UNIA WALUTOWA I WSPÓLNA POLITYKA ROLNA. Wykład 8
Unia Europejska ma kilkanaście polityk.
Unia gospodarki walutowej.
Najpierw należy omówić kwestie historyczną, to jest plany stworzenia systemu koordynacji polityki walutowej państw członkowskich Unii Europejskiej, które istniały już od roku1957 i przejawiały się tworzeniem rozmaitych instytucji czy to Europejskiego Układu Walutowego czy Europejskiego Systemu Walutowego pierwszego potem drugiego. To wszystko podlegało dosyć silnym wstrząsom politycznym takim jak np.: wojna Jom Kipur, której skutkiem było zastosowanie broni naftowej przez państwa arabskie, co rozregulowało system finansowy wspólnoty Europejskiej. Po tym w 1973 owe wysiłki podejmowane od końca lat 50-tych załamały się. W związku z czym Unia do faktycznej integracji walutowej startowała dwukrotnie. Tym ostatecznym i jak dotąd skutecznym startem był rok 1988 i raport Jacquesa Delorsa (Żaka Delora) na bazie którego rozpoczęto już w warunkach istnienia jednolitego rynku europejskiego (bo w 1987 wszedł w życie jednolity akt europejski przekształcający wspólnoty europejskie w jednolity rynek; jednym z warunków tego jednolitego rynku było także wdrożenie jednolitej polityki walutowej) podjęto ponowne prace nad utworzeniem europejskiej unii walutowej. Bazą do tego stały się oczywiście decyzje z Maastricht, a mianowicie przyjęcie kryteriów konwergencji, zwane też kryteriami z Maastricht. Są to kryteria których wypełnienie jest niezbędne dla wejścia do Unii Gospodarczej i Walutowej. Nie mylić z kryteriami Kopenhaskimi, które są kryteriami wejścia do Unii Europejskiej jako takiej (tzw. Lista paryska), kryteria z Maastricht, które są warunkiem wejścia do Unii Gospodarczej i Walutowej. Kryteria te zostały stworzone głównie pod naciskiem niemieckim, z uwagi na niemiecką pamięć historyczną o hiper inflacji z lat 20-tych oraz z uwagi na fakt, że Deutch Marka Republiki Federalnej Niemiec był jednym z istotnych elementów niemieckiej tożsamości narodowej i dumy narodowej po II wojnie światowej zwłaszcza, że inne dokonania Niemców nie bardzo nadawały się na źródło dumy. W związku z czym potęga gospodarcza i jej symbol, czyli Marka pełniły tę funkcję. Stąd też politycznym warunkiem skuteczności realizacji projektu Unii Gospodarczej i Walutowej było przekonanie do tego opinii niemieckiej a ta nie godziła się na to, aby waluta europejska była jakościowo gorsza niż Marka niemiecka. To był zatem pewien wymóg, który należało wypełnić dlatego owe kryteria konwergencji są dosyć surowe.
KRYTERIA:
1.Niskiej inflacji - inflacja w kraju kandydującym do przystąpienia do UGiW nie może przekraczać o więcej niż 1,5% inflacji w trzech państwach Unii Gospodarczej i Walutowej o najniższej inflacji.
Wyznacznikiem jest poziom inflacji wytworzony przez średnią inflację trzech państw UGiW o najniższej inflacji. I od tego poziomu inflacja w państwie kandydującym nie może być wyższa o więcej niż 1,5%
2.Zasada dyscypliny budżetowej - deficyt budżetowy nie może być wyższy niż 2% PKB państwa kandydującego.
3.Poziom długu publicznego - nie może przekraczać 60% PKB państw kandydującego.
4.Poziom stóp procentowych - średnia nominalnie długoterminowa stopa procentowa nie może przekraczać o więcej niż 3% poziomu wyznaczonego przez średnią trzech krajów UGiW o najniższej średniej długookresowej stopie procentowej.
5.Zasada stabilności kursów walut - od której waluta danego kraju nie może odbiegać w okresie 2 lat przed wejściem do strefy euro w przedziale większym niż +/- 15% i waluta ta nie może być również dewaluowana decyzją rządu. (Wahania kursu walut państwa kandydującego w stosunku do euro nie mogą być większe niż 15%)
Owe kryteria przyjęte w Maastricht i zatwierdzone w 1993, kiedy Maastricht weszło w życie, zostały dodatkowo wzmocnione Paktem Stabilizacji i Wzrostu przyjętym w ranach traktatu Amsterdamskiego w 1997, albowiem jak wskazuje logika gdybyśmy uznali, że warunkiem wystarczającym do zbudowania Unii Gospodarczej i Walutowej byłoby wypełnienie przez państwo kandydujące w momencie wejścia do grupy euro, kryteriów konwergencji powstawałoby logicznie zasadne pytanie a co jeżeli ten kraj który wszedł do strefy doprowadziłby do rozregulowania całego tego systemu (już nas przyjęli więc nic nam nie mogą zrobić). Musiały powstać jakieś gwarancje, że państwa będą zachowywały się odpowiedzialnie. Nie chodzi przecież oto aby osiągnąć wskaźniki konwergencji w momencie przystępowania do UGiW a potem przestać się nimi interesować, stąd też żeby utrzymać ten system w1997 podpisano pakt stabilizacji i wzrostu, który przewiduje następujący mechanizm. Wszystkie państwa europejskie podzielone optymistycznie na tzw. ins (inside) i pre-ins (pre-inside). Czyli e które są wewnątrz UGiW oraz te które jeszcze nie są ale docelowo wszystkie państwa europejskie miały się w niej znaleźć. Było to założenie optymistyczne ponieważ do systemu nie weszły:
WB i Dania na mocy decyzji własnych
Szwecja początkowo bo nie spełniała kryteriów, a potem bo w referendum zdecydowała, że nie wejdzie.
Na początku było w UGiW 11 państw później się ta liczba powiększyła. Niedawno jako pierwsze państwo spośród tych z rozszerzenia z 2004 weszła Słowenia. A mamy jedno państwo które nie jest w UGiW ale jego walutą jest Euro jest to Czarnogóra, bo utrzymuje się ona z turystyki Adriatyckiej i nie opłaca się jej produkować własnej waluty. Wszystkie państwa i ins i pre-ins zobowiązane są do przedstawianie Ekofinowi, który jest Radą Unii Europejskiej obradującą w składzie ministrów gospodarki i finansów, stąd nazwa, której to radzi przedstawiane są projekty budżetów i postępowań usprawniających jeśli takie są potrzebne państw strefy euro i państw do niej kandydujących. To jest zatwierdzane przez Ekofin do realizacji i w razie gdy kraj członkowskim lub zmierzający do członkowstwa łamie kryteria z Maastricht zalecany jest program uzdrawiający. Ponieważ operacje finansowe mają to do siebie, ze w istotnej mierze opierają się na zaufaniu do instytucji finansowych, znane jest mam nadzieje państwu pojęcie paniki giełdowej nie oznacza to, że jakaś instytucja jest faktycznie niewypłacalna wystarczy że by podmioty operujące na danym rynku giełdowym ją za taką uznały aby nawet zdrową instytucję doprowadzić do bankructwa, bo jeśli wszyscy zaczną gwałtownie wycofywać swoje udziały to żadna firma tego nie wytrzyma. W związku z tym jeśli nastąpią trudności w utrzymaniu kryteriów z Maastricht w którymś z państw procedura rozpoczyna się od procedury tajnej znaczy nie jest tak ze Ekofin czy Komisja Europejska ogłasza ze państwo A ma problemy finansowe bot o oczywiście jeszcze pogłębiałoby te problemy, a nie ułatwiałoby z nich wyjście. I zaleca pewną akcję uzdrawiającą. Względnie państwo, które ma kłopoty przedstawia plan wyjścia z nich który jest zatwierdzany przez Ekofin. Jeśli państwo to nie stosuje się do dyscypliny budżetowej rozpoczyna się, teoretycznie przynajmniej, procedura sankcji. Najpierw od nałożenia kary, która maksymalnie może osiągnąć 0,5% KPB kraju karanego. Pierwsze kary wpłacane są jako swego rodzaju depozyt, który może być zwrócony jeśli sytuacja ulegnie poprawia. Dopiero w razie upartego trwania w polityce łamania zasad konwergencji kara ta się urealnia. Przy czym co ciekawe nie jest ona wpłacana do budżetu Unii tylko rozdzielana pomiędzy pozostałe państwa członkowskie UGiW, przynamniej teoretycznie. Jest to zatem mechanizm wymuszania na państwach członkowskich stosowania się do kryteriów konwergencji. Tak jest w teorii. W praktyce po wstępnych etapach wdrażania UGiW, który rozpoczęto 1.01.1998 pierwszy etap tworzenie instytucji i podstaw prawnych. 0d 1.01.1999 zacz eto wprowadzać Euro jako walutę rozliczenia w transakcjach bankowych bez gotówkowych i między 1.01.2002 a 1.02.2002 dokonano wymiany fizycznej pieniądza, czyli banknotów i monet w państwach członkowskich strefy Euro z walut narodowych na walutę europejską. W ramach tych trzech etapów wdrażania UGiW okazało się, że jedynym państwem członkowskim grupy które wypełnia te kryteria jest Luksemburg. A zatem nawet sami Niemcy którzy stworzyli te kryteria nie wytrzymali rygorów a to z uwagi na konieczność zintegrowania wschodnich landów obszarów byłej NRD z resztą Republiki Federalnej co kosztowało tak wielkie nakłady pieniężne, ż budżet Republiki Federalnej niw wytrzymał rygorów które sami Niemcy stworzyli. Okresowo je zatem poluzowano. A w bieżącej dekadzie sytuacje wyglądała jeszcze gorzej i chyba wygląda nadal. Zdaje się, że Niemcy w tym roku już na szczęście nie są w tej grupie ale przez ostatnie kilka lat Niemcy, Francja i Włochy łamały permanentnie kryteria konwergencji. Myślę, że wspominałem już państwu o tym przy okazji innego wykładu, jest to bowiem przykład stosowany także przy debacie nad systemem konstytucyjnym głosowania w Radzie Europejskiej. Okazało się bowiem, że siła głosów trzech dużych państw Unii nawet przy obecnym systemie nicejskim pozwalała na uchylanie kar przewidzianych w pakcie stabilizacji i wzrostu. Państwa te nie płaciły stosownych kar pieniężnych. Z każdym razem, korzystając z możliwości uznanie tej sytuacji za wyjątkową przez Ekofin, a co za tym idzie uchylenia kary. Co oczywiście jest jawną demonstracją sprawności procesu decyzyjnego unii natomiast skutkowało między innymi decyzją szwedzką o nie przystąpieniu do strefy Euro. W ramach UGiW istnieje struktura decyzyjna na której czele stoi Ekofin. Ponadto mamy Europejski Bank Centralny, którego zarząd wybierany jest na 8 letnią kadencję, składa się z przewodniczącego, dwóch wiceprzewodniczących i 4 członków zarządu ich prawny powtórny wybór nie jest możliwy. Funkcjonuje Rada Europejskiego Banku Centralnego składająca się z zarządu i przedstawicieli z szefów banków narodowych krajów strefy Euro i poszerzona Rada do której wchodzą także szefowi banków narodowych państw pre-ins i Europejski system banków centralnych które zawiadują całymi tym systemem finansowym Unii Europejskiej. Sam projekt Euro jest projektem wybitnie politycznym on oczywiście ma znaczenie ekonomiczne minimalizuje koszty i ryzyko związane z przeliczanie kursów walut. Dość popularnym zabiegiem propagującym wprowadzenie Ero wśród obywateli Unii Europejskiej było pokazanie ile pieniędzy traci Europejczyk podróżujący z kraju do kraju, nie wydający ani grosza a jedynie wymieniający w kantorach początkową kwotę na waluty narodowe każdego z odwiedzanych państw. Oczywiście część z tych pieniędzy była pochłaniana przez operację wymiany. Jeśli spojrzymy na to w makro skali, przy operacjach wielkich przedsiębiorstw to oczywiście oszczędności były poważne. I to jest realny wyraźny argument ekonomiczny na rzecz wprowadzenia Euro. Natomiast istnieją oczywiście także kontrargumenty. Po pierwsze państwa członkowskie utraciły zdolność prowadzenia własnej polityki finansowej. Jest ona prowadzona w tej chwili przez Europejski Bank Centralny z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, którego zarząd , którego skład opisałem spotyka się mniej więcej raz w tygodniu i w swojej ośmioletniej kadencji jest nie usuwalny i nie jest poddawany jakiejkolwiek kontroli demokratycznej kogokolwiek, nie ma żadnych zobowiązań konstytucyjnych do czegokolwiek bo oczywiście ma dbać o spójność systemu ale jest to dosyć mało klarownie sformułowane. A zatem cały system jest stosunkowo mało elastyczny i nie odzwierciedla pewnych realiów ekonomicznych polegających na tym, że waluty narodowe z reguły odzwierciedlały siłę nabywczą ludności i poziom rozwoju danego obszaru ponieważ cała Unia Europejska nie jest obszarem o jednolitym poziomie rozwoju. W związku z czym brak możliwości odzwierciedlenia tej sytuacji wywołuje pewne napięcia. Może lepiej by to zrozumieć na przykładzie dziś nie tak bardzo przemawiającym bo pewnie z tej racji, że było to 5-7 lat temu być może państwo już nie pamiętacie tej sytuacji, były silne napięcia odśrodkowe we Włoszech związane z ruchem separatystycznym w Lombardii (tak Berlusconi startował do swojej kariery politycznej) co było wywoływane dużą różnicą pomiędzy dobrze rozwiniętą północą a biednym południem, ponieważ cały ten obszar był i jest obsługiwany jedną walutą dawało poczucie, że bogata północ utrzymuje biedne południe lub, że biedne południe jest wyzyskiwane przez bogatą północ. Każdy był niezadowolony. Tego typu niemożność reagowania na sytuacje lokalne przez rządy państw narodowych, które pozbawione są instrumentu polityki finansowej państwa ten bowiem jest już w rękach Europejskiego banku Centralnego tworzy zarzuty części ekspertów, że cały ten system wywołuje pewne napięcia wewnętrzne, które mogą doprowadzić do jego rozsadzenia. Nie jestem w stanie ocenić trafności tych argumentów bo nie jestem ekonomistą (no patrzcie on też czegoś nie wie no no). Wejście Polski do strefy Euro, które oczywiście nas najbardziej interesuje też wymagałoby ekspertyzy ekonomicznej której nie jestem w stanie państwu przedstawić. Moim zdanie należałoby poszukać odpowiedzi na pytanie jak możliwość bezkarne łamanie kryteriów konwergencji przez największe państwa unijne wpływa na stabilność całego systemu. Czy zatem sytuacja w której Niemcy, Francja i Włochy lekceważyłyby owe kryteria a mniejsze państwa w tym Polska byłyby zmuszone do ich przestrzegania albowiem nie miałyby siły forsującej uchylenie tych kar w Ekofinie jest sytuacją do zaakceptowanie czy też nie. A zatem czy przesłanki strony szwedzkiej były racjonalne czy emocjonalne. Zwróćmy uwagę, że tego typu rozważania o skutkach łamania konwergencji przez wielkie państwa wynikających dla państw kandydujących nie pojawiają się. Czy owe uchybienia sfinansowane z środków zarobionych dzięki tym którzy konwergencji przestrzegają, czy też nie ma to żadnego związku. Oczywiście kwestia utraty zdolności elastycznego reagowania przez Bank Centralny Narodowy i rząd danego państwa na sytuację ekonomiczną kraju jest myślę istotną przesłanką do podjęcia decyzji. Jak państwo wiecie obecna koalicja rządząca podjęła decyzję o nie spieszeniu się z członkowstwem w Euro zdaje się, że odłożono tą decyzję do roku 2009 a może nawet 2012.
Europejska polityka rolna.
Jest największą polityką Unii Europejskiej. Spośród kilkunastu polityk wspólnotowych. Wspólna polityka rolna pochłania bowiem około 50% budżetu Unii. Jej początki sięgają już roku 1957 i traktatów Rzymskich. W traktacie o europejskie wspólnocie gospodarczej zapisano bowiem pierwszych 5 celów wspólnej polityki rolnej, które odzwierciedlały ówczesną sytuację. Owe cele należy znać i pamiętać, że jest to opis sytuacji historycznej a nie dzisiejszej. Wówczas z końcem lat pięćdziesiątych Europa nadal przeżywała problemy aprowizacyjne trzeba pamiętać, że kontynent nadal odczuwał skutki II wojny światowej i zniszczeń nią wywołanych a jednocześnie znajdował się w ostrej konfrontacji ideologicznej z blokiem sowieckim i ideologią komunistyczną gdzie oczywiście stabilne zaopatrzenie państw europejskich w żywność było istotnym elementem zakotwiczenia ustroju rynkowego i demokracji parlamentarnej. Tak jak w państwach bloku komunistycznego a szczególności w Polsce trudności aprowizacyjne były ważną przyczyną buntów robotniczych. Tam spodziewano się, że również na zachodzie gdyby wystąpiły trudności z zaopatrzeniem w żywność należałoby się spodziewać radykalizacji nastrojów społecznych. Stąd też wspólna polityka rolna maiła obok wymiaru ekonomicznego wymiar ściśle polityczny. Stabilizacja dostaw żywności na rynek konsumencki była gwarancją stabilizacji ustroju wolnorynkowego i demokratycznego znajdującego się w ostrej konfrontacji z komunizmem. A zatem wśród tych pierwszych 5 celów polityki rolnej z 1957 znalazła się stabilizacja rynku rolnego, zapewnienie godziwych zarobków i godziwego poziomu życia producentom oraz akceptowalne ceny dla konsumentów, jak też intensyfikacja rozwoju technologicznego który miał prowadzić do wzrostu wydajność, wzrostu produkcji rolnej i stabilność dostaw produktów rolnych na rynek europejski. Cele te jak widać były dość niejasne, trudno bowiem precyzyjnie powiedzieć co twórcy owych zapisów mieli na myśli mówiąc o godziwych warunkach życie dla producentów czy akceptowalne ceny dla konsumentów. Widać tu poszukiwanie i stawianie złotego środka pomiędzy wymogami ekonomicznymi tworzonymi przez prawa podaży i popytu a wytrzymałością społeczeństwa, z jednej strony producentów na to jak tanio mogą sprzedawać swoje produkty aby jednak utrzymać się na godziwym poziomie i konsumentów mających dokładnie odwrotne interesy, czyli płacić jak najmniej. W tej sytuacji powstał system dopłat, który rozwinął się w kolejnych latach. Jeszcze na początku lat 60-tych uznano, ze gospodarka rolna w Europie powinna zachować rodzimy charakter. Wykształciły się trzy zasady europejskiej polityki rolnej, jak państwo pamiętacie z wykładu o systemie Schengen -
Zasada solidarności jest już państwu znana. Wszystkie europejskie polityki zawierają tą zasadę. Oznacza to, ze wspólna polityka rolna Unii finansowa na jest solidarnie z budżetu wspólnotowego przez wszystkie państwa członkowskie.
Drugą z owych zasad była zasada jednolitości europejskiego rynku rolnego to z kolei oznacza, że na całym terytorium wspólnoty europejskiej jest absolutna swoboda przemieszczania produktów jak i środków do produkcji w zakresie rynku rolnego. Każdy farmer w Unii Europejskiej może się osiedlić w dowolnym miejscu na jej obszarze i tam zacząć swoją działalność, może sprzedawać swoje produkty w nabywać środki produkcji. Trzecia zasada to preferencji rodzimych producentów, czyli jest to jeden z filarów wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej albowiem poli6tyla ta ma charakter wybitnie protekcjonistyczny. Unia chroni swój rynek rolny wysokimi cłami zaporowymi a jednocześnie dotuje w poważny sposób własnych producentów zarówno na rynku wewnętrznym unijnym jak i na rynku eksportowym. To wszystko powoduje że unijna polityka rolna jest zaprzeczeniem liberalizmu gospodarczego. Jest w pełni oparta na interwencji wspólnotowej dlatego pochłania aż 50% budżetu Unii. Wśród przyczyn takiego stanu rzeczy jest realizacja owych celów sformułowanych w 1957 czyli zapewnienie godziwych warunków producentom i akceptowalnych cen konsumentom. W związku ze sprzecznością interesów obu tych grup koszty wyrównywania cen do poziomu satysfakcjonującego jednych i drugich ponosi budżet wspólnotowy. Budżet europejski finansuje tzw ceny gwarantowane czyli na poszczególne produkty rolne rolnicy w unii maja zagwarantowany poziom cen i otrzymują zapłatę nie niższą niż owa cena gwarantowana przez ustawodawstwo unijne. Różnicę między ceną odniesienia, czyli taką jaką można by było otrzymać w najbardziej uprzemysłowionej części Unii Europejskiej - południowo zachodnich Niemczech po doliczeniu kosztów składowania i transportu z portu w Rotterdamie, wypłaca budżet. Oczywiście w warunkach wolnorynkowych tego nikt nie płaci, choć teoretycznie powinien. W stosunku do tej ceny, gdyż ona jest jednak za niska w stosunku oczekiwań producentów gdyby tyle płacić rolnikom to oni powiedzieliby, że nie chcą tak żyć, nie chcą być tacy biedni, nawet nie będzie ich stać jeśli ceny będą rzeczywiście wolnorynkowe. Dlatego otrzymali ceny gwarantowane czyli wyższe i tą różnicę pomiędzy ceną odniesienia a cena realnie płaconą rolnikom w punktach skupu pokrywa budżet UE ze składek. Obok cen gwarantowanych mamy jeszcze ceny progowe, czyli ceny poniżej których dany produkt nie może pojawić się na rynku UE. Jest to oczywiście element protekcji, ochrony w stosunku do producentów spoza Unii, gdyby ktoś chciał importować do Unii, sprowadzić towary obcych producentów a trzeba pamiętać, że ceny żywności na rynkach światowych są średnio o 1/3 niższe niż w UE, więc byłby to produkt konkurencyjny, więc aby nie doprowadzić do zrujnowania producentów europejskich stosowana jest cena progowa tworzona przez system zmiennych dopłat importowych, czyli ceł ochronnych; zmiennych ponieważ są zależne od wahań ceł na rynkach światowych, który to mechanizm powoduje podniesienie ceny danego towaru na rynku wewnątrz europejskim do poziomu ceny progowej tak, aby nie stanowiła ona konkurencji dla producentów unijnych. Przy okazji jak państwo już słyszeliście wprowadziłem już pojęcie zmiennych ceł eksportowych, są też zmienne dopłaty eksportowe, czyli subsydia wypłacane przez Unię dla unijnych eksporterów żywności, również zmienne w zależności od wahań ceny na rynkach światowych po to aby móc towary unijne sprzedać, skoro są jednak o 1/3 droższe niż średnia na rynkach światowych próba ich sprzedaży bez subsydiów kończyła by się niepowodzeniem. Do tego dochodzą opłaty wyrównawcze albowiem 3 państwa Unii Europejskiej: starej UE, bo z tych nowych przystąpiła tylko Słowenia, czyli Wielka Brytania, Szwecja i Dania nie należą do Unii Gospodarczej i Walutowej. A zatem musi jeszcze istnieć system dopłat rekompensujących różnice wahań kursów walutowych pomiędzy państwami należącymi do Strefy Euro i nienależącymi do niej, aby rolnicy w tych państwach mieli również stosowne dopłaty. Łatwo zauważyć, że system jest skomplikowany i potwornie pożerający pieniądze, stąd 50% budżetu to wspólna polityka rolna.
W roku 1969 doszło do 1. reformy Wspólnej Polityki Rolnej, której autorem był komisarz Komisji Europejskiej Holender - Sicco Mansholt. ( tu mr. Żet mówi, że ta reforma będzie podmiotem znęcania się nad nami podczas egzaminu ) Co zrobiono? Z jakim problemem usiłowano sobie poradzić? Czy to przedstawiając plan Plevena w ramach EWO czy wprowadzając reformę Mansholta czy reformę McSherry'ego, oczywiście polityka nie polega na tym, że światły komisarz obudzi się rano i powie : ja mam taki świetny pomysł, że na pewno wszyscy go przyjmą i ludzie w masowych demonstracjach mówią TAK, żądamy reformy Mansholta. Tym bardziej, że przekonamy się zaraz, iż owa reforma była reformą niezwykle poważną. Otóż istotą, powodem dla którego przeprowadzono reformę Mansholta była konieczność zapewnienia godziwych dochodów rolnikom, czyli wypełnienia jednego z postulatów jakie podpisano jeszcze w roku 57, a co do którego okazało się, co zresztą nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, bo jeśli jesteście miłośnikami historii starożytnej to pamiętacie reformy braci Grabków w Rzymie, gdyż już starożytny Rzym miał problem z warstwą rolniczą. Pewnie pamiętacie także problemy XIX wiecznej Polski, gdzie uwłaszczano chłopów. Generalnie ów zasadniczy problem polega na tym, że nie ma zjawiska przyrostu ziemi, takie zjawisko miało miejsce jedynie w USA w XIX w gdzie zasiedlano bezludną prerię; względnie na dzikich polach w XVIII w jak stepy czarnomorskie były zasiedlane, ale w epoce nowożytnej nie ma takiej możliwości, w związku z czym nie da się rozwiązać problemu biedy na wsi przez taki a nie inny podział ziemi. Żeby nie wiem jak dzielić te działki, to najdalej w drugim pokoleniu w związku z rozrostem rodzin i dziedziczeniem znowu wszyscy będą małorolni i bardzo biedni, bo wiadomo, że z 2 czy 5 ha nie da się zapewnić godziwego poziomu utrzymania rolników. Chyba, że te działki są z żyłami złota każda , wtedy oczywiście - z produkcji rolnej nie da się tego zrobić. Skoro zatem zadaniem polityki rolnej było utrzymanie godnego utrzymania poziomu życia rolnikom, Mansholt musiał odpowiedzieć sobie na pytanie jak to zrobić mając stały, ograniczony areał ziemi i doszedł do wniosku, że problemem nie są ceny produktów rolnych tylko zła struktura rolna, czyli duża ilość drobnych gospodarstw. Aby rolnicy mieli godne warunki do życia musi być ich mniej. Należy nadwyżkę ludności ze wsi, która dotąd zajmowała się rolnictwem, przekserować do zawodów innych niż rolnicze, skłonić do emigracji do miast i tam znaleźć dla nich zatrudnienie, ale nie tylko dla rozrywki, by dać państwu trochę oddechu mówię o polityku, który wstaje rano z pomysłem i wszyscy się cieszą, bo pamiętajmy, iż chodzi o kraj demokratyczny. Nie chodzi o Związek Sowiecki, w którym Stalin zarządzi, że ma być kolektywizacja czy industrializacja. Skoro miliony ludzi miały dany sposób życia, żyły na wsi i utrzymywały się z rolnictwa, to żaden polityk nie może zaproponować 30% emigracje - ja mam dla państwa propozycje, zmieniacie styl życia - głosujcie na mnie. Oczywiście to jest niewykonalne. A więc trzeba było stworzyć pewne mechanizmy gospodarcze, które by spowodowały, że to szereg decyzji ludzkich spowodowałby z kolei ewolucje w pożądanym kierunku a nie jakieś zarządzenie centralne jak w Związku Sowieckim i stąd wymyślono całą reformę, jeśli teraz przyjrzymy się poszczególnym posunięciom jakie zaproponowano, to zobaczycie, że one wszystkie zmierzały do jednego celu - żeby zachęcić ludzi do zajęcia się czymś innym i wyprowadzić ich ze wsi.
Stworzono zatem system emerytur rolniczych co pozwalało starszym rolnikom zrezygnować z prowadzenia gospodarstw, sprzedać ziemię, młodszym i bardziej energicznym, dynamicznym ludziom, którzy w ten sposób mogli powiększyć swój areał gospodarczy i tym samym zwiększyć swoje dochody.
Stworzono system oświaty na wsi, który poprzez wzrost wykształcenia w kierunkach pozarolniczych kształcił ludzi do odejścia do innych zawodów, a tym samym zmniejszał złą liczbę, którą w przyszłości potencjalnie należałoby utrzymać z zawodów rolniczych.
Wreszcie stworzono system finansowania tego wszystkiego czyli Europejski Fundusz Orientacji i Gwarancji Rolnej, który jak nietrudno zauważyć składa się z dwóch członów orientacji i gwarancji. System gwarancji już opisałem - są to wszystkie dopłaty, wszystkie pieniądze, które wpływają bezpośrednio do kieszeni rolników po to, żeby mieli oni godziwe dochody: dopłaty gwarancyjne, eksportowe, subsydia, wyrównawcze - to wszystko jest w Funduszu Gwarancji Rolnej.
Natomiast Fundusz Orientacji, czy Pion Orientacji to z kolei środki, które zostały skierowane na wykształcenie struktur i sieci informujących i badających rolników o przewidywanym popycie i podaży, o przewidywanych cenach, promujących oświatę rolną i tym samym wzmagającym produkcje i wytwórczość.
W ten sposób doszło do powolnego ale skutecznego przyciągnięcia w przeciągu kliku lat , może kilkunastu ( reforma była w 1969r i w 1992r) doszło do zmniejszenia liczby ludności w państwach starej UE, ludności utrzymującej się z pracy na roli. Spadła ona do średniej unijnej ok. 4 % z kilkudziesięciu 30-20% zależy od kraju. Zawsze w Wielkiej Brytanii było mało , ale to WB od końca XVIII wieku - rewolucji przemysłowej - nie była krajem rolniczym tylko przemysłowym. W innych krajach był to poważny problem i nadwyżki tej ludności zostały odprowadzone do innych zawodów nierolniczych do miasta. W ten sposób rozładowano napięcie, stworzono mniejszą liczbę za to dużych gospodarstw, których dochody jeszcze w nowym systemie cen gwarantowanych i subsydiów zapewniały godne utrzymanie i rolnicy byli zadowoleni, osiągnięto zamierzeni z roku 57 o godziwych zarobkach przy dużym wysiłku finansowym dystrybucji pieniędzy od podatnika - konsumenta do rolnika.
W roku 1992 kolejnym problemem, z którym usiłowano sobie poradzić był wywołany reformą Mansholt'a w znacznej mierze, tzn całą polityką rolną ( przypominam pierwszy z punktów z 1957 r mianowicie postęp technologiczny i wzmożenie wydajności) był problem nadprodukcji. Unia Europejska, która do lat 60tych była importerem żywności od lat 90tych stała się jednym z głównych eksporterów. Mało tego szeroko reklamowana pomoc humanitarna UE głównie nie w postaci pieniędzy ale pomocy żywnościowej dla krajów głodujących jest jednym ze sposobów walczenia z problemem nadprodukcji, czyli darmowe rozdawnictwo jest także elementem stabilizacji rynku rolnego Unii a jednocześnie niszczy gospodarki rolne krajów, gdzie darmowa żywność napływa, gdyż nie da się konkurować z darmowym towarem, chyba, że producent jeszcze by dopłacał .
Ów problem nadprodukcji spowodował kolejną reformę - reformę Ray'a McSherry'ego z 1992 r. jej istotą było to, że należało ograniczyć produkcję, czyli znów zmniejszyć liczbę ludzi zajmujących się uprawą roli i wytwarzaniem produktów spożywczych, ale reforma ta musiała być z 92r a nie z 69, czyli w innych warunkach gospodarczo-społecznych; musiała być przeprowadzona z uwzględnieniem faktu, iż nie było już miejsca w miastach na kolejną falę imigrantów, bowiem ci ludzie w miastach też byli by bezrobotni. A zatem coś co pozostało jeszcze do dyspozycji Mansholt'a - owa możliwość przesunięcia rolników do sektora usług i przemysłu w miastach, do dyspozycji McSherry'ego już nie była, nie można było wypchnąć ludzi ze wsi i powiedzieć to teraz stwórzcie slumsy na przedmieściach wielkich miast UE, bo nie chcemy mieć nadprodukcji. I stąd cały, kolejny, niezwykle kosztowny system europejskiej polityki rolnej polegający na dopłatach kompensacyjnych, albowiem zaczęto płacić rolnikom za ograniczenie produkcji. Było to przedmiotem żartów z logiki UE , gdzie to budżet wspólnotowy płaci za nieobsiewanie pola, albo za zalesianie lub niehodowanie takiej czy innej liczby trzody chlewnej czy rogacizny - rolnik zobowiązuje się, że w tym roku nie będzie hodował tylu zwierząt a za to mu dopłacą coś z budżetu - podobnie z uprawą rolna. To na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalne , natomiast jest to polityka, którą można krytykować za marnotrawienie środków, ale nie ma także żadnej logiki w sobie. Na czym więc ten system polega? Otóż w związku z tym, że trzeba było uporać się z problemem nadprodukcji stworzono system kwotowy - po raz 1. w latach 80. , jeszcze przed reformą McSherry'ego, (najpierw dotyczył mleka) tzn system kontyngentów wyznaczonych albo decyzją polityczną, albo na podstawie wielkości produkcji osiągniętej w roku poprzednim powyżej którego to pułapu narzucano zobowiązanie, iż rolnicy nie będą produkowali. Ponieważ cały system gwarancji rolnej i dopłat, o których mówimy nie tylko polega na wypłacie cen gwarantowanych, ale także pokrywa koszty transportu i składowania, w związku z czym rolnik, który wyprodukowałby powyżej przyznanego mu kontyngentu, nie tylko za produkty nadwyżkowe nie otrzyma ceny gwarantowanej, ale będzie też zmuszony pokryć koszty transportu i składowania. Nie opłaca się więc rolnikom produkować więcej ponad zakontraktowane ilości wyznaczane z kolei systemem administracyjnym na podstawie kontyngentów kwotowych.
Wprowadzono system dopłat kompensacyjnych w zamian za utracone dochody z tytułu niepodejmowania produkcji, czyli właśnie niehodowania, nieobsiewania. Jest to system niezwykle kosztowny oraz korupcjogenny, albowiem oczywiście nie tylko polscy rolnicy, ale w ogóle, rolnicy deklarują, że w tym roku w żadnym wypadku nie obsieją tego pola tam pod lasem, tylko wyobraźcie sobie ilu należałoby zatrudnić urzędników i im zapłacić aby skontrolowali wszystkich rolników czy rzeczywiście, zgodnie z podpisanym zobowiązanie nie będą w tym roku hodować 30 świń a 25 itd. Ile trzeba by im zapłacić żeby uniknąć owych nieuprawnionych wypłat (jeśli rolnik nie zastosuje się do podpisanego zobowiązania). System jest tak naprawdę niemożliwy do stworzenia, bo oczywiście można to wszystko skontrolować, tylko koszty obsługi kontroli przewyższałby koszty zaoszczędzonych pieniędzy z tytułu oszustw rolniczych. A zatem oszukiwanie UE jest powszechne i marnowanie jej środków z tym związanych również. Stąd też istnieje obecnie tendencja do ograniczania dopłat kompensacyjnych. Program McSherry'ego przewidywał położenie dużego nacisku na rozwinięcie alternatywnych form utrzymywania się na wsi , wprowadzono program „Zielona Europa” i program „Rolnictwo, Środowisko”. Jednym z przejawów aktywności w tej dziedzinie było skłanianie rolników do wtórnego zalesienia gruntu. Jak wiemy od średniowiecza wszystkim władcom zależało na karczowaniu lasów i powiększaniu areału pól uprawnych. UE dokładnie odwrotnie - zachęca rolników do zalesiania gruntów dotychczas uprawnych, oczywiście najgorszej jakości i intensyfikacji gospodarki rolnej. W zamian za zalesione grunty rolnicy otrzymują w ciągu 20 lat specjalne subwencje kompensacyjne. 20 lat - uznano, iż tyle trwa okres wzrostu lasu do poziomu, z którego można zacząć czerpać korzyści gospodarcze z gospodarki leśnej - pozyskiwania drewna, więc przez 20 lat rolnicy są opłacani w zamiast za zalesienie gruntu z budżetu wspólnotowego i to jest kolejna cegiełka powodująca, że to aż 50%. Wreszcie istnieje wysiłek, czy też zachęta na rzecz uznania pozarolniczych a raczej społeczno-kulturowych funkcji wsi. Tu należy wrócić do odmiennych uwarunkowań reformy McSherry'ego i reformy Mansholta, tego zastrzeżenia, że McSherry nie mógł pozwolić sobie na pomysł rozwiązujący problem nadprodukcji poprzez wypchnięcie kolejnych ludzi ze wsi do miast, bo tam nie było dla nich miejsca. A więc należało tak to zrobić, aby nie produkowali żywności. Niech oni sobie żyją na wsi, żeby tylko nic nie uprawiali i nic nie hodowali, utrzymywali się z czegoś innego, czyli z czego? Z agroturystyki oczywiście. To jest jeden z pomysłów, który promowany był przez Unię, z dobrym skutkiem, również w Polsce, w ten sposób rozwiązywano problem nadprodukcji. Wyzwanie przed którym stanęła UE związane z poszerzeniem o 10 państw Europy Środkowo-Wschodniej w wymiarze wspólnej polityki rolnej należało do spraw fundamentalnych, a to z tego powodu, że jakkolwiek Unia powiększała się w 2004 r o ok. 70 mln ludności, a wraz z Rumunią i Bułgarią o ok. 100mln. do 2007 to liczba osób utrzymujących się z rolnictwa w Unii wzrosła o 50%. Stad jest jasne, iż negocjacje akcesyjne Polski w zakresie dopłat dla rolników polskich były wyjątkowo trudne, bowiem skoro budżet „starej” Unii Europejskiej w 50% pochłonięty był przez obsługę wspólnej polityki rolnej to wzrost rolników, których należało obsługiwać o 50% spowodował pęknięcie budżetu, tego nie dało się przeprowadzić. Albo należało zmienić zasady polityki rolnej i tym samym zmniejszyć subwencje płynące z budżetu dla wszystkich rolników europejskich, albo zróżnicować finansowanie wspólnej polityki rolnej w nowych krajach członkowskich. Oczywiście są państwa, jak np. Wielka Brytania, które są skłonne zrezygnować ze wspólnej polityki rolnej, ale lobby rolników francuskich nigdy na to nie pozwoli. Każdy rząd zostałby obalony jeśli spróbowałby cos takiego zrobić, to było już widać podczas negocjacji akcesyjnych hiszpańskich, tu ciekawostka jak działa klimat, geografia, jak wiemy Hiszpania jest oddzielona od Francji Pirenejami i jak każde góry stanowią barierę dla prądów powietrznych, ale też barierę klimatyczną, skutek jest taki, że pomarańcze w Hiszpanii dojrzewają kilka tygodni wcześniej niż we Francji, co ma ogromny wpływ na możliwości zbytu. W warunkach wolnego rynku producenci pomarańczy Hiszpańskich zalewają rynek francuski zanim francuskie pomarańcze dojrzeją, w związku z czym francuscy farmerzy zatrzymują tiry na granicy i wyrzucają pomarańcze, są wojny pomarańczowe. Tak było już od czasów negocjacji akcesyjnych hiszpańskich. A nawet coś co u nas uznalibyśmy za dowód skrajnego barbarzyństwa, bo to też były kwestie rolne, związane z polityką morską - rybołówstwem, w trakcie procesu akcesyjnego Hiszpanii doszło do incydentu zbrojnego w Zatoce Baskijskiej, okręt patrolowy francuski ostrzelał rybaków hiszpańskich, powodując zranienie kilku ludzi, na szczęście nikt nie zginął, ale jak na negocjacje akcesyjne do UE między krajami cywilizowanymi to był przypadek dosyć osobliwy. To pokazuje jednak skalę wpływu lobby rolniczego we Francji i nie należy spodziewać się, że zostanie ona przezwyciężona, żaden polityk francuski nie odważy się rzucić wyzwania do momentu kiedy nie będzie możliwe utrzymanie tego mechanizmu, co skończy się wielkim kryzysem i być może będziemy świadkami masowych protestów we Francji, kiedy się okaże, że już dalej się nie da z dopłatami - jak się nie da, to się nic nie wymyśli, ale póki co ta sytuacja nadal trwa. W związku z tym, że nie było możliwe rozszerzenie finansowania na dobrych zasadach na nowe państwa członkowskie, wymyślono okres dostosowawczy, kilkuletnie, w których dopłaty są zróżnicowane, jest to etapowe dochodzenie do równego poziomu finansowania rozciągnięte w czasie, zatem nadal jesteśmy w sytuacji, w której polscy rolnicy mają niższe dopłaty niż rolnicy zachodnioeuropejscy. Z punktu widzenia konkurencyjności gospodarki, zdaniem polskich ekspertów, gdyby zlikwidować wspólną politykę rolną, to rolnictwo polskie bez problemu wygrało by walkę konkurencyjną z zachodnioeuropejską, gdyż produkuje taniej, bardziej ekologicznie i jest bardziej elastyczne. Rolnicy polscy, jeśli przeżyli próby kolektywizacji i inne eksperymenty komunistyczne to żadna konkurencja im nie straszna w tym zakresie na pewno wygralibyśmy walkę konkurencyjną. Należy jednak zastrzec, iż nie da się tak prosto odpowiedzieć na pytanie czy rolnicy polscy wygraliby walkę konkurencyjną z zachodem? - generalnie tak. Również czy korzystne jest dla polskich rolników wejście do UE i dobre rozciągniecie zasad wspólnej polityki rolnej na polską wieś? - generalnie tak. Natomiast nie jest tym samym produkcja wołowiny co wieprzowiny, nie tym samym jest produkcja drobiu czy rzepaku co owsa i żyta, a zatem to zależy w jakim asortymencie, te dopłaty nie są takie same, inne są zasady i konkurencyjność towarów ze „starej” UE zależy od asortymentu. W niektórych przypadkach polscy producenci znacznie na tym zyskują, inni z ledwością przeżywają, jeszcze inni mogą mieć poważne problemy. Mówimy więc generalnie o rolnictwie jako gałęzi gospodarki narodowej a nie o wszystkich jej wymiarach, generalnie ona zyskuje, ale mogą być takie obszary, gdzie pojawiają się trudności. Podobnie w przypadku owej nierówności dopłat z tytułu cen gwarancyjnych czy jakichkolwiek innych subsydiów, owa nierówność dopłat też nie jest aż tak straszna jak wynikałoby to z prostego porównania matematycznego. Tu słusznie wskazali eksperci zachodnioeuropejscy, że gdyby rolnicy polscy mieli dokładnie takie dopłaty jak rolnicy zachodnioeuropejscy staliby się wybitnie uprzywilejowaną grupą w społeczeństwie polskim, albowiem reszta obywateli polskich nie ma zarobków na poziomie obywateli państw „starej” UE, nie jest wcale tak, że nauczyciel w Poslce zarabia tyle co nauczyciel w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, więc tylko rolnik zarabiałby tyle co rolnik na zachodzie. Ta różnica w dopłatach nie wywołuje więc dokładnie takich samych skutków jak gdyby ci ludzie żyli na zachodzie, gdyż znajdują się oni w innych realiach ekonomicznych, mają inny poziom dochodów. Skutkiem Wspólnej Polityki Rolnej dla nowych państw członkowskich jest jednak zwiększenie cen żywności. To był jeden z trudnych elementów, raczej ukrywanych w debacie przy referendum unijnym, kiedy pokazywano, że wiele rzeczy stanieje np. bilety lotnicze czy markowe wina importowe i generalnie przedmioty luksusowe. Natomiast fakt, ze teraz Polska jest objęta systemem wspólnej polityki rolnej powoduje także, że ceny żywności w Polsce podnoszą się do poziomu unijnego, czyli będą o 1/3 większe od cen światowych, co jest uderzeniem właśnie w biedne państwa unijne, a to z tego powodu, że w budżetach bidnych ludzi większy procent zajmuje wydatki na jedzenie. Wydaje się jednak, że owe dopłaty z budżetu unijnego( jak państwo wiecie w ramach negocjacji akcesyjnych Polska wynegocjowała w I etapie prawo dopłat z budżetu polskiego - państwowego, po to aby wyrównywać różnicę pomiędzy poziomem dopłat europejskich dla Polaków a dla rolników ze starej unii,) jest zatem kolejny element zmienny, który zależy od wydolności finansowej państwa polskiego a nie warunków stawianych przez Unię. Tak czy inaczej po raz pierwszy od bardzo długiego czasu wieś polska jest dofinansowywana w sposób nieistniejący poprzednio i to powoduje zmiany nastrojów dotyczących UE. Na wsi poprzednio obawiano się, że w trakcie referendum głównie elektorat wiejski będzie w obawie przed nieznaną Unią i destabilizacji zastałej struktury; głosowano przeciwko, teraz wydaje się, że rolnicy są przekonani dopłatami, co z kolei utrudnia reformę Wspólnej Polityki Rolnej. Polska zaczęła wchodzić w tory francuskie, ponieważ mamy ok. 30% ludności na wsi, w związku z czym jest wykluczone ,aby jakikolwiek rząd mógł proponować sensowną politykę rolną UE, czyli rezygnacje z owych dopłat bo narazi się 30% elektoratu i przegra każde wybory. Jest to zatem jeden z nielicznych wyjątków, gdzie w ramach UE Polska zapewne straci. Wbrew logice ekonomicznej, lecz zgodnie z logiką polityczną. Czy macie Państwo jakieś pytania?? (Johnson) nie słychać o co pyta - sala umiera ze śmiechu, Żur mówi, że nie wie .
PS. Mamy znać wszystkie ceny - gwarantowane, zaporowe, progowe itp. miłej nauki!!
K&P.
1