Św. Agata
Agata była córką szlachetnej i bardzo zamożnej rodziny chrześcijańskiej na Sycylii. Odznaczała się nadzwyczajnym wdziękiem i pięknością ciała, jak też żywością ducha i szlachetnością serca. Podobna była bardziej do anioła niż do samego człowieka. Dlatego też miała wielu wielbicieli, którzy pragnęli pojąć ją za żonę, ale ona odprawiała wszystkich z niczym, ponieważ od dawna poświęciła się Panu Bogu.
Między odrzuconymi wielbicielami znajdował się sam starosta sycylijski, Kwincjan. Nie mogąc znieść upokorzenia, szukał sposobu, aby zemścić się na pięknej chrześcijance. Okazję przyniosło mu prześladowanie chrześcijan, nakazane przez cesarza Decjusza. Kwincjan kazał pojmać Agatę i stawić przed sobą. Agata wiedziała, że czeka ją śmierć, modliła się więc nieustannie:
- Panie, przenikasz moje serce i znasz moje życzenia, do Ciebie chcę należeć ze wszystkim, czym jestem i co posiadam.
Bądź moim pasterzem, ja będę Twoją owieczką. Strzeż mnie w świętej walce o Twoją chwałę i wzmocnij moją słabość. Kwincjan przyjął ją uprzejmie i powtórzył swe pochlebstwa i obietnice, a następnie zaczął jej grozić, gdyby nie oddała mu serca i ręki. Agata bez namysłu odpowiedziała, że nigdy tego nie uczyni. Pomimo tej odmowy starosta pohamował swój gniew, oddając Agatę niewieście złych obyczajów, Afrodyzji, aby uczyniła mu ją poddaną. Nie zdołała jednak przełamać stałości Agaty.
Zawiedziony w swych nadziejach Kwincjan kazał przyprowadzić Agatę na sąd. Przesłuchanie rozpoczął pytaniem o jej imię i ród. - Jestem szlachcianką - odrzekła - i pochodzę ze znakomitego rodu.
- Dlaczego więc - zapytał znowu sędzia - poniżyłaś się do tego stopnia, że zostałaś chrześcijanką.
- Gdyż prawdziwego szlachectwa - odrzekła Agata - nabywa się przez wyznanie Jezusa Chrystusa, którego jestem sługą.
- A więc my - mówi Kwincjan - gardząc twoim Ukrzyżowanym, tracimy nasze szlachectwo?
- Tak jest - odpowiedziała - tracisz prawdziwą szlachetność, skoro stajesz się niewolnikiem szatana, i to do tego stopnia, że aby mu cześć oddać, kłaniasz się bryłom kamieni.
- Nie bluźnij naszym bogom! - krzyknął groźnie Kwincjan.
- Złóż im zaraz ofiarę, inaczej tortury nauczą cię rozumu!
- Dziwię się, jak rozsądny człowiek może wymagać takich rzeczy! - odrzekła Agata. - Sam wstydzisz się swych bogów a mimo to każesz mi się im kłaniać.
Wtedy Kwincjan polecił biczować Agatę, palić rozpalonym żelazem i rozdzierać ostrymi nożami, a gdy okazała się stałą; kazał jej odciąć piersi.
Wrzucono ją, zbroczoną krwią, do więzienia, przykazuj.. zarazem, aby nikt nie dawał jej jedzenia i picia. W nocy przyszedł do niej św. Piotr z aniołem trzymającym pochodnię.
- Córko - rzekł - okrutnie cię umęczono. Przyszedłem cię uzdrowić.
Agata sądząc, że to ziemski lekarz, odpowiedziała:
- Ciało moje nie potrzebuje już żadnych lekarstw. Dziękuję ci, dobry ojcze, żeś tu do mnie przyszedł, ale mnie już żaden człowiek leczyć nie będzie.
- Dlaczego nie chcesz się dać leczyć?
- Moim lekarzem jest Pan Jezus.
Wtedy św. Piotr wyznał jej, kim jest. A kiedy Agata oprzytomniała ze zdumienia, spojrzała na siebie, nie znajdując na - i swoim ciele żadnej rany. Napełniona wielką radością, uklękła i zaczęła się modlić:
- Dziękuję Ci, Panie, że wejrzałeś na mnie i przysłałeś do - mnie Twego apostoła, aby mnie uzdrowił.
Kwincjan, dowiedziawszy się o tym, przywołał ją znowu - i powtórnie zażądał, aby złożyła ofiarę bogom.
- Twój rozkaz jest nierozsądny - rzekła. - Jak mogę zaprzeć się Tego, który uleczył mi rany zadane przez ciebie?
- Wtedy Kwincjan kazał ją rzucić na stos żarzących się węgli, aby ją żywcem spalić. Podczas tej męczarni zatrzęsła się ziemia, wskutek czego lud zaczął się stanowczo domagać, aby jej już dłużej nie męczono. Wystraszony Kwincjan uciekł, a zgromadzeni widzowie zdjęli Agatę z ognia, lecz ona zdołała tylko wznieść ręce ku niebu i wyrzec:
- Jezu, dziękuję Ci za tę łaskę, teraz przyjmij mnie do siebie - i wyzionęła ducha dnia 5 lutego 251 roku. Kwincjan, nie zdoławszy odwieść Agaty od Chrystusa, chciał przynajmniej wzbogacić się jej majątkiem. Wybrał się - w podróż do jej rodzinnego miasta, ale do niego nie dojechał, gdyż Bóg już w drodze go ukarał: utonął, przeprawiając się przez rzekę.