Weres Leszek Horoskop Polski

background image

LESZEK WERES

HOROSKOP

POLSKI

FELIETONY Z „NIEZNANEGO ŒWIATA”

1997-2000

O Polsce i Polakach

6/1998

Od lat wielu sposobi³em siê do podjêcia tematu zwi¹zanego z kosmogramem,

a wiêc karm¹ i losami Polski, lecz uwa¿a³em (i nadal tak s¹dzê), ¿e jest to temat
nies³ychanie dra¿liwy i delikatny, a nade wszystko skomplikowany i
kompleksowy zarazem, wymagaj¹cy bardzo wszechstronnej i pog³êbionej wiedzy
z licznych jej dziedzin oraz ogromnego przygotowania merytorycznego i

background image

niezachwianej niczym postawy moralnej. O los Rzeczypospolitej bowiem idzie;
los, który by³, jest i bêdzie zawsze drogi niektórym Jej Synom i czymœ
absurdalnym dla tych, którzy maj¹ J¹ za nic, choæby i wysokie funkcje w niej
piastowali.

Tote¿, jak ¿adne inne pañstwo, w historii swej bywaliœmy potêg¹ i niczym,

zawsze jednak wskutek postawy nas samych, a nie tylko œlepych wyroków
historii. Na podstawie dowodów osobistych lub paszportów, niekiedy ju¿
niewa¿nych, zwani byliœmy Synami swej Ziemi lub obywatelami pañstwa
polskiego, gdy ono istnia³o, powstañcami zaœ nieustraszonymi, szaleñcami
zgo³a i straceñcami, gdy o daremn¹ obronê lub wskrzeszenie Ojczyzny sz³o,
zawsze krew sw¹ obficie przelewaj¹cych, gdzie tylko siê da³o, z naiwn¹,
aczkolwiek g³êbok¹ wiar¹ w to, ¿e trud nasz nie ca³kiem na darmo pójdzie, a
odzyskana Ojczyzna bêdzie Ziemi¹ Wyœnion¹ i Wymarzon¹ podczas d³ugich lat
niewoli lub zmagañ o niepodleg³oœæ. Bardziej têczow¹ wiêc ni¿ realn¹, bo gdy
tylko trudnoœci znaæ o sobie dawa³y oraz uci¹¿liwoœci jakoweœ i ró¿nice zdañ
siê jawi³y, sk³ócaliœmy siê i wadziliœmy bardzo miêdzy sob¹, nierzadko ku
poœmiewisku œwiata ca³ego, ¿e ponownie o wolnoœæ najpierw krwawo
zdobywan¹, lecz potem bezsensownie zaprzepaszczan¹ i tracon¹, walczyæ
przychodzi³o na ziemi w³asnej, a czêœciej jeszcze na ziemi obcej, nieczu³ej
zupe³nie na nasze stresy, bol¹czki, kompleksy i uniesienia.

Nadal milcza³bym, uwa¿aj¹c ¿em do tematu tego jeszcze nie dojrza³, gdyby

nie nagminne zajmowanie siê t¹ problematyk¹ oraz kreowanie obrazu i wizji
Polski na miarê swych o niej wyobra¿eñ, (nie)wiedzy i zdumiewaj¹cej odwagi
g³oszenia urbi et orbi ma³o chyba przemyœlanych pogl¹dów. Nie trzeba byæ
koniecznie Polakiem, by z jakimœ sensem mówiæ i pisaæ o naszym kraju, lecz
w ka¿dym przypadku trzeba czegoœ wiêcej, ni¿ znanej nam sprzed wieków
astrologii klasycznej, by kompleksowo przedstawiæ kosmiczn¹ energetykê
pañstwa w ca³ej jej historycznej z³o¿onoœci (k³aniaj¹ siê bowiem progresje,
chocia¿by solarne, dwadasamsy i relokacja), gdy¿ nawi¹zuj¹c do tej ostatniej w
telegraficznym tylko skrócie (jako ¿e bêdzie jeszcze o niej mowa dalej, po raz
pierwszy zreszt¹ w odniesieniu do naszego kraju w literaturze przedmiotu),
poszczególne regiony Polski maj¹ tak¿e swoj¹, bardzo odmienn¹, dope³niaj¹c¹
ca³oœci obrazu charakterystykê. By³o tak zawsze i dlatego ca³kowite obarczanie
win¹ np. zaborców, przecenianie ich odmiennych zwyczajów i praw kszta³tuj¹cych
przez bez ma³a 150 lat nasze bytowanie nie jest s³uszne, choæ i oni maj¹ sw¹
kosmobiologiczn¹ specyfikê, a staje siê zupe³nym nieporozumieniem, jeœli przy
tej okazji ca³kowicie wybielamy siebie, jako ¿e nasze podstawowe, tak¿e
kosmicznymi energiami kszta³towane narodowe zalety i wady wyraŸnie daj¹ o
sobie znaæ na wszystkich historycznie znanych etapach dziejów polskiej
pañstwowoœci.

Porywaj¹c siê na analizê kosmogramu Polski wtykam przy okazji kij w

mrowisko, proszê wiêc o wsparcie Dobre Energie Kosmosu oraz, a mo¿e przede
wszystkim, przyjaznych mi Czytelników, do których zwracam siê o uzupe³nianie
poni¿szych wywodów dodatkowymi, nie ujêtymi przeze mnie lub s³abiej
akcentowanymi kwestiami, jako ¿e opracowuj¹c teraz temat pod presj¹ czasu, a
wiêc rygoru zwi¹zanego z harmonogramem wydawania „Nieznanego Œwiata” z

background image

pewnoœci¹ niektóre wa¿ne skojarzenia i przemyœlenia, zarówno niedawne jak i
te sprzed lat, jeœli nie uœwiadamiane sobie aktualnie lub nie do koñca
dopracowane, jakby chwilowo uœpione, nadal pozostaj¹ wiêŸniami zakamarków
mego umys³u. Jest to równie¿ jeden z powodów, dla których po raz pierwszy
decydujê siê na wypunktowanie tematu i to tylko najwa¿niejszych jego kwestii,
gdy¿ w przeciwnym razie, stosuj¹c m¹ ulubion¹ formê refleksyjnego eseju, z tak
obszernie rozga³êzion¹ problematyk¹ nie rozprawi³bym siê chyba do koñca
wieku. Poszczególne punkty powinny rodziæ iskrê i dostarczaæ Pañstwu
po¿ywki do dalszych, samodzielnych ju¿ przemyœleñ, podobnie jak sk³ania³y do
tego poszczególne akapity mego, drukowanego niedawno na tych ³amach,
obszernego zbioru przemyœleñ, zatytu³owanego „Mandala w³adzy”.

Prezentuj¹c pierwsz¹ próbê kompleksowego ujêcia narodowej to¿samoœci

Polaków z kosmobiologicznego, a wiêc obiektywnego punktu widzenia,
przypominam, i¿ kosmos nie zna ani nagród ani kar, tylko konsekwencje
okreœlonych struktur energetycznych napiêæ
.

Nie ma wiêc w nim sprawiedliwoœci w ziemskim rozumieniu tego s³owa,

dlatego kosmogramy pañstw, jak i poszczególnych ludzi, zasadniczo siê ró¿ni¹
od siebie. Ró¿ni siê te¿ ich historia, kultura, sposób ¿ycia, tradycja, a
najciekawsze jest to, ¿e w niektórych z nich chcia³oby siê nam ¿yæ, czujemy siê
tam dobrze, oddychamy pe³n¹ piersi¹, w innych zaœ pañstwach egzystencja
nasza by³aby zmor¹, autentycznym piek³em i bezsensown¹ udrêk¹. Pañstwa
maj¹ te¿ sw¹ kosmiczn¹ to¿samoœæ, niezale¿nie od tego, na ile ich
przywódcy oraz ich mieszkañcy zdaj¹ sobie z tego sprawê
. Osobiœcie wiele
podró¿owa³em, mam swoje ulubione miejsca w œwiecie, od dzieciñstwa
niemal¿e, gdy o astrologii nic jeszcze, rzecz jasna, nie s³ysza³em, a póŸniejsze
doœwiadczenia z blisko piêædziesiêciu odwiedzonych przeze mnie krajów w
pe³ni potwierdzaj¹ me wczeœniejsze preferencje i niechêci oraz charakter moich
relacji z Polsk¹, z której kosmogramem, podobnie jak m.in. Jan Pawe³ II, dzielê
podstawowe energie. Mo¿e w³aœnie dlatego muszê zmierzyæ siê karmicznie z
tym tematem, tote¿ zapraszam ju¿ do intelektualnej, nie naj³atwiejszej byæ
mo¿e, ale jedynej w swoim rodzaju intelektualnej przygody, która byæ mo¿e
pozwoli wreszcie zrozumieæ Pañstwu, dlaczego tak, a nie inaczej czujecie siê w
Polsce i tak ró¿nie J¹ odbieracie. Cieszê siê zarazem z tego, ¿e prapremiera ma
miejsce na ³amach „Nieznanego Œwiata”.

Nie tylko ka¿dy cz³owiek, ale i ka¿dy kraj podlega rytmom kosmosu, ma

bowiem swój pocz¹tek, charakterystyczne dla siebie tylko cechy, pozwalaj¹ce,
chocia¿by i w krzywym zwierciadle, odró¿niaæ bez wiêkszych trudnoœci
przedstawicieli poszczególnych nacji. To zaœ najdobitniej œwiadczy, ¿e ka¿dy z
nich ma swój kosmogram, swoj¹ historiê i los, o którym mo¿emy wiêcej
powiedzieæ, ni¿ siê to wydaje politykom, historykom i elitom w³adzy.

Powa¿na literatura przedmiotu, zarówno polska jak i œwiatowa, jest w tym

zakresie nader uboga, a prezentowane kosmogramy pañstw ra¿¹
uproszczeniami i bezsensownymi komentarzami, co nie mo¿e dziwiæ, jako ¿e
daty powstania tych pañstw s¹ niekiedy bardzo umowne, a przecie¿, jak wiemy,
nawet ma³e ró¿nice czasowe (kwestia minut) rodz¹ powa¿ne konsekwencje. Nic
wiêc dziwnego, ¿e jesteœmy w Polsce „karmieni” fa³szywymi horoskopami

background image

najczêœciej przez astrologów spoza naszego kraju (nie wnikam w ich
intencje i kompetencje), ale przypominam zarazem, ¿e w czasie II wojny
œwiatowej (i to jest dobrze udokumentowane, dlatego nie siêgam po inne
przyk³ady), obie walcz¹ce ze sob¹ strony, zarówno wiêc Anglicy, jak i Niemcy,
rozpowszechniali fa³szywe horoskopy przywódców politycznych i militarnych
strony przeciwnej, a jeœli tak postêpowali, to widaæ, widzieli w tym jakiœ
g³êbszy sens. Te w³aœnie „fa³szywki” ochoczo s¹ podchwytywane u nas i
bezkrytycznie rozpowszechniane przez niektórych naszych astrologów,
wydawców, itp., zgodnie zreszt¹ z zasad¹ „cudze chwalicie...”. Dlatego natykacie
siê Pañstwo ci¹gle (ca³e szczêœcie, ¿e nie na ³amach „NŒ”) na ewidentnie
fa³szywe kosmogramy, dla przyk³adu Polski, Jana Paw³a II, prezydentów - L.
Wa³êsy, A. Kwaœniewskiego i wielu innych wa¿nych osobistoœci.

Dzieñ narodzin cz³owieka, podobnie jak dzieñ powstania pañstwa, nie jest

wystarczaj¹cy do sporz¹dzenia profesjonalnego kosmogramu, a wiêc
energetycznej „mapy” oddzia³ywañ kosmosu na interesuj¹ce nas obiekty, bowiem
nie jesteœmy w stanie uwzglêdniæ wszystkich istotnych elementów tworz¹cych
wyjœciow¹ strukturê energetycznych napiêæ.

W poszukiwaniu kosmicznej to¿samoœci

7/1998

Polskê zaliczono w tradycyjnej astrologii do fazy Byka uznaj¹c, i¿ wynika to z

podzia³u ekliptyki na dwanaœcie stref i ta, w której siê znajdujemy,
podporz¹dkowana jest w³aœnie tej fazie. Pogl¹du tego przez wieki ca³e nie
uzasadniano merytorycznie, a daje siê to zrobiæ zarówno na poziomie cech
charakterystycznych dla kultury danego narodu i zodiakalnej charakterystyki
osób j¹ tworz¹cych, jak i na podstawie znanych nam historycznych faktów. Te
ostatnie (bo od nich rozpoczniemy) wskazuj¹ rok 966 i przyjêcie chrztu za
pocz¹tek zorganizowanej pañstwowoœci i data ta rzadko jest kwestionowana.
Pytanie tylko jaka data, bo z ni¹ i z komplementarn¹ do niej, dok³adn¹ dat¹
odzyskania niepodleg³oœci w 1918 roku te¿ s¹ problemy, odzwierciedla to
notabene pewien bardziej generalny, problem. Mianowicie, zarówno na
Zachodzie jak i u nas, wci¹¿ stosuje siê m.in. niewystarczaj¹ce metody rektyfikacji
horoskopu, a wiêc jego uœciœlania w oparciu o jednostkowe wydarzenie na
przyk³ad i zapomina siê o logice oraz zdrowym rozs¹dku i o tym jeszcze, ¿e ten
sam rezultat (wydarzenie) mo¿e byæ wynikiem bardzo wielu kombinacji
karmicznych czynników, takich np. jak progresywne aspekty w³adcy
dwadasamsy solarnej i tranzytów na progresywnie retrograduj¹ce planety (by
wymieniæ najbardziej proste techniki badawcze), o których wielu profesjonalnych
astrologów, tak w kraju i za granic¹, ma nader mgliste pojêcie. Dlatego w
nied³ugim czasie - wy³¹cznie w „NŒ” zaprezentujê Pañstwu, pierwszy w
literaturze przedmiotu, opracowany obecnie przeze mnie poradnik dla
korzystaj¹cych z porad astrologa, mówi¹cy o tym, jak siê obroniæ przed tandet¹,
oszustwem i szarlataneri¹, wskazuj¹cy na to, co powinniœmy uzyskaæ podczas
nagrania kosmogramu (tak, nagrania na taœmê magnetofonow¹, a nie
przesy³anego poczt¹ jakiegoœ uniwersalnego komputerowego opisu), co z
pewnoœci¹ wymusi korzystne dla Pañstwa podwy¿szenie standardu wszelkich
astrologicznych us³ug (!!!), jako ¿e taki komputerowy opis stanowi, co najwy¿ej i

background image

tylko w najlepszym przypadku, wstêpny zaledwie i bardzo jeszcze niedoskona³y
materia³, wymagaj¹cy dalszej, d³ugotrwa³ej intelektualnej obróbki i z pewnoœci¹
niewart jest ¿¹danego od Was honorarium.

Opis cz³owieka wy³¹cznie ekliptyczn¹ (zodiakaln¹) pozycj¹

urodzeniowego S³oñca jest esencj¹ astrologii jarmarcznej i gazetowej, ale i
tak naprawdê, nawet w najlepszym wydaniu, stanowi on zaledwie u³amek
podstawowej tylko charakterystyki ka¿dego cz³owieka. Jednak¿e zdecydowana
wiêkszoœæ ludzi zna swój dzieñ urodzenia i dlatego w przypadku, gdy i
dok³adny czas narodzin pozostaje nieznany, mo¿na stosowaæ - choæ w
przybli¿eniu - progresje (symboliczne, choæ niewiarygodnie trafne w praktyce
prognostycznej przemieszczanie siê planet wed³ug okreœlonej regu³y, w tym
przypadku odnoœnie S³oñca, w taki sposób, ¿e symbolicznie, 1 rok odpowiada
jego realnemu, ekliptycznemu przemieszczeniu w ci¹gu 1 doby), co pozwala
bardzo precyzyjnie wyodrêbniæ wszystkie istotne progi ¿yciowe powsta³e w
rezultacie koniunkcji (z³¹czenia) progresywnego S³oñca z innymi planetami, b¹dŸ
te¿ skutkiem istotnych, najczêœciej nieharmonijnych aspektów takiej pozycji
S³oñca z nimi albo w rezultacie progresywnej zmiany fazy zodiaku, jego
dekanatu lub dwadasamsy, odpowiednio co 30, 10 lub 25 lat.

Stosowanie tej samej regu³y w przypadku pañstwa, a wiêc znajomoœæ

wy³¹cznie dnia jego powstania (czêsto i tego nie znamy) daje, jak w przypadku
jednostki, wielce uproszczony, jakby w krzywym zwierciadle widziany
jednowymiarowy, zodiakalny obraz, w wyniku którego przez wieki kszta³towa³y
siê i nadal kszta³tuj¹ stereotypy narodowoœciowe (tak jak w jednostronnych
horoskopach dla danego znaku: coœ w nich wprawdzie jest, ale nie jest to do
koñca prawdziwe). Podobnie wiêc, jak ka¿dy cz³owiek jest, mówi¹c w
najwiêkszym uproszczeniu, energetyczn¹ syntez¹ kilku zodiakalnych faz,
tak ka¿de pañstwo daje siê opisaæ tak¿e kilkoma nieprzypadkowymi
fazami (znakami) zodiaku, co pozwala na okreœlenie podstawowych jego
cech, sk³adaj¹cych siê na narodowoœciowy archetyp, niezale¿nie od tego,
czy znamy dok³adny czas „narodzin” tego pañstwa
. Procesy tworzenia takich
archetypów (jak i archetypów literackich prezentowanych w Homo-Zodiacus)
stanowi esencjê mych kilkunastoletnich ju¿ badañ, które doprowadzi³y do tego,
¿e zdecydowa³em siê wyodrêbniæ holistyczn¹ w swej naturze i zdecydowanie
godn¹ XXI wieku dyscyplinê wiedzy, dla której (dziêki sugestii Zbyszka
Przybylaka) utrzymujê robocz¹ nazwê KOSMOEKOLOGIA KULTURY, ³¹cz¹cej w
sobie przynajmniej astrologiê, socjologiê, historiê, kulturoznawstwo, antropologiê,
psychologiê i etnografiê.

W przypadku pañstw znamy wiêc niekiedy datê jego uformowania,

odzyskania niepodleg³oœci, odpowiedniej proklamacji legalnych w³adz itp.
Czêsto jednak znamy tylko rok albo jest i tak, ¿e nawet on tonie w mrokach
historii. Wtedy oczywiœcie nie ma mowy ani o progresjach, ani te¿ o tranzytach,
ale pañstwo istnieje przecie¿ i ma swoje charakterystyczne rysy, rozpoznawalne
przez wszystkich, wywodz¹ce siê na ogó³ z uœwiêconej w tym kraju tradycji,
szanowanej i przestrzeganej przez ogó³ jego obywateli.

Czy wówczas niczego nie da siê orzec o losach tych pañstw? Bynajmniej.

Nale¿y tylko odnieœæ siê do metod stosowanych przeze mnie w kosmoekologii

background image

kultury, co umo¿liwia konstrukcjê ARCHETYPOWEGO KOSMOGRAMU
PAÑSTWA LUB NARODU w oparciu o charakterystyczne cechy kulturowe,
najistotniejsze daty i znane postacie historyczne
. Pozwala to wyjϾ ponad
prymitywne zazwyczaj stereotypy narodowoœciowe, odpowiadaj¹ce bardzo
jednostronnej i uproszczonej charakterystyce solarnej, jakby wiêc „gazetowemu”
ujêciu cech jednego tylko znaku zodiaku i uogólnieniu ich na ca³e pañstwo. Aby
dojœæ do archetypu narodowoœciowego lub pañstwowego, nale¿y uzyskaæ
kilkuwymiarowy kosmogram kultowy, zawieraj¹cy, podobnie jak w przypadku
cz³owieka, ascendent i pierwotn¹ domifikacjê S³oñca.

A przecie¿ na tê zindywidualizowan¹ strukturê nadal i wci¹¿ oddzia³ywuj¹

bie¿¹ce energie, odzwierciedlaj¹ce aktualne przebiegi planet, wspó³tworz¹ce
te¿ (razem z kosmogramami jego przywódców) aktualn¹ historiê ka¿dego
pañstwa, co w przypadku Polski - jak wyka¿ê to w trakcie bardzo ju¿
konkretnych przyk³adów - jest wrêcz spektakularne, gdy odnieœæ siê
chocia¿by do bardzo uniwersalnych cykli Jowisza i Saturna
. Nawiasem
mówi¹c oba te cykle odegra³y tak¿e znamienn¹ rolê w ¿yciu Jezusa z Nazaretu,
bowiem rozwojowy cykl Jowisza trwa dwanaœcie lat i w tym w³aœnie wieku
odnotowujemy jego pierwszy, jak wiemy, niekwestionowany, intelektualny
sukces, zaœ w wieku 30 lat, gdy rozpoczyna siê drugi cykl Saturna, zwi¹zany z
dzia³alnoœci¹ publiczn¹, Jezus, równie¿ w niekwestionowany sposób, takow¹
w³aœnie rozpoczyna.

Dla konstrukcji prawid³owego kosmogramu jednostki (oraz pañstwa)

metodami astrologii tradycyjnej, niezbêdna jest jednak znajomoœæ dok³adnego
czasu narodzin - a to ze wzglêdu na wirowy obrót Ziemi dooko³a w³asnej osi, co
pozwala obliczyæ i wyznaczyæ zodiakaln¹ fazê (znak) ascendentu oraz
wynikaj¹c¹ z niej domifikacjê (sektoriat) S³oñca, czyli jego pozycjê w sektorze (do-
mu) kosmogramu, która czêsto ma kluczowe znaczenie, nie mniejsze ni¿
urodzeniowa faza zodiaku. To samo oczywiœcie dotyczy pañstwa, ale jak
Pañstwo zobaczycie, domifikacjê S³oñca w kosmogramie Polski 966 oraz
domifikacjê (i ascendent) niektórych innych pañstw nie jest tak trudno
wyznaczyæ i daj¹ sobie z tym radê moi studenci ju¿ po podstawowym kursie
astrologii humanistycznej i kosmobiologii.

Wyjaœnieniem powy¿szego niech bêdzie chocia¿by konstrukcja

kosmogramu Japonii, gdzie wobec braku danych (lub dla ich potwierdzenia,
jeœli takowe istniej¹) poprosi³em moich studentów o wypisanie kilkunastu co
najmniej elementów charakterystycznych dla tej nacji i dla kraju, który
zamieszkuj¹. Ku w³asnemu zdumieniu, studenci odkryli, ¿e kilkadziesi¹t
najbardziej charakterystycznych cech tego pañstwa i spo³eczeñstwa, daje siê
przyporz¹dkowaæ zaledwie dwóm fazom zodiaku! (Jakim - nie powiem, jako ¿e
chcia³bym w przysz³oœci ca³¹ procedurê opisaæ w „NŒ”). Powsta³e st¹d
kombinacje (jeden ze znaków pozycj¹ S³oñca, drugi ascendentem lub na odwrót)
wyznacza³y wiêc automatycznie dwie mo¿liwe domifikacje pozycji S³oñca w
kosmogramie Japonii. Rozterkê studentów usun¹³em, gdy zaproponowa³em
wprowadzenie pewnych „³¹czników” i elementów kosmogramu Polski - m.in.
zawsze liczna obsada konkursu Chopinowskiego i jeszcze kilku innych
wspólnych „szczegó³ów”, np. odnoœnie naszych narodowych flag (!) - a

background image

archetypowy kosmogram Japonii przesta³ byæ zagadk¹. Podobn¹ procedurê
zaproponujê Pañstwu odnoœnie kosmogramu Polski. Wyniki jej potwierdz¹ to, co
wiemy z historii naszej pañstwowoœci i trudno o lepszy powód do radoœci, lecz
z powodów astrologicznych raczej, uwiarygodniaj¹cych sensownoœæ tej
dyscypliny, a nie wydarzeñ historycznych, z rzadka przecie¿ dla nas ³askawych,
co zreszt¹ równie¿ kosmogram ten potwierdzi.

Zodiakalne korzenie, czyli od Zag³oby Do Wa³êsy

8/1998

Daty powstania wielu pañstw ton¹ w mrokach, a jeœli i rok okazuje siê

dyskusyjny, jedyne, co pozostaje, to konstrukcja archetypowego
kosmogramu narodu
(pañstwa), przez sw¹ wielowymiarowoœæ bardzo
odbiegaj¹cego od jednowymiarowego stereotypu pañstwowego.

Archetypowa postaæ literacka mo¿e byæ jednowymiarowa i jedyny chyba

istniej¹cy (choæ niepe³ny) indeks takich postaci zawiera mój Homo-Zodiacus. S¹
one na tyle jednowymiarowe, a zarazem archetypowe, ¿e ¿adna z nich nie mo¿e
reprezentowaæ innej fazy zodiaku. Postacie realne s¹ bardziej z³o¿one od
literackich, ale równie¿ i te drugie mog¹ byæ wielowymiarowe, a zarazem nadal
archetypowe, maksymalnie wiêc zbli¿aj¹ce literaturê do ¿ycia, albo do
zodiakalnego archetypu narodu, jak np. Faust w kulturze i literaturze niemieckiej,
posiadaj¹cy - podobnie jak jego twórca, W. Goethe oraz niemiecka
pañstwowoœæ, dominacjê faz Panny i Skorpiona (!!!). Tak¹ postaæ w literaturze
polskiej - Jana Onufrego Zag³obê, który (podobnie jak Kosmogram H.
Sienkiewicza), odzwierciedla nasz kosmiczny (zodiakalny) archetyp narodu,
nakreœli³em dla Czytelników „NŒ” w jednym z wczeœniejszych esejów.
Astrologizacja Zag³oby polega³a na stosunkowo ³atwej do przeprowadzenia
(przynajmniej w jego przypadku) eliminacji ewidentnie bezsensownych faz
zodiaku i pozostawienie przynajmniej dwóch lub trzech najbardziej go
charakteryzuj¹cych. PóŸniejsze znalezienie domifikacji S³oñca skutkiem
porównywania i kolejnego odrzucania mniej do nas przemawiaj¹cych modeli nie
stanowi³o ju¿ dla moich studentów wiêkszego problemu. Otrzymany wynik
przemawia³ sw¹ elegancj¹ i logik¹, a przede wszystkim nie mia³ konkurencji w
ewentualnych modelach alternatywnych.

W przypadku pañstw taka procedura mo¿e byæ jednak nies³ychanie

zwodnicza, subiektywna i niepe³na, bowiem rzadko kto posiada tak dobr¹
znajomoœæ realiów jakiegoœ innego pañstwa (zwykle tak¿e i swego), ¿eby
zdobyæ siê na pe³en obiektywizm. Trzeba wiêc szukaæ innej metody i najlepiej
odwo³aæ siê do dostêpnego nam wszystkim skarbca jungowskiej
nieœwiadomoœci zbiorowej, a wiêc skojarzeñ i obrazów, które nieodparcie
przychodz¹ nam na myœl w odniesieniu do okreœlonego narodu lub
pañstwa
. Wystarczy potem skojarzenia te przyporz¹dkowaæ okreœlonym fazom
zodiaku, by ku swemu zdumieniu uzyskaæ wielowymiarowy, ostry obraz danego
spo³eczeñstwa (choæ przyznajê, ¿e z klasyfikacj¹ wielu pañstw, czy narodów
nadal mam spory k³opot, bo mo¿e jest ich zbyt wiele, a o niektórych, nieco nawet
sztucznych tworach nie wiem - prawie nic.

Dlatego te¿ oczekujê silnego wsparcia Czytelników, nie tylko w sprawie

migracyjnie i koœciuszkowsko coraz bardziej wa¿nej dla nas Australii, co do

background image

której powiedzieæ na razie mogê tylko tyle, ¿e zwi¹zana jest ona z faz¹
Kozioro¿ca i byæ mo¿e Wagi, ale tak¿e i innych pañstw).

Archetypowym natomiast kosmogramem Polski zajmê siê niebawem i przy

okazji tak¿e takimi kulturowymi kosmogramami kilku innych pañstw, tym
bardziej, ¿e z niektórymi los nasz od wieków, jeœli nie od tysi¹cleci, sprzêgniêty
by³ i jest bezlitoœnie na dobre i na z³e. Pe³niejsz¹ zaœ jego wersjê, a raczej
najbardziej prawdopodobny wariant (bo przy Chrzcie Polski w 966 r., mimo
wszystko, nikogo z nas nie by³o), z konsekwencjami nadci¹gaj¹cych tranzytów i
progresji zaprezentujê w dalszej kolejnoœci. Proszê zwa¿yæ i na to, ¿e
kosmogram Chrztu Polski podobnie jak w przypadku Anglii dok³adnie
znana data koronacji Wilhelma Zdobywcy z 25 grudnia 1066 r., to przecie¿
nie jedyne kosmogramy zwi¹zane z obiema naszymi nacjami, jako ¿e dla
Polski równie wa¿ny jest listopadowy horoskop niepodleg³oœci z 1918 r.,
podobnie jak dla Anglii energetyka planetarna zjednoczenia królestwa z 11
stycznia 1801 r.
W obu przypadkach oba kosmogramy wykazuj¹ pewn¹
wewnêtrzn¹ spójnoœæ i ³¹cznoœæ ze sob¹. W przypadku Anglii akcentuj¹ pas
Kozioro¿ca, Polski zaœ - sprawdzaln¹ historycznie (o czym bêdzie szerzej)
energetyczn¹ polaryzacjê zodiakalnych faz Byka i Skorpiona.

Przytaczaj¹c archetypowe kosmogramy pañstw, przepraszam jednoczeœnie

za wielkie uproszczenia, jako ¿e ka¿dy z nich kwalifikuje siê na odrêbny esej, i to
niejeden. Uwzglêdniê wiêc pokrótce takie pañstwa, jak USA, Japoniê, Chiny,
Indie, Francjê, Rosjê, Niemcy, Szwajcariê, bêdzie te¿ s³owo o Hiszpanii,
Meksyku i Czechach. Chcia³bym, aby to oznacza³o, ¿e koñczymy wreszcie z
ma³o precyzyjnymi - i nie wiadomo na jakiej podstawie budowanymi - aneksami
pañstw z przyporz¹dkowanymi im pojedynczymi znakami zodiaku. Jeœli
cz³owieka charakteryzuj¹ co najmniej trzy fazy (a zupe³nie wyj¹tkowo dwie, jeœli
S³oñce ascendent i Ksiê¿yc s¹ w tym znaku, bo wtedy, oprócz tego znaku
aktywny jest równie¿ pas Ryb, gdy S³oñce i Ksiê¿yc s¹ w dwunastym sektorze
(domu) kosmogramu lub fazy Barana, jeœli w pierwszym) - w odniesieniu do
pañstw obowi¹zywaæ musi zdecydowanie ta sama regu³a.

Ten arcyskrótowy przewodnik po archetypach narodowoœciowych w ujêciu

kosmoekologii kultury rozpoczynaj¹ nieco szersze rozwa¿ania dotycz¹ce
POLSKI. Dziêki Bogu, nikt ju¿ dzisiaj nie kwestionuje, ¿e nade wszystko zwi¹zani
jesteœmy z rozwojow¹ faz¹ Byka i ¿e - najprawdopodobniej - w zale¿noœci od
tego, czy chrzest nast¹pi³ w pierwszy czy drugi dzieñ œwi¹t Wielkanocnych,
S³oñce rezyduje w 1 lub 2 stopniu tej fazy (jedyna istotna ró¿nica dotyczy wiêc
pozycji Ksiê¿yca, w przeciwieñstwie do S³oñca zwi¹zanego z w³adz¹
okreœlaj¹cej energetykê ludu, a wiêc naszego spo³eczeñstwa). Ksiê¿yc wiêc
znajdowaæ siê mo¿e, albo w okolicach 1-go, albo te¿ 12-go stopnia Wodnika, a
wiêc w pasie ekliptyki doœwiadczanego w drugiej po³owie lat
dziewiêædziesi¹tych (raz na 84 lata) energiami Urana. Te zaœ najwyraŸniej
zwi¹zane s¹ z zupe³nie przecie¿ niespodziewan¹ powodzi¹ w lipcu 1997 r., o
której zreszt¹ w odniesieniu g³ównie do Wroc³awia, mówi³em moim
seminarzystom jeszcze w kwietniu 1996 r. (obie alternatywne pozycje Ksiê¿yca
zostan¹ omówione w dalszych partiach tekstu).

Zastanawiamy siê jednak, czy - ze wzglêdu na porê chrztu - kosmogram

background image

Polski nie jest zwi¹zany dos³ownie z ostatnimi minutami 29 stopnia fazy Barana,
co jednak w praktyce nie ma decyduj¹cego znaczenia, podobnie jak w przypadku
Charlesa de Gaulle'a urodzonego na prze³omie Skorpiona i Strzelca, bêd¹cego
jednak archetypowym Strzelcem, czy J. Stalina, najprawdopodobniej (99
procent) syna naszego podró¿nika, hrabiego Przewalskiego (ale to ju¿ inna,
choæ równie fascynuj¹ca historia, bo t³umaczy korzenie jego, a wiêc sprawy
katyñskiej oraz brutalnej obojêtnoœci wobec Powstania Warszawskiego). Stalin,
bêd¹cy z prze³omu faz Strzelca i Kozioro¿ca, jest silnie archetypowym
przedstawicielem tej ostatniej. Mo¿e warto wspomnieæ te¿ i o tym, ¿e gdy w
po³owie lat dziewiêædziesi¹tych Francuzów ogarnê³a niespodziewanie „ma-
nia” doœwiadczeñ z broni¹ j¹drow¹, przeprowadzali je dok³adnie wtedy, gdy
tranzytuj¹cy Pluton „przechodzi³” przez 0 stopni fazy Strzelca, a wiêc przez
urodzeniowe S³oñce de Gaulle'a, twórcy francuskich si³ nuklearnych,
zakoñczyli zaœ natychmiast, gdy tylko Pluton opuœci³ ten stopieñ ekliptyki
(!).

Chc¹c nie chc¹c, musimy siê zaj¹æ wreszcie por¹ chrztu, gdy¿ bez tego nie

ma profesjonalnej mapy podstawowej, ARCHETYPOWEJ ENERGETYKI
KOSMOSU, zwi¹zanej z naszym krajem (znacznie trudniejsze jest to w
przypadku kosmogramu listopadowego 1918 r.). Uchwycenie jej zdawa³o siê
niegdyœ przerastaæ moje si³y, a gdy usi³owa³em korzystaæ z jakichkolwiek
obcych rozwi¹zañ metodycznych, dotycz¹cych rektyfikacji (udok³adnienia)
kosmogramu Polski, popada³em w jeszcze wiêksze zw¹tpienie. Z punktu
widzenia metodologii i metod mojej KOSMOEKOLOGII KULTURY sprawa
okaza³a siê jednak zdecydowanie ³atwiejsza, a ponadto oparta o rzeczywiste
zachowania ludzkie. Cieszê siê, ¿e czo³ówka polskiej astrologii przyjê³a ju¿
dzisiaj (choæ z grubsza) proponowany poni¿ej punkt widzenia jako zupe³nie
oczywisty, ale zapewniam, ¿e nie zawsze tak by³o.

Co nam obca przemoc wziê³a

9/1998

Mo¿na sobie wymyœlaæ bardziej lub mniej stosowne znaki ascendentu dla

Polski, ale nale¿y uwzglêdniæ realia, a wiêc to, ¿e wielka uroczystoœæ chrztu
nie mog³a odbywaæ siê noc¹, ani te¿ zbyt wczesnym rankiem (studentom, by ich
rozruszaæ i uruchomiæ wyobraŸniê wyjaœnia³em, ¿e nasi rodacy nie mogli w
niej uczestniczyæ bez obfitego œniadania, a poza tym nie zd¹¿ono podstawiæ
autobusów), ani te¿ zbyt póŸnym popo³udniem (bo nasi dzielni wojowie byli
ju¿... no, no... kto dopowie?). Mówi¹c zaœ serio, zdroworozs¹dkowe za³o¿enie (a
tak¿e stosowana praktyka wskazuje na po³udnie, co dawa³oby nam narodowe
S³oñce w okolicach MC. Oznacza to, ¿e o Polsce i Polakach wci¹¿ g³oœno i nie
przycupnêliœmy sobie, bynajmniej, gdzieœ skromnie w jakimœ zapomnianym
zak¹tku Europy, przepraszaj¹c w ogóle, ¿e ¿yjemy, co jest zgodne z prawd¹.

background image

Znaj¹c nasze narodowe hm... zalety, mo¿na za³o¿yæ drobne opóŸnienie,

które od razu rodzi olbrzymie historyczne konsekwencje, ale przeœledŸmy ca³¹
sprawê dok³adnie. Otó¿, jak wiemy, w okolicach równonocy wiosennej,
wschód S³oñca (a wiêc ascendent i wierzcho³ek I sektora) zwi¹zany jest z
godzin¹ 6.00, zaœ zachód z godz. 18.00
(oczywiœcie w powi¹zaniu z czasem
lokalnym, a nie strefowym, jednak¿e w tamtych czasach tego ostatniego nie
stosowano). S³oñce Chrztu Polski mog³o wiêc znajdowaæ siê (zawsze w fazie
Byka) w sektorach: XI, odpowiadaj¹cym fazie Wodnika (jeœli ceremonia mia³aby
miejsce co najmniej kilka godzin przed po³udniem), w sektorze X,
odpowiadaj¹cym fazie Kozioro¿ca, jeœli sta³o siê to mniej wiêcej w okresie
dwóch godzin poprzedzaj¹cych górowanie S³oñca, w sektorze IX, powi¹zanym z
faz¹ Strzelca, gdy w grê wchodzi³y godziny wczesnopopo³udniowe, wreszcie w
sektorze VIII, zwi¹zanym z faz¹ Skorpiona, jeœli podstawowa czêœæ
uroczystoœci odby³a siê póŸnym popo³udniem.

Ka¿da z tych domifikacji w po³¹czeniu z faz¹ Byka daje zupe³nie

odmienne cechy, które w podobny sposób wypunktuje znawca przedmiotu,
dlatego te¿ ka¿da z nich (mówi¹c w uproszczeniu) zwi¹zana jest z innym
ascendentem, co nietrudno wyznaczyæ.

Zapomnijmy na razie o tej procedurze (powrócê do niej za chwilê) i

zobaczmy, kim bylibyœmy w zale¿noœci od ka¿dej z proponowanych
powy¿ej domifikacji S³oñca
. Myœlê, ¿e nawet przeciêtny uczeñ szko³y
podstawowej, gdy wyt³umaczyæ mu, o co chodzi, nie mia³by najmniejszych
w¹tpliwoœci co do tego, ¿e dwie domifikacje w ogóle nie wchodz¹ w rachubê.
Mianowicie S³oñce w VIII sektorze Skorpiona wzmocnione znajduj¹cym siê tam w
fazie Byka S³oñcem, dawa³oby nam stale odnawiane i pomna¿ane bogactwo
narodowe, dobrobyt i najwy¿szy mo¿liwy standard ¿ycia (pozycja taka dawa³aby
te¿ Polsce zupe³nie obcy naszej psychice narodowej ascendent, co ka¿dy sam
mo¿e ³atwo sprawdziæ, rozmieszczaj¹c kolejne, od Byka poczynaj¹c, znaki
zodiaku wzd³u¿ ekliptyki w kierunku linii poziomej przecinaj¹cej ekliptykê, inaczej
zwanej ascendentem; faza Raka, znajduj¹ca siê wtedy w X sektorze Kozioro¿ca,

background image

zwi¹zanym z w³adz¹, czyni³aby z nas potulnych i nieco przestraszonych
wykonawców wszystkich jej poleceñ, ta zaœ w pierwszym rzêdzie i ponad
wszystko, dba³aby o polskie rodziny i ich bezpieczeñstwo). Jeszcze mniej
prawdopodobne, a szczerze mówi¹c zupe³nie nieprawdopodobne jest
umieszczenie S³oñca (w Byku) w X sektorze, w naturalnym uk³adzie Zodiaku
podlegaj¹cym Kozioro¿cowi. Mielibyœmy wtedy najstabilniejsz¹ i trwa³¹ w
œwiecie w³adzê, w dodatku niezmiernie przez obywateli szanowan¹. Pozostaj¹
wiêc dwie alternatywy: S³oñce w XI sektorze (Wodnika), co na pierwszy rzut oka
mia³oby nawet i sens, ale ju¿ nie g³êbszy, gdy¿ trudno przyj¹æ, ¿e ceremonia
pañstwowego chrztu, nawet jeœli dotyczy³a tylko zwierzchnika kraju, jego
najbli¿szych i dworu, mog³a siê zakoñczyæ jeszcze przed 10 rano, skoro nie
by³o ¿adnych powodów do takiego poœpiechu, zmieniaj¹cego w dodatku
dotychczasow¹ praktykê Koœcio³a. Uk³ad pozosta³ych sektorów te¿ by³by
sprzeczny nawet z naszym potocznym doœwiadczeniem.

Ogólne przes³anki wskazuj¹ wiêc, i¿ najsensowniej brzmi teza o tym, ¿e

S³oñce, znajduj¹ce siê w pocz¹tkach fazy Byka, umiejscowione jest zarazem
w IX, a wiêc podporz¹dkowanym Strzelcowi sektorze kosmogramu
(przypo-
minam, ¿e sektory powstaj¹ w wyniku podzia³u 24-godzinnego okresu rotacji
Ziemi dooko³a w³asnej osi, znaki zodiaku zaœ wskutek podzia³u rocznego
okresu obiegu Ziemi wokó³ S³oñca na dwanaœcie równych faz). IX sektor
zwi¹zany jest z problematyk¹ filozoficzn¹, religijn¹ oraz tzw. d³ugimi podró¿ami,
zagranic¹ i migracjami z drugiej strony. Strzelec-centaur zaœ, w swym ni¿szym
wcieleniu, zwi¹zany jest z tumultem, weso³ym i niefrasobliwym ¿yciem, bowiem
w takim przypadku, mówi¹c obrazowo, zad koñski w³ada jeŸdŸcem (taka by³a
zreszt¹ zdecydowana wiêkszoœæ centaurów). Natomiast w wy¿szym - z
sytuacjami, w których to jeŸdziec ujarzmia sw¹ w po³owie zwierzêc¹ naturê dziêki
stosowaniu wiedzy, symbolu i abstrakcji, co czyni centaur Chiron - nauczyciel
wielu greckich herosów.

Charakterystyczne, ¿e obie te fazy, najpierw ni¿sz¹, potem wy¿sz¹, uosabia

jedna z trzech (o Zag³obie ju¿ by³o i jeszcze bêdzie) niezmiennie popularnych
postaci literackich - Jacek Soplica. By³ on, jak wiadomo, nieodpowiedzialnym
zawadiak¹, tumulciarzem i rozrabiak¹, a potem i ¿o³nierzem Napoleona, który
przemierzy³ z nim ca³¹ niemal Europê, zanim powróci³ do domu, by po
przemianie, jako ksi¹dz Robak dalej, choæ w m¹drzejszy ju¿ znacznie sposób,
nadal inspirowaæ walkê o niepodleg³oœæ kraju.

Zodiakalna faza Byka natomiast zwi¹zana jest z indywidualnym posiadaniem,

w³asn¹ prac¹, szczególnie na roli, przyrod¹ oraz systemem wartoœci wyraŸnie
preferuj¹cym gromadzenie ¿ywnoœciowych zapasów i troskê o zawsze
wype³nion¹ lodówkê. Wystarczy po³¹czyæ IX sektor z faz¹ Byka, by zrozumieæ,
dlaczego refren najpopularniejszej, jedynej zreszt¹ przez ca³y naród znanej,
masowej pieœni, mówi o migruj¹cym ze swych pól (hal) góralu, który wzdycha,
¿e „góry porzuciæ trzeba, dla chleba, panie, dla chleba”, a hymn narodowy, jak
chyba ¿aden inny w œwiecie, kilkakrotnie nawi¹zuje nie do tego, co
stworzyliœmy w kraju, lecz do zagranicy („obca przemoc” , „z ziemi w³oskiej do
polskiej” , „dla ojczyzny ratowania wrócim (rzucim) siê przez morze”, „pod
szwedzkim zaborem” . Zamiast zaœ wychwalaæ rodzimych bohaterów i

background image

w³adców, gloryfikuje Napoleona, wszêdzie poza Polsk¹ uznawanego za jednego
z najwiêkszych zbrodniarzy oraz D¹browskiego i hetmana Stefana
Czarnieckiego, obu ws³awionych przede wszystkim dzia³aniami podejmowanymi
poza granicami kraju.

Domifikacja S³oñca ma oczywisty wp³yw na fazê ascendentu, czasem

istotniejsz¹ nawet od urodzeniowej fazy solarnej, tyle tylko, ¿e ascendent
zmienia siê w zale¿noœci od wspó³rzêdnych geograficznych, a wiêc miejsca
pobytu lub zamieszkania. Dlatego te¿, co zobaczymy póŸniej, poszczególne
regiony Polski znacz¹co ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹. To powinno sk³oniæ do g³êbszej
refleksji najwiêkszych nawet niedowiarków i krytyków. Niestety, dobrze wiem, ¿e
oni nigdy tego tekstu nie wezm¹ do rêki, gdy¿ nadal wol¹ wygadywaæ brednie.

Przedpo³udniowo-popo³udniowe godziny chrztu Polski daj¹ rozpiêtoœæ

ascendentu miêdzy - najrozleglej sprawê ujmuj¹c - fazami Raka, Lwa i Panny,
pobie¿na zaœ nawet znajomoœæ rodzimych realiów nie pozostawia cienia
w¹tpliwoœci co do tego, ¿e zawsze bardzo dobrze czuliœmy siê i nadal czujemy
w mitomañsko-bohaterskiej skórze zodiakalnych Lwów, co w dodatku najlepiej
pasuje do ca³oœci zodiakalnej uk³adanki. Przy S³oñcu w Byku i ascendentowej
fazie Raka siedzielibyœmy we w³asnym domu, a ka¿da wzmianka o
jakiejkolwiek podró¿y, nie mówi¹c ju¿ o migracji, wywo³ywa³aby przera¿enie,
panikê i zdecydowanie negatywne reakcje. Po³¹czenie zaœ Byka i Panny
czyni³oby z nas archetypowo najbardziej pracowitych mieszkañców tej planety, a
na to doprawdy nikt ju¿, nie tylko w kraju, ale i za granic¹ siê nie nabierze.
Natomiast fazy Byka i Lwa, choæ nie stanowi¹ dobranej pary (gdzie dwóch
Polaków, tam trzy zdania), to jednak zdumiewaj¹co trafnie pozwalaj¹ nam
zrozumieæ nasz narodowy charakter. Upór i zaciêcie Byka idzie o lepsze z
megalomani¹ Lwa. W ¿adnym narodzie nie s¹ tak popularne nastêpuj¹ce
powiedzenia (co wiêcej, w innych krajach s¹ one zupe³nie nieznane, u nas zaœ
przyjmowane ca³kiem naturalnie): „Pan nie wie, kto ja jestem” , „Ja panu poka-
¿ê”, „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”, „Liberum veto”, itp. Powy¿sze
rozwa¿ania pozwalaj¹ skonstruowaæ zodiakalny (kosmiczny) archetyp
polskoœci
, czyli energetyczny wzorzec psychiki narodu polskiego, w którym
dominuj¹ fazy BYKA, LWA, STRZELCA i - bior¹c pod uwagê listopadowy
kosmogram niepodleg³oœci z 1918 r. - tak¿e SKORPIONA. Od tej chwili nasze
rozwa¿ania nabior¹ „kosmicznego” tempa, bowiem wydarzenia, s³awne postacie,
a nawet znani „polako¿ercy” - wszystko to krêci siê wokó³ wspomnianych wy¿ej
faz (najs³ynniejsi „polako¿ercy” maj¹ np. swoje urodzeniowe S³oñce

background image

na/przy S³oñcu kosmogramu chrztu Polski!). O tym wszystkim ju¿ wkrótce.
Potem zapowiadam omówienie pe³nego kosmogramu Polski z 966 r. i jego
zawi³oœci, a tak¿e wyjaœnienie, co teraz dzieje siê w kosmicznej energetyce
Polski i dlaczego. W nastêpnym odcinku porozmawiamy jednak w pierwszej
kolejnoœci o archetypach narodowoœciowych s¹siadów i partnerów Polski na
miêdzynarodowej arenie.

I naród ma sw¹ duszê

10/1998

Gdyby naród jej nie mia³, nie by³oby wojen niepodleg³oœciowych,

rozpaczliwych powstañ, flag narodowych, hymnów pañstwowych, ale tak¿e
szowinizmu i nacjonalizmu, pomników narodowej kultury, sztandarowych dzie³
literackich, w oparciu o które kszta³cone s¹ ca³e pokolenia m³odzie¿y, wreszcie
autentycznych pomników bardziej lub mniej zas³u¿onych dla kraju jednostek, a
wiêc narodowego panteonu bohaterów i historycznych wielkoœci, których
œwiêtoœci szargaæ nie nale¿y. Jeœli przyjrzeæ siê im z bliska, ze zdziwieniem
przekonamy siê, ¿e to w³aœnie one uosabiaj¹ to, co bardziej lub mniej zgodnie
sk³onni bylibyœmy nazwaæ dusz¹ narodu, a bardziej „ateistycznie” rzecz
ujmuj¹c, sednem pañstwowoœci, „pestk¹” narodu, jego stereotypem, jeœli
uproœcimy sprawê lub archetypem, gdy ca³emu zagadnieniu przyjrzeæ siê nieco
staranniej. Chc¹c zaoszczêdziæ tasiemcowatych rozwa¿añ, prezentujê na
wykresach archetypowo-zodiakaln¹ charakterystykê kilku pañstw, ograniczaj¹c do
minimum swój komentarz, bowiem dla ka¿dego, kto pojmuje sens Zodiaku,
powinny przemówiæ one lawin¹ najrozmaitszych skojarzeñ i potokiem g³êbszych,
osobistych ju¿ refleksji nad sensem tego œwiata.

W przypadku niektórych pañstw znane s¹ ich pe³ne kosmogramy i w sposób

oczywisty koresponduj¹ one z ujêciem archetypowym. Wszak z niego, w taki czy
w inny sposób same siê wywodz¹. W wiêkszoœci przypadków nie mam
w¹tpliwoœci co do ich prawdziwoœci, w jeszcze innych otwart¹ spraw¹ pozostaje
wybór miêdzy np. dwiema najbardziej prawdopodobnymi alternatywami. Jedynie,
prezentuj¹c ci¹gle do koñca niezg³êbione Chiny, mam sporo znaków zapytania,
mimo ¿e wszystkie energetyczne parametry tego kraju zdaj¹ siê byæ przeze
mnie prawid³owo okreœlone; dlatego liczê tu na pomocne komentarze
Czytelników, znaj¹cych zarówno astrologiê, jak i ów pe³en zagadek „kraj œro-
dka”.

Rozpoczniemy od przypomnienia archetypu polskoœci, gdy¿ -

postrzegaj¹c go na tle innych pañstw - lepiej pojmiemy istotê naszych z nimi
powi¹zañ, oczekiwañ, sympatii, a niekiedy i rozczarowañ.

background image

Dalej przejdziemy do archetypowego ujêcia STANÓW ZJEDNOCZONYCH,

zgodnego zreszt¹ z „urodzeniowym” kosmogramem, zwi¹zanym z Deklaracj¹
Niepodleg³oœci z 4 lipca 1776 r.
Ameryka (potoczna nazwa stosowana w
Polsce) ró¿nie siê ró¿nym ludziom kojarzy i nie ma w tym nic dziwnego, skoro
USA powi¹zane s¹ z nieharmonijnie dzia³aj¹cymi wobec siebie energiami S³oñca i
Ascendentu, co powoduje, ¿e jedni zauwa¿aj¹ w nim przede wszystkim cechy
s³onecznego (solarnego) Raka i maj¹ zupe³n¹ racjê, inni natomiast zdecydowanie
silniej postrzegaj¹ wyraziste oceny fazy Strzelca i maj¹ tyle samo racji, co ich
przeciwnicy. USA to przecie¿ z jednej strony kraj parterowych, zmyœlnie
zabezpieczanych domów, wyposa¿onych w rozmaite urz¹dzenia kuchenne,
u³atwiaj¹ce ¿ycie kobietom i osobiste bezpieczeñstwo akcentowane przez sta³e
noszenie przy sobie broni palnej, to sentymentalna produkcja filmowa Hollywood,
rozliczne i przepiêkne filmy, w których nic z³ego staæ siê nie mo¿e psom i
kotom, dla których buduje siê specjalne cmentarze, ale zanim tam trafi¹, w
przemi³y sposób przyjaŸni¹ siê z ludŸmi, a szczególnie z dzieæmi, nawet gdy s¹
to jelonki, niedŸwiedzie, czy inne, ca³kiem zreszt¹ dzikie zwierzêta, to tak¿e
specjalna pozycja kobiety w wozach jad¹cych na Zachód, w domu, przy
rozwodzie, a zarazem koniecznoœæ posiadania przez kandydatów do wyœcigu
o Bia³y Dom wzorowych relacji rodzinnych, wreszcie wyj¹tkowa, wzorowana
przez inne pañstwa pozycja ¿ony prezydenta jako Pierwszej Damy Kraju (faza
Raka). Z drugiej zaœ strony USA to wszystko co naj..., najwy¿sze budowle,
najwiêksze samochody, itp., instytucja szlachetnego szeryfa w³adaj¹cego koltem
szybciej od bandziora, strzelanie z biodra, Pax Americana, pluralizm religijny,
jowialnoœæ i bezpoœrednioœæ w obejœciu, intelektualna pozycja
Uniwersytetów, koszykówka wreszcie jako narodowy niemal sport (na tych
uniwersytetach g³ównie uprawiana), co w naturalny sposób, podobnie jak
szacunek do flagi narodowej jako symbolu potêgi pañstwa, zwi¹zane jest z faz¹
Strzelca. Wyrafinowanym po³¹czeniem obu (kwinkunksowych w swym
charakterze) energii jest intensywnie wprowadzana przez Amerykanów w ¿ycie
idea baz wojskowych jako gwaranta narodowego bezpieczeñstwa (Rak), bo
rozrzucone po ca³ym œwiecie, ju¿ w du¿ej odleg³oœci od kraju umo¿liwiaj¹
ochronê w³asnego terytorium (Strzelec).

S³oñce w VIII sektorze, w naturalnym uk³adzie Zodiaku odpowiadaj¹cym fazie

Skorpiona, zwi¹zane z koncentracj¹ kapita³u, koncernami, wielkimi
przedsiêbiorstwami i bankami, nikogo ju¿ chyba nie dziwi, wiernie oddaje klimat i
charakter amerykañskiej dzia³alnoœci gospodarczej.

background image

Polska posiada specyficzne zupe³nie relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Nasze bowiem S³oñce w Byku (praca), kosmogramu 966 r., znajduj¹c siê w IX
sektorze, odpowiadaj¹cym fazie Strzelca jest w symbolicznej koniunkcji (z³¹cze-
niu) z ascendentow¹ faz¹ Strzelca kosmogramu USA, co wyjaœnia dlaczego
wszelkie aspiracje zwi¹zane ze sposobami szybkiego bogacenia siê poza
granicami kraju, w bardzo znacznym stopniu zawsze uto¿samiane by³y z
amerykañskim kontynentem. Mimo wiêc, ¿e Stany Zjednoczone nie s¹ naszym
s¹siadem, od nich to rozpocz¹³em przegl¹d archetypowych kosmogramów
pañstw, jako ¿e z tym krajem ogó³ Polaków zawsze wi¹za³ swe bardziej czy
mniej racjonalne (czytaj: czêsto wygórowane, by ktoœ nie obrazi³ siê za s³owo
„mitomañskie”) nadzieje.

Amerykanie wywiedli sw¹ pañstwowoœæ z walki niepodleg³oœciowej, jako

brytyjska kolonia, sprzeciwiaj¹ca siê panowaniu dumnego i snobistycznego
Albionu.

Nie mo¿na siê wiêc zbytnio dziwiæ, gdy okazuje siê, ¿e efekt dziedziczenia

planetarnego dotyczy nie tylko rodzin, ale i pañstw (!!!). ANGLIA wiêc i
Stany maj¹ swe S³oñce w opozycji
. Ta pierwsza ma niezwykle silny pas
Kozioro¿ca, który daje o sobie znaæ we wszystkich dziedzinach ¿ycia, ³¹cznie z
pogod¹ i - the last but not least - histori¹ tego kraju, pisan¹ podstawowymi faktami
historycznymi, takimi jak koronacja Wilhelma Zdobywcy i zjednoczenie ziem
Królestwa w³aœnie w tej fazie Zodiaku. Zachowania zaœ brytyjskiego
Parlamentu (proszê sprawdziæ podczas transmisji jakichkolwiek obrad przez
„Sky News”, bo nie uwierzycie (!) oraz niegdyœ fanów zespo³u „The Beatles”, a
brytyjskich kibiców pi³karskich na europejskich stadionach dzisiaj, wykazuj¹
zupe³nie te same cechy, co polecam do rozwa¿enia socjologom i
kulturoznawcom. W przeciwnym wypadku, bez znajomoœci kosmoekologii
kultury, zmarnuj¹ oni swe niew¹tpliwe talenty na cz¹stkowe, ma³o ze sob¹ spójne i
w¹tpliwe co do bardziej sensownych rezultatów badania.

Wspomniane wy¿ej cechy zwi¹zane s¹ z zodiakaln¹ faz¹ Barana i rozumiej¹c

to, doprawdy trudno siê dziwiæ, ¿e Brytyjczycy stworzyli imperium, w którym
nigdy nie zachodzi³o S³oñce i to jeszcze, ¿e zawsze byli dzielnymi i bardzo
wytrzyma³ymi ¿o³nierzami.

Tak tylko, przy okazji, pokazujê, ¿e powy¿sza konstrukcja I daleka jest od

absurdu. Umieszczenie bowiem np. Kozioro¿ca na Ascendencie dawa³oby
wprawdzie S³oñce nadal w fazie Barana, ale w IV sektorze (domu), zwi¹zanym z
domow¹ faz¹ Raka, a wiêc wyspiarze nigdy nie opuœciliby w³asnych domów.

background image

Has³o zaœ „My home is my castle” , czyli to, ¿e „dom jest moim zamkiem”,
znakomicie mieœci siê w proponowanym przeze mnie ujêciu, jako ¿e faza Raka
wypada w³aœnie w domatorsko zorientowanym i merytorycznie jej
odpowiadaj¹cym sektorze czwartym.

Polska nigdy nie mia³a zbyt serdecznych relacji z Albionem. Dla wielu

jest to wprawdzie oczywiste, ale w³aœnie Zodiak pokazuje dlaczego tak jest.
Dlaczego Brytyjczycy zawiedli w 1939 r., dlaczego nie informowali nas o
sprawcach zbrodni katyñskich, choæ wszystko o prawdziwych oprawcach
wiedzieli, dlaczego publicznie nie uznali wk³adu wywiadu AK w rozpracowanie
celów strategicznych dla stanowi¹cych ich chlubê bombardowañ terenów III
Rzeszy (bardzo wielu wywiadowców AK przyp³aci³o to œmierci¹ poprzedzon¹
torturami), dlaczego nigdy te¿ nie usi³owali nawet wyjaœniæ prawdziwych
przyczyn gibraltarskiej katastrofy gen. Sikorskiego (mimo ¿e myœl¹cy i
oczytani ludzie nie maj¹ ju¿ od dawna w¹tpliwoœci w tej sprawie). Czy to
wszystko nie wyjaœnia dostatecznie, dlaczego tylko polskich oddzia³ów nie
zaprosili Brytyjczycy na Paradê Zwyciêstwa po kapitulacji Niemiec, chocia¿
Polacy (poza Amerykanami) najbardziej wspierali Wielk¹ Brytaniê wœród wojsk
sojuszniczych, a w powietrznej bitwie o Londyn (a w³aœciwie o ³ad w œwiecie),
poza gospodarzami, grali wyraŸnie pierwsze skrzypce?

To nie uprzedzenia, to fakty. A dlaczego Brytyjczycy? Otó¿ Ascendent

Wielkiej Brytanii (a w³aœciwie Zjednoczonego Królestwa) w fazie Barana
jest jednoczeœnie dwunastym sektorem fazy Byka (S³oñce Polski), ale
nasza domifikacja S³oñca (IX sektor, wiêc jakby Strzelec) jest tak¿e
dwunastym sektorem brytyjskiego S³oñca w Kozioro¿cu i jego domifikacji
.
Proste i genialne, ale tylko dla znaj¹cych przedmiot rozwa¿añ (dodajê z
zadyszanym poœpiechem, ¿e nikt nikomu nie broni dziœ studiowaæ astrologii
na oczekiwanym poziomie). Sprawa rz¹du londyñskiego i jego podporz¹dkowania
Brytyjczykom to ju¿ odrêbna, nie na dzisiaj przewidziana historia.

background image

No i wreszcie NIEMCY - problem nie tylko dla Polski, ale i co najmniej

Europy. Nigdy zreszt¹ nie by³o inaczej. O pañstwie tym pisa³em w „NŒ” dawno
temu, pokazuj¹c, jak obran¹ przeze mnie konstrukcjê wspieraj¹ wielkie
osobistoœci polityki i kultury tego kraju. Przypominam najbardziej
prawdopodobne rozwi¹zanie, najsilniejsze, moim zdaniem, bo Niemcy niemal
zawsze by³y fragmentaryzowane
, po strefy Berlina po upadku III Rzeszy
w³¹cznie, zawsze te¿ kojarzy³y siê z has³em porz¹dku i dyscypliny („Ordnung
must sein”), z czystoœci¹ i skrupulatnym wype³nianiem poleceñ. Dlatego, co do
fazy Panny i Skorpiona nie ma w¹tpliwoœci. Alternatywna mo¿liwoœæ (wœród
6 prezentowanych przeze mnie modeli) zak³ada Ascendent w Baranie i S³oñce w
VI sektorze zwi¹zanym z faz¹ Panny (Niemcy 2), albo Ascendent w Skorpionie i
S³oñce w Baranie w VI sektorze (Niemcy 3). Istniej¹ jednak dwa s³abe punkty
takich energetycznych rozwi¹zañ. Chodzi szczególnie o S³oñce pod horyzontem

background image

w obu, a ponadto nadmierne akcentowanie fazy Panny kosztem braku
wyró¿nienia fazy Skorpiona w jednym z nich, w drugim zbyt s³aba obecnoœæ
fazy Panny, zaznaczonej jedynie domifikacj¹ S³oñca. Obu tych wad pozbawiony
jest wy¿ej proponowany (Niemcy 1) model. Pytanie do wszystkich: czy widz¹c
Niemca (Ascendent) kojarzymy go bardziej z archetypowym zachowaniem fazy
Barana, Panny czy Skorpiona? Chyba najbardziej Panny i zdyscyplinowanego
reprezentanta zorganizowanej spo³ecznoœci, bardziej ni¿ destrukcyjnego
Skorpiona, a ju¿ na pewno nie indywidualisty, charakterystycznego dla fazy
Barana. Wolfgang Goethe to urodzeniowa Panna z Ascendentem
Skorpiona
; podobn¹ charakterystykê wystawiæ mo¿na Faustowi. Piêkna
kosmobiologiczna ci¹g³oœæ od archetypu fikcyjnego bohatera literackiego, przez
jego twórcê, a¿ po archetyp narodowoœciowy. I to nie tylko w przypadku
Niemiec (bêdzie o tym póŸniej, gdy zajmiemy siê Francj¹, Rosj¹ i Polsk¹).

Stany Zjednoczone, Niemcy i Anglia to pierwsza tura archetypowych

kosmogramów. W nastêpnej kolejnoœci zajmê siê niezwykle barwnie, choæ z
ró¿nymi skutkami, wplataj¹cymi siê w nasz¹ historiê kosmogramami Francji i
Rosji, zaproponujê archetypowe rozwi¹zania dla stanowi¹cych t³o w polskim
kalejdoskopie wydarzeñ ostatnich wieków, Szwecji i Czech oraz, na deser,
podam wariantowo kosmogram Chin i ca³kiem ju¿ precyzyjn¹, energetyczn¹
mapê kosmiczn¹ Indii, jako ¿e oba te kraje równie¿ wgryz³y siê w nasz¹
œwiadomoœæ narodow¹. Chiny - dziêki specyficznym zwi¹zanym z naszym
krajem przepowiedniom, Indie zaœ jako obiekt westchnieñ niema³ej czêœci
populacji naszego kraju - oczekuj¹cej przez kontakt z tym regionem œwiata, z
jego odmienn¹ od naszej kultur¹ i mentalnoœci¹, harmonijnego rozwi¹zania swych
intelektualno-moralnych dylematów. Japoni¹ zaœ, tak jak obieca³em, zajmê siê
osobno, bo warto by³oby odpowiedzieæ wreszcie na pytanie, czy Polska mo¿e
byæ drug¹ Japoni¹.

Tym zaœ, którzy z niecierpliwoœci¹ oczekuj¹ spraw polskich przysiêgam, ¿e

to, o czym piszê, jest niezbêdne dla zrozumienia naszych problemów, do których
niebawem powrócê, niebanalnie i ju¿ na d³u¿ej. Apelujê o cierpliwoœæ (cecha
to w naszym kraju ma³o znana), bo losy pañstw, odbijaj¹ce ich karmê, i tak nie z
dnia na dzieñ siê zmieniaj¹.

Kosmiczne oblicza narodów

11/1998

Po uproszczonych nieco wizerunkach „kosmicznej duszy” kilku

narodowoœci, a wiêc archetypowego oblicza Polski, Stanów Zjednoczonych,
Anglii i Niemiec, przyjrzymy siê teraz kilku jeszcze innym, z ró¿nych powodów
interesuj¹cych nas archetypom narodowoœciowym. Mimo, ¿e z niektórymi z tych
nacji nie graniczymy, odczuwamy jednak wobec nich, zdawa³oby siê, niczym nie
wyt³umaczon¹ sympatiê, w innym zaœ przypadku równie niczym nie uzasadnion¹
antypatiê, wywodz¹c¹ siê z najprymitywniejszych stereotypów pañstwowo-naro-
dowoœciowych. Z chwil¹ jednak, gdy taki stereotyp przekszta³ca siê w naszej
œwiadomoœci w archetyp narodowoœciowy, znacznie pe³niej zaczynamy
rozumieæ esencjê narodowoœci, a zarazem nasze uprzedzenia, fobie, a tak¿e
zachwyty i uwielbienia, niekoniecznie wspólne nam wszystkim, jako ¿e nasze
urodzeniowe kosmogramy lepiej lub gorzej wpasowuj¹ siê w archetypowy

background image

kosmogram innego narodu. Dlatego nie wszyscy czuj¹ siê dobrze w tych
samych krajach, jednemu odpowiada Anglia, innemu W³ochy, Meksyk,
Indie, jeszcze innemu Australia lub Francja (!)

No w³aœnie. Jeden z kluczy otwieraj¹cych kosmoekologiczne rozumienie

Polskoœci le¿y nad Sekwan¹. FRANCJA bowiem nigdy nie by³a nam obca, co
nie oznacza, ¿e kraj ten darzy³ nas specjaln¹ przychylnoœci¹, choæ na jej ziemi
spoczywaj¹ koœci wielu naprawdê wybitnych Polaków. Gdy jednak gdziekolwiek
w œwiecie spytamy o Francjê, us³yszymy o Napoleonie (Lew), o rewolucji,
zburzeniu Bastylii i o haœle „Wolnoœæ, Równoœæ, Braterstwo” (Wodnik)
.
Gdy spytamy zaœ o literaturê francusk¹, jednym tchem us³yszymy o A. Dumasie
(Lew) i jego powieœciach z gatunku „serce i szpada”, szczególnie o „Trzech
muszkieterach”, której bohaterowie dostarczaj¹ kapitalnego archetypu
literackiego dla rozwojowej fazy Lwa oraz o J. Verne (Wodnik), w twórczoœci
którego liczne postacie, z kapitanem Nemo na czele, s¹ literackim archetypem tej
samej fazy Wodnika.

Nie mam wiêc w¹tpliwoœci, ¿e Francjê opisuj¹ co najmniej fazy Lwa i

Wodnika. Tê ostatni¹ fazê wspieraj¹ m.in. wynalazek gilotyny i francuski program
kosmiczny, który w Europie ustêpuje tylko Rosjanom (jak zobaczymy póŸniej,
tak¿e zwi¹zanym z energiami Wodnika).

background image

Gdzie jednak S³oñce Francji, a gdzie jej ascendent? Sensowne s¹ tu trzy

rozwi¹zania: (zob. Francja - wykres l, 2, 3). W ka¿dym z nich silnie akcentowana
jest równie¿ zodiakalna faza Wagi, co nie powinno dziwiæ, bior¹c pod uwagê
francusk¹ sztukê, modê, ogrody, mi³oœæ, plotki i intrygi dworskie, tajemnice
alkowy, damsk¹ bieliznê, itp.

Wnikliwa analiza wszystkich sektorów w powi¹zaniu z wiedz¹ o Francji

pozwala zrezygnowaæ z modelu drugiego (S³oñce w Wodniku w VII, z Wag¹
zwi¹zanym sektorze i ascendencie Lwa) oraz (choæ trudniej) trzeciego (S³oñce w
Lwie w XI, z Wodnikiem zwi¹zanym sektorze i ascendencie w Wadze) i nie
pozostawia chyba w¹tpliwoœci co do tego, ¿e archetypowa FRANCJA to
S³oñce w Lwie, w VII (Waga) sektorze i ascendent w Wodniku
. Tak, to
wyjaœnia wiele, bowiem NA S£OÑCU W FAZIE LWA ZNAJDUJE SIÊ
ASCENDENT POLSKI, A NA JEJ ASCENDENCIE W FAZIE WODNIKA
REZYDUJE S£OÑCE ROSJI. £atwiej teraz poj¹æ dlaczego w Polsce i Rosji, i
tylko w tych dwóch pañstwach, nie zaœ w krajach granicz¹cych z Francj¹, jêzyk
francuski sta³ siê obowi¹zkowym jêzykiem salonów, Lew-Napoleon na sta³e zaœ
zagoœci³ w naszym hymnie narodowym, a Polacy nie tylko wojowali wraz z nim
na ró¿nych kontynentach, ale jako jedyni pozostali wierni Cesarzowi nawet w
dniach jego najwiêkszych klêsk - a i póŸniej zreszt¹ tak¿e.

background image

Bardziej ni¿ gdzie indziej szukali schronienia we Francji polscy

intelektualiœci i naukowcy, ale prawdziw¹ s³awê zdoby³a tam tylko Maria Curie-
Sk³odowska, co jednak nie powinno dziwiæ, gdy¿ jej urodzeniowe S³oñce
znajduje siê w pobli¿u MC archetypowego kosmogramu tej narodowoœci. My
wszyscy zaœ dzielimy z Francuzami mi³oœæ do tego wszystkiego, co lwiaste,
napuszone, pompatyczne, wznios³e i niekiedy mocno bufoniaste.

Nie jest powszechnie znanym fakt, ¿e ksi¹¿ki J. Verne, jeszcze „ciep³e”,

prosto z drukarni niemal, mknê³y dyli¿ansem do Sankt Petersburga, gdzie
t³umaczono je na jêzyk rosyjski, wydawano w du¿ych nak³adach i z
powodzeniem sprzedawano po rublu, podczas gdy niektóre z jego dzie³ do
dzisiaj nie zosta³y przet³umaczone przez Anglików (!). Prowadzi nas to w
oczywisty sposób do nastêpnej nacji, tak¿e silnie zwi¹zanej z faz¹ Wodnika, a
mianowicie do Rosjan.

Nie ma ¿adnej mo¿liwoœci ustalenia precyzyjnego, historycznego

kosmogramu dla ROSJI, istnieje jednak mo¿liwoœæ sporz¹dzenia go w
archetypowej wersji. Ignorowaæ Rewolucji PaŸdziernikowej ani ZSRR nie
sposób, ale tak¿e ka¿dy, kto przebywa³ w tamtych stronach zgodzi siê, ¿e poza
Wodnikiem, w rosyjskiej duszy s¹ obecne zarówno pierwiastki Skorpiona, jak i
Raka. Proponujê wiêc zastanowiæ siê nad poni¿szymi modelami kosmicznego
archetypu Rosji. W ka¿dym przypadku znamienn¹ rolê odgrywa zodiakalny pas
Raka. Nieprzypadkowo te¿ mówi siê: „matuszka Rasija”. W ka¿dym równie¿
obecne s¹ energie fazy Wodnika i Skorpiona. (Rosja: wykres 1, 2, 3). Jeden z
nich musi wiêc byæ prawdziwy, ale który? Pierwszy zak³ada S³oñce w Wodniku
w VIII (Skorpion) sektorze i ascendent Raka, drugi natomiast równie¿ S³oñce w
Wodniku, ale w IV (Rak) sektorze i ascendent w Skorpionie. Trzeci - S³oñce w

background image

Skorpionie w X (Kozioro¿ec) sektorze i ascendent w Wodniku (czwarty model -
S³oñce w Skorpionie w XI (Wodnik) sektorze daje ascendent w Kozioro¿cu i
nawet nie ma sensu go prezentowaæ). Mam tu w³asne preferencje, ale z
ostatecznym werdyktem wstrzymam siê do czasu mej XXIII Ogólnopolskiej
Szko³y Astrologii Humanistycznej i Kosmoekologii Kultury w sierpniu 1998 r.
(tekst ten pisany by³ oczywiœcie wczeœniej - przyp. redakcji), gdy¿ w jej trakcie
dog³êbnie spenetrujemy w³aœnie fazê Wodnika, a przy okazji i archetypowy
kosmogram Rosji. Przypominam wiêc tylko, ¿e Wodnikiem by³ m.in.
przeœladowany przez w³adze radzieckie (Skorpion) Borys Pasternak - twórca
Jurija ¯ywago, archetypu literackiego dla swej fazy (Wodnika) lekarza-poety,
który funkcjonowa³ po obu stronach potê¿nych, zwalczaj¹cych siê ugrupowañ,
reprezentuj¹cych kwadraturê faz sta³ych Zodiaku, Wodnikiem by³ te¿ Wo³odia
Wysocki
, który obudzi³ w ludziach godnoœæ w³asn¹ jednostki, Wodnikiem jest
tak¿e pierwszy, demokratycznie wybrany prezydent Rosji Borys Jelcyn (Gorba-
czow by³ urodzeniow¹ Ryb¹, z wszelkimi tego konsekwencjami, jak to
potwierdzi³a historia). S³oñce Rosji jest wiêc na descendencie archetypowego
kosmogramu Polski, w kwadraturze do S³oñca kosmogramu Polski z 1918 r. (i
zarazem do S³oñca rewolucji paŸdziernikowej; st¹d taka krwawa jatka w czasie
rewolucji i po, oraz zbli¿aj¹ce siê „niepokoje” w najbli¿szych latach), a tak¿e w
kwadraturze do S³oñca Polski z 966 r. i opozycji do ascendentu tego samego
kosmogramu.

background image

Historia naszych wzajemnych relacji z Rosj¹ nie mo¿e wiêc byæ prosta. Na

jedno wszak pragnê zwróciæ uwagê: opozycje mog¹ byæ kooperuj¹ce lub
konfrontuj¹ce
. Nie zawsze jednak te ostatnie musz¹ zwyciê¿aæ, co pokazuje
znowu historia (i tak¿e najnowsza) bezpoœrednich relacji Polaków z Rosjanami.

Od zamierzch³ych czasów Polska graniczy równie¿ ze SZWECJ¥ oraz z

Czechami. Szwedzi raz tylko, mimo granicy przez morze, dali siê nam we znaki,
co znamy najlepiej z archetypowego dla Polski Sienkiewicza. Ka¿dy, kto zna
Szwecjê, jej historiê, literaturê, próby wprowadzenia pañstwa dobrobytu,
wytrzyma³oœæ pojazdów „Volvo”, wreszcie stosunek Szwedów do wódeczki i
seksu, nie bêdzie chyba protestowa³ wobec poni¿szych propozycji: albo S³oñce
w Kozioro¿cu, w III (BliŸniêta) sektorze i Ascendent w Skorpionie, albo te¿
S³oñce w Skorpionie w XI (Wodnik) sektorze i ascendent w Kozioro¿cu (zob.
Szwecja: wykres 1, 2).

W tym jednak przypadku, bior¹c powy¿sze pod uwagê, chyba nieco ³atwiej

wskazaæ model bardziej bliski archetypowi (2), gdy¿ Szwedzi uderzyli na Polskê
wedle tej samej opozycji S³oñca, co Napoleon na Rosjê, a poza tym nie s¹
najbardziej rozmownym narodem œwiata (co zaczyna siê zmieniaæ dopiero na
ekspediuj¹cych ich w œwiat promach, nie tylko polskich) i co doskonale pasuje
do fazy Ryb w III sektorze (BliŸniêta, podró¿e).

background image

Jeœli idzie o naszych po³udniowych s¹siadów - Czechów i S³owaków, to o

tych drugich (podobnie jak o Ukraiñcach i Bia³orusinach) rzec mogê niewiele, bo
narodami tymi, od niedawna (lub ponownie) upañstwowionymi, znacznie siê
mniej zajmowa³em. W poszukiwaniach archetypu narodowoœciowego
CZECHÓW, pomocna jest nam - jak zwykle - i historia i literatura. Historia
powiada, ¿e Czesi rzadko byli agresorami (po³udniowa granica Polski jest, i
zawsze by³a, najspokojniejsz¹ i najstabilniejsz¹ granic¹ l¹dow¹), nieŸle dawali
sobie te¿ radê w ramach monarchii austro-wêgierskiej, szybko te¿ przystosowali
siê do korzyœci p³yn¹cych z partnerstwa z Niemcami, z którymi nigdy nie mieli
takich problemów jak my. Najbardziej zaœ znana postaæ literacka - dobry wojak
Szwejk, w zupe³noœci potwierdza tê charakterystykê. Nie ma wiêc w¹tpliwoœci,
¿e reprezentuje on poczciwoœæ Ryb oraz potrzebê partnerstwa (Waga) i
pokojowego rozwi¹zywania konfliktów gawêdz¹c przy kuflu piwa. Wszystko to
pozostawia nam znowu dwie mo¿liwoœci (zob. Czechy: wykres 1, 2): S³oñce w
Rybach w VI (Panna) i ascendent w Wadze, albo S³oñce w Wadze w VIII (Skor-
pion
) i ascendent w Rybach. Ponownie wybór nie jest prosty (przypominam, ¿e
jest to pierwsza próba konstrukcji kosmicznych archetypów narodowoœciowych
w ca³ej literaturze przedmiotu, tak polskiej jak i obcej, choæ ³adny felieton na ten
temat napisa³ W. JóŸwiak, ale wydaje mi siê, ¿e model drugi jest znacznie
bardziej przystawalny do realiów. Nawet w najlepszej wierze, trudno mi dostrzec
„skorpioniastoœæ” Czechów i nawet udzia³ czeskiego pilota w gibraltarskiej
katastrofie gen. Sikorskiego, tak czy siak, zdaje siê tak¿e znacznie lepiej
pasowaæ do tego w³aœnie modelu, co jest zrozumia³e dla specjalistów (równo-
czeœnie z obu dziedzin).

I tyle o naszych s¹siadach, którzy pozostan¹ nimi przez nastêpne

background image

zawirowania Historii.

Powiadacie, ¿e niekoniecznie, bo przepowiednie mówi¹ o polsko-chiñskiej

granicy za Uralem. No có¿, nawet jeœli zupe³nie im nie wierzyæ, to Rosja i tak
zmierza w kierunku wielkich zmian, planety natomiast w najbli¿szym czasie s¹
bardziej ³askawe dla Chiñczyków. Ich faza Raka (Mur Chiñski, kuchnia, tradycja)
jest „odgromnikiem” „palca bo¿ego”, którego „anteny” tworz¹ obecnie Pluton i
Uran. Ta potê¿na kombinacja bije równie¿ (choæ inaczej i s³abiej) na S³oñce
USA (4 lipca), ale tranzytuj¹cy (obecna pozycja) Pluton zbli¿a siê dopiero do
ascendentu kosmogramu USA i wymusi na tym kontynencie w ci¹gu kilku
najbli¿szych lat olbrzymie zmiany.

A wracaj¹c do spraw polsko-chiñskich, to ka¿dy, kto znalaz³ siê ostatnio w

okolicach Chabarowska czy Nahodki, musia³ zauwa¿yæ, ¿e dooko³a jest ¿ó³to,
zreszt¹ ju¿ od dawna. Owi - mówi¹c jêzykiem amerykañskich pionierów
zdobywaj¹cych przy pomocy Winchestera Dziki Zachód - pionierzy chiñskiej,
pokojowej (!) (na razie przynajmniej) ekspansji stykaj¹ siê z potomkami
zes³añców Powstania Styczniowego 1863 r., a wiêc z polskimi Sybirakami,
zrodzonymi z najlepszego materia³u genetycznego polskiej elity intelektualnej
XIX wieku, a wiêc z tymi, co przetrwali syberyjsk¹ zsy³kê i ³agry. W tym
znaczeniu - niebagatelnym zreszt¹ - przepowiednia ju¿ siê sprawdza (!).

Mia³o byæ jeszcze o innych krajach, chocia¿by o Szwajcarii, Indiach, Japonii

i Chinach, a tak¿e o Grecji, Hiszpanii i Australii, bo kosmiczny archetyp Polski
jest silnie, choæ specyficznie i na swój sposób zwi¹zany z archetypowym
obrazem ka¿dej z wymienionych nacji, ale w nastêpnym odcinku chyba powrócê
ju¿ - na d³u¿ej - do spraw polskich.

background image

W narodowym panteonie, czyli gwiazdy polskiego

Niebosk³onu

12/1998

Nikt nie wie na pewno, o ile zmieni siê ¿ycie nas wszystkich, nim wkroczymy

w nadchodz¹cy wiek. Jeszcze mniejsze mamy rozeznanie w tym, co czeka nas
potem, (chocia¿by ju¿ w roku 2000 albo i w 2006). Mimo to wiêkszoœæ z nas
spodziewa siê doczekaæ tego okresu w szczêœciu i wszelakiej pomyœlnoœci.

Jeœli my sami nie uraczymy naszej Ziemi czymœ takim, co bêdzie ju¿ dla

niej zupe³nie niestrawne, to Kosmos, sam z siebie, nie powinien nam
zafundowaæ nic gorszego ponad to, co jest sumuj¹cym siê rezultatem naszych
wczeœniejszych, nie zawsze najrozs¹dniejszych poczynañ. Wprawdzie mog¹
nam niespodziewanie (?) zagroziæ asteroidy lub mo¿e nastaæ czas Apokalipsy,
ale wielu z nas s¹dzi, ¿e zarówno jedno, jak i drugie mo¿e mieæ charakter
bardziej lokalny. W tym sensie Sodoma i Gomora by³y, mimo wszystkich swych
okropnoœci, zjawiskiem „tylko” lokalnym, natomiast Potop niew¹tpliwie mia³
zakres znacznie szerszy, a nawet globalny. O obu, jak wiemy ¿ dostêpnych nam
dzisiaj Ÿróde³, wyraŸnie zadecydowa³y Niebiosa, jakby piêtnuj¹c srodze
wczeœniejsze grzeszne i godne po¿a³owania ludzkie uczynki. Te zaœ nie od
dzisiaj ponownie budz¹ grozê, bo jeœli nawet w przesz³oœci kontynuowany by³
bez poprawek ten sam i - powiedzmy to sobie wprost - daleki od doskona³oœci
kod genetyczny, wedle którego ju¿ w drugim pokoleniu Kain móg³ z b³ahych
zupe³nie przyczyn ukatrupiæ (za czyj¹ to namow¹?) swego brata Abla, a niewiele
póŸniej Abraham, bez wahania i tak bardzo przecie¿ ludzkich wyrzutów
sumienia, gotów by³ poœwiêciæ (czytaj: zamordowaæ w ofierze) swego syna
Izaaka, to i tak, nawet w tamtych czasach, pró¿no doszukaæ siê tego stopnia
degeneracji jakiego doœwiadczamy dzisiaj.

Prze³om wieku stwarza ponadto okazje do bardzo ju¿ indywidualnych

podsumowañ i bilansów, pozwalaj¹cych spojrzeæ na dorobek poszczególnych
narodów w rozmaitych dziedzinach ¿ycia. Coraz to czêœciej pojawiaj¹ siê
ró¿norodne plebiscyty, wybieraj¹ce to, co by³o naj... w ci¹gu ostatnich stu lat, a
wiêc si³¹ rzeczy podkreœlaj¹ce najbardziej archetypowe elementy ¿ycia ka¿dego
narodu. Do takich te¿ w³aœnie poczynañ nale¿a³a ankieta „Polityki”, z
pocz¹tków 1998 r., zmierzaj¹ca do wytypowania 10 najwybitniejszych Polaków
XX wieku.

Na liœcie tej musia³y ze sob¹ s¹siadowaæ postacie z czasów naszych ojców i

dziadków, ze wspó³czeœnie ¿yj¹cymi ludŸmi, których historia nie mog³a jeszcze
do koñca os¹dziæ, ani te¿ rozliczyæ, bowiem s¹ wœród nas i nadal prowadz¹
o¿ywion¹ dzia³alnoœæ, co w znacznym stopniu utrudnia racjonalny wybór.
Myœlê te¿, ¿e ka¿dy z nas nosi w sercu swój wielce osobisty Panteon
zas³u¿onych Polaków XX w. i ciekawe by³oby sprawdziæ, czy w jakikolwiek
sposób koresponduj¹ oni z archetypowym obrazem naszego narodu,
wynikaj¹cym z rozk³adu kosmicznych energii w momencie ukszta³towania siê
Polskoœci, co symbolicznie mia³o miejsce podczas chrztu Polski w 966 r.

Oczywiœcie, ka¿dy z nas ma prawo w tym momencie ho³ubiæ nieco

odmienne postacie, ale jeœli mówienie o archetypie narodowym ma mieæ w

background image

ogóle sens, to przynajmniej niektóre z nich powinny siê powtarzaæ, i to takie,
które nadaj¹ specyficzny sens naszej narodowej egzystencji. Jeœli wiêc oka¿e
siê, ¿e to nasze, na co dzieñ czêsto ze sob¹ sk³ócone spo³eczeñstwo w
znacznym stopniu zgadza siê co do grona najwybitniejszych Polaków XX w., to
nale¿y przyj¹æ, ¿e albo istniej¹ pewne niepisane kryteria, zawarte w jungowskiej
nieœwiadomoœci zbiorowej, pozwalaj¹ce zupe³nie obcym ludziom typowaæ te
same postacie, albo te¿ - a jedno nie wyklucza drugiego - istnieje coœ, co
mo¿na by okreœliæ jako duszê narodu, jego stereotyp, albo te¿, poprawniej
mówi¹c, jego narodowoœciowy archetyp. Na tego typu archetypy mo¿na
spojrzeæ jak na archetypowy zbiór zodiakalnie zró¿nicowanych, energetycznych
potencja³ów, które tak samo spójnie opisuj¹ zarówno jednostkê, jak i ca³e
spo³eczeñstwo, naród, a nawet pañstwo.

Znamy dobrze dwie podstawowe charakterystyki zodiakalne, wynikaj¹ce z

chrztu Polski w 966 r., a wiêc z pocz¹tku naszej pañstwowoœci oraz z
odzyskania porozbiorowej niepodleg³oœci w listopadzie 1918 r., co ewidentnie
zwi¹zane jest odpowiednio z fazami Byka i Skorpiona.

Dominacja wydarzeñ i historycznych postaci, zwi¹zanych z tymi w³aœnie

dwiema fazami zodiakalnych energii jest wyraŸna na ka¿dym znanym nam
etapie rozwoju polskiej pañstwowoœci i, po chwili zastanowienia, powinna trafiæ
do przekonania nawet przeciêtnemu maturzyœcie. Polskoœæ to jednak tak¿e
dwie inne fazy zodiaku - ascendentowa faza LWA, wynikaj¹ca z dok³adnego
czasu chrztu i wynikaj¹ca st¹d domifikacja S³oñca w fazie STRZELCA, obie
naturalnie rodem z kosmogramu 966 r.

Jeœli to, co powiedzia³em o dominuj¹cych kosmogram Polski specyficznych

energiach kosmosu mia³oby mieæ jakikolwiek sens, to nale¿a³oby za³o¿yæ, ¿e
w czo³owej dziesi¹tce postaci Panteonu Polaków XX w. powinno znaleŸæ siê
nieco wiêcej ni¿ 33% osób o silnie zaznaczonym energetycznym pasie Byka,
Skorpiona, Lwa lub Strzelca, gdy¿ statystycznie cztery fazy to jedna trzecia
energii Zodiaku. Wynik ankiety zaskakuje, poniewa¿ procent ten jest znacznie
wy¿szy. Jaki - o tym za chwilê.

Na razie jednak przypominam, ¿e podobna procedura dotyczy równie¿

innych pañstw. Mówi¹c o Francji, zwi¹zanej z faz¹ Lwa, Wodnika i Wagi (szkoda,
¿e brak miejsca nie pozwala przytoczyæ stosownej argumentacji), nikt nie ma
w¹tpliwoœci, ¿e w œwiecie z Francj¹ kojarzy siê nade wszystko Napoleon
Bonaparte (Lew) i Aleksander Dumas (Lew), twórca trzech muszkieterów, z
których ka¿dy jest znakomitym literackim przyk³adem archetypowego
zachowania tej fazy oraz Juliusz Verne (Wodnik), jako twórca ca³ej plejady
literacko archetypowych postaci fazy Wodnika z kapitanem Nemo na czele (mia³
byæ z pochodzenia Polakiem, ale zaprotestowa³a Rosja (!)

Siêgaj¹c z kolei do kultury niemieckiej, zauwa¿amy, ¿e najwybitniejszy jej

przedstawiciel, W. Goethe, ma tak¹ sam¹ zodiakaln¹ charakterystykê urodzeniow¹
(Panna i Skorpion), jak archetypowy kosmogram narodu niemieckiego, a tak¿e
jak Faust, najwybitniejsza, stworzona przez niego postaæ literacka.

Zdumienie wiêc musz¹ budziæ wyniki plebiscytu, wskazuj¹ce na to, ¿e

tak¿e najœwie¿szej daty (kwiecieñ 1998 r.) Polski Panteon narodowego
szacunku i uznania sk³ada siê niemal wy³¹cznie z postaci reprezentuj¹cych

background image

„polskie” fazy zodiaku.

„Polityka” podaje najpierw wyniki podobnych plebiscytów z roku 1987 i 1994,

a dopiero potem dzisiejszych zwyciêzców. Jednak¿e w miêdzyczasie w kraju
wiele siê zmieni³o. W rezultacie niektóre postacie wczeœniejszych rankingów
utraci³y swój blask, inne natomiast s¹ wyraŸnie ponadustrojowe, bo w³aœnie
archetypowe. Wszystkie natomiast pozostaj¹ w zdumiewaj¹cej wprost zgodnoœci
z archetypowym, kosmicznym wizerunkiem Polskoœci (!!!).

Jeœli ktoœ nie zna wyników ankiety, niechaj sam obecnie sporz¹dzi tak¹ listê,

a dopiero potem przejdzie do dalszej lektury. Sam wtedy z ³atwoœci¹ przekona
siê o kapitalnym wspó³dzia³aniu Nieba i Ziemi, a wiêc „tego, co na górze, z tym,
co na dole”.

Jeœli to uczyniliœmy (a warto, bowiem taka prywatna lista bardzo wiele mówi

o naszych indywidualnych preferencjach i osobistej relacji do narodowego
archetypu, pozwalaj¹c niekiedy zrektyfikowaæ w³asny kosmogram), to
zapraszam teraz w progi Narodowego Polskiego Panteonu Postaci XX w,
uformowanego œwiadomym wyborem Czytelników „Polityki” - jednego z
najbardziej presti¿owych tygodników o krajowym zasiêgu. Panteonu - co warto
podkreœliæ - w wysokim stopniu zgodnego z rezultatami profesjonalnych sond i
sonda¿y z lat wczeœniejszych.

Wizyta w Panteonie jest wa¿na, bowiem jego rezydenci w zasadzie

odpowiadaj¹ powszechnie przez nas ¿ywionym przekonaniom co do tego, kto od
stu lat najbardziej lub najlepiej kojarzy siê nam z Polskoœci¹ (s³owo to autor
pisze celowo z du¿ej litery, a my, mimo i¿ jest to niezupe³nie zgodne z regu³ami
jêzyka polskiego postanowiliœmy ten zamys³ uszanowaæ - przyp. redakcji).

Przypominam wiêc raz jeszcze fundamentalne twierdzenie

kosmoekologii kultury w tym zakresie, ¿e Polskoœæ daje siê opisaæ
energetyczn¹ dominacj¹ okreœlonych i nieprzypadkowych, energetycznych
faz zodiakalnego rozwoju, najsilniej powi¹zanych z naszym krajem, BYKA
(pozycja S³oñca w czasie chrztu Polski w 966 r.), SKORPIONA (ekliptyczne
po³o¿enie S³oñca podczas odzyskania niepodleg³oœci w 1918 r.), LWA (fa-
za ascendentowa, wynikaj¹ca z dobowego wirowania Ziemi wokó³ w³asnej
osi, a zwi¹zana z dok³adnym czasem chrztu) i STRZELCA (po³o¿enie
S³oñca w sektorze, godzinowo odpowiadaj¹cym tej w³aœnie fazie zodiaku w
uk³adzie dobowym).

Wielokrotnie w swych tekstach wspomina³em zarówno o prze³omowych

datach historycznych, jak i szczególnie licznej reprezentacji urodzeniowych
Byków i Skorpionów oraz mniejszej, aczkolwiek równie¿ znacz¹cej, obecnoœci
Lwów i Strzelców w naszych dziejach, wspólnie tworz¹cych kosmiczny, a
zarazem archetypowy wizerunek Polskoœci. Jednak¿e dodatkowym,
rzeczywistym uwiarygodnieniem kosmicznej, powi¹zanej z Zodiakiem „duszy na-
rodu” jest z pewnoœci¹ opinia spo³eczeñstwa - dostrzegaj¹ca lub nie - powy¿sze
prawid³owoœci, nawet jeœli w przewa¿aj¹cym stopniu o prawid³owoœciach tych
nic nie wie (!). Miêdzy innymi w³aœnie dlatego rezultaty plebiscytu s¹
kosmoekologicznie tak znacz¹ce.

Zacznijmy od rankingu z 1987 r., który by³, byæ mo¿e, najmniej „wolnoœcio-

wy”, lecz mimo to, mimo sta³ego nacisku bie¿¹cej propagandy, respondenci

background image

wybierali szeœæ osób na dziesiêæ, które bezpoœrednio wi¹za³y siê z kosmiczn¹
energetyk¹ Polski (!). Te same postacie pojawi³y siê tak¿e w 1994 r. i w kwietniu
1998 r. W obu pierwszych sonda¿ach osoby spoza archetypowej Polskoœci
reprezentowa³y bie¿¹ce tendencje polityczne. A jednak, nawet wtedy 50%, a
w³aœciwie 60% laureatów okaza³o siê urodzeniowymi Bykami i Skorpionami (!).
W podobnym badaniu z roku 1994, ju¿ wszystkie dziesiêæ osób, a wiêc
100% (!!!) powi¹zane by³o z czterema polskimi znakami zodiaku, i to nie
tylko urodzeniowym S³oñcem
, co jest kapitalnym i dodatkowym
potwierdzeniem prawdziwoœci stawianych przeze mnie tez (z tym, ¿e jedna z
postaci zwi¹zana jest z tymi fazami bardzo silnie, lecz w nieco odmienny sposób).
Ranking z 1998 r. jeszcze bardziej zdumiewa sw¹ archetypowoœci¹, zgodn¹ z
kosmicznymi wyznacznikami Polskoœci.

W 1987 r. wybrano (wed³ug iloœci oddanych g³osów) w sposób nastêpuj¹cy:

J. Pi³sudski, K. Wojty³a, W. Sikorski, K. Œwierczewski, M. Sk³odowska-Cu-
rie, W. Gomu³ka, H. Sienkiewicz, W. Jaruzelski, W. Witos, I. Paderewski
. W
porównaniu z obecnym rankingiem (1998), z listy tej, na dalekie miejsca (ujête
poni¿ej w nawiasach) wypad³y osoby nie mieszcz¹ce siê bezpoœrednio w
kosmicznym archetypie narodowoœciowym (!). By³y to dwa Wodniki (notabene
nie tak znów przypadkowe, bo Ksiê¿yc kosmogramu Polski z 966 r. znajduje siê
w³aœnie w fazie Wodnika, co wskazywa³oby, ¿e obaj mieli tzw. poparcie
prostego cz³owieka, jeden mieszkañców wsi, drugi - robotników) - chodzi o
Witosa (42) i Gomu³kê (53. Karol Œwierczewski (Ryby) natomiast w ogóle
wypad³ z pierwszej setki Polaków stulecia.

W 1994 r. Œwierczewskiego wypar³ L. Wa³êsa (ascendentowy Lew), a

Witosa podmieni³ Anders (Lew). Lista laureatów wygl¹da³a nastêpuj¹co: J.
Pi³sudski, K. Wojty³a, W. Sikorski, M. Sk³odowska-Curie, L. Wa³êsa, I.
Paderewski, H. Sienkiewicz, W. Jaruzelski, W. Anders
. Z pozoru, ale tylko z
pozoru, poza archetypowo-zodiakalnym kanonem zdaje siê pozostawaæ W.
Jaruzelski. Bli¿sze jednak spojrzenie na jego kosmiczn¹ energetykê, usuwa w tej
mierze - o czym za chwilê - formalne (a nie polityczne) w¹tpliwoœci.

Polacy stulecia, wybierani wiosn¹ 1998 r. s¹ najbardziej archetypowi. Dla

kosmoekologa kultury jest to wynik marzeñ, wskazuj¹cy, ¿e wszystko wokó³
toczy siê zgodnie z energiami kosmosu. Nie mogê oczywiœcie wykluczyæ i tego,
¿e kolejny ranking, og³oszony po kilku latach, a wiêc z nastaniem nowego
stulecia, mo¿e przynieœæ pewne, nieznaczne korekty. Szczerze jednak w¹tpiê,
by w ci¹gu dwóch lat do grona najwybitniejszych postaci mog³y na sta³e
do³¹czyæ osoby spoza dominuj¹cych Polskoœæ faz zodiaku. NIE TYLKO
BOWIEM CA£A „Z£OTA DZIESI¥TKA” ALE I PIERWSZYCH 13 LAUREATOW
REPREZENTUJE KOSMICZNO-ARCHETYPOWY KANON POLSKOŒCI, A
LICZNE POSTACIE Z KOLEJNYCH MIEJSC TAK¯E ZWI¥ZANE S¥ Z
ROZWOJOWYMI, ZODIAKALNYMI FAZAMI BYKA, LWA, SKORPIONA I
STRZELCA.

Przynajmniej pierwsza pi¹tka, a mo¿e i szóstka laureatów pozostaje poza

wszelk¹ konkurencj¹. Uznaj¹c ich historyczne znaczenie, a nawet wielkoœæ,
niektórzy z nas mog¹ jednak nie darzyæ osobist¹ sympati¹ któregoœ z nich. Nie
zmienia to jednak w niczym faktu, ¿e nie znaj¹ce siê na kosmobiologii

background image

spo³eczeñstwo, w wolnym i dobrowolnym plebiscycie potwierdzi³o kosmiczny
czynnik swej narodowej to¿samoœci (sic).

Oto wyniki plebiscytu z 1998 r. (w nawiasach elementy dodatkowe -

ascendent i Medium Coeli, wzmacniaj¹ce polsk¹ archetypowoœæ
laureatów):
1.KAROL WOJTY£A - BYK (asc. lub MC Lew; dwie wersje urodzeniowego

kosmogramu),

2.MARIA SK£ODOWSKA-CURIE - SKORPION (MC Strzelec),
3.JÓZEF PI£SUDSKI - STRZELEC (MC Skorpion, S³oñce dwada Byka,

Ksiê¿yc dwada Strzelca),

4.IGNACY PADEREWSKI - SKORPION (asc. Skorpion, MC Lew),
5.HENRYK SIENKIEWICZ - BYK (asc. Skorpion, MC Lew),
6.LECH WA£ÊSA - asc. Lew (S³oñce i Ksiê¿yc w Wadze, w sektorze Byka),
7.STEFAN WYSZYÑSKI - LEW,
8.JERZY GIEDROYÆ - LEW,
9.WOJCIECH JARUZELSKI - Pluton (Skorpion) na S³oñcu w Raku,
10. WIS£AWA SZYMBORSKA - asc. SKORPION, Pluton (Skorpion) na S³oñcu

w Raku, w sektorze Skorpiona, wreszcie Jowisz (Strzelec) na ascendencie).
Podajê równie¿ trzy nastêpne miejsca, jako ¿e ich zdobywcy nie tylko iloœci¹

otrzymanych g³osów, ale i kosmobiologiczn¹ charakterystyk¹ œciœle przystaj¹ do
laureatów pierwszej dziesi¹tki (!!!). Oto one:
11. W£ADYS£AW SIKORSKI - BYK,
12. CZES£AW MI£OSZ - asc. SKORPION,
13. KRZYSZTOF PENDERECKI - STRZELEC (asc. Byk).

Chyba wystarczy! Dodam zaœ jeszcze, ¿e na kilkunastu nastêpnych

miejscach drugiej i trzeciej dziesi¹tki pojawiaj¹ siê dalsze archetypowe
postacie, m.in. W. Reymont (Byk), J. Kiepura (Byk), S. ¯eromski (Skorpion),
Z. Religa (Strzelec), W. Anders (Lew), A. Kwaœniewski (Skorpion),
które
wraz z pierwsz¹ trzynastk¹ niepodwa¿alnie, bo stuprocentowo wspieraj¹
specyficzny i nieprzypadkowy kosmiczny smak Polskoœci!

PolskoϾ Polski

1/1999

Wiemy ju¿ sporo o archetypowym kosmogramie Polski, jak i o takich samych

kosmogramach narodów i pañstw, które historycznie lub geograficznie
znajdowa³y siê, b¹dŸ nadal znajduj¹ w sferze naszych zainteresowañ (a
optymiœci s¹dz¹, ¿e i wp³ywów). Przyjrzeliœmy siê wiêc m.in. Rosji, Niemcom,
Francji, USA, Szwecji, Anglii, Czechom. To dziêki nim i naszym, jak¿e ró¿nym z
nimi relacjom, jesteœmy w stanie lepiej zrozumieæ samych siebie, a
zaprezentowany przeze mnie w poprzednim numerze plebiscytowy Panteon
Polaków XX w., choæ niepe³ny w przekroju ponad tysi¹cletniej historii, dowiód³
przecie¿ niezbicie tego, ¿e i najwybitniejsi Polacy, tak¿e w odczuciu nas
samych, reprezentuj¹ urodzeniowo przede wszystkim archetypowe, narodowe
chcia³oby siê rzec, energie kosmosu. Przypominam wiêc tylko, ¿e „polskie” fazy
zodiaku, to Byk (chrzest Polski w 966 r.), Lew (ascendent kosmogramu z 966 r.,
wynikaj¹cy z pory chrztu), Skorpion (I.C. tego kosmogramu i jednoczeœnie
pozycja S³oñca kosmogramu niepodleg³oœciowego Polski z 1918 r.) oraz

background image

Strzelec (domifikacja S³oñca w IX sektorze kosmogramu z 966 r.).

Penetruj¹c historiê Polski - postaci zwi¹zanych z tymi fazami (a nie tylko z

Bykiem, jak siê czasami uwa¿a), znaleŸlibyœmy krocie, byæ mo¿e w takiej
samej relacji do innych faz, jak w przypadku Panteonu Polaków XX w. Tego
jednak - z braku znajomoœci dok³adnych dat urodzenia - dla wielu historycznych
okresów nie jesteœmy w stanie potwierdziæ. Wielokrotnie i przy ró¿nych
okazjach wspomina³em o archetypowych dla polskoœci postaciach, i to wielce
znacz¹cych. Wymieniê wiêc jedynie w tym miejscu ma³o dotychczas
eksponowanego przeze mnie, twórcê narodowej muzyki polskiej Stanis³awa
Moniuszkê (Byk)
, nastêpnie Kazimierza Wielkiego (Byk, ale ju¿ np. Kazimierz
Jagielloñczyk by³ Skorpionem
), Jana III Sobieskiego (Lwa - rekomendacji
historycznej nie trzeba).

Owszem, zdajê sobie sprawê, ¿e w ka¿dej z faz zodiaku s¹ jakieœ wybitne

postacie, i to w ka¿dym kraju, co wynika z prostych regu³ statystyki. Nie zmienia
to faktu, ¿e katalog tak¿e wspó³czesnych postaci, istotnych dla naszej kultury,
polityki, czy te¿ wielu innych dziedzin ¿ycia, nadal akcentuje te w³aœnie, polskie
fazy zodiaku.

To zreszt¹ nadal nie oddaje ca³oœci problemu, bowiem o wielu postaciach

historycznych nie wiemy nic ponad to, ¿e urodzili siê w okreœlonym dniu,
miesi¹cu i roku. A przecie¿ sens kosmogramu, czyli osobistej energetyki
kosmosu jest zupe³nie niemo¿liwy do uchwycenia, gdy nie uwzglêdnimy
dok³adnego czasu narodzin, pozwalaj¹cego okreœliæ fazê ascendentu.

Tak¿e spogl¹daj¹c na karty historii, daty prze³omowych wydarzeñ,

przynajmniej tych, których uczymy m³odzie¿, by nie zapomnia³a zupe³nie o tym,
z jakiego kraju pochodzi, tak¿e uk³adaj¹ siê w mozaikê przynajmniej trzech
faz sta³ych (Byk, Skorpion, Lew), urozmaicon¹ kolorystyk¹ z religi¹ i
zagranic¹ zwi¹zan¹ zmienn¹ faz¹ Strzelca.
I znowu bardzo wybiórczo
przypominam o Konstytucji 3 Maja (Byk) i o parê dni póŸniej przyjêtym (choæ
oczywiœcie w innym zupe³nie, bo 1794 r.) Uniwersale Po³anieckim,
przyznaj¹cym ch³opom wolnoœæ osobist¹. Dalej - o dzieñ póŸniejszym (8 maja),
tego¿ roku procesie i straceniu Targowiczan, wreszcie, ekliptycznie niemal w tym
samym czasie maj¹cym miejsce zwyciêstwie nad faszyzmem w 1945 r. oraz
nieco tylko póŸniejszym ekliptycznie, lecz znacznie wczeœniejszym
kalendarzowo przewrocie majowym J. Pi³sudskiego (12 maja) i jeszcze bardziej
póŸniejszym ekliptycznie, maj¹cym miejsce w 1944 r., symbolicznym ju¿ dla
naszej historii, tak¿e majowym i mieszcz¹cym siê jeszcze w fazie Byka
zdobyciem Monte Cassino. Oczywiœcie, to tylko kilka pierwszych z brzegu
przyk³adów, a nie ich indeks.

PaŸdziernikowo-listopadowe daty fazy Skorpiona, a przynajmniej niektóre z

nich, wci¹¿ jeszcze funkcjonuj¹ w ¿ywej pamiêci uczestników tych wydarzeñ, i to
nie tylko „odwil¿y” z 1956 r., ale i roku 1918. Faza ta to nie tylko niepodleg³oœæ,
czy te¿ Orlêta Lwowskie, lecz równie¿ - spogl¹daj¹c na drug¹ stronê medalu -
rozprawienie siê z polsk¹ za³og¹, (chwilowo) nazbyt natrêtnie pl¹druj¹c¹ Moskwê
kilka wieków wczeœniej, w takim zreszt¹ terminie, ¿e to na pami¹tkê tego
w³aœnie wydarzenia, a nie wystrza³u z „Aurory” w 1917 r., nadal obchodzi siê w
Rosji œwiêto 7 listopada
. By jednak brzydko nie myœleæ o intencjach innych,

background image

to - gwoli bezstronnoœci - przypominam rodowód obecnego, sierpniowego
œwiêta Wojska Polskiego.

W³aœnie, czas tedy na sierpniowe wyczyny, ale i klêski tak¿e, bowiem

archetypowe wydarzenia maj¹ uczyæ i powinny na sta³e osadzaæ siê w
zbiorowej pamiêci narodu. W ¿adnym zaœ kraju nie s¹ to tylko zwyciêstwa. W
sierpniu
bowiem (w trakcie fazy Lwa) nast¹pi³ wybuch Powstania
Warszawskiego
, ale i „cud nad Wis³¹” podczas wojny w 1920 r. To tak¿e
pierwsze dni PRL-u po 22 lipca 1944 r. oraz utrwalaj¹cej ten system w kilka lat
póŸniej konstytucji. Nie tylko. Bêdzie zapewne zaskoczeniem niemal dla
wszystkich, ¿e ekliptyczna pozycja S³oñca z dnia 15 lipca 1410 r., energetycznie
odwzorowuj¹ca do dziœ s³awione (lecz niewykorzystane w³aœnie ze wzglêdu na
charakterystykê tej fazy) zwyciêstwo pod Grunwaldem daje pozycjê 0 stopni
fazy Lwa (!!!), co dla lepiej obznajomionych z astronomi¹ Czytelników nie jest
zaskoczeniem (st¹d zalecana ostro¿noœæ w automatycznym przenoszeniu
bardzo historycznych dat na wspó³czesnoœæ). W tej te¿ fazie rozpoczê³y siê
sierpniowe strajki 1980 r. na Wybrze¿u, które przynios³y, kto wie, czy nie
jedyn¹ w historii pokojow¹ transformacjê jednego systemu w drugi i to na
terenach kilku co najmniej europejskich pañstw.

Faza Strzelca jest jakby najmniej widoczna w naszej historii, ale za to

niezwykle silnie akcentowana w sferze realnych zachowañ i mentalnoœci
naszego spo³eczeñstwa. Niemniej kilka dat wybornie pokazuje, ¿e ta
energetyczna cz¹stka zodiaku bynajmniej nie jest nam obca. Wystarczy
wspomnieæ o Powstaniu Listopadowym (29.11.1930), nie tylko wci¹¿ obecnym
w œwiadomoœci spo³ecznej, ale i mocno zaakcentowanym w naszej narodowej
literaturze. Tak¿e o wydarzeniach grudniowych w Trójmieœcie z roku 1970
trudno zapomnieæ, bo da³y one przecie¿ impuls temu, co letni¹ por¹ zrodzi³o siê
w³aœnie tam w dziesiêæ lat póŸniej, w fazie Lwa. Niewielu te¿ ludzi w naszym
kraju wie o tym, ¿e opiewane w pieœniach zdobycie w 1808 r. Samosierry
si³ami polskich u³anów dowodzonych przez p³k. J. Kozietulskiego ekliptycznie
(a wiêc dniem i miesi¹cem, choæ oczywiœcie nie rokiem) bardzo dok³adnie
odpowiada³o dramatycznemu os³anianiu przez Polaków odwrotu Napoleona
przez Berezynê (czytaj: uratowaniu cesarza, a zarazem honoru Polski i Francji)
w cztery lata póŸniej (1812 r.) i oczywiœcie listopadowemu wybuchowi
powstania
po dalszych osiemnastu latach w roku 1830).

Takie przyk³ady historyczne (jak i postacie) móg³bym mno¿yæ bez liku, ale

nie o to przecie¿ idzie. Dlatego na jedno mgnienie zatrzymam siê raz jeszcze
nad literackimi archetypami „polskich” faz zodiaku i przypomnê, ¿e chodzi
miêdzy innymi o tak znacz¹ce postacie naszej literatury, jak Boryna i Œlimak
(Byk), Konrad Wallenrod i Cezary Baryka (Skorpion), J. Soplica/Robak
(Strzelec), Andrzej Kmicic (Skorpion/Strzelec), czy Jan Onufry Zag³oba i
Józef Papkin (Lew,
choæ jeden pozytywny, a drugi niekoniecznie). Z pewnym
jednak moralnym niepokojem przypominam, ¿e jedynym najpowszechniej
akceptowanym, a w dodatku lubianym przez wszystkich niemal Polaków
bohaterem jest Zag³oba - jak nikt w naszej literaturze skupiaj¹cy w sobie
najbardziej archetypowe cechy Polaków, i to takie, które na ogó³ w œwiecie
uwa¿ane by³yby raczej za zbiór przywar ni¿ zalet (konkurowaæ z nim móg³by

background image

tylko Jacek Soplica i to w pierwszym tylko, nader bujnym okresie swej
dzia³alnoœci, jako ¿e potem - jak pamiêtamy - odmieni³ siê i bêd¹c duchownym,
ojcem Robakiem, siêgn¹³ górnych rejestrów swej fazy).

Oto bardzo krótka, lapidarna wrêcz wypowiedŸ Zag³oby, który

niespodziewanie napotyka ch³opskie wesele i, ugoszczony napitkiem, komentuje
sytuacjê zawieraj¹c w niej charakterystyczne elementy wszystkich czterech
pisanych nam faz zodiaku: „- Chamy taki miód pij¹! Bo¿e, Ty to widzisz i nie
grzmisz?”. „Chamy” - to spojrzenie wynios³ego Lwa na innych, a w naszym kraju
pogarda dla ludzi stoj¹cych ni¿ej w hierarchii spo³ecznej. Mo¿na powiedzieæ:
„samo ¿ycie” równie¿ i dzisiaj. „Miód pij¹” - to oczywiœcie spostrze¿enie Byka,
któremu zwykle nie umykaj¹ z pola widzenia szczegó³y konsumpcji. Odniesienie
do Boga jest z kolei nawi¹zaniem do Strzelca (i tym samym do IX sektora),
oczekiwanie zaœ „grzmienia”, w sposób oczywisty odnosi siê do fazy Skorpiona!

Podobnych skojarzeñ mo¿na by znaleŸæ znacznie wiêcej, nie tylko w

literaturze. Bo gdy tylko przywo³amy wspomnianego uprzednio S. Moniuszkê,
szybko uzmys³owimy sobie, i¿ tematyka dwóch jego - najbardziej znanych przez
Polaków oper - tak¿e pozostaje w zgodzie z narodowymi fazami zodiaku.
„Straszny Dwór” to przecie¿ piêkna synteza faz Lwa, Byka i Skorpiona,
„Halka” natomiast a¿ w nadto widoczny sposób ³¹czy w sobie
problematykê fazy Skorpiona, Lwa, Byka i Strzelca.

Nie powinniœmy siê temu wszystkiemu nadmiernie dziwiæ, gdy¿ w innych

narodach funkcjonuj¹ podobne prawid³owoœci. Szwajcarski Wilhelm Tell,
strzelaj¹cy z kuszy do jab³ka ustawionego na g³owie syna to równie proste
odniesienie do faz Skorpiona i Panny, charakteryzuj¹cych w sposób
niepodwa¿alny tê nacjê, zaœ „Trzej Muszkieterowie” to ca³a apoteoza tego, co
stanowi esencjê Francji, a wiêc rozmaicie i bardzo indywidualnie (Wodnik)
pojmowanej postawy ¿yciowej typu „serce i szpada” (Lew i Waga). Dzieje siê tak,
gdy¿ ka¿da nacja ma swoj¹ w³asn¹ charakterystyczn¹ i niepowtarzaln¹
archetypow¹ literaturê, jak najbardziej zgodn¹ z zodiakalnymi fazami rozwoju,
opisuj¹cymi ten w³aœnie, a nie inny naród, co niezmiernie ³atwo potwierdziæ,
wg³êbiaj¹c siê w lekturê mego Homo-Zodiacusa.

Dotychczas wspomina³em o czterech „polskich” fazach zodiaku, ale przecie¿

istnieje i pi¹ta, ca³kiem nawet historyczna faza: Wodnika, w której znajduje siê
Ksiê¿yc i descendent kosmogramu Polski 966 r. Nie wprowadzam jej jednak, by
nie komplikowaæ nadmiernie tematu i nie mno¿yæ bytów ponad miarê. Powrócê
do niej bardziej szczegó³owo wkrótce, gdy bêdê omawia³ wspó³czesne niepokoje
spo³eczne, do jakich dosz³o w naszym kraju na przestrzeni ostatnich lat, a które
zosta³y spowodowane miêdzy innymi (bo przyczyn jest wiêcej) dokonuj¹cym siê
raz na 84 lata przejœciem (tranzytem) Urana przez Ksiê¿yc wspomnianego
wy¿ej kosmogramu. Wed³ug jednej wersji (dnia chrztu Polski) mia³o ono ju¿
miejsce, zgodnie zaœ z drug¹ (chrzest dnia nastêpnego), dopiero siê szykuje.

Powy¿sze uzupe³nienie wskazuje jednak na coœ bardzo istotnego, a

mianowicie, ¿e Polski dotycz¹ wszystkie cztery sta³e fazy zodiaku (Byk, Lew,
Skorpion, Wodnik, które tworz¹ jednoczeœnie osie kosmogramu Chrztu Polski z
966 r.) oraz zmienna faza Strzelca, co idealnie oddaje nasz upór i
samozaparcie, megalomaniê i wielkopañskoœæ przy jednoczesnym

background image

gloryfikowaniu g³ównie tego, co niepolskie i pochodzi z zagranicy.

O tym wszystkim (choæ nieco inaczej, bo bez zodiakalnego kontekstu, ale w

gruncie rzeczy tak samo) pisali niejednokrotnie historycy, politycy i socjologowie.
Czêsto wspomagali ich te¿ artyœci, zwykle pisarze i poeci, jak chocia¿by C. K.
Norwid
. Nie ma mo¿liwoœci przytoczenia tu tych tak bardzo licznych s¹dów i
opinii, niemniej wska¿ê przynajmniej niektóre istotne Ÿród³a, wprost tryskaj¹ce
takimi przemyœleniami. Jeœli wiêc chcia³by ktoœ zbli¿yæ siê do
proponowanych przeze mnie archetypów narodowoœciowych nadal (gdy
kontekst zodiakalny jest zagubiony i ca³a rzecz przedstawiona w nadmiernym
uproszczeniu) czêsto nieco pogardliwie zwanych w nauce STEREOTYPAMI
PAÑSTWOWYMI, to naprawdê warto zajrzeæ przynajmniej do kilku ksi¹¿ek, nie
zawsze znanych i st¹d niedocenianych. Mam na myœli, zw³aszcza takie pozycje
jak: Polska na zakrêtach dziejów Janusza Tazbira, Rzecz o psychice narodu
polskiego
Aleksandra Bocheñskiego, Charakter narodowy Polaków Edmunda
Lewandowskiego, Megalomania narodowa Jana S. Bystronia, Myœli o Polsce i
Polakach
Jerzego Roberta Nowaka, praca zbiorowa Polaków portret w³asny,
Gorzki to chleb jest PolskoϾ Cypriana Kamila Norwida, Rozwaga o
Rzeczpospolitej
Jana Szczepañskiego, czy Rzeczpospolita Polaków Edmunda J.
Osmañczyka. Wszyscy ci znakomici autorzy, na tysi¹cach bez ma³a stron, w
wyniku swych twórczych wysi³ków, nie wiedz¹c nic o tym, wspieraj¹ proponowany
tutaj kosmobiologiczny portret Polaków, podobnie jak uczestnicy plebiscytu „Poli-
tyki” na dziesiêciu najznakomitszych Polaków XX wieku, te¿ o tym nie wiedz¹c,
jednoznacznie wybrali postacie reprezentuj¹ce (niemal bez wyj¹tku) archetypowe
dla Polski fazy zodiaku.

I dopiero teraz mogê wreszcie ze spokojniejszym sumieniem zaproponowaæ

Pañstwu, wprawdzie nadal hipotetyczn¹, jednak pe³n¹ ju¿ wersjê kosmogramu
Polski, opart¹ o chrzest w 966 r., a jeœli jeszcze nie rzeczywist¹ (w co w¹tpiê), to
bardzo do niej zbli¿on¹, nastêpnie zaœ przyst¹piæ do jej interpretacji,
wzbogaconej kontekstem bie¿¹cych tranzytów, tak silnie i nieprzypadkowo
zreszt¹, ¿³obi¹cych historyczn¹ rzeczywistoœæ ka¿dego narodu i pañstwa.

Sedno polskoœci

2/1999

Sedno polskoœci to owa niezmienna „pestka”, o której wspomina Anka

Kowalska w swej ksi¹¿ce. I choæ spostrze¿enia jej w mniejszym lub wiêkszym
stopniu dotycz¹ ka¿dego cz³owieka, to czy w równej mierze mo¿na je odnosiæ
do ka¿dego narodu i pañstwa?

Wiemy ju¿, ¿e i narody maj¹ sw¹ duszê, której energetycznym obrazem - w

uproszczeniu mówi¹c - jest jego archetypowy kosmogram. Dla niektórych nacji
stanowi to jedyny dostêpny kosmogram, bo nie istniej¹ ¿adne oficjalne dane,
pozwalaj¹ce skonstruowaæ pe³n¹ jego wersjê. Mówi¹c o Polsce, zauwa¿amy z
³atwoœci¹ jej kosmiczne energie Byka, Lwa, Strzelca i Skorpiona,
odzwierciedlaj¹ce odpowiednio pozycjê S³oñca kosmogramu Chrztu Polski z 966
r. (Byk), ascendent tego kosmogramu wynikaj¹cy z dok³adniejszego czasu
sygnalizowanego wydarzenia, ze wzglêdu na wirowy, dobowy obrót Ziemi
dooko³a w³asnej osi - (Lew), niezwykle istotn¹ domifikacjê S³oñca tego
kosmogramu, tak¿e wynikaj¹c¹ z powy¿szego (Strzelec) oraz po³o¿enie S³oñca

background image

kosmogramu listopadowej Niepodleg³oœci Polski z 1918 r. Te w³aœnie energie -
na co wielokrotnie wczeœniej zwraca³em uwagê - ujawniaj¹ siê w najbardziej dla
Polski istotnych wydarzeniach historycznych, a tak¿e w energetyczno-zodiakal-
nej esencji kosmogramów najwybitniejszych Polaków od czasów zamierzch³ych
po wiek dwudziesty, co - gdy idzie o czasy najnowsze - tak niespodziewanie, jak i
niezamierzenie, potwierdzili gremialnie uczestnicy plebiscytu „Polityki” z 1998 r.
na najwybitniejszych Polaków XX w., typuj¹c wy³¹cznie (!!!) postacie
reprezentuj¹ce tzw. „polskie fazy zodiaku”.

W przypadku naszego kraju mo¿emy zreszt¹ pokusiæ siê o du¿o pe³niejsz¹

wersjê kosmogramu, choæ nie bez specyficznego niepokoju, wynikaj¹cego st¹d,
¿e Chrzest Polski w 966 r. najprawdopodobniej mia³ miejsce kalendarzowo w
dacie odpowiadaj¹cej pierwszemu lub drugiemu stopniowi fazy Byka (mo¿liwy
jest te¿ dok³adnie prze³om fazy Barana i Byka, a wiêc zupe³na koñcówka dwady
Ryb fazy Barana, co jednak nie wprowadza nam ¿adnych istotniejszych
historycznie modyfikacji, upodabniaj¹c sytuacjê do tej z kosmogramu Charlesa de
Gaulle’a, który powszechnie uznawany jest - (i s³usznie) - za archetypowego
wrêcz Strzelca, mimo ¿e urodzi³ siê niemal dos³ownie w ostatniej minucie - jeœli
czas porodu okreœlono bardzo precyzyjnie - fazy Skorpiona).

Dzieñ ró¿nicy w dacie chrztu Polski ekliptycznie przesuwa S³oñce zaledwie o

jeden stopieñ, zmiana zaœ pozycji planet pokoleniowych jest w praktyce
niezauwa¿alna. Natomiast Ksiê¿yc przemieszcza siê z prze³omu Kozioro¿ca i
Wodnika (najprawdopodobniejsza jednak dwada Wodnika tej fazy), do 10-12
stopnia Wodnika, a wiêc dekanatu i dwady BliŸni¹t fazy Wodnika. Dlatego te¿,
niejednokrotnie zwraca³em i na to uwagê, ¿e faza Wodnika, w dalszej
kolejnoœci, tak¿e odgrywa niebagateln¹ rolê w historii Polski, tak wœród
wydarzeñ, jak i ludzi w niej rodzonych, a obecnie przechodzenie (tranzyt) Urana
przez pas Wodnika ma nie tylko ogromne znaczenie dla Rosji i Jelcyna (co ju¿
potwierdza historia), ale tak¿e dla Francji i dla polskiego spo³eczeñstwa. Bêdzie
jeszcze o tym mowa.

Za chwilê natomiast zag³êbimy siê nieco bardziej w ten najbardziej dla kraju

naszego archetypowy kosmogram z 966 r., dla którego tranzytem tylko, choæ
historycznie niezmiernie istotnym, jest kosmogram Niepodleg³oœci z
listopada 1918 r.
Nie ma jednak mo¿noœci podejmowania bardziej znacz¹cych
odczytów z nim zwi¹zanych (choæ czyni to wielu astrologów, nie tylko polskich,
którzy przyjmuj¹ za obowi¹zuj¹c¹ wersjê niemieck¹ tego kosmogramu, a to, z wielu
wzglêdów nie powinno mieæ miejsca). Nie potrafimy bowiem ustaliæ
precyzyjnego czasu odzyskania niepodleg³oœci - 7 listopada powsta³ w Lublinie
rz¹d I. Daszyñskiego, 10 listopada Pi³sudski wróci³ do Warszawy, a 11 listopada -
w dniu uznanym za œwiêto narodowe - po prostu uda³o siê „oczyœciæ”,
Warszawê z Niemców, Rada Regencyjna zaœ przekaza³a pe³niê w³adzy
Pi³sudskiemu bodaj¿e 14 listopada, ten zaœ, w listach-notach kierowanych do
rz¹dów najwa¿niejszych pañstw, w ci¹gu nastêpnych kilku dni informowa³ o
rezurekcji Pañstwa Polskiego. Wreszcie 18 listopada powsta³ rz¹d J.
Moraczewskiego, który mianowa³ Pi³sudskiego Tymczasowym Naczelnikiem
Pañstwa. Dlatego apelowa³bym o daleko posuniêt¹ ostro¿noœæ wobec
interpretacji losów narodu polskiego wywodz¹cych siê z kosmogramu, który

background image

mo¿na konstruowaæ w nader dowolny sposób (!), a z takimi dzia³aniami
spotka³em siê ju¿ niejednokrotnie u naszych autorów i w mas mediach, g³ównie
w TV. Tê sprawê uwa¿am wiêc za zakoñczon¹.

Najbardziej niepewn¹ czêœci¹ ka¿dego kosmogramu jest zdecydowanie

jego ascendent, czyli stopieñ okreœlonego znaku zodiaku, wynikaj¹cy z
przeciêcia siê linii horyzontu z ekliptyk¹ w momencie lokalnego wschodu S³oñca.
Stopieñ ten zmienia siê (œrednio, bo inaczej w zimie, inaczej w lecie) co 4
minuty, st¹d autentyczne trudnoœci z ustawieniem prawid³owego ascendentu w
przypadku osób fizycznych, nie mówi¹c ju¿ o osobach prawnych,
stowarzyszeniach czy pañstwach.

Jeœli np. znamy dok³adny czas ostatniego zjednoczenia Niemiec i (mniej

wiêcej) moment wystrza³u z „Aurory” w listopadzie 1917 r., to ju¿ nie mamy
pojêcia o czasie (w ci¹gu doby) kszta³towania siê pañstwa ruskiego, nie mówi¹c o
rosyjskim narodzie i zupe³nie to samo mo¿emy odnieœæ do Niemiec i narodu
niemieckiego. Dlatego tak bardzo przestrzegam przed bezmyœlnymi
horoskopami pañstw, których wszêdzie pe³no, tak¿e w starych ksiêgach
astrologicznych, w których, nie przeczê, wiele jest m¹droœci, ale akurat nie w
tych sprawach.

Mo¿e w³aœnie dlatego chocia¿by czêœæ Czytelników doceni kulturowe,

archetypowe kosmogramy narodów, ³¹cznie z Polsk¹, prezentowane wczeœniej
Pañstwu jako podwaliny pod tworzon¹ przeze mnie (dziêki wsparciu Czytelników
oraz uczestników mych szkó³ i seminariów) kosmoekologiê kultury. W ramach
tych archetypowych kosmogramów mieszcz¹ siê rozwi¹zania szczegó³owe, np.
kosmogram chrztu Polski 966 r. Ale tu jesteœmy w sytuacji znacznie lepszej (!!!)
ni¿ wiele innych pañstw, poniewa¿ wiadomo, ¿e chrzest nie odbywa³ siê w nocy,
nad ranem lub póŸnym wieczorem, co szczêœliwie ogranicza iloœæ
ascendentowych znaków do kilku zaledwie. Dodatkow¹ pomoc¹ s³u¿y domifikacja
S³oñca, a wiêc jego pobyt w okreœlonym merytorycznie sektorze (domu)
kosmogramu, co niesie ze sob¹ okreœlone konsekwencje. £atwo wiêc dojœæ do
tego, ¿e Polska musi mieæ ascendent w fazie Lwa, a jednoczeœnie S³oñce w IX
sektorze (Strzelca), a nie w znakach lub sektorach s¹siednich, co potwierdza
historia naszego pañstwa i narodu oraz jej najbardziej prominentni obywatele.

Ascendent w Lwie nie mo¿e byæ w dowolnym stopniu, skoro faza Lwa,

podobnie jak ka¿da inna, dzieli siê na 12 dwad (2,5 stopniowych), co oznacza,
¿e w ka¿dym ze znaków mieœci siê ca³y Zodiak (!!!) i prawdê tê - niezale¿nie od
stopnia zaawansowania w królewskiej wiedzy - warto sobie przyswoiæ. Musimy
tak¿e pamiêtaæ o tym, ¿e poszukuj¹c w³aœciwego ascendentu nie mo¿emy
zagalopowaæ siê tak, i¿ wyjdzie on poza sektor IX - notabene do X o
charakterystyce Kozioro¿ca lub VIII, zwi¹zanego z faz¹ Skorpiona, bo wtedy np.
ceremonia chrztu musia³aby siê odbyæ póŸnym popo³udniem, a narodowy
ascendent musia³by znajdowaæ siê w fazie Panny, czyni¹c z nas
zorganizowanych i zdyscyplinowanych „pracusiów” i zarazem upodobniaj¹c do
Niemców i Szwajcarów, co - przyznacie Pañstwo - brzmi ca³kiem niedorzecznie.

Innym sprawdzianem s¹ wydarzenia, których progresywne S³oñce lub

Ksiê¿yc, albo Saturn „spotykaj¹ siê” (koniunkcja) z ascendentem Polski. To
samo dotyczyæ mo¿e wybitnych jednostek, stanowi¹cych chlubê narodu i z tym

background image

ostatnim zjawiskiem tak¿e mamy - i to w sposób rozleg³y - do czynienia.

Teraz o jeszcze innej sprawie, której poœwiêcê wiêcej miejsca, bowiem bêd¹

to pionierskie rozwa¿ania, dotycz¹ce naszej narodowej specyfiki w odniesieniu
do d³ugoœci geograficznej, zwi¹zanej przecie¿ ze zmianami czasu nawet
wewn¹trz jednej strefy czasowej, a wiêc równie¿ z przemieszczaniem siê
ascendentu
. Zanim trudnoœci¹ tekstu zra¿ê ostatniego Czytelnika, na jednym
wydechu oznajmiam, ¿e zjawisko to ma ca³kiem prozaiczne i niezmiernie wa¿ne
konsekwencje, polegaj¹ce na tym, ¿e Wielkopolanie ró¿ni¹ siê przecie¿ i to
znacznie, od Ma³opolan, a ci od Mazowszan. Mówi¹c proœciej, Poznañczycy to
nie to samo co Krakowiacy (i Górale), czy te¿ Warszawiacy. Nie s¹ to
uprzedzenia, lecz w³aœnie skutki przemieszczania siê ascendentu, który inn¹
charakterystykê daje pañstwu, gdy jego stolica znajduje siê w Poznaniu lub
GnieŸnie, zupe³nie inn¹ - gdy w Krakowie, a jeszcze inn¹, zreszt¹ zawsze z
okreœlonymi konsekwencjami dla ca³ego narodu, gdy mieœci siê ona w
Warszawie (!!!) Przyzna to ka¿dy, kto tylko „lizn¹³” historiê Polski. Dlatego bardzo
chcia³bym, by ten tekst historycy przynajmniej „liznêli”. Jeœli nie dziœ, to mo¿e
kiedyœ...

Poczynione przeze mnie uwagi, by je uwiarygodniæ, odnosz¹ siê tak¿e do

innych narodów i pañstw, szczególnie tych, które wymagaj¹ dla ich zjechania
podró¿y ze Wschodu na Zachód lub odwrotnie (zdecydowanie bardziej ni¿ z
Pó³nocy na Po³udnie i w przeciwnym kierunku). Przecie¿ Bawarczycy s¹ ró¿ni od
Prusaków, Czesi od S³owaków, nie mówi¹c ju¿ o Nowojorczykach
porównywanych z Kalifornijczykami.

Sedno polskoœci: Ksiê¿yc(e) i stolice

3/1999

To my jesteœmy dzieæmi kosmosu, nie zaœ kosmos naszym wytworem.

Tak proste i, wydawa³oby siê, dla ka¿dego zrozumia³e stwierdzenie rodzi
jednak¿e bardzo powa¿ne konsekwencje, oznaczaj¹ce, ¿e to my, ucz¹c siê na
w³asnych b³êdach, musimy mozolnie d¹¿yæ do zrozumienia jego praw, choæ on,
w rewan¿u nie przejawia najmniejszej ochoty, by poznawaæ i respektowaæ
nasze ziemskie obyczaje, wedle których zagospodarowujemy (czytaj:
dewastujemy) w³asn¹ planetê.

Wielu wiêc kosmobiologicznych prawid³owoœci nadal nie pojmujemy i byæ

mo¿e nigdy do koñca nie pojmiemy. Od lat te¿ zwyk³em mawiaæ, ¿e astrologia
to nie piekarnia i nie apteka, wymaga bowiem zarówno ogromnej cierpliwoœci (a
ka¿dy poœpiech w werdykcie prowadzi na manowce), jak i porzucenia zamiaru
uporz¹dkowania i zaszufladkowania wszystkiego wedle stanu naszego umys³u,
wykorzystywanego wszak jak¿e czêsto w zaledwie nik³ym procencie jego
mo¿liwoœci. Poza tym, „mêdrca szkie³ko i oko”, tak bardzo przydatne w aptece,
nie ogarnia, a czêsto w ogóle nie dostrzega ezoteryki i hermetyki, co wcale nie
oznacza, ¿e te dziedziny ludzkiego poznania nie istniej¹, podobnie jak
niedostrzeganie przez ca³e wieki atomu nie œwiadczy³o o jego niebycie.

W³aœnie dlatego tak trudno o prawid³ow¹ i wyczerpuj¹c¹ kosmobiologiczn¹

charakterystykê kosmogramów pañstw i narodów. W przypadku Polski istniej¹
tak¿e pewne w¹tpliwoœci co do dok³adnego rozmieszczenia g³ównych osi
rzeczywistego ju¿, a nie archetypowego kosmogramu Chrztu z 966 r., a

background image

przypominam, ¿e ten pierwszy jest w zasadzie (przynajmniej w odniesieniu do
Polski) po prostu bardziej precyzyjn¹ wersj¹ tego drugiego.

Wiemy ju¿ z dotychczasowych rozwa¿añ, ¿e S³oñce tego kosmogramu

znajduje siê na prze³omie zodiakalnej fazy Barana i Byka lub w pierwszym
stopniu Byka, w pobli¿u MC, ale zmienia swoje po³o¿enie, przemieszczaj¹c siê
domifikacyjnie z wierzcho³ka X sektora (a wiêc MC) w koñcowe partie sektora IX,
znaczeniowo odpowiadaj¹cego fazie Strzelca (bo MC i sektor X koresponduje z
faz¹ Kozioro¿ca), wraz z przenoszeniem stolicy z Gniezna i Poznania do
Krakowa, a potem do Warszawy (!!!). Podczas kolejnych relokacji stolicy pañstwa
polskiego, g³ównie na wschód, ale i trochê na po³udnie (w wyniku których
powstaj¹ nieco siê od siebie ró¿ni¹ce relogramy lub reloskopy, jeœli ktoœ woli tê
drug¹ nazwê), przesuwaj¹ siê odpowiednio osie kosmogramu, pionowa -
wyznaczaj¹ca MC (co zmienia sektoriat, czyli domifikacjê S³oñca) oraz pozioma,
definiuj¹ca wierzcho³ek I sektora, zwany potocznie Ascendentem, wskazuj¹cy na
charakterystyczne cechy osoby, przedsiêwziêcia lub pañstwa, na równi wa¿ny
(choæ zazwyczaj ogó³owi ludzi zupe³nie nieznany), jak urodzeniowa pozycja
S³oñca. Na Ascendent bowiem ma wp³yw zarówno czas narodzin jak i ich
miejsce.

Jeœli chodzi o czas, to dowiod³em ju¿ wczeœniej ró¿nymi sposobami, ¿e

chrzest odbywa³ siê w okolicy po³udnia (co nie dziwi). W godzinach
przedpo³udniowych S³oñce przemieszcza siê z sektora XI, przez sektor X ku
MC, by po po³udniu przemierzaæ sektor IX, kieruj¹c siê na Zachód, a wiêc ku
wierzcho³kowi najpierw sektora VIII, a potem VII (rzeczywisty zachód). Natomiast
relokuj¹c siê przestrzennie w kierunku wschodnim „poganiamy” ascendent, który
przesuwa siê zgodnie z kolejnoœci¹ zodiakalnych faz. W przypadku Polski owo
przemieszczenie dokonuje siê w ustalonej ju¿ przez nas wczeœniej (ze wzglêdu
na porê chrztu) fazie Lwa.

To, ¿e jesteœmy ascendentowym Lwem, a nie np. Rakiem lub Pann¹, wynika

z domniemywanej pory chrztu oraz narodowego charakteru (solarnym, a wiêc
s³onecznym Lwem jest np. Francja ze swym lwiastym Napoleonem Bonaparte,
Aleksandrem Dumasem, Trzema Muszkieterami, itd., o czym te¿ ju¿ by³o). We
wczeœniejszych rozwa¿aniach kilkakrotnie przytacza³em tak charakterystyczne
dla tego lwiastego ascendentowego wycinka ekliptyki postacie, wydarzenia
historyczne, nasze narodowe zwyczaje, obyczaje i powiedzonka. Ustalenie
archetypowego dla Polski ascendentu w znaku Lwa jednak nie wystarcza,
bowiem - co chyba wyraŸnie widaæ - miasta bêd¹ce kolejnymi stolicami Polski
znacznie siê od siebie ró¿ni¹, zarówno duchem, jak i materi¹. Jeœli wiêc
Ascendent kosmogramu Polski jest prawid³owy, to jego ekliptyczne
przemieszczanie siê powinno odzwierciedlaæ naturê terytorium, którego dotyczy.
I to w³aœnie wyka¿¹ moje rozwa¿ania. Chêtnie te¿ „odszczekam” je, jeœli
ktokolwiek przedstawi mi spójniejszy model, bowiem to, co czytam o horoskopie
Polski, to pobo¿ne ¿yczenia autorów, zapominaj¹cych m.in. w³aœnie o zmianie
stolic. To horoskopy ich marzeñ w³aœciwie, bo planety nigdy w takich
konfiguracjach jak sugeruj¹ nie mog³y siê znajdowaæ i siê nie znajdowa³y. Nie
maj¹ one nic wspólnego z realiami, a to z tego powodu, ¿e ani planet ani
sektorów nie mo¿na sobie dowolnie ustawiaæ wed³ug zasad klocków „lego”.

background image

Dzisiaj bowiem dok³adnie wiadomo, gdzie znajdowa³y siê w owym czasie

cia³a niebieskie naszego uk³adu s³onecznego. Wprawdzie obliczenia (szczegól-
nie pozycji Plutona - a nie zamkn¹³ on jeszcze swego cyklu od czasów jego
odkrycia w 1930 r.) mog¹ nieco siê od siebie ró¿niæ w zale¿noœci od
powo³ywanego Ÿród³a, byæ mo¿e o kilka nawet stopni, ale z pewnoœci¹ nie
znaków - jednak pozycja pozosta³ych planet w danym momencie historycznym
nie budzi ¿adnych w¹tpliwoœci, zaœ umiejscowienie podstawowych dwóch osi
kosmogramu (Asc. i MC), przynajmniej w znaku, tak¿e.

Jeœli natomiast jakieœ nieznane nam jeszcze Ÿród³a zmusi³yby nas do

zmodyfikowania nieco daty chrztu o dzieñ lub dwa (kwestia rozpiêtoœci miêdzy
sobot¹ a poniedzia³kiem wielkanocnym w 966 r., bo istotny dla Polski pocz¹tek
fazy Byka zbiega³ siê wtedy z Wielkanoc¹ i, jeœli nawet nie by³a ona jeszcze
wtedy powszechnie uznawana, to i tak dzieñ chrztu pañstwowego móg³ tak¿e z
mocy nieœwiadomoœci zbiorowej w³aœnie wtedy mieæ miejsce, niezale¿nie od
póŸniejszego, koœcielnego, uznania daty tych œwi¹t, jako ¿e wszystkie
dotychczasowe rozwa¿ania i tak prowadz¹ do prze³omu faz Barana i Byka, a
wiêc obszaru zamykaj¹cego siê mniej wiêcej czterdziestooœmiogodzinnym
interwa³em czasowym), to sprawa jest do zweryfikowania w ci¹gu kilku lat.

Jedyne bowiem istotne ró¿nice wyst¹pi¹ w ustawieniu Ksiê¿yca, który

przemieszcza siê przez znak zodiaku w ci¹gu dwóch i pó³ dnia, planety zaœ,
szczególnie te wolniejsze (od Jowisza po Plutona) nieznacznie tylko zmieni¹
swoje pozycje i pozostan¹ nadal w takich samych aspektach wzglêdem siebie.

Tylko wiêc alternatywne pozycje Ksiê¿yca komplikuj¹ nieco obraz, a Ksiê¿yc

w kosmogramach pañstw i narodów wyra¿a niebagateln¹ wartoœæ, uosabiaj¹c
prostego cz³owieka, lud, spo³eczeñstwo (w przeciwieñstwie do S³oñca, które
oznacza status panuj¹cego, w³adzy i - generalnie - presti¿, jakim cieszy siê
pañstwo, tym wiêkszy, im silniej i lepiej aspektowane jest S³oñce). Ta ostatnia
uwaga jest szczególnie znacz¹ca w przypadku Polski, o czym za chwilê, w
komentarzu do jej kosmogramu (a nie interpretacji, bo ta, profesjonalnie
wykonana, zajê³aby co najmniej po³owê objêtoœci niniejszego numeru).

W ka¿dym razie tranzyt Urana (raz na 84 lata) przez pas Wodnika i

jednoczeœnie przez umiejscowiony tam Ksiê¿yc chrztu Polski powinien
ju¿ wkrótce dostarczyæ bardzo przekonywuj¹cego dowodu na jego
dok³adne po³o¿enie
.

Je¿eli te, w gruncie rzeczy proste sprawy, s¹ dla Pañstwa jasne, to znaczy,

¿e trud ¿mudnego i kilkukrotnego wyjaœniania ich we wczeœniejszych partiach
tekstu nie poszed³ na marne. Niech mi to jednak wybacz¹ ziewaj¹cy wtedy nad t¹
lektur¹ bardziej zaawansowani Czytelnicy. Dopiero teraz mo¿emy wreszcie
pomówiæ o tym, co „zafundowa³” nam Kosmos ju¿ przed ponad tysi¹cem lat.

background image

Wielu Czytelników, szczególnie tych, którzy uczestniczyli w moich

seminariach na temat kosmogramu Polski, prezentowany przeze mnie wykres
musi byæ sporym zaskoczeniem, ale ja przecie¿ te¿ siê ci¹gle uczê i rozwijam.
Dalsza lektura powinna jednak usun¹æ wszelkie w¹tpliwoœci.

Otó¿, uk³ad osi (Asc. i MC) dla Gniezna czy te¿ Poznania w tym okresie roku

jest taki, a nie inny i nic przy nim nie da siê zmajstrowaæ. Musimy wiêc
wybieraæ: albo S³oñce w IX sektorze, jak z dawien dawna g³osi³em, ale wtedy
ascendent przesuwa siê g³êbiej w znak Lwa i pozostaje w nim wprawdzie, lecz
burzy terytorialn¹ strukturê i hierarchiê dwadasams, wyraŸnie
charakteryzuj¹cych poszczególne regiony Polski. Tê strukturê odkry³em zupe³nie
niedawno i gdy wkrótce przedstawiê j¹ Pañstwu, sedno Polskoœci ujawni siê
nam w pe³nej krasie. Albo te¿ - to ta druga mo¿liwoœæ - utrzymam IX-ciosekto-
rowoœæ S³oñca kosztem znacznie mniej sensownego wtedy ascendentu (choæ
te¿ w Lwie), jeœli idzie o kolejne jego komponenty.

Czy tertium non datur? Sk¹d¿e. Po latach poszukiwañ odpowiedzi,

background image

rozwi¹zanie okaza³o siê trywialnie proste, tak ¿e i wilk bêdzie syty i owca ca³a
(choæ w dobie klonowania o tê ostatni¹ znacznie ³atwiej).

Ten akapit (i tylko ten!) jest - uprzedzam - wspania³ym deserem dla bardziej

zaawansowanych Czytelników (na co zreszt¹ czekaj¹ od dawna, jako ¿e wci¹¿
zajmujê siê sprawami dla nich oczywistymi). Nie mogê wiêc bezkarnie cofn¹æ
ascendentu o kilka stopni, by otrzymaæ po¿¹dan¹ dwadê w znaku Lwa, gdy¿
wtedy S³oñce odskoczy w X sektor, na tyle g³êboko, ¿e relokacja stolicy do
Krakowa i Warszawy, w sposób oczywisty przesuwaj¹ca Asc. do przodu, nie
pozwoli przejœæ S³oñcu do sektora IX, a to w³aœnie powinno mieæ miejsce
(!!!). Innymi s³owy, ewentualne odejœcie od po¿¹danej dwady fazy Lwa, w tym
wypadku Kozioro¿ca, mo¿e byæ zrekompensowane w pewnym sensie
równowa¿n¹ jej pozycj¹ S³oñca w X sektorze (!), ale niezmiernie blisko MC, gdy¿
wtedy - co historia potwierdza - przeniesienie stolicy do Krakowa, a potem
Warszawy wyraŸnie ju¿ relokuje S³oñce do IX sektora i wraz z t¹ „przeprowadz-
k¹” zmienia siê przecie¿ historyczny wymiar Polskoœci (!!!), jako ¿e stolica
zarówno w Krakowie jak i w Warszawie znajdowa³a siê na tyle d³ugo, by kraj i
naród doœwiadcza³ energetycznej zmiany kosmicznych potencja³ów,
odmiennych, rzecz oczywista, dla ka¿dej z tych stolic (!). Wniosek ten
podrzucam jako wdziêczny temat historykom. I na tym koniec
kosmobiologicznego rebusu dla zaawansowanych.

background image

Powinienem teraz przeprowadziæ klasyczn¹, bardzo zreszt¹ skrótow¹ analizê

kosmogramu Polski, ale czujê, ¿e najpierw muszê ujawniæ dwadasamsowo-as-
cendentowe „tajemnice”, z którymi tyle zamieszania. Przypominam, ¿e
dwadasamsa (dwada) - to wycinek ekliptyki licz¹cy dwa i pó³ stopnia, co pozwala
(2,5 stopnia x 12 znaków zodiaku daje 30°, a wiêc jeden znak) widzieæ ca³y
Zodiak w ka¿dej fazie zodiakalnego rozwoju (znaku), a dwady rozpoczynaj¹ siê
ka¿dorazowo od znaku, który na nie dzielimy (np. pierwsz¹ dwad¹ zodiakalnej
fazy Byka jest dwada Byka, Wodnika - dwada Wodnika, itd.).

Pozycja S³oñca Polski (na prze³omie faz Barana i Byka) daje ascendent w

Lwie, na pograniczu dwady Kozioro¿ca i Wodnika (okolice 14-16 stopnia Lwa),
ale pozycja S³oñca w X sektorze na MC i tak, w sposób oczywisty, uaktywnia
energie fazy (znaku) Kozioro¿ca dla terenu Wielkopolski. Przeniesienie
stolicy do Krakowa uaktywnia dwadê Wodnika (£ódŸ pozostaje na granicy
dwad Wodnika i Ryb), natomiast umiejscowienie stolicy w Warszawie -
eksponuje dwadê Ryb, a nawet wskazuje
na wyraŸn¹ ju¿ jakby dominacjê fazy
Ryb (!), któr¹ to energi¹ „przesi¹kn¹³” wreszcie i ca³y naród, co wyka¿ê w dalszej
czêœci. By³a to jednak ascendentowa energia dwady Ryb z fazy Lwa, nie zaœ
ascendentu Ryb, który zdaje siê mieæ wielu zwolenników wœród astrologów w
naszym kraju.

Muszê wiêc wyjaœniæ, ¿e uzyskanie ascendentu w Rybach wymaga³oby

przeprowadzenia chrztu Polski g³êbok¹ noc¹, co powinno byæ pora¿aj¹co jasne
dla ka¿dego absolwenta pocz¹tkuj¹cego kursu astrologii. Jeœli bowiem
ascendent Lwa wypada w godzinach po³udniowych, to w okolicach pó³nocy, po
opozycji, wychodzi ascendent Wodnika, a Ryb - jeszcze póŸniej. Owszem,
chrzciny, w wyj¹tkowych sytuacjach, mog¹ mieæ miejsce w dowolnym czasie,
jednak¿e plemionom s³owiañskim oraz Mieszkowi naprawdê nie grozi³a nag³a
zapaœæ, tak gwa³towna w dodatku, by chrztu pañstwowego (w jego rezultacie
utworzono kilka diecezji, a wiêc ustanowiono hierarchiê w ramach bardzo ju¿ w
duchu Kozioro¿ca funkcjonuj¹cej, ziemskiej struktury koœcio³a) trzeba by³o
dokonywaæ nie w blasku S³oñca, lecz przy migotliwym œwiate³ku pochodni,
krótko po pó³nocy (!). Wtedy nie lubilibyœmy odgrywaæ roli pierwszych
skrzypiec, wszêdzie tam, gdzie siê znajdziemy, w dodatku w glorii i chwale i na
g³ównej scenie, nie zaœ w mroku i na poboczach historii.

Miêdzy kozio³kami i wozem Drzyma³y

4/1999

W pierwszej chwili spojrzenie na nasz kraj i naród przez pryzmaty

dynamicznego, dwadasamsowego, lwiego ascendentu, który nie powinien ju¿
budziæ najmniejszych w¹tpliwoœci - wydawa³o siê mi szaleñstwem i absurdem
zarazem, gdy¿ oznacza³o postrzeganie go (ascendentu) jako dynamiki
nastêpuj¹cych po sobie dwad, bêd¹cych prostym nastêpstwem przesuwania
stolicy na wschód, wprawdzie nasze ekspansywne „ci¹gotki” siêga³y znacznie
dalej, lecz jakiejkolwiek stolicy po³o¿onej jeszcze bardziej na wschód nie da³oby
siê utrzymaæ, pomijaj¹c ju¿ to, co zreszt¹ najwa¿niejsze, ¿e rozmija³aby siê ona
z sednem Polskoœci (co notabene nie oznacza, ¿e tylko Warszawa tkwi w tym
sednie, o czym jeszcze bêdzie). Tylko jednak, przy takim dynamiczno-dwado-
wym ujêciu, i tylko wtedy, niczym z cudownego obrazu, albo z wyspiañsko-waj-

background image

dowskiego tañca Chocho³a, zaczyna³a wy³aniaæ siê pe³nia Polskoœci (dziêkujê
Redakcji za utrzymanie pisowni tego s³owa przez du¿e P).

W trakcie kolejnych poszukiwañ, zmierzaj¹cych - przypominam - do

synchronizacji dwad ascendentu, MC i pozycji S³oñca - znalaz³em rozwi¹zanie,
które sprawi, ¿e POJMIEMY SENS KOMPLIKACJI DZIEJÓW NASZEGO
NARODU, a argumenty powinny (w zasadzie) przemówiæ do ka¿dego, nie
bezmyœlnego badacza losów naszego kraju, obznajomionego z
kosmobiologicznym, a wiêc chyba jedynym obiektywnym punktem widzenia (dla
wyjaœnienia: to moja interpretacja, która mo¿e nie byæ obiektywna, ale nie
punkt widzenia, jako ¿e solarno-planetarny aspekt od dawien dawna regulowa³
wiêkszoœæ, jeœli nie wszystkie, poczynania ludzkoœci).

Przy okazji, mniej w tematyce tej bieg³ym Czytelnikom donoszê, ¿e

ascendent dla Polski pozostanie zawsze w Lwie, je¿eli tylko (w uproszczeniu
mówi¹c), wydarzenia bêd¹ mia³y miejsce wiosn¹ i to w godzinach po³udniowych).
Zwracam te¿ ponownie uwagê na fakt najistotniejszy: ¿e minuty, jeœli nie
sekundy, decyduj¹ o tym, i¿ ascendent Polski mo¿e znajdowaæ siê w samej
koñcówce dwady Kozioro¿ca fazy Lwa, ale jeœli ju¿ przeszed³ do dwady
Wodnika (kilka do kilkunastu minut ró¿nicy w rzeczywistym czasie), to i tak
S³oñce pozostaje przy MC, po stronie X-go sektora, odpowiadaj¹cego przecie¿
energetycznie fazie Kozioro¿ca, przynajmniej tak d³ugo, jak d³ugo oœrodek
pañstwowoœci znajdowa³ siê w Wielkopolsce, a wiemy, ¿e nie by³ to czas zbyt
d³ugi (zaledwie kilkadziesi¹t lat).

Przy oœrodku pañstwowoœci (bo trudno mówiæ o stolicy) w GnieŸnie i w

Poznaniu powinniœmy odczuwaæ tchnienie Kozioro¿ca (obecne do dziœ), przy
stolicy w Krakowie - Wodnika (wci¹¿ wyczuwalne), a w Warszawie - fazy Ryb (i
dzisiaj bardzo widoczne). I to w³aœnie jest g³ówn¹ tez¹ obecnych rozwa¿añ.
Innymi s³owy, dwada Kozioro¿ca i jej cechy powinny byæ co najmniej widoczne
w Poznaniu, niemal ca³ej Wielkopolsce i województwach zachodniej Polski,
dwada Wodnika - na terytorium naszego kraju obejmuj¹cym m.in. Kraków i
Gdañsk, zaœ dwada Ryb - na terenach obejmuj¹cych Warszawê i Mazowsze z

background image

Mazurami i Bieszczadami.

Ka¿dy, kto bywa³ w Poznaniu (argumentów nie bêdê porz¹dkowa³ w jakiœ

wymyœlny sposób), ten osobiœcie doœwiadczy³ odmiennego od panuj¹cego w
reszcie kraju, zdecydowanie wiêkszego ³adu, porz¹dku, etosu pracy i
gospodarnoœci, a niegdyœ i czystoœci, co z pewnoœci¹ nie jest
charakterystyczne dla dwady poprzedniej - Strzelca i nastêpnej - a wiêc
Wodnika, jeno dla Kozioro¿ca. Ten kto bywa³ w Poznaniu wie tak¿e to, ¿e jedn¹
z jego najwiêkszych historycznych atrakcji s¹ „Kozio³ki”, trykaj¹ce siê na
poznañskim Ratuszu. Solidny, w³aœnie kozioro¿cowaty jest herb Poznania i
wystarczy porównaæ go z herbem krakowskim, a szczególnie warszawskim, by
dok³adnie odczuæ ró¿nicê klimatu tych miast i ziem.

Poznañ wszak¿e, to nie tylko Kozio³ki. To tak¿e potê¿na i zachowana po

dziœ dzieñ we fragmentach Cytadela, na terenie której t³umnie jest odwiedzany
przez mieszkañców miasta Park PrzyjaŸni, funkcjonuj¹cy jako strukturalnie
wa¿ny element miasta (dwada Kozioro¿ca to tak¿e Twierdza Wroc³aw,
Ko³obrzeg, Wa³ Pomorski, itp.). Czy trzeba równie¿ przypominaæ o
Miêdzynarodowych Targach Poznañskich, na które sk³ada siê dzisiaj
kilkanaœcie, jeœli nie kilkadziesi¹t corocznych, doskonale zorganizowanych
imprez handlowych, nie maj¹cych sobie równych w kraju? Ogromn¹ rolê w historii
miasta odegra³y wreszcie Zak³ady im. H. Cegielskiego (spod ich bram wyruszy³
robotniczy protest w czerwcu 1956 r.). Cegielski by³ zaœ urodzeniowym
Kozioro¿cem. Wspó³czesne granice Polski dlatego s¹ mo¿liwe (miêdzy innymi),
¿e 27 grudnia 1918 r. (faza Kozioro¿ca, a jak¿eby inaczej), po Œwiêtach
Bo¿ego Narodzenia, a jeszcze przed Sylwestrem (w takim to okresie, w innych
czêœciach ziem polskich nikomu by siê raczej niczego nie chcia³o) wybuch³o
Powstanie Wielkopolskie, jedyne zreszt¹ tego typu przedsiêwziêcie w Polsce
zakoñczone pe³nym sukcesem.

Na koniec wreszcie tego bardzo wybiórczego zestawienia wspomnê o

kosmogramie nadania praw miejskich Poznaniowi z 1253 r. (dziêkujê Bo¿enie
Kaczmarskiej, mej wieloletniej seminarzystce z Poznania za materia³ Ÿród³owy),
w którym i faza Kozioro¿ca i Saturn (w³adaj¹cy t¹ faz¹) odgrywaj¹ prominentn¹
rolê. To wprost niebywa³e, ale kosmogram niew¹tpliwej lokalizacji Poznania jest
bardzo polski i dwadasamsowo strefowy zarazem. O strefowoœci (dwadzie) by³o
ju¿ w poprzednim zdaniu, jako ¿e Saturn jest na ascendencie w Kozioro¿cu (!!!),
Polskoœæ zaœ Poznania i Wielkopolski oddaje S³oñce kosmogramu lokalizacji
w fazie Byka i zarazem (ju¿ lepiej byæ nie mo¿e) w dwadzie Lwa tej fazy.
S³oñce te¿ jest w koniunkcji (z³¹czeniu) z Jowiszem (Strzelec), zaœ w MC
znajduje siê Skorpion i Pluton w X sektorze na dodatek. Czy¿ mo¿na jeszcze
¿¹daæ czegoœ bardziej perfekcyjnego, skoro w kosmogramie Poznania,
znacznie przecie¿ póŸniejszym ni¿ chrzest Polski z 966 r., wszystkie fazy
akcentowane kosmogramem tego chrztu, s¹ równie silnie, jeœli nie jeszcze
wyraŸniej i jednoznaczniej wyeksponowane? (!!!)

Swoj¹ wymowê ma wreszcie kozioro¿cowaty upór Drzyma³y (dom na

wozie), który okaza³ siê zwyciêski, dziêki oparciu go o system legislacyjny (z
natury swej zwi¹zany z Saturnem). W zaborze rosyjskim np. taki protest, nie
mówi¹c ju¿ o uwieñczeniu go sukcesem, by³by zupe³nie niemo¿liwy, bo

background image

Drzyma³a wyl¹dowa³by nie w swym wozie, traktowanym jako dom, lecz w
najlepszym razie w kibitce wioz¹cej go do „domu” gdzieœ w Ko³ymie, Workucie
czy Magadanie i rozpocz¹³by „nowe” ¿ycie i tak chyba wygrane, jeœli porównaæ
je z losem zgotowanego nam póŸniej Katynia. Warto przy okazji zauwa¿yæ, ¿e
najlepszy materia³ genetyczny, odradzaj¹cy siê w potomkach zes³añców
powstania styczniowego, brataj¹cych siê teraz na rosyjskiej Syberii z prawie
wszechobecnym tam ju¿ od kilku(nastu) lat, ca³kiem niez³ym chiñskim
materia³em genetycznym, stawia na porz¹dku dziennym pytanie o to, czy
przepowiednia mówi¹ca o polsko-chiñskim s¹siedztwie za Uralem przypadkiem
siê ju¿ nie spe³nia (!?!).

Wracaj¹c jednak do „naszych baranów” (z francuskiego to przejête),

przepraszam, Kozio³ków (by kontynuowaæ po wielkopolsku), trzeba
powiedzieæ, ¿e do dziœ wielu ludzi odczuwa specyficzn¹ i niepowtarzaln¹
atmosferê Poznania (ja jej tak¿e, przez kilkadziesi¹t lat w nim mieszkaj¹c,
uleg³em), za któr¹, jeœli nawet nie przepadaj¹, to w pe³ni j¹ doceniaj¹.

O systemowo-gospodarczych walorach tego regionu nie trzeba wspominaæ

(kosmogram lokalizacji Poznania na godz. 12.00, a wiêc w po³udnie, pokazuje
S³oñce z Jowiszem i Merkurym w VIII, ze skorpionowym, z gospodark¹
powi¹zanym sektorem kosmogramu), bo s¹ powszechnie znane. Na koniec wiêc
pewien znamienny drobiazg. Z Kozioro¿cem w³aœnie, bo z ¿adn¹ inn¹ faz¹
zodiaku, kojarz¹ siê autostrady i system dróg. I w tej materii, tak¿e w skali
krajowej, w³aœnie poznañski biznesmen, Jan Kulczyk, odgrywa niepoœledni¹
rolê.

Lajkonik, Syrenka, Nike

5/1999

Niepowtarzaln¹ atmosferê, choæ zdecydowanie odmienn¹ od Poznania,

odnajdujemy (chyba wszyscy) w w Krakowie.

Dziwne to miasto, jak i daleka od zwyk³oœci jest faza Wodnika, ale Wodnik

nie dziwi siê ani innym ani sobie, wymaga tolerancji, walczy za wolnoœæ „nasz¹ i
wasz¹”, jest gotów zmieniaæ wszystko wokó³ siebie w rewolucyjny sposób,
byleby sam móg³ pozostaæ niezmienny. To w³aœnie mo¿na powiedzieæ tak¿e
o Krakowie (!)

Rozpocznijmy od porównania zdyscyplinowanych, w odpowiednich i

niezmiennych interwa³ach czasowych trykaj¹cych siê poznañskich Kozio³ków z
zupe³nie niezdyscyplinowanym, chcia³oby siê powiedzieæ, ca³kowicie
niezorganizowanym i w poczuciu ogromnej wolnoœci i swobody ruchów
rozbawionym (tañcz¹cym?) krakowskim Lajkonikiem (czy kiedykolwiek
widzieliœcie rozbawione Koz³y, nie wspominaj¹c ju¿ s³owem o archetypowym
dla tej fazy, melancholijnym, lecz wewnêtrznie uporz¹dkowanym K³apouchym z
„Kubusia Puchatka”?). A ju¿ smok wawelski (i jego pokonanie przemyœlnym
sposobem - Wodnik opozycja Lew) zupe³nie nijak ma siê do systemowego,
ca³kowicie przewidywalnego i bez iskry szaleñstwa odbywaj¹cego siê trykania
poznañskich kozio³ków.

No tak, ale wstrzymajmy siê jeszcze z ostatecznymi opiniami do czasu

przyjrzenia siê warszawskiej Syrence i jej relacji zarówno do poznañskich
Kozio³ków jak i wawelskiego Lajkonika, bo dopiero wtedy ró¿nice nabior¹

background image

rumieñców. Szlachecka wolnoœæ to przecie¿ atrybut fazy Wodnika i w³aœnie
za czasów stolicy w Krakowie prze¿ywaliœmy jej najwiêkszy rozkwit. W
powa¿niejszym wydaniu to wolnoœæ dla Polski i stanu ch³opskiego, to
powstanie koœciuszkowskie i on sam, Tadeusz Koœciuszko, urodzony Wodnik,
z niespe³nion¹ mi³oœci¹ do kobiety, przeniesion¹ na mi³oœæ do kraju ojczystego,
przysiêgaj¹cy na krakowskim Rynku. I ta oryginalnoœæ fazy Wodnika, bo w
Krakowie po dwakroæ deklarowano narodowe powstania i dwakroæ
wyprowadzano powstañców poza granice miasta, by nie uleg³o zniszczeniu.
Wiele lat póŸniej Pierwsza Kadrowa wymaszeruje z krakowskich Oleandrów,
tak¿e nie szkodz¹c miastu, pomagaj¹c natomiast wywalczyæ niepodleg³e
bytowanie kraju (na kwadraturze w³adaj¹cego Wodnikiem Urana do tej daty
zakoñczy zreszt¹ w 1935 r. swe ziemskie bytowanie marsza³ek Pi³sudski). W
kilka lat póŸniej owo niepodleg³e bytowanie zorganizuje skutecznie w Krakowie
inny urodzeniowy Wodnik - Wincenty Witos (!).

Kraków nigdy nie zosta³ nazwany Wodnym Miastem, ale zawsze nim by³ (!).

Nigdy nie zosta³ ujarzmiony i zdobyty (nawet podczas II wojny œwiatowej typowo
uranowy manewr dowódcy wojsk wyzwalaj¹cych miasto - Rosja zwi¹zana jest z
Wodnikiem - pozwoli³ tê per³ê Polskoœci, z najsilniejszym obok
czêstochowskiego czakramem bij¹cym spod Zamku Królewskiego na Wawelu,
zachowaæ dla potomnych). Porównajmy to z losem Warszawy, kolejnej stolicy i
jej Zamkiem Królewskim, który wrzeœniowym œwitem „przyj¹³” pierwsze
niemieckie bomby w swych komnatach. Natomiast krakowskie kopce (Koœciusz-
ki i Pi³sudskiego) mo¿e i dzisiaj zniszczyæ nie wróg, lecz tylko czas i nasze
ekologiczne niedbalstwo.

W dwadzie Wodnika ascendentowej dla Polski fazy Lwa le¿y jednak nie tylko

Kraków, ale i Gdañsk. Nie wiem, co silniej siê z nim kojarzy - Wolne Miasto
Gdañsk (jedyne zreszt¹ w ca³ej naszej historii), czy wolnoœciowe protesty
stoczniowców, najpierw w r. 1970, a potem w pamiêtnym sierpniu 1980 r. (przy-
pominam jednoczeœnie niezmiernie aktywn¹ w stanie wojennym Now¹ Hutê
k/Krakowa).

W tym pasie (dwady Wodnika) pracowa³ tak¿e najwczeœniej znany w ca³ym

œwiecie, po dziœ dzieñ ceniony Miko³aj Kopernik (z Uranem na IC), w typowo
uraniasty sposób (nieprzypadkowo mówi siê o rewolucji kopernikañskiej)
odmieniaj¹c pogl¹d ludzkoœci na to, co dzieje siê „w górze”.

By³bym zapomnia³. Tylko dwa polskie miasta, Kraków i Gdañsk, a wiêc dwie

najwiêksze konglomeracje miejskie na terytorium lwiasto ascendentowej dwady
Wodnika, zdecydowa³y siê nadaæ pu³kownikowi R. Kukliñskiemu Honorowe
Obywatelstwo. Powiecie Pañstwo, ¿e to kolejny przypadek? Byæ mo¿e, ale
wtedy wszystko musia³oby byæ przypadkiem. Dziœ jednak, nawet pocz¹tkuj¹cy
studenci hermetyki coraz bardziej zdaj¹ sobie sprawê z tego, ¿e przypadek ma
miejsce wtedy tylko, gdy nie jesteœmy œwiadomi wszystkich okolicznoœci, które
do niego doprowadzi³y.

Faza Ryb, podobnie jak XII sektor (dom) kosmogramu, zawsze nale¿a³y do

najtrudniejszych, tak w procesie interpretacji kosmogramu, jak i co poniek¹d
wa¿niejsze w indywidualnych prze¿yciach ludzkich, odpowiadaj¹cych
tematycznie specyfice tej fazy Zodiaku (i sektora tak¿e). Dwada Ryb

background image

ascendentowej fazy Lwa obejmuje Warszawê oraz wschodnie obszary Polski.
Historia tego miasta, ju¿ jako stolicy (ale i przedtem), promieniuj¹c zreszt¹ od
wtedy sw¹ karm¹ na ca³y kraj, obfituje wprost w ma³o zabawne i w gruncie rzeczy
niezbyt buduj¹ce cechy tej fazy, a tak¿e, a mo¿e mówi¹c po ludzku i niczego nie
owijaj¹c w bawe³nê, równie¿ w bardzo tragiczne akcenty. Kilkakrotnie
zdobywane i przy tej okazji niszczone przez Szwedów, Rosjan i Niemców w
przeciwieñstwie do Krakowa, Gniezna i Poznania, doœwiadczy³o to miasto
wiêcej ni¿ jakiekolwiek inne. Mimo to, promowa³o ono tak¿e najpiêkniejsze
cechy fazy Ryb, zwi¹zane z poœwiêceniem i niezwyk³ym przywi¹zaniem do
swego miasta. Inaczej nikt nie powróci³by do zgliszcz styczniowej Warszawy
1945 r.

Przyk³ad Warszawy jest najbardziej znany, ale wiêkszoœæ, szczególnie

m³odych mieszkañców innych regionów, ma nader mgliste pojêcie o tragediach,
które rozegra³y siê na wschodnich obszarach dzisiejszej Polski (nie mówi¹c ju¿ o
nie mniej tragicznym losie sporego procentu tej czêœci rdzennej ludnoœci
polskiej, która sta³a siê ofiar¹ ja³tañsko-poczdamskiego wyroku i na zawsze
pozosta³a poza granicami Rzeczypospolitej).

Dwoistoœæ fazy Ryb znakomicie oddaje postaæ Syrenki, jak dwoistoœæ

racji pozornie jednoznaczny warszawski pos¹g Nike. Warszawa zwi¹zana jest
tak¿e od pocz¹tku z dwoistoœci¹ pañstwowego centrum, bowiem nie od razu
zamkniêto narodowy rozdzia³ historii, zwany krakowskim i z pianiem kura
otworzono inny ju¿ rozdzia³, dotycz¹cy Warszawy. Los pañstwa i narodu,
zwi¹zany z tym faktem stanowi ostatni dotychczas, mo¿e nie tylko
najtragiczniejszy, bior¹c pod uwagê losy Warszawy i ca³ego kraju, lecz równie¿
najdziwniejszy okres naszej pañstwowoœci.

Pestka polskoœci

6/1999

W³aœnie tak! „Pestka”, a wiêc sedno sedna, czyli „Warszawo, ty moja War-

szawo”, dumna stolico Polski, Feniksie œrodkowej Europy, coœ po licznych
okresach œwietnoœci i bardziej ciê jeszcze ¿³obi¹cych dniach upokorzenia i
klêski, niewiele ponad pó³ wieku temu z popio³ów znów powsta³a na dobre i z³e
jako stolica Polski. Naród zaœ ca³y i dziatwa szkolna nawet, co nigdy Ciê
wczeœniej nie widzia³a, ani w rozkwicie, ani w ruinie, „zasponsorowa³a” Ciê,
jakby to dziœ okreœlono (praktycznie obowi¹zkowe sk³adki), nie gorzej ni¿
czynem swym manifestowali to, nadal w Tobie zakochani, Twoi przedwojenni
wielbiciele.

Nie by³o wiêc Warszawy zim¹ 1945 r., ale przecie¿ by³a. Nie pierwsza to

wszak¿e manifestacja zodiakalnej dwadasamsy Ryb (ascendentowego dla
kosmogramu chrztu Polski z 966 r. znaku Lwa), a wiêc fazy reprezentowanej
symbolicznie przez dwie ryby, co w dwóch ró¿nych p³yn¹ kierunkach.
Przeniesiono wówczas (na krótko) centralne urzêdy do £odzi, ale nie stolicê (bo-
wiem na Kraków, nigdy przez Rosjan nie ujarzmiony i nie zdobyty, jako stolicê
kraju w³aœnie oni w ¿aden sposób by siê nie zgodzili, my zaœ tymczasem
wiemy ju¿ z wczeœniejszych rozwa¿añ, ¿e Kraków, podobnie jak Gdañsk,
zwi¹zany jest z dwad¹ Wodnika
). Podobnie przecie¿, choæ zarazem ca³kiem
inaczej, by³o przed wiekami, gdy król „wyprowadzi³” stolicê z Krakowa, gdy¿ sam

background image

pocz¹tkowo znacznie wiêcej czasu bawi³ na Wawelu ni¿ goœci³ w Warszawie.

Stop! Przypomnijmy raz jeszcze o czym mówimy. Dla S³oñca (kosmogramu

Polski 966 r.) znajduj¹cego siê w Byku, na MC, ale w X sektorze (Kozioro¿ca), w
przypadku Gniezna lub Poznania, ascendent znajduje siê w znaku Lwa, lecz na
prze³omie dwad Kozioro¿ca i Wodnika. Przeniesienie stolicy do Krakowa
powoduje, ¿e S³oñce chrztu Polski przemieszcza siê do IX sektora (Strzelec), a
ascendent wypada w dwadzie Wodnika. Kolejna „przeprowadzka” do Warszawy
powoduje przejœcie ascendentu do dwady Ryb, oddalenie siê nieco S³oñca od
MC i silniejsze jego umiejscowienie w sektorze IX.

Nie trzeba nikomu chyba przypominaæ, ¿e wraz z przeniesieniem stolicy

do Warszawy kraj nasz zacz¹³ zwolna, lecz wyraŸnie traciæ sw¹
mocarstwowoϾ
(Ryby do Lwa s¹ w kwinkunksie, ale ponadto na losy nasze
mia³y wp³yw tranzyty i progresje planet). Tak¿e sejmy, przeniesione z Piotrkowa
Trybunalskiego do nowej stolicy nie by³y ju¿ tymi samymi zgromadzeniami.
Stanowi³y raczej - ³agodnie mówi¹c - bardziej pierwowzór tego, co od pewnego
czasu obserwujemy ponownie w naszym parlamencie na Wiejskiej, podobnie
zreszt¹, jak przed wojn¹.

Jak pamiêtamy, dwada Ryb zwi¹zana jest nie tylko z Warszaw¹, ale i z ca³ym

Mazowszem, choæ nie tylko. Mówi¹c w uproszczeniu linia graniczna przebiega
na wschód od Gdañska i Krakowa, przed P³ockiem (to ju¿ dwada Ryb: chemia,
zanieczyszczenia i w³adaj¹cy ni¹ Neptun), przecina £ódŸ (pogranicze!) i dalej
biegnie przed górami Œwiêtokrzyskimi, za Krakowem i Zakopanem (niezale¿-
noœæ Górali, ich muzykalnoœæ, kult Janosika i gloryfikacja Ameryki - wszystko
typowe dla fazy i dwady Wodnika), ale przed Tarnowem (uzasadnienie jak w
przypadku P³ocka, tyle ¿e inna bran¿a).

Przypominam: Neptun (neptunalia na okrêcie i na koloniach), to sytuacja

jakby z balu maskowego, piêkna ale niekoniecznie prawdziwa, to Posejdon,
ca³kiem skutecznie zak³ócaj¹cy powrót na Itakê takiemu spryciarzowi, jak Odys
(jakby swój trafi³ na swego), zdobywcy Troi dziêki podstêpowi z koniem
trojañskim, we wnêtrzu którego ukry³ wojowników. Przedtem m¹¿ ów ws³awi³ siê
równie¿ podstêpnym „wy³uskaniem” Achillesa spoœród kobiet, gdzie ten ukrywa³
siê wiedz¹c, ¿e pod Troj¹ czeka go œmieræ. Odys jednak pamiêta³
przepowiedniê, ¿e bez tego pierwszego Troja nigdy nie zostanie zdobyta. Liniê
Neptun-Odys mo¿na poci¹gn¹æ do Wallenroda i Kukliñskiego, ale na szczêœcie,
nie musimy siê teraz zag³êbiaæ w te sprawy. Neptun zwi¹zany jest z jednej
strony z poœwiêceniem i idealizacj¹, a nawet oddaniem w³asnego ¿ycia dla
sprawy (pierwsi chrzeœcijanie rysuj¹cy przed sw¹ œmierci¹ na arenach rzymskich
znak ryby), zaœ w swej nieharmonijnej energetyce, odpowiednio z ofiarami,
iluzj¹, szpiegostwem, pomówieniem i zdrad¹.

Literackimi archetypami fazy Ryb - jak podajê w mym Homo-Zodiacusie -

tymi bezsilnymi, bezradnymi i zdanymi na ³askê losu jej przedstawicielami, a
wiêc w konsekwencji reprezentuj¹cymi negatywny potencja³ Neptuna s¹ m.in.
Dziewczynka z zapa³kami, Janko muzykant , Frania z Nowolipek, a nawet
Hamlet, ze swym zawsze aktualnym pytaniem „byæ albo nie byæ”. Piêkn¹
postaci¹ najwy¿szych lotów, a zarazem realnym reprezentantem tej fazy jest
Jezus z Nazaretu taki, jaki opisywany jest w ewangeliach (Judasz to Ryby

background image

negatywne i ofiara zarazem, jako ¿e bêd¹c skarbnikiem gminy nie potrzebowa³
30 srebrników, bo o co innego przecie¿ w tym wszystkim sz³o) oraz jako postaæ
literacka - Jean Valjean z „Nêdzników” Wiktora Hugo (równie¿ urodzeniowej
Ryby).

Realn¹, bardzo neptunow¹ i zarazem tragiczn¹ w swej wymowie postaci¹ (te¿

urodzeniow¹ Ryb¹) jest marsza³ek Rydz-Œmig³y, opuszczaj¹cy swe wojsko, lecz
heroicznie staraj¹cy siê póŸniej zmazaæ swe winy, niejawnie powracaj¹c do kraju
z zamiarem kontynuacji walki jako prosty ¿o³nierz. Umiera jednak na zapalenie
p³uc (patrz: Fryderyk Chopin, urodzeniowe Ryby i jego œmieræ zwi¹zana z t¹
sam¹ przypad³oœci¹), zaœ pochowany zostaje pod pseudonimem „Zawisza” (oto
kolejna, neptunowa ironia losu), na sto³ecznych Pow¹zkach, o czym do dziœ
wielu ludzi po prostu nie wie. Reprezentanci (negatywni) „warszawskiej” dwady
Ryb to przecie¿ tak¿e ró¿nego rodzaju zdrajcy, kolaboranci z zaborc¹, a potem
(nieliczni, na szczêœcie) z okupantem, wreszcie lizusowaci wychwalacze Bardzo
Bliskiego Wschodu, tak¿e ró¿nego rodzaju pieniacze i sejmowi mi³oœnicy
specjalnych wra¿eñ w godzinach pracy, chocia¿by zwi¹zanych z Anastazj¹ P.
sprzed kilku lat.

Pozytywn¹ energetykê dwady Ryb (fazy Lwa oczywiœcie) wyra¿a chocia¿by

bohaterski straceniec, genera³ Sowiñski w okopach Woli i nie mniej heroiczny
prezydent Starzyñski, organizuj¹cy obronê Warszawy we wrzeœniu 1939 r. To
tak¿e idealizm (nie znajduj¹cy oparcia w realiach, a wiêc w swej naturze
neptunowy) gotowych na œmieræ uczestników Powstania Warszawskiego,
podobnie, jak idealizm inicjatorów Powstania Listopadowego sprzed ponad stu
lat.

Ró¿nie mówi siê o Warszawie i jej mieszkañcach. Sam nie oœmieli³bym siê

chyba u¿yæ niektórych s³ów, ale oto w Polityce (1/1999) Jan S³ojewski, przez
wielu do dziœ nie kojarzony ze wspania³ym Hamiltonem z dawnej Kultury, pisze,
rozpoczynaj¹c kolejne akapity swego tekstu (Perswazje i Wycinki) w nastêpuj¹cy
sposób:

background image

Warszawa - miasto apatyczne, chaotyczne, makabryczne,...
Warszawa

- miasto absurdalne, w którym najstarsze budowle zosta³y

wzniesione najpóŸniej...

Warszawa - miasto nieroztajemniczonych tajemnic
Warszawa - miasto paradoksów.
Czyœ mo¿na lepiej i g³êbiej (nie znaj¹c mojej kosmoekologii kultury i

podstaw astrologii humanistycznej, jako warunku - wydawa³oby siê -
koniecznego dla poprawnego okreœlenia sensu tej fazy) wyraziæ to, co jest
esencj¹ Neptuna, fazy Ryb i XII-go sektora kosmogramu?

Teraz wiêc ³atwiej mi bêdzie wyjaœniæ, dlaczego polskie drogi, odk¹d s¹

nierozerwalnie sprzê¿one z Warszaw¹, stolic¹ Polski, obfituj¹ zarówno w iluzjê,
jak idealizacjê, tak¿e w wiele przez nas samych zawinionych klêsk, podobnie jak
krakowsko-gdañskie poczynania zwykle akcentowa³y poczucie wolnoœci,
niezale¿noœci i odrêbnoœæ (dwada Wodnika), a wielkopolskie szlaki zawsze
wiod³y ku prymatowi gospodarki (S³oñce w X sektorze, odpowiadaj¹cym
Kozioro¿cowi).

Czas wesprzeæ powy¿sze twierdzenie bodaj kilkoma przyk³adami. Warto

tylko jeszcze zauwa¿yæ, ¿e faza Ryb spolaryzowana jest z Pann¹, st¹d
specyficzne znaczenie tak¿e tej fazy w historycznych losach Warszawy (jak fazy
Skorpiona spolaryzowanego z Bykiem w dziejach Polski). Najpierw Syrenka jako
herb miasta tak bardzo przecie¿ odmienny od poznañskich „Kozio³ków” (równie¿
poznañska Cytadela, malowniczo wkomponowana dziœ w strukturê miasta, od
pocz¹tku pe³ni³a inn¹ funkcjê - miejsce oporu Niemców pod koniec wojny - ni¿
Cytadela warszawska, która w za³o¿eniu swoim by³a miejscem kaŸni i straceñ,
chocia¿by R. Traugutta). Stanowi ona ciekawy przyk³ad neptunalizacji
Warszawy. I tu czeka nas niema³a niespodzianka, bowiem przed wiekami - jako
¿e nasza obecna stolica od dawna by³a powi¹zana z Syrenk¹ - herb ten
wygl¹da³ jednak inaczej
, zachowuj¹c swe pierwotne, mitologiczne znaczenie.
Obecna wersja herbu miasta pochodzi z 1938 r. (!), zaœ herby starej Warszawy,
jeszcze te XVII-wieczne, ukazywa³y Syreny takie, jak w mitologii greckiej, a wiêc
jako demony o ciele ptaka i g³owie kobiety, cudnie œpiewaj¹ce, wabi¹ce swym
œpiewem ¿eglarzy po to, by ich po¿reæ. Nawet sprytny Odys kaza³ siê wi¹zaæ
do masztu i laæ wosk w uszy, by nie ulec ich powabom (z braku podobnej
procedury, przyjêtej przez naszych „sejmowych Odysów”, spektakularny sukces
Anastazji P., wabi¹cej czo³owych polityków, wydaje siê chyba bardziej
zrozumia³y). Przypominam tylko, ¿e mitologicznych Argonautów uratowa³
Orfeusz, zag³uszaj¹c sw¹ pieœni¹ œpiewy Syren (wspó³czesne, zag³uszaj¹ce
wszystko monotonne syreny stra¿ackie, pogotowia, w³aœcicieli samochodów,
itp., s¹ chyba wyraŸnym nadu¿yciem mitologicznego znaczenia pojêcia „Syre-
ny”). Pó³naga kobieta z bu³atem, tarcz¹ i rybim ogonem zamiast nóg to ju¿ wiek
XVIII. A jednak, psychoanalitycznie, pierwotna Syrena jest symbolem
kompulsywnych tendencji samoniszczycielskich - i z tym, znaj¹c historiê
Warszawy, mo¿na by siê nawet zgodziæ (!). Natomiast w swej wspó³czesnej
wersji, nadal pozostaje symbolem pokus doczesnodiabelskich, czego - na
wszelki wypadek i dla dobra mych dobrych relacji z Warszaw¹, redakcj¹ „NŒ” i
samym Naczelnym - nie bêdê komentowa³.

background image

Mówi¹c jednak o dwadzie Ryb w powi¹zaniu z Warszaw¹, nie sposób

zignorowaæ Bazyliszka, który w mitologii symbolizuje z³o, grzech, diab³a,
Antychrysta i karê bo¿¹, a tak¿e cz³eka zawistnego, podstêpnego i z³oœliwego,
sam zaœ uœmierca ka¿dego, kto nañ spojrzy (st¹d metoda lustra, jako sposób
zag³ady stwora).

Niezale¿nie od tego co myœlimy o Syrenach i Bazyliszku, warto

przypomnieæ, ¿e w przeciwieñstwie zarówno do Poznania, jak i (przede
wszystkim) Krakowa, Warszawa by³a wielokrotnie niszczona, burzona i palona:
przez Szwedów, Rosjan, Austriaków i Niemców. Tak¿e warszawskie getto, jako
jedyne w ówczesnej Europie, zdecydowa³o siê na tak bohaterski i zarazem
tragiczny powstañczy zryw, prowadz¹cy do samozag³ady zamieszkuj¹cych je
ludzi oraz ca³ej dzielnicy. Z drugiej zaœ strony, cudowny spokój £azienek z
pomnikiem naszego wielkiego kompozytora F. Chopina, te¿ urodzeniowo
zwi¹zanego z faz¹ Ryb, przywodzi na myœl tê drug¹ Rybê, p³yn¹c¹ w przeciwnym
kierunku. Neptunowa dwoistoœæ Warszawy, to tak¿e jej podzia³ na lewo- i
prawobrze¿n¹, z jak¿e odmiennymi losami obu, chocia¿by (lecz nie tylko) w
koñcowym etapie wojny.

Z kosmicznego punktu widzenia Polska ma nadal jakby trzy stolice o

wyraŸnie zarysowanym profilu i kompetencjach: Poznañ - gospodarka, Kraków -
kultura oraz tradycja, zaœ Warszawa z jej „podwójnymi grami” stanowi temat
sam w sobie.

Kochaj albo rzuæ

7/1999

Siêgnijmy do historii. Ju¿ w 1388 r., czynny by³ w Warszawie szpital (XII

sektor, Neptun), co w tej czêœci Europy, w owym czasie, by³o doprawdy doœæ
niezwyk³e. Od 1569 r. Warszawa sta³a siê miejscem sejmów walnych, a przy
okazji czêsto równie¿ zwi¹zanych z tym faktem smutnych widowisk. Kilka lat
póŸniej do nowej stolicy przeniesiono elekcjê królów, a w 1616 r. Zygmunt II
osiad³ na zamku wraz z ca³ym dworem
.

W kilkanaœcie lat potem (1624-26) straszliwa zaraza zabra³a ok. 10 procent

populacji miasta. Kryzys nadszed³, jak zwykle w przypadku wszystkich ludzi
reaguj¹cych przecie¿ na planetarne cykle, w 44 lata po przeniesieniu dworu (!).
Kiedy 8 wrzeœnia 1655 r., zupe³nie bez walki (!), Szwedzi zajêli Warszawê -
dla odzyskania jej trzeba by³o krwawego szturmu latem nastêpnego roku.

Okupacja szwedzka i oblê¿enia przynios³y ruinê kwitn¹cego miasta, a

ludnoœæ spad³a do 6 tys. A dalej? Krwawy szturm Pragi i jej kapitulacja w
1794 r. mia³a miejsce w dekanacie i dwadzie Ryb fazy Kozioro¿ca. W trakcie
fazy Ryb, w 1861 r. nast¹pi³o najbardziej krwawe st³umienie demonstracji, jednej
z tych, które poprzedzi³y wybuch powstania styczniowego, wskutek którego,
w³aœnie z terenów rosyjskiego zaboru, pokrywaj¹cego siê mniej wiêcej z
zasiêgiem dwady Ryb, wywieziono na Syberiê (samotnoœæ, XII sektor)
najbardziej prê¿ne i genetycznie wartoœciowe jednostki (dlatego polscy
Sybiracy, ci co przetrwali, ciesz¹ siê tak dobr¹ opini¹, stanowi¹c najciekawsz¹
partiê dla coraz bardziej tam widocznych Chinek, w jakiœ sposób potwierdzaj¹c
polsko-chiñskie zbratanie za Uralem, o czym wspomina³a niejedna
przepowiednia).

background image

Mijaj¹ znów lata. I oto w fazie Ryb, w marcu 1934 r. w³adze pañstwowe, na

skutek d³ugotrwa³ego kryzysu ekonomicznego, rozwi¹zuj¹ Radê i Zarz¹d Miejski,
a za kilka miesiêcy Warszawa powierzy swój los prezydentowi Starzyñskiemu,
który miasta nie opuœci do koñca, poœwiêcaj¹c dla niego swe ¿ycie.

8 wrzeœnia, w dwadzie Ryb (!) fazy Panny, Niemcy atakuj¹ Warszawê. O

póŸniejszym, neptunowym losie jej mieszkañców, o potajemnych egzekucjach
(np. 26 i 27 grudnia 1939 r. w Wawrze, tak¿e dwada Ryb fazy Kozioro¿ca), wiele
napisano, tote¿ nie bêdê dolewa³ wody do neptunowego oceanu.

Inne neptunowe oblicze to sztuka, szczególnie teatr i kino. Warszawa ju¿

w 1765 r. otrzyma³a pierwsz¹ w kraju scenê publiczn¹, a dzia³alnoœæ
Bogus³awskiego, jako dyrektora teatru podczas zaborów zas³uguje na
najwy¿sze uznanie. Ale wci¹¿ dwie Ryby w dwóch ró¿nych... O dzisiejszej
sytuacji pierwszej sceny narodowej, o Teatrze Wielkim (a przy okazji niektórych
innych teatrach w Warszawie anno domini 1999), lepiej nie mówmy. Ryby nie
mówi¹. Szkoda s³ów, mimo i¿ liczba znakomitych aktorów w stolicy do dzisiaj jest
imponuj¹ca.

Dwada Ryb, lwiego ascendentu kosmogramu Polski z 966 r., dotyczy

przecie¿ nie tylko Warszawy, ale wszelkich terenów w obecnych granicach
Polski, znajduj¹cych siê na wschód od linii granicznej przebiegaj¹cej na wschód
od Gdañska i Krakowa. Gdy jednak opuszczamy Warszawê, nadal znajdujemy
siê na Mazowszu. Przypomnijmy sobie olbrzymie sukcesy zespo³u pieœni i
tañca o dŸwiêcznej nazwie „Mazowsze”. Przed kilkunastu laty ka¿dy muzykalny
Polak (szkoda, ¿e to gatunek na wymarciu) nuci³ sobie od czasu do czasu, i to
niejedn¹, ulubion¹ piosenkê tego zespo³u. Wydawa³o siê mu, ¿e tym samym
uto¿samia siê z najpiêkniejszymi melodiami ludowymi, które œpiewano z dawien
dawna na Mazowszu. Nic b³êdniejszego, bowiem wszyscy chyba
uczestniczyliœmy wtedy w kolejnej neptunowej iluzji i „zmy³ce”. Otó¿ na
Mazowszu, nikt przed „Mazowszem” tych pieœni nie œpiewa³, poniewa¿
ca³kiem na bie¿¹co (!) aran¿owa³ je dla zespo³u Tadeusz Sygietyñski,
wspomagany organizacyjnie przez Mirê Ziemiñsk¹ (urodzeniowe Ryby, a
jak¿e!). To by³y jedne z najpiêkniejszych „neptunalii” w PRL, tyle tylko, ¿e nie
wszyscy do dziœ wiedz¹, ¿e Sygietyñski zap³aci³ za nie bardzo neptunow¹ cenê.
Szykanowany i przez wiele lat pozbawiony kierowania „Mazowszem”, dobrze
poj¹³ ofiarê fazy Ryb i samotnoœæ zwi¹zan¹ z XII sektorem kosmogramu. To
tylko jeden z wielu przyk³adów, które, w znacznie drastyczniejszej nawet formie,
mo¿na by mno¿yæ bez liku.

Dwada Ryb obejmuje te¿ Mazury, Zamojszczyznê, Lasy Œwiêtokrzyskie

i Bieszczady. Ka¿da z tych nazw zwi¹zana jest z neptunowym wymiarem
zjawisk, z ofiarami, poœwiêceniem, bratobójcz¹ walk¹, egzekucjami niewinnych
ludzi, wreszcie z niepewnoœci¹ i do dziœ nie do koñca wyjaœnionymi sprawami,
które nie maj¹ swych odpowiedników w pozosta³ych rejonach kraju. To wreszcie
Pruszków, gdzie Delegat Rz¹du Londyñskiego genera³ Okulicki (ostatni
dowódca Powstania Warszawskiego) i kilkanaœcie osób ze œcis³ego
kierownictwa podziemia zostali podstêpnie zwabieni w zasadzkê KGB i
wywiezieni do Moskwy („proces szesnastu”).

Kolejnym znanym i nie jedynym tego rodzaju przyk³adem jest œmieræ

background image

genera³a Œwierczewskiego (urodzeniowe Ryby), prawdopodobnie w wyniku
spisku i zdrady, ale po dziwnej œmierci Gerharda (by³ tam podczas inspekcji
Œwierczewskiego bodaj¿e zastêpc¹ dowódcy okrêgu ds. politycznych, a wiêc
kimœ naprawdê wa¿nym), niczego siê ju¿ (chyba) pewnego na ten temat nie
dowiemy (taka ju¿ natura Neptuna).

W nastêpnej kolejnoœci „k³aniaj¹ siê” bardzo neptunowy w swej naturze, do

dziœ niewyjaœniony do koñca, kielecki pogrom ¯ydów, a znacznie ju¿ póŸniej,
w drugiej po³owie lat siedemdziesi¹tych, wype³nione bólem i cierpieniem
radomskie „œcie¿ki zdrowia”, które doprowadzi³y do powstania KOR-u. W nim
zaœ niebagateln¹ rolê odegra³ Jacek Kuroñ, te¿ zodiakalna Ryba, wielokrotna
ofiara niejawnych si³ bezpieczeñstwa, doœwiadczony najboleœniej w stanie
wojennym zupe³nie niepotrzebn¹ w warunkach internowania œmierci¹ swej
ukochanej ¿ony.

O ofiarach band UPA, a potem ofiarach „Akcji Wis³a”, o ponurym losie

£emków, tak¿e nie bêdê siê rozwodzi³. Nad utrat¹ Lwowa tym bardziej,
aczkolwiek neptunowe kulisy uporu Stalina w tej w³aœnie sprawie ma³o s¹
znane i warte by³yby specjalnego akapitu. By³by on powi¹zany z postaci¹
hrabiego Przewalskiego (kto wie, ten wie, o co chodzi) oraz odmow¹ Stalina,
dowodz¹cego bezskutecznie atakiem na Lwów (czego nigdy, tak¿e i tego,
Polakom nie zapomnia³) - wsparcia Tuchaczewskiego w natarciu na Warszawê.
Jego osobista klêska pod Lwowem i sprawa ojca, którego zdjêcie,
nierozró¿nialne od syna (!!!) jest w ka¿dej radzieckiej encyklopedii i chyba
¿adnej polskiej, leg³o u podstaw najwiêkszej neptunowej tragedii: mordu
katyñskiego, zleconego w marcu (Ryby), w dniu, w którym po kilkunastu latach
(te¿ Ryby) Stalina porazi³ œmiertelny, tak¿e neptunowy w swej treœci parali¿.
Jak pamiêtamy, po latach, za odmowê wykonania rozkazu zap³aci jednak g³ow¹
Tuchaczewski, a nie Stalin.

O moczarowskiej próbie zamachu stanu, podczas pobytu tow. Gierka w

Olsztynie oraz o „neptunowej” dwoistoœci Mieczys³awa Moczara (dzia³aj¹cego
niemal wy³¹cznie od £odzi na wschód), te¿ ju¿, z braku miejsca, nie bêdê siê
rozpisywa³.

Reasumujmy. Trzy dwady ascendentu Lwa na obecnym terytorium Polski,

zwi¹zanym ca³oœciowo, jak i naród, z faz¹ Byka, to trzy odmienne
charakterystyki regionu i ludzi, odzwierciedlaj¹ce specyfikê naszego kraju. Jak¿e
ciekawy jest œwiat i ludzie, ogl¹dani z perspektywy kosmosu!

Trzy ró¿ne terytoria, trzy podsystemy dwad i reprezentuj¹cy wszystkie

fazy zodiaku ludzie, po³¹czeni wspóln¹ megalomani¹ Lwa i uporem Byka, a tak¿e
gospodarnoœci¹ Wielkopolan (dwada Kozioro¿ca), niezale¿noœci¹ i swoistym
poczuciem wolnoœci pasa centralnego, wraz z Krakowem, Toruniem i
Gdañskiem (dwada Wodnika), wreszcie martyrologi¹, poœwiêceniem, z drugiej
zaœ strony matactwem, brakiem konsekwencji, a nawet cwaniactwem oraz
niejasnoœci¹ tak motywacji, jak i mglistymi celami, wyraŸnie widocznymi z
prowincji (czyli z ka¿dego obszaru kraju poza Warszaw¹), zdecydowanie
uaktywnia dwadê Ryb. Czy¿ mo¿e byæ coœ bardziej surrealistycznego,
absurdalnego i realnego zarazem? Polska bowiem chce, czy te¿ nie, zgodnie z
dwadasamsowym podzia³em kraju ma nadal jakby trzy stolice, o wyraŸnie

background image

zarysowanym profilu i kompetencjach: Poznañ - gospodarka, Kraków - kultura i
tradycja zarazem (tylko w Krakowie, przy okazji swych tam spotkañ i wyk³adów,
widywa³em na ulicach dzieci w strojach regionalnych), wreszcie Warszawa, jako
wprawdzie s³abo zorganizowane, ma³o wiarygodne, sk³ócone ze sob¹ i
prowadz¹ce czêsto tzw. „podwójn¹ grê” centrum administracyjne, ale zarazem
wspania³y oœrodek artystyczno-duchowy - gdyby siêgaæ najwy¿szych rejestrów
i mo¿liwoœci tej fazy, bo dwie przecie¿ Ryby niezmiennie w dwóch p³yn¹
kierunkach, a do przejêcia roli stolicy ¿adne inne miasto, tak naprawdê siê nie
kwapi, wiêc karmiczne losy Polski pozostan¹ niezmienione.

Taka jest w³aœnie Polska i do niej tak¿e stosuje siê powiedzenie „Kochaj

albo rzuæ”. A ja doda³bym jeszcze do tego: „ale nie bruŸdŸ”, nawet poprzez tzw.
„pobo¿ne ¿yczenie”, gdy¿ czêsto sami sobie bardziej szkodziliœmy i
prowadziliœmy do upadku, ni¿ zaborcy, Niemcy, czy Rosjanie razem wziêci (!).
Warto o tym pamiêtaæ i dzisiaj, kiedy los Polski kosmosem pisany, w tym
przypadku tranzytami Saturna, Urana, Neptuna i Plutona stawia nas, w³aœnie
teraz, na prze³omie wieków, wobec historycznej próby g³êbokiej restrukturyzacji
kraju (tranzytuj¹cy Saturn na S³oñcu Polski 966 r.) wyzbycia siê wielu iluzji (tran-
zytuj¹cy Neptun w kwadraturze do tego S³oñca), zmobilizowania indywidualnych
zasobów ka¿dego z nas dla penetracji nowych zupe³nie mo¿liwoœci, wyzwañ i
szans (tranzytuj¹cy Uran na Ksiê¿ycu kosmogramu z 966 r., w opozycji do
ascendentu tego horoskopu!), wreszcie zdecydowanej, choæ bynajmniej nie
negatywnej transformacji ca³ego pañstwa i narodu (tranzytuj¹cy Pluton - za kilka
lat, gdy przejdziemy przez to, przez co w³aœnie siê przebijamy w harmonijnym
trygonie, kolejno do poszczególnych kosmobiologicznie przeze mnie
wyodrêbnionych obszarów naszego kraju).

Tak wiêc CO i KIEDY w kosmosie oraz DLACZEGO w Polsce (bo przecie¿

wiadomo, ¿e „jak w górze, tak na dole”), ju¿ wkrótce.

Polska wró¿ebna i astrologiczna

9/1999

Dotychczasowe eseje by³y niezbêdne, by zacz¹æ przymierzaæ siê wreszcie

do skrótowej chocia¿by interpretacji kosmogramu Polski z 966 r., jako
podstawowego materia³u wyjœciowego do jakichkolwiek sensownych
wyjaœnieñ, prognoz i dalszych odniesieñ historycznych. Mówi¹c innymi s³owy -
do tego, co przed nami, a tak¿e wyjaœnienia bardziej sko³atanym ludziom,
dlaczego teraz dzieje siê tak wiele w naszym kraju, gdy przedtem dzia³o siê
znacznie mniej (choæ zawsze dzia³o siê wiele, czêsto wiêcej, ni¿ w
spokojniejszych obszarach wielu pañstw europejskich nawet).

W kolejnych publikacjach analizowa³em dwadowe warianty ascendentu

Polski 966, bezdyskusyjnie ju¿ umiejscowionego w zodiakalnej fazie Lwa,
najpierw w archetypowym kosmogramie narodowoœciowym, potem ju¿ w
rzeczywistym horoskopie pañstwowym. Wszystko to równie¿ by³o nieodzowne,
gdy¿ jedynie w taki sposób mo¿emy zrozumieæ nie tylko historyczne,
gospodarcze, polityczne, kulturowe i mentalne zró¿nicowania miêdzy
poszczególnymi obszarami naszego kraju, ale i niekiedy bardzo odmienne,
karmiczne losy ich mieszkañców. Inne bowiem restrykcje czeka³y na
niepos³usznych wobec prawa brandenburskiego (pruskiego) w Wielkopolsce,

background image

gdzie w czasie zaborów mo¿na by³o straciæ maj¹tek, ziemiê lub dostaæ siê do
wiêzienia, ale zwykle (pomijaj¹c czas wojen) ocaliæ ¿ycie, inne zaœ w zaborze
rosyjskim, bowiem bunt tam, a i zwyk³e niepos³uszeñstwo wobec zaborcy,
grozi³o albo szybk¹ œmierci¹ albo te¿ g³êbokimi i zwykle nieodwracalnymi
przeobra¿eniami rodowej karmy, dokonuj¹cymi siê gdzieœ w kazachskich
stepach lub w syberyjskiej tajdze.

Zbli¿aj¹ce siê obecnie, czy nawet ju¿ trwaj¹ce tranzyty wolnych planet na

kosmogram Polski, takich chocia¿by, jak Uran, Neptun i Pluton (choæ
teraŸniejsze i najbli¿sze tranzyty Saturna i Jowisza tak¿e ¿³obi¹ ju¿ bardzo
powa¿nie nasz¹ wspó³czesnoœæ), nie w jednakowym czasie daj¹/dadz¹ o sobie
znaæ na terenie ca³ego kraju (!), co jest zupe³nie nowym podejœciem w tej
dziedzinie wiedzy. Nie wolno przy tym zapominaæ, ¿e wszystkie te tranzyty,
dodatkowo, zupe³nie inaczej kszta³tuj¹ ka¿dego z nas. W jakim zaœ stopniu
dotykaj¹ nas jako obywateli tego kraju - powie nam dopiero analiza
kosmogramu wektorowego (kontaktowego) Polski 966 i naszego w³asnego
.
Wykonanie tego zalecam ostatnio ka¿demu uczestnikowi mych szkó³ i
seminariów, jako ¿e nie ma innej metody, by dowiedzieæ siê, co nas spotka na
polskich ziemiach w najbli¿szym czasie (!)

Zanim jednak przyst¹piê do charakterystyki kosmogramu Polski 966, zajmê

siê niezmiernie istotn¹ kwesti¹ rozró¿nienia jasnowidzenia, wieszczenia i
proroctw w kontekœcie mo¿liwoœci i zobowi¹zañ astrologii w tej materii. Uczyniê
to z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze - nigdy przez ponad dwadzieœcia
lat nie uda³o mi siê zadowalaj¹co zaprezentowaæ tego zagadnienia w œrodkach
masowego przekazu. Spo³eczeñstwo nie ma wiêc jasnoœci, jak¹ w³aœciwie
pomoc mo¿e ofiarowaæ nam ezoteryka. Mimo aktualnoœci tematu, moje
wyst¹pienia w mediach na ten temat s¹ bardzo zniekszta³cane lub wrêcz ucinane.
Ostatnio np. z 50 minutowej merytorycznej wypowiedzi w „Naszej TV” o
apokalipsie, Nostradamusie oraz jego testamencie, wyemitowano zaledwie 5
sekund (!!), resztê czasu poœwiêcaj¹c na inne, bardzo tylko luŸno zwi¹zane z
tematem rozwa¿ania, a w „Polityce” z ponad stronicowego tekstu, dowolnie
zestawiono dwa zdania (!!). I tak w³aœnie lub podobnie dzieje siê od kilkunastu,
a raczej kilkudziesiêciu lat. Nie ma wiêc mo¿liwoœci szerszego wyjaœnienia
czym jest w swej istocie astrologia, bo z pewnoœci¹ nie tym, co w spo³eczeñstwo
siê wpompowuje. Na procesy jednak nie mam czasu, zdrowia i ochoty.

Nic dziwnego natomiast, ¿e ludzie w tej sytuacji ¿¹daj¹ od astrologa, wró¿bity

i jasnowidza w zasadzie tego samego: wieszczenia. Tymczasem powinnoœci¹
astrologa nie jest przepowiadanie wydarzeñ, lecz wyjaœnianie znaczenia
cykli i faz planetarnych w naszym ¿yciu
, a przez to nadanie temu ¿yciu
znacznie g³êbszego sensu, zgodnego z naszym karmicznym przeznaczeniem,
(co wci¹¿ zdaje siê dziwiæ wielu Czytelników).

Drugi powód, to ten, i¿ jasnowidz, astrolog, wró¿bita i prorok - ka¿dy z nich -

wykorzystuje inne energie kosmosu, dzia³aj¹c pod ich wp³ywem. Z grubsza
mo¿emy powiedzieæ, ¿e astrologia i jasnowidzenie zwi¹zane s¹ z energiami
Urana, wró¿enie zaœ i proroctwa ze znacznie bardziej i czêœciej
dwuznacznymi energiami Neptuna
, co wcale nie oznacza, ¿e wskutek tego
neptunowe odczyty (jeœli prawid³owe), maj¹ mniejsz¹ wartoœæ. S¹ po prostu

background image

inne - i o tym mo¿e innym razem.

Iloœæ b³êdnych przepowiedni i proroctw (równie¿ na bazie astrologii)

okazuje siê ogromna. G³oœno jest o tych nielicznych, które siê sprawdzi³y, ale
zwykle trzeba up³ywu czasu, by przekonaæ siê o ich prawdziwoœci czy
fa³szywoœci. Odnalezienie kodu Biblii pokaza³o jednak, ¿e przesz³e wydarzenia,
istotne dla ludzkoœci, s¹ w niej zapisane, natomiast przysz³oœæ jawi siê nam
wci¹¿ jako otwarta przestrzeñ, któr¹ stopniowo zagospodarowujemy. Tak jest te¿
z ka¿dym kosmogramem, który wskazuje na momenty napiêæ, na nowe pocz¹tki
i okresy kryzysu, rzadziej natomiast umo¿liwia dok³adne okreœlenie co nast¹pi.
Precyzyjnie za to pozwala ustaliæ kiedy siê to ju¿ stanie, z czym maj¹ spore
trudnoœci wszystkie inne techniki dywinacyjne, przynajmniej w tak
kompleksowym zakresie procesów i zjawisk. Gdyby wszystko by³o dok³adnie
zapisane „na górze”, ktoœ dawno by to ju¿ odkodowa³ i wszyscy musielibyœmy
wype³niaæ tylko to, co niezmiennie ustalone. A tak przecie¿ nie jest.

Czasami astrolodzy s¹ jednoczeœnie (choæ mog¹ o tym nie wiedzieæ)

jasnowidzami lub prorokami, w oparciu o astrologiê wró¿¹ - i wtedy myl¹ siê
najczêœciej. Czy jakiekolwiek media maj¹ odkrywaæ ca³emu œwiatu co bêdzie?
Czy œwiat ich pos³ucha, czy wyœmieje, a mo¿e wyeliminuje ze spo³ecznoœci,
bo i tak nieraz ju¿ siê dzia³o? Czy wizjonerzy maj¹ wiêc obowi¹zek informowania
„orbi et urbi” o swych odczuciach? Nostradamus wyraŸnie i jasno zwerbalizowa³
swój pogl¹d w testamencie przekazanym synowi, wyjaœniaj¹c dlaczego ubiera
swe przepowiednie w niejasnoœci, by te nie dosta³y siê w niepowo³ane rêce.
Sk¹d wreszcie wiedzieæ, czy przepowiadanie jest perfidnie zwodnicze i zamiast
byæ sygna³em od Najwy¿szego, okazuje siê ponurym œwiadectwem zupe³nie
innych, okultystycznych mocy?

Czasami odnoszê wra¿enie, ¿e ludziom jest to jednak absolutnie obojêtne.

Oni po prostu chc¹ wiedzieæ - i dobrym prorokiem w ich oczach jest ten, co wiele
mówi (!). No jasne, jeœli ktoœ coraz coœ wieszczy, to, zgodnie z teori¹
prawdopodobieñstwa, ma szansê, ¿e kiedyœ coœ siê z tego sprawdzi i to da mu
s³awê. Najczêœciej zreszt¹ na jego zgubê, bo ludzie nie daruj¹! Bêd¹ oczekiwali,
¿e ka¿da kolejna przepowiednia tego cz³owieka (teraz ju¿ wielce
zindywidualizowana co do zdobycia, b¹dŸ utrzymania w³adzy lub dojœcia do
maj¹tku i pomno¿enia go przez wp³ywowych ludzi) tak¿e oka¿e siê prawdziwa i
niemal natychmiast spe³ni siê. Dlatego tak ma³o szanowanych proroków do¿y³o
sêdziwego wieku (Nostradamus mia³ na staroœæ sporo k³opotów z
mieszkañcami swego miasta, a spaliæ na stosie chciano go ju¿ po spe³nieniu siê
jego znanej i zbyt chyba jasno sformu³owanej centurii o œmierci króla Henryka w
„z³otej klatce”).

Tak wiêc obie strony, zarówno astrolodzy, jasnowidze i prorocy oraz ¿¹dna

sensacji, a nade wszystko ciekawska i nieco zaniepokojona ju¿ spo³ecznoœæ,
¿yj¹ca w naszych, globalnie coraz mniej pewnych czasach, powinna siê nieco
zastanowiæ. Jedni nad tym, co i jak rozwa¿nie powiedzieæ, drudzy - zdaj¹c
sobie sprawê z konsekwencji, które p³yn¹ z otrzymania informacji, czêsto
przerastaj¹cej nas w tym chocia¿by znaczeniu, i¿ uœwiadamiaj¹cej nam, jak
niewiele mo¿emy zrobiæ, by zapobiec jej spe³nieniu siê. To zaœ mo¿e
prowadziæ do wybuchu paniki, której konsekwencje mog¹ okazaæ siê gorsze od

background image

niewiedzy w tym temacie. Inaczej nie by³oby tajnych protoko³ów, umów,
dyplomacji, szyfrowania i zabezpieczania danych, co jest nagminnie stosowane
w ka¿dym spo³eczeñstwie. Proszê te¿ uœwiadomiæ sobie, ¿e w bezw³adnej i
spanikowanej ucieczce zawsze ginie wiêcej wojowników ni¿ w walce.
Gdybyœmy mieli powszechnie funkcjonowaæ dziêki przepowiedniom i
jasnowidzeniu, to ju¿ dawno wytworzy³by siê mechanizm selekcji prawdziwych
wieszczy i zbiory ich regu³ otrzymywalibyœmy w szkole do wyuczenia siê na
pamiêæ zamiast elementarza. Oznacza³oby to, ¿e sprowadzeni jesteœmy do
poziomu nêdznych robotów, ca³kowicie pozbawionych jakiejkolwiek woli
sprawczej!

Dlatego jestem przera¿ony, jak wielu ludzi nie tylko nie pojmuje tej prostej

zale¿noœci, ale i nie chce nawet w ogóle siê zastanowiæ nad t¹ spraw¹.

To prawda, ¿e moi seminarzyœci i uczestnicy prowadzonych przeze mnie

szkó³ i kursów otrzymuj¹ kwalifikowan¹ wiedzê o tym, co by³o, jest i
najprawdopodobniej bêdzie.

Nie zawsze s¹ to jednak dok³adne daty. Czêsto wskazujê na oczywiste, choæ

tylko dla kosmobiologa, tendencje i trendy, bardzo niekiedy zaskakuj¹ce, lecz z
czasem siê realizuj¹ce, o czym wspomniani ludzie od lat zaœwiadczaj¹.
Zdecydowana wiêkszoœæ z nich dobrze jednak rozumie o czym mówiê i jest do
takiej wiedzy przeze mnie starannie, z du¿ym poœwiêceniem oraz nak³adem
pracy przygotowywana. Skrypt, bynajmniej nie wieszcz¹cy, dostêpny jest tylko
bardziej zaawansowanym, natomiast jestem zdumiony, jak wiele osób przyswaja
sobie nawet ten „podskórny” sens moich esejów w „NŒ”, po kilkakrotnym
wszak¿e i starannym ich przeczytaniu (to samo oczywiœcie dotyczy ksi¹¿ek).
Nigdy te¿ nie broni³em i nadal nie broniê nikomu stopniowego do³¹czania do
bardziej zaawansowanego grona ludzi, zajmuj¹cych siê studiowaniem relacji
Cz³owiek-Kultura-Œwiat-Kosmos.

Nie s¹ jednak przepowiedniami i proroctwami w ezoterycznym sensie, nawet

gdy siê sprawdzaj¹, takie publiczne oœwiadczenia, jak: W tym roku umrze wa¿ny
i znany polityk
lub Tego lata bêdzie w Polsce powódŸ, bowiem powódŸ byæ
mo¿e albo i nie (ju¿ na wstêpie a¿ 50 procent szans). Bior¹c dalej pod uwagê to,
¿e Polsce raczej nie grozi trzêsienie ziemi lub tsunami, pozostaj¹ tylko opady
przynosz¹ce powódŸ oraz silne wiatry, a poniewa¿ klimat destabilizuje siê,
ryzyko b³êdu takiego „wieszczenia” jest doprawdy znikome. Gdy delikwent
pomyli siê, a potem zaszyje w „mysi¹ dziurê”, inni tak¿e szybko zapomn¹ o jego
wpadce. Jeœli zaœ bêdzie wytrwale og³asza³ nowe rewelacje, z pewnoœci¹
kiedyœ bêdzie mia³ racjê, wówczas ³atwo nag³oœni swój sukces i przywdzieje
szaty proroka. Tyle, ¿e przy takiej metodzie, zwykle na krótko, co, prawdê
powiedziawszy równie¿ stale ma miejsce (tak¿e w „lotto”, mo¿na mieæ
wyj¹tkow¹, jednostkow¹ racjê i zgarn¹æ ca³¹ pulê, ale jest ma³a szansa, by
wielokrotnie powtórzyæ ten sam sukces, szczególnie w krótkim okresie czasu!).

O syndromie œmierci polityka lub innej wa¿nej osoby nawet nie wspominam,

bo i oni s¹ œmiertelni, zawsze wiêc ktoœ zasila „niebiañskie legiony”. To bardzo
wygodny sposób corocznie kogoœ wa¿nego tam kierowaæ, tylko co potem,
skoro fani oczekuj¹ natychmiast kolejnych, spe³niaj¹cych siê „proroctw”, a trudno
zyskaæ s³awê i potem j¹ utrzymaæ wy³¹cznie jako zwiastun czyjejœ œmierci.

background image

Pomijam równie¿ ten oto aspekt sprawy, ¿e wielu ludzi s³yszy to, co chce

s³yszeæ, niezale¿nie od tego, co siê do nich mówi. O tym te¿ warto pamiêtaæ.

Ci, co naprawdê przebijaj¹ barierê czasu z upowa¿nienia Najwy¿szego (albo

z potêgi w³asnej intuicji lub umys³u, jeœli komuœ koniecznie zale¿y na tym, by
tak to uj¹æ), zwyk³e ma³o zwracaj¹ na siebie uwagê. Gdyby ludzkoœæ s³ucha³a
swych prawdziwych (to znaczy których?) Proroków, by³aby ju¿ dawno na
zupe³nie innym szczeblu rozwoju, chyba, ¿e wszystko zosta³o z góry
ukartowane. Natury ludzkiej zaœ zmieniæ siê nie da, jako ¿e u jej pod³o¿a
znajduje siê ten sam, niezmodyfikowany wci¹¿ kod genetyczny od czasu
przypadkowej (?) wpadki z Kainem i Ablem (trudno uwierzyæ, by bratobójstwo
ju¿ w drugim pokoleniu zosta³o nam œwiadomie nadane, a przynajmniej
œwiadomie nadal akceptowane).

Czy potrafimy siê zmieniæ

10/1999

Mamy mówiæ o POLSCE, a wiêc o sprawie wa¿nej, mimo ¿e komuœ

przysz³oœæ jego kraju mo¿e wydawaæ siê zagadnieniem drugorzêdnym.
Rozwa¿ania trendów, komentarze i predykcje dotycz¹ce tego zagadnienia
postaram siê uczyniæ jak najbardziej zrozumia³ymi dla ogó³u Czytelników, a
tak¿e pewnej Czytelniczki, która skierowa³a list do redaktora naczelnego „NŒ”.
Zupe³nie wyj¹tkowo komentujê tê wypowiedŸ, i nie dlatego, ¿e dotyczy mnie, bo
musia³bym przyj¹æ etat komentatora, ale dlatego, i¿ jest ona symptomatyczna
dla pewnego, bardzo zreszt¹ uproszczonego i groŸnego w konsekwencjach
sposobu ¿yczeniowego myœlenia.

Na „dzieñ dobry” przemi³a Czytelniczka stwierdza, ¿e „ustalenie kryterium dla

wyboru najlepszych uzdrawiaczy, lekarzy, ksi¹¿ek, polityków, wcale nie musi
byæ takie trudne”. Niestety, mi³a Pani, jest bardzo trudne, nie mówi¹c o tym, ¿e
jeden z uzdrawiaczy jest dla przyk³adu znakomity w niektórych schorzeniach, dla
pewnych ludzi i w okreœlonym przedziale czasowym, a drugi dla innych. Nic nie
ma wymiaru absolutnego i ponadczasowego. Szlachetny Heraklit nie tyle odkry³,
lecz sformu³owa³ wczeœniej jeszcze ni¿ w staro¿ytnej Grecji uœwiadamian¹
sobie zasadê, ¿e „panta rei”. Dzisiaj, bardziej mo¿e uczenie, mówimy to samo,
bowiem wszystko podlega procesom rozwoju, ale nie wszystko tym samym oraz
w tym samym czasie i tempie (!). O tym te¿ zawsze warto pamiêtaæ. Pisze dalej
Czytelniczka „Tak jest na ca³ym œwiecie i ka¿dy szanuj¹cy siê astrolog i
jasnowidz swoje wizje przedstawia na ³amach prasy”. Na szanuj¹cych siê
jasnowidzach znam siê mniej, mogê za to zapewniæ nasz¹ m³od¹ Czytelniczkê,
¿e znam (osobiœcie) najwybitniejszych astrologów œwiata z kilkudziesiêciu
krajów i wiem dobrze, ¿e niemal wszyscy zawsze powstrzymywali siê od „wiesz-
czenia” na ³amach jakiejkolwiek prasy (!!). To prasa kreuje swych idoli na w³asne
potrzeby. Tak¿e w Polsce, najwybitniejszy powojenny znawca astrologii i
ezoteryki Robert Walter jako¿ i jego rozwojowy kontynuator Jerzy Prokopiuk,
nigdy tego nie czynili (choæ podczas indywidualnego spotkania w po³owie lat
siedemdziesi¹tych R. Walter mówi³ mi - dzisiaj to wiem - bardzo precyzyjnie, o
przysz³oœci Polski, czego ja wtedy, jak niegdyœ Ma³y Ksi¹¿ê swej ró¿y, nie
umia³em doceniæ). Nie jest te¿ przypadkiem, ¿e Czytelnicy i Mi³oœnicy np.
„wieszczenia” noworocznego (jak wiemy, ta akurat data jest ma³o istotna, gdy¿

background image

ustanowiona zosta³a wol¹ rzymskich senatorów, a nie zjawiskami w kosmosie), w
przyt³aczaj¹cej wiêkszoœci nigdy tych nazwisk nawet nie s³yszeli i do historii
dotychczas (przynajmniej) nie przechodzili.

I ostatni ju¿ fragment: „Mieszkam we Wroc³awiu, który w 1997 r. nawiedzi³a

straszna powódŸ... Pan dr Weres nie napisa³ o tym ani s³owa (podobno
przekaza³ to swoim uczniom w skryptach!!!). Czy to nie jest ¿a³osne i ¿enuj¹ce?
Przecie¿ mo¿na by pomóc wielu ludziom, którzy wiedzieliby o nadchodz¹cej
tragedii...”

Uff, starczy!
Faktem jest, ¿e informowa³em o wroc³awskiej powodzi na seminarium

pó³tora roku wczeœniej, czyni¹c to osobiœcie, a nie w jakimkolwiek skrypcie.

Jednak nie mogê zmieniaæ indywidualnej karmy ludzkiej, a tym bardziej

karmy zbiorowej. Droga Czytelniczko, nawet gdyby „NŒ” „tr¹bi³” o tym mymi
ustami nieustannie - ciekawe, czy zareagowaliby (i jak) na to ludzie, którzy
mieszkali w ca³kowicie dot¹d bezpiecznych rejonach miasta? Przygotowania
osób z dotychczas tradycyjnie zagro¿onych rejonów posz³yby na marne (kto by
za to odpowiada³ i wynagrodzi³ straty?), bo powódŸ zala³a inne obszary ni¿
przypuszczano. Aha, mia³bym podaæ te nowe obszary. Ale jak dok³adnie? Mo¿e
ze spisem ulic i mieszkañ, tak¿e piêter, sklepów i przedsiêbiorstw, dok³adnie, co
do jednego? Bo przecie¿ w przeciwnym razie „wieszczenie” (z prognoz¹
astrologiczn¹ nie maj¹ce nic wspólnego) by³oby niepe³ne, a wiêc fa³szywe i
mami¹ce, gdy¿ skutecznie ostrzegaj¹ce jednych, innych zaœ nie.

Co zrobiæ ponadto z tymi, którzy na ten czas i tak zakodowane mieli

g³êbokie i niejednokrotnie bolesne zmiany w ¿yciu? Wyje¿d¿aj¹c, mogliby
przyci¹gn¹æ przecie¿ nieszczêœcie w nowe miejsce pobytu (i tak te¿ nieraz
bywa³o, choæ nie przeczê, ¿e mo¿e w niektórych przypadkach uratowaliby siê).

To wszystko nie jest takie proste, bowiem, nawet jeœli nie jasnowidz, a

renomowany naukowiec z po³udniowej Kalifornii odkryje, ¿e za trzy, no, dwa dni
wyst¹pi groŸne trzêsienie ziemi (bywa³o ju¿ tak, bywa³o), to nie ma
najmniejszych szans na ewakuacjê San Francisco. Ani bowiem Rada Miejska ani
prezesi banków (najbardziej licz¹ce siê strony) nie poinformuj¹ (niestety!) swych
mieszkañców (klientów) o nadchodz¹cej zag³adzie, a jedynie (jeœli w ogóle), o
wzrastaj¹cym zagro¿eniu. Nikt z nich te¿ nie weŸmie odpowiedzialnoœci, tak¿e
finansowej, za zamieszanie i panikê, szczególnie jeœli nic siê nie stanie, albo
wstrz¹sy nast¹pi¹ w znacznie mniejszym zakresie. A jeœli w wiêkszym, to inni
bêd¹ mieli pretensje, a mo¿e i uzasadnione roszczenia finansowe, ¿e ich nie
ostrze¿ono, ewentualnie ostrze¿ono zbyt póŸno, itp., itd...

Uff, znowu doœæ! Redaktor naczelny jest zbyt rozwa¿nym cz³owiekiem, by

przemieniæ swe znakomite, jedno z najlepszych œwiatowych pism (!) w
podrzêdny i ma³o wiarygodny (a tak siê zawsze wtedy koñczy) zbiorek
przepowiedni. Nawet, jeœli niektóre z nich mia³yby (bo niektóre musz¹) siê
sprawdziæ. Ale „NŒ” jest jak Herakles w swej ostatniej podró¿y po stado
Geriona, gdy ten za jednym zb³¹kanym ciel¹tkiem ruszy³ w poœcig, by je
przy³¹czyæ do stada, za które by³ odpowiedzialny. Nie chcemy utraciæ ¿adnego
Czytelnika, tylko pozyskaæ nowych, ale nie za cenê wyg³upienia siê lub
oœmieszenia, bo wtedy zaczniemy podcinaæ w³asn¹ ga³¹Ÿ, to znaczy

background image

powodowaæ topnienie elitarnej Czytelniczej Gwardii, które murem stoi za „NŒ” i
jego Naczelnym, jak niegdyœ Polacy za Napoleonem (no nie, Leszku, jednak
trochê przesadzi³eœ - przyp. M.R.).

To wszystko, o czym mówiê ma siê do kosmogramu Polski tak silnie, ¿e po

raz pierwszy zdecydowa³em siê na obszerny komentarz do g³osu jednego z
Czytelników. Polska jest obecnie w prawdziwym ogniu niezwykle istotnych
tranzytów i progresji, wyznaczaj¹cych przysz³e trajektorie naszych narodowych
losów, które nieustannie wspó³kszta³tujemy naszymi decyzjami. Gdyby by³o
inaczej, mówienie o przysz³oœci z góry ju¿ zapisanej „na amen”, nie mia³oby
najmniejszego sensu. Postaram siê wiêc jasno wy³o¿yæ, co i dlaczego dzieje siê
teraz oraz co jeszcze i kiedy mo¿e dziaæ siê w Polsce. Uprzedzam jednak, ¿e
Czytelnicy, którzy od pocz¹tku œledzili moje eseje o Polsce, odnajd¹ w kolejnym
tekœcie znacznie wiêcej rzetelnej wiedzy, ni¿ ³owcy sensacji. W³aœnie dlatego
nie wieszczê noworocznie, np. w prasie i nadal nie mam zamiaru tego czyniæ,
nawet jeœli stracê w jakimœ rankingu astrologów polskich. Prognoza mo¿e byæ
bardzo œcis³a i jest tak¹, jeœli nauczyliœmy siê mieæ znacz¹cy wp³yw na
w³asne ¿ycie, na co zawsze s¹ wiêksze szanse w jednostkowym bycie ni¿ w
bycie zbiorowym.

Podczas indywidualnych interpretacji podajê zwykle oko³o stu dok³adnych i

merytorycznie powi¹zanych ze sob¹ co do dnia dat, tak z g³êbokiej przesz³oœci,
jak i z odleg³ej przysz³oœci, które po latach zawsze s¹ przecie¿ weryfikowane,
jako dziej¹ca siê w³aœnie teraz teraŸniejszoœæ. Od co najmniej kilkunastu lat
nie przypominam sobie, by ktoœ kwestionowa³ te daty; zwykle natomiast
zdumienie budzi ich dok³adnoœæ. Zazwyczaj jednak - przypominam - dotyczy³o
to i nadal dotyczy indywidualnych ludzkich losów, innych zaœ podmiotów tylko
wtedy, gdy znane s¹ dok³adnie daty powo³ania ich do ¿ycia.

Co wiêc z losami bardzo ju¿ zbiorowymi Polski, co z Wielkim Krzy¿em '99?

Pisa³em ju¿ o tym - tu pragnê jednak z naciskiem odnotowaæ, ¿e wszelkie
wczeœniejsze dywagacje na ten temat s¹ nie na miejscu, gdy¿ pog³êbiaj¹ tylko,
czy tego chcemy, czy nie, uczucia niepewnoœci, a nawet lêku (co prawda
niektórzy lubi¹ siê baæ). Nie chcê w tym uczestniczyæ, bo dosyæ ludzi wokó³
nas nieustannie nas czymœ straszy w sferze ekonomicznej, politycznej czy
zdrowotnej. Proszê tylko zapamiêtaæ, ¿e jest to krzy¿ znaków sta³ych, wiêc
utwierdzaj¹cych dotychczasowy kurs œwiata.

Nikt nie wie dok³adnie, co bêdzie, ale czy mo¿e byæ cudownie, skoro

globalnie, jako ludzkoœæ, „grzeszymy” i czêœciej i wiêcej, chocia¿by tym, ¿e
nadal coraz intensywniej molestujemy nasz¹ Ziemiê-Matkê.

Czy nie ma ratunku? Ale¿ owszem, jest, i to nawet bardzo prosty. Zacznijmy

tylko natychmiast szanowaæ nasz¹ planetê, bo zagro¿ona ekologicznie
trzeszczy w szwach i zaskakuje nas nie tylko zmianami klimatu. Natychmiast te¿
zrezygnujmy z wielu udogodnieñ technologicznych, np. lodówek i wielu
chemikaliów (rozmiary tzw. „dziury ozonowej”), a nadto uczyñmy nasze ¿ycie
bardziej ludzkim, skoro jesteœmy ludŸmi. Przestañmy zw³aszcza zabijaæ siê i
nieustannie przygl¹daæ zabijaniu (na upartego przez 24 godziny na dobê) nie
tylko w „Polsacie” i „TVN”, które do³¹czy³o do tego zabójczego dla ludzi (przy
rosn¹cym braku poczucia bezpieczeñstwa wiêkszoœci z nas) wyœcigu

background image

przemocy, ale we wszystkich ju¿ teraz telewizyjnych stacjach. W przeciwnym
razie dzieci bêd¹ coraz czêœciej zabijaæ dzieci na masow¹ skalê, czego nie ma
nawet w œwiecie zwierz¹t i nigdy nie manifestowa³o siê to dot¹d na tak¹ skalê w
najbardziej nawet zdegenerowanych spo³eczeñstwach. Przestañmy wreszcie w
ramach konsumpcyjnego i ca³kowicie niemal zmaterializowanego spo³eczeñstwa
coraz bardziej gloryfikowaæ coraz prymitywniejszy seks, jako najwa¿niejszy
element naszej natury, gdy¿ wiadomo, ¿e spo³eczeñstwa, które w taki sposób
go eksponowa³y, czyni³y to w najbardziej dekadenckiej fazie swego rozwoju.
PóŸniej zaœ szybko i niechlubnie zesz³y z dziejowej areny.

Co, nie potrafimy?
Czego wiêc mo¿emy oczekiwaæ po Wielkim Krzy¿u, moi drodzy, jeœli nie

jesteœmy w stanie przeprowadziæ jakichkolwiek istotnych, ale i drastycznych
zarazem zmian i to od razu w skali ca³ej planety? I czy w tej sytuacji jest sens w
ogóle o nim pisaæ? Przecie¿ i tak od Krzy¿a nie uciekniemy, obejmie on bowiem
ca³¹ planetê. Z nasz¹ zaœ karm¹ spotkaæ siê mo¿emy zarówno podczas snu we
w³asnym pokoju, jak i w czasie wype³niania swego losu „na stepach za dzikim
Bajka³em”, w australijskim buszu, czy krzykliwym amerykañskim mieœcie, nie
wspominaj¹c ju¿ o tak dotychczas bezpiecznych kurortach austriackich i
szwajcarskich Alp.

Ale i tak, wielu bêdzie wieszczy³o, przepowiadaj¹c, co siê stanie i niejeden

dowodzi³ bêdzie potem, ¿e siê nie myli³. Tylko czy naprawdê o to chodzi?

Los Polski kosmosem pisany

11/1999

Przyjdzie nam dzisiaj zmierzyæ siê wreszcie z energiami kosmosu

kszta³tuj¹cymi od ponad tysi¹ca ju¿ lat losy narodu, zamieszkuj¹cego dziœ
œrodek Europy, miêdzy Odr¹ a Wis³¹ i Ba³tykiem a Sudetami i Karpatami;
narodu rozproszonego jak prawie ¿aden inny - po ca³ym œwiecie i mo¿e
jak nikt inny, niez³omnie, pomimo ciosów historii, ale i licznych „samobój-
czych goli” oraz przys³owiowego „polskiego piek³a”, g³êboko, niemal
mistycznie przekonanego o w³asnej wielkoœci, wyj¹tkowoœci i
niepowtarzalnoœci, o opiece Matki Boskiej Czêstochowskiej, ostatnio zaœ
równie¿ papie¿a Jana Paw³a II. Narodu, który jak ¿aden inny z równ¹
³atwoœci¹ potrafi³ siêgaæ szczytów heroizmu, ¿yæ w glorii i chwale, jak i
kisiæ siê w (znowu przys³owiowym) „maglu”, daj¹c, równie¿ na œwiat ca³y,
niezrównany i niekoñcz¹cy siê nigdy spektakl narodowych wad i przywar
,
dobrze znanych tym obcokrajowcom, którzy pomieszkali w Polsce choæ trochê
d³u¿ej, ewentualnie z racji ró¿norakich obowi¹zków lub powi¹zañ osobistych
g³êbiej „wdepnêli” w œrodowiska polonijne.

Kosmos nie usprawiedliwia tego stanu rzeczy, ale t³umaczy go logicznie

i spójnie, a Pañstwo, jeœli przebrnêliœcie przez „³amig³ówkê”
dwadasamsowych stref ascendentu Kosmogramu Polski 966 r., teraz ju¿, gdy
zbli¿amy siê do zakoñczenia tego potê¿nego cyklu eseistycznego
poœwiêconego Polsce, z ³atwoœci¹ „prze³kniêcie” deser, na który z³o¿¹ siê
refleksje nad tym w³aœnie kosmogramem, wsparte ³atw¹ w odbiorze analiz¹
tranzytów planet, a wiêc wskazaniem, jak bardzo bie¿¹ce ich pozycje warunkuj¹
to, co dzieje siê w naszym kraju. Wspomnê równie¿ o pozycji progresywnego

background image

S³oñca z 966 r., gdy¿ dotychczasowe pomijanie jej chyba we wszystkich
dostêpnych mi rozwa¿aniach o horoskopie Polski, daje obraz nie tylko
uproszczony, ale i kaleki.

Odwo³am siê najpierw do wykresu kosmogramu Chrztu Polski,

zamieszczonego w „NŒ” nr 100 na s. 65. Jest on punktem wyjœcia dla naszych
dalszych, z koniecznoœci bardzo jednak skrótowych i fragmentarycznych
rozwa¿añ.

Mamy wiêc silniejsze obsadzenie górnej czêœci kosmogramu („na

œwieczniku”, nic bez nas w œwiecie) oraz wzglêdn¹ równowagê jego lewej i
prawej strony
. Przypominam, ¿e relokacja kosmogramu (przygotowanego na
chrzest pañstwowy dla obszaru Gniezno/Poznañ) na Kraków, a potem
Warszawê, umieszcza S³oñce w IX sektorze (w uk³adzie naturalnym to faza
Strzelca, w realiach zaœ, jest to oczywiœcie ekliptyczna faza Byka), co
powoduje rzeczywist¹ równowagê planet po lewej („sam sobie sterem,
¿eglarzem, okrêtem”) i prawej stronie (wp³ywy innych). S³oñce i Ksiê¿yc
pozostaj¹ jednak po prawej stronie
, co wskazuje, ¿e zarówno rz¹d (król, itd.),
symbolizowane S³oñcem, jak i naród czy te¿ spo³eczeñstwo (pozycja Ksiê¿yca),
nie raz i nie dwa, zmuszeni byli ulegaæ presji historii, przemocy innych,
uzale¿nieni te¿ byli od ca³ej geopolitycznej struktury Europy, z konsekwencjami
s¹siedztwa Rosji i Niemiec na czele. Równowa¿yæ to musia³ ascendent w
Lwie i Pluton
w³adaj¹cy Skorpionem w jego pobli¿u, lecz w XII sektorze (które w
naturalnym uk³adzie Zodiaku podlegaj¹ fazie Ryb). Jeœli by to samo powiedzieæ
„po ludzku”, mamy tu w³aœnie do czynienia z jedn¹ z najbardziej podstawowych
cech narodowego kosmogramu: lwiasta, wielkopañska prezencja oraz zaciêcie
skorpioniaste, daj¹ce w po³¹czeniu Grunwald, Samosierrê, Powstanie
Warszawskie, Monte Cassino i wiele bohaterskich wyczynów, okupionych jednak
potê¿n¹ dawk¹ polskiej krwi.

Odczuæ to musia³a, i nie raz odczuwa³a, niemal ka¿da polska rodzina (Plu-

ton w XII sektorze Ryb, czyli ofiary, Skorpion w IV sektorze, w naturalnym
uk³adzie zwi¹zanym z pasem Raka, a wiêc z rodzin¹), a znak Raka na
wierzcho³ku XII sektora. Skorpion w IV sektorze narodowego kosmogramu, to
nie tylko bolesne straty ludzkich istnieñ w ka¿dej niemal epoce i w ka¿dej
rodzinie. To równie¿ kapitalna scena filmowa z Popio³u i diamentu, gdzie Maciek
(Zbigniew Cybulski, urodzeniowy Skorpion), podpala przy barze kieliszki ze

background image

spirytusem, symbolizuj¹ce œmieræ poszczególnych dowódców. To dzisiaj, jak
nigdzie w Europie, jarz¹ce œwiat³ami polskie w listopadowe (Skorpion) dni
cmentarze, to do niedawna jeszcze obowi¹zkowe wizyty zagranicznych delegacji
w typowo skorpioniastych miejscach pamiêci narodowej: w Oœwiêcimiu, na
Westerplatte (bronione przez mjra Sucharskiego, Skorpiona), w Czêstochowie
(obronionej przed Szwedami przez ks. Kordeckiego, tak¿e urodzeniowego
Skorpiona), itd.

Lew i Pluton na ascendencie, na descendencie (inni) zaœ pas Wodnika (z

Ksiê¿ycem), wyjaœnia tak bardzo obecne w naszej historii has³o symbolizuj¹ce
zreszt¹ ten pas zodiaku: „Za wolnoœæ nasz¹ i wasz¹” (bo ascendentowy Lew
t³umaczy zastaw siê, a postaw siê). Nawojowaliœmy siê tak pod Napoleonem,
ale proszê zwa¿yæ, ¿e Francja to Lew i Wodnik, Napoleon Bonaparte zaœ by³
urodzeniowym Lwem, a wiêc bezb³êdnie trafiaj¹cym swymi (nie tylko tymi)
energiami w polski mistycyzm.

Polskie S³oñce w Byku znajduje siê w IX sektorze (Strzelca), a zatem

zagranicy, migracji za chlebem, a zarazem - niezale¿nie od tego - wielkich
uniesieñ religijnych. W IX sektorze jest te¿ nasz Merkury. Wszystko to wyjaœnia
dlaczego najlepiej pracujemy za granic¹, dlaczego natomiast praca jako taka nie
cieszy siê naszym specjalnym powa¿aniem (VI sektor zwi¹zany w naturalnym
uk³adzie z pasem Panny, u nas - z Kozioro¿cem, Wodnikiem oraz Ksiê¿ycem;
S³oñce w kosmogramie wy¿ej ni¿ Ksiê¿yc, st¹d brak szacunku dla ludzi pracy
i warstw ni¿szych, bardzo obecne w naszej historii, w Polsce szlacheckiej,
magnackiej i dzisiejszej tak¿e, a jak¿e, st¹d - bo Panna to praca, zdrowie i
higiena - L4 by³o „w cenie”, a kto nie potrafi³ tego sobie za³atwiæ, bywa³
frajerem). Ksiê¿yc w opozycji do ascendentu i Plutona pokazywa³ jednak, ¿e
w czasach kryzysu i w chwilach prze³omowych proœci ludzie mieli najwiêcej do
powiedzenia, ratuj¹c kraj przed zag³ad¹. Odrêbn¹ spraw¹ jest, ¿e potrafiliœmy
przelewaæ krew, a mniej zgodnie coœ odbudowywaæ, ale taki to ju¿ urok
naszego narodowego kosmogramu.

Warto te¿ zwróciæ uwagê na to (¿adna inna dziedzina wiedzy nie da

przecie¿ podobnego wgl¹du w nasze narodowe bytowanie), ¿e ascendentowy
Lew
(zawsze i ci¹gle widoczny oraz s³yszalny, np. poprzez Pan nie wie, kto ja
jestem, Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie
itd.) jest gospodarzem V
sektora, który w kosmogramie Polski zajmuje Strzelec, a wiêc rozrywka,
edukacja dzieci, twórczoœæ, itp., wszystko to wzorowane jest (by³o i bêdzie)
najchêtniej na trendach zagranicznych (pawiem narodów jesteœ i papug¹).

No, doœæ ju¿ tego, przejdŸmy do spraw bardziej mo¿e istotnych. MC (mniej

wiêcej - w uproszczeniu Zenit, to wiêc, co nad g³ow¹ nasz¹ w po³udnie, a wiêc
wierzcho³ek X sektora zwi¹zanego ze statusem pañstwa, a w naturalnym
uk³adzie z faz¹ Kozioro¿ca), to w polskim kosmogramie sama koñcówka fazy
Barana, powi¹zana z dwad¹ Ryb (i z Neptunem). St¹d bior¹ siê „ci¹gotki”
niektórych astrologów, by Polsce przypisaæ w ogóle pas Ryb, co jest zupe³nym
ju¿ nieporozumieniem. Faza Ryb (i Neptun ni¹ w³adaj¹cy) s¹ istotnym elementem
energetycznego krajobrazu Polski, ale wynika to z faktu, i¿ pas Ryb zajmuje
karmiczny, VIII, skorpionowy wiêc sektor naszego kosmogramu, a Pluton,
naturalny w³adca tego sektora, znajduje siê na ascendencie, w sektorze VIII

background image

znajduje siê te¿ Jowisz, naturalny w³adca IX sektora, w którym rezyduje
przecie¿ polskie S³oñce
. Jowisz zaœ oznacza nie „dobrze”, a „du¿o”, du¿o
wiêc ofiar i strat, tak¿e wojennych oraz w sferze polskiej gospodarki, tym
bardziej, ¿e w³adca Ryb, Neptun, znajduje siê w koniunkcji z rewolucyjnym
Uranem
, który sprawia, ¿e rzeczy dziej¹ siê nagle, zwykle niezale¿nie od naszej
woli, a ten jest nadto w³adc¹ zarówno descendentu, jak i Ksiê¿yca, w
podporz¹dkowanym zaœ Rybom, XII sektorze, zwi¹zanym z poœwiêceniem,
a nawet ofiarami, znajduje siê zodiakalny pas Raka, powi¹zany z rodzin¹,
jego zaœ naturalne miejsce w IV sektorze zajmuje pas Skorpiona, z
dwunastodomowym jego w³adc¹, Plutonem, na ascendencie kosmogramu
.
(Leszku, zlituj siê nad nami! - przypisek redakcji „Nieznanego Œwiata”).

S³oñce w kosmogramie Polski znajduje siê (niestety) w (luŸnej wprawdzie,

ale zawsze) kwadraturze zarówno z Ksiê¿ycem, jak i ascendentem.
T³umaczy to chyba wystarczaj¹co dlaczego naród (Ksiê¿yc) tak czêsto jest w
opozycji do w³adzy (S³oñce) i zawsze wie „swoje”, a w dodatku lepiej.
Nieb³ahego wsparcia dla takiego stanu rzeczy udziela koniunkcja (z³¹czenie)
Urana z Neptunem
. No có¿, ma ono miejsce raz na ponad 170 lat (mieliœmy z
nim do czynienia znowu przed kilku laty) i, nawet gdyby chrzest Polski mia³
miejsce o rok wczeœniej czy póŸniej, i tak pozostawalibyœmy pod przemo¿nym
wp³ywem tych w³aœnie, bardzo wobec siebie konfliktowych energii. Neptun (Ry-
by), to idealizacja lub iluzja, to bal maskowy, to Posejdon zwodz¹cy Odysa, to
chrzeœcijañstwo, sakrum, to poœwiêcenie, a nawet ofiara, Uran zaœ to
niezale¿noœæ, bunt, nag³a zmiana, rewolucja, to komunikacja pozawerbalna, to
telepatia, kosmobiologia, matematyka, w przeciwieñstwie do neptunowego
wieszczenia, proroctw, tarota, mistycyzmu i postêpowania zgodnie z tym, co
czujemy (Ryby), nie zaœ co wiemy (Wodnik). Ta koniunkcja w naszym
narodowym kosmogramie, to przecie¿ niezmiernie dzisiaj aktualne zderzenie
energii odchodz¹cej epoki Ryb i nadchodz¹cej ery Wodnika. Sprawa jest jednak
bardziej z³o¿ona, poniewa¿ obie te energie tylko w najwy¿szych swoich
wcieleniach daj¹ siê pogodziæ (solidarnoœciowy, uranowy duch buntu i przemian
w 1980 r. i wsparcie papie¿a Jana Paw³a II, z natury swej powi¹zanego z
Neptunem). Na ni¿szych du¿o szczeblach (nie mówi¹c ju¿ o konfrontacji
negatywnego Urana i Neptuna, bo przyk³ady mo¿na by mno¿yæ) proszê
wyobraziæ sobie sta³¹ wspó³pracê red. Urbana („Nie”) z o. Rydzykiem (Radio
Maryja). Kto z nich reprezentuje swoiste energie Urana, a kto Neptuna, nie
muszê chyba t³umaczyæ.

Swoiste przemieszanie energii ma jednak tak¿e swój dwadasamsowy

aspekt. Otó¿ o. Rydzyk rezyduje w Toruniu, który zwi¹zany jest jeszcze z
dwadasams¹ Wodnika ascendentowej fazy Lwa w kosmogramie Polski, mimo, ¿e
Toruñ zwi¹zany jest silnie z Kopernikiem, który wprawdzie by³ urodzeniow¹ Ryb¹,
lecz dokona³ iœcie wodnikowej rewolucji w patrzeniu na Wszechœwiat. Red.
Urban zaœ, mimo ¿e postuluje „rewolucyjne” myœlenie, dzia³a w Warszawie, a
wiêc na terenie zwi¹zanym z dwadasams¹ Ryb naszego narodowego
ascendentu.

Powy¿sze „przemieszanie” wyjaœniê mówi¹c, ¿e w Polsce zawsze obie

energie dzia³a³y jednoczeœnie i z tak¹ mniej wiêcej sam¹ si³¹. Nale¿y przy tym

background image

pamiêtaæ, ¿e wci¹¿ jeszcze jesteœmy we w³adaniu epoki Ryb, choæ
jednoczeœnie i na przedpolu ery Wodnika. Uran z Neptunem w fazie Wagi, w
III (BliŸniêta w naturalnym porz¹dku Zodiaku) sektorze mówi o sporze
miêdzy tymi, co wiedz¹ (Uran) i wierz¹ (Neptun),
o tym, dlaczego tam, gdzie
dwóch Polaków mog¹ byæ trzy zdania, dlaczego œwiêc¹ triumfy plotkarstwo,
telefoniczne gadulstwo, a wreszcie i nocne, najczêœciej ma³o p³odne, Polaków
rozmowy, w których wiêkszoœæ naszych rodaków ostro krytykuje w³adzê,
wykazuj¹c jakoby bezdenn¹ g³upotê i niekompetencje rz¹dz¹cych, a zarazem
twierdzi, i¿ sami znacznie lepiej poprowadziliby sprawy pañstwowe. To
ca³kowicie zrozumia³e, jeœli zauwa¿ymy, ¿e w³adaj¹ca faz¹ Wagi (w której Uran
z Neptunem) Wenus znajduje siê w Byku (w dwadzie Kozioro¿ca) i w X sektorze,
zwi¹zanym z karier¹ publiczn¹ i sprawowaniem w³adzy. Uran z Neptunem s¹
sprawcami jeszcze wiêkszego zamieszania i to w skali ca³ej planety, a wynika to
ze zjawiska, które ju¿ kiedyœ nazwa³em uranizacj¹ Neptuna i neptunalizacj¹
Urana. Otó¿ Uran przebywa obecnie w fazie (znaku) Wodnika, zapoznaj¹c nas
ju¿ teraz z niektórymi elementami nadchodz¹cej ery. Wodnik, to jednak XII sektor
Ryb, Uran zaœ, za kilka lat, na lat 7 wejdzie do fazy Ryb, neptunuj¹c, Neptun
natomiast, ju¿ w Wodniku „rozmywa” uranowe zdobycze przedpola ery Wodnika
i bêdzie to robi³ jeszcze przez kilkanaœcie lat. Nastêpnie, przez kolejnych
kilkanaœcie, bêdzie przebywa³ w swojej w³aœnie fazie Ryb, produkuj¹c g³ównie
nadmiernie dojrza³e, a w³aœciwie to gnij¹ce ju¿ produkty swej ery. W tym czasie
Uran dotrze do fazy Barana i doœæ gwa³townie wyst¹pi przeciwko tym efektom.
Warto to dobrze zrozumieæ, zanim przyst¹pimy do ostatniego aktu naszych
rozwa¿añ o kosmogramie Polski, gdy¿ w oparciu o bie¿¹ce tranzyty przedstawiê
i wyjaœniê to wszystko, co w³aœnie teraz dzieje siê w Polsce i co dziaæ siê
bêdzie póŸniej, gdy¿ tranzytuj¹ce planety przebywaj¹ w niezmiernie
interesuj¹cych i zarazem wa¿nych miejscach naszego narodowego kosmogramu.

Jeszcze Polska nie zginê³a

12/1999

No tak, ci¹g dalszy jest powszechnie (jeszcze) znany: co nam obca przemoc

wziê³a, szabl¹ odbierzemy. Zawsze szabl¹, a nie g³ow¹, ale to zrozumia³e, bo
trac¹c j¹ najpierw w tumulcie i niespójnych zachowaniach zbiorowych, tylko do
orê¿a mo¿na siê by³o ju¿ potem odwo³ywaæ.

A jednak, wielu z nas, w ró¿nych pokoleniach od wieków œni³o sen o

potêdze i wci¹¿ marzy³o o tym, by historia wreszcie wynagrodzi³a nam nasz trud i
znój, zwi¹zany z krwawym przezwyciê¿aniem licznych burz dziejowych. I nawet
nie chcemy wiedzieæ ju¿ o tym, ¿e wiele z nich mieliœmy na w³asne ¿yczenie.
Nie ma przecie¿ narodu jedynie o pokojowej wielowiekowej egzystencji, wiêc co
najmniej kilkanaœcie nacji, od Kurdów poczynaj¹c, wci¹¿ jednak mog³oby
pozazdroœciæ nam sielskiej, w ich pojêciu, egzystencji i pokazaæ kiedy, gdzie i
jak marnowaliœmy swe szanse. Ale takiego „pouczania”, my, Polacy, bardzo
przecie¿ nie lubimy.

W cierpieniach na wyboistej drodze historii nie jesteœmy wiêc znów tak

osamotnieni.

¯ebyœmy przynajmniej równie¿ umieli cieszyæ siê tym, co osi¹gnêliœmy,

buduj¹c zgodnie sw¹ s³oneczn¹ przysz³oœæ. Ale gdzie tam. Wieczna

background image

malkontencja oraz powszechne narzekanie i biadolenie, czêsto wspiera
megalomania, poczucie historycznej krzywdy i wyczekiwanie na wci¹¿ bli¿ej
niesprecyzowan¹ w swej formie i treœci ingerencjê Najwy¿szego, a przynajmniej
Matki Boskiej Czêstochowskiej, nios¹c¹ odmianê losu swego wybranego narodu,
za jaki siê przecie¿ w naturalny sposób uwa¿amy.

Tymczasem jednak, na w³asny zupe³nie rachunek, czynimy od wieków taki, a

nie inny u¿ytek z dochodz¹cych do nas energii kosmosu, które bez przerwy
oddzia³uj¹ na archetypowy kosmogram chrztu Polski z 966 r., ale tak¿e swoiœcie
i inaczej na kosmogramy innych pañstw, z którymi powi¹zani jesteœmy licznymi
pêtlami umów, uzgodnieñ i zarazem bardzo skomplikowanych, a niekiedy i
sprzecznych interesów. Wszak one tak¿e kszta³tuj¹ nasz¹ narodow¹
rzeczywistoϾ.

Jak¹ wiêc „strawê” energetyczn¹ ostatnio dostarcza nam kosmos? Czego

wymaga, co sugeruje, czym mami? Czy w ogóle rozumiemy te wymogi, czy
staramy siê im sprostaæ?

Przypominam, ¿e

im planeta wolniejsza i bardziej oddalona od S³oñca, tym

jej tranzyt potê¿niejszy, szczególnie jeœli pokrywa siê ona chwilowo (koniunkcja)
z kosmogramow¹ (urodzeniow¹) pozycj¹ S³oñca (w³adza), Ksiê¿yca (naród) lub
którejœ z planet, albo te¿ znajduje siê w opozycji do tych obiektów.

Konflikt

energetyczny wystêpuje przy k¹towych odleg³oœciach 90 stopni (kwadratura),
napiêcia zaœ i stresy przy kwinkunksach (150 stopni). O harmonijnych
aspektach - sekstylu (60 stopni) i trygonie (120 stopni) nic nie wspomnê, bo
wtedy najchêtniej nie robimy nic, wyczekuj¹c na przys³owiow¹ mannê z nieba tak
d³ugo, a¿ pojawi¹ siê kolejne, ostre aspekty konfliktowe, które ponownie zmusz¹
nas do jakiegoœ dzia³ania.

Zmiany, które przynosz¹ poszczególne aspekty s¹

przy tym pochodn¹ energetyki poprzednich cykli i faz opisuj¹cych wci¹¿
zmieniaj¹cy siê charakter relacji miêdzy planetami pozostaj¹cymi w ci¹g³ym ruchu.

Przypominam te¿, ¿e - mówi¹c w najwiêkszym skrócie -

tranzytuj¹cy Jowisz

przynosi rozwój i ekspansjê, Saturn akcentuje spe³nienie swych obowi¹zków
wzglêdem siebie lub innych we w³aœciwym czasie, co daje satysfakcjê i
nagrodê, najczêœciej w sferze publicznej i zawodowej, ale równie¿ surow¹
reprymendê, a nawet karê w razie ca³kowitego zlekcewa¿enia jego ostrze¿eñ.
Uran mówi o buncie i niezale¿noœci oraz nag³ej, rewolucyjnej nieraz w swej
naturze odmianie losu, a Neptun o iluzji lub idealizacji okreœlonej sfery ludzkiej
dzia³alnoœci, zwi¹zanej najczêœciej z opiek¹, izolacj¹ lub odmiennymi stanami
œwiadomoœci. Wreszcie Pluton przynosi g³êbok¹ transformacjê, a wiêc
najczêœciej nieodwracalne zmiany na g³ównych planach ¿yciowych, zarówno
jednostki, jak i ca³ego pañstwa.

Najwiêksze przemiany w naszym kraju zwi¹zane s¹ obecnie z tranzytami

SATURNA, URANA i NEPTUNA, mniejsze wynikaj¹ z aktualnych przebiegów
Jowisza i Plutona. Trzy pierwsze tranzyty w sposób ca³kowicie nas
satysfakcjonuj¹cy wyjaœniaj¹ to wszystko, co dzieje siê obecnie w kraju.

Zaczniemy od Jowisza, jako ¿e w naturalnym uk³adzie Zodiaku w³ada on

odpowiadaj¹cym naturze jego energii sektorem IX, w którym znajduje siê S³oñce
Polski 966, po przeniesieniu, oczywiœcie, stolicy z grodów wielkopolskich
(Gniezno, Poznañ) do Krakowa, a potem Warszawy.

background image

W³adaj¹cy Strzelcem i IX sektorem (w nim S³oñce chrztu Polski z 966 r.)

ka¿dej mandali (kosmogramu)

Jowisz

zwi¹zany jest swym 12-letnim cyklem

miêdzy innymi z takimi chocia¿by przedzia³ami czasowymi, jak rok 1920, 1944,
1956, 1968, 1980, których prze³omowego znaczenia w naszej najnowszej historii
nie trzeba nikomu przypominaæ.

Przebywaj¹c przez ca³y rok w ka¿dym ze znaków zodiaku, w trakcie roku

1998 i pocz¹tków 1999, Jowisz tranzytowa³ np. IX sektor kosmogramu Polski,
pozwalaj¹c ekspansywnie zmieniæ, rozwijaæ i umacniaæ jej miêdzynarodow¹
pozycjê, jako ¿e faza Barana oznacza zwykle nowy pocz¹tek. Zaraz potem
Jowisz (raz na 12 lat) znalaz³ siê na S³oñcu Polski, rezyduj¹cym - jak
rozwa¿aliœmy - najprawdopodobniej na samym pocz¹tku fazy Byka, w
przedziale miêdzy 0 a 2 stopniem fazy Byka, w zale¿noœci od tego, czy chrzest
mia³ miejsce pierwszego czy drugiego dnia Œwi¹t Wielkanocnych.

Pierwsze przejœcie Jowisza przez S³oñce

(to tak jakby poczêcie, z ma³o

jeszcze zauwa¿alnymi rezultatami) mia³o miejsce

w czerwcu i lipcu 1999 r.

(w

zale¿noœci od wariantu chrztu),

ostateczne i najwa¿niejsze, w okolicach 14

lutego lub 19 lutego 2000 r.

To dobry, a nawet bardzo dobry dla Polski czas,

rozpoczynaj¹cy trwaj¹cy mniej wiêcej rok, okres rozwijania pañstwowych struktur,
jako ¿e Jowisz jednoczeœnie niemal (no, mo¿e nieco wczeœniej, ale te¿ z
pocz¹tkiem 2000 r.) przechodzi przez MC naszego narodowego kosmogramu,
zaczynaj¹c penetracjê jego X sektora. Nie takie ju¿ marnowaliœmy tranzyty w
naszej historii (chocia¿by i s³ynny Polski Latawiec sprzed kilku laty, o którym
zreszt¹ pisa³em na ³amach „NŒ”, jako ¿e w swym apogeum w lipcu 1996 r.
przyniós³ nam znaczne sukcesy sportowe na Olimpiadzie w Atlancie, a nieco ju¿
póŸniej, nieoczekiwan¹ chyba przez nikogo, literack¹ nagrodê Nobla W.
Szymborskiej), lecz g³êbszych pozytywnych przemian naszego spo³eczeñstwa
zabrak³o.

Tranzytu Jowisza na S³oñce Polski w lutym 2000 r. zmarnowaæ nam nie

wolno. Jowisz lubi jednak dzia³aæ w nadmiarze, wiêc rozs¹dne poczynania w
tym okresie powinny nam przynieœæ wiele korzyœci, szczególnie ¿e kolejn¹
narodow¹ szansê ustabilizowania sytuacji politycznej otrzymamy

w ostatnich

dniach maja 2000 r., kiedy to w polskim znaku Byka, w X sektorze kosmogramu
Polski „spotkaj¹ siê” ze sob¹ na niebosk³onie Jowisz z Saturnem,

a ca³a ta,

niezwykle dla nas spo³ecznie i pañstwowo wa¿na koniunkcja, bêdzie mia³a
miejsce w nadzwyczajnej bliskoœci z rezyduj¹c¹ w tym samym stopniu Wenus
naszego pañstwowego kosmogramu. Tak harmonijne otoczenie tej niezmiernie
istotnej, co dwadzieœcia lat wystêpuj¹cej koniunkcji, pozwala wierzyæ, ¿e
osi¹gniêty w tym czasie pewien consensus, a mo¿e i kompromis spo³eczny,
bardziej jeszcze by³by historyczny, ni¿ ten sprzed 20 lat, wynegocjowany w
stoczni gdañskiej w 1980 r., jako ¿e to on w³aœnie pozwoli³, bodaj po raz
pierwszy nie tylko w nowo¿ytnej erze, unikn¹æ krwawej ³aŸni przy zmianie
systemu zarówno w pañstwie-dawcy, Polsce, jak i krajach oœciennych, z czego
wci¹¿ jeszcze nie zdaje sobie sprawy ogó³ zainteresowanych t¹ zmian¹, tym
bardziej, ¿e przegrani (czasami pozornie), ¿yj¹ i maj¹ siê dobrze, niekiedy
znacznie lepiej ni¿ wygrani. Nie jest to tak bardzo zaskakuj¹ce, bowiem niektóre
z ofiar hitlerowskiej agresji w 1939 r. znacznie gorzej wysz³y na niej po latach

background image

jako zwyciêzcy, ni¿ pañstwa, które tê wojnê przegra³y.

Doœæ jednak historycznej refleksji, jako ¿e i teraŸniejszoœæ jest równie

interesuj¹ca. Przecie¿

silne protesty ró¿nych zawodowo warstw naszego

spo³eczeñstwa, maj¹ce miejsce szczególnie wiosn¹ 1999 r., wynika³y z opozycji
tranzytuj¹cego Jowisza do horoskopowej pozycji Urana (w znaku Wagi, lecz w III
sektorze, odpowiadaj¹cym BliŸniêtom, co wyjaœnia parali¿uj¹ce w tym czasie
Warszawê protestacyjne marsze i blokady na drogach)

oraz w miarê pokojowe

wówczas jeszcze konfrontacje w trakcie rolniczych blokad dróg,
uniemo¿liwiaj¹cych powrót do domów lub dojazd do celu wielu niezwi¹zanym z
polityk¹ ludziom,

co wynika³o z kwadratury tranzytuj¹cego Jowisza do Marsa w

Raku

w kosmogramie Polski z 966, niezbyt jednak jeszcze wtedy groŸnej, poza

ewidentn¹ przesad¹ i poœpiechem demonstrowanym przez obie strony.

NiegroŸn¹ dlatego, ¿e w kosmogramie Polski 966 Jowisz jest z Marsem w
harmonijnym trygonie, pozwalaj¹cym unikn¹æ ofiar

(bo Jowisz Polski jest w

Rybach, na wierzcho³ku VIII sektora, w uk³adzie uniwersalnym zwi¹zanego z faz¹
Skorpiona, czyli z maj¹tkiem narodowym; tak

wiêc zbrojne konflikty niszczy³y

ekonomiczn¹ strukturê kraju, ale nie do koñca i zawsze pozwala³y na
dynamiczne powstanie z popio³ów i zgliszcz w zdumiewaj¹co krótkim czasie

).

Dlatego nie dziwi³em siê nieco bardziej ni¿ zwykle optymistycznym raportom

gospodarczym w 1998 r.

Otó¿ na prze³omie lutego i marca 1998 r. tranzytuj¹cy

Jowisz ponownie znalaz³ siê w miejscu swej ekliptycznej pozycji z 966 r. i
rozpocz¹³ tym samym nowy, dwunastoletni cykl gospodarczego rozwoju.

Zostanie on poddany próbie przez najbli¿sze 6 lat (do opozycji swego cyklu) i -
mam nadziejê - pomyœlnie skorygowany po up³ywie tego czasu przez - oby
kompetentne - osoby.

Jeszcze jedno.
Dzia³ania w³adz mog¹ siê spotkaæ z twardym oporem ze strony coraz

bardziej organizuj¹cych siê przeciwko rz¹dowi (choæ nie tylko niemu) protestów
zbiorowych, wiod¹cych do niekontrolowanej agresji i przemocy i to ju¿ wiosn¹ (w
okolicach 7-8 kwietnia 2000 r. mo¿e dojœæ do niepotrzebnej w gruncie rzeczy
arogancji, a byæ mo¿e i demonstracji si³y), ze wzglêdu na

kwadraturê

tranzytuj¹cego Jowisza do pozycji Plutona

z 966 r. (i byæ mo¿e Ksiê¿yca, jeœli

termin chrztu o dzieñ by³ póŸniejszy) oraz do jeszcze bardziej niepotrzebnych
napiêæ

na kwinkunksie tranzytuj¹cego Jowisza z Uranem i Neptunem

Polski 966,

mniej wiêcej w tydzieñ póŸniej. Jowisz to jednak najwy¿ej „przesadyzm” w duchu
znanego nam dobrze, nadmiarowego ¿yczenia ¿ony rybaka, tego od z³otej rybki,
albo „przedobrzenie” w stylu króla Midasa, który - gdy pragn¹c, by wszystko,
czego siê tknie by³o ze z³ota, zmêczony, siêgn¹³ wreszcie po kawa³ek zwyk³ego
chleba.

Tak wiêc nawet wysoce nieharmonijne jego aspekty wcale nie musz¹

byæ a¿ tak groŸne

, tym bardziej, ¿e one tak¿e wkomponowane s¹ w znacznie

bardziej skomplikowan¹ siatkê innych oddzia³ywuj¹cych na nasz kraj energii
kosmosu.

Tote¿ tranzytuj¹ce aspekty SATURNA s¹ i mniej zabawne i znacznie

istotniejsze, rodz¹ce przy tym konsekwencje ju¿ dziœ i jeszcze bardziej jutro,
oczywiœcie w znaczeniu przenoœnym, nie zaœ dos³ownym. Saturn bowiem jest
naszym g³ównym powodem trosk o jutro i niepokoju, zwi¹zanego z dniem

background image

dzisiejszym. Przebija go wprawdzie w tym zakresie Pluton, ale na szczêœcie nie
gro¿¹ nam w najbli¿szym czasie prze³omowe aspekty jego energii, które tak
silnie da³y o sobie znaæ z pocz¹tkiem lat osiemdziesi¹tych, kiedy to Pluton
znalaz³ siê w opozycji do S³oñca kosmogramu Polski z 966 r. (oraz m.in. W.
Lenina), prowadz¹c do ogromnych przemian nie tylko w naszym kraju.

SATURN jest rzeczywistym i w dodatku g³ównym sprawc¹ spo³ecznych

frustracji naszego spo³eczeñstwa. Zwi¹zany z karmicznym wype³nianiem
wszelkich powinnoœci we w³aœciwym czasie (choæ najczêœciej nie jest to
wtedy ludziom na rêkê), zarówno w indywidualnym, jak i w narodowym
kosmogramie, odgrywa niepoœledni¹ rolê, swym blisko trzydziestoletnim cyklem i
wystêpuj¹cymi w nim co siedem lat bolesnymi czêsto kwadraturami do
urodzeniowej pozycji, przypomina nam o niewygodnych zaleg³oœciach. Rosn¹
one z up³ywem ka¿dej kolejnej fazy i przy dalszych zaniechaniach prowadz¹
zwykle do kryzysu, spo³ecznej frustracji i zachwiania istniej¹cej struktury. Jeœli
na³o¿¹ siê na to nieharmonijne aspekty Urana lub Plutona, rozpad lub
przynajmniej za³amanie siê ca³ej dotychczasowej struktury stan¹ siê
nieuniknione.

Polski Saturn z 966 r. rezyduje w ostatnim stopniu fazy Ryb (

dwada

Wodnika

), ocieraj¹c siê niemal o blisk¹ fazê Barana, na granicy VIII i IX sektora,

co

wyraŸnie pokazuje, gdzie tkwi¹ nasze karmiczne zobowi¹zania, a gdzie

historyczne wyzwania i co sprawia naszej nacji najwiêcej k³opotu.

To nie³atwa

analiza, a nie chc¹c nadmiernie przeci¹gaæ cyklu polskiego na ³amach „NŒ”,
pozostawiam ten temat do d³u¿szej, osobistej ju¿ refleksji nieco bardziej
zaawansowanym Czytelnikom.

Otó¿ ka¿de z³¹czenie Saturna ze S³oñcem kosmogramu Polski 966 r. jest

ekstremalnie wa¿ne, bowiem rezyduje ono tu¿ przy MC, które stanowi przecie¿
wierzcho³ek X sektora, zwi¹zanego z pozycj¹ zawodow¹ i karier¹ cz³owieka, gdy
rozwa¿amy kosmogram indywidualny w zestawieniu z

ogóln¹ kondycj¹ oraz

struktur¹ pañstwa

(przy analizowaniu kosmogramu narodowego lub

pañstwowego). Wspomina³em te daty ju¿ znacznie wczeœniej, ale obecnie
pragnê je przypomnieæ raz jeszcze, z ca³¹ moc¹ akcentuj¹c nieuchronne
konsekwencje saturnowo-solarnych tranzytów. By nie cofaæ siê w przesz³oœæ
zbyt g³êboko, przypomnê tylko, ¿e

Saturn „uderzy³” w S³oñce z 966 r. we

wrzeœniu 1939 r.,

powoduj¹c za³amanie siê ca³ej struktury pañstwowej,

administracyjne reformy okupanta, upadek Warszawy, now¹ strukturê Generalnej
Guberni, wreszcie - by daæ tylko jeden inny przyk³ad - aktywizacjê problemu
ludnoœci ¿ydowskiej, zamieszkuj¹cej nasz kraj. Dzia³o siê to z wszystkimi
konsekwencjami, prowadz¹cymi do strukturalnie i administracyjnie wydzielonych
obszarów, na których najpierw mogli zamieszkaæ, a potem w gettach i obozach
ju¿ tylko umrzeæ.

Kwadratura do S³oñca tego cyklu - rok 1946 i 1947 (d³uga retrogradacja

Saturna), to

narzucone nam podstawowe zmiany strukturalne

w Polsce,

opozycja - 1953/1954 to z jednej strony

nasilenie stalinowskich represji, ale i

jego napiêcia zwi¹zane ze œmierci¹ generalissimusa z drugiej

(sam Stalin by³

bardzo silnie powi¹zany z energiami Saturna), pierwsze przejawy „zmêczenia”
systemu i niezbyt mocno jeszcze uœwiadamiana koniecznoœæ zrewidowania

background image

przynajmniej niektórych jego za³o¿eñ (a przecie¿ ca³y czas oddzia³uj¹ tak¿e
cykle i fazy Saturna w relacjach z innymi planetami, o czym dzisiaj wprawdzie nie
mówimy, ale o tym zapominaæ nie wolno). To tak¿e silna restrukturyzacja (ko-
lektywizacja) wsi i zaczyn PGR-owskiej struktury na wsi - wszak Saturn wchodzi
na 2,5 roku w rolnicz¹ w swej istocie fazê Byka.

Kolejny raz Saturn spotyka siê ze S³oñcem kosmogramu Polski 966 r.

wiosn¹ 1969 r., nios¹c ze sob¹ wszelkie

restrykcje i ograniczenia wynikaj¹ce z

wydarzeñ marcowych

1968 r. (

spowodowa³y je tranzytuj¹cy Saturn i Mars tworz¹c

wtedy kwadraturê do Marsa i opozycjê do Urana i Neptuna kosmogramu 966

r.)

oraz wyraŸne „zaproszenie” pewnej grupy ludzi, a wœród nich wielu wybitnych
uczonych narodowoœci ¿ydowskiej, do opuszczenia kraju. Kolejna kwadratura
Saturna do S³oñca to rok
1976, wydarzenia radomskie i kszta³towanie siê
opozycyjnych w stosunku do w³adzy nielegalnych i podziemnych struktur, które
w sprzyjaj¹cym sobie okresie plutonowych przemian, za kilka ju¿ lat wyraŸnie
dojd¹ do g³osu. Opozycja zaœ Saturna do S³oñca, równie¿ zawsze wielce
znacz¹ca,

to grudzieñ 1982 r. (po retrogradacji) oraz prze³om sierpnia i wrzeœnia

1983 r.

By³ to kolejny próg zarówno dla w³adzy, jak i dla zorganizowanej ju¿

ca³kiem nieŸle solidarnoœciowej opozycji (Saturn wymaga formalizacji,
krystalizacji i struktur).

Kolejna kwadratura, to meandry w³adzy i jej strukturalnych przetasowañ z

pocz¹tków oraz koñca 1991 r. Wtedy to powinny zapaœæ decyzje dotycz¹ce
niektórych przynajmniej podstawowych reform pañstwowych - przy
pozostawieniu sobie kilku lat na ich gruntowne przygotowanie. Niektóre decyzje
nawet zapad³y, ale bêd¹ca wówczas u w³adzy formacja, doœæ niespodziewanie
j¹ straci³a, a nowa w³adza mniej kwapi³a siê do podjêcia ryzyka zdecydowanych
reform, szczególnie w rolnictwie, mimo, ¿e - obiektywnie patrz¹c - sytuacja by³a
ku temu sprzyjaj¹ca, bowiem w rz¹dz¹cej koalicji znajdowali siê ludowcy, a ich
reprezentant kilkakrotnie sta³ u steru rz¹dów.

Sytuacja ta zemœci siê tak¿e ju¿

za kilka lat, gdy w 1998 r. Saturn ponownie znajdzie siê w polskiej, ale zarazem
rolniczej fazie Byka

, a rz¹d znajdzie siê pod ostrza³em wielu œrodowisk

zawodowych.

To wszystko przecie¿ dawa³o siê przewidzieæ, reform zaœ nie wolno by³o

ju¿ odk³adaæ na póŸniej, gdy¿ nie mo¿na powstrzymaæ kosmicznego zegara,
ani go opóŸniæ.

Teraz jednak powstaje pytanie co dalej, bo tranzytuj¹cy Saturn przedstawi³

rachunek za swój poprzedni cykl i wysun¹³ nowe propozycje. Co dalej, ¿eby
Polska nie zginê³a?

Polska nowego tysi¹clecia

1/2000

Zbli¿amy siê powoli, acz nieuchronnie do koñcowych refleksji nad

kosmicznymi korzeniami Polski i Polskoœci. Mimo tak rozleg³ych rozwa¿añ, w
istocie nigdy nie bêdzie ich koñca, ale ci¹g dalszy pozostawiam wiedzy,
wyobraŸni i indywidualnym dociekaniom samych Czytelników, jako ¿e historia
jest nie tylko mistrzyni¹ ¿ycia, ale tak¿e strumieniem dynamicznych w swej
naturze procesów o probabilistyczno-deterministycznej naturze. Nigdy wiêc nie
jest ona do koñca zdeterminowana a priori, gdy¿ ponowne wyst¹pienie tego

background image

samego cyklu planetarnego lokuje go w innej czasowej konfiguracji wszystkich
cyklicznych wspó³zale¿noœci pozosta³ych planet. B³yskotliwa sentencja, wedle
której historia ko³em siê toczy, jest wiêc prawdziwa tylko czêœciowo. Losami
Polski, i nie tylko, nadal bêdê siê zajmowa³ podczas moich szkó³, warsztatów i
seminariów, w których ka¿dy, kogo to interesuje, mo¿e uczestniczyæ.

Poniewa¿ przyst¹pimy obecnie do analizy bie¿¹cych konfiguracji wolniej ju¿

poruszaj¹cych siê planet, obiekt tranzytowany powinien byæ bardzo dok³adnie
umiejscowiony, co nadal nie w pe³ni jest mo¿liwe, bowiem wci¹¿ nie mam
ca³kowitej pewnoœci, czy chrzest Polski w 966 r. odby³ siê w niedzielê
Wielkanocn¹, daj¹c naszemu pañstwu S³oñce dok³adnie na prze³omie faz Barana
i Byka, a Ksiê¿yc na prze³omie faz Kozioro¿ca i Wodnika, czy dzieñ póŸniej,
przesuwaj¹c pozycjê S³oñca wprawdzie tylko o stopieñ dalej, ale ju¿ Ksiê¿yc a¿
do po³owy niemal fazy Wodnika, w jego dekanacie i dwadzie BliŸni¹t, co, nie
tylko z grubsza, oddaje przedsiêbiorczo-handlowo-ruchliw¹ mentalnoœæ
Hermesa-Merkurego, ale tak¿e - powiedzmy sobie szczerze - powa¿nego
bardzo od³amu naszych rodaków, tak w wymiarze historycznym, jak i
wspó³czesnym.

Tranzyty jednak najwolniejszych planet ró¿nicê jednego stopnia jakoœ

„prze³kn¹”, bo czasowe interwa³y w tranzytowaniu poszczególnych obiektów
planetarnych siêgaæ bêd¹ tygodni, najwy¿ej miesiêcy (przy retrogradacji).
Natomiast w przypadku kilkunastu stopni Ksiê¿yca oznaczaæ mog¹ ró¿nice
rzêdu kilku nawet lat.

Przy okazji koniecznie muszê przypomnieæ i

zaakcentowaæ, i¿ ¿aden cykl nie przynosi rezultatów w izolacji od wp³ywów
wszystkich pozosta³ych cykli, które z regu³y powoduj¹ pewne (ka¿dorazowo
inne) przesuniêcie terminów wyst¹pienia spiêtrzonych i bardziej spektakularnych
ju¿ wtedy wydarzeñ.

To jednak dostarcza „dowodowego” materia³u ignorantom-

krytykom, wyszydzaj¹cym (wtedy niestety s³usznie) kiepskie predykcje ¿¹dnych
wieszczycielskiej stawy niedouczonych astrologów (tym zjawiskiem nie zajmujê
siê, bo jedna strona warta drugiej), którzy wyraŸnie, w nadmiernej proporcji do
reszty mieszkañców i kraju naszego i globu, rozpanoszyli siê w ró¿nych
mediach, wodz¹c za nos i zwodz¹c resztê spo³eczeñstwa nie gorzej ni¿ czynili to
kap³ani z pozornie (jak siê okaza³o) oœwieconym Ramzesem kilka tysi¹cleci
wczeœniej (!)

Uwagi takie nie s¹ go³os³owne, gdy¿ z koñcem wieku np. tranzytuj¹cy Uran

„odwiedza³” pozycje Ksiê¿yca w obu alternatywnych kosmogramach chrztu
Polski (teoretycznie, choæ z ma³ym wszak prawdopodobieñstwem, chrzest
móg³by mieæ miejsce jeszcze dzieñ póŸniej, ale ju¿ nie potem, bo S³oñce
wymyka siê ju¿ wtedy dwadzie Byka tej fazy), albo przez ca³y niemal rok 1996
(tak d³ugo skutkiem retrogradacji), albo od marca 1998 r. po styczeñ 1999,
w³aœciwie jednak, w wariancie tym, najsilniej generuj¹c spo³eczne
niezadowolenie i sprzeciw wobec w³adzy, a tak¿e „rewolucyjne” zachowania jej
samej we wrzeœniu i paŸdzierniku (25.10. Uran zaczyna wychodziæ z
retrogradacji) i nawet jeszcze w listopadzie 1999 r.

Uran jednak, o którym ponownie za chwilê, rozsadza ramy i struktury

budowane powolnie przez Saturna, ten zaœ, jak wielokrotnie to ju¿
podkreœla³em, po trzydziestu latach ponownie znalaz³ siê na S³oñcu Polski 966

background image

r. i niejako wymusi³ szereg najwa¿niejszych systemowych reform, przed którymi
ucieczki ju¿ nie by³o. To, ¿e nie zosta³y one dostatecznie przygotowane, a przy
ich wdra¿aniu pope³niono wiele b³êdów, sygnalizuje kwestiê czasu
zmarnowanego wczeœniej, gdy Saturn przez okres oko³o dwóch lat tranzytowa³
XII sektor (dom) swego solarno-saturnowego cyklu. Wtedy jednak, gwoli
przypomnienia, w³adzê sprawowa³a inna ekipa polityczna. W rezultacie, w czasie
najbardziej do tego predestynowanym rozpoczêto, co najwy¿ej minimalne i w
gruncie rzeczy marginalne przygotowania do jakichkolwiek powa¿niejszych
reform. W konsekwencji na prze³omie wieku rewolucyjny Uran ka¿e za to p³aciæ
gwa³town¹ spo³eczn¹ dezaprobat¹ tym, którzy ca³y ciê¿ar reform - byæ mo¿e
irracjonalnie, po samurajsku, wrêcz jak kamikadze - w ostatnim momencie
sprzyjaj¹cych kosmicznie potencja³ów, przyjêli na siebie.

Skoro Uran w tym samym czasie „uderzy³” koniunkcj¹ w Ksiê¿yc, a

mo¿e przede wszystkim tworzy³ tak¿e w 1998 i 1999 r. niebezpieczn¹ dla
stabilizacji jakiegokolwiek systemu opozycjê z Plutonem 966 r.,
znajduj¹cym siê w pobli¿u ascendentu kosmogramu Polski, to na
jak¹kolwiek stabilizacjê sytuacji w kraju trudno liczyæ.
Tym bardziej, ¿e
ascendent kosmogramu Polski 966 zosta³ ponadto po raz pierwszy osi¹gniêty
opozycj¹ Urana w 1999 r., a przecie¿ Uran bêdzie „buszowa³” w tym obszarze
(retrogradacje i „ruchomy” ascendent w ró¿nych czêœciach kraju, o czym by³o
wczeœniej) jeszcze w ci¹gu ca³ego 2000 r. Otwarte pozostaje pytanie komu tê
informacjê dedykowaæ: w³adzy, czy ludowi, a mo¿e jednym i drugim?

Ju¿ tylko na marginesie tych rozwa¿añ warto zauwa¿yæ, ¿e

sk³onnoœæ do gwa³townych wyst¹pieñ ludnoœci w ca³ej naszej historii
dawa³a nam nie tylko kwadratura Ksiê¿yca do S³oñca (negowanie ka¿dej
w³adzy), ale i - a mo¿e przede wszystkim - opozycja wodnikowego
Ksiê¿yca do Plutona
(gwa³towne „ci¹gotki” tumultowo-wolnoœciowe w ka¿dej
sytuacji i w ka¿dym miejscu) oraz trygon do Urana z 966 r. (³atwoœæ osi¹gania
progu pobudliwoœci spo³ecznej, wiod¹cej do gwa³townych wyst¹pieñ).

Czy tendencja ta utrzyma siê w przysz³oœci? Otó¿ tranzytuj¹cy Uran

niebawem (2000 i 2001 r.) zacznie tranzytowaæ wybuchow¹ kwadratur¹
pozycje niepodleg³oœciowego S³oñca z listopadowego kosmogramu
Polski 1918 r. (podobnie jak historyczny wystrza³ z Aurory

7 listopada 1917 r. oraz kosmiczn¹ energetykê Francji), co nie zapewni nam
stabilizacji ani te¿ nadmiernego spokoju, powoduj¹c dodatkowe pytania o
wymiar suwerennoœci w obliczu kontroluj¹cego rynek prasowy i w coraz
wiêkszym stopniu w³asnoœæ ziemsk¹ obcy kapita³, jako ¿e Uran znajdzie
siê te¿ jednoczeœnie w kwadracie do IC („trzewi” kosmogramu Polski, jego
IV, o charakterystyce Raka, sektora zwi¹zanego z poczuciem
bezpieczeñstwa na swoim
- tak to lapidarnie, a dziœ mo¿e jeszcze
niezrozumiale, ujmê).

Powróæmy jednak do Saturna, by zrozumieæ co dzieje siê i co bêdzie dzia³o

w Polsce. Saturn zawsze oznacza restrykcje (!), a w kosmogramie Polski, w
ostatnim stopniu Ryb (a wiêc dwadzie Wodnika tego znaku), nieaspektowany i w
VIII sektorze (odpowiadaj¹cym Skorpionowi, finansom pañstwa, maj¹tkowi
publicznemu i bogactwom naturalnym), mówi te¿ o trudnoœciach i niechêci do

background image

akceptowania jakichkolwiek reform. Te zaœ reformy, znakiem kosmosu,
wprowadzane na koniunkcji (co 30 lat) Saturna ze S³oñcem Polski, powinny byæ
wdra¿ane bezwzglêdnie w 1998 r. (po ich wczeœniejszym przygotowaniu), a
korygowane wiosn¹ 1999 r. Za wszelk¹ cenê! W przeciwnym razie „wyskoczyli-
byœmy” z Kosmicznego Zegara Dziejów, naruszylibyœmy jedyn¹ obiektywn¹
strategiê rozwoju, której lekcewa¿enie koñczy³o siê zawsze Ÿle dla cz³owieka,
rodziny, spo³ecznoœci, kraju i cywilizacji. Mo¿e to przykre, ale historycznie i
ewolucyjnie, ze wszech miar prawdziwe.

Jakie reformy wymusza Saturn?
SATURN to Kronos, Chronos, a wiêc CZAS. To dzia³ania przynosz¹ce

rezultaty i nagrody wedle karmicznej zasady: co posiejesz, to zbierzesz, albo jak
sobie poœcielisz, tak siê wyœpisz. Saturn to struktura, a wiêc przede wszystkim
REFORMA ADMINISTRACYJNA KRAJU, która nast¹pi³a, wszelako z typowymi
dla naszego narodowego charakteru komplikacjami o iœcie skorpioniastym
charakterze co do iloœci nowych województw (zobacz pozycjê Saturna w
kosmogramie Polski). Oczywiste, a wiêc rzucaj¹ce siê w oczy ka¿demu jest te¿
po³¹czenie energii Saturna z losem ludzi starszych (patrz Chronos), a wiêc
REFORMA RENT I EMERYTUR, która - zgodnie z sednem saturnowych energii
- musi przynosiæ najwiêcej k³opotów i rozczarowañ, przynajmniej na pocz¹tku, a
organizacyjno-komputerowe problemy ZUS-u, choæ uci¹¿liwe, irytuj¹ce i
pozornie niespodziewane, s¹ czêœci¹ ca³ej SATURNOWEJ STRATEGII,
wymagaj¹cej dzia³ania uporz¹dkowanego w czasie i przestrzeni, nie zaœ
jednorazowych aktów heroizmu, ratuj¹cych na chwilê przymusowych klientów tej
instytucji. Albo ktoœ to rozumie, albo nie!

Przymilê siê wszelako w tym miejscu rozsierdzonym emerytom

stwierdzeniem, ¿e rozumienie bynajmniej nie oznacza kolejnego przyzwolenia
lub zgody na kontynuacjê bezsensownych, administracyjno-organizacyjnych
piruetów, zmierzaj¹cych do ci¹g³ego usprawiedliwiania przyczyn zbyt d³ugo
trwaj¹cego ba³aganu. Byæ mo¿e zawini³a przesz³oœæ i z³e kontrakty, ale to ju¿
przecie¿ historia w niczym nie wspomagaj¹ca saturnowej teraŸniejszoœci.

Saturn to tak¿e, a mo¿e znowu przede wszystkim, karmiczny

nauczyciel. Nie powinna wiêc dziwiæ kolejna reforma: REFORMA EDUKACJI,
choæ to do niej w³aœnie mam najwiêcej zastrze¿eñ, gdy¿ JEJ NATURALNY,
ZGODNY Z KOSMICZNYMI ENERGIAMI KSZTA£T dawno ju¿ wy³o¿y³em - jak
zawsze najpierw w „NŒ”, a kto nie gromadzi „NŒ”, musi przyswoiæ sobie
rozdzia³ W objêciach kosmosu z ksi¹¿ki Nieznany œwiat astrologii. Tak d³ugo,
jak MEN (nie z angielskiego ludzie, lecz z polskiego „Ministerstwo Estetycznej
Nieedukacji”) nie zechce nawi¹zaæ do NATURALNYCH (i tym samym naturalnie
prorodzinnych - bo przecie¿ rodzina by³a zawsze) CYKLÓW ROZWOJU,
skorelowanych z kszta³tuj¹cymi nas wszystkich kosmicznymi/planetarnymi)
fazami i cyklami indywidualnego rozwoju, bêdziemy mieli do czynienia z
wiêkszymi lub mniejszymi Hybrydkami uzale¿nionymi od opcji politycznej lub
œwiatopogl¹du, w wersji otwartego (a wiêc podatnego na edukacjê) umys³u, lub
bardzo zubo¿onego, czyli zamkniêtego na chocia¿by intelektualny li tylko zefirek.

Ciekawe, naukowcy (niektórzy, czy wiêkszoœæ, tego os¹dzaæ nie chcê),

zamiast d¹¿yæ do zmiany paradygmatu - o tej potrzebie ju¿ przed wielu laty

background image

mawiali uznani metodolodzy nauk (och, chocia¿by w „Strukturze rewolucji
naukowych”), co nie jest oczywiœcie ³atwe, broni¹ za¿arcie (to te¿ naturalne)
myœlenia typowego dla XIX-wiecznego paradygmatu nauk, czemu te¿ trudno siê
dziwiæ, skoro mistrzowie dzisiejszych autorytetów studiowali na prze³omie
poprzedniego wieku, w naturalny sposób, ss¹c, w dojrza³ym wieku, zamiast
mleka matki, spójn¹ jak na owe czasy, statyczn¹ wiedzê przejêt¹ z poprzedniego
wieku, któr¹ posiadali ich nauczyciele, wzoruj¹cy siê czêsto tak naprawdê jeszcze
na paradygmatach wiedzy arystotelesowsko-kartezjañskiego pojmowania
œwiata. Kto tego nie rozumie, nie pojmie tak¿e sedna obecnej rewolucji
naukowo-techniczno-informatycznej i raziæ go bêd¹ sygna³y pochodz¹ce z takich
chocia¿by Ÿróde³ jak film Matrix, a nawet z owego poczciwego w gruncie rzeczy,
archetypowego literacko Homo-Zodiacus - jak siê okazuje, mimo up³ywu lat,
nadal zbyt rewolucyjnego z punktu widzenia przeprowadzenia wokó³ wy³o¿onych
w nim tez jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji na uniwersyteckich wydzia³ach
filologii polskiej oraz psychologii.

Polskiego koñca œwiata nie bêdzie

2/2000

Czy jednak czegoœ nie zapomnieliœmy, jeœli oceniaæ saturnowe,

karmiczne w swym sensie, pierœcienie, zmieniaj¹ce nasz¹ rzeczywistoœæ przez
swe kolejne z³¹czenie tej planety ze S³oñcem Polski 966 r.? Saturn to zawsze i
przede wszystkim struktura. Czas wiêc wspomnieæ o najbardziej
kontrowersyjnej sprawie, powoduj¹cej najwiêcej nieporozumieñ, rozczarowañ i
jednoczeœnie nie zawsze w pe³ni prawdziwych, zbyt spiesznie ad hoc (co znowu
naturalne) formu³owanych ocen krytycznych. REFORMA S£U¯BY ZDROWIA.
Nies³ychanie skomplikowana dla przeciêtnego cz³owieka (choæ bardzo prosta w
za³o¿eniu), napotyka na najwiêksze trudnoœci wskutek nieharmonijnej (w
czasie jej wprowadzania) relacji miêdzy tranzytuj¹cym Neptunem a
S³oñcem
. Aspekt ten wywo³uje jak zawsze albo idealistyczne albo zbyt ma³o
maj¹ce z rzeczywistoœci¹ wspólnego, iluzoryczne (aspekt nieharmonijny, z
którym w³aœnie mamy do czynienia) patrzenie na ca³¹ tê sferê podejmowanych
przez cz³owieka (organizacjê, rz¹d) dzia³añ w odpowiadaj¹cym Neptunowi
obszarze aktywnoœci s³u¿by zdrowia, szpitali, opieki pielêgniarskiej (sk¹d my to
znamy?) i odmiennych stanów œwiadomoœci, reprezentowanych najpe³niej
przez anestezjologów (co znowu brzmi bardzo znajomo) oraz wspieraj¹ce
pacjentów pielêgniarki. Te ostatnie uosabiaj¹ najpe³niej „ducha” XII sektora
kosmogramu, odpowiadaj¹cego merytorycznie fazie Ryb i zawiadywanego
energiami Neptuna.

Tak to po raz kolejny okazuje siê, ¿e nic siê na tym œwiecie - i tak¿e w

naszym kraju - nie dzieje, co nie by³oby zgodne z charakterystyk¹ kosmicznych
energii, na ró¿nych zreszt¹ poziomach jej rozumienia i stosowania.

Odpowiednio do tego, co powiedzia³em - a co tak¿e zgodne jest z naszym

narodowym charakterem - OBOP stwierdzi³, ¿e np. w lipcu 1999 r. za sensem
wprowadzenia czterech reform naraz opowiada³o siê niespe³na 20%
spo³eczeñstwa, a przeciw by³o ponad 70%. Co wiêcej jeœli w powodzenie
reformy administracyjnej i emerytalno-rentowej wierzy³o ponad 40%, to w
przypadku reformy s³u¿by zdrowia wskaŸnik ten wyniós³ tylko 20%.

background image

Tranzytuj¹cy Saturn przebywa³ bêdzie jeszcze ponad rok (od przewidywanej

przeze mnie daty publikacji tego tekstu) w zodiakalnej fazie Byka, wymagaj¹c
dalszych wa¿nych przekszta³ceñ na wszystkich obszarach samorz¹dów
lokalnych i w³adzy centralnej. Saturn zmierza jednak nieuchronnie ku
kwadraturze, zarówno z Plutonem, jak i ascendentem kosmogramu Polski, co
zauwa¿y ka¿dy, kto spojrzy na ilustruj¹cy ten tekst wykres. W³aœnie prze³om
wieków i pierwszy rok nowego milenium jest wiêc dla nas szczególnie wa¿ny
(wybaczcie, nie wchodzê w polemikê o sposobie liczenia pocz¹tków XXI w., bo to
dla mnie strata czasu, jako ¿e dopiero zaczynamy koñczyæ epokê Ryb, któr¹ i
tak symbolizuj¹ przecie¿ dwie ryby p³yn¹ce w przeciwnych kierunkach). Na
pewno wiêc nowe oblicze Polski i Polskoœci nadal bêdzie kszta³towaæ siê
w bólach
, a jeœli wygra wariant pozytywny, to w pe³ni potwierdzi siê
stwierdzenie umieraj¹cego ojca Klimuszki, ¿e w przysz³oœci chcia³by ¿yæ
w³aœnie w Polsce, bo tu bêdzie najlepiej. Los nasz wszak¿e spoczywa w
naszym rêku. Ale czy tylko? Wiele zale¿y od prawdziwoœci przepowiedni
Nostradamusa o zainfekowaniu basenu Morza Œródziemnego (przecie¿
wywieziona tu¿ przed obaleniem muru berliñskiego, wtedy jeszcze radziecka, a
dzisiaj ju¿ husejnowska broñ chemiczna i bakteriologiczna jest wci¹¿ w „podwy¿-
szonej gotowoœci dzia³ania” wskutek s³aboœci zabezpieczeñ). Wszystko to
mog³oby prowadziæ do podniszczenia Rzymu, a przy okazji i Watykanu,
pod¿yrowuj¹c wyczekuj¹c¹ pozycjê Lichenia, o czym zreszt¹ mówiê od kilkunastu
ju¿ lat, nie zaœ Czêstochowy, która ma historyczno-lokalny charakter w
stosunku do europejskiego, mo¿liwego do zaakceptowania uniwersalizmu
Lichenia. Dodajmy, ¿e z Nostradamusem koresponduje œw. Malachiasz,
którego prawdziwoœæ przepowiedni mo¿na bêdzie zacz¹æ sprawdzaæ ju¿
niebawem, choæ oby jak najpóŸniej (to chyba boska ingerencja w postaci
ostrze¿enia najpierw w Warszawie, potem w Krakowie, a ju¿ nieco karz¹ca
nieobecnoœci¹ na krakowskich B³oniach, powstrzyma³a Jana Paw³a II przed
wylotem do Armenii, przy braku nale¿ytego zabezpieczenia zaplanowanej w
ostatniej chwili miêdzynarodowej trasy przelotu, wracaj¹c Mu jednak zdrowie
natychmiast potem, a¿ po zdolnoœæ radosnego wspominania „kremówek” w
rodzinnych Wadowicach bodaj¿e dzieñ póŸniej)!

Najlepiej by³oby wiêc, by to sam Jan Pawe³ II osobiœcie „zwatykanizowa³”

Licheñ, tym bardziej, ¿e o Jego - nawiasem mówi¹c - wielu ogromnych
zas³ugach nasi wierni wci¹¿ maj¹ mierne pojêcie. Niestety, nie w naszej, lecz
znacznie wy¿szej i z pewnoœci¹ nie dzisiaj jeszcze rozstrzyganej gestii,
pozostaje termin ewentualnej realizacji tej pozornie œmia³ej jeszcze dziœ
koncepcji, jako - wydaje mi siê - coraz bardziej alternatywnej wobec watykañsko-
hiszpañskiej koncepcji przysz³ej lokalizacji Stolicy Apostolskiej.

No có¿, internacjonalizacja polskoœci to odrêbny problem, gdy¿ pozostaje

ona nie bez wp³ywu na rozwój sytuacji w naszym kraju. Trudno bowiem
mieszkaj¹c w Polsce ignorowaæ komponenty strategiczne o znaczeniu
globalnym. To ju¿ powinien byæ nasz lokalny atawizm, wiedza zdobywana wraz
z mlekiem matki.

I jeszcze jedno - coœ, co wyjaœnia bolesne skargi, m.in. Leppera i innych

przywódców zwi¹zkowych, choæ nie tylko ich. Saturn prze³omu wieków, a raczej

background image

ostatnich dwóch lat go poprzedzaj¹cych, to energetyka jego kwadratury z
Ksiê¿ycem 966 r.,
zaœ mówi¹c po ludzku, wyraŸnie zaznaczona energetycznie
i pojawiaj¹ca siê, raz na ponad 7 lat w tym uk³adzie wyraŸna kolizja miêdzy
interesem w³adz (Saturn) i ludzi pracy (Ksiê¿yc
), wystêpuj¹ca w postaci
silnego dysonansu relacyjnego miêdzy nimi. To zatem kolejny istotny, a zarazem
nieunikniony (i tak¿e kosmiczny) komponent naszego rozwoju, niezale¿nie od
tego, czy siê to komuœ podoba czy te¿ nie.

Jednak¿e sam komponent nie mówi nam nic o sposobie i stopniu jakoœci

jego intensywnoœci. Sugeruje tylko klasê rozwi¹zañ, a reszta wyraŸnie nale¿y
ju¿ do nas. Dlatego te¿ nieustannie podkreœlam probabilistyczno-
deterministyczny, a nie wró¿ebny charakter kosmicznych wyznaczników.
Nawiasem mówi¹c zastanawiam siê notabene czy nie taka sama jest w istocie
swej ingerencja boska, daj¹ca przecie¿ cz³owiekowi, a nawet ludzkoœci, szansê
- i to kilkakrotnie - unikniêcia np. zag³ady, jednak za cenê porzucenia z³ych
wzorców. Inna wszak sprawa, czy w ogóle oryginalnie wkodowano w ni¹ takie
w³aœnie rozwi¹zanie, zak³adaj¹ce przecie¿ g³êbok¹ zmianê ludzkiej natury,
czego dotychczas nie uda³o siê osi¹gn¹æ. Lepiej wiêc nie zanurzajmy siê zbytnio
w tê problematykê.

Saturn w Byku to tak¿e problemy z rolnictwem. Trudno ich we

wspó³czesnej Polsce nie zauwa¿yæ, ale obiektywnym trudnoœciom i k³opotom
wynikaj¹cym z nadmiernego i osi¹ganego kosztem polskiego ch³opa zbli¿ania siê
do Europy wci¹¿ przecie¿ jeszcze, w du¿ej czêœci kraju, towarzyszy
postrzeganie przez ch³opa pañstwa jako wielkiego PGR-u, który i pomaga i
zarazem kompleksowo rozwi¹zuje ich problemy, niezale¿nie od jakoœci
œwiadczonej pracy. Tego aspektu nie wolno nie zauwa¿yæ, bowiem Saturn
wymaga trzeŸwej oceny i zweryfikuje wszystko na pierwszej swej do
S³oñca kwadraturze, za siedem i pó³ roku, a wiêc w roku 2005
. Datê tê ju¿
dzisiaj polecam ku rozwadze kompetentnym osobom, odpowiedzialnym za
gospodarkê roln¹: Saturn pozostanie w Byku do wiosny 2001 r. i myœlê, ¿e
wtedy skumuluje siê równie¿ wiele nierozwi¹zanych spraw ch³opskich, przy czym
problemem na nastêpne dwa lata bêdzie otwarcie nowych kana³ów komunikacji
z t¹ liczn¹ - mo¿e nawet zbyt liczn¹ w nowoczesnym (?) pañstwie - kategori¹
ludnoœci. Tymczasem tranzytuj¹cy Uran podchodzi pod urodzeniowe S³oñce
Tadeusza Koœciuszki, ale o tym zainteresowani nic raczej nie wiedz¹, a
dzia³a tu jungowska nieœwiadomoœæ zbiorowa
.

Z Neptunem jak zwykle sprawa jest najtrudniejsza. Ale rzadko te¿

dzia³a³ on tak silnie w historii Polski jak obecnie, tworz¹c w tranzycie (raz
na ponad 80 lat) kwadraturê do pozycji S³oñca 966 r., co natychmiast
wywo³uje z jednej strony problemy s³u¿by zdrowia, z drugiej zaœ
wyj¹tkowe manipulacje i ukryte dzia³ania na takich nawet odcinkach pracy
s³u¿b specjalnych, które bezwzglêdnie powinny byæ niejawne i wy³¹czone
z narodowej dyskusji, a raczej polskiego „magla”,
jako ¿e prawie nikt z
dyskutuj¹cych, zgodnie z natur¹ Neptuna, tak naprawdê nie posiada
wystarczaj¹cej informacji, by wiedzieæ na pewno, o czym mówi i jak rzeczy siê
maj¹.

Neptun trzyma „w szachu” energetykê Polski od po³owy 1997 roku, po ca³y

background image

prawie rok 1999, ale skutki ba³amutnie rozumianych w tym czasie procesów i
zdarzeñ odczuwaæ bêdziemy jeszcze przez wiele lat! My wszyscy, jako pacjenci
s³u¿by zdrowia, a nie tylko odpowiadaj¹cy najbardziej jego energiom lekarze
anestezjolodzy (co dla wielu by³o wielkim zaskoczeniem) i pielêgniarki (te¿,
choæ ju¿ mniejszym), które najszybciej pozna³y u³udn¹ moc Neptuna, nie
otrzymuj¹c tego, co wprost im obiecano.

Na koniec nieco wiêksza dawka optymizmu. Tranzytuj¹cy Pluton,

wywo³uj¹cy zwykle najg³êbsze przekszta³cenia „przeszed³” opozycj¹ przez
S³oñce Polski z pocz¹tkiem lat osiemdziesi¹tych, wywo³uj¹c, o czym nieraz
wspomina³em, historyczne zmiany
. Jego obecne tranzyty teraz i w niedalekiej
przysz³oœci niczym specjalnym ju¿ nie gro¿¹ i nie zapowiadaj¹ lokalnego „koñca
œwiata”. Przeciwnie: zbli¿aj¹c siê do trygonu na ascendent, w najbli¿szych
latach powinien Pluton powodowaæ dalsze g³êbokie, ale ju¿ mniej
gwa³towne przekszta³cenia sedna Polskoœci i samego pañstwa polskiego

(chyba, ¿e pojawi¹ siê wspomniane wczeœniej k³opoty uranowej natury,
wynikaj¹ce z kwadratur Urana z kolejnymi, listopadowymi, niepodleg³oœciowymi
poczynaniami z 1918 r.). Przebywaj¹c tranzytem w V sektorze kosmogramu
Polski (w naturalnym uk³adzie odpowiadaj¹cym fazie Lwa), gwarantuje Pluton w
najbli¿szych latach zajmowanie siê szeroko rozumianymi problemami dzieci,
potomstwa, itp. Wyjaœnia te¿ wzrastaj¹cy „amok” na punkcie narodowego
hazardu w telekonkursach, gwarantuj¹cych wysok¹ wygran¹ i nieco przy tym
s³awy (zazdroœæ s¹siadów i rodziny te¿ nie jest tu do pogardzenia). Mówi¹c
bardziej serio, zbli¿aj¹cy siê w najbli¿szych latach harmonijny trygon Plutona z
ascendentem kosmogramu Polski pozwala nam nie tylko przetrwaæ, ale byæ
mo¿e, jak to widzia³ przed œmierci¹ ojciec Klimuszko, wznieœæ siê wy¿ej, jeœli
tylko sami nie zaprzepaœcimy w³asnych szans, co powtarzam do znudzenia
nawet w tak optymistycznym fragmencie naszych rozwa¿añ.

Czy ci¹gle musz¹ dŸwiêczeæ nam w uszach s³owa pawiem narodów jesteœ i

papug¹, wielkim jesteœmy narodem, lecz spo³eczeñstwem ¿adnym i inne
podobne okreœlenia? Pamiêtajmy, ¿e progresywne S³oñce 966 r. „wychodzi”
w³aœnie z fazy Wodnika (jest w jego ostatniej dwadzie) Kozioro¿ca, a potem na
30 lat przechodzi do fazy Ryb. Mamy wybór: „Dziewczynka z zapa³kami”, „Ham-
let” i „Jean Valjean”.

Jeœli kiedykolwiek Polska naszych marzeñ mog³aby byæ w naszym

zasiêgu, to dzisiaj, a nie kiedy indziej. Mo¿emy demonstrowaæ, protestowaæ,
obmawiaæ, zazdroœciæ i pieniæ siê, czyli byæ Polakami, ale mo¿emy przy tym
byæ kimœ wiêcej, bo nie jesteœmy skazani wci¹¿ na tê sam¹, kosmiczno-
historyczn¹ karmê. Skoro Kosmos nieustannie siê zmienia, oferuj¹c nowe
mo¿liwoœci, to czy my, mimo zakodowanego gdzieœ konserwatyzmu i niechêci
do zmian (nie myliæ z tumultem rodz¹cym niespodziewane, a czasem przez
nikogo niechciane rezultaty), potrafimy pchn¹æ nasz¹ narodow¹ historiê na nowe
tory? Nie umiem na to pytanie odpowiedzieæ, gdy¿ zmiany te zale¿¹ od nas
wszystkich i o tej dobrze znanej prawdzie, jako pokorny s³uga Kosmosu, raz
jeszcze donoszê.

I tyle! Dla jednych to zbyt ma³o, dla innych zaœ czasem taka porcja, ¿e

rozumem obj¹æ trudno. W swoich drukowanych od wielu miesiêcy esejach, po

background image

raz pierwszy w naszej historiozofii - powa¿nie traktuj¹c Czytelnika - usi³owa³em
wy³o¿yæ sprawy skomplikowane w sposób w miarê przystêpny. Wielkie wiêc
podziêkowania Wam za czytelnicz¹ cierpliwoœæ, a redakcji z jej szefem na czele
za mo¿liwoœæ wydrukowania publikacji, po raz pierwszy ukazuj¹cej, wprawdzie
bardzo z³o¿on¹, ale za to nader prawdziw¹ kosmiczn¹ naturê Polski i Polskoœci.

Œwiat nasz dzisiaj jest nadal nieznany, ale Nieznany Œwiat coraz bardziej

znany. Raz jeszcze wiêc dziêkujê, ¿e to w³aœnie na jego ³amach mog³em wraz
z Pañstwem zg³êbiaæ to, co - mniej lub bardziej zgodnie - okreœla siê od
wieków mianem Polskoœci.

Niepowtarzalna Rzeczpospolita

3/2000

Jedna z ³aciñskich sentencji powiada: Rem actam agere, co sprowadza siê

do tego, by rzecz ukoñczon¹ wci¹¿ rozpoczynaæ na nowo. Takie postawienie
sprawy le¿y bowiem u pod³o¿a wszelkiej cyklicznoœci procesów i zjawisk. Jedni
wiêc spodziewaj¹ siê dalszej kontynuacji polskiego cyklu i usilnie o to prosz¹, inni
zaœ przypominaj¹, ¿e historia ko³em siê toczy (czy¿ to zreszt¹ nie to samo, tylko
inaczej powiedziane?).

Wszystko, co najwa¿niejsze w tym temacie - by u¿yæ tu ulubionego

powiedzenia naszego by³ego prezydenta - ju¿ zaakcentowa³em i jeœli
wyci¹gn¹æ z tego prawid³owe wnioski nic, co siê przydarzy nas nie zadziwi,
bowiem nic tak naprawdê nowego wydarzyæ siê nie mo¿e. Wiêkszoœæ
czytelników jednak nostalgicznie przyznaje, ¿e gdy niekonwencjonalnie patrzymy
na rzeczywistoœæ, ³atwo nara¿amy siê na bardziej lub mniej uzasadnione
narzekania, trudniej na pochwa³y.

Tym bardziej - mówi¹ - ¿e jeszcze siê przecie¿ taki nie urodzi³, co by

wszystkim dogodzi³. Ta ostatnia z kolei paremia, o d³ugim rodowodzie,
przynajmniej w odniesieniu do naszego kraju i jego mieszkañców by³a, jest i
bêdzie zawsze aktualna.

Nie nale¿y wiêc dziwiæ siê, ¿e cykl esejów o Polsce i jej kosmicznej karmie

jest ró¿nie odbierany. Z tym siê liczy³em i nadal godzê, bo nawet jeœli akurat
Czytelników „NŒ” nie kszta³tuj¹ kretyñskie i demontuj¹ce nasz naród programy,
konkursy i rozrywka (?!) w TV, podsuwane „na okr¹g³o” odbiorcom i ogl¹dane
przez wiêkszoœæ Polaków, to myœl¹ca mniejszoœæ i tak ma znacznie
ograniczone mo¿liwoœci dostêpu do mniej konwencjonalnej wiedzy. Jeœli nic
siê w tej sferze nie zrobi (chocia¿by w sensie przeobra¿enia - nie cenzury -
profilu telewizyjnej konsumpcji), to ju¿ nied³ugo straci ona racjê bytu, nie mówi¹c
o szansie wspó³kszta³towania kulturowego oblicza kraju. To zaœ urzeczywistni
bieg historii zaprezentowany przed wielu dziesiêcioleciami w ksi¹¿kach Wellsa
Wehiku³ czasu i Lema Kongres futurologiczny, o czym „tr¹biê” na swoich
zajêciach od z gór¹ dwudziestu lat.

Wszelako nie trzeba byæ Nostradamusem i pisaæ symbolicznym rebusem

¿ywcem z kosmosu czerpanym, co ów czyni³ w swych „Centuriach”, donosz¹c o
losach œwiata, by pewna grupa Czytelników odczytywa³a z moich tekstów to, co
chcia³a, zaraz potem wyg³aszaj¹c krañcowe oceny i s¹dy.

Te zaœ, zwykle ze sob¹ sprzeczne, a i niespójne wewnêtrznie, najczêœciej

dociera³y do mnie w pierwszej kolejnoœci, odbieraj¹c niekiedy chêæ dalszego

background image

zg³êbiania problemu i rodzi³y gorzkie, jak u Norwida, refleksje (z takimi te¿ chyba
g³osami najprêdzej zapoznawa³a siê redakcja).

Dobrze jednak, i¿ wiêkszoœci sta³ych Czytelników „Nieznanego Œwiata”

wystarczy³o i cierpliwoœci i wiedzy, by spokojnie przemyœleæ ca³oœæ
materia³u sk³adaj¹cego siê na cykl o kosmicznych uwarunkowaniach polskich
losów. Dlatego te¿ najlepszym sprawdzianem sensu tego, co pisa³em, bywa³y
dyskusje, wyjaœnienia i uzupe³nienia dokonywane na moich kursach,
seminariach i szko³ach, na które wci¹¿ ciep³o zapraszam. Obok bowiem moich
corocznych spotkañ z Czytelnikami (mam nadziejê, ¿e redakcja „NŒ” podtrzyma
ten zwyczaj), one to w³aœnie stanowi¹ najlepsze forum do dalszej, pog³êbionej
wymiany pogl¹dów na te tematy.

Przecie¿ my, Polacy, zawsze byliœmy w gor¹cej wodzie k¹pani, nie tylko

podczas zajazdu na Soplicowo (hajda na Soplicê), zgrabnie ukazuj¹cego nasze
niezbywalne cechy kosmicznej polskoœci. Czêsto mówi siê o polskim Piekle i,
rozgl¹daj¹c siê wokó³, wszyscy wiemy jak ono wygl¹da, ja zaœ zastanawiam siê
czasami, jakby wygl¹da³ polski Kosmos.

I oto nagle, uparcie szturmuje m¹ pamiêæ i zaczyna panoszyæ siê w niej

zapomniany ju¿ tekst sprzed kilkunastu, a raczej kilkudziesiêciu lat, gdym siê
jeszcze kosmoekologi¹ kultury i narodowymi archetypami Zodiaku nie para³,
satyrycznego wiersza Mariana Za³uckiego. Wiem, ¿e nie jesteœmy
miesiêcznikiem poetyckim, ale z pocz¹tkiem drugiej setki (!) mych esejów, z
niema³ym trudem i bólem przez wiele nocy pisanych i potem wielokrotnie
udoskonalanych, spójrzmy, dla odmiany, choæ raz nieco z humorem, na nasze
narodowe przypad³oœci, powtarzaj¹c w œlad za Za³uckim:

Œwiat mi siê ca³kiem nie podoba, w kosmosie gospodarka do kitu
gwiazdy siê pal¹ przez okr¹g³¹ dobê, nawet w godzinie szczytu.
Na Marsa namawiaj¹ poleæ, lecz któ¿ by g³owê pcha³ pod nó¿.
Na Mlecznej Drodze pewnie go³oledŸ, bo znów nie posypa³ Anio³ Stró¿.
Burzliwe pi¹tki, mokre sierpnie, s³owem gdzie spojrzê, pe³no wad,
lecz na myœl jedn¹ skóra a¿ cierpnie,
co by to by³o, co by to by³o, gdyby tak Polak stworzy³ œwiat.
Gdyby tak Polak trafem jakimœ, nasz rodak z w¹sem w kszta³cie wiechcia,
lub gdyby sam Bóg by³ Polakiem, nie, tego nawet Bóg by nie chcia³.
Po prostu przed miliardem lat, gdyby bieg rzeczy zmianie uleg³
i gdyby Polak stworzy³ œwiat, o rany Julek.
Kul¹ nie by³aby ta Ziemia, nie kul¹ by³by Ksiê¿yc blady,
Szeœcianem? Nie wiem. Jedno wiem, bez kantów nie da³oby rady.
Spitsbergen by³by gdzie Kalkuta. Alpy na g³owie sta³yby,
W³ochy by pewnie mia³y kszta³t buta, ale o numer za ma³y.
Tylko, gdzie Polska, p³ynê³aby wartko szeroka Wis³a z czerwon¹ kartk¹.
Nad ni¹ cytryny szumia³yby z cicha, na ka¿dej ga³¹zce zagrycha.
A gdyby ju¿ by³a gotowa ta rzeka, Polak by chyba d³u¿ej nie zwleka³
i chyba, wreszcie, cieszcie siê, cieszcie, wzi¹³ do stworzenia cz³owieka.
Nie powiem, jak byœmy wygl¹dali, zbyt du¿o doros³ych na sali.
To nawet g³upstwo ju¿, ¿e Adam pomiesza³by siê z Ew¹,
bo i tak, zapewniam, co wa¿niejsze posz³oby na lewo.

background image

Tyle, ¿e w bezho³owiu cia³, przypadek zrz¹dzi³by ³askawie,
¿e przez pomy³kê mo¿e bym mia³ plecy nie tu, lecz w Warszawie.
Moje zaœ plecy (i reszta) rezyduj¹ skromnie w pod³ódzkich lasach, gdzie

nie³atwo mnie odnaleŸæ. Mo¿e dziêki temu uda³o mi siê, za dotychczas
prezentowane eseje, unikn¹æ losu Nostradamusa, który mimo kodowania swych
tekstów, wci¹¿ by³ nara¿any na niewybredne szykany œrodowiska, dla jakiego
zreszt¹ tak wiele uczyni³. Dodam, ¿e dot¹d, na szczêœcie, w rejonie, gdzie
mieszkam, nie wiedz¹ czym siê zajmujê, choæ niektóre listowne (straszne,
zapewniam, i nie maj¹ce te¿ nic wspólnego z g³oszonym mi³osierdziem)
groŸby kierowane pod moim adresem nie s¹ szczególnie odkrywcze,
obiecuj¹c kary zaczerpniête z pewnej znanej, choæ dawno ju¿ upad³ej
instytucji œredniowiecznej Europy
.

Podczas wiêc, gdy jedni ods¹dzaj¹ mnie od czci lub odczytuj¹ z tego, co piszê,

losy Polski w najczarniejszych barwach (choæ nie taka by³a moja intencja i nie
taka treœæ publikacji), inni dziêkuj¹ za to przede wszystkim, ¿e wymuszam inne
spojrzenie na Polskê i jej mieszkañców. Jeszcze inni w tym, co przedstawiam,
widz¹ manifest pe³nej wiary w niebiañsk¹ przysz³oœæ naszego narodu gotowan¹
nam, a jak¿e, tak¿e z woli Niebios (koniecznie), pomimo naszych usilnych
starañ, by wszystko zniweczyæ.

Przypomina mi siê wiêc w licznych listach (na szczêœcie kierowanych ju¿

bezpoœrednio do mnie i nie obci¹¿aj¹cych redakcji), ¿e ojciec Klimuszko
powiada³ przed œmierci¹, i¿ w przysz³oœci tylko w Polsce chcia³by ¿yæ. S¹ i
tacy, którzy narzekaj¹ na trudnoœci w zrozumieniu bardziej fachowego
s³ownictwa, jakim siê pos³ugujê. Z drugiej zaœ strony jest wiele te¿ k¹œliwych
uwag, ¿e wci¹¿ traktujê Czytelników jak dzieci. Ci ostatni korespondenci pytaj¹,
kiedy wreszcie zacznê pisaæ jêzykiem hermetycznym, do czego zosta³em
powo³any, skoro - tak uwa¿aj¹ - nasze pismo jest jednym z bardzo nielicznych w
Polsce, nadaj¹cych siê do tego celu, gdy¿ dopiero wtedy, ich zdaniem, tekst staje
siê klarowny i jasny (zgadzam siê). Jeœli ktoœ jest - argumentuj¹ dalej -
entuzjast¹ chemii, to do tekstów o niej traktuj¹cych przystêpuje z jak¹œ przecie¿,
przynajmniej podstawow¹ znajomoœci¹ tablicy Mendelejewa. Bez niej ani rusz
(te¿ prawda) i chemicy, pisz¹cy swe teksty nie uginaj¹ siê pod presj¹ profanów,
gdy¿ chemia zatraca wtedy swe indywidualne cechy, wyró¿niaj¹ce j¹ wœród
innych systemów wiedzy. Dlaczego wiêc w hermetyce ma byæ inaczej, skoro do
jej zg³êbiania zawsze trzeba by³o najpierw dojrzeæ, a potem jeszcze sporo siê
natrudziæ; bardziej ni¿ przy jakiejkolwiek dyscyplinie konwencjonalnej wiedzy.

Porzuæmy jednak te rozwa¿ania i po raz ostatni (na wiêksz¹ kosmiczn¹

chwilê) podsumujmy to, co mówi³em o Polsce, bez której œwiat - przyznajmy -
by³by znacznie ubo¿szy i nudniejszy, bo do dziœ nie wiedzianoby pewnie, jak
jest naprawdê ze S³oñcem i Ziemi¹ (Kopernik), ani te¿ nie rozumiano œwiata
radioaktywnych pierwiastków (M. C. Sk³odowska), nie wspominaj¹c ju¿ o
spoganieniu Wiednia i Europy (Jan III Sobieski), bolszewizacji Europy („cud” nad
Wis³¹ w 1920 r.) i dreptaniu w miejscu (czyli cofaniu siê) ca³ej Europy
Wschodniej, bez gdañskiego zrywu 1980 r.

Widzicie Pañstwo, jak ju¿ blisko st¹d do typowo polskiej megalomanii?
A mo¿e to jednak historyczne fakty? OK.! Krzyknijmy wiêc zgodnie: „Niech

background image

nam ¿yje i rozkwita, niepowtarzalna Rzeczpospolita.” Oj, niepowtarzalna!

Pocz¹tek zmian i nowe wyzwania

4/2000

Polska to nieustanne zmaganie siê glorii i chwa³y (ascendent Lwa) z

tradycyjnym uporem Byka (S³oñce z historycznymi postaciami i datami), to
œwietlane wizje Strzelca i sny o potêdze oraz chrzeœcijañskie przedmurze
Europy, migracje i religijna aktywnoϾ, skorpioniaste mroki nie tylko naszej
historii, ale i osobistego wnêtrza ka¿dego z Polaków zawsze otwartego na
malkontentyzm - oraz zgryŸliwe utyskiwanie. Nieprzypadkowo pokazujemy
nieustannie œwiatu pomniki naszego narodowego umêczenia (martyrologii), a
cmentarze i zaduszkowe œwiat³a rozœwietlaj¹ ³un¹ niebo nad Polsk¹ w
pierwszolistopadowy wieczór, jak nigdzie w Europie. To kwadratura S³oñca z
Ascendentem i Ksiê¿ycem w Wodniku, a wiêc bunt przeciw ka¿dej w³adzy i
poczucie niczym nieskrêpowanej wolnoœci ka¿dego Polaka, „liberum veto”.
Wreszcie has³o Za wolnoœæ nasz¹ i wasz¹, to „napoleoniki” naszej historii i
ten¿e Napoleon - zbrodniarz Europy (to nie moja opinia, lecz powszechnie
ugruntowana poza Polsk¹), obecny w naszym hymnie narodowym zamiast
rodzimych królów (m³odzie¿ pomyœli, ¿e ci ostatni byli, byæ mo¿e, tylko
wirtualni). To tak¿e koniunkcja Urana z Neptunem (gdzie dwóch Polaków, tam
trzy zdania, a religijnoœæ i œwieckoœæ ci¹gle znajduj¹ siê w spo³ecznej i
równoleg³ej ofensywie. Polska to Pluton wreszcie na ascendencie, „gwarantu-
j¹cy” bardzo burzliwe dzieje naszej piastowskiej gromadki.

Listê tê mo¿na by rozwijaæ w nieskoñczonoœæ. Bo to przecie¿ tak¿e nasze

fascynacje œwiatem (S³oñce w IX sektorze: co zagraniczne, zawsze lepsze,
³¹cznie z jêzykiem francuskim elit krajowych przez spor¹ po³aæ historii), wreszcie
i polski papie¿, który usi³uje ³¹czyæ religie, kto wie, czy nie ³ami¹c w ten sposób
nadan¹ nam (narzucon¹, nakazan¹?) bardzo dawno temu kulturowo (jêzyk/pismo)
- religijn¹ odrêbnoœæ (przecie¿ jaskiniowcy, na mi³y Bóg, nie wymyœlili
dziesi¹tków tysiêcy symbolicznych i spójnych ze sob¹ znaków, w dodatku
odrêbnych dla Chin, Japonii, pañstw arabskich, wreszcie cyrylicy, alfabetu
³aciñskiego i wielu innych, które z trudem opanowuj¹ dzisiaj w ca³oœci nawet
têgie, uniwersyteckie umys³y, powi¹zane urodzeniowo z tymi obszarami kultury).

Logika mówi jedno, a niepokój wywo³any tym, ¿e nie znamy nawet „kontrol-

nego pakietu” prawdy jest irytuj¹cy. Ale, jeœli istniej¹ cywilne osoby w USA (nie
prezydent, bo on jest marionetk¹, choæ niewielu to pojmuje) lub gdzie indziej,
które wiedz¹ coœ wiêcej o planach „onych z kosmosu” wzglêdem nas, to równie
dobrze papie¿ mo¿e coœ wiedzieæ wiêcej o in¿ynierii genetycznej i mutacjach,
czego jednak nie mo¿e ujawniæ. Skoro nie ujawnia siê III przepowiedni
Fatimskiej mimo obligacji w tym zakresie i mimo, ¿e znaj¹ j¹ oficjalnie o tym
powiadomieni przywódcy mocarstw, a tak¿e tak ma³o wiemy o jej powi¹zaniach
ze stosownymi do okolicznoœci dzia³aniami papie¿a na terenach by³ego ZSRR,
sprawa mo¿e byæ powa¿niejsza. Nieprzypadkowo zamach, z którego ocala³,
mia³ miejsce w dniu-rocznicy objawieñ fatimskich, nieprzypadkowa te¿ by³a
zwalaj¹ca go z nóg krakowska gor¹czka, gdy (mimo warszawskiego ostrze¿enia
w postaci plastra na skroni) Jan Pawe³ II chcia³ nagle lecieæ do Armenii (rezy-
gnuj¹c z nieplanowanego nawet jeszcze wtedy pobytu w Czêstochowie). By³ to

background image

zamys³ nierozwa¿ny, gdy¿ zagwarantowanie bezpieczeñstwa kana³u
powietrznego w ostatniej chwili okaza³oby siê niemo¿liwe. Zwróæcie te¿ proszê
uwagê, ¿e po zaniechaniu planu tej wizyty gor¹czka ust¹pi³a, a niewiele godzin
potem by³y ju¿ ¿arty o kremówkach, z czkawk¹ jednak po nie odbytym
najwiêkszym i w pewien sposób sumuj¹cym ¿ycie polskiego papie¿a spotkaniu
na krakowskich B³oniach. Armeñczyk, jak wiadomo, zmar³ kilka dni póŸniej, ale
gdyby w zamieszaniu (lub wykorzystuj¹c je) zestrzelono papieski samolot,
uruchomi³aby siê automatycznie przepowiednia Malachiasza o dwóch jeszcze
papie¿ach (jeœli oczywiœcie ma onajakikolwiek sens), ta zaœ - niezale¿nie od
tego, czy rozumiemy to czy nie - musi byæ skoordynowana z tym, co mówi³
równie¿ Nostradamus (kataklizm w rejonie morza Œródziemnego, o którym
wspomina³em, zwracaj¹c uwagê, ¿e przyczyniæ siê mog¹ do niego m.in. zapasy
broni biologicznej i bakteriologicznej, z³o¿one na terenie Iraku lub wulkan Etna,
albo jeszcze inna dzia³alnoœæ sejsmiczna, jako i ludzka). To wyjaœnia
okolicznoœci, w których Malachiasz móg³by mieæ cieñ racji (tym bardziej, ¿e
miejsca na groby dla dalszych papie¿y, ponad kontyngent, brak³o i
przygotowano je dopiero nie tak dawno). Obie zaœ sygnalizowane tu
przepowiednie zejœæ siê musz¹ z predykcjami E. Cayce'ego, który przed
kilkudziesiêcioma laty przewidywa³ mniej wiêcej na obecny okres
nieodwracalne zmiany klimatyczne
. To, ¿e mia³ on racjê mówi¹c o
przebiegunowywaniu siê Ziemi, ka¿dy dziœ widzi. Rzecz tylko w tym, od którego
momentu przestaliœmy kontrolowaæ ca³y proces (proces, nie klimat, bo tego
ostatniego nigdy nie kontrolowaliœmy!). I tu, naturalnie, opinie mog¹ siê ró¿niæ,
ale jeœli rz¹dy k³ami¹ w znacznie mniejszych sprawach, nie widzê mo¿liwoœci
dotarcia do jakiejkolwiek obiektywnej informacji.

A Polska? zapytacie.
Otó¿ nie zajmowa³bym siê tym wszystkim, gdyby nie fakt, ¿e niepokoje

Nostradamusa, Malachiasza i Cayce'go musz¹ byæ zsynchronizowane, by
zachwiaæ strukturami w Europie (nie tylko) i w zwi¹zku z tym na Pó³wyspie
Apeniñskim tak¿e. Dopiero w takim kontekœcie mo¿emy ujrzeæ prawdziwe
(oby) oblicze tego co, byæ mo¿e, mog³oby dziaæ siê w Polsce (przysz³oœæ
podczas Big Bangu nie zosta³a jednoznacznie zdeterminowana, przynajmniej nie
jeœli idzie o Cz³owieka, zdumiewa jednak niepoprawienie jego ewidentnie
wadliwej konstrukcji, owocuj¹cej w drugim pokoleniu bratobójstwem).

Spójrzcie, proszê, na problem wyrzucenia prarodziców z Raju (zostawmy ju¿

ten miecz ognisty, czy¿by laserowy) oraz wê¿a owiniêtego wokó³ tego drzewa,
symbolizuj¹cego nie tyle strukturê DNA (to tak¿e), ale przede wszystkim
przekazuj¹cego znacznie istotniejsz¹ wtedy informacjê o strukturze kosmosu, na
której ta pierwsza - jak ju¿ dziœ dobrze wiemy - siê wzoruje. Spójrzmy tak¿e na
to z punktu widzenia Trumana (film Truman Show), który chce opuœciæ swój
„Raj” i nie wie, co poza nim siê znajduje, a Re¿yser-Jahve stara siê mu to
uniemo¿liwiæ, bo wtedy zawali siê jego w³asny œwiat (czy œwiat Trumana
tak¿e, o tym nic zgo³a nie wiemy). Wiemy tylko tyle, ¿e prarodzice przetrwali na
zewn¹trz z woli/wbrew niej (?), nie zmieniaj¹c siê zbytnio przez kolejne tysi¹clecia.

A Polska, zapytacie ju¿ naprawdê poirytowani, bo przecie¿ nie ka¿dy (by³o o

tym na wstêpie) odbiera wszystko na tych samych falach. Po co wiêc akurat

background image

teraz ta tematyka? Jak to po co? A co kszta³tuje rzeczywistoœæ i prawo, na
dodatek tak¿e naszego kraju? Je¿eli narodowy kosmogram ma jakikolwiek sens
- a ma - to nasze (niew¹tpliwe) ofiary przedmurza chrzeœcijañstwa powinny
mieæ jakiœ g³êbszy sens, uznawany przez naród. Inaczej mamy chaos. St¹d
pytanie o mo¿liwe scenariusze post malachiaszowsko-cayce'sowsko-
nostradamusowskiej przysz³oœci. Zimna logika i ekonomiczny punkt widzenia,
„podlany” ponad tysi¹cletni¹ wiar¹ nakazuje wierzyæ (wierzyæ czy wiedzieæ - oto
i dylemat?), ¿e koniec epoki Ryb, po tak niespodziewanej, polskiej „inwestycji” w
papiestwo, nie musi byæ dalej „ja³owy”.

Lecz tu pojawia siê (nieco pozorna) dziel¹ca Polaków „koœæ niezgody”.

Przecie¿ w obliczu ewentualnego kataklizmu po³udniowej Europy pewne
struktury nale¿y przenieœæ w bezpieczne i stosowne do tego miejsce. Kryterium
pierwsze spe³niaj¹ dwa miejsca, oba zaœ - tylko jedno - Licheñ. W przeciwnym
razie - zgadzam siê z wieloma ludŸmi - nie ma usprawiedliwienia dla tej
inwestycji, przynajmniej „tu i teraz”. Dlatego nie s¹dzê, by odwiedzenie jej, tak
intensywne w czasie ostatniej pielgrzymki, by³o bezcelowe. Na tym szczeblu, ju¿
nic nie jest bezcelowe i wp³ywa na losy pañstwa polskiego, jak ka¿dego innego,
z Watykanem w³¹cznie. To nie ja wymyœli³em powolne wyrastanie m³odych
jeszcze pêdów, zwiastuj¹cych zupe³nie now¹ epokê. Kto tego nie widzi, nie
s³ysza³ o genetyce, telefonii komórkowej i o wielu innych zjawiskach, ju¿ dziœ
bezpoœrednio kszta³tuj¹cych nasze bytowanie, ten zaiste nie wie, na jakim
œwiecie ¿yje. A to dopiero pocz¹tek zmian ogarniaj¹cych ludzkoœæ, których
bezkarnie cofn¹æ siê nie da. Mo¿emy wprawdzie cofn¹æ zegary (nie czas), ale i
wtedy oszukujemy samych siebie (no, ale jest to przecie¿ sta³y element fazy
Ryb).

Polska, ze swym wyj¹tkowym nagromadzeniem przebogatej energetyki, z

olbrzymimi wiêc w tych latach szansami stwarzanymi przez tranzytuj¹ce planety
(Jowisz z Saturnem w pobli¿u S³oñca Polskoœci z 966 r., Pluton podchodz¹cy
powoli, w ci¹gu kilku lat, pod trygon do ascendentu tego kosmogramu),
konfrontowanymi z mo¿liwoœci¹ bardzo g³êbokich i nag³ych zmian (Uran w
opozycji do ascendentu z 966 i kwadrat do S³oñca niepodleg³oœci z 1918 r.)
oraz zagro¿onymi jednak iluzj¹ „tañca Chocho³a” (Neptun w kwadracie do
S³oñca) nie mo¿e pozostaæ w marazmie, ani siê oszukiwaæ. Wiêcej mówiæ nie
trzeba, zw³aszcza, ¿e naród nieprzypadkowo otrzyma³ w darze i t³umnie
konsumowa³ ostatni¹ ekranizacjê najbardziej ulubionych i cenionych epopei:
Ogniem i mieczem oraz Pana Tadeusza. Nasze narodowe Kasandry filmowe,
Andrzej Wajda i Jerzy Hofman, jak na Ryby zodiakalne przysta³o, czêsto
przenosi³y na ekran œwiat literackich Ryb (np. Iwaszkiewicza), przy pomocy
aktorów reprezentuj¹cych tê fazê (Daniel Olbrychski), nie od dziœ wiêc zwi¹zali
siê z jungowsk¹ nieœwiadomoœci¹ zbiorow¹. Oba dzie³a ukaza³y siê na czas, a
obaj re¿yserzy zap³acili za to zdrowiem, penetruj¹c - ka¿dy inaczej - miêœnie,
sumienie i dusze narodu. A jeœli to komuœ nie odpowiada, zawsze mo¿e
jeszcze potraktowaæ te filmy jako uosobienie naszej aktywnoœci
ascendentowego Lwa kosmogramu Polski z 966 r. (Ogniem i mieczem), oraz
obraz sarmacji, wzbogacony piêknymi pejza¿ami przyrody (Pan Tadeusz) i
S³oñce w Byku w tym samym kosmogramie.

background image

Racjê wiêc maj¹ Czytelnicy, którzy twierdz¹, ¿e tematu narodowego,

holistycznego w swej naturze, a wiêc obejmuj¹cego ca³oœæ problemu, nigdy
wyczerpaæ ani zakoñczyæ siê nie da. Zarazem s³usznoœæ maj¹ ci, którzy
kieruj¹ obecnie swój wzrok ku nowym wyzwaniom. Ja pozostajê w tym, co czyniê
w zgodzie z kosmosem i w³asnym sumieniem.

Rodacy o sobie

7/2000

Tylko teraz - dopóki wszystko tkwi w Pañstwa pamiêci - mam szansê na

globaln¹ weryfikacjê tego wszystkiego, co odnosi siê do archetypów
narodowoœciowych, szczególnie polskich. Drugiej takiej okazji mogê nie mieæ
przez nastêpne sto, a mo¿e i tysi¹c lat.

Chodzi mi o wybrany przez setki tysiêcy rodaków, wymarzony przez nich i

dlatego maj¹cy autentycznie walory archetypu, ca³odzienny program TVP który
wyemitowano 2 stycznia 2000 r. Uwiarygodnia³ on - podobnie jak wczeœniej na
tych lamach przedstawiany panteon Polaków XX w. - kosmiczn¹ Polskoœæ, a
tym samym uwierzytelnia³ moj¹ kosmoekologiê kultury. Potem o Polsce d³ugo ju¿
mogê milczeæ, gdy¿ ziarno zosta³o zasiane.

Tu ma³a uwaga. Szczególnie istotny w wielu szczegó³ach, a i w ca³oœci,

tekst z numeru lutowego (2/2000), zosta³ w subtelny, acz wyraŸny sposób nieco
oprotestowany przez redakcjê, w zakresie Lichenia g³ównie, czego poj¹æ nijak
nie mogê. Wszystko bowiem co napisa³em, ogranicza³o siê do potwierdzanego
w pe³ni przez fakty niespodziewanego podwy¿szenia statusu tej maleñkiej
wioseczki, jedynej w Polsce, a zapewne i w Europie, posiadaj¹cej w swych
granicach nie tylko zaskakuj¹co ogomniast¹ bazylikê, ale i czterogwiazdkowy
hotel (!). Jedynym racjonalnym uzasadnieniem dla tego rodzaju - przyznajmy -
ponadprzeciêtnego przedsiêwziêcia by³oby jego bardzo specyficzne
wykorzystanie, ale to przecie¿ zaledwie hipotetyczna alternatywa. Wprawdzie
zdecydowana wiêkszoœæ mych ocen dotychczas sprawdza³a siê, jak choæby
ostatnio, w odniesieniu do zwiêkszaj¹cej siê ekspansji kapita³u niemieckiego w
Polsce (rych³y casus Banku Gdañskiego), krótko przecie¿ po przeniesieniu
stolicy Niemiec do Berlina, a wiêc do Prus, gdy skorpioniasty Pluton znalaz³ siê
w Strzelcu. W poprzednich swych pobytach w Strzelcu (raz na 250 lat), oznacza³
on odpowiednio powstanie Prus i, w cyklu nastêpnym, dokonanie przez nie
rozbioru Polski. Ja zaœ od dawna na zajêciach rwa³em w³osy - no, ich resztki -
obawiaj¹c siê tego, co w sposób ewidentny coraz silniej siê manifestuje,
zw³aszcza ¿e Gdañsk zawsze by³ papierkiem lakmusowym stopnia z³o¿onoœci
stosunków polsko-niemieckich.

Dla zaistnienia mo¿liwoœci zaledwie awansu Lichenia potrzeba

równoleg³ego mniej wiêcej w czasie spe³nienia siê przepowiedni. Chodzi o E.
Cayce'go, odnoœnie zmian klimatu (czego wstêpne manifestacje ju¿
odczuwamy), Malachiasza mówi¹cej o dwóch jeszcze tylko papie¿ach (z tym
trzeba nieco poczekaæ, zatem nie nadszed³ jeszcze w³aœciwy czas) i
Nostradamusa, wedle którego basen Morza Œródziemnego, a wiêc i Rzym (Wa-
tykan), móg³by byæ, z ró¿nych zreszt¹ przyczyn - ekologicznych, klimatycznych
czy postmilitarnych (o czym pisa³em wczeœniej) - tak¿e powa¿nie zagro¿ony.
Oczywiœcie wszyscy trzej prorocy mog¹ siê myliæ, b³êdne wnioski mogê

background image

wyci¹gaæ i ja, a redakcja mo¿e mieæ racjê, z czego bym siê nawet ucieszy³, bo
Polska przez wieki doœæ ju¿ zazna³a nadzwyczajnych wydarzeñ, które
zazwyczaj komplikowa³y nasz¹ historiê. Tylko jak mi (redakcja, nie Nostradamus)
wynagrodzi straty moralne, gdy oka¿e siê, ¿e mia³em racjê? (Odpowiadamy
pytaniem na pytanie: czy wszelki obieg pogl¹dów, nawet gdy zaznaczaj¹ siê w
nim ró¿nice zdañ, jak w tym przypadku, mo¿na uto¿samiaæ z jakimikolwiek
stratami moralnymi? - przyp. redaktora naczelnego NŒ).

I jeszcze jedno. Akcentowanie w nocie redakcji swej dezaprobaty wobec

organizacyjnego ba³aganu przy wprowadzaniu reform w kraju, wymuszanych
zreszt¹ cyklami planet (o czym te¿ by³o) jest jak najs³uszniejsze, ale i ja o tym
przecie¿ ca³y czas pisa³em, co ³atwo wychwyciæ, znaj¹c chocia¿by elementarne
relacje astrologiczne. Jeden z fragmentów mego tekstu omawia³ kwadraturê
tranzytuj¹cego Neptuna do S³oñca kosmogramu Polski z 966 r., która - poza
specyficznym i doprawdy kosmicznym ba³aganem w s³u¿bie zdrowia (oraz w
s³u¿bach specjalnych, ³¹cznie z lustracj¹) plus strajkami anestezjologów i
pielêgniarek
(stanowi¹cych w swej masie archetypow¹ esencjê XII-go, a wiêc
neptunowego sektora ka¿dego kosmogramu) oznacza te¿ generaln¹
dezorganizacjê i degrengoladê wszelkich pañstwowych struktur. Wszak S³oñce
to archetyp w³adzy, a S³oñce Polski 966 znajduje siê wysoko, tu¿ przy
Saturnowym (struktura) MC. To podstawowy alfabet astrologii i dobrze zna go
wiêkszoœæ sta³ych Czytelników NŒ, którzy kiedykolwiek, choæ trochê, zetknêli
siê z profesjonaln¹ astrologi¹ i kosmobiologi¹. Ja zaœ, ka¿demu kto zechce, od
kilkudziesiêciu ju¿ lat pomagam go opanowaæ.

Notka redakcji uruchomi³a nutkê polemiki, pierwsz¹ od bardzo wielu lat z

mojej strony, bo na poprzedni¹ notkê, sprzed lat, nie zareagowa³em, s¹dz¹c
wtedy, i¿ merytoryczne wyjaœnienia mog¹ wci¹¿ jeszcze byæ niezrozumia³e dla
laika. Dziœ siê to nieco zmieni³o, tych ostatnich jakby mniej, a ówczesna uwaga
redakcji dotyczy³a Mandali Hipnozy, arcywa¿nego tekstu, pozwalaj¹cego
zrozumieæ podstawy dynamicznego Zodiaku, o którym wtedy nikt jeszcze w
œwiecie nie mówi³.

To ju¿ nieodwo³alnie koniec dygresji, a na swe usprawiedliwienie mam tylko

to, ¿e przez ca³y czas mówiliœmy o najbardziej ¿ywotnych sprawach dla Polski,
niezale¿nie od - mam tak¹ nadziejê - w³asnych sympatii b¹dŸ antypatii
politycznych i religijnych, nie wdaj¹c siê przy tym w jak¹kolwiek ocenê
naszkicowanych procesów i zjawisk, co umo¿liwia forum wymiany myœli, jakim
jest NŒ. Warto wszak¿e pamiêtaæ, ¿e wspó³czesna astrologia humanistyczna i
kosmoekologia kultury to nie prymitywne, tygodniowe, miesiêczne lub roczne
wieszczenie z gwiazd, lecz podstawa zrozumienia sensu egzystencji ka¿dego z
nas, a i charakterystyki czasów, w których przysz³o nam ¿yæ.

Wróæmy teraz do naszego podstawowego w¹tku rozwa¿añ. Esencja

Polskoœci (potwierdzona fenomenalnie przez wybór najbardziej zas³u¿onych
Polaków XX w., w którym pierwszych kilkanaœcie nazwisk, w sensie zupe³nie
dos³ownym, reprezentowa³o energie kosmiczne naszego narodowego
kosmogramu) ujawnia siê zawsze (choæ to i tak wielkie uproszczenie) znacznym
zaakcentowaniem czterech zodiakalnych faz rozwoju, ¿yrowanych historycznymi
i zarazem najwa¿niejszymi dla naszego kraju datami narodzenia najbardziej

background image

zas³u¿onych Polaków, kszta³tuj¹cymi niemal bez reszty nasz¹ historiê.

I otó¿ 2 stycznia 2000 roku przez ca³y dzieñ pokazywano w polskiej

telewizji publicznej wiele o nas mówi¹ce, trzy najbardziej po¿¹dane i przez
nas samych wybrane, zwyciêskie audycje
w kategoriach: wydarzeñ, sportu,
programów rozrywkowych, filmu, dramatu oraz komedii filmowych.
Wyselekcjonowane przez æwieræ miliona rodaków stanowi³y one narodowej
to¿samoœci jedyny w swoim rodzaju POLAKÓW PORTRET W£ASNY: swoisty
rejestr naszych zalet, s³abostek, marzeñ, a i kompleksów zarazem, bêd¹cy tak
naprawdê odbiciem Kosmicznej Polskoœci, choæ wyborcy nic przecie¿ o niej nie
wiedzieli. Wybrane przez widzów filmy i programy ukazuj¹ tak¿e w pigu³ce ca³e
nasze, ponad tysi¹cletnie kulturowe dziedzictwo, nie tylko to telewizyjne. W takim
zaœ ujêciu, doprawdy, niewiele da siê ukryæ i jeszcze mniej przemyciæ
udawanych, czêsto równie¿ chwilowych (a wiêc z gruntu nieprawdziwych)
zachowañ i s¹dów.

Wœród wydarzeñ uwagê Polaków najbardziej przyku³o l¹dowanie

Armstronga (urodzeniowy Lew) i Aldrina (Wodnik) na Ksiê¿ycu w lipcu 1969 r., a
wiêc w fazie Raka patronuj¹cej Stanom Zjednoczonym. Uznaliœmy je za bardziej
interesuj¹ce ni¿ cokolwiek, co wydarzy³o siê w kraju. To zrozumia³e, jako ¿e
polskie S³oñce z 966 r. okupuje IX sektor kosmogramu, zwi¹zany ze Strzelcem
(to tak¿e ascendent USA), a wiêc ekspansj¹ œwiadomoœci, z zagranic¹ i
dalekimi podró¿ami oraz religi¹. Historycznie rzecz bior¹c s¹ to nasze bardzo
czêste migracje, a tak¿e - z drugiej strony patrz¹c - specyficznie pojmowana
religijnoœæ i, co oczywiste, polski papie¿. W pe³ni zrozumia³e jest wiêc drugie i
trzecie miejsce, przyznane odpowiednio papieskiej wizycie w Wadowicach w
1999 r. i homilii wyg³oszonej przez Ojca Œwiêtego na Placu Zwyciêstwa w
Warszawie, w czasie swej pierwszej wizyty w kraju, w 1979 r.

Wiêkszoœæ z nas dobrze pamiêta - jako ¿e papieskie Wadowice by³y

niedawno - i¿ chory jeszcze poprzedniego dnia papie¿ (co uniemo¿liwi³o mu
wyjazd do Armenii i tym samym byæ mo¿e ocali³o ¿ycie, przesuwaj¹c termin
ewentualnej materializacji przepowiedni Malachiasza) maj¹cy urodzeniow¹
charakterystykê energetyki chrztu Polski z 966 r., a wiêc S³oñce w Byku i
ascendent w Lwie, tam w³aœnie b³ysn¹³ na scenie (Lew), tryska³ humorem i
konsumpcyjnymi wspomnieniami kremówek (Byk). Nic dziwnego, ¿e naród
niemal oszala³ z zachwytu, bowiem od czasów rzymskich ludowi zawsze sz³o
g³ównie o panem et circenses, czyli o chleb i igrzyska. Zgromadzeni w
Wadowicach reagowali zupe³nie jak Rzymianie oczekuj¹cy chleba i igrzysk,
czemu trudno siê dziwiæ, skoro papie¿ i naród, z którego pochodzi, maj¹
wspóln¹, byczo-lwiast¹ naturê, nadan¹ przez kosmos. Wizyty w Wadowicach
œwiat nie odnotowa³, jako ¿e mia³a ona swojskawo-polski charakter. Podobnie
by³o ze znacznie wa¿niejsz¹ homili¹ w Warszawie na Placu Zwyciêstwa. Sta³o
siê tak dlatego, ¿e niewielu Polaków, nie wspominaj¹c ju¿ i o zagranicy,
pojmowa³o jej wysoce prorocz¹ treœæ. Wszystko sprowadza³o siê wtedy do
jednego zawo³ania, o wyraŸnie byczo-strzelcowato-skorpioniastym charakterze:
Niech Duch Œwiêty (Strzelec) odnowi (Skorpion) oblicze ziemi, tej ziemi (Byk),
przekazane nam na rok przed historycznym fenomenem „Solidarnoœci” i
najwiêksz¹ pokojow¹ transformacj¹ (Skorpion) narodów (!) w ca³ej

background image

dotychczasowej historii ludzkoœci (sic!).Teraz muszê nawi¹zaæ do pewnej
historycznej wypowiedzi wielkiej amerykañskiej jasnowidzki J. Dixon (tej m.in. od
Kennedy'ego, którego intensywnie, acz bezskutecznie usi³owa³a przestrzec
przed gro¿¹c¹ mu œmierci¹), wydrukowanej w 1979 r. (!). Pytana o dekadê lat
osiemdziesi¹tych, Dixon rozpoczê³a od tego, ¿e to Jan Pawe³ zasia³ ziarno, które
przyniesie takie zmiany, jakich œwiat jeszcze nie widzia³. Inne wydarzenia w
telewizyjnym plebiscycie, niekiedy wa¿ne, ale nie wspó³graj¹ce z Kosmiczn¹
Polskoœci¹ pozosta³y daleko w tyle. Odnotujmy jedynie, ¿e nieczêsto ktoœ
spe³nia nasze marzenia, ale marzenia spo³eczeñstwa, które zgodnie z jungowsk¹
nieœwiadomoœci¹ zbiorow¹ manifestuj¹ siê w sferze kultury i pozostaj¹ w dodatku
w zgodzie z kosmobiologiczn¹ charakterystyk¹ Polskoœci, wynikaj¹c¹ z energetyki
kosmosu, ujêtej momentem chrztu Polski w 966 r., - s¹ niezwykle wa¿ne. Dzieje
siê tak, mimo ¿e jednostki tworz¹ce to spo³eczeñstwo nic zgo³a nie wiedz¹ o
niezbywalnym historycznie, ponadczasowym sensie takiej charakterystyki. Oto
kolejna porcja tego, co tworzy Kosmiczny Garnitur Polski.

Zawsze gór¹

8/2000

Przez chwilê zajmijmy siê sportem. Z³oty Fortuna - dziewi¹te miejsce w

plebiscycie widzów telewizji - zaprzepaœci³ fuksa, a wiêc zebra³ niewiele
g³osów. Ósme miejsce zajêli z³oty Szurkowski i srebrny Szozda. Obaj kolarze
zgodnie ze sob¹ wspó³pracowali, zamiast siê spieraæ, rywalizowaæ, a nawet
zwalczaæ. W rezultacie powia³o lekk¹ nud¹ i przy s³abo zaznaczonym w
kosmogramie Polski elemencie wspó³pracy - ocena ich wyczynu nie by³a tak
wysoka, jak na to zas³ugiwali.

Z³oto siatkarzy (Montreal'76), którzy pokonali Rosjan w bezprecedensowym,

wielogodzinnym pojedynku, na gêsto zaludnionych, poznañskich Winogradach - i
myœlê, ¿e nie tylko tam - bladym œwitem (by³a 5 rano), spowodowa³o potê¿ny
ryk uniesienia, radoœci i ulgi, tym bardziej, ¿e Polacy wygrali w³aœnie z ZSRR
(silny pas Skorpiona, w opozycji do polskiego S³oñca z 966 r. i kwadraturze do
naszego lwiastego ascendentu). Zespo³owy kunszt powinien plasowaæ ich
jeszcze wy¿ej, ale lukê tê wype³nili pi³karze, mimo ¿e na mistrzostwach œwiata
przegrali o z³oto z Niemcami - drugim naszym, historycznie bolesnym niekiedy
s¹siadem i rywalem. Niekwestionowane zwyciêstwo gestu Kozakiewicza (urodze-
niowy Strzelec), to bardzo polskie podejœcie do sprawy, bowiem, tylko o chwilê
póŸniejszego, towarzysz¹cego medalowi, jego rekordu œwiata nikt ju¿ prawie
nie pamiêta. Chodzi³o wiêc o to, ¿e my (Lwy) jesteœmy zawsze gór¹, a inni to
widz¹, szczególnie ¿e zamanifestowaliœmy to za granic¹ i wobec silniejszego
„Wielkiego Brata”, przy bardzo (liczne gwizdy na trybunach w Moskwie)
niesprzyjaj¹cych warunkach (Strzelec i Skorpion).

Z kolei rozrywka - wiadomo - zwi¹zana jest z poczuciem humoru. Znamy

mniej wiêcej humor Brytyjczyków i Francuzów, ale jak ma siê on do polskiego?
Pomijam tu miejsca od 12 do 7 na telewizyjnej liœcie. Punktowane szóste zajêli
Starsi Panowie Dwaj i w kraju o naszej charakterystyce kosmicznej w
g³osowaniu powszechnym, a nie tylko z udzia³em elit, trudno by³oby uzyskaæ
wy¿sz¹ lokatê.

Miejsce pi¹te zaj¹³ Kabaret pod Egid¹. Jego leader, urodzeniowy Byk, Jan

background image

Pietrzak, ws³awi³ siê odwa¿nym wystêpem w przededniu stanu wojennego,
niemi³osiernie szydz¹c z w³adzy. Dobrze jednak wiedzia³, ¿e dziêki odpowiednio
wysokim koligacjom rodzinnym bezpiecznie opuœci w ostatnim momencie kraj,
pozostawiaj¹c nam wprawdzie piosenkê ¯eby Polska by³a Polsk¹, której jednak
sam nie zaœpiewa³, nawet podczas pamiêtnego koncertu œwiatowej
solidarnoœci z Polsk¹, mimo i¿ przebywa³ w tym czasie w Stanach
Zjednoczonych, a wiêc na terenie organizatora tej imprezy. Pietrzak „zas³u¿y³”
siê rodakom w³asn¹ kandydatur¹ na prezydenta RP i wci¹¿ wielu uwa¿a, ¿e by³
to tylko (choæ to nieprawda) efektowny ¿art starego estradowego wygi.

Niezaprzeczalnie Pietrzak by³ bardzo komiczny, i zarazem kosmicznie polski,

w krótkiej, lecz b³yskotliwej roli spikera, prowadz¹cego w Chicago radiowy
program polonijny z udzia³em Pawlaka i Kargula w filmie Kochaj albo rzuæ.

W³aœnie leci kabarecik na miejscu czwartym jest - jak siê wydawa³o -

premiowany zbyt wysoko, ale wyjaœniano mi namiêtnie, ¿e odzwierciedla on
zjadliwie pokrêcon¹ rzeczywistoœæ PRL-u (jeœli ju¿, to raczej efekty zderzania
siê ze sob¹ tak ró¿nych od siebie pryncypiów kosmicznych, wynikaj¹cych z faz
Byka, Lwa i Skorpiona, „wrzuconych” w realia polityczno-spo³eczne tamtych
czasów).

ABBA w Studiu 2 na miejscu trzecim pocz¹tkowo by³a dla mnie jeszcze mniej

zrozumia³a. Dopiero jedna z moich seminarzystek, pani Beata, nades³a³a mi fax
z urodzeniowymi datami cz³onków tego zespo³u, wiernie odbijaj¹cymi pe³n¹
energetykê kosmogramu Polski z 966 r. Jest wœród nich Lew, Skorpion, Strzelec
i progresywny Byk z Ksiê¿ycem w Skorpionie na dodatek.

To do mnie przemówi³o, gdy¿ pisa³em ju¿ kiedyœ o fenomenie serialu

Niewolnica Isaura, który - niezauwa¿ony w œwiecie - u nas nie tylko zrobi³
osza³amiaj¹c¹ karierê, ale i jego odtwórcy g³ównych ról byli witani wszêdzie w
Polsce i podejmowani, niczym najbardziej presti¿owi i lubiani, a przy tym
autentycznie bliscy nam ludzie. Dobrze pamiêtamy co siê wtedy w Polsce dzia³o
i dzisiaj wstyd nam trochê za ten prowincjonalizm, a niepotrzebnie. Zaraz to
wyjaœniê.

Otó¿ podstawowa energetyka Polski wspiera siê oczywiœcie o

spolaryzowan¹ ze sob¹ oœ faz Byka i Skorpiona, co niezmiernie ³atwo wywieœæ
z naszej historii i kultury (czyni³em to z zapa³em niejednokrotnie w swych
wyst¹pieniach i publikacjach). Leoncio zaœ z Niewolnicy Isaury ewidentnie gra³
rolê Skorpiona, cierpliwie staraj¹cego siê osobiœcie osaczyæ sw¹ niewolnicê,
która z równie byczym spokojem, determinacj¹ i biernym oporem odmawia³a mu
swych wdziêków. Najciekawsze jednak dopiero przed nami. Graj¹cy
skorpioniast¹ rolê Leoncio jest w istocie urodzeniowym Bykiem, bycza zaœ
w swym uporze Isaura, urodzeniowym Skorpionem. Odgrywali wiêc, w
swoisty sposób kapitalnie i jakby przewrotnie, swe energetycznie
zamienione, lecz wci¹¿ spolaryzowane ze sob¹ role, a wszystko to
rozgrywa³o siê na podstawowej i bardzo energetycznie czu³ej osi
narodowego kosmogramu Polski
.

A teraz deser! Bycza filmowo, urodzeniowo skorpioniasta Isaura nie czu³a siê

w Polsce a¿ tak wybornie (o czym donosi³a prasa), jak skorpioniasty na planie,
byczy zaœ w realiach Leoncio (dla uproszczenia, pomijam prawdziwe nazwiska

background image

aktorów). Ale i tak oboje bawili siê dobrze, do koñca nie mog¹c zrozumieæ swojej
tak nieoczekiwanej i ogromnej popularnoœci w - o czym przecie¿ nie wiedzieli -
naszym byczo-skorpioniastym kraju.

Drugie miejsce piosenek A. Osieckiej Zielono mi, to uznanie dla wprawdzie

urodzeniowej Wagi, lecz progresywnego (przez 30 lat) Skorpiona w okresie swej
najwiêkszej twórczoœci, a na koniec ju¿ Strzelca. To tak¿e docenianie
spuœcizny autorki oraz uznanie dla niezrównanego i poetyckiego opisu
rozmaitych sytuacji zaczerpniêtych z naszego ¿ycia.

Satyryczny aspekt zawsze prezentowali zwyciêzcy tej kategorii, czyli

Kabareton w Opolu, co sprowadzi³o siê do duetu Zenka Laskowika i Bogdana
Smolenia. Nie jestem ani pierwszy, ani ostatni, któremu ci¹gle brak ich razem na
scenie, ale tamto to ju¿ historia, doceniona wszak¿e przez Polaków, z których
wielu odkry³o ze zdumieniem, i¿ istnia³ kabaret, gdzie mo¿na by³o siê œmiaæ
(jeœli ktoœ potrafi) po ka¿dym zdaniu. Ech, ¿al! Ale jak widaæ - nie
zapomnieliœmy i za to co by³o, dziêkujemy. A tak na marginesie: Zenek,
urodzeniowy Baran, najwiêksze i dziœ doceniane sukcesy odnosi³, gdy jego
progresywne S³oñce by³o w polskiej fazie Byka, w dodatku na S³oñcu
kosmogramu Polski z 966 r., co zdarza siê raz na 360 lat (!), wiêc nie ka¿demu w
¿yciu jest pisane.

Sami swoi z ziemi obiecanej

9/2000

To jasne, ¿e kosmiczny zwi¹zek Polaków ze swymi niezbywalnymi energiami,

formuj¹cymi ich narodowy charakter jest fascynuj¹cy. Najpe³niej wiêc objawia siê
w preferowanych przez nas filmach, zarówno komediach, jak i dramatach,
barwnie ilustruj¹c korzenie i sens Polskoœci.

Archetypowoœæ filmów jest tak przejrzysta i obfita, w obu zreszt¹

kategoriach, ¿e zajmiemy siê pokrótce czo³owymi tylko pozycjami. Jeœli chodzi
o komedie, pod¹¿aj¹c od miejsca siódmego w górê, wyró¿nione w telewizyjnym
plebiscycie widzów obrazy ukazuj¹ nasze narodowo-zodiakalne cechy. To Nie
lubiê poniedzia³ku
, Miœ i Rejs. Miejsce czwarte zajmuje Vabank, zdecydowanie
bardziej kasowy od trzeciej Seksmisji. A jednak uplasowa³ siê za ni¹, choæ klimat
filmu, postacie Kwinty i dyrektora banku, znakomicie odpowiadaj¹ polskim fazom
Skorpiona, Byka i Lwa, podczas gdy Seksmisja bazuje g³ównie na elementach
Skorpiona, który to znak zajmuje w kosmogramie Polski 966 czwarty sektor,
zwi¹zany z kobietami, domem, opiek¹ i prokreacj¹, co stanowi przecie¿ osnowê
tego filmu.

Drugie natomiast i pierwsze miejsce, przyznane odpowiednio filmom Jak

rozpêta³em II wojnê œwiatow¹ i Sami swoi, nie podlega najmniejszej dyskusji,
gdy spojrzeæ na te dzie³a z archetypowego punktu widzenia. A ¿e jeszcze nieco
bardziej jesteœmy Byko-Lwem, ni¿ Strzelco-Skorpionem, kolejnoœæ okaza³a
siê w³aœnie taka, a za nagrodzeniem perypetii Kargula i Pawlaka g³osowano
niemal bez wahañ i skreœleñ. Rozpêtanie drugiej wojny przez szeregowca
Franciszka Dolasa nawi¹zuje do naszej narodowej megalomanii Lwa. Natomiast
jego bardziej lub mniej beztroskie, zakonspirowane jednak i niebezpieczne
podró¿e, to oczywiœcie faza Skorpiona i Strzelca, zami³owanie zaœ do jad³a i
napitków oraz kucharzenie nieodparcie kojarz¹ siê nam z faz¹ Byka.

background image

Sami swoi to przecie¿ wielokrotnie ogl¹dana przez ka¿dego z nas komedia o

naszym byczym, ch³opskim zacietrzewieniu i uporze, o lwiastej godnoœci i chêci
wywy¿szenia siê nad s¹siada, o skorpioniastej pamiêci i ci¹g³ym wypominaniu
starych krzywd, o strzelcowatej wreszcie podró¿y emigracyjnej ze wschodu na
zachód i odwrotnej do i z tak bardzo z naszym kosmogramem narodowym
powi¹zanej Ameryki, sk¹d przyje¿d¿a Jasiek.

Wszystkie niemal gagi i sytuacje w tym filmie œmiesz¹, ale i zarazem s¹ nam

bardzo bliskie. Czujemy w nich powiew narodowego ducha, przy czym obaj
s¹siedzi równie¿ w ¿adnej sytuacji ducha nie trac¹.

Tak bezapelacyjnego zwyciêzcy nie uda³o siê wyznaczyæ w kategorii filmów-

dramatów, choæ i tu niespodzianek raczej nie by³o, poza jedn¹, dla mnie ma³o
zrozumia³¹, a nawet przykr¹. Otó¿ wœród wytypowanej dwunastki w ogóle nie
znalaz³o siê Wesele Wajdy, reprezentuj¹ce wy¿sze wcielenie fazy Strzelca,
wzorowanej na bardziej rozwiniêtych centaurach (Chiron, Fobos), które, zamiast
bezmyœlnie uganiaæ siê za nimfami sta³y siê nauczycielami greckich herosów.
Dwa typy Strzelca doskonale oddaje Mickiewicz, a w œlad za nim Wajda,
postaciami Jacka Soplicy i kwestarza Robaka w Panu Tadeuszu, który jednak,
jako dzie³o filmowe, nie bra³ udzia³u w omawianym rankingu.

Dalsze pozycje wyznaczane s¹ byæ mo¿e przez chwilow¹ modê, ale szeœæ

pierwszych filmów nie pozostawia ¿adnej w¹tpliwoœci, z jakimi zodiakalnymi
wartoœciami w energetycznym zodiaku czujemy siê najbardziej zwi¹zani. Szóste
miejsce zdobyto Przes³uchanie (Skorpion, Byk), pi¹te Cz³owiek z marmuru (Byk),
czwarte Krzy¿acy (którzy kojarz¹ nam siê zawsze ze zwyciêsk¹ pod Grunwaldem
faz¹ Lwa, a tak¿e z Bykiem, Skorpionem i Strzelcem, gdy archetypowo spojrzeæ
chocia¿by na losy Juranda, Danusi, Jagienki, Zbyszka i Krzy¿aków).

Jednak najprawdziwiej polscy, w ka¿dym detalu, okazuj¹ siê finaliœci

plebiscytu. Trzecie miejsce zajê³y Zakazane piosenki - film zwi¹zany z
przetrwaniem (Byk, Skorpion) w okupowanej Warszawie dziêki twórczoœci
artystycznej, piosenkom oraz brawurowej niekiedy odwadze ich wykonawców
(Lew), po³¹czonych z ogromn¹, ponadprzeciêtn¹ wiar¹ w ostateczne zwyciêstwo
(Strzelec). Godzi siê te¿ zauwa¿yæ, ¿e Powstanie Warszawskie ma
charakterystykê Lwa (wybuch 1 sierpnia), Skorpiona (S³oñce w dwadzie
Skorpiona w ósmym, ze Skorpionem zwi¹zanym, silnie obsadzonym sektorze),
Strzelca (ascendent powstania) i Byka (dwady ascendentu i MC). (!!)

Gdyby nie rozpoczête przed kilkunastoma latami przemiany ca³ej naszej

sfery gospodarczej, byæ mo¿e Potop wygra³by tê kategoriê, a tak zdoby³ drugie
miejsce i na zawsze pozostanie w czo³ówce tego rodzaju rankingów. Pe³no w
nim archetypowej Polskoœci i nic w tym dziwnego, gdy¿ dzie³o, z którego
wywodzi siê film, zosta³o napisane przez naszego narodowego pisarza Henryka
Sienkiewicza, który (podobnie jak A. Dumas (Trzej muszkieterowie) i J. Verne
(kapitan Nemo z Dwudziestu tysiêcy mil podwodnej ¿eglugi), odzwierciedlaj¹cy
francuskie fazy Lwa i Wodnika, a W. Goethe - w³asnym kosmogramem
panniasto-skorpioniast¹ rzeczywistoœæ, takiego samego przecie¿ horoskopu
Niemiec) ma bardzo polsk¹ energetykê swego kosmogramu i nic dziwnego, ¿e to
on w³aœnie sta³ siê polskim narodowym pisarzem.

To jednak nie koniec. Nasi ulubieñcy ksi¹¿kowi i filmowi ustanawiaj¹ przy

background image

okazji archetypowy wrêcz katalog polskich zalet i wad.

Reprezentantem polskich faz Zodiaku jest przez wszystkich tak powszechnie

lubiany Jan Onufry Zag³oba, który jednym krótkim zdaniem, co prawda
wypowiedzianym w Ogniem i mieczem, spaja wszystkie cztery polskie fazy. Ale o
tym ju¿ kiedyœ by³o, wiêc tylko dla przypomnienia: chodzi o wypowiedŸ
dotycz¹c¹ chamów, picia przez nich miodu i boskich mocy, które winny
grzmieniem wyraziæ zdecydowany protest przeciw takiej sytuacji. W Zag³obie
pe³no wiêc w najczystszym ujêciu energii i Lwa, i Byka, w Kmicicu zaœ, tyle
samo Skorpiona, co i Strzelca. Potop prezentuje zatem pe³ny wianuszek
Polskoœci, a na marginesie dodajê, ¿e progresywne S³oñce Olbrychskiego-
Kmicica-Klucznika (urodzeniowe Ryby) jest teraz w Byku, a wiêc na S³oñcu
Polski 966 r.

Wygra³a jednak Ziemia obiecana Andrzeja Wajdy, przy czym przy okazji

sukcesu Pana Tadeusza warto zauwa¿yæ, ¿e re¿yser, urodzeniowa Ryba, ma
w tym roku swe progresywne S³oñce dok³adnie na urodzeniowym S³oñcu
papie¿a, które, tak¿e urodzeniowo, jest w dwadzie Ryb, choæ progresywnie ju¿
w Lwie, zbli¿aj¹c siê powoli do ascendentu Polski z 966 r. Razem wiêc ogl¹dali
Pana Tadeusza, a towarzyszy³ im Olbrychski z podobn¹ energetyk¹ w³asnego
kosmogramu. Czy ktoœ tu jeszcze chce mówiæ o przypadku?

Wróæmy jednak do Ziemi obiecanej. Ju¿ sam tytu³ sugeruje powi¹zanie z

fazami Byka i Strzelca, silnie wzmocnionymi przez wyraŸn¹, skorpioniasto-byczo-
lwiasto-strzelcowat¹ fabu³ê, odzwierciedlaj¹c¹ tak¿e przemiany zachodz¹ce od
kilkunastu lat w Polsce, przy czym jeden z dwóch, poza Olbrychskim, graj¹cych
g³ówn¹ rolê aktorów, te¿ jest urodzeniowym Bykiem. Który - pozostawiam to
zmys³owi obserwacji Czytelników jako proste w gruncie rzeczy æwiczenie
praktyczne.

I to tyle o plebiscycie polskich marzeñ medialnych. Na zakoñczenie jeszcze

dwa polskie kwiatki, tym razem zwi¹zane z 20-sekundowym, noworocznym
telewizyjnym spotem
, który obieg³ ca³y œwiat oraz o naszej ekspozyturze na
Expo 2000 w Hanowerze za 45 milionów z³otych (10% rocznych wydatków
pañstwa na kulturê).

Otó¿ ten, tak krótki spot ukaza³ to, co jak siê nam wydaje, jest

najwa¿niejsze, a przynajmniej archetypowe: husariê, króla Jagie³³ê z
Krzy¿aków, wojnê Józefa Pi³sudskiego, Powstanie Warszawskie, Mariê Curie-
Sk³odowsk¹, papie¿a Polaka, Clintona z Kwaœniewskim w uœcisku, Wa³êsê w
amerykañskim kongresie, Cepeliê, wiejsk¹ chatê i zamek w Malborku. Wszystkie
te elementy zwi¹zane s¹ w³aœnie z czterema polskimi znakami (sic!). Nie inaczej
ma siê sprawa z Expo. Pokazaliœmy tam w zasadzie to samo, co w spocie:
szlachecko (Lew) rustykaln¹ (Byk) tradycjê, a wiêc drewniane wnêtrza, ¿ubry w
puszczy, kontusz, myœliwskie trofea, skrzyd³a husarskie i... kremówki z
Wadowic. W tym przypadku wiêc wszystko tak¿e krêci³o siê wy³¹cznie wokó³
kosmicznej energetyki Polskoœci, nawi¹zuj¹cej do znanych nam dobrze czterech
polskich faz Zodiaku.

Wiem, ¿e piszê o tym do znudzenia, ale nie ma innego sposobu, by zmieniæ

nasze myœlenie i ukierunkowaæ je bardziej na wnikliwe studiowanie energetyki
Kosmosu, zarówno w³asnej, jak i narodowej.

background image

Znamienny by³ spór o polskie logo-maskotkê na Expo. Konkurowali ze sob¹

¿ubr, bóbr i smok. To nie ¿art, przysiêgam, a w dodatku zadzia³a³a tu chyba
pomrocznoœæ jasna jungowskiej nieœwiadomoœci zbiorowej, gdy¿, dajê
s³owo, wszystkie te zwierzaczki tak¿e s¹ kapitalnie i zarazem œciœle powi¹zane
z polskimi, i tylko polskimi, znakami Zodiaku, choæ ka¿dy w nieco inny sposób.
Jak? To ju¿ jest ca³kiem inna historia i rozwik³anie jej pozostawiam Wam, drodzy
Czytelnicy. Wy³¹czam jednak z tej pouczaj¹cej zabawy moich seminarzystów,
którzy s³yszeli ju¿ ode mnie polsko-zodiakaln¹ charakterystykê wspomnianych
zwierz¹tek. Najciekawsze wypowiedzi nagrodzê, a nazwiska ich autorów podam
(za zgod¹ zainteresowanych) do wiadomoœci.

I to by³oby na tyle o Polsce i Polskoœci.

My do sasa, wy do lasa

10/2000

Rubaszny Zag³oba, wyrzekaj¹cy na to, ¿e chamy tak dobry miód pij¹, a Bóg

widzi i nie grzmi, tym jednym tylko, jak¿e genialnym zdaniem, o¿ywia wszystkie
cztery polskie fazy Zodiaku: Byka (konsumpcja miodu), Lwa (wy¿szoœæ w³asna
i pogarda dla stanu ni¿szego), Strzelca (odwo³anie siê do Absolutu) oraz
Skorpiona (grzmoty i karanie). Zawsze te¿ mo¿e on liczyæ na nasz¹ narodow¹
aprobatê, a nawet poklask. Nieprzypadkowo zatem jest równie¿ najbardziej
lubian¹ w Polsce postaci¹ literack¹, za któr¹ daleko w tyle pod¹¿aj¹ Kmicic i Jacek
Soplica vel Robak - obaj, podobnie jak Zag³oba, te¿ silnie zwi¹zani z tymi fazami.

Do Zag³oby wprawdzie odnosimy siê ¿artobliwie (st¹d jego niezmienna

popularnoœæ), gdy jednak ktoœ na serio przedstawia rzeczywiste cechy narodu
polskiego, reagujemy bardziej wstrzemiêŸliwie. Z tego punktu widzenia wolimy
nie dostrzegaæ nawet arcydzie³ i pere³ek naszej rodzimej literatury, by prawda o
nas nie wysz³a na jaw.

Dlatego raz jeszcze, oby ju¿ ostatni, powracam do cyklu polskiego. Gdy¿ i ja

da³em siê zwieœæ tym, ¿e Wesela Wyspiañskiego-Wajdy nie tylko nie
dostrze¿ono w telewizyjnym plebiscycie, co da³oby prawo wyemitowania tego
filmu w tzw. Niedzieli marzeñ (2 stycznia 2000 r.), ale nie znalaz³ siê on w ogóle
w propozycjach dwunastu najdonioœlejszych dla naszego spo³eczeñstwa
filmów. Przypadek to, czy celowa manipulacja? A mo¿e tylko (?) pob³a¿liwoœæ
dla naszych narodowych fobii i kompleksów? Poniewa¿ nie wszyscy widzieli
wajdowskie Wesele, wyemitowane w TV w przedpopielcowy poniedzia³ek,
niewielu te¿ mia³o prawdziw¹ frajdê prze¿ycia bronowickiego wesela na scenie
Teatru Narodowego, a jeszcze mniej z nas zapamiêta³o z³o¿on¹ symbolikê
tekstu Wyspiañskiego, wt³aczanego w nas jako ma³o zrozumia³¹ lekturê szkoln¹ -
czujê, ¿e nadszed³ czas, by w³aœnie teraz, w wyj¹tkowym dla Polski okresie
przybli¿yæ to szczególne dzie³o, bez którego nie sposób mówiæ o sensie
Polskoœci. Bowiem nie ma Polskoœci bez Chocho³a, zjaw i duchów
przesz³oœci, a tak¿e centralnego historycznie podzia³u na tych, co spod Byka
(ch³opi) i Lwa (panowie, szlachta, artyœci), tak naprawdê odzwierciedlaj¹cego
przecie¿ nieharmonijn¹ kwadraturê faz zodiakalnego rozwoju, które maj¹
kluczowe znaczenie w kosmogramie chrztu Polski z 966 r.

Tu ma³a dygresja.
Olœnienie przychodzi nagle i nie pyta o miejsce lub czas. Wyk³ada³em

background image

wielokrotnie o tym, ¿e w kraju, który zwi¹zany jest solarnie z zodiakaln¹ faz¹
Byka, a ascendentowo z faz¹ Lwa, narodowa polska muzyka powsta³a za spraw¹
Stanis³awa Moniuszki, który sam by³ urodzeniowym Bykiem. Trzeba by³o jednak
dopiero, bym w kwietniu 2000 r., wje¿d¿aj¹c do Pruszkowa, gdzie od lat
prowadzê przepyszne seminaria w podziemiach tamtejszego Pa³acyku, us³ysza³
radiow¹ zapowiedŸ nadania za chwilê mazura ze Strasznego Dworu, co
sprawi³o, ¿e uœwiadomi³em sobie i zaraz potem przekaza³em s³uchaczom, a
dzisiaj Pañstwu, jeden z piêkniejszych dowodów naszej zodiakalnej Polskoœci
(tym bardziej, ¿e s¹ to sprawy pojêtne dla ka¿dego, nawet jeœli nie zna
podstawowych zasad astrologii).

Otó¿ Moniuszko ma w swym niebagatelnym dorobku kilka oper, ale jedynie

dwie z nich na zawsze przesz³y do historii i wyry³y swe piêtno nie tylko na
muzycznym ¿yciu, lecz i œwiadomoœci ca³ego narodu. S¹ to: Halka i Straszny
Dwór
. Pierwsza z nich bezpoœrednio nawi¹zuje swoj¹ treœci¹ do elementów fazy
Byka, a jej bohaterk¹ jest prosta dziewczyna, skrzywdzona przez panicza, zatem
kogoœ wyraŸnie zwi¹zanego z negatywnymi energiami fazy Lwa. Przy okazji
przypominam, ¿e po Sienkiewiczu, drug¹ literack¹ nagrodê Nobla otrzyma³
Reymont (te¿ urodzeniowy Byk, za Ch³opów w³aœnie, a wajdowska ekranizacja
jego Ziemi obiecanej wygra³a plebiscyt Wymarzonej niedzieli w kategorii
dramaturgii filmowej), zaœ alternatywnym kandydatem by³ i tak ktoœ z puli
opolskich faz Zodiaku, mianowicie silnie zaskorpioniony Stefan ¯eromski.

Na ogó³ wszyscy znamy przynajmniej jedn¹ ariê z tej opery, rozpoczynaj¹c¹

siê, niczym hymn, definicyjnie z faz¹ Byka powi¹zanych zielonych, s³owami:
Szumi¹ jod³y na gór szczycie... Taoistycznie wiêc patrz¹c na sprawê,
przeciwieñstwem Halki jest równie polski Straszny dwór, w którym odnajdujemy
pozytywnie przedstawiony œwiat zodiakalnego Lwa (dwór, obaj bracia, szlachta)
i znacznie mniej akcentowany tudzie¿ honorowany œwiat ludzi pracy (Byk),
dziêki którym przecie¿, tak naprawdê, ów dwór istnieje. I jeœli w Halce
pobrzmiewa³y jeszcze elementy fazy Strzelca (idealizm Halki) i Skorpiona (tra-
gizm bohaterki i Jontka w obliczu nieodwracalnej sytuacji o pod³o¿u
erotycznym), to w Strasznym dworze jest podobnie. Raz po raz ujawniaj¹ siê
elementy i Strzelca, i Skorpiona, chocia¿by w totalnym za³amaniu siê wspólnego
dla braci frontu: nie ma niewiast w naszej chacie, czy te¿ arii, rozpoczynaj¹cej siê
s³owami Ten zegar stary..., podsycaj¹cej bli¿ej nieokreœlone lêki i niepokoje
oraz z wyraŸnie strzelcowatym happy endem.

Dopiero wiêc obie opery tworz¹ razem niezrównany obraz Polskoœci, zawsze

wspartej (by³o o tym ju¿ wielokrotnie), o nigdy nie do koñca za¿egnany
dysonans miêdzy ch³opem, co chce byæ panem (Byk) i panem, który nie
docenia ch³opa (Lew). Dysonans ten (³agodnie mówi¹c) ujawnia³ siê tak¿e w
czasach PRL i bynajmniej dziœ nie s³abiej, co przecie¿ wynika z archetypowej
kwadratury S³oñca (w³adza, panowie) z Ksiê¿ycem (lud, ch³opi) w kosmogramie
Polski 966 r., wzmocnionej jeszcze naturaln¹ kwadratur¹ znaków S³oñca (Byka) i
ascendentu (Lwa) tego samego kosmogramu.

Nic wiêc dziwnego, ¿e obie te, bardzo archetypowo polskie opery, znane s¹ i

rozumiane tylko w Polsce, podczas gdy chocia¿by Sprzedana narzeczona
Smetany, czy Rusa³ka Dworzaka zyska³y miêdzynarodow¹ s³awê i uznanie.

background image

Tak¿e oba mazury, ten z Halki i ze Strasznego Dworu jedynie w Polsce

uzyska³y specyficzny status (ka¿dy nieco inny, jaki?, to ju¿ zagadka dla
Pañstwa). Wystarczy przypomnieæ oficjalne, eksponowane d³ugie lata, radiowe
wyst¹pienia przedstawicieli najwy¿szych w³adz pañstwowych w sylwestrow¹
pó³noc, po których nieodmiennie rozlega³y siê dŸwiêki moniuszkowskiego
mazura, a nie chocia¿by czêsto w ca³ym œwiecie wykonywanej przy tego
rodzaju okazjach, muzycznej frazy Schillerowskiej Ody do radoœci, stanowi¹cej
w chóralnym wykonaniu fina³ tak dobrze znanej wszystkim IX symfonii Ludwiga
van Beethovena.

Wesele Wyspiañskiego oraz jego wajdowska ekranizacja filmowa, to tylko

przed³u¿enie moniuszkowskich dylematów, a raczej bardziej symboliczne ich
wyeksponowanie, tworz¹ce kolejn¹, ostatni¹ ju¿, ale za to najpe³niejsz¹ i
najwszechstronniejsz¹ syntezê Polskoœci. Po obejrzeniu jednak sztuki, filmu, a
nawet po przeczytaniu tekstu, nie do weso³oœci i weselenia siê nam. Bli¿ej do
refleksji i zadumy nad naszym wspólnym, niezmiennie tym samym, cyklicznie
powtarzaj¹cym siê, narodowym losem, zadanym, nadanym, czy te¿ wybieranym
sobie przez nas samych.

I w tym aspekcie sztuka Wyspiañskiego jest wci¹¿ aktualna, pomimo ¿e

wystawiono j¹ przed stu laty. Nieprzypadkowo wiêc pojawi³a siê teraz ponownie
na scenie narodowej w Warszawie i to doprawdy w niezmiernie dla nas wa¿nym
okresie dziejowym. Przecie¿, na dobr¹ sprawê, w przypomnianej narodowi
filmowej wersji, do³¹cza ona do ekranizacji najwybitniejszych narodowych dzie³,
o¿ywiaj¹cych zarówno napoleoñskie oczekiwania pokolenia Pana Tadeusza, jak i
czasy znacznie wczeœniejsze, gdy nasza historia by³a intensywnie penetrowana
zarówno ogniem i mieczem. Wyspiañski ukazuje wiêc w ca³ej swej krasie
kosmiczn¹ energetykê Polskoœci, powi¹zan¹ od zarania swych dziejów z
czterema, wymienionymi ju¿ wczeœniej fazami Zodiaku, na poziomie
podstawowego, tak¿e trwaj¹cego od zarania naszych dziejów konfliktu miêdzy
ch³opami (energetyka fazy Byka) i panami (faza Lwa). Towarzyszy mu symbolika
fazy Strzelca, której centralnym akcentem jest Chocho³ (znacznie póŸniej
wykorzysta j¹ Wajda w ekranizacji Popio³u i diamentu, gdy mimo œwitu,
niepewnoœæ dalszej egzystencji w powojennej Polsce dla wielu ludzi by³a
niezmiernie przygnêbiaj¹ca), a tak¿e odwo³ywanie siê do œwiata zmar³ych, gdy
wœród ¿ywych zjawiaj¹ siê takie postacie naszej historii, jak m.in. Wernyhora,
Szela i Stañczyk. To one przypominaj¹ nam o fazie Skorpiona i o zwi¹zanym z ni¹
procesie g³êbokiej transformacji.

W rezultacie otrzymujemy wiele mówi¹c¹ syntezê kosmicznego obrazu

Polskoœci, wynikaj¹c¹ z kosmogramu chrztu Polski z 966 r.

Te dwa charakterystyczne dla nas œwiaty, energetyka Byka i Lwa, s¹ tak

bardzo odmienne od siebie, ¿e nie da³y siê scaliæ nawet w okresie nasilonej
propagandy, podkreœlaj¹cej w PRL znaczenie sojuszu robotniczo-ch³opskiego,
gdy¿ poziom œwiadomoœci i aspiracji, a tak¿e system wartoœci obu tych klas
znacznie siê od siebie ró¿ni³y (klasê panów jakoby wyeliminowano). Jednak
nawet wtedy nie wspominano o mo¿liwoœci sojuszu ch³opów z PZPR-owskimi
elitami, a znaczenie i moc decyzyjna partii ch³opskiej (ZSL) pozostawia³y, jak
dobrze wiemy, wiele do ¿yczenia. I nie zmienia tego obrazu fakt, ¿e ch³opi

background image

bywali czasem znacz¹cymi bohaterami literackimi, jak stary Boryna u Reymonta,
czy broni¹cy swej ch³opskiej w³asnoœci Œlimak (trochê inaczej zachowuje siê
ich francuski odpowiednik, Colas Breugnon ze znanej szeroko powieœci Romain
Rollanda; dlatego m.in. nie mo¿e s³u¿yæ pomoc¹ w zrozumieniu specyfiki
polskiej wsi).

Trzeba wiêc podeprzeæ siê Wyspiañskim, który zaprasza nas na wesele do

podkrakowskich Bronowic, gdzie dochodzi do spotkania artystów z Krakowa (re-
prezentanci twórczej fazy Lwa) z autentyczn¹ polsk¹ wsi¹, a wiêc
przedstawicielami fazy Byka. Wesele Lucjana Rydla z ch³opk¹, którego
uczestnikiem by³ Wyspiañski, odby³o siê w chacie Tetmajera, który ju¿
wczeœniej poj¹³ za ¿onê równie¿ ch³opkê. Czy te dwa, tak od siebie odleg³e
œwiaty i jak¿e przy tym ró¿ne energie Kosmosu potrafi¹ bezkonfliktowo ze sob¹
zaistnieæ przynajmniej w noc weseln¹?

Wszystko zaczyna siê od zdefiniowania pryncypiów, a wiêc od stwierdzenia:
... niech na ca³ym œwiecie wojna,
byle polska wieœ zaciszna,
byle polska wieœ spokojna

oraz przyznania, ¿e jednak ch³op potêg¹ jest i basta (Gospodarz), choæ to

Poeta pierwszy zauwa¿y, ¿e w oczach naszych ch³op urasta do potêgi króla
Piasta
. Pomimo tych deklaracji nastêpuje zderzenie dwóch œwiatów, pe³ne
symbolik specyficznej dla ka¿dego z nich, które do dziœ nie straci³o niczego ze
swej dramaturgii i kolorytu. Przecie¿ ju¿ na wstêpie wesela ktoœ zauwa¿y

wyœcie sobie, a my sobie,
ka¿den sobie rzepkê skrobie,

znacznie póŸniej ktoœ inny doda my do sasa, wy do lasa. A jednak wesele

jest wspólne. Mimo to ktoœ jeszcze inny zapyta: Po co siê pan z ch³opk¹ ¿eni?
Wystarcza jednak, by Wernyhora wrêczy³ Gospodarzowi Z³oty Róg i ju¿ w
obecnych wstêpuje nadzieja. Czy trzeba wiêc by³o zapraszaæ Chocho³a, by
wszystko pomiesza³? Ale te¿, czy trzeba koniecznie a¿ Chocho³a, by sk³óciæ
dzisiejszych lepperowskich ch³opów (Byk) z Panami (Lew) z Warszawy?

Chwilowy sojusz tych grup nast¹pi³ kiedyœ w chwili zagro¿enia

pañstwowoœci, na czele ch³opskiego powstania stan¹³ Tadeusz Koœciuszko.
Niepodleg³oœæ bowiem pañstwa polskiego i jego suwerennoœæ ju¿ wówczas
szybko topnia³y - wszak¿e mocarstwowy rozbiór by³ faktem. Trochê niepokoi
dziœ to, ¿e Uran zbli¿a siê obecnie do pozycji urodzeniowego S³oñca
Koœciuszki w swym 84-letnim cyklu i tylko nieliczni na razie pytaj¹, czym jest
coraz bardziej umiêdzynarodawiany gospodarczo wymiar naszej obecnej
niepodleg³oœci, skoro - jak twierdz¹ - pi¹ty rozbiór Polski w istocie rzeczy ju¿
siê dokonuje za spraw¹ potê¿nych obcych kapita³ów, fuzji banków i
przejmowania zysków z handlu przez ró¿nego rodzaju supermarkety.

Pajêczyna starych i nowych zupe³nie kosmicznych powi¹zañ energetycznych

rozpiêtych dawniej i dziœ nad naszymi narodowymi dziejami pozwala nam
obecnie wnikliwiej spojrzeæ na geniusz Wyspiañskiego, bo w³aœnie na jego
bronowickim weselu koœci zosta³y rzucone. Nieopatrznie te¿ (nieraz ju¿ tak
bywa³o w naszej historii), ¿artobliwie wrêcz, ktoœ (i wiadomo kto) zaprasza na
wesele Chocho³a. Ten g³oœno pyta Kto mnie wzywa³, czego chcia³, lecz nie

background image

otrzymuje nie tylko sensownej, ale i jakiejkolwiek odpowiedzi na swe wo³anie.
Staje wiêc niespodziewanie przed ma³¹ dziewczynk¹, nie zaœ przed tymi, którzy
wystosowali tak bardzo nieformalne zaproszenie. Oni jednak tak¿e ponios¹
wkrótce konsekwencje swego kroku. Zryw niepodleg³oœciowy nie nast¹pi, a na
woln¹ Polskê przyjdzie im jeszcze d³ugo czekaæ. Progresywne S³oñce z
kosmogramu chrztu Polski z 966 r. w chwili prapremiery Wesela znalaz³o siê
ekliptycznie w tym miejscu fazy Skorpiona, które za 18 lat zajmie listopadowe
S³oñce niepodleg³oœciowe wskrzeszonego, na krótko jednak, pañstwa
polskiego w 1918 r. (!!!), o czym nikt jeszcze wtedy nie móg³ przecie¿ wiedzieæ.

Polski taniec chocho³a

11/2000

Jeszcze przez chwilê pozostañmy dusz¹ i umys³em na bronowickim weselu

Wyspiañskiego, bowiem trudno o lepsz¹ prezentacjê Polskoœci we wszystkich
najbardziej typowych jej zodiakalnych ujêciach. Prezentacja ta jest tak wa¿na
dlatego, gdy¿ pozwala kolejny ju¿ raz zweryfikowaæ rzeczywisty kosmogram
Polski z 966 r., jako ¿e wci¹¿, niestety, pokutuj¹ w tej mierze zaneptunione, a
wiêc zmy³kowe s¹dy astrologów. Astrologia, w przeciwieñstwie do neptunowych
wieszczeñ i proroctw wywodzi siê z energii uranowych, a niestety - obie te
energie s¹ w niezmiernie rzadkiej, nieharmonijnej koniunkcji w kosmogramie
Polski 966 r., co nieustannie m¹ci spojrzenia nie tylko astrologów i produkuje
zawy¿on¹ u nas iloœæ proroków. Ka¿dy przecie¿ w Polsce wie lepiej od rz¹du,
premiera i prezydenta co zrobiæ, ale nikt tego nie robi, choæ ka¿dy krytykuje
ka¿dego, na wszystkim zna siê lepiej i musi to œwiatu koniecznie og³osiæ, a
przy okazji - co najwa¿niejsze - kasandrycznie ponarzekaæ. Nigdzie w œwiecie,
tak jak w Polsce, nie pcha siê tylu nieodpowiedzialnych kandydatów na funkcjê
prezydenta, czyni¹c to w g³êbokim przekonaniu o swej zbawczej misji
uzdrowienia kraju i rodaków.

B³êdne wieszczenia astrologów wspieraj¹ siê na kosmogramie z 11

listopada 1918 r. (jakby wczeœniej, przed wiekami Polski w ogóle nie by³o)
oraz dowolnie i bezsensownie przyjêtej godzinie
, bo tego dnia rozbrajano
tylko ma³e grupki Niemców w Warszawie, a Polska jako pañstwo z pewnoœci¹
nie powsta³a. Józef Pi³sudski przyby³ z Magdeburga dzieñ wczeœniej, Rada
Regencyjna odda³a w³adzê twórcy legionów kilka dni póŸniej, a wszystkie te
wydarzenia, tak czy owak, s¹ tylko tranzytem wobec kosmogramu chrztu Polski z
966 r. Ten zaœ, po kilkunastu latach badañ po raz pierwszy ujawni³em na
³amach NŒ mniej wiêcej przed rokiem, wspieraj¹c go histori¹, polityk¹, kultur¹ i
sztuk¹. Wszelkie wydarzenia historyczne i bie¿¹ce - zwi¹zane z aferami w
warszawskiej gminie Centrum i z zamieszaniem w rz¹dzie u progu lata 2000 -
bezustannie pozytywnie go weryfikuj¹.

Jeœli esencj¹ fazy Byka w Weselu Wyspiañskiego s¹ ch³opi z Bronowic, a

Lwa - krakowscy artyœci, fazê Skorpiona zaœ akcentuje ciê¿ar gatunkowy
spotkañ z duchami zmar³ych postaci historycznych (co pojmujemy ju¿ jako
oczywistoœæ), to z esencj¹ równie¿ polskiej fazy Strzelca, wymagaj¹cej
zrozumienia postaci Chocho³a, mimo up³ywu stu lat od wezwania go na to
wesele, mamy wci¹¿ sporo k³opotu. Dzieje siê tak przede wszystkim ze wzglêdu
na szerok¹ gamê interpretacyjnych mo¿liwoœci, jakie stwarza. Takich jednak

background image

wieloznacznych, a wa¿nych dla Polski symboli znaleŸlibyœmy wiêcej,
przegl¹daj¹c kolejne karty narodowej historii.

Wspomnia³em poprzednio, ¿e Chocho³ objawia siê najpierw ma³ej Isi, która

jak ka¿de niemal dziecko ma niezniszczony jeszcze póŸniejsz¹ edukacj¹ i
wychowaniem dar rozpoznawania sedna sprawy. Doroœli zaœ, Poeta wraz z
Panem M³odym przeœmiewaj¹ siê tylko, gdy przywo³uj¹ Chocho³a i zupe³nie
przy tym nie dbaj¹, co z tego wszystkiego wyniknie. Tylko ona nie ma ¿adnych
zahamowañ, wiêc natychmiast, równie ostro, co nieskutecznie rozkazuje mu
powróciæ na pole, sk¹d przyszed³.

Jedni mówi¹, ¿e nie³atwo odmieniæ bieg historii, inni wspominaj¹ o

niezbywalnoœci karmy indywidualnej cz³owieka, zwi¹zanej z energiami Saturna,
a tak¿e S³oñca, ja zaœ wzbogacam ca³y uk³ad o karmê zbiorow¹, narodow¹ lub
pañstwow¹, najpe³niej manifestuj¹c¹ siê energiami przede wszystkim Plutona i
Urana. Karmie, której ka¿dy z nas tak¿e w specyficzny sposób podlega.

Otó¿ karma jednostki ulega transformacji, gdy staje siê cz¹stk¹ karmy

zbiorowej. Najprostszym przyk³adem jest taka sytuacja: troszkê leniwy Jasiek
(imiê dowolne), rankiem 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie niegrzecznie odpowiada
mamie, ¿e pojedzie do dziadka po r¹bankê nastêpnego dnia, a nie za chwilê, bo
jest piêkna pogoda i chcia³by siê wyk¹paæ w Wiœle. Te s³owa w jakiœ sposób
odmieniaj¹ jego ¿ycie. Jeœli Jasiek pojecha³by do dziadka, jak o to prosi mama,
mia³by mo¿liwoœæ realizowania swej indywidualnej karmy na kilku poziomach,
w zale¿noœci od tego, czy na wieœæ o wybuchu powstania zosta³by u dziadka,
poszuka³ kontaktu z partyzantk¹ lub przedziera³ do Warszawy. Zostaj¹c w niej, od
godziny 17.00, chc¹c nie chc¹c, w³¹czy³ sw¹ indywidualn¹ karmê w plutonow¹,
tragiczn¹ karmê zbiorow¹ miasta Warszawy i jego mieszkañców. Wtedy w³aœnie
S³oñce znajdowa³o siê w dwadzie Skorpiona znaku Lwa, w zachodz¹cej raz na
250 lat bardzo dok³adnej tego dnia koniunkcji S³oñca z Plutonem, w³adc¹
Skorpiona, przy czym oba te cia³a niebieskie rezydowa³y t¹ popo³udniow¹ godzin¹
w VIII sektorze kosmogramu, przyporz¹dkowanym fazie Skorpiona i w³adaj¹cemu
ni¹ Plutonowi. Podobna sytuacja raz tylko powtórzona zosta³a we wspó³czesnej
historii ludzkoœci, i to w krótkim czasie, gdy trzyma³y jeszcze plutonowe aspekty
sprzed roku. Dotknê³a ona tych, których indywidualna karma zosta³a
bezwzglêdnie w³¹czona w karmê zbiorow¹ Hiroszimy. Sta³o siê to rok póŸniej, w
wakacyjny poniedzia³ek 6 sierpnia 1945 r. (!)

Bronowicach tak¿e nie da siê cofn¹æ czasu. Demon zostaje obudzony,

wywo³any i pobudzony do dzia³ania, podobnie jak potê¿ny d¿in z lampy
Alladyna. Powiastki dla dzieci s¹ niekiedy bardzo pouczaj¹ce. Przecie¿ doroœli,
w ulubionej przez nas jeszcze w dzieciñstwie lekturze, dostrzegali w pewnym
rysunku jedynie kapelusz i tylko Ma³y Ksi¹¿ê nie mia³ najmniejszej w¹tpliwoœci,
¿e widzi na nim wê¿a boa po³ykaj¹cego s³onia. Jest wiêc dla doros³ych Chocho³
zaledwie ¿artem weselnym, bardzo odleg³ym od realiów ¿ycia. Dla Isi natomiast,
któr¹ przysz³oœæ nic jeszcze nie obchodzi, bo i tak nie ma na ni¹ wp³ywu,
intuicyjnie postrzegany Chocho³ stanowi widocznie jakieœ wielkie z³o i
zagro¿enie, skoro bezzw³ocznie odsy³a go na pole, sk¹d przyszed³. Isia nie jest
jednak magiem Wolandem (Mistrz i Ma³gorzata Bu³hakowa), ani Davidem
Copperfieldem
(Dickens), nie ma wiêc si³y odbieraj¹cej moc, zniewalaj¹cym w

background image

koñcu wszystkich energiom (muzyce) Chocho³a.

Energie (marazm) Chocho³a k³ad¹ kres wczeœniejszym waœniom, sporom i

bardzo zró¿nicowanym pogl¹dom - od Polska to jest wielka rzecz, po Polska to
wszystko ho³ota
oraz g³oœno wyra¿anym s¹dom, ¿e my do sasa, wy do lasa.
Tak zatem, zgodnie z kosmiczn¹ energetyk¹ Polski, ju¿ w punkcie wyjœcia obie
strony maj¹ nik³e szanse, by dogadaæ siê miêdzy sob¹ w sposób umo¿liwiaj¹cy
wspólne dzia³anie.

Wzrastaj¹cy marazm prowadzi naturalnie do nik¹d, pozwala jednak

przynajmniej unikn¹æ byæ mo¿e krwawego w swych skutkach roz³amu. Nie jest
on zaœ tak odleg³y, jakby siê mog³o wydawaæ, jako ¿e padn¹ s³owa: Jeœli nie
pójdziecie z nami, to my na was i z kosami
. I gdy Uran powoli zbli¿a siê w swym
84-letnim cyklu do urodzeniowego S³oñca Tadeusza Koœciuszki, a Andrzej
Lepper stara siê staæ na czele lokalnych (na razie) ch³opskich protestów, to
niektórzy wrêcz twierdz¹, ¿e skoro koœciuszkowscy ch³opi protestowali w trakcie
trwaj¹cych ju¿ rozbiorów, to mo¿e warto by³oby poprzez podobny pryzmat
spojrzeæ i na wspó³czesne, narastaj¹ce niepokoje ch³opskie oraz wyprzeda¿
polskiego maj¹tku narodowego. Proœci ch³opi ze wsi mówi¹ w Weselu o panach:
Wyœcie jeno do majaki. Dotyczy to wprawdzie artystów z Krakowa, ale nie
inaczej zapewne wielu wspó³czesnych gospodarzy patrzy dzisiaj zarówno na
wiêkszoœæ panów pos³ów, jak i tych z ³aw rz¹dowych w siedzibie na Wiejskiej.
Panna M³oda ca³oœæ tych typowych polskich, kompletnie bezsensownych
sporów miêdzy panami a ch³opami podsumuje w swoisty, acz genialny sposób:
wyœcie wszyscy nie wyspani. Gdyby jednak byli wyspani - czy Chocho³ dosta³by
odpowiedŸ na swe pytanie: Kto mnie wo³a³, czego chcia³? Niewyspanie i
ch³opów, i panów dotyczy zatem permanentnego stanu, o byle co dra¿liwego,
polskiego umys³u. Dopiero gdy zjawa - Wernyhora przekazuje Z³oty Róg,
powraca wiara w dokonanie czegoœ wielkiego, nie z w³asnych si³ jednak, lecz
dziêki magicznym poniek¹d insygniom. Stañczyk-zjawa zauwa¿y wprawdzie
gorzko, ¿e jakoweœ fata nas pêdz¹ w przepaœæ, ale nikt nie stara siê
zrozumieæ przestrogi. Wszyscy s³ysz¹ natomiast, gdy Jasiek powtarza: Nakupie
se pawich piór i Zdobêdê se pañski dwór
. Nic wiêcej mu nie trzeba i dlatego
czapkê z pawich piór ceni wy¿ej, ni¿ Z³oty Róg, którym ma pobudziæ ludzi do
dzia³ania. Czy¿by Z³oty Róg mia³ byæ tak z³udny jak Z³oty Cielec?

Gdy Jasiek poszukuje zagubionej w pêdzie czapki z pawich piór (prywata),

traci równie¿ Z³oty Róg (dobro Rzeczypospolitej) i ostaje mu siê jeno sznur.
Niepospolity Wernyhora przegrywa wiêc ze skrzecz¹c¹ pospolitoœci¹ i proz¹
codziennoœci, ale tak naprawdê, czy to on przegrywa, czy nadal klêskê
ponosimy my sami? Któ¿ dzisiaj i z jakim orê¿em mo¿e na tyle skutecznie
stan¹æ na jego drodze, by Chocho³ w przysz³oœci nie pozbawi³ nas energii i woli
dzia³ania? Chyba nikt, ale co tam! Najwa¿niejsze, ¿e mamy ju¿ winnego
naszych narodowych klêsk i niepowodzeñ.

Czy¿by?
Kowalem swych zbiorowych losów jesteœmy my sami, Chocho³ zaœ jest

tylko symbolem tak dobrze znanej nam narodowej niemocy, a nie jej sprawc¹.
Wszystkie te fobie, stresy, frustracje i kompleksy, to dobrze widoczne w
narodowym kosmogramie, góruj¹ce na MC bycze S³oñce w kwadracie zarówno

background image

do lwiego ascendentu jak i wodnikowego Ksiê¿yca, co daje pó³krzy¿ faz sta³ych.
To œcis³a koniunkcja Urana z Neptunem, pojawiaj¹ca siê zaledwie raz na 170
lat, wreszcie dwunastosektorowy Pluton na ascendencie narodowego
Kosmogramu oraz energie Skorpiona w jego trzewiach, czyli w IV sektorze.

Niemoc Narodow¹ (NN to przeciwieñstwo trzech S, które, jak s¹dzê, Pañstwo

jeszcze pamiêtacie) zast¹piæ mo¿e Zryw Narodowy, który na przestrzeni dziejów
pojawia³ siê tylko w bardzo ju¿ krytycznej sytuacji. Mówi¹ wiêc jedni, ¿e obecnie
mamy w³aœnie do czynienia z tak¹ sytuacj¹, na co inni powiadaj¹, ¿e teraz
wszystko jest w rozkwicie. Ciekawe jednak, ¿e Wesele Wyspiañskiego - filmowa
wersja Wajdy pokazana w TV oraz teatralna inscenizacja sztuki w warszawskim
Teatrze Narodowym - uzyska³y tak znaczne nag³oœnienie wraz ze wzrostem
zainteresowania problematyk¹ Pana Tadeusza oraz Ogniem i mieczem, a wiêc
narodowymi œwiêtoœciami w wydaniu filmowym, co te¿ nie jest przypadkiem.

Czy jednak do kogokolwiek jeszcze trafiaj¹ ostrze¿enia Stañczyka i

symbolika Z³otego Rogu Wernyhory? Przecie¿ Stañczyk nie by³ tylko b³aznem i
bardziej za b³aznów uznaæ mo¿na by ówczesnych (a mo¿e i dzisiejszych)
polityków, zaœ Z³oty Róg to nie tylko róg obfitoœci kozy Almatei, która
wykarmi³a nim Zeusa. To - podobnie jak Stañczyk - coœ wiêcej. Róg mo¿e byæ
i bawoli, zwi¹zany z faz¹ Byka, chocia¿by ten Wojskiego, zwiastuj¹cy pocz¹tek i
zakoñczenie polowania, a wiêc zajêcia uprawianego niegdyœ w celu wy¿ywienia
plemienia (faza Byka), w Panu Tadeuszu zaœ, ju¿ tylko dla przyjemnoœci
panów (Lew). Bawoli (byczy) róg sta³ siê czymœ innym, s³u¿¹c umileniu i
usprawnieniu pañskich polowañ, z³oto zaœ zawsze kojarzono z w³adz¹.

Niezrozumia³y parytet z³ota staje siê jasny, gdy zdamy sobie sprawê z tego,

¿e Synowie Niebios przybywaj¹cy na Ziemiê (patrz Biblia) cenili je sobie, a
ziemscy w³adcy póŸniej utrzymali dla niego taki sam kult, wspieraj¹c siê jeszcze
stwierdzeniem, ¿e wszelka w³adza, a ich szczególnie, pochodzi od Boga. St¹d
z³ota korona królewska i wiele innych, z³otych insygniów w³adzy. Z³oty Róg
Wernyhory to symboliczna Tr¹ba Jerychoñska, maj¹ca obudziæ naród, jak
niegdyœ dŸwiêki jej zburzy³y mury zdobywanego miasta. Do tego trzeba mocy i
pos³ania, a Jasiek misji nie pojmowa³. Mia³ za to swe ch³opskie marzenia, mia³
jeszcze czapkê (nakrycie ch³opskie, w przeciwieñstwie do kapelusza lub
ko³paka) z pawich piór, a te ostatnie symbolizowa³y ju¿ klasê panów. Bli¿sza
cia³u okaza³a siê czapka z pawich piór, daj¹ca snobistyczn¹, choæby tylko
chwilow¹ przepustkê do innego, lepszego ¿ycia, Z³oty Róg zaœ przerasta³
Jaœka na tyle, ¿e jego zgubienia - w przeciwieñstwie do czapki - w ogóle nie
zauwa¿y³. Tak te¿ dzisiaj i ch³opy i pany gubi¹ gdzieœ interes Rzeczypospolitej,
roj¹c sny o w³asnej potêdze, a ka¿dy rozgl¹da siê raczej za pozwalaj¹c¹ wy¿ej siê
ceniæ, swoj¹ bardzo ¿a³osn¹ niekiedy czapk¹ z pawich (?) piór, wyczekuj¹c na
charyzmatycznego trêbacza, który zadmie w koñcu w Z³oty Róg. Nie³atwo jest
tr¹biæ w Rzeczypospolitej, bo ka¿dy tr¹bi na swój sposób.

Chocho³, tak jakby, powróci³ na pole, a naród pocwa³owa³ w stronê

konsumpcyjnych biesiad, na które nikt go jeszcze nie zaprosi³. Ktoœ to jednak
wczeœniej czy póŸniej uczyni i Chocho³ powróci. Na razie ogl¹daj¹c narodowe
filmy cieszymy siê z tego, ¿e Skrzetuski odzyska³ Helenê, a Pan Tadeusz o¿eni³
siê wreszcie z Zosi¹ i wszystko wskazuje na to, ¿e ju¿ wkrótce doczekamy

background image

równie szczêœliwego po³¹czenia siê Winicjusza z Ligi¹.

Czy jednak to aby nie za ma³o, jak na nasze narodowe aspiracje, apetyty i

mo¿liwoœci? A wiêc Czapka z Pawich Piór, czy Z³oty Róg? I co z Chocho³em?

Potêga symbolu

12/2000

Nie od dzisiaj jesteœmy w Polsce wyczuleni na wszelkie symbole, zarówno

œwieckie jak i koœcielne, a mo¿e nawet nieco na ich tle przeczuleni. Powiecie
zapewne, ¿e swoje symbole ma ka¿de pañstwo i naród, ale najistotniejsza jest
ich ¿ywotnoœæ, stopieñ akceptowalnoœci przez spo³eczeñstwo i emocjonalny
stosunek do poszczególnych obywateli kraju. Symboli wiêc broni siê, w imiê ich
walczy, a czêsto i umiera. Chcemy, czy te¿ nie, symbole - wywodz¹ce siê
zawsze z jungowskiej skarbnicy nieœwiadomoœci zbiorowej - pozwalaj¹
panoramicznie spojrzeæ na ca³¹ z³o¿onoœæ i zarazem kompleksowoœæ
historycznych, politycznych i kulturowych perypetii ka¿dego narodu.
Odwzorowuj¹ one tak¿e wiernie jego kosmiczn¹ to¿samoœæ, udostêpnian¹ nam
bardziej lub mniej dok³adnie kulturowym kosmogramem narodu lub jego
szczegó³ow¹ wersj¹ zwi¹zan¹ z pocz¹tkami pañstwowoœci, jeœli odpowiednie
dane o momencie powstania pañstwa s¹ dostatecznie wiarygodne, co jednak
zdarza siê niezmiernie rzadko.

Znamy ju¿ dobrze kosmiczn¹ energetykê Polskoœci, nierozerwalnie zwi¹zan¹

z ekliptycznymi fazami Byka, Lwa, Skorpiona i Strzelca, o czym wielokrotnie
pisa³em na tych tamach, wraz z uzasadnieniami historycznymi, politycznymi,
kulturowymi, a tak¿e literackimi - czyni³em tak byæ mo¿e nawet do bólu i
znudzenia, z t¹ wszak¿e intencj¹, by podkreœliæ niedostrzegane wci¹¿ ró¿nice
miêdzy dowolnie i subiektywnie kreowanym od lat stereotypem pañstwowym, a
znacznie bardziej precyzyjnie wyznaczanym przez kosmos, zdecydowanie
istotniejszym, choæ czêsto nierozpoznanym, a wskutek tego nawet ignorowanym
zarówno przez naukê, jak i w³asne spo³eczeñstwo archetypem
narodowoœciowym. Z nim to przecie¿ pozostaj¹ w zgodzie archetypowe dla
danego narodu postacie historyczne, a nawet archetypowe dlañ postacie
literackie, na co przed bardzo ju¿ wielu laty zacz¹³em zwracaæ uwagê (na tych
³amach oraz w Homo-Zodiacusie), gdy w literaturze przedmiotu nikt jeszcze o
takich powi¹zaniach nie œni³.

Dzisiaj wiêc, na po¿egnanie polskiego cyklu, podejmê temat i wa¿ny i

przyjemny w lekturze, bo ka¿dy mo¿e do niego wtr¹ciæ w³asne przys³owiowe
trzy grosze.

Zacznijmy od tego, ¿e Polska od zamierzch³ych czasów zwi¹zana by³a z

szeroko rozbudowan¹ symbolik¹ or³a, ale ten znajduje siê w centrum uwagi wielu
pañstw (tak¿e jednego z s¹siaduj¹cych z nami), a poza tym sam w sobie stanowi³
wielokrotnie przedmiot za¿artych sporów naszych rodaków o jego barwê, rodzaj,
kszta³t i Bóg wie co jeszcze. Dlatego or³em zajmowa³ siê nie bêdê. Polska
natomiast by³a zawsze bardzo aktywna, a przynajmniej widoczna na arenie
miêdzynarodowej. Jeœli np. zdobywane przez naszych rodaków presti¿owe
nagrody Nobla (Sienkiewicz, Reymont, Curie-Sk³odowska, Wa³êsa, Mi³osz,
Szymborska), zdecydowanie dotyczy³y osób silnie koresponduj¹cych swymi
energiami urodzeniowymi z polskim zodiakiem, a wiêc ekliptycznym pasem

background image

Byka, Skorpiona, Strzelca i Lwa, to prezentacja Polskoœci na wystawach
œwiatowych (pierwszy raz w 1925 r., a ostatni w Hanowerze, na EXPO 2000, po
60-u latach przerwy), wœród dwustu pañstw i publiki ca³oglobowej musi, a
przynajmniej powinna, obfitowaæ w jakieœ najbardziej dla naszego narodu
charakterystyczne symbole. Czy tak siê sta³o? Ano, popatrzmy.

Spór dotycz¹cy polskiego logo-maskotki na œwiatow¹ wystawê Expo 2000

by³ przedni, a wiêc typowo polski. Zgoda, ¿e symbole z natury swej mog¹ byæ
nieostre w swej wymowie, a wiêc wieloznaczne. Jednak¿e niektóre z nich gotowi
jesteœmy uznaæ za bardzo sensowne w kontekœcie naszego kraju, inne zaœ
za sensu takiego zupe³nie pozbawione. W grê wchodzi³y wprawdzie tylko
zwierzaczki, ale...

Najpierw pojawi³ siê ¿ubr, który ju¿ na pierwszy rzut oka kojarzy siê nam

doœæ wyraŸnie i w oczywisty sposób z kosmiczno-kulturowym wymiarem
Polskoœci. Skoro najwa¿niejsi w dziejach naszego kraju ludzie i najistotniejsze
wydarzenia odpowiadaj¹ archetypowemu obrazowi Polskoœci, wynikaj¹cemu z
jungowskiej nieœwiadomoœci zbiorowej, a zarazem z kosmogramu Chrztu
Polski z 966 r., dlaczego nie mia³oby to dotyczyæ tak¿e zwierz¹tka-maskotki, z
któr¹ przy okazji Expo 2000 zetkn¹³ siê ca³y œwiat?

Jasne, ¿e polski ¿ubr, przez sw¹ niepowtarzalnoœæ, to co najmniej jakby

królewski byk (S³oñce w Byku kosmogramu Polski z 966 r.), a wiêc w pewnym
sensie Bykolew (Lew jest jego ascendentow¹ faz¹). To wyczerpuje znamiona
podstawowej energetyki narodowego kosmogramu. Nie trzeba te¿ przypominaæ,
¿e ¿ubry ¿yj¹ w swoistym œrodowisku naturalnym (znowu faza Byka) i przynosz¹
nam - podobnie jak ¿ubrówka - niez³e profity. Jego ukrycie w puszczy, dolarowe
polowania - wszystko to wyczerpuje podstawowe znamiona kosmiczno-
zodiakalnej charakterystyki. Nieprzypadkowo te¿ okreœla siê zodiakalnego Byka
mianem bankiera Zodiaku. Tak zatem ¿ubr kojarzy siê z Polsk¹, wiêc o czym tu
jeszcze mówiæ

Nastêpnie pojawia siê Bóbr, który na pierwszy rzut oka z Polskoœci¹

niewiele ma wspólnego. A mo¿e i ma, mo¿e urzêdnicy pañstwowi te¿ czerpi¹ ze
skarbnicy jungowskiej nieœwiadomoœci zbiorowej? Wiemy przecie¿ dobrze, i¿
bobra tak¿e odnajdujemy tylko w bardzo sterylnym œrodowisku naturalnym
(znowu faza Byka). Zreszt¹ bóbr przekszta³ca je w doœæ specyficzny sposób,
chocia¿by poprzez budowê tam i zapór wodnych, co odpowiada wrêcz
archetypowym cechom i Byka (naturalna zapora z drewna) i Skorpiona (transfor-
macja tego œrodowiska, a pêkniêta tama to klasyczny ju¿ przyk³ad
skorpionowych oddzia³ywañ). Nie trzeba te¿ przypominaæ, ¿e Skorpion,
spolaryzowany z faz¹ Byka, to S³oñce niepodleg³oœciowego Kosmogramu Polski
z 1918 r. i silna, ascendentowa pozycja w³adaj¹cego t¹ faz¹ Plutona kosmogramu
966 r. Ostre zêby bobra podcinaj¹cego drzewa to nic innego, jak przys³owiowy
ogon Skorpiona transformuj¹cy ¿ycie cz³owieka, który siê z nim zetknie.
Projektodawca polskiej ekspozycji dostroi³ siê wiêc do jungowskiego rezerwuaru
nieœwiadomoœci zbiorowej ludzkoœci i w jakiœ sposób pobra³ stamt¹d
stosowne informacje.

W przeciwieñstwie jednak do ca³kiem realnego ¿ubra i nie mniej

autentycznego, choæ znacznie mniej w symbolice Polskoœci zakorzenionego

background image

bobra, który takowo¿ przepad³ z kretesem, zaproponowanie w charakterze
polskiej maskotki smoka, zdawa³o siê ju¿ byæ czystym nonsensem. A mo¿e
jednak znowu lepiej poczekaæ z os¹dem? Przecie¿ dostarczenie odpowiedniego
klucza pozwala³o odkodowaæ znaczenie symbolicznego rysunku w Ma³ym
Ksiêciu
(w¹¿ boa po³ykaj¹cy s³onia, podczas gdy doroœli dostrzegali tylko i
wy³¹cznie kapelusz), co pozwala inaczej spojrzeæ na kolejn¹ propozycjê
eksporterów naszej kultury z Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych oraz
Krajowej Izby Gospodarczej.

Mimo ¿e smok nie odgrywa u nas tak znamienitej roli, jak w Chinach, to nie

jest on bynajmniej czymœ zupe³nie obcym. Wizerunek polskiego smoka
nawi¹zuje do idei przetransformowanego, groŸnego (Skorpion) i raczej du¿ego
(Strzelec) potwora, zamieszkuj¹cego w solidnej jaskini (Byk), pod królewskim
zamkiem (Lew) na krakowskim Wawelu, nienasyconego (Byk), tedy hurtem
po¿eraj¹cego dziewice (ponownie Skorpion). Bycze ob¿arstwo wawelskiego
smoka stanie siê zreszt¹ przyczyn¹ jego unicestwienia przez szewca Dratewkê,
który dostarczy³ dzikiemu lokatorowi Wawelu jagniê nafaszerowane siark¹ (zno-
wu Skorpion), a póŸniejsze opilstwo smoka powoduje jego gwa³towne pêkniêcie
(jeszcze raz Skorpion). Dratewka zaœ staje siê bohaterem (Lew) jeszcze za
swego ¿ycia. Przyznacie Pañstwo, ¿e choæ paralela to nieco daleka i luŸna, to
jednak doœæ wyraŸna, zaœ smok wawelski równie¿ - nadal ku naszemu
zdumieniu - w pewnym przynajmniej stopniu odzwierciedla wszystkie fazy
kosmicznej energetyki Polski. Smok zreszt¹ prowadzi³ w rankingu doœæ d³ugo,
ale o Szewczyku Dratewce nikt na Zachodzie nie s³ysza³, a europeizacja pod
smoczym sztandarem jakoœ dziwacznie wygl¹da. Odrzucono wiêc smoka i
wydawa³o siê, ¿e w sytuacji patowej nie pozostaje nic innego, jak powróciæ do
¿ubra lub bobra.

Ale nie u nas.
Niektórzy z Pañstwa z pewnoœci¹ byli na EXPO 2000 lub znaj¹ z prasy

koñcowy rezultat tego swoistego i niepowtarzalnego rankingu archetypowo-
narodowych maskotek. Na Wystawie Œwiatowej pokazaliœmy z jednej strony
nasz szacunek dla ekologii i ca³ej zreszt¹ przyrody, prezentuj¹c skansenowe
ujêcie Puszczy Bia³owieskiej i Wieliczki (faza Byka), z drugiej zaœ otwarcie na
wspó³czesn¹ wiedzê - laboratorium M. Kopernika i A. Wolszczana, prezentuj¹ce
ich zaiste królewskie osi¹gniêcia. Ale: przecie¿ g³êboka transformacja myœli
ludzkiej wskutek stworzenia kopernikañskiego modelu Uk³adu S³onecznego, to
fazy Skorpiona i Strzelca, zaœ odkrycie planet poza uk³adem s³onecznym przez
Wolszczana, to w³adaj¹cy Skorpionem Pluton w Strzelcu (gdzie jeszcze zreszt¹
przez dobrych kilka lat bêdzie przebywa³). Patronuje on teraz nie odkrywaniu
nowych l¹dów i kontynentów, jak to siê dzia³o, gdy 500 lat wczeœniej te¿ w
Strzelcu rezydowa³, lecz penetracji nikomu dotychczas nieznanych planet spoza
naszego uk³adu s³onecznego.

Jak¹¿ wiêc inn¹ jeszcze maskotkê mo¿na by³o zaproponowaæ? Tak¹, która

uzyska³aby powszechn¹ akceptacjê (czy wszystkich zainteresowanych, tego nie
wiem). Faktem jest jednak, ¿e zwiedzaj¹cych nasz pawilon wita³ Bocian z
roztrzepan¹ czupryn¹ i wy³upiastymi oczami. Kolejny pure nonsens? Wcale nie!
Jestem oczywiœcie daleki od usprawiedliwiania oficjalnych wyborów, muszê

background image

jednak przyznaæ, ¿e wszystkie dotychczasowe, po bli¿szym siê im przyjrzeniu
mia³y pewien archetypowy sens. Mi³o wiêc stwierdziæ, ¿e swoimi decyzjami
urzêdnik nie jest w stanie zniszczyæ podstaw kosmicznej Polskoœci,
nawet jeœli chcia³by to uczyniæ
.

Czy¿by wiêc bocian tak¿e by³, mo¿e choæ w czêœci, kwintesencj¹

Polskoœci? Przyjrzyjmy mu siê bli¿ej. Bocian jako taki nigdy dotychczas nie by³
przedmiotem mego kultu, czy te¿ jakiegoœ szczególnego zainteresowania.
Teraz jednak wszystko, jak za dotkniêciem czarodziejskiej ró¿d¿ki, musi siê
zmieniæ, gdy¿ zbiorow¹ wol¹ osób kompetentnych, jakimœ trafem korzystaj¹cych
ze skarbnicy jungowskiej nieœwiadomoœci zbiorowej, spo³eczny presti¿ bociana
zyskuje znacznie wy¿sze notowania. Dlatego staje przed nami nie tylko
spo³eczny, ale wrêcz narodowy problem. Oczywiœcie nie chodzi mi o znan¹
powszechnie prorodzinnoœæ bocianów, choæ prawd¹ jest to, ¿e w Polsce
ka¿de dziecko zamieszkuj¹ce wieœ (a mo¿e i miasto?) wie dobrze, które to
ptaszyd³o dzieci w chuœcie rodzicom przynosi. Znacznie mniej za to wiemy o
przyrodniczych bojach toczonych przed EXPO 2000 o bociana - ogólnonarodow¹
maskotkê dla naszego pawilonu, zgodnie uznanego za jeden z
najatrakcyjniejszych.

Bociek z dawien dawna zwi¹zany jest z polskimi polami i ³¹kami, po prostu z

naszym swojskim krajobrazem. Kojarzy siê te¿ niemal ka¿demu z dachem
ch³opskiej cha³upy, tej do której trafia bezb³êdnie od lat, gdy powraca ze swych
bardzo dalekich podró¿y (ewidentnie faza Byka). Przynosi nam on tak¿e
obietnicê nadejœcia transformuj¹cej œwiat wiosny i potwierdza istnienie
odwiecznych, sta³ych, a wiêc tak¿e byczych w swej naturze rytmów przyrody.
¯aby na podmok³ej ³¹ce i myszy bardziej suchych pól to jego po¿ywienie, ale i
dalsze powi¹zanie z fazami Skorpiona i Byka. Odleg³e kraje, z których przylatuje,
wszystkim chyba prawid³owo kojarz¹ siê ze Strzelcem. Na koniec dodam
jeszcze, ¿e bociana, nawet z daleka, rozpoznaæ mo¿na po bia³o-czerwonych, a
wiêc narodowych barwach.

No i ta jego prorodzinnoϾ...
A swoj¹ drog¹, zaufanie do bociana jest w naszym narodzie chyba

niepodwa¿alne, skoro bardzo niepewni wygl¹du œwiata, w którym przysz³oby im
¿yæ, losów ¿ycia na Ziemi, przede wszystkim zaœ w³asnego bezpieczeñstwa w
ska¿onym, byæ mo¿e, œrodowisku - wychodz¹cy z podziemi bohaterowie
filmowej Seksmisji zauwa¿aj¹ ko³uj¹cego bociana. Oddychaj¹ z ulg¹, bo to
oznacza, ¿e wszystko jest w porz¹dku i œwiat ocala³.

Nie wiem wprawdzie, na ile hanowerskie EXPO 2000 by³oby ubo¿sze bez

naszego bociana, wiem natomiast, ¿e narodowa symbolika nie tylko okaza³a siê
w tym przypadku niezniszczalna, ale coœ niecoœ jeszcze na tym naszym
udziale w Wystawie Œwiatowej zyska³a (ze swej strony przypomnijmy, ¿e polski
pawilon w Hanowerze bi³ rekordy popularnoœci i zaj¹³ w plebiscycie
publicznoœci czwarte miejsce, co jest absolutnie osza³amiaj¹cym sukcesem -
przyp. redakcji NŒ).

A na koniec kapitalny deser. Otó¿ Polska podczas swej ponad tysi¹cletniej

i bardzo burzliwej historii tylko kilkakrotnie stawa³a nad przepaœci¹ tak
niebezpieczn¹, i¿ grozi³o jej totalne unicestwienie
. I bynajmniej nie chodzi tu

background image

o okres zaborów, kiedy wprawdzie pañstwowoœæ polska nie istnia³a, lecz
kondycja narodu, choæ pod³a, by³a znoœna i nie zagra¿a³o nam totalne
wyniszczenie we wszystkich zaborach jednoczeœnie.

By zniszczyæ Polskoœæ, trzeba zniszczyæ jej S³oñce, a wiêc pozbawiæ

mo¿liwoœci wy¿ywienia Polaków (faza Byka), co jednak, mimo
nieprzychylnoœci rolnej polityki Unii i katastrofalnych zjawisk atmosferycznych,
nam nie grozi. Takie zagro¿enie zniszczenia narodowego, skorpioniastego
zreszt¹ S³oñca istnieje w przypadku Japonii, która mog³aby wskutek olbrzymiego
trzêsienia ziemi po prostu znikn¹æ w ca³oœci w czeluœciach oceanu.

Mo¿na te¿ unicestwiæ naród przez druzgocz¹ce uderzenie w jego

ascendent, a to jest zawsze bardziej mo¿liwe, bo zarówno ludzi, jak pañstwa i
narody postrzegamy w najwiêkszym stopniu poprzez ich ascendent w³aœnie. W
przypadku Polski jest to faza Lwa, wzmocniona znajduj¹cym siê w niej na
ascendencie Plutonem. Daje nam to niemal niezniszczalnoϾ, ale i tak
uskar¿amy siê wci¹¿ na nasze geopolityczne po³o¿enie. Na co siê naprawdê
uskar¿amy, zaraz siê przekonamy.

Upodliæ nas mo¿na odbieraj¹c nam nasz¹ Lwi¹ dumê, czêsto jednak

czynimy to sami, narzekaj¹c potem na los i nieprzychylnoœæ historii. Tak
naprawdê jednak najgroŸniejsze by³oby wyeliminowanie z kosmicznej gry
naszego Plutona, a wiêc zniszczenie nas energi¹ Skorpiona. Takie próby mia³y
miejsce w naszej historii i tylko one by³y naprawdê groŸne. Jeszcze ciekawsze
jest to, kto je podejmowa³ i jak¹ posiada³ do tego kosmiczn¹ legitymacjê.

Z faz¹ Skorpiona nierozerwalnie wi¹¿¹ siê tak g³êbokie - w swej transformacji

rzeczywistoœci - procesy i zjawiska, jak: trzêsienie ziemi, wybuchy wulkanu,
potop, obozy koncentracyjne, Gu³ag, Katyñ, czy Powstanie Warszawskie. Czy
widzicie ju¿ Pañstwo, o co mi chodzi? Tylko te dwa pierwsze zjawiska nie
dotycz¹ Polski, pozosta³e zaœ stanowi³y zagro¿enie dla naszego bytowania.
Symboliczny Potop szwedzki zala³ kiedyœ niemal ca³y kraj, a najeŸdŸcami,
siêgaj¹cymi murów Czêstochowy (jej symbolicznego znaczenia dla kraju nie
trzeba t³umaczyæ) byli Szwedzi, których narodowy kosmogram (prezentowany
onegdaj na tych ³amach) zwi¹zany jest silnie z ekliptycznym pasem Skorpiona
(jedenastosektorowe, wiêc wodnikuj¹ce S³oñce w SKORPIONIE i ascendent w
Kozioro¿cu - odwrotna kombinacja, a wiêc asc. w Skorpionie i trzeciosektorowe,
zbliŸniaczone S³oñce w Kozioro¿cu wyraŸnie zaprzecza szwedzkim realiom).

Kolejny raz mogliœmy znaleŸæ siê na granicy narodowego wyniszczenia,

gdyby rz¹d radziecki kontynuowa³ wobec Polski politykê Katynia i syberyjskich
³agrów
. ZSRR (a nie Rosja) mia³ swoje silne dziesiêciosektorowe,
kozioro¿cowate wiêc nieco S³oñce w Skorpionie, ukierunkowane na
zorganizowan¹ i systemow¹ eksterminacjê wroga.

Jeœli komuœ eksterminacja narodu kojarzy siê tak¿e z wczeœniejsz¹

jeszcze wywózk¹ Polaków na Syberiê po powstaniu styczniowym, to dodam, ¿e
S³oñce Rosji znajduje siê wprawdzie w Wodniku, ale w ósmym,
podporz¹dkowanym SKORPIONOWI w³aœnie sektorze kosmogramu (gwoli
ciekawoœci dopowiem, ¿e tak¿e i Skorpion znajduje siê w tym horoskopie w
pi¹tym, lwiastym wiêc sektorze, a Lew jest ascendentem Polski; poza tym taka
pozycja Skorpiona znakomicie wyjaœnia sens popularnej tam tzw. rosyjskiej

background image

ruletki z jedn¹ kul¹ w pistolecie).

Nie ma te¿ najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e liczne obozy koncentracyjne i

brutalne st³umienie Powstania Warszawskiego (ze wzglêdu na godzinê
rozpoczêcia bardzo SKORPlONOWATEGO w swej naturze) wyraŸnie
nadszarpnê³o kondycjê narodu. Nie zdziwimy siê wiêc bardzo, gdy powiem, ¿e
Niemcy ze sw¹ ascendentow¹, panniast¹ dok³adnoœci¹, maj¹ S³oñce w Baranie w
ósmym, a wiêc znowu SKORPIONOWYM sektorze swego narodowego
kosmogramu.

Podsumujmy. Polska bywa³a najpowa¿niej zagro¿ona w swym narodowym

bycie i egzystencji wtedy - i tylko wtedy - gdy kierowano przeciwko niej silne,
niszcz¹ce, plutonowe energie Skorpiona, po kwadraturze wymierzone w nasz lwi
ascendent, przede wszystkim zaœ w chroni¹cego go Plutona, a za ka¿dym
razem czyni³y to te pañstwa lub narody, które same maj¹ silnie zaakcentowane
w³asne, destruktywne wobec naszych, energie Skorpiona (dlatego pozbawieni
ich Czesi i S³owacy nigdy nie stanowili dla nas powa¿niejszego zagro¿enia, a
pozytywnie spolaryzowana z nasz¹ narodow¹ faz¹ Byka skorpionowa energia
Wêgrów i w inny sposób Japoñczyków tak¿e raczej wzmacnia³a ni¿
nadwerê¿a³a nasze, dobre z nimi relacje).

Nie geopolityczne po³o¿enie Polski miêdzy Niemcami i Rosj¹ jest

przyczyn¹ zagro¿eñ, lecz ich kosmiczne energie eksponuj¹ce ekliptyczny
pas Skorpiona.

Tak wygl¹da spojrzenie na historiê z obiektywnego, kosmobiologicznego

punktu widzenia i cieszê siê, ¿e po raz pierwszy mog³em je zaprezentowaæ
w³aœnie w Nieznanym Œwiecie.

Na tym nieodwo³alnie koñczê na razie cykl o kosmicznym wymiarze

Polskoœci.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Leszek Weres Horoskop Polski
Leszek Weres Horoskop Polski
opracowania z dawnych lat, garlicki 2 rada ministrow i administracja rzadowa, Leszek Garlicki &bdquo
opracowania z dawnych lat, garlicki 2 rada ministrow i administracja rzadowa, Leszek Garlicki &bdquo
Szuman Leszek Cechy matrymonialne znaków i planet w horoskopach
Leszek Szaruga Pisanie Polski
Szuman Leszek Wesoły horoskop
Pluton Leszek Weres
Andrzej Leszek Szcześniak Judeopolonia I Żydowskie państwo w państwie polskim
Pieniążek Stanisław Leszek Słownik genealogiczny łacińsko polski
Andrzej Leszek Szcześniak Judeopolonia II Anatomia zniewolenia Polski
Pieniążek Stanisław Leszek Słownik genealogiczny łacińsko polski(1)
Słownik genealogiczny łacińsko polski Stanisław Leszek Pieniążek
Leszek Misiak Tracimy kościół czyli zawał Polski
Leszek Szuman Wesoły horoskop
Obiekty martyrologii polskiej
Walory przyrodnicze Polski

więcej podobnych podstron