|
Problem Judasza jest problemem wiecznym. Jest to problem otwarcia na Boga, a także wierności Bogu i własnemu czystemu sumieniu. W biblijnym pełnym opisie Judasz symbolizuje brak otwarcia na Boga i zakłamanie swego sumienia. A więc jest w nim coś z winy Adama, krwi przelanej przez Kaina, winy Izraela, który odrzucił swego Mesjasza, a wreszcie jest wiecznym obrazem każdego chrześcijanina, odstępcy i zdrajcy.
Oczywiście człowiek ma zawsze pokusę, żeby własne zło usprawiedliwiać. Toteż już w II wieku heretycy gnostyccy napisali "Ewangelię Judasza Iskarioty", gdzie bronią Judasza jako rzekomo świętego, a nawet jako najwyższego z Apostołów. Fałszywe to pismo było znane pisarzom kościelnym już na początku III wieku. Ale ma ono i dziś, po odkryciu pełnego tekstu, jakieś swoje judaszowe owoce. Oto niektórzy ludzie dopatrują się w nim jakiegoś przewrotu nauki i etyki chrześcijaństwa, co chcieliby jednocześnie uznać za modernizację chrześcijaństwa. I tak podsyca się współczesne judaszostwo, także i w Polsce.
Zielone światło dla Judasza
W Polsce ciągle się, niestety, nasila coś z postawy Judasza: ataki na prawowierny Kościół, na etykę ewangeliczną i ogólnoludzką, na Polskę tradycyjną, na sensowność życia w Polsce. Nie ustają, a nawet wzmagają się, ataki na prezydenta, któregośmy wybrali, na partie co bardziej godne, na rząd, na wolność bycia Polakiem i obywatelem pełnoprawnym. Niewątpliwie w ogóle "diabeł wstępuje w serca wielu" (por. J 13, 27).
Jest jednak jeszcze coś bardziej judaszowego. Pamiętamy, że Papież Paweł VI powiedział w pewnym momencie krytycznie, że czasami czuje się swąd diabła i w ludzkiej stronie Kościoła. Judasz to nie fikcja literacka, lecz rzeczywistość wielkiej pokusy, którą zawsze trzeba pokonywać. U nas właśnie pokazuje się to w niesłabnących atakach na Kościół prawowierny, na żywą religijność, na etos polski, a nawet na całe miliony ludzi, za to że współpracują z mediami katolickimi, wolnymi i obiektywnymi, że owe miliony tychże mediów potrzebują, że ich słuchają, że się z nimi kontaktują i że wypowiadają w nich swoje poglądy bez cenzury liberalnej. Tak judaszowego ataku u nas w Polsce jeszcze nie było. I świeckim "reformatorom" Kościoła Bożego, owianym duchem liberalizmu, udaje się wciągać pewną grupę duchownych, którzy właśnie mają coś więcej z Judasza. Chcą zamknąć usta katolikom prawowiernym, którzy te media stworzyli, opłacają z własnej kieszeni i radują się nimi jak swoim chrześcijańskim i ojcowskim domem. Czy nikt w Polsce nie może takich wrednych ataków poskromić?
Dotąd w Polsce Kościół duchownych był zawsze z Narodem, a dziś niektórzy jego przedstawiciele chcą Naród wierny Kościołowi lekceważyć, atakować i pogardzać nim. I to wszystko na życzenie liberałów, którzy zapałali duchem niszczenia wszystkiego, co zbudowała dotąd ludzkość. Dzieje się coś niesłychanego. Do niedawna rządy i władze różnych partii atakowały Kościół, który pokornie lizał swoje rany. Teraz nagle jakaś grupa administracji Kościoła przypuszcza ataki na rząd, na zwycięską w wyborach partię, na prezydenta i na prawych polityków za to, że nie mogąc korzystać z mediów publicznych, skorzystały i korzystają z mediów Ojców Redemptorystów, katolickiego zgromadzenia zakonnego. Kościelnych współpracowników z liberałami trzeba by zapytać za św. Pawłem: "Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem?" (2 Kor 6, 15). Zarzuca się, oczywiście niesłusznie, mediom redemptorystów, że popierają tylko jedną partię, a owej grupie duchownych to wolno bez zastrzeżeń popierać jedynie Platformę Obywatelską?
Z pewnych sformułowań wynika, że zagrożone są po judaszowsku nie tylko media, ale także jedyna w Polsce Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, zapewne z nienawiści do nauki katolickiej. Trzeba zwrócić uwagę, że wiele uniwersytetów państwowych nie chce licencjuszy toruńskich przyjmować na etap magistrancki. W wyższym szkolnictwie polskim jest jeszcze wiele z ducha marksistowskiego. Czy "postępowi" katolicy chcą uważać, że nasza kultura i działalność medialna muszą być ateistyczne i antypolskie, jak to było dotychczas na forum publicznym kraju? Czy nie ma tu swądu szatana?
Antysemityzm?
Jak długo możemy również cierpieć nieustanne zarzuty, wprost szantaż "antysemityzmu", i to bardziej ze strony katolewicy niż ze strony samych Żydów? Zarzut antysemityzmu, nawet całkowicie niesłuszny, w Niemczech, Austrii, Anglii, Italii, w Ameryce łamie karierę polityczną, artystyczną, dyplomatyczną, naukową i administracyjną, a także często i kościelną. Dlatego jest ciągle poniewierany Papież Pius XII, choć uratował on tysiące Żydów. Niektórzy zarzucają naiwnie Piusowi XII, że nie uratował wszystkich Żydów z łap Hitlera w zasięgu całej Rzeszy Niemieckiej. Zresztą wmawia się i Polakom, że nie odbili zbrojnie Żydów z rąk armii niemieckiej. Racją takich absurdalnych ataków jest tylko nienawiść do Polaków. Piusowi XII zarzuca się także, że nie ogłosił specjalnej encykliki przeciwko hitleryzmowi. Tymczasem Papież nie chciał prowokować jeszcze większego szaleństwa hitlerowskiego. Dość wspomnieć, że w pewnym momencie udało się nuncjuszowi uzyskać audiencję u Hitlera. Hitler po wejściu do pokoju przyjęć od razu zaatakował Papieża jako swojego największego wroga, po czym rzucił się na dywan i tarzał się z pianą na ustach z wściekłości. Nuncjusza szybko usunięto. W owego Judasza, niegdyś katolika, wstąpił szatan.
Kiedyś trzej profesorowie amerykańscy powiedzieli mi w rozmowie na temat antysemityzmu mniej więcej tak: My w Ameryce mamy antysemityzm nieporównywalnie większy niż u was w Polsce, tylko że my jesteśmy mądrzejsi i nie mówimy tego publicznie, po prostu współpracujemy dla korzyści. Wy zaś rozgłaszacie swoje żale i pretensje za antypolonizm żydowski i sami sobie przypinacie łatkę antysemitów. Tak. Ale my mamy swój polski honor.
Kiedy wspominam o antysemityzmie, to nie mam pretensji do Żydów młodych, którzy nie znają tamtych czasów ani atmosfery wojny totalnej. Mam natomiast pretensje do tych ludzi na Zachodzie i u nas, którzy na swoim, fałszywym często, filosemityzmie oraz na zarzutach antysemityzmu chcą po prostu zarobić. U nas tak zdają się robić liczni dziennikarze i politycy, a nawet, niestety, i niektórzy duchowni. I tak ów szkalujący zwrot "polskie obozy koncentracyjne" lub "zagłady" jest często stosowany nie tylko w innych krajach, ale i w naszym kraju. I w tym również jest duch Judasza.
Z naszych słabości
PO, SLD i trochę LPR zarzucają PiS, prezydentowi i rządowi, że nic nie zrobili. Można przypuszczać, że ci, tak totalnie krytykujący wszystko, nie dostrzegają jakże ciężkiej sytuacji ogólnej, a sami kierują się tylko zaciekłością walki o władzę. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak bardzo jesteśmy spętani złym dziedzictwem społecznym, potężnymi naciskami sił zachodnich i rozpadem duchowym społeczeństwa. Ile jest i u nas przy tym ugrupowań, ośrodków i działań iście judaszowych! Na przykład niemal wszystkie oskarżenia Polski z Zachodu o antysemityzm, nacjonalizm, szowinizm, ksenofobię itp. są fabrykowane przez naszych obywateli w Polsce i przekazywane dziennikarzom zachodnim, oczywiście nie za darmo. Nasi "neofici" liberalizmu są dużo gorsi niż agresywni liberałowie zachodni. I to też jest judaszostwo.
Jednocześnie też tworzy się często judaszostwo kolektywne w całych partiach i zespołach. Partia zwłaszcza często ma jakąś swoją zbiorową "duszę", która zniewala członków i nimi kieruje. Nieraz poszczególni ludzie wszystkich partii wydają się porządni, godni zaufania i mądrzy. Ale cała partia staje się jakąś nową, determinującą i szaleńczą siłą nadrzędną i nieludzką. To jest ta tajemnica społeczności, która nie jest tylko zwykłą sumą jednostek. Przypomina się tu stare łacińskie powiedzenie: "senatores boni viri, sed senatus mala bestia", co się wykłada po polsku: "poszczególni senatorowie to mężowie dobrzy, ale cały senat to zła bestia". Różne jest też życie ideologii w jednostce i w całej zbiorowości. Weźmy np. publiczne odmawianie Różańca: na Kubie jest ono uważane za kontrrewolucyjne, ale i na Zachodzie jest ono "antyunijne" i bywało, że kleryka wyrzucano z seminarium, gdy publicznie modlił się na różańcu. Ideologie dochodzą do szaleństwa.
Na scenie ideologii partyjnej łatwiej o szał, no i o ogłupienie, jak np. w partii bolszewickiej czy nazistowskiej. Kiedy nasi różni przywódcy, i polityczni, i związkowi - prócz pana Wałęsy - likwidowali Stocznię Gdańską, to wszystkie media publiczne milczały i prawo niczego złego w tych grabieżach się nie dopatrywało. Kiedy natomiast Radio Maryja próbowało Stocznię wbrew władzom ratować dla honoru Polski, to prasa partyjna, głównie "Gazeta Wyborcza", gotowa jest i dziś przedstawiać Ojców Redemptorystów jako szalbierców i złodziei. Szczególnie o. Jana Króla, który odegrał ważną rolę w próbach ratowania Stoczni, robi się wielkim malwersantem, a to chyba dlatego, że on prowadził transmisje rozmów i wystąpień PiS, rządu i prezydenta w mediach redemptorystów. A widzisz, prowadziłeś owe programy i nie ubliżałeś swoim rozmówcom, jak czynią to media publiczne, to teraz masz! I tak szerzy się straszne chamstwo. Czy już w Polsce nie ma żadnego środka na chamstwo publiczne? I na rozbój medialny?
Ośrodki gorąco prounijne tworzą znowu atmosferę pogardy wszystkiego, co narodowe i polskie. Kiedyś pod koniec XIX w. i na początku XX krakowska szkoła historyczna, zwana pesymistyczną (J. Szujski, W. Kalinka, M. Bobrzyński i inni), uczyła, że Polacy nie zasługiwali na niepodległość, ani na posiadanie swojego państwa, ani na kulturowe znaczenie w Europie, bo są niesforni i niezdyscyplinowani. Dlatego musiały przyjść zabory, które były dobrodziejstwem dla Polaków. Sąsiedzi nasi mieli zmysł państwowotwórczy, ale myśmy go nie mieli. Dziś dodaje się do tego, że państwo polskie musi zostać wchłonięte przez państwo Europy. Tam jest nasze i teraz ocalenie. Stąd PO nie troszczy się już właściwie o państwo polskie, troszczy się jedynie o wolne życie bogatych w "regionie Polski". To ma też coś z judaszostwa.
Pochodną Narodu Polskiego jest u wielu przeciwników Radia Maryja także jakaś pogarda chłopa, robotnika i zwykłego obywatela, co z kolei rzutuje i na sferę kościelną. Tą drogą liberałowie "uciekają" od socjalizmu. Tymczasem tylko garstka ludzi ze wsi i małych miast może się wygrzebać z wielkiej nędzy, jeśli nie kradną i nie oszukują na potęgę. Tutaj Kościół oficjalny nie powinien za żadną cenę uciekać od problemów społeczno-politycznych, lecz z całą mocą powinien brać w obronę ubogich, bezrobotnych, pozbawionych odpowiedniego wykształcenia i przegranych życiowo. Trochę to robi.
Ale ogólnie obawiamy się, że z racji rozwoju techniki łapie ducha zbyt arystokratycznego, bogackiego i wyniosłego wobec "ciemnoty". I, niestety, ataki niektórych ważnych duchownych na miliony prostych odbiorców Radia Maryja i TV Trwam i próby wyniosłego kneblowania ust, żeby nie dzwonili o swoich bolączkach, swoich sprawach i nie wyrażali poglądów "nieliberalistycznych" - ma coś z ducha przedwojennej artystokracji, no i z ducha judaszowego. Jeśli Kościół hierarchiczny w całości swej nie potraktuje bardzo sprawiedliwie i z całą miłością chłopów, robotników i innych zwykłych obywateli, a swoją obecność sprowadzi tylko do celebrowania uroczystości z politykami i urzędnikami, to po latach i u nas może się zrodzić bękart rewolucji francuskiej lub rewolucji październikowej. Nie wystarczy zdać wszystko na samą Caritas i na siostry zakonne. Nie może też grupa krzykliwych i dominujących duchownych szerzyć stylu artystokratycznego, antyludowego, liberalnego, odrzucać Kościół ludowy jako rzekomo antysemicki i tworzyć sobie Kościół teatralno-salonowy. Nie może też reszta milczeć jakby ze strachu przed wpływowymi i "nowoczesnymi", choćby stali i wysoko. Przecież sam św. Paweł (po polsku znaczy: Mały) otwarcie zganił św. Piotra, gdy ten jako Żyd zaczynał unikać pogan, ograniczając się tylko do obrzezanych (por. Ga 2, 11-14). Każdy duchowny na swoją miarę odpowiada za Kościół przed Bogiem. Nic tak nie degraduje duchownego, jak brak zmysłu kościelnego i czucia z ludźmi.
Świadome i podświadome
Postawa społeczno-polityczna i światopoglądowa społeczeństwa jest bardzo skomplikowana i trudna do pełnej analizy, stąd takie wielkie pole do popisu różnego rodzaju ideologów, a także apostolstwa religijnego. O ile więc względnie łatwo jest wpływać na jednostkę, zwłaszcza niedojrzałą, to bardzo trudno jest modelować różnymi strukturami mentalnymi całego społeczeństwa. Jednak i na polu społecznym dużo mogą zdziałać osobowości wybitne, utalentowane i krytyczne. Dlatego tak dużo znaczą w społeczności świeckiej wybitni politycy i twórcy, a w społeczności religijnej święci i oddani apostołowie Boży. Niemniej tworzenie się wielkich struktur mentalnych i ideologicznych jest w różnych krajach świata i w Polsce więcej podświadome i nieświadome niż świadome. Dlatego na istotną zmianę czy poprawę owych struktur muszą być skierowane całe arsenały środków wpływających na człowieka od jego urodzenia aż do śmierci. Rozumiemy zatem, dlaczego inżynierowie wielkich ideologii i modelowania umysłowości ludzkich zaczynają od zabierania danym społecznościom mediów i niejako ich samoświadomości. Jasne jest więc, po co w Polsce chce się odebrać ogólne religijne media ludziom wierzącym i zastąpić je kontrolowanymi oraz ateizującymi. Niestety, pomocą w tym służą i niektórzy duchowni, nawet wysocy, gdyż albo nie mają wiedzy społeczno-kulturalnej, albo podoba się im "Ewangelia Judasza".
Wielkim obowiązkiem katolików świeckich i duchownych w Polsce jest rozwijać społeczną samokrytykę i krytykę nowych ideologii. Każdy nowy system, czy to liberalizm, czy to totalizm lub globalizm, czy wreszcie nowinki sekciarskie, jakie są do Polski niesione, musi być poddawany, możliwie przez wszystkich, odpowiedniej refleksji, głębokiej analizie i śmiałej krytyce - w wolności polskiej. Ta ogromna nawałnica ateizującego liberalizmu na Polskę musi być powstrzymana.
Ważne w tym jest także zadanie filozofii chrześcijańskiej i teologii społeczno-politycznej, której duchowni nie mogą nie znać. Kapłani nie mogą rozwijać działalności bezpośrednio politycznej, ale powinni głosić katolicką naukę społeczno-polityczną, która jest różna i od marksizmu, i od liberalizmu. W tej myśli katolickie media ogólne, nieuzależnione od liberalizmu, nie odbierają wolności żadnym innym mediom naszym i zachodnim, choć media zachodnie również gwałtownie atakują media redemptorystów, zapewne napuszczane przez naszych różnych Judaszów. Zachód chce mieć również dominację nad świadomością polską. I dlatego Polska znalazła się pod ogromną presją obcych kapitałów, interesów i działań zaborczych. Tymczasem nie tylko nie możemy stracić naszych mediów katolickich obronnych, ale też musimy odzyskać media publiczne, które sprzysięgły się, żeby obalić rządy PiS i które są tak umocowane obecnie, jakby były narzucone przez jakichś zaborców Polski.
Ostateczność
Obecnie pozycja PiS jest - z powodu jego wypośrodkowanego i trochę kompromisowego stanowiska propolskiego - bardzo zagrożona, nie tylko przez tajne układy oraz przez PO, ale także, niestety, i przez niektóre partie prawicowe, które niekiedy zachowują się desperacko: niech Polska zginie, byle one zrealizowały swoje programy, choć są w dużej mniejszości. Brakuje u nas dłuższej tradycji politycznej.
Jeśli zatem nie powiedzie się rozumna koalicja, a ogólna sytuacja państwa choćby jako tako się nie unormuje, to trzeba będzie chyba pomyśleć - jeśli nie będzie to sprzeczne z epikeją Konstytucji - o zawieszeniu parlamentu, a potworzyć liczne komisje złożone z wybitnych parlamentarzystów i z różnych innych wybitnych postaci, także wziętych z mniejszości, żeby one przygotowywały prezydentowi materię do dekretów, o czym myślał kiedyś p. Lech Wałęsa. Po trzech latach można by parlament odwiesić, na kilka miesięcy przed nowymi wyborami. Jeśliby zaszła taka potrzeba, można by zwrócić się do całego społeczeństwa polskiego o pomoc, żeby stworzyło ono Ruch Odbudowy Polski. Może wtedy ukonstytuowałaby się Polska bardziej wolna i prawdziwa.
O Wielki Różaniec
Trzeba poddać wszystko wielkiej modlitwie polskiej, zwłaszcza różańcowej. Niech Matka i Królowa Polski okaże swoją "wszechmoc błagającą". Modlitwa różańcowa ma cudowną skuteczność i bardzo usensownia nasze życie.
Weźmy tylko jeden drobny przykład, który opowiedział mi partyzant AK z autopsji. W lasach koło Krasnegostawu w 1943 roku stacjonował partyzancki oddział AK pod dowództwem "Podkowy". Partyzant ów był na czatach w nocy. Nad ranem przyspał troszkę, a tu nagle wyrosły przed nim dwie postacie Niemców w mundurach, ale bez broni. Zostali zatrzymani i mówili, że już mają dosyć służby niemieckiej. Partyzant ów zaprowadził ich do komendanta "Podkowy". Uradzono, że muszą być rozstrzelani, bo zdekonspirowali ważny oddział. Partyzant wziął ich w miejsce ustronne i kazał kopać groby. Oni, kiedy wykopali, poprosili o to, żeby mogli się pomodlić. Partyzant patrzy, a oni wyciągnęli różańce. Oczywiście wziął ich z powrotem do komendanta i oznajmił, że on do takich ludzi nie będzie strzelał. W rezultacie przyjęto ich do oddziału. Zaraz potem jeden z nich uratował życie "Podkowie" w ataku na Orłów Murowany, choć sam został ranny. Długo po wojnie nawiązali kontakt z owym partyzantem jako swym przyjacielem i towarzyszem broni.
Módlmy się za Kościół, za Radio Maryja, za w pełni wolną Polskę, no i za Judaszów.
ks. prof. Czesław S. Bartnik