1
Magiczne
Sluby
2
Prolog
Bella
Samolot. Wiatr. Kolega Ben obok mnie. Adrealina i
niesamowita radość oraz mój krzyk: Kocham to!!!!!!
Jestem bardzo szczęśliwa. Nagle głos Bena kończy moją
euforię: Kocham Cię!!!!. Udaję, że go nie słyszę, jednak
chłopak domaga się odpowiedzi. Nie wiem co zrobić, więc
decyduje się na moim zdaniem najlepszą odpowiedź.
Rozkładam więc spadochron i krzyczę: Nie słyszę Cię!
Wylądowaliśmy. Szybko pędzę po swoje rzeczy i się
przebieram. Pędzę na lotnisko, bardzo mi się spieszy, więc
Ben mnie odwozi. Wykrzykuję szybkie podziękowanie i
biegnę w stronę wejścia na lotnisko. Niestety zatrzymuje
mnie jego głos:
- Chcę żebyś została.
- Muszę lecieć. Spóźnię się na samolot.
- Zadzwoń do mnie.
- Dobrze- odkrzykuję w biegu, chociaż doskonale wiem, że
jeżeli zdążę na ten samolot to już się z nim nigdy nie
skontaktuje, ale on nie musi wiedzieć prawda?
3
W sumie nic mnie to nie obchodzi. Aha jestem Bella Swan.
W razie jakbyście się jeszcze nie zorientowali to dzisiaj
skoczyłam ze spadochronem w Hiszpanii. W tej chwili
spieszę się na samolot, ponieważ jedna z moich
przyjaciółek Rosalie bierze ślub za 5 godzin w Stanach, a
ja jestem jedną z druhen. Więc musicie o mnie wiedzieć
tyle: Jestem Isabella Swan, podróżnik, poszukiwacz
przygód, samotny strzelec, dziennikarz i……..
NIE CIERPIĘ ŚLUBÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
4
Rozdział 1
Bella
Siedzę w samolocie, który ma opóźnienie, na dodatek obok
obleśnego, starego faceta, który ślini się na mój widok.
Lądujemy i już wiem, że spóźnię się na ślub, a moje
przyjaciółki Alice i Rose mnie zabiją. Wiem także, że będą
na mnie czekać, więc ślub będzie opóźniony. Po odprawie
szybko wybiegam z lotniska i wsiadam do pierwszej
taksówki w zasięgu mego wzroku. Na szczęście nie ma
korków, a wręcz przeciwnie drogi są prawie puste. Przed
kościołem czeka na mnie zdenerwowany Jasper. Widząc
go w takim stanie wiedziałam, że Alice będzie 10 razy
gorsza. Całuję przyjaciela w policzek i proszę, by zapłacił
za taksówkę. Teraz czeka na mnie najgorsze, muszę
zmierzyć się z dziewczynami. Gdy tylko dotarłam do drzwi
salki dla Panny Młodej, otworzyły się one gwałtownie i
zostałam wciągnięta przez Chochlika- Alice do środka. Bez
żadnego powitania, czy choćby jakiegokolwiek słowa,
wepchnęła mnie za parawan, wraz z sukienką, bielizną i
butami. Szybko się przebrałam, jednak dopiero teraz
5
zauważyłam, co mam na sobie i szczerze byłam w szoku.
Zwykła, prosta sukienka do samej ziemi, na grubych
ramiączkach, z dekoltem w kształcie litery V, pod biustem
odcinana grubą wstążką z kokardą w kolorze wiśniowym
zdecydowanie nie była w stylu Rose, a już na pewno nie w
stylu Alice. Może wreszcie pomyślały o tym, żeby mi to
ułatwić?
Jednak gdy zobaczyłam buty zrozumiałam, że sukienka
jest lekką rekompensatą, ponieważ miałam założyć
sandałki na tak wysokiej szpilce , że prawdopodobnie
zabiję się w drodze do ołtarza. Gdy Alice zobaczyła, że
jestem gotowa, szybko przeczesała moje włosy szczotką,
wcisnęła mi bukiet w ręce i szybko zaprowadziła do
Rosalie. Dobra, mówiłam, że Alice jest wściekła???
Cofam to. W porównaniu do Rose, Alice jest tylko trochę
zdenerwowana. Dziewczyna wyglądała jakby chciała mnie
zabić. Na szczęście wiedziałam, jak ją udobruchać. Jej
gniew zelżał, gdy zobaczyła, że przyniosłam jej mój stary
naszyjnik, który tak uwielbiała. Po prostu przytuliła mnie i
powiedziała: Isabello Swan! Zabiję Cię za to, że mój ślub
zacznie się 30 min po czasie, ale cieszę się, że jesteś.
Pocałowała mnie i wypchnęła za drzwi, ponieważ zaczęła
grać muzyka i musiałam wraz z Jessicą i Alice wejść do
kościoła. Przed drzwiami zdążyłam jeszcze pomyśleć:
Przedstawienie czas zacząć!!!!!!
6
Alice
Nie mogę uwierzyć, że znów to zrobiła. 30 min przed
ślubem ja i Rose, byłyśmy zirytowane, 10 min przed
ślubem zdenerwowane. Gdy nadeszła godzina, w której
miał się zacząć ślub byłyśmy wkurzone, ale już 5 min
później wiedziałyśmy jedno zabijemy Bellę!!!!!! Rosalie już
prawie podjęła decyzję, by zacząć bez niej, gdy
usłyszałyśmy, że ktoś biegnie. Wiedziałam, że to ona, po
prostu to czułam. Otworzyłam drzwi, wciągnęłam ją do
środka i wraz ze strojem, wepchnęłam za parawan. 5 min
później była gotowa. Widziałam, że suknia jej się podoba.
Szybko przeczesałam jej włosy, wepchnęłam bukiet w ręce
i zaprowadziłam do Rose. Gdy Bella dała jej swój
naszyjnik, Rosalie powiedziała dokładnie to, o czym
pomyślałam: Isabello Swan! Zabiję Cię za to, że mój ślub
zacznie się 30 min po czasie , ale cieszę się, że jesteś. Potem
szybko szłyśmy do kościoła.
Bella
Szłyśmy wolno środkiem kościoła. Najpierw Jessica, potem
Alice i na końcu ja. Zobaczyłam Emmetta. Prezentował się
świetnie, jednak jego mina mówiła: Cieszę się, że jesteś, ale
mimo to cię zabije! Ustawiłyśmy się przy ołtarzu, muzyka
zmieniła się i weszła Rose. Dopiero teraz zauważyłam, co
7
ma na sobie i to wprawiło mnie w jeszcze większe
osłupienie, niż moja suknia. Rose, która zawsze lubiła
krzykliwe stroje , kroczyła środkiem kościoła, trzymając
ojca pod rękę w zwyczajnej, prostej, czysto białej sukni,
bez żadnych dodatków, z krótkim trenem. Jeszcze bardziej
zdziwiłam się, że Rosalie, która zawsze mówiła, że welon
jest totalnie brzydki i niegustowny oraz, że nigdy go nie
założy miała na głowie taki do samej ziemi. Wyglądała
pięknie, zresztą jak zawsze. Przecież to blond włosa Rose z
wyglądem modelki. Ceremonia przebiegła szybko.
Oczywiście oboje powiedzieli „tak”, nikt nie znał powodu
dla którego nie mogliby być razem i na końcu się
pocałowali. Jak zwykle nudy!!! Wiem, wiem. Większość
dziewczyn o tym marzy, ale ja do tej większości nie należę.
Wręcz przeciwnie, ja tego nie chcę!!! Po tym jak dałam
Rosalie i Emmettowi prezent, zaczęłam zastanawiać się,
gdzie jest Alice, która zniknęła zaraz po przyjeździe do
Sali Weselnej. Wzięłam dwa kieliszki szampana i poszłam
jej szukać. Oczywiście znalazłam ją w damskiej ubikacji z
Jasperem. Nie mogłam tak po prostu odejść. Zła Bella
musiała im przeszkodzić hehe.
- Wow. Ledwo zaczęło się wesele, poczekajcie do nocy, aż
goście będą całkowicie zalani. Alice przyniosłam Ci
szampana.- i zrobiłam minę niewinnego dziecka. Jasper
spalił buraka, poprawił się i poszedł, natomiast Alice
przyzwyczajona do moich akcji została ze mną. Ale
wiedziałam, że czeka mnie ta rozmowa.
8
- Znów się spóźniłaś. Brawo. Rose o mało się nie rozpłakała.
Rozumiem, że na ślub Lauren, Angeli i Iriny się spóźniłaś,
ale na ślub Rose, jednej z twoich najlepszych przyjaciółek?-
zaczęła swoją przemowę- Jako druhna powinnaś wspierać
Pannę Młodą, pomagać jej.
- Daj spokój. Wiesz, że nie cierpię tej całej szopki. A poza
tym, bez przesady, w ciągu dwóch miesięcy byłam druhną
cztery razy! To jest beznadziejne!
- Nie narzekaj. Ja pomagałam w przygotowaniach.
Chodziłam do kwiaciarni, kosmetyczki, fryzjera, firmy
Cateringowej, kościoła. Pomagałam wybrać samochód,
lokal, zespół. Nadzorowałam prace dekoratorów. Kupowałam
z Rose sukienkę, pomagałam jej dobrać dodatki, doradzałam
z fryzurą. Byłam z nią gdy wybierała sukienki i dodatki dla
druhen oraz zaproszenia. Mało tego , pomagałam
Emmettowi i chłopakom w kupnie garniturów. A ty co
zrobiłaś?- Odpowiedziałam po jakichś 2 min, bo byłam w
szoku. Zdecydowałam się zmienić temat. Wiem, że Alice to
podłapie i zakończy wykład.
- Ty to kochasz i wiesz o tym wszystko, a ja tego nie cierpię i
nie wiem nic o tym. A tak w ogóle to skoczyłam ze
spadochronem!- po jej minie widziałam, że załapała, i że
zacznie się luźna rozmowa.
- Sama?- zapytała z uniesionymi brwiami
- Z kolegą- odpowiedziałam szczerze. Nigdy jej nie
okłamuje.
- Hmmmm z przystojnym kolegą??? Tylko skakałaś???
9
- Hej. Przepraszam bardzo to ty na każdy weselu bzykasz się z
Jasperem w toalecie- i wystawiłam jej język jak mała
dziewczynka.
- Zazdrościsz?
- Oczywiście
- Wiesz może ty też byś mogła, gdybyś przebywała gdzieś
dłużej niż tydzień- zaczyna się pomyślałam
- Nie mogę. Piszę o podróżach i przygodach. A poza tym ja
nie nadaje się do związków!!!!
- Taaaaa. Słyszę to od 5 lat!- postanowiłam zmienić temat
po raz kolejny i już wiedziałam na jaki. Pończochy
strasznie mnie cisną. Zapytałam więc:
- Jaki rozmiar pończoch mi kupiłyście? Strasznie cisną.
- Ten co zawsze 2.
Bez skrupułów zdjęłam je i wyszłyśmy z łazienki. Po
drodze minęłyśmy staw, do którego wyrzuciłam
pończochy. Zanim Alice zdążyła to skomentować, znalazła
nas Jessica z informacją, że za chwile podadzą tort, więc
poszłyśmy do stolika. Tort był pyszny, ale potem ojciec
Rose, Pan Hale, rozpoczął swój nudny toast, który brzmiał
bardziej jak reklama. Gdy myślałam, że zasnę, usłyszałam
jak mówi:
- Wypijmy za zdrowie Młodej Pary- więc postanowiłam się
wtrącić. Wzięła, do ręki kieliszek i powiedziałam:
- Za małżeństwo. Wesoły koniec namiętności.
10
Zaczęła się zabawa, a ja coraz więcej piłam i tańczyłam.
Rosalie
Cieszę się, że Bella dotarła. Ślub miną sprawnie. Toast taty
był nudny i brzmiał bardziej jak reklama, ale to co
powiedziała Bella o namiętności, było przesadą. Niestety,
powiedziała to Bella i gdy zobaczyłam jak dobrze się bawi,
nie mogłam zrobić jej awantury. Jednak po 22 była tak
zalana, że ledwo kontaktowała. Gdy powiedziała mojemu
dziadkowi, że żałuje iż to nie z nim straciła dziewictwo i
jak gdyby nigdy nic poszła tańczyć z Jasperem,
powiedziałam do Alice i Jessici:
- Dobrze, chyba starczy. Zabiorę ją stąd.
- Daj spokój- powiedziała Alice
-Tak, widzisz jak dobrze się bawi- poparła ja Jessica
-Powiedziała mojemu dziadkowi, że żałuje iż to nie z nim
straciła dziewictwo- broniłam się.
- Na pewno go ucieszyła. Przecież wiesz jak nie cierpi
ślubów. Musi odreagować. Ciesz się, że nie zaczęła przy nim
robić striptizu jak przed dziadkiem Iriny – broniła jej Alice.
Jednak problem sam się rozwiązał, bo Bella właśnie
skończyła tańczyć z Jasperem, podbiegła do nas i
powiedziała:
-Świetna impreza. Idę szukać pończoch.
11
I już jej nie było. Po prostu wybiegła.
Bella
Zaczęłam tańczyć i pić. W pewnym momencie byłam tak
pijana, że powiedziałam jakiemuś staruszkowi, że żałuje iż
to nie z nim straciłam dziewictwo . Po tańcu z Jasperem
zbiegłam z parkietu. Znalazłam dziewczyny i
powiedziałam im, że świetnie się bawię oraz, że idę szukać
pończoch. Wybiegłam na podwórko i nie zwalniając
tempa, biegłam do stawu. Weszłam do wody i szukałam ich
już dobre 5 min, gdy usłyszałam za sobą męski głos:
- Są po lewej….
http://www.wedding.w8w.pl/SUKNIE/SUKNIE%20DLA%20DRUHEN/slides/jh5722.ht
ml
suknia druhny, coś podobnego do tego ale nie do końca to
http://www.slubne.pl/index.php?pid=3&col=1&item_id=3085&cmd=show_item&gallery
_id=&shift=7-
suknia Rose, coś podobnego do tego modelu ale też nie do końca
12
Rozdział 2
Bella
Zastygłam w bezruchu. Głos był tak piękny, że musiałam
zobaczyć jego właściciela, dlatego obróciłam się powoli.
Zamarłam. W świetle latarni stał najprzystojniejszy facet,
jakiego w życiu widziałam. Ubrany był jak każdy
mężczyzna na ślub. Miał na sobie czarny garnitur, zieloną
koszulę i zielono-czarny krawat. Kasztanowe włosy były
utrzymane w cudownym nieładzie. Wpatrywałam się w
niego jakieś 5 min. Doszłam do wniosku, że muszę coś
powiedzieć, ale nie miałam pojęcia co. Dlatego wybrałam
bardzo wyszukane pytanie:
- Co?- cudownie Bello, pomyślałam.
- Są po lewej.- Dalej patrzyłam na Niego jak ciele w
malowane wrota więc wyjaśnił- Twoje pończochy są po
lewej.
No więc ruszyłam w kierunku moich pończoch, gdy znowu
mi przerwał.
- Idziesz w prawą stronę. Pończochy są w lewą-
zarumieniłam się i zmieniłam kierunek, Rzeczywiście były
tam.
13
- Dziękuję bardzo. Musiały mi się ześlizgnąć, gdy
przechodziłam koło stawu.
- Z pewnością same się zsunęły. Przecież ty ich na pewno nie
zdjęłaś i nie wyrzuciłaś- powiedział z sarkazmem.
- Sugerujesz, że kłamię?- zapytałam unosząc brwi.
- Gdzież bym śmiał- odpowiedział. Postanowiłam, że czas na
zmianę tematu.
- Piękna noc.
- Nawet bardzo.
- Cudowny księżyc i gwiazdy
- Zaiste
- Jest bardzo gorąco. Aż chce się pływać- powiedziałam,
uśmiechając się dwuznacznie.
- Nie za bardzo.
- Hmmm. Masz żonę lub dziewczynę, czy po prostu jesteś
prawiczkiem i nudziarzem?- zapytałam- Czy może jesteś
gejem?
- I to wszystko wywnioskowałaś z tego, że nie mam ochoty
pływać?
- Ta koszula jest gejowska.
- Co z nią jest nie tak?
- Czy powiedziałam, że jest z nią coś nie tak?
14
- No wiesz. Zawsze warto poznać opinię kobiety o stroju.
Zwłaszcza druhny, która upiła się i szuka pończoch w stawie.
Byłam niesamowicie wkurzona. Wyszłam ze stawu i już
miałam iść jak najdalej od niego, gdy usłyszałam:
- Jesteś przemoczona. Wsadzę Cię do taksówki.
- Nie, dziękuję. Sama umiem o siebie zadbać.-
Odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku kuchni. Weszłam
do pomieszczenia, które teraz było puste. Wzięłam
szampana i zaczęłam pić go z butelki. Było mi zimno w
nogi, więc doszłam do wniosku, że poszukam skarpetek. I
wtedy znowu usłyszałam ten głos:
- Wiesz, w niektórych częściach świata to, że kuchnia jest
zamknięta oznacza, iż nie można z niej korzystać.
- No cóż, w niektórych częściach świata mężczyzna nie
chodzi za kobietą, gdy ta wyraźnie ma go dość.
- Zostaw tego szampana. Już jesteś pijana
- Jak już Ci mówiłam, nie jestem dzieckiem i robię to, na co
mam ochotę
- Czego szukasz?
- Skarpet
- I myślisz, że znajdziesz je w kuchni?
- Tak
- Na jakiej podstawie tak sądzisz?
15
- Gdybym była personelem schowałabym je tu w razie gdyby
zalało kuchnię.
Facet podniósł mnie jakbym nic nie ważyła, posadził na
blacie i kazał siedzieć. Oczywiście się wściekłam:
- Nie jesteś ani moim facetem, ani moim ojcem, ani moim
przyjacielem. Nie znam Cię, więc nie możesz mi rozkazywać!
- Wystarczy! Dość tego!- powiedział i założył mi swoją
marynarkę na ramiona. Gdy się przybliżył by to zrobić
pomyślałam, że zamiast się kłócić moglibyśmy robić coś
innego. Położyłam się na blacie i powiedziałam:
- Dasz mi buzi?
- Nie, bo nic byś nie pamiętała.
- To co?
- Dla mnie to problem, chyba powinienem iść- i tak po
prostu wyszedł. Wkurzona i odtrącona wyszłam z kuchni.
Spotkałam jakiegoś dzieciaka, który był kelnerem i
zaczęliśmy rozmawiać. Poczułam, że muszę komuś
powiedzieć co mnie trapi:
- Wiesz Alec, nie czuję się samotna. Nie na co dzień. Robię to
co kocham, piszę i podróżuję, i to jest moje życie. Ale potem
przyjeżdżam na taki ślub i widzę, że wszyscy mają partnerów
do tańca- wyżaliłam się.
Ja mogę z tobą zatańczyć- odpowiedział. Zgodziłam się,
więc zaczęliśmy tańczyć. Wtedy mnie pocałował. Nie
chciałam tego, nie podobało mi się, ani nie sprawiło mi to
16
przyjemności. I wtedy znowu usłyszałam Ten głos. Mówił
do taksówkarza:
- Upewni się Pan, że ona wróci do domu?- powiedział,
wskazując na mnie i zapłacił mu.
- Sama mogę o to zadbać- krzyknęłam, ale jego już nie było.
Poszedł sobie. Nie pozostawało mi nic innego, tylko
schować swoją dumę do kieszeni i wsiąść do taksówki.
Podałam kierowcy adres domu mojego ojca i pojechałam.
Edward
Cholera. Jestem taki zajęty, a dzisiaj muszę być na ślubie
córki bardzo ważnego gościa. Trudno, pomyślałem. Mus to
mus. Założyłem czarny garnitur, zieloną koszulę i zielono-
czarny krawat.. Gdy dotarłem do kościoła, zaparkowałem
moje Volvo i wypełniając swój obowiązek ruszyłem w jego
kierunku. Zająłem miejsce z tyłu, cały czas patrząc na
zegarek. Jestem punktualny, więc zirytowało mnie to, że 20
min po czasie ślub jeszcze się nie zaczął. Już miałem wyjść,
gdy zaczęła grać muzyka i weszły druhny. Pierwsza była
szatynką, w której nie było nic szczególnego. Druga miała
sterczące włosy koloru czarnego i przypominała chochlika.
Ostatnia szła ONA. Przyciągnęła mój wzrok na dobre.
Piękne brązowe włosy spływały kaskadami na jej plecy.
Piękne oczy w kolorze czekolady, świeciły iskierkami.
Suknia druhny uwydatniała jej idealne kształty. Muzyka
zmieniła się, więc zapewne wchodziła Panna Młoda,
17
jednak ja nawet na nią nie spojrzałem. Widziałem tylko
piękną brunetkę. Ceremonia przebiegła w miarę szybko.
Na przyjęciu weselnym obserwowałem ją cały czas.
Złożyła życzenia Parze Młodej i zniknęła z dwoma
kieliszkami szampana. Podszedłem do Nowożeńców i
złożyłem im życzenia. Po jakichś 15 min zauważyłem, że
Piękna wychodzi z ubikacji wraz z inną druhną. I wtedy
zrobiła coś, czego bym się w życiu nie spodziewał.
Wyrzuciła swoje pończochy do stawu. Później jak gdyby
nigdy nic podeszła do stolika. Tort był pyszny. Potem
Ojciec Panny Młodej wygłosił toast, który brzmiał
bardziej jak reklama. Gdy powiedział: Wypijmy zdrowie
młodej Pary, Piękna odezwała się: Za małżeństwo, wesoły
koniec namiętności.
Później cały czas piła i tańczyła. Jednak w pewnym
momencie wybiegła. Ruszyłem za nią i zobaczyłem, że jest
w stawie, pewnie szukała pończoch. Zobaczyłem, że są po
jej lewej stronie więc zawołałem:
- Są po lewej- obróciła się powoli i stała bezruchu jakieś 5
min. Albo tak zaszokował ją fakt, że ktoś ją widział albo
była tak bardzo pijana. W końcu zapytała:
-Co?
- Są po Twojej lewej- dalej nie wiedziała o co chodzi, więc
wyjaśniłem- Twoje pończochy są po lewej.
Kiwnęła głową i ruszyła w prawo. Tak, była bardzo pijana.
- Idziesz w prawą stronę. Pończochy są w lewą- zarumieniła
się i zmieniła kierunek. Wyglądała bardzo słodko.
18
- Dziękuję bardzo. Musiały mi się ześlizgnąć, gdy
przechodziłam koło stawu.
- Z pewnością się zsunęły. Przecież ty ich na pewno nie
zdjęłaś i nie wyrzuciłaś
- Sugerujesz, że kłamię?
- Gdzież bym śmiał- miałem ochotę się roześmiać.
Zmieniła temat:
- Piękna noc
- Nawet bardzo
- Cudowny księżyc i gwiazdy
- Zaiste
- Jest gorąco. Aż chce się pływać
- Nie za bardzo
I wtedy zaczęła się kłótnia nawet nie wiem o co. Zarzuciła
mi, że jestem gejem, a ja jej oczywiście musiałem
odpowiedzieć. W końcu wkurzona poszła w kierunku
kuchni. Nie mogłem jej zostawić tak samej. Była bardzo
pijana, więc poszedłem za nią. Była w kuchni, piła
szampana. Gdy rzuciłem coś o tym, że gdy kuchnia jest
zamknięta to się z niej nie korzysta, ona odpowiedziała coś
o tym, że faceci nie chodzą za kobietami gdy te mają ich
dość. Okazało się, że szuka skarpet w tej kuchni, i że sądzi,
że je znajdzie. Miałem dość. Posadziłem ją na blacie i
założyłem swoją marynarkę. Wkurzyło ją to. Potem
19
jednak położyła się na nim i chciała się ze mną przespać.
Nie mogłem tego zrobić, bo by nie pamiętała.
Powiedziałem jej to i wyszedłem. Zabawa trwała, jednak
ja już nie miałem na nią ochoty, postanowiłem iść do
domu. Wychodząc, zauważyłem ją tańczącą i całującą się z
kelnerem. Zapłaciłem taksówkarzowi, żeby zawiózł ją do
domu i odszedłem. Dojechałem w 5 min. Wszedłem pod
prysznic i położyłem się do łóżka. Przed snem
zastanawiałem się, czy wkurzyła się wtedy przy stawie na
mnie, bo wypowiedź o pływaniu była dwuznaczna. Z
takimi myślami zasnąłem. Oczywiście, śniła mi się Piękna.
Bella
Dojechałam do domu. Postanowiłam nie budzić taty, tylko
wspiąć się do swojego pokoju po drzewie. Niestety,
potknęłam się o kosz i narobiłam takiego hałasu, że ojciec
w ciągu minuty zapalił światło i otworzył drzwi.
- Co ty do cholery robisz?
- Wróciłam!
- Zauważyłem. Co robisz pod tym drzewem?
- Nie chciałam cię obudzić!
- To nie wchodź w kosz na śmieci o 2 w nocy. Ohhh Isabello
klucz nadal jest pod wycieraczką!- zaczyna się. Czemu on
nie może mówić do mnie Bella? Wie przecież, że
nienawidzę gdy ktoś mówi do mnie Isabella.
20
-Tato przepraszam, że Cię obudziłam.
- Mogłaś po prostu zadzwonić i powiedzieć: Tato przyjadę do
domu
- A co? Zrobiłbyś przyjęcie powitalne? Wywiesiłbyś napis
„Witaj w domu”? Upiekłbyś ciasto?- popatrzył na mnie tym
wzrokiem- No dobrze, powinnam była to zrobić.
Zamierzałam to zrobić.
- Tak jasne. Wiesz martwię się o Ciebie. Nie masz żadnego
celu w życiu
- Naprawdę? Ja tak nie uważam
- Chcę żebyś miała prawdziwe życie: poważną pracę,
zobowiązania, męża i dzieci
- Ja mam prawdziwe życie ale Ciebie to nie obchodzi! Masz
to gdzieś! Widzisz tylko takie życie jakie miałeś zanim mama
zmarła! Wszystko inne uważasz za złe!!!!!!- wybiegłam po
schodach i trzasnęłam drzwiami do swojego pokoju.
Położyłam się spać, jednak długo myślałam o Pięknym
Idiocie. Przypominałam sobie jego wygląd, i myślałam jak
może mieć na imię. W końcu zasnęłam i oczywiście śnił mi
się ON!!!
21
Rozdział 3
Bella
Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Całą noc śniłam o
tym dupku i teraz też nie mogę przestać o nim myśleć.
Jednak po 5 minutach przypomniałam sobie kłótnie z
ojcem i poczułam wyrzuty sumienia. W końcu on chce dla
mnie dobrze, nie powinnam na niego krzyczeć, a już na
pewno nie powinnam mu powiedzieć tego, co
powiedziałam.. Postanowiłam przeprosić go i zrobić mu
śniadanie. Szybko wstałam i poszłam pod prysznic. Gorąca
woda zawsze mnie dobudza. Po 10 minutach wyszłam spod
prysznica, wytarłam się i owinąwszy się ręcznikiem
ruszyłam w kierunku szafy. Ubrałam niebieskie szorty,
T-shirt w tym samym odcieniu i japonki. Zeszłam do
kuchni, przygotowałam jajecznicę i nalałam do szklanki
soku pomarańczowego. Wszystko położyłam na tacy.
Otwierając drzwi do pokoju ojca powiedziałam: Tato
przepraszam.
Jednak Charlie nie odpowiedział, a ja upuściłam tacę, gdy
tylko rozejrzałam się po jego pokoju. Tata leżał na
podłodze. Szybko wezwałam karetkę, a sama
przygotowałam sobie swój telefon i dokumenty swoje i
ojca. Karetka dotarła po 5 może 10 minutach. Okazało się,
22
że tata miał zawał. Pojechałam z nimi do szpitala. W
drodze napisałam SMSa do Alice:
Alice, mój tata miał zawał. Nie przyjeżdżaj tutaj, proszę.
Potrzebuję samotności, dlatego napisałam. Wyłączę telefon,
więc nie martw się, jeżeli nie będziesz mogła się do mnie
dodzwonić.
Wiedziałam, że uszanuje to i nie przyjedzie.
Tata obudził się dopiero rano następnego dnia. Od razu po
przebudzeniu zapytał:
- Co mi jest? Zawał? Wylew? Czy wszystko na raz?
- Nie, tylko zawał.
- Dzięki Bogu.
- Tato, przepraszam za te słowa w noc, kiedy przyjechałam.
- Nie ma sprawy skarbie. Nie powinienem był się wtrącać. To
twoje życie. Ale wiesz co, potrzebuje mojego terminarza.
Zabrałaś go??
- Do karetki?
- Muszę zadzwonić do Edwarda Cullena, mojego zastępcy.
Mam problem.
- Jesteś w szpitalu tato. Powinieneś odpocząć.
- Ja tak nie uważam.
- Cóż, skoro już tu jestem, czego potrzebujesz?
23
- Szczoteczki do zębów, nowego naczelnego i przede
wszystkim mojego TERMINARZA!!!!
- Naczelnego?- zdziwiłam się
- Odeszła Victoria Walsh, jedna z moich naczelnych. Dostała
lepszą propozycję.
I wtedy wpadłam na genialny pomysł.
- Ja mogę to zrobić.
- Oh, to dobrze kochanie. Terminarz leży na moim biurku.
Dziękuję- nie zrozumiał mnie
- Nie o to mi chodzi. Zostanę naczelną jednego z twoich
pism- popatrzył na mnie tak, jakbym zwariowała- mówię
serio. Jestem dziennikarką. Poradzę sobie. Które to pismo?
-Nigdy przecież nie byłaś redaktorem.
- Odkąd byłam dzieckiem, obserwowałam pracę redaktora.
Poradzę sobie. Które to pismo? To o trawnikach, jedzeniu,
urządzeniu domu, samochodach?
- Dobrze Isabello. Od dziś jesteś redaktorem naczelnym
„Magicznych Ślubów”. A teraz zmykaj do domu, jutro twój
pierwszy dzień.
Myślałam, że się rozpłacze. Ja, Bella Swan,
najprawdopodobniej jedyna dziewczyna w Stanach, która
nie cierpi ślubów, od jutra będę redaktorką naczelną
pisma o ŚLUBACH!!!!!!!! Zabijcie mnie, błagam.
Wiedziałam czego potrzebuję: rozmowy z Alice i Rose.
24
Postanowiłam do nich zadzwonić. Najpierw do Rose, która
nie pojechała w podróż ślubną z powodu pracy Emmetta.
- Hej
- Hej Bella
- Rosalie możemy się spotkać? Zaraz zadzwonię też do Alice.
- Jasne, że możemy się spotkać. A do Alice nie musisz
dzwonić, bo właśnie u niej jestem.
- Świetnie. Będę tam za 10 minut.
Szybko wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki i
podałam adres Alice. Dotarłam tam w 8 minut i biegiem
ruszyłam do drzwi. Czekały na mnie obie.
- Cześć
- Cześć. Co się stało??- powiedziały jednocześnie.
- No więc, zostałam redaktorką jednego z pism mojego ojca.
- Gratulacje- powiedziała Alice.
- Dołączam się- powiedziała Rosalie
Jednak coś w mojej minie kazało im przestać.
- Bello nie cieszysz się?- zapytała Alice.
- O matko, Bello, które to pismo?- spytała Rose.
- Wiecie, to tylko aż tata wyzdrowieje. Później znajdzie kogoś
innego.
25
- Bello, mam nadzieje, że to nie jest ta gazeta o
samochodach?- drążyła Rosalie.
- Gorzej
- O cholera jasna- powiedziały jednocześnie i zaczęły
mówić na zmianę. Alice zaczęła
- Nie!
- To niemożliwe!
- Twój tata nie zrobił z Ciebie…
- redaktora…
- „ Magicznych Ślubów” prawda?- krzyknęły obie na
koniec.
- Tak. Właśnie tak. Zrobił ze mnie redaktora pisma o
ślubach. Ja w piśmie dla młodych par. Ja, całkowita
przeciwniczka tych szopek, zaczynam od jutra!!!!!!
- Spokojnie, dasz sobie radę- powiedziała Alice
- Tak, wierzymy w Ciebie- potwierdziła Rose
I obie mnie przytuliły. Potem przez kilka godzin
rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym i opychałyśmy się
kalorycznym jedzeniem. Potem pojechałam do domu, a
ponieważ było już dość późno położyłam się spać. Moja
ostatnia myśl przed zaśnięciem to: Jutro zaczyna się
piekło!!!!!!!
26
Rosalie
Siedziałam właśnie u Alice, gdy zadzwoniła Bella.
Powiedziała, iż musi pogadać, i że będzie tu za 10 minut. I
rzeczywiście pojawiła się po tylu.
- Cześć
- Cześć. Co się stało?- odpowiedziałyśmy obie z Alice
równocześnie.
- No wiec, zostałam redaktorką jednego z pism mojego ojca.
- Gratuluję- powiedziała Alice
- Dołączam się
Jednak Bella się nie cieszyła.
- Bello, nie cieszysz się?- spytała Alice
- O matko, Bello, które to pismo?- również się zdziwiłam
- Wiecie, to tylko aż tata wyzdrowieje. Później znajdzie kogoś
innego.
- Bello, mam nadzieje, że to nie jest ta gazeta o
samochodach- drążyłam
- Gorzej
- O cholera jasna- krzyknęłyśmy obie z Alice, a potem
zaczęłyśmy mówić na zmianę. Oczywiście Alice zaczęła:
- Nie!!!
- To niemożliwe!
27
- Twój tata nie zrobił z Ciebie…
- redaktora…
- „Magicznych ślubów” prawda??- skończyłyśmy
jednocześnie.
- Tak. Właśnie tak. Zrobił ze mnie redaktora pisma o
ślubach. Ja w piśmie dla młodych par. Ja, całkowita
przeciwniczka tych szopek, zaczynam od jutra.
- Dasz sobie radę- powiedziała Alice
- Tak wierzymy w Ciebie- potwierdziłam
I przytuliłyśmy ją obie. Kurczę, biedna Bella.
Bella
Rano obudził mnie głos budzika. Szybko wstałam i
poszłam pod prysznic. Przerażona poszłam w kierunku
szafy, zastanawiając się co ubrać. Zdecydowałam się na
zwykłe jeansy i bluzkę w kolorze zielonym. Tak to jest mój
styl. Zadzwoniłam po taksówkę, jedząc między czasie
drożdżówkę. Gdy przyjechała taksówka wsiadłam do niej i
podałam adres. Niecałe 20 minut później wysiadłam pod
budynkiem, w którym znajdowała się redakcja
„Magicznych Ślubów”. Weszłam do środka i pojechałam
windą na swoje piętro. Czułam się nieswojo w windzie
koloru różowego, więc nie mogłam się doczekać, aż
wysiądę. Jednak gdy to zrobiłam, od razu bardzo
28
zatęskniłam za windą. Tu też było różowo. Jakby tego było
mało, pomieszczenie było wypełnione aranżacjami
kwiatowymi, sukniami ślubnymi, modelami altanek i
wieloma innymi rzeczami, które są potrzebne by urządzić
ślub. W recepcji, pod ogromnym, różowym napisem
„Magiczne Śluby” siedział blond włosy chłopak, ubrany w
garnitur, z pilniczkiem, którym piłował paznokcie. Gdy
tylko mnie zauważył, powiedział:
- Pani jest zapewne Isabella Swan
- Bella. Wolę żebyś mi mówił Bella. A ty jesteś?
- Mike. Mike Newton. Jestem twoim asystentem. Proszę tylko
mnie nie zwalniaj. Wszyscy nie mogą się doczekać, aż cie
poznają. Nigdy o tobie nie słyszeli. Czekają na Ciebie.
W tym momencie zamilkł, ponieważ za drzwiami czekał na
mnie cały zespół. Wszyscy się przedstawili i jak zdążyłam
zauważyć wszyscy byli elegancko ubrani. Imion niestety
nie zapamiętałam. Opowiedziałam im, dlaczego jestem
redaktorem naczelnym, później powiedziałam:
- Mam tu pracować, aż mój tata wyzdrowieje, obiecuje dać z
siebie wszystko, ale będę z wami szczera. Uważam, że
małżeństwo to koniec miłości, namiętności i jakiegokolwiek
uczucia.- zapaliłam papierosa- No bo proszę was. Dlaczego
w świecie intercyz, zdrad, feminizmu, przedmałżeńskiego
seksu, kobiety nadal pakują się w małżeństwo? Dlaczego
same skazują się na to więzienie?
W tej chwili uruchomił się alarm, który ostrzega o
pożarze, wywołany przez dym z mojego papierosa, więc
29
wszyscy zaczęli się rozchodzić. Dodałam tylko
przekrzykując wszystkich: Pamiętajcie, nigdy nie pakujcie
się w małżeństwo.
Teraz Mike zaprowadził mnie do mojego gabinetu, który
też był różowy. Po drodze przekonałam się, że to będzie
mój przyjaciel w tym piekle. Na dodatek jest gejem.
Idealnie. Nigdy nie powie mi, że mnie kocha. Postanowiłam
zadzwonić do Alice:
- Dzień dobry, tu przychodnia. W czym mogę pomóc?
- Alice?
- Tak to ja
- Od kiedy ginekolog odbiera telefony?
- Akurat byłam w pobliżu.
- Słuchaj, jestem w piekle. Na dodatek wszystko w tym piekle
jest różowe.- i w tym momencie potknęłam się o zasłonę,
zaplątałam się w nią i upadłam- A!!!!!
- Co się stało?
- Potknęłam się
- Aha. No i jak ci idzie debiutantko?
- Jest do bani. Wszystko jest różowe, a na dodatek nie można
palić.
- Wow. Co za optymizm. Słuchaj muszę lecieć.
- No dobra. Pa
30
I w tej chwili ktoś zapukał do drzwi, jednocześnie je
otwierając:
- Źle trafiłem?
Zaczęłam wyplątywać się z zasłony. O dziwo szybko mi
poszło. I wtedy zobaczyłam tego faceta z wesela. Szybko się
pozbierałam, usiadłam za biurkiem i powiedziałam:
-To ty? Jak mnie znalazłeś?
- Słucham?
- Mam ci oddać kasę za taksówkę?
- Jestem zdziwiony, że pamiętasz.
- Oczywiście, że pamiętam. Byłam tylko trochę zmęczona.
- Raczej całkowicie pijana.
- Ja swoje, ty swoje. Możemy się kłócić do jutra.
- Masz rację. Wychodzę.
Jednak po 2 sekundach wrócił.
- Kim jest Isabella Swan?
- To ja.
- Aha. Czyli jednak cię nie zostawię w spokoju. Jestem
Edward. Chodź za mną to ci wszystko wytłumaczę.
To co powiedział wytrąciło mnie z równowagi. To nie może
być on. Postanowiłam iść.
- Ty jesteś Edward? Edward Cullen? Zastępca mojego taty?
31
- Tak rozmawiałem z nim dziś rano. Mam cię nadzorować
przez parę tygodni, a właściwie pilnować cię.
- Ale mówił, że mi ufa.
- Tak, jako kobiecie, człowiekowi. Ale musisz sobie
zapracować na to by ci zaufał jako redaktorowi.
I wtedy zadzwonił mój telefon. Mina Edwarda mówiła:
Wyłącz to natychmiast. Więc po prostu to zrobiłam.
- Przepraszam
- Zebranie jest za godzinę.
No cóż, muszę pogadać z Alice. Wsiadłam do taksówki i
pojechałam.
Edward
Właśnie rozmawiałem z Charliem Swanem, którego jestem
zastępcą. Kazał mi nadzorować nowego naczelnego
„Magicznych Ślubów” przez parę tygodni. To jego córka
Isabella Swan. Wszedłem do redakcji i poszedłem prosto
do jej biura. Zapukałem, otwierając jednocześnie drzwi.
Na podłodze leżała zawinięta w zasłonę kobieta.
- Źle trafiłem?
Kobieta, na dźwięk mojego głosu błyskawicznie wyplątała
się z zasłony. I nie uwierzycie, przede mną stała ta pijana
32
druhna w jeansach i zielonej bluzce. To ona pierwsza się
odezwała.
- To ty? Jak mnie znalazłeś?
- Słucham?
- Mam ci oddać kasę za taksówkę?
To mnie zszokowało. Ona nie mogła tego pamiętać. Była
zbyt pijana.
- Jestem zdziwiony, że pamiętasz.
- Oczywiście, że pamiętam. Byłam tylko trochę zmęczona.
- Raczej całkowicie pijana.
- Ja swoje, ty swoje. Możemy się kłócić do jutra.
- Masz rację. Wychodzę.
Jednak gdy wyszedłem i spojrzałem na drzwi wyraźnie
pisało:
Redaktor naczelny: Isabella Swan.
Musiałem tam wrócić.
- Kim jest Isabella Swan?
- To ja.
- Aha. Czyli jednak cię nie zostawię w spokoju. Jestem
Edward. Chodź za mną to ci wszystko wytłumaczę.
- Ty jesteś Edward? Edward Cullen? Zastępca mojego taty?
33
- Tak, rozmawiałem z nim dziś rano. Mam cię nadzorować
przez parę tygodni, a właściwie pilnować cię.
- Ale mówił, że mi ufa.
- Tak, jako kobiecie, człowiekowi. Ale musisz sobie
zapracować na to, by ci zaufał jako redaktorowi.
I wtedy zadzwonił jej telefon. Zirytowało mnie to, w końcu
była w pracy. Posłałem jej wzrok: Wyłącz to natychmiast.
Chyba zrozumiała, bo to zrobiła.
-Przepraszam
- Zebranie jest za godzinę
I wszedłem do gabinetu. Sadząc po jej toaście z wesela, ona
nie cierpi ślubów. To będzie ciekawe doświadczenie.
Bella
Weszłam do przychodni. Alice była zapracowana, więc
sama wpisałam się na jej listę jako Mocna Prezerwatywa.
Wychodząc z gabinetu nawet mnie nie zauważyła, tylko
przeczytała z listy:
- Pani Mocna. Prezerwatywa mocna.
I wtedy od razu zorientowała się, że ja tu jestem.
- Ja tu pracuje
- Potrzebuję porady o antykoncepcji. Może tabletki?
34
- Coś trwalszego. Na przykład implant hormonalny. Proszę
do gabinetu.
- Chodźmy na lunch.
- Bella jest 10.30
- Czyli?
- Wracaj do redakcji.
- To się skomplikowało.
- Życie jest skomplikowane. Ale pamiętaj: Ty tam rządzisz!.
A teraz marsz do pracy.
Miała rację muszę pędzić na spotkanie. Zdążyłam w
ostatniej chwili. Edward właśnie wychodził ze swojego
biura.
- Witam. Mam być łącznikiem podczas zmiany zarządu.
Pismo się sypie. Uratuje nas: Po pierwsze: planowanie. Po
drugie: dostosowanie. Po trzecie…
- Paplanie- dodałam.
- Nie właściwie nie paplanie Droga Pani Redaktor. Miałem
powiedzieć myślenie. Leach powiedz coś o czytelnikach tego
pisma.
- Dobrze. Czytają nas kobiety od 20 do 35 lat, zaręczone,
głównie rasy białej z klasy średniej.
- Białe, zaręczone, z klasy średniej. Szokujące i w ogóle nie
do przewidzenia.- wtrąciłam, a Mike się roześmiał, jednak
zamienił to w kaszel.
35
- Czy to miał być żart?- oburzyła się Leach.
- Wiecie, Isabella jest trochę zmęczona.- wtrącił się Edward.
-- Bella nie jest zmęczona- powiedziałam- Isabella może jest,
nie wiem, nie znam takiej. Ale mówię poważnie, nikt z was
nie chciał napisać o czymś ważnym? Musimy mydlić ludziom
oczy, wmawiając im, że będą szczęśliwi? Nie lepiej podać
statystykę rozwodów, albo napisać o zaniku seksu po ślubie?
Musimy wciskać kit?
- To nie to pismo- odpowiedział Edward.
- Dlaczego? To może być to pismo.
- Dość. Bella do mojego gabinetu. Teraz.
- Słuchaj, możemy dyskutować nad nowymi kierunkami, ale
nie przy ludziach.
- Wow. Muszę pogratulować ojcu, dobrze cię wyszkolił.
- Ty mnie nie słuchasz, prawda?
- Chcę to zrobić sama.
- Dobra. Niech Ci będzie. Pokaż co potrafisz.
Potem wyszedł i zakończył zebranie. Powiedział, że mogę
już jechać do domu. Zrobiłam to. Gdy dojechałam
postanowiłam się zdrzemnąć, bo wieczorem spotykam się z
Rose i Alice. Może pomogą mi z materiałem do tej
cholernej gazety?
36
Rozdział 4
Bella
Obudziłam się o 19. Z dziewczynami byłam umówiona na
19.30, więc wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się i w tym
momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wpuściłam
dziewczyny do środka. Postanowiłam powiedzieć im o
Edwardzie. Opowiedziałam im o ślubie i o dzisiejszym
dniu w pracy. Wszystko. Ze wszystkimi szczegółami, jakie
zapamiętałam. Dziewczyny zamilkły. Po chwili odezwała
się Alice
- No, no, no. Widzę, że nareszcie ktoś zainteresował naszą
wieczną podróżniczkę na poważnie- zatkało mnie. Jak
mogły tak pomyśleć? Czyżbym nie wyraziła się jasno?
- Co?! NIE! Coś ty!!! Zwariowałaś!!!! To zbyt pewny siebie
sztywniak.....- zaczęłam, ale oczywiście Alice mi przerwała.
Jak zwykle zresztą
- Dlatego pamiętasz kolor jego włosów i oczu?? Jego
zapach?? Wzrost?? I uczesanie??- zrobiło mi się ciepło.
Pewnie byłam czerwona jak burak. Owszem, pamiętałam
dokładnie jego zielone oczy, kasztanowe włosy w nieładzie.
Pamiętałam, że był okropnie wysoki, ale przecież tylko
37
dlatego, że jestem kobietą i ciężko nie zauważyć tych
wszystkich cech, prawda??
- Bello, ja też uważam, że coś do niego czujesz- wtrąciła
nieśmiało Rose.
- Oh w takim razie obie zwariowałyście, a nie tylko Alice-
powiedziałam i postanowiłam zmienić temat- W każdym
razie Edward dał mi wolną rękę na jeden numer. Pomożecie
mi??
- Twój tata go lubi, prawda?
- Tak, lubi go. Wydaje mi się, że on go kocha jak własnego
syna, którego nie ma. No przecież znacie mojego tatę, a
Edward to na pewno dla niego ideał. Biega dla zabawy, mówi
o tych gazetach, jak o najważniejszej rzeczy na świecie. Aha
byłabym zapomniała, kompletnie brakuje mu pomysłu i
wyobraźni. Co jest złego w urządzeniu sesji zdjęciowej na
przykład na dachu wieżowca???
- No wiesz- odpowiedziała Rose- duża zależność od pogody,
trudny dostęp...
- Ty jesteś prawnikiem. Zawsze znajdziesz powód i
argument,- przerwałam jej- Ja natomiast widzę coś nowego.
- Tak, twój tata będzie zachwycony. Na pewno pocałuje cię za
to w policzek i powie dobra robota Isabello- powiedziała z
sarkazmem Alice
- Jest chory. Jeżeli nikt mu nie powie, to dowie się dopiero za
kilka tygodni.
38
Rozmawiałyśmy, żartowałyśmy i rzucałyśmy pomysły na
artykuły do północy, potem położyłyśmy się spać. Przed
zaśnięciem wpadłam na cudowny pomysł: Trzeba zmienić
nazwę pisma.
Gdy wstałam rano, dziewczyn już nie było. Zostawiły mi
kartkę z informacją, że już poszły do pracy. Wzięłam
prysznic, ubrałam jeansową spódniczkę, balerinki i
czerwoną bluzkę na ramiączkach. Gdy tylko dotarłam do
redakcji wezwałam Mike'a i powiedziałam mu, że musimy
zmienić nazwę
- Ale dlaczego chcesz ją zmieniać??
- Bo uważam, że jest zbyt długa. Może pierścionek?- ale
zamiast Mike'a odpowiedział mi głos dochodzący od drzwi
- A może obrączka?
Obróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam mężczyznę o
indiańskich rysach, z długimi czarnymi włosami. Niezły.
- Cześć.
- Cześć. Byliśmy umówieni na południe, jestem trochę
wcześniej, ale to chyba zły moment?
Zamiast mnie odpowiedział mu Mike.
- Nie, nie. Dobrze, że Pan jest.
Po tonie głosu Mike'a zrozumiałam, że nie tylko ja
zauważyłam urodę tego faceta.
- Jestem Jacob Black. Fotograf.
39
- Oh, oczywiście. Mike przynieś mi kawę.
Wychodząc Mike powiedział coś do mnie bezgłośnie.
Chyba wyczytałam słowa: przystojniak i niezły tyłeczek.
Miałam ochotę pogadać z fotografem, ale Mike nie mógł
jak zauważyłam zostawić nas samych. Cały czas pożerał
Jacoba wzrokiem. Zaproponowałam więc
- Może pójdziemy gdzie indziej?
- Jasne
5 minut później byliśmy w bardzo przyjemnej knajpce.
Zamówiliśmy po drinku i pokazał mi swoje prace. Były
świetne.
- Mogę ci zadać pytanie? Odpowiedz szczerze. Dlaczego
chcesz dla nas pracować?
- Szczerze? Potrzebuje pieniędzy. A ty? Czemu to robisz?
- To chwilowe. Normalnie piszę o podróżach.
- Nie jesteś miłośniczką ślubów?
- Ja nie uznaje ślubów.
- A miłość?
- To bzdura. Wole wielokrotny orgazm.
- No, no. Kto by pomyślał?
- Jacobie, jesteś zatrudniony.
40
Potem wróciliśmy do redakcji i dalej miło gawędziliśmy,
jednak przerwała nam jakaś babka. Chyba na imię jej
było Leach.
- Panno Swan, musimy coś sobie wyjaśnić. Kieruje działem
sprzedaży. Bez reklam nie będzie tego pisma. Teksty powinny
zwiększać sprzedaż. Pani kaprysy są kłopotliwe. Samo zdjęcie
na okładkę. Atłas i stal może stanowią szyk dla pani, ale nie
dla wsiowej baby!
- Nie piszę dla wsiowej baby.
- Pani w ogóle nie pisze. Pani redaguje i wydaje pismo dla
kobiet, które o ślubie marzą.
I odeszła.
- Wieczna Panna Młoda?
- Raczej Stara Panna, przynajmniej na razie.
I tak się rozstaliśmy, umawiając się, że dzisiaj o 16.00
zrobimy sesję na dachu wieżowca. Do 15.30 trzeba było
załatwić wszystkie formalności. Gdy wszystko było gotowe,
ja, Jacob, Mike i Leach pojechaliśmy na dach. Tam
czekała już cała ekipa. Jednak pojawił się problem,
modelka ledwo żyła . Była pod wpływem narkotyków.
Prawie wcale nie kontaktowała. Miała być zlatującym
aniołem. Zaczęto ją wciągać, a Leach próbowała ją
pobudzić. Na niewiele się to zdało. Przed nimi zamiast
pięknego anioła, zwisała nieprzytomna narkomanka.
Zdecydowałam, że mimo wszystko to będzie okładka. Mike
41
wezwał pogotowie, a Jacob zrobił zdjęcia. Edward się
wścieknie.
Edward
Jutro pojawia się pierwszy numer "Magicznych Ślubów"
opracowany przez Bellę. Ciekawe jak jej poszło.
Bella
Ruszyłam do redakcji w świetnym humorze. Przespałam
spokojnie całą noc. Dziś wychodzi mój numer
"Magicznych Ślubów". Oprócz okładki wszystko jest
świetne. Jednak gdy wchodziłam, usłyszałam jak Leach
czyta recenzję całemu zespołowi.
Edward
Zabije ją. Zabije, zabije, zabije. Beznadziejna okładka i
teksty jak z pisma anty ślubnego. Czy już mówiłem, że ją
ZABIJE?!!!!
42
Bella
Treść recenzji zamurowała mnie.
"Magiczne Śluby" opanowali kosmici nie wierzący w miłość.
Teraz na okładce pojawiają się naćpane modelki. Co będzie
w następnym numerze? Rasowe dziwki? Może Isabella Swan
myśli, że cynizm ją wyróżni, ale...
I wtedy przerwał jej Edward.
- Isabello, do mojego gabinetu. Natychmiast!
Posłusznie podreptałam za nim. Gdy już doszliśmy do jego
gabinetu. powiedziałam:
- Nazywaj mnie Bella.
- Nie obchodzi mnie jak chcesz być nazywana, ani ile krajów
przeskoczyłaś jako osławiona podróżniczka. Obchodzi mnie
tylko to pismo. Chcę, żeby ono się trzymało.
- To miał być lecący anioł. Nie moja wina, że modelka się
naćpała. To wina agencji, a może nawet twoja i taty, że
podpisaliście z nimi kontrakt.
- Tak, ale nie tylko o to mi chodzi- wziął do ręki gazetę- Ceń
siebie? Spisz dobrą intercyzę?
- Warto o tym wspomnieć- broniłam się.
- Pokusy miesiąców miodowych: Historia dwudniowego
małżeństwa- I rzucił gazetą.
- No, ale ta historia jest autentyczna.
43
- To tak jakbyś już oddała to pismo Aro Volturiemu. Właśnie
zapewniłaś mu okazję. Nie obchodzi cię, że twój ojciec może
stracić wszystko?
- Volturi wydaje tylko dzienniki.
- Zyskał 50 % tej firmy. Rozrósł się.
- Naprawdę?
- Nie łapię tego. Prowadzisz pismo, a nie rozmawiasz ani ze
mną, ani ze swoim ojcem? Nie ważne. Może już idź i podpisz
z Aro umowę. Bo tu już nic nie pomoże.
I odszedł, a ja poszłam do szpitala pogadać z ojcem.
44
Rozdział 5
Bella
Gdy tylko weszłam do sali ojca, on powiedział:
- Oh, nasza cyniczna redaktorka przyszła mnie zdenerwować
jeszcze bardziej? A może przyszła mi powiedzieć, że Aro
przejął pismo?
- Tato powinieneś mi powiedzieć!!
- Mówiłem, że mam kłopoty.
- Tak, ale już nieraz tak mówiłeś. Zawsze chodziło o jedno
pismo. Myślałam, że tym razem jest tak samo!!!
- Dlatego mogłaś pogrążyć to głupie pismo o ślubach?
Sprawić, że przestanie istnieć? Myślałem, że się postarasz i
zrobisz wszystko, by prosperowało. Myślałem, że mimo
swojego uprzedzenia do ślubów, postarasz się. Miałem
nadzieje iż fakt, że to pismo stworzyła twoja zmarła matka,
będzie wystarczający. Myślałem, że zrobisz to dla niej!!
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zresztą nie mogłam i nie
chciałam nic powiedzieć!!! Po prostu stamtąd wyszłam.
Pobiegłam do pobliskiego parku i płakałam. Płakałam za
zmarłą matką. Płakałam przypominając sobie sposób w
45
jaki dowiedziałam się o jej śmierci. Wreszcie płakałam o
to, co powiedział mi ojciec. Oraz o to co zrobiłam
przygotowując to wydanie "Magicznych Ślubów".
Płakałam około 2 godzin. Potem doszłam do wniosku, że
muszę z kimś pogadać, ale nie może to być ani Alice, ani
Rosalie. Jeszcze nie teraz. Zadzwoniłam więc do Jacoba.
Zgodził się na spotkanie. Już 20 min później zwierzałam
się mu ze wszystkiego. Powiedziałam o sytuacji w jakiej
znalazł się ojciec. O wszystkim. Nawet o tym, że myślałam
iż dam sobie radę i znów go zawiodłam. Jacob powiedział:
- Spokojnie Bello. Dasz sobie radę, ale nie sama. Otocz się
najgorszymi nudziarzami jakich znasz i będzie dobrze. Ja też
nie chcę stracić tej pracy. Potrzebuje jej. Przykro mi, ale ja
już muszę lecieć. Trzymaj się.
Wyszłam z restauracji. W domu idąc spać, zastanawiałam
się nad tym, co powiedział Jacob i doszłam do wniosku, że
ma rację, a największy nudziarz jakiego znam to Edward
Cullen. Myśląc jak go udobruchać zasnęłam.
Edward
Jest już 20.00, a ja dalej nie mogę przetrawić tego, co Bella
zrobiła. Cały dzień zastanawiałem się, dlaczego ona taka
jest. No nic trzeba iść spać. Oczywiście Bella nie opuściła
moich snów.
46
Bella
Wstałam rano wcześniej niż zwykle. Wzięłam prysznic,
ubrałam się i wyszłam. Kupiłam kawę zbożową,
podjechałam pod dom Edwarda, stanęłam pod drzwiami i
czekałam, aż pójdzie biegać. Niecałe 5 minut później drzwi
się otworzyły.
- Czego chcesz- zapytał
- Niczego. Przyniosłam Ci kawę. Zbożowa!
Zignorował mnie i pobiegł. Zostawiłam kawę i ruszyłam za
nim.
- Potrzebuje twojej pomocy.
Nic.
- No dobra, nawaliłam. Przepraszam. Edward ja muszę
ratować to pismo.
Nie zatrzymując się powiedział.
- Małżeństwo to ogromne ryzyko i kompletny brak
wyobraźni. Jaka naczelna tak pisze w piśmie o ślubach?!
- Wiem, wiem. Wybacz mi, proszę.
Zatrzymał się nareszcie, obrócił do mnie i dobrze, bo
dłużej już bym nie ubiegała.
- Dobra. Przekonaj zespół. Jak zaczną ci ufać, może cię
szanować, odezwij się.
47
- Ok. Jutro o tej samej porze?
Ale już mi nie odpowiedział. Pobiegł dalej. Ja natomiast
całkowicie wykończona, położyłam się na trawie. Cholera
będę miała zakwasy. Poleżałam 30 minut, a potem poszłam
do redakcji. Trzeba się zabrać do pracy. Pozdejmowałam
stare zdjęcia z gazetek. Potem zaczęłam przeglądać na
podłodze stare numery "Magicznych Ślubów". Oczywiście
czytając je jadłam batony czekoladowe. Potem zamówiłam
książki o ślubach, miały zostać dostarczone za 2 tygodnie. I
tak właśnie one minęły. Poranny bieg z Edwardem,
studiowanie pism, pójście do domu, spanie. Nie miałam
nawet czasu na spotkanie z Alice i Rose. Po dwóch
tygodniach przyszły zamówione książki. Było ich więcej
niż myślałam, ale wzięłam je za jednym razem. Zrobiłam
parę kroków i gdyby Edward, który wyszedł coś skserować
nie złapał ich i nie pomógł mi wszystkie potoczyłyby się po
ziemi. Podziękowałam mu i zaczęłam czytać. W następny
dzień zamiast biegać, wyprowadzaliśmy jakiegoś psa. Ja
sobie siedziałam na ławce, a Edward próbował przekonać
psa, by załatwił swoje potrzeby. Postanowiłam zapalić.
- Bella! Jest 8 rano.
- Lepiej palić, niż rozmawiać z tą paskudą na smyczy.
- Nie cierpię tego psa.
- Niech zgadnę to pies byłej dziewczyny?- nie odpowiedział-
Dobra, mniejsza o to. Jako szefowa jestem sprawiedliwa,
myśląca, zdecydowana i hojna.
48
- Musisz stworzyć ludziom przyjemne warunki pracy, a będą
pracowali dłużej, ciężej, mądrzej.
- Mówisz jak szef.
- Bo nim jestem.
Zamówiłam do biura drinki, kosmetyczki i masażystki.
Pracownicy się zrelaksowali, a ja chodziłam od jednego do
drugiego i pytałam o pomysły na okładkę. Najbardziej
zdziwiła mnie odpowiedź Leah:
- A może pan młody bez koszuli, wyskakujący z tortu?
Potem przeglądaliśmy te pomysły z Edwardem. Było przy
tym dużo śmiechu. Na dodatek, gdy następnego dnia
biegaliśmy, okazało się, że nadążam za Edwardem i nawet
mogę z nim rozmawiać w czasie biegu:
- Musisz być znawczynią tematu.
- Taaa, powinnam wyjść za mąż na koszt czasopisma.
I pobiegłam dalej, jednak Edward zatrzymał się przy
jakiejś szafce, która była do sprzedania. Zawróciłam i
powiedziałam:
- Ta szafka jest bardzo podniecająca.
- Nie kupuj kitu, tylko go sprzedawaj.
Tego dnia przyszły również próbki zdjęć na okładkę.
Dogoniłam Edwarda w jego limuzynie:
- Poczekaj!
- Nie mogę umówiłem się!
49
- Wsiadam. Przeszły próbki zdjęć na okładkę. Co myślisz?
- Nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
- No daj spokój. Wielkie, białe marzenie.
- Ślubna sielanka. Wielka miłość. Związek po latach. Znajdź
motyw i trzymaj się go. Najlepiej zbierz zaufane osoby, spytaj
co chcą oglądać i zinterpretuj to. Dobra, musisz wyjść.
Spojrzałam w lusterko wsteczne i już wiem, dlaczego tak
się denerwował. Do limuzyny szła piękna blondynka o
wyglądzie modelki.
- Więc, to twoja była dziewczyna?
- Była żona. To złożone.
- Fajna. Modelka? Aktorka?
- Chirurg.
- Połam nogi.
I zła Bella postanowiła wyjść, ale przez drzwi po jego
stronie. Przeszłam więc nad nim i wyszłam z auta na
czworaka, wprost pod nos zdziwionej blondyny. Idąc do
redakcji trzęsłam się ze śmiechu, bo wiedziałam, jak to
wyglądało.
Edward
50
Ta dziewczyna mnie zabija. Gdy wychodziła, wypinając
swoją kształtną pupcię wprost na moją twarz myślałem, że
nie wytrzymam. Miałem wielką ochotę, pomacać te
kształtne pośladki, ale nie mogłem, bo koło drzwi była
Tanya . Pomagając jej wsiąść, podążyłem wzrokiem za
Bellą. Wchodziła do redakcji trzęsąc się ze śmiechu.
51
Rozdział 6
Bella
To dzisiaj. Właśnie jadę do Alice, gdzie spotkam się z
moimi przyjaciółkami i pogadam z nimi o ślubach. Tak jak
radził Edward. Przecież najbardziej ufam przyjaciółkom.
Dojechałam. No trudno, musze wejść i pogadać o takim
badziewiu jak ślub. Już na progu zwątpiłam w to, że ten
pomysł jest genialny, ponieważ moje zamężne przyjaciółki
kłóciły się która miała najlepszą podróż poślubną i jakby
tego było mało krytykowały Rose, bo na nią nie pojechała.
Alice siedziała z nimi i się z nich śmiała, natomiast naszej
jeszcze jednej przyjaciółki Jessici nie było. Postanowiłam
wkroczyć do akcji:
- Dobra dziewczyny, kończymy tę kłótnie, ponieważ nie o
podróży poślubnej przyszłyśmy tu rozmawiać.-
powiedziałam- Musimy pogadać o sensie ślubu i sensie życia
żony. Widziałyście mój pierwszy numer?
- Tak widziałyśmy tą katastrofę-odpowiedziała Jane.
- Mam parę pytań
- Ja też- przerwała mi Alice- Mam 30 lat i jedno pytanie.
Czy mogę sie zabić widząc jeszcze jedną młodą matkę
52
wyglądającą na modelkę i obok niej jej męża wyglądającego
jak bóg grecki???
- Nie kotku jeszcze nie jesteś taka stara. Ja wyszłam dopiero
nie dawno za mąż- powiedziała Jane.
Tylko Rose i ja zaczęłyśmy się śmiać, a nasze koleżanki
popatrzyły na nas zaskoczone. Alice powiedziała:
- Matko, wy naprawdę nam współczujecie, że nie wyszłyśmy
za mąż- powiedziała Al.
Wszystkim zrobiło się głupio. Trzeba to zakończyć.
- Mniejsza o to . Nie to jest tematem naszego spotkania.-
powiedziałam- Czy zakochani nie mogą mieszkać razem? Po
co ta cała szopka? Po co elegancki obiad, długa biała suknia,
welon ????
- Daj spokój- powiedziała Elizabeth- Jestem lesbijką a
zawsze chciałam ślubu. Naprawdę ty i Alice nigdy o tym nie
marzyłyście?
Niestety przerwało nam wejście Jessici:
- Naprawdę bardzo przepraszam za spóźnienie. Ale Tyler mi
się oświadczył!!!!!
I to był już koniec, ponieważ teraz już dziewczyny tylko
wyrażały ohy i ahy nad pierścionkiem Jessici i planowały
ślub. Po dwóch godzinach postanowiłam wyjść, a Alice
wyszła mnie odprowadzić do samochodu, żebyśmy mogły
pogadać:
53
- Alice powiedz mi co się z nami stało? Co się im stało?
Wszystkie miałyśmy podbić świat. Wszystkie po kolei.
Dlaczego one z tego zrezygnowały? Z naszych marzeń?
- Bello, a dlaczego uważasz, że małżeństwo im w tym
przeszkodzi??? A może jeszcze podbiją świat??
- Alice, wiesz dobrze, że one już o tym nie myślą. Tylko Rose
się nie zmieniła po ślubie, nie straciła samej siebie. Tego się
boje, że nie będę taka jak Rose, że tak jak inne nasze
przyjaciółki zgubię samą siebie!!!! Ja nie będę słuchać męża
jak na przykład Jane.
- Wiesz nie wszyscy są tacy jak twój ojciec czy mąż Jane.
Jasper nie chce mną rządzić, podobnie jak Emmett nie chce
rządzić Rosalie.
- Jasper??? Czemu miałby tobą rządzić?? Przecież wy się
tylko bzykacie na ślubach w łazience lub w krzakach!!!! Gdy
byłam mała obserwowałam mamę. Tata kierował gazetami, a
ona domem. Gdy trzeba było podjąć jakąś wżną decyzje,
zawsze to tata miał ostatnie słowo. Obiecałam sobie, że taka
nie będę.
- Tak, ale pamiętaj, że "Magiczne śluby" założyła twoja
mama!!!!
- A potem umarła- zakończyłam ten delikatny temat, a Al
zrozumiała.
- Wiesz Bello, zawsze możemy nie brać ślubu.
- I żyć patrząc jak one się nad nami litują?? Nasze
przyjaciółki???
54
- Bello uważam, że potrzebujesz seksu.
- Masz racje- powiedziałam- Alice przepraszam, ale musze
już jechać. Do zobaczenia.
- Ok. To pa
Alice poszła do domu, a ja pojechałam do Jacoba. On da
mi to czego teraz potrzebuje. Seks!!!
Zajechałam w 30 min. Zadzwoniłam do drzwi, które zaraz
się otworzyły:
- Cześć.
- Cześć.
- Wejdź. Nie mogłaś zasnąć???
- Tak nie mogłam zasnąć.
- Więc chcesz żeby nasza przyjaźń zeszła na inne tory.
- Jacob, ja nie znam sie na związkach, one mnie nie
interesują.
- Mnie też. Ale to nie znaczy, że nie możemy zrobić sobie
przyjemnego wieczoru. Po prostu to zróbmy.
- Ok.
To było szybkie i przyjemne. Miewałam lepszy seks, ale ten
jak zwykle naładował mnie energią. Potem poszłam do
domu, wyspać się przed jutrzejszym meczem z
konkurencyjnym pismem. Musimy to wygrać!!!!!!
55
Rozdział 7
Bella
Obudziłam się nabuzowana energią. Jak zawsze po seksie.
Dzisiaj jest w parku mecz więc ubrałam białe spodenki i
różową koszulkę firmową. Dojechałam do parku, gdzie
wszyscy juz byli: gracze i kibice. Przywitałam się z
Edwardem i poszliśmy się rozgrzać biegając.
-Pięknie tu. Ziemia i pot!!!!
- Bierzesz valium???- spytał Edward
- Nie jestem tak podniecona tym, że będziemy biegać za
plastikowym, latającym talerzem. I że faceci będą się
nieumyślnie obmacywać, gdy na siebie wpadną!!!
- Tak to wymarzony sport dla Mikea- podsumował Edward-
dobra to gramy.
Wygrywaliśmy 5-4 gdy przyszedł Jacob. Oczywiście na
myśl o seksie humor jeszcze mi się polepszył i pomachałam
do niego. I wtedy zdobyłam ostatni punkt. Poszłam
przywitać się z Jacobem.
Następnego dnia gdy byłam w windzie jadąc do pracy
postanowiłam zadzwonic do Alice.
56
- Hej Al to ja Bella. Co robisz???
- Hej Bello. Nic ciekawego Jasper robi mi obiad.
- Proszę???!!!! Dlaczego Jasper robi ci obiad??
- Po prostu......- nie słuchałam odpowiedzi, bo słuchałam
rozmowy dwóch mężczyzn, którzy weszli do windy. Nie
zauważyli mnie. Był to Aro Volturi i jego współpracownik.
- Ten budynek jest za kosztowny. Widziałeś ostatni numer
"Magicznych Ślubów"? - spytał Aro.
- Pewnie. Wariaci rządzą wariatkowem. Pisma Swana są do
bani. Wszystkie.- odpowiedział ten drugi.
- Tak ale już wnet Swan zostanie bez niczego. Już ja sie o to
postaram.
I wyszli, a ja byłam w szoku. Dopiero gdy wyjechałam na
moje piętro zauważyłam, że Al się rozłączyła, ale nie o tym
teraz myślałam. Musze pogadać z Edwardem. Poszłam
prosto do jego biura.
- Edward w windzie podsłuchałam rozmowę Aro z jakimś
facetem. Mówił o "Magicznych Ślubach" i innych pismach
taty, jakby już były jego!!!
- To nie twoja wina!!!
- Naprawdę się staram. Chce żeby było dobrze, chce to zrobić
dla taty, ale znów go zawodzę.
- Bello to nie twoja wina, że twój ojciec nic ci nie mówi.
- Dobra już późno.
57
- Jedź do swojego faceta.
- Do mojego faceta??
- No tak.
- Edward ja nie mam faceta. Związki nie są dla mnie. No nic
wezmę makietę do domu i ją przejrzę. Do jutra.
- Paa.
Gdy dojechałam do domu czekałam mnie jeszcze większa
niespodzianka. Mój tata wrócił do domu. Jakaś kobieta
pomagała mu wyjść po schodach.
- Tato powinieneś do mnie zadzwonić.
- Nie było takiej potrzeby.
- Bello mogłabyś wziąść bagaże?- zapytała kobieta.
- Nie potrzebna nam pielęgniarka bez obrazy.
- Córko bądź rozsądna, przecież masz mnóstwo pracy. Ktoś
musi ze mną być, a ty jedziesz na konferencje!!!!
- Nie musze jechać. Leah sobie poradzi!!!
- Jedź poradzimy sobie.
- Dobra. Witaj w domu.
Poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i poszłam spać.
Musze się wyspać jutro jest konferencja.
58
Rozdział 8
Bella
Wstałam wcześnie. Jak zwykle zaczęłam dzień od
prysznicu. Ubrałam zwykłe jeansy i T-shirt. Szybko
wsiadłam do samochodu i pojechałam do Alice, która
wczoraj kupiła mi sukienkę. Jestem ciekawa czy podążała
za swoim czy za moim gustem. Dojechałam do Alice w 30
minut, bo były małe korki. Szybko wysiadłam z
samochodu i pobiegłam do drzwi. Zanim zdążyłam
zapukać Al już otwierała drzwi:
- Chodź musisz zobaczyć.
- Dzień dobry Al. Spokojnie nigdzie się nie pali.
- No szybko. Chce zobaczyć czy ci się spodoba.
- Dobrze, dobrze już idę.
- No oto ona!!!!! I co myślisz.
Zatkało mnie. Już nigdy więcej nie pozwalam Alice robić
za mnie zakupów!!!!! Sukienka byłą ładna, w kolorze
fioletowym, ale była tak krótka, że na pewno ledwie
zakryje mi tyłek. Na dodatek pod nią stały tego samego
koloru buty na strasznie wysokim obcasie ( przynajmniej
59
dla osoby, która potrafi zrobić sobie krzywdę w
trampkach).
- Alice ostatni raz robiłaś dla mnie zakupy. Wiesz co myślę o
sukienkach tej długości i tak wysokich butach.
- Oj Bello przestań musisz wreszcie pokazać światu te nogi!!
- Eh masz szczęście, że muszę już jechać. Pogadamy jak
wrócę. Masz sie bać!!!!!
Szybko wzięłam sukienkę, buty i w ekspresowym tempie
ruszyłam pod redakcje, gdzie umówiłam się z Leah.
Przeżyłam szok gdy zamiast niej czekał na mnie Edward.
-Nie jesteś Leah!!!!
-Tak wiem. I bardzo się z tego cieszę.
- Miała ze mną jechać!!!!!
- Tak niestety nałożyły się terminy tego zjazdu i zjazdu
branży reklamowej na Jamajce.
- Nic mi nie mówiła.
- Zapomniała.
Wsiadł i ruszyliśmy.
- Czy wiesz, że spóźniłaś się 30 minut!!
- Przepraszam, ale i tak zdążymy.
- A przygotowałaś przemówienie??
- Przecież to nie oficjalne spotkanie. Kieckę wzięłam tylko
gdybyśmy poszli na jakąś imprezę.
60
Nic mi nie odpowiedział, ale pokazał zaproszenie, na
którym:
- O Mój Boże!!!!!!!!! Oficjalne stroje i redaktor naczelny
"Magicznych Ślubów" przemówi?? Co ja mam tam
powiedzieć i o czym???? O losie druhny???? No w sumie nie
mogę, bo byłam tak pijana, że niewiele pamiętam!!!
- Noo to świetny początek.
Przez następne 30 min jechaliśmy w milczeniu. Ja
myślałam o swoim przemówieniu. Co ja tam do diabła
powiem??? Nagle Edward wyrwał mnie z zamyślenia:
- Skręć w lewo.
- Po co??
- Wstąpimy na chwile do antykwariatu.
Gdy już byliśmy w środku, a Edward upatrzył sobie jakieś
łóżko, na którym aktualnie siedział zapytałam:
- Co ty masz z tymi antykwariatami???
- To mi coś przypomina.
- Co????? Namiętny seks z byłą żoną??
- Nie skomentuje tego. Łóżko ma świetny materac,
przynajmniej dla mnie, bo lubię twarde.
- Tak lubię twarde materace.
- Dobra chodźmy już.
- Nie chcesz go kupić.
61
- Nie. Chodźmy.
-Chodźmy.
Dalsza droga zajęła nam godzinę. Potem od razu poszłam
do pokoju przebrać się w sukienkę i zrobić makijaż.
http://www.galeria-mody.com.pl/Sexy-sukienka-HS9177-Sukienki-mini-sexy-p1516.html
- sukienka Belli
http://www.primastradaesklep.pl/spot.html-50- buty Belli. Coś podobnego tylko, że w
kolorze sukienki.
62
Rozdział 9
Bella
Dwie godziny późnij byłam już w sali gdzie odbywała się
oficjalna część zjazdu. Stałam z tyłu z Edwardem i piłam
drink za drinkiem. Postanowiłam improwizować, bo nie
zdążyłam ułożyć przemówienia. W tej chwili jakiś stary
gościu przynudzał witając wszystkich. Aż w końcu
powiedział:
- Najpierw przemówi Isabella Swan, nowy redaktor naczelny
"Magicznych Ślubów".
Wzięłam ze sobą drinka i wyszłam na środek. No nic
trzeba zacząć:
- Cześć wszystkim. Będę z wami całkowicie szczera: nigdy nie
byłam mężatką, nigdy nie chciałam być mężatką, nigdy nie
lubiłam ślubów, nigdy nie byłam w poważnym związku, nigdy
nie byłam redaktorem naczelnym, nigdy nie marzyłam o
tłumie gości, białej sukni, diamentach i uroczystym obiedzie.
Ale redaguje to pismo ze względu na moją zmarłą matkę,
która je założyła. Gdy zaczęłam tę prace musiałam polubić
część mnie, głęboko schowaną i ukrywaną przez lata. Część
Isabelli Swan. Isabelle Swan romantyczkę. Byłam wiele razy
druhną, ale dopiero ostatnim razem płakałam na ślubie.
63
Wyobrażałam sobie siebie w roli Panny Młodej. Mam
nadzieje, że w przyszłości ja też będę mieć cudowny ślub.
Wypijmy za prawdziwą miłość.
Zeszłam oklaskiwana przez wszystkich. Po oficjalnym
bankiecie poszliśmy z Edwardem do innej knajpy żeby się
napić.
- Widzisz, dobrze mi poszło.
- Tak, to było wzruszające. Bella romantyczka płacząca na
ślubie i miejąca nadzieje, że kiedyś też będzie Panną Młodą.
- Pamiętasz co mi kiedyś powiedziałeś?? Nie kupuj kitu tylko
go wciskaj!!!
- Masz racje. Gratuluje!!!!!
- Jesteś na mnie zły??
- Nie, ale to twoje przemówienie.....
- Dokończ.
- Co byś powiedziała, gdybyś była szczera???
- Że dla mnie to wszystko, to tylko jedna wielka bzdura. To
tak naprawdę reklamowanie wiązania się z tak właściwie
całkiem obcą osobą!!!
- Dobra skończmy.
- Bawimy się w pytania!!!
- Ok.
Więc tak siedzieliśmy i piliśmy coraz więcej.
64
- Gdzie pierwszy raz uprawiałaś seks?
- W kajaku. Nie polecam. Dobra teraz ja: Twój najgorszy
podryw??
- Powiedziałem dziewczynie, że wygląda jak mój pies. To miał
być komplement.
- Twój najlepszy dzień??
- Dzień w którym zrezygnowałem ze studiów prawniczych.
- Twój najgorszy dzień?
- Kiedy miałam 10 lat pojechałam we wakacje na obóz. Źle
się tam czułam, więc postanowiłam zadzwonić do mamy.
Gosposia powiedziała, że mama zmarła. Myślała, że tata mi
powiedział.
- Bello bardzo mi przykro.
- To było dawno. Poza tym to nie była nagła śmierć, długo
przed tym chorowała, a tata był wiecznie zajęty. Więc
dlaczego rozwiodłeś się z żoną??
- Po prostu pewnego dnia przestaliśmy mieć tematy do
rozmowy. Za bardzo się różniliśmy. Największy sekret?
- Nosze tipsy, bo obgryzam paznokcie. A twój??
- Tak naprawdę nie mam na imię Edward. Moje prawdziwe
imię to Anthony.
- Zagram ostrzej. Widzisz kobietę przy stoliku naprzeciw
nas??
- Tak, ale nie jestem pewny czy to kobieta.
65
- Ale chce tańczyć więc jako dżentelmen chyba powinieneś ją
poprosić prawda???
Edward niechętnie poszedł i w momencie gdy wyszli na
parkiet wolna piosenka zmieniła się na szybką salsę.
Patrzyłam jak biedny Edward nie umie tańczyć do takiej
muzyki i miałam z tego niezły ubaw. Patrząc na niego
wiedziałam, że dzisiaj muszę uprawiać z nim seks. Po
prostu do mojego pijanego mózgu docierało tylko tyle, że
jest seksowny, a ja mam ogromną ochotę na seks. Gdy
Edward podszedł do stolika powiedziałam:
- Chodźmy już.
-Dobrze.
- No więc co odprowadzisz mnie do pokoju??
- Dobrze.
5 minut późnij byliśmy już w moim pokoju. Stał tam
szampan więc wzięłam kieliszek i przeszłam do dalszej
części apartamentu. Na środku sypialni stał ładny, okrągły
mini basen. Wiedziałam, że Edward jest za mną więc
nalałam sobie szampana i weszłam do basenu pełnego
wody tak jak byłam ubrana. Potem obróciłam się do
Edwarda, który był w szoku.
- Kupiłem Ci pamiątkę.
- Zanurzysz się ze mną??
- Daj spokój.
66
- Nie słyszę cię- powiedziałam podpływając do niego i stają
na przeciwko niego.
- Co ty robisz??
- Czy to ważne?- Położyłam mu ręce na ramionach i
przybliżyłam swoje usta do jego ust.
- Tak to ważne.
- Bo co?? Wpakujesz mnie do taryfy i odeślesz do domu??
Dlaczego??
- Na ogół jesteś taka dzielna. Mówisz i robisz co chcesz. Ale
potem zamykasz się w sobie i odsuwasz wszystko co ważne.
- Jak pismo??
- Wszystko sobie zaplanowałem. Chciałem cię tu ściągnąć i
porozmawiać. Ale nie ważne.
- Zaplanowałeś to??
- Tak jakby.
- Ale wytłumacz mi dlaczego??
- Bo bardzo Cię lubię.
I wtedy to się stało. Pocałował mnie, a ja zapomniałam o
całym świecie. Miał takie niesamowite usta. Chwile później
nasze języki zaczęły walczyć o dominacje. Edward wszedł
do basenu i zaczęliśmy się rozbierać. Szybko. Nawet nie
wiem w którym momencie zsunął ze mnie sukienkę i zdjął
moje buty. Ani kiedy ja pozbawiłam go ubrań. Pamiętam
tylko, że moja skóra paliła się żywcem w miejscach, w
67
których się dotykaliśmy. Rozpływałam się czując na sobie
jego gładkie ręce, tak rzadkie u mężczyzn. Bicie mojego
serca zwiększało się dziesięciokrotnie, kiedy pieścił ustami
moje piersi i gdy czułam jego twardego penisa. W końcu
wszedł we mnie i to było idealna. Wypełnił mnie
perfekcyjnie, tak jakby był dla mnie stworzony. Poczułam
się jak w niebie, rozkosz była niesamowita. I gdy
myślałam, że nie może być już lepiej, zaczął się poruszać. I
wtedy zrozumiałam, że się myliłam. Zaczęłam jęczeć,
krzyczeć, wypychać biodra, bo to pomagało mi przeżyć tę
rozkosz. Edward miał tak samo. Krzyczał, jęczał i
przeklinał. Edward Cullen przeklinał!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W końcu moja rokosz osiągnęła maksimum i doszłam
krzycząc imię Edwarda. Chwilę później Edward doszedł
krzycząc moje imię i ten dźwięk mi się zajebiście podobał.
Później wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko. Tam
zrobiliśmy to jeszcze raz. A potem wtulona w Edward
zapadłam w głęboki sen.
68
Rozdział 10
Bella
Obudziłam się, błagając Boga żeby wczorajsza noc była
snem. Otworzyłam powoli oczy i już wiedziałam, że to nie
był sen. Obok mnie leżał nagi Edward, a na dodatek nasze
ciuchy były porozrzucane po całym pokoju. Na szczęście
Edward jeszcze spał, więc szybko wstałam, ubrałam się,
wzięłam swoje rzeczy, zamówiłam taksówkę (samochód
zostawiłam Edwardowi) i pojechałam do domu.
Edward
Obudziłem się ze wspomnieniem wczorajszej nocy. Moja
pierwsza noc z Bellą. Postanowiłem przytulić ją ale
niestety nie znalazłem jej na łóżku. Otworzyłem oczy i
rozejrzałem się po pokoju. Zdecydowanie coś mi tu nie
pasuje. Gdzie są ubrania Belli???? Wstałem ale nie było
żadnych jej rzeczy. Znalazłem tylko kluczyki do auta,
żadnej kartki. Mam nadzieje, że musiała szybko wracać,
bo coś ją wezwało, a nie uciekła ode mnie i nie żałuje
wczorajszej nocy.
69
Bella
Wróciłam do domu. Wzięłam prysznic, rano mi się
spieszyło i nie miałam czasu na takie głupoty. Później
zasnęłam, a gdy się obudziłam po ok. godzinie zaczęłam się
zastanawiać nad wczorajszą nocą. Jak mogłam się
przespać z Edwardem???? Przecież on jest typem
człowieka, który nie robi tego jeżeli nie kocha drugiej
osoby, a ja go nie kocham. Przecież miłości nie ma
przynajmniej dla mnie. Nie wierzę w jej istnienie. A co
jeśli będzie nalegał na związek??? Taki trwały związek.
Przecież ja nie chcę i nie mam czasu na takie głupoty. Będę
musiała mu odmówić. Bo przecież on nie zgodzi się na sam
seks, albo na otwarty związek, prawda? Moje rozmyślania
przerwał tata, który zawołał mnie do siebie. Posłusznie
weszłam do pokoju ojca i czekałam, aż zacznie mówić.
- Izabello naprawdę się o ciebie martwię.
- Naprawdę?
- Tak.
- Dobrze, że rozmawiamy, bo czuje się zagubiona i myślałam
o mamie.
- Mówię o piśmie. Sprzedaż reklam nadal jest niska.
- Pracujemy nad tym. Teraz będzie niesamowity numer.
- Masz już okładkę???
70
- Jeszcze nie, ale mam świetne pomysły.
- O Edward. Wchodź.
Zatkało mnie co on tu robi????
- Dzień dobry Charlie.
- Cześć Edward. Usiądź.
Niestety miejsce było tylko na kanapie obok mnie, więc
oddaliłam się jak najdalej od niego.
- Edwardzie, czego Cię uczyłem o reklamach??
- Szczęśliwe pismo jest grube.
- Teraz proszę cię bardzo, wytłumacz to Belli. Teraz proszę
powtórzmy to razem.
- Tato nie jesteśmy w przedszkolu!!!!!
- Bello nie spieraj się ze mną. No już. Wszyscy razem.
- Szczęśliwe pismo jest grube.
- Edwardzie nie spuszczaj Isabelli z oczu!
- Tato...
- Jej trzeba męskiej ręki!
- Nie żałuje jej ręki. I nie spuszczam jej z oczu. Znam
dokładnie całe jej ciało.
W tej chwili wystąpiły cholerne rumieńce. On nie mógł
powiedzieć nic bardziej dwuznacznego. Jak może przy
71
moim ojcu. Utwierdziło mnie to jednak w przekonaniu, że
wcześniej miałam rację. On chce poważnego związku.
- I bardzo dobrze. Możecie iść.
- Dowidzenia Charlie.
- Pa tato.
Wyszliśmy z pokoju ojca i już miałam iść do siebie, gdy
Edward złapał mnie za rękę.
- Porozmawiajmy.
- Przecież rozmawiamy.
- Na zewnątrz.
- Ok.
Kurczę i co ja mam mu powiedzieć. Wyszliśmy i
zamknęliśmy za sobą drzwi. Nastąpiła krępująca cisza,
którą przerwał Edward.
- Dlaczego uciekłaś dzisiaj rano??
- Nie uciekłam. Miałam mnóstwo pracy.
- Bella, co ty robisz???
- Nic.
- Nic? Co z nami?
- Edwardzie nie ma nas. Ja ci od dawna mówię, że nie chce
stałego związku.
- Czyli co było wczoraj??
72
- To był tylko seks.
- Naprawdę tylko tyle to dla Ciebie znaczyło?? Zwykły seks??
Jedna z twoich przygód??
- Tak.
- Rozumiem żegnaj Bella.
I poszedł, a mi się zrobiło źle. Muszę iść się napić!!!!!!
Edward
Tak po prostu nic to dla niej nie znaczyło???
Najpiękniejsza noc mojego życia, dla niej była tylko jedną
z seksualnych przygód. Cullen ale z ciebie idiota.
Naprawdę myślałeś, że masz coś czego nie mieli jej
poprzedni faceci???? Myliłeś się!!!!!!!!!!
73
Rozdział
11
Bella
W barze spotkałam Jacoba. Przywitałam się i
zamówiliśmy piwo. Jacob zauważył jakiegoś znajomego i
poszedł się z nim przywitać. Po jakichś 20 minutach
słyszałam jego śmiech, aż do mojego stolika. Po kolejnych
5 minutach zawołał przez cały lokal:
- Bella chodź, musisz tego posłuchać!
- Przepraszam Jacob, ale musze już iść. Cześć.
- Pa Bello.
Wyszłam, ponieważ nie miałam ochoty tam siedzieć. Nie
chciałam spotkać Jacoba w tym barze. Po prostu poszłam
się upić. Poszłam zatopić wszystkie problemy. Poszłam
zapomnieć o minie Edwarda, gdy mówiłam mu, że dla
mnie to był tylko seks, o jego zranionym głosie i w końcu o
sposobie odejścia. O tym, że nawet się nie pożegnał. Ale
jeszcze bardziej nie chciałam myśleć o tym, co czułam gdy
on odszedł. To jest niemożliwe, że go pokochałam. Po
prostu przez to, iż patrzyłam przez pryzmat potrzeby
seksualnej straciłam przez jeden głupi błąd przyjaciela.
Tak, teraz dopiero zrozumiałam, Edward zaczął znaczyć
74
dla mnie za dużo. Ale nie kochałam go, prawda??? Na
takich rozmyślaniach minęła mi droga do domu. Potem
szybko wzięłam prysznic i poszłam spać.
Edward
Nie mogę spać. Cały czas słyszę w głowie jej słowa:
"Edwardzie, nie ma nas. Ja ci od dawna mówię, że nie chce
stałego związku" i " To był tylko seks". Jak mogła mi to
zrobić. Znała mnie na tyle, by wiedzieć, że nie jestem
typem faceta, który uprawia seks, gdy nic nie czuje do
drugiej osoby. Po raz drugi zakochałem się w niewłaściwej
kobiecie. Bo nie ma co się oszukiwać KOCHAM BELLE,
zakochałem się w niej już wtedy, na weselu córki Pana
Hale, gdy szukała pończoch. Powinienem wiedzieć, że jest
zagrożeniem dla mnie. Nie wiem czemu łudziłem się, że
znaczę dla niej więcej, niż poprzedni partnerzy seksualni.
Przecież ona chciała się ze mną przespać całkowicie
zalana, na blacie kuchennym. Co mnie zaślepiło???
Dlaczego po raz kolejny wybrałem kobietę niegotową na
poważny związek?? Ta przynajmniej mi to powiedziała od
razu. Tanya wyszła za mnie i dopiero po roku małżeństwa
stwierdziła, że do siebie nie pasujemy i że nie jest gotowa
na taki związek. Co do pierwszego powodu naszego
rozstania, wiedziałem, że ma racje. Przecież przez ten rok
prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, no i po jakimś
miesiącu przestaliśmy uprawiać seks. Nic nas nie łączyło i
75
oboje byliśmy zgodni co do tego, że czas się rozstać. Mimo
wszystko zostaliśmy przyjaciółmi. Z Bellą jest inaczej.
Wiem, że gdyby tylko dała nam szansę wyszłoby nam, ale
ona mi jej nie da. Nigdy nie będzie chciała poważnego
związku. Dla niej mogę być tylko partnerem seksualnym.
Może mi dać tylko otwarty związek, a ja na taki nie mogę
się zgodzić. Byłbym chorobliwie zazdrosny i w
ostateczności i tak byśmy z niego zrezygnowali. O czym ja
w ogóle myślę, nie ma mowy Cullen, nie pakujemy się w
to!! Super zaczynam gadać ze sobą!!! Isabello co ty mi
zrobiłaś?
Bella
Wstałam rano. Ubrałam się luźno, gdyż dzisiaj nie idę do
redakcji. Wybrałam już motyw okładki następnego
numeru, a mianowicie "Kopciuszek", więc mogę tam
dzisiaj nie iść. No dobra, po prostu stchórzyłam. Nie chcę
się widzieć z Edwardem. No ale cóż, przynajmniej pomogę
Alice przygotować plakaty, o bezpiecznym seksie i
środkach antykoncepcji do jej wykładu. Wsiadłam do
samochodu i pojechałam do Alice. Dojazd zajął mi 10
minut. Al i Rose już robiły plakaty, ja się dołączyłam,
jednak nie mogłam przestać myśleć o Edwardzie. Muszę
pogadać z dziewczynami.
-Al, Rose co robicie jeśli wam z kimś dobrze?
76
- No wiesz Bello, Rose wyszła za mąż, ja ciągam faceta po
krzakach i toaletach na weselach, a ty po prostu uciekasz.-
powiedziała Al
- Jak dobrze Bello?- zapytała Rose.
- Bardzo, bardzo dobrze.
- Już uciekłaś, prawda?- zapytała Alice
- Tak
Alice i Rosalie popatrzyły na siebie, podeszły do mnie,
rozpuściły mi włosy i powiedziały (oczywiście Al pierwsza):
- Wiesz co, moja droga chyba zwariowałaś. Musisz się leczyć.
- Alice ma na myśli, że musisz go odzyskać Bello.
Wiedziałam, że miały rację, dlatego bez słowa wybiegłam
od Al i pojechałam do redakcji. Biegłam po dwa schody na
piętro, ponieważ winda wydawał się za wolna, jednak gdy
doszłam do biura Edward i usłyszałam jego rozmowę
przez telefon, a raczej jej temat:
- Tak Panie Volturi, mogę zacząć przygotowywać wszystko od
zaraz. Pomiędzy nami, Charlie nie jest najzdrowszy, ulży mu.
"Magiczne Śluby" nie idą ostatnio najlepiej. Jak nie będzie
lepiej kończymy z tym. Ma Pan ciekawe pomysły na nowy
początek.
Byłam w szoku. Nie wierzę, że czułam wyrzuty sumienia,
że się z nim przespałam. Musiałam stamtąd wyjść.
Natychmiast. Poszłam do Jacoba. Powiedziałam mu o
wszystkim.
77
- Edward pomaga Volturiemu przejąć pismo! I to za plecami
taty.
- Dupek. Powiedziałaś ojcu??
- Nie mogę mu tak po prostu powiedzieć. Co będzie jak
dostanie drugiego zawału? Kolejny numer pisma musi być
świetny.
- Rozumiem.
- Od jutra realizujemy naszą wielką okładkę z motywem
Kopciuszka. Bądź gotowy. Ja lecę załatwić formalności.
Cześć.
- Pa.
Droga do domu zajęła mi minut. Tam zaczęłam dzwonić
do wszystkich osób, potrzebnych w czasie sesji.
Zamówiłam sukienkę i poprosiłam agencję o modelkę inną
niż ostatnio. Wszystko było załatwione na 10.00 jutro.
Skończyłam wszystko ustalać około 23.00 i padłam ze
zmęczenia. Zasnęłam bez żadnych problemów.
78
Rozdział 12
Bella
Następnego dnia, wstałam wypoczęta. Wzięłam prysznic,
ubrałam garsonkę i pojechałam na sesję. Prace już szły
całą parę. Modelka była idealna do tej roli. Już zaczęli jej
robić makijaż i dopasowywać sukienkę, Jacob
przygotowywał aparaty, a ja doglądałam wszystkiego:
światła, atrybutów, wszystko musiało być idealne, jak w
bajce. Po godzinie modelka była gotowa. Pierwsze ujęcie
miało wyglądać tak, że Renesmee miała siedzieć na krześle
z wikliny, w białej sukni i welonie. Wszystko szło świetnie
przez jakieś 2 minuty. Gdy Jacob zasugerował, żeby Nessie
zrobiła minę, jakby coś ukrywała, ta się rozpłakała.
Zmieniliśmy scenę, modelka zapewniała, że jest jej lepiej.
Teraz miała stać przy stoliku na którym stał Szampan i
miała trzymać dwa kieliszki. I było dobrze jednak Jacob
zdążył zrobić dwa zdjęcia i ona znowu sie rozpłakała. I tak
było przez całą sesję. Idealnie wyszło tylko jedno ujęcie i
tak najlepsze ze wszystkich więc mieliśmy okładkę. Na
zdjęciach tych Renesmee siedziała na dyni w białej sukni,
już bez welonu. Podczas sesji zaobserwowałam jak Jacob
flirtuje z modelką i jak ją pociesza. On na pewno nie ma
nic przeciwko otwartemu związkowi, ale czy ja nadal chcę
79
takiego związku? No nic później o tym pomyśle, teraz
trzeba zakończyć sesję i wszystkim podziękować. Gdy to
zrobiłam, zaniosłam zdjęcia do redakcji. Tam wlepią je na
okładkę, a jutro nowy numer pojawia się na rynku. Z
redakcji pojechałam do Pubu, wypiłam parę piw, potem
wzięłam taksówkę, dojechałam do domu i poszłam spać.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Szybko
wzięłam prysznic ubrałam się i wsiadłam do samochodu.
Nie mogłam doczekać się recenzji najnowszego numeru.
Niestety jechałam do redakcji prawie godzinę. W wejściu
spotkałam Jacoba, powiedział, że recenzje są świetne. Gdy
wyszliśmy z windy, wpadliśmy na Edwarda:
- Gratuluje wam. Wasza okładka kandyduje do nagrody NP
dla najlepszego pisma. Rozdają ją za tydzień.
- Bello, słyszałaś, to nieprawdopodobne! Leah słyszałaś.
Jacob był bardzo podekscytowany. Edward powiedział
tylko:
- Tak, to trzeba opić.
Zgodnie z sugestią Edwarda wszyscy poszliśmy do klubu.
Tam Jacob nawet na mnie nie spojrzał. Gadał tylko z
radości z kumplami o tym, że dzwoniły do niego trzy pisma
z propozycją pracy. I cieszył się, że to jego czas. Do mnie
podszedł tylko Mike, który też nie był w humorze.
- Co się stało Mike? Czemu się nie bawisz?
80
- Wydaje mi się, że mój chłopak chce ze mną zerwać. Bardzo
staram się udawać, że mi nie zależy i że mam branie, żeby
cierpiał.
-Co się stało?
- Kurierzy nie potrafią być wierni. Pewnie dlatego, że za dużo
podróżują.
-Wiesz mam samotnego sąsiada.
- Hetero, zawsze próbują nas swatać z jedynymi gejami
jakich znają.
-Nie truj. Ja naprawdę umie swatać.
- Patrz zaczęli tańczyć na rurze. Myślisz, że Edward się
skusi?
-Nie. To nie jego styl.
-Nie, ale dla niego i tak warto się rozebrać.
Nie podobały mi się uwagi Mikea o Edwardzie. Dziwne, bo
widok Jacoba tańczącego na rurze z Nessie mnie irytował,
ale nie wkurzał tak jak uwagi Mikea. Stwierdziłam, że
musze się zamknąć na parę dni i to wszytsko przemysleć.
Pożegnałam się z Mikeiem i poszłam do domu. Poszłam
spać.
81
Rozdział 13
Bella
Przez następny tydzień siedziałam w domu. Musiałam
wszystko przemyśleć. Dzwonił Jacob, któremu
powiedziałam, że potrzebuje trochę czasu, żeby wszystko
przemyśleć i Edward, któremu nic nie powiedziałam. Nic
mi nie pomogło to myślenie, tydzień jest po prostu za
krótki. Nadszedł dzień rozdania nagród, ubrałam
przygotowaną wcześniej kieckę, kupiłam szampana i
poszłam do Jacoba. Otworzył mi już gotowy do wyjścia.
-Przepraszam, że się nie odzywałam, ale mówiłam Ci, że
potrzebuje czasu...
-Skarbie czy to taksówka?
Za moich pleców usłyszałam damski głos. Była to
Renesmee. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Myślałam, że..
-Dzwoniłem do Ciebie.
Nic już nie mówiłam. Po prostu wyszłam. Pojechałam
prosto do Al. Opowiedziałam jej wszystko, potem
powiedziałam co czuje:
82
- Jestem urażona. Ale jednocześnie czuje ulgę. Nigdy nie
chciałam Jacoba. Był wolny. My też jesteśmy wolne,
spotykamy się z kim chcemy i robimy to co chcemy. Czuje się
szczęśliwa, ale błagam nie każ mi iść tam samej. Masz
papierosa, ubierz sukienkę, buty i chodź ze mną.
-Belo, ja nie mogę palić.
- Nie. Ty nie jesteś w ciąży. Przecież uczysz innych jak nie
zajść w ciąże.
-Przykro mi. Wiem, że uczę innych.
-Chcecie go?? Ty i Jasper??
- Tak. On się ucieszył. Wręcz oszalał.
-Dlaczego mnie przepraszasz? Cieszę się twoim szczęściem.
-Zrobić wam herbaty?- To Jasper się wtrącił.
-Chciałabym zostać, ale nie mogę. Obiecuje, że opijemy to
później. Bardzo się cieszę. Gratulacje.
-Bella.....
-Chcę być matką chrzestną.
Gdy znalazłam się w taksówce, już nie musiałam udawać,
że się cieszę i że wszystko gra. Po prostu zaczęłam płakać i
myśleć nad swoim życiem. Co ono jest warte? Zaczynam
zostawać sama na tym świecie. Jacob mnie zostawił,
zresztą nigdy go nie chciałam. Tata kiedyś umrze. Rosalie
wyszła za mąż. Alice, wieczna panna tak jak ja, będzie
miała dziecko i pewnie za niedługo wyjdzie za Jaspera. A
83
ja ??? Co ze mną?? Zostanę sama jak palec??? To chyba
najlepsze wyjście skoro niszczę wszystko czego sie dotknę.
Alice
Zaraz po tym jak Bella wyszła, a właściwie uciekła
przyszła Rose. Opowiedziałam jej co zaszło między Bellą i
Jacobem. Później musiałam jej powiedzieć, że ona wie o
ciąży:
- Rosalie, to nie wszystko. Ona wie, że jestem w ciąży.
-Jak to przyjęła.
-Udawała, że wszystko jest w porządku, ale ja znam ją aż za
dobrze. Jestem pewna, że płakała zaraz po wejściu do
taksówki.
-Myślisz, że będzie z nią w porządku.
-Nie wiem Rose. Myślę, że ona teraz bardzo cierpi. Ma
poczucie, że sama zostanie na świecie, że będzie samotna. To
będzie dla niej ciężka noc. Będzie musiała patrzeć na Jacoba
i Renesmee, gdyby nie wiedziała, że jestem w ciąży, pewnie by
myślała, że ja i ona zawojujemy świat, a teraz nie mam
pojęcia jak ona to przetrwa.
-Musimy wierzyć. Ona jest silna. A my zawsze będziemy jej
przyjaciółkami.
84
-Gdyby to było takie prosto. Jej się wydaje, że nas straciła.
Zmyślą o tobie już ją nie boli, ale o mnie to jest świeża rana.
Musimy ją bardzo wspierać przez najbliższe dni.
-Zgadzam się Al. Zrobimy to dla niej.
Bella
Po 40 minutach jazdy byłam na miejscu. Poszłam do
toalety poprawić makijaż. Potem weszłam na salę i
poszłam prosto do stolika. Była tam Leah z jakimś gościem
i się całowali oraz Mike z jakimś nowym chłopakiem.
Przywitałam się i usiadłam. Zaraz potem przyszedł
Edward z byłą żoną. Przywitał się i ją przedstawił.
Poczułam jakieś dziwne uczucie, ale to przecież nie mogła
być zazdrość prawda? Ten człowiek przecież zdradził
mojego ojca. A zaraz za nimi przyszedł Jacob z Nessie.
Wszyscy popatrzyli na mnie, ale ja tylko wzruszyłam
ramionami. Mój tata dostał nagrodę za dokonania
życiowe:
- Mojego ojca nie ma. Odebrać nagrodę??
- Pewnie, idź- odpowiedziała Nessie.
Wstałam, byłam w połowie drogi, gdy nagle kobieta, która
wręczała nagrodę powiedziała:
- Niestety, Pan Swan nie mógł przybyć, ale poprosił swojego
zastępcę Edwarda Cullena, żeby przyjął nagrodę.
85
Miałam ochotę płakać. Popatrzyłam na Edwarda, który z
zszokowaną miną wstał i poszedł po nagrodę. Podeszłam
do stolika wzięłam swój szal i torebkę i wyszłam. Wszyscy
przy stoliku byli zszokowani. Jacob chyba mówił, żebym
została, ale ja już nic nie słyszałam, liczyło się tylko to, że
mój własny ojciec poprosił o odebranie swojej nagrody
zastępcę zamiast mnie. Czekałam na taksówkę, gdy
usłyszałam Edwarda:
- Bello. Bello, przykro mi. Nie miałem pojęcia...
-To nic.
-To nie jest nic. To niesprawiedliwe i nie w porządku.
Odwiozę cię do domu, dobrze?
- Nie jadę tam.
-Znowu będziesz uciekać? Nie masz już dosyć Bello?
- Nie mam. To moje życie.
-Skakanie na bungee, przypadkowi faceci, którzy nie są
ciebie ani trochę warci?
-Nie znasz mnie.
-Wiem, że brakuje Ci matki i że nie rozmawiasz z ojcem.
Wiem jak całujesz i że nigdy nie miałaś nikogo bliskiego.
- I myślisz, że ty jesteś tym kimś bliskim?
-Nie uciekaj Bello.
-Dlaczego? Słyszałam twoją rozmowę z Volturim. Sprzedałeś
mojego tatę. Zdradziłeś go! Mówiłeś mi, że dam radę, ale tak
86
naprawdę myślałeś, że zawiodę i udało Ci się. Ale tak
naprawdę Edwardzie, co ci to dało? Co ci zostało? Była
żona? Marzenie o żaglówce, które boisz się spełnić?
Przyjmowanie cudzych nagród? To nie jest życie Edwardzie
Cullen. To coś żałosnego!
Wzięłam nagrodę taty i poszłam do taksówki, która
podjechała w tym czasie. Pojechałam do domu, musiałam
porozmawiać z tatą. 10 minut później stałam przed nim w
salonie. Podniosłam wysoko nagrodę i zaczęłam:
-Nagroda za życiowe dokonania. Nie warta wzmianki skoro
odebrał ją Edward Cullen, twój doradca.
-Współpracuje z nim od lat to mój uczeń.
-A ja, Isabella Swan, jestem twoją córka, ale to się dla Ciebie
nie liczy, prawda? Nie liczyłam się dla Ciebie jako dziecko,
jako nastolatka. Nie miałeś czasu nawet do mnie zadzwonić i
mi powiedzieć, że moja mama nie żyje!
-Chciałem CI to powiedzieć osobiście.
-Jestem tu teraz. Mieszkam z tobą w tym ogromnym, pustym
domu. Mam 29 lat i czekam ze swoim życiom, żebyś był
wreszcie ze mnie dumny. Żałosne. Wiesz, że Edward cię
zdradził? Negocjuje z Volturim nieuniknione przejęcie.
-On mnie nie zdradził. Nikt nie przejmuje firmy, ja ją
sprzedaję. Edward to załatwia.
-Poprosiłeś go o to? Czy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?
Postaw tę nagrodę nad kominkiem, odkurzaj ją codziennie i
dbaj o nią, bo tylko ona ci została.
87
Wyszłam. Musiałam wyjść w tej chwili z tego domu.
Poszłam do ulubionego baru i razem z barmanem
zaczęliśmy pisać list do Edwarda. Nie za bardzo nam to
wychodziło. W końcu barman kazał mi iść do Edwarda i
powiedzieć mu po prostu, że na niego lecę, bo to widać na
odległość zamiast bawić się w listy. Posłuchałam go, ale
Edwarda nie było w domu, albo spał i nie słyszał pukania.
Usiadłam pod jego drzwiami i nawet nie wiem kiedy
zasnęłam.
http://moda.wieszjak.pl/stylizacja/255963,Taniec-z-Gwiazdami---odcinek-5---taneczne-stylizacje.html - sukienka Belli (Ta
błękitna).
88
Rozdział 14
Bella
Rano obudziłam się, ponieważ dostałam gazetą w głowę,
od dzieciaka rozwożącego gazety. Edward dalej tu nie
było, więc poszłam do redakcji, zobaczyć czy może tam go
nie ma. Nie było go, a jego gabinet został opróżniony z
rzeczy. Chyba zrezygnował. Poszłam do Al opowiedziałam
jej wszystko, przebrałam się, wzięłam prysznic i wróciłam
do redakcji. Postanowiłam zadzwonić do Edwarda.
Włączyła się sekretarka, więc zaczęłam mówić:
- Edwardzie, nie umie przepraszać, ale spróbuje.
I to by było na tyle stchórzyłam. Odłożyłam słuchawkę.
- Isabello.
-Matko tato, ale mnie przestraszyłeś.
-Wyrzucam cię.
-CO?!
- Nie chcesz prowadzić pisma o ślubach, dla rozpadającej się
firmy.
-Nie rozumie
89
- Nie możesz rozumieć, bo nic ci nie mówiłem. Jak miałem
powiedzieć, że nie mam już sił? I że przez ,35 lat budowałem
firmę, zaniedbując twoją matkę i ciebie, a teraz oddam ją bez
walki? I że ukrywałem prawdę, zamiast błagać cię o
wybaczenie?
-Czemu?
-Nie umie z tobą rozmawiać. Bo byłem złym ojcem. Nigdy ci
nie powiedziałem, że jesteś niezwykła. Więc Bello uciekaj
stąd, do czegoś co kochasz.
-Nareszcie nazwałeś mnie Bella.
-Jutro oddaję firmę.
- I co to koniec?
- W okresie przejściowym będę jeszcze prezesem.
-Chcę przygotować ostatni numer.
- Zgadzam się.
Ok do pracy. Najpierw telefon do Alice.
- Al wyświadczysz mi przysługę?
-Oczywiście.
-Zaprojektujesz suknie na okładkę?
-Oczywiście. Jaką tylko chcę?
-Tak.
-Nie ma sprawy.
90
-Mike piszesz tekst o ślubie gejów.
-Lee projektujesz co chcesz, ale masz mnie zaskoczyć.
-Leah, piszesz listy do redakcji z problemami i na nie
odpowiadasz, a ja ci pomogę jak nie będziesz wiedziała jak
odpowiedzieć.
-Czy Edward o tym wie?
-Nie, to niespodzianka.
-Wszyscy do pracy!!!!!!!!!!
To był bardzo pracowity tydzień. Wydałam ostatni numer,
recenzje były cudowne. Ja jednak nie będę już redaktorką,
przekazałam to stanowisko Leah. Wiem, że sobie na nim
poradzi. Jutro ślub Al jest wkurzona, bo będąc w 4
miesiącu już nie ma swojego płaskiego brzucha i musi
zmienić plan, jeżeli chodzi o sukienkę. Idę spać jutro
muszę byś wypoczęta.
91
Rozdział 15
Bella
Dziś ślub Al, właśnie stoję przed ołtarzem, po raz kolejny
jako druhna. Zaraz po uroczystości jadę na wyspę znajomej
taty, pomyśleć i pisać książkę. Próbowałam skontaktować się
z Edwardem, ale mi się nie udało. Zostawiłam mu list, mam
nadzieje, że go przeczyta. Al wygląda pięknie, jest tak
strasznie szczęśliwa, to widać. Ceremonia minęła szybko i to
był pierwszy ślub na którym naprawdę płakałam. Zaraz po
ślubie, złożyłam życzenia nowożeńcom, wsiadłam do
samochodu i ruszyłam na wyspę. Najpierw miałam lot
samolotem, a potem motorówką dostałam się na wyspę. Był
tu ładny, nieduży domek, ocean, spokój i cisza. Byłam tu
sama. Idealne warunki do pisania książki. I tak przez tydzień
spałam, pływałam, jadłam i pisałam książkę, to było wszystko
co robiłam. Po tych 5 dniach czekała mnie duża
niespodzianka, przypłynął do mnie Edwarda. Przeczytał mój
list, nie gniewał się na mnie, tylko po prostu, wyjechał na
jakiś czas, bo odkupywał żaglówkę i to właśnie nią przypłyną
do mnie na wyspę. Pierwsze co zrobiliśmy, po tym jak już
sobie wszytko wyjaśniliśmy, to uprawianie miłości. Od tej
pory moje dni na wyspie były przepełnione Edwardem.
Całowanie się z Edwardem, posiłek z Edwardem, uprawianie
92
seksu z Edwardem, wycieczki z Edwardem, uprawianie seksu
z Edwardem. Po dwóch tygodniach wróciliśmy do Stanów.
Tam dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Edward oświadczył
mi się, ale stwierdziliśmy, że ślub weźmiemy nie wcześniej jak
za rok. Ja chciałam skromną uroczystość, a Edward bardzo
huczną, z wieloma gośćmi. Ale na to mamy jeszcze czas, na
razie musimy myśleć o imieniu dla naszego dziecka i o
rzeczach dla naszego dziecka, bo to ono jest najważniejsze!
93
Epilog
Rok pózniej
Bella
Nie uwierzycie, co ja teraz robie. Ja Bella Swan, siedzę w
łazience Alice, a jej właścicielka wraz z Rose wyżywają się
na moim ciele i na moich włosach. Tak to dzień mojego
ślubu z Edwardem. Tyle wydarzyło się rok temu. Tyle
spraw wydawało się beznadziejnych, a jednak wszystko
jest świetnie. 3 miesiące temu urodziłam ślicznego,
zdrowego chłopczyka, któremu daliśmy na imię Seth. Stał
się dla nas całym światem. Edward oczywiście przekonał
mnie do hucznego ślubu i wesela, dlatego teraz jestem w
szponach Al i Rose. Alice urodziła córeczkę i nazwała ją
Mary. Są bardzo szczęśliwi z Jasperem, którego oczkiem w
głowie jest Mary. Rosalie jest teraz w siódmym miesiącu
ciąży. Gdy ja była w piątym miesiącu ona dowiedziała się,
że też zostanie obdarowana dzieckiem. Teraz okazało się,
że będzie miała nawet dwoje dzieci, gdyż jest to ciąża
bliźniacza. Emmet zwariował, już nie może się doczekać,
aż będzie miał swoje dzieci. Mój tata związał sie z Sue
swoją pielęgniarką, a Mike z Tylerem, który jest kelnerem.
Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że już go kiedyś
94
spotkałam. Jacob i Nessie też są razem, niestety oni nigdy
nie będą mieli dzieci, gdyż jak się okazało Nessie nie może
ich mieć. Szkoda mi ich, ja nie wyobrażam sobie życia bez
Setha. Ojć musze przestać rozmyślać, Al coś ode mnie
chce.
-Bello, musisz ubrać sukienkę!!!
-Już Al, spokojnie, bez nerwów.
-Chodź już Bello.
Poczłapałam za nią posłusznie i przy jej pomocy ubierałam
sukienkę. Oczywiście na zakupach byłam z moimi
kochanymi wariatkami. po raz pierwszy miałam wtedy
fajną zabawę na zakupach. Ciężko było wybrać tą jedną
jedyną sukienkę i do niej buty. Chodziłyśmy od sklepu do
sklepu, aż w końcu trafiłam na nią. Suknia jest biała, górę
ma bez ramiączek, ale leży na mnie idealnie, dół ma
szeroki. Od góry idzie materiał taki połyskujący i jest
marszczony od pasa w dół i spod niego jakby wychodzi
taki lekki materiał niczym koronka. Leżała na mnie
idealnie i wszystkie wiedziałyśmy, że to musi być ta
sukienka. Dziewczyny żartowały sobie z mnie, że mam
bardziej wymyślną sukienkę, niż miała Rose. Dobra ale
jestem już gotowa. Oprócz sukienki mam na sobie
niebieską podwiązkę, stary wisiorek mojej mamy i
pożyczoną od Rosalie spinkę we włosach. Bukiet mam
bardzo delikatny i mały. Do tego wszystkiego mam taką
niewyobrażalnie wysoką szpilkę przy butach, że to będzie
cud, jeżeli dojdę do ołtarza. Właśnie grają marsza, czas iść.
95
Powoli weszłam do kościoła z tatą pod rękę, gdy
zobaczyłam Edwarda wszystko przestało sie dla mnie
liczyć. Nie obchodziło mnie czy obok jest tylko mój tata,
czy jeszcze tysiące innych osób, najważniejszy był on.
Ceremonia minęła bardzo szybko. I na szczęście nikt nie
znał powodu dla którego nie moglibyśmy być razem i
oboje powiedzieliśmy tak. A ja największa przeciwniczka
ślubów stoję tu, płaczę i cieszę się jak szalona, ze zgodziłam
się na ten ślub.
-No i co Bello jesteś szczęśliwa??
-Oczywiście Edwardzie.
-Nie było tak źle prawda?
-Nie , powiem ci , że nawet mi sie podobało.
-Cieszę się. Teraz będziemy razem przez wieczność.
- Nie Edwardzie przez wieczność i jeden dzień dłużej.
Kocham Cię.
- Też cię kocham Bello. Ty i Seth jesteście dla mnie całym
światem i nic nas nie rozdzieli.
http://trendybride.pl/kolekcje/suknie-lubne/sarah/2004#kotwica - suknia Belli (coś
podobnego)
96
To już koniec. Dziękuje wam za czytanie tego fanfica. Jak
już pisałam, nie jestem z niego zadowolona i trochę go
zepsułam, chociażby dlatego, że jest taki krótki, ale mam
nadzieje, że mimo wszystko wam się spodoba. Proszę o
komentarze pod plikiem. Wkrótce zacznę pisać nowy ff
"Problemy gimnazjalistek". Serdecznie zapraszam do
folderu i proszę sobie przeczytać o czym będzie. Potem
napiszcie na PW, czy w ogóle opłaca się go zaczynać i czy
wydaje się fajny. Serdecznie Pozdrawiam