Stefan Żeromski Literatura a życie polskie
Zespół ludzi nauki i praktycznego rzeczoznawstwa, którzy prowadzili wykłady gospodarcze w Zakopanem, wysunęli prośbę, by znalazł się krotki wykład o roli literatury w życiu. Chyba tylko w Polsce można się spotkać z takim zestawieniem, by obok tematów o ekonomice i gospodarce życia znalazła się literatura. Jako przykład, że tak jest w istocie, że życie polityczne i społeczne przedzielone jest od literatury i jej zakresu głęboką fosą, przytacza autor pewien fakt.
Przed paroma laty w bojowym organie włoskich futurystów pod tytułem Lacerba, wśród wielu awanturniczych pomysłów znalazł się artykuł Giovanni Papiniego z powodu wyboru do Izby włoskiej. Gdy cały tamtejszy świat palił się do walki, podsycanej przez południowy temperament - antyfilozof (Papini) oświadczył - wbrew nawet własnym swoim współwyznawcom literackim - że go ta cała wrzawa i walka, los obietnic i ideałów nic a nic nie obchodzi. Pisał tak: „Od spraw politycznych jest minister spraw zagranicznych, od spraw społecznych - minister spraw wewnętrznych. Ja jestem od spraw literackich i tymi tylko sprawami się zajmuję. Inne mnie na razie nie obchodzą albo obchodzą tylko do pewnego stopnia”.
Żeromski podkreśla, że tak właśnie sprawa stosunku literatury do życia stoi w krajach europejskich. Życie literackie z jego prądami, zawikłaniami i burzami, nic zazwyczaj nie mają wspólnego z walkami na arenie parlamentarnej i z przełomami w instytucjach społecznych. Naturalizm, parnasizm, symbolizm, dekadentyzm jeżeli już zahaczają o życie polityczne lub społeczne, to tylko dla zaczerpnięcia tam materiału lub tematu artystycznego. Kierunki te mają swój własny cel, daleki od wszelkiego doraźnego dydaktyzmu, nie nauczają i nie poprawiają życia, nie idą w służbę codzienności. Literatura dąży do tego, by być w zupełności jedną ze sztuk pięknych , sztuką czystą i osiągnąć najwyższy cel - przetworzyć sztukę na piękno.
W polskim piśmie Kurierze Warszawskim, można było czytać artykuł wstępny, pisany podniośle i poważnie przez pewną pisarkę i publicystkę - o tym, jaka powinna być literatura „piękna” w Polsce. Autorka nakłada na piszących rozmaite obowiązki. Wyrażono tam życzenie, aby dzieło sztuki powstające w naszym kraju było dla szerokich warstw dostępne i zrozumiałe, aby pisano rzeczy ścisłe i bezwzględnie wartościowe pod względem moralnym.
Cała publicystyka i krytyka polska stawia pisarzom takie wymagania, za to ich głównie potępia lub nagradza. Wychodzi na to, że mamy dwa rodzaje twórczości literackiej - europejski i polski. Jeżeli by się rozejrzeć po widowni literackiej, to współtowarzyszów w polskim sposobie tworzenia nie znajdzie się wielu. Może jedynie współczesne piśmiennictwo irlandzkie (np. J.M. Synge, tak podobny do Wyspiańskiego!). Żeromski wysuwa tezę, że nie ma ani jednego dzieła z całej literatury od momentu naszej politycznej ruiny, aż do momentu obecnego, które by krytyka literacka uznała za wartość. Już nawet literatura staropolska nosiła na sobie znamiona przeczuć o niedoli narodowej i cechy mesjanizmu. Te służbę u nieszczęśliwej ojczyzny podejmuje wraz z literaturą w epoce romantyzmu i popowstaniowego tułactwa także filozofia, historia, a nawet nauki ścisłe.
Parę razy sztuka polska usiłowała wyłamać się z klauzuli obowiązków, chciała zbliżyć się do sztuki europejskiej. Sam romantyzm w swej pierwszej istocie był obcym przybyszem i gorzko za to od współczesnych krytyków otrzymywał nagany. Wkrótce jednak nasiąkł od cierpienia, od mocy i niemocy, od rozpaczy i nadziei narodu i stał się sam na dziesiątki lat i na liczne pokolenia czynnikiem moralnego, politycznego i społecznego dydaktyzmu. I za to znowu otrzymuje od krytyków surowe nagany (jak nie urok to sraczka :]).
Próby wyzwolenia polskiej literatury podjął się Stanisław Witkiewicz, który w tym celu założył pismo Wędrowiec. Po nim był Stanisław Przybyszewski i pismo Życie, wreszcie Zenon Przesmycki, który w tym celu założył Chimerę. Lecz każde z tych pism tak, jak wszelkie powstania w Polsce, skończyły się porażką. Stanisław Witkiewicz podniósł swój ostry, polemiczny oręż przeciwko Janowi Matejce. Życie Przybyszewskiego, które obwieszczało iż „sztuka-patriotyzm nie jest prawdziwą sztuką” - stało się gniazdem, w którym dorastał Stanisław Wyspiański. Miłość ojczyzny jest dla niego źródłem natchnienia, zasadniczą cechą jego sztuki. Twórczość Wyspiańskiego to dowód tej sztuki polskiej nierozerwalnie spojonej z patriotyzmem. W naszych oczach ta twórczość zapaliła się i zgasła.
Żeromski stawia pytanie o wartość literatury polskiej w stosunku do literatur świata. Nie możemy mówić o wyższości Mickiewicza czy Goethego, o wyższości lub niższości tych walorów nie może być mowy, prędzej o ich bliskości i oddaleniu. Tacy pisarze jak: Goethe, Shelley, Leopardi, Carducci, Poë, Jammes, Pascoli - są dla nas bliscy. Tym czasem nasi wielcy pisarze są dla świata dalecy i obcy. Są w naszej poezji, w utworach Brodzińskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Lenartowicza, Wyspiańskiego, kreacje, będące wykwitem najgłębszego uczucia i najsubtelniejszego artyzmu, które zostaną na zawsze niezrozumiałymi lub obojętnymi dla najżyczliwszego i pełnego najlepszej woli Europejczyka. Żeromski wymienia różne wiersze czy słowa jako przykłady niezrozumiałe dla innych narodowości ze względu na ich brak kompetencji historycznej, np. słowa Mickiewicza do Bogdana Zaleskiego: „Słowiczku mój, leć, a piej,/ Na pożegnanie piej…”; wiersz Norwida Bema pamięci żałobny rapsod; Mickiewiczowskie Dziady; Irydion Słowackiego i wiele innych. Wskazać należy na szczególniejsze przenikanie przeszłości przez teraźniejszość i teraźniejszości przez przeszłość. Do takich utworów należą: Król-Duch, Lilla Weneda, Samuel Zborowski.
Poeci są wyrazicielami uczucia narodu, który żyje w przeszłości. Podniecają i podsycają jego bolesność. Mówią w sposób niezrozumiały dla świata, rzucają tajny urok na swoje zabobonne od nieszczęść stado. Cudzoziemiec nie jest w stanie zrozumieć naszych uczuć, bolączek, naszej opłakanej niewoli. Dlatego Żeromski sądzi, że nie należy nam się narzucać światu. Zdarza się jednak, że na tę naszą ojczyźnianą literaturę, zwracają z szacunkiem oczy artyści i badacze europejscy. Z jednej strony tylko mamy do czynienia ze zrozumieniem zupełnym i entuzjazmem poetyckim - jest to znany rosyjski poeta, Konstanty Balmont.
Podobnie jak z literaturą piękną okresu romantyzmu i jej regeneracją za naszych czasów - ma się rzecz z powieścią. Zakwitł romans psychologiczny. Niestety w Polsce nie ma go prawie zupełnie. U nas wszystko niemal bez wyjątku przesiąknięte jest na wskroś troską o byt polityczny. Powieść jawnie lub skrycie jest dydaktyczną. Żeromski mówi u nas o braku możności zupełnej swobody tworzenia. Są jednak w naszej literaturze utwory, które nie wyłamując się z linii polskości, mogłyby być najzupełniej dostępne dla wrażliwości europejskiej, a nawet wywierać wpływ literacki. Za przykład podaje Gody życia Adolfa Dygasińskiego.
Żeromski przywołuje przecudną legendę o świętym Stanisławie. Poezja polska, sztuka i literatura są niczym niebieskie ptaki, które złożyły w całość ciało świętego, a teraz składają porozrywane i poszarpane szczątki ojczyzny.
Z drugiej strony nasza poezja ukazuje się jak jutrznia wschodząca nad nieszczęsną ziemią. Gdy pod Tarnowem toczyła się ostra walka, widziano chłopa polskiego, który orał swą ziemię. Pisarz uznaje to za wymowny symbol jedynej, niezłomnej siły i naszej twardej ostoi. Docenia ludzi pracujących ciężko w pocie czoła. Wspomina powstawanie Biblioteki Publicznej w Warszawie, powstała nie tylko dzięki ofiarności zapisodawców, ale też z ogromnej, bezinteresownej pracy, przede wszystkim kobiecej. Przywołuje również fakt ogólnego postępu cywilizacyjnego. Uważa, że to najlepszy moment, w Warszawie co tchu w piersiach , co entuzjazmu w sercu tworzą uniwersytet polski, politechnikę, szkoły średnie, miejskie, ludowe, administrację, policję. Każda z tych instytucji wymaga mnóstwo pracy od ludzi, organizacji, tym bardziej w tak niepomyślnych warunkach. Żeromski wyraża nadzieję, że Polska podźwignie się, mocniejsza i silniejsza. Ani jednego z tych pracowitych nie czekał fotel dostojeństwa, nikomu nie przyświecała nadzieja kariery. Pisarz wyraża nadzieję, że jakiś krajowy Papini będzie mógł wręczyć całe dziedziny spraw politycznych i społecznych w powołane, wyciągnięte ręce, byleby one były czyste, mocne i nareszcie rozwiązane.
* Odczyt wygłoszony dnia 28 sierpnia 1915 roku w Zakopanem, w serii wykładów zorganizowanych przez prof. Franciszka Bujaka pt. „Zadania i potrzeby gospodarcze”.
1