Slogany reklamowe
SLOGAN
Z irl. I szk. SLAUGH-GHAIRM – zawołanie
bojowe
Łatwo
rozpoznawalne
kilkuwyrazowe
wyrażenie zawierające powszechnie znane
prawdy lub poglądy (może to jednak być
również
uporczywie
powtarzane
kłamstwo),
które
poprzez
swoje
rozpowszechnienie
straciło
na
oryginalności, a często i autentyczności,
przestając zwracać na siebie uwagę u
odbiorców.
SLOGAN
Slogan
jest
częstym
składnikiem
wypowiedzi oficjalnych, szczególnie o
charakterze propagandowym, a nadmierna
ilość sloganów w tych wypowiedziach
oznacza praktycznie mowę o niczym.
Paradoksalnie jednak slogany są skuteczne
w
języku
reklamy,
przyzwyczajając
reklamobiorcę
do
nowego
produktu,
poprzez wywołanie u niego wrażenia
rozpowszechnienia, popularności a nawet
pospolitości reklamowanego produktu, co
umożliwia jego trwałe umiejscowienie na
rynku.
SLOGAN
O astronomicznych honorariach dla
copywriterów za napisanie "jednego
zdania" krążą legendy.
Rzeczywiście, gdyby przeliczać słowa
na pieniądze, najbardziej opłaca się
właśnie pisanie haseł reklamowych.
Szkoda tylko, że zapotrzebowanie na
nie jest stosunkowo małe. No i
niełatwo
jest
w
tej
dziedzinie
zabłysnąć.
SLOGAN
Sztuka pisania tekstów reklamowych
jest w swej istocie anonimowa.
Ale w tym konkretnym przypadku
bywają wyjątki, bo na atrakcyjność
hasła może czasami wpłynąć także
osoba (czy raczej - osobowość) jego
autora.
W polskiej rzeczywistości znane są
co najmniej dwa dość dobrze
udokumentowane przypadki, kiedy
osoby, na co dzień parające się
poważniejszą
formą
pisarstwa,
skutecznie
odebrały
nieco
reklamowego chleba zawodowym
copywriterom.
CUKIER KRZEPI
Chronologicznie
pierwszy
był
Melchior Wańkowicz.
Autor
słynnego
sloganu
reklamowego "Cukier krzepi".
O swoim za tę pracę honorarium tak
opowiadał:
"Ja
dostałem,
jak
przypuszczam,
najwyższe
honorarium na świecie za dwa
słowa, "Cukier krzepi" - 5000 zł
przedwojennych, czyli na ówczas
500
zł(otych)
przedwojennych
dolarów za słowo, tak cenne mogą
być słowa”.
LOT-em bliżej
Mistrz Wańkowicz jest również
autorem innego słynnego hasła
reklamowego, a mianowicie "LOT-
em bliżej", którym zwyciężył w
konkursie na hasło reklamowe
Polskich Linii Lotniczych LOT.
COCA-COLA. TO JEST TO!
Drugą osobą znaną
i cenioną za inne
formy
pisarstwa,
która zdecydowała
się
na
flirt
z
reklamą
była
Agnieszka Osiecka,
autorka
popularnego hasła
reklamowego „Coca
Cola. To jest to!".
COCA-COLA. TO JEST TO!
Warto tutaj zauważyć, że Autorka
konkurowała
między
innymi
z...
Melchiorem Wańkowiczem.
Konkurs ten rozstrzygnięty został w roku
1982, a honorarium Autorki wynosiło
tyle, że mogła sobie za nie kupić...
maszynę do pisania.
Niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że
hasło to koncern wykorzystywał później
na całym świecie...
INSPIRACJE
Literatura – „OCIEC PRAĆ”
Język
ulicy,
potoczny,
młodzieżowy,
odwołujący się do modnych powiedzonek,
tytułów filmów, gry słów – „CZY LECI Z NAMI
PIWO?”, „OLEJ TO” (napisane na sedesie i
pisuarze w kampanii antynarkotykowej),
„TWOJA NOWA BRYKA” (wózek inwalidzki w
kampanii bezpieczeństwa na drodze),
„UPRZEJMIE DONOSIMY” (pizza).
SLOGAN
Hasło
reklamowe
musi
trafiać
do
masowego odbiorcy, z założenia więc nie
może być literacko wyrafinowane.
Musi być zgrabne językowo, ale także
mówić coś konkretnego o produkcie.
Slogan
powinien
być
atrakcyjny,
zaskakujący
Może zawierać paradoks lub prowokować.
Nie powinien być nijaki.
SLOGAN
Fachowcy od reklamy najbardziej
cenią hasła najprostsze, trafiające
bez pudła do świadomości klientów
i chętnie przez nich powtarzane, bo
ubarwiające powszedni język.
Niedawno
pismo
branżowe
„Advertising Age” ogłosiło listę 10
supersloganów XX wieku.
10 supersloganów XX
wieku
A diamond is forever (DeBeers – 1948
r.) – Diament jest na zawsze
Just do it (Nike – 1988 r.) – Po prostu
zrób to
The pause that refreshes (Coca-Cola –
1929 r.) – Chwila, która odświeża
Good to the last drop (Maxwell House,
kawa – 1959 r.) – Dobry do ostatniej kropli
Breakfast of champions (Wheaties,
płatki – 1930 r.) – Śniadanie mistrzów
10 supersloganów XX
wieku
Does she... or doesn’t she (Clairol, farba do
włosów– 1957 r.) Zrobiła to... czy nie zrobiła?
We try harder (Avis – 1963 r.) – Staramy się
bardziej
Tastes great, less filling (Miller Lite, piwo –
1974 r.) – Więcej smaku, mniejsza moc
When it rains it pours (Morton Salt – 1912
r.) – Nawet kiedy pada, sól się sypie (Również:
Kiedy pada, to leje – gra słów)
Where’s the beef? (Wendy’s –1984 r.) –
Gdzie jest wołowina? (Również: W czym rzecz?
– gra słów)
SLOGAN
Leo Burnett, jeden z gigantów i twórców nowoczesnej
reklamy, w początkach swej działalności w dzień
załatwiał interesy z klientami, w nocy zaś oddawał się
swojej prawdziwej pasji, czyli układał hasła – był
copywriterem. „Człowiek reklamy – pisał Burnett – który
sięga ku gwiazdom, nie szuka w słowniku dziwnych słów
– w swoim sercu poszukuje słów ludzkich. A jednocześnie
chce rozpocząć łańcuch wydarzeń, który bierze swój
początek od strony czasopisma, gazety czy głośnika
radia, a kończy się przy sklepowej kasie”. Tak więc
uwodzicielski wdzięk słów ma służyć jednemu, zgoła
mało poetyckiemu celowi – zahipnotyzowany nimi klient
ma otworzyć portfel. Ale nie strzela się na oślep, do
wszystkich naraz, tylko do potencjalnych ofiar, czyli
grupy docelowej. Do niedawna jeszcze twórcy reklam
określali ją cechami demograficznymi, np. kobiety w
wieku od 20 do 49 lat lub mężczyźni 25 plus.
KONSUMENCI
Obecnie coraz częściej stosuje się typologię
psychograficzną.
Konsumenci zostali podzieleni na grupy pod
względem ich nastawienia do zakupów. Można
więc wymienić:
ludzi sukcesu, których główną cechą jest chęć władzy
i kontrolowania sytuacji,
reformatorów, którymi kieruje ciekawość i żądza
poznania,
aspirujących, którzy stawiają przede wszystkim na
status, dla nich liczy się głównie marka produktu,
należących do średniej krajowej, których wyróżnia
tradycjonalizm i poszukiwanie bezpieczeństwa,
eksploratorów, którzy dążą do nowych wrażeń i
przeżyć.
SLOGAN
O wiele łatwiej docierać do osób,
których psychikę jakoś rozpoznaliśmy
niż do bezbarwnych punktów na mapie
demograficznej.
Jeśli, na przykład, kierujemy reklamę do
średniej krajowej, to wiadomo, że trzeba
się obejść bez fajerwerków, a raczej
pokazać rodzinę przy stole i podpisać tę
scenę jakimś spokojnym hasłem.
SLOGAN
Zgodnie
z
zasadami
psychografii,
dobrym
sloganem
dla
przeciętnej
krajowej jest np. „Dodaj uśmiech do
jedzenia” (przetwory z Pudliszek) lub
„Nasza saga rodzinna” (herbata Saga).
Hasło,
które
może
dotrzeć
do
eksploratorów, to „Coca-cola – chce się
żyć” albo „Sony go create”.
Do ludzi sukcesu przemówi „Red Bull –
doda ci skrzydeł”.
„Ponieważ jesteś tego
warta”
Zdarza się, że hasło nabiera różnej barwy w
zależności od obrazu, który pointuje.
Tak jest np. ze sloganem „Ponieważ jesteś
tego warta” l’Oreal, gdzie w spotach
pojawia się Claudia Schiffer lub Andie
McDowell.
Kobiety aspirujące pragną używać tego
samego kosmetyku co Schiffer, bo to
zaspokaja ich snobizm, natomiast należące
do grupy sukcesu wierzą, że krem, który
firmuje Andie McDowell, kobieta dojrzała i
piękna, jest po prostu sprawdzony.
SLOGAN
Maćku pić kup.
Z okazji braku okazji?
Bo zupa była za słona.
No to Frugo.
Bez–al–ko–ho–love.
Bezalkoholowe? Ale buja.
Język reklamy staje się
kodem
Te hasła, które ułożyły się w ciąg, podobnie jak i
wiele innych, występowały już w sytuacjach
zgoła niemających nic wspólnego z reklamą.
Język
reklam
dla
społeczności
na
nim
wychowanych staje się kodem, którym można
się posłużyć dla wyrażenia całej gamy uczuć: od
zdziwienia i złości, po żart i absurd.
Choć bywa i tak, że niektóre hasła same
prowokują odbiorców do poddania ich kpiarskiej
obróbce, np. „Wash i włosy go”, „Bo tekst był za
długi” (dziennikarskie), „Lataj Lotem, będziesz
potem”.
Język reklamy staje się
kodem
Slogany bywają zabawnymi powiedzonkami,
wchodzą w miejsce bon-motów, służą do
porozumiewania się z przymrużeniem oka, a
niekiedy zwyczajnie ułatwiają wzajemne
komunikowanie się.
Zdarza się, że zamiast tłumaczyć jakieś
zjawisko, posługujemy się po prostu
cytatem z reklamy, która już je odnotowała i
podrzuciła zwięzłe hasło do jego opisu.
Slogany reklamowe i
polityczne
Slogany reklamowe, zdaniem prof. Michała Głowińskiego
z IBL, weszły do języka w miejsce dawnych sloganów
politycznych.
Język partyjnej oficjałki, zazwyczaj patetyczny i dość
nadęty,
ustąpił
potocznej
formule
przekazu
reklamowego.
Żaden
slogan
polityczny
z
ponad
dekady
demokratycznych elekcji nie zadomowił się w
polszczyźnie.
Obywatele podłapali co najwyżej „Plus ujemny” Wałęsy
czy „Mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale
jak kończy” Millera.
Charakterystyczne jest to, że obie te wypowiedzi
możemy sobie doskonale wyobrazić na billboardach, np.
pierwszą jako reklamę baterii, drugą prezerwatyw.
Salon Odrzuconych
Aby sformułować udane hasło reklamowe, trzeba
zdaniem jednego z dyrektorów kreatywnych
międzynarodowej agencji Ogilvy&Mather przede
wszystkim zabić Kafkę, czyli unikać popadania w
zbędną filozofię.
Zdarza się bowiem, że słowa, które mają nakłonić
klienta do zakupu, wręcz od niego odstręczają.
Okazują się niezrozumiałe albo zbyt łopatologiczne,
niekomunikatywne lub hermetyczne.
Podczas każdej edycji reklamowego Festiwalu
Złotych Orłów przyznaje się nagrody w dziedzinie
zwanej Salonem Odrzuconych, czyli reklam i haseł,
które nie spodobały się zamawiającym je klientom.
Salon Odrzuconych
Niektóre z nich, jak np. „Ogrodnicy w te pędy”, „Lotnicy
Migiem”, nie spodobały się Carrefourowi, a zaakceptował
je Praktiker.
Są jednak i takie, które rzeczywiście mogą budzić
uzasadnione wątpliwości. Np. „Czy wyciskasz maksimum
z kiełbaski?” (hasło do kampanii piwa), „Niektórzy mają
zapieprz, ja jestem zaabsorbowany” (dla męskiego
pisma), „Sądzisz, że gdzie indziej jest większy wybór.
Puknij się w głowę” (dla hipermarketu) albo „Co tam
panie w potylicy?” (hasło dla „Polityki”, odrzucone przez
redakcję).
Natomiast slogan „Miej swoją POLITYKĘ” został wysoko
oceniony w książce Marka Kochana „Slogany w reklamie
i polityce”. – Bo jest dwuznaczne, stawia równocześnie
na posiadanie pisma i osobistą strategię jego czytelnika.
To jest przemyślana gra słów.
Moda na hasła
Reklama rozwijała się wraz z demokracją,
wolnym rynkiem i wolnością słowa.
Figi na głowie uroczej panienki z hasłem „Na
pupie wyglądają lepiej” miały bronić
uzasadnionej nagości na billboardach, w
spotach i ogłoszeniach.
A slogan „Bez reklamy, już to znamy”,
osadzony na pustym haku w sklepie
mięsnym – ostrzegał przed powrotem do
przeszłości.
Moda na hasła
Obecnie, w natłoku narodowych klęsk zawodowych i
finansowych oraz totalnego braku społecznego
poczucia bezpieczeństwa, polska reklama pochyla się
nad skołowanym konsumentem i przemawia do niego
niczym doktor Freud do pacjenta na kanapie.
Koniec z żądaniami w rodzaju: kupuj, nabądź, wydaj.
Nadeszła pora na slogany terapeutyczne: „Szukaj w
ludziach dobra” (Era), „Zmieńmy się na plus, przyszłość
ma pozytywny znak” (Plus), „Lux – obudzi w tobie
gwiazdę”, „Warka Strong i nie ma mocnych”, „Życie
jest piękne” (Citroën) lub „Kochaj życie” (Tymbark).
Gdy konsument znajduje się w marnej formie
psychicznej, trzeba mu poprawić samopoczucie,
najlepiej podrzucając hasło zachwalające produkt, który
go uszczęśliwi.