Filozofia współczesna - Francis Fukuyama
Gosia: Witajcie, wraz z Magdą chcemy wam przedstawić pewnego dość specyficznego filozofa dzisiejszych czasów. Dzisiaj niestety nie sprowadziłyśmy wam naszego bohatera, żeby opowiedział trochę o swoich poglądach, ale mamy nadzieje, że my wam wystarczymy. Z barku pomysłów jak rozpocząć temat, zrobimy tak jak większość, czyli opowiemy wam trochę o Fukuyamie. Powiemy, że to skośnooki człowieczek, którego piękny portret puściliśmy, albo puścimy po Sali. Powiemy, powiemy…, a zresztą posłuchajcie co powiemy.
Magda: Francis Fukuyama urodził się 27 października 1952 r., w okolicy Hyde Park w Chicago. Jego ojciec, Yoshio Fukuyama, pół japończyk, pół amerykanin, był szkolony jako minister w Zgromadzeniu Wiernych Kościoła i otrzymał doktorat z socjologii na Uniwersytecie w Chicago. Jego matka, Toshiko Kawata Fukuyama, urodziła się w Kyoto w Japonii, i była córką Shiro Kawata, założyciela Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie w Kioto i pierwszym prezesem Miejskiego Uniwersytetu w Osaka w Japonii. Fukuyama lata dzieciństwa spędził w Nowym Jorku. W 1967 jego rodzina przeniosła się do Pensylwanii, gdzie uczęszczał do szkoły.
Fukuyama otrzymał licencjat w 1974 roku na Uniwersytecie Cornella, gdzie studiował pod Allan Bloom. Później spędził rok na Uniwersytecie Yale na Wydziale Comparative Literature, w 1975 udał się na Wydział Nauk Politycznych na Uniwersytet Harvarda, i w 1981 roku otrzymał doktorat, pisząc o radzieckiej polityce zagranicznej.
Fukuyama był członkiem Komitetu Nauk Politycznych Wydziału RAND Corporation. Prowadził badania polityki publicznej w Santa Monica w Kalifornii, od 1979 do 1980 r., a następnie ponowił swoje badania w 1983 do 1989 roku. W tym okresie pisał szeroko o radzieckiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwie regionalnym. W tym czasie Fukuyama był także wykładowcą na Uniwersytecie Kalifornia w Los Angeles.
W 1981 i 1982 roku Fukuyama był członkiem Komitetu Planowania Polityki pracowników Departamentu Stanu USA, gdzie pracował w kwestiach bliskowschodnich i służył jako członek delegacji USA do rozmów izraelsko-egipskich w sprawie autonomii palestyńskiej. Wrócił do sztabu planowania polityki w 1989 roku, tym razem jako zastępca dyrektora do europejskich spraw polityczno-wojskowych.
Pracując dla Komitetu Planowania Polityki w 1989 r., Fukuyama opublikował esej zatytułowany "Koniec Historii?". Esej ten zasugerował, że ludzkość doszła do końca swoich ideologicznych procesów ewolucyjnych.
Artykuł Narodowy Interes, który ukazał się pięć miesięcy przed upadkiem Muru Berlińskiego, wywołał niezwykłą falę dyskusji i kontrowersji zarówno w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Jedni krytycy twierdzili, że socjalizm pozostał alternatywy; drudzy, że komunizm był jeszcze niebezpieczny, a inni powiedzieli, że artykuł doceniła siły nacjonalizmu i religii we współczesnym świecie.
Po opuszczeniu Departamentu Stanu w 1990 roku, Fukuyama rozszerzył temat artykułu Narodowy Interes w książce The End of History and the Last Man. Opublikowana została w 1992 roku, i przetłumaczona na ponad 20 różnych języków. Amerykańska edycja została wyróżniona jako Times Book Critics Award, a włoskie wydanie zdobyło miano Premio Capri.
Fukuyama w sierpniu 2005 r., wraz z szeregiem innych czołowych myślicieli politycznych założył Amerykańskie zainteresowania, kwartalnika poświęconego szeroko temat "Ameryki w świecie", od 2001-2005 był przewodniczącym Komitetu Rady w sprawie bioetyki, obecnie jest członkiem Światowej Akademii Sztuki i Nauki
Gosia: Warto wspomnieć, że jest kilka pozycji, które można nabyć w bibliotekach lub księgarniach. Są to: Koniec historii, Zaufanie: kapitał społeczny a droga do dobrobytu, Ostatni człowiek, Wielki wstrząs: natura ludzka a odbudowa porządku społecznego, Koniec człowieka: konsekwencje rewolucji biotechnologicznej, Budowanie państwa: władza i ład międzynarodowy w XXI wieku, Ameryka na rozdrożu. Demokracja, władza i dziedzictwo neokonserwatyzmu. Oczywiście bibliografia Fukuyamy jest o wiele bardziej rozbudowana, ale wątpię, czy komukolwiek z nas chciałoby się czytać jego eseje w języku angielskim. Nie będę kaleczyć słów i łamać języka na nazwach, więc wystarczy jak powiem, że takowe są.
W sumie jeszcze nie wspomniałyśmy, że Francis Fukuyama jest żonaty od 1986, z Laurą Holmgren. Mają trójkę dzieci; Jana, Dawida i Julię.
Magda: I to by było na tyle z tej nudnej, formalnej strony. Teraz przystaniemy na chwilę, no może na dłuższą chwilę, nad poglądami naszego filozofa, a zaczniemy od tych, które wyraził w „Końcu Człowieka”. Fukuyama coś mówił o tabletkach, które będą dostępne, i coś o tym, że jedna będzie na środę, a kolejna na czwartek.
Gosia: Tak, Fukuyama porusza problem farmakologiczny. [scenka]
I scenariusz
- tabletki powodujące zmianę nastroju i zachowania (ritalin, prozac) - wziąć na zajęcia tabletki zaopatrzone odpowiednimi plakietkami, rękawiczki jednorazowe
- tabletki powodujące zanik pamięci
II scenariusz
- wydłużenia życia
- hodowanie zamiennych „części” u zwierząt tj. świnia krowa - coś się wymyśli… (!)
III scenariusz
- powstanie nadludzi
- badania zarodków i ich modyfikacja - paczka jajek, talerz, szklanka, woreczek, łyżki.
Za kilka lat prawdopodobnie będzie wiele metod hodowania ludzkich embrionów oraz powstaną sztuczne macice. Kilku specjalistów od niepłodności chciałoby umieścić ludzkie DNA w zwierzęcym jajeczku. Myślę, że to szaleństwo, nie wiadomo, jak zdeformowane dzieci przyjdą na świat. Jakaś rządowa agencja powinna mieć nad tym kontrolę i bacznie się temu przyglądać.
Fukuyama uważa, że embriony nie mogą zostać uznane za tożsame z dziećmi, nie mają według niego tego samego statusu moralnego. A jednocześnie embrionu nie można traktować na równi z innymi komórkami. Fukuyama skłania się w stronę bardziej liberalnego prawa, by zezwolić na badania nad klonowaniem, ale na ściśle określonych warunkach. Komórki macierzyste umożliwią uzyskiwanie całych organów ludzkich. Jak można wyhodować taki organ? Albo pozwolić, by embrion osiągnął stadium płodu, albo wykorzystać organizm zwierzęcia jako gospodarza. Uważa, że nie można klonować płodu w celu uzyskania komórek lub organów.
Magda: Zaraz, zaraz, bo ja już nic z tego nie rozumiem! Fukuyama najpierw trzęsie się jak osika pisząc o tabletkach, które będą w jakiś sposób wpływać na nasz nastrój, pisze, że społeczeństwo będzie się starzeć, a tu w ostatniej części opowiada się za prowadzeniem badań na zarodkach! Jak Cię słuchałam, to miałam wrażenie, że on jest konserwatystą, a tu wyrasta mi liberał!
Gosia: Rzeczywiście Fukuyama ma niektóre poglądy konserwatywne, a inne liberalne. Trudno go zaliczyć do jakiejkolwiek grupy, chociaż z tego, co wiem, to trzymał z neokonserwatystami. Cóż… ten człowiek jest po prostu sobą.
Magda: A powiedz mi jak Fukuyama podchodzi do spraw aborcji? Bo z tego, co mogę wyczytać to on chyba jest za?
Gosia: Wiesz co, trudno mi w sumie powiedzieć jakie on zajmuje stanowisko, więc może przytoczę to, co on mówi na ten temat. „W zamożnym, wolnym i zróżnicowanym społeczeństwie amerykańskim początku XXI w. słowo kultura zostało związane z pojęciem wyboru. W hierarchii cnót moralnych tolerancja stoi wyżej niż moralizm - próba sądzenia ludzi na podstawie własnych zasad moralnych czy kulturach uchodzi za największy grzech”. Czyli z tego wynika, że jest neutralny, ale jak to jest z tym pojęciem moralności? To już nie ma określonych zasad moralnych? Jakiego on jest w końcu wyznania?
Magda: Fukuyama uważa, że „ludzie będą tworzyć dla siebie zasady moralne po części dlatego, że z natury są do tego skłonni, po części też dlatego, że wynika to z ich dążenia do realizacji własnych interesów”. Jego zdaniem, wrodzona skłonność moralna wiąże się z określoną modularną strukturą ludzkiego mózgu. Mimo to rekonstrukcje systemów normatywnych znajdą w przyszłości oparcie raczej w uniwersalizującej, postchrześcijańskiej polityce globalistów niż w „zdecentralizowanych”, czyli oderwanych od władzy państwowej wielkich religiach, które skądinąd po dziś dzień wyznaczają granice cywilizacji: muzułmańskiej, żydowskiej, chrześcijańskiej, hinduskiej, czy konfucjańskiej.
Gosia: Czyli Fukuyama jest chrześcijaninem.
Magda: A tu kolejna niespodzianka. Nasz filozof jest areligijny. Ma swoje zasady moralne, najprawdopodobniej oparte na postchrześcijańskiej polityce, ale czy wierzy w jakieś siły nadprzyrodzone, czy wierzy w coś takiego jak Sokratejski DAIMON? Tego niestety nie wiem.
Gosia: Może teraz przejdziemy do streszczenia „Końca historii”?
Magda: W tej książce Fukuyama stwierdza, że wszelkie formy ustroju państwa (bez względu na to czy były to systemy prawicowe czy lewicowe), które nie gwarantowały wolności swoim obywatelom, wykazały w minionym stuleciu zastanawiająco krótką żywotność. Dla obywateli tych państw, którzy wreszcie wywalczyli sobie prawo samostanowienia, celem stała się demokracja liberalna - jedyny ustrój, który przetrwał czas próby.
Historia dla Fukuyamy to prawidłowość przemian w rozwoju ludzkich społeczeństw. Jeśli więc okazuje się, że znamy już takie urządzenia ludzkiej współegzystencji, które są w stanie zapewnić szczęście poszczególnym jednostkom bardziej niż jakikolwiek inny ustrój, jaki moglibyśmy sobie wyobrazić, to tak rozumiana historia dobiega kresu. Nie ma innego kierunku, w którym mogłaby się rozwijać; celem całej ludzkości jest demokracja liberalna.
Gosia: Fakt, że dążenie do demokracji liberalnej stało się zjawiskiem powszechnym, wynika z dwóch przyczyn:
1) Wszystkie państwa musiały zaszczepić na swoim gruncie naukowe przyrodoznawstwo, chociażby po to, by móc utrzymać swoją technologię wojenną na takim poziomie, by obronić swój suwerenny byt. Naukowe przyrodoznawstwo stało się zaś motorem rozwoju społeczeństw; przez stwarzanie nowych możliwości zaspokajania potrzeb, wymuszało nową organizację pracy, co wpływało z kolei na przeobrażenia w całej strukturze społecznej państw. Rozwój sposobów zaspokajania potrzeb ludzkich stymulowany przez naukę prowadzi w sposób konieczny do gospodarki rynkowej, która najlepiej funkcjonuje w zmiennych relacjach podaży i popytu.
2) Natura ludzka (tu Fukuyama opiera się na filozofii Hegla w wykładni Alexandre'a Kojève'a) zawiera w sobie niezmienny składnik - wolę uznania. Każdy człowiek ma potrzebę odczuwania szacunku innych dla własnej istoty. Historia z tego punktu widzenia staje się poszukiwaniem przez ludzkość ustroju, który dogadzałby jak najpowszechniej woli uznania. Ustroje państw, które nie gwarantują wszystkim obywatelom zaspokojenia tej potrzeby, implikują w sobie sprzeczność, która staje się wcześniej czy później przyczyną ich upadku. Jedynym ustrojem, jaki zapewnia człowiekowi pełny szacunek, bo wyrażający się w respektowaniu jego praw przez jednostki mu równe i przez jego współudział we władzy, jest demokracja liberalna.
Magda: Co za sztywny wątek.
Gosia: A od kiedy Historia jest luźnym i przyjemnym tematem? A wiedziałaś, że prawidłowy tytuł tej książki to „Koniec historii i ostatni człowiek”? To teraz trzeba się chyba zawiesić trochę na „Ostatnim człowieku”.
Magda: W książce tej autor próbuje odpowiedzieć na takie pytania jak: Czy przetrwanie demokracji nie zależy w jakimś stopniu od poczucia wyższości jej obywateli nad innymi? Czy ono z kolei, połączone z obawą przed staniem się pogardzanym "ostatnim człowiekiem", nie doprowadzi do nowych wojen, które cofną nas do poziomu barbarzyństwa, „pierwszych ludzi”?
Gosia: Fukuyama w tej książce wykazał Czynniki utrudniające powstawanie stabilnych demokracji:
Zakres i charakter świadomości narodowej, etnicznej i rasowej w danym kraju
Nie ma immanentnej sprzeczności między nacjonalizmem a liberalizmem - Polska lata 80 - jeżeli kryje się za tym umiłowanie wolności - III Rzesza
Nie będzie demokracji gdzie nacjonalizm to brak akceptacji innych.
Brak stabilnej demokracji gdy brak poczucia jedności narodowej - Rosja, Peru
2. Religia
nie ma konfliktu jeżeli religia nie wyrzeknie się idei tolerancji i egalitaryzm
chrześcijaństwo wręcz sprzyja demokracji, protestantyzm był sprawcą laicyzacji czyniąc z chrześcijaństwa prywatną sprawę między człowiekiem a Bogiem. - odsunął potrzebę ingerencji religii w politykę
Judaizm i fundamentalny islamu to dla kontrastu religie totalne, które regulują każdy aspekt ludzkiego życia - nie wykluczają się z demokracją - zwłaszcza islam, który podkreśla zasadę powszechnej równości ludzi
3. Znaczące nierówności społeczne
4. Zdolność ludzi do samodzielnego wytworzenia społeczeństwa obywatelskiego
USA - „sztuka stowarzyszania się” Tocqueville - demokracja działa najlepiej gdy rozwija się nie odgórnie, a oddolnie
Gigantyczne, scentralizowane państwa o rozbudowanej biurokracji łatwo przeradzają się w totalitarne państwa komunistyczne - Np przedrewolucyjne Chiny i Rosja
Najbardziej okrzepłe ze współczesnych demokracji (GB, USA) to te w których liberalizm poprzedził demokrację czyli wolność poprzedziła równość
Wszystkie te czynniki - poczucie tożsamości narodowej, równość społeczna, prężność obywateli i doświadczenia historyczne składają się na kulturę narodu. Fakt, ze narody mogą się od siebie tak różnić pod tymi względami, tłumaczy dlaczego jednakowe konstytucje liberalno-demokratyczne niejednakowo sprawdzają się w różnych krajach oraz dlaczego ten sam naród w jednej epoce odrzuca demokracje by w innej przyjąć ją bez wahania
Kraj nie musi mieć tradycji demokratycznych by się zdemokratyzować - gdyby tak było to żaden kraj nie mógł by stać się demokracją jako ze nie ma narodu bez który nie odziedziczyłby silnych tradycji autorytarnych
Magda: Filozof pisze także, że kapitalizm wytwarza ogromne bogactwa, lecz mimo to nie zaspokaja ludzkiego, prawnego, równego uznania, czyli IZOTOMII. Wraz z podziałem pracy rodzą się różnice godności (śmieciarz, lekarz). Społeczeństwo lekceważy osoby nie posiadające własności.
Nierówne uznanie równych ludzi to najczęściej stawiany zarzut wobec demokracji liberalnej. Istnieją jednak powody by sądzić, że poważniejsze jest zagrożenie ze strony prawicy, która ma za złe demokracji liberalnej, że ta często obdarza równym uznaniem nierównych ludzi:
poczucie własnej wartości musi opierać się na własnych osiągnięciach a nie na przyznanych
Wg Nietzschego prawdziwa wolność i kreatywność może wyrastać tylko z MEGALOTYMII, czyli pragnienia, aby zostać uznanym lepszym od innych. Pragnienie to jest niezbędnym warunkiem stworzenia czegokolwiek a nie tylko powodem wojny. Wszystkie wybitne osiągnięcia muszą zrodzić się z niezadowolenia, z buntu a potem wojny jaźni przeciwko sobie.
Społeczeństwa demokratyczne, wyznające pogląd przeciwstawny - tzn. że wszyscy ludzie rodzą się równi - z reguły sprzyjają przekonaniu o równości wszystkich stylów życia i wartości. Ostatni człowiek skupia się przede wszystkim na swym zdrowiu osobistym i bezpieczeństwie jako sprawach nie budzących kontrowersji. Można krytykować kogoś że pali, ale nie za to jakie ma przekonania religijne
Ostatniemu człowiekowi u końcu historii rozum mówi że nie ma sensu narażać życia dla ideałów, ponieważ historia roiła się od niepotrzebnych bitew. Ale równocześnie w dzisiejszych społeczeństwach demokratycznych jest wielu ludzi, szczególnie młodych, którzy nie mogą pogodzić się z takim podejściem. Chcą oni wybrać przekonania i zaangażować się wartości głębsze niż liberalizm, podobne do tych, które dawały tradycyjne religie. Stają oni przed zgoła nierozwiązywalnym problemem. Tym bardziej że dziś wyznawanie jakiejś wiary niesie za sobą niewielkie koszty i konsekwencje, przez co daje mniej satysfakcji.
Koniec historii oznaczałby koniec wojen i krwawych rewolucji. Zgodziwszy się co do celów ludzie nie mieliby już ze sobą o co walczyć. Zaspokajaliby swoje potrzeby przez działalność ekonomiczną, lecz nie musieliby już narażać życia w walce. Wg Tocqueville'a i Alexandre Kojeve - wierzących w nieuchronność nowożytnej demokracji - ludzie tak jakby stali by się na powrót zwierzętami jakimi byli przed dającym początek historii krwawym bojem. Jeżeli człowiek stworzy społeczeństwo, w którym zniesiona zostanie niesprawiedliwość, jego życie upodobni się do psiego - pies nie odczuwa niezadowolenia z tego czym jest, nie przeszkadza mu że innym psom powodzi się lepiej, że jego psia kariera utkwiła w martwym punkcie, że w innych rejonach psy cierpią ucisk.
Życie ludzkie oparte jest zatem na pewnym osobliwym paradoksie : wydaje się wymagać niesprawiedliwości bo tylko walka z nią wyzwala w człowieku to co najwyższe.
Gosia: Jeszcze warto wspomnieć o jeszcze jednej książce Fukuyamy, „Zaufanie”. Ksiązka składa się z pięciu części.
Część I dotyczy kwestii zaufania społecznego. Autor twierdzi w niej, że dobrobyt danego kraju zależy od jednej dominującej cechy kulturowej - od poziomu zaufania w danym społeczeństwie. Warunkiem wykorzystania szans rozwoju gospodarczego jest zdolność tworzenia się w grupy. Zdolność łączenia się w grupy zależy z kolei od stopnia w jakim dana społeczność podziela wspólne normy i wartości. Zaufanie według autora wywodzi się z tegoż łączenia się w grupy.
W tej części autor wprowadza kilka pojęć. Pierwszym terminem jest zaufanie. Autor definiuje je jako mechanizm oparty na założeniu, że innych członków danej społeczności cechuje uczciwe i kooperatywne zachowanie oparte na wspólnie wyznawanych normach i wartościach.
Następnie definiuje kapitał społeczny, który jest według niego zdolnością wynikającą z rozpowszechniania zaufania w obrębie społeczeństw. Kapitał społeczny jest stworzony i przekazywany w odróżnieniu od innych form kapitału ludzkiego za pośrednictwem takich kulturowych mechanizmów jak: religia, tradycja i historyczne nawyki.
Kolejnym terminem jaki wprowadza Fukuyama w tej części jest sformułowanie spontaniczne zachowania społeczne, będące częścią kapitału społecznego. Skłonność do inicjowania takich zachowań przez struktury państwowe pomaga grupie zacieśnić współpracę. Ale ta dystrybucja zależy od charakteru kulturowego społeczeństwa. Dlatego według autora mamy do czynienia z taką różnicą w drodze rozwoju gospodarczego między USA a Niemcami i Japonią. Jako przykład korzyści płynących z posiadania silnych skłonności do spontanicznych zachowań jest casus, że społeczeństwo o wysokim poziomie zaufania potrafi urządzić swoje środowisko pracy w sposób bardziej korzystny i elastyczny niż społeczeństwa o niskim poziomie tego zaufania.
Magda: W częściach II i III autor zajmuje się dwoma głównymi przęsłami mostu łączącego jednostkę ze społeczeństwem: mianowicie rodziną i wspólnotami opartymi na pokrewieństwie rodzinnym.
W części II Fukuyama opisuje cztery jak mówi „rodzinne” społeczeństwa: Chiny, Francję, Włochy i Koreę Południową. W każdym z nich rodzina jest podstawową komórką organizacji gospodarczej, natomiast dobrowolne formy społecznej aktywności są stosunkowo słabe. W każdym z nich interwencja państwa pomogła stworzyć duże przedsiębiorstwa konkurencyjne w skali międzynarodowej, wykraczające poza dotychczasowe ramy rodzinne. Fukuyama postuluje wypracowanie platformy opartej na kooperacji i wzajemnym zaufaniu.
W części III autor opisuje Japonię i Niemcy, dwa społeczeństwa o wysokim poziomie zaufania, które nie miały poważniejszych problemów z formowaniem wielkich przedsiębiorstw nie opartych na związkach pokrewieństwa. Wiele podobieństw między kultura japońską a niemiecką (silnie rozwinięte poczucie solidarności społecznej, dyscyplina, organizacja, perfekcjonizm) stawia te dwa kraje w szeregu najbardziej rozwiniętych na świecie. Powstawanie licznych i wielkich przedsiębiorstw zawdzięczają wymienionym wyżej cechom. Japonia i Niemcy potrafiły szybko przejść od firmy rodzinnej do profesjonalnie zarządzanej spółki, tworząc racjonalnie zorganizowane korporacje już w drugiej połowie XIXw. Dodatkowo w Japonii na rozwój społ.-gosp. wpływ mają tzw. keiretsu. Autor wyróżnia dwa rodzaje keiretsu:
a) pionowe - oparte głownie na relacjach dostawca-odbiorca i zbudowana z reguły na podstawie łańcucha produkcyjnego
b) poziome - składające się z wielu przedsiębiorstw tej samej wielkości, powiązanych ze sobą finansowo, głównie poprzez wspólne posiadanie akcji danego przedsiębiorstwa.
Keiretsu łączy wiele zależności. Tworzą one wzajemnie powiązaną sieć w oparciu o fakt posiadania wspólnych akcji, zależności między dostawcą a odbiorcą, ścisła współpracę na różnych szczeblach, wymianę kapitału ludzkiego (dyrektorów, pracowników niższego szczebla) oraz kapitału informacyjnego (wiedza, nowe metody pracy). Wszelkie z wymienionych związków opierają się często na wzajemnym zaufaniu, nie tylko na umowach możliwych do wyegzekwowania prawnie, jak ma to zwykle miejsce w gospodarkach krajów zachodnich.
Gosia: Część IV stanowi próbę umiejscowienia przez autora społeczeństwa amerykańskiego w spektrum społeczności o różnym poziomie zaufania. Fukuyama chce znaleźć odpowiedź na pytanie o czynniki kształtujące zdolność do tworzenia więzi w tym społeczeństwie i szuka przyczyn gwałtownego kryzysu tej zdolności. Według Fukuyamy kryzys w jakim państwo znajduje się od początków lat 60-tych. jest kryzysem podstawowej formy organizacji społecznej, czyli życia rodzinnego. Przejawia się on w rosnącej liczbie rozwodów i niepełnych rodzin, wzroście przestępczości i rosnącej tendencji do załatwiania wszelkich sporów na drodze sądowej. Tą argumentacją autor scharakteryzował USA jako wewnętrznie sprzeczny twór korzystający z nagromadzonego wcześniej kapitału społecznego (to Amerykanie są pionierami rozwoju nowoczesnych korporacji i potężnych związków zawodowych) a jednocześnie przejawiający skrajną nieufność i aspołeczność co jak słusznie zauważa prowadzi do rozproszenia tegoż kapitału i kryzysu.
Magda: Część V zawiera ogólne wnioski dotyczące przyszłości społeczeństw i znaczenia życia gospodarczego w całokształcie ludzkich zachowań. Podsumowując analizę czynników decydujących o rozwoju gospodarczym wybranych społeczeństw Fukuyama czyni to na przykładzie trzech państw wiodących prym w światowej gospodarce. Podstawą obecnej pozycji ekonomicznej Japonii, USA i Niemiec są dobrze wykształcone struktury pośrednie - spoiwa łączące głęboko zintegrowane wspólnoty rodzinne z instytucjami państwowymi. Warunkiem koniecznym do sukcesu takiego powiązania jest kooperacja oparta na zaufaniu, odpowiedzialności, uczciwości i prospołecznej aktywności. A czynnikiem decydującym o formie koniunkcji społ.-gosp. - kultura.
Gosia: Tym zakończymy nasz krótki, przyjemny i jakże fascynujący temat o Fukuyamie. Ale nie martwcie się, bo tak szybko was nie opuścimy. Chcemy się jeszcze dowiedzieć jak wy odebraliście Francisa Fukuyamę.
Pytania:
Co myślicie, czy Fukuyama dobrze zrobił ukazując tak w swojej książce „Koniec Człowieka”, tak nawiasem mówiąc to, to co Gosia przedstawiała na początku, swoje obawy, co do przyszłości? Czy podzielacie te obawy? Dlaczego? Lub dlaczego ich nie podzielacie?
Co myślicie o jego wizji liberalnej demokracji? Czy uważacie, że taka demokracja jest lepsza?
Czy uważacie, że dwulicowość Fukuyamy, chodzi nam o liberalne i konserwatywne patrzenia na świat, jest dobra?
Czy wg was Fukuyama słusznie powiedział, że każdy tworzy swoje zasady moralne, czy może postępujemy według jakiegoś schematu? Co się dzieje ze społeczeństwem, którego członkowie tworzą sobie, każdy inne zasady?
Czy wg was Fukuyama słusznie powiedział, że embrionu nie można uważać za dziecko? Co sądzicie o badaniach prowadzonych na płodzie?
Dziękujemy :)