XII
Przedstaw opowiadania T. Borowskiego -świadka, ofiary i kronikarza zbrodni wojennej.
Człowiek zlagrowany to określenie, które kojarzy nam się z bohaterem opowiadań Tadeusza Borowskiego. Kim jest ten bohater? Jest jednostką przystosowaną, na tyle silną, by móc zaakceptować reguły życia obozowego, co wówczas dawało jedyną szansę przetrwania i czego najlepszym przykładem jest sam autor - były jeniec obozu koncentracyjnego.
Zlagrowanie to nie tylko już przyjęta postawa, to także, a może przede wszystkim, pewien wielostopniowy proces przeobrażania się człowieka pod wpływem systemu obozowego. Początkowo człowiek nadal bazuje na zasadach, które obowiązują w normalnym świecie, co może objawiać się próbami buntu, heroicznymi czynami, np. czyn starszej kobiety w utworze "Proszę państwa do gazu", która wzięła na ręce czyjeś dzieci, chcąc je ocalić, co zresztą doprowadziło ją do zguby. Potem pojawia się zwątpienie w dawne ideały i zdanie sobie sprawy z tego, że nie ma na nie miejsca w świecie obozowym lub że są fałszywe. Do takiego wniosku doszedł Tadeusz, rozważając w obozie filozofię Platona. Co silniejsze jednostki potrafią się jednak przystosować. Na początku objawia się to obojętnością wobec tego, co dzieje się dookoła - mechaniczne wykonywanie wszystkiego, co trzeba bez oglądania się na innych współwięźniów i bez współpracy z nimi. Ostatnim stadium jest przystosowanie zupełne, czyli wykorzystanie do granic możliwości każdej nadarzającej się okazji dla polepszenia swego bytu. Przykładem takiego przystosowania jest Tadek - bohater "Dnia na Harmenzach", który ma wielu znajomych, potrafi bezpiecznie handlować, uodpornił się na widok ludzkiej śmierci, jedynie śmierć tych, których znał, jest w stanie go poruszyć. Tak dochodzi do zlagrowania człowieka, do zniszczenia jego człowieczeństwa.
Motorem działania człowieka zlagrowanego jest chęć przeżycia, bez względu na koszty. Strach przed śmiercią w człowieku jest tak ogromny, że potrafi on postąpić gorzej niż zwierzę, czego przykładem jest matka z opowiadania "Proszę państwa do gazu", która porzuciła swoje dziecko, maleństwo nie umiejące jeszcze chodzić, dlatego że matki z dziećmi odsyłano od razu do krematorium. Innym przykładem tego, jak ważne było dla więźniów ich życie, jest scena z wywózką nagich kobiet do gazu i cytat z opowiadania "U nas w Auschwitz": "Bo żywi zawsze mają rację przeciw umarłym" - mężczyźni, którzy przyglądali się tej wywózce nie zrobili nic. Dlaczego? Oni po prostu wiedzieli, że żaden ich czyn, żadne bohaterstwo nic tu nie zmieni, nie pomogą już tym kobietom. Walka o przetrwanie i nadzieja na przeżycie kazały im tak postępować. Jak widać, nie ma w lagrze miejsca na kultywowanie zasad, które w normalnej rzeczywistości mają podstawowe znaczenie - honor, odwaga, współczucie, bezinteresowna przyjaźń i litość to "gwoździe do własnej trumny". Zlagrowanie oznacza bezwzględność i znieczulicę na cierpienie innych. Człowiek wyzbywa się swego człowieczeństwa.
Będąc w obozie, trzeba było nauczyć się pewnych zachowań i reguł postępowania panujących w społeczności obozowej tak, by zaliczać się do najsilniejszych, czyli najlepiej przystosowanych. W opowiadaniu "Dzień na Harmenzach" Borowski opisuje sposoby, jakie tam stosowano. Przede wszystkim była to kradzież, handel wymienny, pozorowanie pracy - żeby oszczędzić siły. Lepszy żywot dawała też praca w odpowiednich komandach, np. na rampie, co zostało opisane w opowiadaniu "Proszę państwa do gazu". Praca na rampie polegała na "wyładowywaniu" transportów, które przychodziły do obozu. Trzeba było wyprowadzić ludzi z pociągu, zabrać im cały dobytek, załadować na ciężarówki, a na koniec posprzątać wagony. Ta praca była uważana chyba za najlepszą z możliwych, każdy z Kanady - bo tak tę robotę nazywano - wracał do obozu najedzony i wyposażony w różne rzeczy, które zdobył na nowoprzybyłych więźniach, co umożliwiało z kolei handel. Potrzeba jest matką wynalazków, to stare przysłowie, choć brzmi tutaj cynicznie, jest jak najbardziej adekwatne. Opisane przez Borowskiego sposoby przetrwania odzwierciedlają, jak dalece człowiek potrafi się przystosować i co jest zdolny wymyślić, by osiągnąć cel, a dla więźniów istniał cel jeden - uniknąć "wybiórki".
Elementem zlagrowania człowieka, akcentowanym przez Borowskiego w opowiadaniach, jest jego anonimowość. Bez znaczenia jest imię, nazwisko, kim kto jest, co w życiu osiągnął. W obozie ma się tylko numer, a z cech człowieka liczy się tylko jego umiejętność przetrwania. Borowski w wielu momentach podkreśla masowość zbrodni hitlerowskich, zanik znaczenia człowieka jako jednostki, mówiąc np. "Między jednym kornerem a drugim za moimi plecami zagazowano trzy tysiące ludzi". Taki wymiar ma śmierć w opowiadaniu "Proszę państwa do gazu" - jest masowa, a w związku z tym anonimowa. W takim wymiarze dramaty pojedynczych ludzi przestały posiadać oznaki heroizmu i niezwykłości. Borowski tym sposobem opisu machiny zbrodni różnił się od innych przedstawicieli prozy obozowej, którzy dla lepszego unaocznienia okrucieństwa opisują tragedie poszczególnych więźniów, jak np. Nałkowska w "Medalionach". Jaki był cel Borowskiego? Po pierwsze, chciał on wywrzeć odpowiednie wrażenie na odbiorcy, ukazać mu ogrom tego procederu, a po drugie, usprawiedliwić swoją i innych więźniów znieczulicę na czyjeś cierpienie, czyjąś śmierć, w obozie to było na porządku dziennym, człowiek z czasem uodparniał się na nią, co chroniło go przed zwariowaniem.
Borowski bardzo drastycznie wprowadza czytelnika w rzeczywistość obozową, nie tworzy ze swoich bohaterów żadnych herosów, a wręcz przeciwnie, opisuje ich najgorsze cechy, te właśnie, które wychodzą z człowieka pod wpływem strachu i cierpienia. Obraz jest wiarygodny, choć subiektywny, ponieważ widziany oczyma jednego z więźniów, a więc również człowieka zlagrowanego. W ten sposób Borowski pokazuje, że nie da się spojrzeć na rzeczywistość obozową obiektywnie, a jednocześnie oddać całego okrucieństwa systemu. Dopiero poznanie obozu przy pomocy relacji więźnia pozwala na zrozumienie mechanizmu zlagrowania człowieka.