15.4.2013 traduction
Ewa Jakubczyk©
discuter le bout de gras – rozmawiać o
wszystkim i o niczym
meules des fromages – gomółka sera
conseils à la flan – bezwartościowe rady
(un) flan – pudding
être chocolat de – nie być zadowolonym
un croquant – wieśniak
(pej.)
être baba – być zdumionym
une tarte – głupi
un croûton – tępak ; grzanka
pieds de veau à la poulette – nóżki cielęce w
sosie do kury (?)
nouille(s) – ciepłe kluchy
Turandot répond pas. Il fait fonctionner la petite tévé qu'il a sous le crâne pour revoir à ses actualités
personnelles la scène qu'il vient de vivre et qui a failli le faire entrer sinon dans l'histoire, du moins
dans la factidiversialité. Il frémit en pensant au sort qu'il a évité. De nouveau la sueur lui coule le long
du visage.
Nondguieu, nondguieu, bégaie-t-il.
Tu causes, dit Laverdure, tu causes, c'est tout ce que tu sais faire.
Turandot s'éponge, se verse un troisième beaujolais.
Nondguieu, répète-t-il.
C'est l'expression qui lui paraît la mieux appropriée à l'émotion qui le trouble.
Enfin quoi, dit Mado Ptits-Pieds, vous n'êtes pas mort.
J'aurais voulu t'y voir.
Ça veut rien dire ça: «j'aurais voulu t'y voir». Vous et moi, ça fait deux.
15.4.2013 traduction
Ewa Jakubczyk©
Oh! discute pas, chsuis pas d'humeur.
Et vous croyez pas qu'il faudrait avertir les autres?
C'est vrai, ça, merde, il y avait pas pensé. Il abandonne son troisième verre encore plein et fonce.
Tiens, dit doucement Marceline un tricot à la main.
La ptite, dit Turandot assoufflé, la ptite, hein, eh bien, elle s'est barée.
Marceline répond pas, va droit à la chambre. Gzakt. Lagoçamilébou.
Je l'ai vue, dit Turandot, j'ai essayé de la rattraper. Ouatt! (geste).
(un) crâne – czaszka
(une) factidiversialite – wydarzenia różne
frémir – drżeć, trząść się
(une) sueur – pot
nondguieu mon Dieu
bégayer – jąkać się
éponger – wycierać gabką
avertir – uprzedzić
(un) tricot – dzianina
gzakt exactement
assouflé – zasapany
lagoçamilébou – ???
ouatt – gest « cap »
se barrer –
tu causes – bredzisz
(4)
Turandot nie odpowiada. Włącza swój mały telewizorek, który ma pod czaszką żeby w prywatnych
wiadomościach jeszcze raz zobaczyć scenę, którą właśnie przeżył i która nie pozwoliła mu wejść, jeśli
nie do historii, to chociaż do wydarzeń różnych. Drży na myśl o losie, który go ominął. I znów czuje
kroplę potu spływającą mu po twarzy.
– Obosz, obosz – jęczy.
– A gadasz – powiedział Laverdure – tylko gadasz – to wszystko co umiesz robić.
Turandot wytarł się gąbką i nalał sobie trzeci kieliszek beaujolais.
– Obosz – powtórzył.
Te słowa jego zdaniem najlepiej oddawały emocje, które nim targały.
– W sumie to co – powiedział Pani Mała-Stopa – nie jesteś martwy.
– Chciałbym móc Cię tam zobaczyć…
– To akurat nic nie znaczy : chciałbym móc cię tam zobaczyć. Pan i ja to co innego.
– Oh! Nie kłóć się, nie jestem w humorze.
– A nie sądzisz, że trzeba uprzedzić pozostałych?
To akurat prawda, szlak, o tym nie pomyślał. Zostawia wciąż pełny trzeci kieliszek i zwiewa.
– Spójrz – mówi łagodnie Marceline z robótką w dłoni.
– Młała – szepcze Turandot, zdyszany – Młała, hę, eh, dobrze, zwiała.
Marceline nie odpowiada, idzie prosto do pokoju. Dkładnie. Małasięulotniła.
– Widziałem ją – powiedział Turandot – próbowałem złapać. Ehh (gest)