jedynie jego zastosowanie. A to duża różnica.
PRACA Z PARAMAGNETYZMEM

GS: Chciałbym zadać panu kilka pytań dotyczących mechaniki paramagnetyzmu. Czy istnieje jakiś związek między paramagnetyzmem a poziomami Brixa?
PC: Ostatnim numer Acres USA [z września 2000 roku] podaje wyniki badań i jest tam mowa o sześciopunktowej różnicy między glebami o niskim i wysokim paramagnetyz-mie. Nie jest to pełna odpowiedź, ale z pewnością nie jest bez znaczenia.
GS: W swojej książce sugeruje pan, że kompost, mikroorganizmy i paramagnetyzm są podstawowymi czynnikami ekologicznego rolnictwa. Stosujemy znacznie więcej składników i z własnego doświadczenia wiem, że taka analiza jest zbyt uproszczona. Często koniecznym dodatkiem bywają wapń, potas, fosfor i mikroelementy.
PC: Nie jestem przeciwnikiem chemii. Podobnie jak Ar-den Andersen i Phil Wheeler uważam, że chlorek potasu jest nie do obrony, chodzi mi jednak o to, że jeśli w glebie nie ma energii paramagnetycznej, to wszelkie zastosowane nawozy nie będą spożytkowywane i gospodarstwo rodzinne będzie zagrożone, ponieważ wydane pieniądze pójdą na marne.
Jeśli potrzeba azotu, to należy zastosować ten z najlepszego źródła i, broń Boże, nie stosować bezwodnika amoniaku. Proszę posłuchać. W wielu badaniach podaje się, że liczba dżdżownic rośnie po zastosowaniu bezwodnika amoniaku. Uważa się, że dżdżownice stanowią oznakę wysokiej żyzności gleby. To prawda, że amoniak przyciąga owady i dżdżownice. Zamarłe korzenie wydzielają amoniak i dżdżownice podążają w kierunku tej emisji, ponieważ zamarła materia organiczna stanowi ich pokarm.
Kiedy coś się analizuje, trzeba brać pod uwagę szerszy obraz. Tendencja do trzymania się sztywnych, ograniczonych dyscyplin, analizujących jedynie drobny wycinek zagadnienia, jest bardzo niebezpieczna. Właściwe jest podejście holistyczne5.
GS: Oferujemy rolnikom bezpłatne usługi w postaci pomiaru potencjału nawozowego miejscowych skał sypkich. W Australii bazalt stanowi dominującą skałę paramagnetyczną. Są olbrzymie różnice między poszczególnymi próbkami, rzędu od 100 do 3000 cgs na metr. Skąd takie różnice? Co w rzeczywistości determinuje poziom paramagnetyzmu?
PC: To tylko spekulacja. Nie jestem wulkanologiem, ale wydaje mi się, że występuje zależność między ilością magmy wyrzucanej w czasie erupcji a poziomem paramagnetyzmu wyrzucanej skały. Magma pochodzi z dużych głębokości i w przypadku niewielkich erupcji materiał pochodzący z dużych głębokości w ogóle nie występuje. Ciepło stanowi kluczowy czynnik. Nawet proste użyźnianie może podnieść poziom paramagnetyzmu. Sam kompost potrafi podnieść ten poziom z 30 do 70 cgs.
GS: Podnieśliśmy poziom paramagnetyzmu w glebie o 700 procent poprzez prostą zmianę stosunku wapnia i magnezu oraz zwiększenie zawartości tlenu.
PC: Tlen jest tu czynnikiem kluczowym. Jest to najbardziej paramagnetyczny z gazów. Kiedy magma wypływa, opadając wychwytuje tlen. Istnieje związek między jej temperaturą i utlenieniem.
GS: Istnieje pewne ciekawe zjawisko, które chciałbym omówić. Wykonujemy pewne prace w rejonie Blackbutt w stanie Cjueensland. Widziałem pana zalecenia w sprawie optymalnych i wysokich poziomów paramagnetyzmu, ale w tym określonym rejonie zmierzone poziomy są znacznie wyższe od wszystkich, o jakich pan pisze. Poziomy te zawierają się w granicach od 3000 do 10000 cgs. Interesujące jest to, że nawet przy tak wysokim poziomie jest różnica w zbiorach z gleb o poziomie 3000 i tych o poziomie 10000 cgs. Co jeszcze ciekawsze, gleby o poziomie 7000 cgs wykazywały znaczną poprawę po zaaplikowaniu im bazaltowego miału, którego poziom wynosił 2000 cgs. Czy potrafi pan to wytłumaczyć?
PC: W tym przypadku mamy do czynienia z dodatnim rezultatem remineralizacji. Może to dotyczyć kobaltu lub żelaza. Phil Wheeler sugeruje, że nikiel często stanowi zagubione ogniwo. O cokolwiek by tu nie chodziło, ta reakcja na miał, na pewno nie dotyczy paramagnetyzmu. Paramagnetyzm pobudza bakterie do zwiększenia dostaw mikro- i makroskładników odżywczych, jeśli jednak ich brakuje, nie uzyska się żadnych wyników. Teoretycznie rzecz biorąc można by dojść do poziomu paramagnetyzmu równego 15 000, ale bez wapnia nic on nie da.
GS: Na ile niezawodny jest paramagnetyzm w charakterze stymulatora urodzaju? Czy każdy farmer może zdobyć rozdrobnioną skałę, zastosować ją i spodziewać się dobrych wyników, oczywiście, jeśli poziom paramagnetyzmu na jego polach jest niski?
PC: Nie, zdecydowanie nie. Rzecz w życiu gleby. Paramagnetyzm oddziałuje na kompost. Mogą być setki organicznych farmerów podwajających tą metodą plony, ale kiedy zastosujemy ten sam materiał na martwej, chemicznie nawożonej glebie, to nic to nie da. Jeśli brak jest minimalnego poziomu organicznej materii, paramagnetyzm nic nie da. Prześledziłem to nawet u siebie w domu. Do dwóch grządek rzepy dodałem materiał paramagnetyczny, z tym, że do jednej dałem dodatkowo kompost. Nie ma porównania między plonami
kluczowym czynnikiem jest kompost.
GS: To interesujące. Nie miałem pojęcia, że ta zależność jest aż tak znacząca. Czy między zwiększeniem ilości materii organicznej a reakcją na materiał paramagnetyczny zachodzi stosunek jeden do jednego?
PC: To dosyć skomplikowane i nie robiliśmy jeszcze badań umożliwiających dokładne ustalenie tego stosunku. Pracy przy tym jest na następne dziesięć lat i nie można tego zrobić od razu.
GS: Jedną z pana silnych stron jest umiejętność powiązania nici wiodących z wielu dyscyplin wiedzy i opracowanie bardziej holistycznego wyjaśnienia. Pozostaje to w przeciwieństwie do redukcjonizmu współczesnej nauki. Czy to szerokie spojrzenie okazało się korzystne w stosunku do głównego nurtu?
PC: Ogólne podejście nie jest dla tych, którzy chcą dostać Nobla. Chuck Walters dał mi nagrodę w zeszłym roku
małą szklaną plakietkę
a ja powiedziałem: To jest moja Nagroda Nobla". Chodzi mi o to, że Nobla dostał również facet, który wynalazł DDT. Uznanie rzadko spotyka tych, którzy na to zasługują.
Moim ulubionym przykładem jest przypadek dziewiętnastowiecznego geniusza nauki, Johna Tyndalla6, który odkrył penicylinę osiemdziesiąt lat przed Flemingiem. Odkrył on, że molekuły zapachu absorbują promieniowanie podczerwone i to właśnie on stwierdził, że węch działa w ten sposób. Tyndall odkrył również paramagnetyzm. Tak więc oba zagadnienia, nad którymi dziś pracuję, zostały odkryte w roku 1850. Tak właśnie często bywa w nauce, jest w niej dużo nieuczciwości. Ego góruje nad prawdą i zasługi nie są przypisywane tym, którym powinny być przypisane. W rzeczywistości odkryłem to wszystko sam i później dowiedziałem się, że Tyndall odkrył to przede mną.
GS: Jeszcze jedno pytanie dotyczące pomiarów paramagnetyzmu przy pomocy pańskiego miernika: W jaki sposób różnicuje pan ferromagnetyzm i paramagnetyzm, skoro oba mają wpływ na odczyty na mierniku?"
PC: Tak, z tym jest problem. Oczywiście idealny jest materiał o niskiej zawartości żelaza a mimo to dający wysokie odczyty miernika.
GS: Pracujemy na materiale wytwarzanym na bazie popiołów i pokruszonej lawy o handlowej nazwie Nutri-Score i poziomie paramagnetyzmu 3000 cgs oraz zawartości żelaza w ilości 7 ppm [7 części na milion]. Często łączymy go z innymi materiałami o dużej higroskopijności, takimi jak miękka skała fosforanowa i humusy7, a następnie pompujemy do tej mieszanki roztwór flory bakteryjnej. Kiedy w składzie mieszanki są cząsteczki popiołów, liczba mikrobów skacze z 1 miliarda na gram do 2,5 miliarda na gram.
PC: Zgadza się. To działa zawsze, ale należy pamiętać, że do stworzenia właściwej równowagi potrzebne są również związki chemiczne. Nadal potrzebne jest pożywienie, które będzie korzystało z dobrodziejstwa w postaci paramagnetyzmu. To część szerszego spojrzenia. Nauka winna studiować naturę. Kiedy widzimy, że coś się dzieje, powinniśmy eksperymentować z tym, a następnie starać się podejść do tego jak inżynier. W tym momencie wkracza matematyka, należy jednak pamiętać, że powinna ona wkraczać po eksperymentach, a nie przed nimi. Tysiące naukowców siedzą przy komputerach i prowadzą teoretyczne kalkulacje. Nauka nie tak powinna działać.
GS: Zauważyłem ponadto, że wyższy poziom paramagnetyzmu wykazują gleby położone wyżej. Jest tak nawet w przypadku Queenslandu, gdzie poziom paramagnetyzmu waha się od 3000 do 10 000 cgs i te wyższe poziomy występują w glebach położonych na wysokości od 120 do 150 metrów. Co jest tego przyczyną?
PC: Kiedy wulkan wybucha, magma wychodzi z dna na powierzchnię, formuje się w krople i następuje jej utlenienie. Kiedy opada na ziemię, większa część opada w pobliżu krateru. Potem zajmuje się nią wiatr i rozsiewa dalej w postaci cieńszej warstwy. Słabszy materiał zawsze znajdzie się na samym dole.
CHWASTY, HERBICYDY I ELEKTRONIKA

GS: W swojej książce wspomina pan o roli chwastów. Mówi pan, że chwasty pienią się wtedy, gdy brak jest składników odżywczych, i że biorą one udział w recyklingu tych składników, sprowadzając je z dużych głębokości i często zwiększając poziom paramagnetyzmu.
PC: Tak. Taka jest prawda. Chwasty są wskaźnikiem niedoboru składników odżywczych i są siłą sprawczą recyklingu. Zwiększenie poziomu paramagnetyzmu jest związane z dodatkową ilością soli mineralnych i tlenu wprowadzanych do gleby wtedy, gdy chwasty pomagają w jej uzdatnianiu.
GS: Kiedy jednak weźmie się pod uwagę składniki odżywcze i wilgoć, które zabierają chwasty, czy nadal uważa pan, że warto je tolerować?
PC: Często można sobie na to pozwolić. Bardzo często przesadzamy, jeśli chodzi o konkurencję, jaką stanowią chwasty. Musimy również wziąć pod uwagę alternatywę, którą są herbicydy. Wszystkie herbicydy zabijają mikroorganizmy. Środki przeciw chwastom [herbicydy] są w tym zakresie znacznie szkodliwsze od środków owadobójczych [insektycydów].
GS: Mówił pan o szkodliwym wpływie herbicydów. Jak radzą sobie z tym problemem nieekologiczni farmerzy? To przecież oni są głównymi użytkownikami herbicydów.
PC: To prawda. Herbicydy wykańczają nieekologicznych farmerów. Wszystkie herbicydy zabijają mikroorganizmy. Niektóre są bardziej destrukcyjne od innych. Atrazyna jest prawdopodobnie najgorsza, ale Roundup jest również zabójczy.
GS: To interesujące, ponieważ Roundup reklamuje się jako środek ulegający biodegradacji.
PC: Ostatecznie może ulec biodegradacji, ale na dobrą sprawę nikt nie wie, ile potrzeba na to czasu. Jego osady utrzymują się przez wiele miesięcy. Dżdżownice też go nie lubią. Sam Darwin stwierdził, że wszystko, co zabija rośliny, zabija również dżdżownice. Jak już powiedziałem, herbicydy są znacznie szkodliwsze od insektycydów.
GS: Zalecaliśmy stosowanie kwasu huminowego razem z herbicydami, aby związać ich osady i zmniejszyć permanentne niebezpieczeństwo. Czy zna pan tę metodę?
PC: Tak. To z pewnością dobra koncepcja. Sądzę, że Arden Andersen i Phil Wheeler promują podobne zasady. Phil Wheeler to błyskotliwy młody fizyk i wspaniały nauczyciel. Przekonuje mnie, że kiedy mówi o paramagnetyzmie, musi to robić w bardzo umiarkowany sposób, ponieważ jest to tak nowy pogląd, że zraża ludzi.
GS: Nie zgadzam się z Philem [Wheelerem] w tym względzie. Zgadzam się, że Phil jest bardzo dobrym popularyzatorem, ale jego prace z dziedziny radiestezji są potencjalnie znacznie bardziej alienujące od koncepcji paramagnetyzmu. Pański PCSM [miernik paramagnetyzmu gruntu] nie ma charakteru miotły czarownicy. To urządzenie, na którym można w stu procentach polegać. Jeśli przy jego pomocy podda się badaniu dobrą, żyzną glebę, to zawsze otrzyma się wysoki odczyt, i odwrotnie, jeśli są jakieś problemy z urodzajnością, to zawsze uzyska się znacznie niższe odczyty.
W przeciwieństwie do tego, znacznie trudniej jest przekonać normalnego rolnika, że może wysłać zdjęcie swoich upraw na drugą stronę globu, gdzie jego problemy zostaną zdiagnozowane. Może to i prawda, ale jest to znacznie bardziej dziwaczne od koncepcji paramagnetyzmu, który można łatwo udowodnić przy pomocy pańskiego miernika. W moim odczuciu paramagnetyzm został całkowicie pozbawiony mistycznej otoczki.
PC: Tak, paramagnetyzm rzeczywiście znalazł się w granicach zakreślonych dobrą, solidną fizyką. Nawet inżynier-elektryk po przyjrzeniu się temu miernikowi powie: Mój Boże, to właśnie to!" Z radiestezją jest jeden problem: kiedy próbujemy zrobić z człowieka antenę, mamy kłopoty, ponieważ nie można dostrajać człowieka. Oporność jednego człowieka może być równa 200 000 omów a innego 500 000 omów i kiedy ktoś stara się dopasować antenę do odbiornika, to okazuje się, że jest z tym ogromny problem. Skaner jest w zasadzie opornikiem zespolonym, poza tym w tym przypadku mamy do czynienia z stałą anteną i stałym nadajnikiem. Skanery w bardzo dużym stopniu zależą od operatora. Gdyby ktoś chciał sprzedać mi takie urządzenie, to przypominałoby to kupno przeze mnie skrzypiec z zamiarem zagrania utworu Danny Boy". Nie jestem muzycznie uzdolniony. Pewni ludzie, na przykład różdżkarze, są bardzo wyczuleni na promieniowania radiestezyjne, ale większość ludzi nie jest w stanie efektywnie operować skanerem i na tym polega główny problem z tą techniką.
GS: Czy jest nadzieja, że uda się zbudować efektywny skaner niezależny od ludzkiej anteny?
PC: Tak, jest taka nadzieja i pracuje obecnie nad prototypem takiego urządzenia. To bardzo prosty pomysł i to urządzenie powinno kosztować ułamek tego, ile kosztują obecnie znajdujące się na rynku skanery, oczywiście, kiedy już uda mi się je udoskonalić.
GS: W przypadku obecnego modelu PCSM rzeczywiście udało się panu wielokrotnie zredukować koszt mierników paramagnetyzmu. Jak wygląda historia konstrukcji tego urządzenia?
PC: No cóż, wiedziałem, o co mi chodzi, ale nie potrafiłem przyoblec swojego pomysłu w postać technicznego urządzenia. Musiałem poprosić o pomoc inżyniera-elektryka, Eda O'Briena, szefa wydziału inżynierii elektrycznej.
GS: Wracając do paramagnetyzmu w rolnictwie, najwyższą wagę w recepturach nawożenia przywiązujemy zawsze do wapnia. Jaki jest związek między paramagnetyzmem gleby a poziomem zawartości w niej wapnia?
PC: Otóż wapń jest najważniejszym składnikiem żywieniowym i nie można uzyskać dobrych wyników po zastosowaniu proszku skały paramagnetycznej, jeśli ignoruje się obecność w glebie wapnia. Składniki żywieniowe będą, generalnie biorąc, nieprzyswajalne, jeśli nie będzie wystarczającej ilości wapnia. Paramagnetyzm nie zastępuje składników odżywczych, jest czymś dodatkowym w stosunku do nich.
GS: Jeszcze jedno pytanie dotyczące współżycia z chwastami", jako że to właśnie one są największym problemem zarówno farmerów konwencjonalnych, jak i ekologicznych. Sugeruje pan, że istnieje optymalna populacja chwastów. Jaka ona jest i jak ją uzyskać?
PC: No, to, co powinno spotkać chwasty, najlepiej zilustrował Phil Wheeler w swoim dzisiejszym wystąpieniu. Powiedział on: Nawożę z przeznaczeniem dla moich upraw, a nie dla chwastów". Jeśli ktoś ma chwasty wielkości zboża, to znaczy, że nie stosuje właściwego nawożenia. Jeśli uprawy dobrze się rozwijają w wyniku dostarczenia im właściwych składników, to zawsze przerosną i zagłuszą chwasty.
STAROŻYTNE TRADYCJE, WSPÓŁCZESNE BADANIA

GS: W rolnictwie ekologicznym istnieje, jak się wydaje, tendencja do stosowania pewnych koncepcji wynikających ze starożytnej zasady chińskiej filozofii Yin-Yang8. Arden Andersen porównuje przeciwstawne sobie energie, energię wzrostu i energię reprodukcji, do koncepcji Yin-Yang, pan zaś czyni podobne porównania w odniesieniu do paramagnetyzmu i diamagnetyzmu9. Czy te koncepcje mają ze sobą coś wspólnego?
PC: Oczywiście. Kiedyś skopiowałem kilka rozdziałów z piętnastotomowego dzieła, które pożyczyłem z biblioteki USDA10, dotyczących związku między filozofią starożytnych Chin, nauką i religią. Starożytni różdżkarze poszukiwali właściwych miejsc na budowę domu. Wybierali miejsca o silnych własnościach paramagnetycznych.
Kiedy byłem ostatnim razem w Australii, rozmawiałem z pewnym Aborygenem na temat góry Ayers Rock11. W trakcie rozmowy wspomniałem na temat jej świętego charakteru,
lecz mój rozmówca szybko to sprostował, stwierdzając, że było to raczej miejsce zgromadzeń, ponieważ było łatwozau-ważalne z odległości wielu kilometrów. Rzeczywiste święte miejsce położone jest w odległości 48 kilometrów od niej, ale nie przypominam sobie jego nazwy. Kiedy przybyłem do Ayers Rock, przeprowadziłem pomiary i okazało się, że poziom paramagnetyzmu wynosi tam zaledwie 30-40 cgs, a we wspomnianym świętym miejscu aż 5000 cgs!
GS: Widzę, że lubi pan podróże i przygody. Czy wiek nie osłabił tej pasji?
PC: Ludzie dziwnie zapatrują się na wiek. Pięć lat temu, w wieku 70 lat, postanowiłem znaleźć miejsce, gdzie nikt nigdy przedtem nie był. Wyszukałem więc w Amazonii obszar o powierzchni około 65000 kilometrów kwadratowych, do którego Peruwiańczycy nigdy nie zaglądali. Był on we władaniu plemienia łowców głów o paskudnej reputacji. Rząd Peru wynajął mi wojskowy samolot, przypuszczam, że chcieli zobaczyć, co się stanie. Poleciałem razem z przyjacielem. Pilot zostawił nas, a ja na pożegnanie powiedziałem mu: Proszę nie zapomnieć zabrać nas stąd dokładnie za trzy tygodnie". Wędrując, znalazłem to plemię łowców głów i żyłem wśród nich przez trzy tygodnie. Nie było żadnych problemów. Kluczową sprawą było wejście między nich z uśmiechem. Jeśli wejdzie się między nich bez broni i bez znajomości ich języka, ale z uśmiechem na twarzy, są tym zafascynowani. To tak, jakby przyniosło się im nowy telewizor. Bardzo szybko zaczynają kogoś takiego nazywać wujkiem". Natomiast o mało co nie straciliśmy życia w samolocie. Pojazdy silnikowe są znacznie niebezpieczniejsze od przygód. Prawie każdy członek mojej rodziny miał poważny wypadek samochodowy, ja sam miałem dwa. Cała rodzina jest ostatnio zajęta pielęgnowaniem mojej żony, która wraca właśnie do zdrowia po uderzeniu w nią ciężarówki. To był jej drugi poważny wypadek.
Przygoda z łowcami głów była wspaniała. Być może opiszę ją kiedyś w książce.
GS: Do tej pory napisał pan i opublikował 17 książek. Czy pracuje pan obecnie nad czymś?
PC: Tak, i uważam, że to dosyć ważne. Piszę podręcznik paramagnetyzmu. Pierwsza część będzie opisywać zasługi wulkanów, a druga będzie dotyczyć erozji, tej pozytywnej, w wyniku której rozdrobniona skała paramagnetyczna wędruje w dół rzek. Następnie postaram się wyjaśnić, do czego potrzebna jest ta skała w glebie. W drugiej części znajdą się opisy prostych eksperymentów z dżdżownicami i brodawkami azotu na korzeniach oraz różnymi związkami chemicznymi. Będzie to prosty przewodnik wyjaśniający rolnikom zjawisko paramagnetyzmu.
GS: Czy zna pan prace amerykańskiego naukowca Bruce'a Tanio? Jest on pionierem monitorowania pH12 soku liści jako wskaźnika stanu zdrowia rośliny i jej potrzeb pokarmowych.
PC: Nie, nie znam tych prac.
GS: Najwyraźniej on również zajmował się paramagnetyzmem. Jak słyszałem, kruszył wysoce paramagnetyczny materiał przy zastosowani młyna kulowego, aby uzyskać bardzo drobny proszek. Ten proszek, stosowany w bardzo niewielkich ilościach, zwiększał liczbę mikroorganizmów o 300 procent. To prowadzi do mojego kolejnego pytania. Na ile ważna jest wielkość cząsteczek przy dodawaniu do gleby materiału paramagnetycznego?
PC: No cóż, z praktycznego punktu widzenia pył nie jest wygodny. W laboratorium może tak, ale w warunkach polowych lepsze rezultaty uzyskuje się z materiałem o większych cząsteczkach.
GS: W naszej praktyce mieszamy zwykle pył z innymi materiałami, aby uniknąć kłopotów.
PC: No cóż, jeśli mieszacie pył z kompostem, to wydaje mi się, że uzyskacie lepsze wyniki. Cokolwiek się robi, należy pamiętać, aby materiał był wkultywowany" w glebę, w innym przypadku istnieje niebezpieczeństwo wykształcenia płytkich korzeni.
WODA A PARAMAGNETYZM

GS: W naszej praktyce okazało się, że odczyty wykonywane dla gruntu wilgotnego i suchego różnią się od siebie.
PC: I tak być powinno. Woda jest diamagnetykiem. Powiem panu coś ważnego na temat wody i paramagnetyzmu. Pomiary opadów dowodzą, że amerykański Midwest13 ma od 100 lat średnią wysokość opadów wynoszącą 306 milimetrów. Przed drugą wojną światową nigdy nie doświadczono tam klęski suszy, a obecnie są one tam bardzo pospolite. Wciąż tam pada tyle samo wody, co się więc zmieniło? Pięćdziesiąt do sześćdziesięciu lat temu poziom paramagnetyzmu w tamtejszych glebach wynosił 300-400 cgs, a teraz poniżej 100 cgs.
Wyniki, jakie właśnie otrzymałem od australijskiej firmy Boral, która zajmuje się tymi zagadnieniami, potwierdzają przyczynę. Firma Boral ustaliła, że materiały paramagnetyczne zwiększają o 50 procent zdolność gleby do zatrzymywania wilgoci.
Rzecz w tym, że siła paramagnetyzmu może erodować i eroduje w czasie. Współczesne metody uprawy roli przyspieszają ten proces. Nie jest to nic nowego, tyle że to zjawisko uległo obecnie znacznemu przyspieszeniu.
Pracowałem w Phoenix w Arizonie i przyglądałem się tamtejszemu zagłębiu rolniczemu. Jak Indianie uprawiali ziemię na płaskowyżach (właściwie chodzi tu o pagórki z płaskimi szczytami i stromymi zboczami, tzw. mesy"), polegając jedynie
na opadach w ilości 306 milimetrów przy braku jakichkolwiek możliwości dodatkowego nawadniania? Na jednej mesie" była możliwość dodatkowego nawadniania, ponieważ miała 12 źródeł na szczycie, ale cała reszta ich nie miała. Pewien archeolog sugerował, że musieli nosić wodę na górę, ale to wyjaśnienie było nie od zaakceptowania. Musieli polegać wyłącznie na deszczu. Mam zdjęcia mesy wykonane przez Charlesa Lindberga. Widać na nim wyraźnie, gdzie Indianie uprawiali ziemię. Poszedłem wiec do mesy i pod budynki (glinianki), gdzie ziemia nigdy nie była uprawiana. Okazało się, że poziom paramagnetyzmu wynosi tam 800-900 cgs, podczas gdy w miejscach, gdzie ziemia była uprawiana, zaledwie 50-60 cgs. Farmerzy z Midwestu wyczerpali siłę paramagnetyczną swojej ziemi w ciągu 50 lat, podczas gdy Indianom doprowadzenie gleby do takiej degradacji zajęło 300-400 lat.
Rzecz w tym, że te gleby można łatwo reenergetyzować. Proces ten może trwać na naszych nawadnianych farmach zaledwie 10-12 lat. Jest on stosunkowo tani i może znacznie poprawić urodzajność gleby. Indianie opuszczali swoje pola, kiedy ich poziom paramagnetyzmu spadał poniżej 100 jednostek i uprawa ziemi stawała się nieopłacalna. My nie musimy tak postępować.
GS: Tak, zauważyliśmy to samo w sadach, gdzie farmerzy stosują pod drzewami zraszacze. Poziom paramagnetyzmu jest w tych miejscach często o połowę niższy od poziomu w międzyrzędach lub na nie zraszanym terenie. Nie zdawałem sobie sprawy, że ta energia może ulegać takiej erozji.
PC: Tak, tak właśnie się dzieje, ale jest jeszcze coś więcej, ponieważ w okresie deszczów drzewo zbiera wodę, a następnie ocieka i właśnie to ociekanie powoduje erozję siły paramagnetycznej. Dokonałem pomiarów na Kamiennej Górze14 w Georgii zbudowanej z białego granitu. Znajdujący się na szczycie, wystawiony na działanie żywiołów granit miał 30-40 cgs, ale na dole, który jest osłonięty, było 2000 cgs. Ta siła ma tendencję do wietrzenia.
GS: Czy udziela się pan tu, w USA, biorąc udział w seminariach lub wygłaszając odczyty?
PC: Nie, ta koncepcja znacznie większym zainteresowaniem cieszy się w innych krajach. Obecnie zabieram głos jedynie na konferencjach Acres USA". Kiedy ostatni raz byłem w Australii wygłosiłem 18 odczytów, a kiedy odwiedzałam Japonię miałem 35 zaproszeń do wygłoszenia prelekcji. Zostałem zaproszony jako pierwszy człowiek z Zachodu do odwiedzenia jednego z ich świętych miejsc.
W wielu ich świętych miejscach wzrost drzew najwyraźniej ustawał. Przeczytali moją książkę o paramagnetyzmie i dodali trochę wulkanicznych popiołów do ziemi pod tymi drzewami. Drzewa ożyły i z tego powodu nagrodzili mnie tym zaszczytem. Wśród ludzi, którym przedstawiono mnie i moją żonę w czasie ceremonii, byli członkowie japońskiej rodziny królewskiej, czego nie byliśmy wówczas świadomi.
GS: To bardzo dziwne, że po tym wszystkim, czego pan dokonał, nadal jest pan traktowany w Stanach Zjednoczonych nieufnie.
PC: Napisałem 17 książek i ponad 150 artykułów naukowych, ale nigdy nie spotkałem się ze strony jakiejkolwiek amerykańskiej firmy z propozycją skomercjalizowania któregokolwiek z moich projektów. Uczeni głównego nurtu bez przerwy usiłują mnie zdyskredytować. Jeden z moich kolegów zaangażował się ostatnio w spór z szefem wydziału entomologii w sprawie moich poglądów. Facet był całkowicie odporny na argumenty. W końcu mój przyjaciel zapytał: No dobrze, a co jeśli on ma rację?" W odpowiedzi usłyszał: To byłoby naprawdę bardzo źle". Jest oczywiste, że jeśli ja mam rację, to jest cały szereg ludzi, którzy już od dłuższego czasu jej nie mają.
GS: To zrozumiałe, ponieważ to zmusiłoby ich do przewartościowania wszystkiego, w co dotąd wierzyli.
PC: Tak, ten facet miał rację, to byłoby bardzo złe dla nich. Wydaje mi się, że w końcu zyskam uznanie, wiem, że tak będzie, możliwe że dopiero po śmierci, ale w ten sposób przynajmniej moje wnuki nie umrą z głodu. Historykom zwykle udaje się naprostować błędy przeszłości.
GS: Czy określono już liczby dotyczące zwiększenia poziomu paramagnetyzmu? Chodzi mi to, czy jest możliwe ustalenie, jaki będzie końcowy przyrost paramagnetyzmu, jeśli weźmiemy na przykład glebę o 100 cgs i dosypiemy do niej 5 ton kruszywa na hektar o poziomie 2000 cgs?
PC: Nie, ale od jakiegoś czasu zastanawiamy się nad tym. To nowa koncepcja i w rzeczywistości jesteśmy w początkowym stadium. Nikt nie prowadził jeszcze prac zmierzających do określenia tych liczb, jestem jednak pewien, że niedługo będziemy je znali. Optymalny poziom może być jednak różny w przypadku różnych upraw. Trzeba jeszcze przeprowadzić bardzo dużo badań.
GS: Przypuszczam, że istnieje doskonała gleba, na której wszystko rośnie. Według nas taka gleba powinna mieć pH równe 6,3, doskonały stosunek zawartości wapnia do magnezu, ponad 5 procent składników organicznych, zrównoważone kationy i czynne życie biologiczne. Według mnie, taka idealna gleba powinna charakteryzować się poziomem paramagnetyzmu przekraczającym 500 cgs.
PC: Generalnie zgadzam się z panem. Równowaga jest wszystkim. Bardzo żałuję, że nie ma odpowiednich środków umożliwiających zbadanie tego wszystkiego.
GS: To będzie musiało być finansowane w ramach jakiegoś prywatnego przedsięwzięcia. Jeśli można gdzieś coś zarobić, fundusze zawsze się znajdą. Firmy chemiczne wcale się z tym nie kryją
im chodzi głównie o zyski. Kiedy popyt zmusi ich do zmiany zainteresowań, ci sami faceci zaczną sprzedawać materiały organiczne. Naszym zadaniem jest przyspieszenie tej zmiany.
POTĘŻNA SIŁA UZDRAWIAJĄCA

PC: Ta zmiana już się dokonuje w dziedzinie ludzkiego zdrowia. Wielkie firmy starają się przechwycić tutaj część rosnącego rynku na sole mineralne i dodatki.
GS: Tak, przyczyną, z powodu której rośnie zapotrzebowanie na dodatki15 i środki medycyny naturalnej, jest to, że ludzie odkryli, iż są one często znacznie skuteczniejsze od pastylek, jakimi się ich faszeruje...
PC: Ja sam wyleczyłem artretyzm moich chłopaków przy użyciu paramagnetyzmu. Wyleczyłem mojego własnego raka płuc przy pomocy tej siły. Bardzo łatwo jest nim wyleczyć bóle w dolnej części kręgosłupa.
GS: Proszę opowiedzieć mi coś o tym. Od lat cierpię na bóle w dolnej części kręgosłupa!
PC: Częściowo opisuję to w książce Ancient Mysteries, Modern Visions (Starożytne tajemnice
współczesne spojrzenie). W jednym z rozdziałów opisuję, jak wykonać shantez. Shantez to stare hebrajskie słowo. Dowiedziałem się od rabinów, że kiedyś wyżsi kapłani zwykli nosić kawałek materiału zwany shantez. Taki kapłan owijał się shantezem. Był on również lekarzem i często poświęcał swój czas na opiekę nad trędowatymi. Aby nie zarazić się, musiał mieć sprawny układ immunologiczny. Domyśliłem się, że właśnie ten materiał był częścią układu uzdrawiającego.
Irlandczycy biorą uździenicę16 osła, która jest przesiąknięta potem, i owijają ją wokół stawów zaatakowanych przez artretyzm, uzyskując doskonałe wyniki. Materiał, którym owijali się kapłani, był utkany z wełny i lnu (len jest osnową a wełna wątkiem). Amerykańscy pionierzy nazywali taki materiał Inianko-wełnianką (linsey-woolsey) a Hebrajczycy
shantezem. Przypuszczalnie jest to najlepszy materiał, jaki kiedykolwiek zrobiono. Materiał ten zatrzymuje wilgoć, ale również bardzo szybko wysycha. Jeśli zmoczy się go, będzie zawsze wilgotny, a jeśli chce się go wysuszyć i powiesi na słońcu, wysycha momentalnie. Tak więc jest doskonałym materiałem, w który wsiąka pot.
Zrobiłem sobie taką kamizelkę i zanurzyłem w wodzie morskiej, która miała imitować pot. Okazało się, że niekoniecznie trzeba mieć Inianko-wełniankę. Moja żona zrobiła mi kamizelkę z worka jutowego. Zmoczyłem ją w morskiej wodzie i zamknąłem w plastykowej torebce, aby zatrzymać w niej wilgoć. Nosiłem tę wilgotną kamizelkę na podkoszulce, aby nie dopuścić do kontaktu plastyku z ciałem. Zdiagnozowanie u mnie raka płuc stało się punktem przełomowym w moim własnym reżimie leczenia.
Przez pięć lat badałem szkody powodowane przez herbicydy i pestycydy i jestem pewien, że stąd wziął się mój rak. Spożywałem również codziennie czosnek i połykałem stołową łyżkę wysoce paramagnetycznego proszku. Guz skurczył się i w ten sposób sam się wyleczyłem. Podobną kamizelkę zrobiłem mojej żonie jako lekarstwo na jej artretyzm. Uciążliwe, ciągłe bóle w dolnej części pleców ustąpiły u niej w ciągu półtora tygodnia.
Potem kładła sobie ten materiał na barkach, które zaatakował artretyzm, i je również wyleczyła. Jak dotąd udało mi się wyleczyć z artretyzmu piętnastu ludzi, wszystkich tą samą kamizelką. Ostatni rozdział mojej nowej książki opisuje, jak zrobić taką kamizelkę, ale ja już panu to powiedziałem. Planuję jeszcze dwa rozdziały do tej książki: w jednym znajdzie się opis wzoru takiego materiału i jak go wykonać, a w drugim, jak wykonać kamizelkę z kawałka jutowego materiału.
GS: Kiedy ukaże się ta nowa książka?
PC: Wkrótce, prawdopodobnie za pół roku, najdalej za rok. Bardzo dużo ludzi pyta o tę kurację. Będzie to również zależało od tego, ile czasu zajmie Acres USA wydanie tej książki.
GS: Będę na nią czekał z niecierpliwością.
MAGIA PARAMAGNETYZMU

GS: Jeszcze jedno pytanie z zakresu rolnictwa: gdyby miał pan pokrótce wymienić cztery główne zalety paramagnetyzmu dla rolnictwa, jak by pan to ujął?
PC: No cóż, jak już mówiłem, zatrzymywanie wody to duża zaleta. Stymulacja mikrobów to druga, poprawa wchłaniania składników odżywczych jest również jedną z głównych zalet, nie mniej ważne jest również dostarczenie źródła energii świetlnej.
Kiedy pracowałem z drem Poppem nad tym tematem, był bardzo zdziwiony. Uzyskiwał koherentne promieniowanie z nasion, a ja z insektów, ale nie przyszło mu do głowy, że można je uzyskać ze skał. Kiedy zmierzyliśmy te 2000 protonów, które wydobyły się ze skały, jego miernik protonów nie tylko wykazał, że jest to promieniowanie spójne (koherentne), ale że ma również pamięć! Inaczej mówiąc, że trwało ono coś około 20-30 minut, coś jakby zamierająca świetlówka.
Bóg czuwa nad człowiekiem. Kiedy przyjechałem do Niemiec, na uniwersytecie odbywały się właśnie jakieś spotkania i dr Popp nie mógł znaleźć podyplomowego studenta, który mógłby pomóc mi w badaniach. Było tam też dwóch Rosjan znających angielski. Nie używam komputera, wszystko robię za pomocą kartki i ołówka, ale jeśli chce się przyspieszyć pracę, trzeba użyć komputera. Ci rosyjscy studenci rzucili wszystko i pomogli mi w dostosowaniu komputera do moich prac. Byli kompletnie zaskoczeni. Kiedy zobaczyli koherentne promieniowanie z pamięcią wydobywające się z paramagnetycznej skały, skakali do góry jak dzieci.
GS: Kiedy był pan w Niemczech?
PC: Było to wtedy, kiedy zacząłem kaszleć. Myślałem, że to przeziębienie, ale po powrocie do domu, na Florydę, okazało się, że jest coraz gorzej. Początkowo myślałem, że to gruźlica, ale potem oświadczono mi, że mam raka.
GS: Co pan czuł, kiedy się pan o tym dowiedział?
PC: Prawdę mówiąc, specjalnie się tym nie przejąłem. Każdy kiedyś musi umrzeć, a ja nie boję się śmierci. Chciałem wypróbować moją metodę leczenia i odniosłem sukces. Kamizelka z juty nasiąknięta wodą morską i owinięta w plastyk, łyżeczka od herbaty czosnku i stołowa łyżka paramagnetycznej skały dokonały cudu...
GS: Dziękuję, że poświęcił mi pan tyle czasu. To było wspaniałe popołudnie.
PC: Zrobiłem to z przyjemnością. Mam nadzieje, że zobaczymy się jeszcze kiedyś w Australii.
O udzielającym wywiadu:
Dr Philip S. Callahan jest rzadką kombinacją naukowca, filozofa i podróżnika. Jest autorem ponad 150 prac naukowych oraz 17 książek, w tym Insect Behavior (Zachowanie owadów), Tuning to the Naturę (Dostrajanie do natury), Birds and How They Function (Ptaki i jak one funkcjonują), Ancient Mysteries, Modem Visions (Starożytne tajemnice
współczesne spojrzenie), Nature's Silent Musie (Cicha muzyka natury), Exploring the Spectrum (Eksploracja spektrum), Paramagnetism (Paramagnetyzm) oraz My Search for Traces of God (Moje poszukiwanie śladów Boga), która stanowi osobiste wyznanie autora opisujące jego własny rozwój duchowy, wpływ boskiej inspiracji na jego odkrycia oraz fizykę wydarzeń o charakterze cudu.
O prowadzącym wywiad:
Graeme Sait jest dyrektorem i współzałożycielem firmy Nutri-Tech Solutions
Pty Ltd. z siedzibą w Queenslandzie w Australii, która jest obecnie uznanym
na całym świecie czołowym ekspertem w dziedzinie biologicznego (ekologicznego)
rolnictwa. NTS obsługuje około 15000 farmerów, eksportuje do 25 krajów
i opracowała ponad 200 produktów. Graeme Sait jest również autorem i nauczycielem,
którego zasługą jest holistyczne podejście NTS do zagadnień rolniczych.
Opracował efektywne metody o nazwie Soil Therapy (Terapia Gleby) i Plant
Therapy (Terapia Roślin). Jest chętnie zapraszanym prelegentem, zarówno
w Australii, jak i za granicą. Jest autorem ponad 60 artykułów, w tym
wielu wywiadów z czołowymi postaciami ekologicznego rolnictwa, które zostaną
wkrótce opublikowane w formie książki. Strona internetowa Nutri-Techu
znajduje się pod adresem: http://www.nutri-tech.com.au. e-mail: <info@nutri-tech.com.au>
Przypisy:
1. Zjawisko makroskopowego magnesowania się ciała w zewnętrznym polu magnetycznym, w kierunku zgodnym z kierunkiem pola; także zespół zjawisk magnetycznych występujących w paramagnetykach, natomiast paramagnetyk to ciało (substancja) o przenikalności magnetycznej niewiele większej od przenikalności magnetycznej próżni.
Przyp. tłum.
2. Przyjęty sposób widzenia rzeczywistości w danej dziedzinie, doktrynie itp. Tutaj chodzi o tak zwany paradygmat badawczy".
Przyp. tłum.
3. Autor w dalszej części artykułu prostuje to stwierdzenie i mówi, że nie odkrył paramagnetyzmu, a jedynie jego zastosowanie. W rzeczywistości parama-gnetyzm był badany między innymi przez Michaela Faradaya i to w roku 1845, aczkolwiek rzeczywiście niekoniecznie w aspekcie, który interesuje dra Philipa Callahana.
Przyp. tłum.
4. Skrót od nazwy systemu podstawowych jednostek centymeter-gram-sekunda", ale co on oznacza w tym przypadku trudno zgadnąć.
Przyp. tłum.
5. Teoria rozwoju zapoczątkowana przez J.Ch. Smutsa i propagowana przez niektórych biologów i filozofów angielskich na początku XX wieku, głosząca, że całość nie da się sprowadzić do sumy części, zaś świat podlega ewolucji, w toku której wyłaniają się coraz to nowe całości.
Przyp. tłum.
6. John Tyndall (1820-1893), brytyjski fizyk, przyjaciel Michaela Faradaya, badał magnetyczne własności kryształów, interesował się zdolnością wchłaniania i emitowania ciepła przez gazy, badał rozpraszanie światła przez duże molekuły pyłu (efekt Tyndalla) i wyjaśnił, dlaczego niebo jest niebieskie. W roku 1881 zadał ostateczny cios idei samorództwa, dowodząc, że powietrze wolne od mikrobów nie prowadzi do psucia się żywności. Napisał ponad 16 książek i opublikował 145 prac. Co miał wspólnego z wynalezieniem penicyliny, encyklopedie nie podają.
Przyp. tłum.
7. Część składowa gleb powstała z rozkładu resztek roślinnych i zwierzęcych zwiększająca ich żyzność; jest jednym ze źródeł składników pokarmowych dla roślin; inaczej próchnica.
Przyp. tłum.
8. Yin-Yang, zasada chińskiej filozofii klasycznej i religii taoistycznej oznaczająca wzajemne oddziaływanie dwóch przeciwstawnych i dopełniających się sił: yin
ciemność, bierność, żeńskość, śmierć, i yang
światło, aktywność, męskość, życie.
Przyp. tłum.
9. Właściwość wszystkich ciał polegająca na tym, że umieszczone w polu magnetycznym magnesują się przeciwnie do kierunku tego pola (odwrotnie niż paramagnetyki).
Przyp. tłum.
10. Skrót od United States Department of Agriculture (Ministerstwo Rolnictwa Stanów Zjednoczonych).
Przyp. tłum.
11. Ogromna skała w południowo-zachodniej części Terytorium Północnego w Australii uważana za największy monolit skalny na świecie. Duża atrakcja turystyczna ze względu na piękną kolorystykę.
Przyp. tłum.
12. Wykładnik jonów wodorowych, wielkość określająca odczyn roztworu, jest miarą aktywności (stężenia) jonów wodorowych w roztworze, a dokładnie jest to ujemny logarytm ze stężenia jonów wodorowych.
Przyp. tłum.
13. Dokładnie Midwest lub Middle West
region w północnej części środkowych Stanów Zjednoczonych obejmujący stany: Illinois, Indiana, Iowa, Kansas, Michigan, Minnesota, Missouri, Nebraska, Północna Dakota, Ohio, Południowa Dakota i Wisconsin.
Przyp. tłum.
14. Jeden z monadnoków (gór-świadków), ostańców znajdujących się w Monadnock State Park w stanie Georgia, noszący nazwę Stone Mountain.
Przyp. tłum.
15. Chodzi o ziołowe dodatki do potraw, o które toczy się obecnie batalia w Unii Europejskiej.
Przyp. tłum.
16. Część uprzęży nakładana na głowę konia (w tym przypadku osła) spełniająca
jednocześnie rolę kantara i uzdy.
Przyp. red.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
bio 002
bio czerwiec 2015
6 Bio
tekst2 004
bio artdesign
bio 006
v 03 004
004 Rak
004 Powstawanie diamentów

więcej podobnych podstron