Bajka o Pięciu Elementach
Autor: Tomasz Nowakowski
Dla wszystkich dzieci Tai-Chi
Żył kiedyś mały, smutny chłopiec. Jego rodzice co prawda dbali o niego, kupowali mu dużo ubrań i zabawek, ale mieli dużo pracy i nie poświęcali mu zbyt wiele czasu. Chłopiec często chorował i był słaby. Dzieci nie chciały się z nim bawić, bo bardzo wolno biegał i szybko się męczył. Często śmiały się z niego, dokuczały mu i dlatego chłopiec był nieszczęśliwy. Marzył o tym, aby być dużym i silnym, lecz nie wiedział jak to osiągnąć. Pewnego dnia, kiedy było mu bardzo smutno, poszedł nad strumień, który płynął obok jego domu. Usiadł na pniu zwalonego drzewa i rozmyślał o swoich kłopotach, aż w końcu zmęczony zasnął.
W pewnej chwili obudził się przestraszony. Zobaczył, że na pniu obok niego siedzi jakiś obcy, dziwny człowiek. Mimo podeszłego wieku nie był przygarbiony, ale siedział proso a oczy miał żywe, jakby był bardzo młody. Mimo niewielkiego wzrostu zdawał się być wielki jak góra. W szczupłej i drobnej sylwetce staruszka tkwiła jakaś przedziwna siła i spokój. Chłopiec nie wiedział co robić, czy lepiej uciec czy zostać. Starzec uśmiechnął się do niego i zapytał:
- O czym myślałeś przed chwilą? - w tym uśmiechu była tak niezwykła siła, że chłopiec przestał się bać i zaczął rozmawiać z nieznajomym.
- Myślałem o tym, że chciałbym być duży i silny, aby wszyscy się mnie bali i abym ja nie musiał się bać.
- A czy nie chciałbyś być silny i odważny by pomagać innym? Miałbyś wtedy dużo przyjaciół - rzekł starzec. - Jak mogę im pomagać, jeśli się ze mnie śmieją i wciąż mi dokuczają?
- Możesz się przecież zmienić.
- Jak mogę tego dokonać? Jestem taki, jaki jestem, słaby i chorowity - powiedział chłopiec.
- Wszystko wokół ciebie ulega przemianom. Zmieniają się pory roku. Drzewa rosną i na wiosnę mają liście, które jesienią opadają. Są dni kiedy jest ciepło, świeci słońce i takie, kiedy pada deszcz. Dlaczego więc ty nie miałbyś się zmienić? Musisz tylko chcieć.
- E, tam! To jakieś bzdury, bardzo chcę być inny. Chcę być duży i silny, tak by się mnie wszyscy bali. Ale wcale od tego chcenia się nie zmieniam! - krzyknął młody człowiek.
- Aby czegoś dokonać, nie wystarczy tylko chcieć, trzeba jeszcze iść na wędrówkę za swoim marzeniem. Chodź, przejdziemy się troszkę. Po drodze coś ci pokażę.
- Nie lubię chodzić, szybko się męczę i potem bolą mnie nogi - powiedział chłopiec.
- Może nie będzie tak źle. Jeśli będziemy zmęczeni, możemy usiąść i odpocząć. A jeżeli będziesz uważnie patrzył, możesz podczas tej wędrówki dużo się nauczyć.
Chłopiec niechętnie podniósł się ze zwalonego pnia i ruszyli przed siebie. Nie przeszli nawet kilku kroków, gdy zza drzew wypadło na nich czterech wielkich zbirów.
- Gdzie macie pieniądze? - krzyknął największy z nich.
Chłopiec stanął nieruchomo i ze strachu nie mógł nawet uciekać. Wtedy stało się coś przedziwnego. Staruszek zaczął poruszać się szybko jak wiatr. Kilkoma zręcznymi ruchami powalił bandytów na ziemię. Fruwali w powietrzu, jak wielkie drzewa wyrwane przez huragan.
- Jak to możliwe? Jesteś stary, mały i słaby a pokonałeś tak wielkich i silnych ludzi - zapytał chłopiec, kiedy ochłonął z przerażenia.
- To nie było takie trudne. Jestem mistrzem kung-fu w Taiji Chuan.
- Czy to znaczy, że umiesz się bić?- zapytał zdziwiony chłopiec.
- Bicie się nie jest w tej sztuce najważniejszą umiejętnością, chociaż czasami się przydaje. Bycie kung-fu oznacza ćwiczenie się w obserwacji, w uważnym patrzeniu i słuchaniu. Jest to rozwijanie swej sztuki codzienną pracą przez całe życie. Oznacza to, że Taiji uczę się bardzo długo i będę uczył się dalej.
- O, to bardzo ciekawe! Chciałbym być kiedyś taki jak ty! - zawołał chłopiec. Jak można się tego nauczyć?
- Kiedy byłem taki jak ty, spotkałem mistrza, który zabrał mnie na wędrówkę.
Po drodze poznał mnie z pięcioma przyjaciółmi. Spotykam się z nimi do dziś. Uczę się od nich, uważnie obserwując i naśladując ich umiejętności. Mój mistrz pokazał mi także kilka ćwiczeń, które powtarzam każdego dnia. Staram się naśladować w ruchu moich pięciu przyjaciół. Chodź, poznam cię z nimi.
Moim pierwszym przyjacielem jest woda. Od niej uczę się płynności, miękkości i siły, która powstaje z łagodności i ustępliwości. Ludzie często nie doceniają wody, bo myślą, że jest słaba. Ona jednak jest silna. Spójrz, kiedy nabierzesz jej do dzbanka, przyjmie dokładnie jego kształt, ale pozostaje sobą. A więc jest silniejsza od dzbanka. Kiedy spotyka na swej drodze kamień, opływa go i nadal dąży do celu. A popatrz tutaj. Widzisz ten kamień? Woda kapała na niego przez wiele lat, kropla po kropli, aż wyżłobiła w nim wgłębienie. A więc jest silniejsza niż kamień. Może też zamienić się w lód, wtedy staje się twarda i ostra jak metal. Woda przemienia się w chmury i przenosi się z miejsca na miejsce. Łatwo staje się deszczem, a potem szybko i miękko spada na ziemię. Woda jest wszędzie, także w nas. Od niej uczę się cierpliwości w dążeniu do celu i umiejętności pokonywania przeszkód, tak jak strumień, który wytrwale wędruje do oceanu. Bez wody nie byłoby życia na Ziemi, dzięki niej istnieją ludzie, zwierzęta i rośliny, a więc także i drzewo.
Drzewo, to mój drugi przyjaciel. W sztuce Taiji od niego uczę się właściwie stać w pozycjach. Drzewo rośnie wysoko i głęboko zapuszcza swoje korzenie. To pozwala mu przetrwać nawet najsilniejsze wiatry. Tak też i ja uczę się od niego opierać przeciwnościom losu i bronić swojego zdania, kiedy jest ono prawdziwe. Aby móc rozwijać tą sztukę, muszę dbać o jej podstawy, ćwicząc każdego dnia. Podobnie drzewo, które chcąc urosnąć wyżej rozwija swoje korzenie. Drzewo daje życie mojemu kolejnemu przyjacielowi.
Ogień, to mój trzeci przyjaciel. Dzięki niemu mamy światło, lepiej widzimy i przestajemy się bać. Jego ciepło powoduje, że czujemy się dobrze i bezpiecznie. W ogniu można spalić niepotrzebne śmieci, takie jak złość czy nienawiść, które zaprzątają twoje myśli. Od niego uczę się szybko i zdecydowanie działać oraz poszukiwać nowych rozwiązań swoich problemów. Ogień daje mi energię do pracy i oświetlając każde miejsce, uczy mnie zainteresowania otaczającym światem. Dzięki niemu pogłębiam swoją wiedzę. Ogień spala wszystko na popiół gaśnie, dając życie ziemi.
Ziemia jest moim czwartym przyjacielem. Daje mi oparcie i pomaga zachować równowagę w trudnych chwilach. Jest jak matka, wszystko znosi cierpliwie, choć często bezlitośnie ją depczemy zamiast po niej chodzić. Od ziemi uczę się cierpliwości, miłości i równowagi, a także wrażliwości. Wykonując ćwiczenia, czuję każdy swój krok w kontakcie z ziemią. Stąpam delikatnie i miękko jak tygrys bo nie chcę jej krzywdzić. W głębi ziemi rodzi się metal.
Metal, to mój piąty przyjaciel. Jest twardy i sprężysty jak miecz. To on uczy mnie szybkości, wewnętrznej twardości i dyscypliny. To od niego wiem , że muszę pracować nad swoim charakterem, jeśli chcę spełnić swoje marzenia. Tak jak wykuwa się miecz, każdego dnia, krok po kroku podejmuję działania, które pomagają mi dojść do celu. Od metalu uczę się też dokładności, jaką ma miecz, który przecina miejsce którego się dotknie. Gdy metal rdzewieje, pojawiają się na nim kropelki rosy i w taki sposób daje życie wodzie.
- Jak widzisz moi przyjaciele pomagają sobie nawzajem, a ja uczę się od nich sztuki Taiji. Teraz chłopcze, kiedy ich poznałeś możesz i ty być ich przyjacielem oraz uczyć się od nich. Znajdziesz ich wszędzie, stanowią część otaczającej cię przyrody. Są również w tobie. Twoje ciało jest jak świat, w którym żyjesz, składa się w większo ści z wody. Powinieneś ciągle ćwiczyć się w uważnej obserwacji. Możesz usiąść nad strumieniem i przyglądać się wodzie, wtedy usłyszysz, co do ciebie mówi. Uważne patrzenie i słuchanie oraz wrażliwość, to najcenniejsze dary, jakie dostałem od swoich nauczycieli, czyli mego mistrza i moich pięciu przyjaciół. Chciałbym jednak cię przestrzec. Nasi przyjaciele są bardzo mądrzy, ale czasami lubią bawić się jak małe dzieci. Wtedy sprawiają nam dużo kłopotów. Woda może zgasić ogień. Potrafi być niebezpieczna i zagrozić nam powodzią. Ogień może stopić metal a bywa też groźny i może spowodować pożar. Metal ścina drzewo i umie niebezpiecznie ranić. Drzewo może rozsadzić ziemię swymi korzeniami. Ziemia zasypuje wodę, pozbawiając źródła życia wiele roślin, zwierząt i ludzi. Powinieneś więc z wdzięczności za naukę coś im ofiarować. Utrzymuj swoich pięciu przyjaciół w równowadze, bądź odpowiedzialny. Dbaj o to, żeby sobie pomagali i nie kłócili się ze sobą. Jeśli będziesz uważny, staniesz się kung-fu w Taiji Chuan. Chłopca tak pochłonęło słuchanie tej opowieści, że nawet nie zauważył zniknięcia staruszka. Nie był pewien, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, czy może był to tylko sen. Nadal siedziałna pniu zwalonego drzewa, tak jakby wcale nie ruszał się stąd. Pamiętał jednak doskonale każde słowo wypowiedziane przez starca. Przypomniał sobie też ćwiczenia, których go nauczył. Zaczął ćwiczyć każdego dnia, uważnie obserwując i słuchając swoich pięciu przyjaciół. Spotykał się z nimi wszędzie; w lesie, w mieście, przyglądając się sobie. Zawsze służyli mu radą i pomocą a on pamiętając o przestrodze starego mistrza dbał o utrzymanie ich w równowadze i zgodzie. Rósł, mężniał i stawał się mądrzejszy. Nigdy nie używał swoich umiejętności w złym celu. Zawsze pomagał innym ludziom. Upłynęło wiele lat. Stał się pełnym energii i siły starszym człowiekiem. Wielu ludzi szanowało go za to, jak żył i czego dokonał. Pewnego dnia w czasie swej wędrówki znalazł się w miejscu, w którym przed wieloma laty mieszkał, jako mały chłopiec. Szedł wzdłuż strumienia uważnie słuchając wody, gdy wtem zobaczył siedzącą na pniu zwalonego drzewa smutną dziewczynkę. Pewnie ma jakieś kłopoty - pomyślał. Może będę mógł jej pomóc. Usiadł cichutko obok niej , a kiedy spojrzała na niego przestraszona, uśmiechnął się i zapytał:
- O czym przed chwilą myślałaś?