KSIĘGA JACOBA Rozdział 29


KSIĘGA JACOBA

29. Ta-Dam

 

- Czym się tak denerwujesz? - Wziąłem od niej nosidełko i przytuliłem marząc by dodać jej jakimś cudem otuchy, czymkolwiek by się martwiła chciałem by przestała. Staliśmy właśnie przed domem Billyiego.

- Szczerze mówiąc nie wiem. - Wzruszyła ramionami, po czym weszła do środka, ruszyłem za nią. Wreszcie poczułem ten `domowy' zapach, usłyszałem w oddali dźwięk wózka inwalidzkiego mojego taty, śmiech Paula i o jedno serce więcej. To było tworzące się serce, w środku Emily.

Rachel stanęła naprzeciw z głową zawieszoną gdzieś z boku. Ach, tak oczywiście:.

- To jest MECHANICZNE dziecko. - Powiedziałem to tak głośno, by usłyszano w salonie.

- Co oni jeszcze wymyślą w tej szkole. - Siostra uściskała mnie, a potem zabrała się za moją dziewczynę.

- Chyba będę ci kazała robić sobie, co tydzień zdjęcie i wysyłać do mnie na maila. Zaskakujesz mnie, myślałam, że nie możesz być jeszcze piękniejsza. - Uściskała Nessie i dała jej całusa w policzek. Pięknie! Przecież tylko ja mogę ją całować!

- Ciepła się robisz czy co? - Spytałem, lecz zamiast odpowiedzi trzepnęła mnie w ramię.

- Zapraszamy. - Rachel puściła nas przodem do saloniku. Zawsze dziwnie się czułem, gdy Nessie przychodziła do mojego starego domu, nie była to ekskluzywna willa jak Cullens, salon był mały i ledwo nas wszystkich pomieścił. Zazwyczaj takie spotkania odbywały się w lesie przy ognisku, lecz w tym roku zmieniliśmy to ze względu na Emily, która była w ciąży.

- Już myślałem, że nie tylko Sam chce powiększyć naszą rodzinę. - Paul pierwszy wstając wskazał na naszego małego towarzysza. Skończył się piękny sen, a zaczął kolejny koszmar Pt. Paul.

- To mały Seth. - Nessie wyjęła go delikatnie i pokazała wszystkim.

- Sam trenuj przewijanie dzieci. - Podałem mu małego bobasa, co wszystkich rozbawiło.

- Renesmee jak ty wyrosłaś, nie poznałbym cię na ulicy. - Wszyscy zachwycali się nią, czułem się dumny jak paw. Rzeczywiście wyglądała jak modelka świeżo wyjęta z wybiegu promującego drogie firmowe ubrania. Znowu patrzyłem na jej porcelanową twarz i czerwone usta, które zachęcały niemiłosiernie. Oblizałem swoje własne. Miałem ochotę rzucić się na nią i znowu zacząć całować. Kątem oka zauważyłem podjeżdżającego tatę, przywitałem się z nim, jednak nadal obserwowałem Nessie.

- Już na kilometr widać, że jesteś szczęśliwy. - Wskazał brodą na dziewczynę. Wywróciłem tylko oczami, ludzie lubią takie przeurocze chwile, w którym mówi się tylko o uczuciach.

- Dalej zajmujcie miejsca przy stole! - Rachel chyba lubiła rządzić ludźmi, była wręcz stworzona do tego. Każdy posłusznie usiadł na krześle.

- Musimy spróbować połączyć znowu naszą sforę. - Zająłem najgorsze z możliwych miejsc; naprzeciw Paula.

- To nie będzie łatwe. - Wyznałem krzywiąc się.

- Będzie, jeśli się postarasz. - Powiedział nakładając sobie na talerz mięso, zauważyłem, że wziął praktycznie wszystko z półmiska.

- Jasne przez te wszystkie lata nie starałem się w ogóle. - Rzuciłem z sarkazmem.

- Oczywiście, że się nie starałeś. - Stwierdził rozkładając ręce jak do modlitwy.

Zerknąłem na Nessie, która siedziała cicho wpatrzona gdzieś przed siebie. Ach, jedzenie. Nienawidziła jeść ludzkich potraw, pewnie teraz szykowała się psychicznie by ruszyć cokolwiek ze stołu. Już chciałem jej powiedzieć, że nie musi, gdy nagle z uśmiechem na twarzy nałożyła sobie porcję makaronu i zaczęła zwyczajnie jeść. To była zmyłka, jej oczy nadal były wpatrzone w pustą przestrzeń.

- Słuchaj.. - Zacząłem dotykając delikatnie jej dłoni, jednak przerwano mi;

- Powiem wam kawał! - To oczywiście Seth, a gdy wszyscy zwrócili na niego uwagę ciągnął dalej:

- Na prerii Indianin z tomahawkiem goni przerażonego kowboja. W pewnej chwili zmęczony kowboj siada na kamieniu. Podbiega do niego Indianin, dotyka go lekko tomahawkiem i mówi:
- Berek, teraz ty gonisz mnie!

Siedziałem wpatrzony na niego jak na kompletnego idiotę. Myślałem, że nauczył się czegoś będąc w Seattle, ale on nadal przynosił wstyd. Parę osób zaśmiało się zapewne, dlatego, by nie zrobić mu przykrości. Ostatecznie zmierzyłem go wzrokiem i wybuchnąłem śmiechem. Seth nigdy się nie zmieni, chociaż, gdy zapytałem się kiedyś o to jego samego odpowiedział:

- Jak wpoję sobie tą jedyną.

Ta, oczywiście. Jak na razie on był czarną owcą i nie wpoił sobie nikogo. Chyba tak już zostanie na zawsze, bo spójrzmy prawdziwe w oczy, która dziewczyna zaryzykowałaby tak bardzo i zechciała z nim być?

- Muszę iść na dwór. - Z Zamyślenia wyrwał mnie JEJ cienki głosik.

- Pójdę z tobą. - Już odsuwałem krzesło, lecz położyła mi ręce na ramieniu.

- Zostań. Wyjdę tylko na chwilkę zaczerpnąć świeżego powietrza - Mówiła takim tonem jakby było jej słabo, pocałowała mnie przelotnie w policzek i wyszła. Patrzyłem jak głupek na jej oddalającą się sylwetkę. Nikt nie zwracał uwagi na naszą chwilową wymianę zdań, wszyscy dalej bawili się w najlepsze.

- Ciekawe czy dziecko Sama będzie wilkołakiem? - Zastanawiał się głośno Jared.

- Oby nie takim jak ty! - Wykrzyczał Paul śmiejąc się, przytulał przy tym moją siostrę.

- On będzie taki jak wuja Embry. - Następny zmiennokształtny wtrącił się do rozmowy.

- Chwila, a kto powiedział, że to będzie chłopiec? - Emily spojrzała na nich gniewnie i pomasowała się po brzuchu. Przypomniała mi się Bella, która była pewna, że jej dziecko będzie płci męskiej.

- Już Sam się o to postarał, żeby to był chłopak. - Paul uśmiechał się dumnie.

Rozłożyłem się lepiej na krześle i spojrzałem na puste miejsce obok. Nessie wydawała się dziwnie nieobecna i spięta. Jaki mógł być tego powód?

 Oczywiście, że ty, pacanie - pomyślałem. Zawsze umiałem wszystko zepsuć.

Zamknąłem oczy, chciałem usłyszeć to ciche bicie serca, które było dla mnie tak ważne, jednak usłyszałem wyłącznie niewyraźny łomot. Owe serce biło coraz szybciej, było... przerażone? Wyczułem, że na dworze znajdują się trzy osoby, była to Nessie i… Spojrzałem na zebranych wokół stołu, nikogo nie brakowało. Wstałem i znowu rozejrzałem się, każdy siedział na swoim własnym miejscu, tylko krzesło obok mnie było wolne.

- Sam! - Czułem, że się trzęsę, zauważyłem, że nie tylko ja teraz biegnę ku wyjściu. Przy domku nie było nikogo, w oddali odbijało się dzikie echo, które słyszałem coraz gorzej. Nie zwracając uwagi na resztą puściłem się biegiem w las, dopiero po minucie doszło do mnie, że biegną za mną pozostałe wilki.

Dobrze wiesz, że dla nas wszystkich Nessie jest równie mocno ważna, to Seth, tylko on mógł być w mojej głowie. Nie zwracałem na nich nawet najmniejszej uwagi, biegłem do zapachu. Może to przypadek, może w lesie jest inny pół-wampir? A moja dziewczyna siedzi teraz w Indiańskim domku i śmieję się z Emily rozbawiona naszą głupotą? Przypomniał mi się jej uśmiech, błysk w oku, jednak musiałem powrócić do rzeczywistości. Wykluczyłem to w jednej sekundzie - to był jej oryginalny, jedyny zapach, na który byłem wyczulony.

Wszystko działo się jak w spowolnionym tempie. Czułem jak ciężko opadają mi łapy, zatapiając się w miękkim śniegu. Mimo egipskich ciemności w lesie, dało się zauważyć biały puch, małe drobinki leciały jeszcze z nieba. Dzięki temu można było zauważyć ślady stóp, należały do Renesmee.  To cholerny koszmar, to cholerny horror, w którym z pewnością nie chce brać udziału… A już na pewno nie chce by ona tam była… Wydawało mi się, że zamiast biec do przodu cofam się do tyłu.

- Powiedź! - Usłyszałem gdzieś w oddali… Groźba wypowiedziana przez wampira roznosiła się po lesie echem.

Dziwny łomot był coraz szybszy, serce biło tak jakby miało za chwilę po prostu przestać z wyczerpania. Najgorsze było to, że należało do mojego świata - Renesmee.

Gdy traciłem wewnętrznie siły czując, że pokonuję mnie cała ta sytuacja, poczułem ją w ciele. Ta energia wskazywało tylko na jedno; rozszarpię ją, jeśli tylko tknie Nessie. Przerastała mnie myśl, że mogłoby cokolwiek jej się stać.

Wtedy wszystko ucichło, serce wydało z siebie to ostatnie ta-dam. Jak u Belli - pomyślałem przerażony. Przysłuchiwałem się chwilę jednak jedyne serce pół-wampira, które było w lesie przestało bić. Krew huczała mi niemiłosiernie w okolicach głowy. Zagrzmiało, a potem z nieba zaczęły spadać wielkie krople deszczu. Zacząłem wyć.

Proszę,

Błagam,

Tylko nie Renesmee, to nie może być ona.

Potrzebuję jej.

Nie!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KSIĘGA JACOBA Rozdział 30
KSIĘGA JACOBA Rozdział 32
KSIĘGA JACOBA Rozdział 31
Rozdział 29, Dni Mroku 1 - Nocny wędrowiec
Księżyc w nowiu oczami Jacoba- rozdział 6, dodane, ff, KSIĘŻYC W NOWIE OCZAMI JACOBA
Księżyc w nowiu oczami Jacoba rozdział 5, dodane, ff, KSIĘŻYC W NOWIE OCZAMI JACOBA
rozdział 29
Księżyc w nowiu oczami Jacoba- rozdział 3, dodane, ff, KSIĘŻYC W NOWIE OCZAMI JACOBA
Księżyc w nowiu oczami Jacoba rozdział 6
30 rozdzial 29 r7vsk3gxbnas2q7g Nieznany (2)
Księżyc w nowiu oczami Jacoba rozdział 4, dodane, ff, KSIĘŻYC W NOWIE OCZAMI JACOBA
Jak dużo krwi jest w tej historii (rozdziały 1-29+prolog) - Bursztynowa Dama, Nie wiem o czym, zakła
HLP - barok - opracowania lektur, 50.Maciej Kazimierz Sarbiewski,O poezji doskonałej, czyli Wergiliu
Pakt krwi rozdzial 29
Księżyc w nowiu oczami Jacoba rozdział 7
Rozdział 29, Dni Mroku 1 - Nocny wędrowiec
Rozdział 29

więcej podobnych podstron