Niezwykłe ranczo w Utah cz 2

background image

Niezwykłe ranczo w Utah

Część 2

Oto druga część raportu o powtarzających się anomalnych zjawiskach, których miejscem jest

północno-wschodnia część stanu Utah. Zjawiska te to – jak donoszą setki świadków od kilku
dziesiątków lat – obserwacje NOLi, niezwykłych kul światła, okaleczenia i znikanie zwierząt,
manifestacje złośliwych duchów (poltergeistów), obserwacje stworzeń przypominających Wielką
Stopę (Bigfoot) oraz innych nie zidentyfikowanych zwierząt, fizyczne oddziaływanie na glebę,
rośliny, zwierzęta i ludzi oraz ogromna liczba innych niewytłumaczalnych zdarzeń.

Zjawiska te koncentrują się na blisko dwustuhektarowym ranczu należącym do rodziny Toma

Gormana (pseudonim). W roku 1996 ranczo to odkupił Robert Bigelow, biznesmen z Las Vegas,
który rozpoczął tam intensywne stałe naukowe badanie zjawisk, które się tam dzieją. W
uzgodnieniu z obecnym właścicielem rancza oraz na prośbę wielu świadków ich nazwiska zostały
zmienione lub pominięte, aby chronić ich prywatność przed mediami lub fanatykami zjawiska UFO.

Wszystko zaczęło się jako blade białe światło, które pojawiło się nie wiadomo skąd w mroku

zabudowań rancza Gormanów. Widział je nie tylko Tom Gorman, ale również badacz Chad
Deetken. Było to 28 sierpnia 1997 roku około godziny 2.00 w nocy. Gorman i Deetken przebywali
wówczas na pastwisku w ramach programu dokumentowania niezwykłej aktywności paranormalnej
na ranczu.

Światło przybierało stopniowo na sile, wyglądając, jakby ktoś otwierał okno lub drzwi. Gorman

chwycił swoją lornetkę noktowizyjną, aby lepiej przyjrzeć się temu zjawisku. Widok, jaki ukazał się
jego oczom, mocno go zaskoczył. Blade światło zaczęło przybierać kształt jasnego portalu w
kształcie świetlnego tunelu, przez który przepychała się, jakby z trudem, duża humanoidalna postać.
Po kilku minutach postać wypełzła ze światła i wtopiła się w ciemność. Niemal w tym samym
czasie świetlne okno zamknęło się, jak gdyby ktoś pstryknął wyłącznik. Deetken był na tyle
przytomny, że wykonał kilka zdjęć, jednak później okazało się, że na filmie znalazło się niewiele z
lego, co obaj widzieli.

Tom Gorman, jego żona, dwoje nastoletnich dzieci i liczni członkowie dalszej rodziny

przywykło do dziwnych zdarzeń na ranczu. Widzieli różnorodne typy NOLi, a także kule światła, za
których zachowaniem kryła się bez wątpienia jakaś inteligencja. Ich sąsiedzi widzieli je również.
Stali mieszkańcy tego rejonu donoszą o takich wydarzeniach od lat pięćdziesiątych. Rodowici
Amerykanie (Indianie) twierdzą, że takie rzeczy dzieją się tu od niepamiętnych czasów.

Napowietrzne zjawiska nie były jednak najdziwniejszymi zdarzeniami, jakie działy się na ranczu

lub w jego pobliżu, zwłaszcza w szerszej perspektywie. W czasie dwóch lat gospodarowania na
ranczu Tom Gorman stracił 14 sztuk bydła ze swojego hybrydowego, rasowego stada. Niektóre
zwierzęta po prostu zniknęły, jak gdyby zostały porwane do nieba, a inne okaleczone z chirurgiczną
precyzją. Członkowie jego rodziny oraz sąsiedzi również widywali stworzenia przypominające
Wielką Stopę, przerośnięte wilki, a także zwierzęta i ptaki, których nikt nie potrafił zidentyfikować.
Ich konie były atakowane, psy palone, a koty porywane.

Nękani byli także sami Gormanowie, i to niemal codziennie. Te niepozorne, dziwne zdarzenia

traktowane osobno znaczyłyby niewiele, ale zebrane razem nabierały nowego znaczenia i trudno je
było lekceważyć. Okna i drzwi ich domu otwierały się samoczynnie lub zatrzaskiwały, najwyraźniej
bez czyjegokolwiek udziału. Biorąc prysznic, żona Gormana często po wyjściu spod niego nie
mogła znaleźć swojego ręcznika i rzeczy osobistych, które ktoś najwyraźniej wykradał z zamkniętej
od wewnątrz łazienki. W jednym przypadku, kiedy wróciła z miasta z dużym ładunkiem produktów
spożywczych oraz innych artykułów, starannie poukładała je do szafek i wyszła na kilka minut do
innego pomieszczenia. Kiedy wróciła do kuchni, wszystkie te rzeczy leżały z powrotem na stole.

background image

Ubrania, narzędzia i urządzenia domowe zdawały się wieść własne życie. Nie chodzi tu o takie

wydarzenia, jak znikanie skarpetek w pralni. Syn Gormanów ułożył na przykład starannie w pocie
czoła ważący tonę stos drewna opałowego na południowej stronie linii drzew rosnących po środku
zabudowań. W trakcie tego zajęcia zrobił sobie 30-minutową przerwę i kiedy wrócił, okazało się, że
ułożone przez niego drewno zostało przesunięte o 100 metrów, na północną stronę linii drzew.
Często znikały narzędzia, po czym pojawiały się w innym miejscu. Pewnego razu zniknęlo ciężkie
urządzenie do kopania dołów pod słupy. Znalazło się dopiero kilka dni później wysoko wśród gałęzi
topoli. Gdyby ktoś chciał zrobić taki kawał, musiałby użyć dźwigu. Wśród członków rodziny
Gormana narastała pewność, że cały czas są obserwowani, ale nie mieli pojęcia przez kogo lub co.

Robert Bigelow i NIDS wkraczają na scenę

Robert Bigelow, biznesmen z Las Vegas, po raz pierwszy usłyszał o ranczu Gormanów latem

1996 roku. Niewielki artykuł w gazecie opisujący tajemnicze wydarzenia na tej posiadłości zachęcił
go i jego zespół do wycieczki do Utah. W jej następstwie Bigelow odkupił ranczo od Toma
Gormana i namówił go do pozostania na nim w charakterze dozorcy, mimo iż jego rodzina była
temu przeciwna.

Robert Bigelow jest założycielem NIDS (National Institute for Discovery Science – Narodowy

Instytut Nauk Odkrywczych), organizacji zajmującej się badaniem nieznanych zjawisk. Wśród jej
etatowych pracowników są znani i doświadczeni naukowcy, inżynierowie oraz cieszący się dużą
reputacją stróże prawa. Chociaż NIDS zajmuje się badaniem dziwnych zjawisk, nie ma żadnych z
góry przyjętych poglądów na ich naturę i jest głównie zainteresowane dotarciem do prawdy, bez
względu na to, jaka ona jest. (Ta uwaga wypływa z moich osobistych sześcioletnich doświadczeń w
kontaktach z NIDS).

Pracownicy NIDS podkreślają, że są bez przerwy zmuszani przez Bigelowa i jego Naukową

Radę Doradczą do ścisłego przestrzegania metod naukowych. („Rada Naukowa przypieka nam
stopy do żywego” – wyznał jeden z pracowników NIDS). Ponieważ zjawiska, jakimi zajmuje się
NIDS, mają kontrowersyjny charakter, zwłaszcza w kołach naukowych, członkowie tej organizacji
zdają sobie sprawę, że jakiekolwiek odejście od metod naukowych oznaczałoby utratę
wiarygodności. Gdyby przypisano im etykietkę organizacji sfiksowanych maniaków, ich odkrycia
byłyby odrzucane od ręki, bez względu na wnikliwość i prawidłowość prowadzonych badań.

Ranczo Gormanów stanowiło unikalną okazję do zbadania szerokiego wachlarza dziwnych

zjawisk. Było swego rodzaju Przedziwną Pizzą ze Wszystkim. UFO i Sasquatch1, kule świetlne i
okaleczenia zwierząt, poltergeisty (złośliwe duchy) i piktogramy zbożowe, zjawiska parapsychiczne
i legendy rdzennych Amerykanów (Indian) – wszystko to czyniło z tego kawałka ziemi wyjątkowe
miejsce na świecie. Pracownicy NIDS wiedzieli, że muszą być ostrożni i że nie wolno im
dyskredytować bez sprawdzenia historii opowiadanych przez okolicznych mieszkańców.

– Nie mieliśmy z góry przyjętych poglądów na to, co dzieje się na ranczu, i zdecydowaliśmy się

na zastosowanie opcji „otwartego filtru” [bez selekcji] w zbieraniu informacji – stwierdził starszy
pracownik NIDS. – Mieliśmy wiele uprzedzeń do legend o skinwalkerach4, obserwacji Wielkiej
Stopy i innych rzeczy, które widziała ta rodzina. Mimo to postanowiliśmy zebrać wszystkie
możliwe dane bez odrzucania ich od ręki z zamiarem późniejszego ich opracowania.

Zespół NIDS założył na ranczu obóz. Utworzył stanowisko dowodzenia, rozlokował na całym

jego terenie kamery wideo oraz inny sprzęt służący do obserwacji, zbudował nowe ogrodzenie
wokół rancza, aby mieć lepszą kontrolę nad dostępem do niego, wzniósł punkty obserwacyjne na
pastwiskach i rozmieścił na całej posiadłości doświadczonych obserwatorów. Całe to
przedsięwzięcie to najbardziej zmasowana i drobiazgowa obserwacja ogniska aktywności UFO,
jaką kiedykolwiek zaaranżowano.

Badacze UFO byli wściekli, że nie zaproszono ich do badań. Rozpuszczali pogłoski mówiące, że

Bigelow współpracuje z CIA i że on i NIDS są już w kontakcie z istotami pozaziemskimi. Co
więcej insynuowali, że wszelkie informacje pochodzące z rancza zostaną prawdopodobnie
zamknięte pod kluczem w mrocznych podziemiach Pentagonu. Ta zmasowana krytyka zmusiła
nieśmiałego Bigelowa do udzielenia wywiadu. W rozmowie z reporterem gazety z Utah oświadczył,
że NIDS nie porozumiewa się istotami pozaziemskimi ani z ludźmi-jaszczurami. Daremnie

background image

apelował o danie mu nieco czasu, wolnego od zewnętrznych nacisków, na przeprowadzenie w pełni
naukowych badań.

– Wiemy tak niewiele o naturze tych zjawisk, że próba wyciągania w tej chwili jakichkolwiek

wniosków byłaby wielce niestosowna – oświadczył Bigelow i przyznał, że zjawiska występujące na
ranczu wydają się mieć „charakter selektywny w odniesieniu do tego, w jaki sposób i komu się
ujawniają”, dając do zrozumienia, że atmosfera rodem z „Big Brothera”, w ramach której ludzie
siedzący na zewnątrz rancza pieką na rożnie Hot-Dogi, oczekując na przybycie latających spodków,
nie byłaby korzystna dla przebiegu naukowych badań. Niestety, apel ten był w odniesieniu do
ufologów głosem wołającego na puszczy. Byli oni tak zacietrzewieni w wyrażaniu swojej
wściekłości z powodu niewpuszczenia ich na prywatną posiadłość, że nie dostrzegli ważnej
wskazówki, która wymknęła się Bigelowowi tamtego wieczoru.

Jasnowidząca inteligencja

W przeciwieństwie do pewnych przewidywań dziwne zjawiska na ranczu nie zniknęły pod

oślepiającym światłem naukowej dociekliwości i manifestowały się nadal, tyle że stały się jeszcze
trudniejsze do zrozumienia. Pracownicy NIDS obserwowali takie same kule światła, a nawet NOLe,
jakie widywali Gormanowie. Niestety, wszelkie próby sfotografowania lub zarejestrowania tych
zjawisk na taśmie wideo okazywały się daremne. Członkowie zespołu często obserwowali wraz z
Gormanem i stróżami prawa wynajętymi na czas prowadzenia badań anomalne zjawiska powietrzne
gołym okiem, a także przy pomocy lornetek oraz sprzętu umożliwiającego obserwację nocą, ale
poza nielicznymi wyjątkami z niezrozumiałych powodów tych obrazów nie dało się zarejestrować,
zarówno sprzętem fotograficznym, jak i wideo.

Uzyskany przeze mnie poufny raport przygotowany na użytek rady NIDS opisuje dziesiątki

bliskich spotkań z udziałem pracowników NIDS, Gormanów i innych świadków. Po kilku
miesiącach całodobowej inwigilacji zaczął wyłaniać się trudny do zaakceptowania wzorzec.
Czymkolwiek były te zjawiska, najwyraźniej potrafiły przewidywać posunięcia naukowców. Jeśli
umieszczali dodatkowe kamery i personel na południowym polu, aktywność występowała na
północnym pastwisku. Jeśli koncentrowali się na obserwowaniu środka obejścia, aktywność
przenosiła się na górującą nad ranczem przełęcz.

Sceptycy mogliby powiedzieć, że takie tłumaczenie przy braku dowodów fotograficznych brzmi

nieco wygodnicko, jednak 19 lipca 1998 roku zdarzyło się coś, co rzuciło światło na wyzwanie,
przed którym stanął zespół.

Wkrótce po przybyciu na ranczo zespół NIDS zainstalował trzy słupy telefoniczne na jednym z

pastwisk. Na szczycie każdego z nich umieścił wyrafinowany zestaw sprzętu zawierającego między
innymi czujniki i kamery wideo. Kamery obejmowały swoim zasięgiem całość terenu wokół słupa i
były połączone z magnetowidami zainstalowanymi na stanowisku dowodzenia. Dokładnie o
godzinie 20.30 trzy kamery umieszczone na wysuniętym najbardziej na zachód słupie nagle
odmówiły posłuszeństwa. Kiedy pracownicy NIDS udali się w tamto miejsce, aby sprawdzić, co się
stało, zobaczyli, że coś zniszczyło ich sprzęt elektroniczny. Z kamer wyrwane były przewody, i to
przy użyciu znacznej siły, zaś plastykowe wsporniki były złamane w połowie. Zerwane były także
grube zwoje taśmy izolacyjnej, którą zabezpieczono aparaturę. Zniknął również kawałek kabla
telewizyjnego o długości około 30 cm. Badanie pozostałej części kabla wykazało, że został on
przecięty za pomocą noża.

Podekscytowani członkowie zespołu wrócili do punktu dowodzenia, ponieważ wiedzieli, że słup

telefoniczny, który został zaatakowany, znajdował się w polu widzenia kamer umieszczonych na
szczycie innego słupa, który znajdował się 60 metrów dalej. Zakładali, że to, co zdemolowało
kamerę zamontowaną na pierwszym słupie, będzie dobrze widoczne na nagraniu wideo
zarejestrowanym przez kamerę umieszczoną na drugim słupie. Kiedy przewinęli taśmę do tyłu i
odtworzyli nagranie, nie zobaczyli na nim nic podejrzanego. W momencie, w którym pierwsza
kamera była demolowana, kamera umieszczona na drugim słupie nic nie wykazała. To wydarzenie
stworzyło jakby wzorzec tego, co miało nastąpić.

– Zaproponowałem nawet specjalną nazwę dla tego zjawiska – powiedział pułkownik John

Alexander, emerytowany oficer wywiadu wojskowego, który wciąż pracuje przy tajnych projektach

background image

realizowanych przez Państwowe Laboratorium Los Alamos oraz jako doradca NATO. – Nazwałem
to „jasnowidzącą świadomą inteligencją”. To coś bez wątpienia charakteryzuje się inteligencją i
zdaje się wiedzieć z góry, co mamy zamiar zrobić.

Pułkownik Alexander jest byłym doradcą NIDS, który odwiedził ranczo, aby sprawdzić, co się

tam dzieje. Będąc naukowcem i wojskowym, niechętnie wyciąga wnioski dotyczące natury tego, co
tam się dzieje. Po zbadaniu miejsca zdarzeń i zapoznaniu się z raportami świadków sądzi jednak, że
za tymi zjawiskami kryje się jakaś inteligencja i że najwyraźniej bawi się ona w kotka i myszkę z
tymi, którzy usiłują ją podglądać.

Ten sam wniosek wyciągnął również inny pracownik NIDS. Posiada doktorat z fizyki oraz długą

listę cenionych przez świat nauki prac z zakresu najważniejszych koncepcji naukowych, a także
długą historię zatrudnienia w zespołach eksperckich i tajnych przedsięwzięciach wojskowych.
Prosił, aby nie podawać jego nazwiska, ponieważ uważa, że jeśli jego zaangażowanie w wydarzenia
na ranczu zostanie podane do publicznej wiadomości, już nigdy nikt nie zatrudni go przy tajnych
pracach naukowych.

– To bardzo zagmatwany przypadek. Nic nie jest pewne w stu procentach. To nie takie proste jak

gadanie, że dokonały tego istoty pozaziemskie lub UFO – oświadczył. – To jakiś rodzaj
świadomości, ale zawsze jest w tym coś nowego, innego. To coś reaguje na ludzi i ich aparaturę.
Zaaranżowaliśmy na ranczu wszystko tak, aby mogło służyć jako naukowy poligon doświadczalny,
ale nauka nie wydaje się, niestety, być otwarta i przygotowana na rozwiązywanie tego rodzaju
problemów.

Lód i dinozaury

Jak gdyby w celu uwypuklenia całej sprawy, zjawiska na ranczu zdają się systematycznie

rozwijać. Jedno z najnowszych wydarzeń miało miejsce pewnego chłodnego poranka w lutym.
Dozorca posiadłości przeprowadzał właśnie poranny obchód terenu. Kiedy przechodził obok
wodopoju, zauważył dziwny okrągły wzór na cienkim lodzie, który powstał w ciągu nocy. Coś
wyrzeźbiło w lodzie doskonale okrągłe koło. Miało ono 1,8 metra średnicy i przypominało
piktogramy zbożowe widywane na angielskich polach pszenicy. Nacięcie sięgało zaledwie pól
centymetra w głąb lodu, który był mniej więcej dwa razy grubszy. To z kolei rodzi pytanie: jak
można było tego dokonać? Ktoś stojący na błotnistym brzegu zostawiłby na nim ślady, jednak
jedynymi śladami, jakie tam znaleziono, były ślady bydła. Sam lód był tak cienki, że praktycznie
nie był w stanie utrzymać jakiegokolwiek obciążenia i gdyby ktoś na nim stanął, z pewnością by
popękał i połamał się. Czyżby ktoś unosił się nad taflą lodu i z tej pozycji wyciął idealne koło? W
jaki sposób i, co ważniejsze, w jakim celu?

Postępując zgodnie z metodami naukowymi, pracownicy NIDS pobrali próbki lodu i poddali je

bezzwłocznie analizie. Zbadali natężenie pola magnetycznego i promieniowania elektromagnetycz-
nego, sprawdzili, czy w pobliżu nie ma jakichś podejrzanych śladów, ale nic nie znaleźli. Tego
zdarzenia nie dało się wyjaśnić żadnym zjawiskiem naturalnym, poza tym nigdy więcej niczego
podobnego już nie zaobserwowano.

Pracownicy NIDS opracowali poufny raport opisujący wszystkie zaobserwowane na ranczu

wydarzenia. Czytanie go sprawia, że człowiekowi włosy jeżą się ze strachu na głowie. Do chwili
obecnej badacze odnotowali siedem wyraźnych wydarzeń z towarzyszeniem anomalii magnetycz-
nych. Mówiąc najprościej, ich kompasy wariowały, kiedy przebywali w zasięgu zjawiska. Igły
kompasów wykonywały niekontrolowane ruchy albo wskazywały pionowo w dół i nikt nie potrafił
tego rozsądnie wytłumaczyć.

Było kilka przypadków, w których ujawniała się swego rodzaju niewidzialna siła przemieszcza-

jąca się po ranczu i poprzez stado zwierząt. Jeden ze świadków doniósł o rozsuwającej się w kanale
wodzie, jak gdyby szybko przemieszczało się w niej duże, niewidzialne zwierzę. Było wyraźnie
słychać odgłosy chlapania, a w powietrzu czuło się wstrętny gryzący odór, lecz nic nie było widać.
O takim samym zjawisku dwa miesiące później doniósł ranczer z sąsiedztwa. Gormanowie
powiadają, że wiele razy byli świadkami, jak coś niewidzialnego przemieszczało się między ich
bydłem rozdzielając stado. Ich sąsiad poinformował, że również był świadkiem podobnych zdarzeń.

background image

Spośród wszystkich dziwnych zjawisk występujących na ranczu palmę pierwszeństwa można

przyznać temu, do którego doszło 12 marca 1997 roku. Warczące psy zwróciły uwagę ludzi na coś
przemykającego po rosnącym w pobliżu zabudowań drzewie. Tom Gorman chwycił sztucer i ruszył
ciężarówką w jego kierunku. W ślad za nim innym pojazdem pojechali dwaj pracownicy NIDS. W
górze, wśród gałęzi, wypatrzyli parę wielkich, żółtawych, gadzich oczu. Jak stwierdzili, łeb
zwierzęcia, do którego należały, musiał mieć co najmniej metr szerokości. U stóp drzewa było coś
jeszcze. Gorman opisał to jako ogromne włochate zwierzę o potężnie umięśnionych przednich
łapach i psiej głowie.

Gorman, który jest znakomitym strzelcem, wypalił do obu stworzeń z odległości około 40

metrów. Wyglądało na to, że stworzenie siedzące na ziemi zniknęło, zaś to na drzewie najwyraźniej
spadło na ziemię, ponieważ Gorman słyszał odgłos ciężkiego upadku na śniegu. Wszyscy trzej
pobiegli przez pastwisko i zarośla, starając się dopaść to, jak im się zdawało, zranione zwierzę, lecz
nie znaleźli ani zwierzęcia, ani śladów krwi. Nazajutrz wynajęto zawodowego tropiciela, który
przeszukał teren, ale bez rezultatu.

U stóp drzewa znaleziono i sfotografowano dziwny ślad lub ściślej ślad szponów. Odciśnięty w

śniegu ślad musiał pochodzić od czegoś dużego. Miał postać trzech znaków, na podstawie których
domyślono się, że pochodzi od ostro zakończonych pazurów. Późniejsza analiza i porównanie śladu
doprowadziły do odkrycia przerażającego podobieństwa – ślad przypominał ten, który pozostawiał
velociraptor, wymarły dinozaur rozsławiony przez filmy z cyklu Park Jurajski. (Nawiasem mówiąc,
żaden pracownik NIDS nie twierdzi, że zastrzelił vclociraptora. Po prostu, nie wiedzą, co to było).

Dalsze zabójstwa bydła

Dwa dni przed wyżej opisanym wydarzeniem, na ranczu znaleziono inne okaleczone zwierzę i

jest to jedyny przypadek, który NIDS potwierdził publicznie przed publikacją tego artykułu. Tom
Gorman i jego żona przez cały niedzielny ranek znakowali uszy nowo narodzonych cieląt. Założyli
kolczyk cielakowi urodzonemu w pobliżu zabudowań rancza, a potem przez około 45 minut
chodzili po pastwisku. W czasie gdy znajdowali się w odległości około 200 metrów, cielak ten
został kompletnie odarty z ciała. Gormanów zaalarmowały jęki jego matki. Jego wnętrzności
zostały ułożone na ziemi jakby w jakimś rytualnym geście, zaś mięso zniknęło – zostały tylko skóra
i kości. Ani na ziemi, ani na resztkach zwierzęcia nie znaleziono śladów krwi.

Przebywający na ranczu zespół NIDS szybko spenetrował teren w poszukiwaniu śladów. Resztki

cielaka przesłano do dwóch laboratoriów patologicznych. Obaj patolodzy uznali, że cielak został
zaszlachtowany przy pomocy dwóch narzędzi: czegoś przypominającego ciężką maczetę i czegoś w
rodzaju ostrych nożyc. Jednak do dziś nie wiadomo, jak to zrobiono w biały dzień na otwartym
pastwisku i w polu widzenia ranczerów pozostając dla nich niewidocznym. (Drugi cielak zniknął
tego samego ranka po zakolczykowaniu i nigdy go nie znaleziono. Od momentu przybycia zespołu
NIDS na ranczo podobny los spotkał 12 sztuk bydła. Pełne sprawozdanie w sprawie incydentów z
bydłem można znaleźć na stronie internetowej NIDS).

Co się tam dzieje?

Kapitan Keith Wolverton przez ponad 20 lat pracował jako oficer śledczy w biurze szeryfa

okręgu Cascade w Great Falls w stanie Montana. W połowie lat siedemdziesiątych na tamtym
terenie wystąpiła podobna fala aktywności UFO, okaleczeń bydła oraz obserwacji Wielkiej Stopy i
Wolverton prowadził dochodzenia we wszystkich tych przypadkach.

– Wtedy poprosiłem mojego szefa o sześć tygodni na rozwiązanie tej tajemnicy – opowiada

Wolverton. – Minęło już trzydzieści lat, a ja wciąż mam mnóstwo wątpliwości i żadnej odpowiedzi.

Wolverton napisał książkę o swoich doświadczeniach w Montanie. Przybył na ranczo, aby

podzielić się swoim doświadczeniem z NIDS i ustalić podobieństwa między wydarzeniami w Great
Falls i tymi tutaj. Twierdzi, że nigdy nie słyszał o miejscu z taką koncentracją dziwnych zjawisk,
jak ranczo Gormanów. Do podobnego wniosku doszedł mikrobiolog Colm Kellcher.

background image

– Uważałem, że jeśli oddelegujemy tam wystarczającą liczbę personelu wyposażonego w

odpowiedni sprzęt, zamkniemy wszystkie dojścia i będziemy stosować wyłącznie naukowe metody,
to prawdopodobnie uzyskamy zadowalające odpowiedzi – opowiada Kelleher. – A teraz stoimy w
obliczu około stu dziwnych przypadków, z których wiele jest dobrze udokumentowanych. Jednak
jeśli ktoś usiłowałby nazwać 10 dowodami naukowymi, zostałby wyśmiany.

Główną przyczyną niechęci NIDS do publicznego wystąpienia z informacjami dotyczącymi

rancza jest to, że wciąż jest niewiele do powiedzenia. Dla organizacji o charakterze naukowym
opublikowanie dużej liczby przerażających historii przyniosłoby skutki odwrotne do zamierzonych,
zwłaszcza gdyby w rezultacie takiej enuncjacji posiadłość tę najechały hordy zwariowanych na tle
UFO maniaków i zaczęły ingerować we wszystko, co się tam dzieje. Proszę nie zrozumieć mnie źle
– zjawiska na ranczu z całą pewnością zawierają w sobie element interaktywny, reagują na ludzi,
wydarzenia i zakłócenia. W wielu przypadkach wydaje się, że są zdolne do antycypowania tego, co
ma nastąpić.

– Jedyną rzeczą, jaka wymyka się obserwacjom, jest ich nieprzewidywalność – podkreśla

Kelleher. – Nigdy nie wystąpiły dwa zjawiska w tym samym trybie. To jakby coś w rodzaju
krzywej uczenia się, wzdłuż której jesteśmy prowadzeni. To jedyna rzecz, jaka jest tu zborna.

Czym można by wytłumaczyć to wszystko, co dzieje się na tym ranczu? Czyżby to była robota

drapieżników występujących w przyrodzie, a może skutek poczynań złodziei bydła lub dowcip-
nisiów? Niestety, nie da się tych wszystkich zdarzeń przypisać tym dwóm czynnikom. Pracownicy
NIDS brali również pod uwagę możliwość, że kryją się za tym indiańscy szamani lub adepci czarnej
magii odprawiający na ranczu jakieś rytualne obrzędy. Podają, że plemię Utc uważa ranczo za
miejsce złe, zakazane, ale to wyjaśnienie z wielu powodów mija się z prawdą.

Zagorzali zwolennicy UFO zaproponowali wyjaśnienie tego, co dzieje się na ranczu, w oparciu o

poczynania istot pozaziemskich, ale pracownicy NIDS twierdzą, że nic nie przemawia za taką
hipotezą. Jest możliwe, że pewne jednostki wojskowe mogą wytworzyć prawie wszystkie efekty
zaobserwowane w okolicy w ramach na przykład eksperymentalnej wojny psychologicznej. (Tom
Gorman przez dłuższy czas był przekonany, że właśnie tak jest, ale w końcu doszedł do wniosku, że
to wyjaśnienie jest zbyt naciągane. Ktoś w końcu musiałby zauważyć tych żołnierzy w akcji).

Możliwości jest doprawdy niewiele. Jest jeszcze jedna możliwość warta rozważenia. Fizycy z

najbardziej zaawansowanej dziedziny tej gałęzi wiedzy zaproponowali wyjaśnienie w oparciu o
możliwość istnienia alternatywnych wymiarów lub równoległych światów. Fizycy kwantowi
uważają, że mogą istnieć portale (przejścia) między naszym i innymi światami. Koncepcja
„wormholes” („dziur po robakach”) już dawno przestała być traktowana jako coś z zakresu
fantastyki naukowej. Nowojorski fizyk i pisarz Michio Kaku wykazał teoretycznie możliwość
istnienia w naszym Wszechświecie 11 wymiarów, mimo iż ludziom udało się jak na razie określić
jedynie cztery z nich. Czyżby świetlny portal zaobserwowany na ranczu był laką „dziurą po
robakach”?

A jeśli takie portale rzeczywiście istnieją, czy umożliwiają istotom żyjącym po drugiej stronie

przenikanie do naszego świata? Mimo iż to wszystko brzmi bardzo ekscentrycznie, czołowi fizycy
uważają, że „dziury po robakach” i alternatywne wymiary są zgodne ze znanymi nam prawami
fizyki, a jeśli tak. to nie będzie zbyt śmiałym posunięciem sugerowanie, że UFO, obce istoty,
Wielka Stopa i inne stworzenia, a nawet poltergeisty i inne duchy, mogą pojawiać się i znikać bez
możliwości ich wykrycia przez zakłopotanych i zdziwionych ludzi.

– Obce istoty mogą znajdować się tu i teraz – twierdzi Kaku. – Tu i jednocześnie w innym

wymiarze, o milimetr od naszego.

Trzeba przyznać, że to wszystko brzmi bardzo odległe i nieprawdopodobnie, ale jeśli ktoś ma

lepsze wytłumaczenie, to chętnie go wysłuchamy.

background image

Uwagi końcowe

Na koniec słowo ostrzeżenia w stosunku do konserwatywnych badaczy zjawiska UFO.

Prawdopodobnie prośba o powściągliwość adresowana do tych ludzi będzie daremna, niemniej
czuję się w obowiązku ją wyrazić.

Goście nie są mile widziani na ranczu Gormanów. Ranczo jest cały czas patrolowane przez

siedem dni w tygodniu i NIDS zdecydowanie oświadcza, że osoby wkraczające na jego teren bez
zgody właściciela zostaną aresztowane i oskarżone w zakresie, w jakim dopuszcza prawo. Jednym z
głównych dozorców posiadłości jest doświadczony stróż prawa, który ma za sobą 20 lat pracy w
tym zawodzie i nie zawaha się przed zamknięciem ludzi, którzy będą pętać się po posiadłości,
zaczepiać pracowników lub zwierzęta. Również inni mieszkający w pobliżu ludzie nie życzą sobie,
aby ich indagowano, przeto radzimy zostawić ich w spokoju.

Co więcej, ci, którzy spodziewają się, że zobaczą UFO lub Wielką Stopę, będą mocno

rozczarowani. Aktywność o charakterze paranormalnym na terenie rancza prawie zupełnie zanikła
w ciągu ostatniego roku, co stanowi główny powód udostępnienia przez NIDS materiałów do tego
artykułu.

Zainteresowanych dalszymi szczegółami odsyłamy na stronę internetową NIDS mieszczącą się

pod adresem: www.nidsci.org.

Autor: George Knapp
Magazyn UFO NR 4 (56) X-XII 2003


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Niezwykłe ranczo w Utah cz 1
Ranczo w Utah
NIEZWYKŁA PODRÓŻ LOLUSIA cz 4
NIEZWYKŁA PODRÓŻ LOLUSIA cz 7
NIEZWYKŁA PODRÓŻ LOLUSIA cz 1
NIEZWYKŁA PODRÓŻ LOLUSIA cz 3
NIEZWYKŁA PODRÓŻ LOLUSIA cz 2
NIEZWYKŁA PODRÓŻ LOLUSIA cz 5
Niezwyke zdjcia HDR krok po kroku cz 1
Cullenowie i niezwykłe spotkanie cz II
Witalij Zajczenko Niezwykłe wróżby ze zwykłych kart Cz I
Biol kom cz 1

więcej podobnych podstron