Człowiek jest istotą rozumną: kieruje swoim postępowaniem, podejmuje decyzje. Posiada również kulturę i zdolność do jej tworzenia. Pozostaje w ścisłych związkach z otaczającym go światem, dzięki czemu istnieje, rozwija się i działa. Próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, „Kim jestem?", człowiek podaje przeważnie swoje cechy fizyczne i psychiczne. Jego poczucie tożsamości kształtuje się m. in. poprzez porównywanie się z innymi ludźmi. Z przyczyn psychologicznych musi żyć w społeczeństwie, bo dzięki niemu może się spełniać. Potrzeby jakie odczuwa mogą być zrealizowane dzięki innym osobom.
Konserwatyści uważali, że człowiek jest istotą społeczną z natury i dlatego musi żyć wśród innych. Odrzucali oświeceniową teorię umowy społecznej twierdzącą, że może być on dobry również poza społeczeństwem. Uważali, iż człowiek nigdy nie żył sam - zawsze otaczali go inni ludzie, a nawet jeśli żył sam, to nie był człowiekiem - uczłowieczył się dopiero wtedy, kiedy się uspołecznił.
Według chrześcijaństwa cnotami społecznymi, już z samej natury, są miłość i sprawiedliwość. Realizacja tych cnót pozwala na pełne funkcjonowanie społeczności wielkich - jak państwo oraz mniejszych - jak rodzina. Karol Wojtyła nakłaniał do nawiązywania znajomości między ludźmi tymi słowami: „(…) właściwość bytu ludzkiego, jego cecha społeczna jest głęboko zakorzeniona w samej naturze człowieka. Sprawa „zespołeczniania” się z innymi ludźmi nie jest pozostawiona do arbitralnego rozstrzygnięcia i do wyboru każdemu z osobna człowiekowi, skłonność społeczna tkwi bowiem w każdym człowieku niezależnie od jego woli. Człowiek nie może jej chcieć albo nie chcieć (…)”
Ludzie przychodzą na świat jako potencjalne istoty społeczne, wraz z momentem narodzin tworzą więź naturalną ze swoją rodziną. Po urodzeniu i przez kilka kolejnych lat są całkowicie bezradni i zależni od innych. Przez następne lata przechodzą proces socjalizacji. Rezultatem ciągłego kształcenia i kontaktów z innymi ludźmi jest aktywny udział człowieka w społeczeństwie. Istnieją przypadki dzieci wychowywanych przez zwierzęta, które zachowywały się tak jak one, zaś osoby dorastające w izolacji nie nauczyły się mówić, chodzić i zachowywać czystości. Były apatyczne, obojętne.
Arystoteles nazywał gatunek homo sapiens zwierzęciem politycznym, czyli stworzonym do życia w państwie, lecz za człowieka uważał wyłącznie mężczyznę. Tym samym, kobieta, nie uznana za osobę ludzką, nie mogła uprawiać polityki. Ów grecki filozof twierdził również, że życie społeczne opiera się na najbardziej trwałej strukturze jaką jest małżeństwo. Tworzy ono rodzinę, która nie jest w stanie zaspokoić swoich potrzeb, zatem łączy się w gminę wiejską, a następnie w polis. Powstałe państwo-miasto jest wspólnotą poprawnie funkcjonującą, samowystarczalną, a ustanowione w nim prawo znajduje oparcie w naturze ludzkiej.
Według Arystotelesa człowiek mógłby żyć poza społeczeństwem jedynie w dwóch przypadkach: jeśli jest albo kimś niegodnym naszej uwagi, albo istotą nadludzką. Każdy, kto nie potrafi żyć we wspólnocie jest bogiem lub potworem.