Pewien gospodarz zgubił siekierę, gdzieś mu się zawieruszyła. Szukał jej cały ranek, wreszcie pomyślał: "Wiem! Siekierę ukradł syn sąsiada?" Syn sąsiada właśnie wychodził z domu. Gospodarz popatrzył na niego i pomyślał: "Tak wygląda złodziej mojej siekiery; on uśmiecha się, jak złodziej mojej siekiery; on porusza się, jak złodziej mojej siekiery; on mnie pozdrawia, jak złodziej siekiery". Już chciał wołać za chłopakiem: "Ty złodzieju!", w ostatniej chwili jednak zrezygnował. Nie miał przecież żadnych dowodów, że syn sąsiada ukradł mu siekierę. Po jakimś czasie, kiedy złość i pierwsze uniesienie minęło, gospodarz zobaczył siekierę leżącą przy drewnie. W tym samym czasie syn sąsiada wracał do domu. Gospodarz popatrzył na niego: "Tak nie wygląda złodziej siekiery; złodziej siekiery się nie uśmiecha; złodziej siekiery nie pyta nikogo, jak minął dzień. Od razu wiedziałem, że on nie jest złodziejem siekiery!" - powiedział cicho do siebie. Zdanie gospodarza o synu sąsiada zmieniło się w sposób skrajny: najpierw widział w nim złodzieja i wszystko, co tamten robił, wskazywało na to, że jest złodziejem. Kiedy siekiera się znalazła nic nie wskazywało, że syn sąsiada jest złodziejem...
Wróćmy teraz do dzisiejszej Ewangelii. Pan Jezus czynił wiele dobrego, a tutaj uczeni mówią: "On współpracuje z szatanem!" Pan Jezus jest bardzo cierpliwy. Wyjaśnia tym uczonym nie tyle głupotę, co złośliwość, przewrotność ich myślenia. Tym ludziom brak dobrej woli, oni nie chcą. A temu, kto nie chce, nie można pomóc.
KTO NIE CHCE, TEN PODDAJE SIĘ BEZ WALKI BK 88