JOANNA MIKOSZ


JOANNA MIKOSZ

POCZĄTKI DZIENNIKARSTWA INTERNETOWEGO W POLSCE

Internet jest najmłodszym środkiem masowego przekazu i dla wielu z nas podstawowym źródłem informacji. Sieć z roku na rok coraz skuteczniej wchłania inne media. Może z powodzeniem zastąpić dziś radio, telewizję, telefon, prasę codzienną, a nawet książki. Internet daje też możliwość realizacji płatności bankowych, pocztowych, a także dokonywanie zakupów w tzw. e - sklepach.

Sieć obchodzi ponad 40 - lecie swojego istnienia. Jego początki sięgają 29 września 1969 roku. Jako pierwszy dostęp do Internetu miał Uniwersytet Kalifornijski z Los Angeles. Potem przywilej korzystania z Sieci zyskały trzy inne uczelnie zajmujące się koordynowaniem badań naukowych na potrzeby wojska. Celem przedsięwzięcia stało się stworzenie trwałej i odpornej sieci badawczej, która mogłaby przetrwać nawet atak nuklearny.

W latach 80. za granicą Internet stał się narzędziem powszechnego użytku dla organizacji, towarzystw naukowych, uniwersytetów, rozmaitych instytucji, a także osób prywatnych. W ciągu dwóch następnych lat Sieć była rozbudowywana, w pracach nad nią brała udział coraz większa liczba naukowców z różnych ośrodków.

Polska po raz pierwszy dostęp do światowego łącza uzyskała 17 sierpnia 1991 roku. Stało się to dzięki doktorantowi z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego Rafałowi Pietrzakowi, który wykorzystał do tego celu protokół IP i skontaktował się (za pośrednictwem wiadomości elektronicznej) z pracownikiem Uniwersytetu Kopenhaskiego Janem Sorensenem.

Przez pierwsze miesiące mieliśmy połączenie jedynie ze Skandynawią. Nie wszyscy wirtualni partnerzy cieszyli się jednak z obecności Polski w Sieci i podchodzili do tego przedsięwzięcia z ogromną ostrożnością. Wśród nich znaleźli się Amerykanie. Na wieść, że znaleźliśmy się w gronie użytkowników Internetu, rozsyłali wszystkim instytucjom podłączonym do Sieci informację: „proszę zabezpieczyć swoje zasoby, podłączymy blok wschodni do cyberprzestrzeni”.

Początkowo łączność z Internetem mieli nieliczni użytkownicy. Byli to głównie pracownicy naukowi. Sytuację tę zmieniło pojawienia się węzła Sieci w CIUW, czyli Centrum Internetowym Uniwersytetu Warszawskiego. Dzięki temu rozwiązaniu każdy mógł mieć dostęp do Internetu pod warunkiem, że przyniósł własny komputer. Aby zyskać kontakt z Siecią, wykorzystywano łącze telefoniczne. Działało ono jednak z dużym opóźnieniem, gdyż miało w tamtym czasie niską przepustowość. Na uzyskanie potrzebnych danych z cyberprzestrzeni czekało się nawet wiele godzin.

Pomimo technicznych przeszkód Sieć rozwijała się i zyskiwała nowych użytkowników. Do końca 1991 roku połączono ze sobą sześć ośrodków akademickich w Polsce. Tak powstała sieć szkieletowa, na której można było budować kolejne elementy składające się dziś na powszechny dostęp do Internetu. Do zasobów Sieci należały przede wszystkim serwery FTP (protokół typu klient-serwer, który umożliwiał przesyłanie plików z i na serwer poprzez sieć TCP/IP), z których można było ściągać darmowe programy pod przenośny system operacyjny DOS.

Systematycznie wzrastała też liczba komputerów podłączonych do Internetu. W 1992 roku dostęp miało milion komputerów na całym świecie, rok później już dwa miliony komputerów. W 1993 roku powstała też pierwsza przeglądarka (MOSAIC) zdolna połączyć grafikę z tekstem. Wymagała ona jednak specjalnego, graficznego monitora. Pobieranie zdjęć z kosmosu z serwera NASA trwało bardzo długo.

W 1991 roku powstawały pierwsze strony WWW. Ich twórcami byli fizycy z ośrodka CERN z Genewy. Stworzyli oni program, dzięki któremu mogli dzielić się dokonaniami z naukowcami z całego świata. W placówkach naukowych zakładano też papierowe katalogi, w których zbierano najciekawsze strony WWW i segregowano tematycznie adresy. Później katalogi te przeniesiono do Sieci.

Wart odnotowania jest również fakt powołania do życia w 1994 roku serwisu Yahoo. Dwaj doktoranci fizyki Uniwersytetu Stanforda (David Filo i Jerry Yang) zaczęli opracowywać listę ciekawych stron odnalezionych podczas wędrówek w Sieci. Naukowcy zaczęli działalność od porządkowania swoich dokumentów znalezionych w Internecie dzięki wyszukiwarce AltaVista. Wkrótce stwierdzili, że przygotowywany "domowym sposobem" katalog dokumentów internetowych jest na tyle interesującym przedsięwzięciem, aby poświęcić mu więcej czasu.

Ogromne znaczenie na gruncie polskim miały także dokonania Leszka Bogdanowicza z Politechniki Gdańskiej, który wraz z kolegami z uczelni systematycznie zbierał linki ciekawych stron. Kiedy naukowcy zgromadził kolekcję 100 linków, postanowili podzielić się swoimi zasobami z innymi. Początkowe forum pomysłów przerodziło się już w marcu 1995 roku w serwis, działający pod nazwą Wirtualna Polska, czyli pierwszy polski portal internetowy.

Początkowo dane nie były zamieszczane według określonych kryteriów. Wirtualna Polska miała tęczowe tło, co spowolniało ściąganie danych. Szybko wzrastała jednak liczba linków. Po roku było ich ponad 5000 tys. Trzeba było zatrudnić dwie osoby do obsługi portalu. Liczba otwarć dziennie wyniosła 500 (dziś są to miliony). Od października 1995 roku nad rozwojem portalu czuwało Centrum Nowych Technologii, firma zajmująca się ewolucją, promocją i zastosowaniem najnowszych technologii w Wirtualnej Polsce. Początkowo dostępny był pod adresem www.wp.cnt.pl (CNT = Centrum Nowych Technologii). W 1998 roku został przeniesiony na adres www.wp.pl, który do dzisiaj pozostaje aktualny.

Kolejną ważną datą w historii Internetu był rok 1998. Wówczas, dzięki amerykańskiej firmie komputerowej, powstała wyszukiwarka Google, której celem stało się skatalogowanie światowych zasobów informacji i uczynienie ich powszechnie dostępnymi. Użyteczności i funkcjonalności wyszukiwarki sprzyjał bardzo prosty sposób pozyskiwania informacji. Wystarczyło wprowadzić jedno lub więcej haseł (czyli słów bądź fraz, które najlepiej opisują potrzebne informacje) w polu wyszukiwania i natychmiast pojawiał się wykaz stron (zarówno w języku danego kraju, jak i stron obcojęzycznych) odnoszących się do wybranego zagadnienia.

Internet rozwijał się z roku na rok. Pod koniec lat 90. na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych stał się narzędziem ogólnego użytku. W Polsce nie był jednak tak popularny. Sytuację tę odmieniło pojawienie się pierwszych kawiarenek komputerowych, w których użytkownicy mieli dostęp do Internetu. W połowie lat 90. tworzyły one specyficzny klimat. Skupiali się w niej ludzie spragnieni wiedzy, podróży, poznawania innych kultur i zabytków. Internet pozwalał im poczuć się obywatelami świata, wirtualnie dotrzeć do miejsc, w których nigdy nie byli. Niektórzy użytkownicy szukali jednak w Sieci innych zasobów (pornografia). Wkrótce okazało się, że erotyczne strony internetowe mogą być znakomitym źródłem dochodów. Postanowiono więc „otworzyć pierwszy w Polsce serwer z rozbieranymi zdjęciami”.

Narodziny dziennikarstwa online

Prasa elektroniczna narodziła się w Polsce dopiero pod koniec lat 80. Wówczas podjęto pierwsze próby stworzenia elektronicznego odpowiednika gazety. Były to jednak działania amatorskie. Profesjonalne media wkroczyły do cyberprzestrzeni ze sporym opóźnieniem - była to połowa lat 90.

Proces adaptacji technologii komputerowych przynosił różnego rodzaju wątpliwości. Pojawiła się obawa przed masową rezygnacją czytelników z wydania papierowego prasy. Lęk uspokoiły jednak wyniki badań przeprowadzone w USA, które dowiodły, że uruchomienie prasy online nie spowodowało dramatycznego, natychmiastowego spadku sprzedaży tradycyjnych gazet. Tezę tę dodatkowo potwierdziły dokonane w 1999 roku badania w Ośrodku Badań Prasoznawczych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wyniki wykazały, że: „użytkownicy cyberprzestrzeni to najaktywniejsi konsumenci publikacji papierowych”. Przesłanki te zainspirowały i zachęciły wydawców do podjęcia ryzyka uruchomienia prasy internetowej. E-gazeta stała się więc: „nowym narzędziem marketingowym wydawców prasy, wiążących z tą formą przekazu nadzieję na zwiększeni poziomu czytelnictwa”.

Transformacji nie uległ jednak sposób postrzegania pracy dziennikarza. Zmienił się tylko nośnik. Dziennikarz internetowy nadal funkcjonował jako dziennikarz prasowy. Różnica dotyczyła jedynie miejsca, w którym ukazywały się teksty. W przypadku Sieci były to strony WWW. Dziennikarze internetowi oraz reporterzy byli też zatrudniani w tradycyjnych gazetach. Trudnili się przygotowywaniem na gorąco informacji do wydania online. Granica między byciem dziennikarzem internetowym a prasowym była początkowo płynna.

W redakcjach przygotowujących pisma elektroniczne panowała moda na swobodę zachowania i ubioru. Dziennikarzami były głównie osoby młode, które do perfekcji opanowały wszelkie niuanse związane z technicznym redagowaniem prasy, korzystaniem ze źródeł internetowych, a także nawiązywaniem (dzięki biegłej znajomości języków obcych) kontaktów z zagranicą.

Niebagatelne znaczenie miał także rozwój systemu informacyjnego i rozbudowa (za pośrednictwem poczty e - mailowej) kontaktów krajowych i zagranicznych z redakcjami innych gazet, agencjami i serwisami prasowym oraz ze specjalistami z różnych dziedzin wiedzy. Łączność z Internetem otworzyła dziennikarzom całkiem nowe możliwości. Po pierwsze, pomagała w dotarciu do wiadomości, o których można było - w realiach minionego systemu politycznego - jedynie pomarzyć. Po drugie, pozwoliła zaoszczędzić czas potrzebny na poszukiwanie informacji w tradycyjny sposób.

Pierwsze pisma internetowe

Pierwszą gazetą internetową były „Donosy”. Stworzyli ją - wkrótce po wyborach demokratycznych w 1989 roku - fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego: „W sierpniu 1989, spora grupa naszych znajomych przebywała poza Polską. Zaczęliśmy posyłać im skróty najświeższych wiadomości. A po tygodniu mieliśmy już kilkudziesięciu czytelników. I tak się rozwinęło...”.

Redakcję tworzył amatorski zespół dziennikarzy, który czerpał informacje z polskich gazet, m.in. z „Gazety Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Życia Warszawy”, „Prawa i Życia” oraz „Gazety Bankowej”. Ponadto wiadomości z codziennych gazet uzupełniali doniesieniami z radia, telewizji oraz pism zachodnich, np.: „CNN Headline News”, „Newsweeka” i „Europeana”. Sami także zbierali informacje i przygotowywali reportaże.

0x01 graphic

Stopka redakcyjna

ISSN 0867-6860

Skład redakcji:

Dział kolportażu:

Adres pocztowy: Lena Bialkowska, Bajonska 3, 03-963 Warszawa, (48-22) 617 79 85

E-mail: <Donosy-Redakcja@fuw.edu.pl>

Stopka redakcyjna „Donosów”

Pismo w krótkim czasie zyskało entuzjastów. W 1991 roku miało 1600, a w 1993 - 3500 abonentów: „Nasz Czytelnik - Nasz Pan. Piszemy przede wszystkim dla polskiej inteligencji przebywającej poza Polską, a zainteresowanej nie tylko najważniejszymi wydarzeniami z kraju, ale również ich otoczką, czyli klimatem, nastrojami i opiniami panującymi w Polsce”..

Gazeta była rozprowadzana bezpłatne. Można ją było nabyć w prenumeracie. Osobom, które nie miały bezpośredniego dostępu do sieci komputerowych, redakcja udzielała zgody na rozpowszechnianie wersji drukowanej. Dziennikarze byli jednak przeciwni kopiowaniu „Donosów” do biuletynów, list, a także regularnemu forwardowaniu (przesyłaniu dalej) pisma do znajomych prenumeratorów: „chcemy mięć bezpośredni kontakt z czytelnikami, chcemy znać nasz zasięg i środowiska, do których docieramy, chcemy ograniczać zajętość sieci komputerowych powodowana przez „Donosy” i wreszcie nie widzimy powodu, by inni ludzie budowali swoją popularność i uznanie na naszej pracy. W sytuacjach, gdy niemożliwe jest dostarczenie „Donosów” bezpośrednio odbiorcom, praktycznie zawsze wyrażamy zgody na przedruk. (…) Jeśli „Donosy” się Wam podobają - polećcie je Waszym znajomym, a wydrukowane kopie zanoście rodzinie do domu”.

Dystrybucja pisma odbywała się automatycznie na adres odbiorcy. „Donosy” były też dostępne: „w ramach USENET News - w grupie pl.gazety.donosy, na wszystkich serwerach, które mają grupy pl.* Najlepiej znaleźć sobie taki serwer blisko siebie, ale można też czytać pismo na serwerze Uniwersytetu Warszawskiego (news.uw.edu.pl)”. Ponadto, gazeta była drukowana za granicą i rozdawana wśród lokalnej Polonii. Co ciekawe, kilka pism polonijnych przedrukowywało też zawartość gazety jako stałą rubrykę. Niektóre rozgłośnie radiowe prowadziły także audycje na podstawie wiadomości pochodzących z „Donosów”. Ponadto, teksty ukazujące się na łamach gazety tłumaczono na język angielski i rozprowadzano w tej wersji sieciami komputerowymi, podobnie jak te, polskojęzyczne.

Redakcja była bardzo otwarta na współpracę z czytelnikami: „jeśli w Waszym otoczeniu zdarzy sie coś, co Waszym zdaniem warto opisać i pasuje do „Donosów”- piszcie! Starajcie sie jednak przedstawiać fakty i opinie, a nie swoje własne poglądy. Nie chcielibyśmy, by na naszych łamach odbywały sie dyskusje między czytelnikami - do tego są listy dyskusyjne”.

Dziennikarze bardzo chętnie publikowali też korespondencję czytelników, minireportaże i doniesienia z zagranicy oraz teksty związane ze sprawami Polski za granicą. Zachęcali również odbiorców do zjawienia się w redakcji i poznawania jej pracowników: „Jeśli planujecie wizytę w Warszawie - napiszcie do nas i odwiedźcie nas. Mile widziane lokalne pyszności dla redakcji. Kiedyś prosiliśmy o piwo, ale większość obecnie aktywnego składu redakcji piwa nie pija, więc bardzo dziękujemy”.

Gazetę charakteryzował swobodny styl redagowania (brak oddzielania komentarza od informacji) i przystępny język. Na stronie nie było podziału na działy redakcyjne, komentarzy czytelników, zdjęć oraz ogłoszeń reklamowych.

Unijny trybunal

orzekl, ze Komisja Europejska przekroczyla swoje uprawnienia,

odrzucajac polski plan podzialu uprawnien do emisji CO2. Polski plan

przewidywal darmowe uprawnienia do emisji 284 mln ton rocznie, KE

obciela do 208.5 mln ton. Jesli wyrok sie uprawomocni, polski przemysl

zaoszczedzi kilkaset milionow euro.

Trybunal Konstytucyjny

orzekl, ze pozbawianie prawa jazdy dluznikow alimentacyjnych jest

niezgodne z konstytucja. Od 2005 w ustawie alimentacyjnej byl taki

straszak na osoby uchylajace sie od placenia.

Pistolet bez odciskow

Prasa podaje przecieki z raportu ekspertow dla sejmowej komisji

sledczej, wg ktorych na pistolecie, z ktorego padl smiertelny strzal

do Barbary Blidy, nie ma zadnych odciskow palcow - a powinny byc.

Fragment tekstów dziennikarskich pochodzących z „Donosów”

W 1990 roku grupa czytelników (głównie z USA) urządziła zbiórkę pieniędzy na sfinansowanie „Donosów”. Zainteresowani mogli wpłacać pieniądze na konto i uzyskać odpis podatkowy. Zebrano około 5000 USD. Ponadto, redakcja dostała też 1500 USD od odbiorców oraz ze zbiorek przeprowadzanych w lokalnych środowiskach czytelników „Donosów”. Pieniądze te redakcja przeznaczyła na zakup komputerów, magnetofonu dla członków redakcji oraz prenumeratę prasy.„Donosy” stały więc protoplastą pism internetowych. Pomimo dynamicznego rozwoju prasy online gazeta wciąż istnieje.

Kolejnym pismem, które ukazało się w Internecie, była „Gazeta w Krakowie”, czyli krakowska mutacja „Gazety Wyborczej”. Dziennik zyskał internetowe wydanie 3 października 1993 roku: „Z wielką satysfakcją pragniemy donieść naszym Czytelnikom, że każdy, kto ma dostęp do poczty elektronicznej, może codziennie otrzymywać „Gazetę w Krakowie" - lokalne wydanie „Gazety Wyborczej".

0x01 graphic

Fragment najstarszego wydania „Gazety w Krakowie”

Pismo, podobnie jak „Donosy”, rozprowadzane było drogą elektroniczną. Niewiele jednak numerów zachowało się w Sieci z tamtych czasów do dziś. Czytelnicy byli słabo zorientowani, jak dotrzeć do wirtualnego wydania gazety. Konieczne były więc szczegółowe objaśnienia. Choćby takie, jak te opublikowane w 1994 roku w krakowskim dodatku:

„Elektroniczne wydanie „Gazety" dostępne jest przez dwa popularne serwisy internetowe: WWW (mosaic) oraz gopher. W związku ze sporym zainteresowaniem wkrótce planujemy dystrybucję rozszerzyć także na: ftp (możliwość skopiowania całego wydania), LISTSERV (możliwość prenumeraty) oraz być może poprzez grupę UseNet news (rozsyłanie w Polsce). (...) Aby dotrzeć do tekstu "Gazety" poprzez gopher (zwany w Polsce świstakiem) należy skorzystać z programu o tej samej nazwie. Na komputerze uniksowym uruchamia się go po prostu poleceniem gopher. Pracując pod Unixem najlepiej w linii wywołania wpisać od razu adres komputera przechowującego "Gazetę" czyli piszemy: gopher gopher.cyfronet.krakow.pl. Gdy na ekranie pojawi się menu, wybieramy z niego "Regionalny serwis informacyjny", z kolejnego menu, jakie się wtedy pojawi - "Gazetę w Krakowie" albo "Komputery i Biuro". Potem pozostaje jeszcze wybór sposobu prezentacji polskich znaków diakrytycznych (ogonków). Do wyboru jest: standard mazovii (popularny na pecetach), ISO Latin-2 (oficjalny w Internecie i poczcie elektronicznej) oraz brak polskich liter”.

Wysyłka pierwszych numerów była dość nieperiodyczna głównie dlatego, że w redakcji nie zawsze łamacz pamiętał, aby wygenerować pliki tekstowe albo nie miał na to czasu (gazety wówczas kończyło się łamać późno w nocy). Sytuacja uległa zmianie po pojawieniu się w redakcji studenta AGH Andrzej Górbiela, który usprawnił sposób redagowania pisma i zautomatyzował proces przygotowania oraz wysyłki poszczególnych numerów i to do tego stopnia, że „Gazeta Krakowska” w Sieci ukazywała się w nocy, jeszcze przed wydaniem papierowym: „Automatyka redagowania pisma była niezwykle rozwinięta. Dodawany był nagłówek, stopka, a treść była dzielona na działy - jak w gazecie papierowej. Oczywiście automatycznie przygotowywane były trzy wersję kodowania znaków! Andrzej pracował nad wersją w HTML, która miała być automatycznie generowana z programu do łamania. Jedynym problemem jaki pozostał mu do rozwiązania to kwestia ogłoszeń drobnych, które generowane były z zupełnie innego systemu”.

Warto też dodać, że Andrzej Górbiel był redaktorem wydawanego w Krakowie i Katowicach magazynu „Komputery i Biuro”, ukazującego się jako dodatek do „Gazety Wyborczej”. Ponadto, stworzył i prowadził elektroniczną wersję „Komputery i Biuro” jako jedno z pierwszych polskich czasopism internetowych poświęconych tematyce komputerowej. W połowie lat 90. Górbiel uczestniczył też w wielkim amerykańskim sporze dotyczącym wolności w Internecie. Korespondował z uznanymi wtedy i dziś autorytetami z Electronic Frontier Foundation, pisał artykuły, w których tłumaczył, jakie jest niebezpieczeństwo wynikające z braku ocenzurowania Internetu.

Pracę nad stroną graficzną i udoskonalaniem pisma przerwała jednak przedwczesna i niespodziewana śmierć Andrzej Górbiela.

Należy podkreślić, że „Gazeta w Krakowie” była - jak na tamte czasy - redagowana z pełnym profesjonalizmem. Dziennikarze starali się umieszczać wiadomości lokalne na czołówce. Drugorzędne znaczenie miały zaś informacje krajowe lub światowe.

Redaktorzy krakowskiej „Gazety Wyborczej" nawiązali współpracę z Uczelnianym Centrum Informacyjnym Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i rozsyłali strony mailem z tamtejszych serwerów. Głównymi odbiorcami byli na początku polscy naukowcy przebywający w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. Jednak wraz z upływem czasu krąg czytelników przebywających poza Polską poszerzał się.

„Gazeta w Krakowie” była pierwszą polską papierową gazetą i jedną z pierwszych europejskich, które ukazały się w cyberprzestrzeni. W tym rankingu wyprzedziliśmy m.in. brytyjskiego „The Times'a” oraz wiele amerykańskich tytułów.

W 1994 roku ruszyła w Internecie elektroniczna wersja „Gazety Wyborczej”. W tym samym czasie w Sieci zaczęło ukazywać się „Życie Warszawy” i „Rzeczpospolita”. Wirtualne pisma stawały się z roku na rok coraz bardziej atrakcyjne. Należy jednak podkreślić, że artykuły z elektronicznego pisma zamieszczanego w Sieci niczym nie różniły i nadal nie różnią się od tych z tradycyjnych wydań gazetowych. Miały one podobną konstrukcję, czyli wstęp, rozwinięcie i zakończenie oraz elektryzujący nagłówek, który miał na celu przyciągnąć uwagę czytelnika.

Dzięki możliwościom, jakie stworzył komputer oraz Internet, zmieniał się charakter i wygląd gazety. Wysoka jakość publikowanych zdjęć, których źródłem pozyskiwania jest również Sieć, sprawiło, że pisma odznaczały się coraz wyższym poziomem edytorskim i graficznym. Nieustannie podnoszona jakość powszechnie stosowanych łączy internetowych pozwoliła z czasem portalom sięgać po multimedia (TV, radio) oraz wzbogacać teksty dziennikarskie o dźwięk, krótkie filmy czy animacje.

W XXI wiek polska prasa wkroczyła w większości ze swoimi elektronicznymi odpowiednikami. Stopień obecności redakcji w Sieci był różny. Niektórzy wydawcy, np. Agora czy Polskapresse, stworzyli rozbudowane serwisy internetowe. Inny zaś reprezentowali pasywną strategię, zwlekając długo ze stworzeniem serwisu. Przykładem może „Polityka”, która dopiero w 2005 roku otworzyła automatyczną witrynę.

Warsztat pracy dziennikarza internetowego

Dziennikarstwo internetowe zaczęto z czasem utożsamiać z pracą agencji informacyjnej. Wiadomości można było publikować na bieżąco o każdej porze dnia i nocy, a także z dowolnego miejsca na Ziemi, gdzie był oczywiście dostęp do Sieci. Tempo przygotowywania wiadomości stopniowo nabierało rozmachu.

Korzystanie z tego potężnego medium pozwoliło dziennikarzowi na opracowanie szerszego kontekstu informacyjnego od tego, który był dostępny np. w tradycyjnej prasie. Internet stał się miejscem, gdzie można było znaleźć praktycznie odpowiedź na każde pytanie. Sieć stała się prawdziwą kopalnią wiedzy, w której publikowane były informacje ekonomiczne, prawne, rządowe, społeczne i naukowe. Oprócz tego analizy, wyniki badań, dane o firmach i wiele innych. Sieć postrzegana była też jako baza danych o najaktualniejszych wydarzeniach, z których dziennikarz mógł czerpać wiadomości podczas pisania artykułów. Ponadto, medium to pozwoliło zapoznać się z szerszymi informacjami na określony temat, od tych publikowanych w innych gazetach (wymogi objętościowe tekstów) czy podawanych w radiu lub telewizji.

Dziennikarz mógł także za pośrednictwem Sieci dotrzeć do elektronicznych wydań obcojęzycznych pism. Dostęp do nich w Polsce był ograniczony (szczególnie w pierwszych latach po transformacji ustrojowej), gdyż były one sprzedawane tylko w wybranych księgarniach i gromadzone w nielicznych bibliotekach. Co więcej, w Sieci z czasem pojawiły się specjalne serwisy prasowe dla gazet, z których pracownicy mogli bezpłatnie pobierać zdjęcia (osób lub wybranych produktów) do publikacji. W tym celu należało wypełnić elektroniczny kwestionariusz, w którym dziennikarz podawał swoje dane osobowe i nazwę redakcji, w której był zatrudniony. Dzięki tej usłudze można było umieścić na stronach gazety zdjęcia nowych artykułów, które pojawiły się w branży budowlanej lub samochodowej, a także farmaceutycznej i wskazać na ich rolę oraz możliwości zastosowania.

W Sieci powstawały też archiwa internetowe. Możliwości korzystania z wirtualnej dokumentacji: „zapewniła dziennikarzom prawdziwą oszczędność czasu i wygodę”. Dodatkową zaletą była również łatwość w odszukiwaniu informacji. Sposób uzyskiwania wiadomości niczym nie różni się bowiem od szukania danych w tradycyjny sposób. Wystarczyło wpisać adres internetowy danej gazety i wejść do jej archiwum, w którym znajdowały się elektroniczne odpowiedniki wybranego numeru gazety lub numery pism z danego przedziału czasowego.

Kolejną zaletą tego nowego środka masowego przekazu było umożliwienie nawiązywania kontaktów z ludźmi z całego świata. Dzięki temu dziennikarz biorąc udział w tzw. forach dyskusyjnych, mógł zebrać opinie na dany temat lub skontaktować się ze specjalistą z konkretnej dziedziny wiedzy, który mieszkał nawet poza granicami Polski.

Bardzo ceniona przez dziennikarzy była także możliwość korzystania z tekstowych komunikatorów internetowych np. : „Gadu-gadu”. Umożliwiły one odbieranie wiadomości na bieżąco, a także od razu po włączeniu komputera. Ten cichy sposób komunikacji, który zapewnił dyskrecję, a także pozwalał mieć też kontakt z kolegami z redakcji bez konieczności ruszania się zza redakcyjnego biurka.

Ogromnym udogodnieniem była również możliwość autoryzacji artykułów przez Internet za pośrednictwem poczty elektronicznej. Procedura ta pozwalała przede wszystkim zaoszczędzić czas i fundusze, które trzeba było przeznaczyć np. na rozmowę telefoniczną. Sieć stała się też niezastąpiona w momencie przygotowywania tzw. „wiadomości z ostatniej chwili”, zwłaszcza przed zamknięciem danego numeru gazety.

***

Kolejne lata przyniosły dalsze rewolucje w pracy dziennikarzy redagujących pisma internetowe. Prawdziwym przełomem było umożliwienie dziennikarzowi udziału w wirtualnej konferencji, który siedząc przed monitorem swojego komputera mógł zadać pytanie lub przeprowadzić wywiad z osobą, która przebywa w innym mieście lub nawet na drugiej półkuli Ziemi. Ponadto zapoznać się na bieżąco z wypowiedziami i uwagami na dany temat innych uczestników konferencji.

Rewolucja informatyczna zmieniła więc reguły przekazywania komunikatów co najmniej w tak dużym stopniu, jak wynalazek Gutenberga. Przeobrażeniu uległa też sytuacja odbiorcy. Wybór prasy w Sieci jest nieograniczony, w związku z tym czytelnik sam może decydować, jakich szuka informacji.

Czynniki te sprawiły, że coraz więcej czytelników zaczęło z czasem sięgać właśnie do Internetu po najświeższe informacje, a nie do kiosków czy salonów prasowych. Wydawnictwa sieciowe oferują w wortalach znacznie więcej niż powielanie informacji zawartych w gazetach. Publikacje internetowe są ciągle aktualizowane, uzupełniane filmami, komentarzami, zdjęciami, dźwiękiem lub infografiką. Wiele z nich dostępnych jest także bezpłatnie. Dzięki temu e - prasa staje się coraz bardziej popularna.

Należy jednak podkreślić, że od dziennikarzy internetowych wymaga się zdecydowanie więcej niż od prasowych. Muszą oni posiadać także zdolności artystyczne i techniczne, na które składają się m.in.: dokonywanie profesjonalnej obróbki zdjęć czy filmowanie kamerą cyfrową. Ogromne znaczenie ma również znajomość grafiki internetowej, która wpływa na jakość odbioru strony internetowej. Dziennikarze sieciowi nie mogą pozwolić sobie na błędy (np. niewłaściwy format pliku, źle dobraną paletę indeksowanych kolorów, nieumiejętne wykadrowanie zdjęć), które mogłyby utrudniać odbiór opublikowanych treści.

Bardzo istotne dla redakcji elektronicznych jest także prowadzenie badań w celu rejestrowania zachowań czytelników, by następnie doskonalić formułę pisma. W tym celu tworzy się odpowiednie mechanizmy po stronie serwera, by rejestrować każde wejście na stronę, liczyć oglądalność i analizować także inne informacje (np. z jakich przeglądarek korzystają czytelnicy lub z jakich krajów się łączą). Korzysta się też z liczników, statystyk oglądalności oraz raportów.

K. Dułkowki, O tym, jak wpadliśmy do sieci, [w:] „Polska. Dziennik Łódzki. The Times”, 14.09. 2009, s. 4.

Tamże, s. 4.

K. Dułkowki, O tym, jak wpadliśmy do sieci, [w:] „Polska. Dziennik Łódzki. The Times, 14.09. 2009, s. 4.

Tamże, s. 4.

http://wapedia.mobi/pl/Internet [dostęp: 03.12.2009].

K. Dułkowki, O tym, jak wpadliśmy do sieci, [w:] „Polska. Dziennik Łódzki. The Times, 14.09. 2009, s. 6.

A. Ścibór, Nie tylko Google - czas na SMO w Polsce?, [w:] „Press”, nr 09, 2009, s.74.

L. Olszański, „Dziennikarstwo internetowe”, Warszawa 2006, s. 21.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Yahoo! [dostęp: 05.12.2009].

Tamże, s. 5.

Tamże, s. 5.

I. Hofman, Perspektywy rozwoju czytelnictwa prasy on - line, [w:] „Media Studies. Refleksja nad stanem obecnym”, s. 235.

L. Olszański, „Dziennikarstwo internetowe”, Warszawa 2006, s. 14.

Tamże, s. 14.

I. Hofman, Perspektywy rozwoju czytelnictwa prasy on - line, [w:] „Media Studies. Refleksja nad stanem obecnym”, s. 235.

L. Olszański, „Dziennikarstwo internetowe”, Warszawa 2006, s. 15.

Tamże, s. 14.

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/archiwum/910427.0512A.html/[dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/[dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/archiwum/910427.0512A.html/[dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/archiwum/910427.0512A.html/[dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/prenumerata.html [dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/archiwum/910427.0512A.html/[dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/prenumerata.html [dostęp: 05.12.2009].

http://oldwww.fuw.edu.pl/donosy/archiwum/910427.0512A.html/[dostęp: 05.12.2009].

http://serwisy.gazeta.pl/onas/1,79201,5455081,Gazeta_Wyborcza_od_15_lat_w_sieci.html[dostęp 0612.2009].

http://www.dziennikarz.pl/index.php/2008/07/15/15-lat-temu-polska-prasa-trafila-do-internetu/[dostęp: 05.12.2009].

http://serwisy.gazeta.pl/onas/1,79201,5455081,Gazeta_Wyborcza_od_15_lat_w_sieci.html

[dostęp: 06.12.2009].

http://www.dziennikarz.pl/index.php/2008/07/15/15-lat-temu-polska-prasa-trafila-do-internetu/

[dostęp: 05.12.2009].

L. Olszański, Dziennikarstwo internetowe, Warszawa 2006, s. 15.

Cytat pochodzi z rozmowy Joanny Mikosz przeprowadzonej 5 lipca 2005 roku z dziennikarzem Dariuszem Grabowskim z redakcji „Dziennika Łódzkiego”.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Joanna Mikosz Segmentacja polskiej prasy muzycznej
JHP, Informacja naukowa i bibliotekoznastwo 2 semestr, Analiza i opracowaniw dokumentów, Analiza i o
UKD, Informacja naukowa i bibliotekoznastwo 2 semestr, Analiza i opracowaniw dokumentów, Analiza i o
Inteligencja emocjonalna dziecka w wieku przedszkolnym, Przedszkole Integracyjne w Koszalinie - Joan
ochrona srod pytania od waldka, dr Joanna Godlewska
Terenia, joanna2, CZĘŚĆ DRUGA
zadania- zarządzanie finan.przedsb. dr Joanna Rutkowska, ściąga z ZFP doc
20030825211402, Joanna Machnica, rok II zaoczny
Lekcja z Joanną
01. Gospodarka Regionalna, mgr Joanna Szafran
kmt3 mikosz id 236821 Nieznany
JoannaHolub
r Joanna Godlewska OK od waldka
Scenariusze zabaw, warsztat zabawy Asi O., Joanna Osman
ZIELONY TORT by Joannaitr
plywanie, pływanie stylem klasycznym, Joanna Paprocka 2ż
Matematyka klasa 3 cyfry rzymskie, Joanna Tkaczyk
pływanie delfinem, Joanna Paprocka 2ż
J. polski klasa 2 - głoska a litera, klejność alfabetu, Joanna Tkaczyk

więcej podobnych podstron