LIST DO FILIPIAN
List do Filipian zajmuje odrębne miejsce wśród listów Pawłowych. Adresaci jego bowiem
zajmują w sercu Apostoła miejsce wyjątkowe jako dzieci duchowe najbardziej umiłowane,
pierwociny jego dzieła apostolskiego w Europie (por.
Dz 16,12–40
).
W czasie drugiej wyprawy misyjnej po Azji Mniejszej w latach 50–53 św. Paweł wraz z
Sylasem i Tymoteuszem, do których dołączył się w Troadzie Ewangelista Łukasz, wybrali się
do Europy skłonieni nocnym widzeniem Pawła (
Dz 16,9n
). W Macedonii pierwszym miejscem
ich postoju była rzymska kolonia Filippi. Tam apostołowie zdobyli dla wiary Lidię, zamożną
handlarkę purpurowych tkanin, rodem z Tiatyry w Azji Mniejszej. Paweł z Sylasem mieli tam
boleśnie okupić pierwociny sukcesów apostolskich. Na skutek fałszywego oskarżenia i
bezprawia zbyt pospiesznie działających urzędników rzymskich zostali oni obaj publicznie
wychłostani i wtrąceni do więzienia, skąd ich wyrwała Boża interwencja (
Dz 16,16–40
).
Wynikiem tego faktu było nawrócenie nadzorcy więzienia wraz z całą jego rodziną. Jego dom
– jak poprzednio Lidii – stał się punktem oparcia powstającego Kościoła Filipian. W tym
kościele owocował wkład cierpienia obu apostołów, tak iż stał się on wśród innych chwałą (
Flp
4,1
) Pawła. Stąd też tylko Filipianom wolno było kilkakrotnie przychodzić z pomocą
materialną swemu ojcu duchowemu (4,10.14–16).
W liście Apostoł potwierdza ponowny odbiór zasiłku dostarczonego mu za pośrednictwem
Filipianina Epafrodyta (4,18) do więzienia (1,7.12n.17; 4,18), w którym Paweł przebywa
wprawdzie gotów nawet na śmierć męczeńską (2,17), ale zarazem ufny w to, że będzie z niego
niebawem zwolniony (1,25n; 2,24). O jakim więzieniu tu mowa? Zgodnie z tradycyjnym
poglądem Flp powstał w latach 61–63, podczas pierwszego rzymskiego uwięzienia, razem z
pozostałymi listami więziennymi: Ef, Kol i Flm. W wieku jednak XX coraz więcej
zwolenników zyskuje hipoteza, że list ten powstał już w latach 56–57 w Efezie podczas
jakiegoś krótkiego uwięzienia tam Pawła. Milczą wprawdzie o tym Dz, niemniej wzmianki w
innych listach (
1 Kor 15,32
;
2 Kor 1,8 nn
) zdają się to potwierdzać. Ostatnio wysuwa się
przypuszczenie o jeszcze wcześniejszym pobycie Pawła w więzieniu korynckim (por.
Dz
18,12
).
Dzięki osobistym zwierzeniom Pawła list niniejszy odsłania nam proces kształtowania się,
potężnej osobowości Apostoła (np. 1,21–24; 2,17n; 3,7–14; 4,11 nn). List pisany z więzienia
nie zawiera ani jednej skargi, przeciwnie – tętni radością ta swoista exhortatio ad martyrium.
Równie nieoczekiwana jest teologiczna doniosłość tego listu: mamy w nim szereg ważnych
sformułowań doktrynalnych rzuconych jakby mimochodem. Na pierwszy plan wysuwa się
hymn o pokorze Chrystusa (2,6–11), podany jako argument uzasadniający pokorę chrześcijan.
Ukazuje on kolejno: boską preegzystencję Chrystusa, Jego Wcielenie w twarde warunki życia,
wewnętrzny związek Jego doczesnego „ogołocenia” i haniebnej śmierci krzyżowej z
późniejszym wywyższeniem przez Ojca, uwieńczonym adoracją o zasięgu kosmicznym.
Bogatsza jest dalej eschatologia o ważny moment indywidualny – nagrody pośmiertnej jeszcze
przed paruzją (1,23). Życie zaś doczesne ukazuje się jako nieustanny bieg ku doskonałości, z
niezłomną nadzieją, że wezwanie z góry będzie skuteczne do końca (3,12 nn). Napomnienia
moralne listu, jak zawsze u Pawła, mają uzasadnienie chrystocentryczne: Chrystus jest wzorem
(2,5) i dawcą łaski (1,11.19; 4,23). Najgłębszą racją chrześcijańskiej nieustannej radości jest to,
że Pan jest blisko (4,5). Dlatego wiernych ma cechować swoista beztroska (4,6). Nadto list
obfituje w zawsze aktualne w Kościele napomnienia do jedności i zgody (1,27; 2,1–5; 4,2).
ADRES (1,1–2)
1
1
Paweł i Tymoteusz, słudzy Chrystusa Jezusa, do wszystkich świętych w Chrystusie
Jezusie, którzy są w Filippi, wraz z biskupami i diakonami.
2
Łaska wam i pokój od Boga, Ojca
naszego, i Pana, Jezusa Chrystusa!
1–2.
W adresie tego listu obok zwykłych elementów stałego formularza (zob.
Rz 1,1.7
) są
znamienne szczegóły godne podkreślenia. Święty Paweł nie nazywa siebie „apostołem”, lecz
siebie i Tymoteusza, najwierniejszego z uczniów (por.
Dz 16,3
;
17,14n
;
18,5
;
2 Kor 1,19n
) –
określa mianem sług Chrystusa Jezusa. Wobec Macedończyków (por. adresy 1 i 2 Tes) nie
trzeba było akcentować godności apostolskiej, bo tam jej nikt nie podważał: pełne biblijnej
treści określenie sługa wystarczało. Święci w Chrystusie Jezusie – adresaci listu – to cały
Kościół lokalny w Filippi (zob. Wstęp). Tylko w tym liście Pawłowym są wymienieni w
adresie biskupi i diakoni. W pierwszej grupie – ze względu na brak wówczas jeszcze precyzji
terminologicznej – powszechnie upatruje się naszych dzisiejszych kapłanów (prezbiterów)
podobnie jak w
Dz 20,17.28
.
DZIĘKCZYNIENIE I MODLITWA ZA ADRESATÓW (1,3–11)
3
Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam –
4
zawsze, w każdej modlitwie, zanosząc ją
z radością za was wszystkich –
5
z powodu waszego udziału w [szerzeniu] Ewangelii od
pierwszego dnia aż do chwili obecnej.
6
Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was
dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa.
7
Słusznie przecież mogę tak o was myśleć,
bo noszę was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce: zarówno w moich
kajdanach, jak i w obronie Ewangelii uzasadnionej dowodami.
8
Albowiem Bóg jest mi świadkiem,
jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Chrystusa Jezusa.
9
A modlę się o to, by
miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu
10
dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa,
11
napełnieni
plonem sprawiedliwości, który [przynosimy] przez Jezusa Chrystusa, na chwałę i cześć Boga.
3–6.
Zwyczajowe w starożytności i u św. Pawła dziękczynienie (zob.
Rz 1,8
) zawiera tutaj
większą niż w innych listach osobistą serdecznść, co łatwo się tłumaczy szczególną więzią
łączącą Apostoła z Filipianami (zob. Wstęp). Za nich z radością się modli, choć o innych mówi
z płaczem (3,18) lub pisze wśród wielu łez (
2 Kor 2,4
). Powodem tej radości, dostrzegalnym
tylko dla oczu wiary, jest udział Filipian w apostolstwie, o czym szerzej będzie mowa w w. 7.
Użyty termin κoινωνία zawiera w sobie pojęcie łączności duchowej (
1 Kor 1,9
;
2 Kor 6,14
),
uczestnictwa w posiadaniu czy korzystaniu (2,1; 3,10;
1 Kor 10,16
), wreszcie dobroczynnego
dawania pomocy (
Rz 15,26
;
2 Kor 9,6–12
n), co i tu ma szczególne zastosowanie (4,10.16.18).
Ramy czasowe tej akcji rozciągają się od pierwszego dnia, znanego nam z
Dz 16,13nn
(zob.
Wstęp), równoznacznego z przyjęciem nowej wiary, aż do dnia Chrystusa Jezusa, więc aż do
paruzji jako chwili ostatecznej oceny wszelkiej ludzkiej działalności (zob.
1 Kor 1,8
;
3,13
).
Źródłem ufnego optymizmu jest dla Apostoła nie tyle obserwacja duchowych postępów swoich
adresatów, ile raczej niechybne powodzenie zbawczego dobrego dzieła, którego inicjatorem i
dokonawcą jest Bóg.
7.
W uzasadnieniu swego stosunku do Filipian Apostoł zmienia ton dotąd podniosły na
bardziej ojcowski. Nosi wszystkich w sercu – tzn. o wszystkich bez wyjątku życzliwie pamięta i
troszczy się, on, założyciel ich lokalnego Kościoła. Udział w mojej łasce – to właśnie udział w
apostolstwie (a nie tylko „w radości” – jak miała Wulgata), ze wszystkimi jego następstwami.
Były to w chwili pisania kajdany – Paweł je też uważa za łaskę. Dalej, była to obrona
Ewangelii uzasadnionej dowodami – czyli całokształt zasług mężnego świadka
Chrystusowego, postawionego przed trybunałem pogan. Na czymże polegał udział Filipian w
tym wszystkim? Byli oni narażeni na to samo, co Paweł (1,28nn), współczuli mu, okazując to
w modlitwie, w korespondencji i w przesyłaniu do więzienia zasiłków pieniężnych. Mimo
niewątpliwych więzów ludzkiej sympatii i bliskości, zasada udziału jest głębsza – jest nią
wspólna sprawa Chrystusa, Jego dynamicznie pojęta zwycięska Ewangelia, prawdziwie Dobra
Nowina.
8.
Zaklęciem się uroczystym na Boga (jak w
Rz 1,9
;
1 Tes 2,5
), wzorem zresztą wielu
postaci ST (
Sdz 11,10
;
1 Sm 12,5
;
Hi 16,19
;
Jr 42,5
;
Mi 1,2
) i w ogóle ludzi starożytnych,
rozprasza wątpliwości co do faktu, natężenia i zakresu swych ojcowskich, a zarazem
całkowicie nadprzyrodzonych uczuć względem wszystkich Filipian, potrzebujących, zwłaszcza
w obecnej ich sytuacji, obecności Apostoła. To właściwie Chrystus, który żyje w swym
Apostole (
Ga 2,20
), kocha przez niego Filipian.
9–11.
Paweł wraca do swojej modlitwy w intencji adresatów: o miłość, wraz z jej
następstwami do wiekuistej nagrody włącznie, którą przyzna Pan podczas paruzji. Bez
bliższego określenia swego przedmiotu miłość kieruje się tak ku Bogu, jak i ku bliźnim. Jako
wielkość autonomiczna, wyrażająca samą istotę życia chrześcijańskiego, jest to „coś więcej niż
przykazanie” (B. Häring). Istotą życia chrześcijańskiego tutaj jest dynamika, stały wzrost, stąd
i główna jego sprężyna, miłość, by doskonaliła się coraz bardziej i bardziej. Bezpośrednim
sprawdzianem tego wzrostu – zwłaszcza w dziedzinie szukania woli Bożej – będzie głębsze
poznanie (zob.
Ef 1,17
) spraw Bożych i coraz subtelniejsze wyczucie – tzn. zmysł moralny,
który w najrozmaitszych sytuacjach życiowych odkryje wolę Bożą, a tym samym pozwoli
nieomylnie ocenić co lepsze, co moralnie doskonalsze. Swoistą etykę sytuacyjną, lecz
niezawodną, dyktuje nadprzyrodzona miłość, Augustynowe dilige et quod vis fac. Przy takim
nieustannym usposobieniu woli mogą Filipianie ufnie patrzeć w stronę dnia Chrystusa. Okażą
się bowiem na Jego sądzie czyści i nienaganni (
1 Kor 5,8
;
Kol 1,22
;
Dz 24,16
), co więcej –
trwale napełnieni plonem sprawiedliwości (por.
Ga 5,22
), tj. doskonałości moralnej czy zasług.
Kres ten jest osiągalny dzięki pośrednictwu Zbawcy – Chrystusa. Tak zdobyte i ocenione
ludzkie czyny zmierzają ostatecznie ku chwale i czci Boga (por.
Mt 5,16
;
J 15,8
).
APOSTOŁ DZIELI SIĘ NOWINAMI I ODSŁANIA SERCE
SUKCESY APOSTOLSKIE WIĘŹNIA (1,12–26)
12
Bracia, chcę, abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii,
13
tak iż
kajdany moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych.
14
I tak więcej
braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami, bardziej się odważa głosić bez lęku słowo Boże.
15
Niektórzy wprawdzie z zawiści i przekory, inni zaś z dobrej woli głoszą Chrystusa.
16
Ci ostatni
[głoszą] z miłości, świadomi tego, że jestem przeznaczony do obrony Ewangelii.
17
Tamci zaś,
powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, rozgłaszają Chrystusa nieszczerze, sądząc, że
przez to dodadzą ucisku moim kajdanom.
18
Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy
naprawdę, na wszelki sposób głosi się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył.
19
Wiem
bowiem, że mi to wyjdzie na zbawienie (
Hi 13,16
LXX) dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej
przez Ducha Jezusa Chrystusa,
20
zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym
nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie
uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć.
21
Dla mnie bowiem żyć – to
Chrystus, a umrzeć – to zysk.
22
Jeśli zaś żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, cóż mam
wybrać? Nie umiem powiedzieć.
23
Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z
Chrystusem, bo to o wiele lepsze;
24
pozostawać zaś w ciele – to bardziej konieczne ze względu na
was.
25
A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego
postępu i radości w wierze,
26
aby rosła wasza duma w Chrystusie Jezusie przez moją ponowną
obecność u was.
12–13.
Główny zrąb Flp stanowi coś, co jest więcej niż opisem niedawnych faktów.
Swoją prowadzoną na odległość gawędę, która nie przestaje być ważkim pismem apostolskim,
zaczyna św. Paweł od nowin o sobie jako więźniu. Nie są to jednak zwierzenia prywatne:
nowiny dotyczą nieoczekiwanego obrotu, jaki przyjęło uwięzienie Apostoła. Ukazuje się w
nich on sam jako bez reszty oddany sprawie Chrystusa. Z uwięzienia Pawła korzysta
Ewangelia, którą tu należy rozumieć jeszcze – zgodnie ze źródłosłowem (por.
Mk 1,1
;
Rz 1,1
)
– jako dynamiczne głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu w Chrystusie. Mianowicie rozniosła
się wieść o zaszczytnych kajdanach Pawła, nie pospolitego przestępcy, lecz Apostoła
Chrystusa, w całym pretorium. Tym terminem określano wówczas nie tylko pałac cesarski czy
kwaterę wielkorządcy rzymskiego (
Mt 27,27
), ale również i kwatery pretorianów lub ich
samych, a także zespół ludzi pozostających na służbie cesarskiej. Tych ostatnich ma tu Paweł
na myśli. Od nich to wieść o Pawle szła jeszcze dalej, oczywiście docierając do pogan.
14–17.
Innym dodatnim skutkiem uwięzienia Apostoła jest ożywienie gorliwości
misjonarskiej wśród miejscowych chrześcijan, bo właśnie jego przykład natchnął ich świętą
odwagą. Widocznie dotąd im jej brakowało… Dalej Paweł, mimo swej ogromnej żarliwości
ducha trzeźwy realista, stwierdza prawdę niezbyt pochlebną dla niektórych braci – nie dość
szlachetne pobudki ich apostolskiego działania: niewłaściwe współzawodnictwo. Na te wady
był Paweł uczulony (por.
Rz 13,13
;
1 Kor 1,11
;
2 Kor 12,20
;
Ga 5,20n
;
1 Tm 6,4
;
Tt 3,3
). Za to
innym chrześcijanom przypisuje szczere intencje oraz miłość w proklamowaniu Chrystusa,
jedynego Władcy, co oczywiście było niezgodne z rzymskim kultem cezarów. U tych
szlachetnych – widzi on zrozumienie zadań i sytuacji Pawła, którego apostolstwo streszcza się
do obrony Ewangelii. Nieszlachetni chcą oderwać od Pawła nowo nawróconych, pozyskać ich
dla siebie i przez to uczynić dotkliwsze jego więzienne osamotnienie. Postępowanie to w
gruncie rzeczy było okrutne.
18.
Pawła jednak jako bezinteresownego Apostoła Chrystusa mniej obchodzą braki
moralne ludzkich narzędzi, a więcej postęp samej sprawy Bożej, która mimo wszystko posuwa
się naprzód, bo na wszelki sposób głosi się Chrystusa. Dla ludzkich zaś niedoskonałych
narzędzi apostolskich zna Paweł tajemniczy ratunek jakby przez ogień (
1 Kor 3,15
). Stąd mimo
wszystko się cieszy.
19.
Głębiej jeszcze uzasadnia on swoją radość kierując wzrok ku ostatecznemu
rozrachunkowi, cytując słowa Hioba. Tym się jednak różni od cierpiącego „Męża
sprawiedliwego”, że ufność swą opiera nie na czystości sumienia, lecz na łasce. Duch Święty,
określony tutaj podobnie jak w
Rz 8,9
dopełniaczem Jezusa Chrystusa, bo zstępuje do dusz
dzięki ich zjednoczeniu z Chrystusem, udziela mu pomocy dzięki modlitwom Filipian. Święty
ceni sobie modlitwy wiernych (por.
Rz 15,30
;
Ef 6,19n
;
Kol 4,3.18
), tj. skuteczne
wstawiennictwo Kościoła.
20.
Warunkiem skuteczności modlitwy wstawienniczej jest niezłomna nadzieja Apostoła,
którą wyraża jego formuła zaczerpnięta z Psalmów (por. np.
Ps 31[30],2
;
35[34],4.26
). Nie
doznać zawodu w języku NT (por.
2 Kor 10,8
;
1 P 4,16
;
1 J 2,28
) znaczy tyle, co doczekać w
chwili rozstrzygającej, zwłaszcza podczas paruzji, ujawnienia swej przynależności do
Chrystusa. On bowiem – znak sprzeciwu (
Łk 2,34
) – ma triumf zapewniony. Uwielbi Go w tym
konkretnym wypadku, czyli nada rozgłos Jego sprawie, zarówno w ciele dokonane męczeństwo
Pawła, jak po uwolnieniu z więzienia – dalsze jego życie apostolskie. Pełne zaangażowanie w
sprawę Pana daje „świętą obojętność”, z jaką oczekuje więzień wyroku, który go albo skaże,
albo uwolni.
21.
Lapidarna zasada tłumaczy tę imponującą postawę Apostoła. Chrystus oznacza tu
skrótowo trud dla Chrystusa – cel życia ziemskiego Pawła. Paradoksalny zaś zysk w śmierci –
to osiągnięcie celu tego życia, tzn. nieutracalnej bliskości z Chrystusem (por. 1,23; 3,8;
Rz
14,8
;
2 Kor 5,8
).
22–23.
Apostoł do końca urywku rozważa oba człony alternatywy, przed którą stoi jako
więzień. Dalsze życie doczesne ma przed sobą perspektywy owocnego działania apostolskiego,
co stanowi wielką wartość dla Pawła aktywisty, jakich mało. Wybór jest trudny, bardzo swoista
„święta obojętność” podlega, jak się okazuje, prawu napięcia: z dwóch stron nalegania.
Osobiście całą duszą pragnie być już na zawsze z Chrystusem – po drugiej stronie grobu,
bezpośrednio po śmierci (por.
Łk 23,43
;
Dz 7,56.59
;
2 Kor 5,6–8
). Następuje ważkie
uzasadnienie takiego wartościowania: to o wiele lepsze (niemożliwe do dosłownego
przetłumaczenia jest pleonastyczne nagromadzenie aż trzech przysłówków greckich). Zważmy:
lepsze od łączności z Chrystusem wśród prac apostolskich, tak jak lepszy jest kres drogi niż
pielgrzymowanie z dala od niego. Tęsknota to za szczęściem, którym jest nie jakiś stan, lecz
osoba – być z Chrystusem.
24–26.
Drugi zaś człon alternatywy ocenia Apostoł pod kątem widzenia dobra adresatów:
jest to wytrwanie na życiowym posterunku. Kościołowi bardziej potrzebne jest apostolstwo niż
męczeństwo. Ufny w tę zasadę, Apostoł przeczuwa, że sprawa jego przybierze obrót pomyślny
dla Filipian. Jego powrót do nich przyniesie im radosny postęp w wierze, da szlachetną,
nadprzyrodzoną dumę z jego wśród nich działalności. Kontekst bowiem listu (1,28 nn; 2,15n;
3,3.17–19; 4,5.8) sugeruje, że sytuacja Filipian ochrzczonych była niełatwa ze względu na
otoczenie tak pogańskie, jak i żydowskie. Stąd u wielu mogła pojawić się skłonność do
małoduszności. Najpierw tym listem, a potem swoim przyjazdem pragnie Apostoł ją do reszty
rozproszyć.
ZACHĘTA DO WIERNOŚCI, JEDNOŚCI I POKORY (1,27–2,4)
27
Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy
przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym
duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię,
28
i w niczym nie dajecie się
zastraszyć przeciwnikom. To właśnie jest dla nich zapowiedzią zagłady, dla was zaś zbawienia, i to
przez Boga.
29
Wam bowiem z łaski dane jest dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla
Niego cierpieć,
30
skoro toczycie taką samą walkę, jaką u mnie widzieliście, i jaką teraz prowadzę.
2
1
Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli
jakieś uczestnictwo w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie –
2
dopełnijcie mojej radości przez
to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego,
3
a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze
oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie.
4
Niech każdy ma na oku nie tylko swoje
własne sprawy, ale też i drugich.
27–28.
Od myśli o przyszłej, może już bliskiej, chwili przybycia do Filipian przechodzi
Apostoł od razu do swoich aktualnych obowiązków wobec nich, udzielając im napomnień. Nie
czytamy tu o wielkich wadach i nadużyciach, co świadczy o wysokim poziomie etycznym tego
Kościoła macedońskiego. Niemniej nawet na podstawie zachęt do praktykowania cnót możemy
wywnioskować, jakie braki adresatów ma Apostoł na uwadze. Zacząwszy od unum
necessarium – od życia godnego Ewangelii – od razu akcentuje Apostoł potrzebę trwałej
jedności. Ramię w ramię mają Filipianie walczyć o wiarę w Ewangelię, gdyż nie brak jej
przeciwników. Bliższy kontekst nasuwa przypuszczenie, że Apostoł ma na myśli pogan, którzy
zwalczali nową wiarę jako religio illicita. Przed próbami zastraszenia ze strony prześladowców
ciągle przestrzega NT:
Mt 10,26–33
par.;
Łk 21,14–19
;
J 14,27
;
1 P 3,14
;
Ap 21,8
. Wzorem
proroków ST Apostoł poucza Filipian o teologicznym sensie faktu dziejowego, który
przeżywają: zmagania królestwa Bożego z przeciwieństwami należą do programu
zamierzonego przez Boga. Jego sąd już się z wolna dokonuje w ciągu dziejów, a dzień
Chrystusa jedynie ujawni ten sąd wobec całego świata (por.
2 Tes 1,3–10
). Tak więc w
obecnym trudnym dla nich „znaku” winni dostrzec przyszłe zbawienie i to przez Boga.
29–30.
W jędrnym zdaniu o niełatwej składni mówi Apostoł o zasadzie, która jest echem
ósmego błogosławieństwa z
Mt 5,11n
: cierpienie dla Chrystusa to Boży charyzmat, to łaska
następna, płynąca z wiary w Niego, jej najpełniejsze uwieńczenie. Tak więc cieszyli się
apostołowie ubiczowani przez Sanhedryn (
Dz 5,41
), a Paweł z Sylasem, właśnie w więzieniu w
Filippi, po bezprawnym wychłostaniu rózgami modlili się i śpiewali hymny (
Dz 16,25
). Potem
w myśl tej zasady św. Ignacy z Antiochii będzie pragnął męczeństwa, chcąc być „naprawdę
chrześcijaninem” (Ad Rom. 3,2). Filipianie widzieli swego czasu wspomniane bezprawie władz
miejskich wobec Pawła i Sylasa, a obecnie słyszą o jego ponownym uwięzieniu – mają więc
przykład zachęcający do toczenia walki równie odważnej, gdyż jest to próba na miarę sił
ludzkich. Sam przykład Pawła tu podany zdaje się wskazywać na to, że obecna sytuacja
Filipian jest pod pełnym względem analogiczna do jego sytuacji. Wspólnym mianownikiem
jest cierpienie dla sprawy Chrystusa, spowodowane fałszywym oskarżeniem ludzi zawistnych.
Domysł taki potwierdzają dalsze aluzje w tym liście (2,15n; 3,2.18n).
2,1–2.
Podkreślony w ten sposób fakt solidarności Apostoła z Filipianami w podobnym
cierpieniu pozwala mu na tym usilniejsze żądania pod ich adresem. W lapidarnej formie
gorącego apelu nawołuje ich do jedności, opartej na miłości i pokorze. Znamienna jest przy
tym motywacja tych żądań. Najpierw zaklina Apostoł adresatów na Boże dary udzielone im
przez trzy Osoby Boskie, wymienione w kolejności: Syn, Ojciec, Duch (por.
2 Kor 13,13
), a na
końcu dopiero apeluje do wzajemnej sympatii. Trzy dary, wpierw wspomniane, są oczywiście
również owocami działalności Pawła wśród Filipian. Jeśli więc może on liczyć na jej trwałe
następstwa w duszach adresatów, a nadto na ich osobiste współczucie dla siebie – więźnia,
niechaj starają się o dopełnienie radości. Będzie nią stwierdzenie, że panuje wśród nich jedność
dążeń. A tym unum necessarium jest sprawa Chrystusa.
3–4.
Poprzednią zachętę z kolei wzmacniają odpowiednie konkretne już zakazy.
Wypomina Apostoł zauważone złe dążności wśród Filipian: niewłaściwe współzawodnictwo i
pragnienie próżnej chwały. Echo tej krytyki jeszcze raz usłyszymy w 4,2. Środkiem na nie
skutecznym będzie pokora, która ocenia drugich za wyżej stojących od siebie. Zdanie Apostoła,
rzucone wiernym niedawno nawróconym z pogaństwa, stawiało wielkie wymaganie.
Starożytność bowiem nie uważała pokory w ogóle za cnotę. Czy to grecka ταπεινo
φ
ρoσύνη
(według źródłosłowu: „niskość umysłu”), czy rzymska humilitas (dosł.: „przyziemność”),
nikomu nie imponowały. Trzeba było Wcielenia, by pokora stała się niezbędnym warunkiem
prawdziwej wielkości chrześcijanina. Ściśle z pokorą wiąże się miłość. Nadaje jej tu Apostoł
konkretną postać dbałości o sprawy drugich (por.
Rz 15,2n
;
1 Kor 8,13
;
2 Kor 8,8
), bo miłość
nie szuka swego (
1 Kor 13,5
).
CHRYSTUS, BÓG-CZŁOWIEK, WZOREM POKORY (2,5–11)
5
To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Chrystusie Jezusie.
6
On to, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
7
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stając się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,
8
uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
9
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu Imię
ponad wszelkie imię,
10
aby na Imię Jezusa
zgięło się każde kolano (
Iz 45,23
)
istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych.
11
I aby wszelki język wyznał (
Iz 45,23
)
że Jezus Chrystus jest PANEM –
ku chwale Boga Ojca.
Ostatnia zachęta Apostoła otrzymuje z kolei najmocniejsze poparcie. Jest nim ukazanie
niedościgłego, a przecież wszystkich obowiązującego, wzoru pokory Jezusa Chrystusa w
hymnie o Jego ogołoceniu z chwały (kenoza). Zaskakuje nas w tym właśnie miejscu, na wskroś
po duszpastersku praktycznym, wykończona formuła chrystologii. Dla Pawła jednak
chrześcijański etos ma zawsze jako uzasadnienie ostateczne logos; a wszyscy mamy się stać na
wzór Syna Bożego (
Rz 8,29
).
5.
Bezpośrednie wezwanie do naśladowania Chrystusa pokornego w całokształcie dążeń
poprzedza sam hymn. Owo dążenie w życiu ziemskim Jezusa – to nie tylko pokora, ale i
ofiarne samozaparcie, posunięte do ostateczności.
6.
Pierwsza strofa hymnu, objęta tym wierszem, stwierdza Boską preegzystencję Chrystusa
i mówi o Jego własnej ocenie niewątpliwego prawa do chwały zewnętrznej, odpowiedniej do
swej godności Syna Bożego. Wyraz postać oddaje tu nie tyle istotę, ile raczej rangę, kondycję,
dającą się poznać na zewnątrz. Wobec tego niewątpliwego prawa do godnej chwały
zewnętrznej Chrystus zajął szczególne stanowisko. Stojąc w obliczu Wcielenia nie skorzystał
ze sposobności bytowania ziemskiego na równi z Bogiem. Na jakąś tajemniczą decyzję Syna
Bożego wskazują także inne teksty NT (por.
2 Kor 8,9
;
Hbr 12,2
). Chrystus postąpił odwrotnie
niż Adam w raju, który dał się skusić szatańskiej ułudzie równości z Bogiem (
Rdz 3,5
). Potem
ziemski Jezus zajmie tę samą postawę rezygnacji z chwały, gdy będzie kuszony przez diabła
(
Mt 4,3–7
;
Łk 4,3–12
) i gdy stanie w obliczu męki (
Mt 26,53
).
7 a b c.
Druga strofa (w. 7 a b c) opiewa następstwo poprzedniej oceny i decyzji –
pierwszy etap dobrowolnego uniżenia się Chrystusa, zwany od użytego tu czasownika
greckiego „kenozą”. Najlepiej oddać go naszym terminem „ogołocenie”, gdyż Boska Osoba
właściwie nie podlega czynności „wyniszczenia”, jak to się zazwyczaj dotąd tłumaczyło, a
przedmiot czynności wyrażonej stroną zwrotną samego siebie, odnosi się zawsze do osoby
działającej (P. Benoit). Dwie następne czynności w pokornym dążeniu Chrystusa tłumaczą, na
czym polegało owo ogołocenie: przyjął postać sługi oraz stał się podobnym do ludzi. Chrystus
ogołocił samego siebie z tej chwały, do jakiej Mu dawała prawo postać Boża Jego
preegzystencji. Postać sługi – wyraźne przeciwstawienie do postaci Bożej – znów nie tyle
oznacza samą naturę człowieka, ile raczej szczególny rodzaj ludzkiego bytowania. Wyraz sługa
przywodzi tu na pamięć tak popularną w pierwotnym Kościele teologię Sługi Jahwe, która w
ziemskich dziejach Jezusa dostrzegła urzeczywistnienie proroctwa z
Iz 53
(por.
Mt 12,18
;
Dz
3,13.26
;
4,27–30
;
8,32–35
;
1 P 2,21–25
). Jak z dalszej części hymnu wynika, chodzi o program
służby szczególnej, polegającej na dobrowolnym cierpieniu i haniebnej śmierci. Podobnym do
ludzi staje się Chrystus nie przez samą tylko naturę ludzką, lecz przez dzielenie z człowiekiem
wszystkiego prócz grzechu (por.
Hbr 2,17
;
4,15
;
10,5–10
).
7d–8.
Trzecia strofa podaje dalsze etapy „kenozy” Chrystusa: życie doczesne i rodzaj
śmierci najhaniebniejszy, który stanowi kres uniżenia. Postać zewnętrzna Chrystusowego
człowieczeństwa łatwo mógł ukryć Jego prawdziwą wielkość transcendentną. Nadto w tym
życiu tylko ludzkim – według zewnętrznego przejawu – Jezus przyjął postawę pokory, gdy aż
tak uniżył samego siebie. Wyraziła się ona w posłuszeństwie względem Boga Ojca, o którym
tak wiele mówi NT, podkreślając jego bolesną cenę (
Mt 26,39
par.;
Hbr 5,7
), przejawy
zewnętrzne (
1 P 2,23
) i zbawczą wartość (
Rz 5,19
;
Hbr 5,8–10
). Określenie posłusznym aż do
śmierci nie tylko wskazuje na granicę czasową, lecz i na szczytowe osiągnięcie (por.
2 Tm 2,9
;
Hbr 12,4
). Chrystusowe posłuszeństwo było heroiczne, ale trudne do zrozumienia dla świata
starożytnego, który z boskością wiązał piękno i wolność. Za podtekst więc może służyć
ekspiacyjna postawa Sługi Jahwe, który cierpi posłusznie (
Iz 53,4–6.8.12
). Nie waha się
Apostoł przed dodaniem nowego określenia, jeszcze bardziej szokującego jego starożytnych
słuchaczy i czytelników, mianowicie – śmierci krzyżowej, którą zawsze głosił z takim
naciskiem (3,18;
1 Kor 1,17n. 23
;
2,2
;
Ga 5,11.24
;
6,14
;
Kol 1,20
;
2,14
). Był to
najhaniebniejszy rodzaj śmierci, stosowany jako kara tylko w odniesieniu do niewolników.
Wzdrygali się przed nim nie tylko obywatele imperium rzymskiego, które ustawami chroniło
ich przed śmiercią krzyżową. Także w oczach Żydów taka śmierć oznaczała Boże przekleństwo
(
Pwt 21,23
;
Ga 3,13
). Jeślibyśmy graficznie mieli oddać bieg myśli hymnu, można by go
nakreślić jako parabolę: jej gałąź zstępująca ku dołowi osiąga w tym wierszu swój najniżej
położony wierzchołek – jest nim śmierć krzyżowa Chrystusa.
9.
Z nową, trzecią strofą, wszystko się zmienia: druga gałąź paraboli biegnie znowu do
góry, skąd zstąpił preegzystujący Chrystus. Słowo dlatego wskazuje, że wywyższenie
Chrystusa przez Boga jest następstwem kolejnych aktów Jego poprzedniego uniżenia.
Odpowiada to błogosławionym następstwom posłuszeństwa Sługi Jahwe (
Iz 53,10–12
; por.
52,13), jak zresztą zasadzie o wywyższeniu uniżających się, podanej przez samego Jezusa (
Mt
23,12
par.). Filipianie na tym przykładzie mają zrozumieć, jak Bóg ceni i jak nagradza
prawdziwą pokorę. Zresztą wewnętrzny związek dobrowolnej męki i późniejszej chwały
Chrystusa należy do podstawowych tez chrystologii NT. Znajdujemy go w świadomości Jezusa
(por.
Mt 12,39n
;
16,21
par.;
Łk 2,26
;
J 3,14n
;
8,24
;
10,17
;
12,32–34
), jak również w myśli
teologicznej Apostołów (np.
Rz 8,17
;
Hbr 2,9
;
12,2
;
Ap 1,18
;
2,8
;
5,9n.12
). Przez wywyższenie
zaś należy rozumieć w myśl teologii Apostołów trzy fakty paschalne: zmartwychwstanie
Chrystusa, wniebowstąpienie z zajęciem miejsca po prawicy Ojca i dowód tego faktu w postaci
zesłania Ducha Świętego (
Dz 2,33
;
5,31
;
Rz 1,3n
;
8,34
;
Ef 4,9n
;
Kol 3,1
;
Hbr 7,26
;
9,12–14
).
Tu jednak wywyższenie człowieczeństwa Chrystusa otrzymuje akcent szczególny, wyrażony
następną Bożą czynnością: darował Mu Imię ponad wszelkie imię. Jak dalszy kontekst (w. 11)
wskazuje, imieniem tym jest dotąd w ST tylko Bogu przysługujący tytuł PAN.
10.
Piąta więc strofa hymnu mówi o kosmicznej adoracji majestatu – bo tak tu należy
rozumieć Imię – wywyższonego Jezusa. Hymn zapożycza tu słów z Izajasza o zgięciu się
każdego kolana przed Bogiem. Ta oznaka boskiego kultu i poddania się władzy (por.
Rz 11,4
;
14,11
;
Ef 3,14
) jest kolejnym, równoległym przejawem Bożej nagrody: za skrajne uniżenie się
– najwyższa godność, za posłuszeństwo – posłuch ze strony wszystkich mieszkańców
kosmosu, a więc aniołów, ludzi żyjących i zmarłych, a wreszcie za przeżytą do końca
rzeczywistość Sługi – równie rzeczywista władza nieograniczona Pana.
11.
Szósta i ostatnia strofa hymnu ukazuje akt końcowy adoracji kosmicznej Chrystusa –
znów słowami z Izajasza. Aktem tym jest powszechne wyznanie, że Jezus Chrystus jest
PANEM. Była to formuła pierwotnego kerygmatu apostolskiego, jak widać z
Rz 10,9
;
1 Kor
12,3
;
2 Kor 4,5
. Co więc dziś proklamuje Kościół, kiedyś uzna cały kosmos: uniżonemu aż do
śmierci krzyżowej Chrystusowi przysługuje cześć Boska w Jego uwielbionym
człowieczeństwie. Kosmiczne uznanie Chrystusa PANEM zmierza ku chwale Boga Ojca, jak
zresztą cały zbawczy plan (por.
Rz 15,7
;
2 Kor 1,20
;
Ef 1,6.12
). W teologii św. Pawła wszystko
bierze początek od Ojca i do Niego zmierza (por.
1 Kor 12,4–6
;
15,28
;
Ef 4,6
). Tak kończy się
hymn. Został umieszczony tutaj (mniejsza o to, czy już ułożony przedtem, czy skomponowany
ad hoc) nie bezpośrednio dla pouczenia dogmatycznego, lecz w celu ukazania wspaniałych
powiązań zwykłego życia chrześcijan w kolonii macedońskiej z wielkimi liniami zbawczego
planu Bożego, który obejmuje wszystkich ludzi i wszystkie czasy.
ZACHĘTA DO PRACY NAD ZBAWIENIEM (2,12–18)
12
A zatem, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z
bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma.
13
Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą.
14
Czyńcie
wszystko bez szemrań i powątpiewań,
15
abyście się stali bez zarzutu i bez winy, jako nieskazitelne
dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego (por.
Pwt 32,5
). Pośród niego jawicie się jako
źródła światła w świecie.
16
Trzymajcie się mocno Słowa Życia, abym mógł być dumny w dniu
Chrystusa, że nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem (
Iz 49,4
).
17
A jeśli nawet krew
moja ma być wylana przy ofiarniczej posłudze około waszej wiary, cieszę się i dzielę radość z wami
wszystkimi;
18
tak samo i wy się cieszcie i dzielcie radość ze mną!
12–13.
Wątek myśli Apostoła snuje się dalej: skoro przejawem Chrystusowej pokory było
posłuszeństwo, ono staje się przedmiotem zachęty apostolskiej. Przez nie Filipianie
najskuteczniej włączą się w zbawcze dzieło Boże, którego zakończeniem dziejowym będzie
paruzja. Zanim nadejdzie ów dzień Chrystusa, czeka adresatów zadanie świadczenia
Chrystusowi: wobec świata, może nawet równoznaczne z męczeństwem. Paweł liczy się z nim
także co do siebie. Zabieganie o zbawienie z bojaźnią i drżeniem może nam się wydać dziwne
u Apostoła głoszącego radosną służbę wolnych dzieci Bożych. Zwrot ten, formuła zaczerpnięta
z języka LXX (
Rdz 9,2
;
Wj 15,16
;
Pwt 2,25
;
Ps 2,11
), a więc nieco stereotypowa i
hiperboliczna, charakteryzuje postawę szczerej troski o to, by w sobie nie stawić przeszkody
Bożej inicjatywie zbawczej. Paweł był realistą: znał dobrze napięcie między naturą a łaską
(por. np. 3,3;
1 Kor 4,4
;
9,27
;
10,12
;
2 Kor 4,7
;
Ga 5,16–18.24n
;
6,1
). Samą zaś inicjatywę
zbawczą Boga rozciąga na chcenie i działanie, oczywiście w porządku nadprzyrodzonym łaski,
co NT stwierdza wielokrotnie, tak pozytywnie (
2 Kor 3,5n
;
Ef 2,5.8.10
;
4,6
;
1 Tes 2,13
), jak i
negatywnie (
J 15,5
;
Rz 7,18
). Od Boga zależy więc w całości nasze działanie zmierzające do
wykonania z naszej strony Jego zbawczego planu. Klasyczny ten tekst wyraża tajemnicę
współdziałania ludzkiego z łaską, stosując w zdaniu o Bożej inicjatywie i o ludzkim wysiłku
ten sam czasownik działać, zresztą orzekany w NT o działaniach nadludzkich.
14.
Sposób zaś postępowania właściwego określa Apostoł najpierw od strony negatywnej.
Szemrania i powątpiewania – ten częsty grzech historycznego Izraela – grozi i Nowemu
Izraelowi, chrześcijanom. Zbędna krytyka, jałowe spory i mędrkowanie – oto co podważa
jedność Kościoła w Filippi. Przestroga ta ma nieustanną aktualność – także i dziś.
15.
Sama sytuacja diaspory, w jakiej są adresaci, zobowiązuje ich na zasadzie prawa
kontrastu do tego, by byli nienaganni. Postawą moralną muszą się zdecydowanie odciąć od
narodu zepsutego i przewrotnego, czyli od ich pogańskiego otoczenia. Nie powinna to być
jednak postawa zadowolonej z siebie cnoty, hermetycznie odizolowanej od świata. Przeciwnie
– zgodnie z nakazem Ewangelii (
Mt 5,16
) – chrześcijanie mają być źródłami światła w świecie.
16.
Sprostają swemu trudnemu zadaniu trzymając się mocno Słowa życia, a więc nauki
Chrystusowej, darzącej życiem łaski. Wówczas staną się powodem szlachetnej dumy Apostoła
(por. 1,26;
1 Tes 2,19
) podczas paruzji Chrystusa, który doceni owocność jego zabiegów. Paweł
wyraża to ulubionym porównaniem sportowym do zawodów na bieżni (
Dz 20,24
;
1 Kor
9,24.26
;
Ga 2,2
;
2 Tm 4,7
), dołączając określenie podane przez Proroka.
17–18.
Wobec wytężonego biegu i mozolnych wysiłków apostolskich przedwczesna
śmierć skazańca, z której możliwością Paweł się liczy, nie byłaby wcale klęską, lecz powodem
nawet nieco dla nas paradoksalnej radości obu zainteresowanych stron. Taka bowiem śmierć
miałaby znamiona liturgicznej ofiary (por.
2 Tm 4,6
); stąd na jej określenie używa Apostoł
terminów zapożyczonych ze słownictwa ofiar (podobnie w
Rz 12,1
;
15,16
). Dla Pawła od
chwili jego powołania pod Damaszkiem stała się oczywista więź apostolstwa z ofiarnym
cierpieniem dla Chrystusa (
Dz 9,16
). Tu jednak na pierwszy plan wysuwa się moment
liturgicznej czci Bożej, utrwalony jeszcze u schyłku epoki apostolskiej w
Ap 6,9
, gdzie dusze
męczenników są pod ołtarzem. Pełen wyraz temu ujęciu nada, mówiąc o sobie samym, św.
Ignacy z Antiochii: „Pozwólcie mi złożyć siebie samego Bogu w ofierze, jako że ołtarz już jest
przygotowany… Błagajcie Chrystusa za mnie, abym… Bożą stał się ofiarą” (Ad Rom., 2,2;
4,2). Dziwna zachęta Apostoła do wspólnej radości z jego śmierci tłumaczy się jego na wskroś
nadprzyrodzonym kątem widzenia (por. 1,23;
Kol 1,24
): wiara i praca dla jej krzewienia jest
wspólnym dobrem, a zatem wszystko, nawet śmierć z tym związana, stanowi powód do
wspólnej radości.
O POSŁANNICTWIE TYMOTEUSZA I EPAFRODYTA (2,19–30)
19
A mam nadzieję w Panu Jezusie, że niebawem poślę do was Tymoteusza, abym i ja doznał
radości, dowiedziawszy się o waszych sprawach.
20
Nie mam bowiem nikogo równego mu duchem,
kto by się szczerze zatroszczył o wasze sprawy:
21
bo wszyscy szukają własnego pożytku, a nie –
Chrystusa Jezusa.
22
Wiecie zaś, że on został wypróbowany: bo jak dziecko ojcu, tak razem ze
mną służył Ewangelii.
23
Jego to mam nadzieję posłać do was natychmiast, skoro tylko rozejrzę się
w swoich sprawach.
24
Ufam zaś w Panu, że i ja sam przybędę niebawem.
25
Uznałem też za konieczne posłać do was Epafrodyta, brata, mojego współpracownika i
towarzysza broni, a waszego wysłannika, który miał zaradzić moim potrzebom,
26
gdyż bardzo
tęsknił za wami wszystkimi i dręczył się tym, że usłyszeliście o jego chorobie.
27
Rzeczywiście
bowiem zachorował, tak iż był bliski śmierci. Ale Bóg się nad nim zmiłował; nie tylko zresztą nad
nim, lecz i nade mną, bym nie doznał smutku jednego po drugim.
28
Przeto tym śpieszniej go
posyłam, ażebyście wy, ujrzawszy go, ponownie się uradowali, i ja żebym mniej się martwił.
29
Przyjmijcie więc go w Panu z całą radością! A takich jak on otaczajcie czcią,
30
bo dla sprawy
Chrystusa bliski był śmierci, naraziwszy życie swoje po to, by was zastąpić przy posłudze, której wy
[osobiście] nie mogliście mi oddać.
Tok napomnień ulega przerwaniu; podejmie go Apostoł dopiero z początkiem rozdziału
trzeciego. Obecny urywek jest, być może, odrębnym listem polecającym, z czasem tutaj
włączonym. Ważne w nim są charakterystyki obydwóch współpracowników: szczególnie zaś
doniosła dla dziejów pierwotnego Kościoła i jego organizacji jest szczególna misja
Tymoteusza, i to wobec Filipian, już posiadających swoją hierarchię (1,1).
19.
Uroczyste określenie nadziei w Panu Jezusie, która się odnosi do możliwości wysłania
Tymoteusza, wiąże się zarówno z faktem tylokrotnych niepowodzeń Pawła w przeprowadzaniu
planów (por.
Dz 16,6n
;
Rz 1,13
;
2 Kor 1,8n
;
1 Tes 2,18
), jak i z doniosłością samej misji.
Podkreśla ją też użyty tu czasownik grecki, stosowany do wyrażenia czynności posyłania przez
Boga i Chrystusa. Posłany jest naprawdę reprezentantem prawnym wysyłającego. Takim
posłem jest Tymoteusz (zob. o nim
Dz 16,1
;
1 Kor 4,17
), prawdziwy alter ego św. Pawła. Jeśli
Apostoła, więźnia liczącego się z możliwością zasądzenia go na śmierć, mogą uradować
świeże wiadomości o Filipianach – jest to dowód niezwykle mocnej jego więzi z tym
Kościołem.
20–21.
Uzasadnieniem wyboru Tymoteusza do tej misji są jego osobiste zalety; a nadto
wykazał się on już troskliwością o dobro adresatów. Ostro z jego charakterystyką kontrastuje
trzeźwy sąd Apostoła o innych kandydatach na wysłanników, rekrutujących się z kościoła
lokalnego, skąd pisze więzień. W 1,14–17 mieliśmy próbę tej oceny. Cechuje ich przekładanie
osobistych interesów nad sprawę Chrystusa, co jest niegodne apostolstwa ożywianego
wyłącznie miłością, która nie szuka swego. Znamienne jest w tym kontekście utożsamienie
sprawy Chrystusa z zaangażowaniem się w sprawy podopiecznych Filipian.
22.
Tymoteusz tymczasem dobrze zdał egzamin życiowy, o czym powinni wiedzieć
adresaci (
Dz 19,22
;
1 Kor 4,17
;
16,10
;
1 Tes 3,2
). Młodego Tymoteusza traktuje Paweł jak
swoje duchowe dziecko, czemu niejednokrotnie daje wyraz (
1 Tm 1,2.18
;
2 Tm 1,2
;
2,1
).
Prawdziwie męskie usposobienie Pawła było, jak widać, zdolne i do rzewnych uczuć. Wyraża
on uznanie dla lojalnej z nim współpracy Tymoteusza w całokształcie zadań misyjnych. Przez
to jakby pasuje go na swego zastępcę, jeśli nie następcę.
23–24.
Z wysłaniem Tymoteusza do Filippi Apostoł na razie zwleka, czekając na wynik
procesu. Jak z tego widać – mimo jego niepewności – nadzieja znów w Panu, więc nie oparta
na ziemskich rachubach, czyni w oczach Pawła bardziej prawdopodobne jego rychłe
uwolnienie, które pozwoli mu na osobiste odwiedzenie Filipian.
25.
Druga część tego urywku, określającego misję wysłanników, odnosi się do Epafrodyta.
Jego misja ma zupełnie inny charakter, gdyż wiąże się z ostatnimi wypadkami. Przy tym
dochodzą tu silniej do głosu względy osobiste. Epafrodyt otrzymuje tu od Apostoła trzy
zaszczytne tytuły, które tworzą trójstopniowy układ: brat w wierze, towarzysz broni w
głoszeniu słowa, współbojownik w pokonywaniu przeciwności. Był on wysłannikiem Filipian,
urzędowym delegatem ich Kościoła, mającym za zadanie przywieźć więźniowi zasiłek
pieniężny (4,10–19).
26–28.
Odsyła go teraz Apostoł do domu z pobudek uczuciowych, łatwych do
uchwycenia. Są to – tęsknota Epafrodyta za swoimi i jego niepokój o to, jak wspólnota
przyjmie wiadomość o jego chorobie, już szczęśliwie zakończonej. Z wielką szczerością
odsłania Paweł swoje przykre przeżycia związane z minioną chorobą delegata; chce zapewne
przez to uchronić go przed niewłaściwym komentowaniem w Filippi jego przedwczesnego
powrotu. Choroba Epafrodyta, która zagrażała nawet jego życiu, była ciężkim doświadczeniem
dla Pawła, dalekiego od stoickiego ideału gardzenia uczuciami. Wdzięczny Bogu za oddalenie
tego smutku, odprawia posłańca jak najśpieszniej: to on przekaże niniejszy list Filipianom. Oni
zaś ujrzawszy go zdrowym, ponownie się uradują. Powodem ich radości może też będą zlecone
mu przez Apostoła zadania, na co zdaje się wskazywać następny wiersz. Podobnie zagadkowe
drugie zdanie, i ja żebym mniej się martwił, zdaje się wskazywać na to, że czemuś, co w
postępowaniu Filipian martwi Pawła, Epafrodyt ma na miejscu zaradzić.
29–30.
Po wyjaśnieniach co do motywów przedwczesnego powrotu Epafrodyta do
swoich, następuje właściwy wniosek – formalne polecenie go Filipianom, i to w sposób
uroczysty. Gdyby Apostoł brał pod uwagę tylko wzajemną tęsknotę wspólnoty i jej wysłannika,
nie zachęcałby Filipian do radosnego przyjęcia Epafrodyta. Tymczasem przyjęcie
powracającego ma być godne chrześcijan, i nic nie powinno mącić radości powitania. Być
może lękał się Paweł, że Filipianie mogą mieć za złe Epafrodytowi, że nie wykonał całej swej
misji – pozostania aż do końca przy boku uwięzionego Apostoła. Żąda więc czci dla zasług
delegata, przypominając główną jej pobudkę – poświęcenie jego, do ryzyka śmierci włącznie,
dla sprawy Chrystusa. Okazuje się więc, jaką doniosłość mają zwykłe usługi oddane sługom
Chrystusa (por.
Mt 10,42
;
25,40
). Posługa, w której Epafrodyt zastąpił Filipian, jest święta, bo
nosi w greckim oryginale nazwę „liturgii”.
NA WZÓR APOSTOŁA KU PRAWDZIWEJ
DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
PRZECIW NAWROTOM DO JUDAIZMU (3,1–3)
3
1
Na koniec, bracia moi, radujcie się w Panu! Pisanie do was o tym samym nie jest dla mnie
uciążliwe, a dla was jest środkiem niezawodnym.
2
Strzeżcie się psów, strzeżcie się złych
pracowników, strzeżcie się okaleczeńców!
3
My bowiem jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym –
my, którzy sprawujemy kult w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy
ufności w ciele.
1.
Niniejsze wezwanie do radości podejmuje tę zachętę, jaką już w 2,18 rzucił Apostoł
Filipianom, a po której nastąpiła jakby długa wstawka o roli wysłanników (2,19–30). Jest to
nakaz stałej radości, jak to uwyraźni potem 4,4 (por.
1 Tes 5,16
), lecz nadprzyrodzonej,
chrześcijańskiej, na co wskazuje okolicznik w Panu. Apostoł, jak zawsze, czyni aluzję do
zmartwychwstania: zaszczyceni łaską udziału w męce (1,29n), mają zarazem zapewniony
udział w zmartwychwstaniu Chrystusa (
Rz 6,5
;
2 Kor 4,10n.14
;
2 Tm 2,11
). Pisanie o tym
właśnie stałym powodzie do radości uważa Paweł za swój miły obowiązek, tym bardziej, że
taka postawa wiernych jest dla nich środkiem niezawodnym, czyli zabezpieczeniem od
upadków wywołanych beznadziejnym przygnębieniem.
2.
Następuje tu nagła zmiana tonu (może ślad odrębnego listu?). Z mocą rzuca Apostoł
Filipianom trzykrotne strzeżcie się, ponieważ nadchodzi nowe groźne niebezpieczeństwo dla
jedności młodego Kościoła macedońskiego. Są to ci mąciciele spokojnego rozwoju wspólnot
Pawłowych, którzy najdotkliwiej dali się we znaki właśnie jemu – Apostołowi Pogan:
zwolennicy judaizmu. To oni jak psy wciąż ujadają na chrystianizm głoszony przez Pawła,
przeszkadzając mu jako fałszywi bracia (
2 Kor 11,26
;
Ga 2,4
). Są oni istotnie partaczami
dobrej roboty apostolskiej, bo odbierają jej szanse powodzenia wśród pogan przez narzucanie
im niemożliwych do przyjęcia ciężarów Prawa Mojżeszowego, na czele z obrzezaniem.
Ironiczną aluzją do tego wymogu jest nadana im tu nazwa okaleczeńców. Nie samo obrzezanie
przy tym zwalcza Apostoł, ponieważ przyznaje mu właściwe, względne miejsce w dziejach
zbawienia (
Rz 2,25
; 3.1n; 9,45) i daje nawet tego dowód w praktyce, gdy chodzi o Tymoteusza
(
Dz 16,3
). Z mocą protestuje tylko przeciw błędnemu poglądowi judaistów, jakoby miało ono
jeszcze teraz zbawczą wartość (
Ga 5,2.6
;
6,12.15
), co oni istotnie głosili (
Dz 15,1
).
3.
Tymczasem dzięki Odkupieniu już się dokonała transpozycja wartości, a zatem znak
Starego Przymierza, jakim było obrzezanie na ciele, w ekonomii Nowego Przymierza odnosi
się już tylko do ducha. O tej transpozycji znaku obrzezania, jaka się dokonuje we chrzcie,
mówi więcej
Kol 2,11
. Prawowierny Kościół Chrystusowy, odrzucający już nieaktualne
roszczenia judaizmu, jest teraz prawdziwym Izraelem Bożym (
Ga 6,16
). To on teraz sprawuje
kult właściwy, tj. taki, którego inspiratorem jest Duch Święty (
J 4,23n
;
Rz 8,14n.26n
;
Ga
5,18.25
;
2 Kor 1,22
;
3,6
;
Ef 1,13
;
6,18
;
2 Tes 2,13
;
Jud 20
;
Ap 22,17
), kult przeciwny literze
(
Rz 2,29
;
7,6
;
8,2.4
). Kościół żyje więc w „chrystosferze”. Chlubić się i pokładać nadzieję –
pojęcia u Pawła bardzo do siebie zbliżone – mówią o szukaniu oparcia. Otóż chrześcijanin
znajdzie je tylko w Chrystusie, nie zaś sobie. Zwolennicy natomiast powrotu do judaizmu
pokładali ufność w ciele, tzn. nie tylko w znaku dokonanym ręką na ciele (
Ef 2,11
), ale i w tych
wszystkich znikomych i przemijających pożytkach, jakie dawało Prawo. Tymczasem ciało
czyni Prawo bezsilnym (
Rz 8,3
), o ile nas nie wyzwolilo prawo Ducha, który daje życie w
Chrystusie Jezusie (
Rz 8,2
).
CHRYSTUS NAJWYŻSZĄ WARTOŚCIĄ (3,4–12)
4
Chociaż ja także i w ciele mogę pokładać ufność. Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność
złożyć w ciele, to ja tym bardziej:
5
obrzezany ósmego dnia, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina,
Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa – faryzeusz,
6
co do gorliwości – prześladowca
Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej – stałem się bez zarzutu.
7
Ale to wszystko, co było dla
mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę.
8
I owszem, nawet wszystko uznaję za
stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego
wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa
9
i znalazł się w
Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość,
otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze –
10
przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w
nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci,
11
dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
12
Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył,
bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.
4.
Dla przeciwstawienia się groźnej propagandzie judaistycznej Apostoł ukazuje na
przykładzie własnego życia odrzucenie wszelkich wartości przedawnionych na rzecz
przylgnięcia całą istotą do Chrystusa. Atak Pawła jest celnie wymierzony, gdyż Apostoł
wylicza kolejno te swoje przywileje, które musiały być w cenie u przeciwników. Co więcej –
Paweł pod niejednym względem w tym zakresie góruje nad nimi, jak to kolejno wykaże.
Ufność, o której tu mowa, to owo faryzejskie, napiętnowane w przypowieści u
Łk 18,9–14
,
poleganie na sobie z jednoczesnym roszczeniem do nagrody ze strony Boga. W ciele szuka ona
oparcia, tzn. w ludzkich, naturalnych wartościach, w jakie wyposażony jest Żyd, zanim
przyjmie łaskę Chrystusa.
5–6.
Następuje wyliczenie siedmiu wartości według ciała, z jakich dobrowolnie Paweł
zrezygnował. Obrzezany w ósmym dniu, bo taki był według
Rdz 17,12–14.23–27
, powtórzony
w
Kpł 12,3
, podstawowy warunek przymierza Boga z Abrahamem jako protoplastą Ludu
Bożego. Z rodu Izraela, oznacza Żyda z urodzenia, nie zaś prozelitę, który później przyjął
mozaizm. Nie chodzi tu zresztą o rasową czystość, lecz o pochodzenie sakralne, podkreślone
nowym, przez Boga nadanym (
Rdz 32,28n
), imieniem patriarchy Jakuba – Izrael. Chętnie
Paweł nazwie siebie jeszcze Izraelitą – w
Rz 9,4
;
11,1
;
2 Kor 11,22
. Argumentacja wciąż
nabiera mocy: Apostoł pochodzi z pokolenia Beniamina (por.
Rz 11,1
), a więc może się
wykazać rodowodem doprowadzonym aż do tego właśnie syna Jakuba, choć przyznawano
przynależność do Izraela i takim, którzy się nią nie mogli wykazać (
Ezd 2,59
). Proroctwa
wysoko wynosiły pokolenie Beniamina (
Rdz 49,27
;
Pwt 33,12
), a historia przyniosła mu
niejeden tytuł do chwały: z niego pochodził wybawca Mardocheusz (
Est 2,5
), pokolenie to
wytrwało przy rodzie Dawida (
1 Krl 12,21
), a w swoich granicach terytorialnych obejmowało
Miasto Święte – Jerozolimę (
Joz 15,8
;
18,16.28
). Hebrajczyk z Hebrajczyków – to dumne
stwierdzenie, że Paweł pochodził, mimo urodzenia w Tarsie, z rodziny palestyńskiej, a więc nie
dotkniętej hellenizmem diaspory. Według przekazu św. Hieronima (PL 26,653) ród Pawła miał
się wywodzić z Giskali w Galilei. Z kolei następują trzy tytuły nabyte własną decyzją. Należał
młody Szaweł do stronnictwa faryzejskiego, Tory nauczył się u stóp Gamaliela (
Dz 22,3
), a
więc bez odchyleń saducejskich. W gorliwości dla Prawa posunął się aż do prześladowania
powstałego właśnie Kościoła, co parokrotnie z naciskiem przypomina w swoich mowach i
listach (
Dz 22,4n
;
26,9–12
;
1 Kor 15,9
;
Ga 1,13n
;
1 Tm 1,13
), zawsze pełen podziwu dla
przedziwnych dróg łaski Bożej. Jak bogaty młodzieniec z
Mk 10,20
stwierdza on o sobie, że
wysiłki jego o to, by zdobyć ciasno pojętą legalną sprawiedliwość, zostały uwieńczone
pomyślnym wynikiem. W rzeczywistości – jest to imponująca dla ówczesnych Żydów tabela
kwalifikacji. Zestaw ten ukazuje drastycznie zupełną zmianę skali wartości, jaka nastąpiła w
życiu Pawła.
7.
Terminami zapożyczonymi z życia kupieckiego, które znał, trudniąc się wyrobem
namiotów, przypisuje Apostoł tę zmianę wkroczeniu Chrystusa w jego życie. Odkąd Go poznał,
ocenił zupełnie inaczej wszystkie te wyliczone przywileje: przepisał je niejako z rubryki zyski
do rubryki straty. Istotnie, chlubienie się tymi tytułami po uwierzeniu w zbawcze dzieło
Chrystusa mogło być już tylko stratą, oczywiście w oczach Bożych.
8.
Porzucając metaforę kupiecką daje się ponieść Paweł uczuciu bezgranicznego oddania
Chrystusowi. Przekreśla wszystkie możliwe uroszczenia religijne, gdyż są one bezwartościowe
w zestawieniu z jedyną i najwyższą wartością – poznaniem egzystencjalnym Chrystusa (zob.
3,10). Przy tym określenie mój Pan, a nie nasz, przejęte z tylu psalmów pulsujących gorącym
uczuciem religijnym, jest w tym kontekście bardzo znamienne. Dowodzi ono jaką gorliwością
odznaczało się oddanie Pawła Zbawicielowi. Ale nie jest to li tylko poryw entuzjazmu: tutaj
wchodzi w grę sąd Apostoła o wartości dokonanej zmiany. Czasownik bowiem wyzułem się,
który w tekście greckim ma odcień znaczeniowy „zapisania na stratę”, oraz zdanie: uznałem za
śmieci mówią o tym wyraźnie. Śmieci to nie wyraz pogardy dla przywilejów jako takich, gdyż
w razie potrzeby Paweł z nich umiał korzystać (por. np.
Dz 23,6–9
); słowo to wyraża jedynie,
że zbędne, a nawet szkodliwe jest opieranie się na nich w drodze do Boga, mianowicie
przeszkadza pozyskaniu Chrystusa, temu ostatecznemu – co wynika z 1,21, a także z dalszego
ciągu tego zdania.
9.
Pawłowi zależy tylko na tym, by znaleźć się w Chrystusie mając sprawiedliwość nową
zamiast dotychczasowej, pochodzącej z Prawa, po faryzejsku przestrzeganego. W zestawieniu
ze stałą jego nauką o tym, że od momentu chrztu każdy już jest w Chrystusie (
Rz 6,11
;
8,1
;
12,5
;
2 Kor 5,17
;
Ga 3
.28;
Ef 1,1
;
2,5n. 10
;
3,6
;
Kol 1,2
;
3,3n
;
1 Tes 1,1
;
2,14
itd.), to
znalezienie się w Nim może być tylko eschatologiczne. Mowa jest więc o sądzie Bożym jako o
chwili definitywnego uznania człowieka za sprawiedliwego, jakim stał się nie własnym
wysiłkiem, lecz dzięki darowi Boga. Jest to jeszcze jedno uderzenie Apostoła w dążności
autosoteryczne zwolenników nawrotu do judaizmu (por.
Rz 2,17n
: 10,3;
2 Kor 3,5
;
Ga 2,21
;
3,21
), a zarazem pozytywne przypomnienie głównej jego tezy soteriologicznej o
usprawiedliwieniu dzięki wierze w Chrystusa, konsekwentnie przyjętej i życiem potwierdzonej
(por.
Rz 1,17
;
3,21–31
;
Ga 2,16
;
3,2.5
;
5,5n
). Sama jednak wiara usprawiedliwiająca
człowieka, który ją przyjmie, jest z Boga, tzn. stanowi nienależny Jego dar, zupełnie darmowy
(
Rz 3,24
).
10–11.
Dalszy ciąg zdania snuje dalej myśl o następstwach uznania nowej skali wartości
w Chrystusie. Na swoim jednak przykładzie odsłania Apostoł powszechne prawa, dzięki
którym wzmacnia się więź każdego wiernego z Chrystusem aż do ostatecznego jej utrwalenia
w dniu paruzji. Droga prowadzi przez swoiste poznanie Chrystusa, poznanie nie tylko
intelektualne, lecz na sposób właściwy dla ludzi ST – egzystencjalne. Poznać Jahwe znaczyło
dla nich doznać Jego mocy, uznać Jego wolę i pójść za nią (
Pwt 4,39
;
11,2
;
Ps 9,11
;
Iz 1,3
;
41,20
;
Jr 3,13
). Tak więc i tu mowa jest o pewnego rodzaju doznaniu doświadczalnym więzi z
Chrystusem, nawiązanej od chwili chrztu jako udziału w Jego śmierci i zmartwychwstaniu.
Chrystus według listów Pawłowych nie tylko jest pośrednikiem w poznaniu prawdy objawionej
(
2 Kor 4,6
), ale i sam – pożądanym przedmiotem poznania (
Kol 2,3
), które jest czynnikiem
doskonalenia się wiernych (
Ef 4,13
). Zaskakuje nas jednak dziwna kolejność wyliczania:
wpierw zmartwychwstanie, potem udział w Jego cierpieniach. Otóż Szaweł pod Damaszkiem
spotkał się od razu ze Zmartwychwstałym, który potem zapowiedział jego cierpienia (
Dz
9,5.16
). Podobnie i w życiu każdego ze świadomych chrześcijan uprzednio poznana prawda o
zmartwychwstaniu Chrystusa i własnym dodaje siły do znoszenia trudów i cierpień dla
Chrystusa (
Rz 8,17
;
1 Kor 15,14.17.19.31–34.57n
;
2 Tm 2,11n
). Może to być też polemika z tą
tendencją wśród chrześcijan, która chętnie mówi o radosnej prawdzie zmartwychwstania, a
woli milczeć o solidarności z cierpieniami Chrystusa. Możliwa wreszcie jest tu aluzja do
porządku sakramentów paschalnych: moc zmartwychwstania udziela się przez chrzest, a udział
w cierpieniach wiąże się z Eucharystią głoszącą śmierć Pana (por.
1 Kor 10,16
;
11,23.26
).
Proces upodobniania się do Jego śmierci – to nie tylko rosnąca zdolność do cierpienia i
umierania za Chrystusa, ale cały program stopniowego umierania sobie – dawnemu
człowiekowi (
Ef 4,22
;
Kol 3,9
). Niejako odwrotną stroną tego procesu, następstwem
wypełnionego w ten sposób warunku, jest nieustanna odnowa, którą kieruje Duch Święty (por.
Rz 6,3–5.8
;
8,13
;
12,1
;
1 Kor 15,31
;
2 Kor 3,18
;
4,10–12.16
;
Ga 2,20n
;
5,24
;
6,17
;
Ef 4,23
;
Kol 3,5
). On też wreszcie doprowadzi wiernych do chwalebnego zmartwychwstania (
Rz 8,11
).
Tutaj Apostoł nazywa je pełnym, gdyż będzie ono ostatecznym kresem procesu
zmartwychwstania rozpoczętego na chrzcie, a kontynuowanego przez indywidualną walkę
duchową ze złem wszystkich dorosłych chrześcijan. Natomiast słówko jakoś stojące obok
dojdę wyraża tu odcień osobistej, pokornej niepewności (por.
1 Kor 9,27
).
12.
Droga do „zdobycia Chrystusa” nie jest więc jeszcze zakończona: kres doskonałości
nie jest osiągnięty, bo zresztą dla chrześcijanina leży on poza granicą obecnego życia.
Dynamikę posuwania się ku doskonałości rozwinie urywek następny. Droga, na którą wstąpił
Paweł, była tylko odpowiedzią w przedziwnym dialogu z Chrystusem.
W NIEUSTANNYM DĄŻENIU KU DOSKONAŁOŚCI (3,13–16)
13
Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o
tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną,
14
pędzę ku wyznaczonej mecie, ku
nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie.
15
Wszyscy więc my, doskonali, tak
to rozumiejmy: a jeśli rozumiecie coś inaczej, i to Bóg wam objawi.
16
W każdym razie: dokąd
doszliśmy, w tę samą stronę zgodnie postępujmy!
13–14.
Ponowna apostrofa bracia wyodrębnia nowy urywek napomnień bardziej już
bezpośrednich. Jest to apel o nieustanny wysiłek, oparty na przykładzie Pawła. Apostoł nie
tylko nie mówi, ale nawet nie sądzi o osiągnięciu przez siebie doskonałości. Natomiast
zachowuje się jak szybkobiegacz: nie ogląda się wstecz, bo to mogłoby osłabić tempo biegu.
Sens tej przenośni jest następujący: pamięć o osiągnięciach może rodzić pychę i złudne
poczucie bezpieczeństwa cechujące ludzi o „sytej cnocie”, ludzi rzekomo już „doskonałych”.
Przed Pawłem jest meta, do niej tylko biegnąc się wytęża (por.
1 Kor 9,24–27
). Jest to
powszechne, dotyczące wszystkich chrześcijan, wezwanie w górę, tzn. do nieba, rzucone przez
Boga za pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Nagroda ta – jeśli się zestawi równolegle
wypowiedzi Pawłowe (
Rz 8,17
;
2 Tm 2,10n
) – polega na odziedziczeniu wspólnej z
Chrystusem chwały. Akcentem chwały Chrystusa kończył się hymn o pokorze (2,10n). A zatem
identyczna musi być droga do tegoż współudziału – Chrystusowa pokora.
15–16.
Wniosek więc jest jasny dla wszystkich, którzy mieliby ochotę na wzór faryzejski
już się uznać za doskonałych czy też uczciwie pragną prawdziwej doskonałości. Wszyscy
powinni się tak jak Paweł w pełni zaangażować, a prób oceny własnej doskonałości poniechać.
Jeśli zaś Filipianie mają inne zapatrywania, to niech liczą na odpowiednie światła Ducha
Świętego (por.
1 Kor 2,12–16
). Paweł umie być, jak widać, wyrozumiały i cierpliwy dla swoich
podopiecznych, czekając na dalszy ich duchowy rozwój. Lapidarne jak wojskowa komenda jest
ostatnie zdanie, posługujące się terminem stosowanym w wojskowości starożytnej: skoro nie
ma jeszcze mowy o tym, byśmy wszyscy mieli jeden poziom, przynajmniej zgodnie trzymajmy
się jednego kierunku marszu. Można tu wyczytać przestrogę przed odchyleniami tak
doktrynalnymi, jak i obyczajowymi, przestrogę, której dominantą, jak w całym liście, jest apel
o jedność. Tu jednak otrzymuje ona nowy cenny odcień: jest to jedność dynamiczna.
PONOWNA PRZESTROGA (3,17–4,1)
17
Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak
postępują, jak tego wzór macie w nas.
18
Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża
Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem.
19
Ich losem – zagłada,
ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są
przyziemne.
20
Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana
Jezusa Chrystusa,
21
który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego
ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.
4
1
Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię – radości i chwało moja! – tak trwajcie mocno
w Panu, umiłowani!
17.
Kolejna apostrofa bracia wyróżnia ten urywek ze względu na nowość tematyki.
Mogłyby nam się dzisiaj wydać dziwne w ustach świętego głoszącego pokorę takie zachęty, jak
bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami lub wzór macie w nas. Pamiętać jednak
należy, że Apostoł tu nie odwołuje się do swoich zasług czy osiągnięć, lecz do charyzmatu, jaki
otrzymał (
1 Kor 11,1
), jaki jaśnieje w jego współpracownikach, jaki wreszcie za
pośrednictwem adresatów ma świecić innym. Rys szczególny do naśladowania – to
konsekwencja czynów wobec głoszonych zasad, jak wynika z ciemnego obrazu, który potem
następuje.
18.
Doświadczenie wskazuje Pawłowi, że niestety nie brak i złych przykładów: wielu
podobnych gorszycieli widzi on nie tyle wśród adresatów tego listu, bo im nie czyni
ostrzejszych wymówek, lecz sumując swoje doświadczenia apostolskie. Przypomina przy tym
Filipianom dawne swoje przestrogi. Jeśli owych gorszycieli wspomina obecnie z płaczem, to
znaczy, że ich stan teraz dla niego oznacza stratę. Wrogami krzyża Chrystusowego nie są więc
tutaj ani poganie, ani Żydzi, ani zwolennicy judaizmu, lecz źle żyjący chrześcijanie – może w
stylu antynomistów z Koryntu (por.
1 Kor 6,12.18
;
7,2
) czy nikolaitów z Apokalipsy (2,6.14n.
20.24).
19.
Następuje lapidarna, surowa charakterystyka owych notorycznych grzeszników. Są oni
radykalnie oderwani od Chrystusa, skoro czeka ich zagłada, u Pawła synonim wiekuistego
potępienia (1,28;
2 Tes 1,9
;
1 Tm 6,9
), jako nieuniknione następstwo ich postępowania (
2 Kor
11,15
). Ich bogiem – brzuch, bowiem oddają się niskim rozkoszom cielesnym (
2 Tm 3,4
;
2 P
2,13
), co jeszcze mocniej podkreślają dwie następne cechy. Ich moralny libertynizm każe im
się przechwalać swoim wyuzdaniem (por.
Iz 3,9
;
Mdr 2,9
;
Jud 13
), być może w imię źle
pojętego hasła Wszystko mi wolno (
1 Kor 6,12
), z domieszką fałszywej gnozy (
Ap 2,24
).
Tymczasem rzekoma ich chwała zdradza rzeczywiście dążenia przyziemne, tzn. czysto
ziemskie, doczesne, niegodne chrześcijanina skłonności (por.
Jk 3,15
), skazane zresztą z góry
na niepowodzenie (
1 Kor 15,19
). Tym antynomistom przeciwstawia Apostoł postawę
prawowiernych chrześcijan.
20.
Nie mogą oni być całkowicie pogrążeni w doczesności, gdyż ich prawdziwa ojczyzna
jest w niebie. Jest to górne Jeruzalem (
Ga 4,26
), dokąd woła ich łaska, czyniąc ich już jego
obywatelami (
Ef 2,6.19
). Tam się kieruje ich wzrok duchowy (por.
Kol 3,1–4
), gdyż tam
przebywa ich ideał – Chrystus chwalebny. Toteż stamtąd Go wyczekują jako prawdziwego
imperatora i Zbawcę. Ostatni ten tytuł, z którym dziś jesteśmy zupełnie obyci, wówczas w
ustach Pawła zawierał nawet nuty polemiczne. Pochodzi on ze ST: tam Jahwe był zbawcą
jedynym (np.
1 Sm 14,39
;
Ps 25[24],5
;
79[78],9
;
Iz 12,2
;
62,11
), od Niego więc ten tytuł
przechodzi na Mesjasza Jezusa (
Jud 25
), jako Tego, który śmiercią swoją zniweczył naszą
śmierć (
2 Tm 1,10
) i odkupił nas od wszelkiej nieprawości (
Tt 2,13n
). Świat grecki zbawcami
chętnie nazywał bóstwa lub władców ziemskich. Nie takim zbawcą jest Chrystus.
Rzeczywistość Jego zbawienia ukaże się w pełni dopiero podczas paruzji, której dlatego
właśnie wyczekujemy, z gorliwym napięciem, że będzie końcowym aktem Bożego planu
zbawienia ludzkości.
21.
W stylu podniosłym końcowego zdania tego urywku Apostoł wydobywa na jaw tylko
jeden aspekt paruzji – chwalebną przemianę ciał. Ciało poniżone na skutek następstw grzechu,
na czele ze śmiercią, na zasadzie solidarności z Chrystusem, też wpierw poniżonym (2,6–8),
potem wywyższonym, zostanie przekształcone w podobne do [Jego] chwalebnego ciała – to
prawda z mocą podkreślana przez Apostoła (
1 Kor 15,21–26.42–57
). Chwała (δόξα), Chrystusa
prerogatywa boska (
1 Kor 2,8
), stanie się udziałem ciał tak przemienionych (
Rz 8,17.30
;
Ef
1,18
;
Kol 3,4
;
2 Tes 2,14
;
2 Tm 2,10
por.
J 17,22.24
;
1 J 3,2
). Akcent polemiczny przeciw
antynomistom jest podobny jak w
1 Kor 6,13
: ciało i chwalebny Pan należą do siebie.
Wszechmoc Chrystusa, z jaką dokona On tego aktu, prawdziwego dowodu nieograniczonego
władztwa nad kosmosem (por.
Kol 1,15–20
), winna być dla wiernych źródłem otuchy,
podtrzymaniem w ich wyczekiwaniu (por.
J 16,33
).
4,1.
Stąd konkluzją jest wezwanie do trwania mocno w Panu, tzn. wiernego trwania w
„chrystosferze” wbrew niebezpieczeństwom i pokusom odstępstwa. Daje tu Paweł upust
rzewnym uczuciom: nazywa Filipian swoją radością i chwałą (dosłownie „wieńcem”). Widzi
więc w nich, zgodnie ze swymi metaforami sportowymi, czerpanymi z greckich igrzysk,
nagrodę wiekuistą (
2 Tm 4,8
) za swoje trudy apostolskie. Wiernych i duszpasterza łączy więź,
która wykracza poza granicę czasu.
NAPOMNIENIA SZCZEGÓŁOWE (4,2–9)
2
Wzywam Ewodię i wzywam Syntychę, aby były jednej myśli w Panu.
3
Także proszę i ciebie,
prawdziwy Syzygu, pomagaj im, bo one razem ze mną trudziły się dla Ewangelii wraz z
Klemensem i pozostałymi moimi współpracownikami, których imiona są w księdze życia (
Wj
32,32n
;
Ps 69[68],29
;
Ap 3,5
).
4
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
5
Niech będzie znana
wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!
6
O nic się już nie martwcie, ale
w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem.
7
A
pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie
Jezusie.
8
Na koniec, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co
miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to bierzcie pod
rozwagę.
9
Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie,
a Bóg pokoju będzie z wami.
2.
Dobrze poinformowany i powołany zapewne na rozjemcę, zwraca się jednakowo
Apostoł do dwóch ze sobą skłóconych stron. Są nimi dwie bliżej nie znane chrześcijanki,
wpływowe osobistości wśród Filipian. Zależy mu na tym, by je cechowała chrześcijańska
jednomyślność. Kontekst raczej wskazuje na rozbieżności w postępowaniu, a nie w doktrynie.
Z pewnością te różnice nie były błahe, skoro Paweł zabrał głos w tej sprawie w liście
skierowanym do całego lokalnego Kościoła wraz z hierarchami. W ten sposób chce położyć
kres zamętowi, jaki ten spór wywołał w młodej wspólnocie. Nie wszyscy pierwsi chrześcijanie
osiągali od razu wysoki poziom świętości.
3.
Tym dwom kobietom i innym współpracownikom Apostoła, wśród których tylko
Klemens nazwany jest po imieniu, ma podać rękę Syzyg, co znaczy „noszący wspólne jarzmo”.
Jak widać, nie brakło Świętemu również dowcipu… Zwrotem ogólnikowym, a bardzo
biblijnym (por. np.
Ps 69[68],29
;
Ap 3,5
i inne), o zapisaniu w księdze życia określa Apostoł
wszystkich powołanych do łaski.
4.
Dochodzi tu do głosu dominanta listu: wezwanie do stałej radości, oczywiście w Panu,
tzn. chrześcijańskiej. W powtórzeniu jeszcze raz wolno odczytać odcień znaczeniowy: „mimo
wszystko” macie się radować. Radość chrześcijańska na kształt przypływu morskiego zalewa
wszystko – nawet cesarskie więzienia.
5.
Radość chrześcijańska tryska wprawdzie z głębin serca, ale jako stała atmosfera ma się
udzielać także na zewnątrz, i to w postaci wyrozumiałej łagodności, kontrastującej z wrogą
postawą otoczenia. Niezrozumiała na razie, ale wszystkich pociągająca, dobroć ma być
niezawodnym środkiem propagandy chrześcijaństwa, dostępnego dla wszystkich. Jest to
zarazem na wskroś konsekwentna postawa tych, których ojczyzna jest w niebie. Patrzą oni z
perspektywy wieczności na sprawy doczesne, bo chwalebny ich Pan – Chrystus – jest blisko ze
swoją paruzją, tak wówczas gorąco wyczekiwaną chwilą połączenia z Nim na zawsze (
1 Tes
4,17
). My dziś inaczej oceniamy bliskość tej nieznanej chwili niż pierwsi chrześcijanie, ale
Marana tha ma swój sens i w naszych ustach. Każda bowiem śmierć jednostki jest swoistą
paruzją (1,23; por.
J 21,22n
), a o śmierci można zawsze powiedzieć, że jest blisko.
6.
Święta beztroska należy również do postawy prawdziwie chrześcijańskiej. Apostoł nie
zakazuje bynajmniej gorliwej troski (σπoυδή), gdyż taką nawet zaleca (np.
Rz 12,8.11
;
Ef 4,3
;
2
Tm 2,15
), lecz krytykuje tylko troskę przesadną – niepotrzebne zadręczanie się (μέριμνα),
zgodnie zresztą z Jezusowym porównaniem o liliach i ptakach (
Mt 6,25–34
). Jak tam tak i tu
wiara w Opatrzność ani nie wyłącza współpracy z nią, ani też nie dopuszcza gorączkowych
zabiegów wśród zatroskania. Tam i tu środkiem zaradczym jest ufne zdanie się na Opatrzność,
na rzeczywistą bliskość z Bogiem. Tu ma się ona wyrazić w wielorakiej modlitwie; a każdej
modlitwie, nawet błagalnej, ma towarzyszyć wdzięczność (
Ef 5,20
;
Kol 2,7
;
3,17
;
4,2
;
1 Tes
2,13
;
5,18
;
1 Tm 2,1
).
7.
Następstwem takiej postawy, równie dalekiej od bezczynności, jak i gorączkowego
zabiegania o zaspokojenie potrzeb, jest niewypowiedziany pokój, dar Boży, tylekroć
wspominany w ST, składnik szczęścia eschatologicznego. Natomiast w NT na pojęcie pokoju
składa się poczucie bezpieczeństwa i stan duchowego pojednania z Bogiem. Jedno i drugie jest
darem Ducha Świętego (
Ga 5,22
; por.
2 Kor 1,22
;
5,5
;
Ef 1,13
;
4,30
), zadatkiem doczesnym
spokoju wiekuistego. Tutaj podobnie jak w
Kol 3,15
pokój jest nieodłączną cechą
„chrystosfery”, a zarazem środkiem obronnym serc i myśli. Potrafi on dokazać tego, do czego
nie jest zdolna jakakolwiek tylko ludzka przemyślność. Pośrednikiem i źródłem pokoju jest tu
sam Chrystus: in Christo totus, in Christo tutus (w Chrystusie cały, w Chrystusie bezpieczny).
8–9.
Dwuwiersz ten, będąc bardziej podniosłą konkluzją dotychczasowych napomnień,
jest zapewne odpowiedzią Apostoła na pytanie Filipian o ich stosunek do zasad etyki głoszonej
przez szlachetnych pogan, zwłaszcza filozofów stoickich. Rzeczywiście wyliczenie cech
dodatnich postępowania, jakie tu czytamy, całkowicie przypomina pewien urywek pism
Cycerona (Tusc. disp., 5,23,67). Pawła wyzwolonego z ciasnoty faryzejskiej (3,8) znamionuje
szerokość poglądów (por. wszystko jest wasze:
1 Kor 3,22n
). Sam uznaje, że i poza
chrześcijanami można w świecie znaleźć przykłady autentycznej sprawiedliwości, uczciwości,
pociągających zalet i dobrych czynów. Niech więc je doceniają również Filipianie. Żywą
regułą dla nich ma być przykład samego Pawła (por. 3,17), jego własna konsekwencja zasad i
działania, zachęcający wzór tego, co da się w praktyce osiągnąć. Znamienne jest przy tym
podkreślenie doniosłości tradycji jako wystarczającego środka nauczania wiary i zasad
moralnych (por.
Rz 6,17
;
16,17
;
1 Tes 2,13
;
4,1n
;
2 Tes 3,6
;
1 Tm 6,20
). Nie twierdzi przez to
Paweł, że jest ideałem (por. 3,12n), lecz daje konkretny przykład życia według nowych zasad.
Resztę zapewni Ten, który go posłał: Bóg pokoju.
UZNANIE ZA PONOWNIE OKAZANĄ PAMIĘĆ (4,10–20)
10
Bardzo się też rozradowałem w Panu, że wreszcie rozkwitło wasze staranie o mnie, bo
istotnie staraliście się, lecz nie mieliście do tego sposobności.
11
Nie mówię tego bynajmniej z
powodu niedostatku: ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem.
12
Umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać z obfitości. Do wszystkich w ogóle warunków jestem
zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku.
13
Wszystko
mogę w Tym, który mnie umacnia.
14
W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim
ucisku.
15
Wy, Filipianie, wiecie przecież, że na początku [głoszenia] Ewangelii, gdy opuściłem
Macedonię, żaden z Kościołów poza wami jednymi nie prowadził ze mną otwartego rachunku
przychodów i rozchodów,
16
bo do Tesaloniki nawet raz i drugi przysłaliście na moje potrzeby.
17
Mówię zaś to bynajmniej nie dlatego, że pragnę daru, lecz pragnę owocu, który wzrasta na wasze
dobro.
18
Stwierdzam, że wszystko mam, i to w obfitości: jestem zaopatrzony, otrzymawszy przez
Epafrodyta od was wdzięczną woń (
Rdz 8,21
;
Wj 29,18
), ofiarę przyjemną, miłą Bogu.
19
A Bóg mój
według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę.
20
Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków. Amen.
10.
Urywek ten nie bez słuszności określono jako „podziękowanie bez podziękowania”.
Rzeczywiście bowiem mamy tu pokwitowanie odbioru ofiary pieniężnej, w którym ani razu nie
pada słowo „dziękuję”. Występują natomiast harmonijnie zespolone takie motywy, jak
świadomość piastowanego urzędu apostolskiego, dającego uprawnienie do korzystania z
pomocy wiernych, szlachetna duma Apostoła z samowystarczalności materialnej, wreszcie
wyjątkowe, prawdziwie ojcowskie ustosunkowanie się do umiłowanego Kościoła Filipian.
Radość Apostoła jest w Panu, a więc nadprzyrodzona, która pochodzi z tego, że ofiarodawcy
wzrastają w miłości. Wreszcie nie wyraża tutaj ani cienia niecierpliwości ze strony Pawła, lecz
skonstatowanie wspólnego doczekania się okazji do przeprowadzenia tej szlachetnej
inicjatywy.
11.
Dla uchylenia innych tłumaczeń tej radości Apostoł z dumą stwierdza swoją
samowystarczalność materialną. To nie żaden niedostatek podyktował mu obecną radość.
Cechuje go bowiem jak Sokratesa i stoików niezależność, ale innego rodzaju. Apostoł opiera ją
na Chrystusie.
12.
Nie filozoficzna pogarda dla pieniądza czyni Pawła samowystarczalnym, lecz nabyta
twardym doświadczeniem umiejętność dostosowania się do zmiennych warunków życia.
Umiejętność ta – to jakby wtajemniczenie, lecz zdobyte w cierpieniu. Z wdzięcznością dla
Bożej Opatrzności przyjmuje on każde warunki życia – podobnie zresztą, jak było w ziemskim
życiu Jezusa (por. np.
Mt 8,20
;
11,19
;
12,1
;
Łk 8,3
;
J 19,23n
).
13.
Następuje pointa chrystocentryczna, zdanie częstokroć powtarzane jako zasada w
ascezie – i słusznie. Jest bowiem nie tylko aktualne dla Pawła, lecz dla każdego chrześcijanina
liczącego na pomoc i łaski. Stanowi tym samym cenne uzupełnienie Chrystusowych słów beze
Mnie – nic z
J 15,5
. Zmartwychwstały Kύριoς – to źródło mocy każdego z wiernych (3,10;
2
Kor 12,9n
;
Ef 1,19n
;
Kol 1,27.29
;
1 Tm 1,12
;
2 Tm 2,1
).
14.
Apostoł wraca do czynu Filipian. Dodatnia ocena z jego strony ma podstawę dość
nieoczekiwaną: nie mówi o uldze w ucisku, lecz o udziale w nim adresatów – podobnie jak w
1,7 nazwał ich postawę ofiarną udziałem w łasce. Często pod piórem Pawła powraca termin
ucisk jako określenie elementu integralnego życia chrześcijanina, zwłaszcza apostoła (
Rz 5,3
;
2
Kor 1,4
;
4,17
;
6,4
;
7,4
;
Ef 3,13
;
Kol 1,24
). Ma on również – jako dziedzictwo idei mesjańskiej
ST – pewien odcień eschatologiczny: uciski są zwiastunami zbliżającej się paruzji Chrystusa
(
Mt 24,21.29
;
Ap 7,14
). Dalsze uzasadnienie dodatniej oceny czynu Filipian podejmą ww. 17 i
19.
15–16.
Apostoł cofa się do wspomnień, ale nie po to, by podziękować za poprzednio już
otrzymane zasiłki, lecz raczej aby podkreślić, że ich udzielanie było wyjątkowym przywilejem
Filipian, po prostu łaską dla nich. Wyraża to Apostoł zwrotem fachowym, znowu kupieckim,
mówiąc o otwartym rachunku przychodu i rozchodu, co zawiera odcień subtelnego humoru. Już
co najmniej trzeci raz Paweł uwzględnia ten wyjątkowy przywilej zastrzeżony tylko dla nich.
By go docenić, wystarczy zestawić kontrastujące teksty Pawłowe: niedwuznaczne stwierdzenie
prawa apostolskiego do pobierania materialnej pomocy od wiernych (
1 Kor 9,4–14
;
Flm 18
n) z
faktem programowej rezygnacji z tego prawa w obawie zarzutu interesowności w pracach
apostolskich (
Dz 20,33–35
;
1 Kor 9,12.15.18
;
2 Kor 11,9–12
;
12,13
;
1 Tes 2,5.7
).
17.
To pokwitowanie kończy się uściśleniem ponownym, które kontynuuje i uzupełnia
myśl z w. 11. Znów posługuje się Apostoł przenośnią ze słownictwa handlowego, ale tym
razem dobitnie pokazuje, że ów otwarty rachunek mają Filipianie nie z nim, lecz z Bogiem, jak
potwierdzą to wiersze następne. To On będzie wynagradzał ich ofiarność. Ostatnim czynem
znacznie powiększyli oni odsetki należne im w skali odpłaty eschatologicznej. Zasługuje na
podkreślenie fakt stałego wzrastania owocu ich zasług. Jest to cenne dopełnienie zasady jakby
równości posiewu duchowego i materialnej odpłaty wyrażonej w
1 Kor 9,11
. Bóg w swojej
dobroci nagradza również i to, co z obowiązku wierni uiścili swemu pasterzowi.
18.
Ukazuje się nowy aspekt czynu Filipian – ofiary przyjemnej miłej Bogu, bo właściwie
Jemu złożonej, nie Apostołowi. Po nowym uściśleniu, że dostatecznie zaopatrzony Apostoł nie
zgłasza nowych potrzeb, następują przenośnie zaczerpnięte z języka ofiar ST. Niesłychanych
rozmiarów duchowych nabiera dar materialny przywieziony od Filipian przez Epafrodyta – jest
mile przez Boga przyjętą żertwą. Znamienne w tym całym pokwitowaniu jest i to, że wyraz
„pieniądze” nie pada ani razu – jakby w trosce o należyte dowartościowanie duchowe datku
materialnego: tak złożony ma on wartość kultyczną, nie doczesną.
19.
Delikatnie zaznacza Paweł tożsamość sprawy Boga i Jego wysłannika zwrotem już
użytym w 1,3 – Bóg mój. Stąd nie dziękując Filipianom i nie wyrażając podziękowania na nasz
sposób w formie życzenia „Bóg zapłać” – po prostu stwierdza, że niechybnie nastąpi odpłata
Boża. Będzie ona więcej niż sprawiedliwa, bo proporcjonalna nie tyle do zasługi wiernych, ile
do Bożej hojności. Wspaniale odpłaci Bóg nie dopiero chwałą eschatologiczną, ale już dziś w
„chrystosferze” każda potrzeba tak jednostek, jak całej wspólnoty z Filippi, zostanie
zaspokojona. Wierne to echo zapewnień Jezusowych o dawaniu i mierze odpłaty z
Łk 6,38
.
20.
„Podziękowanie bez podziękowania” (E. Lohmeyer) kończy się jak zwykle u Pawła
doksologią. Znamienny jest bowiem dla Apostoła patrocentryzm podkreślony tutaj nadto
relacją ojcowską także w stosunku do nas (por.
Rz 8,15.23
;
Ga 4,5
;
Ef 1,5
). A konsekwentne
jest wyrażenie wdzięczności nie ludziom, lecz Temu, który sam daje ludzką dobroć i sam
nagradza.
KOŃCOWE POZDROWIENIA (4,21–23)
21
Pozdrówcie każdego świętego w Chrystusie Jezusie. Pozdrawiają was bracia, którzy są ze
mną.
22
Pozdrawiają was wszyscy święci, zwłaszcza ci z domu Cezara.
23
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa [niech będzie] z duchem waszym! Amen.
21.
Epilog listu stanowią końcowe pozdrowienia krótkie i ogólne, być może skreślone
ręką samego Apostoła, nie sekretarza. Szczegółowe pozdrowienia zbędne są tam, gdzie
oddawca, Epafrodyt, jako Filipianin osobiście przekaże je wszystkim adresatom, dobrze sobie
znanym. Święci i bracia – to synonimy chrześcijan. Znamienne jest to, że jak w adresie, tak i w
epilogu z Apostołem razem występują bracia: autorytet nie przesłania braterstwa. Widać tu
nadto godną pozazdroszczenia dla nas więź solidarności i wzajemnego zainteresowania swoim
losem. Takim był Kościół czasów apostolskich.
22.
Odrębna grupa pozdrawiających, może celowo odróżniona od współwięźniów, którzy
są z Pawłem – to święci… z domu Cezara. Wobec braku historycznego potwierdzenia
starożytnych podań o pozyskaniu przez Pawła osób z najbliższego otoczenia Nerona, w
kategorii tej należy uznać pretorianów, urzędników lub nawet niższych funkcjonariuszy
imperium, niezależnie od miejsca ich pobytu, jak to świadczą dane archeologii (inskrypcje
starożytne). Wiersz ten stanowi cenne uzupełnienie informacji z 1,13. Paweł nie tylko stał się
głośny wśród tych osób urzędowych, ale już część z nich zdołał pozyskać dla Chrystusa. Fakt
ten musiał też szczególnie cieszyć Filipian, mieszkańców kolonii dumnej ze swojego
rzymskiego ustroju.
23.
Końcowe życzenie-błogosławieństwo mówi wprost o łasce Chrystusa, co jest
podobnie jak w
Rz 16,20
;
1 Kor 16,23
;
2 Kor 8
;9; 13,13;
Ga 1,6
;
1 Tes 5,28
;
2 Tes 3,18
pośrednim stwierdzeniem Jego bóstwa: łaski udziela tylko Bóg. Duch wasz zamiast „wy” zdaje
się być ponowną dyskretną aluzją do jedności we wspólnocie (por. 1,27), która właśnie na
zgromadzeniu liturgicznym wysłuchała w skupieniu odczytanego przez lektora listu Apostoła.
Amen – nadaje tu błogosławieństwu odcień życzenia i zapewnia o jego skuteczności.