01 Hallie's Cats


Holie krzyknęła ze zdziwienia i strachu, gdy z żelaznych bram wyskoczył pitbull i rzucił się prosto na nią. Jego wystawiony język i dzikie oczy były przerażające dla kruchej kobiety, lubiącej koty i nic nie wiedzącej o psach. Gdy pies rozpędzony zbliżał się do niej otworzyła usta by zakrzyczeć oczekując, że zaraz ten oderwie kawałek mięsa z jej nogi. Nie miała dokąd biec. Z prawej strony była ściana z kamieni i kłutego żelaza blokując ucieczkę, natomiast na pustej ulicy nie było ani jednego zaparkowanego samochodu na który można by było wejść.

 

W rękach miała dwie ciężkie torby z zakupami. Mogłaby je rzucić, by pies rzucił się na dopiero co kupiony wielki kawał mięsa. Dopiero decydując się na atak spostrzegła, że rozpędzony pies minął ją. Wystraszona oparła się o kamienną ścianę i z ulgą odetchnęła. Ściskała torby w rękach tak mocno, że plastikowy karton z mlekiem prawie się otworzył. Nogi drżały jej a myśli plątały się.

 

- Wszystko w porządku? - nagle za nią odezwał się niski głos. To nagłe pytanie wygrało z jej przerażeniem. Karton z mlekiem wybuchł oblewając ją. Krzycząc ze zdziwienia i przerażenia, upadła na chodnik opadając z sił. Holie czuła, że jej serce zaraz wybuchnie jak to cholerne mleko! Wiedziała, że głos rozniósł się zza wysokiej ściany z kamienia i żelaza. Zobaczyła mężczyznę nachylonego który wyciągnął do niej rękę, by wziąść od niej torby z zaciśniętych rąk.

 

Co do diabła! Mrugnąwszy popatrzyła najpierw na mężczyznę a potem wzdłuż chodnika. Bramy nie było oprócz tej z której wybiegł pies, a do niej nie było więcej niż sto metrów. On musiałby przez nich przeskoczyć albo przeleźć, a to nawet dla człowieka lekkoatletyka było niezbyt łatwe.

- Przepraszam za Tigre. Nie jest niebezpieczny ale może być cholernie przerażający. - powiedział niskim miodowo - miękkim głosem, z jej mocno ściśniętych palców zabrał torby zalane mlekiem - Proszę ze mną dam Pani ręcznik.

 

Holie chwyciła wąską dłoń, która pojawiła się przed jej twarzą i opierając się o nią, podniosła się z zalanego mlekiem chodnika. Sprawdziła czy nic jej nie jest, a następnie spojrzała na nieznajomego, mrugając niepewnie powiedziała:

- Pan nazywa tą… tą… istotę … Tirgą?  - prawie się roześmiała przedstawiając tego skaczącego zwierzaka.

Dopiero teraz uważnie przyjrzała mu się i omal znów nie usiadła na mokry beton.

 

Mężczyzna miał przepiękne ciemno - złote błyszczące oczy, oraz czarne jak skrzydło wrony włosy. Sama twarz od widoku której zabrakło jej tchu. Gdy wreszcie mogła oderwać wzrok od niego jej oczy ześlizgnęły się na dół jego ciała, Holie znów przestała oddychać. Była pewna że umarła i trafiła do piekła. Ponieważ nie ma na ziemi takiego mężczyzny który wyglądał by jak Bóg seksu w starej koszulce i przetartych dżinsach.

 

W tych oczach było tyle niepokoju, że ona ledwo mogła wstrzymać swój język za zębami i nie chlapnąć niczego głupiego np.  zacząć piszczeć od pragnienia by związać go i zrobić z nim wszystko co tylko sobie zażyczy. Nagle pojawiło się życzenie by oblizać go. Gryźć go!

 

Musi uważać! Chodząc niezabezpieczony od kobiet które mogłyby na niego napaść i nawiedzić jego czarujący… Och! Holie wyciągnęła swoją morką od mleka rękę z jego dłoni i zmusiła się by słabo uśmiechnąć się.

- Mój stek przeżył czy będę musiała znów  iść do autobusu i jechać do supermarketu?

 

Ciemne brwi na błyszczącymi oczami nachmurzyły się.

- Chyba będzie lepiej gdyby pani próbowała nie wstawać - wypowiedział słodko miodowy głos gdzieś nad jej lewym uchem.

Czemu do cholery znów upadłam?

 

- Nie! Wszystko w porządku - to wszystko co zdążyła wypowiedzieć przed tym jak on dziwnie nachylił się i zniknął z widoku. Ej, czy ona znów była na tym cholernym chodniku? Och jest i on i własne nachylił się i wyciągnął rękę by sprawdzić jej puls. Dlaczego do cholery on znów nachylił się na nią? Mmmmm, ona chętnie wyciągnęła by rękę i przyciągnęła jego szerokie ciało do swojej pozycji. I co do cholery…

- Myślisz że jest chora? - zainteresował się cichy męski głos skądś po za polem jej widzenia.

- Myślę że zbyt dużo przeżyła. Jest prawie odłączona. Masz, weź torby - powiedział miodowy głos i nagle została podniesiona z ziemi. Popłynęła w powietrzu a potem wtuliła się w męską pierś, wdychając wspaniały, upajający zapach mężczyzny ze złotymi oczami. Oooooch tak by go i zjadła!

- To przecież jest nienormalne prawda?  - znów cichy głos.

- Nie myślę że po jakieś przyczynie ona przyjmuje nas. Czuję się jak kocia zabawka z walerianą. - miodowy głos brzmiał drażniąc, ale jaka to różnica skoro tak wspaniale pachniał?

- Z mleka nic nie będzie.

- Może kupić jej jeszcze jedno opakowanie. Wyrzuć to i zobacz co jeszcze można uratować z torby.

- Dlaczego jeżeli trzeba gdzieś skoczyć to musze to robić ja, a nieść kobietę to ty? - cichy głos spytał.

- Uspokój się facet. Jesteś jeszcze zbyt młody by wiedzieć co robić z kobietą, gdy doniesiesz ją do domu.

- Tylko dlatego że nie miałem takiej możliwości z powodu tego że mieszkam z bratem i Frej zdecydowanymi by nie zostawać w klanie. Ale praktyka przydała by mi się.

 

Mówił o mnie? Holie tak kręciło się w głowie, że ledwie mogła zdecydować gdzie dół a gdzie góra. Wiedziała skąd wychodzi słodki seksualny miodowy zapach - góra. Oj oj, poczuła się jakby była pijana! Czy szok mógłby zrobić coś takiego z człowiekiem? Uniosła rękę i spojrzała na swoje palce. Czy naprawdę było ich osiem? Holie pokręciła głową i dotknęła policzkiem o wspaniale pachnącą pierś. Szybko powiodła językiem, by upewnić się czy był on w smaku tak samo dobry jak pachniał. Mmmmm nawet u jego koszulki był taki seksualny smak.

- Cholera! Czy ona ciebie dopiero co liznęła? - ochryple rozniósł się drugi głos.

- Zamknij się Keel! Otwórz te cholerne drzwi. A potem idź i odciągnij Tirge od jego przyjaciółki i odprowadź go z powrotem do budki.

- Keel zrób to, Keel zrób tamto! - przedrzeźniał się cichy rozdrażniony głos - Kiedyś zrozumiesz że już wyrosłem!

 

Głosy umilkły. Wspaniale pachnący mężczyzna ze złotymi oczami położył ją na coś miękkiego podobne do dywanu. Nie była pewna tego,ale jej rozum był pełen kręcących się obrazów dobrze spędzonych chwil z tym czarująco pachnącym nieznajomym. O tak, baaardzo by tego chciała. Cholera! On odchodzi! Mrugnęła starając wyostrzyć widzenie. Przez chwile w pełni czuła jak leży zwinięta na wygodnym dywanie i patrzy wprost na zielone oczy ogromnego persa.

- Hej kotku czy widziałeś gdzie poszedł ten apetyczny twardziel? - krzywo uśmiechnęła sie  

próbując podnieść się i usiąść.

- Po prostu poczekaj kilka minut. Wszystko będzie w porządku gdy twój organizm się oczyści - wypowiedział niski miodowy głos z pewnej odległości od niej.

 

Holie głęboko westchnęła. Wspaniały zapach przepadł. Głos było słychać ale mężczyzna był gdzieś na drugim końcu pokoju. Leżała i patrzyła na kota który leżał na brzegu dywanu i teraz zaczął się myć. Holie poczuła, że w głowie tak bardzo już się jej nie kręci i z oddychaniem też już robi się porządek. Minuty szły, mogła już usiąść. Ujrzała stos ręczników na stoliku przed dywanem.

- Ehm dziękuje i jak ehm tak bardzo przepraszam! - wybełkotała ona czerwieniąc się, wzięła ręcznik by wytrzeć mleko z twarzy, włosów i bluzki. Czuła się jak mokry szczur.

- Wszystko w porządku. Jeżeli są potrzebne jeszcze ręczniki to przyniosę.

 

Holie uniosła oczy i zobaczyła mężczyznę siedzącego na krześle pięć metrów od niej. Wciąż wyglądał porażająco, ale teraz patrzyła na niego wyobrażając sobie jak on rozbiera i pieprzy ją, co prawda nieco ją to rozczarowywało ale za to nie tak szokowało. On uważnie patrzył w jej twarz.

- Ehm chyba jestem jakaś … nie swoja. - powiedziała czerwiąc się - Dziękuje.

- Czy Pani mieszka w starym domu Holliranów? - mówił cicho ale ona słyszała każde jego słowo nie patrząc na wielki pokój.

- Tak wynajmuje … dopóki oni nie znajdą kupca - zrozumiała że jej rozum znów pracuje normalnie.

- Długo tam nikt nie żył i dlatego zdziwiłem się że ktoś tam teraz jest,

- Na pewno, ten dom to ruina a ja nie mogłam nic innego szybciej znaleźć. Jest tani i to jest lepsze niż mieszkanie na ulicy. - nachmurzona próbowała zobaczyć jego twarzy choć cień emocji. Był jak wspaniała piękna statua. Ani śladu emocji czy niepokoju. Oprócz tego na ulicy gdy okazał się zmartwiony i ostrożny.

- Chce jeszcze raz przeprosić za mojego psa. Nie jest niebezpieczny ale jest tu suczka żyjąca niedaleko,ma cieczkę  i on ucieka ze swojej budy by dorwać się do niej. Jestem Pani winien opakowanie mleka i podwózkę do domu. - jego głos był cichy, ostrożny - Jak tylko Keel wróci pomoże Pani dostać się do domu a potem kupi mleko. Holly potrząsnęła ramionami wycierając ręcznikiem szyje i włosy.

- Jestem bardzo wdzięczna. Chodzić do autobusu i z powrotem jest po prostu okropne.

- Nie warto chodzić tu na piechotę wieczorem. Nie to że włażę w nie swoje sorawy, ale widziałem jak Pani wracała do domu późnym wieczorem, a to jest bardzo niebezpieczne nawet w Ratlage. 

 

Holie spojrzała na niego mrugając.

- Mam samochód ale popsuł się i musze znaleźć pieniądze by go naprawić. Proszę nie martwić się o mnie. Mówią że w Rotlage nie było ani jednego poważnego przestępstwa za ostatnie osiem lat. Nawet drzwi nikt nie zamyka. O czym się martwić?

 

Gar głęboko westchnął. Ona chyba jest najbardziej naiwną kobietą ze wszystkich które kiedy kolwiek spotykał. Gdyby ciągle się nie wtrącał to jej by już nie było. W tym rejonie pojawił się element, który podniósł przestępstwo na nowy poziom i jedyną przyczyną tego, że on wciąż nie był jeszcze faktycznie wiadomy był ten fakt że Gar sam o to się zatroszczył.

Dobrze mógł czuć zapach jej ciepłej i mokrej od mleka przez cały cholerny pokój. Była dla niej tak samo wspaniała jak i on dla niej. Ale nie mógł pozwolić być jej z nim. Na razie był tylko obserwatorem. Śledził. Kiedy trzeba było wtrącać się by podtrzymywać świat. Był bronić mieszkańców Ratlage od zła. Nigdy nie wydzielał kogoś jako osoby przypadek i teraz tego robić też nie zamierzał.

Nie zamierzał.

 

Z powodu że Keel był młody iż miał silny immunitet do zapachu ludzkiej krwi. I było jeszcze kilka lat do przodu przed tym zanim zacznie lecieć ślinka jak tylko ona będzie w ich pobliżu. Natomiast Gar takiej pewności nie miał. Było o wiele lepiej bronić ludzi od ich wspólnych wrogów, gdy nie znajdował ich zapach taki diabelsko apetyczny. Ocziwiście w przeciwieństwie od Likosow, tacy jak on, woleli mniej bezbronne jedzenie. W łańcuchu pokarmowym ludzie byli najbardziej bezbronni, a Gar bronił ich ponieważ kiedyś jeden z nich pomógł mu.

 

Na przykład ta kobieta siedząca naprzeciw, go on przyglądał się, obserwując jak ona wybiera się do domu z pracy po tym jak się ściemni. Ułowił jej zapach jeszcze wtedy gdy ta była na przystanku. Zapach tej kobiety dekoncentrował go. Dużo razy on szedł za nią do domu chowając się w cieniu drzew i zaułkach wzdłuż chodnika, który prowadził do trzech bardzo starych domów.

To stało przyczyną tego iż wybrał ten duży dom w Hit Poy: w pobliżu nie żyli ludzie. Zaopiekował się tym by właściciel domu  nie sprzedał go. Wszyscy ludzie którzy chcieli kupić ten dom po pierwszej nocy spędzonej w nim uciekali przerażeni. Uśmiechnął się na myśl o „ duchach” przez których ludzie omijali tą część Rotlage.

 

Ale potem pojawiła się Holie James, trzydzieści cztery lata, rozwiedziona, dzieci nie ma, żadnej bliskiej rodziny i przyjaciół w Rotlage, ponieważ dopiero co przyjechała z Omahi by uciec od złych wspomnień. Holie James miała wspaniały zapach, zielone oczy i najbardziej seksualny sposób chodzenia, a pracowała ona za grosze w jedynym wieczorowym cafe i pubie w Rotlage. O tak! Wiedział o niej wszystko ponieważ była człowiekiem, który nie bał się wynająć tego dom nie patrząc na straszne słuchy. Przyciągała jego uwagę i nigdy się nie dowie że była w niebezpieczeństwie już pięć razy. Zabiliby ją w postaci jedzenia. To było tym czym ona i jej podobni byli dla Likosow, znajdujących się w Ratlage i na kilka przylegających farmach. Polowali na zgubionych podróżujących autostopem i włóczęgi wchodzące na ich terytorium, a czasami też uciekające z domu dzieci które szukały jakiegoś kąta gdzie mogłyby przeczekać próbując uciec od rodziców, chcących by oni srogo przestrzegali warunki. Twarze na opakowaniach mleka i tablicach informacyjnych w sklepach: nigdy ich nie znajdą.

 

Lecz Gar nie wtrącał się jeżeli Likosy nie wtargały w samo miasto Ratlage.

 

On, Keel i Frea diabelsko długo podróżowali dopóki nie osiedlili się w małym miasteczku na dwa tysiące osiemset dusz. Gar był w sporym długu przed starcem do którego wcześniej należał ten dom, ten starzec ocalił życie Keelu i przyjął ich pod dach nie zadając żadnych pytań.

 

Do Thomasa Heila należała spora część Ralage. Żył w tym mieście dziewięćdziesiąt osiem lat i przeżył swoją żonę i dwanaście dzieci. Wpuścił do swojego domu trzech bezdomnych włóczęg nie zadając im pytań, dał im jedzenie, krówy i  ufność. Pierwszy raz Garu dostało się coś od ludzi prócz bólu i cierpień. W zamian klan Seronta przyrzekł chronić Thomasa Heila i jego ukochane miasto i ostatnie trzydzieści lat po jego śmierci oni dotrzymywali swoje słowo.

 

Ghar trzymał z dala swój klan od ludzi Ratlage, ale od czasu do czasu rozmawiał z nimi gdy kupował potrzebne rzeczy dla zachowania normalności. Mógł zmienić swoją prawdziwą formę, stwarzając iluzje starzenia by nikt nie pytał dlaczego on nie starzeje się. Keelu na razie nie było łatwo oswoić taką magie i Gar trzymał go z dala od ludzi gdy nie zachodziła taka potrzeba.

 

Frea znalazła sobie męża trzy lata temu, osiągając dojrzałość i przyłączyła się do dużego klanu małżonka, tam miała spory wybór mężczyzn. Od czasu do czasu przyjeżdżała w odwiedziny, ale nie lubiła zostawiać swój klanu i oni widzieli ją coraz rzadziej. W ostatnie lata spędzili samotnie.

 

A Keel? Wcześniej o czymś myślał, niedługo będzie musiał znaleźć sobie dziewczynę. Ostatnio chłopak ciągle ogląda się za dziewczynami i nie chciałoby się, by ten po osiągnięciu dojrzałości zupełnie zleciał na psy i wypieprzył wszystkie dupy w Ratlage. Za bardzo by to zmartwiło niektórych.

 

Do tego chłopak przez ostatnie miesiące zaczął podglądać Holie James, Garu nie spodobało się to. Holie James była wyjątkowa. Poczuł to gdy zobaczył ją pierwszy raz. I na pewno nie pozwoli Keelu pierwszemu zawładnąć ją.

 

Spojrzał na kobietę która stała na drugim końcu pokoju, walczył z oślepiającym pragnieniem przeskoczenia tej niedużej odległość i chęci wzięcia jej tam na tym pieprzonym dywanie, zerwania jej mokrego ubrania i zlizania mleka z jej skóry. Zawładnęło nim pragnienie by wylizać każdy centymetr jej słodko pachnącej muszelki, wejść do jej soczystego wnętrza wpijając się zębami w jej ramie, próbując smaku jej magicznej życiowej siły. Na samą myśl o tym stanął mu.

 

Szybko próbował uspokoić swoje podniecenie, teraz w ogóle nie trzeba było dawać jej poczuć jego feromonów.

 

Ona nawet nie musiała czuć jego zapachu. Nie oczekiwał że ona tak zareaguje. Jego zapach wyczuwali tylko inni przedstawiciele jego rasy. Zazwyczaj starał się być jak najdalej od ludzi. Gdy ukazał się obok niej, nie oczekiwał że zareaguje na nią aż tak fizycznie. Ujrzawszy ją, sparaliżowaną ze strachu przed psem zbliżył się do ogrodzenia, jej słodki zapach omal nie zawładnął jego zmysłami! Gdy mówił i ona upadła, on lekko przeskoczył przez ogrodzenie i omal nie poddał się swemu instynktowi drapieżnika - zabierając tą kobietę, zaniósłby do lasu i wziął by ją znów i znów dopóki jego głód nie zostałby zaspokojony.

 

By zanieść ją do domu potrzebował zebrać całą swoją wolę w garść. I teraz gdy ona wychodziła z transu i powietrze napełniło się czarującym aromatem, jemu znów było trudno ochronić ją od swego podniecenia!

Cholera, gdzie był Keel?

 

Holie nerwowo kręciła się na mokrym dywanie. Miała dużą nadzieje że chłopaczek niedługo wróci by mogła wydostać się stąd jak najszybciej. Przebywanie z tym mężczyzną w pokoju powodowało u niej opóźnianie się pulsu, a muszelka znów się ściskała! Jakich by on nie miał perfum, to już było zbyt dużo dla jakiej kolwiek kobiety ze zdrowym umysłem. A jej znów zaczęło się kręcić w głowie.

- Ehm wie pan ja po prostu wezmę swoje torby i pójdę - przegryzła dolną wargę - Nie chce przeszkadzać i chyba zabrudziłam Panu dywan - wstała i znów przetarła ręcznikiem swoje piersi. Bluzka przykleiła się do niej jak druga skóra. - Naprawdę musze iść już do domu - Trochę dziwienie rozejrzała się po stronach i bokiem skierowała się do drzwi, które chyba prowadziły do wyjścia. Trzeba było wynosić się stąd!

 

Mężczyzna ze złotymi oczami wolno podniósł się z krzesła, wyglądał jakby chciał skierować się do niej. Z napiętym uśmiechem wyciągnęła do niego ręce i powiedziała:

- Sama mogę wyjść na ulicę. Tylko proszę powiedzieć Keelu by przyniósł później moje torby gdy wróci z Pańskim … ehm… psem.

 

Nie mówiąc później ani słowa odwróciła się i szybko ruszyła w kierunku wyjścia.

Dla Gara było to zbyt… Gdyby ta głupia kobieta po prostu spokojnie wyszła jego instynkt nie wygrałby z nim. Gar nawet nie myślał, on działał. Dochodząc do niej w jedenym - dwóch lekkich skokach przez meble powalił ją na podłogę i przycisnął do dywanu, całe jego ciało łkało z pragnienia w tym momencie, gdy Holie krzyknęła ze zdziwienia i strachu, kiedy on przewrócił ją.

- Holie nigdy nie uciekaj od drapieżnika, inaczej staje się nieprzewidywalny - wychrypiał on i jego usta opuściły się do niej szybko, ponętnie i gorąco, przewiódł językiem po jej ustach. Holly kręciła się po jego ciężarem dotykając biodrem jego twardego penisa. - Holly kochanie proszę przestań! Dopóki jestem w stanie siebie kontrolować - nerwowo oddychał w jej otwarte usta, czuła jego zapach gdy ten z silnym bólem próbował się kontrolować.

 

Gdy rzucił się na nią, ta nie zdążyła zrobić nawet dwóch kroków, gdy ten powalił ją na podłogę dosłownie jak gepard gazel. Gar chciał zerwać z niej ubranie i pieścić. Czuł jej ciało, ściśnięte pod nim na dywanie w przedpokoju. Było bardzo erotycznie Gar postradał zmysły, gdy Holie z niegłośnym jęknięciem podniecenia podniosła głowę i namiętnie pocałował go.

 

Oho! Znowu jego pieprzone feromony!

- Czy znasz moje imię? - ochryple wyszeptała do jego ust - Kim jesteś do cholery?

- Gar - odpowiedział, mocno obejmując ją, podnosząc z podłogi i lekko pchając ją w kąt przy lustrze. - Holie proszę. Zatrzymaj mnie dopóki zupełnie nie stracę panowania!

- Co się do cholery dzieje Gar? - zdziwiona jęknęła do jego ust - Nie mogę się zatrzymać - Jej ręce ślizgnęły się w górę po jego koszule i zaczęły pieścić jego mocne ciało.

 

Gar starał się wstrzymać, ale nie udało mu się, gdy Holie ugryzła go w szyje ten wzdrygnął z podniecenia.

- Wszystko w porządku, po prostu… reagujesz… na moje… feromony - ciężko oddychał i głos miał ochrypły, jego pazury wydłużyły się na tyle by spokojnie mógł rozciąć na pół jej mokrą bluzkę, stanik i dżinsy, po czym odrzucił je.

- Moje ubranie! - krzyknęła - Porwałeś moje ubranie!

- Kupię ci nowe - wyryczał. Jego własna koszula zniknęła tak samo szybko.

 

Pchnął ją obnażoną plecami do zimnej ściany, opuścił rękę na dół między ich ciałami by szybko rozpiąć rozporek swoich spodni. Holie stęknęła owijając rękami jego szyje, mocno przyciągając do siebie, a jej zęby wpiły się w jego twarde ramie gdy jednym mocnym ruchem bioder on wprowadził swój gruby, twardy penis do jej mokrej muszelki. On z sykiem westchnął przez zęby.

Gar cieszył się bólem, liznął jej gardło przewiódł zębami po delikatnej skórze. Chciał jej krwi. Płonął z  pragnienia by spróbować jej. Musiał być pewny że jej nie zabije. Gar czuł jak wydłużają się kły, jak ona wiję się od jego głębokich, mocnych pchnięć, jak krew płynie w jej żyłach. Wybrał najbardziej pasujące miejsce i zatopił swoje kły w mięśnie jej szyi między uchem a ramieniem.

 

Holly zakrzyczała z bólu, nasycając się orgazmem jej ciało dosłownie pulsowało samo, a on wydawał się coraz większy i dłuższy, głęboko wchodząc w nią. Zaryczał w jej skórę, a kły zmniejszyły się, zaczął oblizywać i lekko ssać jej przekłute miejsce, żywiąc się jej gorącą krwią i próbując smaku jej życiodajnej energii. Ruszał się w niej dziko, mocno, szybko i nie potrafiąc się nasycić do końca. 

 

Jej smak był wspaniały! On otworzył usta ze zdziwienia kiedy zrozumiał, że ona też napiła się jego krwi! Jej mały gorący języczek miotał się po przegryzionej skórze na jego szyi, gdzie ona próbowała jego życiodajną energii. Gar rytmicznie poruszał się w jej soczystym ciele nasycając się tym jak ona ściskała się wokół jego penisa, gdy dochodziła i jak drapała jego plecy i pierś podczas orgazmu. Była absolutnie czarująca, bardzo ponętna i on był na granicy, tak gorąco… unosząc się, pulsując, okazał się schwytany przez silniejszą fale swojego własnego orgazmu, prowadził swój członek do samego końca i poczuł jak jego gorące nasienie wypełniło ją od środka. Teraz ona była jego.

 

Kobieta wydawała się być przerażona, od tego co ona robi przy wejściu w domu nieznajomego. Zdziwiona że do krwi ugryzła go. Że on ją ugryzł!   On stał opierając się o ścianę wciąż przyciskając jej ciało w kącie, a jego członek wciąż był w niej, krzyknęła dławiąc się:

- Ugryzłeś mnie!

 

Gar wolno pchnął biodrami, czując ja ona wygina się i słysząc jak stęka.

- Pierwsza mnie ugryzłaś - wymruczał w jej szyję dotykając ustami  słodko pachnącej skóry kobiety.

 

Gar był wstrząśnięty. I zadowolony. I wystraszony. Ona spróbowała jego krwi. Przyjęła jego nasienie. I ona tak jakby zabrała całe jego życzenie by rozstać się. Najbardziej chciał darować jej podniecenie, dostawać to od niej i żeby ona była z nim. Przyjęła go jak parę. Wiedziała o tym czy nie, była związana z nim rytuałem jak i on.

 

Teraz zostawało tylko martwić się o to, by ona nie uciekła od niego do momentu aż rytuał dobiegnie końca związując ich.

 

 

Utworzony przez: mrslen



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
rozdział 5, Hallie's Cats
03 Hallie s Cats
02 Hallie s Cats
04 Hallie s Cats
06 Hallie s Cats
07 Hallie s Cats
TD 01
Ubytki,niepr,poch poł(16 01 2008)
01 E CELE PODSTAWYid 3061 ppt
01 Podstawy i technika
01 Pomoc i wsparcie rodziny patologicznej polski system pomocy ofiarom przemocy w rodzinieid 2637 p
zapotrzebowanie ustroju na skladniki odzywcze 12 01 2009 kurs dla pielegniarek (2)
01 Badania neurologicz 1id 2599 ppt
01 AiPP Wstep
ANALIZA 01
01 WPROWADZENIA
01 piątek

więcej podobnych podstron