Magiczne Sluby
Prolog
Bella
Samolot. Wiatr. Kolega Ben obok mnie. Adrealina i niesamowita radość oraz mój krzyk: Kocham to!!!!!! Jestem bardzo szczęśliwa. Nagle głos Bena kończy moją euforię: Kocham Cię!!!!. Udaję, że go nie słyszę, jednak chłopak domaga się odpowiedzi. Nie wiem co zrobić, więc decyduje się na moim zdaniem najlepszą odpowiedź. Rozkładam więc spadochron i krzyczę: Nie słyszę Cię! Wylądowaliśmy. Szybko pędzę po swoje rzeczy i się przebieram. Pędzę na lotnisko, bardzo mi się spieszy, więc Ben mnie odwozi. Wykrzykuję szybkie podziękowanie i biegnę w stronę wejścia na lotnisko. Niestety zatrzymuje mnie jego głos:
- Chcę żebyś została.
- Muszę lecieć. Spóźnię się na samolot.
- Zadzwoń do mnie.
- Dobrze- odkrzykuję w biegu, chociaż doskonale wiem, że jeżeli zdążę na ten samolot to już się z nim nigdy nie skontaktuje, ale on nie musi wiedzieć prawda?
W sumie nic mnie to nie obchodzi. Aha jestem Bella Swan. W razie jakbyście się jeszcze nie zorientowali to dzisiaj skoczyłam ze spadochronem w Hiszpanii. W tej chwili spieszę się na samolot, ponieważ jedna z moich przyjaciółek Rosalie bierze ślub za 5 godzin w Stanach, a ja jestem jedną z druhen. Więc musicie o mnie wiedzieć tyle: Jestem Isabella Swan, podróżnik, poszukiwacz przygód, samotny strzelec, dziennikarz i……..
NIE CIERPIĘ ŚLUBÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mam nadzieję, że wam się podoba. To mój pierwszy ff więc bardzo proszę o opinię. Jeżeli są błędy to bardzo przepraszam. I jeszcze jedno nie zmuszam nikogo do komentowania tego opowiadania w dalszych rozdziałach jednak pod tym musicie zostawić komentarz by dać mi znać czy mam dalej pisać. Informuję każdego kto o to poprosi przez PW. Mam nadzieje, że WAM się spodoba.
linka_1313
1