Leszek Weres Horoskop Polski


LESZEK WERES

HOROSKOP POLSKI

FELIETONY Z „NIEZNANEGO SWIATA”

1997-2000

O Polsce i Polakach 6/1998

Od lat wielu sposobilem sie do podjecia tematu zwiazanego z kosmogramem, a wiec karma i losami Polski, lecz uwazalem (i nadal tak sadze), ze jest to temat nieslychanie drazliwy i delikatny, a nade wszystko skomplikowany i kompleksowy zarazem, wymagajacy bardzo wszechstronnej i poglebionej wiedzy z licznych jej dziedzin oraz ogromnego przygotowania merytorycznego i niezachwianej niczym postawy moralnej. O los Rzeczypospolitej bowiem idzie; los, który byl, jest i bedzie zawsze drogi niektórym Jej Synom i czyms absurdalnym dla tych, którzy maja Ja za nic, chocby i wysokie funkcje w niej piastowali.

Totez, jak zadne inne panstwo, w historii swej bywalismy potega i niczym, zawsze jednak wskutek postawy nas samych, a nie tylko slepych wyroków historii. Na podstawie dowodów osobistych lub paszportów, niekiedy juz niewaznych, zwani bylismy Synami swej Ziemi lub obywatelami panstwa polskiego, gdy ono istnialo, powstancami zas nieustraszonymi, szalencami zgola i stracencami, gdy o daremna obrone lub wskrzeszenie Ojczyzny szlo, zawsze krew swa obficie przelewajacych, gdzie tylko sie dalo, z naiwna, aczkolwiek gleboka wiara w to, ze trud nasz nie calkiem na darmo pójdzie, a odzyskana Ojczyzna bedzie Ziemia Wysniona i Wymarzona podczas dlugich lat niewoli lub zmagan o niepodleglosc. Bardziej teczowa wiec niz realna, bo gdy tylko trudnosci znac o sobie dawaly oraz uciazliwosci jakowes i róznice zdan sie jawily, sklócalismy sie i wadzilismy bardzo miedzy soba, nierzadko ku posmiewisku swiata calego, ze ponownie o wolnosc najpierw krwawo zdobywana, lecz potem bezsensownie zaprzepaszczana i tracona, walczyc przychodzilo na ziemi wlasnej, a czesciej jeszcze na ziemi obcej, nieczulej zupelnie na nasze stresy, bolaczki, kompleksy i uniesienia.

Nadal milczalbym, uwazajac zem do tematu tego jeszcze nie dojrzal, gdyby nie nagminne zajmowanie sie ta problematyka oraz kreowanie obrazu i wizji Polski na miare swych o niej wyobrazen, (nie)wiedzy i zdumiewajacej odwagi gloszenia urbi et orbi malo chyba przemyslanych pogladów. Nie trzeba byc koniecznie Polakiem, by z jakims sensem mówic i pisac o naszym kraju, lecz w kazdym przypadku trzeba czegos wiecej, niz znanej nam sprzed wieków astrologii klasycznej, by kompleksowo przedstawic kosmiczna energetyke panstwa w calej jej historycznej zlozonosci (kla­nia­ja sie bowiem progresje, chociazby solarne, dwadasamsy i relokacja), gdyz nawiazujac do tej ostatniej w telegraficznym tylko skrócie (ja­ko ze bedzie jeszcze o niej mowa dalej, po raz pierwszy zreszta w odniesieniu do naszego kraju w literaturze przedmiotu), poszczególne regiony Polski maja takze swoja, bardzo odmienna, dopelniajaca calosci obrazu charakterystyke. Bylo tak zawsze i dlatego calkowite obarczanie wina np. zaborców, przecenianie ich odmiennych zwyczajów i praw ksztaltujacych przez bez mala 150 lat nasze bytowanie nie jest sluszne, choc i oni maja swa kosmobiologiczna specyfike, a staje sie zupelnym nieporozumieniem, jesli przy tej okazji calkowicie wybielamy siebie, jako ze nasze podstawowe, takze kosmicznymi energiami ksztaltowane narodowe zalety i wady wyraznie daja o sobie znac na wszystkich historycznie znanych etapach dziejów polskiej panstwowosci.

Porywajac sie na analize kosmogramu Polski wtykam przy okazji kij w mrowisko, prosze wiec o wsparcie Dobre Energie Kosmosu oraz, a moze przede wszystkim, przyjaznych mi Czytelników, do których zwracam sie o uzupelnianie ponizszych wywodów dodatkowymi, nie ujetymi przeze mnie lub slabiej akcentowanymi kwestiami, jako ze opracowujac teraz temat pod presja czasu, a wiec rygoru zwiazanego z harmonogramem wydawania „Nie­zna­ne­go Swiata” z pewnoscia niektóre wazne skojarzenia i przemyslenia, zarówno niedawne jak i te sprzed lat, jesli nie uswiadamiane sobie aktualnie lub nie do konca dopracowane, jakby chwilowo uspione, nadal pozostaja wiezniami zakamarków mego umyslu. Jest to równiez jeden z powodów, dla których po raz pierwszy decyduje sie na wypunktowanie tematu i to tylko najwazniejszych jego kwestii, gdyz w przeciwnym razie, stosujac ma ulubiona forme refleksyjnego eseju, z tak obszernie rozgaleziona problematyka nie rozprawilbym sie chyba do konca wieku. Poszczególne punkty powinny rodzic iskre i dostarczac Panstwu pozywki do dalszych, samodzielnych juz przemyslen, podobnie jak sklanialy do tego poszczególne akapity mego, drukowanego niedawno na tych lamach, obszernego zbioru przemyslen, zatytulowanego „Man­da­la wladzy”.

Prezentujac pierwsza próbe kompleksowego ujecia narodowej tozsamosci Polaków z kosmobiologicznego, a wiec obiektywnego punktu widzenia, przypominam, iz kosmos nie zna ani nagród ani kar, tylko konsekwencje okreslonych struktur energetycznych napiec.

Nie ma wiec w nim sprawiedliwosci w ziemskim rozumieniu tego slowa, dlatego kosmogramy panstw, jak i poszczególnych ludzi, zasadniczo sie róznia od siebie. Rózni sie tez ich historia, kultura, sposób zycia, tradycja, a najciekawsze jest to, ze w niektórych z nich chcialoby sie nam zyc, czujemy sie tam dobrze, oddychamy pelna piersia, w innych zas panstwach egzystencja nasza bylaby zmora, autentycznym pieklem i bezsensowna udreka. Panstwa maja tez swa kosmiczna tozsamosc, niezaleznie od tego, na ile ich przywódcy oraz ich mieszkancy zdaja sobie z tego sprawe. Osobiscie wiele podrózowalem, mam swoje ulubione miejsca w swiecie, od dziecinstwa niemalze, gdy o astrologii nic jeszcze, rzecz jasna, nie slyszalem, a pózniejsze doswiadczenia z blisko piecdziesieciu odwiedzonych przeze mnie krajów w pelni potwierdzaja me wczesniejsze preferencje i niecheci oraz charakter moich relacji z Polska, z której kosmogramem, podobnie jak m.in. Jan Pawel II, dziele podstawowe energie. Moze wlasnie dlatego musze zmierzyc sie karmicznie z tym tematem, totez zapraszam juz do intelektualnej, nie najlatwiejszej byc moze, ale jedynej w swoim rodzaju intelektualnej przygody, która byc moze pozwoli wreszcie zrozumiec Panstwu, dlaczego tak, a nie inaczej czujecie sie w Polsce i tak róznie Ja odbieracie. Ciesze sie zarazem z tego, ze prapremiera ma miejsce na lamach „Nie­zna­ne­go Swiata”.

Nie tylko kazdy czlowiek, ale i kazdy kraj podlega rytmom kosmosu, ma bowiem swój poczatek, charakterystyczne dla siebie tylko cechy, pozwalajace, chociazby i w krzywym zwierciadle, odrózniac bez wiekszych trudnosci przedstawicieli poszczególnych nacji. To zas najdobitniej swiadczy, ze kazdy z nich ma swój kosmogram, swoja historie i los, o którym mozemy wiecej powiedziec, niz sie to wydaje politykom, historykom i elitom wladzy.

Powazna literatura przedmiotu, zarówno polska jak i swiatowa, jest w tym zakresie nader uboga, a prezentowane kosmogramy panstw raza uproszczeniami i bezsensownymi komentarzami, co nie moze dziwic, jako ze daty powstania tych panstw sa niekiedy bardzo umowne, a przeciez, jak wiemy, nawet male róznice czasowe (kwes­tia minut) rodza powazne konsekwencje. Nic wiec dziwnego, ze jestesmy w Polsce „kar­mie­ni” falszywymi horoskopami najczesciej przez astrologów spoza naszego kraju (nie wnikam w ich intencje i kompetencje), ale przypominam zarazem, ze w czasie II wojny swiatowej (i to jest dobrze udokumentowane, dlatego nie siegam po inne przyklady), obie walczace ze soba strony, zarówno wiec Anglicy, jak i Niemcy, rozpowszechniali falszywe horoskopy przywódców politycznych i militarnych strony przeciwnej, a jesli tak postepowali, to widac, widzieli w tym jakis glebszy sens. Te wlasnie „fal­szyw­ki” ochoczo sa podchwytywane u nas i bezkrytycznie rozpowszechniane przez niektórych naszych astrologów, wydawców, itp., zgodnie zreszta z zasada „cu­dze chwalicie...”. Dlatego natykacie sie Panstwo ciagle (ca­le szczescie, ze nie na lamach „NS”) na ewidentnie falszywe kosmogramy, dla przykladu Polski, Jana Pawla II, prezydentów - L. Walesy, A. Kwasniewskiego i wielu innych waznych osobistosci.

Dzien narodzin czlowieka, podobnie jak dzien powstania panstwa, nie jest wystarczajacy do sporzadzenia profesjonalnego kosmogramu, a wiec energetycznej „ma­py” oddzialywan kosmosu na interesujace nas obiekty, bowiem nie jestesmy w stanie uwzglednic wszystkich istotnych elementów tworzacych wyjsciowa strukture energetycznych napiec.

W poszukiwaniu kosmicznej tozsamosci 7/1998

Polske zaliczono w tradycyjnej astrologii do fazy Byka uznajac, iz wynika to z podzialu ekliptyki na dwanascie stref i ta, w której sie znajdujemy, podporzadkowana jest wlasnie tej fazie. Pogladu tego przez wieki cale nie uzasadniano merytorycznie, a daje sie to zrobic zarówno na poziomie cech charakterystycznych dla kultury danego narodu i zodiakalnej charakterystyki osób ja tworzacych, jak i na podstawie znanych nam historycznych faktów. Te ostatnie (bo od nich rozpoczniemy) wskazuja rok 966 i przyjecie chrztu za poczatek zorganizowanej panstwowosci i data ta rzadko jest kwestionowana. Pytanie tylko jaka data, bo z nia i z komplementarna do niej, dokladna data odzyskania niepodleglosci w 1918 roku tez sa problemy, odzwierciedla to notabene pewien bardziej generalny, problem. Mianowicie, zarówno na Zachodzie jak i u nas, wciaz stosuje sie m.in. niewystarczajace metody rektyfikacji horoskopu, a wiec jego uscislania w oparciu o jednostkowe wydarzenie na przyklad i zapomina sie o logice oraz zdrowym rozsadku i o tym jeszcze, ze ten sam rezultat (wy­da­rze­nie) moze byc wynikiem bardzo wielu kombinacji karmicznych czynników, takich np. jak progresywne aspekty wladcy dwadasamsy solarnej i tranzytów na progresywnie retrogradujace planety (by wymienic najbardziej proste techniki badawcze), o których wielu profesjonalnych astrologów, tak w kraju i za granica, ma nader mgliste pojecie. Dlatego w niedlugim czasie - wylacznie w „NS” zaprezentuje Panstwu, pierwszy w literaturze przedmiotu, opracowany obecnie przeze mnie poradnik dla korzystajacych z porad astrologa, mówiacy o tym, jak sie obronic przed tandeta, oszustwem i szarlataneria, wskazujacy na to, co powinnismy uzyskac podczas nagrania kosmogramu (tak, nagrania na tasme magnetofonowa, a nie przesylanego poczta jakiegos uniwersalnego komputerowego opisu), co z pewnoscia wymusi korzystne dla Panstwa podwyzszenie standardu wszelkich astrologicznych uslug (!!!), jako ze taki komputerowy opis stanowi, co najwyzej i tylko w najlepszym przypadku, wstepny zaledwie i bardzo jeszcze niedoskonaly material, wymagajacy dalszej, dlugotrwalej intelektualnej obróbki i z pewnoscia niewart jest zadanego od Was honorarium.

Opis czlowieka wylacznie ekliptyczna (zo­dia­kal­na) pozycja urodzeniowego Slonca jest esencja astrologii jarmarcznej i gazetowej, ale i tak naprawde, nawet w najlepszym wydaniu, stanowi on zaledwie ulamek podstawowej tylko charakterystyki kazdego czlowieka. Jednakze zdecydowana wiekszosc ludzi zna swój dzien urodzenia i dlatego w przypadku, gdy i dokladny czas narodzin pozostaje nieznany, mozna stosowac - choc w przyblizeniu - progresje (sym­bo­li­cz­ne, choc niewiarygodnie trafne w praktyce prognostycznej przemieszczanie sie planet wedlug okreslonej reguly, w tym przypadku odnosnie Slonca, w taki sposób, ze symbolicznie, 1 rok odpowiada jego realnemu, ekliptycznemu przemieszczeniu w ciagu 1 doby), co pozwala bardzo precyzyjnie wyodrebnic wszystkie istotne progi zyciowe powstale w rezultacie koniunkcji (zla­cze­nia) progresywnego Slonca z innymi planetami, badz tez skutkiem istotnych, najczesciej nieharmonijnych aspektów takiej pozycji Slonca z nimi albo w rezultacie progresywnej zmiany fazy zodiaku, jego dekanatu lub dwadasamsy, odpowiednio co 30, 10 lub 25 lat.

Stosowanie tej samej reguly w przypadku panstwa, a wiec znajomosc wylacznie dnia jego powstania (cze­sto i tego nie znamy) daje, jak w przypadku jednostki, wielce uproszczony, jakby w krzywym zwierciadle widziany jednowymiarowy, zodiakalny obraz, w wyniku którego przez wieki ksztaltowaly sie i nadal ksztaltuja stereotypy narodowosciowe (tak jak w jednostronnych horoskopach dla danego znaku: cos w nich wprawdzie jest, ale nie jest to do konca prawdziwe). Podobnie wiec, jak kazdy czlowiek jest, mówiac w najwiekszym uproszczeniu, energetyczna synteza kilku zodiakalnych faz, tak kazde panstwo daje sie opisac takze kilkoma nieprzypadkowymi fazami (zna­ka­mi) zodiaku, co pozwala na okreslenie podstawowych jego cech, skladajacych sie na narodowosciowy archetyp, niezaleznie od tego, czy znamy dokladny czas „na­ro­dzin” tego panstwa. Procesy tworzenia takich archetypów (jak i archetypów literackich prezentowanych w Homo-Zo­dia­cus) stanowi esencje mych kilkunastoletnich juz badan, które doprowadzily do tego, ze zdecydowalem sie wyodrebnic holistyczna w swej naturze i zdecydowanie godna XXI wieku dyscypline wiedzy, dla której (dzie­ki sugestii Zbyszka Przybylaka) utrzymuje robocza nazwe KOSMOEKOLOGIA KULTURY, laczacej w sobie przynajmniej astrologie, socjologie, historie, kulturoznawstwo, antropologie, psychologie i etnografie.

W przypadku panstw znamy wiec niekiedy date jego uformowania, odzyskania niepodleglosci, odpowiedniej proklamacji legalnych wladz itp. Czesto jednak znamy tylko rok albo jest i tak, ze nawet on tonie w mrokach historii. Wtedy oczywiscie nie ma mowy ani o progresjach, ani tez o tranzytach, ale panstwo istnieje przeciez i ma swoje charakterystyczne rysy, rozpoznawalne przez wszystkich, wywodzace sie na ogól z uswieconej w tym kraju tradycji, szanowanej i przestrzeganej przez ogól jego obywateli.

Czy wówczas niczego nie da sie orzec o losach tych panstw? Bynajmniej. Nalezy tylko odniesc sie do metod stosowanych przeze mnie w kosmoekologii kultury, co umozliwia konstrukcje ARCHETYPOWEGO KOSMOGRAMU PANSTWA LUB NARODU w oparciu o charakterystyczne cechy kulturowe, najistotniejsze daty i znane postacie historyczne. Pozwala to wyjsc ponad prymitywne zazwyczaj stereotypy narodowosciowe, odpowiadajace bardzo jednostronnej i uproszczonej charakterystyce solarnej, jakby wiec „ga­ze­to­we­mu” ujeciu cech jednego tylko znaku zodiaku i uogólnieniu ich na cale panstwo. Aby dojsc do archetypu narodowosciowego lub panstwowego, nalezy uzyskac kilkuwymiarowy kosmogram kultowy, zawierajacy, podobnie jak w przypadku czlowieka, ascendent i pierwotna domifikacje Slonca.

A przeciez na te zindywidualizowana strukture nadal i wciaz oddzialywuja biezace energie, odzwierciedlajace aktualne przebiegi planet, wspóltworzace tez (ra­zem z kosmogramami jego przywódców) aktualna historie kazdego panstwa, co w przypadku Polski - jak wykaze to w trakcie bardzo juz konkretnych przykladów - jest wrecz spektakularne, gdy odniesc sie chociazby do bardzo uniwersalnych cykli Jowisza i Saturna. Nawiasem mówiac oba te cykle odegraly takze znamienna role w zyciu Jezusa z Nazaretu, bowiem rozwojowy cykl Jowisza trwa dwanascie lat i w tym wlasnie wieku odnotowujemy jego pierwszy, jak wiemy, niekwestionowany, intelektualny sukces, zas w wieku 30 lat, gdy rozpoczyna sie drugi cykl Saturna, zwiazany z dzialalnoscia publiczna, Jezus, równiez w niekwestionowany sposób, takowa wlasnie rozpoczyna.

Dla konstrukcji prawidlowego kosmogramu jednostki (oraz panstwa) metodami astrologii tradycyjnej, niezbedna jest jednak znajomosc dokladnego czasu narodzin - a to ze wzgledu na wirowy obrót Ziemi dookola wlasnej osi, co pozwala obliczyc i wyznaczyc zodiakalna faze (znak) ascendentu oraz wynikajaca z niej domifikacje (sek­to­riat) Slonca, czyli jego pozycje w sektorze (do­mu) kosmogramu, która czesto ma kluczowe znaczenie, nie mniejsze niz urodzeniowa faza zodiaku. To samo oczywiscie dotyczy panstwa, ale jak Panstwo zobaczycie, domifikacje Slonca w kosmogramie Polski 966 oraz domifikacje (i ascendent) niektórych innych panstw nie jest tak trudno wyznaczyc i daja sobie z tym rade moi studenci juz po podstawowym kursie astrologii humanistycznej i kosmobiologii.

Wyjasnieniem powyzszego niech bedzie chociazby konstrukcja kosmogramu Japonii, gdzie wobec braku danych (lub dla ich potwierdzenia, jesli takowe istnieja) poprosilem moich studentów o wypisanie kilkunastu co najmniej elementów charakterystycznych dla tej nacji i dla kraju, który zamieszkuja. Ku wlasnemu zdumieniu, studenci odkryli, ze kilkadziesiat najbardziej charakterystycznych cech tego panstwa i spoleczenstwa, daje sie przyporzadkowac zaledwie dwóm fazom zodiaku! (Ja­kim - nie powiem, jako ze chcialbym w przyszlosci cala procedure opisac w „NS”). Powstale stad kombinacje (je­den ze znaków pozycja Slonca, drugi ascendentem lub na odwrót) wyznaczaly wiec automatycznie dwie mozliwe domifikacje pozycji Slonca w kosmogramie Japonii. Rozterke studentów usunalem, gdy zaproponowalem wprowadzenie pewnych „la­cz­ni­ków” i elementów kosmogramu Polski - m.in. zawsze liczna obsada konkursu Chopinowskiego i jeszcze kilku innych wspólnych „szcze­gó­lów”, np. odnosnie naszych narodowych flag (!) - a archetypowy kosmogram Japonii przestal byc zagadka. Podobna procedure zaproponuje Panstwu odnosnie kosmogramu Polski. Wyniki jej potwierdza to, co wiemy z historii naszej panstwowosci i trudno o lepszy powód do radosci, lecz z powodów astrologicznych raczej, uwiarygodniajacych sensownosc tej dyscypliny, a nie wydarzen historycznych, z rzadka przeciez dla nas laskawych, co zreszta równiez kosmogram ten potwierdzi.

Zodiakalne korzenie, czyli od Zagloby Do Walesy 8/1998

Daty powstania wielu panstw tona w mrokach, a jesli i rok okazuje sie dyskusyjny, jedyne, co pozostaje, to konstrukcja archetypowego kosmogramu narodu (pan­stwa), przez swa wielowymiarowosc bardzo odbiegajacego od jednowymiarowego stereotypu panstwowego.

Archetypowa postac literacka moze byc jednowymiarowa i jedyny chyba istniejacy (choc niepelny) indeks takich postaci zawiera mój Homo-Zo­dia­cus. Sa one na tyle jednowymiarowe, a zarazem archetypowe, ze zadna z nich nie moze reprezentowac innej fazy zodiaku. Postacie realne sa bardziej zlozone od literackich, ale równiez i te drugie moga byc wielowymiarowe, a zarazem nadal archetypowe, maksymalnie wiec zblizajace literature do zycia, albo do zodiakalnego archetypu narodu, jak np. Faust w kulturze i literaturze niemieckiej, posiadajacy - podobnie jak jego twórca, W. Goethe oraz niemiecka panstwowosc, dominacje faz Panny i Skorpiona (!!!). Taka postac w literaturze polskiej - Jana Onufrego Zaglobe, który (po­dob­nie jak Kosmogram H. Sienkiewicza), odzwierciedla nasz kosmiczny (zo­dia­kal­ny) archetyp narodu, nakreslilem dla Czytelników „NS” w jednym z wczesniejszych esejów. Astrologizacja Zagloby polegala na stosunkowo latwej do przeprowadzenia (przy­najm­niej w jego przypadku) eliminacji ewidentnie bezsensownych faz zodiaku i pozostawienie przynajmniej dwóch lub trzech najbardziej go charakteryzujacych. Pózniejsze znalezienie domifikacji Slonca skutkiem porównywania i kolejnego odrzucania mniej do nas przemawiajacych modeli nie stanowilo juz dla moich studentów wiekszego problemu. Otrzymany wynik przemawial swa elegancja i logika, a przede wszystkim nie mial konkurencji w ewentualnych modelach alternatywnych.

W przypadku panstw taka procedura moze byc jednak nieslychanie zwodnicza, subiektywna i niepelna, bowiem rzadko kto posiada tak dobra znajomosc realiów jakiegos innego panstwa (zwy­kle takze i swego), zeby zdobyc sie na pelen obiektywizm. Trzeba wiec szukac innej metody i najlepiej odwolac sie do dostepnego nam wszystkim skarbca jungowskiej nieswiadomosci zbiorowej, a wiec skojarzen i obrazów, które nieodparcie przychodza nam na mysl w odniesieniu do okreslonego narodu lub panstwa. Wystarczy potem skojarzenia te przyporzadkowac okreslonym fazom zodiaku, by ku swemu zdumieniu uzyskac wielowymiarowy, ostry obraz danego spoleczenstwa (choc przyznaje, ze z klasyfikacja wielu panstw, czy narodów nadal mam spory klopot, bo moze jest ich zbyt wiele, a o niektórych, nieco nawet sztucznych tworach nie wiem - prawie nic.

Dlatego tez oczekuje silnego wsparcia Czytelników, nie tylko w sprawie migracyjnie i kosciuszkowsko coraz bardziej waznej dla nas Australii, co do której powiedziec na razie moge tylko tyle, ze zwiazana jest ona z faza Koziorozca i byc moze Wagi, ale takze i innych panstw).

Archetypowym natomiast kosmogramem Polski zajme sie niebawem i przy okazji takze takimi kulturowymi kosmogramami kilku innych panstw, tym bardziej, ze z niektórymi los nasz od wieków, jesli nie od tysiacleci, sprzegniety byl i jest bezlitosnie na dobre i na zle. Pelniejsza zas jego wersje, a raczej najbardziej prawdopodobny wariant (bo przy Chrzcie Polski w 966 r., mimo wszystko, nikogo z nas nie bylo), z konsekwencjami nadciagajacych tranzytów i progresji zaprezentuje w dalszej kolejnosci. Prosze zwazyc i na to, ze kosmogram Chrztu Polski podobnie jak w przypadku Anglii dokladnie znana data koronacji Wilhelma Zdobywcy z 25 grudnia 1066 r., to przeciez nie jedyne kosmogramy zwiazane z obiema naszymi nacjami, jako ze dla Polski równie wazny jest listopadowy horoskop niepodleglosci z 1918 r., podobnie jak dla Anglii energetyka planetarna zjednoczenia królestwa z 11 stycznia 1801 r. W obu przypadkach oba kosmogramy wykazuja pewna wewnetrzna spójnosc i lacznosc ze soba. W przypadku Anglii akcentuja pas Koziorozca, Polski zas - sprawdzalna historycznie (o czym bedzie szerzej) energetyczna polaryzacje zodiakalnych faz Byka i Skorpiona.

Przytaczajac archetypowe kosmogramy panstw, przepraszam jednoczesnie za wielkie uproszczenia, jako ze kazdy z nich kwalifikuje sie na odrebny esej, i to niejeden. Uwzglednie wiec pokrótce takie panstwa, jak USA, Japonie, Chiny, Indie, Francje, Rosje, Niemcy, Szwajcarie, bedzie tez slowo o Hiszpanii, Meksyku i Czechach. Chcialbym, aby to oznaczalo, ze konczymy wreszcie z malo precyzyjnymi - i nie wiadomo na jakiej podstawie budowanymi - aneksami panstw z przyporzadkowanymi im pojedynczymi znakami zodiaku. Jesli czlowieka charakteryzuja co najmniej trzy fazy (a zupelnie wyjatkowo dwie, jesli Slonce ascendent i Ksiezyc sa w tym znaku, bo wtedy, oprócz tego znaku aktywny jest równiez pas Ryb, gdy Slonce i Ksiezyc sa w dwunastym sektorze (do­mu) kosmogramu lub fazy Barana, jesli w pierwszym) - w odniesieniu do panstw obowiazywac musi zdecydowanie ta sama regula.

Ten arcyskrótowy przewodnik po archetypach narodowosciowych w ujeciu kosmoekologii kultury rozpoczynaja nieco szersze rozwazania dotyczace POLSKI. Dzieki Bogu, nikt juz dzisiaj nie kwestionuje, ze nade wszystko zwiazani jestesmy z rozwojowa faza Byka i ze - najprawdopodobniej - w zaleznosci od tego, czy chrzest nastapil w pierwszy czy drugi dzien swiat Wielkanocnych, Slonce rezyduje w 1 lub 2 stopniu tej fazy (je­dy­na istotna róznica dotyczy wiec pozycji Ksiezyca, w przeciwienstwie do Slonca zwiazanego z wladza okreslajacej energetyke ludu, a wiec naszego spoleczenstwa). Ksiezyc wiec znajdowac sie moze, albo w okolicach 1-go, albo tez 12-go stopnia Wodnika, a wiec w pasie ekliptyki doswiadczanego w drugiej polowie lat dziewiecdziesiatych (raz na 84 lata) energiami Urana. Te zas najwyrazniej zwiazane sa z zupelnie przeciez niespodziewana powodzia w lipcu 1997 r., o której zreszta w odniesieniu glównie do Wroclawia, mówilem moim seminarzystom jeszcze w kwietniu 1996 r. (obie alternatywne pozycje Ksiezyca zostana omówione w dalszych partiach tekstu).

Zastanawiamy sie jednak, czy - ze wzgledu na pore chrztu - kosmogram Polski nie jest zwiazany doslownie z ostatnimi minutami 29 stopnia fazy Barana, co jednak w praktyce nie ma decydujacego znaczenia, podobnie jak w przypadku Charlesa de Gaulle'a urodzonego na przelomie Skorpiona i Strzelca, bedacego jednak archetypowym Strzelcem, czy J. Stalina, najprawdopodobniej (99 procent) syna naszego podróznika, hrabiego Przewalskiego (ale to juz inna, choc równie fascynujaca historia, bo tlumaczy korzenie jego, a wiec sprawy katynskiej oraz brutalnej obojetnosci wobec Powstania Warszawskiego). Stalin, bedacy z przelomu faz Strzelca i Koziorozca, jest silnie archetypowym przedstawicielem tej ostatniej. Moze warto wspomniec tez i o tym, ze gdy w polowie lat dziewiecdziesiatych Francuzów ogarnela niespodziewanie „ma­nia” doswiadczen z bronia jadrowa, przeprowadzali je dokladnie wtedy, gdy tranzytujacy Pluton „prze­cho­dzil” przez 0 stopni fazy Strzelca, a wiec przez urodzeniowe Slonce de Gaulle'a, twórcy francuskich sil nuklearnych, zakonczyli zas natychmiast, gdy tylko Pluton opuscil ten stopien ekliptyki (!).

Chcac nie chcac, musimy sie zajac wreszcie pora chrztu, gdyz bez tego nie ma profesjonalnej mapy podstawowej, ARCHETYPOWEJ ENERGETYKI KOSMOSU, zwiazanej z naszym krajem (znacz­nie trudniejsze jest to w przypadku kosmogramu listopadowego 1918 r.). Uchwycenie jej zdawalo sie niegdys przerastac moje sily, a gdy usilowalem korzystac z jakichkolwiek obcych rozwiazan metodycznych, dotyczacych rektyfikacji (udo­klad­nie­nia) kosmogramu Polski, popadalem w jeszcze wieksze zwatpienie. Z punktu widzenia metodologii i metod mojej KOSMOEKOLOGII KULTURY sprawa okazala sie jednak zdecydowanie latwiejsza, a ponadto oparta o rzeczywiste zachowania ludzkie. Ciesze sie, ze czolówka polskiej astrologii przyjela juz dzisiaj (choc z grubsza) proponowany ponizej punkt widzenia jako zupelnie oczywisty, ale zapewniam, ze nie zawsze tak bylo.

Co nam obca przemoc wziela 9/1998

Mozna sobie wymyslac bardziej lub mniej stosowne znaki ascendentu dla Polski, ale nalezy uwzglednic realia, a wiec to, ze wielka uroczystosc chrztu nie mogla odbywac sie noca, ani tez zbyt wczesnym rankiem (stu­den­tom, by ich rozruszac i uruchomic wyobraznie wyjasnialem, ze nasi rodacy nie mogli w niej uczestniczyc bez obfitego sniadania, a poza tym nie zdazono podstawic autobusów), ani tez zbyt póznym popoludniem (bo nasi dzielni wojowie byli juz... no, no... kto dopowie?). Mówiac zas serio, zdroworozsadkowe zalozenie (a takze stosowana praktyka wskazuje na poludnie, co dawaloby nam narodowe Slonce w okolicach MC. Oznacza to, ze o Polsce i Polakach wciaz glosno i nie przycupnelismy sobie, bynajmniej, gdzies skromnie w jakims zapomnianym zakatku Europy, przepraszajac w ogóle, ze zyjemy, co jest zgodne z prawda.

0x01 graphic

Znajac nasze narodowe hm... zalety, mozna zalozyc drobne opóznienie, które od razu rodzi olbrzymie historyczne konsekwencje, ale przesledzmy cala sprawe dokladnie. Otóz, jak wiemy, w okolicach równonocy wiosennej, wschód Slonca (a wiec ascendent i wierzcholek I sektora) zwiazany jest z godzina 6.00, zas zachód z godz. 18.00 (oczy­wis­cie w powiazaniu z czasem lokalnym, a nie strefowym, jednakze w tamtych czasach tego ostatniego nie stosowano). Slonce Chrztu Polski moglo wiec znajdowac sie (zaw­sze w fazie Byka) w sektorach: XI, odpowiadajacym fazie Wodnika (jes­li ceremonia mialaby miejsce co najmniej kilka godzin przed poludniem), w sektorze X, odpowiadajacym fazie Koziorozca, jesli stalo sie to mniej wiecej w okresie dwóch godzin poprzedzajacych górowanie Slonca, w sektorze IX, powiazanym z faza Strzelca, gdy w gre wchodzily godziny wczesnopopoludniowe, wreszcie w sektorze VIII, zwiazanym z faza Skorpiona, jesli podstawowa czesc uroczystosci odbyla sie póznym popoludniem.

Kazda z tych domifikacji w polaczeniu z faza Byka daje zupelnie odmienne cechy, które w podobny sposób wypunktuje znawca przedmiotu, dlatego tez kazda z nich (mó­wiac w uproszczeniu) zwiazana jest z innym ascendentem, co nietrudno wyznaczyc.

Zapomnijmy na razie o tej procedurze (po­wró­ce do niej za chwile) i zobaczmy, kim bylibysmy w zaleznosci od kazdej z proponowanych powyzej domifikacji Slonca. Mysle, ze nawet przecietny uczen szkoly podstawowej, gdy wytlumaczyc mu, o co chodzi, nie mialby najmniejszych watpliwosci co do tego, ze dwie domifikacje w ogóle nie wchodza w rachube. Mianowicie Slonce w VIII sektorze Skorpiona wzmocnione znajdujacym sie tam w fazie Byka Sloncem, dawaloby nam stale odnawiane i pomnazane bogactwo narodowe, dobrobyt i najwyzszy mozliwy standard zycia (po­zy­cja taka dawalaby tez Polsce zupelnie obcy naszej psychice narodowej ascendent, co kazdy sam moze latwo sprawdzic, rozmieszczajac kolejne, od Byka poczynajac, znaki zodiaku wzdluz ekliptyki w kierunku linii poziomej przecinajacej ekliptyke, inaczej zwanej ascendentem; faza Raka, znajdujaca sie wtedy w X sektorze Koziorozca, zwiazanym z wladza, czynilaby z nas potulnych i nieco przestraszonych wykonawców wszystkich jej polecen, ta zas w pierwszym rzedzie i ponad wszystko, dbalaby o polskie rodziny i ich bezpieczenstwo). Jeszcze mniej prawdopodobne, a szczerze mówiac zupelnie nieprawdopodobne jest umieszczenie Slonca (w Byku) w X sektorze, w naturalnym ukladzie Zodiaku podlegajacym Koziorozcowi. Mielibysmy wtedy najstabilniejsza i trwala w swiecie wladze, w dodatku niezmiernie przez obywateli szanowana. Pozostaja wiec dwie alternatywy: Slonce w XI sektorze (Wod­ni­ka), co na pierwszy rzut oka mialoby nawet i sens, ale juz nie glebszy, gdyz trudno przyjac, ze ceremonia panstwowego chrztu, nawet jesli dotyczyla tylko zwierzchnika kraju, jego najblizszych i dworu, mogla sie zakonczyc jeszcze przed 10 rano, skoro nie bylo zadnych powodów do takiego pospiechu, zmieniajacego w dodatku dotychczasowa praktyke Kosciola. Uklad pozostalych sektorów tez bylby sprzeczny nawet z naszym potocznym doswiadczeniem.

Ogólne przeslanki wskazuja wiec, iz najsensowniej brzmi teza o tym, ze Slonce, znajdujace sie w poczatkach fazy Byka, umiejscowione jest zarazem w IX, a wiec podporzadkowanym Strzelcowi sektorze kosmogramu (przy­po­mi­nam, ze sektory powstaja w wyniku podzialu 24-go­dzin­ne­go okresu rotacji Ziemi dookola wlasnej osi, znaki zodiaku zas wskutek podzialu rocznego okresu obiegu Ziemi wokól Slonca na dwanascie równych faz). IX sektor zwiazany jest z problematyka filozoficzna, religijna oraz tzw. dlugimi podrózami, zagranica i migracjami z drugiej strony. Strze­lec-cen­taur zas, w swym nizszym wcieleniu, zwiazany jest z tumultem, wesolym i niefrasobliwym zyciem, bowiem w takim przypadku, mówiac obrazowo, zad konski wlada jezdzcem (ta­ka byla zreszta zdecydowana wiekszosc centaurów). Natomiast w wyzszym - z sytuacjami, w których to jezdziec ujarzmia swa w polowie zwierzeca nature dzieki stosowaniu wiedzy, symbolu i abstrakcji, co czyni centaur Chiron - nauczyciel wielu greckich herosów.

Charakterystyczne, ze obie te fazy, najpierw nizsza, potem wyzsza, uosabia jedna z trzech (o Zaglobie juz bylo i jeszcze bedzie) niezmiennie popularnych postaci literackich - Jacek Soplica. Byl on, jak wiadomo, nieodpowiedzialnym zawadiaka, tumulciarzem i rozrabiaka, a potem i zolnierzem Napoleona, który przemierzyl z nim cala niemal Europe, zanim powrócil do domu, by po przemianie, jako ksiadz Robak dalej, choc w madrzejszy juz znacznie sposób, nadal inspirowac walke o niepodleglosc kraju.

Zodiakalna faza Byka natomiast zwiazana jest z indywidualnym posiadaniem, wlasna praca, szczególnie na roli, przyroda oraz systemem wartosci wyraznie preferujacym gromadzenie zywnosciowych zapasów i troske o zawsze wypelniona lodówke. Wystarczy polaczyc IX sektor z faza Byka, by zrozumiec, dlaczego refren najpopularniejszej, jedynej zreszta przez caly naród znanej, masowej piesni, mówi o migrujacym ze swych pól (hal) góralu, który wzdycha, ze „gó­ry porzucic trzeba, dla chleba, panie, dla chle­ba”, a hymn narodowy, jak chyba zaden inny w swiecie, kilkakrotnie nawiazuje nie do tego, co stworzylismy w kraju, lecz do zagranicy („ob­ca przemoc” , „z ziemi wloskiej do polskiej” , „dla ojczyzny ratowania wrócim (rzu­cim) sie przez mo­rze”, „pod szwedzkim za­bo­rem” . Zamiast zas wychwalac rodzimych bohaterów i wladców, gloryfikuje Napoleona, wszedzie poza Polska uznawanego za jednego z najwiekszych zbrodniarzy oraz Dabrowskiego i hetmana Stefana Czarnieckiego, obu wslawionych przede wszystkim dzialaniami podejmowanymi poza granicami kraju.

Domifikacja Slonca ma oczywisty wplyw na faze ascendentu, czasem istotniejsza nawet od urodzeniowej fazy solarnej, tyle tylko, ze ascendent zmienia sie w zaleznosci od wspólrzednych geograficznych, a wiec miejsca pobytu lub zamieszkania. Dlatego tez, co zobaczymy pózniej, poszczególne regiony Polski znaczaco róznia sie miedzy soba. To powinno sklonic do glebszej refleksji najwiekszych nawet niedowiarków i krytyków. Niestety, dobrze wiem, ze oni nigdy tego tekstu nie wezma do reki, gdyz nadal wola wygadywac brednie.

0x01 graphic

Przed­po­lud­nio­wo-po­po­lud­nio­we godziny chrztu Polski daja rozpietosc ascendentu miedzy - najrozleglej sprawe ujmujac - fazami Raka, Lwa i Panny, pobiezna zas nawet znajomosc rodzimych realiów nie pozostawia cienia watpliwosci co do tego, ze zawsze bardzo dobrze czulismy sie i nadal czujemy w mi­to­man­sko-bo­ha­ters­kiej skórze zodiakalnych Lwów, co w dodatku najlepiej pasuje do calosci zodiakalnej ukladanki. Przy Sloncu w Byku i ascendentowej fazie Raka siedzielibysmy we wlasnym domu, a kazda wzmianka o jakiejkolwiek podrózy, nie mówiac juz o migracji, wywolywalaby przerazenie, panike i zde­cy­dowanie negatywne reakcje. Polaczenie zas Byka i Panny czyniloby z nas ar­che­ty­po­wo najbardziej pracowitych mieszkanców tej planety, a na to doprawdy nikt juz, nie tylko w kraju, ale i za granica sie nie nabierze. Natomiast fazy Byka i Lwa, choc nie stanowia dobranej pary (gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania), to jednak zdumiewajaco trafnie pozwalaja nam zrozumiec nasz narodowy charakter. Upór i zaciecie Byka idzie o lepsze z megalomania Lwa. W zadnym narodzie nie sa tak popularne nastepujace powiedzenia (co wiecej, w innych krajach sa one zupelnie nieznane, u nas zas przyjmowane calkiem naturalnie): „Pan nie wie, kto ja je­stem” , „Ja panu po­ka­ze”, „Szlach­cic na zagrodzie równy wo­je­wo­dzie”, „Li­be­rum ve­to”, itp. Powyzsze rozwazania pozwalaja skonstruowac zo­dia­ka­lny (kos­micz­ny) archetyp polskosci, czyli energetyczny wzorzec psychiki narodu polskiego, w którym dominuja fazy BYKA, LWA, STRZELCA i - biorac pod uwage listopadowy kosmogram niepodleglosci z 1918 r. - takze SKORPIONA. Od tej chwili nasze rozwazania nabiora „kos­micz­ne­go” tempa, bowiem wydarzenia, slawne postacie, a nawet znani „po­la­ko­zercy” - wszystko to kreci sie wokól wspomnianych wyzej faz (naj­slyn­nie­jsi „po­la­ko­zer­cy” maja np. swoje urodzeniowe Slonce na/przy Sloncu kosmogramu chrztu Polski!). O tym wszystkim juz wkrótce. Potem zapowiadam omówienie pelnego kosmogramu Polski z 966 r. i jego zawilosci, a takze wyjasnienie, co teraz dzieje sie w kosmicznej energetyce Polski i dlaczego. W nastepnym odcinku porozmawiamy jednak w pierwszej kolejnosci o archetypach narodowosciowych sasiadów i partnerów Polski na miedzynarodowej arenie.

I naród ma swa dusze 10/1998

Gdyby naród jej nie mial, nie byloby wojen niepodleglosciowych, rozpaczliwych powstan, flag narodowych, hymnów panstwowych, ale takze szowinizmu i nacjonalizmu, pomników narodowej kultury, sztandarowych dziel literackich, w oparciu o które ksztalcone sa cale pokolenia mlodziezy, wreszcie autentycznych pomników bardziej lub mniej zasluzonych dla kraju jednostek, a wiec narodowego panteonu bohaterów i historycznych wielkosci, których swietosci szargac nie nalezy. Jesli przyjrzec sie im z bliska, ze zdziwieniem przekonamy sie, ze to wlasnie one uosabiaja to, co bardziej lub mniej zgodnie sklonni bylibysmy nazwac dusza narodu, a bardziej „ate­istycz­nie” rzecz ujmujac, sednem panstwowosci, „pest­ka” narodu, jego stereotypem, jesli uproscimy sprawe lub archetypem, gdy calemu zagadnieniu przyjrzec sie nieco staranniej. Chcac zaoszczedzic tasiemcowatych rozwazan, prezentuje na wykresach ar­che­ty­po­wo-zo­dia­kal­na charakterystyke kilku panstw, ograniczajac do minimum swój komentarz, bowiem dla kazdego, kto pojmuje sens Zodiaku, powinny przemówic one lawina najrozmaitszych skojarzen i potokiem glebszych, osobistych juz refleksji nad sensem tego swiata.

W przypadku niektórych panstw znane sa ich pelne kosmogramy i w sposób oczywisty koresponduja one z ujeciem archetypowym. Wszak z niego, w taki czy w inny sposób same sie wywodza. W wiekszosci przypadków nie mam watpliwosci co do ich prawdziwosci, w jeszcze innych otwarta sprawa pozostaje wybór miedzy np. dwiema najbardziej prawdopodobnymi alternatywami. Jedynie, prezentujac ciagle do konca niezglebione Chiny, mam sporo znaków zapytania, mimo ze wszystkie energetyczne parametry tego kraju zdaja sie byc przeze mnie prawidlowo okreslone; dlatego licze tu na pomocne komentarze Czytelników, znajacych zarówno astrologie, jak i ów pelen zagadek „kraj sro­dka”.

Rozpoczniemy od przypomnienia archetypu polskosci, gdyz - postrzegajac go na tle innych panstw - lepiej pojmiemy istote naszych z nimi powiazan, oczekiwan, sympatii, a niekiedy i rozczarowan.

0x01 graphic

Dalej przejdziemy do archetypowego ujecia STANÓW ZJEDNOCZONYCH, zgodnego zreszta z „uro­dze­nio­wym” kosmogramem, zwiazanym z Deklaracja Niepodleglosci z 4 lipca 1776 r. Ameryka (po­tocz­na nazwa stosowana w Polsce) róznie sie róznym ludziom kojarzy i nie ma w tym nic dziwnego, skoro USA powiazane sa z nieharmonijnie dzialajacymi wobec siebie energiami Slonca i Ascendentu, co powoduje, ze jedni zauwazaja w nim przede wszystkim cechy slonecznego (so­lar­ne­go) Raka i maja zupelna racje, inni natomiast zdecydowanie silniej postrzegaja wyraziste oceny fazy Strzelca i maja tyle samo racji, co ich przeciwnicy. USA to przeciez z jednej strony kraj parterowych, zmyslnie zabezpieczanych domów, wyposazonych w rozmaite urzadzenia kuchenne, ulatwiajace zycie kobietom i osobiste bezpieczenstwo akcentowane przez stale noszenie przy sobie broni palnej, to sentymentalna produkcja filmowa Hollywood, rozliczne i przepiekne filmy, w których nic zlego stac sie nie moze psom i kotom, dla których buduje sie specjalne cmentarze, ale zanim tam trafia, w przemily sposób przyjaznia sie z ludzmi, a szczególnie z dziecmi, nawet gdy sa to jelonki, niedzwiedzie, czy inne, calkiem zreszta dzikie zwierzeta, to takze specjalna pozycja kobiety w wozach jadacych na Zachód, w domu, przy rozwodzie, a zarazem koniecznosc posiadania przez kandydatów do wyscigu o Bialy Dom wzorowych relacji rodzinnych, wreszcie wyjatkowa, wzorowana przez inne panstwa pozycja zony prezydenta jako Pierwszej Damy Kraju (fa­za Raka). Z drugiej zas strony USA to wszystko co naj..., najwyzsze budowle, najwieksze samochody, itp., instytucja szlachetnego szeryfa wladajacego koltem szybciej od bandziora, strzelanie z biodra, Pax Americana, pluralizm religijny, jowialnosc i bezposredniosc w obejsciu, intelektualna pozycja Uniwersytetów, koszykówka wreszcie jako narodowy niemal sport (na tych uniwersytetach glównie uprawiana), co w naturalny sposób, podobnie jak szacunek do flagi narodowej jako symbolu potegi panstwa, zwiazane jest z faza Strzelca. Wyrafinowanym polaczeniem obu (kwin­kun­kso­wych w swym charakterze) energii jest intensywnie wprowadzana przez Amerykanów w zycie idea baz wojskowych jako gwaranta narodowego bezpieczenstwa (Rak), bo rozrzucone po calym swiecie, juz w duzej odleglosci od kraju umozliwiaja ochrone wlasnego terytorium (Strze­lec).

Slonce w VIII sektorze, w naturalnym ukladzie Zodiaku odpowiadajacym fazie Skorpiona, zwiazane z koncentracja kapitalu, koncernami, wielkimi przedsiebiorstwami i bankami, nikogo juz chyba nie dziwi, wiernie oddaje klimat i charakter amerykanskiej dzialalnosci gospodarczej.

Polska posiada specyficzne zupelnie relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Nasze bowiem Slonce w Byku (pra­ca), kosmogramu 966 r., znajdujac sie w IX sektorze, odpowiadajacym fazie Strzelca jest w symbolicznej koniunkcji (zla­cze­niu) z ascendentowa faza Strzelca kosmogramu USA, co wyjasnia dlaczego wszelkie aspiracje zwiazane ze sposobami szybkiego bogacenia sie poza granicami kraju, w bardzo znacznym stopniu zawsze utozsamiane byly z amerykanskim kontynentem. Mimo wiec, ze Stany Zjednoczone nie sa naszym sasiadem, od nich to rozpoczalem przeglad archetypowych kosmogramów panstw, jako ze z tym krajem ogól Polaków zawsze wiazal swe bardziej czy mniej racjonalne (czy­taj: czesto wygórowane, by ktos nie obrazil sie za slowo „mi­to­man­skie”) nadzieje.

Amerykanie wywiedli swa panstwowosc z walki niepodleglosciowej, jako brytyjska kolonia, sprzeciwiajaca sie panowaniu dumnego i snobistycznego Albionu.

Nie mozna sie wiec zbytnio dziwic, gdy okazuje sie, ze efekt dziedziczenia planetarnego dotyczy nie tylko rodzin, ale i panstw (!!!). ANGLIA wiec i Stany maja swe Slonce w opozycji. Ta pierwsza ma niezwykle silny pas Koziorozca, który daje o sobie znac we wszystkich dziedzinach zycia, lacznie z pogoda i - the last but not least - historia tego kraju, pisana podstawowymi faktami historycznymi, takimi jak koronacja Wilhelma Zdobywcy i zjednoczenie ziem Królestwa wlasnie w tej fazie Zodiaku. Zachowania zas brytyjskiego Parlamentu (pro­sze sprawdzic podczas transmisji jakichkolwiek obrad przez „Sky News”, bo nie uwierzycie (!) oraz niegdys fanów zespolu „The Beatles”, a brytyjskich kibiców pilkarskich na europejskich stadionach dzisiaj, wykazuja zupelnie te same cechy, co polecam do rozwazenia socjologom i kulturoznawcom. W przeciwnym wypadku, bez znajomosci kosmoekologii kultury, zmarnuja oni swe niewatpliwe talenty na czastkowe, malo ze soba spójne i watpliwe co do bardziej sensownych rezultatów badania.

0x01 graphic

Wspomniane wyzej cechy zwiazane sa z zodiakalna faza Barana i rozumiejac to, doprawdy trudno sie dziwic, ze Brytyjczycy stworzyli imperium, w którym nigdy nie zachodzilo Slonce i to jeszcze, ze zawsze byli dzielnymi i bardzo wytrzymalymi zolnierzami.

Tak tylko, przy okazji, pokazuje, ze powyzsza konstrukcja I daleka jest od absurdu. Umieszczenie bowiem np. Koziorozca na Ascendencie dawaloby wprawdzie Slonce nadal w fazie Barana, ale w IV sektorze (do­mu), zwiazanym z domowa faza Raka, a wiec wyspiarze nigdy nie opusciliby wlasnych domów. Haslo zas „My home is my castle” , czyli to, ze „dom jest moim zam­kiem”, znakomicie miesci sie w proponowanym przeze mnie ujeciu, jako ze faza Raka wypada wlasnie w domatorsko zorientowanym i merytorycznie jej odpowiadajacym sektorze czwartym.

Polska nigdy nie miala zbyt serdecznych relacji z Albionem. Dla wielu jest to wprawdzie oczywiste, ale wlasnie Zodiak pokazuje dlaczego tak jest. Dlaczego Brytyjczycy zawiedli w 1939 r., dlaczego nie informowali nas o sprawcach zbrodni katynskich, choc wszystko o prawdziwych oprawcach wiedzieli, dlaczego publicznie nie uznali wkladu wywiadu AK w rozpracowanie celów strategicznych dla stanowiacych ich chlube bombardowan terenów III Rzeszy (bar­dzo wielu wywiadowców AK przyplacilo to smiercia poprzedzona torturami), dlaczego nigdy tez nie usilowali nawet wyjasnic prawdziwych przyczyn gibraltarskiej katastrofy gen. Sikorskiego (mi­mo ze myslacy i oczytani ludzie nie maja juz od dawna watpliwosci w tej sprawie). Czy to wszystko nie wyjasnia dostatecznie, dlaczego tylko polskich oddzialów nie zaprosili Brytyjczycy na Parade Zwyciestwa po kapitulacji Niemiec, chociaz Polacy (po­za Amerykanami) najbardziej wspierali Wielka Brytanie wsród wojsk sojuszniczych, a w powietrznej bitwie o Londyn (a wlasciwie o lad w swiecie), poza gospodarzami, grali wyraznie pierwsze skrzypce?

To nie uprzedzenia, to fakty. A dlaczego Brytyjczycy? Otóz Ascendent Wielkiej Brytanii (a wlasciwie Zjednoczonego Królestwa) w fazie Barana jest jednoczesnie dwunastym sektorem fazy Byka (Slon­ce Polski), ale nasza domifikacja Slonca (IX sektor, wiec jakby Strzelec) jest takze dwunastym sektorem brytyjskiego Slonca w Koziorozcu i jego domifikacji. Proste i genialne, ale tylko dla znajacych przedmiot rozwazan (do­da­je z zadyszanym pospiechem, ze nikt nikomu nie broni dzis studiowac astrologii na oczekiwanym poziomie). Sprawa rzadu londynskiego i jego podporzadkowania Brytyjczykom to juz odrebna, nie na dzisiaj przewidziana historia.

0x01 graphic

No i wreszcie NIEMCY - problem nie tylko dla Polski, ale i co najmniej Europy. Nigdy zreszta nie bylo inaczej. O panstwie tym pisalem w „NS” dawno temu, pokazujac, jak obrana przeze mnie konstrukcje wspieraja wielkie osobistosci polityki i kultury tego kraju. Przypominam najbardziej prawdopodobne rozwiazanie, najsilniejsze, moim zdaniem, bo Niemcy niemal zawsze byly fragmentaryzowane, po strefy Berlina po upadku III Rzeszy wlacznie, zawsze tez kojarzyly sie z haslem porzadku i dyscypliny („Ord­nung must sein”), z czystoscia i skrupulatnym wypelnianiem polecen. Dlatego, co do fazy Panny i Skorpiona nie ma watpliwosci. Alternatywna mozliwosc (wsród 6 prezentowanych przeze mnie modeli) zaklada Ascendent w Baranie i Slonce w VI sektorze zwiazanym z faza Panny (Niem­cy 2), albo Ascendent w Skorpionie i Slonce w Baranie w VI sektorze (Niem­cy 3). Istnieja jednak dwa slabe punkty takich energetycznych rozwiazan. Chodzi szczególnie o Slonce pod horyzontem w obu, a ponadto nadmierne akcentowanie fazy Panny kosztem braku wyróznienia fazy Skor­pio­na w jednym z nich, w drugim zbyt slaba obecnosc fazy Panny, zaznaczonej jedynie domifikacja Slonca. Obu tych wad pozbawiony jest wyzej proponowany (Niem­cy 1) model. Pytanie do wszystkich: czy widzac Niemca (As­cen­dent) kojarzymy go bardziej z archetypowym zachowaniem fazy Barana, Panny czy Skorpiona? Chyba najbardziej Panny i zdyscyplinowanego reprezentanta zorganizowanej spolecznosci, bardziej niz destrukcyjnego Skorpiona, a juz na pewno nie in­dy­wi­du­alis­ty, charakterystycznego dla fazy Barana. Wolfgang Goethe to urodzeniowa Panna z Ascendentem Skorpiona; po­dob­na charakterystyke wystawic mozna Faustowi. Piekna kosmobiologiczna ciaglosc od archetypu fikcyjnego bohatera literackiego, przez jego twórce, az po archetyp narodowosciowy. I to nie tylko w przypadku Niemiec (be­dzie o tym pózniej, gdy zajmiemy sie Francja, Rosja i Polska).

Stany Zjednoczone, Niemcy i Anglia to pierwsza tura archetypowych kosmogramów. W nastepnej kolejnosci zajme sie niezwykle barwnie, choc z róznymi skutkami, wplatajacymi sie w nasza historie kosmogramami Francji i Rosji, zaproponuje archetypowe rozwiazania dla stanowiacych tlo w polskim kalejdoskopie wydarzen ostatnich wieków, Szwecji i Czech oraz, na deser, podam wariantowo kosmogram Chin i calkiem juz precyzyjna, energetyczna mape kosmiczna Indii, jako ze oba te kraje równiez wgryzly sie w nasza swiadomosc narodowa. Chiny - dzieki specyficznym zwiazanym z naszym krajem przepowiedniom, Indie zas jako obiekt westchnien niemalej czesci populacji naszego kraju - oczekujacej przez kontakt z tym regionem swiata, z jego odmienna od naszej kultura i mentalnoscia, harmonijnego rozwiazania swych in­te­lek­tu­al­no-mo­ral­nych dylematów. Japonia zas, tak jak obiecalem, zajme sie osobno, bo warto byloby odpowiedziec wreszcie na pytanie, czy Polska moze byc druga Japonia.

Tym zas, którzy z niecierpliwoscia oczekuja spraw polskich przysiegam, ze to, o czym pisze, jest niezbedne dla zrozumienia naszych problemów, do których niebawem powróce, niebanalnie i juz na dluzej. Apeluje o cierpliwosc (ce­cha to w naszym kraju malo znana), bo losy panstw, odbijajace ich karme, i tak nie z dnia na dzien sie zmieniaja.

Kosmiczne oblicza narodów 11/1998

Po uproszczonych nieco wizerunkach „kos­micz­nej du­szy” kilku narodowosci, a wiec archetypowego oblicza Polski, Stanów Zjednoczonych, Anglii i Niemiec, przyjrzymy sie teraz kilku jeszcze innym, z róznych powodów interesujacych nas archetypom narodowosciowym. Mimo, ze z niektórymi z tych nacji nie graniczymy, odczuwamy jednak wobec nich, zdawaloby sie, niczym nie wytlumaczona sympatie, w innym zas przypadku równie niczym nie uzasadniona antypatie, wywodzaca sie z najprymitywniejszych stereotypów pan­stwo­wo-na­ro­do­wos­cio­wych. Z chwila jednak, gdy taki stereotyp przeksztalca sie w naszej swiadomosci w archetyp narodowosciowy, znacznie pelniej zaczynamy rozumiec esencje narodowosci, a zarazem nasze uprzedzenia, fobie, a takze zachwyty i uwielbienia, niekoniecznie wspólne nam wszystkim, jako ze nasze urodzeniowe kosmogramy lepiej lub gorzej wpasowuja sie w archetypowy kosmogram innego narodu. Dlatego nie wszyscy czuja sie dobrze w tych samych krajach, jednemu odpowiada Anglia, innemu Wlochy, Meksyk, Indie, jeszcze innemu Australia lub Francja (!)

0x01 graphic

No wlasnie. Jeden z kluczy otwierajacych kosmoekologiczne rozumienie Polskosci lezy nad Sekwana. FRANCJA bowiem nigdy nie byla nam obca, co nie oznacza, ze kraj ten darzyl nas specjalna przychylnoscia, choc na jej ziemi spoczywaja kosci wielu naprawde wybitnych Polaków. Gdy jednak gdziekolwiek w swiecie spytamy o Francje, uslyszymy o Napoleonie (Lew), o rewolucji, zburzeniu Bastylii i o hasle „Wol­nosc, Równosc, Bra­ter­stwo” (Wod­nik). Gdy spytamy zas o literature francuska, jednym tchem uslyszymy o A. Dumasie (Lew) i jego powiesciach z gatunku „ser­ce i szpa­da”, szczególnie o „Trzech musz­kie­te­rach”, której bohaterowie dostarczaja kapitalnego archetypu literackiego dla rozwojowej fazy Lwa oraz o J. Verne (Wod­nik), w twórczosci którego liczne postacie, z kapitanem Nemo na czele, sa literackim archetypem tej samej fazy Wodnika.

Nie mam wiec watpliwosci, ze Francje opisuja co najmniej fazy Lwa i Wodnika. Te ostatnia faze wspieraja m.in. wynalazek gilotyny i francuski program kosmiczny, który w Europie ustepuje tylko Rosjanom (jak zobaczymy pózniej, takze zwiazanym z energiami Wodnika).

0x01 graphic

Gdzie jednak Slonce Francji, a gdzie jej ascendent? Sensowne sa tu trzy rozwiazania: (zob. Francja - wykres l, 2, 3). W kazdym z nich silnie akcentowana jest równiez zodiakalna faza Wagi, co nie powinno dziwic, biorac pod uwage francuska sztuke, mode, ogrody, milosc, plotki i intrygi dworskie, tajemnice alkowy, damska bielizne, itp.

Wnikliwa analiza wszystkich sektorów w powiazaniu z wiedza o Francji pozwala zrezygnowac z modelu drugiego (Slon­ce w Wodniku w VII, z Waga zwiazanym sektorze i ascendencie Lwa) oraz (choc trudniej) trzeciego (Slon­ce w Lwie w XI, z Wodnikiem zwiazanym sektorze i ascendencie w Wadze) i nie pozostawia chyba watpliwosci co do tego, ze archetypowa FRANCJA to Slonce w Lwie, w VII (Wa­ga) sektorze i ascendent w Wodniku. Tak, to wyjasnia wiele, bowiem NA SLONCU W FAZIE LWA ZNAJDUJE SIE ASCENDENT POLSKI, A NA JEJ ASCENDENCIE W FAZIE WODNIKA REZYDUJE SLONCE ROSJI. Latwiej teraz pojac dlaczego w Polsce i Rosji, i tylko w tych dwóch panstwach, nie zas w krajach graniczacych z Francja, jezyk francuski stal sie obowiazkowym jezykiem salonów, Lew-Na­po­le­on na stale zas zagoscil w naszym hymnie narodowym, a Polacy nie tylko wojowali wraz z nim na róznych kontynentach, ale jako jedyni pozostali wierni Cesarzowi nawet w dniach jego najwiekszych klesk - a i pózniej zreszta takze.

0x01 graphic

Bardziej niz gdzie indziej szukali schronienia we Francji polscy intelektualisci i naukowcy, ale prawdziwa slawe zdobyla tam tylko Maria Curie-Sklo­dow­ska, co jednak nie powinno dziwic, gdyz jej urodzeniowe Slonce znajduje sie w poblizu MC archetypowego kosmogramu tej narodowosci. My wszyscy zas dzielimy z Francuzami milosc do tego wszystkiego, co lwiaste, napuszone, pompatyczne, wzniosle i niekiedy mocno bufoniaste.

Nie jest powszechnie znanym fakt, ze ksiazki J. Verne, jeszcze „ciep­le”, prosto z drukarni niemal, mknely dylizansem do Sankt Petersburga, gdzie tlumaczono je na jezyk rosyjski, wydawano w duzych nakladach i z powodzeniem sprzedawano po rublu, podczas gdy niektóre z jego dziel do dzisiaj nie zostaly przetlumaczone przez Anglików (!). Prowadzi nas to w oczywisty sposób do nastepnej nacji, takze silnie zwiazanej z faza Wodnika, a mianowicie do Rosjan.

Nie ma zadnej mozliwosci ustalenia precyzyjnego, historycznego kosmogramu dla ROSJI, istnieje jednak mozliwosc sporzadzenia go w archetypowej wersji. Ignorowac Rewolucji Pazdziernikowej ani ZSRR nie sposób, ale takze kazdy, kto przebywal w tamtych stronach zgodzi sie, ze poza Wodnikiem, w rosyjskiej duszy sa obecne zarówno pierwiastki Skorpiona, jak i Raka. Proponuje wiec zastanowic sie nad ponizszymi modelami kosmicznego archetypu Rosji. W kazdym przypadku znamienna role odgrywa zodiakalny pas Raka. Nieprzypadkowo tez mówi sie: „ma­tusz­ka Ra­sija”. W kazdym równiez obecne sa energie fazy Wodnika i Skorpiona. (Ros­ja: wykres 1, 2, 3). Jeden z nich musi wiec byc prawdziwy, ale który? Pierwszy zaklada Slonce w Wodniku w VIII (Skor­pion) sektorze i ascendent Raka, drugi natomiast równiez Slonce w Wodniku, ale w IV (Rak) sektorze i ascendent w Skorpionie. Trzeci - Slonce w Skorpionie w X (Ko­zio­ro­zec) sektorze i ascendent w Wodniku (czwar­ty model - Slonce w Skorpionie w XI (Wod­nik) sektorze daje ascendent w Koziorozcu i nawet nie ma sensu go prezentowac). Mam tu wlasne preferencje, ale z ostatecznym werdyktem wstrzymam sie do czasu mej XXIII Ogólnopolskiej Szkoly Astrologii Humanistycznej i Kosmoekologii Kultury w sierpniu 1998 r. (tekst ten pisany byl oczywiscie wczesniej - przyp. redakcji), gdyz w jej trakcie doglebnie spenetrujemy wlasnie faze Wodnika, a przy okazji i archetypowy kosmogram Rosji. Przypominam wiec tylko, ze Wodnikiem byl m.in. przesladowany przez wladze radzieckie (Skor­pion) Borys Pasternak - twórca Jurija Zywago, archetypu literackiego dla swej fazy (Wod­ni­ka) le­ka­rza-po­e­ty, który funkcjonowal po obu stronach poteznych, zwalczajacych sie ugrupowan, reprezentujacych kwadrature faz stalych Zodiaku, Wodnikiem byl tez Wolodia Wysocki, który obudzil w ludziach godnosc wlasna jednostki, Wodnikiem jest takze pierwszy, demokratycznie wybrany prezydent Rosji Borys Jelcyn (Gor­ba­czow byl urodzeniowa Ryba, z wszelkimi tego konsekwencjami, jak to potwierdzila historia). Slonce Rosji jest wiec na descendencie archetypowego kosmogramu Polski, w kwadraturze do Slonca kosmogramu Polski z 1918 r. (i zarazem do Slonca rewolucji pazdziernikowej; stad taka krwawa jatka w czasie rewolucji i po, oraz zblizajace sie „nie­po­koje” w najblizszych latach), a takze w kwadraturze do Slonca Polski z 966 r. i opozycji do ascendentu tego samego kosmogramu.

0x01 graphic

0x01 graphic

Historia naszych wzajemnych relacji z Rosja nie moze wiec byc prosta. Na jedno wszak pragne zwrócic uwage: opozycje moga byc kooperujace lub konfrontujace. Nie zawsze jednak te ostatnie musza zwyciezac, co pokazuje znowu historia (i takze najnowsza) bezposrednich relacji Polaków z Rosjanami.

Od zamierzchlych czasów Polska graniczy równiez ze SZWECJA oraz z Czechami. Szwedzi raz tylko, mimo granicy przez morze, dali sie nam we znaki, co znamy najlepiej z archetypowego dla Polski Sienkiewicza. Kazdy, kto zna Szwecje, jej historie, literature, próby wprowadzenia panstwa dobrobytu, wytrzymalosc pojazdów „Vol­vo”, wreszcie stosunek Szwedów do wódeczki i seksu, nie bedzie chyba protestowal wobec ponizszych propozycji: albo Slonce w Koziorozcu, w III (Bliz­nie­ta) sektorze i Ascendent w Skorpionie, albo tez Slonce w Skorpionie w XI (Wod­nik) sektorze i ascendent w Koziorozcu (zob. Szwecja: wykres 1, 2).

W tym jednak przypadku, biorac powyzsze pod uwage, chyba nieco latwiej wskazac model bardziej bliski archetypowi (2), gdyz Szwedzi uderzyli na Polske wedle tej samej opozycji Slonca, co Napoleon na Rosje, a poza tym nie sa najbardziej rozmownym narodem swiata (co zaczyna sie zmieniac dopiero na ekspediujacych ich w swiat promach, nie tylko polskich) i co

doskonale pasuje do fazy Ryb w III sektorze (Bliz­nie­ta, podróze).

0x01 graphic

Jesli idzie o naszych poludniowych sasiadów - Czechów i Slowaków, to o tych drugich (po­dob­nie jak o Ukraincach i Bialorusinach) rzec moge niewiele, bo narodami tymi, od niedawna (lub ponownie) upanstwowionymi, znacznie sie mniej zajmowalem. W poszukiwaniach archetypu narodowosciowego CZECHÓW, pomocna jest nam - jak zwykle - i historia i literatura. Historia powiada, ze Czesi rzadko byli agresorami (po­lud­nio­wa granica Polski jest, i zawsze byla, najspokojniejsza i najstabilniejsza granica ladowa), niezle dawali sobie tez rade w ramach monarchii austro-we­giers­kiej, szybko tez przystosowali sie do korzysci plynacych z partnerstwa z Niemcami, z którymi nigdy nie mieli takich problemów jak my. Najbardziej zas znana postac literacka - dobry wojak Szwejk, w zupelnosci potwierdza te charakterystyke. Nie ma wiec watpliwosci, ze reprezentuje on poczciwosc Ryb oraz potrzebe partnerstwa (Wa­ga) i pokojowego rozwiazywania kon­fliktów gawedzac przy kuflu piwa. Wszystko to pozostawia nam znowu dwie mozliwosci (zob. Czechy: wykres 1, 2): Slonce w Rybach w VI (Pan­na) i ascendent w Wadze, albo Slonce w Wadze w VIII (Skor­pion) i ascendent w Rybach. Ponownie wybór nie jest prosty (przy­po­mi­nam, ze jest to pierwsza próba konstrukcji kosmicznych archetypów narodowosciowych w calej literaturze przedmiotu, tak polskiej jak i obcej, choc ladny felieton na ten temat napisal W. Józwiak, ale wydaje mi sie, ze model drugi jest znacznie bardziej przystawalny do realiów. Nawet w najlepszej wierze, trudno mi dostrzec „skor­pio­nias­tosc” Czechów i nawet udzial czeskiego pilota w gibraltarskiej katastrofie gen. Sikorskiego, tak czy siak, zdaje sie takze znacznie lepiej pasowac do tego wlasnie modelu, co jest zrozumiale dla specjalistów (rów­no­czes­nie z obu dziedzin).

I tyle o naszych sasiadach, którzy pozostana nimi przez nastepne zawirowania Historii.

Powiadacie, ze niekoniecznie, bo przepowiednie mówia o pols­ko-chins­kiej granicy za Uralem. No cóz, nawet jesli zupelnie im nie wierzyc, to Rosja i tak zmierza w kierunku wielkich zmian, planety natomiast w najblizszym czasie sa bardziej laskawe dla Chinczyków. Ich faza Raka (Mur Chinski, kuchnia, tradycja) jest „od­grom­ni­kiem” „pal­ca bo­ze­go”, którego „an­te­ny” tworza obecnie Pluton i Uran. Ta potezna kombinacja bije równiez (choc inaczej i slabiej) na Slonce USA (4 lipca), ale tranzytujacy (obec­na pozycja) Pluton zbliza sie dopiero do ascendentu kosmogramu USA i wymusi na tym kontynencie w ciagu kilku najblizszych lat olbrzymie zmiany.

A wracajac do spraw pols­ko-chins­kich, to kazdy, kto znalazl sie ostatnio w okolicach Chabarowska czy Nahodki, musial zauwazyc, ze dookola jest zólto, zreszta juz od dawna. Owi - mówiac jezykiem amerykanskich pionierów zdobywajacych przy pomocy Winchestera Dziki Zachód - pionierzy chinskiej, pokojowej (!) (na razie przynajmniej) ekspansji stykaja sie z potomkami zeslanców Powstania Styczniowego 1863 r., a wiec z polskimi Sybirakami, zrodzonymi z najlepszego materialu genetycznego polskiej elity intelektualnej XIX wieku, a wiec z tymi, co przetrwali syberyjska zsylke i lagry. W tym znaczeniu - niebagatelnym zreszta - przepowiednia juz sie sprawdza (!).

Mialo byc jeszcze o innych krajach, chociazby o Szwajcarii, Indiach, Japonii i Chinach, a takze o Grecji, Hiszpanii i Australii, bo kosmiczny archetyp Polski jest silnie, choc specyficznie i na swój sposób zwiazany z archetypowym obrazem kazdej z wymienionych nacji, ale w nastepnym odcinku chyba powróce juz - na dluzej - do spraw polskich.

W narodowym panteonie, czyli gwiazdy polskiego Niebosklonu 12/1998

Nikt nie wie na pewno, o ile zmieni sie zycie nas wszystkich, nim wkroczymy w nadchodzacy wiek. Jeszcze mniejsze mamy rozeznanie w tym, co czeka nas potem, (cho­ciaz­by juz w roku 2000 albo i w 2006). Mimo to wiekszosc z nas spodziewa sie doczekac tego okresu w szczesciu i wszelakiej pomyslnosci.

Jesli my sami nie uraczymy naszej Ziemi czyms takim, co bedzie juz dla niej zupelnie niestrawne, to Kosmos, sam z siebie, nie powinien nam zafundowac nic gorszego ponad to, co jest sumujacym sie rezultatem naszych wczesniejszych, nie zawsze najrozsadniejszych poczynan. Wprawdzie moga nam niespodziewanie (?) zagrozic asteroidy lub moze nastac czas Apokalipsy, ale wielu z nas sadzi, ze zarówno jedno, jak i drugie moze miec charakter bardziej lokalny. W tym sensie Sodoma i Gomora byly, mimo wszystkich swych okropnosci, zjawiskiem „tyl­ko” lokalnym, natomiast Potop niewatpliwie mial zakres znacznie szerszy, a nawet globalny. O obu, jak wiemy z dostepnych nam dzisiaj zródel, wyraznie zadecydowaly Niebiosa, jakby pietnujac srodze wczesniejsze grzeszne i godne pozalowania ludzkie uczynki. Te zas nie od dzisiaj ponownie budza groze, bo jesli nawet w przeszlosci kontynuowany byl bez poprawek ten sam i - powiedzmy to sobie wprost - daleki od doskonalosci kod genetyczny, wedle którego juz w drugim pokoleniu Kain mógl z blahych zupelnie przyczyn ukatrupic (za czyja to namowa?) swego brata Abla, a niewiele pózniej Abraham, bez wahania i tak bardzo przeciez ludzkich wyrzutów sumienia, gotów byl poswiecic (czy­taj: zamordowac w ofierze) swego syna Izaaka, to i tak, nawet w tamtych czasach, prózno doszukac sie tego stopnia degeneracji jakiego doswiadczamy dzisiaj.

Przelom wieku stwarza ponadto okazje do bardzo juz indywidualnych podsumowan i bilansów, pozwalajacych spojrzec na dorobek poszczególnych narodów w rozmaitych dziedzinach zycia. Coraz to czesciej pojawiaja sie róznorodne plebiscyty, wybierajace to, co bylo naj... w ciagu ostatnich stu lat, a wiec sila rzeczy podkreslajace najbardziej archetypowe elementy zycia kazdego narodu. Do takich tez wlasnie poczynan nalezala ankieta „Po­li­ty­ki”, z poczatków 1998 r., zmierzajaca do wytypowania 10 najwybitniejszych Polaków XX wieku.

Na liscie tej musialy ze soba sasiadowac postacie z czasów naszych ojców i dziadków, ze wspólczesnie zyjacymi ludzmi, których historia nie mogla jeszcze do konca osadzic, ani tez rozliczyc, bowiem sa wsród nas i nadal prowadza ozywiona dzialalnosc, co w znacznym stopniu utrudnia racjonalny wybór. Mysle tez, ze kazdy z nas nosi w sercu swój wielce osobisty Panteon zasluzonych Polaków XX w. i ciekawe byloby sprawdzic, czy w jakikolwiek sposób koresponduja oni z archetypowym obrazem naszego narodu, wynikajacym z rozkladu kosmicznych energii w momencie uksztaltowania sie Polskosci, co symbolicznie mialo miejsce podczas chrztu Polski w 966 r.

Oczywiscie, kazdy z nas ma prawo w tym momencie holubic nieco odmienne postacie, ale jesli mówienie o archetypie narodowym ma miec w ogóle sens, to przynajmniej niektóre z nich powinny sie powtarzac, i to takie, które nadaja specyficzny sens naszej narodowej egzystencji. Jesli wiec okaze sie, ze to nasze, na co dzien czesto ze soba sklócone spoleczenstwo w znacznym stopniu zgadza sie co do grona najwybitniejszych Polaków XX w., to nalezy przyjac, ze albo istnieja pewne niepisane kryteria, zawarte w jungowskiej nieswiadomosci zbiorowej, pozwalajace zupelnie obcym ludziom typowac te same postacie, albo tez - a jedno nie wyklucza drugiego - istnieje cos, co mozna by okreslic jako dusze narodu, jego stereotyp, albo tez, poprawniej mówiac, jego narodowosciowy archetyp. Na tego typu archetypy mozna spojrzec jak na archetypowy zbiór zodiakalnie zróznicowanych, energetycznych potencjalów, które tak samo spójnie opisuja zarówno jednostke, jak i cale spoleczenstwo, naród, a nawet panstwo.

Znamy dobrze dwie podstawowe charakterystyki zodiakalne, wynikajace z chrztu Polski w 966 r., a wiec z poczatku naszej panstwowosci oraz z odzyskania porozbiorowej niepodleglosci w listopadzie 1918 r., co ewidentnie zwiazane jest odpowiednio z fazami Byka i Skorpiona.

Dominacja wydarzen i historycznych postaci, zwiazanych z tymi wlasnie dwiema fazami zodiakalnych energii jest wyrazna na kazdym znanym nam etapie rozwoju polskiej panstwowosci i, po chwili zastanowienia, powinna trafic do przekonania nawet przecietnemu maturzyscie. Polskosc to jednak takze dwie inne fazy zodiaku - ascendentowa faza LWA, wynikajaca z dokladnego czasu chrztu i wynikajaca stad domifikacja Slonca w fazie STRZELCA, obie naturalnie rodem z kosmogramu 966 r.

Jesli to, co powiedzialem o dominujacych kosmogram Polski specyficznych energiach kosmosu mialoby miec jakikolwiek sens, to nalezaloby zalozyc, ze w czolowej dziesiatce postaci Panteonu Polaków XX w. powinno znalezc sie nieco wiecej niz 33% osób o silnie zaznaczonym energetycznym pasie Byka, Skorpiona, Lwa lub Strzelca, gdyz statystycznie cztery fazy to jedna trzecia energii Zodiaku. Wynik ankiety zaskakuje, poniewaz procent ten jest znacznie wyzszy. Jaki - o tym za chwile.

Na razie jednak przypominam, ze podobna procedura dotyczy równiez innych panstw. Mówiac o Francji, zwiazanej z faza Lwa, Wodnika i Wagi (szko­da, ze brak miejsca nie pozwala przytoczyc stosownej argumentacji), nikt nie ma watpliwosci, ze w swiecie z Francja kojarzy sie nade wszystko Napoleon Bonaparte (Lew) i Aleksander Dumas (Lew), twórca trzech muszkieterów, z których kazdy jest znakomitym literackim przykladem archetypowego zachowania tej fazy oraz Juliusz Verne (Wod­nik), jako twórca calej plejady literacko archetypowych postaci fazy Wodnika z kapitanem Nemo na czele (mial byc z pochodzenia Polakiem, ale zaprotestowala Rosja (!)

Siegajac z kolei do kultury niemieckiej, zauwazamy, ze najwybitniejszy jej przedstawiciel, W. Goethe, ma taka sama zodiakalna charakterystyke urodzeniowa (Pan­na i Skorpion), jak archetypowy kosmogram narodu niemieckiego, a takze jak Faust, najwybitniejsza, stworzona przez niego postac literacka.

Zdumienie wiec musza budzic wyniki plebiscytu, wskazujace na to, ze takze najswiezszej daty (kwie­cien 1998 r.) Polski Panteon narodowego szacunku i uznania sklada sie niemal wylacznie z postaci reprezentujacych „pols­kie” fazy zodiaku.

„Po­li­ty­ka” podaje najpierw wyniki podobnych plebiscytów z roku 1987 i 1994, a dopiero potem dzisiejszych zwyciezców. Jednakze w miedzyczasie w kraju wiele sie zmienilo. W rezultacie niektóre postacie wczesniejszych rankingów utracily swój blask, inne natomiast sa wyraznie ponadustrojowe, bo wlasnie archetypowe. Wszystkie natomiast pozostaja w zdumiewajacej wprost zgodnosci z archetypowym, kosmicznym wizerunkiem Polskosci (!!!).

Jesli ktos nie zna wyników ankiety, niechaj sam obecnie sporzadzi taka liste, a dopiero potem przejdzie do dalszej lektury. Sam wtedy z latwoscia przekona sie o kapitalnym wspóldzialaniu Nieba i Ziemi, a wiec „te­go, co na górze, z tym, co na do­le”.

Jesli to uczynilismy (a warto, bowiem taka prywatna lista bardzo wiele mówi o naszych indywidualnych preferencjach i osobistej relacji do narodowego archetypu, pozwalajac niekiedy zrektyfikowac wlasny kosmogram), to zapraszam teraz w progi Narodowego Polskiego Panteonu Postaci XX w, uformowanego swiadomym wyborem Czytelników „Po­li­ty­ki” - jednego z najbardziej prestizowych tygodników o krajowym zasiegu. Panteonu - co warto podkreslic - w wysokim stopniu zgodnego z rezultatami profesjonalnych sond i sondazy z lat wczesniejszych.

Wizyta w Panteonie jest wazna, bowiem jego rezydenci w zasadzie odpowiadaja powszechnie przez nas zywionym przekonaniom co do tego, kto od stu lat najbardziej lub najlepiej kojarzy sie nam z Polskoscia (slo­wo to autor pisze celowo z duzej litery, a my, mimo iz jest to niezupelnie zgodne z regulami jezyka polskiego postanowilismy ten zamysl uszanowac - przyp. redakcji).

Przypominam wiec raz jeszcze fundamentalne twierdzenie kosmoekologii kultury w tym zakresie, ze Polskosc daje sie opisac energetyczna dominacja okreslonych i nieprzypadkowych, energetycznych faz zodiakalnego rozwoju, najsilniej powiazanych z naszym krajem, BYKA (po­zy­cja Slonca w czasie chrztu Polski w 966 r.), SKORPIONA (ek­lip­tycz­ne polozenie Slonca podczas odzyskania niepodleglosci w 1918 r.), LWA (fa­za ascendentowa, wynikajaca z dobowego wirowania Ziemi wokól wlasnej osi, a zwiazana z dokladnym czasem chrztu) i STRZELCA (po­lo­ze­nie Slonca w sektorze, godzinowo odpowiadajacym tej wlasnie fazie zodiaku w ukladzie dobowym).

Wielokrotnie w swych tekstach wspominalem zarówno o przelomowych datach historycznych, jak i szczególnie licznej reprezentacji urodzeniowych Byków i Skorpionów oraz mniejszej, aczkolwiek równiez znaczacej, obecnosci Lwów i Strzelców w naszych dziejach, wspólnie tworzacych kosmiczny, a zarazem archetypowy wizerunek Polskosci. Jednakze dodatkowym, rzeczywistym uwiarygodnieniem kosmicznej, powiazanej z Zodiakiem „du­szy na­ro­du” jest z pewnoscia opinia spoleczenstwa - dostrzegajaca lub nie - powyzsze prawidlowosci, nawet jesli w przewazajacym stopniu o prawidlowosciach tych nic nie wie (!). Miedzy innymi wlasnie dlatego rezultaty plebiscytu sa kosmoekologicznie tak znaczace.

Zacznijmy od rankingu z 1987 r., który byl, byc moze, najmniej „wol­nos­cio­wy”, lecz mimo to, mimo stalego nacisku biezacej propagandy, respondenci wybierali szesc osób na dziesiec, które bezposrednio wiazaly sie z kosmiczna energetyka Polski (!). Te same postacie pojawily sie takze w 1994 r. i w kwietniu 1998 r. W obu pierwszych sondazach osoby spoza archetypowej Polskosci reprezentowaly biezace tendencje polityczne. A jednak, nawet wtedy 50%, a wlasciwie 60% laureatów okazalo sie urodzeniowymi Bykami i Skorpionami (!). W podobnym badaniu z roku 1994, juz wszystkie dziesiec osób, a wiec 100% (!!!) powiazane bylo z czterema polskimi znakami zodiaku, i to nie tylko urodzeniowym Sloncem, co jest kapitalnym i dodatkowym potwierdzeniem prawdziwosci stawianych przeze mnie tez (z tym, ze jedna z postaci zwiazana jest z tymi fazami bardzo silnie, lecz w nieco odmienny sposób). Ranking z 1998 r. jeszcze bardziej zdumiewa swa archetypowoscia, zgodna z kosmicznymi wyznacznikami Polskosci.

W 1987 r. wybrano (we­dlug ilosci oddanych glosów) w sposób nastepujacy: J. Pilsudski, K. Wojtyla, W. Sikorski, K. Swierczewski, M. Sklo­dow­s­ka-Cu­rie, W. Gomulka, H. Sienkiewicz, W. Jaruzelski, W. Witos, I. Paderewski. W porównaniu z obecnym rankingiem (1998), z listy tej, na dalekie miejsca (uje­te ponizej w nawiasach) wypadly osoby nie mieszczace sie bezposrednio w kosmicznym archetypie narodowosciowym (!). Byly to dwa Wodniki (no­ta­be­ne nie tak znów przypadkowe, bo Ksiezyc kosmogramu Polski z 966 r. znajduje sie wlasnie w fazie Wodnika, co wskazywaloby, ze obaj mieli tzw. poparcie prostego czlowieka, jeden mieszkanców wsi, drugi - robotników) - chodzi o Witosa (42) i Gomulke (53. Karol Swierczewski (Ry­by) natomiast w ogóle wypadl z pierwszej setki Polaków stulecia.

W 1994 r. Swierczewskiego wyparl L. Walesa (ascen­den­to­wy Lew), a Witosa podmienil Anders (Lew). Lista laureatów wygladala nastepujaco: J. Pilsudski, K. Wojtyla, W. Sikorski, M. Sklo­dow­s­ka-Cu­rie, L. Walesa, I. Paderewski, H. Sienkiewicz, W. Jaruzelski, W. Anders. Z pozoru, ale tylko z pozoru, poza ar­che­ty­po­wo-zo­dia­kal­nym kanonem zdaje sie pozostawac W. Jaruzelski. Blizsze jednak spojrzenie na jego kosmiczna energetyke, usuwa w tej mierze - o czym za chwile - formalne (a nie polityczne) watpliwosci.

Polacy stulecia, wybierani wiosna 1998 r. sa najbardziej archetypowi. Dla kosmoekologa kultury jest to wynik marzen, wskazujacy, ze wszystko wokól toczy sie zgodnie z energiami kosmosu. Nie moge oczywiscie wykluczyc i tego, ze kolejny ranking, ogloszony po kilku latach, a wiec z nastaniem nowego stulecia, moze przyniesc pewne, nieznaczne korekty. Szczerze jednak watpie, by w ciagu dwóch lat do grona najwybitniejszych postaci mogly na stale dolaczyc osoby spoza dominujacych Polskosc faz zodiaku. NIE TYLKO BOWIEM CALA „ZLOTA DZIESIATKA” ALE I PIERWSZYCH 13 LAUREATOW REPREZENTUJE KOSMICZNO-ARCHETYPOWY KANON POLSKOSCI, A LICZNE POSTACIE Z KOLEJNYCH MIEJSC TAKZE ZWIAZANE SA Z ROZWOJOWYMI, ZODIAKALNYMI FAZAMI BYKA, LWA, SKORPIONA I STRZELCA.

Przynajmniej pierwsza piatka, a moze i szóstka laureatów pozostaje poza wszelka konkurencja. Uznajac ich historyczne znaczenie, a nawet wielkosc, niektórzy z nas moga jednak nie darzyc osobista sympatia któregos z nich. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, ze nie znajace sie na kosmobiologii spoleczenstwo, w wolnym i dobrowolnym plebiscycie potwierdzilo kosmiczny czynnik swej narodowej tozsamosci (sic).

Oto wyniki plebiscytu z 1998 r. (w nawiasach elementy dodatkowe - ascendent i Medium Coeli, wzmacniajace polska archetypowosc laureatów):

1. KAROL WOJTYLA - BYK (asc. lub MC Lew; dwie wersje urodzeniowego kosmogramu),

2. MARIA SKLODOWSKA-CURIE - SKORPION (MC Strzelec),

3. JÓZEF PILSUDSKI - STRZELEC (MC Skorpion, Slonce dwada Byka, Ksiezyc dwada Strzelca),

4. IGNACY PADEREWSKI - SKORPION (asc. Skorpion, MC Lew),

5. HENRYK SIENKIEWICZ - BYK (asc. Skorpion, MC Lew),

6. LECH WALESA - asc. Lew (Slon­ce i Ksiezyc w Wadze, w sektorze Byka),

7. STEFAN WYSZYNSKI - LEW,

8. JERZY GIEDROYC - LEW,

9. WOJCIECH JARUZELSKI - Pluton (Skor­pion) na Sloncu w Raku,

10. WISLAWA SZYMBORSKA - asc. SKORPION, Pluton (Skor­pion) na Sloncu w Raku, w sektorze Skorpiona, wreszcie Jowisz (Strze­lec) na ascendencie).

Podaje równiez trzy nastepne miejsca, jako ze ich zdobywcy nie tylko iloscia otrzymanych glosów, ale i kosmobiologiczna charakterystyka scisle przystaja do laureatów pierwszej dziesiatki (!!!). Oto one:

11. WLADYSLAW SIKORSKI - BYK,

12. CZESLAW MILOSZ - asc. SKORPION,

13. KRZYSZTOF PENDERECKI - STRZELEC (asc. Byk).

Chyba wystarczy! Dodam zas jeszcze, ze na kilkunastu nastepnych miejscach drugiej i trzeciej dziesiatki pojawiaja sie dalsze archetypowe postacie, m.in. W. Reymont (Byk), J. Kiepura (Byk), S. Zeromski (Skor­pion), Z. Religa (Strze­lec), W. Anders (Lew), A. Kwasniewski (Skor­pion), które wraz z pierwsza trzynastka niepodwazalnie, bo stuprocentowo wspieraja specyficzny i nieprzypadkowy kosmiczny smak Polskosci!

Polskosc Polski 1/1999

Wiemy juz sporo o archetypowym kosmogramie Polski, jak i o takich samych kosmogramach narodów i panstw, które historycznie lub geograficznie znajdowaly sie, badz nadal znajduja w sferze naszych zainteresowan (a optymisci sadza, ze i wplywów). Przyjrzelismy sie wiec m.in. Rosji, Niemcom, Francji, USA, Szwecji, Anglii, Czechom. To dzieki nim i naszym, jakze róznym z nimi relacjom, jestesmy w stanie lepiej zrozumiec samych siebie, a zaprezentowany przeze mnie w poprzednim numerze plebiscytowy Panteon Polaków XX w., choc niepelny w przekroju ponad tysiacletniej historii, dowiódl przeciez niezbicie tego, ze i najwybitniejsi Polacy, takze w odczuciu nas samych, reprezentuja urodzeniowo przede wszystkim archetypowe, narodowe chcialoby sie rzec, energie kosmosu. Przypominam wiec tylko, ze „pol­skie” fazy zodiaku, to Byk (chrzest Polski w 966 r.), Lew (ascen­dent kosmogramu z 966 r., wynikajacy z pory chrztu), Skorpion (I.C. tego kosmogramu i jednoczesnie pozycja Slonca kosmogramu niepodleglosciowego Polski z 1918 r.) oraz Strzelec (domi­fi­ka­cja Slonca w IX sektorze kosmogramu z 966 r.).

Penetrujac historie Polski - postaci zwiazanych z tymi fazami (a nie tylko z Bykiem, jak sie czasami uwaza), znalezlibysmy krocie, byc moze w takiej samej relacji do innych faz, jak w przypadku Panteonu Polaków XX w. Tego jednak - z braku znajomosci dokladnych dat urodzenia - dla wielu historycznych okresów nie jestesmy w stanie potwierdzic. Wielokrotnie i przy róznych okazjach wspominalem o archetypowych dla polskosci postaciach, i to wielce znaczacych. Wymienie wiec jedynie w tym miejscu malo dotychczas eksponowanego przeze mnie, twórce narodowej muzyki polskiej Stanislawa Moniuszke (Byk), nastepnie Kazimierza Wielkiego (Byk, ale juz np. Kazimierz Jagiellonczyk byl Skorpionem), Jana III Sobieskiego (Lwa - rekomendacji historycznej nie trzeba).

Owszem, zdaje sobie sprawe, ze w kazdej z faz zodiaku sa jakies wybitne postacie, i to w kazdym kraju, co wynika z prostych regul statystyki. Nie zmienia to faktu, ze katalog takze wspólczesnych postaci, istotnych dla naszej kultury, polityki, czy tez wielu innych dziedzin zycia, nadal akcentuje te wlasnie, polskie fazy zodiaku.

To zreszta nadal nie oddaje calosci problemu, bowiem o wielu postaciach historycznych nie wiemy nic ponad to, ze urodzili sie w okreslonym dniu, miesiacu i roku. A przeciez sens kosmogramu, czyli osobistej energetyki kosmosu jest zupelnie niemozliwy do uchwycenia, gdy nie uwzglednimy dokladnego czasu narodzin, pozwalajacego okreslic faze ascendentu.

Takze spogladajac na karty historii, daty przelomowych wydarzen, przynajmniej tych, których uczymy mlodziez, by nie zapomniala zupelnie o tym, z jakiego kraju pochodzi, takze ukladaja sie w mozaike przynajmniej trzech faz stalych (Byk, Skorpion, Lew), urozmaicona kolorystyka z religia i zagranica zwiazana zmienna faza Strzelca. I znowu bardzo wybiórczo przypominam o Konstytucji 3 Maja (Byk) i o pare dni pózniej przyjetym (choc oczywiscie w innym zupelnie, bo 1794 r.) Uniwersale Polanieckim, przyznajacym chlopom wolnosc osobista. Dalej - o dzien pózniejszym (8 maja), tegoz roku procesie i straceniu Targowiczan, wreszcie, ekliptycznie niemal w tym samym czasie majacym miejsce zwyciestwie nad faszyzmem w 1945 r. oraz nieco tylko pózniejszym ekliptycznie, lecz znacznie wczesniejszym kalendarzowo przewrocie majowym J. Pilsudskiego (12 maja) i jeszcze bardziej pózniejszym ekliptycznie, majacym miejsce w 1944 r., symbolicznym juz dla naszej historii, takze majowym i mieszczacym sie jeszcze w fazie Byka zdobyciem Monte Cassino. Oczywiscie, to tylko kilka pierwszych z brzegu przykladów, a nie ich indeks.

Pazdziernikowo-listopadowe daty fazy Skorpiona, a przynajmniej niektóre z nich, wciaz jeszcze funkcjonuja w zywej pamieci uczestników tych wydarzen, i to nie tylko „od­wil­zy” z 1956 r., ale i roku 1918. Faza ta to nie tylko niepodleglosc, czy tez Orleta Lwowskie, lecz równiez - spogladajac na druga strone medalu - rozprawienie sie z polska zaloga, (chwi­lo­wo) nazbyt natretnie pladrujaca Moskwe kilka wieków wczesniej, w takim zreszta terminie, ze to na pamiatke tego wlasnie wydarzenia, a nie wystrzalu z „Au­ro­ry” w 1917 r., nadal obchodzi sie w Rosji swieto 7 listopada. By jednak brzydko nie myslec o intencjach innych, to - gwoli bezstronnosci - przypominam rodowód obecnego, sierpniowego swieta Wojska Polskiego.

Wlasnie, czas tedy na sierpniowe wyczyny, ale i kleski takze, bowiem archetypowe wydarzenia maja uczyc i powinny na stale osadzac sie w zbiorowej pamieci narodu. W zadnym zas kraju nie sa to tylko zwyciestwa. W sierpniu bowiem (w trakcie fazy Lwa) nastapil wybuch Powstania Warszawskiego, ale i „cud nad Wis­la” podczas wojny w 1920 r. To takze pierwsze dni PRL-u po 22 lipca 1944 r. oraz utrwalajacej ten system w kilka lat pózniej konstytucji. Nie tylko. Bedzie zapewne zaskoczeniem niemal dla wszystkich, ze ekliptyczna pozycja Slonca z dnia 15 lipca 1410 r., energetycznie odwzorowujaca do dzis slawione (lecz niewykorzystane wlasnie ze wzgledu na charakterystyke tej fazy) zwyciestwo pod Grunwaldem daje pozycje 0 stopni fazy Lwa (!!!), co dla lepiej obznajomionych z astronomia Czytelników nie jest zaskoczeniem (stad zalecana ostroznosc w automatycznym przenoszeniu bardzo historycznych dat na wspólczesnosc). W tej tez fazie rozpoczely sie sierpniowe strajki 1980 r. na Wybrzezu, które przyniosly, kto wie, czy nie jedyna w historii pokojowa transformacje jednego systemu w drugi i to na terenach kilku co najmniej europejskich panstw.

Faza Strzelca jest jakby najmniej widoczna w naszej historii, ale za to niezwykle silnie akcentowana w sferze realnych zachowan i mentalnosci naszego spoleczenstwa. Niemniej kilka dat wybornie pokazuje, ze ta energetyczna czastka zodiaku bynajmniej nie jest nam obca. Wystarczy wspomniec o Powstaniu Listopadowym (29.11.1930), nie tylko wciaz obecnym w swiadomosci spolecznej, ale i mocno zaakcentowanym w naszej narodowej literaturze. Takze o wydarzeniach grudniowych w Trójmiescie z roku 1970 trudno zapomniec, bo daly one przeciez impuls temu, co letnia pora zrodzilo sie wlasnie tam w dziesiec lat pózniej, w fazie Lwa. Niewielu tez ludzi w naszym kraju wie o tym, ze opiewane w piesniach zdobycie w 1808 r. Samosierry silami polskich ulanów dowodzonych przez plk. J. Kozietulskiego ekliptycznie (a wiec dniem i miesiacem, choc oczywiscie nie rokiem) bardzo dokladnie odpowiadalo dramatycznemu oslanianiu przez Polaków odwrotu Napoleona przez Berezyne (czy­taj: uratowaniu cesarza, a zarazem honoru Polski i Francji) w cztery lata pózniej (1812 r.) i oczywiscie listopadowemu wybuchowi powstania po dalszych osiemnastu latach w roku 1830).

Takie przyklady historyczne (jak i postacie) móglbym mnozyc bez liku, ale nie o to przeciez idzie. Dlatego na jedno mgnienie zatrzymam sie raz jeszcze nad literackimi archetypami „pol­skich” faz zodiaku i przypomne, ze chodzi miedzy innymi o tak znaczace postacie naszej literatury, jak Boryna i Slimak (Byk), Konrad Wallenrod i Cezary Baryka (Skor­pion), J. Soplica/Robak (Strze­lec), Andrzej Kmicic (Skor­pion/Strze­lec), czy Jan Onufry Zagloba i Józef Papkin (Lew, choc jeden pozytywny, a drugi niekoniecznie). Z pewnym jednak moralnym niepokojem przypominam, ze jedynym najpowszechniej akceptowanym, a w dodatku lubianym przez wszystkich niemal Polaków bohaterem jest Zagloba - jak nikt w naszej literaturze skupiajacy w sobie najbardziej archetypowe cechy Polaków, i to takie, które na ogól w swiecie uwazane bylyby raczej za zbiór przywar niz zalet (kon­ku­ro­wac z nim móglby tylko Jacek Soplica i to w pierwszym tylko, nader bujnym okresie swej dzialalnosci, jako ze potem - jak pamietamy - odmienil sie i bedac duchownym, ojcem Robakiem, siegnal górnych rejestrów swej fazy).

Oto bardzo krótka, lapidarna wrecz wypowiedz Zagloby, który niespodziewanie napotyka chlopskie wesele i, ugoszczony napitkiem, komentuje sytuacje zawierajac w niej charakterystyczne elementy wszystkich czterech pisanych nam faz zodiaku: „- Cha­my taki miód pija! Boze, Ty to widzisz i nie grzmisz?”. „Cha­my” - to spojrzenie wynioslego Lwa na innych, a w naszym kraju pogarda dla ludzi stojacych nizej w hierarchii spolecznej. Mozna powiedziec: „sa­mo zy­cie” równiez i dzisiaj. „Miód pi­ja” - to oczywiscie spostrzezenie Byka, któremu zwykle nie umykaja z pola widzenia szczególy konsumpcji. Odniesienie do Boga jest z kolei nawiazaniem do Strzelca (i tym samym do IX sektora), oczekiwanie zas „grzmie­nia”, w sposób oczywisty odnosi sie do fazy Skorpiona!

Podobnych skojarzen mozna by znalezc znacznie wiecej, nie tylko w literaturze. Bo gdy tylko przywolamy wspomnianego uprzednio S. Moniuszke, szybko uzmyslowimy sobie, iz tematyka dwóch jego - najbardziej znanych przez Polaków oper - takze pozostaje w zgodzie z narodowymi fazami zodiaku. „Strasz­ny Dwór” to przeciez piekna synteza faz Lwa, Byka i Skorpiona, „Hal­ka” natomiast az w nadto widoczny sposób laczy w sobie problematyke fazy Skorpiona, Lwa, Byka i Strzelca.

Nie powinnismy sie temu wszystkiemu nadmiernie dziwic, gdyz w innych narodach funkcjonuja podobne prawidlowosci. Szwajcarski Wilhelm Tell, strzelajacy z kuszy do jablka ustawionego na glowie syna to równie proste odniesienie do faz Skorpiona i Panny, charakteryzujacych w sposób niepodwazalny te nacje, zas „Trzej Musz­kie­te­ro­wie” to cala apoteoza tego, co stanowi esencje Francji, a wiec rozmaicie i bardzo indywidualnie (Wod­nik) pojmowanej postawy zyciowej typu „ser­ce i szpa­da” (Lew i Waga). Dzieje sie tak, gdyz kazda nacja ma swoja wlasna charakterystyczna i niepowtarzalna archetypowa literature, jak najbardziej zgodna z zodiakalnymi fazami rozwoju, opisujacymi ten wlasnie, a nie inny naród, co niezmiernie latwo potwierdzic, wglebiajac sie w lekture mego Homo-Zo­dia­cu­sa.

Dotychczas wspominalem o czterech „pol­skich” fazach zodiaku, ale przeciez istnieje i piata, calkiem nawet historyczna faza: Wodnika, w której znajduje sie Ksiezyc i descendent kosmogramu Polski 966 r. Nie wprowadzam jej jednak, by nie komplikowac nadmiernie tematu i nie mnozyc bytów ponad miare. Powróce do niej bardziej szczególowo wkrótce, gdy bede omawial wspólczesne niepokoje spoleczne, do jakich doszlo w naszym kraju na przestrzeni ostatnich lat, a które zostaly spowodowane miedzy innymi (bo przyczyn jest wiecej) dokonujacym sie raz na 84 lata przejsciem (tran­zy­tem) Urana przez Ksiezyc wspomnianego wyzej kosmogramu. Wedlug jednej wersji (dnia chrztu Polski) mialo ono juz miejsce, zgodnie zas z druga (chrzest dnia nastepnego), dopiero sie szykuje.

Powyzsze uzupelnienie wskazuje jednak na cos bardzo istotnego, a mianowicie, ze Polski dotycza wszystkie cztery stale fazy zodiaku (Byk, Lew, Skorpion, Wodnik, które tworza jednoczesnie osie kosmogramu Chrztu Polski z 966 r.) oraz zmienna faza Strzelca, co idealnie oddaje nasz upór i samozaparcie, megalomanie i wielkopanskosc przy jednoczesnym gloryfikowaniu glównie tego, co niepolskie i pochodzi z zagranicy.

O tym wszystkim (choc nieco inaczej, bo bez zodiakalnego kontekstu, ale w gruncie rzeczy tak samo) pisali niejednokrotnie historycy, politycy i socjologowie. Czesto wspomagali ich tez artysci, zwykle pisarze i poeci, jak chociazby C. K. Norwid. Nie ma mozliwosci przytoczenia tu tych tak bardzo licznych sadów i opinii, niemniej wskaze przynajmniej niektóre istotne zródla, wprost tryskajace takimi przemysleniami. Jesli wiec chcialby ktos zblizyc sie do proponowanych przeze mnie archetypów narodowosciowych nadal (gdy kontekst zodiakalny jest zagubiony i cala rzecz przedstawiona w nadmiernym uproszczeniu) czesto nieco pogardliwie zwanych w nauce STEREOTYPAMI PANSTWOWYMI, to naprawde warto zajrzec przynajmniej do kilku ksiazek, nie zawsze znanych i stad niedocenianych. Mam na mysli, zwlaszcza takie pozycje jak: Polska na zakretach dziejów Janusza Tazbira, Rzecz o psychice narodu polskiego Aleksandra Bochenskiego, Charakter narodowy Polaków Edmunda Lewandowskiego, Megalomania narodowa Jana S. Bystronia, Mysli o Polsce i Polakach Jerzego Roberta Nowaka, praca zbiorowa Polaków portret wlasny, Gorzki to chleb jest Polskosc Cypriana Kamila Norwida, Rozwaga o Rzeczpospolitej Jana Szczepanskiego, czy Rzeczpospolita Polaków Edmunda J. Osmanczyka. Wszyscy ci znakomici autorzy, na tysiacach bez mala stron, w wyniku swych twórczych wysilków, nie wiedzac nic o tym, wspieraja proponowany tutaj kosmobiologiczny portret Polaków, podobnie jak uczestnicy plebiscytu „Po­li­ty­ki” na dziesieciu najznakomitszych Polaków XX wieku, tez o tym nie wiedzac, jednoznacznie wybrali postacie reprezentujace (nie­mal bez wyjatku) archetypowe dla Polski fazy zodiaku.

I dopiero teraz moge wreszcie ze spokojniejszym sumieniem zaproponowac Panstwu, wprawdzie nadal hipotetyczna, jednak pelna juz wersje kosmogramu Polski, oparta o chrzest w 966 r., a jesli jeszcze nie rzeczywista (w co watpie), to bardzo do niej zblizona, nastepnie zas przystapic do jej interpretacji, wzbogaconej kontekstem biezacych tranzytów, tak silnie i nieprzypadkowo zreszta, zlobiacych historyczna rzeczywistosc kazdego narodu i panstwa.

Sedno polskosci 2/1999

Sedno polskosci to owa niezmienna „pest­ka”, o której wspomina Anka Kowalska w swej ksiazce. I choc spostrzezenia jej w mniejszym lub wiekszym stopniu dotycza kazdego czlowieka, to czy w równej mierze mozna je odnosic do kazdego narodu i panstwa?

Wiemy juz, ze i narody maja swa dusze, której energetycznym obrazem - w uproszczeniu mówiac - jest jego archetypowy kosmogram. Dla niektórych nacji stanowi to jedyny dostepny kosmogram, bo nie istnieja zadne oficjalne dane, pozwalajace skonstruowac pelna jego wersje. Mówiac o Polsce, zauwazamy z latwoscia jej kosmiczne energie Byka, Lwa, Strzelca i Skorpiona, odzwierciedlajace odpowiednio pozycje Slonca kosmogramu Chrztu Polski z 966 r. (Byk), ascendent tego kosmogramu wynikajacy z dokladniejszego czasu sygnalizowanego wydarzenia, ze wzgledu na wirowy, dobowy obrót Ziemi dookola wlasnej osi - (Lew), niezwykle istotna domifikacje Slonca tego kosmogramu, takze wynikajaca z powyzszego (Strze­lec) oraz polozenie Slonca kosmogramu listopadowej Niepodleglosci Polski z 1918 r. Te wlasnie energie - na co wielokrotnie wczesniej zwracalem uwage - ujawniaja sie w najbardziej dla Polski istotnych wydarzeniach historycznych, a takze w energetyczno-zo­dia­kal­nej esencji kosmogramów najwybitniejszych Polaków od czasów zamierzchlych po wiek dwudziesty, co - gdy idzie o czasy najnowsze - tak niespodziewanie, jak i niezamierzenie, potwierdzili gremialnie uczestnicy plebiscytu „Po­li­ty­ki” z 1998 r. na najwybitniejszych Polaków XX w., typujac wylacznie (!!!) postacie reprezentujace tzw. „pol­skie fazy zo­dia­ku”.

W przypadku naszego kraju mozemy zreszta pokusic sie o duzo pelniejsza wersje kosmogramu, choc nie bez specyficznego niepokoju, wynikajacego stad, ze Chrzest Polski w 966 r. najprawdopodobniej mial miejsce kalendarzowo w dacie odpowiadajacej pierwszemu lub drugiemu stopniowi fazy Byka (moz­li­wy jest tez dokladnie przelom fazy Barana i Byka, a wiec zupelna koncówka dwady Ryb fazy Barana, co jednak nie wprowadza nam zadnych istotniejszych historycznie modyfikacji, upodabniajac sytuacje do tej z kosmogramu Charlesa de Gaulle'a, który powszechnie uznawany jest - (i slusznie) - za archetypowego wrecz Strzelca, mimo ze urodzil sie niemal doslownie w ostatniej minucie - jesli czas porodu okreslono bardzo precyzyjnie - fazy Skorpiona).

Dzien róznicy w dacie chrztu Polski ekliptycznie przesuwa Slonce zaledwie o jeden stopien, zmiana zas pozycji planet pokoleniowych jest w praktyce niezauwazalna. Natomiast Ksiezyc przemieszcza sie z przelomu Koziorozca i Wodnika (naj­praw­do­po­dob­niej­sza jednak dwada Wodnika tej fazy), do 10-12 stopnia Wodnika, a wiec dekanatu i dwady Blizniat fazy Wodnika. Dlatego tez, niejednokrotnie zwracalem i na to uwage, ze faza Wodnika, w dalszej kolejnosci, takze odgrywa niebagatelna role w historii Polski, tak wsród wydarzen, jak i ludzi w niej rodzonych, a obecnie przechodzenie (tran­zyt) Urana przez pas Wodnika ma nie tylko ogromne znaczenie dla Rosji i Jelcyna (co juz potwierdza historia), ale takze dla Francji i dla polskiego spoleczenstwa. Bedzie jeszcze o tym mowa.

Za chwile natomiast zaglebimy sie nieco bardziej w ten najbardziej dla kraju naszego archetypowy kosmogram z 966 r., dla którego tranzytem tylko, choc historycznie niezmiernie istotnym, jest kosmogram Niepodleglosci z listopada 1918 r. Nie ma jednak moznosci podejmowania bardziej znaczacych odczytów z nim zwiazanych (choc czyni to wielu astrologów, nie tylko polskich, którzy przyjmuja za obowiazujaca wersje niemiecka tego kosmogramu, a to, z wielu wzgledów nie powinno miec miejsca). Nie potrafimy bowiem ustalic precyzyjnego czasu odzyskania niepodleglosci - 7 listopada powstal w Lublinie rzad I. Daszynskiego, 10 listopada Pilsudski wrócil do Warszawy, a 11 listopada - w dniu uznanym za swieto narodowe - po prostu udalo sie „oczys­cic”, Warszawe z Niemców, Rada Regencyjna zas przekazala pelnie wladzy Pilsudskiemu bodajze 14 listopada, ten zas, w listach-no­tach kierowanych do rzadów najwazniejszych panstw, w ciagu nastepnych kilku dni informowal o rezurekcji Panstwa Polskiego. Wreszcie 18 listopada powstal rzad J. Moraczewskiego, który mianowal Pilsudskiego Tymczasowym Naczelnikiem Panstwa. Dlatego apelowalbym o daleko posunieta ostroznosc wobec interpretacji losów narodu polskiego wywodzacych sie z kosmogramu, który mozna konstruowac w nader dowolny sposób (!), a z takimi dzialaniami spotkalem sie juz niejednokrotnie u naszych autorów i w mas mediach, glównie w TV. Te sprawe uwazam wiec za zakonczona.

Najbardziej niepewna czescia kazdego kosmogramu jest zdecydowanie jego ascendent, czyli stopien okreslonego znaku zodiaku, wynikajacy z przeciecia sie linii horyzontu z ekliptyka w momencie lokalnego wschodu Slonca. Stopien ten zmienia sie (sred­nio, bo inaczej w zimie, inaczej w lecie) co 4 minuty, stad autentyczne trudnosci z ustawieniem prawidlowego ascendentu w przypadku osób fizycznych, nie mówiac juz o osobach prawnych, stowarzyszeniach czy panstwach.

Jesli np. znamy dokladny czas ostatniego zjednoczenia Niemiec i (mniej wiecej) moment wystrzalu z „Au­ro­ry” w listopadzie 1917 r., to juz nie mamy pojecia o czasie (w ciagu doby) ksztaltowania sie panstwa ruskiego, nie mówiac o rosyjskim narodzie i zupelnie to samo mozemy odniesc do Niemiec i narodu niemieckiego. Dlatego tak bardzo przestrzegam przed bezmyslnymi horoskopami panstw, których wszedzie pelno, takze w starych ksiegach astrologicznych, w których, nie przecze, wiele jest madrosci, ale akurat nie w tych sprawach.

Moze wlasnie dlatego chociazby czesc Czytelników doceni kulturowe, archetypowe kosmogramy narodów, lacznie z Polska, prezentowane wczesniej Panstwu jako podwaliny pod tworzona przeze mnie (dzie­ki wsparciu Czytelników oraz uczestników mych szkól i seminariów) kosmoekologie kultury. W ramach tych archetypowych kosmogramów mieszcza sie rozwiazania szczególowe, np. kosmogram chrztu Polski 966 r. Ale tu jestesmy w sytuacji znacznie lepszej (!!!) niz wiele innych panstw, poniewaz wiadomo, ze chrzest nie odbywal sie w nocy, nad ranem lub póznym wieczorem, co szczesliwie ogranicza ilosc ascendentowych znaków do kilku zaledwie. Dodatkowa pomoca sluzy domifikacja Slonca, a wiec jego pobyt w okreslonym merytorycznie sektorze (do­mu) kosmogramu, co niesie ze soba okreslone konsekwencje. Latwo wiec dojsc do tego, ze Polska musi miec ascendent w fazie Lwa, a jednoczesnie Slonce w IX sektorze (Strzel­ca), a nie w znakach lub sektorach sasiednich, co potwierdza historia naszego panstwa i narodu oraz jej najbardziej prominentni obywatele.

Ascendent w Lwie nie moze byc w dowolnym stopniu, skoro faza Lwa, podobnie jak kazda inna, dzieli sie na 12 dwad (2,5 stopniowych), co oznacza, ze w kazdym ze znaków miesci sie caly Zodiak (!!!) i prawde te - niezaleznie od stopnia zaawansowania w królewskiej wiedzy - warto sobie przyswoic. Musimy takze pamietac o tym, ze poszukujac wlasciwego ascendentu nie mozemy zagalopowac sie tak, iz wyjdzie on poza sektor IX - notabene do X o charakterystyce Koziorozca lub VIII, zwiazanego z faza Skorpiona, bo wtedy np. ceremonia chrztu musialaby sie odbyc póznym popoludniem, a narodowy ascendent musialby znajdowac sie w fazie Panny, czyniac z nas zorganizowanych i zdyscyplinowanych „pra­cu­siów” i zarazem upodobniajac do Niemców i Szwajcarów, co - przyznacie Panstwo - brzmi calkiem niedorzecznie.

Innym sprawdzianem sa wydarzenia, których progresywne Slonce lub Ksiezyc, albo Saturn „spo­ty­ka­ja sie” (ko­niun­kcja) z ascendentem Polski. To samo dotyczyc moze wybitnych jednostek, stanowiacych chlube narodu i z tym ostatnim zjawiskiem takze mamy - i to w sposób rozlegly - do czynienia.

Teraz o jeszcze innej sprawie, której poswiece wiecej miejsca, bowiem beda to pionierskie rozwazania, dotyczace naszej narodowej specyfiki w odniesieniu do dlugosci geograficznej, zwiazanej przeciez ze zmianami czasu nawet wewnatrz jednej strefy czasowej, a wiec równiez z przemieszczaniem sie ascendentu. Zanim trudnoscia tekstu zraze ostatniego Czytelnika, na jednym wydechu oznajmiam, ze zjawisko to ma calkiem prozaiczne i niezmiernie wazne konsekwencje, polegajace na tym, ze Wielkopolanie róznia sie przeciez i to znacznie, od Malopolan, a ci od Mazowszan. Mówiac prosciej, Poznanczycy to nie to samo co Krakowiacy (i Górale), czy tez Warszawiacy. Nie sa to uprzedzenia, lecz wlasnie skutki przemieszczania sie ascendentu, który inna charakterystyke daje panstwu, gdy jego stolica znajduje sie w Poznaniu lub Gnieznie, zupelnie inna - gdy w Krakowie, a jeszcze inna, zreszta zawsze z okreslonymi konsekwencjami dla calego narodu, gdy miesci sie ona w Warszawie (!!!) Przyzna to kazdy, kto tylko „liz­nal” historie Polski. Dlatego bardzo chcialbym, by ten tekst historycy przynajmniej „liz­neli”. Jesli nie dzis, to moze kiedys...

Poczynione przeze mnie uwagi, by je uwiarygodnic, odnosza sie takze do innych narodów i panstw, szczególnie tych, które wymagaja dla ich zjechania podrózy ze Wschodu na Zachód lub odwrotnie (zde­cy­do­wa­nie bardziej niz z Pólnocy na Poludnie i w przeciwnym kierunku). Przeciez Bawarczycy sa rózni od Prusaków, Czesi od Slowaków, nie mówiac juz o Nowojorczykach porównywanych z Kalifornijczykami.

Sedno polskosci: Ksiezyc(e) i stolice 3/1999

To my jestesmy dziecmi kosmosu, nie zas kosmos naszym wytworem. Tak proste i, wydawaloby sie, dla kazdego zrozumiale stwierdzenie rodzi jednakze bardzo powazne konsekwencje, oznaczajace, ze to my, uczac sie na wlasnych bledach, musimy mozolnie dazyc do zrozumienia jego praw, choc on, w rewanzu nie przejawia najmniejszej ochoty, by poznawac i respektowac nasze ziemskie obyczaje, wedle których zagospodarowujemy (czy­taj: dewastujemy) wlasna planete.

Wielu wiec kosmobiologicznych prawidlowosci nadal nie pojmujemy i byc moze nigdy do konca nie pojmiemy. Od lat tez zwyklem mawiac, ze astrologia to nie piekarnia i nie apteka, wymaga bowiem zarówno ogromnej cierpliwosci (a kazdy pospiech w werdykcie prowadzi na manowce), jak i porzucenia zamiaru uporzadkowania i zaszufladkowania wszystkiego wedle stanu naszego umyslu, wykorzystywanego wszak jakze czesto w zaledwie niklym procencie jego mozliwosci. Poza tym, „medr­ca szkielko i oko”, tak bardzo przydatne w aptece, nie ogarnia, a czesto w ogóle nie dostrzega ezoteryki i hermetyki, co wcale nie oznacza, ze te dziedziny ludzkiego poznania nie istnieja, podobnie jak niedostrzeganie przez cale wieki atomu nie swiadczylo o jego niebycie.

Wlasnie dlatego tak trudno o prawidlowa i wyczerpujaca kosmobiologiczna charakterystyke kosmogramów panstw i narodów. W przypadku Polski istnieja takze pewne watpliwosci co do dokladnego rozmieszczenia glównych osi rzeczywistego juz, a nie archetypowego kosmogramu Chrztu z 966 r., a przypominam, ze ten pierwszy jest w zasadzie (przy­naj­mniej w odniesieniu do Polski) po prostu bardziej precyzyjna wersja tego drugiego.

Wiemy juz z dotychczasowych rozwazan, ze Slonce tego kosmogramu znajduje sie na przelomie zodiakalnej fazy Barana i Byka lub w pierwszym stopniu Byka, w poblizu MC, ale zmienia swoje polozenie, przemieszczajac sie domifikacyjnie z wierzcholka X sektora (a wiec MC) w koncowe partie sektora IX, znaczeniowo odpowiadajacego fazie Strzelca (bo MC i sektor X koresponduje z faza Koziorozca), wraz z przenoszeniem stolicy z Gniezna i Poznania do Krakowa, a potem do Warszawy (!!!). Podczas kolejnych relokacji stolicy panstwa polskiego, glównie na wschód, ale i troche na poludnie (w wyniku których powstaja nieco sie od siebie rózniace relogramy lub reloskopy, jesli ktos woli te druga nazwe), przesuwaja sie odpowiednio osie kosmogramu, pionowa - wyznaczajaca MC (co zmienia sektoriat, czyli domifikacje Slonca) oraz pozioma, definiujaca wierzcholek I sektora, zwany potocznie Ascendentem, wskazujacy na charakterystyczne cechy osoby, przedsiewziecia lub panstwa, na równi wazny (choc zazwyczaj ogólowi ludzi zupelnie nieznany), jak urodzeniowa pozycja Slonca. Na Ascendent bowiem ma wplyw zarówno czas narodzin jak i ich miejsce.

Jesli chodzi o czas, to dowiodlem juz wczesniej róznymi sposobami, ze chrzest odbywal sie w okolicy poludnia (co nie dziwi). W godzinach przedpoludniowych Slonce przemieszcza sie z sektora XI, przez sektor X ku MC, by po poludniu przemierzac sektor IX, kierujac sie na Zachód, a wiec ku wierzcholkowi najpierw sektora VIII, a potem VII (rze­czy­wis­ty zachód). Natomiast relokujac sie przestrzennie w kierunku wschodnim „po­ga­nia­my” ascendent, który przesuwa sie zgodnie z kolejnoscia zodiakalnych faz. W przypadku Polski owo przemieszczenie dokonuje sie w ustalonej juz przez nas wczesniej (ze wzgledu na pore chrztu) fazie Lwa.

To, ze jestesmy ascendentowym Lwem, a nie np. Rakiem lub Panna, wynika z domniemywanej pory chrztu oraz narodowego charakteru (so­lar­nym, a wiec slonecznym Lwem jest np. Francja ze swym lwiastym Napoleonem Bonaparte, Aleksandrem Dumasem, Trzema Muszkieterami, itd., o czym tez juz bylo). We wczesniejszych rozwazaniach kilkakrotnie przytaczalem tak charakterystyczne dla tego lwiastego ascendentowego wycinka ekliptyki postacie, wydarzenia historyczne, nasze narodowe zwyczaje, obyczaje i powiedzonka. Ustalenie archetypowego dla Polski ascendentu w znaku Lwa jednak nie wystarcza, bowiem - co chyba wyraznie widac - miasta bedace kolejnymi stolicami Polski znacznie sie od siebie róznia, zarówno duchem, jak i materia. Jesli wiec Ascendent kosmogramu Polski jest prawidlowy, to jego ekliptyczne przemieszczanie sie powinno odzwierciedlac nature terytorium, którego dotyczy. I to wlasnie wykaza moje rozwazania. Chetnie tez „od­szcze­kam” je, jesli ktokolwiek przedstawi mi spójniejszy model, bowiem to, co czytam o horoskopie Polski, to pobozne zyczenia autorów, zapominajacych m.in. wlasnie o zmianie stolic. To horoskopy ich marzen wlasciwie, bo planety nigdy w takich konfiguracjach jak sugeruja nie mogly sie znajdowac i sie nie znajdowaly. Nie maja one nic wspólnego z realiami, a to z tego powodu, ze ani planet ani sektorów nie mozna sobie dowolnie ustawiac wedlug zasad klocków „lego”.

Dzisiaj bowiem dokladnie wiadomo, gdzie znajdowaly sie w owym czasie ciala niebieskie naszego ukladu slonecznego. Wprawdzie obliczenia (szcze­gól­nie pozycji Plutona - a nie zamknal on jeszcze swego cyklu od czasów jego odkrycia w 1930 r.) moga nieco sie od siebie róznic w zaleznosci od powolywanego zródla, byc moze o kilka nawet stopni, ale z pewnoscia nie znaków - jednak pozycja pozostalych planet w danym momencie historycznym nie budzi zadnych watpliwosci, zas umiejscowienie podstawowych dwóch osi kosmogramu (Asc. i MC), przynajmniej w znaku, takze.

Jesli natomiast jakies nieznane nam jeszcze zródla zmusilyby nas do zmodyfikowania nieco daty chrztu o dzien lub dwa (kwe­stia rozpietosci miedzy sobota a poniedzialkiem wielkanocnym w 966 r., bo istotny dla Polski poczatek fazy Byka zbiegal sie wtedy z Wielkanoca i, jesli nawet nie byla ona jeszcze wtedy powszechnie uznawana, to i tak dzien chrztu panstwowego mógl takze z mocy nieswiadomosci zbiorowej wlasnie wtedy miec miejsce, niezaleznie od pózniejszego, koscielnego, uznania daty tych swiat, jako ze wszystkie dotychczasowe rozwazania i tak prowadza do przelomu faz Barana i Byka, a wiec obszaru zamykajacego sie mniej wiecej czterdziestoosmiogodzinnym interwalem czasowym), to sprawa jest do zweryfikowania w ciagu kilku lat.

Jedyne bowiem istotne róznice wystapia w ustawieniu Ksiezyca, który przemieszcza sie przez znak zodiaku w ciagu dwóch i pól dnia, planety zas, szczególnie te wolniejsze (od Jowisza po Plutona) nieznacznie tylko zmienia swoje pozycje i pozostana nadal w takich samych aspektach wzgledem siebie.

Tylko wiec alternatywne pozycje Ksiezyca komplikuja nieco obraz, a Ksiezyc w kosmogramach panstw i narodów wyraza niebagatelna wartosc, uosabiajac prostego czlowieka, lud, spoleczenstwo (w przeciwienstwie do Slonca, które oznacza status panujacego, wladzy i - generalnie - prestiz, jakim cieszy sie panstwo, tym wiekszy, im silniej i lepiej aspektowane jest Slonce). Ta ostatnia uwaga jest szczególnie znaczaca w przypadku Polski, o czym za chwile, w komentarzu do jej kosmogramu (a nie interpretacji, bo ta, profesjonalnie wykonana, zajelaby co najmniej polowe objetosci niniejszego numeru).

W kazdym razie tranzyt Urana (raz na 84 lata) przez pas Wodnika i jednoczesnie przez umiejscowiony tam Ksiezyc chrztu Polski powinien juz wkrótce dostarczyc bardzo przekonywujacego dowodu na jego dokladne polozenie.

Jezeli te, w gruncie rzeczy proste sprawy, sa dla Panstwa jasne, to znaczy, ze trud zmudnego i kilkukrotnego wyjasniania ich we wczesniejszych partiach tekstu nie poszedl na marne. Niech mi to jednak wybacza ziewajacy wtedy nad ta lektura bardziej zaawansowani Czytelnicy. Dopiero teraz mozemy wreszcie pomówic o tym, co „za­fun­do­wal” nam Kosmos juz przed ponad tysiacem lat.

0x01 graphic

Wielu Czytelników, szczególnie tych, którzy uczestniczyli w moich seminariach na temat kosmogramu Polski, prezentowany przeze mnie wykres musi byc sporym zaskoczeniem, ale ja przeciez tez sie ciagle ucze i rozwijam. Dalsza lektura powinna jednak usunac wszelkie watpliwosci.

Otóz, uklad osi (Asc. i MC) dla Gniezna czy tez Poznania w tym okresie roku jest taki, a nie inny i nic przy nim nie da sie zmajstrowac. Musimy wiec wybierac: albo Slonce w IX sektorze, jak z dawien dawna glosilem, ale wtedy ascendent przesuwa sie glebiej w znak Lwa i pozostaje w nim wprawdzie, lecz burzy terytorialna strukture i hierarchie dwadasams, wyraznie charakteryzujacych poszczególne regiony Polski. Te strukture odkrylem zupelnie niedawno i gdy wkrótce przedstawie ja Panstwu, sedno Polskosci ujawni sie nam w pelnej krasie. Albo tez - to ta druga mozliwosc - utrzymam IX-cio­sek­to­ro­wosc Slonca kosztem znacznie mniej sensownego wtedy ascendentu (choc tez w Lwie), jesli idzie o kolejne jego komponenty.

Czy tertium non datur? Skadze. Po latach poszukiwan odpowiedzi, rozwiazanie okazalo sie trywialnie proste, tak ze i wilk bedzie syty i owca cala (choc w dobie klonowania o te ostatnia znacznie latwiej).

Ten akapit (i tylko ten!) jest - uprzedzam - wspanialym deserem dla bardziej zaawansowanych Czytelników (na co zreszta czekaja od dawna, jako ze wciaz zajmuje sie sprawami dla nich oczywistymi). Nie moge wiec bezkarnie cofnac ascendentu o kilka stopni, by otrzymac pozadana dwade w znaku Lwa, gdyz wtedy Slonce odskoczy w X sektor, na tyle gleboko, ze relokacja stolicy do Krakowa i Warszawy, w sposób oczywisty przesuwajaca Asc. do przodu, nie pozwoli przejsc Sloncu do sektora IX, a to wlasnie powinno miec miejsce (!!!). Innymi slowy, ewentualne odejscie od pozadanej dwady fazy Lwa, w tym wypadku Koziorozca, moze byc zrekompensowane w pewnym sensie równowazna jej pozycja Slonca w X sektorze (!), ale niezmiernie blisko MC, gdyz wtedy - co historia potwierdza - przeniesienie stolicy do Krakowa, a potem Warszawy wyraznie juz relokuje Slonce do IX sektora i wraz z ta „prze­pro­wadz­ka” zmienia sie przeciez historyczny wymiar Polskosci (!!!), jako ze stolica zarówno w Krakowie jak i w Warszawie znajdowala sie na tyle dlugo, by kraj i naród doswiadczal energetycznej zmiany kosmicznych potencjalów, odmiennych, rzecz oczywista, dla kazdej z tych stolic (!). Wniosek ten podrzucam jako wdzieczny temat historykom. I na tym koniec kosmobiologicznego rebusu dla zaawansowanych.

Powinienem teraz przeprowadzic klasyczna, bardzo zreszta skrótowa analize kosmogramu Polski, ale czuje, ze najpierw musze ujawnic dwadasamsowo-as­cen­den­to­we „ta­jem­ni­ce”, z którymi tyle zamieszania. Przypominam, ze dwadasamsa (dwa­da) - to wycinek ekliptyki liczacy dwa i pól stopnia, co pozwala (2,5 stopnia x 12 znaków zodiaku daje 30°, a wiec jeden znak) widziec caly Zodiak w kazdej fazie zodiakalnego rozwoju (zna­ku), a dwady rozpoczynaja sie kazdorazowo od znaku, który na nie dzielimy (np. pierwsza dwada zodiakalnej fazy Byka jest dwada Byka, Wodnika - dwada Wodnika, itd.).

Pozycja Slonca Polski (na przelomie faz Barana i Byka) daje ascendent w Lwie, na pograniczu dwady Koziorozca i Wodnika (oko­li­ce 14-16 stopnia Lwa), ale pozycja Slonca w X sektorze na MC i tak, w sposób oczywisty, uaktywnia energie fazy (zna­ku) Koziorozca dla terenu Wielkopolski. Przeniesienie stolicy do Krakowa uaktywnia dwade Wodnika (Lódz pozostaje na granicy dwad Wodnika i Ryb), natomiast umiejscowienie stolicy w Warszawie - eksponuje dwade Ryb, a nawet wskazuje na wyrazna juz jakby dominacje fazy Ryb (!), która to energia „prze­siak­nal” wreszcie i caly naród, co wykaze w dalszej czesci. Byla to jednak ascendentowa energia dwady Ryb z fazy Lwa, nie zas ascendentu Ryb, który zdaje sie miec wielu zwolenników wsród astrologów w naszym kraju.

Musze wiec wyjasnic, ze uzyskanie ascendentu w Rybach wymagaloby przeprowadzenia chrztu Polski gleboka noca, co powinno byc porazajaco jasne dla kazdego absolwenta poczatkujacego kursu astrologii. Jesli bowiem ascendent Lwa wypada w godzinach poludniowych, to w okolicach pólnocy, po opozycji, wychodzi ascendent Wodnika, a Ryb - jeszcze pózniej. Owszem, chrzciny, w wyjatkowych sytuacjach, moga miec miejsce w dowolnym czasie, jednakze plemionom slowianskim oraz Mieszkowi naprawde nie grozila nagla zapasc, tak gwaltowna w dodatku, by chrztu panstwowego (w jego rezultacie utworzono kilka diecezji, a wiec ustanowiono hierarchie w ramach bardzo juz w duchu Koziorozca funkcjonujacej, ziemskiej struktury kosciola) trzeba bylo dokonywac nie w blasku Slonca, lecz przy migotliwym swiatelku pochodni, krótko po pólnocy (!). Wtedy nie lubilibysmy odgrywac roli pierwszych skrzypiec, wszedzie tam, gdzie sie znajdziemy, w dodatku w glorii i chwale i na glównej scenie, nie zas w mroku i na poboczach historii.

Miedzy koziolkami i wozem Drzymaly 4/1999

W pierwszej chwili spojrzenie na nasz kraj i naród przez pryzmaty dynamicznego, dwadasamsowego, lwiego ascendentu, który nie powinien juz budzic najmniejszych watpliwosci - wydawalo sie mi szalenstwem i absurdem zarazem, gdyz oznaczalo postrzeganie go (as­cen­den­tu) jako dynamiki nastepujacych po sobie dwad, bedacych prostym nastepstwem przesuwania stolicy na wschód, wprawdzie nasze ekspansywne „cia­gotki” siegaly znacznie dalej, lecz jakiejkolwiek stolicy polozonej jeszcze bardziej na wschód nie daloby sie utrzymac, pomijajac juz to, co zreszta najwazniejsze, ze rozmijalaby sie ona z sednem Polskosci (co notabene nie oznacza, ze tylko Warszawa tkwi w tym sednie, o czym jeszcze bedzie). Tylko jednak, przy takim dynamiczno-dwa­do­wym ujeciu, i tylko wtedy, niczym z cudownego obrazu, albo z wyspiansko-waj­dow­skie­go tanca Chochola, zaczynala wylaniac sie pelnia Polskosci (dzie­ku­je Redakcji za utrzymanie pisowni tego slowa przez duze P).

W trakcie kolejnych poszukiwan, zmierzajacych - przypominam - do synchronizacji dwad ascendentu, MC i pozycji Slonca - znalazlem rozwiazanie, które sprawi, ze POJMIEMY SENS KOMPLIKACJI DZIEJÓW NASZEGO NARODU, a argumenty powinny (w zasadzie) przemówic do kazdego, nie bezmyslnego badacza losów naszego kraju, obznajomionego z kosmobiologicznym, a wiec chyba jedynym obiektywnym punktem widzenia (dla wyjasnienia: to moja interpretacja, która moze nie byc obiektywna, ale nie punkt widzenia, jako ze solarno-pla­ne­tar­ny aspekt od dawien dawna regulowal wiekszosc, jesli nie wszystkie, poczynania ludzkosci).

0x01 graphic

Przy okazji, mniej w tematyce tej bieglym Czytelnikom donosze, ze ascendent dla Polski pozostanie zawsze w Lwie, jezeli tylko (w uproszczeniu mówiac), wydarzenia beda mialy miejsce wiosna i to w godzinach poludniowych). Zwracam tez ponownie uwage na fakt najistotniejszy: ze minuty, jesli nie sekundy, decyduja o tym, iz ascendent Polski moze znajdowac sie w samej koncówce dwady Koziorozca fazy Lwa, ale jesli juz przeszedl do dwady Wodnika (kil­ka do kilkunastu minut róznicy w rzeczywistym czasie), to i tak Slonce pozostaje przy MC, po stronie X-go sektora, odpowiadajacego przeciez energetycznie fazie Koziorozca, przynajmniej tak dlugo, jak dlugo osrodek panstwowosci znajdowal sie w Wielkopolsce, a wiemy, ze nie byl to czas zbyt dlugi (za­led­wie kilkadziesiat lat).

Przy osrodku panstwowosci (bo trudno mówic o stolicy) w Gnieznie i w Poznaniu powinnismy odczuwac tchnienie Koziorozca (obec­ne do dzis), przy stolicy w Krakowie - Wodnika (wciaz wyczuwalne), a w Warszawie - fazy Ryb (i dzisiaj bardzo widoczne). I to wlasnie jest glówna teza obecnych rozwazan. Innymi slowy, dwada Koziorozca i jej cechy powinny byc co najmniej widoczne w Poznaniu, niemal calej Wielkopolsce i województwach zachodniej Polski, dwada Wodnika - na terytorium naszego kraju obejmujacym m.in. Kraków i Gdansk, zas dwada Ryb - na terenach obejmujacych Warszawe i Mazowsze z Mazurami i Bieszczadami.

Kazdy, kto bywal w Poznaniu (argu­men­tów nie bede porzadkowal w jakis wymyslny sposób), ten osobiscie doswiadczyl odmiennego od panujacego w reszcie kraju, zdecydowanie wiekszego ladu, porzadku, etosu pracy i gospodarnosci, a niegdys i czystosci, co z pewnoscia nie jest charakterystyczne dla dwady poprzedniej - Strzelca i nastepnej - a wiec Wodnika, jeno dla Koziorozca. Ten kto bywal w Poznaniu wie takze to, ze jedna z jego najwiekszych historycznych atrakcji sa „Ko­ziol­ki”, trykajace sie na poznanskim Ratuszu. Solidny, wlasnie koziorozcowaty jest herb Poznania i wystarczy porównac go z herbem krakowskim, a szczególnie warszawskim, by dokladnie odczuc róznice klimatu tych miast i ziem.

Poznan wszakze, to nie tylko Koziolki. To takze potezna i zachowana po dzis dzien we fragmentach Cytadela, na terenie której tlumnie jest odwiedzany przez mieszkanców miasta Park Przyjazni, funkcjonujacy jako strukturalnie wazny element miasta (dwa­da Koziorozca to takze Twierdza Wroclaw, Kolobrzeg, Wal Pomorski, itp.). Czy trzeba równiez przypominac o Miedzynarodowych Targach Poznanskich, na które sklada sie dzisiaj kilkanascie, jesli nie kilkadziesiat corocznych, doskonale zorganizowanych imprez handlowych, nie majacych sobie równych w kraju? Ogromna role w historii miasta odegraly wreszcie Zaklady im. H. Cegielskiego (spod ich bram wyruszyl robotniczy protest w czerwcu 1956 r.). Cegielski byl zas urodzeniowym Koziorozcem. Wspólczesne granice Polski dlatego sa mozliwe (mie­dzy innymi), ze 27 grudnia 1918 r. (fa­za Koziorozca, a jakzeby inaczej), po Swietach Bozego Narodzenia, a jeszcze przed Sylwestrem (w takim to okresie, w innych czesciach ziem polskich nikomu by sie raczej niczego nie chcialo) wybuchlo Powstanie Wielkopolskie, jedyne zreszta tego typu przedsiewziecie w Polsce zakonczone pelnym sukcesem.

Na koniec wreszcie tego bardzo wybiórczego zestawienia wspomne o kosmogramie nadania praw miejskich Poznaniowi z 1253 r. (dzie­ku­je Bozenie Kaczmarskiej, mej wieloletniej seminarzystce z Poznania za material zródlowy), w którym i faza Koziorozca i Saturn (wla­da­ja­cy ta faza) odgrywaja prominentna role. To wprost niebywale, ale kosmogram niewatpliwej lokalizacji Poznania jest bardzo polski i dwadasamsowo strefowy zarazem. O strefowosci (dwa­dzie) bylo juz w poprzednim zdaniu, jako ze Saturn jest na ascendencie w Koziorozcu (!!!), Polskosc zas Poznania i Wielkopolski oddaje Slonce kosmogramu lokalizacji w fazie Byka i zarazem (juz lepiej byc nie moze) w dwadzie Lwa tej fazy. Slonce tez jest w koniunkcji (zla­cze­niu) z Jowiszem (Strze­lec), zas w MC znajduje sie Skorpion i Pluton w X sektorze na dodatek. Czyz mozna jeszcze zadac czegos bardziej perfekcyjnego, skoro w kosmogramie Poznania, znacznie przeciez pózniejszym niz chrzest Polski z 966 r., wszystkie fazy akcentowane kosmogramem tego chrztu, sa równie silnie, jesli nie jeszcze wyrazniej i jednoznaczniej wyeksponowane? (!!!)

Swoja wymowe ma wreszcie koziorozcowaty upór Drzymaly (dom na wozie), który okazal sie zwycieski, dzieki oparciu go o system legislacyjny (z natury swej zwiazany z Saturnem). W zaborze rosyjskim np. taki protest, nie mówiac juz o uwienczeniu go sukcesem, bylby zupelnie niemozliwy, bo Drzymala wyladowalby nie w swym wozie, traktowanym jako dom, lecz w najlepszym razie w kibitce wiozacej go do „do­mu” gdzies w Kolymie, Workucie czy Magadanie i rozpoczalby „no­we” zycie i tak chyba wygrane, jesli porównac je z losem zgotowanego nam pózniej Katynia. Warto przy okazji zauwazyc, ze najlepszy material genetyczny, odradzajacy sie w potomkach zeslanców powstania styczniowego, bratajacych sie teraz na rosyjskiej Syberii z prawie wszechobecnym tam juz od kilku(nastu) lat, calkiem niezlym chinskim materialem genetycznym, stawia na porzadku dziennym pytanie o to, czy przepowiednia mówiaca o polsko-chin­skim sasiedztwie za Uralem przypadkiem sie juz nie spelnia (!?!).

Wracajac jednak do „na­szych ba­ra­nów” (z francuskiego to przejete), przepraszam, Koziolków (by kontynuowac po wielkopolsku), trzeba powiedziec, ze do dzis wielu ludzi odczuwa specyficzna i niepowtarzalna atmosfere Poznania (ja jej takze, przez kilkadziesiat lat w nim mieszkajac, uleglem), za która, jesli nawet nie przepadaja, to w pelni ja doceniaja.

O systemowo-gos­po­dar­czych walorach tego regionu nie trzeba wspominac (kos­mo­gram lokalizacji Poznania na godz. 12.00, a wiec w poludnie, pokazuje Slonce z Jowiszem i Merkurym w VIII, ze skorpionowym, z gospodarka powiazanym sektorem kosmogramu), bo sa powszechnie znane. Na koniec wiec pewien znamienny drobiazg. Z Koziorozcem wlasnie, bo z zadna inna faza zodiaku, kojarza sie autostrady i system dróg. I w tej materii, takze w skali krajowej, wlasnie poznanski biznesmen, Jan Kulczyk, odgrywa nieposlednia role.

Lajkonik, Syrenka, Nike 5/1999

Niepowtarzalna atmosfere, choc zdecydowanie odmienna od Poznania, odnajdujemy (chy­ba wszyscy) w w Krakowie.

Dziwne to miasto, jak i daleka od zwyklosci jest faza Wodnika, ale Wodnik nie dziwi sie ani innym ani sobie, wymaga tolerancji, walczy za wolnosc „na­sza i wa­sza”, jest gotów zmieniac wszystko wokól siebie w rewolucyjny sposób, byleby sam mógl pozostac niezmienny. To wlasnie mozna powiedziec takze o Krakowie (!)

Rozpocznijmy od porównania zdyscyplinowanych, w odpowiednich i niezmiennych interwalach czasowych trykajacych sie poznanskich Koziolków z zupelnie niezdyscyplinowanym, chcialoby sie powiedziec, calkowicie niezorganizowanym i w poczuciu ogromnej wolnosci i swobody ruchów rozbawionym (tan­cza­cym?) krakowskim Lajkonikiem (czy kiedykolwiek widzieliscie rozbawione Kozly, nie wspominajac juz slowem o archetypowym dla tej fazy, melancholijnym, lecz wewnetrznie uporzadkowanym Klapouchym z „Ku­bu­sia Pu­chat­ka”?). A juz smok wawelski (i jego pokonanie przemyslnym sposobem - Wodnik opozycja Lew) zupelnie nijak ma sie do systemowego, calkowicie przewidywalnego i bez iskry szalenstwa odbywajacego sie trykania poznanskich koziolków.

No tak, ale wstrzymajmy sie jeszcze z ostatecznymi opiniami do czasu przyjrzenia sie warszawskiej Syrence i jej relacji zarówno do poznanskich Koziolków jak i wawelskiego Lajkonika, bo dopiero wtedy róznice nabiora rumienców. Szlachecka wolnosc to przeciez atrybut fazy Wodnika i wlasnie za czasów stolicy w Krakowie przezywalismy jej najwiekszy rozkwit. W powazniejszym wydaniu to wolnosc dla Polski i stanu chlopskiego, to powstanie kosciuszkowskie i on sam, Tadeusz Kosciuszko, urodzony Wodnik, z niespelniona miloscia do kobiety, przeniesiona na milosc do kraju ojczystego, przysiegajacy na krakowskim Rynku. I ta oryginalnosc fazy Wodnika, bo w Krakowie po dwakroc deklarowano narodowe powstania i dwakroc wyprowadzano powstanców poza granice miasta, by nie uleglo zniszczeniu. Wiele lat pózniej Pierwsza Kadrowa wymaszeruje z krakowskich Oleandrów, takze nie szkodzac miastu, pomagajac natomiast wywalczyc niepodlegle bytowanie kraju (na kwadraturze wladajacego Wodnikiem Urana do tej daty zakonczy zreszta w 1935 r. swe ziemskie bytowanie marszalek Pilsudski). W kilka lat pózniej owo niepodlegle bytowanie zorganizuje skutecznie w Krakowie inny urodzeniowy Wodnik - Wincenty Witos (!).

Kraków nigdy nie zostal nazwany Wodnym Miastem, ale zawsze nim byl (!). Nigdy nie zostal ujarzmiony i zdobyty (na­wet podczas II wojny swiatowej typowo uranowy manewr dowódcy wojsk wyzwalajacych miasto - Rosja zwiazana jest z Wodnikiem - pozwolil te perle Polskosci, z najsilniejszym obok czestochowskiego czakramem bijacym spod Zamku Królewskiego na Wawelu, zachowac dla potomnych). Porównajmy to z losem Warszawy, kolejnej stolicy i jej Zamkiem Królewskim, który wrzesniowym switem „przy­jal” pierwsze niemieckie bomby w swych komnatach. Natomiast krakowskie kopce (Kos­ciusz­ki i Pilsudskiego) moze i dzisiaj zniszczyc nie wróg, lecz tylko czas i nasze ekologiczne niedbalstwo.

W dwadzie Wodnika ascendentowej dla Polski fazy Lwa lezy jednak nie tylko Kraków, ale i Gdansk. Nie wiem, co silniej sie z nim kojarzy - Wolne Miasto Gdansk (je­dy­ne zreszta w calej naszej historii), czy wolnosciowe protesty stoczniowców, najpierw w r. 1970, a potem w pamietnym sierpniu 1980 r. (przy­po­mi­nam jednoczesnie niezmiernie aktywna w stanie wojennym Nowa Hute k/Krakowa).

W tym pasie (dwa­dy Wodnika) pracowal takze najwczesniej znany w calym swiecie, po dzis dzien ceniony Mikolaj Kopernik (z Uranem na IC), w typowo uraniasty sposób (nie­przy­pad­ko­wo mówi sie o rewolucji kopernikanskiej) odmieniajac poglad ludzkosci na to, co dzieje sie „w gó­rze”.

Bylbym zapomnial. Tylko dwa polskie miasta, Kraków i Gdansk, a wiec dwie najwieksze konglomeracje miejskie na terytorium lwiasto ascendentowej dwady Wodnika, zdecydowaly sie nadac pulkownikowi R. Kuklinskiemu Honorowe Obywatelstwo. Powiecie Panstwo, ze to kolejny przypadek? Byc moze, ale wtedy wszystko musialoby byc przypadkiem. Dzis jednak, nawet poczatkujacy studenci hermetyki coraz bardziej zdaja sobie sprawe z tego, ze przypadek ma miejsce wtedy tylko, gdy nie jestesmy swiadomi wszystkich okolicznosci, które do niego doprowadzily.

Faza Ryb, podobnie jak XII sektor (dom) kosmogramu, zawsze nalezaly do najtrudniejszych, tak w procesie interpretacji kosmogramu, jak i co poniekad wazniejsze w indywidualnych przezyciach ludzkich, odpowiadajacych tematycznie specyfice tej fazy Zodiaku (i sektora takze). Dwada Ryb ascendentowej fazy Lwa obejmuje Warszawe oraz wschodnie obszary Polski. Historia tego miasta, juz jako stolicy (ale i przedtem), promieniujac zreszta od wtedy swa karma na caly kraj, obfituje wprost w malo zabawne i w gruncie rzeczy niezbyt budujace cechy tej fazy, a takze, a moze mówiac po ludzku i niczego nie owijajac w bawelne, równiez w bardzo tragiczne akcenty. Kilkakrotnie zdobywane i przy tej okazji niszczone przez Szwedów, Rosjan i Niemców w przeciwienstwie do Krakowa, Gniezna i Poznania, doswiadczylo to miasto wiecej niz jakiekolwiek inne. Mimo to, promowalo ono takze najpiekniejsze cechy fazy Ryb, zwiazane z poswieceniem i niezwyklym przywiazaniem do swego miasta. Inaczej nikt nie powrócilby do zgliszcz styczniowej Warszawy 1945 r.

Przyklad Warszawy jest najbardziej znany, ale wiekszosc, szczególnie mlodych mieszkanców innych regionów, ma nader mgliste pojecie o tragediach, które rozegraly sie na wschodnich obszarach dzisiejszej Polski (nie mówiac juz o nie mniej tragicznym losie sporego procentu tej czesci rdzennej ludnosci polskiej, która stala sie ofiara jaltansko-pocz­dam­skie­go wyroku i na zawsze pozostala poza granicami Rzeczypospolitej).

Dwoistosc fazy Ryb znakomicie oddaje postac Syrenki, jak dwoistosc racji pozornie jednoznaczny warszawski posag Nike. Warszawa zwiazana jest takze od poczatku z dwoistoscia panstwowego centrum, bowiem nie od razu zamknieto narodowy rozdzial historii, zwany krakowskim i z pianiem kura otworzono inny juz rozdzial, dotyczacy Warszawy. Los panstwa i narodu, zwiazany z tym faktem stanowi ostatni dotychczas, moze nie tylko najtragiczniejszy, biorac pod uwage losy Warszawy i calego kraju, lecz równiez najdziwniejszy okres naszej panstwowosci.

Pestka polskosci 6/1999

Wlasnie tak! „Pest­ka”, a wiec sedno sedna, czyli „War­sza­wo, ty moja War­sza­wo”, dumna stolico Polski, Feniksie srodkowej Europy, cos po licznych okresach swietnosci i bardziej cie jeszcze zlobiacych dniach upokorzenia i kleski, niewiele ponad pól wieku temu z popiolów znów powstala na dobre i zle jako stolica Polski. Naród zas caly i dziatwa szkolna nawet, co nigdy Cie wczesniej nie widziala, ani w rozkwicie, ani w ruinie, „za­spon­so­ro­wa­la” Cie, jakby to dzis okreslono (prak­tycz­nie obowiazkowe skladki), nie gorzej niz czynem swym manifestowali to, nadal w Tobie zakochani, Twoi przedwojenni wielbiciele.

Nie bylo wiec Warszawy zima 1945 r., ale przeciez byla. Nie pierwsza to wszakze manifestacja zodiakalnej dwadasamsy Ryb (ascen­den­to­wego dla kosmogramu chrztu Polski z 966 r. znaku Lwa), a wiec fazy reprezentowanej symbolicznie przez dwie ryby, co w dwóch róznych plyna kierunkach. Przeniesiono wówczas (na krótko) centralne urzedy do Lodzi, ale nie stolice (bo­wiem na Kraków, nigdy przez Rosjan nie ujarzmiony i nie zdobyty, jako stolice kraju wlasnie oni w zaden sposób by sie nie zgodzili, my zas tymczasem wiemy juz z wczesniejszych rozwazan, ze Kraków, podobnie jak Gdansk, zwiazany jest z dwada Wodnika). Podobnie przeciez, choc zarazem calkiem inaczej, bylo przed wiekami, gdy król „wy­pro­wa­dzil” stolice z Krakowa, gdyz sam poczatkowo znacznie wiecej czasu bawil na Wawelu niz goscil w Warszawie.

Stop! Przypomnijmy raz jeszcze o czym mówimy. Dla Slonca (kos­mo­gra­mu Polski 966 r.) znajdujacego sie w Byku, na MC, ale w X sektorze (Ko­zio­roz­ca), w przypadku Gniezna lub Poznania, ascendent znajduje sie w znaku Lwa, lecz na przelomie dwad Koziorozca i Wodnika. Przeniesienie stolicy do Krakowa powoduje, ze Slonce chrztu Polski przemieszcza sie do IX sektora (Strze­lec), a ascendent wypada w dwadzie Wodnika. Kolejna „prze­pro­wadz­ka” do Warszawy powoduje przejscie ascendentu do dwady Ryb, oddalenie sie nieco Slonca od MC i silniejsze jego umiejscowienie w sektorze IX.

Nie trzeba nikomu chyba przypominac, ze wraz z przeniesieniem stolicy do Warszawy kraj nasz zaczal zwolna, lecz wyraznie tracic swa mocarstwowosc (Ry­by do Lwa sa w kwinkunksie, ale ponadto na losy nasze mialy wplyw tranzyty i progresje planet). Takze sejmy, przeniesione z Piotrkowa Trybunalskiego do nowej stolicy nie byly juz tymi samymi zgromadzeniami. Stanowily raczej - lagodnie mówiac - bardziej pierwowzór tego, co od pewnego czasu obserwujemy ponownie w naszym parlamencie na Wiejskiej, podobnie zreszta, jak przed wojna.

Jak pamietamy, dwada Ryb zwiazana jest nie tylko z Warszawa, ale i z calym Mazowszem, choc nie tylko. Mówiac w uproszczeniu linia graniczna przebiega na wschód od Gdanska i Krakowa, przed Plockiem (to juz dwada Ryb: chemia, zanieczyszczenia i wladajacy nia Neptun), przecina Lódz (po­gra­ni­cze!) i dalej biegnie przed górami Swietokrzyskimi, za Krakowem i Zakopanem (nie­za­lez­nosc Górali, ich muzykalnosc, kult Janosika i gloryfikacja Ameryki - wszystko typowe dla fazy i dwady Wodnika), ale przed Tarnowem (uza­sad­nie­nie jak w przypadku Plocka, tyle ze inna branza).

Przypominam: Neptun (nep­tu­nalia na okrecie i na koloniach), to sytuacja jakby z balu maskowego, piekna ale niekoniecznie prawdziwa, to Posejdon, calkiem skutecznie zaklócajacy powrót na Itake takiemu spryciarzowi, jak Odys (jak­by swój trafil na swego), zdobywcy Troi dzieki podstepowi z koniem trojanskim, we wnetrzu którego ukryl wojowników. Przedtem maz ów wslawil sie równiez podstepnym „wy­lus­ka­niem” Achillesa sposród kobiet, gdzie ten ukrywal sie wiedzac, ze pod Troja czeka go smierc. Odys jednak pamietal przepowiednie, ze bez tego pierwszego Troja nigdy nie zostanie zdobyta. Linie Neptun-Odys mozna pociagnac do Wallenroda i Kuklinskiego, ale na szczescie, nie musimy sie teraz zaglebiac w te sprawy. Neptun zwiazany jest z jednej strony z poswieceniem i idealizacja, a nawet oddaniem wlasnego zycia dla sprawy (pierw­si chrzescijanie rysujacy przed swa smiercia na arenach rzymskich znak ryby), zas w swej nieharmonijnej energetyce, odpowiednio z ofiarami, iluzja, szpiegostwem, pomówieniem i zdrada.

Literackimi archetypami fazy Ryb - jak podaje w mym Homo-Zodiacusie - tymi bezsilnymi, bezradnymi i zdanymi na laske losu jej przedstawicielami, a wiec w konsekwencji reprezentujacymi negatywny potencjal Neptuna sa m.in. Dziewczynka z zapalkami, Janko muzykant , Frania z Nowolipek, a nawet Hamlet, ze swym zawsze aktualnym pytaniem „byc albo nie byc”. Piekna postacia najwyzszych lotów, a zarazem realnym reprezentantem tej fazy jest Jezus z Nazaretu taki, jaki opisywany jest w ewangeliach (Ju­dasz to Ryby negatywne i ofiara zarazem, jako ze bedac skarbnikiem gminy nie potrzebowal 30 srebrników, bo o co innego przeciez w tym wszystkim szlo) oraz jako postac literacka - Jean Valjean z „Ne­dz­ni­ków” Wiktora Hugo (rów­niez urodzeniowej Ryby).

Realna, bardzo neptunowa i zarazem tragiczna w swej wymowie postacia (tez urodzeniowa Ryba) jest marszalek Rydz-Smigly, opuszczajacy swe wojsko, lecz heroicznie starajacy sie pózniej zmazac swe winy, niejawnie powracajac do kraju z zamiarem kontynuacji walki jako prosty zolnierz. Umiera jednak na zapalenie pluc (patrz: Fryderyk Chopin, urodzeniowe Ryby i jego smierc zwiazana z ta sama przypadloscia), zas pochowany zostaje pod pseudonimem „Za­wi­sza” (oto kolejna, neptunowa ironia losu), na stolecznych Powazkach, o czym do dzis wielu ludzi po prostu nie wie. Reprezentanci (ne­ga­tyw­ni) „war­szaw­skiej” dwady Ryb to przeciez takze róznego rodzaju zdrajcy, kolaboranci z zaborca, a potem (nie­licz­ni, na szczescie) z okupantem, wreszcie lizusowaci wychwalacze Bardzo Bliskiego Wschodu, takze róznego rodzaju pieniacze i sejmowi milosnicy specjalnych wrazen w godzinach pracy, chociazby zwiazanych z Anastazja P. sprzed kilku lat.

Pozytywna energetyke dwady Ryb (fa­zy Lwa oczywiscie) wyraza chociazby bohaterski straceniec, general Sowinski w okopach Woli i nie mniej heroiczny prezydent Starzynski, organizujacy obrone Warszawy we wrzesniu 1939 r. To takze idealizm (nie znajdujacy oparcia w realiach, a wiec w swej naturze neptunowy) gotowych na smierc uczestników Powstania Warszawskiego, podobnie, jak idealizm inicjatorów Powstania Listopadowego sprzed ponad stu lat.

Róznie mówi sie o Warszawie i jej mieszkancach. Sam nie osmielilbym sie chyba uzyc niektórych slów, ale oto w Polityce (1/1999) Jan Slojewski, przez wielu do dzis nie kojarzony ze wspanialym Hamiltonem z dawnej Kultury, pisze, rozpoczynajac kolejne akapity swego tekstu (Pers­wa­zje i Wycinki) w nastepujacy sposób:

Warszawa - miasto apatyczne, chaotyczne, makabryczne,...

Warszawa - miasto absurdalne, w którym najstarsze budowle zostaly wzniesione najpózniej...

Warszawa - miasto nieroztajemniczonych tajemnic

Warszawa - miasto paradoksów.

Czys mozna lepiej i glebiej (nie znajac mojej kosmoekologii kultury i podstaw astrologii humanistycznej, jako warunku - wydawaloby sie - koniecznego dla poprawnego okreslenia sensu tej fazy) wyrazic to, co jest esencja Neptuna, fazy Ryb i XII-go sektora kosmogramu?

Teraz wiec latwiej mi bedzie wyjasnic, dlaczego polskie drogi, odkad sa nierozerwalnie sprzezone z Warszawa, stolica Polski, obfituja zarówno w iluzje, jak idealizacje, takze w wiele przez nas samych zawinionych klesk, podobnie jak krakowsko-gdanskie poczynania zwykle akcentowaly poczucie wolnosci, niezaleznosci i odrebnosc (dwa­da Wodnika), a wielkopolskie szlaki zawsze wiodly ku prymatowi gospodarki (Slon­ce w X sektorze, odpowiadajacym Koziorozcowi).

Czas wesprzec powyzsze twierdzenie bodaj kilkoma przykladami. Warto tylko jeszcze zauwazyc, ze faza Ryb spolaryzowana jest z Panna, stad specyficzne znaczenie takze tej fazy w historycznych losach Warszawy (jak fazy Skorpiona spolaryzowanego z Bykiem w dziejach Polski). Najpierw Syrenka jako herb miasta tak bardzo przeciez odmienny od poznanskich „Ko­ziol­ków” (rów­niez poznanska Cytadela, malowniczo wkomponowana dzis w strukture miasta, od poczatku pelnila inna funkcje - miejsce oporu Niemców pod koniec wojny - niz Cytadela warszawska, która w zalozeniu swoim byla miejscem kazni i stracen, chociazby R. Traugutta). Stanowi ona ciekawy przyklad neptunalizacji Warszawy. I tu czeka nas niemala niespodzianka, bowiem przed wiekami - jako ze nasza obecna stolica od dawna byla powiazana z Syrenka - herb ten wygladal jednak inaczej, zachowujac swe pierwotne, mitologiczne znaczenie. Obecna wersja herbu miasta pochodzi z 1938 r. (!), zas herby starej Warszawy, jeszcze te XVII-wieczne, ukazywaly Syreny takie, jak w mitologii greckiej, a wiec jako demony o ciele ptaka i glowie kobiety, cudnie spiewajace, wabiace swym spiewem zeglarzy po to, by ich pozrec. Nawet sprytny Odys kazal sie wiazac do masztu i lac wosk w uszy, by nie ulec ich powabom (z braku podobnej procedury, przyjetej przez naszych „sej­mo­wych Ody­sów”, spektakularny sukces Anastazji P., wabiacej czolowych polityków, wydaje sie chyba bardziej zrozumialy). Przypominam tylko, ze mitologicznych Argonautów uratowal Orfeusz, zagluszajac swa piesnia spiewy Syren (wspól­czes­ne, zagluszajace wszystko monotonne syreny strazackie, pogotowia, wlascicieli samochodów, itp., sa chyba wyraznym naduzyciem mitologicznego znaczenia pojecia „Sy­re­ny”). Pólnaga kobieta z bulatem, tarcza i rybim ogonem zamiast nóg to juz wiek XVIII. A jednak, psychoanalitycznie, pierwotna Syrena jest symbolem kompulsywnych tendencji samoniszczycielskich - i z tym, znajac historie Warszawy, mozna by sie nawet zgodzic (!). Natomiast w swej wspólczesnej wersji, nadal pozostaje symbolem pokus doczesnodiabelskich, czego - na wszelki wypadek i dla dobra mych dobrych relacji z Warszawa, redakcja „NS” i samym Naczelnym - nie bede komentowal.

Mówiac jednak o dwadzie Ryb w powiazaniu z Warszawa, nie sposób zignorowac Bazyliszka, który w mitologii symbolizuje zlo, grzech, diabla, Antychrysta i kare boza, a takze czleka zawistnego, podstepnego i zlosliwego, sam zas usmierca kazdego, kto nan spojrzy (stad metoda lustra, jako sposób zaglady stwora).

Niezaleznie od tego co myslimy o Syrenach i Bazyliszku, warto przypomniec, ze w przeciwienstwie zarówno do Poznania, jak i (prze­de wszystkim) Krakowa, Warszawa byla wielokrotnie niszczona, burzona i palona: przez Szwedów, Rosjan, Austriaków i Niemców. Takze warszawskie getto, jako jedyne w ówczesnej Europie, zdecydowalo sie na tak bohaterski i zarazem tragiczny powstanczy zryw, prowadzacy do samozaglady zamieszkujacych je ludzi oraz calej dzielnicy. Z drugiej zas strony, cudowny spokój Lazienek z pomnikiem naszego wielkiego kompozytora F. Chopina, tez urodzeniowo zwiazanego z faza Ryb, przywodzi na mysl te druga Rybe, plynaca w przeciwnym kierunku. Neptunowa dwoistosc Warszawy, to takze jej podzial na lewo- i prawobrzezna, z jakze odmiennymi losami obu, chociazby (lecz nie tylko) w koncowym etapie wojny.

Z kosmicznego punktu widzenia Polska ma nadal jakby trzy stolice o wyraznie zarysowanym profilu i kompetencjach: Poznan - gospodarka, Kraków - kultura oraz tradycja, zas Warszawa z jej „po­dwój­ny­mi gra­mi” stanowi temat sam w sobie.

Kochaj albo rzuc 7/1999

Siegnijmy do historii. Juz w 1388 r., czynny byl w Warszawie szpital (XII sektor, Neptun), co w tej czesci Europy, w owym czasie, bylo doprawdy dosc niezwykle. Od 1569 r. Warszawa stala sie miejscem sejmów walnych, a przy okazji czesto równiez zwiazanych z tym faktem smutnych widowisk. Kilka lat pózniej do nowej stolicy przeniesiono elekcje królów, a w 1616 r. Zygmunt II osiadl na zamku wraz z calym dworem.

W kilkanascie lat potem (1624-26) straszliwa zaraza zabrala ok. 10 procent populacji miasta. Kryzys nadszedl, jak zwykle w przypadku wszystkich ludzi reagujacych przeciez na planetarne cykle, w 44 lata po przeniesieniu dworu (!). Kiedy 8 wrzesnia 1655 r., zupelnie bez walki (!), Szwedzi zajeli Warszawe - dla odzyskania jej trzeba bylo krwawego szturmu latem nastepnego roku.

Okupacja szwedzka i oblezenia przyniosly ruine kwitnacego miasta, a ludnosc spadla do 6 tys. A dalej? Krwawy szturm Pragi i jej kapitulacja w 1794 r. miala miejsce w dekanacie i dwadzie Ryb fazy Koziorozca. W trakcie fazy Ryb, w 1861 r. nastapilo najbardziej krwawe stlumienie demonstracji, jednej z tych, które poprzedzily wybuch powstania styczniowego, wskutek którego, wlasnie z terenów rosyjskiego zaboru, pokrywajacego sie mniej wiecej z zasiegiem dwady Ryb, wywieziono na Syberie (sa­mot­nosc, XII sektor) najbardziej prezne i genetycznie wartosciowe jednostki (dla­te­go polscy Sybiracy, ci co przetrwali, ciesza sie tak dobra opinia, stanowiac najciekawsza partie dla coraz bardziej tam widocznych Chinek, w jakis sposób potwierdzajac polsko-chinskie zbratanie za Uralem, o czym wspominala niejedna przepowiednia).

Mijaja znów lata. I oto w fazie Ryb, w marcu 1934 r. wladze panstwowe, na skutek dlugotrwalego kryzysu ekonomicznego, rozwiazuja Rade i Zarzad Miejski, a za kilka miesiecy Warszawa powierzy swój los prezydentowi Starzynskiemu, który miasta nie opusci do konca, poswiecajac dla niego swe zycie.

8 wrzesnia, w dwadzie Ryb (!) fazy Panny, Niemcy atakuja Warszawe. O pózniejszym, neptunowym losie jej mieszkanców, o potajemnych egzekucjach (np. 26 i 27 grudnia 1939 r. w Wawrze, takze dwada Ryb fazy Koziorozca), wiele napisano, totez nie bede dolewal wody do neptunowego oceanu.

Inne neptunowe oblicze to sztuka, szczególnie teatr i kino. Warszawa juz w 1765 r. otrzymala pierwsza w kraju scene publiczna, a dzialalnosc Boguslawskiego, jako dyrektora teatru podczas zaborów zasluguje na najwyzsze uznanie. Ale wciaz dwie Ryby w dwóch róznych... O dzisiejszej sytuacji pierwszej sceny narodowej, o Teatrze Wielkim (a przy okazji niektórych innych teatrach w Warszawie anno domini 1999), lepiej nie mówmy. Ryby nie mówia. Szkoda slów, mimo iz liczba znakomitych aktorów w stolicy do dzisiaj jest imponujaca.

Dwada Ryb, lwiego ascendentu kosmogramu Polski z 966 r., dotyczy przeciez nie tylko Warszawy, ale wszelkich terenów w obecnych granicach Polski, znajdujacych sie na wschód od linii granicznej przebiegajacej na wschód od Gdanska i Krakowa. Gdy jednak opuszczamy Warszawe, nadal znajdujemy sie na Mazowszu. Przypomnijmy sobie olbrzymie sukcesy zespolu piesni i tanca o dzwiecznej nazwie „Ma­zow­sze”. Przed kilkunastu laty kazdy muzykalny Polak (szko­da, ze to gatunek na wymarciu) nucil sobie od czasu do czasu, i to niejedna, ulubiona piosenke tego zespolu. Wydawalo sie mu, ze tym samym utozsamia sie z najpiekniejszymi melodiami ludowymi, które spiewano z dawien dawna na Mazowszu. Nic bledniejszego, bowiem wszyscy chyba uczestniczylismy wtedy w kolejnej neptunowej iluzji i „zmyl­ce”. Otóz na Mazowszu, nikt przed „Ma­zow­szem” tych piesni nie spiewal, poniewaz calkiem na biezaco (!) aranzowal je dla zespolu Tadeusz Sygietynski, wspomagany organizacyjnie przez Mire Zieminska (uro­dze­nio­we Ryby, a jakze!). To byly jedne z najpiekniejszych „nep­tu­na­lii” w PRL, tyle tylko, ze nie wszyscy do dzis wiedza, ze Sygietynski zaplacil za nie bardzo neptunowa cene. Szykanowany i przez wiele lat pozbawiony kierowania „Ma­zow­szem”, dobrze pojal ofiare fazy Ryb i samotnosc zwiazana z XII sektorem kosmogramu. To tylko jeden z wielu przykladów, które, w znacznie drastyczniejszej nawet formie, mozna by mnozyc bez liku.

Dwada Ryb obejmuje tez Mazury, Zamojszczyzne, Lasy Swietokrzyskie i Bieszczady. Kazda z tych nazw zwiazana jest z neptunowym wymiarem zjawisk, z ofiarami, poswieceniem, bratobójcza walka, egzekucjami niewinnych ludzi, wreszcie z niepewnoscia i do dzis nie do konca wyjasnionymi sprawami, które nie maja swych odpowiedników w pozostalych rejonach kraju. To wreszcie Pruszków, gdzie Delegat Rzadu Londynskiego general Okulicki (ostat­ni dowódca Powstania Warszawskiego) i kilkanascie osób ze scislego kierownictwa podziemia zostali podstepnie zwabieni w zasadzke KGB i wywiezieni do Moskwy („pro­ces szes­nas­tu”).

Kolejnym znanym i nie jedynym tego rodzaju przykladem jest smierc generala Swierczewskiego (uro­dze­nio­we Ryby), prawdopodobnie w wyniku spisku i zdrady, ale po dziwnej smierci Gerharda (byl tam podczas inspekcji Swierczewskiego bodajze zastepca dowódcy okregu ds. politycznych, a wiec kims naprawde waznym), niczego sie juz (chy­ba) pewnego na ten temat nie dowiemy (ta­ka juz natura Neptuna).

W nastepnej kolejnosci „kla­nia­ja sie” bardzo neptunowy w swej naturze, do dzis niewyjasniony do konca, kielecki pogrom Zydów, a znacznie juz pózniej, w drugiej polowie lat siedemdziesiatych, wypelnione bólem i cierpieniem radomskie „sciez­ki zdro­wia”, które doprowadzily do powstania KOR-u. W nim zas niebagatelna role odegral Jacek Kuron, tez zodiakalna Ryba, wielokrotna ofiara niejawnych sil bezpieczenstwa, doswiadczony najbolesniej w stanie wojennym zupelnie niepotrzebna w warunkach internowania smiercia swej ukochanej zony.

O ofiarach band UPA, a potem ofiarach „Akcji Wis­la”, o ponurym losie Lemków, takze nie bede sie rozwodzil. Nad utrata Lwowa tym bardziej, aczkolwiek neptunowe kulisy uporu Stalina w tej wlasnie sprawie malo sa znane i warte bylyby specjalnego akapitu. Bylby on powiazany z postacia hrabiego Przewalskiego (kto wie, ten wie, o co chodzi) oraz odmowa Stalina, dowodzacego bezskutecznie atakiem na Lwów (cze­go nigdy, takze i tego, Polakom nie zapomnial) - wsparcia Tuchaczewskiego w natarciu na Warszawe. Jego osobista kleska pod Lwowem i sprawa ojca, którego zdjecie, nierozróznialne od syna (!!!) jest w kazdej radzieckiej encyklopedii i chyba zadnej polskiej, leglo u podstaw najwiekszej neptunowej tragedii: mordu katynskiego, zleconego w marcu (Ry­by), w dniu, w którym po kilkunastu latach (tez Ry­by) Stalina porazil smiertelny, takze neptunowy w swej tresci paraliz. Jak pamietamy, po latach, za odmowe wykonania rozkazu zaplaci jednak glowa Tuchaczewski, a nie Stalin.

O moczarowskiej próbie zamachu stanu, podczas pobytu tow. Gierka w Olsztynie oraz o „nep­tu­no­wej” dwoistosci Mieczyslawa Moczara (dzia­la­ja­ce­go niemal wylacznie od Lodzi na wschód), tez juz, z braku miejsca, nie bede sie rozpisywal.

Reasumujmy. Trzy dwady ascendentu Lwa na obecnym terytorium Polski, zwiazanym calosciowo, jak i naród, z faza Byka, to trzy odmienne charakterystyki regionu i ludzi, odzwierciedlajace specyfike naszego kraju. Jakze ciekawy jest swiat i ludzie, ogladani z perspektywy kosmosu!

Trzy rózne terytoria, trzy podsystemy dwad i reprezentujacy wszystkie fazy zodiaku ludzie, polaczeni wspólna megalomania Lwa i uporem Byka, a takze gospodarnoscia Wielkopolan (dwa­da Koziorozca), niezaleznoscia i swoistym poczuciem wolnosci pasa centralnego, wraz z Krakowem, Toruniem i Gdanskiem (dwa­da Wodnika), wreszcie martyrologia, poswieceniem, z drugiej zas strony matactwem, brakiem konsekwencji, a nawet cwaniactwem oraz niejasnoscia tak motywacji, jak i mglistymi celami, wyraznie widocznymi z prowincji (czy­li z kazdego obszaru kraju poza Warszawa), zdecydowanie uaktywnia dwade Ryb. Czyz moze byc cos bardziej surrealistycznego, absurdalnego i realnego zarazem? Polska bowiem chce, czy tez nie, zgodnie z dwadasamsowym podzialem kraju ma nadal jakby trzy stolice, o wyraznie zarysowanym profilu i kompetencjach: Poznan - gospodarka, Kraków - kultura i tradycja zarazem (tyl­ko w Krakowie, przy okazji swych tam spotkan i wykladów, widywalem na ulicach dzieci w strojach regionalnych), wreszcie Warszawa, jako wprawdzie slabo zorganizowane, malo wiarygodne, sklócone ze soba i prowadzace czesto tzw. „po­dwó­jna gre” centrum administracyjne, ale zarazem wspanialy osrodek artystyczno-du­cho­wy - gdyby siegac najwyzszych rejestrów i mozliwosci tej fazy, bo dwie przeciez Ryby niezmiennie w dwóch plyna kierunkach, a do przejecia roli stolicy zadne inne miasto, tak naprawde sie nie kwapi, wiec karmiczne losy Polski pozostana niezmienione.

Taka jest wlasnie Polska i do niej takze stosuje sie powiedzenie „Ko­chaj albo rzuc”. A ja dodalbym jeszcze do tego: „ale nie bruzdz”, nawet poprzez tzw. „po­boz­ne zy­cze­nie”, gdyz czesto sami sobie bardziej szkodzilismy i prowadzilismy do upadku, niz zaborcy, Niemcy, czy Rosjanie razem wzieci (!). Warto o tym pamietac i dzisiaj, kiedy los Polski kosmosem pisany, w tym przypadku tranzytami Saturna, Urana, Neptuna i Plutona stawia nas, wlasnie teraz, na przelomie wieków, wobec historycznej próby glebokiej restrukturyzacji kraju (tran­zy­tu­ja­cy Saturn na Sloncu Polski 966 r.) wyzbycia sie wielu iluzji (tran­zy­tu­ja­cy Neptun w kwadraturze do tego Slonca), zmobilizowania indywidualnych zasobów kazdego z nas dla penetracji nowych zupelnie mozliwosci, wyzwan i szans (tran­zy­tu­ja­cy Uran na Ksiezycu kosmogramu z 966 r., w opozycji do ascendentu tego horoskopu!), wreszcie zdecydowanej, choc bynajmniej nie negatywnej transformacji calego panstwa i narodu (tran­zy­tu­ja­cy Pluton - za kilka lat, gdy przejdziemy przez to, przez co wlasnie sie przebijamy w harmonijnym trygonie, kolejno do poszczególnych kosmobiologicznie przeze mnie wyodrebnionych obszarów naszego kraju).

Tak wiec CO i KIEDY w kosmosie oraz DLACZEGO w Polsce (bo przeciez wiadomo, ze „jak w górze, tak na do­le”), juz wkrótce.

Polska wrózebna i astrologiczna 9/1999

Dotychczasowe eseje byly niezbedne, by zaczac przymierzac sie wreszcie do skrótowej chociazby interpretacji kosmogramu Polski z 966 r., jako podstawowego materialu wyjsciowego do jakichkolwiek sensownych wyjasnien, prognoz i dalszych odniesien historycznych. Mówiac innymi slowy - do tego, co przed nami, a takze wyjasnienia bardziej skolatanym ludziom, dlaczego teraz dzieje sie tak wiele w naszym kraju, gdy przedtem dzialo sie znacznie mniej (choc zawsze dzialo sie wiele, czesto wiecej, niz w spokojniejszych obszarach wielu panstw europejskich nawet).

W kolejnych publikacjach analizowalem dwadowe warianty ascendentu Polski 966, bezdyskusyjnie juz umiejscowionego w zodiakalnej fazie Lwa, najpierw w archetypowym kosmogramie narodowosciowym, potem juz w rzeczywistym horoskopie panstwowym. Wszystko to równiez bylo nieodzowne, gdyz jedynie w taki sposób mozemy zrozumiec nie tylko historyczne, gospodarcze, polityczne, kulturowe i mentalne zróznicowania miedzy poszczególnymi obszarami naszego kraju, ale i niekiedy bardzo odmienne, karmiczne losy ich mieszkanców. Inne bowiem restrykcje czekaly na nieposlusznych wobec prawa brandenburskiego (prus­kie­go) w Wielkopolsce, gdzie w czasie zaborów mozna bylo stracic majatek, ziemie lub dostac sie do wiezienia, ale zwykle (po­mi­ja­jac czas wojen) ocalic zycie, inne zas w zaborze rosyjskim, bowiem bunt tam, a i zwykle nieposluszenstwo wobec zaborcy, grozilo albo szybka smiercia albo tez glebokimi i zwykle nieodwracalnymi przeobrazeniami rodowej karmy, dokonujacymi sie gdzies w kazachskich stepach lub w syberyjskiej tajdze.

Zblizajace sie obecnie, czy nawet juz trwajace tranzyty wolnych planet na kosmogram Polski, takich chociazby, jak Uran, Neptun i Pluton (choc terazniejsze i najblizsze tranzyty Saturna i Jowisza takze zlobia juz bardzo powaznie nasza wspólczesnosc), nie w jednakowym czasie daja/dadza o sobie znac na terenie calego kraju (!), co jest zupelnie nowym podejsciem w tej dziedzinie wiedzy. Nie wolno przy tym zapominac, ze wszystkie te tranzyty, dodatkowo, zupelnie inaczej ksztaltuja kazdego z nas. W jakim zas stopniu dotykaja nas jako obywateli tego kraju - powie nam dopiero analiza kosmogramu wektorowego (kon­tak­to­we­go) Polski 966 i naszego wlasnego. Wykonanie tego zalecam ostatnio kazdemu uczestnikowi mych szkól i seminariów, jako ze nie ma innej metody, by dowiedziec sie, co nas spotka na polskich ziemiach w najblizszym czasie (!)

Zanim jednak przystapie do charakterystyki kosmogramu Polski 966, zajme sie niezmiernie istotna kwestia rozróznienia jasnowidzenia, wieszczenia i proroctw w kontekscie mozliwosci i zobowiazan astrologii w tej materii. Uczynie to z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze - nigdy przez ponad dwadziescia lat nie udalo mi sie zadowalajaco zaprezentowac tego zagadnienia w srodkach masowego przekazu. Spoleczenstwo nie ma wiec jasnosci, jaka wlasciwie pomoc moze ofiarowac nam ezoteryka. Mimo aktualnosci tematu, moje wystapienia w mediach na ten temat sa bardzo znieksztalcane lub wrecz ucinane. Ostatnio np. z 50 minutowej merytorycznej wypowiedzi w „Na­szej TV” o apokalipsie, Nostradamusie oraz jego testamencie, wyemitowano zaledwie 5 sekund (!!), reszte czasu poswiecajac na inne, bardzo tylko luzno zwiazane z tematem rozwazania, a w „Po­li­ty­ce” z ponad stronicowego tekstu, dowolnie zestawiono dwa zdania (!!). I tak wlasnie lub podobnie dzieje sie od kilkunastu, a raczej kilkudziesieciu lat. Nie ma wiec mozliwosci szerszego wyjasnienia czym jest w swej istocie astrologia, bo z pewnoscia nie tym, co w spoleczenstwo sie wpompowuje. Na procesy jednak nie mam czasu, zdrowia i ochoty.

Nic dziwnego natomiast, ze ludzie w tej sytuacji zadaja od astrologa, wrózbity i jasnowidza w zasadzie tego samego: wieszczenia. Tymczasem powinnoscia astrologa nie jest przepowiadanie wydarzen, lecz wyjasnianie znaczenia cykli i faz planetarnych w naszym zyciu, a przez to nadanie temu zyciu znacznie glebszego sensu, zgodnego z naszym karmicznym przeznaczeniem, (co wciaz zdaje sie dziwic wielu Czytelników).

Drugi powód, to ten, iz jasnowidz, astrolog, wrózbita i prorok - kazdy z nich - wykorzystuje inne energie kosmosu, dzialajac pod ich wplywem. Z grubsza mozemy powiedziec, ze astrologia i jasnowidzenie zwiazane sa z energiami Urana, wrózenie zas i proroctwa ze znacznie bardziej i czesciej dwuznacznymi energiami Neptuna, co wcale nie oznacza, ze wskutek tego neptunowe odczyty (jes­li prawidlowe), maja mniejsza wartosc. Sa po prostu inne - i o tym moze innym razem.

Ilosc blednych przepowiedni i proroctw (rów­niez na bazie astrologii) okazuje sie ogromna. Glosno jest o tych nielicznych, które sie sprawdzily, ale zwykle trzeba uplywu czasu, by przekonac sie o ich prawdziwosci czy falszywosci. Odnalezienie kodu Biblii pokazalo jednak, ze przeszle wydarzenia, istotne dla ludzkosci, sa w niej zapisane, natomiast przyszlosc jawi sie nam wciaz jako otwarta przestrzen, która stopniowo zagospodarowujemy. Tak jest tez z kazdym kosmogramem, który wskazuje na momenty napiec, na nowe poczatki i okresy kryzysu, rzadziej natomiast umozliwia dokladne okreslenie co nastapi. Precyzyjnie za to pozwala ustalic kiedy sie to juz stanie, z czym maja spore trudnosci wszystkie inne techniki dywinacyjne, przynajmniej w tak kompleksowym zakresie procesów i zjawisk. Gdyby wszystko bylo dokladnie zapisane „na gó­rze”, ktos dawno by to juz odkodowal i wszyscy musielibysmy wypelniac tylko to, co niezmiennie ustalone. A tak przeciez nie jest.

Czasami astrolodzy sa jednoczesnie (choc moga o tym nie wiedziec) jasnowidzami lub prorokami, w oparciu o astrologie wróza - i wtedy myla sie najczesciej. Czy jakiekolwiek media maja odkrywac calemu swiatu co bedzie? Czy swiat ich poslucha, czy wysmieje, a moze wyeliminuje ze spolecznosci, bo i tak nieraz juz sie dzialo? Czy wizjonerzy maja wiec obowiazek informowania „orbi et urbi” o swych odczuciach? Nostradamus wyraznie i jasno zwerbalizowal swój poglad w testamencie przekazanym synowi, wyjasniajac dlaczego ubiera swe przepowiednie w niejasnosci, by te nie dostaly sie w niepowolane rece. Skad wreszcie wiedziec, czy przepowiadanie jest perfidnie zwodnicze i zamiast byc sygnalem od Najwyzszego, okazuje sie ponurym swiadectwem zupelnie innych, okultystycznych mocy?

Czasami odnosze wrazenie, ze ludziom jest to jednak absolutnie obojetne. Oni po prostu chca wiedziec - i dobrym prorokiem w ich oczach jest ten, co wiele mówi (!). No jasne, jesli ktos coraz cos wieszczy, to, zgodnie z teoria prawdopodobienstwa, ma szanse, ze kiedys cos sie z tego sprawdzi i to da mu slawe. Najczesciej zreszta na jego zgube, bo ludzie nie daruja! Beda oczekiwali, ze kazda kolejna przepowiednia tego czlowieka (te­raz juz wielce zindywidualizowana co do zdobycia, badz utrzymania wladzy lub dojscia do majatku i pomnozenia go przez wplywowych ludzi) takze okaze sie prawdziwa i niemal natychmiast spelni sie. Dlatego tak malo szanowanych proroków dozylo sedziwego wieku (Nos­tra­da­mus mial na starosc sporo klopotów z mieszkancami swego miasta, a spalic na stosie chciano go juz po spelnieniu sie jego znanej i zbyt chyba jasno sformulowanej centurii o smierci króla Henryka w „zlo­tej klat­ce”).

Tak wiec obie strony, zarówno astrolodzy, jasnowidze i prorocy oraz zadna sensacji, a nade wszystko ciekawska i nieco zaniepokojona juz spolecznosc, zyjaca w naszych, globalnie coraz mniej pewnych czasach, powinna sie nieco zastanowic. Jedni nad tym, co i jak rozwaznie powiedziec, drudzy - zdajac sobie sprawe z konsekwencji, które plyna z otrzymania informacji, czesto przerastajacej nas w tym chociazby znaczeniu, iz uswiadamiajacej nam, jak niewiele mozemy zrobic, by zapobiec jej spelnieniu sie. To zas moze prowadzic do wybuchu paniki, której konsekwencje moga okazac sie gorsze od niewiedzy w tym temacie. Inaczej nie byloby tajnych protokolów, umów, dyplomacji, szyfrowania i zabezpieczania danych, co jest nagminnie stosowane w kazdym spoleczenstwie. Prosze tez uswiadomic sobie, ze w bezwladnej i spanikowanej ucieczce zawsze ginie wiecej wojowników niz w walce. Gdybysmy mieli powszechnie funkcjonowac dzieki przepowiedniom i jasnowidzeniu, to juz dawno wytworzylby sie mechanizm selekcji prawdziwych wieszczy i zbiory ich regul otrzymywalibysmy w szkole do wyuczenia sie na pamiec zamiast elementarza. Oznaczaloby to, ze sprowadzeni jestesmy do poziomu nedznych robotów, calkowicie pozbawionych jakiejkolwiek woli sprawczej!

Dlatego jestem przerazony, jak wielu ludzi nie tylko nie pojmuje tej prostej zaleznosci, ale i nie chce nawet w ogóle sie zastanowic nad ta sprawa.

To prawda, ze moi seminarzysci i uczestnicy prowadzonych przeze mnie szkól i kursów otrzymuja kwalifikowana wiedze o tym, co bylo, jest i najprawdopodobniej bedzie.

Nie zawsze sa to jednak dokladne daty. Czesto wskazuje na oczywiste, choc tylko dla kosmobiologa, tendencje i trendy, bardzo niekiedy zaskakujace, lecz z czasem sie realizujace, o czym wspomniani ludzie od lat zaswiadczaja. Zdecydowana wiekszosc z nich dobrze jednak rozumie o czym mówie i jest do takiej wiedzy przeze mnie starannie, z duzym poswieceniem oraz nakladem pracy przygotowywana. Skrypt, bynajmniej nie wieszczacy, dostepny jest tylko bardziej zaawansowanym, natomiast jestem zdumiony, jak wiele osób przyswaja sobie nawet ten „pod­skór­ny” sens moich esejów w „NS”, po kilkakrotnym wszakze i starannym ich przeczytaniu (to samo oczywiscie dotyczy ksiazek). Nigdy tez nie bronilem i nadal nie bronie nikomu stopniowego dolaczania do bardziej zaawansowanego grona ludzi, zajmujacych sie studiowaniem relacji Czlowiek-Kultura-Swiat-Kosmos.

Nie sa jednak przepowiedniami i proroctwami w ezoterycznym sensie, nawet gdy sie sprawdzaja, takie publiczne oswiadczenia, jak: W tym roku umrze wazny i znany polityk lub Tego lata bedzie w Polsce powódz, bowiem powódz byc moze albo i nie (juz na wstepie az 50 procent szans). Biorac dalej pod uwage to, ze Polsce raczej nie grozi trzesienie ziemi lub tsunami, pozostaja tylko opady przynoszace powódz oraz silne wiatry, a poniewaz klimat destabilizuje sie, ryzyko bledu takiego „wie­sz­cze­nia” jest doprawdy znikome. Gdy delikwent pomyli sie, a potem zaszyje w „my­sia dziu­re”, inni takze szybko zapomna o jego wpadce. Jesli zas bedzie wytrwale oglaszal nowe rewelacje, z pewnoscia kiedys bedzie mial racje, wówczas latwo naglosni swój sukces i przywdzieje szaty proroka. Tyle, ze przy takiej metodzie, zwykle na krótko, co, prawde powiedziawszy równiez stale ma miejsce (tak­ze w „lot­to”, mozna miec wyjatkowa, jednostkowa racje i zgarnac cala pule, ale jest mala szansa, by wielokrotnie powtórzyc ten sam sukces, szczególnie w krótkim okresie czasu!).

O syndromie smierci polityka lub innej waznej osoby nawet nie wspominam, bo i oni sa smiertelni, zawsze wiec ktos zasila „nie­bians­kie le­gio­ny”. To bardzo wygodny sposób corocznie kogos waznego tam kierowac, tylko co potem, skoro fani oczekuja natychmiast kolejnych, spelniajacych sie „pro­roctw”, a trudno zyskac slawe i potem ja utrzymac wylacznie jako zwiastun czyjejs smierci.

Pomijam równiez ten oto aspekt sprawy, ze wielu ludzi slyszy to, co chce slyszec, niezaleznie od tego, co sie do nich mówi. O tym tez warto pamietac.

Ci, co naprawde przebijaja bariere czasu z upowaznienia Najwyzszego (al­bo z potegi wlasnej intuicji lub umyslu, jesli komus koniecznie zalezy na tym, by tak to ujac), zwykle malo zwracaja na siebie uwage. Gdyby ludzkosc sluchala swych prawdziwych (to znaczy których?) Proroków, bylaby juz dawno na zupelnie innym szczeblu rozwoju, chyba, ze wszystko zostalo z góry ukartowane. Natury ludzkiej zas zmienic sie nie da, jako ze u jej podloza znajduje sie ten sam, niezmodyfikowany wciaz kod genetyczny od czasu przypadkowej (?) wpadki z Kainem i Ablem (trud­no uwierzyc, by bratobójstwo juz w drugim pokoleniu zostalo nam swiadomie nadane, a przynajmniej swiadomie nadal akceptowane).

Czy potrafimy sie zmienic 10/1999

Mamy mówic o POLSCE, a wiec o sprawie waznej, mimo ze komus przyszlosc jego kraju moze wydawac sie zagadnieniem drugorzednym. Rozwazania trendów, komentarze i predykcje dotyczace tego zagadnienia postaram sie uczynic jak najbardziej zrozumialymi dla ogólu Czytelników, a takze pewnej Czytelniczki, która skierowala list do redaktora naczelnego „NS”. Zupelnie wyjatkowo komentuje te wypowiedz, i nie dlatego, ze dotyczy mnie, bo musialbym przyjac etat komentatora, ale dlatego, iz jest ona symptomatyczna dla pewnego, bardzo zreszta uproszczonego i groznego w konsekwencjach sposobu zyczeniowego myslenia.

Na „dzien do­bry” przemila Czytelniczka stwierdza, ze „usta­le­nie kryterium dla wyboru najlepszych uzdrawiaczy, lekarzy, ksiazek, polityków, wcale nie musi byc takie trud­ne”. Niestety, mila Pani, jest bardzo trudne, nie mówiac o tym, ze jeden z uzdrawiaczy jest dla przykladu znakomity w niektórych schorzeniach, dla pewnych ludzi i w okreslonym przedziale czasowym, a drugi dla innych. Nic nie ma wymiaru absolutnego i ponadczasowego. Szlachetny Heraklit nie tyle odkryl, lecz sformulowal wczesniej jeszcze niz w starozytnej Grecji uswiadamiana sobie zasade, ze „pan­ta rei”. Dzisiaj, bardziej moze uczenie, mówimy to samo, bowiem wszystko podlega procesom rozwoju, ale nie wszystko tym samym oraz w tym samym czasie i tempie (!). O tym tez zawsze warto pamietac. Pisze dalej Czytelniczka „Tak jest na calym swiecie i kazdy szanujacy sie astrolog i jasnowidz swoje wizje przedstawia na lamach pra­sy”. Na szanujacych sie jasnowidzach znam sie mniej, moge za to zapewnic nasza mloda Czytelniczke, ze znam (oso­bis­cie) najwybitniejszych astrologów swiata z kilkudziesieciu krajów i wiem dobrze, ze niemal wszyscy zawsze powstrzymywali sie od „wiesz­cze­nia” na lamach jakiejkolwiek prasy (!!). To prasa kreuje swych idoli na wlasne potrzeby. Takze w Polsce, najwybitniejszy powojenny znawca astrologii i ezoteryki Robert Walter jakoz i jego rozwojowy kontynuator Jerzy Prokopiuk, nigdy tego nie czynili (choc podczas indywidualnego spotkania w polowie lat siedemdziesiatych R. Walter mówil mi - dzisiaj to wiem - bardzo precyzyjnie, o przyszlosci Polski, czego ja wtedy, jak niegdys Maly Ksiaze swej rózy, nie umialem docenic). Nie jest tez przypadkiem, ze Czytelnicy i Milosnicy np. „wiesz­cze­nia” noworocznego (jak wiemy, ta akurat data jest malo istotna, gdyz ustanowiona zostala wola rzymskich senatorów, a nie zjawiskami w kosmosie), w przytlaczajacej wiekszosci nigdy tych nazwisk nawet nie slyszeli i do historii dotychczas (przy­najm­niej) nie przechodzili.

I ostatni juz fragment: „Miesz­kam we Wroclawiu, który w 1997 r. nawiedzila straszna powódz... Pan dr Weres nie napisal o tym ani slowa (po­dob­no przekazal to swoim uczniom w skryptach!!!). Czy to nie jest zalosne i zenujace? Przeciez mozna by pomóc wielu ludziom, którzy wiedzieliby o nadchodzacej tragedii...”

Uff, starczy!

Faktem jest, ze informowalem o wroclawskiej powodzi na seminarium póltora roku wczesniej, czyniac to osobiscie, a nie w jakimkolwiek skrypcie.

Jednak nie moge zmieniac indywidualnej karmy ludzkiej, a tym bardziej karmy zbiorowej. Droga Czytelniczko, nawet gdyby „NS” „tra­bil” o tym mymi ustami nieustannie - ciekawe, czy zareagowaliby (i jak) na to ludzie, którzy mieszkali w calkowicie dotad bezpiecznych rejonach miasta? Przygotowania osób z dotychczas tradycyjnie zagrozonych rejonów poszlyby na marne (kto by za to odpowiadal i wynagrodzil straty?), bo powódz zalala inne obszary niz przypuszczano. Aha, mialbym podac te nowe obszary. Ale jak dokladnie? Moze ze spisem ulic i mieszkan, takze pieter, sklepów i przedsiebiorstw, dokladnie, co do jednego? Bo przeciez w przeciwnym razie „wiesz­cze­nie” (z prognoza astrologiczna nie majace nic wspólnego) byloby niepelne, a wiec falszywe i mamiace, gdyz skutecznie ostrzegajace jednych, innych zas nie.

Co zrobic ponadto z tymi, którzy na ten czas i tak zakodowane mieli glebokie i niejednokrotnie bolesne zmiany w zyciu? Wyjezdzajac, mogliby przyciagnac przeciez nieszczescie w nowe miejsce pobytu (i tak tez nieraz bywalo, choc nie przecze, ze moze w niektórych przypadkach uratowaliby sie).

To wszystko nie jest takie proste, bowiem, nawet jesli nie jasnowidz, a renomowany naukowiec z poludniowej Kalifornii odkryje, ze za trzy, no, dwa dni wystapi grozne trzesienie ziemi (by­wa­lo juz tak, bywalo), to nie ma najmniejszych szans na ewakuacje San Francisco. Ani bowiem Rada Miejska ani prezesi banków (naj­bar­dziej liczace sie strony) nie poinformuja (nie­ste­ty!) swych mieszkanców (klien­tów) o nadchodzacej zagladzie, a jedynie (jes­li w ogóle), o wzrastajacym zagrozeniu. Nikt z nich tez nie wezmie odpowiedzialnosci, takze finansowej, za zamieszanie i panike, szczególnie jesli nic sie nie stanie, albo wstrzasy nastapia w znacznie mniejszym zakresie. A jesli w wiekszym, to inni beda mieli pretensje, a moze i uzasadnione roszczenia finansowe, ze ich nie ostrzezono, ewentualnie ostrzezono zbyt pózno, itp., itd...

Uff, znowu dosc! Redaktor naczelny jest zbyt rozwaznym czlowiekiem, by przemienic swe znakomite, jedno z najlepszych swiatowych pism (!) w podrzedny i malo wiarygodny (a tak sie zawsze wtedy konczy) zbiorek przepowiedni. Nawet, jesli niektóre z nich mialyby (bo niektóre musza) sie sprawdzic. Ale „NS” jest jak Herakles w swej ostatniej podrózy po stado Geriona, gdy ten za jednym zblakanym cielatkiem ruszyl w poscig, by je przylaczyc do stada, za które byl odpowiedzialny. Nie chcemy utracic zadnego Czytelnika, tylko pozyskac nowych, ale nie za cene wyglupienia sie lub osmieszenia, bo wtedy zaczniemy podcinac wlasna galaz, to znaczy powodowac topnienie elitarnej Czytelniczej Gwardii, które murem stoi za „NS” i jego Naczelnym, jak niegdys Polacy za Napoleonem (no nie, Leszku, jednak troche przesadziles - przyp. M.R.).

To wszystko, o czym mówie ma sie do kosmogramu Polski tak silnie, ze po raz pierwszy zdecydowalem sie na obszerny komentarz do glosu jednego z Czytelników. Polska jest obecnie w prawdziwym ogniu niezwykle istotnych tranzytów i progresji, wyznaczajacych przyszle trajektorie naszych narodowych losów, które nieustannie wspólksztaltujemy naszymi decyzjami. Gdyby bylo inaczej, mówienie o przyszlosci z góry juz zapisanej „na amen”, nie mialoby najmniejszego sensu. Postaram sie wiec jasno wylozyc, co i dlaczego dzieje sie teraz oraz co jeszcze i kiedy moze dziac sie w Polsce. Uprzedzam jednak, ze Czytelnicy, którzy od poczatku sledzili moje eseje o Polsce, odnajda w kolejnym tekscie znacznie wiecej rzetelnej wiedzy, niz lowcy sensacji. Wlasnie dlatego nie wieszcze noworocznie, np. w prasie i nadal nie mam zamiaru tego czynic, nawet jesli strace w jakims rankingu astrologów polskich. Prognoza moze byc bardzo scisla i jest taka, jesli nauczylismy sie miec znaczacy wplyw na wlasne zycie, na co zawsze sa wieksze szanse w jednostkowym bycie niz w bycie zbiorowym.

Podczas indywidualnych interpretacji podaje zwykle okolo stu dokladnych i merytorycznie powiazanych ze soba co do dnia dat, tak z glebokiej przeszlosci, jak i z odleglej przyszlosci, które po latach zawsze sa przeciez weryfikowane, jako dziejaca sie wlasnie teraz terazniejszosc. Od co najmniej kilkunastu lat nie przypominam sobie, by ktos kwestionowal te daty; zwykle natomiast zdumienie budzi ich dokladnosc. Zazwyczaj jednak - przypominam - dotyczylo to i nadal dotyczy indywidualnych ludzkich losów, innych zas podmiotów tylko wtedy, gdy znane sa dokladnie daty powolania ich do zycia.

Co wiec z losami bardzo juz zbiorowymi Polski, co z Wielkim Krzyzem '99? Pisalem juz o tym - tu pragne jednak z naciskiem odnotowac, ze wszelkie wczesniejsze dywagacje na ten temat sa nie na miejscu, gdyz poglebiaja tylko, czy tego chcemy, czy nie, uczucia niepewnosci, a nawet leku (co prawda niektórzy lubia sie bac). Nie chce w tym uczestniczyc, bo dosyc ludzi wokól nas nieustannie nas czyms straszy w sferze ekonomicznej, politycznej czy zdrowotnej. Prosze tylko zapamietac, ze jest to krzyz znaków stalych, wiec utwierdzajacych dotychczasowy kurs swiata.

Nikt nie wie dokladnie, co bedzie, ale czy moze byc cudownie, skoro globalnie, jako ludzkosc, „grze­szy­my” i czesciej i wiecej, chociazby tym, ze nadal coraz intensywniej molestujemy nasza Ziemie-Matke.

Czy nie ma ratunku? Alez owszem, jest, i to nawet bardzo prosty. Zacznijmy tylko natychmiast szanowac nasza planete, bo zagrozona ekologicznie trzeszczy w szwach i zaskakuje nas nie tylko zmianami klimatu. Natychmiast tez zrezygnujmy z wielu udogodnien technologicznych, np. lodówek i wielu chemikaliów (roz­mia­ry tzw. „dziu­ry ozonowej”), a nadto uczynmy nasze zycie bardziej ludzkim, skoro jestesmy ludzmi. Przestanmy zwlaszcza zabijac sie i nieustannie przygladac zabijaniu (na upartego przez 24 godziny na dobe) nie tylko w „Pol­sa­cie” i „TVN”, które dolaczylo do tego zabójczego dla ludzi (przy rosnacym braku poczucia bezpieczenstwa wiekszosci z nas) wyscigu przemocy, ale we wszystkich juz teraz telewizyjnych stacjach. W przeciwnym razie dzieci beda coraz czesciej zabijac dzieci na masowa skale, czego nie ma nawet w swiecie zwierzat i nigdy nie manifestowalo sie to dotad na taka skale w najbardziej nawet zdegenerowanych spoleczenstwach. Przestanmy wreszcie w ramach konsumpcyjnego i calkowicie niemal zmaterializowanego spoleczenstwa coraz bardziej gloryfikowac coraz prymitywniejszy seks, jako najwazniejszy element naszej natury, gdyz wiadomo, ze spoleczenstwa, które w taki sposób go eksponowaly, czynily to w najbardziej dekadenckiej fazie swego rozwoju. Pózniej zas szybko i niechlubnie zeszly z dziejowej areny.

Co, nie potrafimy?

Czego wiec mozemy oczekiwac po Wielkim Krzyzu, moi drodzy, jesli nie jestesmy w stanie przeprowadzic jakichkolwiek istotnych, ale i drastycznych zarazem zmian i to od razu w skali calej planety? I czy w tej sytuacji jest sens w ogóle o nim pisac? Przeciez i tak od Krzyza nie uciekniemy, obejmie on bowiem cala planete. Z nasza zas karma spotkac sie mozemy zarówno podczas snu we wlasnym pokoju, jak i w czasie wypelniania swego losu „na stepach za dzikim Bajkalem”, w australijskim buszu, czy krzykliwym amerykanskim miescie, nie wspominajac juz o tak dotychczas bezpiecznych kurortach austriackich i szwajcarskich Alp.

Ale i tak, wielu bedzie wieszczylo, przepowiadajac, co sie stanie i niejeden dowodzil bedzie potem, ze sie nie mylil. Tylko czy naprawde o to chodzi?

Los Polski kosmosem pisany 11/1999

Przyjdzie nam dzisiaj zmierzyc sie wreszcie z energiami kosmosu ksztaltujacymi od ponad tysiaca juz lat losy narodu, zamieszkujacego dzis srodek Europy, miedzy Odra a Wisla i Baltykiem a Sudetami i Karpatami; narodu rozproszonego jak prawie zaden inny - po calym swiecie i moze jak nikt inny, niezlomnie, pomimo ciosów historii, ale i licznych „sa­mo­bój­czych goli” oraz przyslowiowego „pols­kiego piekla”, gleboko, niemal mistycznie przekonanego o wlasnej wielkosci, wyjatkowosci i niepowtarzalnosci, o opiece Matki Boskiej Czestochowskiej, ostatnio zas równiez papieza Jana Pawla II. Narodu, który jak zaden inny z równa latwoscia potrafil siegac szczytów heroizmu, zyc w glorii i chwale, jak i kisic sie w (zno­wu przyslowiowym) „mag­lu”, dajac, równiez na swiat caly, niezrównany i niekonczacy sie nigdy spektakl narodowych wad i przywar, dobrze znanych tym obcokrajowcom, którzy pomieszkali w Polsce choc troche dluzej, ewentualnie z racji róznorakich obowiazków lub powiazan osobistych glebiej „wdep­neli” w srodowiska polonijne.

Kosmos nie usprawiedliwia tego stanu rzeczy, ale tlumaczy go logicznie i spójnie, a Panstwo, jesli przebrneliscie przez „la­mi­glów­ke” dwadasamsowych stref ascendentu Kosmogramu Polski 966 r., teraz juz, gdy zblizamy sie do zakonczenia tego poteznego cyklu eseistycznego poswieconego Polsce, z latwoscia „przel­knie­cie” deser, na który zloza sie refleksje nad tym wlasnie kosmogramem, wsparte latwa w odbiorze analiza tranzytów planet, a wiec wskazaniem, jak bardzo biezace ich pozycje warunkuja to, co dzieje sie w naszym kraju. Wspomne równiez o pozycji progresywnego Slonca z 966 r., gdyz dotychczasowe pomijanie jej chyba we wszystkich dostepnych mi rozwazaniach o horoskopie Polski, daje obraz nie tylko uproszczony, ale i kaleki.

Odwolam sie najpierw do wykresu kosmogramu Chrztu Polski, zamieszczonego w „NS” nr 100 na s. 65. Jest on punktem wyjscia dla naszych dalszych, z koniecznosci bardzo jednak skrótowych i fragmentarycznych rozwazan.

Mamy wiec silniejsze obsadzenie górnej czesci kosmogramu („na swieczniku”, nic bez nas w swiecie) oraz wzgledna równowage jego lewej i prawej strony. Przypominam, ze relokacja kosmogramu (przy­go­to­wa­nego na chrzest panstwowy dla obszaru Gniezno/Poznan) na Kraków, a potem Warszawe, umieszcza Slonce w IX sektorze (w ukladzie naturalnym to faza Strzelca, w realiach zas, jest to oczywiscie ekliptyczna faza Byka), co powoduje rzeczywista równowage planet po lewej („sam sobie sterem, zeglarzem, okretem”) i prawej stronie (wply­wy innych). Slonce i Ksiezyc pozostaja jednak po prawej stronie, co wskazuje, ze zarówno rzad (król, itd.), symbolizowane Sloncem, jak i naród czy tez spoleczenstwo (po­zy­cja Ksiezyca), nie raz i nie dwa, zmuszeni byli ulegac presji historii, przemocy innych, uzaleznieni tez byli od calej geopolitycznej struktury Europy, z konsekwencjami sasiedztwa Rosji i Niemiec na czele. Rów­nowazyc to musial ascendent w Lwie i Pluton wladajacy Skorpionem w jego poblizu, lecz w XII sektorze (któ­re w naturalnym ukladzie Zodiaku podlegaja fazie Ryb). Jesli by to samo powiedziec „po ludzku”, mamy tu wlasnie do czynienia z jedna z najbardziej podstawowych cech narodowego kosmogramu: lwiasta, wielkopanska prezencja oraz zaciecie skorpioniaste, dajace w polaczeniu Grun­wald, Samosierre, Powstanie Warszawskie, Monte Cassino i wiele bohaterskich wyczynów, okupionych jednak potezna dawka polskiej krwi.

0x01 graphic

Odczuc to musiala, i nie raz odczuwala, niemal kaz­da polska rodzina (Plu­ton w XII sektorze Ryb, czyli ofiary, Skorpion w IV sektorze, w naturalnym ukladzie zwiazanym z pasem Raka, a wiec z rodzina), a znak Raka na wierzcholku XII sektora. Skorpion w IV sektorze narodowego kosmogramu, to nie tylko bolesne straty ludzkich istnien w kazdej niemal epoce i w kazdej rodzinie. To równiez kapitalna scena filmowa z Popiolu i diamentu, gdzie Maciek (Zbig­niew Cybulski, urodzeniowy Skorpion), podpala przy barze kieliszki ze spirytusem, symbolizujace smierc poszczególnych dowódców. To dzisiaj, jak nigdzie w Europie, jarzace swiatlami polskie w listopadowe (Skor­pion) dni cmentarze, to do niedawna jeszcze obowiazkowe wizyty zagranicznych delegacji w typowo skorpioniastych miejscach pamieci narodowej: w Oswiecimiu, na Westerplatte (bro­nio­ne przez mjra Sucharskiego, Skorpiona), w Czestochowie (obro­nio­nej przed Szwedami przez ks. Kordeckiego, takze urodzeniowego Skorpiona), itd.

Lew i Pluton na ascendencie, na descendencie (in­ni) zas pas Wodnika (z Ksiezycem), wyjasnia tak bardzo obecne w naszej historii haslo symbolizujace zreszta ten pas zodiaku: „Za wolnosc nasza i wasza” (bo ascendentowy Lew tlumaczy zastaw sie, a postaw sie). Nawojowalismy sie tak pod Napoleonem, ale prosze zwazyc, ze Francja to Lew i Wodnik, Napoleon Bonaparte zas byl urodzeniowym Lwem, a wiec bezblednie trafiajacym swymi (nie tylko tymi) energiami w polski mistycyzm.

Polskie Slonce w Byku znajduje sie w IX sektorze (Strzel­ca), a zatem zagranicy, migracji za chlebem, a zarazem - niezaleznie od tego - wielkich uniesien religijnych. W IX sektorze jest tez nasz Merkury. Wszystko to wyjasnia dlaczego najlepiej pracujemy za granica, dlaczego natomiast praca jako taka nie cieszy sie naszym specjalnym powazaniem (VI sektor zwiazany w naturalnym ukladzie z pasem Panny, u nas - z Koziorozcem, Wodnikiem oraz Ksiezycem; Slonce w kosmogramie wyzej niz Ksiezyc, stad brak szacunku dla ludzi pracy i warstw nizszych, bardzo obecne w naszej historii, w Polsce szlacheckiej, magnackiej i dzisiejszej takze, a jakze, stad - bo Panna to praca, zdrowie i higiena - L4 bylo „w cenie”, a kto nie potrafil tego sobie zalatwic, bywal frajerem). Ksiezyc w opozycji do ascendentu i Plutona pokazywal jednak, ze w czasach kryzysu i w chwilach przelomowych prosci ludzie mieli najwiecej do powiedzenia, ratujac kraj przed zaglada. Odrebna sprawa jest, ze potrafilismy przelewac krew, a mniej zgodnie cos odbudowywac, ale taki to juz urok naszego narodowego kosmogramu.

Warto tez zwrócic uwage na to (zad­na inna dziedzina wiedzy nie da przeciez podobnego wgladu w nasze narodowe bytowanie), ze ascendentowy Lew (zaw­sze i ciagle widoczny oraz slyszalny, np. poprzez Pan nie wie, kto ja jestem, Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie itd.) jest gospodarzem V sektora, który w kosmogramie Polski zajmuje Strzelec, a wiec rozrywka, edukacja dzieci, twórczosc, itp., wszystko to wzorowane jest (by­lo i bedzie) najchetniej na trendach zagranicznych (pa­wiem narodów jestes i papuga).

No, dosc juz tego, przejdzmy do spraw bardziej moze istotnych. MC (mniej wiecej - w uproszczeniu Zenit, to wiec, co nad glowa nasza w poludnie, a wiec wierzcholek X sektora zwiazanego ze statusem panstwa, a w naturalnym ukladzie z faza Koziorozca), to w polskim kosmogramie sama koncówka fazy Barana, powiazana z dwada Ryb (i z Neptunem). Stad biora sie „cia­got­ki” niektórych astrologów, by Polsce przypisac w ogóle pas Ryb, co jest zupelnym juz nieporozumieniem. Faza Ryb (i Neptun nia wladajacy) sa istotnym elementem energetycznego krajobrazu Polski, ale wynika to z faktu, iz pas Ryb zajmuje karmiczny, VIII, skorpionowy wiec sektor naszego kosmogramu, a Pluton, naturalny wladca tego sektora, znajduje sie na ascendencie, w sektorze VIII znajduje sie tez Jowisz, naturalny wladca IX sektora, w którym rezyduje przeciez polskie Slonce. Jowisz zas oznacza nie „dob­rze”, a „du­zo”, duzo wiec ofiar i strat, takze wojennych oraz w sferze polskiej gospodarki, tym bardziej, ze wladca Ryb, Neptun, znajduje sie w koniunkcji z rewolucyjnym Uranem, który sprawia, ze rzeczy dzieja sie nagle, zwykle niezaleznie od naszej woli, a ten jest nadto wladca zarówno descendentu, jak i Ksiezyca, w podporzadkowanym zas Rybom, XII sektorze, zwiazanym z poswieceniem, a nawet ofiarami, znajduje sie zodiakalny pas Raka, powiazany z rodzina, jego zas naturalne miejsce w IV sektorze zajmuje pas Skorpiona, z dwunastodomowym jego wladca, Plutonem, na ascendencie kosmogramu. (Lesz­ku, zlituj sie nad nami! - przypisek redakcji „Nie­zna­ne­go Swiata”).

Slonce w kosmogramie Polski znajduje sie (nie­ste­ty) w (luz­nej wprawdzie, ale zawsze) kwadraturze zarówno z Ksiezycem, jak i ascendentem. Tlumaczy to chyba wystarczajaco dlaczego naród (Ksie­zyc) tak czesto jest w opozycji do wladzy (Slon­ce) i zawsze wie „swo­je”, a w dodatku lepiej. Nieblahego wsparcia dla takiego stanu rzeczy udziela koniunkcja (zla­cze­nie) Urana z Neptunem. No cóz, ma ono miejsce raz na ponad 170 lat (mie­lis­my z nim do czynienia znowu przed kilku laty) i, nawet gdyby chrzest Polski mial miejsce o rok wczesniej czy pózniej, i tak pozostawalibysmy pod przemoznym wplywem tych wlasnie, bardzo wobec siebie konfliktowych energii. Neptun (Ry­by), to idealizacja lub iluzja, to bal maskowy, to Posejdon zwodzacy Odysa, to chrzescijanstwo, sakrum, to poswiecenie, a nawet ofiara, Uran zas to niezaleznosc, bunt, nagla zmiana, rewolucja, to komunikacja pozawerbalna, to telepatia, kosmobiologia, matematyka, w przeciwienstwie do neptunowego wieszczenia, proroctw, tarota, mistycyzmu i postepowania zgodnie z tym, co czujemy (Ry­by), nie zas co wiemy (Wod­nik). Ta koniunkcja w naszym narodowym kosmogramie, to przeciez niezmiernie dzisiaj aktualne zderzenie energii odchodzacej epoki Ryb i nadchodzacej ery Wodnika. Sprawa jest jednak bardziej zlozona, poniewaz obie te energie tylko w najwyzszych swoich wcieleniach daja sie pogodzic (so­li­dar­nos­cio­wy, uranowy duch buntu i przemian w 1980 r. i wsparcie papieza Jana Pawla II, z natury swej powiazanego z Neptunem). Na nizszych duzo szczeblach (nie mówiac juz o konfrontacji negatywnego Urana i Neptuna, bo przyklady mozna by mnozyc) prosze wyobrazic sobie stala wspólprace red. Urbana („Nie”) z o. Rydzykiem (Ra­dio Maryja). Kto z nich reprezentuje swoiste energie Urana, a kto Neptuna, nie musze chyba tlumaczyc.

Swoiste przemieszanie energii ma jednak takze swój dwadasamsowy aspekt. Otóz o. Rydzyk rezyduje w Toruniu, który zwiazany jest jeszcze z dwadasamsa Wodnika ascendentowej fazy Lwa w kosmogramie Polski, mimo, ze Torun zwiazany jest silnie z Kopernikiem, który wprawdzie byl urodzeniowa Ryba, lecz dokonal iscie wodnikowej rewolucji w patrzeniu na Wszechswiat. Red. Urban zas, mimo ze postuluje „re­wo­lu­cyj­ne” myslenie, dziala w Warszawie, a wiec na terenie zwiazanym z dwadasamsa Ryb naszego narodowego ascendentu.

Powyzsze „prze­mie­sza­nie” wyjasnie mówiac, ze w Polsce zawsze obie energie dzialaly jednoczesnie i z taka mniej wiecej sama sila. Nalezy przy tym pamietac, ze wciaz jeszcze jestesmy we wladaniu epoki Ryb, choc jednoczesnie i na przedpolu ery Wodnika. Uran z Neptunem w fazie Wagi, w III (Bliz­nie­ta w naturalnym porzadku Zodiaku) sektorze mówi o sporze miedzy tymi, co wiedza (Uran) i wierza (Nep­tun), o tym, dlaczego tam, gdzie dwóch Polaków moga byc trzy zdania, dlaczego swieca triumfy plotkarstwo, telefoniczne gadulstwo, a wreszcie i nocne, najczesciej malo plodne, Polaków rozmowy, w których wiekszosc naszych rodaków ostro krytykuje wladze, wykazujac jakoby bezdenna glupote i niekompetencje rzadzacych, a zarazem twierdzi, iz sami znacznie lepiej poprowadziliby sprawy panstwowe. To calkowicie zrozumiale, jesli zauwazymy, ze wladajaca faza Wagi (w której Uran z Neptunem) Wenus znajduje sie w Byku (w dwa­dzie Koziorozca) i w X sektorze, zwiazanym z kariera publiczna i sprawowaniem wladzy. Uran z Neptunem sa sprawcami jeszcze wiekszego zamieszania i to w skali calej planety, a wynika to ze zjawiska, które juz kiedys nazwalem uranizacja Neptuna i neptunalizacja Urana. Otóz Uran przebywa obecnie w fazie (zna­ku) Wodnika, zapoznajac nas juz teraz z niektórymi elementami nadchodzacej ery. Wodnik, to jednak XII sektor Ryb, Uran zas, za kilka lat, na lat 7 wejdzie do fazy Ryb, neptunujac, Neptun natomiast, juz w Wodniku „roz­my­wa” uranowe zdobycze przedpola ery Wodnika i bedzie to robil jeszcze przez kilkanascie lat. Nastepnie, przez kolejnych kilkanascie, bedzie przebywal w swojej wlasnie fazie Ryb, produkujac glównie nadmiernie dojrzale, a wlasciwie to gnijace juz produkty swej ery. W tym czasie Uran dotrze do fazy Barana i dosc gwaltownie wystapi przeciwko tym efektom. Warto to dobrze zrozumiec, zanim przystapimy do ostatniego aktu naszych rozwazan o kosmogramie Polski, gdyz w oparciu o biezace tranzyty przedstawie i wyjasnie to wszystko, co wlasnie teraz dzieje sie w Polsce i co dziac sie bedzie pózniej, gdyz tranzytujace planety przebywaja w niezmiernie interesujacych i zarazem waznych miejscach naszego narodowego kosmogramu.

Jeszcze Polska nie zginela 12/1999

No tak, ciag dalszy jest powszechnie (jesz­cze) znany: co nam obca przemoc wziela, szabla odbierzemy. Zawsze szabla, a nie glowa, ale to zrozumiale, bo tracac ja najpierw w tumulcie i niespójnych zachowaniach zbiorowych, tylko do oreza mozna sie bylo juz potem odwolywac.

A jednak, wielu z nas, w róznych pokoleniach od wieków snilo sen o potedze i wciaz marzylo o tym, by historia wreszcie wynagrodzila nam nasz trud i znój, zwiazany z krwawym przezwyciezaniem licznych burz dziejowych. I nawet nie chcemy wiedziec juz o tym, ze wiele z nich mielismy na wlasne zyczenie. Nie ma przeciez narodu jedynie o pokojowej wielowiekowej egzystencji, wiec co najmniej kilkanascie nacji, od Kurdów poczynajac, wciaz jednak mogloby pozazdroscic nam sielskiej, w ich pojeciu, egzystencji i pokazac kiedy, gdzie i jak marnowalismy swe szanse. Ale takiego „po­ucza­nia”, my, Polacy, bardzo przeciez nie lubimy.

W cierpieniach na wyboistej drodze historii nie jestesmy wiec znów tak osamotnieni.

Zebysmy przynajmniej równiez umieli cieszyc sie tym, co osiagnelismy, budujac zgodnie swa sloneczna przyszlosc. Ale gdzie tam. Wieczna malkontencja oraz powszechne narzekanie i biadolenie, czesto wspiera megalomania, poczucie historycznej krzywdy i wyczekiwanie na wciaz blizej niesprecyzowana w swej formie i tresci ingerencje Najwyzszego, a przynajmniej Matki Boskiej Czestochowskiej, niosaca odmiane losu swego wybranego narodu, za jaki sie przeciez w naturalny sposób uwazamy.

Tymczasem jednak, na wlasny zupelnie rachunek, czynimy od wieków taki, a nie inny uzytek z dochodzacych do nas energii kosmosu, które bez przerwy oddzialuja na archetypowy kosmogram chrztu Polski z 966 r., ale takze swoiscie i inaczej na kosmogramy innych panstw, z którymi powiazani jestesmy licznymi petlami umów, uzgodnien i zarazem bardzo skomplikowanych, a niekiedy i sprzecznych interesów. Wszak one takze ksztaltuja nasza narodowa rzeczywistosc.

Jaka wiec „stra­we” energetyczna ostatnio dostarcza nam kosmos? Czego wymaga, co sugeruje, czym mami? Czy w ogóle rozumiemy te wymogi, czy staramy sie im sprostac?

Przypominam, ze im planeta wolniejsza i bardziej oddalona od Slonca, tym jej tranzyt potezniejszy, szczególnie jesli pokrywa sie ona chwilowo (ko­niun­kcja) z kosmogramowa (uro­dze­nio­wa) pozycja Slonca (wla­dza), Ksiezyca (na­ród) lub którejs z planet, albo tez znajduje sie w opozycji do tych obiektów. Konflikt energetyczny wystepuje przy katowych odleglosciach 90 stopni (kwa­dra­tu­ra), napiecia zas i stresy przy kwinkunksach (150 stopni). O harmonijnych aspektach - sekstylu (60 stopni) i trygonie (120 stopni) nic nie wspomne, bo wtedy najchetniej nie robimy nic, wyczekujac na przyslowiowa manne z nieba tak dlugo, az pojawia sie kolejne, ostre aspekty konfliktowe, które ponownie zmusza nas do jakiegos dzialania. Zmiany, które przynosza poszczególne aspekty sa przy tym pochodna energetyki poprzednich cykli i faz opisujacych wciaz zmieniajacy sie charakter relacji miedzy planetami pozostajacymi w ciaglym ruchu.

Przypominam tez, ze - mówiac w najwiekszym skrócie - tranzytujacy Jowisz przynosi rozwój i ekspansje, Saturn akcentuje spelnienie swych obowiazków wzgledem siebie lub innych we wlasciwym czasie, co daje satysfakcje i nagrode, najczesciej w sferze publicznej i zawodowej, ale równiez surowa reprymende, a nawet kare w razie calkowitego zlekcewazenia jego ostrzezen. Uran mówi o buncie i niezaleznosci oraz naglej, rewolucyjnej nieraz w swej naturze odmianie losu, a Neptun o iluzji lub idealizacji okreslonej sfery ludzkiej dzialalnosci, zwiazanej najczesciej z opieka, izolacja lub odmiennymi stanami swiadomosci. Wreszcie Pluton przynosi gleboka transformacje, a wiec najczesciej nieodwracalne zmiany na glównych planach zyciowych, zarówno jednostki, jak i calego panstwa.

Najwieksze przemiany w naszym kraju zwiazane sa obecnie z tranzytami SATURNA, URANA i NEPTUNA, mniejsze wynikaja z aktualnych przebiegów Jowisza i Plutona. Trzy pierwsze tranzyty w sposób calkowicie nas satysfakcjonujacy wyjasniaja to wszystko, co dzieje sie obecnie w kraju.

Zaczniemy od Jowisza, jako ze w naturalnym ukladzie Zodiaku wlada on odpowiadajacym naturze jego energii sektorem IX, w którym znajduje sie Slonce Polski 966, po przeniesieniu, oczywiscie, stolicy z grodów wielkopolskich (Gniez­no, Poznan) do Krakowa, a potem Warszawy.

Wladajacy Strzelcem i IX sektorem (w nim Slonce chrztu Polski z 966 r.) kazdej mandali (kos­mo­gra­mu) Jowisz zwiazany jest swym 12-letnim cyklem miedzy innymi z takimi chociazby przedzialami czasowymi, jak rok 1920, 1944, 1956, 1968, 1980, których przelomowego znaczenia w naszej najnowszej historii nie trzeba nikomu przypominac.

Przebywajac przez caly rok w kazdym ze znaków zodiaku, w trakcie roku 1998 i poczatków 1999, Jowisz tranzytowal np. IX sektor kosmogramu Polski, pozwalajac ekspansywnie zmienic, rozwijac i umacniac jej miedzynarodowa pozycje, jako ze faza Barana oznacza zwykle nowy poczatek. Zaraz potem Jowisz (raz na 12 lat) znalazl sie na Sloncu Polski, rezydujacym - jak rozwazalismy - najprawdopodobniej na samym poczatku fazy Byka, w przedziale miedzy 0 a 2 stopniem fazy Byka, w zaleznosci od tego, czy chrzest mial miejsce pierwszego czy drugiego dnia Swiat Wielkanocnych.

Pierwsze przejscie Jowisza przez Slonce (to tak jakby poczecie, z malo jeszcze zauwazalnymi rezultatami) mialo miejsce w czerwcu i lipcu 1999 r. (w zaleznosci od wariantu chrztu), ostateczne i najwazniejsze, w okolicach 14 lutego lub 19 lutego 2000 r. To dobry, a nawet bardzo dobry dla Polski czas, rozpoczynajacy trwajacy mniej wiecej rok, okres rozwijania panstwowych struktur, jako ze Jowisz jednoczesnie niemal (no, moze nieco wczesniej, ale tez z poczatkiem 2000 r.) przechodzi przez MC naszego narodowego kosmogramu, zaczynajac penetracje jego X sektora. Nie takie juz marnowalismy tranzyty w naszej historii (cho­ciaz­by i slynny Polski Latawiec sprzed kilku laty, o którym zreszta pisalem na lamach „NS”, jako ze w swym apogeum w lipcu 1996 r. przyniósl nam znaczne sukcesy sportowe na Olimpiadzie w Atlancie, a nieco juz pózniej, nieoczekiwana chyba przez nikogo, literacka nagrode Nobla W. Szymborskiej), lecz glebszych pozytywnych przemian naszego spoleczenstwa zabraklo.

Tranzytu Jowisza na Slonce Polski w lutym 2000 r. zmarnowac nam nie wolno. Jowisz lubi jednak dzialac w nadmiarze, wiec rozsadne poczynania w tym okresie powinny nam przyniesc wiele korzysci, szczególnie ze kolejna narodowa szanse ustabilizowania sytuacji politycznej otrzymamy w ostatnich dniach maja 2000 r., kiedy to w polskim znaku Byka, w X sektorze kosmogramu Polski „spot­ka­ja sie” ze soba na niebosklonie Jowisz z Saturnem, a cala ta, niezwykle dla nas spolecznie i panstwowo wazna koniunkcja, bedzie miala miejsce w nadzwyczajnej bliskosci z rezydujaca w tym samym stopniu Wenus naszego panstwowego kosmogramu. Tak harmonijne otoczenie tej niezmiernie istotnej, co dwadziescia lat wystepujacej koniunkcji, pozwala wierzyc, ze osiagniety w tym czasie pewien consensus, a moze i kompromis spoleczny, bardziej jeszcze bylby historyczny, niz ten sprzed 20 lat, wynegocjowany w stoczni gdanskiej w 1980 r., jako ze to on wlasnie pozwolil, bodaj po raz pierwszy nie tylko w nowozytnej erze, uniknac krwawej lazni przy zmianie systemu zarówno w panstwie-dawcy, Polsce, jak i krajach osciennych, z czego wciaz jeszcze nie zdaje sobie sprawy ogól zainteresowanych ta zmiana, tym bardziej, ze przegrani (cza­sa­mi pozornie), zyja i maja sie dobrze, niekiedy znacznie lepiej niz wygrani. Nie jest to tak bardzo zaskakujace, bowiem niektóre z ofiar hitlerowskiej agresji w 1939 r. znacznie gorzej wyszly na niej po latach jako zwyciezcy, niz panstwa, które te wojne przegraly.

Dosc jednak historycznej refleksji, jako ze i terazniejszosc jest równie interesujaca. Przeciez silne protesty róznych zawodowo warstw naszego spoleczenstwa, majace miejsce szczególnie wiosna 1999 r., wynikaly z opozycji tranzytujacego Jowisza do horoskopowej pozycji Urana (w znaku Wagi, lecz w III sektorze, odpowiadajacym Bliznietom, co wyjasnia paralizujace w tym czasie Warszawe protestacyjne marsze i blokady na drogach) oraz w miare pokojowe wówczas jeszcze konfrontacje w trakcie rolniczych blokad dróg, uniemozliwiajacych powrót do domów lub dojazd do celu wielu niezwiazanym z polityka ludziom, co wynikalo z kwadratury tranzytujacego Jowisza do Marsa w Raku w kosmogramie Polski z 966, niezbyt jednak jeszcze wtedy groznej, poza ewidentna przesada i pospiechem demonstrowanym przez obie strony. Niegrozna dlatego, ze w kosmogramie Polski 966 Jowisz jest z Marsem w harmonijnym trygonie, pozwalajacym uniknac ofiar (bo Jowisz Polski jest w Rybach, na wierzcholku VIII sektora, w ukladzie uniwersalnym zwiazanego z faza Skorpiona, czyli z majatkiem narodowym; tak wiec zbrojne konflikty niszczyly ekonomiczna strukture kraju, ale nie do konca i zawsze pozwalaly na dynamiczne powstanie z popiolów i zgliszcz w zdumiewajaco krótkim czasie).

Dlatego nie dziwilem sie nieco bardziej niz zwykle optymistycznym raportom gospodarczym w 1998 r. Otóz na przelomie lutego i marca 1998 r. tranzytujacy Jowisz ponownie znalazl sie w miejscu swej ekliptycznej pozycji z 966 r. i rozpoczal tym samym nowy, dwunastoletni cykl gospodarczego rozwoju. Zostanie on poddany próbie przez najblizsze 6 lat (do opozycji swego cyklu) i - mam nadzieje - pomyslnie skorygowany po uplywie tego czasu przez - oby kompetentne - osoby.

Jeszcze jedno.

Dzialania wladz moga sie spotkac z twardym oporem ze strony coraz bardziej organizujacych sie przeciwko rzadowi (choc nie tylko niemu) protestów zbiorowych, wiodacych do niekontrolowanej agresji i przemocy i to juz wiosna (w okolicach 7-8 kwietnia 2000 r. moze dojsc do niepotrzebnej w gruncie rzeczy arogancji, a byc moze i demonstracji sily), ze wzgledu na kwadrature tranzytujacego Jowisza do pozycji Plutona z 966 r. (i byc moze Ksiezyca, jesli termin chrztu o dzien byl pózniejszy) oraz do jeszcze bardziej niepotrzebnych napiec na kwinkunksie tranzytujacego Jowisza z Uranem i Neptunem Polski 966, mniej wiecej w tydzien pózniej. Jowisz to jednak najwyzej „prze­sa­dyzm” w duchu znanego nam dobrze, nadmiarowego zyczenia zony rybaka, tego od zlotej rybki, albo „prze­do­brze­nie” w stylu króla Midasa, który - gdy pragnac, by wszystko, czego sie tknie bylo ze zlota, zmeczony, siegnal wreszcie po kawalek zwyklego chleba. Tak wiec nawet wysoce nieharmonijne jego aspekty wcale nie musza byc az tak grozne, tym bardziej, ze one takze wkomponowane sa w znacznie bardziej skomplikowana siatke innych oddzialywujacych na nasz kraj energii kosmosu.

Totez tranzytujace aspekty SATURNA sa i mniej zabawne i znacznie istotniejsze, rodzace przy tym konsekwencje juz dzis i jeszcze bardziej jutro, oczywiscie w znaczeniu przenosnym, nie zas doslownym. Saturn bowiem jest naszym glównym powodem trosk o jutro i niepokoju, zwiazanego z dniem dzisiejszym. Przebija go wprawdzie w tym zakresie Pluton, ale na szczescie nie groza nam w najblizszym czasie przelomowe aspekty jego energii, które tak silnie daly o sobie znac z poczatkiem lat osiemdziesiatych, kiedy to Pluton znalazl sie w opozycji do Slonca kosmogramu Polski z 966 r. (oraz m.in. W. Lenina), prowadzac do ogromnych przemian nie tylko w naszym kraju.

SATURN jest rzeczywistym i w dodatku glównym sprawca spolecznych frustracji naszego spoleczenstwa. Zwiazany z karmicznym wypelnianiem wszelkich powinnosci we wlasciwym czasie (choc najczesciej nie jest to wtedy ludziom na reke), zarówno w indywidualnym, jak i w narodowym kosmogramie, odgrywa nieposlednia role, swym blisko trzydziestoletnim cyklem i wystepujacymi w nim co siedem lat bolesnymi czesto kwadraturami do urodzeniowej pozycji, przypomina nam o niewygodnych zaleglosciach. Rosna one z uplywem kazdej kolejnej fazy i przy dalszych zaniechaniach prowadza zwykle do kryzysu, spolecznej frustracji i zachwiania istniejacej struktury. Jesli naloza sie na to nieharmonijne aspekty Urana lub Plutona, rozpad lub przynajmniej zalamanie sie calej dotychczasowej struktury stana sie nieuniknione.

Polski Saturn z 966 r. rezyduje w ostatnim stopniu fazy Ryb (dwa­da Wodnika), ocierajac sie niemal o bliska faze Barana, na granicy VIII i IX sektora, co wyraznie pokazuje, gdzie tkwia nasze karmiczne zobowiazania, a gdzie historyczne wyzwania i co sprawia naszej nacji najwiecej klopotu. To nielatwa analiza, a nie chcac nadmiernie przeciagac cyklu polskiego na lamach „NS”, pozostawiam ten temat do dluzszej, osobistej juz refleksji nieco bardziej zaawansowanym Czytelnikom.

Otóz kazde zlaczenie Saturna ze Sloncem kosmogramu Polski 966 r. jest ekstremalnie wazne, bowiem rezyduje ono tuz przy MC, które stanowi przeciez wierzcholek X sektora, zwiazanego z pozycja zawodowa i kariera czlowieka, gdy rozwazamy kosmogram indywidualny w zestawieniu z ogólna kondycja oraz struktura panstwa (przy analizowaniu kosmogramu narodowego lub panstwowego). Wspominalem te daty juz znacznie wczesniej, ale obecnie pragne je przypomniec raz jeszcze, z cala moca akcentujac nieuchronne konsekwencje saturnowo-solarnych tranzytów. By nie cofac sie w przeszlosc zbyt gleboko, przypomne tylko, ze Saturn „ude­rzyl” w Slonce z 966 r. we wrzesniu 1939 r., powodujac zalamanie sie calej struktury panstwowej, administracyjne reformy okupanta, upadek Warszawy, nowa strukture Generalnej Guberni, wreszcie - by dac tylko jeden inny przyklad - aktywizacje problemu ludnosci zydowskiej, zamieszkujacej nasz kraj. Dzialo sie to z wszystkimi konsekwencjami, prowadzacymi do strukturalnie i administracyjnie wydzielonych obszarów, na których najpierw mogli zamieszkac, a potem w gettach i obozach juz tylko umrzec.

Kwadratura do Slonca tego cyklu - rok 1946 i 1947 (dlu­ga retrogradacja Saturna), to narzucone nam podstawowe zmiany strukturalne w Polsce, opozycja - 1953/1954 to z jednej strony nasilenie stalinowskich represji, ale i jego napiecia zwiazane ze smiercia generalissimusa z drugiej (sam Stalin byl bardzo silnie powiazany z energiami Saturna), pierwsze przejawy „zme­cze­nia” systemu i niezbyt mocno jeszcze uswiadamiana koniecznosc zrewidowania przynajmniej niektórych jego zalozen (a przeciez caly czas oddzialuja takze cykle i fazy Saturna w relacjach z innymi planetami, o czym dzisiaj wprawdzie nie mówimy, ale o tym zapominac nie wolno). To takze silna restrukturyzacja (ko­lek­ty­wi­za­cja) wsi i zaczyn PGR-owskiej struktury na wsi - wszak Saturn wchodzi na 2,5 roku w rolnicza w swej istocie faze Byka.

Kolejny raz Saturn spotyka sie ze Sloncem kosmogramu Polski 966 r. wiosna 1969 r., niosac ze soba wszelkie restrykcje i ograniczenia wynikajace z wydarzen marcowych 1968 r. (spo­wo­do­wa­ly je tranzytujacy Saturn i Mars tworzac wtedy kwadrature do Marsa i opozycje do Urana i Neptuna kosmogramu 966 r.) oraz wyrazne „za­pro­sze­nie” pewnej grupy ludzi, a wsród nich wielu wybitnych uczonych narodowosci zydowskiej, do opuszczenia kraju. Kolejna kwadratura Saturna do Slonca to rok 1976, wydarzenia radomskie i ksztaltowanie sie opozycyjnych w stosunku do wladzy nielegalnych i podziemnych struktur, które w sprzyjajacym sobie okresie plutonowych przemian, za kilka juz lat wyraznie dojda do glosu. Opozycja zas Saturna do Slonca, równiez zawsze wielce znaczaca, to grudzien 1982 r. (po retrogradacji) oraz przelom sierpnia i wrzesnia 1983 r. Byl to kolejny próg zarówno dla wladzy, jak i dla zorganizowanej juz calkiem niezle solidarnosciowej opozycji (Sa­turn wymaga formalizacji, krystalizacji i struktur).

Kolejna kwadratura, to meandry wladzy i jej strukturalnych przetasowan z poczatków oraz konca 1991 r. Wtedy to powinny zapasc decyzje dotyczace niektórych przynajmniej podstawowych reform panstwowych - przy pozostawieniu sobie kilku lat na ich gruntowne przygotowanie. Niektóre decyzje nawet zapadly, ale bedaca wówczas u wladzy formacja, dosc niespodziewanie ja stracila, a nowa wladza mniej kwapila sie do podjecia ryzyka zdecydowanych reform, szczególnie w rolnictwie, mimo, ze - obiektywnie patrzac - sytuacja byla ku temu sprzyjajaca, bowiem w rzadzacej koalicji znajdowali sie ludowcy, a ich reprezentant kilkakrotnie stal u steru rzadów. Sytuacja ta zemsci sie takze juz za kilka lat, gdy w 1998 r. Saturn ponownie znajdzie sie w polskiej, ale zarazem rolniczej fazie Byka, a rzad znajdzie sie pod ostrzalem wielu srodowisk zawodowych.

To wszystko przeciez dawalo sie przewidziec, reform zas nie wolno bylo juz odkladac na pózniej, gdyz nie mozna powstrzymac kosmicznego zegara, ani go opóznic.

Teraz jednak powstaje pytanie co dalej, bo tranzytujacy Saturn przedstawil rachunek za swój poprzedni cykl i wysunal nowe propozycje. Co dalej, zeby Polska nie zginela?

Polska nowego tysiaclecia 1/2000

Zblizamy sie powoli, acz nieuchronnie do koncowych refleksji nad kosmicznymi korzeniami Polski i Polskosci. Mimo tak rozleglych rozwazan, w istocie nigdy nie bedzie ich konca, ale ciag dalszy pozostawiam wiedzy, wyobrazni i indywidualnym dociekaniom samych Czytelników, jako ze historia jest nie tylko mistrzynia zycia, ale takze strumieniem dynamicznych w swej naturze procesów o probabilistyczno-deterministycznej naturze. Nigdy wiec nie jest ona do konca zdeterminowana a priori, gdyz ponowne wystapienie tego samego cyklu planetarnego lokuje go w innej czasowej konfiguracji wszystkich cyklicznych wspólzaleznosci pozostalych planet. Blyskotliwa sentencja, wedle której historia kolem sie toczy, jest wiec prawdziwa tylko czesciowo. Losami Polski, i nie tylko, nadal bede sie zajmowal podczas moich szkól, warsztatów i seminariów, w których kazdy, kogo to interesuje, moze uczestniczyc.

Poniewaz przystapimy obecnie do analizy biezacych konfiguracji wolniej juz poruszajacych sie planet, obiekt tranzytowany powinien byc bardzo dokladnie umiejscowiony, co nadal nie w pelni jest mozliwe, bowiem wciaz nie mam calkowitej pewnosci, czy chrzest Polski w 966 r. odbyl sie w niedziele Wielkanocna, dajac naszemu panstwu Slonce dokladnie na przelomie faz Barana i Byka, a Ksiezyc na przelomie faz Koziorozca i Wodnika, czy dzien pózniej, przesuwajac pozycje Slonca wprawdzie tylko o stopien dalej, ale juz Ksiezyc az do polowy niemal fazy Wodnika, w jego dekanacie i dwadzie Blizniat, co, nie tylko z grubsza, oddaje przedsiebiorczo-handlowo-ruchliwa mentalnosc Hermesa-Mer­ku­re­go, ale takze - powiedzmy sobie szczerze - powaznego bardzo odlamu naszych rodaków, tak w wymiarze historycznym, jak i wspólczesnym.

Tranzyty jednak najwolniejszych planet róznice jednego stopnia jakos „przelk­na”, bo czasowe interwaly w tranzytowaniu poszczególnych obiektów planetarnych siegac beda tygodni, najwyzej miesiecy (przy retrogradacji). Natomiast w przypadku kilkunastu stopni Ksiezyca oznaczac moga róznice rzedu kilku nawet lat. Przy okazji koniecznie musze przypomniec i zaakcentowac, iz zaden cykl nie przynosi rezultatów w izolacji od wplywów wszystkich pozostalych cykli, które z reguly powoduja pewne (kaz­do­ra­zo­wo inne) przesuniecie terminów wystapienia spietrzonych i bardziej spektakularnych juz wtedy wydarzen. To jednak dostarcza „do­wo­do­we­go” materialu ignorantom-krytykom, wyszydzajacym (wte­dy niestety slusznie) kiepskie predykcje zadnych wieszczycielskiej stawy niedouczonych astrologów (tym zjawiskiem nie zajmuje sie, bo jedna strona warta drugiej), którzy wyraznie, w nadmiernej proporcji do reszty mieszkanców i kraju naszego i globu, rozpanoszyli sie w róznych mediach, wodzac za nos i zwodzac reszte spoleczenstwa nie gorzej niz czynili to kaplani z pozornie (jak sie okazalo) oswieconym Ramzesem kilka tysiacleci wczesniej (!)

Uwagi takie nie sa goloslowne, gdyz z koncem wieku np. tranzytujacy Uran „od­wie­dzal” pozycje Ksiezyca w obu alternatywnych kosmogramach chrztu Polski (teo­re­ty­cz­nie, choc z malym wszak prawdopodobienstwem, chrzest móglby miec miejsce jeszcze dzien pózniej, ale juz nie potem, bo Slonce wymyka sie juz wtedy dwadzie Byka tej fazy), albo przez caly niemal rok 1996 (tak dlugo skutkiem retrogradacji), albo od marca 1998 r. po styczen 1999, wlasciwie jednak, w wariancie tym, najsilniej generujac spoleczne niezadowolenie i sprzeciw wobec wladzy, a takze „re­wo­lu­cyj­ne” zachowania jej samej we wrzesniu i pazdzierniku (25.10. Uran zaczyna wychodzic z retrogradacji) i nawet jeszcze w listopadzie 1999 r.

Uran jednak, o którym ponownie za chwile, rozsadza ramy i struktury budowane powolnie przez Saturna, ten zas, jak wielokrotnie to juz podkreslalem, po trzydziestu latach ponownie znalazl sie na Sloncu Polski 966 r. i niejako wymusil szereg najwazniejszych systemowych reform, przed którymi ucieczki juz nie bylo. To, ze nie zostaly one dostatecznie przygotowane, a przy ich wdrazaniu popelniono wiele bledów, sygnalizuje kwestie czasu zmarnowanego wczesniej, gdy Saturn przez okres okolo dwóch lat tranzytowal XII sektor (dom) swego solarno-saturnowego cyklu. Wtedy jednak, gwoli przypomnienia, wladze sprawowala inna ekipa polityczna. W rezultacie, w czasie najbardziej do tego predestynowanym rozpoczeto, co najwyzej minimalne i w gruncie rzeczy marginalne przygotowania do jakichkolwiek powazniejszych reform. W konsekwencji na przelomie wieku rewolucyjny Uran kaze za to placic gwaltowna spoleczna dezaprobata tym, którzy caly ciezar reform - byc moze irracjonalnie, po samurajsku, wrecz jak kamikadze - w ostatnim momencie sprzyjajacych kosmicznie potencjalów, przyjeli na siebie.

Skoro Uran w tym samym czasie „ude­rzyl” koniunkcja w Ksiezyc, a moze przede wszystkim tworzyl takze w 1998 i 1999 r. niebezpieczna dla stabilizacji jakiegokolwiek systemu opozycje z Plutonem 966 r., znajdujacym sie w poblizu ascendentu kosmogramu Polski, to na jakakolwiek stabilizacje sytuacji w kraju trudno liczyc. Tym bardziej, ze ascendent kosmogramu Polski 966 zostal ponadto po raz pierwszy osiagniety opozycja Urana w 1999 r., a przeciez Uran bedzie „bu­szo­wal” w tym obszarze (re­tro­gra­da­cje i „ru­cho­my” ascendent w róznych czesciach kraju, o czym bylo wczesniej) jeszcze w ciagu calego 2000 r. Otwarte pozostaje pytanie komu te informacje dedykowac: wladzy, czy ludowi, a moze jednym i drugim?

Juz tylko na marginesie tych rozwazan warto zauwazyc, ze sklonnosc do gwaltownych wystapien ludnosci w calej naszej historii dawala nam nie tylko kwadratura Ksiezyca do Slonca (ne­go­wa­nie kazdej wladzy), ale i - a moze przede wszystkim - opozycja wodnikowego Ksiezyca do Plutona (gwal­tow­ne „cia­got­ki” tumultowo-wolnosciowe w kazdej sytuacji i w kazdym miejscu) oraz trygon do Urana z 966 r. (lat­wosc osiagania progu pobudliwosci spolecznej, wiodacej do gwaltownych wystapien).

Czy tendencja ta utrzyma sie w przyszlosci? Otóz tranzytujacy Uran niebawem (2000 i 2001 r.) zacznie tranzytowac wybuchowa kwadratura pozycje niepodleglosciowego Slonca z listopadowego kosmogramu Polski 1918 r. (po­dob­nie jak historyczny wystrzal z Aurory
7 listopada 1917 r. oraz kosmiczna energetyke Francji), co nie zapewni nam stabilizacji ani tez nadmiernego spokoju, powodujac dodatkowe pytania o wymiar suwerennosci w obliczu kontrolujacego rynek prasowy i w coraz wiekszym stopniu wlasnosc ziemska obcy kapital, jako ze Uran znajdzie sie tez jednoczesnie w kwadracie do IC („trze­wi” kosmogramu Polski, jego IV, o charakterystyce Raka, sektora zwiazanego z poczuciem bezpieczenstwa
na swoim - tak to lapidarnie, a dzis moze jeszcze niezrozumiale, ujme).

Powrócmy jednak do Saturna, by zrozumiec co dzieje sie i co bedzie dzialo w Polsce. Saturn zawsze oznacza restrykcje (!), a w kosmogramie Polski, w ostatnim stopniu Ryb (a wiec dwadzie Wodnika tego znaku), nieaspektowany i w VIII sektorze (od­po­wia­da­ja­cym Skorpionowi, finansom panstwa, majatkowi publicznemu i bogactwom naturalnym), mówi tez o trudnosciach i niecheci do akceptowania jakichkolwiek reform. Te zas reformy, znakiem kosmosu, wprowadzane na koniunkcji (co 30 lat) Saturna ze Sloncem Polski, powinny byc wdrazane bezwzglednie w 1998 r. (po ich wczesniejszym przygotowaniu), a korygowane wiosna 1999 r. Za wszelka cene! W przeciwnym razie „wy­sko­czy­li­bys­my” z Kosmicznego Zegara Dziejów, naruszylibysmy jedyna obiektywna strategie rozwoju, której lekcewazenie konczylo sie zawsze zle dla czlowieka, rodziny, spolecznosci, kraju i cywilizacji. Moze to przykre, ale historycznie i ewolucyjnie, ze wszech miar prawdziwe.

Jakie reformy wymusza Saturn?

SATURN to Kronos, Chronos, a wiec CZAS. To dzialania przynoszace rezultaty i nagrody wedle karmicznej zasady: co posiejesz, to zbierzesz, albo jak sobie poscielisz, tak sie wyspisz. Saturn to struktura, a wiec przede wszystkim REFORMA ADMINISTRACYJNA KRAJU, która nastapila, wszelako z typowymi dla naszego narodowego charakteru komplikacjami o iscie skorpioniastym charakterze co do ilosci nowych województw (zo­bacz pozycje Saturna w kosmogramie Polski). Oczywiste, a wiec rzucajace sie w oczy kazdemu jest tez polaczenie energii Saturna z losem ludzi starszych (patrz Chronos), a wiec REFORMA RENT I EMERYTUR, która - zgodnie z sednem saturnowych energii - musi przynosic najwiecej klopotów i rozczarowan, przynajmniej na poczatku, a organizacyjno-komputerowe problemy ZUS-u, choc uciazliwe, irytujace i pozornie niespodziewane, sa czescia calej SATURNOWEJ  STRATEGII, wymagajacej dzialania uporzadkowanego w czasie i przestrzeni, nie zas jednorazowych aktów heroizmu, ratujacych na chwile przymusowych klientów tej instytucji. Albo ktos to rozumie, albo nie!

Przymile sie wszelako w tym miejscu rozsierdzonym emerytom stwierdzeniem, ze rozumienie bynajmniej nie oznacza kolejnego przyzwolenia lub zgody na kontynuacje bezsensownych, administracyjno-organizacyjnych piruetów, zmierzajacych do ciaglego usprawiedliwiania przyczyn zbyt dlugo trwajacego balaganu. Byc moze zawinila przeszlosc i zle kontrakty, ale to juz przeciez historia w niczym nie wspomagajaca saturnowej terazniejszosci.

Saturn to takze, a moze znowu przede wszystkim, karmiczny nauczyciel. Nie powinna wiec dziwic kolejna reforma: REFORMA EDUKACJI, choc to do niej wlasnie mam najwiecej zastrzezen, gdyz JEJ NATURALNY, ZGODNY Z KOSMICZNYMI ENERGIAMI KSZTALT dawno juz wylozylem - jak zawsze najpierw w „NS”, a kto nie gromadzi „NS”, musi przyswoic sobie rozdzial W objeciach kosmosu z ksiazki Nieznany swiat astrologii. Tak dlugo, jak MEN (nie z angielskiego ludzie, lecz z polskiego „Mi­ni­ster­stwo Estetycznej Nieedukacji”) nie zechce nawiazac do NATURALNYCH (i tym samym naturalnie prorodzinnych - bo przeciez rodzina byla zawsze) CYKLÓW ROZWOJU, skorelowanych z ksztaltujacymi nas wszystkich kosmicznymi/planetarnymi) fazami i cyklami indywidualnego rozwoju, bedziemy mieli do czynienia z wiekszymi lub mniejszymi Hybrydkami uzaleznionymi od opcji politycznej lub swiatopogladu, w wersji otwartego (a wiec podatnego na edukacje) umyslu, lub bardzo zubozonego, czyli zamknietego na chociazby intelektualny li tylko zefirek.

Ciekawe, naukowcy (nie­któ­rzy, czy wiekszosc, tego osadzac nie chce), zamiast dazyc do zmiany paradygmatu - o tej potrzebie juz przed wielu laty mawiali uznani metodolodzy nauk (och, chociazby w „Struk­tu­rze rewolucji naukowych”), co nie jest oczywiscie latwe, bronia zazarcie (to tez naturalne) myslenia typowego dla XIX-wiecznego paradygmatu nauk, czemu tez trudno sie dziwic, skoro mistrzowie dzisiejszych autorytetów studiowali na przelomie poprzedniego wieku, w naturalny sposób, ssac, w dojrzalym wieku, zamiast mleka matki, spójna jak na owe czasy, statyczna wiedze przejeta z poprzedniego wieku, która posiadali ich nauczyciele, wzorujacy sie czesto tak naprawde jeszcze na paradygmatach wiedzy arystotelesowsko-kartezjanskiego pojmowania swiata. Kto tego nie rozumie, nie pojmie takze sedna obecnej rewolucji naukowo-techniczno-informatycznej i razic go beda sygnaly pochodzace z takich chociazby zródel jak film Matrix, a nawet z owego poczciwego w gruncie rzeczy, archetypowego literacko Homo-Zodiacus - jak sie okazuje, mimo uplywu lat, nadal zbyt rewolucyjnego z punktu widzenia przeprowadzenia wokól wylozonych w nim tez jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji na uniwersyteckich wydzialach filologii polskiej oraz psychologii.

Polskiego konca swiata nie bedzie 2/2000

Czy jednak czegos nie zapomnielismy, jesli oceniac saturnowe, karmiczne w swym sensie, pierscienie, zmieniajace nasza rzeczywistosc przez swe kolejne zlaczenie tej planety ze Sloncem Polski 966 r.? Saturn to zawsze i przede wszystkim struktura. Czas wiec wspomniec o najbardziej kontrowersyjnej sprawie, powodujacej najwiecej nieporozumien, rozczarowan i jednoczesnie nie zawsze w pelni prawdziwych, zbyt spiesznie ad hoc (co znowu naturalne) formulowanych ocen krytycznych. REFORMA SLUZBY ZDROWIA. Nieslychanie skomplikowana dla przecietnego czlowieka (choc bardzo prosta w zalozeniu), napotyka na najwieksze trudnosci wskutek nieharmonijnej (w czasie jej wprowadzania) relacji miedzy tranzytujacym Neptunem a Sloncem. Aspekt ten wywoluje jak zawsze albo idealistyczne albo zbyt malo majace z rzeczywistoscia wspólnego, iluzoryczne (aspekt nieharmonijny, z którym wlasnie mamy do czynienia) patrzenie na cala te sfere podejmowanych przez czlowieka (or­ga­ni­za­cje, rzad) dzialan w odpowiadajacym Neptunowi obszarze aktywnosci sluzby zdrowia, szpitali, opieki pielegniarskiej (skad my to znamy?) i odmiennych stanów swiadomosci, reprezentowanych najpelniej przez anestezjologów (co znowu brzmi bardzo znajomo) oraz wspierajace pacjentów pielegniarki. Te ostatnie uosabiaja najpelniej „du­cha” XII sektora kosmogramu, odpowiadajacego merytorycznie fazie Ryb i zawiadywanego energiami Neptuna.

Tak to po raz kolejny okazuje sie, ze nic sie na tym swiecie - i takze w naszym kraju - nie dzieje, co nie byloby zgodne z charakterystyka kosmicznych energii, na róznych zreszta poziomach jej rozumienia i stosowania.

Odpowiednio do tego, co powiedzialem - a co takze zgodne jest z naszym narodowym charakterem - OBOP stwierdzil, ze np. w lipcu 1999 r. za sensem wprowadzenia czterech reform naraz opowiadalo sie niespelna 20% spoleczenstwa, a przeciw bylo ponad 70%. Co wiecej jesli w powodzenie reformy administracyjnej i emerytalno-rentowej wierzylo ponad 40%, to w przypadku reformy sluzby zdrowia wskaznik ten wyniósl tylko 20%.

Tranzytujacy Saturn przebywal bedzie jeszcze ponad rok (od przewidywanej przeze mnie daty publikacji tego tekstu) w zodiakalnej fazie Byka, wymagajac dalszych waznych przeksztalcen na wszystkich obszarach samorzadów lokalnych i wladzy centralnej. Saturn zmierza jednak nieuchronnie ku kwadraturze, zarówno z Plutonem, jak i ascendentem kosmogramu Polski, co zauwazy kazdy, kto spojrzy na ilustrujacy ten tekst wykres. Wlasnie przelom wieków i pierwszy rok nowego milenium jest wiec dla nas szczególnie wazny (wy­bacz­cie, nie wchodze w polemike o sposobie liczenia poczatków XXI w., bo to dla mnie strata czasu, jako ze dopiero zaczynamy konczyc epoke Ryb, która i tak symbolizuja przeciez dwie ryby plynace w przeciwnych kierunkach). Na pewno wiec nowe oblicze Polski i Polskosci nadal bedzie ksztaltowac sie w bólach, a jesli wygra wariant pozytywny, to w pelni potwierdzi sie stwierdzenie umierajacego ojca Klimuszki, ze w przyszlosci chcialby zyc wlasnie w Polsce, bo tu bedzie najlepiej. Los nasz wszakze spoczywa w naszym reku. Ale czy tylko? Wiele zalezy od prawdziwosci przepowiedni Nostradamusa o zainfekowaniu basenu Morza Sródziemnego (prze­ciez wywieziona tuz przed obaleniem muru berlinskiego, wtedy jeszcze radziecka, a dzisiaj juz husejnowska bron chemiczna i bakteriologiczna jest wciaz w „pod­wyz­szo­nej gotowosci dzia­la­nia” wskutek slabosci zabezpieczen). Wszystko to mogloby prowadzic do podniszczenia Rzymu, a przy okazji i Watykanu, podzyrowujac wyczekujaca pozycje Lichenia, o czym zreszta mówie od kilkunastu juz lat, nie zas Czestochowy, która ma historyczno-lokalny charakter w stosunku do europejskiego, mozliwego do zaakceptowania uniwersalizmu Lichenia. Dodajmy, ze z Nostradamusem koresponduje sw. Malachiasz, którego prawdziwosc przepowiedni mozna bedzie zaczac sprawdzac juz niebawem, choc oby jak najpózniej (to chyba boska ingerencja w postaci ostrzezenia najpierw w Warszawie, potem w Krakowie, a juz nieco karzaca nieobecnoscia na krakowskich Bloniach, powstrzymala Jana Pawla II przed wylotem do Armenii, przy braku nalezytego zabezpieczenia zaplanowanej w ostatniej chwili miedzynarodowej trasy przelotu, wracajac Mu jednak zdrowie natychmiast potem, az po zdolnosc radosnego wspominania „kre­mó­wek” w rodzinnych Wadowicach bodajze dzien pózniej)!

Najlepiej byloby wiec, by to sam Jan Pawel II osobiscie „zwa­ty­ka­ni­zo­wal” Lichen, tym bardziej, ze o Jego - nawiasem mówiac - wielu ogromnych zaslugach nasi wierni wciaz maja mierne pojecie. Niestety, nie w naszej, lecz znacznie wyzszej i z pewnoscia nie dzisiaj jeszcze rozstrzyganej gestii, pozostaje termin ewentualnej realizacji tej pozornie smialej jeszcze dzis koncepcji, jako - wydaje mi sie - coraz bardziej alternatywnej wobec watykansko-hiszpanskiej koncepcji przyszlej lokalizacji Stolicy Apostolskiej.

No cóz, internacjonalizacja polskosci to odrebny problem, gdyz pozostaje ona nie bez wplywu na rozwój sytuacji w naszym kraju. Trudno bowiem mieszkajac w Polsce ignorowac komponenty strategiczne o znaczeniu globalnym. To juz powinien byc nasz lokalny atawizm, wiedza zdobywana wraz z mlekiem matki.

I jeszcze jedno - cos, co wyjasnia bolesne skargi, m.in. Leppera i innych przywódców zwiazkowych, choc nie tylko ich. Saturn przelomu wieków, a raczej ostatnich dwóch lat go poprzedzajacych, to energetyka jego kwadratury z Ksiezycem 966 r., zas mówiac po ludzku, wyraznie zaznaczona energetycznie i pojawiajaca sie, raz na ponad 7 lat w tym ukladzie wyrazna kolizja miedzy interesem wladz (Sa­turn) i ludzi pracy (Ksie­zyc), wystepujaca w postaci silnego dysonansu relacyjnego miedzy nimi. To zatem kolejny istotny, a zarazem nieunikniony (i takze kosmiczny) komponent naszego rozwoju, niezaleznie od tego, czy sie to komus podoba czy tez nie.

Jednakze sam komponent nie mówi nam nic o sposobie i stopniu jakosci jego intensywnosci. Sugeruje tylko klase rozwiazan, a reszta wyraznie nalezy juz do nas. Dlatego tez nieustannie podkreslam probabilistyczno-deterministyczny, a nie wrózebny charakter kosmicznych wyznaczników. Nawiasem mówiac zastanawiam sie notabene czy nie taka sama jest w istocie swej ingerencja boska, dajaca przeciez czlowiekowi, a nawet ludzkosci, szanse - i to kilkakrotnie - unikniecia np. zaglady, jednak za cene porzucenia zlych wzorców. Inna wszak sprawa, czy w ogóle oryginalnie wkodowano w nia takie wlasnie rozwiazanie, zakladajace przeciez gleboka zmiane ludzkiej natury, czego dotychczas nie udalo sie osiagnac. Lepiej wiec nie zanurzajmy sie zbytnio w te problematyke.

Saturn w Byku to takze problemy z rolnictwem. Trudno ich we wspólczesnej Polsce nie zauwazyc, ale obiektywnym trudnosciom i klopotom wynikajacym z nadmiernego i osiaganego kosztem polskiego chlopa zblizania sie do Europy wciaz przeciez jeszcze, w duzej czesci kraju, towarzyszy postrzeganie przez chlopa panstwa jako wielkiego PGR-u, który i pomaga i zarazem kompleksowo rozwiazuje ich problemy, niezaleznie od jakosci swiadczonej pracy. Tego aspektu nie wolno nie zauwazyc, bowiem Saturn wymaga trzezwej oceny i zweryfikuje wszystko na pierwszej swej do Slonca kwadraturze, za siedem i pól roku, a wiec w roku 2005. Date te juz dzisiaj polecam ku rozwadze kompetentnym osobom, odpowiedzialnym za gospodarke rolna: Saturn pozostanie w Byku do wiosny 2001 r. i mysle, ze wtedy skumuluje sie równiez wiele nierozwiazanych spraw chlopskich, przy czym problemem na nastepne dwa lata bedzie otwarcie nowych kanalów komunikacji z ta liczna - moze nawet zbyt liczna w nowoczesnym (?) panstwie - kategoria ludnosci. Tymczasem tranzytujacy Uran podchodzi pod urodzeniowe Slonce Tadeusza Kosciuszki, ale o tym zainteresowani nic raczej nie wiedza, a dziala tu jungowska nieswiadomosc zbiorowa.

Z Neptunem jak zwykle sprawa jest najtrudniejsza. Ale rzadko tez dzialal on tak silnie w historii Polski jak obecnie, tworzac w tranzycie (raz na ponad 80 lat) kwadrature do pozycji Slonca 966 r., co natychmiast wywoluje z jednej strony problemy sluzby zdrowia, z drugiej zas wyjatkowe manipulacje i ukryte dzialania na takich nawet odcinkach pracy sluzb specjalnych, które bezwzglednie powinny byc niejawne i wylaczone z narodowej dyskusji, a raczej polskiego „mag­la”, jako ze prawie nikt z dyskutujacych, zgodnie z natura Neptuna, tak naprawde nie posiada wystarczajacej informacji, by wiedziec na pewno, o czym mówi i jak rzeczy sie maja.

Neptun trzyma „w sza­chu” energetyke Polski od polowy 1997 roku, po caly prawie rok 1999, ale skutki balamutnie rozumianych w tym czasie procesów i zdarzen odczuwac bedziemy jeszcze przez wiele lat! My wszyscy, jako pacjenci sluzby zdrowia, a nie tylko odpowiadajacy najbardziej jego energiom lekarze anestezjolodzy (co dla wielu bylo wielkim zaskoczeniem) i pielegniarki (tez, choc juz mniejszym), które najszybciej poznaly uludna moc Neptuna, nie otrzymujac tego, co wprost im obiecano.

Na koniec nieco wieksza dawka optymizmu. Tranzytujacy Pluton, wywolujacy zwykle najglebsze przeksztalcenia „prze­szedl” opozycja przez Slonce Polski z poczatkiem lat osiemdziesiatych, wywolujac, o czym nieraz wspominalem, historyczne zmiany. Jego obecne tranzyty teraz i w niedalekiej przyszlosci niczym specjalnym juz nie groza i nie zapowiadaja lokalnego „kon­ca swiata”. Przeciwnie: zblizajac sie do trygonu na ascendent, w najblizszych latach powinien Pluton powodowac dalsze glebokie, ale juz mniej gwaltowne przeksztalcenia sedna Polskosci i samego panstwa polskiego (chy­ba, ze pojawia sie wspomniane wczesniej klopoty uranowej natury, wynikajace z kwadratur Urana z kolejnymi, listopadowymi, niepodleglosciowymi poczynaniami z 1918 r.). Przebywajac tranzytem w V sektorze kosmogramu Polski (w naturalnym ukladzie odpowiadajacym fazie Lwa), gwarantuje Pluton w najblizszych latach zajmowanie sie szeroko rozumianymi problemami dzieci, potomstwa, itp. Wyjasnia tez wzrastajacy „amok” na punkcie narodowego hazardu w telekonkursach, gwarantujacych wysoka wygrana i nieco przy tym slawy (zaz­drosc sasiadów i rodziny tez nie jest tu do pogardzenia). Mówiac bardziej serio, zblizajacy sie w najblizszych latach harmonijny trygon Plutona z ascendentem kosmogramu Polski pozwala nam nie tylko przetrwac, ale byc moze, jak to widzial przed smiercia ojciec Klimuszko, wzniesc sie wyzej, jesli tylko sami nie zaprzepascimy wlasnych szans, co powtarzam do znudzenia nawet w tak optymistycznym fragmencie naszych rozwazan.

Czy ciagle musza dzwieczec nam w uszach slowa pawiem narodów jestes i papuga, wielkim jestesmy narodem, lecz spoleczenstwem zadnym i inne podobne okreslenia? Pamietajmy, ze progresywne Slonce 966 r. „wy­cho­dzi” wlasnie z fazy Wodnika (jest w jego ostatniej dwadzie) Koziorozca, a potem na 30 lat przechodzi do fazy Ryb. Mamy wybór: „Dziew­czyn­ka z zapalkami”, „Ham­let” i „Jean Valjean”.

Jesli kiedykolwiek Polska naszych marzen moglaby byc w naszym zasiegu, to dzisiaj, a nie kiedy indziej. Mozemy demonstrowac, protestowac, obmawiac, zazdroscic i pienic sie, czyli byc Polakami, ale mozemy przy tym byc kims wiecej, bo nie jestesmy skazani wciaz na te sama, kosmiczno-historyczna karme. Skoro Kosmos nieustannie sie zmienia, oferujac nowe mozliwosci, to czy my, mimo zakodowanego gdzies konserwatyzmu i niecheci do zmian (nie mylic z tumultem rodzacym niespodziewane, a czasem przez nikogo niechciane rezultaty), potrafimy pchnac nasza narodowa historie na nowe tory? Nie umiem na to pytanie odpowiedziec, gdyz zmiany te zaleza od nas wszystkich i o tej dobrze znanej prawdzie, jako pokorny sluga Kosmosu, raz jeszcze donosze.

I tyle! Dla jednych to zbyt malo, dla innych zas czasem taka porcja, ze rozumem objac trudno. W swoich drukowanych od wielu miesiecy esejach, po raz pierwszy w naszej historiozofii - powaznie traktujac Czytelnika - usilowalem wylozyc sprawy skomplikowane w sposób w miare przystepny. Wielkie wiec podziekowania Wam za czytelnicza cierpliwosc, a redakcji z jej szefem na czele za mozliwosc wydrukowania publikacji, po raz pierwszy ukazujacej, wprawdzie bardzo zlozona, ale za to nader prawdziwa kosmiczna nature Polski i Polskosci.

Swiat nasz dzisiaj jest nadal nieznany, ale Nieznany Swiat coraz bardziej znany. Raz jeszcze wiec dziekuje, ze to wlasnie na jego lamach moglem wraz z Panstwem zglebiac to, co - mniej lub bardziej zgodnie - okresla sie od wieków mianem Polskosci.

Niepowtarzalna Rzeczpospolita 3/2000

Jedna z lacinskich sentencji powiada: Rem actam agere, co sprowadza sie do tego, by rzecz ukonczona wciaz rozpoczynac na nowo. Takie postawienie sprawy lezy bowiem u podloza wszelkiej cyklicznosci procesów i zjawisk. Jedni wiec spodziewaja sie dalszej kontynuacji polskiego cyklu i usilnie o to prosza, inni zas przypominaja, ze historia kolem sie toczy (czyz to zreszta nie to samo, tylko inaczej powiedziane?).

Wszystko, co najwazniejsze w tym temacie - by uzyc tu ulubionego powiedzenia naszego bylego prezydenta - juz zaakcentowalem i jesli wyciagnac z tego prawidlowe wnioski nic, co sie przydarzy nas nie zadziwi, bowiem nic tak naprawde nowego wydarzyc sie nie moze. Wiekszosc czytelników jednak nostalgicznie przyznaje, ze gdy niekonwencjonalnie patrzymy na rzeczywistosc, latwo narazamy sie na bardziej lub mniej uzasadnione narzekania, trudniej na pochwaly.

Tym bardziej - mówia - ze jeszcze sie przeciez taki nie urodzil, co by wszystkim dogodzil. Ta ostatnia z kolei paremia, o dlugim rodowodzie, przynajmniej w odniesieniu do naszego kraju i jego mieszkanców byla, jest i bedzie zawsze aktualna.

Nie nalezy wiec dziwic sie, ze cykl esejów o Polsce i jej kosmicznej karmie jest róznie odbierany. Z tym sie liczylem i nadal godze, bo nawet jesli akurat Czytelników „NS” nie ksztaltuja kretynskie i demontujace nasz naród programy, konkursy i rozrywka (?!) w TV, podsuwane „na okraglo” odbiorcom i ogladane przez wiekszosc Polaków, to myslaca mniejszosc i tak ma znacznie ograniczone mozliwosci dostepu do mniej konwencjonalnej wiedzy. Jesli nic sie w tej sferze nie zrobi (cho­ciaz­by w sensie przeobrazenia - nie cenzury - profilu telewizyjnej konsumpcji), to juz niedlugo straci ona racje bytu, nie mówiac o szansie wspólksztaltowania kulturowego oblicza kraju. To zas urzeczywistni bieg historii zaprezentowany przed wielu dziesiecioleciami w ksiazkach Wellsa Wehikul czasu i Lema Kongres futurologiczny, o czym „tra­bie” na swoich zajeciach od z góra dwudziestu lat.

Wszelako nie trzeba byc Nostradamusem i pisac symbolicznym rebusem zywcem z kosmosu czerpanym, co ów czynil w swych „Cen­tu­riach”, donoszac o losach swiata, by pewna grupa Czytelników odczytywala z moich tekstów to, co chciala, zaraz potem wyglaszajac krancowe oceny i sady.

Te zas, zwykle ze soba sprzeczne, a i niespójne wewnetrznie, najczesciej docieraly do mnie w pierwszej kolejnosci, odbierajac niekiedy chec dalszego zglebiania problemu i rodzily gorzkie, jak u Norwida, refleksje (z takimi tez chyba glosami najpredzej zapoznawala sie redakcja).

Dobrze jednak, iz wiekszosci stalych Czytelników „Nie­zna­ne­go Swiata” wystarczylo i cierpliwosci i wiedzy, by spokojnie przemyslec calosc materialu skladajacego sie na cykl o kosmicznych uwarunkowaniach polskich losów. Dlatego tez najlepszym sprawdzianem sensu tego, co pisalem, bywaly dyskusje, wyjasnienia i uzupelnienia dokonywane na moich kursach, seminariach i szkolach, na które wciaz cieplo zapraszam. Obok bowiem moich corocznych spotkan z Czytelnikami (mam nadzieje, ze redakcja „NS” podtrzyma ten zwyczaj), one to wlasnie stanowia najlepsze forum do dalszej, poglebionej wymiany pogladów na te tematy.

Przeciez my, Polacy, zawsze bylismy w goracej wodzie kapani, nie tylko podczas zajazdu na Soplicowo (haj­da na Soplice), zgrabnie ukazujacego nasze niezbywalne cechy kosmicznej polskosci. Czesto mówi sie o polskim Piekle i, rozgladajac sie wokól, wszyscy wiemy jak ono wyglada, ja zas zastanawiam sie czasami, jakby wygladal polski Kosmos.

I oto nagle, uparcie szturmuje ma pamiec i zaczyna panoszyc sie w niej zapomniany juz tekst sprzed kilkunastu, a raczej kilkudziesieciu lat, gdym sie jeszcze kosmoekologia kultury i narodowymi archetypami Zodiaku nie paral, satyrycznego wiersza Mariana Zaluckiego. Wiem, ze nie jestesmy miesiecznikiem poetyckim, ale z poczatkiem drugiej setki (!) mych esejów, z niemalym trudem i bólem przez wiele nocy pisanych i potem wielokrotnie udoskonalanych, spójrzmy, dla odmiany, choc raz nieco z humorem, na nasze narodowe przypadlosci, powtarzajac w slad za Zaluckim:

Swiat mi sie calkiem nie podoba, w kosmosie gospodarka do kitu

gwiazdy sie pala przez okragla dobe, nawet w godzinie szczytu.

Na Marsa namawiaja polec, lecz któz by glowe pchal pod nóz.

Na Mlecznej Drodze pewnie gololedz, bo znów nie posypal Aniol Stróz.

Burzliwe piatki, mokre sierpnie, slowem gdzie spojrze, pelno wad,

lecz na mysl jedna skóra az cierpnie,

co by to bylo, co by to bylo, gdyby tak Polak stworzyl swiat.

Gdyby tak Polak trafem jakims, nasz rodak z wasem w ksztalcie wiechcia,

lub gdyby sam Bóg byl Polakiem, nie, tego nawet Bóg by nie chcial.

Po prostu przed miliardem lat, gdyby bieg rzeczy zmianie ulegl

i gdyby Polak stworzyl swiat, o rany Julek.

Kula nie bylaby ta Ziemia, nie kula bylby Ksiezyc blady,

Szescianem? Nie wiem. Jedno wiem, bez kantów nie daloby rady.

Spitsbergen bylby gdzie Kalkuta. Alpy na glowie stalyby,

Wlochy by pewnie mialy ksztalt buta, ale o numer za maly.

Tylko, gdzie Polska, plynelaby wartko szeroka Wisla z czerwona kartka.

Nad nia cytryny szumialyby z cicha, na kazdej galazce zagrycha.

A gdyby juz byla gotowa ta rzeka, Polak by chyba dluzej nie zwlekal

i chyba, wreszcie, cieszcie sie, cieszcie, wzial do stworzenia czlowieka.

Nie powiem, jak bysmy wygladali, zbyt duzo doroslych na sali.

To nawet glupstwo juz, ze Adam pomieszalby sie z Ewa,

bo i tak, zapewniam, co wazniejsze poszloby na lewo.

Tyle, ze w bezholowiu cial, przypadek zrzadzilby laskawie,

ze przez pomylke moze bym mial plecy nie tu, lecz w Warszawie.

Moje zas plecy (i reszta) rezyduja skromnie w podlódzkich lasach, gdzie nielatwo mnie odnalezc. Moze dzieki temu udalo mi sie, za dotychczas prezentowane eseje, uniknac losu Nostradamusa, który mimo kodowania swych tekstów, wciaz byl narazany na niewybredne szykany srodowiska, dla jakiego zreszta tak wiele uczynil. Dodam, ze dotad, na szczescie, w rejonie, gdzie mieszkam, nie wiedza czym sie zajmuje, choc niektóre listowne (strasz­ne, zapewniam, i nie majace tez nic wspólnego z gloszonym milosierdziem) grozby kierowane pod moim adresem nie sa szczególnie odkrywcze, obiecujac kary zaczerpniete z pewnej znanej, choc dawno juz upadlej instytucji sredniowiecznej Europy.

Podczas wiec, gdy jedni odsadzaja mnie od czci lub odczytuja z tego, co pisze, losy Polski w najczarniejszych barwach (choc nie taka byla moja intencja i nie taka tresc publikacji), inni dziekuja za to przede wszystkim, ze wymuszam inne spojrzenie na Polske i jej mieszkanców. Jeszcze inni w tym, co przedstawiam, widza manifest pelnej wiary w niebianska przyszlosc naszego narodu gotowana nam, a jakze, takze z woli Niebios (ko­niecz­nie), pomimo naszych usilnych staran, by wszystko zniweczyc.

Przypomina mi sie wiec w licznych listach (na szczescie kierowanych juz bezposrednio do mnie i nie obciazajacych redakcji), ze ojciec Klimuszko powiadal przed smiercia, iz w przyszlosci tylko w Polsce chcialby zyc. Sa i tacy, którzy narzekaja na trudnosci w zrozumieniu bardziej fachowego slownictwa, jakim sie posluguje. Z drugiej zas strony jest wiele tez kasliwych uwag, ze wciaz traktuje Czytelników jak dzieci. Ci ostatni korespondenci pytaja, kiedy wreszcie zaczne pisac jezykiem hermetycznym, do czego zostalem powolany, skoro - tak uwazaja - nasze pismo jest jednym z bardzo nielicznych w Polsce, nadajacych sie do tego celu, gdyz dopiero wtedy, ich zdaniem, tekst staje sie klarowny i jasny (zga­dzam sie). Jesli ktos jest - argumentuja dalej - entuzjasta chemii, to do tekstów o niej traktujacych przystepuje z jakas przeciez, przynajmniej podstawowa znajomoscia tablicy Mendelejewa. Bez niej ani rusz (tez prawda) i chemicy, piszacy swe teksty nie uginaja sie pod presja profanów, gdyz chemia zatraca wtedy swe indywidualne cechy, wyrózniajace ja wsród innych systemów wiedzy. Dlaczego wiec w hermetyce ma byc inaczej, skoro do jej zglebiania zawsze trzeba bylo najpierw dojrzec, a potem jeszcze sporo sie natrudzic; bardziej niz przy jakiejkolwiek dyscyplinie konwencjonalnej wiedzy.

Porzucmy jednak te rozwazania i po raz ostatni (na wieksza kosmiczna chwile) podsumujmy to, co mówilem o Polsce, bez której swiat - przyznajmy - bylby znacznie ubozszy i nudniejszy, bo do dzis nie wiedzianoby pewnie, jak jest naprawde ze Sloncem i Ziemia (Ko­per­nik), ani tez nie rozumiano swiata radioaktywnych pierwiastków (M. C. Sklodowska), nie wspominajac juz o spoganieniu Wiednia i Europy (Jan III Sobieski), bolszewizacji Europy („cud” nad Wisla w 1920 r.) i dreptaniu w miejscu (czy­li cofaniu sie) calej Europy Wschodniej, bez gdanskiego zrywu 1980 r.

Widzicie Panstwo, jak juz blisko stad do typowo polskiej megalomanii?

A moze to jednak historyczne fakty? OK.! Krzyknijmy wiec zgodnie: „Niech nam zyje i rozkwita, niepowtarzalna Rzeczpospolita.” Oj, niepowtarzalna!

Poczatek zmian i nowe wyzwania 4/2000

Polska to nieustanne zmaganie sie glorii i chwaly (as­cen­dent Lwa) z tradycyjnym uporem Byka (Slo­nce z historycznymi postaciami i datami), to swietlane wizje Strzelca i sny o potedze oraz chrzescijanskie przedmurze Europy, migracje i religijna aktywnosc, skorpioniaste mroki nie tylko naszej historii, ale i osobistego wnetrza kazdego z Polaków zawsze otwartego na malkontentyzm - oraz zgryzliwe utyskiwanie. Nieprzypadkowo pokazujemy nieustannie swiatu pomniki naszego narodowego umeczenia (mar­ty­ro­lo­gii), a cmentarze i zaduszkowe swiatla rozswietlaja luna niebo nad Polska w pierwszolistopadowy wieczór, jak nigdzie w Europie. To kwadratura Slonca z Ascendentem i Ksiezycem w Wodniku, a wiec bunt przeciw kazdej wladzy i poczucie niczym nieskrepowanej wolnosci kazdego Polaka, „li­be­rum veto”. Wreszcie haslo Za wolnosc nasza i wasza, to „na­po­leo­niki” naszej historii i tenze Napoleon - zbrodniarz Europy (to nie moja opinia, lecz powszechnie ugruntowana poza Polska), obecny w naszym hymnie narodowym zamiast rodzimych królów (mlo­dziez pomysli, ze ci ostatni byli, byc moze, tylko wirtualni). To takze koniunkcja Urana z Neptunem (gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania, a religijnosc i swieckosc ciagle znajduja sie w spolecznej i równoleglej ofensywie. Polska to Pluton wreszcie na ascendencie, „gwa­ran­tu­jacy” bardzo burzliwe dzieje naszej piastowskiej gromadki.

Liste te mozna by rozwijac w nieskonczonosc. Bo to przeciez takze nasze fascynacje swiatem (Slon­ce w IX sektorze: co zagraniczne, zawsze lepsze, lacznie z jezykiem francuskim elit krajowych przez spora polac historii), wreszcie i polski papiez, który usiluje laczyc religie, kto wie, czy nie lamiac w ten sposób nadana nam (na­rzu­co­na, nakazana?) bardzo dawno temu kulturowo (je­zyk/pis­mo) - religijna odrebnosc (prze­ciez jaskiniowcy, na mily Bóg, nie wymyslili dziesiatków tysiecy symbolicznych i spójnych ze soba znaków, w dodatku odrebnych dla Chin, Japonii, panstw arabskich, wreszcie cyrylicy, alfabetu lacinskiego i wielu innych, które z trudem opanowuja dzisiaj w calosci nawet tegie, uniwersyteckie umysly, powiazane urodzeniowo z tymi obszarami kultury).

Logika mówi jedno, a niepokój wywolany tym, ze nie znamy nawet „kon­trol­ne­go pakietu” prawdy jest irytujacy. Ale, jesli istnieja cywilne osoby w USA (nie prezydent, bo on jest marionetka, choc niewielu to pojmuje) lub gdzie indziej, które wiedza cos wiecej o planach „onych z kosmosu” wzgledem nas, to równie dobrze papiez moze cos wiedziec wiecej o inzynierii genetycznej i mutacjach, czego jednak nie moze ujawnic. Skoro nie ujawnia sie III przepowiedni Fatimskiej mimo obligacji w tym zakresie i mimo, ze znaja ja oficjalnie o tym powiadomieni przywódcy mocarstw, a takze tak malo wiemy o jej powiazaniach ze stosownymi do okolicznosci dzialaniami papieza na terenach bylego ZSRR, sprawa moze byc powazniejsza. Nieprzypadkowo zamach, z którego ocalal, mial miejsce w dniu-rocznicy objawien fatimskich, nieprzypadkowa tez byla zwalajaca go z nóg krakowska goraczka, gdy (mi­mo warszawskiego ostrzezenia w postaci plastra na skroni) Jan Pawel II chcial nagle leciec do Armenii (re­zy­gnu­jac z nieplanowanego nawet jeszcze wtedy pobytu w Czestochowie). Byl to zamysl nierozwazny, gdyz zagwarantowanie bezpieczenstwa kanalu powietrznego w ostatniej chwili okazaloby sie niemozliwe. Zwróccie tez prosze uwage, ze po zaniechaniu planu tej wizyty goraczka ustapila, a niewiele godzin potem byly juz zarty o kremówkach, z czkawka jednak po nie odbytym najwiekszym i w pewien sposób sumujacym zycie polskiego papieza spotkaniu na krakowskich Bloniach. Armenczyk, jak wiadomo, zmarl kilka dni pózniej, ale gdyby w zamieszaniu (lub wykorzystujac je) zestrzelono papieski samolot, uruchomilaby sie automatycznie przepowiednia Malachiasza o dwóch jeszcze papiezach (jes­li oczywiscie ma onajakikolwiek sens), ta zas - niezaleznie od tego, czy rozumiemy to czy nie - musi byc skoordynowana z tym, co mówil równiez Nostradamus (ka­tak­lizm w rejonie morza Sródziemnego, o którym wspominalem, zwracajac uwage, ze przyczynic sie moga do niego m.in. zapasy broni biologicznej i bakteriologicznej, zlozone na terenie Iraku lub wulkan Etna, albo jeszcze inna dzialalnosc sejsmiczna, jako i ludzka). To wyjasnia okolicznosci, w których Malachiasz móglby miec cien racji (tym bardziej, ze miejsca na groby dla dalszych papiezy, ponad kontyngent, braklo i przygotowano je dopiero nie tak dawno). Obie zas sygnalizowane tu przepowiednie zejsc sie musza z predykcjami E. Cayce'ego, który przed kilkudziesiecioma laty przewidywal mniej wiecej na obecny okres nieodwracalne zmiany klimatyczne. To, ze mial on racje mówiac o przebiegunowywaniu sie Ziemi, kazdy dzis widzi. Rzecz tylko w tym, od którego momentu przestalismy kontrolowac caly proces (pro­ces, nie klimat, bo tego ostatniego nigdy nie kontrolowalismy!). I tu, naturalnie, opinie moga sie róznic, ale jesli rzady klamia w znacznie mniejszych sprawach, nie widze mozliwosci dotarcia do jakiejkolwiek obiektywnej informacji.

A Polska? zapytacie.

Otóz nie zajmowalbym sie tym wszystkim, gdyby nie fakt, ze niepokoje Nostradamusa, Malachiasza i Cayce'go musza byc zsynchronizowane, by zachwiac strukturami w Europie (nie tylko) i w zwiazku z tym na Pólwyspie Apeninskim takze. Dopiero w takim kontekscie mozemy ujrzec prawdziwe (oby) oblicze tego co, byc moze, mogloby dziac sie w Polsce (przy­szlosc podczas Big Bangu nie zostala jednoznacznie zdeterminowana, przynajmniej nie jesli idzie o Czlowieka, zdumiewa jednak niepoprawienie jego ewidentnie wadliwej konstrukcji, owocujacej w drugim pokoleniu bratobójstwem).

Spójrzcie, prosze, na problem wyrzucenia prarodziców z Raju (zo­staw­my juz ten miecz ognisty, czyzby laserowy) oraz weza owinietego wokól tego drzewa, symbolizujacego nie tyle strukture DNA (to takze), ale przede wszystkim przekazujacego znacznie istotniejsza wtedy informacje o strukturze kosmosu, na której ta pierwsza - jak juz dzis dobrze wiemy - sie wzoruje. Spójrzmy takze na to z punktu widzenia Trumana (film Truman Show), który chce opuscic swój „Raj” i nie wie, co poza nim sie znajduje, a Rezyser-Jahve stara sie mu to uniemozliwic, bo wtedy zawali sie jego wlasny swiat (czy swiat Trumana takze, o tym nic zgola nie wiemy). Wiemy tylko tyle, ze prarodzice przetrwali na zewnatrz z woli/wbrew niej (?), nie zmieniajac sie zbytnio przez kolejne tysiaclecia.

A Polska, zapytacie juz naprawde poirytowani, bo przeciez nie kazdy (by­lo o tym na wstepie) odbiera wszystko na tych samych falach. Po co wiec akurat teraz ta tematyka? Jak to po co? A co ksztaltuje rzeczywistosc i prawo, na dodatek takze naszego kraju? Jezeli narodowy kosmogram ma jakikolwiek sens - a ma - to nasze (nie­wat­pli­we) ofiary przedmurza chrzescijanstwa powinny miec jakis glebszy sens, uznawany przez naród. Inaczej mamy chaos. Stad pytanie o mozliwe scenariusze post malachiaszowsko-cayce'sowsko-nostradamusowskiej przyszlosci. Zimna logika i ekonomiczny punkt widzenia, „pod­lany” ponad tysiacletnia wiara nakazuje wierzyc (wie­rzyc czy wiedziec - oto i dylemat?), ze koniec epoki Ryb, po tak niespodziewanej, polskiej „in­wes­ty­cji” w papiestwo, nie musi byc dalej „ja­lo­wy”.

Lecz tu pojawia sie (nie­co pozorna) dzielaca Polaków „kosc niezgody”. Przeciez w obliczu ewentualnego kataklizmu poludniowej Europy pewne struktury nalezy przeniesc w bezpieczne i stosowne do tego miejsce. Kryterium pierwsze spelniaja dwa miejsca, oba zas - tylko jedno - Lichen. W przeciwnym razie - zgadzam sie z wieloma ludzmi - nie ma usprawiedliwienia dla tej inwestycji, przynajmniej „tu i teraz”. Dlatego nie sadze, by odwiedzenie jej, tak intensywne w czasie ostatniej pielgrzymki, bylo bezcelowe. Na tym szczeblu, juz nic nie jest bezcelowe i wplywa na losy panstwa polskiego, jak kazdego innego, z Watykanem wlacznie. To nie ja wymyslilem powolne wyrastanie mlodych jeszcze pedów, zwiastujacych zupelnie nowa epoke. Kto tego nie widzi, nie slyszal o genetyce, telefonii komórkowej i o wielu innych zjawiskach, juz dzis bezposrednio ksztaltujacych nasze bytowanie, ten zaiste nie wie, na jakim swiecie zyje. A to dopiero poczatek zmian ogarniajacych ludzkosc, których bezkarnie cofnac sie nie da. Mozemy wprawdzie cofnac zegary (nie czas), ale i wtedy oszukujemy samych siebie (no, ale jest to przeciez staly element fazy Ryb).

Polska, ze swym wyjatkowym nagromadzeniem przebogatej energetyki, z olbrzymimi wiec w tych latach szansami stwarzanymi przez tranzytujace planety (Jo­wisz z Saturnem w poblizu Slonca Polskosci z 966 r., Pluton podchodzacy powoli, w ciagu kilku lat, pod trygon do ascendentu tego kosmogramu), konfrontowanymi z mozliwoscia bardzo glebokich i naglych zmian (Uran w opozycji do ascendentu z 966 i kwadrat do Slonca niepodleglosci z 1918 r.) oraz zagrozonymi jednak iluzja „tan­ca Chochola” (Nep­tun w kwadracie do Slonca) nie moze pozostac w marazmie, ani sie oszukiwac. Wiecej mówic nie trzeba, zwlaszcza, ze naród nieprzypadkowo otrzymal w darze i tlumnie konsumowal ostatnia ekranizacje najbardziej ulubionych i cenionych epopei: Ogniem i mieczem oraz Pana Tadeusza. Nasze narodowe Kasandry filmowe, Andrzej Wajda i Jerzy Hofman, jak na Ryby zodiakalne przystalo, czesto przenosily na ekran swiat literackich Ryb (np. Iwaszkiewicza), przy pomocy aktorów reprezentujacych te faze (Da­niel Olbrychski), nie od dzis wiec zwiazali sie z jungowska nieswiadomoscia zbiorowa. Oba dziela ukazaly sie na czas, a obaj rezyserzy zaplacili za to zdrowiem, penetrujac - kazdy inaczej - miesnie, sumienie i dusze narodu. A jesli to komus nie odpowiada, zawsze moze jeszcze potraktowac te filmy jako uosobienie naszej aktywnosci ascendentowego Lwa kosmogramu Polski z 966 r. (Og­niem i mieczem), oraz obraz sarmacji, wzbogacony pieknymi pejzazami przyrody (Pan Tadeusz) i Slonce w Byku w tym samym kosmogramie.

Racje wiec maja Czytelnicy, którzy twierdza, ze tematu narodowego, holistycznego w swej naturze, a wiec obejmujacego calosc problemu, nigdy wyczerpac ani zakonczyc sie nie da. Zarazem slusznosc maja ci, którzy kieruja obecnie swój wzrok ku nowym wyzwaniom. Ja pozostaje w tym, co czynie w zgodzie z kosmosem i wlasnym sumieniem.

Rodacy o sobie 7/2000

Tylko teraz - dopóki wszystko tkwi w Panstwa pamieci - mam szanse na globalna weryfikacje tego wszystkiego, co odnosi sie do archetypów narodowosciowych, szczególnie polskich. Drugiej takiej okazji moge nie miec przez nastepne sto, a moze i tysiac lat.

Chodzi mi o wybrany przez setki tysiecy rodaków, wymarzony przez nich i dlatego majacy autentycznie walory archetypu, calodzienny program TVP który wyemitowano 2 stycznia 2000 r. Uwiarygodnial on - podobnie jak wczesniej na tych lamach przedstawiany panteon Polaków XX w. - kosmiczna Polskosc, a tym samym uwierzytelnial moja kosmoekologie kultury. Potem o Polsce dlugo juz moge milczec, gdyz ziarno zostalo zasiane.

Tu mala uwaga. Szczególnie istotny w wielu szczególach, a i w calosci, tekst z numeru lutowego (2/2000), zostal w subtelny, acz wyrazny sposób nieco oprotestowany przez redakcje, w zakresie Lichenia glównie, czego pojac nijak nie moge. Wszystko bowiem co napisalem, ograniczalo sie do potwierdzanego w pelni przez fakty niespodziewanego podwyzszenia statusu tej malenkiej wioseczki, jedynej w Polsce, a zapewne i w Europie, posiadajacej w swych granicach nie tylko zaskakujaco ogomniasta bazylike, ale i czterogwiazdkowy hotel (!). Jedynym racjonalnym uzasadnieniem dla tego rodzaju - przyznajmy - ponadprzecietnego przedsiewziecia byloby jego bardzo specyficzne wykorzystanie, ale to przeciez zaledwie hipotetyczna alternatywa. Wprawdzie zdecydowana wiekszosc mych ocen dotychczas sprawdzala sie, jak chocby ostatnio, w odniesieniu do zwiekszajacej sie ekspansji kapitalu niemieckiego w Polsce (rych­ly casus Banku Gdanskiego), krótko przeciez po przeniesieniu stolicy Niemiec do Berlina, a wiec do Prus, gdy skorpioniasty Pluton znalazl sie w Strzelcu. W poprzednich swych pobytach w Strzelcu (raz na 250 lat), oznaczal on odpowiednio powstanie Prus i, w cyklu nastepnym, dokonanie przez nie rozbioru Polski. Ja zas od dawna na zajeciach rwalem wlosy - no, ich resztki - obawiajac sie tego, co w sposób ewidentny coraz silniej sie manifestuje, zwlaszcza ze Gdansk zawsze byl papierkiem lakmusowym stopnia zlozonosci stosunków polsko-niemieckich.

Dla zaistnienia mozliwosci zaledwie awansu Lichenia potrzeba równoleglego mniej wiecej w czasie spelnienia sie przepowiedni. Chodzi o E. Cayce'go, odnosnie zmian klimatu (cze­go wstepne manifestacje juz odczuwamy), Malachiasza mówiacej o dwóch jeszcze tylko papiezach (z tym trzeba nieco poczekac, zatem nie nadszedl jeszcze wlasciwy czas) i Nostradamusa, wedle którego basen Morza Sródziemnego, a wiec i Rzym (Wa­ty­kan), móglby byc, z róznych zreszta przyczyn - ekologicznych, klimatycznych czy postmilitarnych (o czym pisalem wczesniej) - takze powaznie zagrozony. Oczywiscie wszyscy trzej prorocy moga sie mylic, bledne wnioski moge wyciagac i ja, a redakcja moze miec racje, z czego bym sie nawet ucieszyl, bo Polska przez wieki dosc juz zaznala nadzwyczajnych wydarzen, które zazwyczaj komplikowaly nasza historie. Tylko jak mi (re­dak­cja, nie Nostradamus) wynagrodzi straty moralne, gdy okaze sie, ze mialem racje? (Od­po­wia­da­my pytaniem na pytanie: czy wszelki obieg pogladów, nawet gdy zaznaczaja sie w nim róznice zdan, jak w tym przypadku, mozna utozsamiac z jakimikolwiek stratami moralnymi? - przyp. redaktora naczelnego NS).

I jeszcze jedno. Akcentowanie w nocie redakcji swej dezaprobaty wobec organizacyjnego balaganu przy wprowadzaniu reform w kraju, wymuszanych zreszta cyklami planet (o czym tez bylo) jest jak najsluszniejsze, ale i ja o tym przeciez caly czas pisalem, co latwo wychwycic, znajac chociazby elementarne relacje astrologiczne. Jeden z fragmentów mego tekstu omawial kwadrature tranzytujacego Neptuna do Slonca kosmogramu Polski z 966 r., która - poza specyficznym i doprawdy kosmicznym balaganem w sluzbie zdrowia (oraz w sluzbach specjalnych, lacznie z lustracja) plus strajkami anestezjologów i pielegniarek (sta­no­wia­cych w swej masie archetypowa esencje XII-go, a wiec neptunowego sektora kazdego kosmogramu) oznacza tez generalna dezorganizacje i degrengolade wszelkich panstwowych struktur. Wszak Slonce to archetyp wladzy, a Slonce Polski 966 znajduje sie wysoko, tuz przy Saturnowym (struk­tu­ra) MC. To podstawowy alfabet astrologii i dobrze zna go wiekszosc stalych Czytelników NS, którzy kiedykolwiek, choc troche, zetkneli sie z profesjonalna astrologia i kosmobiologia. Ja zas, kazdemu kto zechce, od kilkudziesieciu juz lat pomagam go opanowac.

Notka redakcji uruchomila nutke polemiki, pierwsza od bardzo wielu lat z mojej strony, bo na poprzednia notke, sprzed lat, nie zareagowalem, sadzac wtedy, iz merytoryczne wyjasnienia moga wciaz jeszcze byc niezrozumiale dla laika. Dzis sie to nieco zmienilo, tych ostatnich jakby mniej, a ówczesna uwaga redakcji dotyczyla Mandali Hipnozy, arcywaznego tekstu, pozwalajacego zrozumiec podstawy dynamicznego Zodiaku, o którym wtedy nikt jeszcze w swiecie nie mówil.

To juz nieodwolalnie koniec dygresji, a na swe usprawiedliwienie mam tylko to, ze przez caly czas mówilismy o najbardziej zywotnych sprawach dla Polski, niezaleznie od - mam taka nadzieje - wlasnych sympatii badz antypatii politycznych i religijnych, nie wdajac sie przy tym w jakakolwiek ocene naszkicowanych procesów i zjawisk, co umozliwia forum wymiany mysli, jakim jest NS. Warto wszakze pamietac, ze wspólczesna astrologia humanistyczna i kosmoekologia kultury to nie prymitywne, tygodniowe, miesieczne lub roczne wieszczenie z gwiazd, lecz podstawa zrozumienia sensu egzystencji kazdego z nas, a i charakterystyki czasów, w których przyszlo nam zyc.

Wrócmy teraz do naszego podstawowego watku rozwazan. Esencja Polskosci (po­twier­dzo­na fenomenalnie przez wybór najbardziej zasluzonych Polaków XX w., w którym pierwszych kilkanascie nazwisk, w sensie zupelnie doslownym, reprezentowalo energie kosmiczne naszego narodowego kosmogramu) ujawnia sie zawsze (choc to i tak wielkie uproszczenie) znacznym zaakcentowaniem czterech zodiakalnych faz rozwoju, zyrowanych historycznymi i zarazem najwazniejszymi dla naszego kraju datami narodzenia najbardziej zasluzonych Polaków, ksztaltujacymi niemal bez reszty nasza historie.

I otóz 2 stycznia 2000 roku przez caly dzien pokazywano w polskiej telewizji publicznej wiele o nas mówiace, trzy najbardziej pozadane i przez nas samych wybrane, zwycieskie audycje w kategoriach: wydarzen, sportu, programów rozrywkowych, filmu, dramatu oraz komedii filmowych. Wyselekcjonowane przez cwierc miliona rodaków stanowily one narodowej tozsamosci jedyny w swoim rodzaju POLAKÓW PORTRET WLASNY: swoisty rejestr naszych zalet, slabostek, marzen, a i kompleksów zarazem, bedacy tak naprawde odbiciem Kosmicznej Polskosci, choc wyborcy nic przeciez o niej nie wiedzieli. Wybrane przez widzów filmy i programy ukazuja takze w pigulce cale nasze, ponad tysiacletnie kulturowe dziedzictwo, nie tylko to telewizyjne. W takim zas ujeciu, doprawdy, niewiele da sie ukryc i jeszcze mniej przemycic udawanych, czesto równiez chwilowych (a wiec z gruntu nieprawdziwych) zachowan i sadów.

Wsród wydarzen uwage Polaków najbardziej przykulo ladowanie Armstronga (uro­dze­nio­wy Lew) i Aldrina (Wod­nik) na Ksiezycu w lipcu 1969 r., a wiec w fazie Raka patronujacej Stanom Zjednoczonym. Uznalismy je za bardziej interesujace niz cokolwiek, co wydarzylo sie w kraju. To zrozumiale, jako ze polskie Slonce z 966 r. okupuje IX sektor kosmogramu, zwiazany ze Strzelcem (to takze ascendent USA), a wiec ekspansja swiadomosci, z zagranica i dalekimi podrózami oraz religia. Historycznie rzecz biorac sa to nasze bardzo czeste migracje, a takze - z drugiej strony patrzac - specyficznie pojmowana religijnosc i, co oczywiste, polski papiez. W pelni zrozumiale jest wiec drugie i trzecie miejsce, przyznane odpowiednio papieskiej wizycie w Wadowicach w 1999 r. i homilii wygloszonej przez Ojca Swietego na Placu Zwyciestwa w Warszawie, w czasie swej pierwszej wizyty w kraju, w 1979 r.

Wiekszosc z nas dobrze pamieta - jako ze papieskie Wadowice byly niedawno - iz chory jeszcze poprzedniego dnia papiez (co uniemozliwilo mu wyjazd do Armenii i tym samym byc moze ocalilo zycie, przesuwajac termin ewentualnej materializacji przepowiedni Malachiasza) majacy urodzeniowa charakterystyke energetyki chrztu Polski z 966 r., a wiec Slonce w Byku i ascendent w Lwie, tam wlasnie blysnal na scenie (Lew), tryskal humorem i konsumpcyjnymi wspomnieniami kremówek (Byk). Nic dziwnego, ze naród niemal oszalal z zachwytu, bowiem od czasów rzymskich ludowi zawsze szlo glównie o panem et circenses, czyli o chleb i igrzyska. Zgromadzeni w Wadowicach reagowali zupelnie jak Rzymianie oczekujacy chleba i igrzysk, czemu trudno sie dziwic, skoro papiez i naród, z którego pochodzi, maja wspólna, byczo-lwiasta nature, nadana przez kosmos. Wizyty w Wadowicach swiat nie odnotowal, jako ze miala ona swojskawo-polski charakter. Podobnie bylo ze znacznie wazniejsza homilia w Warszawie na Placu Zwyciestwa. Stalo sie tak dlatego, ze niewielu Polaków, nie wspominajac juz i o zagranicy, pojmowalo jej wysoce prorocza tresc. Wszystko sprowadzalo sie wtedy do jednego zawolania, o wyraznie byczo-strzelcowato-skorpioniastym charakterze: Niech Duch Swiety (Strze­lec) odnowi (Skor­pion) oblicze ziemi, tej ziemi (Byk), przekazane nam na rok przed historycznym fenomenem „So­li­dar­nos­ci” i najwieksza pokojowa transformacja (Skor­pion) narodów (!) w calej dotychczasowej historii ludzkosci (sic!).Teraz musze nawiazac do pewnej historycznej wypowiedzi wielkiej amerykanskiej jasnowidzki J. Dixon (tej m.in. od Kennedy'ego, którego intensywnie, acz bezskutecznie usilowala przestrzec przed grozaca mu smiercia), wydrukowanej w 1979 r. (!). Pytana o dekade lat osiemdziesiatych, Dixon rozpoczela od tego, ze to Jan Pawel zasial ziarno, które przyniesie takie zmiany, jakich swiat jeszcze nie widzial. Inne wydarzenia w telewizyjnym plebiscycie, niekiedy wazne, ale nie wspólgrajace z Kosmiczna Polskoscia pozostaly daleko w tyle. Odnotujmy jedynie, ze nieczesto ktos spelnia nasze marzenia, ale marzenia spoleczenstwa, które zgodnie z jungowska nieswiadomoscia zbiorowa manifestuja sie w sferze kultury i pozostaja w dodatku w zgodzie z kosmobiologiczna charakterystyka Polskosci, wynikajaca z energetyki kosmosu, ujetej momentem chrztu Polski w 966 r., - sa niezwykle wazne. Dzieje sie tak, mimo ze jednostki tworzace to spoleczenstwo nic zgola nie wiedza o niezbywalnym historycznie, ponadczasowym sensie takiej charakterystyki. Oto kolejna porcja tego, co tworzy Kosmiczny Garnitur Polski.

Zawsze góra 8/2000

Przez chwile zajmijmy sie sportem. Zloty Fortuna - dziewiate miejsce w plebiscycie widzów telewizji - zaprzepascil fuksa, a wiec zebral niewiele glosów. Ósme miejsce zajeli zloty Szurkowski i srebrny Szozda. Obaj kolarze zgodnie ze soba wspólpracowali, zamiast sie spierac, rywalizowac, a nawet zwalczac. W rezultacie powialo lekka nuda i przy slabo zaznaczonym w kosmogramie Polski elemencie wspólpracy - ocena ich wyczynu nie byla tak wysoka, jak na to zaslugiwali.

Zloto siatkarzy (Mon­treal'76), którzy pokonali Rosjan w bezprecedensowym, wielogodzinnym pojedynku, na gesto zaludnionych, poznanskich Winogradach - i mysle, ze nie tylko tam - bladym switem (by­la 5 rano), spowodowalo potezny ryk uniesienia, radosci i ulgi, tym bardziej, ze Polacy wygrali wlasnie z ZSRR (sil­ny pas Skorpiona, w opozycji do polskiego Slonca z 966 r. i kwadraturze do naszego lwiastego ascendentu). Zespolowy kunszt powinien plasowac ich jeszcze wyzej, ale luke te wypelnili pilkarze, mimo ze na mistrzostwach swiata przegrali o zloto z Niemcami - drugim naszym, historycznie bolesnym niekiedy sasiadem i rywalem. Niekwestionowane zwyciestwo gestu Kozakiewicza (uro­dze­nio­wy Strzelec), to bardzo polskie podejscie do sprawy, bowiem, tylko o chwile pózniejszego, towarzyszacego medalowi, jego rekordu swiata nikt juz prawie nie pamieta. Chodzilo wiec o to, ze my (Lwy) jestesmy zawsze góra, a inni to widza, szczególnie ze zamanifestowalismy to za granica i wobec silniejszego „Wiel­kie­go Brata”, przy bardzo (licz­ne gwizdy na trybunach w Moskwie) niesprzyjajacych warunkach (Strze­lec i Skorpion).

Z kolei rozrywka - wiadomo - zwiazana jest z poczuciem humoru. Znamy mniej wiecej humor Brytyjczyków i Francuzów, ale jak ma sie on do polskiego? Pomijam tu miejsca od 12 do 7 na telewizyjnej liscie. Punktowane szóste zajeli Starsi Panowie Dwaj i w kraju o naszej charakterystyce kosmicznej w glosowaniu powszechnym, a nie tylko z udzialem elit, trudno byloby uzyskac wyzsza lokate.

Miejsce piate zajal Kabaret pod Egida. Jego leader, urodzeniowy Byk, Jan Pietrzak, wslawil sie odwaznym wystepem w przededniu stanu wojennego, niemilosiernie szydzac z wladzy. Dobrze jednak wiedzial, ze dzieki odpowiednio wysokim koligacjom rodzinnym bezpiecznie opusci w ostatnim momencie kraj, pozostawiajac nam wprawdzie piosenke Zeby Polska byla Polska, której jednak sam nie zaspiewal, nawet podczas pamietnego koncertu swiatowej solidarnosci z Polska, mimo iz przebywal w tym czasie w Stanach Zjednoczonych, a wiec na terenie organizatora tej imprezy. Pietrzak „za­slu­zyl” sie rodakom wlasna kandydatura na prezydenta RP i wciaz wielu uwaza, ze byl to tylko (choc to nieprawda) efektowny zart starego estradowego wygi.

Niezaprzeczalnie Pietrzak byl bardzo komiczny, i zarazem kosmicznie polski, w krótkiej, lecz blyskotliwej roli spikera, prowadzacego w Chicago radiowy program polonijny z udzialem Pawlaka i Kargula w filmie Kochaj albo rzuc.

Wlasnie leci kabarecik na miejscu czwartym jest - jak sie wydawalo - premiowany zbyt wysoko, ale wyjasniano mi namietnie, ze odzwierciedla on zjadliwie pokrecona rzeczywistosc PRL-u (jes­li juz, to raczej efekty zderzania sie ze soba tak róznych od siebie pryncypiów kosmicznych, wynikajacych z faz Byka, Lwa i Skorpiona, „wrzu­co­nych” w realia polityczno-spoleczne tamtych czasów).

ABBA w Studiu 2 na miejscu trzecim poczatkowo byla dla mnie jeszcze mniej zrozumiala. Dopiero jedna z moich seminarzystek, pani Beata, nadeslala mi fax z urodzeniowymi datami czlonków tego zespolu, wiernie odbijajacymi pelna energetyke kosmogramu Polski z 966 r. Jest wsród nich Lew, Skorpion, Strzelec i progresywny Byk z Ksiezycem w Skorpionie na dodatek.

To do mnie przemówilo, gdyz pisalem juz kiedys o fenomenie serialu Niewolnica Isaura, który - niezauwazony w swiecie - u nas nie tylko zrobil oszalamiajaca kariere, ale i jego odtwórcy glównych ról byli witani wszedzie w Polsce i podejmowani, niczym najbardziej prestizowi i lubiani, a przy tym autentycznie bliscy nam ludzie. Dobrze pamietamy co sie wtedy w Polsce dzialo i dzisiaj wstyd nam troche za ten prowincjonalizm, a niepotrzebnie. Zaraz to wyjasnie.

Otóz podstawowa energetyka Polski wspiera sie oczywiscie o spolaryzowana ze soba os faz Byka i Skorpiona, co niezmiernie latwo wywiesc z naszej historii i kultury (czy­ni­lem to z zapalem niejednokrotnie w swych wystapieniach i publikacjach). Leoncio zas z Niewolnicy Isaury ewidentnie gral role Skorpiona, cierpliwie starajacego sie osobiscie osaczyc swa niewolnice, która z równie byczym spokojem, determinacja i biernym oporem odmawiala mu swych wdzieków. Najciekawsze jednak dopiero przed nami. Grajacy skorpioniasta role Leoncio jest w istocie urodzeniowym Bykiem, bycza zas w swym uporze Isaura, urodzeniowym Skorpionem. Odgrywali wiec, w swoisty sposób kapitalnie i jakby przewrotnie, swe energetycznie zamienione, lecz wciaz spolaryzowane ze soba role, a wszystko to rozgrywalo sie na podstawowej i bardzo energetycznie czulej osi narodowego kosmogramu Polski.

A teraz deser! Bycza filmowo, urodzeniowo skorpioniasta Isaura nie czula sie w Polsce az tak wybornie (o czym donosila prasa), jak skorpioniasty na planie, byczy zas w realiach Leoncio (dla uproszczenia, pomijam prawdziwe nazwiska aktorów). Ale i tak oboje bawili sie dobrze, do konca nie mogac zrozumiec swojej tak nieoczekiwanej i ogromnej popularnosci w - o czym przeciez nie wiedzieli - naszym byczo-skorpioniastym kraju.

Drugie miejsce piosenek A. Osieckiej Zielono mi, to uznanie dla wprawdzie urodzeniowej Wagi, lecz progresywnego (przez 30 lat) Skorpiona w okresie swej najwiekszej twórczosci, a na koniec juz Strzelca. To takze docenianie spuscizny autorki oraz uznanie dla niezrównanego i poetyckiego opisu rozmaitych sytuacji zaczerpnietych z naszego zycia.

Satyryczny aspekt zawsze prezentowali zwyciezcy tej kategorii, czyli Kabareton w Opolu, co sprowadzilo sie do duetu Zenka Laskowika i Bogdana Smolenia. Nie jestem ani pierwszy, ani ostatni, któremu ciagle brak ich razem na scenie, ale tamto to juz historia, doceniona wszakze przez Polaków, z których wielu odkrylo ze zdumieniem, iz istnial kabaret, gdzie mozna bylo sie smiac (jes­li ktos potrafi) po kazdym zdaniu. Ech, zal! Ale jak widac - nie zapomnielismy i za to co bylo, dziekujemy. A tak na marginesie: Zenek, urodzeniowy Baran, najwieksze i dzis doceniane sukcesy odnosil, gdy jego progresywne Slonce bylo w polskiej fazie Byka, w dodatku na Sloncu kosmogramu Polski z 966 r., co zdarza sie raz na 360 lat (!), wiec nie kazdemu w zyciu jest pisane.

Sami swoi z ziemi obiecanej 9/2000

To jasne, ze kosmiczny zwiazek Polaków ze swymi niezbywalnymi energiami, formujacymi ich narodowy charakter jest fascynujacy. Najpelniej wiec objawia sie w preferowanych przez nas filmach, zarówno komediach, jak i dramatach, barwnie ilustrujac korzenie i sens Polskosci.

Archetypowosc filmów jest tak przejrzysta i obfita, w obu zreszta kategoriach, ze zajmiemy sie pokrótce czolowymi tylko pozycjami. Jesli chodzi o komedie, podazajac od miejsca siódmego w góre, wyróznione w telewizyjnym plebiscycie widzów obrazy ukazuja nasze narodowo-zodiakalne cechy. To Nie lubie poniedzialku, Mis i Rejs. Miejsce czwarte zajmuje Vabank, zdecydowanie bardziej kasowy od trzeciej Seksmisji. A jednak uplasowal sie za nia, choc klimat filmu, postacie Kwinty i dyrektora banku, znakomicie odpowiadaja polskim fazom Skorpiona, Byka i Lwa, podczas gdy Seksmisja bazuje glównie na elementach Skorpiona, który to znak zajmuje w kosmogramie Polski 966 czwarty sektor, zwiazany z kobietami, domem, opieka i prokreacja, co stanowi przeciez osnowe tego filmu.

Drugie natomiast i pierwsze miejsce, przyznane odpowiednio filmom Jak rozpetalem II wojne swiatowa i Sami swoi, nie podlega najmniejszej dyskusji, gdy spojrzec na te dziela z archetypowego punktu widzenia. A ze jeszcze nieco bardziej jestesmy Byko-Lwem, niz Strzelco-Skorpionem, kolejnosc okazala sie wlasnie taka, a za nagrodzeniem perypetii Kargula i Pawlaka glosowano niemal bez wahan i skreslen. Rozpetanie drugiej wojny przez szeregowca Franciszka Dolasa nawiazuje do naszej narodowej megalomanii Lwa. Natomiast jego bardziej lub mniej beztroskie, zakonspirowane jednak i niebezpieczne podróze, to oczywiscie faza Skorpiona i Strzelca, zamilowanie zas do jadla i napitków oraz kucharzenie nieodparcie kojarza sie nam z faza Byka.

Sami swoi to przeciez wielokrotnie ogladana przez kazdego z nas komedia o naszym byczym, chlopskim zacietrzewieniu i uporze, o lwiastej godnosci i checi wywyzszenia sie nad sasiada, o skorpioniastej pamieci i ciaglym wypominaniu starych krzywd, o strzelcowatej wreszcie podrózy emigracyjnej ze wschodu na zachód i odwrotnej do i z tak bardzo z naszym kosmogramem narodowym powiazanej Ameryki, skad przyjezdza Jasiek.

Wszystkie niemal gagi i sytuacje w tym filmie smiesza, ale i zarazem sa nam bardzo bliskie. Czujemy w nich powiew narodowego ducha, przy czym obaj sasiedzi równiez w zadnej sytuacji ducha nie traca.

Tak bezapelacyjnego zwyciezcy nie udalo sie wyznaczyc w kategorii filmów-dramatów, choc i tu niespodzianek raczej nie bylo, poza jedna, dla mnie malo zrozumiala, a nawet przykra. Otóz wsród wytypowanej dwunastki w ogóle nie znalazlo sie Wesele Wajdy, reprezentujace wyzsze wcielenie fazy Strzelca, wzorowanej na bardziej rozwinietych centaurach (Chi­ron, Fobos), które, zamiast bezmyslnie uganiac sie za nimfami staly sie nauczycielami greckich herosów. Dwa typy Strzelca doskonale oddaje Mickiewicz, a w slad za nim Wajda, postaciami Jacka Soplicy i kwestarza Robaka w Panu Tadeuszu, który jednak, jako dzielo filmowe, nie bral udzialu w omawianym rankingu.

Dalsze pozycje wyznaczane sa byc moze przez chwilowa mode, ale szesc pierwszych filmów nie pozostawia zadnej watpliwosci, z jakimi zodiakalnymi wartosciami w energetycznym zodiaku czujemy sie najbardziej zwiazani. Szóste miejsce zdobyto Przesluchanie (Skor­pion, Byk), piate Czlowiek z marmuru (Byk), czwarte Krzyzacy (któ­rzy kojarza nam sie zawsze ze zwycieska pod Grunwaldem faza Lwa, a takze z Bykiem, Skorpionem i Strzelcem, gdy archetypowo spojrzec chociazby na losy Juranda, Danusi, Jagienki, Zbyszka i Krzyzaków).

Jednak najprawdziwiej polscy, w kazdym detalu, okazuja sie finalisci plebiscytu. Trzecie miejsce zajely Zakazane piosenki - film zwiazany z przetrwaniem (Byk, Skorpion) w okupowanej Warszawie dzieki twórczosci artystycznej, piosenkom oraz brawurowej niekiedy odwadze ich wykonawców (Lew), polaczonych z ogromna, ponadprzecietna wiara w ostateczne zwyciestwo (Strze­lec). Godzi sie tez zauwazyc, ze Powstanie Warszawskie ma charakterystyke Lwa (wy­buch 1 sierpnia), Skorpiona (Slon­ce w dwadzie Skorpiona w ósmym, ze Skorpionem zwiazanym, silnie obsadzonym sektorze), Strzelca (as­cen­dent powstania) i Byka (dwa­dy ascendentu i MC). (!!)

Gdyby nie rozpoczete przed kilkunastoma latami przemiany calej naszej sfery gospodarczej, byc moze Potop wygralby te kategorie, a tak zdobyl drugie miejsce i na zawsze pozostanie w czolówce tego rodzaju rankingów. Pelno w nim archetypowej Polskosci i nic w tym dziwnego, gdyz dzielo, z którego wywodzi sie film, zostalo napisane przez naszego narodowego pisarza Henryka Sienkiewicza, który (po­dob­nie jak A. Dumas (Trzej muszkieterowie) i J. Verne (ka­pi­tan Nemo z Dwudziestu tysiecy mil podwodnej zeglugi), odzwierciedlajacy francuskie fazy Lwa i Wodnika, a W. Goethe - wlasnym kosmogramem panniasto-skorpioniasta rzeczywistosc, takiego samego przeciez horoskopu Niemiec) ma bardzo polska energetyke swego kosmogramu i nic dziwnego, ze to on wlasnie stal sie polskim narodowym pisarzem.

To jednak nie koniec. Nasi ulubiency ksiazkowi i filmowi ustanawiaja przy okazji archetypowy wrecz katalog polskich zalet i wad.

Reprezentantem polskich faz Zodiaku jest przez wszystkich tak powszechnie lubiany Jan Onufry Zagloba, który jednym krótkim zdaniem, co prawda wypowiedzianym w Ogniem i mieczem, spaja wszystkie cztery polskie fazy. Ale o tym juz kiedys bylo, wiec tylko dla przypomnienia: chodzi o wypowiedz dotyczaca chamów, picia przez nich miodu i boskich mocy, które winny grzmieniem wyrazic zdecydowany protest przeciw takiej sytuacji. W Zaglobie pelno wiec w najczystszym ujeciu energii i Lwa, i Byka, w Kmicicu zas, tyle samo Skorpiona, co i Strzelca. Potop prezentuje zatem pelny wianuszek Polskosci, a na marginesie dodaje, ze progresywne Slonce Olbrychskiego-Kmicica-Klucznika (uro­dze­nio­we Ryby) jest teraz w Byku, a wiec na Sloncu Polski 966 r.

Wygrala jednak Ziemia obiecana Andrzeja Wajdy, przy czym przy okazji sukcesu Pana Tadeusza warto zauwazyc, ze rezyser, urodzeniowa Ryba, ma w tym roku swe progresywne Slonce dokladnie na urodzeniowym Sloncu papieza, które, takze urodzeniowo, jest w dwadzie Ryb, choc progresywnie juz w Lwie, zblizajac sie powoli do ascendentu Polski z 966 r. Razem wiec ogladali Pana Tadeusza, a towarzyszyl im Olbrychski z podobna energetyka wlasnego kosmogramu. Czy ktos tu jeszcze chce mówic o przypadku?

Wrócmy jednak do Ziemi obiecanej. Juz sam tytul sugeruje powiazanie z fazami Byka i Strzelca, silnie wzmocnionymi przez wyrazna, skorpioniasto-byczo-lwiasto-strzelcowata fabule, odzwierciedlajaca takze przemiany zachodzace od kilkunastu lat w Polsce, przy czym jeden z dwóch, poza Olbrychskim, grajacych glówna role aktorów, tez jest urodzeniowym Bykiem. Który - pozostawiam to zmyslowi obserwacji Czytelników jako proste w gruncie rzeczy cwiczenie praktyczne.

I to tyle o plebiscycie polskich marzen medialnych. Na zakonczenie jeszcze dwa polskie kwiatki, tym razem zwiazane z 20-sekundowym, noworocznym telewizyjnym spotem, który obiegl caly swiat oraz o naszej ekspozyturze na Expo 2000 w Hanowerze za 45 milionów zlotych (10% rocznych wydatków panstwa na kulture).

Otóz ten, tak krótki spot ukazal to, co jak sie nam wydaje, jest najwazniejsze, a przynajmniej archetypowe: husarie, króla Jagielle z Krzyzaków, wojne Józefa Pilsudskiego, Powstanie Warszawskie, Marie Curie-Sklodowska, papieza Polaka, Clintona z Kwasniewskim w uscisku, Walese w amerykanskim kongresie, Cepelie, wiejska chate i zamek w Malborku. Wszystkie te elementy zwiazane sa wlasnie z czterema polskimi znakami (sic!). Nie inaczej ma sie sprawa z Expo. Pokazalismy tam w zasadzie to samo, co w spocie: szlachecko (Lew) rustykalna (Byk) tradycje, a wiec drewniane wnetrza, zubry w puszczy, kontusz, mysliwskie trofea, skrzydla husarskie i... kremówki z Wadowic. W tym przypadku wiec wszystko takze krecilo sie wylacznie wokól kosmicznej energetyki Polskosci, nawiazujacej do znanych nam dobrze czterech polskich faz Zodiaku.

Wiem, ze pisze o tym do znudzenia, ale nie ma innego sposobu, by zmienic nasze myslenie i ukierunkowac je bardziej na wnikliwe studiowanie energetyki Kosmosu, zarówno wlasnej, jak i narodowej.

Znamienny byl spór o polskie logo-maskotke na Expo. Konkurowali ze soba zubr, bóbr i smok. To nie zart, przysiegam, a w dodatku zadzialala tu chyba pomrocznosc jasna jungowskiej nieswiadomosci zbiorowej, gdyz, daje slowo, wszystkie te zwierzaczki takze sa kapitalnie i zarazem scisle powiazane z polskimi, i tylko polskimi, znakami Zodiaku, choc kazdy w nieco inny sposób. Jak? To juz jest calkiem inna historia i rozwiklanie jej pozostawiam Wam, drodzy Czytelnicy. Wylaczam jednak z tej pouczajacej zabawy moich seminarzystów, którzy slyszeli juz ode mnie polsko-zodiakalna charakterystyke wspomnianych zwierzatek. Najciekawsze wypowiedzi nagrodze, a nazwiska ich autorów podam (za zgoda zainteresowanych) do wiadomosci.

I to byloby na tyle o Polsce i Polskosci.

My do sasa, wy do lasa 10/2000

Rubaszny Zagloba, wyrzekajacy na to, ze chamy tak dobry miód pija, a Bóg widzi i nie grzmi, tym jednym tylko, jakze genialnym zdaniem, ozywia wszystkie cztery polskie fazy Zodiaku: Byka (kon­sum­pcja miodu), Lwa (wyz­szosc wlasna i pogarda dla stanu nizszego), Strzelca (od­wo­la­nie sie do Absolutu) oraz Skorpiona (grzmo­ty i karanie). Zawsze tez moze on liczyc na nasza narodowa aprobate, a nawet poklask. Nieprzypadkowo zatem jest równiez najbardziej lubiana w Polsce postacia literacka, za która daleko w tyle podazaja Kmicic i Jacek Soplica vel Robak - obaj, podobnie jak Zagloba, tez silnie zwiazani z tymi fazami.

Do Zagloby wprawdzie odnosimy sie zartobliwie (stad jego niezmienna popularnosc), gdy jednak ktos na serio przedstawia rzeczywiste cechy narodu polskiego, reagujemy bardziej wstrzemiezliwie. Z tego punktu widzenia wolimy nie dostrzegac nawet arcydziel i perelek naszej rodzimej literatury, by prawda o nas nie wyszla na jaw.

Dlatego raz jeszcze, oby juz ostatni, powracam do cyklu polskiego. Gdyz i ja dalem sie zwiesc tym, ze Wesela Wyspianskiego-Wajdy nie tylko nie dostrzezono w telewizyjnym plebiscycie, co daloby prawo wyemitowania tego filmu w tzw. Niedzieli marzen (2 stycznia 2000 r.), ale nie znalazl sie on w ogóle w propozycjach dwunastu najdonioslejszych dla naszego spoleczenstwa filmów. Przypadek to, czy celowa manipulacja? A moze tylko (?) poblazliwosc dla naszych narodowych fobii i kompleksów? Poniewaz nie wszyscy widzieli wajdowskie Wesele, wyemitowane w TV w przedpopielcowy poniedzialek, niewielu tez mialo prawdziwa frajde przezycia bronowickiego wesela na scenie Teatru Narodowego, a jeszcze mniej z nas zapamietalo zlozona symbolike tekstu Wyspianskiego, wtlaczanego w nas jako malo zrozumiala lekture szkolna - czuje, ze nadszedl czas, by wlasnie teraz, w wyjatkowym dla Polski okresie przyblizyc to szczególne dzielo, bez którego nie sposób mówic o sensie Polskosci. Bowiem nie ma Polskosci bez Chochola, zjaw i duchów przeszlosci, a takze centralnego historycznie podzialu na tych, co spod Byka (chlo­pi) i Lwa (pa­no­wie, szlachta, artysci), tak naprawde odzwierciedlajacego przeciez nieharmonijna kwadrature faz zodiakalnego rozwoju, które maja kluczowe znaczenie w kosmogramie chrztu Polski z 966 r.

Tu mala dygresja.

Olsnienie przychodzi nagle i nie pyta o miejsce lub czas. Wykladalem wielokrotnie o tym, ze w kraju, który zwiazany jest solarnie z zodiakalna faza Byka, a ascendentowo z faza Lwa, narodowa polska muzyka powstala za sprawa Stanislawa Moniuszki, który sam byl urodzeniowym Bykiem. Trzeba bylo jednak dopiero, bym w kwietniu 2000 r., wjezdzajac do Pruszkowa, gdzie od lat prowadze przepyszne seminaria w podziemiach tamtejszego Palacyku, uslyszal radiowa zapowiedz nadania za chwile mazura ze Strasznego Dworu, co sprawilo, ze uswiadomilem sobie i zaraz potem przekazalem sluchaczom, a dzisiaj Panstwu, jeden z piekniejszych dowodów naszej zodiakalnej Polskosci (tym bardziej, ze sa to sprawy pojetne dla kazdego, nawet jesli nie zna podstawowych zasad astrologii).

Otóz Moniuszko ma w swym niebagatelnym dorobku kilka oper, ale jedynie dwie z nich na zawsze przeszly do historii i wyryly swe pietno nie tylko na muzycznym zyciu, lecz i swiadomosci calego narodu. Sa to: Halka i Straszny Dwór. Pierwsza z nich bezposrednio nawiazuje swoja trescia do elementów fazy Byka, a jej bohaterka jest prosta dziewczyna, skrzywdzona przez panicza, zatem kogos wyraznie zwiazanego z negatywnymi energiami fazy Lwa. Przy okazji przypominam, ze po Sienkiewiczu, druga literacka nagrode Nobla otrzymal Reymont (tez urodzeniowy Byk, za Chlopów wlasnie, a wajdowska ekranizacja jego Ziemi obiecanej wygrala plebiscyt Wymarzonej niedzieli w kategorii dramaturgii filmowej), zas alternatywnym kandydatem byl i tak ktos z puli opolskich faz Zodiaku, mianowicie silnie zaskorpioniony Stefan Zeromski.

Na ogól wszyscy znamy przynajmniej jedna arie z tej opery, rozpoczynajaca sie, niczym hymn, definicyjnie z faza Byka powiazanych zielonych, slowami: Szumia jodly na gór szczycie... Taoistycznie wiec patrzac na sprawe, przeciwienstwem Halki jest równie polski Straszny dwór, w którym odnajdujemy pozytywnie przedstawiony swiat zodiakalnego Lwa (dwór, obaj bracia, szlachta) i znacznie mniej akcentowany tudziez honorowany swiat ludzi pracy (Byk), dzieki którym przeciez, tak naprawde, ów dwór istnieje. I jesli w Halce pobrzmiewaly jeszcze elementy fazy Strzelca (idealizm Halki) i Skorpiona (tra­gizm bohaterki i Jontka w obliczu nieodwracalnej sytuacji o podlozu erotycznym), to w Strasznym dworze jest podobnie. Raz po raz ujawniaja sie elementy i Strzelca, i Skorpiona, chociazby w totalnym zalamaniu sie wspólnego dla braci frontu: nie ma niewiast w naszej chacie, czy tez arii, rozpoczynajacej sie slowami Ten zegar stary..., podsycajacej blizej nieokreslone leki i niepokoje oraz z wyraznie strzelcowatym happy endem.

Dopiero wiec obie opery tworza razem niezrównany obraz Polskosci, zawsze wspartej (bylo o tym juz wielokrotnie), o nigdy nie do konca zazegnany dysonans miedzy chlopem, co chce byc panem (Byk) i panem, który nie docenia chlopa (Lew). Dysonans ten (la­god­nie mówiac) ujawnial sie takze w czasach PRL i bynajmniej dzis nie slabiej, co przeciez wynika z archetypowej kwadratury Slonca (wla­dza, panowie) z Ksiezycem (lud, chlopi) w kosmogramie Polski 966 r., wzmocnionej jeszcze naturalna kwadratura znaków Slonca (By­ka) i ascendentu (Lwa) tego samego kosmogramu.

Nic wiec dziwnego, ze obie te, bardzo archetypowo polskie opery, znane sa i rozumiane tylko w Polsce, podczas gdy chociazby Sprzedana narzeczona Smetany, czy Rusalka Dworzaka zyskaly miedzynarodowa slawe i uznanie.

Takze oba mazury, ten z Halki i ze Strasznego Dworu jedynie w Polsce uzyskaly specyficzny status (kaz­dy nieco inny, jaki?, to juz zagadka dla Panstwa). Wystarczy przypomniec oficjalne, eksponowane dlugie lata, radiowe wystapienia przedstawicieli najwyzszych wladz panstwowych w sylwestrowa pólnoc, po których nieodmiennie rozlegaly sie dzwieki moniuszkowskiego mazura, a nie chociazby czesto w calym swiecie wykonywanej przy tego rodzaju okazjach, muzycznej frazy Schillerowskiej Ody do radosci, stanowiacej w chóralnym wykonaniu final tak dobrze znanej wszystkim IX symfonii Ludwiga van Beethovena.

Wesele Wyspianskiego oraz jego wajdowska ekranizacja filmowa, to tylko przedluzenie moniuszkowskich dylematów, a raczej bardziej symboliczne ich wyeksponowanie, tworzace kolejna, ostatnia juz, ale za to najpelniejsza i najwszechstronniejsza synteze Polskosci. Po obejrzeniu jednak sztuki, filmu, a nawet po przeczytaniu tekstu, nie do wesolosci i weselenia sie nam. Blizej do refleksji i zadumy nad naszym wspólnym, niezmiennie tym samym, cyklicznie powtarzajacym sie, narodowym losem, zadanym, nadanym, czy tez wybieranym sobie przez nas samych.

I w tym aspekcie sztuka Wyspianskiego jest wciaz aktualna, pomimo ze wystawiono ja przed stu laty. Nieprzypadkowo wiec pojawila sie teraz ponownie na scenie narodowej w Warszawie i to doprawdy w niezmiernie dla nas waznym okresie dziejowym. Przeciez, na dobra sprawe, w przypomnianej narodowi filmowej wersji, dolacza ona do ekranizacji najwybitniejszych narodowych dziel, ozywiajacych zarówno napoleonskie oczekiwania pokolenia Pana Tadeusza, jak i czasy znacznie wczesniejsze, gdy nasza historia byla intensywnie penetrowana zarówno ogniem i mieczem. Wyspianski ukazuje wiec w calej swej krasie kosmiczna energetyke Polskosci, powiazana od zarania swych dziejów z czterema, wymienionymi juz wczesniej fazami Zodiaku, na poziomie podstawowego, takze trwajacego od zarania naszych dziejów konfliktu miedzy chlopami (ener­ge­ty­ka fazy Byka) i panami (fa­za Lwa). Towarzyszy mu symbolika fazy Strzelca, której centralnym akcentem jest Chochol (znacz­nie pózniej wykorzysta ja Wajda w ekranizacji Popiolu i diamentu, gdy mimo switu, niepewnosc dalszej egzystencji w powojennej Polsce dla wielu ludzi byla niezmiernie przygnebiajaca), a takze odwolywanie sie do swiata zmarlych, gdy wsród zywych zjawiaja sie takie postacie naszej historii, jak m.in. Wernyhora, Szela i Stanczyk. To one przypominaja nam o fazie Skorpiona i o zwiazanym z nia procesie glebokiej transformacji.

W rezultacie otrzymujemy wiele mówiaca synteze kosmicznego obrazu Polskosci, wynikajaca z kosmogramu chrztu Polski z 966 r.

Te dwa charakterystyczne dla nas swiaty, energetyka Byka i Lwa, sa tak bardzo odmienne od siebie, ze nie daly sie scalic nawet w okresie nasilonej propagandy, podkreslajacej w PRL znaczenie sojuszu robotniczo-chlopskiego, gdyz poziom swiadomosci i aspiracji, a takze system wartosci obu tych klas znacznie sie od siebie róznily (kla­se panów jakoby wyeliminowano). Jednak nawet wtedy nie wspominano o mozliwosci sojuszu chlopów z PZPR-owskimi elitami, a znaczenie i moc decyzyjna partii chlopskiej (ZSL) pozostawialy, jak dobrze wiemy, wiele do zyczenia. I nie zmienia tego obrazu fakt, ze chlopi bywali czasem znaczacymi bohaterami literackimi, jak stary Boryna u Reymonta, czy broniacy swej chlopskiej wlasnosci Slimak (tro­che inaczej zachowuje sie ich francuski odpowiednik, Colas Breugnon ze znanej szeroko powiesci Romain Rollanda; dlatego m.in. nie moze sluzyc pomoca w zrozumieniu specyfiki polskiej wsi).

Trzeba wiec podeprzec sie Wyspianskim, który zaprasza nas na wesele do podkrakowskich Bronowic, gdzie dochodzi do spotkania artystów z Krakowa (re­pre­zen­tan­ci twórczej fazy Lwa) z autentyczna polska wsia, a wiec przedstawicielami fazy Byka. Wesele Lucjana Rydla z chlopka, którego uczestnikiem byl Wyspianski, odbylo sie w chacie Tetmajera, który juz wczesniej pojal za zone równiez chlopke. Czy te dwa, tak od siebie odlegle swiaty i jakze przy tym rózne energie Kosmosu potrafia bezkonfliktowo ze soba zaistniec przynajmniej w noc weselna?

Wszystko zaczyna sie od zdefiniowania pryncypiów, a wiec od stwierdzenia:

... niech na calym swiecie wojna,

byle polska wies zaciszna,

byle polska wies spokojna

oraz przyznania, ze jednak chlop potega jest i basta (Gos­po­darz), choc to Poeta pierwszy zauwazy, ze w oczach naszych chlop urasta do potegi króla Piasta. Pomimo tych deklaracji nastepuje zderzenie dwóch swiatów, pelne symbolik specyficznej dla kazdego z nich, które do dzis nie stracilo niczego ze swej dramaturgii i kolorytu. Przeciez juz na wstepie wesela ktos zauwazy

wyscie sobie, a my sobie,

kazden sobie rzepke skrobie,

znacznie pózniej ktos inny doda my do sasa, wy do lasa. A jednak wesele jest wspólne. Mimo to ktos jeszcze inny zapyta: Po co sie pan z chlopka zeni? Wystarcza jednak, by Wernyhora wreczyl Gospodarzowi Zloty Róg i juz w obecnych wstepuje nadzieja. Czy trzeba wiec bylo zapraszac Chochola, by wszystko pomieszal? Ale tez, czy trzeba koniecznie az Chochola, by sklócic dzisiejszych lepperowskich chlopów (Byk) z Panami (Lew) z Warszawy?

Chwilowy sojusz tych grup nastapil kiedys w chwili zagrozenia panstwowosci, na czele chlopskiego powstania stanal Tadeusz Kosciuszko. Niepodleglosc bowiem panstwa polskiego i jego suwerennosc juz wówczas szybko topnialy - wszakze mocarstwowy rozbiór byl faktem. Troche niepokoi dzis to, ze Uran zbliza sie obecnie do pozycji urodzeniowego Slonca Kosciuszki w swym 84-letnim cyklu i tylko nieliczni na razie pytaja, czym jest coraz bardziej umiedzynarodawiany gospodarczo wymiar naszej obecnej niepodleglosci, skoro - jak twierdza - piaty rozbiór Polski w istocie rzeczy juz sie dokonuje za sprawa poteznych obcych kapitalów, fuzji banków i przejmowania zysków z handlu przez róznego rodzaju supermarkety.

Pajeczyna starych i nowych zupelnie kosmicznych powiazan energetycznych rozpietych dawniej i dzis nad naszymi narodowymi dziejami pozwala nam obecnie wnikliwiej spojrzec na geniusz Wyspianskiego, bo wlasnie na jego bronowickim weselu kosci zostaly rzucone. Nieopatrznie tez (nie­raz juz tak bywalo w naszej historii), zartobliwie wrecz, ktos (i wiadomo kto) zaprasza na wesele Chochola. Ten glosno pyta Kto mnie wzywal, czego chcial, lecz nie otrzymuje nie tylko sensownej, ale i jakiejkolwiek odpowiedzi na swe wolanie. Staje wiec niespodziewanie przed mala dziewczynka, nie zas przed tymi, którzy wystosowali tak bardzo nieformalne zaproszenie. Oni jednak takze poniosa wkrótce konsekwencje swego kroku. Zryw niepodleglosciowy nie nastapi, a na wolna Polske przyjdzie im jeszcze dlugo czekac. Progresywne Slonce z kosmogramu chrztu Polski z 966 r. w chwili prapremiery Wesela znalazlo sie ekliptycznie w tym miejscu fazy Skorpiona, które za 18 lat zajmie listopadowe Slonce niepodleglosciowe wskrzeszonego, na krótko jednak, panstwa polskiego w 1918 r. (!!!), o czym nikt jeszcze wtedy nie mógl przeciez wiedziec.

Polski taniec chochola 11/2000

Jeszcze przez chwile pozostanmy dusza i umyslem na bronowickim weselu Wyspianskiego, bowiem trudno o lepsza prezentacje Polskosci we wszystkich najbardziej typowych jej zodiakalnych ujeciach. Prezentacja ta jest tak wazna dlatego, gdyz pozwala kolejny juz raz zweryfikowac rzeczywisty kosmogram Polski z 966 r., jako ze wciaz, niestety, pokutuja w tej mierze zaneptunione, a wiec zmylkowe sady astrologów. Astrologia, w przeciwienstwie do neptunowych wieszczen i proroctw wywodzi sie z energii uranowych, a niestety - obie te energie sa w niezmiernie rzadkiej, nieharmonijnej koniunkcji w kosmogramie Polski 966 r., co nieustannie maci spojrzenia nie tylko astrologów i produkuje zawyzona u nas ilosc proroków. Kazdy przeciez w Polsce wie lepiej od rzadu, premiera i prezydenta co zrobic, ale nikt tego nie robi, choc kazdy krytykuje kazdego, na wszystkim zna sie lepiej i musi to swiatu koniecznie oglosic, a przy okazji - co najwazniejsze - kasandrycznie ponarzekac. Nigdzie w swiecie, tak jak w Polsce, nie pcha sie tylu nieodpowiedzialnych kandydatów na funkcje prezydenta, czyniac to w glebokim przekonaniu o swej zbawczej misji uzdrowienia kraju i rodaków.

Bledne wieszczenia astrologów wspieraja sie na kosmogramie z 11 listopada 1918 r. (jak­by wczesniej, przed wiekami Polski w ogóle nie bylo) oraz dowolnie i bezsensownie przyjetej godzinie, bo tego dnia rozbrajano tylko male grupki Niemców w Warszawie, a Polska jako panstwo z pewnoscia nie powstala. Józef Pilsudski przybyl z Magdeburga dzien wczesniej, Rada Regencyjna oddala wladze twórcy legionów kilka dni pózniej, a wszystkie te wydarzenia, tak czy owak, sa tylko tranzytem wobec kosmogramu chrztu Polski z 966 r. Ten zas, po kilkunastu latach badan po raz pierwszy ujawnilem na lamach NS mniej wiecej przed rokiem, wspierajac go historia, polityka, kultura i sztuka. Wszelkie wydarzenia historyczne i biezace - zwiazane z aferami w warszawskiej gminie Centrum i z zamieszaniem w rzadzie u progu lata 2000 - bezustannie pozytywnie go weryfikuja.

Jesli esencja fazy Byka w Weselu Wyspianskiego sa chlopi z Bronowic, a Lwa - krakowscy artysci, faze Skorpiona zas akcentuje ciezar gatunkowy spotkan z duchami zmarlych postaci historycznych (co pojmujemy juz jako oczywistosc), to z esencja równiez polskiej fazy Strzelca, wymagajacej zrozumienia postaci Chochola, mimo uplywu stu lat od wezwania go na to wesele, mamy wciaz sporo klopotu. Dzieje sie tak przede wszystkim ze wzgledu na szeroka game interpretacyjnych mozliwosci, jakie stwarza. Takich jednak wieloznacznych, a waznych dla Polski symboli znalezlibysmy wiecej, przegladajac kolejne karty narodowej historii.

Wspomnialem poprzednio, ze Chochol objawia sie najpierw malej Isi, która jak kazde niemal dziecko ma niezniszczony jeszcze pózniejsza edukacja i wychowaniem dar rozpoznawania sedna sprawy. Dorosli zas, Poeta wraz z Panem Mlodym przesmiewaja sie tylko, gdy przywoluja Chochola i zupelnie przy tym nie dbaja, co z tego wszystkiego wyniknie. Tylko ona nie ma zadnych zahamowan, wiec natychmiast, równie ostro, co nieskutecznie rozkazuje mu powrócic na pole, skad przyszedl.

Jedni mówia, ze nielatwo odmienic bieg historii, inni wspominaja o niezbywalnosci karmy indywidualnej czlowieka, zwiazanej z energiami Saturna, a takze Slonca, ja zas wzbogacam caly uklad o karme zbiorowa, narodowa lub panstwowa, najpelniej manifestujaca sie energiami przede wszystkim Plutona i Urana. Karmie, której kazdy z nas takze w specyficzny sposób podlega.

Otóz karma jednostki ulega transformacji, gdy staje sie czastka karmy zbiorowej. Najprostszym przykladem jest taka sytuacja: troszke leniwy Jasiek (imie dowolne), rankiem 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie niegrzecznie odpowiada mamie, ze pojedzie do dziadka po rabanke nastepnego dnia, a nie za chwile, bo jest piekna pogoda i chcialby sie wykapac w Wisle. Te slowa w jakis sposób odmieniaja jego zycie. Jesli Jasiek pojechalby do dziadka, jak o to prosi mama, mialby mozliwosc realizowania swej indywidualnej karmy na kilku poziomach, w zaleznosci od tego, czy na wiesc o wybuchu powstania zostalby u dziadka, poszukal kontaktu z partyzantka lub przedzieral do Warszawy. Zostajac w niej, od godziny 17.00, chcac nie chcac, wlaczyl swa indywidualna karme w plutonowa, tragiczna karme zbiorowa miasta Warszawy i jego mieszkanców. Wtedy wlasnie Slonce znajdowalo sie w dwadzie Skorpiona znaku Lwa, w zachodzacej raz na 250 lat bardzo dokladnej tego dnia koniunkcji Slonca z Plutonem, wladca Skorpiona, przy czym oba te ciala niebieskie rezydowaly ta popoludniowa godzina w VIII sektorze kosmogramu, przyporzadkowanym fazie Skorpiona i wladajacemu nia Plutonowi. Podobna sytuacja raz tylko powtórzona zostala we wspólczesnej historii ludzkosci, i to w krótkim czasie, gdy trzymaly jeszcze plutonowe aspekty sprzed roku. Dotknela ona tych, których indywidualna karma zostala bezwzglednie wlaczona w karme zbiorowa Hiroszimy. Stalo sie to rok pózniej, w wakacyjny poniedzialek 6 sierpnia 1945 r. (!)

Bronowicach takze nie da sie cofnac czasu. Demon zostaje obudzony, wywolany i pobudzony do dzialania, podobnie jak potezny dzin z lampy Alladyna. Powiastki dla dzieci sa niekiedy bardzo pouczajace. Przeciez dorosli, w ulubionej przez nas jeszcze w dziecinstwie lekturze, dostrzegali w pewnym rysunku jedynie kapelusz i tylko Maly Ksiaze nie mial najmniejszej watpliwosci, ze widzi na nim weza boa polykajacego slonia. Jest wiec dla doroslych Chochol zaledwie zartem weselnym, bardzo odleglym od realiów zycia. Dla Isi natomiast, która przyszlosc nic jeszcze nie obchodzi, bo i tak nie ma na nia wplywu, intuicyjnie postrzegany Chochol stanowi widocznie jakies wielkie zlo i zagrozenie, skoro bezzwlocznie odsyla go na pole, skad przyszedl. Isia nie jest jednak magiem Wolandem (Mistrz i Malgorzata Bulhakowa), ani Davidem Copperfieldem (Dickens), nie ma wiec sily odbierajacej moc, zniewalajacym w koncu wszystkich energiom (mu­zy­ce) Chochola.

Energie (ma­razm) Chochola klada kres wczesniejszym wasniom, sporom i bardzo zróznicowanym pogladom - od Polska to jest wielka rzecz, po Polska to wszystko holota oraz glosno wyrazanym sadom, ze my do sasa, wy do lasa. Tak zatem, zgodnie z kosmiczna energetyka Polski, juz w punkcie wyjscia obie strony maja nikle szanse, by dogadac sie miedzy soba w sposób umozliwiajacy wspólne dzialanie.

Wzrastajacy marazm prowadzi naturalnie do nikad, pozwala jednak przynajmniej uniknac byc moze krwawego w swych skutkach rozlamu. Nie jest on zas tak odlegly, jakby sie moglo wydawac, jako ze padna slowa: Jesli nie pójdziecie z nami, to my na was i z kosami. I gdy Uran powoli zbliza sie w swym 84-letnim cyklu do urodzeniowego Slonca Tadeusza Kosciuszki, a Andrzej Lepper stara sie stac na czele lokalnych (na razie) chlopskich protestów, to niektórzy wrecz twierdza, ze skoro kosciuszkowscy chlopi protestowali w trakcie trwajacych juz rozbiorów, to moze warto byloby poprzez podobny pryzmat spojrzec i na wspólczesne, narastajace niepokoje chlopskie oraz wyprzedaz polskiego majatku narodowego. Prosci chlopi ze wsi mówia w Weselu o panach: Wyscie jeno do majaki. Dotyczy to wprawdzie artystów z Krakowa, ale nie inaczej zapewne wielu wspólczesnych gospodarzy patrzy dzisiaj zarówno na wiekszosc panów poslów, jak i tych z law rzadowych w siedzibie na Wiejskiej. Panna Mloda calosc tych typowych polskich, kompletnie bezsensownych sporów miedzy panami a chlopami podsumuje w swoisty, acz genialny sposób: wyscie wszyscy nie wyspani. Gdyby jednak byli wyspani - czy Chochol dostalby odpowiedz na swe pytanie: Kto mnie wolal, czego chcial? Niewyspanie i chlopów, i panów dotyczy zatem permanentnego stanu, o byle co drazliwego, polskiego umyslu. Dopiero gdy zjawa - Wernyhora przekazuje Zloty Róg, powraca wiara w dokonanie czegos wielkiego, nie z wlasnych sil jednak, lecz dzieki magicznym poniekad insygniom. Stanczyk-zjawa zauwazy wprawdzie gorzko, ze jakowes fata nas pedza w przepasc, ale nikt nie stara sie zrozumiec przestrogi. Wszyscy slysza natomiast, gdy Jasiek powtarza: Nakupie se pawich piór i Zdobede se panski dwór. Nic wiecej mu nie trzeba i dlatego czapke z pawich piór ceni wyzej, niz Zloty Róg, którym ma pobudzic ludzi do dzialania. Czyzby Zloty Róg mial byc tak zludny jak Zloty Cielec?

Gdy Jasiek poszukuje zagubionej w pedzie czapki z pawich piór (pry­wata), traci równiez Zloty Róg (dob­ro Rzeczypospolitej) i ostaje mu sie jeno sznur. Niepospolity Wernyhora przegrywa wiec ze skrzeczaca pospolitoscia i proza codziennosci, ale tak naprawde, czy to on przegrywa, czy nadal kleske ponosimy my sami? Któz dzisiaj i z jakim orezem moze na tyle skutecznie stanac na jego drodze, by Chochol w przyszlosci nie pozbawil nas energii i woli dzialania? Chyba nikt, ale co tam! Najwazniejsze, ze mamy juz winnego naszych narodowych klesk i niepowodzen.

Czyzby?

Kowalem swych zbiorowych losów jestesmy my sami, Chochol zas jest tylko symbolem tak dobrze znanej nam narodowej niemocy, a nie jej sprawca. Wszystkie te fobie, stresy, frustracje i kompleksy, to dobrze widoczne w narodowym kosmogramie, górujace na MC bycze Slonce w kwadracie zarówno do lwiego ascendentu jak i wodnikowego Ksiezyca, co daje pólkrzyz faz stalych. To scisla koniunkcja Urana z Neptunem, pojawiajaca sie zaledwie raz na 170 lat, wreszcie dwunastosektorowy Pluton na ascendencie narodowego Kosmogramu oraz energie Skorpiona w jego trzewiach, czyli w IV sektorze.

Niemoc Narodowa (NN to przeciwienstwo trzech S, które, jak sadze, Panstwo jeszcze pamietacie) zastapic moze Zryw Narodowy, który na przestrzeni dziejów pojawial sie tylko w bardzo juz krytycznej sytuacji. Mówia wiec jedni, ze obecnie mamy wlasnie do czynienia z taka sytuacja, na co inni powiadaja, ze teraz wszystko jest w rozkwicie. Ciekawe jednak, ze Wesele Wyspianskiego - filmowa wersja Wajdy pokazana w TV oraz teatralna inscenizacja sztuki w warszawskim Teatrze Narodowym - uzyskaly tak znaczne naglosnienie wraz ze wzrostem zainteresowania problematyka Pana Tadeusza oraz Ogniem i mieczem, a wiec narodowymi swietosciami w wydaniu filmowym, co tez nie jest przypadkiem.

Czy jednak do kogokolwiek jeszcze trafiaja ostrzezenia Stanczyka i symbolika Zlotego Rogu Wernyhory? Przeciez Stanczyk nie byl tylko blaznem i bardziej za blaznów uznac mozna by ówczesnych (a moze i dzisiejszych) polityków, zas Zloty Róg to nie tylko róg obfitosci kozy Almatei, która wykarmila nim Zeusa. To - podobnie jak Stanczyk - cos wiecej. Róg moze byc i bawoli, zwiazany z faza Byka, chociazby ten Wojskiego, zwiastujacy poczatek i zakonczenie polowania, a wiec zajecia uprawianego niegdys w celu wyzywienia plemienia (fa­za Byka), w Panu Tadeuszu zas, juz tylko dla przyjemnosci panów (Lew). Bawoli (by­czy) róg stal sie czyms innym, sluzac umileniu i usprawnieniu panskich polowan, zloto zas zawsze kojarzono z wladza.

Niezrozumialy parytet zlota staje sie jasny, gdy zdamy sobie sprawe z tego, ze Synowie Niebios przybywajacy na Ziemie (patrz Biblia) cenili je sobie, a ziemscy wladcy pózniej utrzymali dla niego taki sam kult, wspierajac sie jeszcze stwierdzeniem, ze wszelka wladza, a ich szczególnie, pochodzi od Boga. Stad zlota korona królewska i wiele innych, zlotych insygniów wladzy. Zloty Róg Wernyhory to symboliczna Traba Jerychonska, majaca obudzic naród, jak niegdys dzwieki jej zburzyly mury zdobywanego miasta. Do tego trzeba mocy i poslania, a Jasiek misji nie pojmowal. Mial za to swe chlopskie marzenia, mial jeszcze czapke (nakry­cie chlopskie, w przeciwienstwie do kapelusza lub kolpaka) z pawich piór, a te ostatnie symbolizowaly juz klase panów. Blizsza cialu okazala sie czapka z pawich piór, dajaca snobistyczna, chocby tylko chwilowa przepustke do innego, lepszego zycia, Zloty Róg zas przerastal Jaska na tyle, ze jego zgubienia - w przeciwienstwie do czapki - w ogóle nie zauwazyl. Tak tez dzisiaj i chlopy i pany gubia gdzies interes Rzeczypospolitej, rojac sny o wlasnej potedze, a kazdy rozglada sie raczej za pozwalajaca wyzej sie cenic, swoja bardzo zalosna niekiedy czapka z pawich (?) piór, wyczekujac na charyzmatycznego trebacza, który zadmie w koncu w Zloty Róg. Nielatwo jest trabic w Rzeczypospolitej, bo kazdy trabi na swój sposób.

Chochol, tak jakby, powrócil na pole, a naród pocwalowal w strone konsumpcyjnych biesiad, na które nikt go jeszcze nie zaprosil. Ktos to jednak wczesniej czy pózniej uczyni i Chochol powróci. Na razie ogladajac narodowe filmy cieszymy sie z tego, ze Skrzetuski odzyskal Helene, a Pan Tadeusz ozenil sie wreszcie z Zosia i wszystko wskazuje na to, ze juz wkrótce doczekamy równie szczesliwego polaczenia sie Winicjusza z Ligia.

Czy jednak to aby nie za malo, jak na nasze narodowe aspiracje, apetyty i mozliwosci? A wiec Czapka z Pawich Piór, czy Zloty Róg? I co z Chocholem?

Potega symbolu 12/2000

Nie od dzisiaj jestesmy w Polsce wyczuleni na wszelkie symbole, zarówno swieckie jak i koscielne, a moze nawet nieco na ich tle przeczuleni. Powiecie zapewne, ze swoje symbole ma kazde panstwo i naród, ale najistotniejsza jest ich zywotnosc, stopien akceptowalnosci przez spoleczenstwo i emocjonalny stosunek do poszczególnych obywateli kraju. Symboli wiec broni sie, w imie ich walczy, a czesto i umiera. Chcemy, czy tez nie, symbole - wywodzace sie zawsze z jungowskiej skarbnicy nieswiadomosci zbiorowej - pozwalaja panoramicznie spojrzec na cala zlozonosc i zarazem kompleksowosc historycznych, politycznych i kulturowych perypetii kazdego narodu. Odwzorowuja one takze wiernie jego kosmiczna tozsamosc, udostepniana nam bardziej lub mniej dokladnie kulturowym kosmogramem narodu lub jego szczególowa wersja zwiazana z poczatkami panstwowosci, jesli odpowiednie dane o momencie powstania panstwa sa dostatecznie wiarygodne, co jednak zdarza sie niezmiernie rzadko.

Znamy juz dobrze kosmiczna energetyke Polskosci, nierozerwalnie zwiazana z ekliptycznymi fazami Byka, Lwa, Skorpiona i Strzelca, o czym wielokrotnie pisalem na tych tamach, wraz z uzasadnieniami historycznymi, politycznymi, kulturowymi, a takze literackimi - czynilem tak byc moze nawet do bólu i znudzenia, z ta wszakze intencja, by podkreslic niedostrzegane wciaz róznice miedzy dowolnie i subiektywnie kreowanym od lat stereotypem panstwowym, a znacznie bardziej precyzyjnie wyznaczanym przez kosmos, zdecydowanie istotniejszym, choc czesto nierozpoznanym, a wskutek tego nawet ignorowanym zarówno przez nauke, jak i wlasne spoleczenstwo archetypem narodowosciowym. Z nim to przeciez pozostaja w zgodzie archetypowe dla danego narodu postacie historyczne, a nawet archetypowe dlan postacie literackie, na co przed bardzo juz wielu laty zaczalem zwracac uwage (na tych lamach oraz w Homo-Zodiacusie), gdy w literaturze przedmiotu nikt jeszcze o takich powiazaniach nie snil.

Dzisiaj wiec, na pozegnanie polskiego cyklu, podejme temat i wazny i przyjemny w lekturze, bo kazdy moze do niego wtracic wlasne przyslowiowe trzy grosze.

Zacznijmy od tego, ze Polska od zamierzchlych czasów zwiazana byla z szeroko rozbudowana symbolika orla, ale ten znajduje sie w centrum uwagi wielu panstw (tak­ze jednego z sasiadujacych z nami), a poza tym sam w sobie stanowil wielokrotnie przedmiot zazartych sporów naszych rodaków o jego barwe, rodzaj, ksztalt i Bóg wie co jeszcze. Dlatego orlem zajmowal sie nie bede. Polska natomiast byla zawsze bardzo aktywna, a przynajmniej widoczna na arenie miedzynarodowej. Jesli np. zdobywane przez naszych rodaków prestizowe nagrody Nobla (Sien­kie­wicz, Reymont, Curie-Sklodowska, Walesa, Milosz, Szymborska), zdecydowanie dotyczyly osób silnie korespondujacych swymi energiami urodzeniowymi z polskim zodiakiem, a wiec ekliptycznym pasem Byka, Skorpiona, Strzelca i Lwa, to prezentacja Polskosci na wystawach swiatowych (pier­wszy raz w 1925 r., a ostatni w Hanowerze, na EXPO 2000, po 60-u latach przerwy), wsród dwustu panstw i publiki caloglobowej musi, a przynajmniej powinna, obfitowac w jakies najbardziej dla naszego narodu charakterystyczne symbole. Czy tak sie stalo? Ano, popatrzmy.

Spór dotyczacy polskiego logo-maskotki na swiatowa wystawe Expo 2000 byl przedni, a wiec typowo polski. Zgoda, ze symbole z natury swej moga byc nieostre w swej wymowie, a wiec wieloznaczne. Jednakze niektóre z nich gotowi jestesmy uznac za bardzo sensowne w kontekscie naszego kraju, inne zas za sensu takiego zupelnie pozbawione. W gre wchodzily wprawdzie tylko zwierzaczki, ale...

Najpierw pojawil sie zubr, który juz na pierwszy rzut oka kojarzy sie nam dosc wyraznie i w oczywisty sposób z kosmiczno-kulturowym wymiarem Polskosci. Skoro najwazniejsi w dziejach naszego kraju ludzie i najistotniejsze wydarzenia odpowiadaja archetypowemu obrazowi Polskosci, wynikajacemu z jungowskiej nieswiadomosci zbiorowej, a zarazem z kosmogramu Chrztu Polski z 966 r., dlaczego nie mialoby to dotyczyc takze zwierzatka-maskotki, z która przy okazji Expo 2000 zetknal sie caly swiat?

Jasne, ze polski zubr, przez swa niepowtarzalnosc, to co najmniej jakby królewski byk (Slon­ce w Byku kosmogramu Polski z 966 r.), a wiec w pewnym sensie Bykolew (Lew jest jego ascendentowa faza). To wyczerpuje znamiona podstawowej energetyki narodowego kosmogramu. Nie trzeba tez przypominac, ze zubry zyja w swoistym srodowisku naturalnym (zno­wu faza Byka) i przynosza nam - podobnie jak zubrówka - niezle profity. Jego ukrycie w puszczy, dolarowe polowania - wszystko to wyczerpuje podstawowe znamiona kosmiczno-zodiakalnej charakterystyki. Nieprzypadkowo tez okresla sie zodiakalnego Byka mianem bankiera Zodiaku. Tak zatem zubr kojarzy sie z Polska, wiec o czym tu jeszcze mówic

Nastepnie pojawia sie Bóbr, który na pierwszy rzut oka z Polskoscia niewiele ma wspólnego. A moze i ma, moze urzednicy panstwowi tez czerpia ze skarbnicy jungowskiej nieswiadomosci zbiorowej? Wiemy przeciez dobrze, iz bobra takze odnajdujemy tylko w bardzo sterylnym srodowisku naturalnym (zno­wu faza Byka). Zreszta bóbr przeksztalca je w dosc specyficzny sposób, chociazby poprzez budowe tam i zapór wodnych, co odpowiada wrecz archetypowym cechom i Byka (na­tu­ral­na zapora z drewna) i Skorpiona (trans­for­ma­cja tego srodowiska, a peknieta tama to klasyczny juz przyklad skorpionowych oddzialywan). Nie trzeba tez przypominac, ze Skorpion, spolaryzowany z faza Byka, to Slonce niepodleglosciowego Kosmogramu Polski z 1918 r. i silna, ascendentowa pozycja wladajacego ta faza Plutona kosmogramu 966 r. Ostre zeby bobra podcinajacego drzewa to nic innego, jak przyslowiowy ogon Skorpiona transformujacy zycie czlowieka, który sie z nim zetknie. Projektodawca polskiej ekspozycji dostroil sie wiec do jungowskiego rezerwuaru nieswiadomosci zbiorowej ludzkosci i w jakis sposób pobral stamtad stosowne informacje.

W przeciwienstwie jednak do calkiem realnego zubra i nie mniej autentycznego, choc znacznie mniej w symbolice Polskosci zakorzenionego bobra, który takowoz przepadl z kretesem, zaproponowanie w charakterze polskiej maskotki smoka, zdawalo sie juz byc czystym nonsensem. A moze jednak znowu lepiej poczekac z osadem? Przeciez dostarczenie odpowiedniego klucza pozwalalo odkodowac znaczenie symbolicznego rysunku w Malym Ksieciu (waz boa polykajacy slonia, podczas gdy dorosli dostrzegali tylko i wylacznie kapelusz), co pozwala inaczej spojrzec na kolejna propozycje eksporterów naszej kultury z Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych oraz Krajowej Izby Gospodarczej.

Mimo ze smok nie odgrywa u nas tak znamienitej roli, jak w Chinach, to nie jest on bynajmniej czyms zupelnie obcym. Wizerunek polskiego smoka nawiazuje do idei przetransformowanego, groznego (Skor­pion) i raczej duzego (Strze­lec) potwora, zamieszkujacego w solidnej jaskini (Byk), pod królewskim zamkiem (Lew) na krakowskim Wawelu, nienasyconego (Byk), tedy hurtem pozerajacego dziewice (po­now­nie Skorpion). Bycze obzarstwo wawelskiego smoka stanie sie zreszta przyczyna jego unicestwienia przez szewca Dratewke, który dostarczyl dzikiemu lokatorowi Wawelu jagnie nafaszerowane siarka (zno­wu Skorpion), a pózniejsze opilstwo smoka powoduje jego gwaltowne pekniecie (jesz­cze raz Skorpion). Dratewka zas staje sie bohaterem (Lew) jeszcze za swego zycia. Przyznacie Panstwo, ze choc paralela to nieco daleka i luzna, to jednak dosc wyrazna, zas smok wawelski równiez - nadal ku naszemu zdumieniu - w pewnym przynajmniej stopniu odzwierciedla wszystkie fazy kosmicznej energetyki Polski. Smok zreszta prowadzil w rankingu dosc dlugo, ale o Szewczyku Dratewce nikt na Zachodzie nie slyszal, a europeizacja pod smoczym sztandarem jakos dziwacznie wyglada. Odrzucono wiec smoka i wydawalo sie, ze w sytuacji patowej nie pozostaje nic innego, jak powrócic do zubra lub bobra.

Ale nie u nas.

Niektórzy z Panstwa z pewnoscia byli na EXPO 2000 lub znaja z prasy koncowy rezultat tego swoistego i niepowtarzalnego rankingu archetypowo-narodowych maskotek. Na Wystawie Swiatowej pokazalismy z jednej strony nasz szacunek dla ekologii i calej zreszta przyrody, prezentujac skansenowe ujecie Puszczy Bialowieskiej i Wieliczki (fa­za Byka), z drugiej zas otwarcie na wspólczesna wiedze - laboratorium M. Kopernika i A. Wolszczana, prezentujace ich zaiste królewskie osiagniecia. Ale: przeciez gleboka transformacja mysli ludzkiej wskutek stworzenia kopernikanskiego modelu Ukladu Slonecznego, to fazy Skorpiona i Strzelca, zas odkrycie planet poza ukladem slonecznym przez Wolszczana, to wladajacy Skorpionem Pluton w Strzelcu (gdzie jeszcze zreszta przez dobrych kilka lat bedzie przebywal). Patronuje on teraz nie odkrywaniu nowych ladów i kontynentów, jak to sie dzialo, gdy 500 lat wczesniej tez w Strzelcu rezydowal, lecz penetracji nikomu dotychczas nieznanych planet spoza naszego ukladu slonecznego.

Jakaz wiec inna jeszcze maskotke mozna bylo zaproponowac? Taka, która uzyskalaby powszechna akceptacje (czy wszystkich zainteresowanych, tego nie wiem). Faktem jest jednak, ze zwiedzajacych nasz pawilon wital Bocian z roztrzepana czupryna i wylupiastymi oczami. Kolejny pure nonsens? Wcale nie! Jestem oczywiscie daleki od usprawiedliwiania oficjalnych wyborów, musze jednak przyznac, ze wszystkie dotychczasowe, po blizszym sie im przyjrzeniu mialy pewien archetypowy sens. Milo wiec stwierdzic, ze swoimi decyzjami urzednik nie jest w stanie zniszczyc podstaw kosmicznej Polskosci, nawet jesli chcialby to uczynic.

Czyzby wiec bocian takze byl, moze choc w czesci, kwintesencja Polskosci? Przyjrzyjmy mu sie blizej. Bocian jako taki nigdy dotychczas nie byl przedmiotem mego kultu, czy tez jakiegos szczególnego zainteresowania. Teraz jednak wszystko, jak za dotknieciem czarodziejskiej rózdzki, musi sie zmienic, gdyz zbiorowa wola osób kompetentnych, jakims trafem korzystajacych ze skarbnicy jungowskiej nieswiadomosci zbiorowej, spoleczny prestiz bociana zyskuje znacznie wyzsze notowania. Dlatego staje przed nami nie tylko spoleczny, ale wrecz narodowy problem. Oczywiscie nie chodzi mi o znana powszechnie prorodzinnosc bocianów, choc prawda jest to, ze w Polsce kazde dziecko zamieszkujace wies (a moze i miasto?) wie dobrze, które to ptaszydlo dzieci w chuscie rodzicom przynosi. Znacznie mniej za to wiemy o przyrodniczych bojach toczonych przed EXPO 2000 o bociana - ogólnonarodowa maskotke dla naszego pawilonu, zgodnie uznanego za jeden z najatrakcyjniejszych.

Bociek z dawien dawna zwiazany jest z polskimi polami i lakami, po prostu z naszym swojskim krajobrazem. Kojarzy sie tez niemal kazdemu z dachem chlopskiej chalupy, tej do której trafia bezblednie od lat, gdy powraca ze swych bardzo dalekich podrózy (ewi­den­tnie faza Byka). Przynosi nam on takze obietnice nadejscia transformujacej swiat wiosny i potwierdza istnienie odwiecznych, stalych, a wiec takze byczych w swej naturze rytmów przyrody. Zaby na podmoklej lace i myszy bardziej suchych pól to jego pozywienie, ale i dalsze powiazanie z fazami Skorpiona i Byka. Odlegle kraje, z których przylatuje, wszystkim chyba prawidlowo kojarza sie ze Strzelcem. Na koniec dodam jeszcze, ze bociana, nawet z daleka, rozpoznac mozna po bialo-czerwonych, a wiec narodowych barwach.

No i ta jego prorodzinnosc...

A swoja droga, zaufanie do bociana jest w naszym narodzie chyba niepodwazalne, skoro bardzo niepewni wygladu swiata, w którym przyszloby im zyc, losów zycia na Ziemi, przede wszystkim zas wlasnego bezpieczenstwa w skazonym, byc moze, srodowisku - wychodzacy z podziemi bohaterowie filmowej Seksmisji zauwazaja kolujacego bociana. Oddychaja z ulga, bo to oznacza, ze wszystko jest w porzadku i swiat ocalal.

Nie wiem wprawdzie, na ile hanowerskie EXPO 2000 byloby ubozsze bez naszego bociana, wiem natomiast, ze narodowa symbolika nie tylko okazala sie w tym przypadku niezniszczalna, ale cos niecos jeszcze na tym naszym udziale w Wystawie Swiatowej zyskala (ze swej strony przypomnijmy, ze polski pawilon w Hanowerze bil rekordy popularnosci i zajal w plebiscycie publicznosci czwarte miejsce, co jest absolutnie oszalamiajacym sukcesem - przyp. redakcji NS).

A na koniec kapitalny deser. Otóz Polska podczas swej ponad tysiacletniej i bardzo burzliwej historii tylko kilkakrotnie stawala nad przepascia tak niebezpieczna, iz grozilo jej totalne unicestwienie. I bynajmniej nie chodzi tu o okres zaborów, kiedy wprawdzie panstwowosc polska nie istniala, lecz kondycja narodu, choc podla, byla znosna i nie zagrazalo nam totalne wyniszczenie we wszystkich zaborach jednoczesnie.

By zniszczyc Polskosc, trzeba zniszczyc jej Slonce, a wiec pozbawic mozliwosci wyzywienia Polaków (fa­za Byka), co jednak, mimo nieprzychylnosci rolnej polityki Unii i katastrofalnych zjawisk atmosferycznych, nam nie grozi. Takie zagrozenie zniszczenia narodowego, skorpioniastego zreszta Slonca istnieje w przypadku Japonii, która moglaby wskutek olbrzymiego trzesienia ziemi po prostu zniknac w calosci w czelusciach oceanu.

Mozna tez unicestwic naród przez druzgoczace uderzenie w jego ascendent, a to jest zawsze bardziej mozliwe, bo zarówno ludzi, jak panstwa i narody postrzegamy w najwiekszym stopniu poprzez ich ascendent wlasnie. W przypadku Polski jest to faza Lwa, wzmocniona znajdujacym sie w niej na ascendencie Plutonem. Daje nam to niemal niezniszczalnosc, ale i tak uskarzamy sie wciaz na nasze geopolityczne polozenie. Na co sie naprawde uskarzamy, zaraz sie przekonamy.

Upodlic nas mozna odbierajac nam nasza Lwia dume, czesto jednak czynimy to sami, narzekajac potem na los i nieprzychylnosc historii. Tak naprawde jednak najgrozniejsze byloby wyeliminowanie z kosmicznej gry naszego Plutona, a wiec zniszczenie nas energia Skorpiona. Takie próby mialy miejsce w naszej historii i tylko one byly naprawde grozne. Jeszcze ciekawsze jest to, kto je podejmowal i jaka posiadal do tego kosmiczna legitymacje.

Z faza Skorpiona nierozerwalnie wiaza sie tak glebokie - w swej transformacji rzeczywistosci - procesy i zjawiska, jak: trzesienie ziemi, wybuchy wulkanu, potop, obozy koncentracyjne, Gulag, Katyn, czy Powstanie Warszawskie. Czy widzicie juz Panstwo, o co mi chodzi? Tylko te dwa pierwsze zjawiska nie dotycza Polski, pozostale zas stanowily zagrozenie dla naszego bytowania. Symboliczny Potop szwedzki zalal kiedys niemal caly kraj, a najezdzcami, siegajacymi murów Czestochowy (jej symbolicznego znaczenia dla kraju nie trzeba tlumaczyc) byli Szwedzi, których narodowy kosmogram (pre­zen­to­wa­ny onegdaj na tych lamach) zwiazany jest silnie z ekliptycznym pasem Skorpiona (je­de­nas­to­sek­to­ro­we, wiec wodnikujace Slonce w SKORPIONIE i ascendent w Koziorozcu - odwrotna kombinacja, a wiec asc. w Skorpionie i trzeciosektorowe, zblizniaczone Slonce w Koziorozcu wyraznie zaprzecza szwedzkim realiom).

Kolejny raz moglismy znalezc sie na granicy narodowego wyniszczenia, gdyby rzad radziecki kontynuowal wobec Polski polityke Katynia i syberyjskich lagrów. ZSRR (a nie Rosja) mial swoje silne dziesieciosektorowe, koziorozcowate wiec nieco Slonce w Skorpionie, ukierunkowane na zorganizowana i systemowa eksterminacje wroga.

Jesli komus eksterminacja narodu kojarzy sie takze z wczesniejsza jeszcze wywózka Polaków na Syberie po powstaniu styczniowym, to dodam, ze Slonce Rosji znajduje sie wprawdzie w Wodniku, ale w ósmym, podporzadkowanym SKORPIONOWI wlasnie sektorze kosmogramu (gwo­li ciekawosci dopowiem, ze takze i Skorpion znajduje sie w tym horoskopie w piatym, lwiastym wiec sektorze, a Lew jest ascendentem Polski; poza tym taka pozycja Skorpiona znakomicie wyjasnia sens popularnej tam tzw. rosyjskiej ruletki z jedna kula w pistolecie).

Nie ma tez najmniejszej watpliwosci, ze liczne obozy koncentracyjne i brutalne stlumienie Powstania Warszawskiego (ze wzgledu na godzine rozpoczecia bardzo SKORPlONOWATEGO w swej naturze) wyraznie nadszarpnelo kondycje narodu. Nie zdziwimy sie wiec bardzo, gdy powiem, ze Niemcy ze swa ascendentowa, panniasta dokladnoscia, maja Slonce w Baranie w ósmym, a wiec znowu SKORPIONOWYM sektorze swego narodowego kosmogramu.

Podsumujmy. Polska bywala najpowazniej zagrozona w swym narodowym bycie i egzystencji wtedy - i tylko wtedy - gdy kierowano przeciwko niej silne, niszczace, plutonowe energie Skorpiona, po kwadraturze wymierzone w nasz lwi ascendent, przede wszystkim zas w chroniacego go Plutona, a za kazdym razem czynily to te panstwa lub narody, które same maja silnie zaakcentowane wlasne, destruktywne wobec naszych, energie Skorpiona (dla­tego pozbawieni ich Czesi i Slowacy nigdy nie stanowili dla nas powazniejszego zagrozenia, a pozytywnie spolaryzowana z nasza narodowa faza Byka skorpionowa energia Wegrów i w inny sposób Japonczyków takze raczej wzmacniala niz nadwerezala nasze, dobre z nimi relacje).

Nie geopolityczne polozenie Polski miedzy Niemcami i Rosja jest przyczyna zagrozen, lecz ich kosmiczne energie eksponujace ekliptyczny pas Skorpiona.

Tak wyglada spojrzenie na historie z obiektywnego, kosmobiologicznego punktu widzenia i ciesze sie, ze po raz pierwszy moglem je zaprezentowac wlasnie w Nieznanym Swiecie.

Na tym nieodwolalnie koncze na razie cykl o kosmicznym wymiarze Polskosci.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Leszek Weres Horoskop Polski
Weres Leszek Horoskop Polski
opracowania z dawnych lat, garlicki 2 rada ministrow i administracja rzadowa, Leszek Garlicki &bdquo
opracowania z dawnych lat, garlicki 2 rada ministrow i administracja rzadowa, Leszek Garlicki &bdquo
Leszek Szaruga Pisanie Polski
Szuman Leszek Wesoły horoskop
Pluton Leszek Weres
Szuman Leszek Cechy matrymonialne znakĂłw i planet w horoskopach
Andrzej Leszek Szcześniak Judeopolonia I Żydowskie państwo w państwie polskim
Pieniążek Stanisław Leszek Słownik genealogiczny łacińsko polski
Andrzej Leszek Szcześniak Judeopolonia II Anatomia zniewolenia Polski
Pieniążek Stanisław Leszek Słownik genealogiczny łacińsko polski(1)
Słownik genealogiczny łacińsko polski Stanisław Leszek Pieniążek
Leszek Misiak Tracimy kościół czyli zawał Polski
Leszek Szuman Wesoły horoskop
Obiekty martyrologii polskiej
Walory przyrodnicze Polski

więcej podobnych podstron