Rozdział szósty
Dziewczyna postanowiła, że nie będzie się przejmowała zakupami. Mogła zająć się nimi równie dobrze jutro. Pomyślała, by poczekać na chłopaków, ale czemu zwlekać? Walizki z własnymi rzeczami mogła sama zanieść i, na miłość boską, prowadziła ciężarówkę! Zaniosła torby pod drzwi i postawiła je przed progiem. I wtedy poczuła zapach…
- Wybierasz się gdzieś kochanie?- Głęboki, szorstki głos zaskoczył ją. Z wrażenia puściła rączki obu walizek i odwróciła się wokół własnej osi- i spojrzała w oczy tak czarne, że wydawały się nie mieć tęczówek. Zapach uderzył w nią, zanim dotarł do niej jego głos. Woń byłą gorący, ciężki, męski. Jak mokry pies! Oczy nieznajomego patrzyły na nią zachłannie. Zastanawiała się czy wyczuwał zapach niedawnego seksu jej i Gara. Z tego dystansu mogła tylko określić, że mężczyzna nie jest człowiekiem. Dlaczego więc zwlekał chwilowo z atakiem?
- Zawsze zastanawiałem się jak smakują ich kobiety. Zabili moją towarzyszkę. Wiedziałaś o tym, kochanie?- Wilkołak przed nią był w ludzkiej postaci, nagi i ogromny! Musiał zmienić się, by móc otworzyć drzwi i dostać się do domu. Jego nogi i ramiona były grubymi węzłami mięśni. W długich i ciemnych włosach miał brud i liście. A jego penis znajdował się w pełnym wzwodzie! Oczy Hallie rozszerzyły się, gdy to dostrzegła. On chyba nie myśli, żeby….
Dziewczyna zrobiła krok w tył, myśląc szybko. Jeśli ona się przemieni, on zrobi to samo. Ale Hallie nie miała pewności czy uda jej się go samej pokonać. On był gigantyczny!
- Powinieneś naprawdę ruszyć w swoją drogę! Mój towarzysz i jego brat są już blisko!- Jej głos był spokojniejszy niż myśli.
- Oni są mi sporo winni, i mam zamiar im odpłacić. Oni ci nie pomogą, mały lamparcie. Są teraz bardzo zajęci z moim stadem, kochanie. A wątpię byś chciała to, co z nich zostanie. Więc czemu po prostu się nie odprężysz i nie przyjmiesz tego co mam zamiar z tobą zrobić, a potem zabiję cię szybko i bezboleśnie. A przynajmniej tak będzie jak będę cię uśmiercał. Obiecuje ci, że bardzo dokładnie poczujesz to co zaplanowałem ci zrobić, zanim umrzesz.
Hallie nie miała złudzeń co do tego, co on miał zamiar jej zrobić wcześniej, i nie miała zamiaru odprężać się i cieszyć tym co na pewno będzie nieludzkie, bolesne i upokarzające! Przestała się martwić tym, że jest mniejsza od swego przeciwnika. Przemieniła się z sykiem i warknięciem, i od razu zostawiła na piersi wroga dwa komplety krwawych śladów, zanim tamten zdążył się transformować.
To było głupie, mały lamparcie. Teraz nie poczujesz niczego z wyjątkiem bólu i cierpienia, zanim oderwę ci głowę!
Pieprz się, wielki chłopcze. Nie ma mowy!
Hallie bez trudu wbiegła po schodach na drugie piętro, i spojrzała w dół na ogromnego czarnego wilka, który podążał jej śladem. Jednak kobieta nie miała zamiaru się poddać. Pobiegła do sypialni, gdzie w oknach były cienkie szyby z dmuchanego szkła. Zamknęła oczy, skoczyła na wąskie łóżko po czym nakierowała się na szybę. Okruchy szkła osiadły na jej futrze i w locie jeszcze zaczęła potrząsać łbem by się ich pozbyć.
I, kurwa!, miała nadzieję że jak prawdziwy kot wyląduje na czterech łapach! Ale gdy spadła na ziemię wylądowała z głuchym łupnięciem na plecach. Stanowczo potrzebowała większej praktyki. Ale i tak- póki co żyła i nie była uszkodzona. Przeturlała się na łapy i zerknęła w górę- w dziurze po oknie widziała czarny wilczy łeb patrzący na nią. Wyglądał jakby zbierał się do…- och, kurwa! Widziała jak wylatuje przez okno i czym prędzej rzuciła się między drzewa. Koty potrafiły się wspinać!
Za sobą słyszała ciężkie łupnięcie i skowyt bólu. Dobrze! Miała nadzieje, że drań skręcił kark. Ale wtedy usłyszała dźwięki jego pościgu. Nie miała szczęścia. Nie odwróciła się nawet. Mogła przegonić wilka- lamparty są szybsze. Ale musiała odszukać Gara i Cala- oni walczyli z całym stadem!
Ciężko oddychając, spróbowała na moment się uspokoić by móc wciągnąć nosem okoliczne zapachy. Od razu wychwyciła zapach krwi, która nie była jej, gorąca i futra. Skierowała się ku źródłu zapachu, zostawiając alfę stada wilków daleko za sobą. Serce waliło jej dziko w piersi, słyszała gdzieś przed sobą watahę. Wyleciała jak strzała na polanę- od razu dostrzegła trzy wilcze truchła. Jednak dwa inne drapieżniki znajdowały się na Calu, a trzy kolejne przyciskały Gara do ziemi, warcząc i szarpiąc go.
Nie dała im żadnego ostrzeżenia. Skoczyła na znajdującą się najbliżej szarą samicę i zatopiła kły w jej gardle, korzystając z przewagi zaskoczenia. Przednie łapy Hallie instynktownie znalazły się na brzuchu przeciwniczki i wysunęła szpony. Bez trudu rozerwała trzewia wilczycy i złamała jej kręgosłup. Usłyszała tylko bulgotanie. Pamiętając że musi oderwać głowę, by zabić przeciwnika w pełni, zamknęła oczy i jednym bolesnym szarpnięciem łba- oderwała łeb wilkołaczycy, czując jak kości i mięśnie się rozchodzą.
Odrzuciła wilcze truchło na bok. Teraz na Calu był tylko jeden przeciwnik, więc Hallie mogła skierować się do Gara i jemu pomóc.
Jeden z wilkołaków, o brązowym futrze, dostrzegł ją. Musiał mieć jednak silnie rozwinięty zmysł przetrwania, bo tylko odrzucił łeb i rzucił się między drzewa okalające polanę- pozostawiając dziewczynie swobodę ruchów. Skoczyła więc ku wielkiemu wilczurowi który zaciskał kły na gardle Gara. Ten ostatni, korzystając z zamieszania, szarpnął ciałem i udało mu się wyrwać na wolność. Rzucił się do ataku na najbliższego przeciwnika. Jednak Hallie miała własną walkę. Walczyła z wielkim, potężnym samcem, który jednocześnie chyba był bardzo głupi jeśli nie wpadł na to, że dziewczyna rozerwie go na strzępy za to, że śmiał ugryźć Gara.
Ugięła łapy i zaczęła okrążać wilka, który szczerzył na nią zakrwawione kły, zakrwawione krwią jej towarzysza! Hallie skoczyła na niego z głośnym warknięciem, ale zamiast zaatakować go w głowę, jak przewidywał przeciwnik, ona lekko odbiła i od razu rzuciła się mu do gardła.
Miała nadzieje, że wilkołak nacieszył się smakiem leoparda- to była ostatnia rzecz jaką ten pieprzony dupek miał w ustach!
Wilk próbował bronić się pazurami, ale był bez szans w obliczu gniewu i siły Hallie. Rozszarpała mu bez trudu brzuch.
Gdy jednak oderwała od korpusu łeb- nagle ktoś rzucił się jej na plecy i czyjeś kły zacisnęły się na jej gardle. Ten ból, ta waga- to był alfa. On w końcu ją dorwał, i ona zaraz umrze. Przebłysk pamięci, Khan na niej, jego długie zęby wbijające się w szyję- załkała z bólu i furii… i wtedy usłyszała trzask kości szyi.
***
Czy ona była martwa? Nie było bólu. Otaczała ją atramentowa czerń. Musiała więc nie żyć. Zgięła pazury. Próbowała otworzyć oczy. To jednak było zbyt trudne. Była zbyt wyczerpana. I wtedy poczuła ból. Och kurwa! Musiała jednak żyć. Martwi ludzie nie cierpią tak cholernie. Ból rozszedł się po jej ramieniu. Starała się podnieść, i wtedy poczuła że coś ją popycha z powrotem ku ziemi. Zęby zaciskały się na skórze jej pleców, pazury przyciskały ją do podłoża- ale coś w bólu się zmieniło. Znajome mruczenie doszło jej uszu. Smukłe, długie ciało rozciągało się na niej, ona już przesuwała swój ogon na bok… Och tak, ten ból może znieść… Ale wtedy przypomniała sobie o czarnym wilku i zaskowyczała. Nie ma mowy! Leopardzi seks mogła znieść, ale nie międzygatunkowy!
On jest martwy, Hallaro. Jesteś bezpieczna- nie licząc zagrożenia jakim ja jestem…- Słowa Gara pojawiły się w jej umyśle, w chwili gdy gładki fallus kota nad nią znalazł drogę do jej pochwy. Wtedy Hallie wydała z siebie okrzyk rozkoszy i lekko zmieniła ustawienie ciała, by ułatwić mu dostęp. Jego zęby przesunęły się do innego obszaru szyi, przygryzając ciało, ale nie na tyle silnie by pojawiła się krew. Jego potężne ciało przytrzymywało ją w pozycji poziomej. Wygięła grzbiet i z rozkoszą przyjmowała pchnięcia swego towarzysza.
Więc tak wyglądał seks kotów- nie było to takie złe.
Mmmmm…. Jednak mimo jego wielkości i grubości, czuła w sobie tylko pulsującą potrzebę, która niezaspokojona rosła i rosła. Nie. Wolała jednak ludzki seks. Chciała orgazmu. I miała zamiar niedługo go osiągnąć, bardzo niedługo!
Chociaż to wspaniałe uczucie, Hallaro, jednak zgadzam się z tobą. Jak tylko mój penis się zmniejszy i będę mógł go z ciebie wysunąć, zabiorę cię do domu.
Co z alfą?
Martwy. W sekundzie, gdy dopadł ciebie- ja dopadłem jego. Myślałem już… Bałem się, że on cię już zabił. Gdy ściągnąłem go z ciebie i odkryłem że żyjesz, straciłem głowę. Musiałem cię wziąć. Ale sprawię, że następnym razem będzie to dla ciebie przyjemne. I, bogowie, wybacz ból który ci zaraz sprawię.
Hallie poczuła jak wszedł w nią jeszcze raz bardzo głęboko i wytrysnął. A potem wyciągnął z niej nadal gruby i twardy organ, a ona krzyknęła z bólu- czuła jakby rozrywał jej pochwę na strzępy. Nie przestając krzyczeć- odwróciła się i zamachnęła się na niego szponami.
Co to, kurwa, było? Chciałeś mnie zabić? Kły miała obnażone, pazury wbiła w jego bary. Jeśli jeszcze kiedykolwiek to zrobisz, obiecuje że urwę ci łeb!
Gar leżał na boku ciężko dysząc, jej pazury były wbite w jego ciało.- To się nigdy nie powtórzy. Dlatego właśnie przechodzimy do naszej ludzkiej postaci, gdy chcemy uprawiać seks. Dla leopardów seks jest bardzo szybki, a dla samic- bolesny. Przykro mi, Hallaro, to było w wyniku szały po bitwie, gdy zobaczyłem że żyjesz. Wybacz mi! Od dawna tego nie robiłem w ten sposób, i zapomniałem, że…
Uniosła wargę, warcząc wściekle… W tej samej chwili obok niej położył się Cal, podczołgał się na brzuchu, by jej nie zdenerwować. Myślę, że powinniśmy stąd iść. Ten Halas mógł zwrócić czyjąś uwagę.
Hallie zwalczyła potrzebę polizania swojej biednej, obolałej płci, tak brutalnie wykorzystanej. Uznała, że to poniżej jej godności- nawet w kociej postaci. Spojrzała na Cala i sapnęła z bólu. On wtedy pochylił się szybko ku niej i przeciągnął językiem po jej zakrwawionej pochwie. Przynajmniej jeden z was ma w sobie coś z dżentelmena. Szkoda, że nie mogę tego powiedzieć o tym, który powtarza mi że jest moim cholernym przeznaczonym towarzyszem!
Cal był niestrudzony. Przez minutę lub dwie lizał ją intensywnie, nie przestając nawet na moment. W końcu jednak Hallie warknęła na niego, poderwała się na równe łapy, otrząsnęła z krwi i pobiegła w kierunku swego domu, swoich ubrań i ciężarówki. Idź do diabła, Gar i zostań tam- dopóki sama nie nabiorę ochoty na seks!
Myślę, że ona jest na ciebie naprawdę wkurzona.
Stul gębę, Cal. Niemal zrobiłeś to samo co ja, więc nie udawaj takiego pieprzonego niewiniątka
Tak, ale ja jestem ten młody i głupi, pamiętasz?
Gar syknął na niego i, z nosem przy ziemi, podążył tropem Hallie. Cal ostatni raz popatrzył na porozrzucane, zakrwawione truchła, po czym skoczył w ślad za bratem. Nigdy wcześniej nie widział tyle wilków w jednym miejscu!
***
Gar zmienił postać, gdy tylko dotarł do domu i od razu skierował się do łazienki, by zobaczyć jakie szkody poczyniły wilki. Miał rany na całym ciele. Goiły się szybko, ale mimo to mężczyzna czuł się jakby wrócił ze strefy wojny. Cal był w lepszej kondycji. Zajmowało się nim tylko dwóch wilkołaków, a Hallie szybko zdjęła z niego jednego z nich. A on podziękował jej, parząc się z nią w kociej formie na ziemi i sprawiając jej ból nie do zniesienia. Przeklął patrząc na siebie w lustrze, i wtedy brat posłał mu pytające spojrzenie.
- Pozwolisz jej zostać dzisiaj w domu Hallaran, czy powinienem po nią tam iść?- Głos Cala był pełen chęci.
- Zostaw ją dzisiaj w spokoju. Nie potrzebuje dwóch facetów, chcących pieprzyć ją, albo z nią igrać. Pójdę do niej sam. Jestem jej winien przeprosiny.
Młody zmiennokształtny uniósł brew i westchnął.- Nie wiedziałem, że to ją będzie bolało. W kociej formie- w sensie.
- Robiłem to tak dawno temu, że zapomniałem. Osiemdziesiąt lat temu, albo więcej. A ty weź się zabarykaduj w domu, na wypadek gdyby tamtych dwóch wróciło- Gar wszedł pod prysznic by zmyć z siebie krew, poczym ubrał się w dżinsy i koszulkę. Dłońmi odsunął włosy z twarzy. Wyślizgnął się z domu i skierował do mieszkania swej towarzyszki. Na podjeździe nadal stała ciężarówka, a okna były oświetlone.
Gar próbował otworzyć drzwi, i odkrył że te są zablokowane. Nacisnął dzwonek. Potem zapukał. Gdy głos dziewczyny rozległ się nad jego głową, zerknął w górę- stała w rozbitym oknie.
- Odejdź Gar. Nie mam ochoty ani cię oglądać, ani z tobą rozmawiać. Zraniłeś mnie! Po tym jak uratowałam twój tyłek od wilków, ty nagrodziłeś mnie- krzywdząc mnie.
Mężczyzna przesunął niepewnie dłońmi po włosach, po czym położył ręce na biodrach.- Hallaro. Ja… Nie chciałem cię skrzywdzić. Wszystko co mogę zrobić, to cię przeprosić i błagać na kolanach o wybaczenie. Wszystko z powodu męskiej głupoty. I uwierz mi, że nigdy nie zrobiłbym nic, co mogłoby cię celowo zranić. Przez chwilę zostałem pokonany przez…. Przez…
Hallie uniosła dłoń, by mu przerwać.
- Pokonany przez żądzę? Zauważyłam. Nawet Cal stracił głowę i próbował… próbował… Ja nie mogę żyć z dwoma facetami… kotami… nieważne… w każdym razie z dwójką, która chce mnie skrzywdzić!
Gar zaczął się znów tłumaczyć, ale tym razem przeszkodził mu spokojny głos brata.- Hallara al. Gar, on naprawdę ma to na myśli o czym mówi. Obaj jesteśmy głupi, ale obiecujemy że to się nigdy więcej nie powtórzy. On nie był z kobietą od 80 lat, a ja jestem tylko głupią dziewicą. Proszę, nie opuszczaj nas. Potrzebujemy cię.
Hallie patrzyła z góry na dwóch oszałamiająco pięknych mężczyzn, a jej serce zaciskało się z żałości. Gar patrzył na nią spojrzeniem, które wyrywało jej serce. Cal był pełen szczerej skruchy. Czuła, że jej krocze zaczyna wilgotnieć na myśl, o życiu z tymi dwoma samcami, a jej gniew ustępuję potrzebie i gorącej chęci. Zeszła na dół i otworzyła drzwi- i spojrzała na te dwa olśniewające egzemplarze- jeden złoty, drugi ciemny jak grzech.
Patrzyli obaj na nią. Miała na sobie skąpą bluzeczkę i dżinsy. Rany zdążyły się jej już niemal całkiem zagoić. Siniaki zniknęły. Patrzyła na nich dłuższą chwilę zamyślona, a oni wstrzymywali oddech.
Wzięła drżący oddech i każdemu z nich wskazała po jednej ciężkiej walizce.- Obaj jesteście na okresie próbnym. Chodźmy do domu.
***
Obudziła się przed świtem, mimo że zasnęła bardzo późno. Zabroniła im spać w wielkiej sypialni. Zasłużyła na to prawo. Nadal była lekko obolała po tym, jak Gar wykorzystał ją po walce. Ale wiedziała, że ból przejdzie. Przewróciła się na plecy, i, ziewając, przeciągnęła. Odsunęła na bok francuską pościel i podeszła do przeszklonych drzwi na balkon.
Hallara al. Gar?
Co?
Garowi jest przykro. Mi też. Możemy wejść?
Drzwi są otwarte.
Nie chcemy wchodzić, bez twojej zgody.
Hallie uśmiechnęła się i odwróciła w kierunku powoli otwieranych drzwi. Oczy rozszerzyły się jej, pod wrażeniem urody obu mężczyzn, którzy właśnie wsunęli się do sypialni. Cal miał nadal wilgotną skórę po prysznicu, a twarz Gara była pełna podenerwowania.
- Wiecie, że nie mogę się na was długo gniewać. Pożywialiście się już?- Jej ciało zapłonęło pożądaniem na myśl o uczcie na jaką sama miała ochotę.
Gar objął całą jej nagą sylwetkę spojrzeniem i jego złote oczy rozbłysły.- Umieramy z głodu. Głodu ciebie.
Patrzyła na nich, jak przecinali dywan, szybko zbliżając się do niej. Podziwiała sprężyste mięśnie prężące się pod idealna skórą… i zanim do niej dotarli niemal dostała orgazmu. Otoczyli ją gorącem- ich dłonie i usta były wszędzie- na jej karku, gardle, piersiach… Naciskali na nią wzwiedzonymi członkami, jeszcze bardziej ją tym nakręcając. Gar lizał i ssał jej piersi, podczas gdy Cal ukląkł za nią i pieścił pośladki… Po czym przesunął gorącym językiem po otworze między jej pośladkami i zaczął go mocniej pieścić. Starszy z braci zostawił w końcu piersi i też znalazł się na kolanach- rozsunął szeroko jej uda i jego usta niemal doprowadziły Hallie do płaczu. Na oślep sięgnęła dłońmi i zacisnęła je w obu czuprynach.- Chce was obu- natychmiast!
Gorący język penetrował głęboko jej pochwę, podczas gdy Cal zebrał trochę wypływającej z niej wilgoci i zwilżył odbyt Hallie, wsuwając w nią delikatnie jeden palce. W odpowiedzi załkała głośniej i zadrżała.- Tak! Boże, tak!- Krzyknęła bezładnie, gdy Gar pociągnął ją na siebie, na podłogę. Wbił w nią twardego jak kamień penisa, podnosząc przy tym jej pośladki by brat mógł ją wziąć od tyłu.
Cal wszedł w nią powoli, przenosząc dłonie pod piersi kochanki i unosząc je wyżej, tak by Gar mógł je wygodnie ssać. Młodszy z braci pochylił głowę i zacisnął delikatnie zęby na kobiecej szyi, podgryzając ją cały czas. I wtedy wbił się w nią na cała długość.
Jęknęła z mieszaniny bólu i rozkoszy, dysząc z przyjemności jaką było posiadanie ich obu w swoim ciele. Sięgnęła za siebie i złapała Cala za włosy- po czym wpiła się w jego usta. Zmiennokształtny jęknął i zaczął się w niej poruszać.
Gar, czując działania brata, wydał okrzyk rozkoszy i sam zaczął raz za razem wchodzić w kochankę. Dziewczyna odwróciła się głową do niego i pocałowała go głęboko. Dla zwiększenia doznań Hallie, mężczyźni poruszali się różnymi rytmami- gdy jeden wchodził, drugi wychodził, na przemian wypełniając ją i wycofując się… Aż w końcu cała trójka krzyknęła, osiągając nieziemski orgazm.
Na wiele minut zamarli, wciąż połączeni, ciesząc się wzajemną bliskością. Leniwie całowali się, przytulali… Nagle Hallie przemówiła.
- Zawsze uwielbiałam koty. Tylko do tej pory nie wiedziałam za co.
Posłała braciom spojrzenie tak pełne miłości, że obaj ponownie stwardnieli. I jazda zaczęła się od nowa…