japońska ekspansja


Japońska agresja na Dalekim Wschodzie
Złym znakiem, ironią losu lub skutkiem przemyślanego planu można nazwać
to, że ustalony z rocznym wyprzedzeniem termin rozpoczęcia konferencji rozbro-
jeniowej zbiegł się z atakiem japońskim na Szanghaj. Operacja ta, wymierzona
przeciwko kosmopolitycznej kolonii, w której duże wpływy miały mocarstwa eu-
ropejskie, była częścią rozszerzającej się od września 1931 r. wojny z Chinami,
która przeszła do historii jako konflikt o Mandżurię. W grę wchodził niebagatelny
obszar 1 mln 300 rys. km2 z bogatymi zasobami ropy naftowej, węgla i żelaza,
leżący stosunkowo blisko, jako przedłużenie Korei - będącej wówczas kolonią
japońską i najważniejszą bazą surowcową, ale też wypadową przeciwko dwóm
najważniejszym sąsiadom, tj. Chinom i Rosji. Plany zawojowania tych obszarów,
przewijające się w różnych wersjach od początku XX w., uwypuklają wielkie am-
bicje Japończyków, przekonanych, że są powołani i zdolni do narzucenia swej
woli nie tylko wielkim sąsiadom, ale nawet całej Azji. Skalę faktycznie mocar-
stwowych aspiracji nacjonalistów japońskich uwypukla fakt, iż obszar Azji to po-
nad 44 mln km2 , a więc mniej więcej tyle co Europa, Afryka i Australia razem
wzięte, to ponad połowa ówczesnej populacji świata. Pamiętać też trzeba, że aspi-
racje nacjonalistów znajdowały bardzo żywy oddźwięk wśród ogółu Japończy-
ków przekonanych o konieczności zdobycia surowców mineralnych i znalezienia
nowych terytoriów osadniczych dla szybko przyrastającej ludności oraz ziemi pod
uprawę.
Plany urzeczywistnienia tego programu zbJiżyły do siebie japońskich nacjona-
listów i militarystów. Z biegiem lat obie te dźwignie ekspansji; obficie czerpiące
z tradycji, zlały się w jeden nurt, którego ostoją stała się armia. Jej rola systema-
tycznie rosła, zwłaszcza po tym, jak politycy, którzy przystali na warunki narzu-
cone Japonii podczas konferencji waszyngtońskiej w 1922 r., przegrali pokój. Sta-
ny Zjednoczone i zwycięska Europa wymusiły wówczas przekazanie "poniemiec-
kiej prowincji" Szantung Chinom oraz podpisanie tzw. traktatu dziewięciu mo-
carstw nakazującego szanowanie suwerenności, niezawisłości oraz integralności
Chin. Promowana przez Amerykanów zasada "otwartych drzwi", a więc "równo-
ści otwierających się w Chinach perspektyw dla handlu i przemysłu wszystkich
krajów", została odczytana w Japonii jako tama dla jej rozwoju oraz policzek wy-
mierzony narodowej dumie, budowanej na panazjatyckiej wyższości nad innymi
ludami kontynentu. Towarzyszyły temu stronnicze, nieraz szowinistyczne inter-
pretacje porozumienia w sprawie wielkości tonażu okrętów liniowych, który dla
Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii został ustalony na 525 rys. ton wypor-
ności, a dla Japonii tylko 315 rys. (słynny parytet 5:5:31/z).
Tę nutę japońskiego niezadowolenia szczególnie intensywnie eksploatowano
właśnie w armii, gdzie mnożyły się apele o powrót do dawnych tradycji wysokiej
etyki i patriotyzmu samurajów. Cieszące się coraz większym posłuchem ultrapa-
JAPOŃSKA AGRESJA NA DALEKIM WSCHODZIE 147
triotyczne organizacje głosiły, że prawo do rządów może mieć tylko ten, kto
w każdej chwili będzie gotów poświęcić się bez reszty dla cesarza i kraju. Kształ-
tujący swe morale na antywaszyngtońskiej fali korpus oficerski (zwłaszcza rekru-
tujący się spośród stanu średniego) starał się przekonać społeczeństwo, że każdy
polityk, który jest wirumy nielojalności wobec polityki narodowej (dość dowolnie
interpretowanej), sam wydaje na siebie wyrok śmierci.
Świadomość istniejącego osobistego zagrożenia była wśród polityków na tyle
powszechna, że krępowała indywidualną inicjatywę i nakazywała liderom japoń-
skiego życia publicznego skrywanie się za jakimś parawanem - cesarza, Tajnej
Rady, armii, rządu, klik czy partii. Jakaś forma skrycia, pozostawania w cieniu
zwiększała szanse przetrwania na stanowisku, a nawet przeżycia. Nyjątkowo liczne
w Japonii zamachy na tle politycznym nie wywoływały przy tym protestów ani
jednoznacznego potępienia. Nacjonalni militaryści, jeśli wolno użyć tej zbitki po-
jęciowej dobrze informującej o preferowanym w tej grupie systemie wartości, sta-
rali się uzasadnić terror polityczny służbą dla kraju. Twierdzili więc, że skoro ho-
nor został zagrożony, to morderstwo powinno być traktowane jako samoobrona.
Ozaki Yukio, znany polityk liberalny, ostrzeżony z powodu grożącego mu zama-
chu na życie, odparł: "Chwała tym, którzy zechcą mi odebrać życie, jeśli ich moty-
wem jest umrzeć za swój kraj".
Postępująca militaryzacja Japonii znalazła odbicie m.in. w tym, że kandydaci
na ministrów armii i marynarki musieli uzyskać akceptację odpowiednich szta-
bów. Oznaczało to, że powstanie każdego rządu wiązało się, a później zależało od
uzgodnienia z wojskowymi. Siły zbrojne nie tylko więc same decydowały o sobie,
ale częstokroć współdecydowały o kierunkach japońskiej polityki wewnętrznej
i międzynarodowej. Armia pozbawiona kontroli politycznej organów państwa co-
raz bardziej stawała się państwem w państwie. Gen. Giichi Tanaka, wybijający się
premier w latach 1927-1929, w opracowanym na początku swego urzędowania
programie przedłożonym cesarzowi kładł nacisk na problem chiński. "Jeśli zdoła-
my zawojować Chiny, to wszystkie pozostałe małe kraje azjatyckie, Indie oraz
kraje mórz południowych będą się nas bały i skapitulują. Świat wówczas zrozu-
mie, że Azja Wschodnia jest nasza i nie ośmieli się kwestionować naszych praw".
Nie wchodząc w spór o to, czy premier Tanaka był autorem memorandum
zawierającego taki program, czy też jedynie pocztylionem przekazującym cesa-
rzowi stanowisko wojskowych, których jako generał był wybitnym przedstawi-
cielem - za istotne uznać należy, że wnioski płynące z tego rozumowania były
widoczne w działalności praktycznej. Towarzyszyła jej ogromna konsekwencja
postępowania, dostrzegalna zwłaszcza w ścisłym zespoleniu skutecznej dyplo-
macji z wyróżniającą sprawnością militarną. Rozwijający się w tych latach pro-
gram japońskiej ekspansji przewidywał zawładnięcie Mandżurią i Mongolią, stwo-
rzenie państwa syberyjskiego pod protektoratem Japonii, aneksję północnego Sa-
chalinu, podział Chin na strefy wpływów (przy założeniu, że Chiny północne
i środkowe to strefa japońska) oraz wyrwanie archipelagu Filipin z rąk amerykań-
skich.
Próba realizacji któregoś z tych punktów wywoływała wzajemnie się zazębia-
jące reakcje pozostałych głównych uczestników zmagań, tj. Chin, ZSRR i Stanów
Zjednoczonych, których rola rosła w miarę jak region ten stawał się jednym z naj-
148 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
ważniejszych elementów polityki azjatyckiej. Międzywojenne Chiny to - według
zgodnej opinii podróżujących po tym kraju białych obserwatorów - kraj, którego
sytuacji nie można było porównać z żadną inną na świecie. Kraj ciągnącej się wie-
le lat wojny domowej o nieokreślonych frontach, rewolucji społecznej i politycznej
stojącej na rozstajnych drogach - probolszewickiej, prokapitalistycznej czy naro-
dowej, dostosowanej do miejscowych warunków; kraj ludzi żyjących w najstrasz-
niejszym niedostatku, nieraz zabójczym klimacie, a mimo to niewiarygodnie wy-
trzymałych fizycznie, obdarzonych bystrą inteligencją, pokornych i niebywale bru-
talnych zarazem; kraj fenomenalnych osiągnięć techniki i kultury, a zarazem 90%
analfabetów; kraj zdumiewająco szybkiego rozwoju przemysłu (5-6% w skali roku)
charakteryzującego się trzykrotnie większą efektywnością niż takie same sektory
produkcji znajdujące się w rękach firm zagranicznych, a jednocześnie kraj kom-
pletnego zastoju i feudalnych stosunków na wsi, gdzie rolę szafarza życia i śmier-
ci wypełniał lokalny dowódca wojskowy. Profesjonalni dowódcy wojskowi, tzw.
war-lordowie, grabili, ale też bronili "swego obszaru" przed innymi, szermując
wszechobecnym hasłem walki w interesie mieszkańców danej prowincji i popra-
wy sytuacji całego kraju.
Dramatycznie trudna sytuacja obszarów wiejskich, zwłaszcza oddalonych od
większych ośrodków administracyjnych, powodowała, że chłopi, doprowadzeni
do ostateczności przez wojny i stale zmieniających się poborców podatkowych,
wszczynali powstania charakteryzujące się zawziętością i okrucieństwem. Powsta-
nie takie to lawina niszcząca na swej drodze wszystko, co zostało uznane za wro-
gie lub nieprzyjacielskie. Determinacja chłopów walczących o swe prawa natchnęła
twórców potężniejącej Komunistycznej Partii Chin ideą uznania ich właśnie, a nie
robotników za motor walki o władzę oraz główną oś rewolucji socjalistycznej.
Obra.z socjalizmu kreowany przez Związek Chłopski, zrazu najbardziej popular-
ny w Chinach południowych, był mieszaniną średniowiecznego barbarzyństwa,
populizmu i kolektywistycznych marzeń.
Konflikty rozstrzygane z bronią w ręku były w Chinach międzywojennych
zjawiskiem powszechnym. Walki toczyły się równocześnie na różnych obszarach
i w najdziwniejszych konfiguracjach, także z powodu częstych zmian frontów
przez dotychczasowych sojuszników, nieraz także całych oddziałów, którym kon-
kurent obiecał wypłacenie zaległego żołdu czy perspektywę lukratywnych do-
chodów. Próby położenia kresu takiej sytuacji, podjęte przez rząd Czang Kai-sze-
ka, który od 1928 r. mógł uchodzić za lidera rządu ogólnonarodowego, były z góry
skazane na niepowodzenie z powodu braku pieniędzy. Jego rząd z siedzibą
w Nankinie miał pod swymi rozkazami 2 mln żołruerzy, znajdujących się w 84
armiach oraz 39 niezależnych dywizjach i brygadach. Na utrzymanie tego wojska
potrzeba było w 1928 r. 360 mln dolarów, podczas gdy całkowity dochód państwa
(po odliczeniu spłaty kredytów) był 0 60 mln mniejszy. Jeśliby chciano, jak wyli-
czał T.V. Soong - minister finansów rządu nankińskiego - wypłacić zaległy żołd
oraz na bieżąco regulować zobowiązania, to wydatki wzrosłyby o kolejne 300 mln
dolarów. Takich pieniędzy nie było ani wówczas, ani później.
Przykład ten uzmysławia trudności rządu i skalę problemów, a także motywy
poszukiwania przez armię "satysfakcji materialnej" na własną rękę. Stymulowało
to rozwój bandytyzmu i bezprawia, przykrywanych często narodowym sztanda-
i6
JAPOŃSKA AGRESJA NA DALEKIM WSCHODZIE 149
tem. Także bowiem rządowi generałowie łupili i pustoszyli prowincje, jeśli karali
miejscową ludność za pomoc okazywaną jakiejś "bandzie" lub znienawidzonemu
czy tylko obcemu war-lordowi. Tym samym i armia pogłębiała chaos kraju,
w którym jakby wszyscy walczyli o wszystko ze wszystkimi. Dlatego właśnie tak
często pisano, że Chiny to państwo, które próżno porównywać z jakimkolwiek
innym państwem na świecie.
Jednocześnie armia była jednym z głównych narzędzi polityki, stosowanych
jak najbardziej dosłownie. Rozstanie się Kuomintangu, a więc Narodowej Partii
Chin, z komunistami dokonało się w 1927 r. niezwykle gwałtownie. Rozpoczęte
wówczas walki zaogniły stosunki ze Związkiem Radzieckim reprezentowanym
w Chinach przez doradców, którym - po kilku latach współpracy - Czang Kai-
-stek kazał wyjechać. Doszło też do kilku poważnych akcji prowokacyjnych prze-
ciwko oficjalnym przedstawicielom ZSRR (Pekin, Kanton, Szanghaj). Latem 1929 r.
oddziały chińskie stacjonujące w Mandżurii zajęły tereny wokół Wschodniochiń-
skiej Kolei Żelaznej i przejęły nad nią kontrolę. Kontrakcja oddziałów Specjalnej
Armii Dalekiego Wschodu pod dowództwem gen. Wasilija BJuchera (wcześniej
był naczelnym doradcą wojskowym Sun Yat-seria) przywróciła status quo anta.
Zerwane stosunki dyplomatyczne (strony porozumiewały się za pośrednictwem
ambasady Niemiec) zostały wznowione dopiero w 1932 r.
Do tradycyjnego pola konfrontacji - walki Chin narodowych z komunistami -
doszło rosnące poparcie Stanów Zjednoczonych dla Czang Kai-szeka. Sekretarz
stanu USA Henry L. Stimson skierował w listopadzie 1929 r. do rządów Chin
i ZSRR notę wzywającą do umiarkowania i pokoju, powołując się na ciążące na
obu państwach zobowiązania wynikające z paktu Brianda - Kellogga. Interwencja
ta, zbieżna w sensie czasowym z wojskową kontrakcją gen. Bluchera oraz skiero-
wana do ZSRR, który został potraktowany tak samo jak Chiny będące powodem
zatargu, wywołała zjadliwą odpowiedź Moskwy. W związku z tym, że Stany Zjed-
noczone i Związek Radziecki nie utrzymywały stosunków dyplomatycznych (na-
wiązały je dopiero jesienią 1933 r.) komisarz Litwinow odpowiedział w formie
oświadczenia prasowego. Główną myślą tej wypowiedzi było oskarżenie impe-
rializmu amerykańskiego o montowanie antyradzieckiej krucjaty i zachęcanie Chin
do siania zamętu na południowa-wschodnich rubieżach ZSRR.
Oskarżenia te były łączone z faktami dowodzącymi rosnącej determinacji Sta-
nów Zjednoczonych w obronie zasady "otwartych drzwi". Za szczególnie zna-
mienną uchodziła nadzwyczaj szybka reakcja Stanów Zjednoczonych na inicja-
tywę rządu nankińskiego z 7 lipca 1928 r., który zwracał się do państw mających
z Chinami specjalne stosunki o renegocjację układów celnych. Waszyngton już
25 lipca zareagował pozytywnie, godząc się przyznać rządowi chińskiemu pra-
wo do samodzielnego ustalania wysokości opłat celnych. Niewątpliwie gest ten
wzmocnił pozycję międzynarodową rządu Czang Kai-szeka oraz ułatwił nego-
cjacje z dwoma najbardziej w Chinach aktywnymi gospodarczo mocarstwami -
Wielką Brytanią i Japonią. Jakkolwiek bowiem inwestycje USA wzrosły w latach
1914-1931 czterokrotnie, to jednak stanowiły one tylko 6% wszystkich zagranicz-
nych inwestycji w Chinach. Pierwsze miejsce pod tym względem zajmował ka-
pitał z Wielkiej Brytanii (37%) oraz Japonii (35%). Większość japońskich inicja-
tyw gospodarczych skoncentrowana była w Mandżurii, natomiast 3/4 inwesty-
150 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
cji brytyjskich znajdowało się w Szanghaju, a 10% w rejonie Hongkongu i Kan-
tonu.
Pośpiech Stanów Zjednoczonych w uznaniu zasadniczo partnerskiego i rów-
noprawnego charakteru stosunków z Chinami (choć z zastrzeżeniem zachowania
przez Amerykanów przywilejów przyznanych obywatelom innych państw) znacz-
nie utrudniał negocjacje pozostałym mocarstwom, w tym wspomnianym wcze-
śniej gospodarczym potentatom. Brytyjczycy układ przyznający autonomię celną,
choć z pewnymi ograniczeniami, podpisali dopiero 20 grudnia 1928 r. Japończycy
negocjowali jeszcze dłużej, do 3 maja 1930 r.
Japońskie koła wojskowe, niezadowolone z takiego obrotu sprawy, wzmogły
krytykę rządów parlamentarnych i w ogóle "cywilów". Obarczano ich też odpo-
wiedzialnością za finał londyńskiej konferencji morskiej, gdzie znów odmówiono
Japonii równego parytetu morskiego z USA i Wielką Brytanią. Wojskowi wzywali
do położenia kresu dotychczasowemu kursowi polityki, pokazywanemu społe-
czeństwu jako nieustanne pasmo klęsk i poniżeń. Żądali zwłaszcza podjęcia bar-
dziej zdecydowanej i aktywnej polityki wobec Chin, co zawsze oznaczało zdoby-
wanie przyczółków w drodze faktów dokonanych.
Stale obecne w Chinach, choć bardzo chwiejne lobby japońskie, przy pomocy
wojska operującego na północy Chin, doprowadziło latem 1930 r. do powstania
w Pekinie "rządu narodowego", mającego być przeciwwagą proamerykańskiego
czy prozachodniego rządu nankińskiego. Otwarty w ten sposób nowy front oka-
zał się niezwykle krwawy. Przez siedem miesięcy zmagań "kliki narodowej" (nan-
kińskiej) z "kliką projapońską" (pekińską) śmierć poniosło 300 rys. ludzi. Pod ko-
niec tej operacji na przełomie lat 1930/1931 Czang Kai-stek podjął kolejną próbę
zgniecenia bazy rewolucyjnej w prowincji Ciangsi na południu kraju. Mimo zaan-
gażowania znacznych sił (wymienia się 300 rys. żołnierzy armii nankińskiej) pró-
ba ta nie zakończyła się sukcesem. Tym samym więc centralny wówczas konflikt
między Kuomintangiem a komunistami nie stracił swej ostrości, mimo rosnącej
kampanii antychińskiej podjętej przez Japonię. Każdy z mnożących się na granicy
koreańsko-chińskiej incydentów groził trudnymi do przewidzenia konsekwencja-
mi.
Szczególnym punktem zapalnym była działalność Japońskiego Towarzystwa
Kolei Południowomandżurskiej, będącego od wojny rosyjsko-japońskiej z lat
1904-1905 właścicielem linii od Portu Artura do Changczunu. Garnizony Portu
Artura oraz całej strefy kolejowej, stanowiące tzw. Armię Kwantuńską, stały się
podstawą dominacji Japonii w całej południowej części Mandżurii. Prących do
ekspansji dowódców wojskowych z Armii Kwantuńskiej, zachowujących na miej-
scu działania duży margines swobody, rząd w Tokio powstrzymywał z najwyż-
szym trudem. W tej sytuacji wybuch bomby na torach koło Mukdenu 18 września
1931 r., który unieruchomił Kolej Południowomandżurską, stał się okazją do pod-
jęcia szeroko zakrojonych działań. W ciągu kilku dni wojska Armii Kwantuńskiej
opanowały Mukden oraz kilka pobliskich miejscowości. Ofensywa rozwijała się
znakomicie. W ciągu trzech miesięcy cała niemal Mandżuria została opanowana.
Sukces ten, odniesiony nad wielekroć liczniejszym przeciwnikiem, był przez
Japończyków celebrowany w nacjonalistycznym uniesieniu. Towarzyszyło temu
upowszechniające się przekonanie o wyższości, "lepszości" wszystkiego, co mia-
JAPOlVSKA AGRESJA NA DALEKIM WSCHODZIE 151
ło jakikolwiek związek z Japonią. Armia Kwantuńska górowała nad przeciwni-
kiem nie tylko uzbrojeniem i wyszkoleniem, ale przede wszystkim duchem bojo-
wym. Ponadto akcja żołnierzy i policjantów japońskich była realizacją w detalach
opracowanego planu. Dowództwo chińskie - tak w Mandżurii, jak i w Nankinie -
od dawna liczyło się z możliwością ataku japońskiego i też miało swój plan: uni-
kać starć, uzyskać zawieszenie broni i odwołując się do mocarstw w celu wywar-
cia odpowiedniej presji na Japonię ewakuować żołnierzy za Wielki Mur, pobudo-
wany właśnie po to, aby (niezależnie od istnienia pasma górskiego) oddzielić Man-
dżurię od Chin.
Można powiedzieć, że obie strony wykonały swój program z nawiązką. Japo-
nia w krótkim czasie zajęła Mandżurię, a rząd chiński już na początku tej akcji, 21
września 1931 r. złożył skargę w Lidze Narodów. Ambasador Sao Ke mówił pod-
czas sesji Rady, że rząd chiński "jest całkowicie gotów zastosować się do wszel-
kich zaleceń, które może otrzymać od Rady oraz podporządkować się każdej de-
cyzji, którą Liga Narodów może powziąć w tej mierze". Była to manifestacja zaiste
wielkiej wiary w swoje racje.
Pierwsze reakcje japońskie zdawały się potwierdzać chińskie kalkulacje. Hisz-
pan Alejandro Lerroux, podkreślając szczególną wagę sytuacji, oddał przewod-
nictwo Rady Briandowi, osobie bardziej kompetentnej i wpływowej. Różnie ten
gest komentowano. Delegacja Japonii, która znalazła się pod presją obradującego
właśnie Zgromadzenia Ligi (to przekonujący dowód, że konflikt mandżurski wy-
wołali wojskowi bez oglądania się na polityków), starała się bagatelizować pro-
blem, sprowadzając go do lokalnego, mało znaczącego incydentu. W liście wyja-
śniającym poinformowano Radę, że wojska japońskie w zasadzie powróciły już
do strefy kolei, a poza nią "przebywa tylko kilka oddziałów dla ostrożności". Rząd
Japonii deklarował, że nie ma żadnych zakusów terytorialnych wobec Chin i za-
powiedział całkowite wycofanie wojska "w miarę jak bezpieczeństwo życia oby-
wateli japońskich i opieka nad ich mieniem będą efektywnie zapewnione". Po
tych zapewnieniach Rada przyjęła 30 września 1931 r. rezolucję zaJecającą zainte-
resowanym stronom nawiązanie rokowań w ceJu przywrócenia normaJnych sto-
sunków.
Zalecenia te przyjęto w Chinach tym łaskawiej, że kilka dni wcześniej państwo
to w tajnym głosowaniu uzyskało miejsce w Radzie Ligi. Ustępliwości ze strony
Japonii spodziewano się zwłaszcza po tym, jak Rada Ligi na wniosek lorda Cecila
postanowiła zakomunikować swe uchwały rządowi Stanów Zjednoczonych. Wkrót-
ce z Waszyngtonu odpowiedziano, że solidaryzują się tam ze stanowiskiem Ligi
i wyślą do Japonii, a także Chin noty zredagowane na analogicznych podsta-
wach.
Pozytywny wydźwięk tych informacji kontrastował z notą rządu Japonii prze-
kazaną rządowi Chin 9 października 1931 r. Dokument ten "bez żadnych wątpli-
wości" obarczał Chiny odpowiedzialnością za istniejący, staJe się pogarszający stan
rzeczy w Mandżurii. Ostra odpowiedź rządu chińskiego dowodziła, że nadzieje
na łatwe zlikwidowanie sporu były przedwczesne. Świadomość tego faktu była
na tyle powszechna, że członkowie Rady, zebrawszy się w Genewie 13 paździer-
nika, postanowili zaprosić przedstawiciela Stanów Zjednoczonych do udziału w
swych posiedzeniach dotyczcych konfliktu chińsko japońskiego. Rada wystoso-
152 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
wała też wezwanie do wycofania wojsk japońskich z okupowanych terenów. Wo-
bec kontynuowania ofensywy w Mandżurii, podczas sesji Rady rozpoczętej 16
listopada, a zakończonej 10 grudnia 1931 r. postanowiono wysłać na teren konflik-
tu specjalną komisję. Na jej przewodniczącego powołano lorda Victora Lyttona,
byłego wicekróla Indii, oraz dyplomatów z Włoch i Niemiec oraz wojskowych
z Francji i Stanów Zjednoczonych. Amerykanin gen. Frank R. McCoy należał do
szczególnie aktywnych członków komisji i odegrał istotną rolę przy redagowaniu
raportu, który powstał po kilkumiesięcznym badaniu stanu faktycznego - w Chi-
nach, Japonii i Mandżurii.
Ważnym drogowskazem dla pracy komisji Lyttona było sprecyzowanie stano-
wiska Stanów Zjednoczonych, które przeszło do historii jako doktryna Hoovera -
- Stimsona (lub tylko Stimsona). Została ona zawarta w nocie z 7 stycznia 1932 r.
skierowanej do rządów Chin i Japonii, w której sekretarz stanu Henry L. Stimson
stwierdził, iż żadne układy japońsko-chińskie naruszające prawa i interesy Sta-
nów Zjednoczonych i ich obywateli w Chinach, a zawarte wskutek groźby lub
użycia siły nie zostaną uznane. Stany Zjednoczone domagały się respektowania
praw związanych "z suwerennością, niezależnością terytorialną i administracyjną
nienaruszalnością Republiki Chińskiej oraz polityki międzynarodowej wobec Chin
zwanej polityką otwartych drzwi".
Sporym zaskoczeniem dla dyplomacji amerykańskiej było to, że próby namó-
wienia rządów francuskiego i brytyjskiego do poparcia deklaracji zakończyły się
niepowodzeniem. Francja zajęta kryzysem rządowym w ogóle nie zareagowała,
a Brytyjczycy oświadczyJi, iż Japonia w Mandżurii respektuje zasadę "otwartych
drzwi". W istocie jednak w obu tych stolicach starano się nie dopuścić do eskalacji
przeciwjapońskiego działania, skutecznie torpedując projekty dotyczące sankcji
gospodarczych lub wojskowych. Obawiano się, że sankcje mogły się przerodzić
w konflikt o szerszym charakterze. To zaś dla Francji, a zwłaszcza Wielkiej Bryta-
nii było zbyt dużym ryzykiem. Lider konserwatystów brytyjskich Stanley Baldwin
podkreślał negatywne skutki niechęci Amerykanów do wzięcia na siebie współ-
odpowiedzialności za rozwój sytuacji na Dalekim Wschodzie: "Z Waszyngtonu
nie uzyskacie niczego oprócz słów, wielkich słów, ale tylko słów". Pogląd Baldwi-
na opierał się na mocnych podstawach. Eksperci wojskowi Stanów Zjednoczo-
nych wyliczyli, że przy ówczesnym stanie uzbrojenia na pokonanie Japonii było-
by trzeba czterech lat, a wespół z Wielką Brytanią - dwóch lat.
Sytuacja była skomplikowana. Nie mogła wchodzić w grę premia za agresję,
a jednocześnie rządy mocarstw europejskich z życzliwością odnosiły się do go-
spodarczych argumentów rządu japońskiego, którym towarzyszyło żądanie za-
pewnienia bezpieczeństwa dla Japończyków i Koreańczyków zamieszkujących
Chiny. Był to celny argument. Także bowiem op. Brytyjczycy, których strefa wpły-
wów rozciągnęła się wzdłuż doliny rzeki Jangcy, doświadczali negatywnych skut-
ków anarchii w Chinach. Dlatego też delegaci japońscy przy różnych okazjach
podkreślali, że godząc się na negocjacje zastrzegają sobie prawo "do powzięcia
wszelkich kroków, jakie się okażą konieczne do zabezpieczenia życia i mienia oby-
wateli japońskich od bandytów chińskich grasujących w różnych częściach Man-
dżurii". To zdanie pochodzi z oświadczenia złożonego w Radzie Ligi 10 grudnia
1931 r. w związku z powołaniem komisji Lyttona.
JAPOŃSKA AGRESlA NA DAl.RKlM Wsr'urT ,
Względna życzliwość mocarstw europejskich wobec Japonii, z najbardziej
w tym rejonie aktywną Wielką Brytanią na czele, została zastopowana w styczniu
1932 r. w związku z japońską próbą opanowania Szanghaju. Pretekstem do inter-
wencji zbrojnej był bojkot towarów japońskich w chińskiej części miasta liczącego
wówczas blisko 3 mln ludzi. Inicjatywa japońska byłą o tyle źle obliczona, że Szang-
haj był tzw. kolonią kosmopolityczną, dzieląc się na część chińską (z wąskimi
uliczkami i biednymi przedmieściami) oraz międzynarodową (23,5 kmz), zamiesz-
kaną przez około 15 rys. Europejczyków. Choć najwięcej było Anglików, to naj-
wspanialsza była dzielnica francuska, szczycąca się op. kilkoma zakładami na-
ukowymi. Szczególna rola Szanghaju z chińskiej perspektywy polegała na tym, że
był to duży port dla żeglugi morskiej i wewnętrznej, a także centrum przepływu
nowoczesnej technologii. Szanghaj to swego rodzaju stała ekspozycja know-how.
Walory te były też ważne dla pozostałych uczestników konfliktu o Szanghaj, któ-
ry dość niespodziewanie dla agresora przemienił się w długotrwały krwawy bój.
Nowością frontu chińsko-japońskiego w Szanghaju była postawa ludności cywil-
nej, która w sposób zdecydowany poparła miejscowy garnizon, wsparty zresztą
wojskami Armii Centralnej. Łatwa korupcja urzędników i wojskowych Chin tym
razem nie wchodziła w rachubę.
Z drugiej strony japońskie dowództwo oddziałów desantowych, stacjonujące
w eksterytorialnej dzielnicy międzynarodowej Szanghaju, korzystało z widoczne-
go poparcia ok. 15 rys. Japończyków stale mieszkających w tym mieście. Ich los
w morzu chińskim nie był do pozazdroszczenia, kiedy okazało się, że ustępliwość
mocarstw wobec agresji Japonii w Chinach rue dotyczyła Szanghaju i Chin wschod-
nich. Rząd USA ogłosił bezterminowe przedłużenie manewrów swej floty ćwiczą-
cej w rejonie Hawajów. Nadzwyczajne Zgromadzenie LN, które rozpoczęło się
3 marca 1932 r. na skutek skargi Chin, przyjęło kilka dni później rezolucję pokry-
wającą się z doktryną Hoovera - Stimsona. Uprzedzono więc, że członkowie Ligi
nie uznają układów międzynarodowych powstałych w wyniku przemocy. John
Simon, brytyjski minister spraw zagranicznych, namawiając członków Ligi do przy-
jęcia takiego stanowiska mówił, że płomienie, które ogarniają Szanghaj, grożą nie
tylko spopieleniem miasta, ale całego porządku w Azji.
Forsowany przez Japończyków projekt utworzenia "wolnego państwa Szan-
ghaju nie znalazł żadnego możnego protektora. Skutkiem zbiorowej, w miarę
jednolitej presji mocarstw (negocjatorami byli przedstawiciele USA, Wielkiej Bry-
tanii, Francji i Włoch) oraz popierających je państw mniejszych Japonia ustąpiła.
Układ podpisany 5 maja 1932 r., który przywracał w Szanghaju stan sprzed kon-
fliktu, wywołał burzę w Japonii. W zamachu zorganizowanym przez oficerów
zginął 15 maja premier Tsuyoshi Inukai, wówczas 77 - letni polityk. Grupy nacjo-
nalistów i militarystów protestowały w ten sposób przeciwko chwiejnej polityce
zagranicznej narażającej na szwank interes narodu, prestiż państwa oraz honor
żołnierza i Japończyka. Kilka miesięcy wcześniej, 9 lutego 1932 r. śmierć poniósł
miruster finansów Inuyi, próbujący zreorganizować znajdujące się w fatalnym starue
finanse państwa (dewaluacja o 100%, zawieszenie wymienialności jena na złoto)
i zmniejszyć wydatki wojskowe.
Różnymi sposobami realizowany nacisk kół nacjonalisty.cznych przyniósł efekt
w postaci rosnącej roli w państwie polityków w mundurach. W utworzonym
154 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
w połowie 1932 r. gabinecie admirała Makoto Saito (byłego gubernatora Korei)
ministrem wojny został gen. Sadao Araki (fanatyk bushido i shinto), który był fak-
tycznym koordynatorem wojskowych operacji w Mandżurii. Powszechną uwagę
przykuwała też osoba ministra spraw zagranicznych, hrabiego Uchido, który po-
rzucił poprzedni gabinet na znak protestu przeciwko chwiejnej polityce mandżur-

sklej. Osoby te odzwierciedlały postępującą reorientację nastrojów społecznych
w kierunku nacjonalistycznym, a nawet szowinistycznym. Przy każdej sposobno-
ści rzecznicy takich poglądów mówili o misji historycznej, a nawet boskim po-
słannictwie cesarskiej Japonii wobec mniej wartościowych narodów azjatyckich,
w tym najbardziej znienawidzonych, bo "stawiających się" Chińczyków. Dla tej,
wcale licznej, a bez wątpienia wpływowej i opiniotwórczej części Japończyków
już sam fakt pertraktowania z Chińczykami na równościowej podstawie był obra-
zą i źródłem frustracji. Każde doniesienie o trwających w Genewie debatach Nad-
zwyczajnego Zgromadzenia LN, które obradowało blisko rok, poczynając od
3 marca 1932 r. (odbyło 18 sesji w czterech turach), kilkunastu sesjach Rady, róż-
nych specjalnych gremiów i komitetów z komisją Lyttona na czele było rozdrapy-
waniem niemożliwych do zabliźnienia ran. Jeśli bowiem w sprawie tak drobnej -
zdaniem szowinistów japońskich - jak Mandżuria jest tyle międzynarodowych
ceregieli prawnych, to czy w ogóle ma sens jakakolwiek dyskusja z "sytymi"
i "bogatymi", uniemożliwiającymi rozwój narodu japońskiego? Pytania podobne-
go typu zadawane były Japończykom tak często i sugestywnie, że stały się one
częścią ich osobistego światopoglądu.
Wśród szczególnie eksploatowanych propagandowo problemów coraz moc-
niej stawiano sprawę współpracy z Ligą Narodów, która nie chciała zgodzić się
ani z japońską wersją wydarzeń, ani z jej sposobem patrzenia na sprawę man-
dżurską. Komisja lorda Lyttona, przez ponad pół roku badająca zagadnienie man-
dżurskie, zamknęła we wrześniu 1932 r. swój raport z wnioskami, które w Japonii
zostały przyjęte jak klęska. Raport nie zalecał powrotu do stanu sprzed września
1931 r., ale nie dawał tyle, ile Japończycy chcieli i wedle ich rozumienia -już mieli.
"Prawa i interesy Japonii w Mandżurii - pisano w raporcie przyjętym później jako
stanowisko całej Ligi - istnieją faktycznie i nie mogą być zapoznawane; wszelkie
rozwiązania, które nie wzięłyby ich pod uwagę i które nie liczyłyby się również
z więzami historycznymi między Japonią i Mandżurią, nie mogłyby być zado-
walające". Wyjściem z konfliktowej sytuacji miała być szeroka autonomia Man-
dżurii, utworzona w sposób zgodny z "suwerennością i nienaruszalnością admi-
nistracyjną Chin". Znaczyło to, że Japonia miała opuścić Mandżurię i być tylko
elementem układu, na równych prawach z Chinami i ZSRR oraz innymi, nie wy-
mienionymi z nazw mocarstwami. Bunt przeciwko takiej perspektywie zaowoco-
wał podjętymi w lutym 1933 r. nowymi operacjami wojskowymi, tym razem skie-
rowanymi na Pekin. Działania te z kolei wzmogły determinację polityków skupio-
nych w różnych gremiach Ligi Narodów, którzy poszukiwali gwałtownie jakiegoś
pozytywnego wyjścia. Nieprawdopodobnie liczne negocjacje poufne i półofi-
cjalne, wygłaszane z troską o losy świata mowy, noty werbalne i memoranda,
posiedzenia komisji, komitetów Rady i Zgromadzenia dały efekt, który nikogo
właściwie nie zadowalał i bardziej był odłożeniem konfliktu niż jego rozwiąza-
niem.
JAPOŃSKA AGRESJA NA DALEKIM WSCHODZIE 155
Czterdzieści dwie delegacje reprezentowane na Nadzwyczajnym Zgromadze-
niu Ligi głosowały 25 lutego 1933 r. za przyjęciem sprawozdania specjalnej komi-
sji idącej traktem wytyczonym przez raport Lyttona. Jedynie delegat Japonii Yosu-
ke Matsuoka był przeciwny. W krótkim oświadczeniu złożonym po głosowaniu
podkreślił głębokie ubolewanie rządu japońskiego z powodu przyjęcia raportu
Lyttona, co powoduje, że współpraca z Ligą Narodów w sprawie mandżurskiej
przestała być możliwa. Następnie cała delegacja przy pełnym zakłopotania mil-
czeniu reszty delegatów opuściła salę obrad. Wrażenie było olbrzymie. Delegat
Włoch, baron Aloisi, uznał, co odnotował w swoim dzienniku, że było to najważ-
niejsze posiedzenie, w którym dotychczas uczestniczył.
Przewodniczący Paul Hymans zamknął sesję. Liczono się jeszcze z możliwo-
ścią znalezienia modus vivendi. Nie bardzo też było wiadomo, czy Japonia zrezy-
gnowała z udziału w obradach tylko nad kwestią mandżurską, czy też w ogóle
wycofa się z Genewy. Wyjaśnienie nastąpiło szybko. Minister Yasuya Uchido 27
marca 1933 r. notyfikował wycofanie się Japonii z Ligi Narodów.
Zwolennicy Ligi jako instrumentu współpracy i bezpieczeństwa zbiorowego
radowali się, że dzięki ich nieustępliwości agresor został napiętnowany przez kil-
kadziesiąt państw. Martwili się jednak, że napiętnowanie to miało wymiar moral-
ny, a łamanie zasad współżycia narodów przez mocarstwo nie skończyło się suk-
cesem napadniętego.
Policzek wymierzony Lidze i stojącym za nią siłom był tym bardziej dotkliwy,
że równolegle do finałowych zmagań w Genewie trwała ofensywa japońska
w kierunku południowym. Na początku stycznia 1933 r. wojska japońskie zajęły
miasto Szanhajkuan, nazywane wrotami do Chin środkowych; w lutym wtargnę-
ły do prowincji Żehol i podjęły marsz w kierunku południowym, dochodząc do
Pekinu i Tiencinu. Pozostawiony sam sobie i skupiony na walce z komunistami
rząd nankiński podpisał 31 maja 1933 r. rozejm w Tangku. Północna część prowin-
cji Hopej, aż po Pekin i Tiencin, została zdemilitaryzowana, a leżąca od tej strefy
na północ prowincja Żehol została 'włączona do istniejącego już od ponad roku
marionetkowego państwa Mandżukuo.
Rozejm ten, okrzyknięty przez wszystkie wrogie Kuomintangowi, rządowi
nankińskiemu i Czang Kai-stekowi siły jako kapitulancki, uwydatnia dramatycz-
ną sytuację Chin - tak wewnętrzną, jak i międzynarodową. Będąc członkiem Rady
Ligi Narodów, najważniejszego jak mniemano wówczas organu w polityce świa-
towej, musiały Chiny z niemocą konstatować przewagę siły nad prawem. Japoń-
skim operacjom wojskowym, na dużą przecież skalę, towarzyszyło umacnianie
się władzy okupanta na zdobytych terytoriach. Szczególnie brzemienne w skut-
kach było proklamowanie 1 marca 1932 r. niezależnej republiki mandżurskiej, ze
stolicą w Changczun. Urząd prezydenta nowo utworzonego państwa o nazwie
Mandżukuo objął ostatni cesarz z dynastii mandżurskiej Pu Yi, przebywający od
1925 r. w Tiencinie, w części miasta kontrolowanej przez Japończyków. Fakt ten
ugruntował wśród Chińczyków negatywną opinię o dynastii mandżurskiej jako
winnej wszelkiego zła w dziejach Chin. Pojawienie się przedstawiciela tej dynastii
w roli prezydenta, a od 1 marca 1934 r. cesarza Mandżukuo oburzyło zwłaszcza
tych Chińczyków, którzy pamiętali hasła sprzed kilkunastu lat, że Mandżurowie
to "odwieczni wrogowie rasy chińskiej", to "ręka tatarskiego szatana".
156 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
Trwające przez dwanaście lat rządy Pu Yi w Mandżurii, a także jego drama-
tyczne Josy po 1945 r. opisane zostały we wspomnieniach świetnie przeniesionych
na ekran w filmie Bertolucciego Ostatni cesarz. Rządy Pu Yi miały formalny cha-
rakter. O wszystkim, co istotne, decydowali japońscy doradcy i politycy. W miarę
postępu militaryzacji całej Japonii także Mandżukuo, uważane od początku za
dziecko Armii Kwantuńskiej, przybierało charakter warownego obozu. Wrażenie
to było tym większe, że opiekunowie realizowali w Mandżurii program intensyw-
nych, szeroko zakrojonych inicjatyw gospodarczych powodujących bardzo szybki
rozwój przemysłu metalurgicznego, okrętowego i wydobywczego. Tak nad prze-
mysłem, jak i rolnictwem ustanowiony został surowy nadzór różnych agend i or-
ganizacji rządowych.
Chociaż opanowanie Mandżurii-Mandżukuo przez Japończyków było całko-
wite, w Tokio zwlekano ze sformalizowaniem tej zależności przez kilka miesięcy.
Wiązało się to z eksponowaną wówczas tezą, że powstanie niezależnego państwa
mandżurskiego było rezultatem oddolnej woli miejscowej ludności. Kiedy jednak
politycy i wojskowi z komisji Lyttona odrzucili tę argumentację, a rządy 17 państw
mających w Mandżurii swe konsulaty nie podjęły z rządem Pu Yi współpracy,
w Tokio zdecydowano się na usankcjonowanie stanu faktycznego. Minister Uchi-
do, informując 25 sierpnia 1932 r. w parlamencie o takim zamiarze, odpierał zara-
zem zarzuty stawiane Japonii przez Chiny i popierające je państwa. Podkreślał
więc, że Japonia w całym swym działaniu nigdy nie przekroczyła ram "dozwolo-
nej samoobrony" przed chińską "agresją ekonomiczną", będącą w nowoczesnych
stosunkach równoznaczną z "agresją militarną". Dowiedziony ponad wszelką wąt-
pliwość bojkot handlu i całej gospodarki japońskiej uzasadniał uznanie Chin za
stronę atakującą, natomiast Japonię za broniąca swych słusznych praw, i tak ogra-
niczonych terytorialnie do odcinków "najgwałtowniej atakowanych".
Argumentacja rozwijana w podobnym duchu dała ministrowi Uchido niemal
jednoznaczny poklask parlamentu i manifestacyjne poparcie kraju, pilnie i z sa-
tysfakcją śledzącego całą akcję mandżurską. Japońska opinia publiczna rue chciała
i nie przyjmowała do wiadomości faktycznego, międzynarodowego bojkotu Man-
dżukuo. Po Japonii, która uznała to państwo 15 września 1932 r., dopiero w 1934 r.
na podobny krok zdecydowały się mikropaństwa - Salwador, Dominikana i Wa-
tykan. Aż do 1937 r., mimo zabiegów tokijskiego MSZ, czekano na uznanie państw
Osi - Włoch i Niemiec - oraz frankistowskiego rządu Hiszpanii. Listę tę zamykają
Polska (1938 r.) oraz Węgry i Słowacja (1939 r.). Do grupy tej zaliczano też Związek
Radziecki, który finalizując w latach 1934-1935 sprzedaż Kolei Wschodniochiń-
skiej złamał rezolucję Zgromadzenia Ligi Narodów zakazującą utrzymywania sto-
sunków z Mandżukuo. Strona radziecka twierdziła natomiast, że negocjacje pro-
wadzone były przez Japończyków i transakcji dobito za ich pieniądze (140 mln
jenów plus 30 mln odprawy dla zwolnionych z pracy obywateli ZSRR), a nie ma-
rionetkowego Mandżukuo. W argumentacji radzieckiej podkreślano też, że likwi-
dacja konfliktu wokół Kolei Wschodniochińskiej oddalała lub nawet likwidowała
antyradzieckie knowania państw kapitalistycznych z Japonią w roli wykonawcy.
Twierdzono też, że militaryzm japoński nie rezygnując z ambicji terytorialnych
w Azji wymusza na Związku Radzieckim zdwojoną czujność, gdyż szanse na ja-
kąkolwiek pomoc innych państw w razie agresji Japonii są żadne. Dlatego raz po
JAPOŃSKA AGRESJA NA DALEKIM WSCHODZIE 157
raz z Moskwy wychodziły inicjatywy w sprawie zawarcia z Japonią paktu o nie-
agresji, który stał się jednym ze szczególnie ważnych celów polityki ZSRR. Osią-
gnięto go w zbawiennym zgoła momencie, na dwa miesiące przed atakiem
Hitlera w 1941 r.
Lata wypełniające ten czas charakteryzowały się stałym rozpamiętywaniem
wariantów japońskiej ekspansji. Incydenty i zaczepki to także poszukiwanie przez
Japonię sympatii wśród wrogów ZSRR i komunizmu. W miarę postępującej ide-
ologizacji stosunków międzynarodowych i pogłębiającego się podziału świata na
dwa obozy strach przed komunizmem rósł w miarę nasilającej się kampanii państw
faszystowskich i rozkręcającej się fali czystek w ZSRR. Ten kompleks zależności
miał swoje odbicie także w Azji, a rola Japonii była w nim większa niż zwykle się
sądzi. Światowe wrażenie wywarła op. rezygnacja Japonii w grudniu 1934 r.
z udziału w londyńskich negocjacjach morskich. Rokowania te, wznowione po
usilnych zabiegach dyplomacji amerykańskiej i angielskiej, zakończyły się w stycz-
niu 1936 r. całkowitym fiaskiem. Japonia rozpoczynając realizację gigantycznego,
nie kontrolowanego międzynarodowymi porozumieniami programu zbrojeń
(zwłaszcza w zakresie marynarki i lotnictwa) wymuszała stawianie pytań o kie-
runki i obiekty ich akcji. Pytania te, niby oczywiste, gdyż skupione na Chinach
i Związku Radzieckim, nabierały szerszego kontekstu, gdy op. delegacja japońska
podczas rokowań interesowała się wyłącznie flotą Stanów Zjednoczonych i tyJko
zrównania z nią oczekiwała. Szef delegacji japońskiej admirał Nagano już na po-
czątku konferencji zgadzał się ze specjalną sytuacją Wielkiej Brytanii i wynikającą
z tego potrzebą pewnego wyrównania tonażu floty na korzyść imperium brytyj-
skiego. Co do Niemiec, Francji i Włoch delegacja japońska zgłosiła właściwie swo-
je desinteressement. Pozostawał więc parytet z USA. Japończycy stanowiska swe-
go nie motywowali żadnymi argumentami o rzeczowym charakterze. Pozostawa-
ła nie dopowiedziana, choć ewidentna sfera natury ogólnopolitycznej, prestiżo-
wej i militarnej.
Nie mniej silną wymowę miały stałe utarczki na pograniczu mongolsko-man-
dżurskim. W praktyce był to dalszy ciąg incydentów radziecko-japońskich, gdyż
tak jak Mandżukuo było państwem w pełni kontrolowanym przez Japonię, tak
Mongolska Republika Ludowa - nie będąca podmiotem stosunków międzynaro-
dowych i nie widniejąca w ówczesnych wykazach państw - była całkowicie zależ-
na od ZSRR. Zakusom japońskim wobec tej części Azji miał położyć kres protokół
podpisany 12 marca 1936 r. między rządami Mongolii i ZSRR w sprawie udziela-
nia sobie wszelkiej pomocy, także wojskowej. Wymowa tego protokołu była jed-
noznaczna.
Inny aspekt międzynarodowej szarady z udziałem Japonii uwydatnia pakt
antykominternowski podpisany z Niemcami 25 listopada 1936 r. Układ ten po-
przedziła burzliwa dyskusja w środowisku japońskiej elity władzy, gdzie przez
całe lata to wzbierały, to przycichały wahania odnośnie do kierunku ekspansji
oraz towarzystwa, w jakim zamierzone cele chciano realizować. Hackiro Arita,
minister spraw zagranicznych, w czasie posiedzenia Tajnej Rady poprzedzającego
podpisanie układu jednoznacznie wskazywał na jego antyradziecki charakter:
"Odtąd Rosja - mówił Arita - powinna się liczyć z faktem, że przyszło jej stanąć
twarzą w twarz z Niemcami i Japonią". Opinia ta w całej pełni pokrywała się
158 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
z odczuciami Moskwy, gdzie - niezależnie od propagandowego szumu towarzy-
szącego podpisaniu antykominternowskiego układu - zdawano sobie sprawę
z jego groźby. Zagrożenia płynące z rozwoju współpracy japońsko-niemieckiej
nabierały w polityce radzieckiej rosnącego znaczenia, służąc do dalszego mobili-
zowania społeczeństwa, które zachowując rewolucyjną czujność miało być w każ-
dym momencie gotowe do obrony radzieckiej ziemi przed spiskującymi agresora-
mi.
Duża aktywność militarystów japońskich wpływała także na zmianę stosunku
ZSRR do Chin, które były naturalnym, choć krnąbrnym i trudnym partnerem.
Wzajemne stosunki zatruwała antyradziecka polityka prowadzona przez Czang
Kai-szeka, która wiązała się z radziecką pomocą dla chińskiej komunistycznej Ar-
mii Czerwonej, kontrolującej kilka prowincji w południowych i środkowych Chi-
nach. Rosnące trudności z zaopatrzeniem oraz zarysowująca się przewaga wojsk
rządowych, które w październiku 1933 r. rozpoczęły wielką ofensywę przeciwko
Armii Czerwonej, wymusiły decyzję o tzw. długim marszu. Blisko 200 rys. czer-
wonoarmistów (to pokazuje skalę przedsięwzięcia, ale też najróżniejsze trudności
związane op. z zaopatrzeniem) kilkoma kolumnami rozpoczęło marsz, który trwał
ponad rok. Po przebyciu pieszo 9600 km, pokonaniu 18 łańcuchów górskich (naj-
wyższy pokonany szczyt miał 4800 m), 24 rzek, wielu bagien i obszarów pustyn-
nych - niedobitki Chińskiej Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej dotarły
w połowie 1936 r. do tzw. rejonu specjalnego. Były to okolice Junanu w północ-
nych Chinach, gdzie utworzono główną bazę chińskich komunistów. Legenda to-
warzysząca tej nadzwyczajnej wyprawie stała się udziałem wszystkich jej uczest-
ników, w tym zwłaszcza ścisłej elity Chin, która w osobach Mao Tse-tunga i Czou
En-lala (zmarli w 1976 r.) oraz Deng Xiao-pinga (zmarł w 1997 r.) przez ponad pół
wieku decydowała o losach najludniejszego państwa świata.
Wielki lub długi marsz, obfitujący w wiele bohaterskich czynów, dodatkowo
koloryzowanych przez propagandę, przyczynił się do wzrostu autorytetu komu-
nistów konsekwentnie wytykających rządowi nankińskiemu nieuzasadnioną ustę-
pliwość wobec agresywnych Japończyków. Ten aspekt rywalizacji między Czang
Kai-stekiem a zajmującym pierwsze miejsce wśród komunistów Mao Tse-tungiem
nabierał coraz większej ostrości. W końcu doszło do sytuacji zgoła paradoksalnej.
Opozycyjnie wobec Czang Kai-szeka usposobieni oficerowie z jego własnej armii
aresztowali go w okolicach Si-Anu (gdzie notabene współcześnie eksponuje się
słynną armię z terakoty). Była to forma protestu przeciwko wrogości Czang
Kai-szeka wobec komunistycznego programu zespolenia wszystkich chińskich sił
przeciwko Japonii. Kuriozalny wymiar ma też to (biorąc pod uwagę rozwój "spra-
wy chińskiej" w następnych dziesięcioleciach i rolę w niej generalissimusa Czang
Kai-szeka), że Czou En-lai namówił zbuntowanych oficerów do zwolnienia swe-
go dowódcy (jednocześnie premiera rządu) w zamian za obietnicę zgody na utwo-
rzenie antyjapońskiego wspólnego frontu. Podjęte wiosną 1937 r. rokowania za-
kończyły się ugodą zwalczających się od 1927 r. sił. Armia Czerwona została prze-
kształcona w 8. chińską armię narodową, przy czym dotychczasowy jej orgaruza-
tor, Czu-te, pozostał dowódcą.
Poważny udział w tej zmianie mieli politycy Związku Radzieckiego, dobrze
zorientowani w trwających przygotowaniach do kolejnej agresji Japonii. Stwier-
JAPOŃSKA AGRESJA NA DALEKIM WSCI-iODZIE 159
dzenie tego faktu nie było trudne. Do Mandżurii będącej naturalną bazą przygo-
towań wojskowych szeroką falą napływało uzbrojenie oraz ludzie. Armia Kwan-
tuńska licząca w 1934 r. 100 rys. żołnierzy w stosunkowo krótkim czasie podwoiła
swój stan osobowy. M.in. dlatego wzmocnienie wojsk chińskich stało się dla Związ-
ku Radzieckiego sprawą bardzo ważną. We wrześniu 1937 r. rządowa delegacja
chińskich wojskowych podpisała w Moskwie umowę na dostawę broni, w tym
około 1300 samolotów bojowych. Charakterystyczne, że dostawy sprzętu wojsko-
wego i uzbrojenia docierały wyłącznie do armii rządowej z pominięciem pośred-
nictwa chińskich komunistów. Doradcy radzieccy (byli też niemieccy, chociaż pra-
cowali w innych rejonach) starali się wdrażać niezbędne reformy w armii. Ważną
rolę odegrał dekret z 8 września 1936 r., który wprowadził w Chinach powszech-
ny obowiązek służby wojskowej. Ograniczało to przechodzenie najemnych dotąd
żołnierzy na stronę oferującą lepszą zapłatę.
Reformy te oraz niewątpliwy rozrost liczbowy armii chińskiej były podnoszo-
ną przez Japończyków przyczyną ich ofensywy w północnej części Chin. W ciągu
kilkunastu dni lipca 1937 r. zajęte zostały tak ważne miejscowości, jak Pekin
i Tiencin. Trwająca równocześnie ofensywa w dolinie rzeki Jangcy, choć także do-
brze się rozwijająca, pokazała jednak rosnący opór Chińczyków, zachęcanych do
walki na równi przez barbarzyństwo agresora co i apele Czang Kai-szeka, wzywa-
jącego "cały kraj, od końca do końca, cały lud - starych i młodych, każdego kim-
kolwiek jest - do obowiązku prowadzenia wojny przeciwko japońskiemu najeźdźcy,
w obronie ziemi ojczystej". Mimo tężejącego oporu i dobrze się na ogół układają-
cej współpracy kuomintangowców (narodowców) i komurustów, Japończycy od-
nosili kolejne sukcesy. Na początku listopada 1937 r. padł Szanghaj, miesiąc póź-
niej Nankin. W związku z tym siedzibę rządu przeniesiono do Wuhanu, a później
do Czungkingu.
Wojna miała niezwykle brutalny i niszczący charakter. Po zajęciu Nankinu Ja-
pończycy rozpętali szaleńczy terror. W trwającej aż do 6 lutego 1938 r. masakrze,
jednej z największych, jakie zna historia, śmierć poniosło nie mniej niż 200 rys.
Chińczyków. W prasie, publikacjach okolicznościowych pojawiły się opisy nie-
prawdopodobnie tragicznych wydarzeń, urągających człowieczeństwu. Do języ-
ka polityczna-wojskowego weszło określenie "wojny totalnej", jako sprzecznej
z normami i zwyczajami wojennymi. Soldateska japońska eksterminowała lud-
ność cywilną, masakrowała jeńców wojennych, używała gazów trujących i parali- ;
żujących, bombardowała miasta i obiekty cywilne. Nawet prezydent Roosevelt,
choć stale mitygowany przez silne w USA lobby izolacjonistyczna-neutralistycz-
ne, powiedział 5 października 1937 r. o "rozszerzającej się epidemii bezprawia"
zaznaczając, że "pokój, wolność i bezpieczeństwo 90% ludności świata zagrożone
są przez pozostałe 10%, co grozi załamaniem międzynarodowego porządku i pra-
wa".
Protestował też powołany w 1933 r. przez Ligę Narodów Komitet Doradczy
ds. Dalekiego Wschodu, złożony z 23 członków reprezentujących najważniejsze
państwa świata. Stwierdzenie, że nie ma usprawiedliwienia dla japońskich aktów,
"które wzbudziły w całym świecie uczucia odrazy i oburzenia", pozostało jedynie
słownym i moralnym zwycięstwem Chin. Świadomość bezradności zewnętrzne-
go świata była powszechna. Kiedy delegat Chin, Wellington Koo, przedstawił 12
160 ROZWÓJ TOTALITARYZMÓW
września 1937 r. apel swego rządu, na sali Zgromadzenia w Genewie panowała
przygnębiająca cisza. Miała ona tę dodatkową wymowę, że Chiny po dwuletniej
przerwie ponownie zostały wybrane do Rady Ligi. Fakt ten nie miał dla agresora
żadnego znaczenia, podobnie jak odroczenie, a nie zamknięcie XVIII Zgromadze-
nia, któremu przewodniczył Aga Khan z Indii. Dramaturgia towarzysząca tej de-
bacie nie rzeszkodziła przewodniczącemu Zgromadzenia uhonorować swego
wyboru wielkim "garden party", podczas którego ten "dobry muzułmanin" za-
oferował gościom 2500 butelek szampana.
Ani rząd, ani społeczeństwo japońskie nie poczuwały się do winy. Świadczyć
o tym może komunikat japońskiego MSZ opublikowany 9 października 1937 r.,
w którym mówiono o wyłącznej odpowiedzialności Chin za istniejący konflikt.
Akcję japońską przedstawiono jako słuszną obronę. "Japonia nie żywi ambicji te-
rytorialnych, domaga się tylko, by Chiny zmieniły swą antyjapońską politykę po-
,
pieraną przez Żczerwonych i aby podjęły z Japonią współpracę". Rząd japoński
opierając się na doświadczeniu wyniesionym z Mandżurii, stworzył nawet pod-
stawy do takiej współpracy, organizując w grudniu 1937 r. w Pekinie rząd tymcza-
sowy, który w marcu roku następnego jako tzw. rząd zreformowany kontynuował
działalność w Nankinie.
Umocnienie się Japonii w Chinach nie wróżyło niczego dobrego inicjatywie
mocarstw, by - niezależnie od forum genewskiego - nakłonić Tokio do negocjacji
w sprawie normalizacji sytuacji na Dalekim Wschodzie. Konferencja taka, która
m.in. miała ułatwić Stanom Zjednoczonym formalny udział w rozwiązaniu kon-
fliktu w Azji, została zwołana do Brukseli. Jej trwające 21 dni obrady w listopadzie
1937 r. nie dały żadnych rezultatów. Przedstawiciele Japonii odmówili udziału
(podobnie zresztą jak Niemcy), a ciężar gatunkowy Włoch, dzielnie reprezentują-
cych japońskie interesy, był niewielki.
Za adekwatny wyraz japońskich aspiracji w Azji oraz ripostę na trwające po-
szukiwania kompromisu może uchodzić atak lotniczy na amerykańskie i brytyj-
skie okręty na rzece Jangcy, dokonany w grudniu 1937 r. Kilka jednostek, w tym
kanonierka amerykańska "Panay", zostało zatopionych, a wielu żołnierzy ponio-
sło śmierć. Wizyta japońskiego ministra spraw zagranicznych w ambasadzie Sta-
nów Zjednoczonych w Tokio z wyrazami ubolewania i przeprosin pozwoliła na
załagodzenie konfliktu. Jednak wrogość japońsko-amerykańska narastała. Jednym
z jej elementów było tzw. moralne embargo na dostawy sprzętu wojskowego do
Japonii, które zostało nałożone w sierpniu 1938 r. W ślad za tym Amerykanie
i Brytyjczycy udzielili rządowi chińskiemu kredytów w wysokości 56 mln dola-
rów.
Jeszcze raz tak dużą pomoc otrzymały Chiny w 1938 r. od ZSRR. Ponadto do
Chin udali się radzieccy doradcy i instruktorzy, którzy także uczestniczyli w wal-
kach. Szczególnie ważne było lotnictwo, które w całości opierało się na sprzęcie
i ludziach z ZSRR. W Chinach znalazło się ponad 2 rys. lotników, wśród nich
doświadczeni piloci wycofani z Brygad Międzynarodowych z Hiszpanii. Wartość
pomocy radzieckiej dla Chin w 1939 r. wyniosła ponad 150 mln dolarów.
Jawność tej pomocy wynikała ze stale napiętych stosunków na granicy mon-
golsko-mandżurskiej. Każdy z licznych incydentów, analogicznie do wydarzeń
chińsko-japońskich z lat wcześniejszych, mógł przemienić się w wielki płomień
WROGOWIE I SOJUSZNICY III RZESZY 161
wojny. Było to nawet jeszcze bardziej prawdopodobne, gdyż niektóre z incyden-
tów radziecko-japońskich miały charakter regularnych bitew. Głośne były zwłasz-
cza starcia nad rzeką Amur w 1937 r., w Changkufeng (sto kilkadziesiąt kilome-
trów od Władywostoku) w roku następnym, a zwłaszcza starcia latem 1939 r. na
granicy Mongol.ii i Mandżukuo. Klęska poniesiona w tej ostatniej operacji była
zarazem pierwszą, jaką żołnierze japońscy ponieśli w czasach współczesnych. Miało
to swoją wymowę. Równie dużą, jak sięgające 10 rys. straty osobowe Armii Kwan-
tuńskiej. W ostatnich dopiero latach stało się wiadome, że dowodzący wojskami
radzieckimi gen. Gieorgij Żukow poniósł takie same straty. Świadomość tych fak-
tów ułatwiła negocjacje i podpisanie 16 września 1939 r. układu rozejmowego.
W odstępie trzech tygodni Mołotow podpisał dwa niezwykle ważne doku-
menty dające Związkowi Radzieckiemu wytchnienie i nadzieję na pokój w sytu-
acji rozlewającego się po świecie konfliktu zbrojnego - z Niemcami 23 sierpnia
i z Japonią 16 września. Trudno o większy sukces.
W Japonii natomiast kwitła propaganda japońskiego panazjatyzmu, którego
tryumfalny marsz rozpoczął się w Mandżurii, gdzie doszło do przymusowego
zlania się w jedność pięciu narodowości, dotąd skonfliktowanych, a od 1931 r.
współpracujących - jak twierdzili Japończycy - dla dobra całej Azji pod ich kie-
rownictwem. Stojący na czele rządu książę Fumimaro Konoye 3 listopada 1938 r.
zawężał panazjatyzm japoński do części wschodniej kontynentu, gdzie właśnie
rozpoczęto budowę "nowego ładu", który miał opierać się na trójstronnym soju-
szu i wszechstronnym działaniu oraz pomocy pomiędzy Japonią, Mandżukuo
i Chinami. Oczywiście chodziło o Chiny rzucone na kolana, służące japońskiemu
wyobrażeniu o ich miejscu w tej części świata. Nie tylko marionetkowe Mandżu-
kuo, ale i wielkie Chiny miały wesprzeć gigantyczny wysiłek ekonomiczny Japoń-
czyków zobowiązanych przez ustawę o "powszechnej mobilizacji narodu" uchwa-
loną w marcu 1938 r. do podporządkowania wszystkiego potrzebom armii. Z aspi-
racji tych wyrósł strategiczny program stworzenia "wielkiej wschodnioazjatyckiej
strefy współdobrobytu", w której uprzywilejowane miejsce było zawarowane tyl-
ko dla jednego, japońskiego narodu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Język japoński Podstawy Lekcja 2
polsko japoński(2)
z japońską dziewczyną…
slownik japonski
Fragment tragizm w japońskim teatrze lalkowym
Metylacja DNA oraz ekspansja trójnukleotydowa
japoński fiszki 01
AT3 swiece japonskie
Japońska mafia YAKUZA
Bitwa na Morzu Japońskim [1969]

więcej podobnych podstron