- napisany w latach 70tych wiersz jest częścią składniową zbioru „Raport z oblężonego miasta i inne wiersze”, który ukazał się nakładem paryskiego Instytutu Literackiego w 1983 roku,
- Barańczak pisał już o tym wierszu w książce o poezji Herberta, „Uciekinier z Utopii”, jednak odkrył go ponownie, gdyż wiersz kazał do siebie wracać i odczytywać się wciąż na nowo;
z biegiem czasu wydaje się coraz bardziej oczywiste, że to jeden z tych wierszy Herberta, które zamykają w sobie najistotniejsze składniki jego światopoglądu i cechy jego artyzmu,
- wbrew stereotypowej formułce krytycznej, w myśl której Herbert miałby być poetą respektującym normy kultury, ten akurat utwór stanowi akt obrazoburstwa, pogwałcenia kulturalnej reguły, która zabrania poezji współczesnej wszelkich kontaktów z tradycyjna kategoria wzniosłości, a już szczególnie - otwartego sławienia szlachetnych wartości czy zasad,
(ten wiersz to w pewnym osobliwym sensie „wiersz-wyzwanie”, „wiersz-skandal”)
- świadomie popełnionym aktem naruszenia tabu jest napisanie wiersza, dającego się odczytać jako otwarta i jednoznaczna pochwała czegoś tak nieprzyzwoicie wzniosłego jak cnota,
- z pobieżnej lektury można by wynieść przekonanie, ze utwór w gruncie rzeczy bezlitośnie ośmiesza pojęcie cnoty; „Pan Cogito o cnocie” opiera się na taktyce świadomego wprowadzenia czytelnika
w błąd co do podstawowej intencji znaczeniowej utworu, po to aby umożliwić mu w końcu samodzielne dotarcie do przesłania zamierzonego; chwyt ten można określić najprościej jako ironię,
- „Pan Cogito o cnocie” to wiersz, w którym złożoność ironii osiąga stopień nie spotykany do tej pory nawet u Herberta,
- Barańczak proponuje interpretacje opartą na kilka poziomach lektury, odpowiadające kilku odmiennym „autoportretom” podmiotu i zarazem kilku odmiennym koncepcją odbiorcy;
te poziomy odczytania są, po części sprzeczne wzajemnie, jednocześnie jednak uzupełniają się nawzajem; pełne znaczenie wiersza da się uchwycić tylko wtedy, jeśli bierzemy pod uwagę wszystkie warstwy, i ich wielostronne relacje,
- Pan Cogito (od Kartezjusza) przebiera się w maski, nałożone jak gdyby jedna na drugą i na tyle przejrzyste by można było dostrzec, co pod każdą z nich się kryje,
Cogito „przebiera się” tylko po to, aby zmusić monologistę do nieświadomie ironicznej autodemaskacji i tym samym podkreślić swój własny dystans względem niego,
/sporządzona przez Cogito parafraza/
I poziom „ sarkastyczny”
- najbardziej podstawowy i dosłowny,
- to otwarte szyderstwo z personifikowanego pojęcia cnoty,
- nie spotykamy tu subtelnej ironii,
- podstawą podmiotu lirycznego jest prymitywny sarkazm, w którym brak elementu dwuznaczności,
- podmiot liryczny mówi zarazem o cnocie i do cnoty - myśli dokładnie to co wypowiada,
- nie ma tu żadnych ukrytych sensów,
- jego wyobrażenie „prawdziwej męskości” sprowadza się do kombinacji siły fizycznej
z posiadaniem władzy; prawdziwi mężczyźni to dla niego „generałowie atleci władzy despoci”,
- podmiot jest przekonany, że obowiązkiem każdego jest iść z „duchem czasu”,
- w jego systemie to co młode i sprawne góruje nad tym co stare, przebrzmiałe, nieefektywne,
- jego uznaniem cieszą się doraźne korzyści i uroki materialnego świata, a nie mgliste perspektywy duchowego rozwoju; bezsilne idee, przegrane sprawy odsyła do „lamusa”
ZNACZĄCY OKAZUJE SIĘ SAM WYBÓR TYTUŁOWEGO SŁOWA CNOTA !
- Herbert mógł przecież posłużyć się którymkolwiek ze słów o zbliżonym znaczeniu,
zamiast cnoty mógł więc użyć „honoru”, „prawości”, „wierności”,
- etyczne konotacje! Słowo cnota w szczególnym stopniu nadaje się do ośmieszania!
jest rodzaju żeńskiego, w przeciwieństwie do męskiego „honoru”,
- z punktu widzenia podmiotu lirycznego kobiecość jest podrzędna względem męskości,
- obleczona w żeńską postać cnota uchroniłaby się przed jego pogardą tylko, gdyby
„była trochę młodsza …/… trochę bardziej pociągająca w oczach prawdziwych mężczyzn”,
- cnota wiąże się w potocznej polszczyźnie z pojęciami dziewictwa czy staropanieństwa (wyrażenia w rodzaju „stracić cnotę”, czy sarkastyczne określenie „cnotka”),
- w kręgu prymitywnego odbiorcy personifikacją cnoty może być tylko postać
„płaczliwej starej panny”, „śmiesznej jak strach na wróble”,
- dla tego typu mentalności kobieta jest z założenia słabsza, a więc gorsza;
- stara panna jest dodatkowo komiczna, a więc godna pogardy,
- na tym najniższym poziomie lektury od odbiorcy oczekuje się, że do pewnego stopnia będzie podzielał poglądy i system wartości prymitywnego podmiotu,
- wiersz programuje jednak swojego odbiorcę tak, że musi on wznieść się na kolejny poziom i z tego lepszego punktu obserwacyjnego dostrzec w niej coś więcej niż dosłowne sensy
II poziom
- nie można tu przeoczyć faktu, że podmiot dość beztrosko konkretyzuje pojęcie „prawdziwych mężczyzn” jako „generałów, atletów władzy, despotów”, nie zdając sobie sprawy, że słowo despota ma zabarwienie zdecydowanie negatywne
- również dysonansowe zestawienie dwóch dość fundamentalnie różniących się od siebie ideałów triumfalnej kobiecej urody - jak Liz Tyrol i Bogini Zwycięstwa wytwarza głęboko niespójny obraz,
obnaża przypadkowość i wulgarność kategorii estetycznych mówiącego,
- stawia odbiorcy większe wymagania, nie jest już on łatwowiernym prostakiem, oczekuje się od niego większego wyrafinowania: musi on być wyposażony w określony zasób wiedzy kulturalnej,,
by móc się wznieść ponad zastraszająco niski poziom norm intelektualnych , reprezentowanych przez prymitywny podmiot wiersza
- w oczach takiego odbiorcy ów podmiot w trakcie swego monologu nieświadomie kompromituje sam siebie, obnaża własny prymitywizm → tzw. „ironia zdrady na samym sobie” (której ofiarą jest sam mówiący podmiot),
III poziom
- odbiorca musi dysponować specjalistyczną wiedzą,
- oczekuje się od niego znajomość historii pojęcia cnoty, tak jak kształtowało się ono w tradycji europejskiej poprzez stulecia ewolucji etyki starożytnej i chrześcijańskiej,
- oczekuje się także, że odbiorca będzie świadom faktu, że przesłanie to pochodzi od samego Herberta, który pod postaciom Pana Cogito - stanowi skondensowany portret ludzkości naszej epoki;
drąży tradycję w poszukiwaniu stabilnych wartości;
- jeśli weźmiemy wiersz w całość, okazuje się on mimo wszystko apologią cnoty
IV poziom
- ta warstwa nakłada się niejako na poprzednie,
- tu odbiorca obcuje z najpełniejszym jak dotąd „obrazem autora”, takim w którym Herbert nie tylko jawi się jako autor swojego działa, lecz również jako poeta o określonym pozaliterackim zasobie doświadczeń - choć jest to ciągle literacki autoportret ma on stosunkowo najwięcej wspólnego
z rysami twarzy realnego autora,
- biografia autora staje się tu integralnym elementem struktury wiersza i składnikiem jego przesłania,- wiersz nie tylko idealizuje cnotę!
- wręcz przeciwnie! Czyni wszystko, aby w ostatecznym rozrachunku przekonać nas, że cnota nie przynosi żadnej wymiernej rekompensaty, a jedyna satysfakcja, jakiej jest w stanie dostarczyć, to poczucie spełnienie moralnego imperatywu, podyktowanego przez głos sumienia
3