W chwilę później zjawiła się Pestka, roześmiana i radosna. Wiadomość o tym, że ktoś obcy był na ich wyspie, nie wywarła wrażenia na Uli. Cieszyła się, że pada deszcz i będzie mogła mieć przyjaciółkę tylko dla siebie. Pestka przysunęła stół w stronę pieca, usiadła na nim i oparła stopy o brzeg ciepłej blachy. Nieoczekiwanie do kuchni wszedł doktor Zalewski, więc zerwała się, zaskoczona jego obecnością w domu i uśmiechnęła się. Ula ze zdziwieniem zauważyła, że ojciec również się uśmiecha i poczuła zazdrość. Mężczyzna pożegnał się, a kiedy wyszedł Pestka stwierdziła, że nie jest tak surowy, jak mówiła przyjaciółka. Ulka pomyślała, że ojciec jest miły, ale dla Pestki. Postanowiły zostać w kuchni i zaczęły rozmawiać. Ula słuchała jej opowieści jak bajki o rodzinie z prawdziwą matką i prawdziwym ojcem. Nieoczekiwanie Pestka zapytała, dlaczego Ulka po raz pierwszy jest u ojca na dłużej. Przyjaciółka zaczerwieniła się, czując popłoch. Odparła, że ciotki wolały, żeby była z nimi. Ubyszówna uznała, że to dość ciekawe poznać ojca, kiedy jest się dużą. Ula z żalem pomyślała, że ojca powinno się mieć od początku i nagle postanowiła powiedzieć Pestce wszystko tak, jak wyglądało naprawdę. Poczuła, że jest wewnętrznie gotowa do zwierzeń i odetchnęła głęboko, podnosząc głowę. Pestka nie siedziała już jednak przy kominie, lecz stała przy otwartym oknie, zadowolona z tego, że już przestało padać. Nieświadoma tego, jak bardzo w tej chwili Ula poczuła się urażona, oświadczyła, że mogą iść na wyspę. Ubyszówna odwróciła się, ukrywając załzawione oczy i opanowawszy się, podeszła do przyjaciółki. Wyszły z domu i Pestka z radością ruszyła przodem, nucąc piosenkę. Ula niechętnie szła za nią, z żalem myśląc, że następna okazja do szczerej rozmowy nie nadejdzie szybko. Za wsią, w pobliżu niewielkiego zagajnika, dostrzegły bezdomnego psa, który patrzyła na Ulkę. Dziewczyna zdziwiła się, że zwierzę odważyło się przyjść za nimi tak daleko. Z litości dokarmiała go i chciała oczyścić jego sierść z ostów, lecz kundel nie pozwalał zbliżać się do siebie. Zawołała w jego stronę imieniem, które nadała mu kilka dni temu, a pies zamachał ogonem. Pestka przestała się nim interesować i ruszyła w dalszą drogę, gotowa do obrony wyspy. Ulka pomyślała, że przyjaciółka pod wieloma względami jest dziecinna i obejrzała się na Dunaja, ciekawa, co zrobi. Pies po chwili ruszył za dziewczętami, zachowując bezpieczną odległość. Wkrótce dotarły nad rzekę i przedostały się po pniu przewróconej topoli na wysepkę. Ubyszówna odwróciła się, obserwując, jak pies przepływa rzekę. Kundel wyszedł na brzeg i zaczął węszyć. Zaciekawione, poszły za nim i nagle usłyszały głuche warczenie. Rozgarniając gałęzie zarośli, przedarły się na polanę i odruchowo cofnęły się. Pies, warcząc, stał przed krzakiem leszczyny. Dziewczęta domyśliły się, że ktoś tam musi być.