Kult piekna (1) id 253644 Nieznany

background image

Uniwersytet Zielonogórski

Wydział Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu

Resocjalizacja z poradnictwem specjalistycznym

KULT PIĘKNA.

OPERACJE PLASTYCZNE,

A AKCEPTACJA WŁASNEGO CIAŁA.

Opracowały:

Anna Olchowik

Marta Kawa

Małgorzata Wolska

Karolina Duziak

background image

„...najgorsze, co może kogoś spotkać, to przegapienie swojego życia.

Niewykorzystanie szansy na zrealizowanie swoich pragnień,

na odnalezienie sensu i wreszcie - poznanie i pokochanie siebie samego.

Najgorsze dla człowieka to obejrzeć się wstecz, gdy jest już za późno,

spojrzeć na swoje życie i uświadomić sobie, że z głupoty,

lenistwa czy tchórzostwa nie poszło się drogami, którymi chciało się iść.”

To powiedzenie bardzo pasuje do tego jak w dzisiejszych czasach ludzie podchodzą

do spraw dotyczących swojego wyglądu. Odzwierciedla ono stosunek do kobiet jako takich i
nie tylko. Kanony urody zmieniały się na przestrzeni wieków w różny sposób, od szczupłych
sylwetek starożytności aż po „rubensowskie kształty” epoki baroku. W różny sposób
maskowano także niedociągnięcia urody, stosując ubrania maskujące sylwetkę, czy też różne
formy makijażu. Człowiek dla zaspokojenia własnej próżności lub po prostu w celu
polepszenia własnego samopoczucia starał się jakoś poprawić swój wygląd, taka jest już
ludzka natura czy tego chcemy czy nie. W obecnych czasach opętał nas swoisty „kult piękna”
napędzany przez świat „show biznesu” oraz firmy kosmetyczne. Dochodzi nawet do tego, że
na zachodzie powstają „kliniki piękności” dla dzieci! Mają w swojej ofercie różne kąpiele
odnawiające, maseczki, studia makijażu a nawet robią dzieciom chirurgiczne korekty nosa i
uszu. Paranoja!!!

Ci, których na to stać, robią sobie przeróżne operacje plastyczne – poprawić można

dosłownie każde „niedociągnięcie” matki natury - od głowy aż po stopy. Powszechne jest też
stosowanie silnego makijażu, jako środka który zrobi z „kopciuszka” prawdziwą „królewnę”.
Przeciętna (zwyczajna) kobieta naogląda się telewizji i naczyta kolorowych czasopism, gdzie
90% ludzi to same piękne kobiety o białych, równych jak w fortepianie zębach, jędrnych
biustach, płaskich brzuchach, zgrabnych, długich nogach i ponętnych pupciach, same
olśniewające aktorki, piosenkarki, dziennikarki, modelki. Naogląda się, naczyta i popada w
kompleksy ulegając zakłamanemu obrazowi rzeczywistości! Zaczyna narzekać w stylu: „Jaka
ja jestem brzydka! Chciałabym chociaż w połowie wyglądać tak jak ona.”. Część kobiet
godzi się ze swoim losem „brzyduli” i nic nie robi, by „poprawić swój wygląd”, natomiast
druga część postanawia poprawić swój wizerunek, poprzez ćwiczenia poprawiające sylwetkę,
stosowanie mocnego makijażu czy też w ostateczności poprzez operację plastyczną.
Taki „kult piękna” działa też destrukcyjnie na mężczyzn i to zarówno w kwestii ich własnego
wyglądu np.: „Dlaczego ja nie wyglądam choć trochę jak boski Brat Pitt/Leonardo Di
Caprio/Johnny Depp/Tom Cruise/Orlando Bloom, itp.” jak też w kwestii oceny wyglądu
kobiet. Napatrzy się taki samiec na różne sztuczne, medialne piękności i potem nie zwraca
uwagi na niebrzydkie, skromne, wartościowe kobiety – których naprawdę jest wiele.

Brytyjska gazeta "Daily Mail” przytacza historię 26-letniej Danielle Nulty, ładnej,

młodej blondynki, która przez lata nie mogła znieść swojego widoku w lustrze. Na gładkiej
cerze o ładnym kolorycie dopatrywała się koszmarnych zmarszczek, które jakoby miały się
pojawiać wokół oczu i ust. "Wydawało mi się, że wyglądam jak osiemdziesięcioletnia
staruszka” - Danielle wyznała dziennikarzom. Jej obsesja rozpoczęła się w wieku 15 lat. Do

background image

szału doprowadzały ją włosy, które zaczęły się kręcić. Uważała też, że ma zdecydowanie za
małe oczy. By je powiększyć, zaczęła się obsesyjnie malować. Prawie zupełnie zrezygnowała
z życia towarzyskiego. Wolała nie wychodzić z domu, niż narażać się na publiczne
pokazywanie swojej szpetnej - jak uważała - twarzy. Nie mogła też ułożyć sobie życia
osobistego. Najbardziej przerażała ją myśl, że ktoś zobaczy ją rano bez makijażu. Dopiero po
kilkunastu latach u Danielle zdiagnozowano dysmorfofobię, czyli zaburzenie psychiczne
polegające na skrajnie negatywnej ocenie własnego wyglądu. Nie tylko w tym przypadku
wykrycie choroby nie było łatwe. Rozpoznanie dysmorfofobii jest trudne, gdyż jej objawy są
mylące: chorzy często są postrzegani jako osoby wyjątkowo próżne, które skupiają się
wyłącznie na wyglądzie zewnętrznym. Niestety, w wielu przypadkach cechy te nie mają nic
wspólnego z samo zachwytem, lecz wywołują cierpienie. To dolegliwość poważniejsza niż
mogłoby się wydawać. Prawie 30 proc. chorych podejmuje próby samobójcze. Chorobie
towarzyszą też często inne zaburzenia takie jak anoreksja bulimia, czy uzależnienie od

ć

wiczeń fizycznych.

Jak powiedział "Daily Mail” brytyjski psychiatra dr Adrian Lord, w ostatnich latach

przypadków dysmorfofobii jest coraz więcej. A leczeniu przykrej choroby nie sprzyja,
niestety, wszechobecny kult piękna. Ale przypadek Daniele w dzisiejszych czasach w ogóle
nie dziw. Celem niedawnej sondy internetowej przeprowadzanej przez pewien angielski
serwis internetowy było wyłonienie na co najbardziej zwracamy uwagę? Mimo wszystko
może to być pewne zaskoczenie- angielscy internauci wybrali urodę jako priorytet. Czym
więc jest owa uroda? Można tu przytoczyć fragment przemówienia D.A. Clark. Otóż
stwierdza ona rzecz wydawało by się oczywistą, iż piękno nieodłącznie kojarzy się z kobietą,
a rzadko z mężczyzną. Autorka przemówienia z 1991 roku posuwa się jednak dalej. Według
niej piękno to tak naprawdę czynność, a nie cecha wrodzona, jak się powszechnie mówi.
Przytacza tutaj żelazny argument- obecnie panuje kult piękna, tak więc dziewczyny i kobiety
muszą być piękne, a żeby efekt był jak najlepszy muszą o siebie dbać. Tak więc wykonują
czynność. Kult piękna jest nie tylko ogromny, ale również niekontrolowany. Powoduje on, że
duża ilość dziewczyn katuje siebie, aby przybliżyć się do ideału kobiety. Udo Pollmer,
wybitny ekspert od spraw żywności, uważa, że właśnie przez te kanony, które weszły w życie
całkiem niedawno, liczba dziewczyn chorujących na anoreksję i bulimię drastycznie wzrosła.
Obydwie choroby są straszne i co gorsza potrafią się wiązać z innymi problemami np. z
paleniem. Ww. dr Pollmer nie ma najmniejszych wątpliwości, że wzrost liczby palaczy wśród
dziewcząt spowodowany jest chęcią kontrolowania sylwetki. Coraz więcej dziewczyn daje się
nabrać wielkim koncernom kosmetycznym i klinikom chirurgi plastycznej, którym chodzi
tylko o zarobienie pieniędzy. To one ustalają kanony urody i interesują się tylko własnymi
interesami.

Piękno, jakie znamy, ma zawsze charakter kulturowy: segreguje - oddziela mężczyzn

od kobiet. Jest pewnie tak stare jak sama kultura. Czym innym było zawsze piękno kobiece,
czym innym męskie. Gdyby sięgnąć do wzorów greckich, mielibyśmy jeden model kobiecego
piękna, a gdyby odwołać się do wzorów wcześniejszych to okazałoby się, że jest to jeszcze
inny model. W Grecji piękno miało wyraźnie charakter kulturowy, wcześniej raczej się
wymykało, będąc wszechogarniającą siłą witalną. Camille Paglia, której poglądy wiele osób
uważa za kontrowersyjne, zwraca uwagę, że w kulturze od zawsze ścierały się ze sobą dwie
siły: apollińska i dionizyjska. Dionizyjska jest tym, co nas dziś przeraża: to ciało, które

background image

przeraża swoją zmiennością, płynnością, rozlewaniem się, brakiem granic. Apollińska to już
są pewne zasady, to już czas, kiedy pięknu nadaje się określony wizerunek, kiedy się je
oswaja. Te dwie tendencje po dziś dzień są widoczne w zachowaniach związanych z ciałem.
Choć w gruncie rzeczy się wykluczają, zawsze istnieją razem.

Ideał piękna kobiecego jest inny w każdej kulturze. Na całym świecie znany jest

model laleczki Barbie, która ma nie tylko ładną, proporcjonalną twarz, ale jest wysmukła,
szczupła, ma duże piersi i ... niezbyt szerokie biodra. Tymczasem to właśnie biodra były aż do
lat 60-tych tym, co ma kobieta pięknego i kształtnego. Czyżby zmieniał się ideał piękna?
Niekoniecznie. Laleczka Barbie jest czymś, co jest bardziej na pokaz.

Spopularyzowany ideał kobiety to piękne długie nogi, lekko zaokrąglone biodra,

plaski brzuszek, duży biust, jędrne pośladki, ale dopiero wszystko to razem wzięte w pełni nas
satysfakcjonuje. Współcześnie nawet 60-letnia kobieta nie ma prawa mieć zmarszczek. W
dzisiejszym świecie atrakcyjny wygląd liczy się nie mniej niż przymioty intelektualne.

Dziś po rozmaitych "Łabędziem być" czy "Być piękną", chirurgia plastyczna przestała

być dla nas bajką o "żelaznym wilku". Nie ma wątpliwości, że chirurgia plastyczna to
gigantyczny biznes. Wystarczy prześledzić oferty rozmaitych gabinetów poprawiania urody,
by uświadomić sobie, że gra jest o duże pieniądze. Kwoty liczy się w tysiącach złotych i
rosną w postępie geometrycznym, wraz ze stopniem złożoności operacji.

Zastanawia nas, co tak naprawdę sprzedają w gabinetach i dlaczego popyt na dość

drogie usługi chirurgii plastycznej jest tak duży? Odpowiedź wydaje się oczywista: w
gabinetach sprzedają... marzenia! Bo przecież w gruncie rzeczy nie chodzi o to, czy biust
będzie rozmiaru B, C czy D a nos grecki czy orli. Chodzi o to, by być szczęśliwym.

Takie marzenia milionów kobiet to nic dziwnego. Literatura, media, film przekonują,

ż

e równanie "piękny = szczęśliwy" to podstawa naszej egzystencjalnej matematyki. Pięknym

ż

yje się łatwiej, pięknych wszyscy lubią, piękni lepiej sobie radzą. Nie ważne, czy to prawda.

Ważne, że takie jest powszechne przekonanie.

Pozostaje oczywiście pytanie o definicję piękna. Odpowiedź daje moda, dyktując

aktualne kanony urody. To moda sprawia, że kusząco krągła Marylin Monroe zastępowana
bywa przez trzcinowatą Twiggi (chodzi o popularną w latach 70. brytyjską modelkę i aktorkę
o bardzo wiotkiej sylwetce) lub odwrotnie.

Kobiety oglądają swój ulubiony serial i w czasie przerwy na reklamę dowiadują się, że

są warte jakiegoś tam kremu. W kolorowych magazynach z każdej okładki uśmiecha się
aktualny kanon piękna. Nic dziwnego, że po takim przekazie większość z nas marzy. Marzy o
tym, aby dostać się do magicznego świata pięknych. Jednak przeszkodą jest zbyt mały albo
odwrotnie, zbyt duży biust. Wydatny czy zadarty nos. Grube albo chude (to ostatnie już
zdecydowanie rzadziej) uda. A ratunkiem? No cóż: nóż chirurga.

Chirurga, który te marzenie spełni, łatwo znaleźć. Sęk w tym jednak, że ceną za

realizację tych marzeń nie jest jedynie uszczuplenie bankowego konta. Nie chodzi też o
ryzyko niepowodzenia (np. słynny eksplodujący biust), oczywiste, gdy w grę wchodzi
operacja. Tak naprawdę znacznie wyższą ceną, którą często płacą klientki gabinetów
kosmetycznych, jest rozczarowanie. Np. pewna pani zainwestowała oszczędności wielu
miesięcy (a może i lat), poprawiła sobie usta, nos, biust, wyszczupliła uda, zlikwidowała

background image

zmarszczki. Wraca do domu, spogląda w lustro: efekt wspaniały! I...co dalej? Zgodnie z
obiecywanym w mediach scenariuszem, całe jej życie, jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki, powinno ulec zmianie. Gburowaty mąż przerodzić się w romantycznego rycerza,
odrażający szef w pełnego kurtuazji dżentelmena, złośliwa sąsiadka w uroczą staruszkę,
nudna praca w pasjonujące i pełne wyzwań zajęcie. Problem w tym, że tak się nie dzieje.
Owszem, być może otoczenie w pierwszej chwili aż jęknie z zachwytu (choć nie zabraknie
też złośliwych komentarzy), ale szybko się przyzwyczai i wróci do swoich spraw. A życie nie
zmieni się od tego, że ktoś ma ładniejszy kształt nosa.

Czy powinniśmy być przeciw operacjom plastycznym? Absolutnie nie. Są przecież

ofiary wypadków, ludzie nieszczęśliwie dotknięci przez los, oszpeceni. Tym należy się prawo
do poprawienia swojego wyglądu i zniwelowania codziennej odmienności.

Kolorowe czasopisma są pełne artykułów o powiększaniu piersi, poprawianiu nosa

i liposukcji, ale zbyt często bagatelizują zagrożenia, jakie inwazyjna chirurgia plastyczna
niesie dla zdrowia psychicznego. Tymczasem skutki mogą być poważne i prowadzić nawet do
samobójstwa, wynika z badań opublikowanych w Kanadzie.

W najlepiej sprzedających się w Ameryce Północnej magazynach kobiecych, chirurgia

plastyczna jest przedstawiana jako cześć "normalnego" reżimu dbania o urodę. Artykuły na
ten temat pojawiają się obok kolumn mody i porad dotyczących diety, zauważa autorka badań
Andrea Polonijo z University of British Columbia.

Podczas gdy ryzyko fizyczne jest czasami wymieniane, o zagrożeniach emocjonalnych

wspomina się jedynie w 18 proc. artykułów. Badania dotyczące tego czy chirurgia plastyczna
powoduje negatywne czy pozytywne skutki wciąż trwają. Brak jest zgody co do tego, czy to
chirurgia plastyczna powoduje psychiczne cierpienie, czy też kobiety, które poddają się
operacjom mają już wcześniej takie predyspozycje. Polonijo podkreśla jednak, że wiele
wyników wskazuje że "niepokój i depresja mogą się nasilać, a ogólny brak satysfakcji
z własnego ciała może wzrosnąć po operacji plastycznej". "Istnieją badania wiążące implanty
piersi ze wzrostem ryzyka wystąpienia problemów psychicznych i samobójstwa" - dodaje
Polonijo.

Statystyki dotyczące liczby przeprowadzanych zabiegów plastycznych mówią same za

siebie – ostatnie lata to prawdziwy boom na wszelkie procedury upiększające ciało. Skala
tego zjawiska pozwala podejrzewać, że kobiety coraz rzadziej traktują „plastykę” jak luksus.
W Stanach Zjednoczonych, gdzie rynek jest najbardziej rozwinięty, zabieg chirurgiczny
postrzegany jest wręcz często jako konieczność szczęśliwej egzystencji.

Wśród kobiet, które o wiele chętniej kładą się pod nóż, najpopularniejszą operacją jest

powiększenie piersi. W Wielkiej Brytanii na przykład, rocznie temu zabiegowi poddaje się
już ok. 6,5 tysiąca pań niezadowolonych ze swojego rozmiaru. Liczba ta nie obejmuje
wszystkich klientek chirurgicznych, które zdecydowały się szukać pomocy za granicą,
głównie ze względu na cenę.

Tymczasem, jak wskazują badania socjologiczne większość mężczyzn bardzo

podejrzliwie odnosi się do pobudek, jakie kierują ich partnerkami, w pierwszej kolejności
upatrując w tej chęci samodoskonalenia jawnego związku ze zdradą. To trochę jak w

background image

przypadku, gdy kobieta nagle zaczyna się elegancko czy wyzywająco ubierać, zaś facet
zagląda trzy razy w tygodniu na siłownię – podejrzanym jest naturalnie kochanek.

Wydaje się jednak, że panowie powinni spać spokojnie, gdy ich żony zmieniają stanik

z miseczki A na C. Badania wskazują, że 7 do 15% wszystkich pacjentek charakteryzuje się
syndromem dymorficznego ciała i przekonaniem o własnej brzydocie. Te kobiety są zwykle
niezadowolone z wyników z zabiegu i ciągle marzą o jeszcze większym biuście. Specjaliści
zamiast skalpela zalecają w takich przypadkach terapię psychologiczną.

Większość kobiet pytana o motywację do zabiegu odpowiada, że pragnie po prostu

czuć się atrakcyjniej, zwłaszcza dla swojego obecnego partnera seksualnego. Faktycznie,
badania pacjentek po korekcji piersi, brzucha, czy ud wskazują, że ponad 50% cieszy się
większą radością i intensywnością kontaktów płciowych. Panom nie pozostaje więc nic
innego niż zadbać też trochę o rosnący brzuszek – w końcu praca nad związkiem to zajęcie
dla obu stron.

Co robić, aby być piękną kobietą? Niektóre kobiety robią sobie operacje plastyczne,

aby skorygować kształt nosa, podnieść kąciki ust czy uwydatnić usta. Inne zaś uważają, że
nigdy nie posunęłyby się do takiej zmiany, aby dla lepszego wyglądu robić sobie operację.
Czasami wystarczy odpowiedni makijaż, aby ukryć jakiś mankament. Makijaż może zdziałać
prawdziwe cuda.

OPERACJE PLASTYCZNE - BEZMYŚLNA PRÓśNOŚĆ CZY PODĄśANIE ZA

DUCHEM CZASU?

Chirurgia plastyczna - dla jednych jest spełnieniem marzeń, innych bulwersuje.

Nieważne jak różne budzi w nas uczucia, faktem jest, że staje się w obecnych czasach tak
popularna, jak w poprzednim dziesięcioleciu depilacja nóg. Co prawda jeszcze daleko nam do
USA czy Japonii, gdzie nawet dzieci poddają się zabiegom upiększającym, ale coraz więcej
osób i to nie tylko z pierwszych stron gazet przyznaje, że swój nienaganny wygląd
zawdzięcza chirurgii plastycznej. Gabinety chirurgiczne przyciągają rzesze - nie tylko kobiet
lecz coraz częściej także mężczyźni korzystają z pomocy skalpela.

Jakie operacje są najpopularniejsze? Zaskoczenia nie będzie. Od lat kobiety

najchętniej decydują się na liposukcję, powiększenie piersi czy korekcję nosa. Wśród
zabiegów z zakresu medycyny estetycznej najpopularniejsze są lipoliza (usuwanie tłuszczu),
wypełniacze zmarszczek, jak botoks czy kolagen, a także powiększanie ust. Najnowszym
hitem jest cały zestaw operacji plastycznych, których celem jej poprawa ciała kobiety po
porodzie: powiększanie i podnoszenie biustu, plastyka brzucha i liposukcja. Wbrew
powszechnemu uznaniu, że operacjom plastycznym poddają się kobiety dojrzałe, częściej na
poprawę swej urody za pomocą skalpela decydują się osoby przed 40. rokiem życia. Są dwa
powody, dla których decydujemy się na to ryzyko. Po pierwsze zabieg często jest niezbędny,
aby powrócić do normalnego życia po wypadku, nieudanej operacji lub w przypadku wad
wrodzonych. Drugą przyczyną jest tzw. wzgląd psychologiczno-estetyczny, tzn. że decyzja o
operacji często wynika z kompleksów i braku akceptacji własnej osoby. śyjemy w świecie, w
którym rządzi kult ciała i swojemu wyglądowi poświęcamy bardzo dużo czasu i obarczamy
go dużą odpowiedzialnością za swoje niepowodzenia. Niestety prawdą jest, że ładniejsi maja

background image

w życiu lepiej. Udowodniła to psychologia społeczna, która mówi o tym, że ludziom
ładniejszym przypisujemy pozytywne cechy charakteru i jest to naturalnym zjawiskiem. To
prawda, że piękny wygląd jest wizytówką każdego z nas, gdyż znacząco wpływa na nasze
samopoczucie i radość życia. Wszystko jest dla ludzi, ale we wszystkim należy zachować
umiar. Gwiazdy takie jak Michael Jackson czy Cher są żywą antyreklamą operacji
plastycznych i przykładem, jak można przesadzić z poprawianiem własnego wyglądu.
Dlatego decyzję o interwencji chirurga plastycznego trzeba dobrze przemyśleć. Zanim
zdecydujemy się ingerować chirurgicznie w nasz wygląd, bądźmy świadomi ryzyka, jakie
niesie ta decyzja. Chirurgia plastyczna odnotowała sporo przypadków, kiedy to operacja
kończy się oszpeceniem lub poważnymi problemami zdrowotnymi. Często zamiast
pożądanego efektu, o jakim się marzyło pozostaje ból, stres i rozczarowanie.

Chirurgia estetyczna już dawno wyszła z cienia taniej sensacji, przestała być

traktowana jako zakazany owoc czy fanaberia dotycząca wyłącznie gwiazd filmu lub estrady.
Wręcz przeciwnie, stała się ona jednym z wielu środków służących współczesnemu
człowiekowi do realizacji jego odwiecznego dążenia do zachowania młodości i urody.

Pierwszych operacji, które możemy uznać za plastyczne, dokonywano już setki lat

temu. W starożytnych Indiach były to rekonstrukcje nosa u osób, którym za karę go obcięto, a
w Chinach – zmniejszanie stóp dziewczynkom, poprzez zawiązywanie im palców paskiem
materiału. Prawdziwa historia chirurgii plastycznej rozpoczyna się jednak na początku XX w.
i początkowo była przeznaczona dla wąskiej grupy pacjentów z defektami narządów mowy,
górnych dróg oddechowych, narządu ruchu i innych. Operacje plastyczne wykonywano
dopiero wtedy, gdy zmiany utrudniały lub uniemożliwiały funkcjonowanie pacjenta, zaś
kryterium estetyczne było brane pod uwagę tylko w drastycznych oszpeceniach. Jednak
rozwój techniki i lata zdobywanych doświadczeń, umożliwiły udostępnienie dobrodziejstw
chirurgii plastycznej ogółowi. Wydzielono wówczas dziedzinę chirurgii estetycznej -
zajmującej się problemami dotyczącymi zabiegów stricte upiększających.

Moda na poprawianie natury jest coraz bardziej widoczna również w Polsce.

Dowodem na to jest chociażby telewizyjny program „Chcę być piękna”, który z jednej strony
bił rekordy oglądalności, z drugiej zaś ilość zgłoszeń pokazała jak wiele kobiet nosi się z
zamiarem takiego zabiegu.

Stereotyp głosi, że poprawą urody interesują się tylko kobiety. Ale do gabinetów

chirurgii estetycznej coraz częściej przychodzą panowie. Przyczyniła się do tego popularność
operacji plastycznych i zmiana nastawienia do osób, które się na nią decydują.

- Panowie stanowią około 25-30 proc. moich pacjentów. To znacznie więcej niż kilka

lat wcześniej. Odnotowujemy wyraźny wzrost zainteresowania medycyną estetyczną wśród
mężczyzn. Widać to zwłaszcza, jeśli chodzi o porady drogą mailową lub telefoniczną. Mogą
zaspokoić swoją ciekawość, pozostając nadal anonimowi. Ci, którzy decydują się przyjść do
gabinetu, też na początku bywają skrępowani. Boją się, że ktoś może uznać ich pomysł za

ś

mieszny, pytają, czy oni pierwsi chcą wygładzić zmarszczki, lub odessać tłuszcz.

Tymczasem to nieprawda. Na zabiegi, które przez długi czas były uważane za kobiece,
decyduje się coraz więcej panów – mówi Dr Katarzyna Stelczyk (w udzielonym dla
bankier.pl wywiadzie), specjalista chirurgii plastycznej, prowadząca Prywatną Klinikę
Chirurgii Plastycznej Dr Stelczyk Clinic we Wrocławiu.

background image

Jedno jest pewne, motywacje kobiet i mężczyzn różnią się. I choć miłość niekiedy nie

jest ślepa, rzadko zdarza się, aby mężczyzna zdecydował się na poprawienie urody, gdyż ma
młodszą partnerkę, co u kobiet jest częstym argumentem. Niewiele jest takich przypadków,
kiedy panowie namawiani są przez swoje żony, czy pracodawców. Jeśli mężczyzna decyduje
się na jakąś zmianę, to zwykle robi to po prostu dla siebie. Często wiąże się to z jego karierą
zawodową ponieważ zaczynamy mieć świadomość, że dobry wygląd pomaga osiągnąć
sukces. Jednak nie zawsze motywacja jest tak szlachetna i uzasadniona. Naukowcy
wyodrębniają kilka typów osób decydujących się na chirurgię plastyczną. Pierwszy to
profesjonaliści, którzy decydują się na zabieg, bo w ich pracy liczy się wygląd. Są wśród nich
np. aktorzy, prezenterzy. Drugi typ to koniunkturaliści, dla których decydująca jest moda.
Następny typ to pięknisie i dandysi. Są niemal idealni, a jednak ich próżność wciąż nie jest
zaspokojona. Są też i desperaci, przekonani, że jeśli zmienią swój wygląd, to zmienią także
swoje życie. Niestety, odkrycie, że tak nie jest, a skalpel niewiele ma wspólnego z
czarodziejską różdżką, może tylko pogłębić stan depresji.

Dla dobrego chirurga plastycznego nie istnieje taka część ciała, której nie można by

było ulepszyć i upiększyć. Dlatego też paleta zabiegów wykonywanych przez mężczyzn ulega
poszerzeniu. Jednak medycyna estetyczna to nie tylko poprawianie natury. Mężczyźni często
przychodzą „zreperować” połamany nos, lub usunąć blizny. Panowie operują sobie garbate
nosy, odstające uszy, a nawet powiększają usta. Nos to jeden z elementów naszego ciała, z
których jesteśmy najczęściej niezadowoleni. To on nadaje charakter całej twarzy. Efekt
zabiegu jest trwały, ale trudniejszy do przeprowadzenia u mężczyzn bo mają większe i
twardsze kości. W chirurgii plastycznej stosuje się też implanty w obszarze brody i
policzków, co pozwala nadać bardziej męski, "kanciasty" wygląd. Jeśli ktoś wykonuje zawód,
w którym powierzchowność odgrywa decydującą rolę, to taka korekta może okazać się
niezwykle skuteczna. Mężczyźni coraz częściej decydują się na zabiegi, które pozwalają im
walczyć z upływem czasu. Powstał nawet dla nich specjalny preparat - kwas hialuronowy,
dostosowany do potrzeb męskiej skóry, która jest o 16-20 proc. grubsza, niż u kobiet. Inną
metodą na pozbycie się zmarszczek są zastrzyki z toksyny botulinowej, powszechnie znanej
jako botoks. Zabieg trwa zaledwie kilka minut i nie pozostawia śladów. Efekt odmłodzonej i
odświeżonej twarzy jest widoczny po tygodniu i utrzymuje się przez sześć miesięcy.

Wielu mężczyznom sen z oczu spędza łysienie. Pierwsze zabiegi przeszczepu włosów

przeprowadzali Amerykanie jeszcze w latach 50. Dziś najczęściej stosuje się tzw.
mikroprzeszczepy, czyli transplantację pojedynczych cebulek. Włosy za pomocą specjalnego
noża pobiera się z potylicy, gdzie są najzdrowsze i najmocniejsze. Panowie, którzy decydują
się na ten krok, muszą mieć jednak świadomość, że choć efekt na pewno będzie widoczny,
nie będą mieli specjalnie bujnej czupryny. Poza tym włosy nadal mogą wypadać, zwłaszcza
jeśli łysienie jest związane z poziomem hormonów.

Posiadanie pięknej, muskularnej sylwetki jest dla wielu młodych mężczyzn celem i

sensem życia. W medycynie, która zaspokaja ludzką próżność najchętniej używanym
materiałem jest silikon. Również na polskim rynku działają kliniki oferujące protezy
silikonowe imitujące muskulaturę nóg, ramion, klatki piersiowej, a nawet pośladków. Granicą
dla tych zabiegów jest właściwie tylko gust pacjentów i zasobność portfeli. Możliwe jest też
uformowanie muskulatury brzucha na tzw. "kaloryfer". Kilka lat temu opracowano w USA

background image

metodę zwaną "abdominal etching", przy której nie stosuje się implantów. Polega ona na
radykalnym odsysaniu tłuszczu - około 80 procent masy. Usunąć można nawet 100 procent,
tak by skóra przylegała do mięśni, ale takiemu zabiegowi poddać można pacjenta młodego,
którego mięśnie są jeszcze witalne, lub osoby które posiadają muskulaturę ukrytą pod
płaszczem z tłuszczu.

Mężczyźni chcą też pozbyć się zbędnego tłuszczu, który w ich przypadku najczęściej

gromadzi się na brzuchu i tworzy tak zwaną oponkę wokół bioder. Pomóc w takim przypadku
może liposukcja, czyli odsysanie tłuszczu.

Zbyt duże piersi, przypominające kobiece, to kłopot wielu mężczyzn w różnym wieku.

Jednak może to być problem nie tylko estetyczny, ale i zdrowotny. Ginekomastia to przerost
gruczołu piersiowego, który niekiedy może być związany nawet z chorobą nowotworową.
Dlatego bezwzględnie po usunięciu przerośniętej tkanki musi być ona przebadana
histopatologicznie. Zabieg przeprowadza się w ten sposób, by blizna znajdowała się wokół
ciemniejszej skóry na piersi - otoczki z brodawką. Po zabiegu klatka piersiowa nie będzie
wyglądała idealnie, dlatego trzeba dobrze przemyśleć swoje oczekiwania i skonsultować je z
lekarzem. Podobny wygląd ma też klatka piersiowa w wypadku niegroźnej lipomastii, czyli
przerostu tkanki tłuszczowej, którą można odessać.

Mężczyźni coraz częściej marzą o zabiegu powiększającym penis. Problem w tym, że

operacja jest kosztowna i wiąże się z dużym ryzykiem, a efekt trudno uznać za spektakularny.

Ś

rednio udaje się wydłużyć członek o marne 2 - 3 cm! Mniej ryzykowne jest za to jego

pogrubianie poprzez przeszczep własnej tkanki tłuszczowej, bądź zastosowanie wypełniaczy
stałych.

Większość gwiazd niechętnie przyznaje się do operacji plastycznych. Nie oznacza to

jednak, że ich nie robią. Np. rezultaty usunięcia opadających górnych i dolnych powiek,
zabiegu który likwiduje tzw. efekt smutnych oczu, możemy podziwiać między innymi na
twarzach Paula McCartneya i Sylwestra Stallone. Silvio Berlusconi przeszczepił sobie włosy.
Michael Douglas robi sobie lifting i zdaniem ekspertów, chirurgicznie pozbył się obwisłego
brzuszka. Mickey Rourke ("9 i pół tygodnia", "Dzika Orchidea") wyprostował i zwęził swój
kilkukrotnie złamany nos, przeszedł też liposukcję podbródka, lifting twarzy, dał sobie
wszczepić implanty szczękowe. Działania chirurgiczne uzupełnił zastrzykami botoxu i
kolagenu. Natomiast mniej zmarszczek wcale nie znaczy lepiej. Przykładem może być Don
Johnson, który w wyniku nadmiernego naciągnięcia skóry z jednej strony przypomina nieco
Chińczyka, bo jego oczy stały się skośne. Nową twarz – zdaniem niektórych zbyt gładką i
napiętą - zaprezentował też Robert Redford. Złośliwi twierdzą, że aktor miał pewnie
problemy z uśmiechaniem się. Niestety przykłady niektórych gwiazd pokazują, że wyglądać
młodziej nie zawsze znaczy ładniej, a nadmiar operacji wyraźnie szkodzi. Najlepszym
przykładem jest piosenkarz Michael Jackson, prawdziwy wytwór chirurgii twarzy.

Każdego dnia w gabinecie amerykańskich chirurgów pojawia się przynajmniej jeden

chłopak domagający się upodobnienia go do Brada Pitta. Takie sytuacje biorą się z
przekonania, że pięknym i przystojnym żyje się łatwiej tak prywatnie jak i zawodowo. W
takiej sytuacji dobry specjalista powinien odmówić przeprowadzenia zabiegu w trosce o
zdrowie psychiczne swojego pacjenta. Decyzja poddania się operacji plastycznej powinna być
przemyślana i choć w części uzasadniona. Nie zawsze po operacji czeka nas świetlana

background image

przyszłość. Jest to nieodwracalna zmiana, na którą nie każdy jest gotowy i psychicznie, i
fizycznie.

Chirurgia plastyczna to szybka droga do spełnienia niektórych pragnień. Czasem zbyt

szybka. Uważajmy, bo skalpela nie można traktować jak psychoterapii.

Hang Mioku była urodziwą 28-latką, gdy po raz pierwszy zoperowała sobie twarz.

Niedługo potem, z Korei przeprowadziła się do Japonii, co ułatwiło jej kontakt z chirurgami i
planowanie kolejnych zabiegów, którym ochoczo się poddawała. Z biegiem czasu, jej twarz
(podobnie jak w przypadku Kobiety Kota) zaczęła puchnąć, straciła symetrię i ludzki wygląd.
Mimo to Hang uważała siebie za piękną kobietę i zgłaszała się do kolejnych lekarzy, którzy
mieli ją przybliżać do doskonałości. Na szczęście, chirurdzy dostrzegli objawy choroby
psychicznej i zaczęli odmawiać wykonywania zabiegów. Wtedy Hang zdecydowała się na
powrót do rodzinnej Korei.

Przerażeni rodzice kobiety, gdy otrząsnęli się z szoku po ujrzeniu jej zniekształconej

twarzy, zaprowadzili córkę do specjalistycznej poradni psychologicznej, gdzie potwierdzono
diagnozę japońskiego lekarza - psychoza. Hang zgodziła się na terapię, którą jednak szybko
przerwała, skupiając się na poszukiwaniach kolejnego chirurga.

Na własne nieszczęście trafiła do gabinetu szarlatana, który nie dość, że zrobił jej

zastrzyki z sylikonu, to ofiarował strzykawkę oraz zapasy preparatu, aby sama mogła
dokonywać „poprawek”. Te szybko się wyczerpały, więc zaradna Hang zaczęła wstrzykiwać
sobie, co uznała za stosowne - np. olej do smażenia! Jej twarz napuchła do gigantycznych
rozmiarów i dopiero to zwróciło na nią uwagę świata. W telewizji wyemitowano film
dokumentalny o poczynaniach Mioku i nagłośniono jej problem. W efekcie, udało się
uzbierać pewną kwotę pieniędzy na operację rekonstrukcyjną, która miała przywrócić
kobiecie normalny wygląd. Wyobraźcie sobie zdziwienie przeprowadzających ją lekarzy, gdy
okazało się, że Hang miała w twarzy 60 gramów obcej substancji, a w szyi ponad 200.
Kolejne zabiegi, niestety, niewiele pomogły. Chirurdzy zgodnie orzekają, że Mioku nie da się
przywrócić dawnego wyglądu.

Historia Koreanki to dowód na to, jak okrutne choroby dotykają ludzi i jak nieczułe

potrafią być osoby, które, choćby z racji wykonywanego zawodu, powinny odznaczać się
empatią i altruizmem.

ś

yjemy w świecie pełnym oczekiwań, standardów, wymagań i stereotypów. W tym

chaosie często sami się gubimy. Zastanawiamy się, jacy naprawdę jesteśmy, czego chcemy.

background image

Czujemy się zobligowani, by spełniać oczekiwania świata. Rzadko pozwalamy sobie na
pytanie, czy faktycznie to świat ma wobec nas nieustające oczekiwania, czy może my sami
czujemy się wiecznie sobą nienasyceni. Nigdy dość dobrzy, wystarczająco mądrzy, potrzebni,
ładni kochani, bogaci.

Trudności w akceptacji własnego ciała biorą się najczęściej z porównań. Nie ma dnia

abyśmy nie zestawiali się z ludźmi podziwianymi, lub odwrotnie - krytykowanymi. Ten
nawyk "przymierzania się" jest szczególnie dobrze rozwinięty u kobiet. śyjemy w epoce
obsesyjnych wysiłków zmierzających do osiągnięcia jak najlepszej sylwetki, jak
najpiękniejszej twarzy, a równocześnie coraz mniej się sobie podobamy. Uważamy się za
znacznie mniej atrakcyjnych fizycznie niżby to wynikało z obiektywnych faktów. Na
podstawie przeprowadzonych badań stwierdzono, że ponad połowa kobiet jest niezadowolona
z własnego wyglądu i czuje się unieszczęśliwiona przez własne ciało. Świadomość
odbiegania od propagowanych norm powoduje, iż często odczuwają wobec siebie odrazę i
obrzydzenie.

Nowe pokolenie zamiast być bardziej swobodne i wyzwolone, jest coraz bardziej

zniewolone i skrępowane przez własne ciało. Dopuszczalny procent tkanki tłuszczowej stale
się obniża. Utrzymanie zgrabnej sylwetki wymaga więc coraz większego nakładu pracy i
silnej woli. Kobiety żyją pod ciągłą presją. Z jednej strony mają fizjologiczną skłonność do
nadwagi, wciąż obcują z żywnością jako żony, matki, a z drugiej strony dążą do osiągnięcia
ideału szczupłości. Zostały obecnie zmuszone do pracy na trzy zmiany: w sensie
zawodowym, domowym i nad upiększaniem siebie. Niemożność nadążenia i dopasowania się
do przyjętych norm staje się dla wielu z nich źródłem osobistego dramatu.

Wyidealizowany obraz kobiecego ciała pojawia się wszędzie, w kinie, telewizji,

prasie. Nie ma produktów, które by nie były reklamowane za jego pośrednictwem, począwszy
od podpasek a skończywszy na lekach na prostatę. Czy w obliczu takich dewiacji przeciętna
kobieta może choć przez moment czuć się atrakcyjna? Jak dzisiejsza kobieta może czuć się
swobodnie w obliczu "wytworów" proponowanych przez dyktatorów mody i okrzykniętych
mianem ideału. Czy ich wizerunek ma w ogóle jakiś związek z rzeczywistością? Co gorsze, ta
obsesyjna pogoń za ideałem szczupłości zatacza o coraz młodsze kręgi kobiet. W Polsce
odchudza się już ponad 80% nastolatek, z czego połowa bez jakiegokolwiek uzasadnienia. W
konsekwencji, na sto młodych dziewcząt dwie popadają w ciężką anoreksję, z czego 15%
umiera z wycieńczenia a 5% popełnia samobójstwo, a wszystko to dla zbliżenia się choć
odrobinę do stereotypów propagowanych przez media.

Jest to niezwykle przykre, a zarazem komiczne, że pod koniec XX wieku, w erze

ogromnych sukcesów w nauce i technice, podboju kosmosu, spektakularnych osiągnięć
inżynierii genetycznej oraz zupełnej swobody i wolności społecznej, człowiek stał się
niewolnikiem... własnego ciała! Nasze skrzywione wyobrażenie o nim potrafi odebrać radość

ż

ycia, pewność siebie, stłumić ukryte wartości oraz doprowadzić do silnych zaburzeń

psychicznych a nawet śmierci.

Nasze ciało jest owocem naszej kreacji. Jest ono emanacją naszych myśli na własny

temat. Poddanie go miłości sprawia, że staje się ono doskonałe. Dlatego tak ważna jest własna
wewnętrzna akceptacja. Zwykle, kiedy patrzymy w lustro, widzimy obraz zakłamany.
Widzimy swoje wyobrażenie, które nakładają się na nasz prawdziwy wizerunek. Poprzez

background image

nieakceptację własnego ciała podtrzymujemy w swoim umyśle wszystkie błędne wzorce
myślowe na temat naszego wizerunku. Nieakceptacja wzmaga niechęć i ucieczkę. Próbujemy
wtedy ubrać ciało inaczej, coś w nim zmienić. Efekt jednak jest krótkotrwały, ponieważ po
jakimś czasie błędne kalki znów wychodzą na zewnątrz powodując niezadowolenie. Jedynym
rozwiązaniem jest uwolnienie się od wszelkich błędnych wyobrażeń na temat tego jak
wyglądamy oraz jak powinniśmy wyglądać. Nieakceptacja i negatywne wzorce
podświadomości, jak uraza, złość, zmęczenie, niechęć itp. powodują w ciele silne napięcia.
Ciało natomiast, jak wszystko inne w życiu, jest lustrzanym odbiciem naszych przekonań.
Podtrzymując negatywne wzorce myślowe, tworząc silne napięcia, tworzymy w efekcie
końcowym zalążki chorób. Także urazy emocjonalne, które "pielęgnujemy" i od których nie
chcemy się uwolnić, głęboko naruszają naszą strukturę zarówno emocjonalną jak i fizyczną.

DLACZEGO WARTO LUBIĆ SWOJE CIAŁO?

1. Ciało odzwierciedla nasze nastawienie do świata.

Często zapominamy o ciele, nie dbamy o jego wyższe uduchowienie i rozwój. Jednocześnie
dążymy do czegoś, co jest gdzieś bardzo daleko, nie teraz. Wszędzie jest lepiej, ale nie tutaj, a
na pewno nie w ciele. Jeżeli jesteśmy wplątani w sytuację bez wyjścia, mamy pełno
problemów i nie możemy tego zmienić, spróbujmy przyjrzeć się swojemu nastawieniu do
ciała. Być może właśnie tutaj tkwi ta najważniejsza dla uzdrowienia przyczyna.
Zmieniając się, możemy mieć duży wpływ na otaczający świat. Dlatego warto przynajmniej
polubić fizyczność, żeby móc dążyć do korzystniejszych zmian. Nikt nie będzie w stanie
otworzyć się na bogactwo, czystość, niewinność, powodzenie materialne oraz w
społeczeństwie, jeśli będzie miał ukryte emocje i zahamowania dotyczące tej sfery. W
momencie, kiedy dostrzegamy, że nasze ciało jest jednak fajne, a życie w nim jeszcze
fajniejsze – nasz świat zaczyna się zmieniać. Pozwalamy sobie na więcej niż dotychczas.

2. Jeśli nie lubimy i nie akceptujemy ciała – nigdy nie pozwolimy sobie na bliskość.

To ciało jest miłością. W momencie zahamowań i zablokowania na płynące ciepło i energię
nigdy nie doświadczymy bliskości drugiego człowieka. Tylko będąc blisko z sobą samym i z
własnym ciałem, można budować pełną zaufania i czułości relację. Kiedy nie akceptujemy
swojego ciała - budujemy tylko nowe mury, przez które nikt na siłę nie będzie w stanie się
przebić. Jeżeli już takie powstały, to tylko my możemy je rozbić. Uwalniamy wtedy energię,
która kazała nam być tak zalęknionym. Każdy zasługuje na bliskość. Bliskość pozwala
poznawać ciało, ale można je poznawać tylko wtedy, kiedy jest się przynajmniej na nie
otwartym. Bliskość nigdy nie przyjdzie, jeśli obecny będzie strach, nieakceptacja. To wielka
odwaga, coraz bardziej uwrażliwiać się i otwierać. Bliskość sprawia, że otwieramy się na
wyższe poznanie w sobie i możemy mieć szansę bycia z drugim człowiekiem.

3. Ciało zasługuje na wszystko, co najlepsze.

Wszystko wraca do ciała fizycznego. Ciało nigdy nie kłamie, w nim wszystko widać.
Zasługuje ono na wszystko, co najlepsze. Na lekkość, przyjemność, bogactwo, czułość itp.
We wszystkich sferach życia odzwierciedla się nastawienie do ciała.

4. Ciało daje nam możliwości doświadczania.

background image

Nawet, jeśli nie doceniamy go w tym momencie, pomyślmy - ile ono dla nas robi. Być może
cierpimy i nie potrafimy dostrzegać żadnych pozytywów. Zbierając je, utworzymy małą bazę
pozytywnych doświadczeń, które pozwolą nam na więcej.

5. Możliwość pomocy.

Wyrażając się w ciele, możemy pomagać. Pomoc, otwarcie na innych – to pomoc dla samego
siebie. To, co dajemy innym, dajemy także sobie. Im bardziej kochamy, lubimy i akceptujemy
siebie tym więcej jesteśmy gotów dawać i także otrzymywać od świata. Jest to w zasadzie
bardzo proste, ale nie dla wszystkich tak łatwe do osiągnięcia. Często jest to bardzo długi
proces warto wyruszyć w taką podróż. To wiąże się z otwartością na doświadczanie
wszelkiego rodzaju cudów w życiu. Z czasem zwyczajna czynność może stać się wyjątkową i
niecodzienną. Do tego jednak potrzebna jest akceptacja ciała, siebie tutaj, aby móc
doświadczać tego wszystkiego.

6. Wolność od zbędnej samokontroli.

Gdy siebie nie akceptujemy, nie pozwalamy sobie na jedność ze światem – ciągle
kontrolujemy. Ciało jest spięte, analizujemy i nie jesteśmy swobodni. To zupełna strata
energii, którą można wykorzystać w innych celach. Kontrola to spłycenie oddechu,
zablokowanie, brak naturalności. W ten sposób nie da się funkcjonować, nie można
doświadczać w pełni życia. W momencie akceptacji ciała, pojawia się wolność, swobodne
doświadczanie bez względu na wszystko. To wolność od strachu i od oceny.

Nie ma prawdy obiektywnej w przypadku operacji plastycznych poza medycznymi

wskazaniami. A ci, którzy tak lubują sie w ocenianiu kobiety lub mężczyzny, osoby, która
potrzebuje wsparcia na poziomie samoakceptacji i robi sobie korektę czegoś, najczęściej maja
sami jakiś poziom kompleksów. Do podjęcia decyzji o korekcji plastycznej potrzebne jest
uświadomienie sobie czego tak naprawdę chcemy: wyglądać lepiej ale zgodnie ze swoimi
rysami twarzy czy wyglądać inaczej? Warto tez zwrócić uwagę, że czym innym jest chęć
zmiany rysów twarzy (chce wyglądać jak np. Angelina Joli a nie jak ja), a czym innym
odsysanie tłuszczu (itp.). W brew pozorom powiększanie piersi to także kategoria
niegroźnego psychicznie poprawiania sobie nastroju. Jedynie zmniejszanie piersi najczęściej
dotyczy uwalniania kręgosłupa i pleców od nadmiernych obciążeń (czyli wskazanie
medyczne). To sprawa każdego z nas. Jedno jest pewne: bez dbania o siebie nie ma
samozadowolenia, bez samozadowolenia, tracimy pewność siebie i pogłębiają nam sie
kompleksy.

Wiadomo, że najbardziej liczy się pierwsze wrażenie. W nas wszystkich tkwi potrzeba

akceptacji od pierwszego wejrzenia, kiedy rodzi się jakiś rodzaj porozumienia, obdarowania,
czy obietnicy. A co nam obiecuje piękność? Otóż obiecuje, że jak się na nią będzie patrzyło
kolejny raz, to ona bynajmniej nie zniknie, nadal będzie sprawiała przyjemne wrażenie i
zaspokajała naszą estetyczną potrzebę. Wydaje nam się, że ten mechanizm jest zawsze
wykorzystywany. Ciekawe są przy tym rozmaite sprawy związane z pięknością. Kiedy
człowiek rodzi się piękny, to czy jest to dar czy przekleństwo? Często się zdarza, że ludzie
piękni, przez wszystkich adorowani, też giną marnie. Bo albo uroda przemija, albo tak bardzo
wszyscy chcą ją posiąść, że należałoby się rozdwoić. Bajki pokazują, że piękna osoba posiada

background image

niewiarygodną władzę, ponieważ ona ma to, czego inni nie mają. Ma władzę, która pozwala
jej wybierać. Ale na jak długo ta władza jej starczy? Co z tymi, którzy nie zostali wybrani?
Czy to jest dar, który już do końca życia będzie uznawany? Może jest on cenny tylko dopóty,
dopóki nie da się go posiąść?

Mężczyźni pozazdrościli kobietom i coraz częściej odwiedzają kliniki chirurgii

estetycznej. Zmieniają kształt nosa, chcą mieć mocną szczękę jak Schwarzenegger i likwidują
obwisły brzuch. Trudno ocenić, czy w ten sposób płeć męska upodobnia się do płci pięknej.
Jedno nie ulega wątpliwości: kanonem życia społecznego staje się atrakcyjny wygląd, od
którego zależy powodzenie zarówno w miłości, jak i w interesach. Jeszcze niedawno w
Europie Zachodniej tylko co dziesiąty pacjent gabinetów chirurgii plastycznej był mężczyzną.
Wszystko zmieniło się w ciągu kilku lat. W Niemczech już co piąty z nich jest
przedstawicielem płci męskiej, a w USA prawie co drugi! Wygląda na to, że panowie wkrótce
będą nie mniej dbać o wygląd niż panie. W Kalifornii nastała wśród mężczyzn moda na
malowanie paznokci i tylko patrzeć, kiedy zaczną wyrywać brwi i robić makijaż.

Przywilej bycia pięknym przestał być wyłącznie domeną ludzi sławnych i bogatych.

Sekretarki już dawno przekonały się, że jeśli chcą dobrze zarabiać i utrzymać się w swym
zawodzie, muszą być bardziej atrakcyjne od swych młodszych koleżanek. Coraz częściej
odwiedzają kliniki kosmetologiczne. Najciekawsze, iż zalety wyglądu zaczynają także
doceniać panowie, choć jeszcze wczoraj uważali, że tylko panie używają perfum i farbują
włosy.

Czterdziestodwuletni menedżer cztery razy poddawał się operacji nosa, aż wreszcie

uznał, że pozbył się wyglądu boksera. Plastyka nosa jest najczęstszym obecnie zabiegiem, na
jaki decydują się mężczyźni. Konkuruje z przeszczepianiem włosów, uznawanym przed laty
za jedyny dopuszczalny dla mężczyzn zabieg kosmetologiczny. Na kolejnym miejscu
stawiana jest korekta powiek i worków pod oczami. Współczesny macho tak się zmienił, że
gotowy jest nawet zoperować sobie podbródek, którego ułomności starał się dotąd skrzętnie
zakrywać bujną brodą. Niektórzy panowie decydują się nawet na plastykę i ujędrnianie
pośladków, mimo że zabieg jest dość kłopotliwy: dopiero po dwóch miesiącach można bez
obaw pracować i wypoczywać w pozycji siedzącej. Korekta polega na wszczepieniu silikonu,
tego samego, który od lat wykorzystywany jest do ujędrniania i powiększenia piersi. Dla
mniej wytrwałych są podkreślające męskość slipy z usztywnieniem na pośladkach.

Matki chcą być równie atrakcyjne, jak ich córki. W zupełnie nowej sytuacji znaleźli

się mężczyźni: tak jak dawniej chcą konkurować ze znacznie młodszymi od siebie rywalami,
ale coraz częściej przekonują się, że prezencja jest ich jedynym atutem w staraniach o
względy swej wybranki. Wyzwolenie ekonomiczne kobiet sprawiło, że panowie coraz
rzadziej mogą imponować bogactwem i stanowiskiem. Wygląd i ujmujący charakter stają się
ważniejsze niż bicepsy i pieniądze. Atuty te stały się tak ważne, że są podstawą robienia
kariery zawodowej. Obecnie nie wystarczy już czysta koszula i modny garnitur, trzeba też
pozbyć się obwisłego brzucha i zlikwidować zmarszczki na twarzy, na której odcisnęły się
lata życiowych doświadczeń. Tak jak otyłość stała się synonimem ubóstwa i braku
wykształcenia, wystający brzuch świadczy o tym, że mężczyzna najlepsze lata ma już za
sobą. Obecnie szczupły menedżer ma znacznie większe szanse utrzymania się na stanowisku.

background image

Jego wygląd świadczy o tym, że nadal jest pełen energii i potrafi prowadzić aktywny styl

ż

ycia.

We własne sidła wpadli przełożeni: dotąd wyłącznie od innych wymagali atrakcyjnego

wyglądu, szczególnie od swych sekretarek i reprezentantów firmy. Obecnie sami muszą
zadbać o swą prezencję. Niektóre osoby decydują się na face lifting, gdyż mają wrażenie, że
ich pomarszczone czoło nadaje im wygląd osoby wiecznie zagniewanej. A z takim czołem
niewiele można zdziałać w reklamie lub public relations. Ludzie zadowoleni ze swego
wyglądu mają większe poczucie własnej wartości, łatwiej mogą prowadzić rozmowy i
przekonywać innych do swych racji. Wzbudzają sympatię, mają więcej przyjaciół i
znajomych.

Ludzie, którzy się o tym przekonali, przestali uznawać atrakcyjny wygląd za

niezmienny dar natury. Obecnie traktuje się go raczej jako pewną umiejętność, którą nabywa
się tak jak zawód i wykształcenie. W Stanach Zjednoczonych osoby po sześćdziesiątce, które
nadal chcą dużo zarabiać i nie myślą o emeryturze, zamiast udać się na kursy dokształcające,
najpierw zasięgają porady chirurga plastycznego. Face lifting pozwala wygładzić twarz i
szyję, zlikwidować "indyczą grdykę". Zabieg polegający na naciągnięciu skóry, nawet po
linię włosów, likwiduje obwisłe policzki, powiększony podbródek, a także zmarszczki wokół
oczu, na czole oraz fałdy nosowo-wargowe. Nadmiar tłuszczu jest odsysany, szczególnie w
okolicy brzucha oraz bioder. Usta można też powiększyć, uszy przyciąć, nos zmniejszyć,
wycinając nadmiar chrząstki lub kości. Likwidowane są rozstępy, blizny i nadmiar skóry w
dowolnym miejscu ciała.

Zabiegi chirurgii estetycznej są dość kosztowne. Za bardziej gruntowne liftingi trzeba

zapłacić od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ale zabiegi te, jak twierdzą
Amerykanie, dość szybko mogą się spłacić - w postaci wyższych zarobków i większego
prestiżu społecznego. Dla bezrobotnych mogą być nową szansą znalezienia intratnej pracy.
Nawet uczniowie, jak wykazały badania, otrzymują lepsze stopnie w szkole. Ludziom o
atrakcyjnym wyglądzie lekarze poświęcają więcej czasu, a sędziowie ferują łagodniejsze
wyroki. Nic dziwnego, że powstała nowa dziedzina badań: psychologia atrakcyjności.
Do niedawno wydawało się, że piękne kobiety i przystojni mężczyźni robią karierę wyłącznie
w show-businessie. Są aktorami, pracują w telewizji i w reklamie. Nie muszą wiele umieć:
wystarczy, że mają przyjemną powierzchowność i ładnie się uśmiechają. Dopiero wieloletnie
obserwacje ponad sześciuset absolwentów amerykańskiego Business School nie pozostawiły
wątpliwości, że ludzie tak samo zdolni, o podobnej inteligencji i umiejętnościach nie mają
jednakowego startu życiowego. Osobom z bardziej ujmującym wyglądem już na wstępie
przyznawano w firmie wyższe zarobki. Miały lepsze perspektywy awansu zawodowego.
Bardziej płatne kontrakty otrzymują nawet lepiej prezentujący się sportowcy, tenisiści,
piłkarze czy koszykarze, mimo że nie mogą się pochwalić większymi sukcesami. Ankieta
przeprowadza wśród czterystu nauczycieli, którym pokazywano zdjęcia dzieci, wykazała, że
ujmujący wygląd ucznia często utożsamiają z większą inteligencją, oceniają go jako bardziej
sympatycznego. Podobnie jest w rozmowie telefonicznej: po obejrzeniu zdjęcia rozmówcy,
który atrakcyjnym wyglądem odbiega od przeciętności, odnosimy się do niego z większą
sympatią.

Wiele osób zazdrości Cindy Crawford, że dzięki atrakcyjnej sylwetce zarabia miliony

background image

dolarów rocznie. Mało kto wierzy natomiast, że poprawiając swój image można dużo zmienić
w swym życiu osobistym. Ludzie nie chcą oglądać przeciętniaków na ekranach telewizorów.
Tych mają dosyć na co dzień. Wolą otaczać się ludźmi atrakcyjnymi, bo to poprawia ich
samopoczucie. Czują się bardziej dowartościowani, wydaje się im, że stać ich na więcej.
Atrakcyjne osoby obojga płci mają nawet bardziej udane życie seksualne: częściej osiągają
orgazm, rzadziej cierpią z powodu zdrady małżonka. Są szczęśliwsi. Takie przynajmniej są
sugestie sondaży przeprowadzonych w USA.

Czy jest z nami aż tak źle, żeby oszukiwać, dlaczego wszystkich i wszystko upiększa

się do granic możliwości, skoro i tak wszyscy znają prawdę? Prawdą jest to, że nikt nie jest
doskonały i nie zmieni tego ani fhotoshop, ani operacje plastyczne. Droga do doskonałości
prowadzi przez nasz wnętrze. To my musimy najpierw pokochać siebie i uznać się za ideał. A
reszta świata? Kogo obchodzi reszta świata?

background image

Bibliografia:

www.operacje-plastyczne.info/opinie-internautow.html

www.wiadomosci24.pl/artykul/piekno_z_ograniczona_odpowiedzialnoscia_7609.html

kobieta.interia.pl/zdrowie/news/operacje-plastyczne-grozne-dla-

psychiki,1230596,1642 - 59k

www.opress.pl/styl_zycia/operacje_plastyczne_bezmyslna_proznosc_czy_podazanie

_za_duchem_czasu_.html - 62k

www.erodzina.com

www.cp.euv-frankfurt-

o.de/pl/public_relations/index.php?link=kalendarz_imprez/just/2005/05/studium

www.eioba.pl/a81340/dlaczego_warto_lubic_swoje_cialo

www.nadobre.pl/posts/details/czy-piekne-cialo-gwarantuje-nam-szczescie/na_zdrowie

„Zmierzch myśli” cz. 3, E. Cioran

OŚKA- biuletyn

Rzeczpospolita, 13.12.1997 nr 290

Dziennik, 23.lipca 2008- „Zaburzenia w ocenie własnego ciała”

Ś

wiat mediów „W pogoni za pięknem”- Agata Kozieł

http://www.sqa.pl/artykuly/zdrowie_i_uroda/3/

www.operacje-plastyczne.info/opinie-internautow.html

www.wiadomosci24.pl/artykul/piekno_z_ograniczona_odpowiedzialnoscia_7609.html

kobieta.interia.pl/zdrowie/news/operacje-plastyczne-grozne-dla-

psychiki,1230596,1642 - 59k

www.opress.pl/styl_zycia/operacje_plastyczne_bezmyslna_proznosc_czy_podazanie

_za_duchem_czasu_.html - 62k







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Abolicja podatkowa id 50334 Nieznany (2)
4 LIDER MENEDZER id 37733 Nieznany (2)
katechezy MB id 233498 Nieznany
metro sciaga id 296943 Nieznany
perf id 354744 Nieznany
interbase id 92028 Nieznany
Mbaku id 289860 Nieznany
Probiotyki antybiotyki id 66316 Nieznany
miedziowanie cz 2 id 113259 Nieznany
LTC1729 id 273494 Nieznany
D11B7AOver0400 id 130434 Nieznany
analiza ryzyka bio id 61320 Nieznany
pedagogika ogolna id 353595 Nieznany
Misc3 id 302777 Nieznany
cw med 5 id 122239 Nieznany

więcej podobnych podstron