Na przystanku (Do Naci)
str.-87
Z zachodu dmuchał wilgotny.
Niosąc jesiennych liści wonie.
Wieczorny obraz we mgle tonie.
A na przystanku ja – samotny.
Tak prędko ze mną się żegnałaś.
Że Cię pozdrowić nie zdążyłem.
Więc pożegnanie z Tobą śniłem.
„Dobranoc” cicho powiedziałaś.
W wilgotny wieczór na przystanku.
Płonące czoło me wiatr studzi.
W zapiekłych oczach wizję budzi.
W gorączce mówię bez ustanku.
„Dobranoc” szepcę wpół przytomnie.
„Dobranoc” Naciu moja złota.
„Dobranoc” myśl mą sen już mota.
„Dobranoc” i… pamiętaj o mnie.
1972r.