I' '• ''■'.' '
Z TOMU
„ZACHÓD SŁOŃCA W MILANÓWKU'
(2002) : :;
OGRÓD W MILANÓWKU, KOTY STYCZNIOWE
Jeszcze leży na lubczykach śnieg styczniowy
Przez mój ogród idzie przygłup istnieniowy
Brat leszczyny jarzębiny swat lubczyka
Tam za chrustem to się zjawia a to znika
W obu uszach w obu mózgach ma zdziwienie •', •'
Idzie przygłup istnieniowy - przez istnienie
Przez trzy progi trzy piwnice trzy pokoje
Ten co z moich istnieniowych wyszedł rojeń ,
Ten co wyszedł z istnieniowych przypowieści
Idzie przygłup - ale nie wiem czy się zmieści ■ • • , , ■ •
Jak kret zimą wy liniały jak mysz chudy . Ą y; ' , . . ., '■
Idzie przygłup - za nim idzie mój kot rudy
155
X
Za nim idzie mój kot żółty mój kot bury
I śpiewają jemu kotów wielkie chóry
Dwa są ostrza - w obu czaszkach skrzyżowane
Idzie przygłup przez istnienie jak przez ścianę
Idą za nim brzozy wierzby i jaśminy
Co istnieje nie ma żadnej tu przyczyny
Tu istnienie jak obierki jest w kompoście
Głupie koty to są moi tutaj goście
Idą za nim jeże szambo i derenie
Już totalne tu panuje - ogłupienie
Tu istnienie ma dwa mózgi jak dwie szpady
A ja stoję między nimi - bardzo blady
styczeń 1999
KOSZ NA ŚMIECI PRZY STACJI KOLEJKI
WKD W MILANÓWKU POD WARSZAWĄ
Kosz na śmieci a w tym koszu olaboga!
Jaki lament! jakie jęki! jaka trwoga!
Ile istnień! i papierów! i nicości!
Jaka ciemność ale skryta tam w ciemności .
Puszki plastik dwa psie gówna i milczenie , • <• ,.,' >■, •
Śmieci śmieci -jest w tym jakieś Boże tchnienie. !V '
Jakieś Boże miłosierdzie - Boże trwanie
Coś co jest mi tutaj bliskie niesłychanie
Ile śmieci -jak w dwóch mózgach nihilisty
Kiedy Bóg mu się objawia ale mglisty
Ale super tajemniczy super Boży
I śmierć super - pośród śmieci mnie ułoży
Pod śmieciami mnie zakopie w śmieci zmieni
Chętnie idę - w tę krainę wiecznych cieni
Gdzie o zmierzchu blado świecą wysypiska
Prosto w nicość - tam gdzie Boga widać /. bliska
Prosto w nicość - co za odlot odlotowy
(Nic innego nie przychodzi mi do głowy)
Co za odlot - w super dobro w super trwanie
Bóg jest dobry -ja to piszę na kolanie
Bóg jest super - idę w jego okolicę
Moje życie wsparte o tę tajemnicę
marzec 1999
OGRÓD W MILANÓWKU,
PIEŚŃ NOCNEGO WĘDROWCA
Chodź ze mną żabo i ty tam - trzynoga
Idziemy prosto - do naszego Boga
156
157
tf
Chodź bury kocie i czeremcho szara
I jeż do Boga - też się stąd dojść stara
I jeż do Boga - też ma swoje prawo
Za tajemniczą obecności sprawą
Chodźcie sosenki - gdy macie życzenie
Bóg wytłumaczy nam swe nieistnienie
Każdy ma prawo wchodzić do ogrodu
Chodź bury kocie tyś z ludzkiego rodu
Zaraz zakwitnie moja dzika łąka
Ja na to liczę że Bóg tu się zbłąka
Ze Bóg tu wejdzie - w nocy - po kryjomu
Pytając czemu kotów nie ma w domu
W nocy - ukradkiem - widoczny w połowie
I coś ważnego mnie i żabom powie
Zbudzi mnie ze snu -ja w to mocno wierzę
I spyta gdzie są pogubione jeże
I czemu brzozy cierpią - tak w milczeniu
Jakby wiedziały o swym nieistnieniu
Kot żółty poszedł na poszukiwanie
I może wcześniej on przed Bogiem stafaie '•' c
Jeże czeremchy chodźmy przyjaciele
Mało co wiemy a jest pytań wiele ■" " .
Kot żółty poszedł na poszukiwanie
Zaniósł do Boga nasze zapytanie
kwiecień 1999
PIĘKNA MŁYNARKA
Piękna młynarka karmi dziecko pod leszczyną
W tej pieśni jest kobietą - w innych jest dziewczyną
Muzyka jest ze śmierci - o piosenki miłe
Orzechy na leszczynie wszystkie są przegniłe
Biała pierś się wychyla z czerwonej zawiązki
A obok płynie strumyk - tajemniczo wąski
Moja pieśń jest zrobiona ze śmierci i z płaczu
I właśnie tyle znaczy ile łzy tu znaczą
I właśnie tylko znaczą - łzy pieśni niewinne
Nim pieśń wyniosą z czasu w jakieś czasy inne
Muzyka jest ze śmierci - i do śmierci wzywa
Jeśli piszesz muzykę to ją zrób nieżywą
To ją zrób półumarłą jak baśń w ciemnym lesie
Tam gdzie piękna młynarka nagie dziecko niesie
Gdzie piosenkę Schuberta śpiewają krasnale
Jeśli tego nie umiesz to jej nie rób wcale
15S
159
Gdzie Schuberta śpiewają - za istnienia ścianą
I łzy płyną te które gdzie indziej przelano
Gdzie Schuberta wynoszą z tutejszego czasu
Powoli powolutku jak baśń z głębi lasu
Młynarka leży w lesie umarła i blada
Czarna zmora istnienia na jej piersi siada
Obok dziecko się bawi w rumiankach w pokrzywach
A ona mu nie śpiewa bo już jest nieżywa , , :
Powoli powolutku tak jak się umiera
Baśń tańczy na paluszkach walca lub landlera
A ona mu nie śpiewa - nożem jest przebita
Nad dzieckiem i młynarką leszczyna zakwita
Leszczyno o leszczyno liście masz czerwone
A obok płynie strumyk - w tajemniczą stronę
Pomiędzy zimne piersi wspina się pokrzywa
Miłość jest jak muzyka - i do śmierci wzywa , :
Powoli powolutku śmierć nas w baśń zamienia
Ciemny orszak miłości ciemniejszy - istnienia ' ■(■■
czerwiec 1999
OGRÓD W MILANÓWKU,
JEŻE W POŁOWIE SIERPNIA
Pan zastępów Pan brzeźniaków jeży śliwek '■
Ale jeże leżą tutaj - patrz! - nieżywe - i
Trochę zgniłe trochę krwi wycieka z brzucha
Ponad nimi trwa kosmiczna zawierucha - <■>
Wstążka śluzu sztandar śluzu w suchej trawie
Pan zastępów jaką mógłby tu mieć sprawę
Sztandar śluzu szarej pleśni proporczyki
To co słychać to istnienia są okrzyki
Czarne łapy krwawe kolce i pazury
Pan zastępów wszystko chowa to do dziury
W czarnej dziurze piski krzyki - o szalone!
Pan zastępów idzie teraz w inną stronę
O tej dziurze - jeże jeże co wy wiecie
Lepiej było nie pojawiać się na świecie
Lepiej tu się genetycznie nie pomnażać
Gdy coś było po co jemu się powtarzać
Ale jeże nic nie wiedzą nic nie wiedzą
Tam w tej dziurze martwe siedzą martwe siedzą
Styl poezji jest im obcy - ten wysoki
Pod ich tronem przesuwają się obłoki .;. i.i- ■''
160
161
Nie dla jeży śpiewa Gretchen am Spinnrade
Ich pisk słyszę kiedy w nocy spać się kładę
Nie dla jeży Brahms - safijska jego oda
Jeśli czegoś może Brahmsa trochę szkoda
Ale to są tylko słowa tylko słowa
Pan zastępów wszystko to do dziury chowa
Jeże ody wstążki śluzu kołowrotki . ■
Jeszcze słychać - śpiewa Gretchen -jej śpiew.słodki
Pan zastępów Pan sosenek brzóz i jeży
Wszystko jedno czy się wierzy czy nie wierzy
Jeszcze słychać - o safijskie nasze ody
Tam gdzie żółknie gdzie umiera brzeźniak młody
Jeszcze słychać gdzie umiera brzeźniak bratni
Słodki słodki pisk istnienia -już ostatni
sierpień 1999 ...■ ; ,
JADĄ ZMARLI
Jadą zmarli ale dokąd ale po co
Już noc późna oni jadą późną nocą
Już świt blady oni jadą ciągle jadą
Mają twarze umazane gliną bladą
Mają łokcie krwią pobladłą pobrudzone
Jadą zmarli - nie wiedzący w którą stronę
Przez odmęty czarny kompost tej jesieni
Jacy bladzi! wszyscy strasznie wykrwawieni
Jadą prędko coraz prędzej coraz dalej
Mnie się tutaj jeszcze jedna gwiazdka pali
Co za podróż! gdzieś za dęby za jesiony
Przed tygodniem mój dąb jeszcze był zielony
Przez jaśminy czarne wrzosy przez pokrzywy
Płacze jesień płacze wrzesień - też półżywy
Żegnaj żegnaj żółty kocie mój kolego
Jadą zmarli jak w kadencjach u Schnittkego
Tam w jaśminach blady świt układa baśnie
I to moja tam w jaśminach gwiazdka gaśnie
Blade usta śpiewające do świtania
Krwi nie mają bo wyciekła z ich śpiewania
Bo ściekała im po łokciach i kolanach i ■
Patrz! pokrzywa jeszcze jedna połamana
Wrzosy wrzosy - i pokrzywy z nimi jadą
Patrz! pokrzywa ale z twarzą bardzo bladą
Już nikomu nie powiedzą ani słowa
Tu ulica jest Grabowa tam Dębowa
162
163
Jadą jadą - od kolejki w Milanówku
Nie chcą kwiatów nawet nie chcą mieć pochówku
Ten kto umarł ten już nie wie gdzie przebywa
Tylko taka jest tu prawda - ta prawdziwa
I pacierzy - nie chcą nawet i pacierzy
W nocy kot mój razem ze mną na wznak leży
Co za podróż! jadą prędko z tego świata
Tylko jeszcze jedna piosnka wokół lata
Moja piosnka dla tych wszystkich moich drogich
Którzy jadą - nie znający swojej drogi
Moja piosnka dla Bożenki dla mamusi
Ten kto nie chce jej posłuchać ten nie musi
Moja piosnka dla umarłych brzóz jarzębin
I dla kotów gdy wychodzą z nocnych głębin
Leci płacze wokół tego ich jechania
Już nic więcej ja tu nie mam - do śpiewania
Jadą zmarli - przejechali pojechali
Rano niosą krwawe nosze ze szpitali
październik 1999 •' • ■ . ,. , 1,1:
OGRÓD W MILANÓWKU, SEN ZIMOWY
Bóg jest dopóki patrzy dopóki ma oczy
Kawki już śpią w gałęziach i mrok już się mroczy
Kot śpi z ogonem w pysku na kaloryferze
Głęboko w mokrych liściach śpią półżywe jeże
Bóg zasnął ale patrzą Jego wieczne oczy
Śni się szarym wiewiórkom i mrok już się mroczy
Świat śpi śnią go wiewiórki chore kawki je/c
Wiewiórki kawki Boga wiecznego żołnierze
Kot porusza się we śnie - ogon w pysku trzyma
Śni Boga - Bóg ma postać Dobrego Olbrzyma
I Bogu - także Jemu! - śni się ogon koci
Ogon który tam we śnie tuż przy Bogu psoci
Głęboko w liściach mroczność budzi się i rusza
Jeż półmartwy w swą podróż ostatnią wyrusza
Na jabłonce tam właśnie gdzie wisi słonina
Śpią dwie kawki i chory gawron biedaczyna
O istnienie! o jakie to brzydkie straszydło!
Gawron śpi - krwawi jemu ułamane skrzydło
Jedno oko zamyka a drugie otwiera ' ■ •. ■
Patrzy Bóg i śni o nas albo też umiera
.','' ', i- ' v
Kiedy grudzień śnieg ciska pomiędzy gawrony
Pomiędzy śmierć i życie - i świat jest uśpiony
164
165
Patrzy mrok i widzialna - rófoczność w mroku leży
I w kompoście jeż chodzi w&ród zgniłych obierzyn
Patrzą na nas otwarte wielkie oczy Boga
Jest sen - i jeśli wejdziesz - to we śnie jest droga
grudzień 1999 ; ■.,-„.,, >,,< •;•'„,.,* . *
Z kotów Żółtek umarły oraz Psotka żywa ''
I Figiel ten co Żółtka żałośnie przyzywa
Tam na prawo mieszkają Małgosia i Ania
Bóg gdzieś jest ale wielka chmura go zasłania/ .,■
Idą także migdałek trzy brzózki schorzałe
Stara sosna i wrzosy choć to dzieci małe
Kwacze Żółtek i Figiel bo głos mają kaczy
Biegną przodem kto pierwszy z nich Boga zobaczy;-.
STARY KAPELUSZ, PLECAK, WIATR,
NOCNY WĘDROWIEC
(...) und ich gabe mein bifichen Haus und Gliick und Behagen gern
fur einen alten Hut und Ranzen, um noch einmal die Welt zu
gruBen und mein Heimweh iiber Wasser und Land zu tragen.
Hermann Hesse, Bodensee. Im Philisterland (1904)
Stary kapelusz plecak wiatr i wędrowanie
Może tędy do Boga ktoś z nas się dostanie
Tędy przez krzaki jeżyn podmiejskie śmietniska
Jeśli Bóg tutaj chodzi to nas widzi z bliska , >
Tędy obok kolejki w chwastach po nasypie
Tam gdzie spóźniona jesień czarne liście sypie
Czy widzisz - przy mnie idą koty jeż półżywy
Sucha jabłoń klon ścięty złamane pokrzywy
Dwie kawki pogubione klon ścięty za młodu
I jeszcze coś co żyło w ciemnościach ogrodu >,, ■ . ■
Przez wiadukt i na lewo przy dziurawym płocie
Suchy jaśmin sosenki jedno widmo kocie
Idę z nimi coś sobie nucę z Zaratustry
Chmury wiszą na niebie jak skrwawione chusty
Nie wiemy czy Bóg blisko czy daleko mieszka
I gdzie - czy to do Boga prowadzi ta ścieżka
Przez jesień mego życia idziemy pomału
To co z życia zostanie będzie do podziału
To co niosę na rękach to jest kocię młode
Mała gwiazdka nam wróży przyjemną pogodę
styczeń 2000 •(...", < -,< < t. , , -
, ' i
■?' ,'
166
167
OGRÓD W MILANÓWKU,
PRZELOT GAWRONÓW
Gawrony - od obłoków od dębów półżywych
Tak świat się ukazuje jeszcze raz prawdziwy
Od obłoków od tego co się tam ukrywa ;i.
Co jak piana istnienia z nicości tu spływa
Od zimowych pustkowi i nocnej zamieci
Ich piosenka śpiewana dla umarłych dzieci
Gawrony — od sosenek brzózek tam przy płocie
Istnienie jego skrzydła w niepojętym locie
Od zardzewiałych torów skręcających w zimie
Gawrony czerń istnienia jego czarne imię
Od kolejki gdy skręca w kierunku Podkowy
Tak świat się ukazuje jeszcze raz gotowy
Gawrony - skąd jesteście? czego tu szukacie?
Dlaczego wy nad domem moim w krąg latacie?
Brzydkie wasze skrzeczenie piosenka niemiła
Istnienie to jest jakaś straszna i zła siła
Od zakrętu od pustki od zimnych przestrzeni
Tak świat się ukazuje spośród swoich cieni
Lecą od tamtej strony skrzeczące gawrony
I świat jest na zniszczenie w tę pustkę rzucony
marzec 2000
168
KATHLEEN FERRIER UMIERA W MŁODOŚCI
NA RAKA
Kathleen Ferrier umiera zaraz po premierze ^'?C*i<A:\'-tfri
Jeszcze słychać Mahlera - ciemne chore zwierzę
Jeszcze słychać Mahlera -jodłowe otchłanie -\\] >,; ;
Ciemny guz jak w ciemności zadane pytanie , ,
Ciemny głos jak na koniu jeździec rozpędzony ■;
Sam nie wie dokąd jedzie - w obce sobie strony " VV= , ' '•■
Między jodły na zboczach skąd widać Sudety
Ciemny głos ciemne jęki krwawiącej kobiety :
Guz w piersiach i przerzuty w mózgu i w odbycie
O jakie piękne ciemne jakie krótkie życie
Ciemny głos w obce strony jeździec do mogiły
Jeszcze słychać Mahlera - elektryczne piły
Życie jak guz w prostacie jak piersi ucięte
Ciemny głos który mówi że życie jest święte ,
v Życie - to co do pieców trafia ze szpitali
'... Ciemny płomień ten który w spalarniach się pali
Ciemny jeździec guz który zwija się i pęka
' O jakie krótkie życie jaka długa męka v v ■■: '■).. > ■;■ A
.. Tam gdzie z Riesengebirge schodzi las jodłowy . ;
1 Przechadza się z siekierką krasnal odlotowy ■#-^; &'}::'.;-v;
169
Latarkę ma u pasa i kolegom świeci
A oni robią trumny dla umarłych dzieci
wrzesień 2000
Wędrowiec idzie z kijem jaka długa droga
Nie ma na niej nikogo nawet nie ma Boga
Jeszcze kwitną jesienne półżywe derenie
Każdy listek ma swoje osobne milczenie
listopad 2000
KTOŚ ŚPIEWA PIEŚŃ SCHUBERTA
Ktoś śpiewa pieśń Schuberta daleko za lasem
Daleko za istnieniem daleko za czasem
Ktoś śpiewa pieśń Schuberta gdzie nie ma nik(?go ,<
Wędrowiec do nicości idzie leśną drogą
Obok kwitną stokrotki ale całkiem żywe
Weź do mogiły tamtą kwitnącą pokrzywę
Weź tę gałązkę rdestu i te trzy ostróżki , ( <
Nie szukaj jest ta tylko nie ma innej dróżki
Wędrowiec do nicości do ciemnego boru
Jeszcze pachną fiołki na krańcach wieczoru
Jeszcze rdest biało kwitnie słońce się zapada
Tam w przesiece wędrowiec na kamieniu siada
Obok ciebie w ciemności one będą żyły ■ '
Te mogilne pokrzywy cud twojej mogiły
Stokrotki fiołeczki dziewczęce piosenki
Weź to wszystko ze sobą weź do martwej ręki
OGRÓD W MILANÓWKU - PALENIE GAŁĘZI
Ślepy czas ślepa ziemia ślepe są istnienia • , ,
Ślepnące wielkie oko patrzy w głąb milczenia
W ogrodzie ślepy starzec w starym kapeluszu ■
Grabi liście - w ognisko rzuca garstkę suszu
Dziurawy ma kapelusz takież adidasy : ■ > ,
Ślepa ziemia pamięta niepamiętne czasy
Do ognia gałązeczko! W ogień suche wino!
Nawet nie wiesz kim byłeś chłopcem czy dziewczyną
Ósmy kwartet Dymitra grają cztery grusze . ? • ; • •
Byłaby niespodzianka - gdybyś ty miał duszę ■ ,
Ale ślepa jest ziemia ślepe wszelkie życie >
Co jeszcze możesz zrobić - możesz odejść skrycie
Jesteś z mroku z gałązek jesteś bardzo blisko ' > ■ : \
Gałązeczki listeczki rzuć to na ognisko . , ; • ■'',.
170
171
Li
Bliźniaku starej sroki młodszy bracie jeża
Ślepa jest ziemia ogień życie twe przemierza
Teraz masz tylko ciało i kapelusz biały -z ¥:;^v;
Z gałązek z liści gruszy jesteś tutaj cały '■■; ; *':■.'. :•■
Ślepnące twoje oko czego w mroku szuka '.; ■,'■
Światło cię oszukało noc cię nie oszuka
I twój kapelusz biały - jest jak stara sroka
Jeszcze przyjrzyj się światu popatrz się z wysoka
Na te grusze derenie sosenki kochane
Ósmy kwartet do śmierci gra ci Niewidziane .
W ogrodzie ślepy starzec pot ociera z czoła
Woła go ogień ziemia ślepy Bóg go woła
Ślepa jest ziemia patrzy na swe ślepe dzieci
Tam w mroku trochę światła tam okienko świeci
luty 2001
OSIP MANDELSZTAM WCHODZI
DO OGRODU
Osip Mandelsztam wchodzi do mego ogrodu
Nie ma teraz ojczyzny losu ni narodu
Nie ma nawet imienia idzie z Woroneża • ł
Coraz mniej ma z człowieka coraz więcej ż jeża.
172 / ■, ' ■';.: • • "■■■■• ■•'■"., ■■■,-■• ■
I
Koszulę ma podartą pod nią trochę ciała
Z głębi bytu wychodzi jabłoń półzdziczała
Znają go moje koty zna go bluszcz i rosa
Wędruje wśród sikorek jego stopa bosa
Znają go jeże krety samotne stworzenia
Objęte tajemnicą wielkiego milczenia
Nie ma nawet Nadieżdy na próżno jej szuka
I poezji już nie ma -jeszcze kostur stuka
Osipie! Witam ciebie w mojej okolicy
Te jeże to są nasi tu presokratycy
Osip Mandelsztam nieżywy jak wszystko nieżywe
Pochyla się i zrywa ostatnią pokrzywę
marzec 2001
SKOŚNY DESZCZYK W POŁOWIE CZERWCA
Od rana deszczyk pada skośnie
Na białe kwiatki (to jaśminy)
Na bluszcz co tam przy płocie rośnie
Na te kosmiczne wydzieliny
Na kocie uszy i ogony , ,
Mokre są nawet wąsy kocie
Mokną niecierpki mojej żony .,••<•■ ' >i •■
Nawet zamokły dziury w płocie • ■ v»' . •■'.".- < > • ■ ■'>■■ <'
173
Kosmiczna piana z rynny ciecze
Jak wybuch kosmicznego gniewu
Mokną kwitnące żółto mlecze
I to nastraja mnie do śpiewu
Ja widzę w płocie wielką dziurę
O tam w istnienia samym środku
Coś przez nią wchodzi - s/arobure
Podejdź tu do mnie miły kotku
czerwiec- 2001
OGRÓD W MILANÓWKU
MARCINKI W POŁOWIE PAŹDZIERNIKA
Zakwitały marcinki przy drewnianym płotku
Tyś się temu przyglądał mój szanowny kotku
Tyś widział martwą osę i dwie muchy w locie
I brzozę tę co /marła tuż przy owym płocie
Ja tam dół wykopałem tyś zasnął w tym dole ' " ' '
Krążyły nad nim osy w swoim wielkim kole
Tyś widział jeża w gnoju i żabę trzynóżkę
I tę mgłę co po nocy wychodzi na dróżkę
Brzozy żaby marcinki wszystko jest tożsame ....
Wszystko wchodzi wychodzi przez ogromną b#&O$c ■
174
I
Przez bramę brzóz marcinków i gnijących jeży
Może tam coś jest jeszcze - coś w co nikt nie wierzy
październik 2001 - • •'' ''.•'' ■
MAŁY PEJZAŻ JESIENNY
Jeżeli teraz patrzysz to widzisz to samo
Szambiarka pełna szamba zakręca za bramą
Listki dzikiego wina jeszcze się rumienią
Pod płotem sika pijak imieniem pan Gienio '
Koty śpią na tarasie śnią się im sny kocie
Mamy tutaj też przepaść - niewielką przy płocie
Z krzywej brzozy ostatni żółty listek spada ■ ■■
I nikt nie wie - kto komu ten świat opowiada ■ '
październik 2001 , >
ZACHÓD SŁOŃCA W MILANÓWKU
13 LISTOPADA 2001 ROKU
Zachodziło słoneczko za Grodzisk Jaktorów
Chmury były jak duchy tych odwiecznych borów
Tych borów których nie ma ale które były " .
Tam gdzie lisów sikorek jeszcze są mogiły
175
r
Tam gdzie swoją kochankę lisy pogrzebały
A ja tu teraz stoję - świat jest bardzo mały
Zachodziło słoneczko w lasach Bolimowa
Martwe lisy to moja z wami jest rozmowa
Od bolimowskich lasów siwy dzięcioł leciał
Zachodziło słoneczko za wszystkie stulecia
Za pośpieszne pociągi kolejowy dworzec
Jak na lisim pogrzebie żałobny proporzec
Za derenie za suche liście jarzębiny
Tam gdzie lisich kochanków były zaślubiny
Odjechały pociągi za Mariańską Puszczę
A teraz lisy ja was na zawsze stąd puszczę
Za Jaktorów i Grodzisk za gaje ruczaje
A teraz martwe lisy ja wam głos oddaję
TWARZ BOGINI
Teraz idź tam gdzie wierzby gdzie odeszły jeże
Niech cię dereń ze sobą w tę podróż zabierze
Kawki od greckich bogów niosą ci wezwanie
Teraz idź tam za nimi - tam gdzie ich otchłanie
Czarne skrzydła w zawiei półotwarte dzioby
Tam gdzie kawek i jeży są antyczne groby
Z twarzy bogini spada maska przerdzewiała
Jeszcze trochę - nie będzie tu twojego ciała
listopad 2001 ■.'.<•■
ARIETTA ZIMOWA
(NA TEMAT Z SONATY F-MOLL
NA SKRZYPCE I FORTEPIAN
SERGIUSZA PROKOFIEWA)
Śpiewaj śpiewaj suchy głogu sucha różo
Na cmentarzu przed grudniową białą burzą
Śpiewaj bluszczu śpiewaj głogu wierzbo krzywa
Przez zawieję przez cmentarze ktoś przybywa
Ktoś wychodzi spoza grobów spoza krzyży
Śpiewaj głogu -jest już blisko coraz bliżej
Biały grudzień biały cmentarz zima sroga
Śpiewaj śpiewaj nawet jeśli nie ma Boga
Tę ariettę - pieśń cmentarną pieśń zniszczenia
Wiewióreczki myszki krety - do widzenia
Śpiewaj krecie śnieżnych grobów gospodarzu
Skrzypią koła czarne koła na cmentarzu
Wielka zamieć - idą czarni rzemieślnicy
Niosą szpadle i powrozy do kaplicy ;( ', < -ą •
176
177
1
Wielka zamieć - z każdej bramy z każdej strony
Tam na wierzbie jeden listek jest zielony
Śpiewaj myszko śpiewaj krecie wiewióreczko
Śpiewaj śpiewaj - chociaż myszki nie umieją
Ktoś przychodzi przez zawieje przez zamiecie
Czy ktoś widział tutaj Boga - na tym świecie
Śpiewaj różo suchy głogu w białym szronie
A ty kołysz się w zawiei świecie-dzwonie
Śpiewaj śpiewaj tę ariettę - dla nicości
Wiewióreczki dla nas nie ma tu litości
Myszki krety do widzenia - i wy głogi
Skręca droga tam gdzie nie ma żadnej drogi
A ty kołysz się w zawiei - dzwoń na trwogę
To arietta na tę drogę na tę drogę
grudzień 2001
WĘDRUJ - LANDLER POGRZEBOWY
Wędruj - między jabłonie między polne śliwy
Tam gdzie jeżyny kwitną - żywy lub nieżywy
Za życia lub po śmierci to nie ma różnicy
Między sady umarłe w tamtej okolicy
Między umarłe wiśnie i półżywe grusze ■ '
Mógłbyś tam żyć pośmiertnie (jeśli miałbyś duszę)
Między kolczaste druty i drewniane płotki
Tam gdzie jabłek gnijących stoi zapach słodki
Tam gdzie na łączkach tańczą wiosny i jesienie
(Jakie jeszcze pośmiertne mógłbyś mieć życzenie)
Między jabłonie śliwy - i między zajączki
Te co nieżywe tańczą tam na środku łączki
Zajączki lisy krety i inne zjawiska
Wędruj - po długim życiu ujrzysz je tam z bliska
Między jabłonie uschłe między grusze krzywe
To właśnie twoje życie tańczy tam - nieżywe
Te co tutaj wyciąłem kiedyś trzy wisienki
To tam w białych welonach idą mi do ręki
Pół gruszy pół człowieka pół wieczornej zorzy
Wędruj - a reszta jakoś sama się ułoży
Tam na łączkach gdzie tańczą twoje trzy połowy
Kret gra na skrzypcach - to jest landler pogrzebowy
luty 2002
ZIMOWY POGRZEB NA CMENTARZU
W BOLIMOWIE
Za jej trumną szły koty - ale niewidzialne
Koty ułomne oraz koty parafialne
178
179
I
Śnieżek kładł się na grobach bez większej ochoty
Szedł niewidzialny orszak - same zmarłe koty
Zapchlony Żółtek oraz szalony kot Bończa
Z jego ramion zwisała dziurawa opończa :
Kot księżej gospodyni za nim kot poety
Niewidzialnie pachniały mielone kotlety
Kot w ostrogach kot Frajszyc w żółtym kapeluszu
Kot Połowa Ogona oraz kot Bez Uszu
Niesiono garnek z kaszą i wilgotne pranie
Kto umiera ten nie wie - co po nim zostanie
Półżywy kot Nazista oraz kot garncarza
Kto umiera ten nie wie - co mu się przydarza
I nie wie kto umiera - czy się przyda Bogu
Szedł kot Skurwiel ten który sika mi na progu
Kot Utopiony w Worku kot Idź do Cholery
Niesiono niewidzialne papieskie ordery
Kot podmiejskiej kolejki stary kot Eliota
Na końcu jeśli chcecie - szła połowa kota
Koleżka naszej Psotki biały kot Półgłówek
Tu u nas każdy chciałby mieć taki pochówek
marzec 2002 * r
UPIÓR POJAWIAJĄCY SIĘ PODCZAS
WYKONANIA SONATY B-DUR D 960
(OSTATNIEJ)
Schuberta grała bosko Mitsuko Uchida " ■ ■
I uśmiechał się Schubert - zresztą straszny brzydal
Fular zżółkły dziurawy owijał mu szyję
Włosy tłuste - kto umarł ten głowy nie myje
I paznokcie miał brudne jak zwykle upiory
Bardzo blady - na serce lub żołądek chory
Na pewno miał początki osteoporozy
Powiedziałem do Ewy że nie budzi grozy
Siedział wśród publiczności w spleśniałym surducie
Prawa noga w skarpetce lewa w prawym bucie
Zaś but lewy - gdzie w otchłań skręca jego droga
Właśnie poszedł - i pytał czy jest tam coś z Boga
O drugiej ze skarpetek nie ma żadnej wieści
W którym miejscu otchłani obecnie się mieści
Tu czy tam taki Schubert komuż on się przyda
Ale bosko ach bosko grała go Uchida
marzec 2002
,, , v
180
181
OGRÓD W MILANÓWKU -
POEZJA BRZÓZ I KOTÓW
Koty pisały moje wiersze
Piosenki ody tarantele
Bo miały horyzonty szersze
Ja innych zajęć miałem wiele
Koty pisały co tam chciały
Ja umierałem po kryjomu
Brzozy i wierzby im szumiały
Teraz wychodzą z mego domu
Pusty jest dom piwnice puste
Ta pustka o mnie opowiada
Ja mam na twarzy czarną chustę
Po pustych schodach ktoś się skrada.
Opowieść ta jest już skończona
Koty tańczyły wokół domu
Tango bolero charlestona
A ja umarłem po kryjomu
Te moje wiersze nic nie znaczą ■
Ale czy coś ma tu znaczenie
Koty i brzozy po mnie płaczą .(
W domu ktoś mieszka jakieś cietiie -
maj 2002 '''■■:.'■. t7" :''■■.■ V<
i
TRZY PIOSENKI O NICOŚCI
Koci miesiąc. Pierwsza piosenka 140
Kocie zaloty. Druga piosenka 140
Nicość. Trzecia piosenka 141
Ogród w Milanówku, poeta jest nieobecny 142
Ogród w Milanówku, koty pod koniec stycznia .... 143
Ogród w Milanówku, kwitnący dereń 145
Ogród w Milanówku, zdziczałe jaśminy 146
Bar Harlem w Jaktorowie za Grodziskiem Maz. . . . 147
Ogród w Milanówku, szósta rano 148
Ogród w Milanówku. Trauermarsch.
Wie ein Kondukt. Jak u Maniera 149
Ogród w Milanówku,
koty w połowie września 151
Ogród w Milanówku,
mysz przyniesiona przez koty 152
Osip Mandelsztam wchodzi do ogrodu 172
Skośny deszczyk w połowie czerwca 173
Ogród w Milanówku,
marcinki w połowie października 174
Mały pejzaż jesienny 175
Zachód słońca w Milanówku
13 listopada 2001 roku 175
Twarz bogini 176
Arietta zimowa (na temat z sonaty f-moll
na skrzypce i fortepian Sergiusza Prokofiewa) . . 177
Wędruj - landler pogrzebowy 178
Zimowy pogrzeb na cmentarzu w Bolimowie 179
Upiór pojawiający się podczas wykonania
sonaty B-Dur D 960 (ostatniej) 181
Ogród w Milanówku - poezja brzóz i kotów 182
Z TOMU „ZACHÓD SŁOŃCA
W MILANÓWKU" (2002)
Ogród w Milanówku, koty styczniowe 155
Kosz na śmieci przy stacji kolejki WKD
w Milanówku pod Warszawą 156
Ogród w Milanówku, pieśń nocnego wędrowca .... 157
Piękna młynarka 158
Ogród w Milanówku, jeże w połowie sierpnia 161
Jadą zmarli 162
Ogród w Milanówku, sen zimowy 165
Stary kapelusz, plecak, wiatr, nocny wędrowiec .... 166
Ogród w Milanówku, przelot gawronów 168
Kathleen Ferrier umiera w młodości na raka 169
Ktoś śpiewa pieśń Schuberta 170
Ogród w Milanówku - palenie gałęzi 171