|
|
|
|
|
(Konferencja wygłoszona w ramach dnia skupienia dla paulistów, Dom "Królowej Polski" Towarzystwa Świętego Pawła w Częstochowie, 16.09.2007) Ogólna tematyka 1 Kor 8-10
1) spożywanie mięsa ofiarowanego bożkom (8, 1-13) Komentarz biblijny Paweł, a także inni głosiciele Ewangelii uświadamiali poganom nawróconym na chrześcijaństwo, że poza jedynym Bogiem nie istnieją żadne bóstwa. Nie jest więc możliwe ofiarowanie im mięsa. Dlatego mięso, które nawet zostało ofiarowane bóstwu, niczym się nie różni od innego mięsa. Nie ma ono charakteru sakralnego i chrześcijanin może je spożywać. Mimo tak jasnego postawienia sprawy, w praktyce okazało się, że niektórzy chrześcijanie, szczególnie pochodzenia żydowskiego, wciąż mieli skrupuły, gdy znaleźli się w sytuacji, gdy podawano im do jedzenia takie właśnie mięso lub gdy widzieli, że inni takie mięso jedzą. Problem ten narastał szczególnie wśród chrześcijan wywodzących się z pogaństwa. Oni, aby nie zerwać więzi z krewnymi lub przyjaciółmi, którzy nadal byli poganami, przyjmowali zaproszenia na uczty z okazji urodzin, ślubów, pogrzebów itp. Jedli też to, co im podawano. W mniemaniu niektórych chrześcijan grzeszyli, wiedząc, że jedzą tzw. mięso ofiarne. Ogólna zasada, którą podaje Paweł, jest taka: Chrześcijanin w swoim postępowaniu powinien kierować się nie tylko własną wiedzą, ale też miłością względem innych. Miłość ta polega na tym, że człowieka, który ma wątpliwości związane z wiarą, nie zostawia się z jego rozterkami, uznając go za mało dojrzałego, ale swoim słowem, przykładem, a nawet poświęceniem pomaga się mu dojść do właściwego rozumienia rzeczy i bardziej świadomego przeżywania swojej wiary. Powstrzymywanie się od niektórych zachowań w obecności ludzi chwiejnych w wierze nie jest oznaką nieszczerości, ale szacunku wobec ich przekonań (Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy, Edycja św. Pawła, Częstochowa 2005, s. 386-387).
Schemat rozdziału 8 (bo pojęcie "struktury" jest zbyt skomplikowane) jest dosyć prosty: po przedstawieniu ogólnych zasad w sprawie spożywania mięsa ofiarowanego bożkom, Paweł nawiązuje do przykładu własnego życia, a następnie do historii Izraela.
Tak więc problem w tym, żeby wiedzieć właściwie. tzn. wiedzieć, czemu ta wiedza służy, jakie przynosi owoce. Wzmaga podziały czy jednoczy? Napełnia pokorą czy nadyma pychą?
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, Kolejna sprawa dotyczy. przekonań. Czytamy w w. 7, że niektórzy z Koryntian "pod wpływem dotychczasowego przekonania związanego z bożkami spożywają te pokarmy, jakby one rzeczywiście były ofiarowane bożkom, a ich błędne sumienie się plami" (8, 7).
Dotykamy tutaj istoty problemu, o jakim traktuje rozdz. 8: nawet jeżeli masz do czegoś prawo, zwróć uwagę, czy twoje postępowanie nie staje się dla słabszych powodem do zgorszenia (8, 9). W następnych wersetach pada kolejne ważne stwierdzenie: ".grzesząc przeciwko braciom. grzeszycie przeciw Chrystusowi" (8, 12). Słowa św. Pawła przypominają nauczanie Jezusa z Ewangelii: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). Apostoł odwołując się do nauki Chrystusa używa ostatecznego argumentu, który powinien przekonać każdego chrześcijanina. Z tych kilku spostrzeżeń wynika, że Paweł był człowiekiem o głębokiej wrażliwości - na Boga, na głos sumienia, a także na drugiego człowieka..
W rozdziale 9 św. Paweł mówi o sobie. Nawiązuje po raz kolejny do osobistego spotkania z Jezusem (domyślamy się, że chodzi o spotkanie pod Damaszkiem). Broni przed Koryntianami swojego statusu apostoła. Potwierdzeniem jego mandatu są Koryntianie, bo do nich został posłany przez Boga. Paweł mówi także o swoich prawach: o wynikającym z pełnionej misji prawu do utrzymania się z owoców swojej pracy. Przypomina, że jest to prawo ustanowione przez Boga: "że ci, którzy głoszą Ewangelię, z Ewangelii żyją" (9, 14). Była to powszechna zasada, która wówczas obowiązywała. Znajdujemy tutaj kilka spostrzeżeń, które dla naszej refleksji mogą okazać się bardzo przydatne. Każdy z nas ma pewne oczekiwania związane z wykonywaną pracą. Używając języka Pawłowego, kiedy coś robię, to mam nadzieję, że coś z tego będę miał J (9, 10). Apostoł wydaje się być świadomym tego prawa, ale specjalnie z niego rezygnuje, aby na jego posłudze zyskała jedynie chwała Boża. Perspektywa egzystencjalna: słabość człowieka i moc wiary
Problem odniesienia chrześcijan "mocnych" do "słabych" w wierze implikuje temat natury bardziej ogólnej, która dotyczy "słabości" i "mocy" chrześcijanina. Chodzi tutaj zwłaszcza o stosunek człowieka do własnych słabości, w kontekście nauczania św. Pawła. Drugie pojęcie: słabość - to cecha tego, kto jest słaby; to jakiś brak, ograniczenie, kalectwo. Ale także skłonność do czegoś, z którą nie można sobie poradzić. Moc i słabość są więc pojęciami, którymi św. Paweł opisuje kondycję człowieka i jego relację do Boga. Zależność między słabością a mocą jest dla św. Pawła jasna. Kiedy Apostoł skarżył się przed Bogiem na swój los, usłyszał taką odpowiedź: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem doskonali się w słabości" (2 Kor 12, 9). Oznacza to, że trzeba znaleźć i zaakceptować w sobie ludzką słabość, by dać miejsce mocy Boga. W tym znaczeniu wszelka słabość, by nie powiedzieć - niedoskonałość - może stać się nawet powodem do dumy. Prawda o człowieku Każdy z nas to jednocześnie ktoś wielki i zagrożony. Wielki, bo stworzony na obraz Boga i zdolny do tego, by myśleć, decydować, kochać. Ale jednocześnie to ktoś zagrożony: z zewnątrz - przez złych i cynicznych ludzi oraz od wewnątrz - przez samego siebie, przez własną słabość i grzeszność. Kochać siebie to z miłością mówić sobie całą prawdę o tym, co jest we mnie, by wiedzieć, jakie chwasty powinienem wyrywać. Jednak samo wyrywanie chwastów nie wystarczy. Zło zwycięża się dobrem. A największym dobrem jest miłość. Mądrość wskazuje drogę świętości, ale jedynie miłość daje siłę, by wytrwale usuwać chwasty i z radością chronić w sobie pszenicę świętości (M. Dziewiecki, Do nieba przez ziemię, "Dzień Pański" 37/2005, s. 4.)
Prawdą jest, że Bóg pragnie naszego dobra. Dlatego czyni wszystko, żeby nas na siebie otworzyć, bo tylko wtedy będziemy w stanie przyjąć Jego dary. Jednak prawdą jest również to, że człowiek jest istotą szczególnie upartą i ma swoją wizję życia i szczęścia.
Co Paweł musiał doświadczyć, żeby mógł wyznać: "Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (2 Kor 12, 10)?. Człowiek nie zawoła Boga, dopóki nie przekona się, że coś go przerasta. Dlatego najczęściej spotykamy Boga tam, gdzie się Go najmniej spodziewamy. Tak więc jest tylko jeden klucz wprowadzenia Boga w swoje życie: "Nie potrafię. Pomóż mi". Słabość a grzech
Kolejna kwestia to pytanie, jak się ma grzech do słabości, i na odwrót. Można powiedzieć, że grzech jest wynikiem jakiejś słabości, ale nie każda słabość jest grzechem.
Słabość człowieka nie jest grzechem, lecz jest doświadczeniem granic ludzkich możliwości, których dany człowiek w tym momencie nie potrafi lub nie może już przekroczyć. Nigdy nie będziemy specjalistami we wszystkich dziedzinach. W końcu trzeba wyznać: "tego już nie wiem, tego nie potrafię zrobić, na tym się zupełnie nie znam". Nam, dotkniętym nie kończącą się pokusą: "będziecie jak Bóg..." (Rdz 3, 5), trudno jest nieraz wyszeptać: "tej książki nie przeczytałem.". Z tęsknoty za Boską doskonałością może się nawet zrodzić specyficzne poczucie winy, które ma ostatecznie przekonać mnie do tytanicznej, wyczerpującej pracy nad swoją "doskonałością" i zachęcić Boga, aby nie wydawał mnie na poniżenie ludzkiej słabości. To poczucie winy sprawia, że jako grzech wyznajemy nieraz nasze słabości: "przepraszam Boga za to, że byłem zmęczony i usypiałem podczas adoracji.". Słabość a zło Musimy zgodzić się z tym, że jesteśmy istotami grzesznymi, a to oznacza, że zło jest częścią nas. Tutaj, w kontekście ziemskiej rzeczywistości, nigdy do końca nie pozbędziemy się zła. I to jest właśnie ta nasza podstawowa słabość.
Zła nie wystarczy unikać. Chrześcijanin ma przetwarzać zło. W takim bowiem kluczu można odczytać słowa św. Pawła: "Zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12, 21). Z psychologicznego punktu widzenia, przetworzenie zła jest złożonym procesem, w trakcie którego: Reakcja na swoją słabość
Warunkiem nawrócenia jest znalezienie właściwych kryteriów i wzorców, potrzebnych w przemianie własnego życia. Szczególną pomocą może być przyjrzenie się postawie św. Piotra i porównanie jego postawy z postępowaniem Judasza. Ten ostatni zdobył się wprawdzie na szczery rachunek sumienia i miał odwagę powiedzieć samemu sobie: "zdradziłem niewinnego". Ale potem poszedł i powiesił się. Nie starczyło mu siły i nadziei na nową przyszłość, gdyż pozostał sam na sam ze swoim grzechem. Widząc przemianę Piotra, możemy domyślać się tego, co wyczytał on w spojrzeniu Zbawiciela: "Jeśli myślisz, Piotrze, że cię potępię i odrzucę, to nadal Mnie nie znasz. Oto właśnie idę oddać za ciebie życie, bo pokochałem ciebie bezwarunkowo i do końca". Pójście do Jezusa z naszym grzechem - to konieczny warunek trwałego nawrócenia. Gdy stajemy samotnie twarzą w twarz z bolesną prawdą o nas samych, to grozi nam - jak Judaszowi - rozpacz i zniechęcenie. Gdy natomiast - zalęknieni i zawstydzeni - idziemy z naszym grzechem do Jezusa, wtedy dzieje się coś niezwykłego. Mocą Jego przebaczającej miłości stajemy się więksi od naszej słabości i otwiera się przed nami nowa przyszłość. Trwałe nawrócenie wymaga podejścia do kratek konfesjonału, by raz jeszcze - a może po raz pierwszy - upewnić się, że miłość Chrystusa większa jest niż nasza słabość i że wszystko możemy w Tym, który nas umacnia (Flp 4, 13). Podstawą nawrócenia nie jest zatem sama prawda. Wyzwala tylko ta prawda, którą odkrywamy w obliczu Bożej miłosiernej miłości (M. Dziewiecki, Nawrócić się - to pójść z własnym grzechem do Jezusa, "Dzień Pański" 13/2003, s. 4). Warto tutaj przypomnieć sobie pewną prawdę, wypracowaną przez Tradycję Kościoła, a dotyczącą taktyki złego ducha: diabeł atakuje człowieka albo przysłaniając mu jego słabości, albo je wyolbrzymiając. Potrzebny jest zdrowy realizm, aby nie ulec tej pokusie i mocna wiara. Św. Augustyn mówił: "Nakarm swoją wiarę, a twoje trudności umrą z głodu.". Moc wiary
Jest taka ewangeliczna scena z kobietą chorą od wielu lat na krwotok (por. Mk 5, 25-34). Kobieta, która z całego serca pragnęła uzdrowienia, nie podeszła, aby błagać Jezusa o cud. Nie rozmawiała z Nim, tylko po kryjomu dotknęła Jego szaty. Przez to dotknięcie została uzdrowiona. Komentarz Jezusa do tego wydarzenia jest następujący: "Twoja wiara cię uzdrowiła". A więc w tej kobiecie była moc uzdrowienia. Jak wiemy z Ewangelii, Jezus poznał, że wypłynęła z Niego moc, ale z całej wypowiedzi wynika, że to właśnie kobieta potrafiła uwolnić, wziąć tę moc. Wielu innych też dotykało Jezusa i nic z tego nie wynikało, bo przecież "wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali" (Mk 5, 24). Z pomocą naszej słabości przychodzi Duch Święty. Bez Niego bylibyśmy pozostawieni swoim ludzkim siłom i nie moglibyśmy uczestniczyć w nadprzyrodzonym życiu Boga. Nasz stosunek do innych
Łatwo przychodzi nam widzieć zło w innych, trudniej w sobie, gdyż na różne sposoby uciekamy od naszej grzesznej sytuacji. Tymczasem należy ją uznać i uwierzyć, że w Bogu zawsze możliwe jest nowe życie. Ks. Edward Staniek pisze, że "wszyscy mamy tendencję do faryzejskiego podejścia. Przychodzą młodzi ludzie i chcą coś czynić inaczej; zabrania się im w imię prawa. Nie wolno, gdyż tak było zawsze. Prawdziwe życie religijne nigdy nie odwołuje się do tego, co było. Ono zawsze buduje na tym, co jest, bo łaska uczynkowa działa w chwili obecnej. I trzeba umieć się tu i teraz spotkać z Bogiem, trzeba umieć postawić pytanie, czy to, co jest, jest rzeczywiście dobre; czy jest Boże, czy też nie? Św. Paweł w momencie nawrócenia odkrył wartość Prawa i potrafił także powiedzieć, że przy złym podejściu Prawo jest przekleństwem (E. Staniek, Trzynasty Apostoł, Kraków 1996, s. 19). Reakcja na czyjąś słabość Świadomość własnych słabości - jeśli jest właściwie przeżywana - rodzi pokorę. A pokora ma ogromne znaczenie nie tylko dla życia duchowego ("Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje" - 1 Pt 5, 5), lecz również dla naszego podejścia do drugiego człowieka, do jego słabości.
Jest taka opowieść o starożytnych mnichach, a właściwie o słabości/grzechu jednego z nich i o reakcji przełożonego i współbraci: Troszczyć się o zbawienie innych
Warto w tym miejscu przytoczyć fragment homilii św. Jana Chryzostoma o tym, że światło chrześcijanina nie powinno pozostać w ukryciu: Być słabym to być jak owca, a nie jak wilk
Jak długo pozostajemy owcami, zwyciężamy; otoczeni niezliczoną gromadą wilków, jesteśmy mocniejsi. Gdy jednak stajemy się wilkami, ulegamy, ponieważ jesteśmy pozbawieni pomocy Dobrego Pasterza. Wszak nie jest On pasterzem wilków, ale owiec; dlatego opuszcza cię i odchodzi, gdy nie oczekujesz, aby okazał swoją potęgę. Eucharystia mocą dla słabych
Św. Paweł rozumie Eucharystię jako jednoczenie się z Panem i z braćmi (por. 1Kor 10, 16). Umieszczenie wątku o Eucharystii w takim kontekście wskazuje na to, że Apostoł dostrzega w niej lekarstwo na nasze słabości. Moc i słabość w życiu bł. Jakuba Alberione
Poczucie własnej słabości i ograniczoności towarzyszyło bł. J. Alberione przez całe życie. W autobiograficznych wspomnieniach już w pierwszym punkcie zaznacza, że "powinien opowiedzieć podwójną historię: historię Bożego miłosierdzia [...] i upokarzającą historię braku odpowiedzi na bezmierną Bożą miłość" (J. Alberione, Abundantes divitiae gratiae suae, Częstochowa 2001, nr 1). Ks. Alberione czuje "wobec Boga i wobec ludzi powagę misji" powierzonej mu przez Pana i uważa, że "gdyby znalazł osobę bardziej niegodną i niezdolną, wolałby właśnie ją". Siebie samego traktuje jak "pędzel za marne grosze" i "ślepy wobec dzieła, które jest do wykonania", dając tym samym do zrozumienia, że wszystko należy zawdzięczać Bogu (AD, nr 350). Poczucie własnej niegodności prowadziło ks. Alberione do jeszcze większego zawierzenia Bogu. Warto przytoczyć w tym miejscu jego osobiste wyznanie: "Modlę się do Pana, aby odebrał mi całą moją wolę, preferencje, upodobania; ażeby uczynił ze mnie oraz ze wszystkiego, co mnie dotyczy w doczesności i wieczności to, co chce, i tak, jak chce. [...] Jeżeli tego chce, niech mi odbierze moje zdrowie, powierzone mi zadania, zajęcia, dobra wewnętrzne i zewnętrzne. Wszystko jest wyłącznie dla sławy Bożej, dla wiecznej chwały Jego miłosierdzia, dla pomniejszenia mojego grzechu" (Don Alberione intimo, opr. S. Lamera, Roma 1974, nr 37). Świadomy swoich ograniczeń, tym bardziej wszystkiego oczekiwał jedynie od Pana. Świadczy o tym tekst innej modlitwy, powstałej podczas rekolekcji w 1947 r.: "Dissipavit omnia bona... [roztrwonił wszystkie dobra] umysł, serce, czas, siły, relacje, okazaną pomoc, zdrowie i dobra materialne. Wszystko trzeba naprawić; ponieważ nie mam zasług, nie mam wiary, której Ty byś oczekiwał, nie mam wystarczającej pobożności, nie mam gorliwości względem Boga i dusz. Odtwórz we mnie Siebie samego... Pragnę pozwolić Ci uczynić, co chcesz... Pracuj nade mną... donec formetur Christus in vobis... [aby ukształtował się Chrystus - Ga 4, 19] z tych marności i zniszczeń..." (G. Alberione, Paolo Apostolo, opr. G. Di Corrado, Roma 1981, nr 4).
Owocem tych doświadczeń był pakt z Bogiem, który znalazł wyraz w modlitwie "Tajemnica powodzenia". Ks. Alberione zdecydował się uczynić akt całkowitego zawierzenia Bogu, aby wszystko oddać w Jego ręce. Dlatego zawarł rodzaj przymierza z Bogiem, w którym zobowiązywał się do szukania jedynie chwały Bożej i działania na rzecz zbawienia ludzi. W zamian Bóg miał udzielić nowo powstałej Rodzinie wszelkich łask, potrzebnych do spełnienia misji, do jakiej została powołana, oraz pomnożyć owoce jej pracy duchowej, nauki, apostolstwa i ubóstwa. Przykład wiary bł. Jakuba Alberione uświadamia nam, że ludzka słabość i niedoskonałość ma swoje miejsce w planach Bożych i od każdego z nas zależy, w jaki sposób będziemy ją przeżywać, czy stanie się dla nas przekleństwem, czy błogosławieństwem. |
|
|
Apostoł Narodów |
|
|
|
|
|
||
© 2008 |
|
|
|
|
|
|
|
_____________________________________________ |