O tym, że pozytywizm - epoka rzekomo "niepoetycka" - był w rzeczywistości wypełniony po brzegi wierszopisarstwem, wiemy w miarę dobrze. Wystarczy sięgnąć po fundamentalną monografię Henryka Markiewicza. Żeby jednak z wierszopisarstwa tego wyłuskać zjawiska mogące zainteresować, ba! zafascynować czytelnika żyjącego sto kilkadziesiąt lat później - na to trzeba nie byle jakich umiejętności. Żeby zaś umieć to pokazać po okresie skrywania tradycyjnej poezji pozytywistycznej w cień świetnej liryki Młodej Polski - na to trzeba też intelektualnej odwagi.
Tadeusz
Budrewicz
Książka profesora Tadeusza Budrewicza ma rozmiary stosunkowo niewielkie (180 stron), ale jest gęsta od znaczeń. Autor, rzucając snopy światła na poszczególne wiersze pozytywistów, każe czytelnikowi zastanawiać się nad trwałością sądów obiegowych. Przykłady, jakie wybiera do swych analiz, są bowiem zaprzeczeniem tego, co się uleżało i ucukrowało przez lata. Z jednej strony mamy tu utwory najbardziej klasyczne, wręcz szkolne, znane wszystkim nieomal na pamięć. W wierszach tych jednak - Do młodych, czy Morskie Oko Asnyka, Z szopką, czy A jak poszedł król Konopnickiej - Budrewicz poszukuje ukrytych dotąd sensów i zapomnianych konkretyzacji. Z drugiej strony obecne tu są teksty zapomniane, w tym nawet takie, które nigdy nie cieszyły się popularnością, i których znajomość do dziś nie wykracza poza wąski krąg specjalistów (Ludzie czy szakale Czesława Jankowskiego, Ktoś i coś Włodzimierza Zagórskiego). W dodatku wśród tych wierszy odkrywa autor prawdziwe perełki. Czytamy tu przecież analizę predekadenckiego utworu Marii Bartusówny Do śmierci, czytamy Na Krzywym Kole Wiktora Gomulickiego - wiersz, którym jeszcze po ostatniej wojnie zachwycał się Jan Lechoń...
Książka Budrewicza jest wyborną pomocą w polonistycznej edukacji, zwłaszcza na studiach wyższych i w pracy nauczycielskiej. Stanowi wzór wieloaspektowej analizy utworu, często dokonanej nader pomysłowo: dowcipnie i z wdziękiem. Autor zarówno rozmyśla, jak i bawi się razem z czytelnikiem, a jego (czytelnika) uwagę przykuwa pomysłami nader niekonwencjonalnymi. "Dla analizy utworu - pisze, analizując Asnyka - poręcznym narzędziem mogą się okazać... nożyczki. Proponuję wyciąć z papieru dziesięć pasków o takich rozmiarach, aby można nimi było zakrywać odpowiednie linijki drukowanego tekstu. Zabawa taka pozwoli wyraźniej dostrzec architektonikę wiersza". To jednak, co w książce wydaje się najbardziej urzekające, to uwrażliwienie na klimat, wręcz - smak epoki. "Wyśmiewano Konopnicką! - komentuje Budrewicz sąd Tadeusza Piniego o wierszu Z szopką - Nie zawsze więc była zacna i koturnowa?! I z czego tu się śmiać - że poetka pokazała zmarznięte i głodne dzieci? [...] Dziś, z perspektywy kilku pokoleń, z pewnym niedowierzaniem patrzymy na ten wiersz: co w nim rozpalało namiętności czytelników?"
Nie będziemy tu odpowiadać na to pytanie: zaciekawionych odsyłamy wprost do książki. A książka - oprócz solidnej polonistycznej analizy - oferuje właśnie lekkość narracji i przekorę w podważaniu opinii obiegowych. Czy w tej erudycyjnej wirtuozerii czegoś mi brakuje? Owszem, żałuję, że autor nie wykorzystał okazji, by przypomnieć jeden choćby utwór Felicjana Faleńskiego - poety, którego tomiki (że przytoczę opinię Grażyny Borkowskiej) "powinny stanąć gdzieś pomiędzy Staffem a Leśmianem". No ale Faleński to, było nie było, przedstawiciel generacji romantyków, a poza tym - każdy ma własne preferencje. Książka Budrewicza i tak w sposób zaskakująco kompletny przedstawia różne nurty ówczesnej poezji, a wiersze tu przytoczone i skomentowane stanowią zwierciadło, w którym przegląda się ich czas.
W każdym razie mamy oto kolejny znak powrotu naszych gustów i preferencji do epoki popowstaniowej. Byłoby to echo awansu cywilizacyjnego, jaki dziś przeżywamy? Chętniej przecież niż dotąd traktujemy literaturę pozytywistyczną jako zwornik między twórczością XIX-wieczną a XX-wieczną, tą którą - nie bez wahań - otworzyła następna epoka: Młoda Polska. W zworniku tym umieszczaliśmy przede wszystkim prozę wielkich realistów. Że jest tam miejsce także dla poezji - to już zasługa Tadeusza Budrewicza.
Andrzej
Romanowski
Instytut Polonistyki
Uniwersytetu
Jagiellońskiego
Tadeusz Budrewicz, Wiersze pozytywistów, Wydawnictwo Książnica, Katowice 2000, 190 s.