Czarny ptak
Od trzech godzin trwa nowy rok 2012. Miał być wspaniałym rokiem, rokiem, w którym miała wyjść za
mąż za niego, za Krzysztofa, mężczyznę jej życia. Jeszcze dwie godziny temu bawili się wspólnie na
przyjęciu zorganizowanym w Sopockim hotelu. Wszystko było tak wspaniale poukładane aż do tego
momentu, do momentu, w którym ujrzała Krzysztofa w kabinie łazienki hotelowej a przed nim
klęczącą jakąś blond ździrę z jego kutasem w ustach! Zobaczyła go przez przypadek wracając z sali
przeznaczonej dla palących, miała ochotę na papierosa, ale nie miała ze sobą zapalniczki a w sali jak
na złość akurat nie było nikogo palącego. Wracając do stolika ze zdziwieniem obserwowała jak do
siedzącego przy stoliku Krzysztofa podchodzi kobieta, nachyla się nad nim, chwile szepcze mu coś do
ucha a po chwili Krzysztof wstaje i razem udają się w kierunki toalet. Poszła za nimi. Przeszli przez salę
i zniknęli za rogiem. Doszła do tego samego miejsca zastanawiając się, co się dzieje. Widziała jak
razem wchodzą do damskiej toalety, nie będąc pewna, o co w tym wszystkim chodzi, stała przed
drzwiami zastanawiając się, co ma dalej zrobić. Myśli płynęły jej przez głowę. Co robić? Może to tylko
jakieś nieporozumienie może to, czego właśnie była świadkiem to nie to...
Weszła do środka. W łazience było dużo ciszej niż na korytarzu do niej prowadzącym. Nie było słychać
muzyki i bawiących się ludzi. Usłyszała ich od razu, jego głos a raczej szept "tak, dobrze, taaaak" i
odgłos, który nie da się pomylić z żadnym innym, coś pomiędzy mlaskaniem a siorbaniem, jaki wydaje
suka obciągająca kutasa. Zlokalizowała ich od razu byli w kabinie na końcu pomieszczenia, nawet nie
kłopotali się zamknięciem drzwi na zasuwkę tylko przymknęli je. On stojący w rozkroku z rękami na
jej głowie i ona klęcząca w czerwonej sukience z głową na wysokości jego krocza i jego kutasem w
ustach. To było jak grom z jasnego nieba. Wybiegła z przyjęcia tak jak stała w małej czarnej z
odsłoniętymi plecami i maleńką torebką przewieszoną przez ramie. Nie oglądała się za siebie, słyszała
jego głos jak woła ją jeszcze przed wyjściem z hotelu, ale nie zareagowała. Dalej wszystko widziała jak
pokaz slajdów, był Monciak i bieg w górę zatłoczonej ulicy, była taksówka pod hotelem Rezydent, był
kierowca, starszy pan opowiadający coś całą drogę, lecz ona cały czas miała tylko jeden obraz przed
oczami, jej ukochanego i tą zdzirę. W końcu dotarli pod jej dom. W tym momencie wróciła
świadomość, kierowca podał kwotę za kurs. Sześćdziesiąt pięć złotych. Otworzyła torebkę,
przeszukała ją całą, ale gotówki jak na złość nie było, portfel z kartami także był w domu a klucze miał
tyko Krzysztof. Przekleństwo wymamrotane przez zaciśnięte wargi nie umknęło uwadze kierowcy.
- Czy coś się stało?
- Mam problem. Powiedziała akcentując słowo problem. Nie mam gotówki żeby panu zapłacić za
przejazd.
- Na pewno? Niech pani dobrze poszuka, wiem jak to jest, gdy kobieta schowa coś do torebki, moja
żona nie potrafi nigdy niczego znaleźć za pierwszym razem powiedział uśmiechając się miło.
- Szukałam, ale pieniądze jak i karty zostały w domu powiedziała unosząc małą torebkę na wysokość
głowy w tym za dużo szukać się nie da.
- No to mamy problem. Powiedział już trochę zmartwiony wizją kursu bez zapłaty i problemów z tym
związanych akurat dzisiejszej nocy nie brzmiała zbyt obiecująco.
- Może pani mogłaby od kogoś pożyczyć pieniądze?
- O tej porze, w taką noc jak dzisiaj?
- Niech się pani dobrze zastanowi możemy nawet podjechać, jeśli będzie trzeba. Mówił dalej
spokojnie widząc jak nieporadna jest w tej chwili.
Myśl kobieto! Myśl! Powtarzała sobie w myślach, kto może być w domu akurat dziś w nocy? Wyjęła
telefon z torebki. Osiemnaście nieodebranych połączeń od Krzysztofa i prawie drugie tyle sms-ów.
Zignorowała je. Nerwowo przeglądając kontakty, każdy kolejny był mniej prawdopodobnym źródłem
ratunku. Aż doszła do litery P. Piotr jedyna osoba, którą znała, która w noc sylwestrową może być w
domu lub w pracy. Fakt, że nie rozmawiali ze sobą od dawna, ale to w końcu Piotr, jeśli będzie mógł
na pewno mi pomoże. Drżącą ręką wybrała jego numer. Trzeci sygnał, czwarty, piąty włączyła się
poczta, rozłączyła się, jeszcze jedna próba. Odebrał po czwartym sygnale.
- Halo?! Głos miał zaspany i lekko zachrypnięty.
- Piotr? To ja, jesteś może w domu?
- Kto mówi?
- To ja... Magda.
- No tak, mogłem się domyślić po porze, w jakiej dzwoni telefon. Co się stało?
- Potrzebuje trochę pieniędzy żeby zapłacić za taksówkę, możesz mnie poratować?
- Jak już udało ci się mnie obudzić to TAK. Powiedział to takim głosem jak by się gniewał. Kiedy
będziesz?
- Za jakieś 10 min będę pod twoim domem.
- OK. Czekam.
Podała taksówkarzowi adres i po niecałych 10 minutach byli pod domem Piotra.
- Niech pan chwile zaczeka zaraz zniosę panu pieniądze powiedziała.
- Spokojnie, niech pani nie biega na tych obcasach odparł z uśmiechem kierowca.
Gdy dochodziła do drzwi bloku zobaczyła, że stoi w nich Piotr paląc papierosa, dym unosił się w
mroźnym powietrzu powoli rozchodząc się wokół lampy zamocowanej nad wejściem.
- Cześć.
- Cześć. Ile potrzebujesz? Powiedział patrząc na nią a raczej przyglądając się jej strojowi.
- Sto złotych powinno wystarczyć, obiecuje, że jutro oddam.
- Spoko nie spieszy się, masz tu stówę oddasz przy okazji, powiedział wręczając jej banknot.
- Dziękuje.
Wróciła do taksówki, wręczyła kierowcy banknot, podziękowała za kurs przepraszając jednocześnie za
problemy, jakie sprawiła. Kierowca chciał wydać jej jeszcze resztę, ale odmówiła tłumacząc, że to
napiwek. Auto odjechało.
Została sama na ciemnej ulicy oświetlanej jedynie nikłym światłem latarni odbijającym się od śniegu.
Nagle zrobiło się jej strasznie zimno, uświadomiła sobie, co się dzieje, stoi tu sama w środku nocy na
mrozie w kusej sukience bez pieniędzy, kluczy od domu i w tej właśnie chwili coś w niej pękło.
Rozpłakała się. Łzy poleciały ogromnymi grochami po zmarzniętych policzkach. Zanosząc się szlochem
objęła się ramionami upuszczając jednocześnie torebkę. Stała tak przez chwilę patrząc w ziemie i
płacząc. Nagle poczuła kurtkę zarzucaną na jej ramiona, była tak przyjemnie ciepła i ciężka. Piotr
odwrócił ją delikatnie w swoją stronę.
- Co się stało?
Nie potrafiła wydusić z siebie słowa stała tak i patrzyła tylko na niego cała rozmazana i trzęsąca się z
zimna.
- Chodźmy, bo mi tu zamarzniesz. Powiedział jednocześnie podnosząc jej torebkę z ziemi.
W domu było ciemno i przyjemnie ciepło. Zdjął z niej kurtkę i powiesił na wieszaku w przedpokoju.
Wprowadził do salonu i posadził na kanapie. Była jak bezwolna kukła, bez duszy, wypalona.
- Herbaty? Zapytał.
Skinęła tylko głową. Po chwili na stoliku przed nią stał kubek parującego napoju.
- No dobrze skoro obudziłaś mnie w środku nocy, wyciągnęłaś mnie z domu na ten mróz i wyglądasz
jak siedem nieszczęść czekam na wyjaśnienia powiedział siadając na fotelu naprzeciwko niej.
- Krzysztof... jej głos się załamał. Znowu się rozpłakała.
Piotr zacisnął dłonie w pięści, wystarczyło tylko wypowiedziane imię żeby wywołać w nim złość. Wstał
podszedł do niej usiadł obok na kanapie i przytulił.
Płakała długo, bardzo długo aż w końcu zasnęła. Podniósł ją dalej wtuloną w jego tors i przeniósł do
sypialni, delikatnie ułożył na łóżku, zdjął wysokie do kolan buty i okrył kołdrą. Popatrzył jeszcze przez
chwilę jak spokojnie oddycha i wyszedł zamykając za sobą drzwi sypialni. Położył się w salonie na
kanapie, popatrzył na zegarek w telefonie została jeszcze chwila zanim zadzwoni budzik, więc warto
się jeszcze zdrzemnąć przed pracą. Zasnął.
Obudziła się około godziny szesnastej. W pokoju było ciemno, podniosła głowę i rozejrzała się
przypominając sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru. Pokój był prosty, ale ładnie urządzony
ogromne łóżko na środku, mała szafka po prawej stronie i druga z telewizorem naprzeciwko łoża,
narożnik pokoju wypełniała ogromna szafa. Na białych ścianach parę czarno-białych zdjęć
oprawionych w anty-ramy i ogromne okno zasłonięte grubą roletą. Wstała z łóżka, stopy dotknęły
podłogi, gdy się wyprostowała poczuła lekki ból głowy, suchość w gardle i niesamowite parcie na
pęcherz. W drodze do łazienki stwierdziła, że jest sama, Piotr zniknął, pewnie był już w pracy.
Widząc swoje odbicie w lustrze przeraziła się. Był cała rozmazana, wyglądała jak panda. Potargane
włosy i pogięta sukienka dopełniały obrazu nędzy i rozpaczy, jaki sobą prezentowała. Sukienka
uwolniona z ramiączek opadła na podłogę odsłaniając jej delikatnie opalony biust, następnie usiadła
na zamkniętym sedesie i po kolei uwolniła nogi z czarnych pończoch. Została w samych delikatnych
stringach, które więcej odsłaniały niż zasłaniały. Obejrzała się cała w lustrze. Jak na swoje lata
wyglądała dalej całkiem dobrze, nie jedna dwudziestolatka mogła jej pozazdrościć figury a miała już
przecież trzydzieści lat. Stringi opadły na podłogę, stała teraz nago przed lustrem, przez chwile
przyglądała się swojemu odbiciu, po czym weszła pod prysznic a raczej do części łazienki oddzielonej
ścianką z matowych luksferów. Przekręciła kurek, z dyszy polała się ciepła woda. Obmywała jej ciało
mocnym strumieniem, sięgnęła na półkę po żel. Oczywiście stał tam tylko męski żel pod prysznic, ale
czego mogła się spodziewać w łazience mężczyzny. Długo myła swoje długie włosy przechodząc
płynnie na ramiona piersi i brzuch, zapach żelu działał na nią kojąco a ciepła woda masująca jej plecy
wzmagała uczucie relaksu. Gdy dotarła dłońmi w okolice podbrzusza delikatnie zadrżała. Była
podniecona! Zawsze lubiła masturbować się pod prysznicem, ale nie spodziewała się, że teraz, w
sytuacji, w jakiej się znalazła, po tym wszystkim, co przeżyła wczorajszej nocy a na dodatek będąc w
nie swoim domu nagle poczuje podniecenie i ochotę na seks. Otrząsnęła się szybko, przypominając
sobie jak się tu znalazła i co a raczej, kto był tego przyczyną. Krzysztof, ten skurwiel zdradził ją z jakąś
szmatą i to na przyjęciu, na którym byli razem! Ten cham! Ta świnia! Trzy lata związku przekreślił
zdradą z jakąś suką! Podniecenie ustąpiło miejsca wściekłości by po chwili przerodzić się w rozpacz.
Usiadła na podłodze prysznica obejmując nogi znowu się rozpłakała.
Tak naglę jak zachciało się jej płakać tak nagle uczucie to przeszło, może to kojąca ciepła woda, która
w dalszym ciągu obmywała jej ciało a może to po prostu jej upór i chęć walki wzięły górę nad
rozpaczą. Zakręciła wodę i wyszła z pod prysznica, lustra w łazience były zaparowane, to nad
umywalką przetarła otwartą dłonią, na niewiele się to zdało, ale teraz przynajmniej widziała, chociaż
część swojego odbicia. Ręcznik leżał na pralce, gruby, frotowy, niebieski ręcznik kąpielowy wyglądał
jak przygotowany dla niej. Wytarła pobieżnie włosy i ciało, po czym owinęła się nim. Spojrzała jeszcze
raz w lustro, oczy czerwone od płaczu i delikatnie opuchnięte, ale poza tym nie jest źle, przydałby się
jakiś balsam do ciała, niestety w łazience nie spostrzegła niczego takiego. Trudno. Spojrzała na leżące
na podłodze rzeczy, sukienka po całej nocy w niej przespanej wyglądała zaskakująco dobrze, ale
pończochy jak i stringi trzeba było wyprać. Wrzuciła obie części garderoby do pralki i nastawiła
najdelikatniejszy program prania.
W kuchni na stole czekały na nią dwie kanapki z serem i szynką i kubek kawy gotowy do zalania oraz
kartka z krótkim tekstem "Smacznego, czuj się jak u siebie. Będę około godziny 20, klucze od domu
wiszą na korytarzu" i duże P na dole kartki. Zalała kawę wrzątkiem, przyjemny zapach wypełnił
momentalnie pomieszczenie. Zjadła obie kanapki popijając gorącą kawą dalej rozglądała się po
mieszkaniu. Minęło sporo czasu, od kiedy była tu ostatni raz. Zmiany były widoczne, ale mniej więcej
dom wyglądał tak samo kiedy była w nim ostatnio, może był bardziej funkcjonalnie i jednolicie
wyposażony, ale to jej nie zdziwiło. "Żadnych zbędnych ozdób, wszystko do bólu praktyczne a jeśli
przy okazji dobrze wygląda to trudno" przypomniała sobie słowa Piotra, kiedy doradzała mu jak
wyposażyć mieszkanie. Cały on.
Wróciła do sypialni, w domu było ciepło, ale paradowanie w ręczniku trzeba było zakończyć a
sukienka raczej nie nadawała się na strój domowy zwłaszcza gdy nie miała na sobie majtek. W szafie
znalazła niebieski t-shirt i bokserki oraz parę białych, sportowych skarpet. Zrzuciła ręcznik i szybko
przebrała się w dobrany komplet.
No od razu lepiej pomyślała. Teraz trzeba trochę po sobie posprzątać. Pościeliła łóżko, odniosła
ręcznik do łazienki i pozmywała po późnym śniadaniu.
Zegar wiszący w kuchni pokazał godzinę 19:00. Przypomniała sobie o torebce, znalazła ją w salonie na
fotelu. Telefon miał wyładowaną baterie, nie zdziwiła się zbytnio. Pewnie ten kutas wydzwaniał
wysyczała zimno w myślach. Telefon powędrował do torebki, sprawdziła dalej, co jeszcze jej zostało
po wczorajszym wieczorze. Paczka chusteczek kieszonkowych, tampon OB, pół paczki cienkich
papierosów, gumy do żucia, resztka perfum w małej buteleczce i błyszczyk do ust. Taaak - pomyślała
no to cały mój majątek nie przedstawia się za dobrze.
Musiała przysnąć siedząc w fotelu, bo obudził ją dźwięk otwieranych drzwi. To był Piotr. Stał w
wejściu do salonu z siatką w ręce. Ubrany skórzaną kurtkę, ciężkie zimowe buty i jeansowe spodnie.
- Cześć, nie chciałem cię budzić po wczorajszym, dobrze spałaś?
- Tak, dziękuje za przygarnięcie odpowiedziała wstając z fotela i zbliżając się do niego.
- Przywiozłem żarcie od chińczyka mam nadzieje, że będzie ci smakowało, bo lodówka świeci
pustkami.
- Pewnie! Odebrała mu siatkę - zaraz wszystko przygotuje odpowiedziała jednocześnie karcąc się w
myślach za to, że nawet przez myśl jej nie przyszło żeby przygotować mu coś do jedzenia zanim wróci.
Przeszła do kuchni, Piotr w tym czasie rozbierał się w korytarzu. Po chwili dołączył do niej w kuchni.
- Wezmę szybki prysznic i zaraz do ciebie dołączę, ale nie czekaj z jedzeniem na mnie, muszę się
trochę odświeżyć, bo zaraz zasnę powiedział jednocześnie łapiąc jedną sajgonkę i wychodząc do
łazienki.
- Chwilę mi to zajmie, więc spokojnie możesz się wykąpać.
Po chwili usłyszała szum wody z łazienki. Skończyła wykładać jedzenie na talerze i przeniosła je do
salonu, wracając do kuchni kątem oka zauważyła, że drzwi łazienki nie są zamknięte, ale lekko
uchylone. Na środku stał Piotr wycierając się ręcznikiem, zdążyła zauważyć, że ma tatuaż na lewym
ramieniu i że chyba sporo ćwiczył w ostatnim czasie, bo mięśnie ładnie rysowały się pod lekko
opaloną skóra. Uciekła do kuchni, nie chciała go podglądać przecież byli przyjaciółmi od tylu lat. Fakt,
że to ona po poznaniu Krzysztofa nie miała prawie nigdy czasu żeby się spotkać, ale to teraz nie miało
znaczenia. Zaniosła resztę posiłku do salonu i rozsiadła się na kanapie, na stole leżał pilot od zestawu
audio, włączyła radio i ściszyła je do granicy słyszalności. Do salonu wszedł Piotr, ubrany w białą
koszulkę i krótkie spodenki.
- Jakie jedzenie taki strój wieczorowy zażartował.
- Jest ciepłe, smaczne i prawie zdrowe odpowiedziała lekko się uśmiechając.
Usiadł przy niej i zaczęli jeść.
- Był bym zapomniał, napijesz się czegoś? Może wina? - zapytał.
- Chętnie.
Po chwili wrócił z butelką białego wina i dwoma szklankami.
- Musisz wybaczyć, ale to jedyne szkło, które przetrwało ostatnią imprezę. Powiedział uśmiechając się
przepraszająco, podając jej szklankę na wpół wypełnioną winem.
- Dziękuje, nic nie szkodzi oddała uśmiech.
Po posiłku wypili jeszcze po dwie szklanki wina w milczeniu. W końcu odezwał się Piotr.
- Czy teraz powiesz mi, co się stało? Bo w nocy naprawdę mnie zaskoczyłaś swoim telefonem, wizytą i
stanem, w jakim byłaś.
- Więc, od czego mam zacząć? Odparła opierając się łokciem o stół.
- Może od początku tak będzie najlepiej.
Opowiedziała mu cały wieczór od momentu wyjścia z domu aż do sceny, jaką zastała w hotelowej
łazience i tego jak znalazła się u niego pod domem. Opowiadała spokojnie i bez emocji jak by
streszczała mu film albo wydarzenia dotyczące zupełnie jej obcej osoby. Im dalej brnęła w opowieści
patrząc na Piotra widziała zmiany w zachodzące na jego twarzy. Z zaciekawionej jego twarz zmieniła
się przerażająco złą. Od kiedy się znają pierwszy raz widziała to, o czym kiedyś opowiadała jej
przyjaciółka i jednocześnie jego ex Aśka. Ogolona głowa, zimne szare oczy i mocno zarysowana linia
szczęki dawały straszny efekt, kiedy tak patrzył na nią. Te jego oczy, faktycznie były zimne jak
lodowiec, teraz patrząc na niego już się nie dziwiła, dlaczego Aśka po którejś z kłótni, jakie się między
nimi odbyły przyszła nie na żarty przestraszona. Piotr się nie kłócił, on słuchał i patrzył tym
przenikliwie zimnym wzorkiem, tak, że aż ciarki przechodziły po plecach.
- Zabije gnoja. Wypowiedział to takim tonem, że poczuła się nieswojo.
To było jedyne, co powiedział. Po czym objął ją mocno i przytulił tak jak zawsze przytulał ją, kiedy
przychodziła się wypłakać albo pożalić na cały świat.
Wtuliła się w niego. Dawno nie czuła się tak bezpiecznie. Z zamkniętymi oczami i wtulona w jego klatę
piersiową słyszała bicie jego serca. I nagle poczuła coś dziwnego. Poczuła że musi go pocałować. Musi
poczuć jego usta na swoich. Uniosła głowę, ustami odnalazła jego usta i pocałowała go. Odwzajemnił
pocałunek mocno, patrząc jej w oczy. Całowali się namiętnie, po czym podniósł ją i posadził sobie na
kolanach. Objęła jego nogi swoimi udami ręce splatając na jego karku. On jedną dłonią złapał ją
mocno za kark, po czym wplótł ją w jej włosy z tyłu głowy, drugą położył na krzyżu i mocno do siebie
docisnął. Kolejny krok należał do niej, szybkim ruchem zdjęła z niego koszulkę by po chwili
wyswobodzić się ze swojej. Przywarła do niego swoimi nabrzmiałymi piersiami. Jej sutki, mocno już
wyprężone, ocierały się o jego tors. Była już mocno podniecona, gdy poczuła go między swoimi
nogami. Gorąco ich ciał potęgował podniecenie. Piotr wstał dalej trzymając Magdę w objęciach i
płożył ją na kanapie przygniatając swoim ciężarem. Teraz całował szyje, co chwilę łapiąc skórę
zębami. Po szyi przyszła kolej na piersi. Zdążyła pomyśleć jak dobrze całuje, gdy złapał ustami jej
nabrzmiałą brodawkę jednocześnie mocno ugniatając drugą pierś i ściskając sutek pomiędzy palcami.
Robił to mocno, prawie na granicy bólu, tego rozkosznego bólu, jaki sprawia tyle przyjemności. Pieścił
jej piersi jeszcze dłuższą chwile aż jej oddech stał się szybki i urywany. Po tym przeszedł do
pieszczenia jej brzucha, obejmując ją dłońmi w pasie przywarł ustami do pępka i językiem pieścił
każdy skrawek jej ciała. Była bardzo podniecona, oplotła go nogami a ręce do tej pory wyrzucone za
głowę teraz położyła na jego głowie popychając go w stronę swojego łona. Zrozumiał od razu, jednym
sprawnym ruchem prawie zerwał z niej bokserki. Przez chwile patrzył na jej wydepilowaną cipkę. Była
gładka i mocno już nabrzmiała zapraszając gorącem i obietnicą rozkoszy. Przywarł do niej ustami
rozpoczął szaleńczy taniec językiem zmieniając co chwilę tempo i stopień penetracji od mocnych,
powolnych liźnięć od samego rowka aż po łechtaczkę, które kończyły się ssaniem jej guziczka po
głębokie penetrowanie językiem szparki połączone z jego intensywną pracą. Było jej cudownie.
Uniosła nogi zakładając je Piotrowi na plecy, aby zmusić go do jeszcze intensywniejszych pieszczot.
Teraz już sama pieściła swoje piersi, mocno je ściskając i prawie szarpiąc za sutki. Żaden mężczyzna
nigdy nie pieścił jej piersi w taki sposób, to, co jej pokazał był czymś nowy i jednocześnie tak mocno
na nią oddziałującym, że w tej chwili nie mogła się obejść bez tej intensywnej pieszczoty. Piotr
przyspieszył pracę językiem dodając do całej gamy pieszczot oralnych intensywną pracę palcy. Dwa
pracowały mocno w jej wnętrzu a kciuk delikatnie pieścił jej drugą dziurkę. Tego było zbyt wiele.
Zdążyła go jeszcze mocniej przycisnąć do swojego łona, gdy przyszedł pierwszy orgazm. Przez chwile
zabrakło jej tchu, całe jej ciało wygięło się w spazmie i trwało tak a Piotr nie odpuszczał tylko
potęgował jej doznania poprzez jeszcze mocniejszą penetracje palcami jej pochwy. Opadła na kanapę
spełniona. Przerwał pieszczoty i teraz patrzył na nią z na wpół przymkniętych powiek. Miała
wspaniały orgazm, ale chciała więcej, musiała dostać więcej. Podniosła się i pocałowała go znowu
mocno w usta, czuła smak swoich soków. Oplatała co chwilę językiem jego język jak by starając się
podziękować mu w ten sposób za jego dokonania. Przerwała pocałunek odpychając go dłońmi tak,
aby to teraz on znalazł się na plecach nie dając czasu na reakcje już zdejmowała ostatnią część jego
garderoby, spodenki wylądowały na podłodze dołączając do reszty ubrań. Teraz widziała go w pełnej
okazałości, członek Piotra był dość spory a to, że był dokładnie wydepilowany sprawiało, że wydawał
się jeszcze większy. Złapała go obiema dłońmi od nasady aż po trzon zabrakło jej jeszcze dobrych kilka
centymetrów żeby objąć go całego. Końcówka znalazła się w jej ustach, rozpoczęła taniec językiem
jednocześnie masując go intensywnie obiema dłońmi. Czuła coraz większe podniecenie z penisem w
ustach jedną dłoń przeniosła na swoją pierś, aby jeszcze spotęgować to uczucie. Ssała go i oblizywała
jak szalona mocno i intensywnie pieszcząc teraz także jądra. Piotr leżał teraz na plecach podziwiając
ten spektakl, patrzył jak jego członek znika coraz głębiej w ustach Magdy, jak wspaniale obejmuję go
swoimi ustami sprawiając mu tym nieopisaną rozkosz. Poczuł, że zaraz dojdzie, nie chciał jeszcze
kończyć, ale to, co Magda robiła z jego penisem nie pozwalało mu wytrać dłużej. Złapał ją mocno za
ramiona prawie rzucając na kanapę. Uderzeniem biodra odsunął stół i ustawiając ją w pozycji na
pieska klęczącą na podłodze i opartą o kanapę. Teraz miał piękny widok, jej plecy i wspaniała,
kształtna pupa wypięta w stronę jego wyprężonego kutasa zapraszając do penetracji. Wszedł w nią
mocno, dobił do samego końca i zatrzymał się w tej pozycji na chwilę dając Magdzie chwilę na
złapanie oddechu po tej nagłej penetracji. I rozpoczął, mocne pchnięcia połączone z głęboką
penetracją dały piorunujący efekt. Magda już nie wzdychała ona jęczała z rozkoszy. Jego dłonie
powędrowały pod nią do piersi, ponownie ściskał je obie mocno i ugniatając, pieszcząc intensywnie
sutki teraz nabrzmiałe i twarde jak kamyczki. Dłuższą chwilę utrzymywał stałe, szybkie tempo, po
czym, złapał ją prawą ręką za włosy od tyłu i przyspieszył przyciągając ją w ten sposób do siebie. Jęk
przeszedł w urywany krzyk, hamowany tylko przez Magdę, która zacisnęła zęby na swoim
przedramieniu oddając się w pełni ekstazie. Jeszcze ostatnie kilka pchnięć i wystrzelił w niej. Poczuła
to mocno, ciepło spermy rozlało się w jej wnętrzu, co doprowadziło ją do kolejnego orgazmu, teraz
już się nie hamowała, krzyknęła głośno. Przez jej ciało przeszedł niekontrolowany dreszcz, który trwał
przez kilkanaście sekund. To był kolejny wspaniały orgazm tego wieczoru. Orgazm, jakiego jeszcze
nigdy nie przeżyła, taki intensywny i tak długi. Opadła bez sił na kanapę dalej klęcząc na podłodze,
Piotr objął ją mocno od tyłu jeszcze nie wyciągając swojego członka. Trwali tak dłuższą chwile
rozkoszując się orgazmem, który razem przeżyli. Gdy uspokoiła już oddech Piotr podniósł ją, objęła go
rękami i pozwoliła przenieść się do sypialni. Tam kochali się tej nocy jeszcze kilkukrotnie za każdym
razem dając sobie maksimum przyjemności.
Gdy obudziła się nad ranem wtulona w Piotra pierwsze na co zwróciła uwagę, to tatuaż, który zdobił
jego ramię. Był to czarny kruk.