co jest istotą człowieczeństwa


"Człowiek stawia domy, buduje drogi (...), robią to także niektóre przynajmniej zwierzęta" (Roman Ingarden). Co wobec tego jest istotą człowieczeństwa? Czy literatura pomaga Ci w szukaniu odpowiedzi na to pytanie?

Bardzo wiele już w ciągu wieków powiedziano o człowieku, podej­mowano próbę odpowiedzi na pytanie o istotę humanizmu, podkreślano różnicę między człowiekiem a zwierzętami. Bywały też takie tragiczne momenty w dziejach ludzkości, że człowieka porównywano do zwierząt. Te ważne problemy filozoficzne i egzystencjalne są stale obecne w litera­turze światowej. To właśnie literatura pozwala czytelnikom odnaleźć odpowiedz na pytanie, co nobilituje człowieka, co decyduje o istocie człowieczeństwa. Już starożytni mieszkańcy Ziemi próbowali określić model człowieka. To właśnie rzymski poeta Terencjusz jest autorem niezapomnianych mimo upływu wieków słów: "Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce". Te słowa starożytnego poety stały się źródłem renesansowego humanizmu, prądu literackiego interesującego się człowiekiem, jego radościami i smutkami, podkreślając prawo człowieka do wolności osobistej i swobodnego rozwoju.

Czołowy polski humanista, Jan Kochanowski, wielokrotnie wypowiadał się na temat prawdziwego człowieczeństwa. W pieśni "O dobrej sławie" poeta wyraża przekonanie, że prawdziwym człowiekiem może zwać się tylko ten, kto jest patriotą, kto służy swej ojczyźnie, a tym samym zapewnia sobie pośmiertną sławę. Bóg odróżnił człowieka od zwierzęcia, dając mu rozum i mowę po to, aby człowiek uświadomił sobie, co w życiu jest najważniejsze. Nie ma prawa nazywać się człowiekiem istota scharak­teryzowana w następujący sposób: "I szkoda zwać człowiekiem, kto bydlęce żyje,// Tkając, lejąc w się wszystko, póki zstawa szyje."

Zapewne warunkiem prawdziwego humanizmu jest także życie zgodne z nakazami własnego sumienia. Problem ten przedstawia poeta w pieśni "Serce roście". Jest to utwór pełen głębokiej mądrości życiowej. Warun­kiem osiągnięcia szczęścia i pogody ducha jest postępowanie zgodne z nakazami własnego sumienia. Natomiast człowiek dręczony wyrzutami, którego "gryzie mól zakryty", nigdy nie zazna spokoju ani radości, nigdy nie będzie czuł się w pełni człowiekiem.

Także we fraszce "O koźle" nie chce poeta nazwać człowiekiem pijaka, który nie może znaleźć swego domu, a ponieważ nazywa się Kozieł, odsyła go do chlewa.

Inny przedstawiciel polskiego renesansu, Mikołaj Rej, także wypo­wiada się na temat humanizmu, który nazywa szlachectwem duszy. Tak zwana "poćciwość" nie jest związana z urodzeniem, lecz z po­siadaniem takich cnót, jak prawdomówność, umiar, rozsądek, uczci­wość.

Miłość do ojczyzny uważa za miernik człowieczeństwa także Ignacy Krasicki, wypowiadając się na ten temat w wierszu "Hymn do miłości ojczyzny", który stał się hymnem Szkoły Rycerskiej: "Święta miłości kochanej ojczyzny,// Czują cię tylko umysły poczciwe!"

Przypomina też Krasicki o tym podstawowym, a jednocześnie najbar­dziej zaszczytnym obowiązku człowieka w satyrze "Świat zepsuty". Alegorią ojczyzny jest tu tonący okręt, którego nie wolno opuszczać w chwili zagrożenia.

Liczne wypowiedzi dotyczące pojęcia człowieczeństwa znajdują się w "Dziadach" cz. II. Wypowiadane są one przy okazji pojawiania się poszczególnych rodzajów duchów. Oto dusze dwojga małych dzieci, Józia i Rózi, błąkają się po świecie, gdyż nigdy nie zaznały goryczy, Zosia cierpi, ponieważ wciąż bujała w obłokach, nie umiała współczuć innym,

natomiast zły pan był okrutny dla swoich poddanych. Nawet głodną kobietę z dzieckiem odpędził od drzwi swego domu w wieczór wigilijny.

Znaczenie ustrzeżeń skierowanych do czytelnika zawiera się w słowach: "Kto nie doznał goryczy ni razu,// Ten nie dozna słodyczy w niebie. (...)// Kto nie dotknął ziemi ni razu,// Ten nigdy nie może być w niebie. (...)// Bo kto nie był ni razu człowiekiem,// Temu człowiek nic nie pomoże."

Tak więc, aby osiągnąć pełnię człowieczeństwa, trzeba zaznać w życiu goryczy i cierpienia, trzeba rozumieć cudze uczucia i samemu umieć kochać, wreszcie nie wolno nikogo krzywdzić, nie można też patrzeć obojętnie na cierpienie innych.

Aby zwać się człowiekiem, trzeba przemierzyć najtrudniejsze z ludz­kich dróg, umieć cierpieć, śmiać się i kochać.

Ludowe pojęcie człowieczeństwa ukazane jest także w "Balladach i romansach" Adama Mickiewicza. Sprowadza się ono do ostrzeżenia, że nie ma zbrodni bez kary, zło zawsze musi zostać ukarane, nie wolno też naruszać nam złożonej przysięgi, a w życiu należy kierować się uczuciem, a nie rozumem. Prymat uczucia nad rozumem został przedstawiony w balladzie "Romantyczność". Obłąkanej po śmierci ukochanego Jasień­ka dziewczynie, Karasi, jest w stanie współczuć poeta o czułym sercu, a także ją zrozumieć. Dla romantycznego poety miarą prawdziwego humanizmu jest kierowanie się nakazami serca i uczuciem: "Czucie i wiara silniej mówi do mnie// Niż mędrca szkiełko i oko.”

Oczywiście najważniejszym dla polskich romantyków miernikiem czło­wieczeństwa był stosunek do ojczyzny. Każdy człowiek powinien walczyć o swą ojczyznę, a nawet poświęcić swe życie. Polska literatura romantycz­na została zdominowana przez tematykę narodowowyzwoleńczą, wśród bohaterów romantycznych znajdują się Konrad Wallenrod, Konrad, Jacek Soplica, Kordian. Do dziś, mimo upływu czasu, podziwiamy ich wielki i odważny bunt przeciwko niewoli narodowej, umiłowanie wolności i szczery patriotyzm. To są romantyczne mierniki prawdziwej wartości człowieka.

W epoce pozytywizmu kryteria, według których oceniało się prawdziwe człowieczeństwo, uległy pewnej zmianie. Kryteria te przedstawia Eliza Orzeszkowa w powieści "Nad Niemnem''. Podstawowym kryterium nadal pozostaje patriotyzm. Symbolem najszczerszych uczuć patriotycznych jest powstańcza mogiła, która znajduje się w korczyńskim lesie. Bohaterami pozytywnymi są uczestnicy powstania styczniowego, zarówno ci, którzy polegli, jak i ci, którzy ocalili życie, oraz bohaterowie, którzy po upływie wielu lat nadal otaczają mogiłę największą czcią. Są wśród nich And­rzejowa Korczyńska, Witold Korczyński, mieszkańcy zaścianka Bohatyro­wicze. Zapewne ulubionym bohaterem Orzeszkowej jest Benedykt Kor­czyński, najmłodszy z braci, na którym spoczął ciężar utrzymania rodowe­go majątku na przekór zaborcy, który nakłada kary i wojenne kontrybucje na rodziny powstańców. Utrzymanie rodzinnej ziemi traktuje Benedykt jako swój patriotyczny obowiązek, gdyż bankructwo oznaczałoby przeję­cie majątku przez Rosjan. Z jednakowym oburzeniem przyjmuje propozy­cje brata Dominika o przeniesieniu do Rosji, jak i radę szwagra Darzec­kiego, aby sprzedał las. Benedykt jest oburzony, bo przecież w tym lesie znajduje się zbiorowa mogiła powstańców. Nie można jej zniszczyć ani o niej zapomnieć.

Benedykt spełnia też drugie kryterium, które decyduje o prawdziwej wartości człowieka - nie boi się żadnej pracy. Orzeszkowa, zgodnie z duchem pozytywizmu, reprezentuje pogląd, że praca jest najważniejszą wartością, nadającą sens ludzkiemu życiu. Tak więc bohaterami pozytyw­nymi są ludzie, którzy nie boją się ciężkiej pracy, traktując ją nie tylko jako źródło utrzymania, ale także jako pozytywną działalność przynoszącą korzyść społeczeństwu i nadającą sens ludzkiemu życiu.

Właśnie Benedykt Korczyński ciężko pracuje w swoim gospodarstwie, dzielnie przeciwstawia się piętrzącym się trudnościom, a nawet własnej żonie. Emilia zajęta tylko sobą i swymi dolegliwościami, nie orientując się w sytuacji własnej rodziny, żąda od męża, aby wypłacał jej procenty od wniesionego posagu. W prowadzeniu gospodarstwa pomaga Benedyktowi jego daleka krewna, Marta Korczyńska. Jest także bohaterką zasługującą na szacunek. W młodości, lękając się reakcji swego szlacheckiego środo­wiska, nie zdecydowała się wyjść za mąż za Anzelma Bohatyrowicza, spędziła życie w samotności, a jedyną treścią jej życia stała się praca.

Nie popełniła błędu swej ciotki Justyna Orzelska, uboga krewna Benedykta, która wraz ze starym, zdziwaczałym ojcem pozostaje na łaskawym chlebie w Korczynie. Z całą świadomością odrzuciła propozy­cję romansu z Zygmuntem Korczyńskim, a także małżeństwa z Teofilem Różycem, bezwartościowym właścicielem ziemskim, decyduje się po­ślubić chłopa z zaścianka, Janka Bohatyrowicza. Wiedziała, że czeka ją ciężka praca, ale u boku kochanego człowieka. Zgodnie z duchem pozytywizmu była przekonana, że to właśnie praca nada sens jej pustemu dotąd życiu.

Uzupełnieniem pozytywistycznego kultu pracy jest legenda o Janie i Cecylii, legendarnych przodkach Bohatyrowiczów. Przybyli oni na Litwę z centralnej Polski, uciekając przed reakcją swych środowisk, gdyż Jan był chłopem, a Cecylia pochodziła z arystokratycznego rodu. W środku nadniemeńskiej puszczy założyli piękną i samowystarczalną osadę, do­czekawszy się dwanaściorga dzieci i wielu wnuków. W uznaniu ich zasług król Zygmunt August nadał im tytuł szlachecki.

Przytoczone przykłady pozwalają stwierdzić, co zdaniem autorki jest istotą człowieczeństwa, co decyduje o wartości człowieka. Jest to mi­łość do kraju rodzinnego, pracowitość, demokratyczny stosunek do lu­dzi.

Natomiast w epoce Młodej Polski Stefan Żeromski był przede wszyst­kim pisarzem, który uporczywie poszukiwał odpowiedzi na pytanie, jak osiągnąć pełnię człowieczeństwa. Jego bohaterowie stają przed niezwykle trudnymi wyborami życiowymi, zawsze jednak pragną postępować zgod­nie z własnym

sumieniem. Cechuje ich tak zwany maksymalizm etyczny, czyli bezwzględna wierność zasadom, własnym ideałom.

Taki typ myślenia i postępowania prezentuje doktor Tomasz Judym, bohater "Ludzi bezdomnych". Cechuje go, podobnie jak samego autora, głębokie współczucie dla wszystkich biednych, pokrzywdzonych i wyzys­kiwanych. Toteż Judym zdecydowanie odrzuca możliwość spokojnego i dostatniego życia, rozpoczynając bezwzględną i bezkompromisową walkę o poprawę warunków życia i pracy robotników. Odważnie atakuje warszawskich lekarzy-dorobkiewiczów na zebraniu u doktora Czernisza. W Cisach walczy o osuszenie stawów, w których gnieżdżą się komary roznoszące zarazki malarii do pobliskich czworaków, a w Zagłębiu podejmuje nieco kontrowersyjną decyzję rozstania z Joasią, uważając, że nie ma prawa założyć rodziny i troszczyć się o nią, jeśli wokół jest tyle nędzy, cierpienia i zła.

Jest więc w postawie Judyma ta szlachetna pasja, która nie pozwala mu przejść obojętnie obok ludzkiego cierpienia, a to właśnie czyni z niego człowieka w pełni tego słowa znaczeniu.

Moralne problemy odpowiedzialności człowieka za własne czyny po­dejmuje Zofia Nałkowska w "Granicy". Przedstawiając karierę Zenona Ziembiewicza autorka na negatywnym przykładzie rozpatruje problem moralnej odpowiedzialności, wyznaczając jej specyficzne granice. Uważa, że w skomplikowanym współczesnym świecie stałym przemianom ulegają granice między dobrem a złem, niejednoznaczne staje się pojęcie humani­zmu. Istnieje jednak jedno stałe kryterium moralne, jakaś granica, "za którą nie można przejść, za którą przestaje się być sobą". Tym stałym kryterium człowieczeństwa jest drugi człowiek. Przekraczamy granice moralności, jeśli swym postępowaniem krzywdzimy drugiego człowieka. Główny bohater powieści, Zenon Ziembiewicz, postępował tak, jakby nie istniały żadne granice odpowiedzialności moralnej. Swym postępowaniem skrzywdził dotkliwie dwie kobiety - żonę Elżbietę Biecką oraz kochankę Justynę Bogutównę, okłamując je obie. W dodatku bardzo długo nie miał sobie nic do zarzucenia, wszystkie niegodziwości umiał wytłumaczyć przed samym sobą. Granice odpowiedzialności moralnej przekroczył w pewnym niedostrzegalnym dla siebie momencie. Pojęcie tej granicy i jej istnienie uświadomiła Zenonowi jego Żona Elżbieta w obliczu ostatecznej katastrofy, kiedy już oboje nie umieli zapanować nad piętrzącymi się trudnościami: "Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą."

Zupełnie analogicznie postępował Zenon Ziembiewicz w życiu zawodo­wym. Początkowo robił błyskawiczną karierę, a chociaż ją rozpoczynał jako lewicujący młody człowiek, bardzo szybko jednak wyrzekł się własnych przekonań, przyjął pomoc finansową od redakcji "Niwy", aby ukończyć studia w Paryżu i wkrótce stał się bezwolnym narzędziem w rękach miejscowej oligarchii rządzącej. Jako prezydent miasta nie zrealizował żadnego ze swych przyrzeczeń, nie było w nim odrobiny współczucia dla ludzi pracy, wyzyskiwanych, oszukiwanych i zwalnianych z pracy. Nie miał dość odwagi, aby zapobiec strzelaniu do demonstrujących robotników. Swą klęskę moralną pojął dopiero w obliczu katastrofy, kiedy obarczono go winą za śmierć kilku demonstrantów, a załamana psychicznie Justyna oblała mu. twarz kwasem. Dla takiego człowieka, pozbawionego wszelkich zasad moralnych, jedynym wyjściem jest samobójstwo.

Wojna i okupacja hitlerowska wywołały zrozumiały kryzys w po­glądach dotyczących człowieczeństwa. Zofia Nałkowska, przedstawiając wstrząsające obrazy hitlerowskich zbrodni w "Medalionach", ze zdziwie­niem i przerażeniem stwierdziła: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Na pewno nie można nazwać człowiekiem profesora Spannera, który opraco­wał technologię wyrobu mydła z ludzkiego tłuszczu, a także tysięcy innych, okrutnych hitlerowskich oprawców. A czy jest nadal człowiekiem więźniarka, która, aby nie umrzeć z głodu w betonowym bunkrze, zjada ciało zmarłych towarzyszek niedoli?

A co można powiedzieć o bohaterze opowiadań obozowych Tadeusza Borowskiego, o człowieku zlagrowanym, który walcząc o przetrwanie musi wyzbyć się wszelkich skrupułów moralnych, potrafi kraść i oszuki­wać, a będąc głodnym, żyjąc w stanie ustawicznego lęku przed śmiercią, pozostaje obojętny na cudzy głód, cierpienie i śmierć. Toteż nic dziwnego, że tuż po wojnie pytanie, jak ocalić własne człowieczeństwo, stało się pytaniem całego pokolenia. Wyrazicielem tych moralnych niepokojów stał się Tadeusz Różewicz, który w wierszu "Ocalony" wyznawał z zażeno­waniem: "Mam dwadzieścia cztery lata// ocalałem// prowadzony na rzeź."

W czasach, kiedy człowieka zabijało się jak zwierzę, przestały obowią­zywać wszelkie normy moralne, w zakresie pojęć etycznych zapanował prawdziwy chaos, w którym ani człowiek, ani artysta nie może się odnaleźć. Człowiek po wojnie musi na nowo tworzyć system wartości humanitarnych, bogatszy o okrutne przeżycia i doświadczenia związane z ocaleniem. Niełatwo będzie odbudować system etyczny, rozstrzygnąć, co jest dobre, a co złe, nazwać znów rzeczy i pojęcia. Stąd rodzi się dramatyczne wyznanie podmiotu lirycznego: "Szukam nauczyciela i mistrza// Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę// niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia// niech oddzieli światło od ciemności."

Subtelną wiarę w ocalenie człowieczeństwa wyraża poeta w wierszu "Jak dobrze", wyznając, że znów może zbierać jagody w lesie i leżeć w cieniu drzew, chociaż myślał, że po przeżyciach wojennych nie będzie to możliwe.

Niezwykle optymistyczną wiarę w humanitarne wartości ocalił mimo przeżyć wojennych wybitny pisarz francuski, laureat Nagrody Nobla, Albert Camus, w "Dżumie". Opisana przez niego epidemia, która wybu­chła w algierskim mieście Oranie, nie może być traktowana jedynie w sensie dosłownym jako groźna, śmiertelna choroba. Jest ona także symbolem wszelkiego zła, zagrażającego człowiekowi. Może nim być wojna, systemy totalitarne. Wymowa powieści jest bardzo optymistyczna, gdyż większość powieściowych bohaterów daje dowody swej humanitar­nej postawy, podejmując bezwzględną walką z dżumą i niosąc ulgę w cierpieniu chorym.

Od samego początku bezwzględną walkę z dżumą podejmuje doktor Bernard Rieux, lekarz z powołania, bohater szlachetny, niestrudzony w walce. Nigdy nie jest mu obojętny los drugiego człowieka. Śmierć każdego chorego jest dla niego prawdziwym ciosem, a śmierć małego synka sędziego Othona wywołuje u niego prawdziwy bunt przeciwko złu tego świata, w którym dzieci skazane są na cierpienie. Bernard Rieux przeżyje dżumę straciwszy najbliższych - żonę, przyjaciela Jana Tarrou. Do końca jednak zachowuje bohaterską postawę, nie ustaje w walce z dżumą, chociaż wie, że zwycięstwa zawsze będą tymczasowe, gdyż "bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika". W powieści choroba została pokonana, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy dżuma "obudzi swe szczury" i powróci znów do tego miasta.

Podobną postawę reprezentuje Jan Tarrou, który walkę z zadżumionymi rozpoczął już we wczesnej młodości. Pierwszym zadżumionym był jego ojciec - prokurator okręgowy. Tego łagodnego i serdecznego w domu człowieka zobaczył jego syn, Jan Tarrou, w sądzie, kiedy bezwzględnie domagał się chla oskarżonego kary śmierci, gdy tymczasem w oczach skazańca czaił się paniczny strach. Wzburzony Jan opuścił rodzinę, rozpoczynając wędrówkę po Europie i gdziekolwiek się znalazł, wszędzie podejmował walkę ze złem. W Oranie był organizatorem brygad sanitar­nych i najbliższym współpracownikiem doktora Rieux. Wierzył, że dobro tkwi w ludzkiej naturze, nie można więc się od ludzi odwracać, lecz należy im pomóc. Tarrou jest bohaterem, który własnym życiem opłacił wierność wyznawanym ideałom.

Także Raymond Rambert - dziennikarz z Paryża - jest wspaniałym przykładem pięknej, humanitarnej postawy. Zamknięcie miasta uniemoż­liwiło mu powrót do Paryża, gdzie pozostawił ukochaną kobietę. Począt­kowo Rambert starał się wszelkimi legalnymi i nielegalnymi sposobami opuścić Oran. Kiedy jednak otwiera się przed nim taka możliwość, zupełnie nieoczekiwanie rezygnuje z wyjazdu. W podjęciu właściwej decyzji, nobilitującej go na prawdziwego człowieka, pomógł Rambertowi przykład doktora Rieux, którego ciężko chora żona także pozostawała poza granicami Oranu w sanatorium, a doktor trwał na swym posterunku. Rambert bardzo się zawstydził, kiedy stara Hiszpanka zapytała go, czy pozostawiona w Paryżu kobieta jest bardzo piękna. Uświadomił sobie wówczas, że nie może to być powód do wyjazdu, że nie może uciekać przed odpowiedzialnością za własne czyny, gdyż byłoby mu wstyd, gdyby wyjechał. Nie mógłby spojrzeć w oczy i kochać nadal kobietę, którą pozostawił w Paryżu. Zostaje więc, aby pomóc zadżumionemu miastu. Tak więc dla Alberta Camusa prawdziwe człowieczeństwo to zdecydowa­na walka ze złem, gotowość pomocy drugiemu człowiekowi.

Ten przegląd literatury światowej uświadamia nam, że człowieka nie można porównać z żadnym ze zwierząt, nawet takim, które buduje dla siebie dom. Człowiek jest istotą myślącą, umie cieszyć się życiem, pomagać innym, tworzyć ideały, którym pozostaje wierny, a także cierpieć i kochać. Tworzy kodeks moralny, który stara się przestrzegać. Literatura też pozwala nam ustalić, co jest istotą człowieczeństwa, gdyż poglądy Dotyczące tego problemu wciąż powracają na przestrzeni epok. Tak więc człowiek musi pozostawać wierny swoim ideałom i nakazom sumienia, być odważnym szlachetnym, patriotą pomagać innym, reagować na cudzą krzywdę i niesprawiedliwość, po prostu b y ć c z ł o w i e k i e m.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2011 Co jest istota plagiatu i jaka forme moze przybrac
co jest najcenniejsze w człowieku, Gimnazjum i liceum
Moje serce mam ja tylko – Werter Co jest istotą romantycznej miłości
Co jest istotą małżeństwa, MAŁŻEŃSTWO
Być jak rzeka co jest śmiesznego w człowieku
wos-czlowiek i panstwo (2) , CZŁOWIEK - jest istotą społeczną w tym sensie iż nie może egzystować be
Co jest w człowiek1, WYPRACOWANIA J.POLSKI
Człowiek jest istota społeczną
CZŁOWIEK JEST ISTOTĄ SPOŁECZNĄ
Czlowiek jest istota spoleczna, NWSP, RESOCJALIZACJA - PEDAGOGIKA RESOCJALIZACYJNA
CO JEST W CZŁOWIEKU Odpowiedz na pytanie odwołując się do znanych utworów literatury współczesnej
co jest w czlowieku, Szkoła, Język polski, Wypracowania
psychologia - danczyk, zalicz, Psychologia-osobowość człowieka, wszystko co jest charakterystyczne d
psychologia i socjologia, SOCJOLOGIA I PSYCHOLOGIA, Psychologia-osobowość człowieka, wszystko co jes
Co jest w człowieku
2010 06 25 co jest dobre dla czlowieka mc

więcej podobnych podstron