Żyło sobie maleńkie bezpańskie Szczeniątko. Nikogo nie miało na świecie. Było samo – samiuteńkie, biegało, swawoliło i robiło, co chciało… Szczeniątko ułożyło nawet piosenkę, jak mu dobrze, że nie musi słuchać starszych i że w ogóle przyjaciół mu nie potrzeba… | Skakało sobie, skakało i omal nie trafiło pod samochód. Na szczęście w pobliżu siedział Kot, który ocalił małego pieska. Ale zamiast być mu wdzięcznym, Szczeniątko zaczęło nań gwałtownie ujadać:
|
---|---|
Sędziwy mądry Gąsior pokręcił głową i rzekł:
Ale Szczeniątko nie zwróciło nawet najmniejszej uwagi na słowa Gąsiora. |
Ale Szczeniątko było już daleko. Biegało wokół domku wujka Królika, drażniąc maleńkiego króliczka, który ogryzał zielone gałązki.
|
Piesek zbiegł z górki co sił w nogach i omal nie przewrócił Kaczki, która dreptała z dziećmi do stawu.
Kaczęta dały nurka, a Szczeniątko machnęło łapką. – Już po nich! Utonęły! |
Położył się pod drzewem i wkrótce usnął. Śniły mu się rozmaite smakołyki, toteż mlaskał językiem. W pewnej chwili na niebie ukazała się ogromna czarna chmura i kropla deszczu spadła Szczeniątku na nos. Gdzie by się tu skryć przed deszczem? – pomyślał piesek. |
|
Szczeniątko pobiegło do domku Kota. Nie, tu mnie nie przyjmą, przecież obraziłem Kota i zrobiłem mu krzywdę. Kaczka też nie da mi schronienia. Wuj Królik również mnie nie przyjmie… Piesek nie miał dokąd iść i nie mógł się nigdzie ukryć przed deszczem. |
I tak bezpańskie Szczeniątko pozostało na podwórku samotne i zmartwione. Z nosa, uszu i z ogonka spływała mu woda. Nie było na nim suchego włoska. Ale cóż to, czyżby deszcz przestał padać?! Szczeniątko podniosło głowę i zobaczyło sędziwego Gąsiora.
I ruszyli w drogę. |
|
Deszcz przestał padać. Zza chmur wyjrzało słoneczko. Gąsior przyszedł ze Szczeniątkiem do domu kudłatego Brysia.
Szczeniątko spojrzało na Gąsiora. Gąsior kiwnął głową i wskazał łapą Brysia.
|