LEGENDA NA DZIEŃ ŚW. BŁAŻEJA
3 lutego
Legenda o św. Błażeju nie należy do najciekawszych w dziele Jakuba de Voragine i nie zasługiwałaby może nawet na uwzględnienie, gdyby nie okoliczność, że znaczne jej partie zachowały się w starym przekładzie polskim jeszcze z końca XIV w., co do którego wyrażano przypuszczenie, że był dokonany dla królowej Jadwigi [tekst znajdzie czytelnik m. in. w zbiorze W. Taszyckiego, Najdawniejsze zabytki języka polskiego, BN, S. I nr 104, Wrocław 1949, 182 nn.]. Por. na ten temat Wstęp s. 49. Ciekawy i ładny jest też motyw przyjaźni świętego pustelnika ze zwierzętami leśnymi oraz zabawna anegdota o wilku oddającym ubogiej wdowie porwanego wieprzka.
Św. Błażej, biskup miasta Sebaste, umęczony z początkiem IV w., był bardzo popularny w całym chrześcijaństwie. Znamy dwie jego pasje greckie [BHG nr 276-77] i szereg łacińskich [BHL nr 1370-80]. Opowiadanie Jakuba de Voragine jest niemal dosłownie zgodne z legendą o tym świętym u Jana z Mailly [Dondaine, s. 134-136].
łażej, znany ze swej łóagodnoścci i świętośći, został wybrany przez chrześcijan biskupem w mieście Sebaste, w Kapadocji [1]. Objąwszy urząd biskupa schronił się przed prześladowaniem Dioklecjana w jaskini, gdzie prowadził życie pustelnicze. Ptaki przynosiły mu pożywienie [2], a dzikie zwierzęta schodziły się tłumnie do niego i nie odchodziły, dopóki nie położył na nich ręki i nie pobłogosławił. Gdy któreś zwierzę zachorowało, udawało się natychmiast do Błażeja, a on przywracał mu zdrowie. Zdarzyło się raz, że namiestnik tego kraju, imieniem Agrikolaus, wysłał swoich żołnierzy na polowanie, a ci błądząc na próżno po okolicy dotarli wreszcie przypadkiem do jaskini św. Błażeja. Tam znaleźli mnóstwo dzikich zwierząt stojących przed jaskinią, lecz w żaden sposób nie mogli ich schwytać. Zdumieni donieśli o tym swemu panu, a ten natychmiast wysłał większą ilość żołnierzy i rozkazał im przyprowadzić do siebie św. Błażeja i wszystkich chrześcijan. Tej samej zaś nocy Chrystus trzykrotnie ukazał się Błażejowi i rzekł mu: Wstań i złóż mi ofiarę! A oto przybyli też i żołnierze mówiąc: Wychodź, namiestnik wzywa cię! Św. Błażej zaś odparł: Dobrze, żeście przyszli, synowie, widzę teraz, że Bóg nie zapomniał o mnie.
Idąc zaś z nimi nie przestawał nauczać i dokonał wielu cudów w ich obecności. Pewna kobieta przyniosła do stóp jego swego umierającego syna, któremu ość ryby utkwiła w gardle. Ze łzami błagała ona św. Błażeja, aby go uzdrowił. Wtedy św. Błażej położył na nim rękę i modlił się o łaskę uzdrowienia dla owego chłopca i za tych wszystkich, którzy by w jego imieniu o coś prosili - a chłopiec natychmiast wstał zdrowy. Pewna biedna kobieta miała tylko jednego wieprza i tego porwał jej wilk. Błagała więc Błażeja, aby sprawił, by odzyskała swego wieprza, on zaś uśmiechając się rzekł: Nie smuć się, kobieto, twój wieprz zostanie ci zwrócony. I oto zaraz zjawił się wilk i oddał wdowie jej wieprza.
Po przybyciu do miasta Błażej na rozkaz księcia [3] zamknięty został w więzieniu. Następnego dnia namiestnik kazał go postawić przed sobą, ujrzawszy go pozdrowił uprzejmymi słowy: Witaj, Błażeju, przyjacielu bogów. A Błażej odrzekł: Witaj i ty, przezacny namiestniku, ale nie nazywaj ich bogami, bo to diabły, których trawi wieczny ogień wraz z tymi, którzy ich czczą. Rozgniewany namiestnik kazał zbić go kijami i wtrącić ponownie do wiezienia. Błażej zaś rzekł: Szaleńcze, czy myślisz, że twymi karami odbierzesz mi miłość mego Boga, który mieszka w mym sercu i dodaje mi sił? Wtedy owa wdowa, której Błażej zwrócił wieprza, dowiedziawszy się o losie świętego, zabiła wieprza i zaniosła jego głowę i nogi Błażejowi, a nadto świecę i chleb. On zaś podziękował jej, pożywił się, a następnie rzekł: Ofiaruj każdego roku jedną świecę w kościele mego imienia, a wtedy tobie i każdemu, kto to uczyni, będzie się dobrze powodziło. Tak też owa wdowa czyniła i żyła w pomyślności.
Następnie zaś wyprowadzono Błażeja z więzienia. Gdy jednak nie dał się nakłonić do wiary w bożków, namiestnik kazał go powiesić na palu i szarpać jego ciało żelaznymi hakami, a potem odnieść go do więzienia. Siedem kobiet szło wówczas za nim i zbierało krople jego krwi. Pochwycono je zaraz i zmuszano, aby złożyły ofiarę bożkom. One zaś rzekły do namiestnika: Jeśli chcesz, abyśmy uczciły twoich bogów, poślij ich w procesji do stawu, a my tam będziemy mogły umyć ich twarze i oddać im cześć. Namiestnik zadowolony posłuchał i zaraz kazał spełnić ich życzenie. Kobiety zaś porwały owych bożków i rzuciły ich na środek stawu mówiąc: Zobaczymy teraz, czy są naprawdę bogami. Dowiedziawszy się o tym książę nieprzytomny z gniewu sam bił siebie i sługom swoim mówił: Dlaczego nie trzymaliście naszych bogów i pozwoliliście rzucić ich na głębię? Oni zaś odrzekli: Kobiety te przecież tak podstępnie z tobą rozmawiały, a potem wrzuciły ich do stawu. Ale kobiety powiedziały: Prawdziwemu Bogu podstęp nie może zaszkodzić. Gdyby oni byli bogami, przewidzieliby, co chcemy z nimi zrobić. Wówczas rozgniewany namiestnik kazał przygotować z jednej strony roztopiony ołów i żelazne grzebienie oraz siedem rozpalonych w ogniu pancerzy, z drugiej zaś strony siedem lnianych koszul. Następnie powiedział kobietom, aby wybierały z tego, co wolą. Wówczas jedna z nich, która miała dwóch małych synów, wybiegła odważnie, chwyciła owe lniane koszule i wrzuciła je do pieca, chłopcy zaś mówili do matki: Nie zostawiaj nas, matko najmilsza, lecz nakarm nas słodyczą niebiańską tak, jak nas karmiłaś słodyczą twego mleka. Wówczas książę kazał je powiesić i rozrywać ich ciała żelaznymi grzebieniami, lecz ciała te pozostały białe jak śnieg, a zamiast krwi spływało z nich mleko. Gdy zaś poczęły załamywać się wśród męczarni, ukazał się anioł Pański i dodawał im sił mówiąc: Nie obawiajcie się, bowiem dobry robotnik, który swoją pracę dobrze zaczął i dobrze wykonał, zasłuży sobie na błogosławieństwo za swe dzieło, otrzyma nagrodę za swój trud i cieszyć się będzie nagrodą. Następnie namiestnik kazał je zdjąć i wrzucić do pieca rozpalonego, lecz ogień cudem zgasł, a one wyszły nietknięte. Wtedy namiestnik rzekł: Poniechajcie już sztuki czarnoksięskiej i czcijcie naszych bogów. Kobiety jednak odparły: Kończ, co zacząłeś, bo wezwane jesteśmy do królestwa niebieskiego. Wtedy namiestnik wydał ostateczny wyrok, aby je ścięto. Kobiety upadły na kolana i wielbiąc Boga mówiły: Boże, który wyrwałeś nas z ciemności i przywiodłeś do najsłodszego Twego światła, Ty, który wybrałeś nas na ofiarę dla Ciebie, przyjmij nasze dusze i pozwól nam przejść do żywota wiecznego. Wtedy ścięto im głowy i odeszły do Boga.
Następnie namiestnik kazał przed sobą postawić Błażeja i rzekł mu: Czy teraz uczcisz naszych bogów, czy nie? Błażej zaś odpowiedział: Nie boję się twych gróźb, bezbożniku. Czyń, co chcesz, oddaję ci zupełnie moje ciało. Namiestnik tedy kazał wrzucić go do stawu. On jednak uczynił znak krzyża nad wodą i natychmiast stała się ona sucha i twarda jak ziemia. Wtedy Błażej rzekł: Jeśli wasi bogowie są prawdziwi, to pokażcie ich moc i wejdźcie tutaj. Weszło tedy do stawu 65 mężów i wszyscy natychmiast utonęli. Anioł Pański zaś zstąpił do Błażeja i rzekł mu: Wyjdź, Błażeju, i przyjmij wieniec, który ci Bóg przygotował. Gdy zaś Błażej wyszedł ze stawu, namiestnik rzekł: Czy jesteś całkiem zdecydowany nie oddać czci bogom? Błażej zaś odparł: Wiedzże, nieszczęśniku, że jestem sługą Chrystusowym i nie oddaję czci diabłom. Namiestnik kazał go zatem ściąć, on zaś modlił się i prosił Boga, aby wszyscy ludzie chorzy na chorobę gardła lub na jakąś inną, którzy prosić będą o zdrowie za jego wstawiennictwem, zostali wysłuchani i natychmiast wyzdrowieli. Wtedy głos z nieba oznajmił mu, że stanie się to, o co prosił. Św. Błażej został ścięty wraz z dwoma chłopcami [4] około roku Pańskiego 283.