Judasz z Kariothu. Dramat w 5 aktach" - dramat Karola Huberta Rostworowskiego, powstały w Czarkowach w 1912 roku, wystawiony i wydany w Krakowie w 1913. Judasz - człowiek praktyczny, łączy się z apostołami wyłącznie z przekonania, że Jezus zwycięży i zapewni mu karierę. Próbuje to zwycięstwo przybliżyć, organizuje triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, sprowokowany przez saduceuszy, którzy następnie oskarżają go o podburzanie ludu. Postwiony przed Sanhedrynem, tchórzy i zdradza Mistrza. Jego żona Rachel, wierna nowej nauce, zostaje skazana na śmierć. Judasz pozostaje sam ze świadomością zbrodni i zguby. Sztuka łączy w sobie elementy psychologii dramatu charakterów z formami misteryjno-moralitetowymi (zwł. akt 4 - Judasz przed Sanhedrynem); ostatni akt ma charakter nastrojowego epilogu. Dramat napisany jest wierszem o zmiennej, nieregularnej metryce z przewagą form sylabicznych i tonicznych, nawiązujących częściowo do wersyfikacji Wyspiańskiego. W kreacji Judasza kryje się wiele możliwości interpretacyjnych.
(źródło: Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny. Pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego, od 1976 roku Czesława Hernasa. Warszawa 1984. Autor hasła: Lesław Eustachiewicz)
Czymże była nauka Chrystusa jeśli nie rewolucją raczkującego wciąż w trzydziesty trzecim roku naszej ery chrześcijaństwa. Czymże sam Chrystus jeśli nie buntownikiem-rewolucjonistą? Socjalistą? To tylko jedna z interpretacji dramatu Rostworowskiego „ Judasz z Kariothu”. Jak gdyby dla mnie najbardziej udana.
Rostworowski nie tworzy kolejnego apokryfu. Czas popularności biblijnych dopowiedzeń przebrzmiał. Na pewno w 1912r kiedy autor swoje dzieło kończył. Nawiązuje natomiast do historii. Nie kłamie, nie zmyśla. Czuje ją, rozumie i wykorzystuje jako tworzywo z którego formuje szkielet dla analizy psychologicznej bohatera. Nie jest więc celem Rostworowskiego przekazać czytelnikowi mniej lub bardziej jemu znanych dziejów Judasza. Punktem jest ujawnienie motywacji czynu, kondycji w adekwatnym czasie historycznym, może nawet rozgrzeszenie? Zdaje się jednak że to Rostworowski pozostawia czytelnikowi. Dosyć to ciekawe bo czy zastanawialiśmy się kiedyś jak to było z tym Judaszem jako z człowiekiem?
Judasz miał żonę - Rachelę. Przy żonie i przy sobie sklepik ze świeżymi rybami i kołaczami. Judasz był dobrym obywatelem, płacił podatki. Marudził bo marudził ale płacił. I był szczęśliwy.
Potem za żoną dołączył do uczniów Chrystusa. Rostworowski kompiluje ewangelie różnych apostołów w jedną historię. I co? Łaził ze wszystkimi, niby wierzył. Może dlatego że Rachela była gorącą Jezusa zwolenniczką? Potrzebował jednak czynu, znaku, cudu, potwierdzenia jezusowej królewskości. Takiego nie otrzymał więc miotał się wśród reszty wyznawców. Zresztą wątpliwości mieli też inni. Ukazany jest dialog między Piotrem i jego synem Janem w którym sam Jan nie że wątpi w boskość Jezusa ale jej żałuje. Wolał jak Jezus był bardziej człowiekiem. Był bardziej z nim.
Judaszowe wątpliwości podsyca szpieg wysłany przez saduceuszów.Ale to Judasz namawia do gremialnego wjazdu do Jerozolimy w czasie paschy. Judasz pragnie aby król wyglądał jak król nie jak biedak.
Oczywiście popularność Jezusa wśród społeczeństwa nie odpowiada saduceuszom i faryzeuszom. Judasz staje więc przed Sanhedrynem. Najpierw skruszony, potem przez chwilę tylko butny i jeszcze raz skruszony kiedy Kajfasz wymierza mu policzek, przestraszony, złamany zgadza się wydać Chrystusa. Ktoś rzuca mu nędzne trzydzieści srebrników które wylatują mu z rąk bo Judasz jest już wrakiem. Dalej judasz pojawia się w Ogrójcu przyznaje się do czynu przed apostołami...spotyka Jezusa i ręce składa w obronnym geście przed jego światłem. Rostworowski nie daje odpowiedzi co dzieje się z Judaszem po spotkaniu Jezusa. Zdaje się że nie ma po co bo w „Judaszu z Kariothu” historia biblijna nie jest zafałszowana. Dramat Rostworowskiego przedstawia jednak Judasza nie jako Judasza-zabójcę, lecz jako Judasza-człowieka wplątanego w sytuację której do końca nie rozumie, wykorzystanego, odrzuconego, słabego, tragiczną pacynkę.
\
Życie Karola Huberta Rostworowskiego związane było z Krakowem. Urodził się nieopodal grodu Kraka we wsi Rybna 3 listopada 1877 roku jako trzeci syn właściciela majątku. W 1888 roku rozpoczął naukę w Gimnazjum Św. Anny w Krakowie. Był uczniem przeciętnym, powtarzał nawet czwartą klasę. Właśnie w trzeciej i czwartej klasie otrzymywał niskie oceny z religii, co interpretuje się jak początek kryzysu światopoglądowego.
Pod wpływem rodziców rozpoczął w roku akademickim 1899/1900 studia rolnicze w Halle. Nauka go nie interesowała, na wykłady więc nie uczęszczał, prowadził życie hulaszcze, otaczał się gronem" niezbyt ciekawych kolegów (...), lubił im przewodzić bibkach i ekstrawaganckich imprezach ".
Zygmunt Pusłowski odkrył w nim talent muzyczny, dlatego Rostworowski zanim zaczął pisać, najpierw komponował.
W 1901 roku w Krakowie ukazał się debiutancki tomik wierszy -" Tandeta. Poezje ". Ten prowokacyjny tytuł oddaje stan ducha autora, który deklaruje się jako człowiek niewierzący, prowadzi życie bez zasad; kobiety, alkohol, dobra zabawa to wartości najbardziej przez niego cenione. Dopiero w 1907 roku nastąpił przełom, po śmierci matki, z którą był silnie związany, wyjechał do Berlina. Tu zetknął się z nową filozofią, z nową literaturą, tu zafascynował się teatrem. Kiedy rok później wrócił do Polski, był przekonany, iż jego przeznaczeniem jest twórczość dramatyczna. Jednocześnie rozpoczyna swe godzenie się z Bogiem, co ilustruje pisana w latach 1907 - 1909 tetralogia poetycka.
Pierwsze utwory dramatyczne -" Żeglarze "," Pod górę "i" Echo "zastały życzliwie przyjęte przez krytykę, lecz sukcesu nie przyniosły. Ten przyszedł wraz z wydanym w 1913 roku" Judaszem z Keriothu ". Adam Grzymała-Siedlecki pisał o dramacie: "Judasz z Kariothu" to poetycki dokument powrotu do wiary, na judaszu można wyśledzić, że nie co innego, jak tylko Ewangelia była drogą, która autora do katolicyzmu przywiodła ". Niemniejszy wpływ na dzieło Rostworowskiego miała atmosfera tamtych lat, o których w pamiętniku pisał: "Były to lata pokoju, dobrobytu i niefrasobliwości. Zdawało się, że minęły czasy wymagające od ludzi bohaterstwa, że zejdą do grobu, nie odczuwając potrzeby niezłomnego czynu".
Pisarz odnoszący się z odrazą do ludzi" średniej miary ", postanowił jednego z nich postawić w sytuacji wyboru: męczeństwo lub nikczemność. Bohaterem uczynił Judasza.
Następne dramaty: "Cezar Kligula ", "Miłosierdzie", "Zmartwychwstanie" umocniły pozycję Rostworowskiego jako najwybitniejszego dramaturga tamtego czasu. Uznanie miał tak duże u czytelników, iż po jego śmierci, która nastąpiła 4 lutego 1938 roku, wystąpiono z propozycją pochowania ciała pisarza na Skałce obok Stanisława Wyspiańskiego, Jacka Malczewskiego i Karola Szymanowskiego. Żona pisarza zadecydowała, by jego spoczął na skromnym cmentarzu parafialnym na Salwatorze w Krakowie. Należy potraktować ten fakt jako proroczy, autor" Judasza z Kariothu " został bowiem zapomniany przez Polaków, a jego sztuki nie goszczą na scenach teatralnych.
Twórczość Rostworowskiego zastała pokonana przez czas, ten sam czas pozwolił ujawnić się utworom Michała Bułhakowa skazanym na zapomnienie przez cenzurę sowieckiej Rosji.
III. JUDASZ W DRAMACIE KAROLA HUBERTA ROSTWOROWSKIEGO.
Tekst Rostworowskiego przedstawia zaledwie kilka dni z życia Judasza, dni, w których dopełnił się narastający od lat paru dramat człowieka.
O zachodzie słońca usiadł Judasz na brzegu jeziora Genezareth. Kiedyś na drodze jego życia stanął Chrystus, on nie bez wahania poszedł za Nim i stał się uczniem. Teraz odczuwa rozczarowanie w stosunku do Jezusa, jak i wątpliwości co do swojej wcześniejszej decyzji.
Kim był Judasz, zanim dotarł za swoim Mistrzem do brzegów jeziora Genezareth?
Pochodził z Galilei. Tam miał sklepik -" Taki... ot, trochę ryb, kołaczy.../ Różności towar mieszany. "Klientów przychodziło niewielu, więc żył w biedzie, " Ale zawsze / chociaj z Rachelą po połowie (...) / zawsze coś w ręku miał (...) - mówił do podróżnych.
Widząc wkoło jeszcze większą nędzę, dziękował Bogu za to, co miał, "wszak mogło jeszcze gorzej być".
Judasz to przeciętny mieszkaniec Galilei, żyjący rytmem działań zewnętrznych wewnętrznie ubogi. Posty nakazane zachowywał, podatki płacił, jałmużnę rozdzielał. Tylko od czasu do czasu buntował się przeciwko dziesięcinom: "Że mię trawił (...) szał! / Żem omijał ich bożnicę, / czując: teraz za łby chwycę / i o ściany będę prał! / Potem?... tom się tylko śmiał."
Aż tu pewnego dnia "przyszedł On". Judasz z przezornością i nieufnością podchodził do wieści o nowym Proroku, o jego naukach. Inaczej Rachela, żona właściciela sklepiku, która zawierzyła Chrystusowi. Lecz ona kierowała się sercem, Judaszowi zaś obca była spontaniczność. Jednak rozum podpowiadał mu, że mógłby wiele zyskać, przystępując do Proroka. Dojrzał w Jezusie bowiem orędownika lepszej przyszłości dla takich jak on reprezentantów udręczonego ludu. Kalkulował więc, że Rachela w Chrystusie znajdzie swój "duszny niepokój", a on, przystępując do Nazarejczyka, może wybić się na niezależność materialną i "Stać się kimś".
Judasz długo się wahał, widząc jednak, że nowa gmina ma coraz więcej wyznawców, podjął decyzję i związał się z Jezusem.
Ambicje materialne nie pozwoliły mu pozostać szarym członkiem gminy chrześcijańskiej. Judasz wiedział, że powodzenie "programu Chrystusa" będzie i jego triumfem, dlatego pragnął być pierwszym sługą i pomocnikiem nowego "trybuna ludu". "Widziałem tylko złoty tron, / a na nim siebie apostoła" - przyznaje się Juda. Wierzył więc, że Chrystus może zostać królem żydowskim, wyzwolicielem uciemiężonego ludu i narodu żydowskiego.
Kiedy siedział na brzegu jeziora Genezareth, wiedział, iż jego wiara była płonna, zaczynał pojmować, że Nazarejczyk wałczy o królestwo niebieskie, a nie królestwo ziemskie, materialne. Wątpił, ale była w nim jeszcze cząstka nadziei, iż Chrystusowe plany będą i jego planami, że jest szansa zawładnięcia ludem i przy jego pomocy obalenia teokratycznego systemu rządów.
Jeśli Prorok nie chce czynić cudów, co by zwiększyło jego popularność i szacunek całych mas, to, kalkulował Judasz, można to samo osiągnąć wkraczając triumfalnie do Jerozolimy. Ten projekt był kulminacyjnym punktem politycznej spekulacji Iskorioty.
Pomysł szybko nabrał realnych kształtów, oto Piotr obwieścił zamiar Mistrza: "bo na Pańskie rozkazanie, / jutro zanim słońce wstanie, / idziem, bracia, w kraj daleki, / na Paschę do Jeruzalem."
Juda cały swój talent organizatorski, całą swą wiedzę o psychologii tłumu wykorzystał do przygotowania uroczystego wkroczenia Jezusa do Jerozolimy. Okazał się być zręcznym organizatorem kluczowego momentu w "kampanii wyborczej"; zebrał rzesze, zainscenizował przebieg zdarzeń, zadbał nawet o rekwizyty - gałązki palmowo, płaszcz purpurowy, otumaniał tłum opowieściami o prawdziwych i zmyślonych cudach Chrystusa, wreszcie obiecywał Królestwo Boże w najmaterialniejszym znaczeniu - jako kres "nędznego bytowania". Myślał nawet o zbrojnym przewrocie: "Siła z nami. / A mało? To z celnikami, / z poganami ruszym społem / i gdy uderzym ławą / to im rzeź wyprawim krwawą (...)."
Misternie przygotowany przez Judasza plan nie wyniósł Chrystusa na króla żydowskiego. Jego klęska pociągnęła represje ze strony Kapłanów. Lud, którym Iskariota jeszcze tak nie dawno zręcznie manipulował, obrócił się przeciwko niemu. Przed rzeszą jerozolimską bronią go - Rachela i apostołowie. Nikt i nic nie obroni Judasz przed siłą Zakonu.
W pałacu Annasza wyraził zgodę na wydanie Mistrza.
Stanął Juda przed dostojnikami Zakonu - Annaszem, Kaiphaszem, Annanelem, oni żądali jednego - życia Chrystusa. Iskariota miał świadomość konieczności dokonania wyboru między życiem własnym, a życiem Jezusa. Bał się o siebie, pragnął żyć, ale też nie chciał być morderca. "Panie! Ja przecież... także człowiek!" - mówił do Kaiphasza, a później dodał: "Panie! - Ja tu znaczę".
Szybko okazało się, że nie znaczył nic i za trzydzieści srebrników podjął się zdradzić swego Nauczyciela. W tym momencie Juda umarł, didaskalia nakazują, by robił wrażenie nieboszczyka. Jako umarły poszedł do miejsca, gdzie mieli świętować apostołowie wraz z Chrystusem, podstępem uzyskał potrzebne mu wiadomości, drwił z nauk Mistrza, z wiary jego uczniów.
Coś dziwnego daje się zauważyć w zachowaniu Judy, gdy do Wieczernika wszedł Chrystus gotowy do przyjęcia kary krzyża. Ruch ciała, dopełnienie słów Jana: ....aż Słowo ciałem się stało..." zdaniem: "I zamieszka między wami..." wskazują, iż apostata zrozumiał swoją winę, doznał objawienia cudu.
Wyroków losu nie można było już cofnąć.
Wydaje się, że Rostworowski tak kreuje Judasza, by wzbudzić u widza lub czytelnika uczucie lęku i współczucia. Czy Iskariocie można współczuć tak jak bohaterom tragicznym? Ich los był zdeterminowany przez fatum, przeznaczenie, mieli więc ograniczoną swobodę wyboru, jakąkolwiek podjęliby decyzję, zdążać będą fatalistycznie do katastrofy.
Los bohatera dramatu Rostworowskiego uzależniony jest również od sil nadprzyrodzonych: szatańskiego demonizmu, który prowokuje Judasza do walki z Bogiem.
Już w pierwszej rozmowie z Janem Juda wyznaje: "A we mnie siedzi (...) Szatan", "Jam naznaczony. Jam zaślubiony złu".
Źródeł tego zaślubienia szuka nawet w dzieciństwie.
Szatański demonizm łączy z predyscynacją, na swój sposób interpretując naukę Chrystusową, mówi o straszliwym podziale na zbawionych i potępionych. Siebie zalicza do tych drugich, naznaczonych złem, skażonych skłonnością do grzechu.
Twierdzę jednak, że ani czynnik satanistyczny, ani też przeznaczenie to nie jedyne przyczyny tragizmu Judasza z Kariothu i one też nie motywują współczucia odbiorcy dzieła Rostworowskiego dla tytułowego bohatera.
Nie można współczuć Judzie nawet dlatego, że stał się narzędziem w intrydze Zakonu. Tak jak Hamlet przez ducha, Makbet przez czarownice i żonę, tak Iskariota przez podstęp Zakonu popadł w trudności, którym nie potrafił sprostać. Przystępował do Jezusa z przekonaniem, że dzięki Niemu stanie się kimś. Nauczał, fałszował słowa Nazareńczyka, organizował wjazd do Jerozolimy, wierząc, że wszystko to prowadzi do realizacji jego pragnień. Nie przeczuwał istniejących ponad nim sił, które każdy jego czyn wykorzystują, by zniszczyć go jako człowieka, a Chrystusa zdemaskować jako fałszywego proroka.
Tak by się nie stało, gdyby Judasz kierował się w swym postępowaniu wartościami Boskimi.
I tu dochodzimy do najistotniejszej przyczyny tragizmu apostoła z Kariothu, ma ona charakter wewnętrzny, ponieważ wynika z osobowości bohatera dramatu Rostworowskiego.
Judasz w chwili, gdy na jego drodze życia stanął Chrystus, szukał miejsca w wyznaczonych przez określone prawa dwóch światach: Boskim i ziemskim. Postawiony w sytuacji wyboru - przystąpić lub nie przystąpić do Jezusa, opowiedział się za pierwszą możliwością. W momencie wyboru był wolny, od zależało, czy wypełni się jego tragedia.
Źródłem losu Judasza jest przede wszystkim jego charakter.
Na podstawie tego, co już o nim zostało powiedziane, można wyrokować, iż jest to człowiek ograniczony, mały tchórzliwy, powołany do egzystencji wymodelowanej zwrotem: "Jam w Galilei sklepik miał". Brak mu zarówno sił, jak i predyspozycji do przyjęcia misji apostolstwa, ponieważ miał duszę sklepikarza i niezdolny był do wiary wielkiej, miłości płomiennej. Mała wiara nie pozwoliła zrozumieć mu istoty nauki Chrystusa, nie rozumiejąc nie mógł uwierzyć. A mimo to poszedł za Mesjaszem. Tę decyzje podjął sam, sam też wziął za nią pełną odpowiedzialność.
To jego małość sprowadziła sprawę Chrystusową do poziomu sklepikarskiej nadziei na lepszą przyszłość. Stając się jednym z apostołów, nie zmienił swojej natury, nie podjął nawet walki ze słabościami. Również scena w pałacu Annasza, kiedy wszystko się dokonało, nie przeobraża psychiki Judy. Bolesne doświadczenia nie wzbudziły w nim poczucia winy. Dostrzegał tylko własną tragedię wynikającą z przegrania, nie z własnej winy, według niego, życia.
Judasz, jak można wnioskować, miał nie tylko osobowość sklepikarza, ale i stosował kramarską aksjologię. Dostrzegał wartości tam, gdzie ich w istocie nie było, ignorował wartości rzeczywiście istniejące. To dlatego w nauce Chrystusa widział tylko wartości niższego rzędu, materialne, a te istotne odrzucił kategorycznie.
Kresem heroizmu Judasza było porzucenie dla Jezusa sklepiku w Galilei, nie był zdolny do poświęcenia, więc został zdrajcą. Postępuje tak, ponieważ jego niepowtarzalna natura nie pozwala mu postępować inaczej.
W pełnym blasku jawi się więc dysproporcja między małą duszyczką sklepikarza, a misją, jaką powinien spełnić jako apostoł.
Według Rostworowskiego Judasz to każdy z nas, każdy człowiek" średniej miary ", niezdolny do poświęcenia się wielkiej idei, do przezwyciężenia kramarskiego światopoglądu, który ceni tylko wartości małe, bo materialne. Współczując mu, jednocześnie współczujemy sobie.
Pisarz wydaje się przestrzegać, by historia Judasza z Kariothu nie stała się także naszą historią.