HALLO! TUTAJ MÓWI ANNA!
(Ralf Sauer)
Dzisiaj rozmawiałem z twoją nauczycielką od religii. Musisz się do niej lepiej odnosić!
Nie będę już nigdy uczęszczała na jej lekcje religii! Nigdy!
Dlaczego!
Ona jest nauczycielką, ale o Panu Bogu niczego od niej się nie nauczyłam!
Może nie uważałaś?
Uważałam dobrze, tylko ona o Bogu nic nie mówiła ...
Dlatego nic się od niej nie nauczyłaś?
Trochę, czasami...
A jednak! Co się dowiedziałaś?
Że ona się strasznie boi!
Co ty mówisz? Czego ona się boi?
Jeśli już nam coś tłumaczy, to robi w ten sposób, aby Pan Bóg nie stawał się większy. Tego właśnie się boi!
To co mówisz nie ma sensu! Czy Pan Bóg jest duży, czy może stać się większy?
Tak! Tak! Bóg jest bardzo duży...
A my jesteśmy mali!
Oczywiście, że jesteśmy mali!
I na tym ma polegać cała różnica?
Pewnie, bo gdyby nie było żadnej różnicy, to wszystko nie miałoby żadnego znaczenia! Musiałem zrobić dziwny wyraz twarzy, gdyż Anna tłumaczyła mi bardzo spokojnie.
Gdyby Pan Bóg był taki sam jak ja, wtedy na nic nie zwracałabym uwagi.
Zaczynam rozumieć: kiedy różnica jest duża, wtedy uwidacznia się wielkość Pana Boga ...
Jeśli pomyślę tylko o takiej właśnie różnicy, wtedy Pan Bóg staje się dla mnie większy!
Naprawdę?
Naprawdę! Ale nasza nauczycielka nigdy się nie zastanawia nad takimi sprawami, dla niej Pan Bóg nie staje się większy, On jest ciągle taki sam. Dlatego niczego od niej się nie nauczyłam ...
Powiedz mi, dlaczego chodzimy do kościoła? — spytała mnie Anna.
Aby Pana Boga lepiej rozumieć!
Mniej!
Co „mniej"?
Aby Pana Boga mniej rozumieć!
Chcesz się dzisiaj przede mną popisać?
Nie, wcale!
A jednak!
Nie! Pomyśl tylko: jeśli chodzisz do kościoła, wtedy Pan Bóg staje się dla ciebie bardzo, bardzo wielki. Jeśli jest On dla ciebie bardzo, bardzo wielki, wtedy Go zupełnie, wcale nie rozumiesz i wtedy dopiero wiesz wszystko!
Jeśli jesteś dzieckiem — mówiła Anna — wiesz wszystko. Pan Bóg siedzi na srebrnym tronie ma długą białą brodę i wąsy, a na jego głowie oczywiście złota korona. Pan Bóg zrobi dla ciebie wszystko, jeśli Go grzecznie poprosisz. Ale trochę później myślisz już inaczej: coraz trudniej przychodzi ci zrozumieć Pana Boga, ale jest to jeszcze możliwie. Aż nagle zdaje ci się, że nie można Go wcale pojąć, gdyż On nas nie słyszy, nie wysłucha naszej prośby np. o rower. Wreszcie przychodzi taka chwila, w której mówisz, że Boga zupełnie nie rozumiesz, że nie jesteś w stanie Go pojąć. I wtedy dopiero wiesz, że On jest bardzo, bardzo duży. Tak duży, jak ... jest w rzeczywistości.