Ateizm, czyli urojona wizja człowieka.
Punktem wyjścia ateizmu jest wiara w to, że nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzętami
Ilekroć rozmawiam z ateistami, to za każdym razem dziwię się temu, iż żaden z nich nie wyciąga wniosków z historii ateizmu.
Moi rozmówcy potwierdzają swoją postawą i swoim sposobem prowadzenia dyskusji to, że stali się więźniami własnego systemu wierzeń.
Ateiści nie reagują na najbardziej nawet oczywiste argumenty, które wykazują irracjonalność przyjętego przez nich systemu przekonań.
Każdy z ateistów, z którymi dotąd rozmawiałem, zachowuje się tak, jakby w swoim sposobie myślenia oraz w swoim sposobie uciekania od faktów był dokładną kopią innych ateistów.
Wspólną cechą ateistów, z którymi miałem kontakt, jest to, że sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli,
iż to właśnie systemy ateistyczne doprowadziły do najbardziej okrutnych dyktatur oraz do największych zbrodni w historii ludzkości.
W dziejach człowieka żadna marginalna mniejszość - a do takiej należą ateiści - nie dokonała zbrodni na tak wielką skalę, jak właśnie ci, którzy usiłują urządzić świat bez Boga.
Wygląda na to, że o ludobójstwach dokonanych przez ateistów wiedzą wszyscy poza… ateistami.
Żaden ze spotkanych przeze mnie ateistów nie powiedział, że przeprasza za zbrodnie dokonane przez systemy ateistyczne i że on sam próbuje wyciągać wnioski choćby z najnowszej historii.
Po drugie, ateiści sprawiają wrażenie, jakby myśleli, że ludzie, którzy są pewni istnienia osobowego Boga, uwierzyli w Stwórcę - na przykład - drogą losowania,
a nie w oparciu o doświadczenie niezwykłości własnego człowieczeństwa,
którego nie da się racjonalnie wytłumaczyć jako wytworu nieosobowej i nieświadomej siebie materii.
Wiara ateistów w to, że człowiek wymyślił Boga, jest równie irracjonalna, jak wiara w to, że człowiek wymyślił samego siebie albo jak wiara w to, że mężczyzna wymyślił kobietę.
Człowiek rozumny odkrywa istnienie Boga w miarę odkrywania niezwykłości własnego człowieczeństwa, którym się zdumiewa i które jakościowo wyróżnia go spośród wszystkich istot na tej Ziemi.
Po trzecie, ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli o tym, że istotą ateizmu nie jest negowanie istnienia Boga,
lecz negowanie istnienia człowieka jako kogoś w istotny sposób różnego od zwierząt.
Człowiek, który wierzy, że jest jedynie nieco bardziej wyewoluowanym zwierzęciem,
nie ma powodów, by postawić sobie pytanie o to, czemu lub Komu zawdzięcza swój sposób istnienia.
Odkrywanie Boga to logiczna konsekwencja odkrywania niezwykłości człowieka. Wystarczy się przestraszyć,
aby uwierzyć w istnienie bóstw lub w istnienie jakiegoś urojonego boga, ale trzeba odkryć w sobie niezwykłość bycia osobą, by postawić pytanie o Boga prawdziwego.
W ateizmie jest miejsce jedynie na karykaturę Boga, na przykład jako "opium dla ludu",
gdyż w tym systemie jest miejsce jedynie na karykaturę człowieka jako kogoś, kto jest jedynie nieco "udziwnionym" zwierzęciem.
Po czwarte, ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie rozumieli, że przyjęli przekonania, które zmuszają ich albo do uwierzenia w to,
że człowiek nie różni się jakościowo od zwierząt, albo do uwierzenia w to, że jeśli się różni,
to muszą ten fakt tłumaczyć irracjonalnie, na przykład jako dzieło przypadku czy jako nieprawdopodobny zbieg okoliczności w ramach procesu ewolucji.
Ateiści zakładają bowiem a priori to, że materia sama siebie wytworzyła i że wyczerpuje ona całą rzeczywistość wszechświata.
Po piąte, ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli o tym,
że ogromna większość ludzi odkrywa w sobie te cechy - zwłaszcza zdolność poznania prawdy i podejmowania świadomych decyzji,
a także zdolność do odpowiedzialności, miłości i wierności - których ateistom nie pozwala dostrzegać przyjęty przez nich system wierzeń.
Świadomość, wolność i miłość to wyjątkowe zdolności człowieka, które nie są spotykane w świecie zwierząt, roślin czy minerałów.
Wierzyć w to, że świadomy siebie i zdolny do miłości człowiek pochodzi od świata nieosobowego,
to bardziej irracjonalne, niż wierzyć w to, że motyl potrafi swoimi skrzydełkami rozbić szybę pancerną.
Irracjonalizm ateistycznej antropologii
Punktem wyjścia ateizmu nie jest zatem problem teologiczny, lecz antropologiczny, czyli wiara ateistów w to, że nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzętami.
Ateiści wierzą w to, że nasza świadomość jest jedynie subiektywna, wolność jedynie pozorna, a miłość to tylko kwestia biochemii.
Podstawą ateizmu jest oderwana od rzeczywistości wizja człowieka.
Tak, jak zwierzę nie ma odniesienia do Boga, tak też człowiek w wizji ateistów rzeczywiście takiego odniesienia mieć ani nie potrzebuje, ani nie potrafi.
Tyle tylko, że ateizm alienuje człowieka od tego wszystkiego, co w nas specyficznie ludzkie i co sprawia,
że jesteśmy w stanie zachowywać się w jakościowo inny sposób niż zwierzęta.
Ateizm to system, który nie widzi istotnej różnicy między antropologią a zoologią, między popędami a wolnością,
między instynktem a miłością. Ateiści widzą w człowieku zwierzęcość, a w zwierzętach dopatrują się człowieczeństwa.
Są tacy ludzie, którzy rzeczywiście odkrywają w sobie jedynie to, co mają wspólnego ze zwierzętami.
W konsekwencji ludzie ci postępują tak, jakby musieli być niewolnikami instynktów, popędów, hormonów czy nacisków zewnętrznych.
Tacy ludzie nie są w stanie postawić nie tylko pytania o Boga, ale też pytania o samego siebie.
Człowiek, który przyjął ateistyczny system wierzeń w antropologii, traktuje zachowanie tych,
którzy racjonalnie myślą, odpowiedzialnie decydują i wiernie kochają, jako zachowanie irracjonalne.
Z jego perspektywy tego typu zachowanie tak właśnie wygląda.
Gdyby zwierzęta miały świadomość - pozostając we wszystkim innym zwierzętami - to też dziwiłby się temu,
że ludzie są zdolni do działania innego niż kierowanie się instynktami, popędami czy biochemicznymi bodźcami.
Nic dziwnego, że w obliczu karykaturalnie zredukowanej wizji człowieka społeczeństwo zbudowane na postulatach ateistów prowadzi w praktyce do poniżenia człowieka, zwłaszcza człowieka niewinnego i uczciwego.
Nie jest kwestią przypadku to, że ateistyczni politycy bardziej troszczą się o bogatych aktywistów gejowskich niż o biednych bezrobotnych,
a ateistyczni prawnicy bardziej troszczą się o katów niż o ich ofiary.
Z kolei ateistyczne feministki bardziej troszczą się o seks niż o dzieci,
a ateistyczni ekolodzy bardziej troszczą się o ochronę zwierząt niż o ochronę ludzi.
Każdy system ateistyczny prowadzi do jakiejś formy dyktatury, gdyż ateiści przypisują sobie władzę decydowania o wszystkim.
Przypisują sobie nawet władzę decydowania o życiu człowieka, a zatem władzę decydowania o tym,
kogo wolno legalnie zabijać, a kogo - ustanowione przez nich prawo - będzie chronić.
Ateizm prowadzi nie tylko do jakiejś formy dyktatury. Prowadzi także do jakiejś formy bałwochwalstwa.
W ateizmie marksistowskim "bogiem" była partia komunistyczna i jej przywódcy,
a w ateizmie liberalnym "bogiem" jest popęd, przyjemność czy pieniądze. Ateizm zawsze stawia coś ponad człowiekiem.
Irracjonalizm ateistycznej "postępowości"
W każdej epoce ateiści stanowią zdecydowaną mniejszość społeczeństwa, a mimo to zawsze myślą, że są zdecydowanie mądrzejsi od zdecydowanej większości ludzi.
Są także przekonani o tym, że mają najlepsze pomysły na życie, więzi i wartości godne człowieka.
Ateistyczne pomysły w tym względzie - podobnie jak ateistyczna antropologia - są mało skomplikowane.
W zeszłym stuleciu przemocą i zbrodniami promowali kult proletariackiego kolektywu.
W XXI wieku bardziej wyrafinowanymi metodami - zwłaszcza za pomocą zdominowanych przez siebie mediów - promują "wolne" związki.
Warto zauważyć, że ateiści, którzy promują tego typu związki, potwierdzają, iż obce są im zasady logicznego myślenia, gdyż posługują się terminem wewnętrznie sprzecznym. W rzeczywistości nie istnieją "wolne" związki, podobnie jak nie istnieje kwadratowe koło czy niebieska zieleń.
Człowiek jest w stanie wymyślić wewnętrznie sprzeczne pojęcia, ale nawet dzieci wiedzą o tym, że takie pojęcia nie mają odpowiednika w rzeczywistości.
To, co faktycznie proponują ateiści jako sposób na więzi, zwłaszcza w relacji kobieta - mężczyzna, to nie związki wolne od związków,
lecz związki wolne od odpowiedzialności, miłości i wierności.
To, co ateizm proponuje jako sposób na życie, sami ateiści uznają za najbardziej "naukowe", "racjonalne" i "postępowe".
Tymczasem w rzeczywistości ich pomysły polegają na powtarzaniu najbardziej archaicznych i prymitywnych mitów o tym,
że człowiek może być szczęśliwy wtedy, gdy nie będzie jakościowo różnił się w swym postępowaniu od zachowania zwierząt.
Ateiści proponują to, co łatwe, a nie to, co prowadzi do rozwoju i radości. W konsekwencji proponują łatwy seks zamiast trudnej miłości,
łatwy sposób na kierowanie płodnością (antykoncepcja, prezerwatywy, aborcja) zamiast odpowiedzialnego rodzicielstwa, łatwy "luz" zamiast trudnej odpowiedzialności. W pogoni za tym, co łatwe, ateiści przyjmują nawet tak irracjonalny mit, jak przekonanie, że w jakiejś fazie swego rozwoju człowiek może nie być człowiekiem.
Najgroźniejszym mitem ateizmu jest wiara w to, że kto przestaje kochać Boga, ten zacznie kochać człowieka. Fakty wskazują na to, że jest dokładnie odwrotnie.
Pierwsze miejsca na liście największych ludobójców wszech czasów zajmują właśnie ateiści.
To nie przypadek, że również w naszych czasach ateiści szydzą sobie z Jezusa, który kochał i uczył kochać,
ale nie szydzą sobie z ateistycznych zbrodniarzy, a nawet doszukują się pozytywnych aspektów ich zbrodniczej działalności.
W obliczu powyższych faktów jest sprawa oczywistą, że największy przesąd nowożytności to wiara w to, iż ateizm jest przejawem racjonalizmu i że ateiści to ludzie niewierzący.
Mitem jest również przekonanie o tym, że punktem wyjścia ateizmu jest negowanie Boga a nie skrajnie zniekształcona wizja człowieka.
"Racjonaliści", "ludzie nauki", "ludzie postępu", "humaniści" to ulubione etykiety, jakimi ateiści chętnie tytułują samych siebie.
W ich przypadku w radykalny sposób potwierdza się zasada, że nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie.
Zdecydowana większość ludzi, których spotykam, nie mieści się w ateistycznej antropologii.
Ludzie ci odkrywają bowiem w sobie takie zdolności, możliwości, potrzeby i aspiracje, których ateiści nie uwzględniają w swojej wizji człowieka i które sprawiają,
że istnieje jakościowa różnica między człowiekiem a zwierzętami. Zwierzęta podlegają ewolucji, a człowiek tworzy historię.
Zwierzęta od tysięcy lat zachowują się według tych samych schematów i instynktów, a człowiek nie ma granic w rozwoju.
Jak długo większość ludzi będzie odróżniać siebie od zwierząt, tak długo ateizm pozostanie zjawiskiem marginalnym.
Mimo to - tak, jak dotychczas - pozostanie zjawiskiem groźnym.
Człowiek stanowi bowiem największe zagrożenie dla samego siebie w dwóch przypadkach: wtedy,
gdy uwierzy, że nie różni się od zwierząt, oraz wtedy, gdy uwierzy, że jest równy Bogu.
Podczas gdy świat obchodzi 150 rocznicę teorii ewolucji Karola Darwina, teoria rozpowszechniana przez licealistów „kreacjonistów”, że świat ma naturę boską, podsyca coraz większą kontestację wśród uczniów. Największymi zwolennikami tej teorii są młodzi muzułmanie.
- Od 5-6 lat obserwujemy we Francji wzrost idei kreacjonizmu, wcześniej, to były tylko wyjątkowe przypadki - mówi Annie Mamecier, dziekan grupy „Nauka o życiu i ziemi” w Naczelnym Inspektoracie Edukacji Narodowej. Świadczą o tym relacje nauczycieli przedmiotów przyrodniczych.
Kreacjonizm odrzuca ideę ewolucji i głosi, że Bóg stworzył świat w przeciągu tygodnia. Idea powstała wśród chrześcijan w XIX wieku, została przejęta na początku lat 80-tych XX wieku przez Świadków Jehowy i przez kreacjonistów islamskich.
Mamecier uważa, że liczba uczniów, którzy podczas zajęć lub w odpowiedziach pisemnych wyrażają wrogość wobec teorii Darwina wynosi od 5 do 10 proc. Precyzuje, że uczniowie, którzy są największymi zwolennikami tej teorii - to muzułmanie.
- Są dwa typy reakcji: pierwsza, bardziej wyizolowana, pochodząca od uczniów religijnie wychowanych i druga, reakcje zorganizowane, w amerykańskim stylu, pochodzące od względnie zmanipulowanych uczniów.
Sophie Mouge, nauczycielka nauk przyrodniczych w liceum im. Jean-Jaurèsa w Montreuil koło Paryża, doświadczyła dwóch sprzeciwów w 31 osobowej klasie podczas lekcji na temat ewolucji roślin. - Zaczęło się od szyderczyego śmiechu. Kiedy mówiłam, uczniowie chcieli mnie ośmieszyć. Jeden z nich powiedział do mnie: - Nie, nie, w Koranie nie jest tak napisane! - opowiada młoda nauczycielka.
Według Jean-Baptiste'a de Panafieu, który spędził kilka miesięcy w liceum Jean-Jaurès w ramach dokumentacji, ci kontestujący uczniowie czerpią swoje informacje z internetu, ze stron kreacjonistycznych, anty-darwinowskich, jak np. strona Turka Harun Yahya.
W styczniu 2007 roku to właśnie Harun Yahya wysłał do większości francuskich urządów szkolnych „Atlas Stworzenia”, w którym - na podstawie Koranu - przedstawione są tezy kreacjonistyczne. W odpowiedzi Minister Edukacji Narodowej zorganizował w listopadzie 2008 roku kolokwium, które - miało dać nauczycielom odpowiednie środki do odpowiedzi na ataki - przypomina Annie Mamecier.
Dla Carole Diamant, nauczycielki filozofii w liceum Auguste Blanqui w Saint-Ouen i autorki książki „Szkoła - zniszczony teren”, „krytyki” uczniów są głębsze i ewoluowały w pierwszych latach XXI wieku. - Kiedy napisałam swoją książkę w 2004 roku, krytyka ta była powierzchowna, spontaniczna i powtarzająca się. Odnosiła się do kazań lub opinii religijnych usłyszanych to tu to tam - wyjaśnia. - Dzisiaj dzieci są pewne swojej wiary. Pozostają na swoich pozycjach. Mówią: - Dobrze, opowiadajcie nam o Darwinie, ale my i tak w to nie wierzymy!
Według Pierre'a Clément, profesora na Uniwersytecie Lyon 1 i współautora badań na temat kreacjonizmu wykonanych w 19 krajach, Francja liczy „2 proc. nauczycieli przyjmujących kreacjonizm” w porównaniu z „50 proc. takich nauczycieli w Libanie czy Burkinie Faso”. - Mimo wszystko Francja jest krajem, gdzie jest najmniej radykalnych kreacjonistów - stwierdza Clément.
Na razie.
Ekumenizm w świetle objawień Matki Bożej w Fatimie
Objawienia fatimskie są bardzo głęboko sięgającym orędziem zbawienia przez nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Biskup Alberto Cosme de Amaral, ordynariusz Fatimy, nazywa objawienia Matki Bożej w Cova da Iria „skróconą Ewangelią”, ponieważ mówią one o zwycięskiej mocy Chrystusa za pośrednictwem Maryi.
Kardynał Cerejera, patriarcha Lizbony, stwierdził: „Wierzymy, że objawienia Fatimskie otwierają nową erę, erę Niepokalanego Serca Maryi”1. Czy ten kult do Niepokalanego Serca Maryi, potwierdzony przez Kościół i rozpowszechniany na całym świecie, ma coś wspólnego z dzisiejszym ekumenizmem?
Warto zauważyć, że bezpośrednim następstwem objawień fatimskich było rozpowszechnienie się nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi.
Dzięki temu na całym świecie Kościół katolicki odnotował liczne nawrócenia, które swym zasięgiem objęły ludzi wszystkich stanów - od zwyczajnych i prostych aż do warstw inteligenckich. Ten sukces misyjny został nagle przerwany po Soborze Watykańskim II; wtedy to nowa orientacja ekumeniczna zaczęła przenikać umysły duchowieństwa. Czy może to być zjawisko przypadkowe, czy też raczej wskazuje ono na antynomię między Fatimą a działalnością ekumeniczną?
I. Atmosfera fatimska i ekumenizm
Kiedy na wiosnę 1916 r. Anioł objawił się dzieciom po raz pierwszy, z jego ust padły słowa: „Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się ze mną”. I uklęknąwszy, pochylił głowę aż do ziemi i uczył dzieci znanej modlitwy: „O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię. Proszę Cię, byś wybaczył tym, którzy nie wierzą, którzy Cię nie uwielbiają, którzy Ci nie ufają, którzy Cię nie kochają”. I dodał: „Tak macie się modlić. Serca Jezusa i Maryi słuchają z uwagą waszych próśb”2. Jest to jakby wprowadzenie dzieci w główny temat przyszłych Objawień Matki Bożej. Istotą tego wprowadzenia jest troska Maryi o zbawienie dusz oraz o oddanie Bogu należytego hołdu w formie zadośćuczynienia za ciągle obrażany Boży Majestat. Innymi słowy, orędzia fatimskie są teocentryczne. Fatima jest orędziem rzeczy ostatecznych, najważniejszych dla człowieka. W dniu 13 lipca 1917 r. dzieci widzą piekło, 13 maja Matka Najświętsza mówi o czyśćcu i pokazuje im tajemnicę Nieba. Wzmacnia w nich pragnienie Nieba i wprowadza ich w Boskie światło:
…otworzyła po raz pierwszy ręce, przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, żeśmy się widzieli w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle3.
Zatem wszystko koncentruje się w jednej wielkiej trosce: nawrócić grzeszników, uwolnić ich od błędu, uratować ludzi od wiecznego potępienia. Często w Fatimie jest mowa o świecie, o historii, nawet o bardzo aktualnej polityce, jednak w zupełnie nadprzyrodzonym znaczeniu: będzie pokój na świecie, jeśli ludzie się nawrócą do Boga, a cała historia świata ma jeden cel: „na końcu Moje Niepokalane Serce zatriumfuje!”. Wymownym podsumowaniem tej nadprzyrodzonej atmosfery fatimskiej jest modlitwa, której Matka Boża uczyła dzieci 13 lipca 1917 r.:
Kiedy odmawiacie różaniec, mówcie po każdej tajemnicy: «O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia4.
Przepaść pomiędzy Fatimą a dzisiejszą atmosferą ekumeniczną jest przerażająca. Panuje atmosfera humanistyczna, słownictwo kościelne starannie unika tematu Fatimy, będącej zresztą tylko echem duchowości Ojców Kościoła i Świętych. Kościelna „nowomowa” zorientowana jest ku światu: zjednoczenie świata, zjednoczenia religii, porozumienie między wszelkimi wyznaniami. Cel jest jasno określony - to wolność i godność osoby ludzkiej, którą Kościół ma urzeczywistniać przez braterski dialog, tolerancję, szacunek i wspólne działania na rzecz światowego pokoju. Razem z wszystkimi religiami Kościół jest w drodze do nieokreślonego transcendentnego celu, bo w każdej religii znajduje się boska rzeczywistość. Może najlepiej określa tę ekumeniczną atmosferę Jan Paweł II w przemówieniu do przedstawicieli 28 wyznań na zakończenie światowego dnia modlitw o pokój w Asyżu (27 października 1986 r.):
Fakt, że z różnych stron świata przybyliśmy do Asyżu, jest znakiem tej wspólnej drogi, którą ludzkość winna kroczyć zgodnie ze swym powołaniem. (…) Mamy nadzieję, że ta pielgrzymka do Asyżu uświadomiła nam wspólne pochodzenie i wspólne przeznaczenie ludzkości. Niech nam wolno będzie w tym widzieć zapowiedź tego, na czym powinien polegać - zgodnie z wolą Boga - rozwój historii ludzkości: musi ona stać się braterską wędrówką, w której towarzyszymy sobie nawzajem, podążając do transcendentnego celu, który On dla nas ustanowił5.
II. Istota i cel objawień fatimskich: Niepokalane Serce NMP
13 lipca 1917 r. Matka Boża tymi słowami zwróciła się do wizjonerów: „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Aby je ratować, Bóg chce rozpowszechniać na świecie nabożeństwo do mego NIEPOKALANEGO SERCA”6. Z ust Pana Jezusa siostra Łucja usłyszała te słowa: „Pragnę gorąco rozprzestrzenienia się kultu i nabożeństwa ku Sercu Niepokalanemu Maryi, bo to Serce jest magnesem, który ciągnie dusze do Mnie, jest również ogniskiem, które promieniuje na ziemię strumieniem mojego światła i mojej miłości; jest wreszcie źródłem nie wysychającym, które spływa na ziemię, żyjącą wodą Mojego miłosierdzia”7. Siostra Łucja mówi, że Matka Najświętsza „powiedziała tak moim kuzynom jak i mnie, że Pan Bóg teraz daje światu dwa ostatnie lekarstwa: Różaniec i nabożeństwo ku Niepokalanemu Sercu Maryi. A jeśli to są ostatnie lekarstwa, to znaczy, że nie ma innych”8.
Jak odnoszą się te słowa do ekumenizmu? U wyznań niekatolickich (z wyjątkiem prawosławnych) jakikolwiek kult maryjny jest nie do pomyślenia. Dodać należy, że kult ten, który jest „ostatnim lekarstwem” dla świata, stanowi dla protestanta najwyższe zgorszenie. Jeśli ekumeniczny dialog chce osiągnąć porozumienie z protestantami, to musi koniecznie ominąć ten temat, zgodnie z poleceniem Soboru Watykańskiego II: „Sposób formułowania wiary katolickiej żadną miarą nie powinien stać się przeszkodą w dialogu z braćmi”9. I rzeczywiście, spotkania ekumeniczne i kolejne porozumienia wskazują na to całkowite przemilczanie nauki Kościoła o Maryi. Aby uniknąć oskarżenia o sekciarstwo (z łacińskiego sectare - `odciąć część od całości' - po grecku hairesis), ekumeniści muszą usprawiedliwić jakoś selektywność w pojmowaniu prawd Wiary. I tak Sobór przedstawia taką zasadę: „Przy zestawianiu doktryn niech pamiętają o istnieniu porządku czy «hierarchii» prawd w nauce katolickiej, ponieważ różne jest ich powiązanie z zasadniczymi podstawami wiary chrześcijańskiej”10. Pomijając fakt, że Pius XI w swej encyklice Mortalium animos potępił tę zasadę11, jest rzeczą oczywistą, że nauka o Najświętszej Maryi Pannie nie znajduje się na wysokim miejscu w owej „hierarchii” prawd, skoro można ją zupełnie ignorować.
Aby uratować cześć Maryi, ekumeniści lubią powoływać się na dialog z prawosławnymi, którzy rzeczywiście są Jej czcicielami. Jednak w świetle Fatimy i ten dialog kończy się, bo nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi jest dla nich czymś zupełnie obcym. Mariologia prawosławnych zatrzymała się na końcu ery starożytnej. Wszelki rozwój doktryny o Wierze oraz zgłoszenie nowych dogmatów wiary jest dla prawosławnych nie do przyjęcia. Doktryna o Niepokalanym Sercu Maryi ma za fundament dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP ogłoszony przez papieża Piusa IX, dogmat, który nie został przyjęty przez prawosławnych. Poza tym objawienie Niepokalanego Serca NMP nie jest tylko doktryną, jest to także nabożeństwo i kult, oficjalnie przyjęty w roku liturgicznym Kościoła rzymskiego. Prawosławie jednak nie toleruje wprowadzenia nowych elementów w swoim obrządku. Dlatego też słowa Chrystusa: „Pragnę gorąco rozprzestrzenienia się kultu i nabożeństwa ku Sercu Niepokalanemu Maryi” są nie do pogodzenia z doktryną wschodnich schizmatyków.
W Pontevedra Matka Boża objawiła siostrze Łucji, na czym dokładnie ma polegać nabożeństwo do Niepokalanego Serca. Należy bowiem dokonać szczególnej praktyki religijnej podczas pięciu kolejnych pierwszych sobót miesiąca. W imieniu swojego kierownika duchowego o. Józefa Bernarda Gonçalesa SI, siostra Łucja miała prosić Boga o wyjaśnienie, skąd wzięła się liczba pięciu sobót. W dniu 29 maja 1930 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, „w godzinie nocnej adoracji, Pan Jezus Chrystus odpowiedział przez wewnętrzne natchnienie”:
Moja córko, przyczyna tego jest prosta. Istnieje 5 rodzajów zniewag i bluźnierstw rzuconych na Niepokalane Serce Maryi:
bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu;
bluźnierstwa przeciw Jej Dziewictwu;
bluźnierstwa przeciw Jej boskiemu macierzyństwu, którego odmawiają, tym samym nie uznając Jej jako Matki ludzi;
bluźnierstwa tych, którzy starają się publicznie złożyć w sercu dzieci zniewagę, czy pogardę, czy nawet nienawiść wobec Matki Niepokalanej;
obelgi tych, którzy obrażają Ją bezpośrednio w Jej świętych obrazach12
Słowa te odnoszą się bezpośrednio do obecnych praktyk ekumenicznych. Należy rozróżnić między obiektywnym i subiektywnym bluźnierstwem. Może ktoś np. czyjąś matkę obrazić, ponieważ tak go nauczono. I chociaż nie ponosi on żadnej osobistej winy, gdyż został błędnie pouczony, to obiektywnie jest ta obraza wielką krzywdą i niesprawiedliwością wobec owej matki. Tak samo wyznawca protestantyzmu obiektywnie obraża Matkę Bożą i bluźni przeciw Niej. Dowodem może być punkt 3, gdzie bluźnierstwo to jest określone przez samą „odmowę uznania” Jej przywilejów zdefiniowanych przez Kościół.
Wiadomo, jak bardzo te punkty (1-3, 5) odnoszą się do protestantyzmu. Również „katoliccy” działacze ekumeniczni wyróżniali się w ostatnich 30 latach tym, aby w tych bluźnierstwach utwierdzić błądzących. Czymże są chociażby słowa abp. Alfonsa Nossola, wypowiedziane przed rokiem podczas targów książki katolickiej w Warszawie: „zostawmy protestantów z ich szacunkiem do Matki Pana, nie mówmy im o Niepokalanym Poczęciu”. W tym wypadku nie można jednak założyć, że są oni bez winy, skoro dobrze poznali prawdę o Maryi. Liczba katolickich teologów poddających w wątpliwość dogmaty Maryjne jest ogromna. Zanikanie kultu NMP na całym świecie, zwłaszcza wśród młodzieży, jest tak powszechnym zjawiskiem, że z przerażeniem można siebie zapytać, czy choć 1% katolickiej młodzieży w Zachodniej Europie umie odmawiać Różaniec.
Punkt 4. zasługuje na szczególną uwagę. Rozpowszechnia się bowiem pogarda dla najwyższych wartości ludzkich, takich jak dziewictwo i czystość; dzieje się tak bez stanowczego oporu hierarchów. Tym samym zostaje usankcjonowana zniewaga wobec Tej, która jest źródłem i wzorem wszelkiej czystości i niepokalaności. Gdy zaś ktoś zgubi się w truciźnie nieczystości, wtedy zaczyna nienawidzić to, co jest mu zawsze żywym wyrzutem sumienia. Zabrudzony patrzy najpierw z zazdrością na czystego i niewinnego, a zazdrość ta zmienia się w nienawiść. Skutki są widoczne gołym okiem: ten, kto żyje w czystości, zachowuje piękność i młodość ducha bez szczególnych wysiłków, podczas gdy zalety te nieubłaganie utraci ten, kto pogardza czystością. Dlatego właśnie ekumenista, który ukrywa przed młodzieżą ten wzniosły ideał Niepokalanej, aby nie drażnić innowierców, przyspiesza tylko zwycięstwo szatana nad duszami. Siostra Łucja trafnie to określiła w słowach:
Ojcze, nie czekajmy na to, aż od Rzymu przyjdzie wezwanie do nawrócenia dla całego świata. Również nie czekajmy, aż ono przyjdzie od biskupów w ich diecezjach, ani od zgromadzeń zakonnych. (…) Dlatego teraz powinniśmy sami rozpocząć duchową odnowę samego siebie. Każdy z nas winien ratować nie tylko swoją duszę, lecz także wszystkie dusze, które z woli Bożej spotykamy w drodze13.
III. Główna treść orędzi fatimskich jest antyekumeniczna
1. Różaniec. Podczas każdego objawienia Maryja przypominała o tej tak ważniej broni w walce przeciw szatanowi. Nowością jest, że katolik ma go odmawiać codziennie. Znaczy to, że codziennie ma oddawać szczególny hołd Matce Najświętszej. Różaniec jest rozważaniem głównych tajemnic wiary katolickiej w zjednoczeniu z Maryją. Tu właśnie hasło św. Bernarda - „przez Maryję do Jezusa” - staje się rzeczywistością. Różaniec jest typowo katolicką modlitwą: nie znajduje się w żadnym innym wyznaniu. Stąd ciągły atak innowierców przeciw temu nabożeństwu. Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort podkreśla:
Wszyscy heretycy i synowie diabła, którzy noszą widoczne znaki ich potępienia, nienawidzą «Zdrowaś Maryjo»; nauczą się może «Ojcze nasz», lecz «Zdrowaś Maryjo» nie; woleliby nosić na sobie raczej żmije niż Różaniec14.
W dialogu ekumenicznym Różaniec jest kamieniem obrazy. I dokładnie to nabożeństwo Matka Boża przedstawia jako ostatnie lekarstwo dla zbawienia dusz!
2. Cierpienia i ofiary wynagradzające. 10 grudnia 1925 zjawiła się Najświętsza Panna w Pontevedra (gdzie Łucja przebywała w nowicjacie), a obok Niej w jasności Dzieciątko.
Najświętsza Dziewica położyła Łucji rękę na ramieniu i pokazała cierniami otoczone serce, które trzymała w drugiej ręce. Dzieciątko powiedziało: „Miej współczucie z Sercem twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie wciąż na nowo je ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”. Potem powiedziała Najświętsza Panna: „Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim tym, którzy przez 5 miesięcy w pierwsze soboty: odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią jeden różaniec i przez 15 minut rozmyślania nad 15 tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia, Ja obiecuję przyjść w godzinę śmierci ze wszystkimi łaskami potrzebnymi dla zbawienia ich duszy”15.
Matka Boża podczas tego objawienia sama zdefiniowała istotne praktyki nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca, które mają być rozpowszechniane na całym świecie. Centralnym pojęciem w słowach Maryi jest WYNAGRODZENIE i ZADOŚĆUCZYNIENIE.
Już podczas pierwszego objawienia dzieci zostały postawione wobec pytania: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośba o nawrócenie grzeszników?”16. I jeszcze mocniejsze słowa podczas objawienia 19 sierpnia 1917 r.: „Módlcie się, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by za nie się ofiarował i modlił”17.
Jak rozumieć tę tajemnicę? „Wynagrodzenie za innych - to przecież herezja. Chrystus złożył za nas wszystkich wynagrodzenie wystarczające. Poza tym wynagrodzeniem żadne nie jest już potrzebne!” - mówią luteranie. Tego typu odpowiedzi spotyka się nierzadko, także wśród katolików. Protestantyzm odrzuca możliwość współpracy człowieka (przez dobre uczynki) w swoim własnym usprawiedliwieniu. Od człowieka jedynie jest wymagana sama wiara (sola fides), tzn. według Lutra, ufające Bogu serce. Poza tym nic dobrego nie może uczynić. Jego tzw. „dobre uczynki” są grzechem, bo człowiek jest radykalnie zepsuty. Jeśli więc nic nie może uczynić dla siebie, tym bardziej niczego nie może uczynić dla innych.
Przeczą temu zupełnie orędzia fatimskie. Potwierdzają i przypominają każdemu katolikowi, co Kościół uczy o dobrych uczynkach i o Obcowaniu Świętych: „Między członkami Kościoła dla ścisłej jedności, która ich łączy ze sobą pod jedną głową Chrystusem, odbywa się wzajemna wymiana dóbr duchowych”18. Kościół jest żywym organizmem. W organizmie istnieje nie tylko żywy związek członków z głową, lecz również więź wzajemna pomiędzy poszczególnymi członkami. Tak więc pomiędzy członkami ma miejsce wzajemna wymiana sił witalnych. Także w Ciele Chrystusa jeden może drugiego pobudzić do zbawienia. Między członkami odbywa się tu przenikanie sił i impulsów, wzajemne wspomaganie. Taki jest wzajemny stosunek członków w Kościele, że „jeśli co cierpi jeden członek, wspólnie cierpią wszystkie członki; albo gdy cześć odbiera jeden członek, wspólnie się radują wszystkie członki” (1 Kor 12, 26). Matka Boża podkreślała tę prawdę mówiąc, że wieczne zbawienie wielu jest zależne od modlitwy i poświęcenia wiernych - tym samym jest to największa zachęta do wskrzeszenia katolickiej misji.
W działalności ekumenicznej wobec protestantów nie może być mowy o współwynagradzaniu. Ale nie tylko o tym. U samych swoich podstaw, ekumenizm rezygnuje z założenia „misyjnego” Kościoła, nazywając to pogardliwie „prozelityzmem”. Perfekcyjnie oddał tę zasadę antymisyjności ekumenizmu abp Nossol: „Prozelityzm jest konwersją wymuszoną, choćby pasywnie, przez stwarzanie atrakcyjnych warunków, które mają przyciągnąć zwolenników innych wyznań” („Tygodnik Powszechny”, 23 maja 1999).
Jeśli już starannie przemilczana jest potrzeba przynależności do Kościoła jako konieczny warunek dla wiecznego zbawienia, to o wiele więcej fakt, że zbawienie wielu zależy od modlitw i ofiar wiernych katolików. Ekumenizm pociągnął swoje katastrofalne skutki wśród wiernych - wielu z nich, właśnie na skutek ekumenii, zapomniało już nie tylko o Świętych Obcowaniu, ale przede wszystkim o potrzebie modlitwy za własne i innych zbawienie. W ten sposób realizują się słowa Maryi wypowiedziane w Fatimie. Można powiedzieć, parafrazując Jej słowa, że z powodu ekumenizmu „wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił”.
3. Sakramentalność Fatimy. Istotną częścią nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi jest comiesięczna spowiedź i Komunia wynagradzająca. Matka Boża zachęca nas do częstego korzystania z tych środków zbawienia, które Pan Jezus powierzył Kościołowi katolickiemu. Duchowość fatimska jest eucharystyczna. Modlitwa, której Anioł uczy dzieci, kulminuje się w jednym zdaniu: „Trójco Przenajświętsza (…) ofiaruję Ci Przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata, na przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, które Go obrażają”19. Podczas trzeciego objawienia Anioła dzieci przyjmują z jego rąk mistyczną Komunię św. Podaje im Hostię i Kielich z tymi słowami: „Przyjmijcie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, okropnie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagrodźcie za ich grzechy i pocieszajcie waszego Boga”20. Kiedy dzieci podczas pierwszego objawienia Matki Bożej widziały po raz pierwszy nadprzyrodzone światło i „Boga, który jest tym światłem”, to padły na kolana i powtarzały: „O mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie!”21. To podczas nocnej adoracji przed Najświętszym Sakramentem zostały przekazane siostrze Łucji najważniejsze wiadomości dotyczące nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi.
Zachowanie wizjonerów przed Najświętszym Sakramentem jest przeniknięte niezachwianą Wiarą w realną i substancjalną obecność Pana Jezusa w Hostii Świętej, skutkiem tego jest ich głęboki szacunek i adoracja. Również ten fakt uniemożliwia wszelkie porozumienie z protestantyzmem, który wręcz chełpi się zburzeniem doktryny o sakramentach, szczególnie o spowiedzi i Najświętszej Eucharystii. Posoborowe reformy w Kościele, zwłaszcza nowy porządek Mszy świętej, są inspirowane ideą ekumenizmu. Kardynał Ottaviani w Krótkiej analizie krytycznej nowego Ordo Missae cytuje czasopismo przeznaczone dla biskupów i wyrażające ich nauczanie: „Pragnie się całkowicie wymazać katolicką teologię Mszy Świętej. Zbliżamy się w głównych zarysach do teologii protestanckiej, która niszczy ideę Mszy jako Ofiary”22. Dalej Kardynał pisze: „Nowe Ordo Missae zostało skonstruowane tak, że w wielu punktach może zadowolić najbardziej modernistycznych protestantów”23. Nie ulega wątpliwości, że pojęcie Eucharystii w Fatimie jest sprzeczne z obecną liturgią, odnośnie nie tylko niegodnego zachowania się wielu kapłanów i wiernych, a także samych zasad ekumenicznych nowej liturgii. Bo przecież co ma wspólnego z przykładem głębokiej pobożności dzieci Fatimskich obecny zwyczaj przyjmowania Komunii świętej na stojąco - i w dodatku na rękę?
IV. Poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi
Przebywając w klasztorze w Tuy, siostra Łucja miała w dniu 13 czerwca 1929 r. słynną wizję Trójcy Przenajświętszej. Wtedy to Matka Boża wyraziła wolę Bożą o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu:
nagle zrobiło się jasno w całej kaplicy wskutek nadprzyrodzonego światła. Na ołtarzu pokazał się jasny krucyfiks sięgający aż do sufitu. W jaśniejszym świetle można było zobaczyć w górnej części krzyża oblicze i górną część ciała człowieka. Nad piersią gołąbka, również ze światła. Trochę niżej bioder w powietrzu wisiał kielich i wielka Hostia, na którą spadały krople krwi z oblicza Ukrzyżowanego i z jednej rany piersiowej. Z Hostii spływały te krople do kielicha. Pod prawym ramieniem krzyża stała Najświętsza Maryja Panna. Była to Matka Boża Fatimska ze swym Niepokalanym Sercem w lewej ręce, bez miecza i róż, ale z cierniową koroną i płomieniem. Pod lewym ramieniem krzyża wielkie litery jakby z czystej wody źródlanej odpadały na ołtarz tworząc słowa: Łaska i Miłosierdzie. Zrozumiałam, że została mi przekazana tajemnica Trójcy Przenajświętszej. I otrzymałem natchnienie na temat tej tajemnicy, którego mi jednak nie wolno wyjawić. Potem rzekła Matka Boża do mnie: „Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Św., aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka. Tyle dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą z powodu grzechów przeciwko mnie popełnionych. Przychodzę przeto prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się””24.
Wizja ta, jako dopełnienie objawień w Fatimie, nie tylko ma znaczenie najwyższej wagi odnośnie przyszłości krajów, ich rządów i polityki, lecz jest także wyrazem stosunku Matki Bożej do ekumenizmu:
Sama wizja jest wyrazem tych dogmatów katolickich, które są obecnie najbardziej przemilczane z powodu tzw. dialogu ekumenicznego: Trójca Przenajświętsza, Tajemnica Odkupienia przez krwawą Ofiarę Chrystusa na krzyżu, Najświętsze Serce Jezusa, Msza święta jako uobecnienie Ofiary Chrystusowej, Rzeczywista Obecność Pana Jezusa we Mszy św., Maryja Pośredniczka wszystkich łask i współodkupicielka, Niepokalane Serce Maryi.
Na czym polega głęboki sens tego aktu poświęcenia? Polega on na uznaniu potęgi i triumfu Niepokalanego Serca przez całe duchowieństwo, deklarując publicznie całemu światu, że to Ona potrafi pokonać i nawrócić najgorszego wroga Kościoła Wojującego. Przez to cały świat ma uznać powszechne pośrednictwo NMP. Cały świat, to znaczy również: każdy wyznawca jakiejkolwiek religii. Skoro żadna religia prócz katolickiej nie uznaje tego przywileju Matki Niepokalanej, to jest to równoznaczne z nawróceniem innowierców do Kościoła rzymskokatolickiego.
Poświęcenie Rosji spowoduje jej nawrócenie nie tylko od komunizmu, lecz także od zachodniego nihilizmu i materializmu oraz od schizmy prawosławnej. Tak też papież Pius XII rozumiał prośbę siostry Łucji i episkopatu Portugalii, który w 1940 roku błagał go o rychłe dokonanie aktu poświęcenia. Wreszcie 31 października 1942 r., z okazji 25-lecia objawień fatimskich, papież w orędziu radiowym głosił ów akt poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Znajduje się w nim następująca aluzja do Rosji: „Daj pokój ludom, zwłaszcza tym, które żywią do Ciebie szczególniejsze nabożeństwo i u których nie było domu, gdzie nie by znajdował się na zaszczytnym miejscu Twój czcigodny obraz, i przyprowadź je do jednej owczarni Chrystusowej pod jednym i prawdziwym pasterzem”25.
Skutkiem powrotu prawosławnych do katolicyzmu przy zachowaniu ich liturgii, prawa i duchowości był stworzenie tzw. Kościołów unickich, które w ciągu 400 lat istnienia przyprowadziły wiele milionów schizmatyków do Kościoła. Fatima jest dla nich najgłębszym potwierdzeniem ich racji bytu.
Dialog ekumeniczny z cerkwią prawosławną został autorytatywnie potwierdzony i jasno określony we wspólnej Deklaracji w Balamand z 24 czerwca 1993 r.26 Deklaracja ta jest w zasadzie skazaniem unii na śmierć:
Ze względu na sposób, w jaki katolicy i prawosławni jeszcze raz odnajdują się we wzajemnych relacjach do tajemnicy Kościoła i powtórnie odkrywają się nawzajem jako Kościoły siostrzane, opisana powyżej forma «misyjnego apostolatu» zwana «unionizmem» nie może być dłużej akceptowana ani jako metoda, ani jako model jedności, którego poszukują nasze Kościoły” (Nr 12). „Duszpasterska działalność Kościoła katolickiego, zarówno łacińskiego jak i wschodniego nie stawia sobie już więcej za cel odsuwania wiernych od jednego Kościoła do drugiego, co oznacza, że rezygnuje z prozelityzmu wśród prawosławnych skupiając się na zaspokajaniu duchowych potrzeb własnych wiernych” (Nr 22).
Deklaracja ta wyklucza zasadniczo możliwość poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi, gdyż:jak wyżej podaliśmy, prawosławni nie uznają kultu Niepokalanego Serca;poświęcenie to prowadzi do nawrócenia.
Dlatego też porozumienie w Balamand, jak i przygotowywane na lipiec tego roku porozumienie w Baltimore poświęcone unii, należny określić mianem zdecydowanie antyfatimskich.
V. Wniosek: Fatima to antidotum na ekumenizm
Analizując treść objawień fatimskich widzimy wyraźnie, że Fatima jest przeciwieństwem obecnego ekumenizmu, który tak w objawieniach Matki Bożej Fatimskiej, jak i w innych objawieniach czy w tekstach Magisterium Kościoła nie znajduje nawet najmniejszego poparcia. Przeciwnie: każde słowo powiedziane w tych objawieniach jest oskarżeniem dzisiejszej orientacji ekumenicznej w Kościele. Dlatego też hierarchowie Kościoła po dziś dzień odmawiają opublikowania tzw. III Tajemnicy Fatimskiej, która z całą pewnością odnosi się do obecnego kryzysu w Kościele i samobójczych działań ekumenicznych27.
Sama siostra Łucja podkreśla to w swoich listach:
Jest to smutne, że tylu ludzi zostało opanowanych przez falę diabelską, która szaleje na ziemi, iż są tak ślepi, że nie potrafią zauważyć błędu (…) obecny czas jest bardzo zły i my jesteśmy słabi. Jedynie siła Boża może wzmocnić nas28.
Dalej:
Należy odmawiać różaniec każdego dnia. Matka Boża to powtarzała we wszystkich objawieniach, abyśmy nie pozwolili się zwodzić fałszywym naukom. Niestety, lud wierzący jest w większości nieuświadomiony i w ten sposób wprowadzony w błąd. Stąd wielka odpowiedzialność tych, którzy mają obowiązek kierownictwa29. To tak bolesne patrzeć na taką wielką dezorientację, i to u tylu osób, które są odpowiedzialne. Demon potrafił infiltrować zło pod pozorem dobra, ślepi kierują drugimi i wprowadzają dusze w błąd. Matka Boża już wiedziała, że będzie czas, podczas którego diabeł i jego słudzy będą walczyć przeciw tej modlitwie [różańcowej]”30 - napisała siostra Łucja.
Ks. Karol Stehlin FSSPX