Rodzina Katolicka nr 26
Sherwood O. Jones
Tomasz More - mąż, ojciec, święty
Sir Tomasz More urodził się w Londynie 7 lutego 1478 roku jako syn Jana More'a, wziętego adwokata, wyniesionego później do godności sędziego trybunału królewskiego i obdarzonego tytułem szlacheckim. Kształcił się w renomowanej szkole św. Antoniego w Londynie, po czym rozpoczął służbę na dworze arcybiskupa Canterbury Jana Mortona, późniejszego kardynała. Pobierał tam nauki od kapelana, pełniącego zarazem funkcję wychowawcy domu, a następnie wysłany został przez arcybiskupa do Oxfordu, gdzie studiował dwa lub trzy lata, rozwijając znajomość greki i łaciny. W wieku lat 16 opuścił Oxford i powrócił do Londynu, by studiować prawo w Inns of Court, uzyskując adwokaturę w roku 1501. Został mianowany asystentem w Furnivall Inn, a później zajmował szereg odpowiedzialnych stanowisk w branży prawniczej, wykonując zawód adwokata. Był jednym z najlepiej wykształconych ludzi w Anglii tego czasu i pozostawał w przyjacielskich stosunkach z wieloma uczonymi o międzynarodowej sławie, włączając w to Coleta, Linacre'a i Grocyna oraz najbardziej znanego Erazma z Rotterdamu.
We wczesnym okresie swej praktyki prawniczej Tomasz żył z kartuzami w ich klasztorze w Londynie. Jak pisze Erazm: "z całą energią kierował się ku życiu zakonnemu, czuwając, poszcząc, modląc się i wykonując podobne ćwiczenia, przygotowując się do kapłaństwa. I prawie je osiągnął; będąc jednak niezdolnym do wyrzeczenia się pragnienia posiadania żony, zdecydował się być raczej cnotliwym mężem, niż kapłanem żyjącym w nieczystości"?.
Tomasz był z pewnością u kartuzów rodzajem gościa ze swobodą przychodzenia i wychodzenia, ponieważ w czasie swej kariery prawnika stale przychodził po kierownictwo duchowe do ich klasztoru. Chociaż nie stał się mnichem ani kapłanem kartuskim, zachował w swym późniejszym życiu nawyk regularnej modlitwy, umartwienia i medytacji, których nauczył się podczas czterech lat pobytu w klasztorze.
Mąż
Po opuszczeniu klasztoru Tomasz poślubił Jane Colt, jedną z trzech córek szlachcica z Essex. Zięć More"a William Roper napisał, że More wybrał swą przyszłą żonę, a nie jej młodszą i ładniejszą siostrę, ponieważ zdawał sobie sprawę z hańby i wstydu, jakie spotkałyby starszą siostrę, widzącą młodszą wcześniej wychodzącą za mąż i litując się nad nią, skierował ku niej swe uczucie. Erazm wspomina, że była ona wciąż bardzo młoda, słabo wykształcona i o nieskrystalizowanym charakterze, Tomaszowi było więc łatwo urobić ją stosownie do własnych zwyczajów. Bazując na tych uzupełniających się wzajemnie informacjach, powiedzieć można, że w pewnym sensie postępowanie Tomasza jako męża opierało się na fundamencie miłości, mającej wzgląd na wrażliwość żony, oraz na roztropności, uwzględniającej stan jej intelektu oraz jej możliwości.
Tomasz sam kierował edukacją żony we "wszelkich rodzajach muzyki"? (obejmowało to grę na skrzypcach, flecie i szpinecie) oraz jej lekcjami łaciny. Rozumiał, że nauczanie jest pomocą we wzroście w świętości, poszerzając horyzonty, uszlachetniając i dostarczając większych możliwości odpowiadania na Bożą łaskę.
Lady More zmarła w roku 1511, pozostawiając Tomasza z trzema córkami i synem w wieku od lat dwóch do sześciu. Nie pozostał długo samotny i ożenił się powtórnie z Alicją Middletown, wdową siedem lat od niego starszą, niezbyt urodziwą, ale "bystrą i zapobiegliwą gospodynią"?. Tomasz usiłował kształcić lady Alicję w ten sam mniej więcej sposób co swą poprzednią żonę, należała ona jednak do nieco innego gatunku. Posiadała "charakter osoby myślącej powoli, kogoś, kogo sam argument nie przekonuje"?, kto może nie rozumieć kulistości ziemi, a jednocześnie dobrze zarządza posiadłością More'ów w czasie, gdy mąż zajęty jest sprawami państwowymi.
Wobec mniej podatnej osobowości swej drugiej żony Tomasz dostosował program edukacji do jej potrzeb i możliwości, decydując się na jej doskonalenie muzyczne czemu też pilnie się poświęciła. Bez wątpienia Tomasz miał silną osobowość, warto jednak wspomnieć o przykładzie jego elastyczności w edukacji drugiej żony oraz środkach, za pomocą których nakłonił ją do współpracy: "Z trudem osiąga jakiś mąż od żony przez władczość i surowość tak wiele uległości, co za pomocą pochlebstw i żartów. Zaprawdę, czy można osiągnąć większą uległość, jak nakłaniając kobietę, która jest już starsza i nie posiada ustępliwego charakteru, a której umysł jest zaprzątnięty interesami, do nauki gry na harfie, szpinecie, skrzypcach oraz flecie i do poświęcania każdego dnia czasu na te ćwiczenia?"?.
Jednym z największych darów, jakie mąż może dać swej żonie, jest bezpieczeństwo wypływające z przyzwoitych dochodów i dobrze prosperujący rodzinny interes. Tomasz był bardzo wziętym prawnikiem na długo przedtem, zanim został zastępcą szeryfa Londynu i później kanclerzem Królestwa, a jego posiadłość rodzinna stale wzrastała w zamożność, aż do końcowego okresu konfrontacji z tyranią. Tomasz stale kierował sprawami rodzinnymi, ale ponieważ był często nieobecny, lady Alicja niewątpliwie doglądała codziennego funkcjonowania domu i majątku. Zachowany list Tomasza z poradami dotyczącymi tych właśnie spraw pokazuje, jak wielkie miał do niej zaufanie. Ten duch zaufania i współpracy w zarządzaniu majątkiem, zawsze w kontekście jego funkcji jako głowy domu, jest inną charakterystyczną cechą wzajemnych stosunków Tomasza z żoną.
Ojciec
Nie powinno nikogo dziwić, że Tomasz More poświęcał wiele troski dzieciom oraz pozostałym domownikom. Erazm, który był częstym gościem w posiadłości More'ów podczas długiego pobytu w Anglii, wspomina: "Powiedziałbym, że Akademia Platona odżyła. Błędem byłoby jednak porównywanie rodziny More'a z Akademią Platona, gdyż w tej ostatniej głównym przedmiotem dyskusji była arytmetyka, geometria i niekiedy etyka, a ta pierwsza zasługuje raczej na miano szkoły poznawania i praktykowania wiary chrześcijańskiej. Nikt obojga płci nie zaniedbuje tam tak literatury, jak i wszelkiej pożytecznej lektury, choć największą wagę przywiązuje się do pobożności. Nie ma kłótni, nigdy nie pada gorzkie słowo, nikogo nie widzi się próżnującym. Ponadto to nie poprzez surowość czy ostre słowa utrzymuje More w swym domu tak szczęśliwą dyscyplinę, ale przez uprzejmość i delikatność. Wszyscy wypełniają swe obowiązki, ale pilność nie tłumi radości"?.
Powinniśmy w tym miejscu poczynić kilka spostrzeżeń na temat rodziny More, opisanej tak przez Erazma, jak i innych, współczesnych jej świadków.
Pierwszą i główną troską domu More'a było praktykowanie wiary. Niezwykłą troskę Tomasza o duchowe dobro rodziny zauważyło wielu jego biografów. Oczywiście rozciągała się ona na wszystkie aspekty życia rodzinnego. William Roper opowiada, że Tomasz miał zwyczaj codziennie, kiedy był w domu, poza swymi prywatnymi modlitwami odmawiać z dziećmi siedem psalmów pokutnych, litanię do Wszystkich Świętych i towarzyszące jej modlitwy; wieczorem natomiast, przed udaniem się na spoczynek, odmawiał ze swoją żoną, dziećmi i domownikami w kaplicy na kolanach "pewne psalmy i kolekty"?. Innym budującym świadectwem praktyk religijnych domu More'a jest przedstawiający jego rodzinę szkic Holbeina, który stanowił studium do słynnego obrazu. Widać na nim wyraźnie, że rodzina przygotowuje się do nabożeństwa: Lady Alicja klęczy już na klęczniku, córka More'a Cecylia ma w ręku różaniec, klęcznik znajduje się również u stóp samego sir Tomasza.
Dyscyplina i porządek
W majątku More'a panowała ład i dyscyplina tak wzorowe, że obserwatorzy uważali za istotne o nich wspomnieć. Sam Tomasz był odpowiedzialny za ten szczęśliwy stan rzeczy, a osiągał to za pomocą środków zwracających uwagę jego współczesnych: nie surowością czy krzykiem, ale łagodnością i uprzejmością. Ład i dyscyplina osiągnięte w ten sposób mogły opierać się jedynie na głębokim szacunku dla ojca i pana domu okazywanym przez dzieci, jak i przez pozostałych domowników. Bez wątpienia surowa dyscyplina rodzinna była czymś powszechnym w owych czasach, jednak głównymi jej pobudkami w domu More'ów był dobry przykład dawany przez ojca oraz jego zasługi, będące przedmiotem dziecięcego szacunku i miłości.
Dobre wykorzystanie czasu
Tomasz rozumiał, że próżnowanie rodzi zło, i starał się znajdować sobie pożyteczne zajęcia, pilnował też, by jego żona i dzieci czyniły podobnie. Jak wspomina Roper, często musiał zachęcać swą rodzinę do pilności: "Zastanawiając się nad diabłem i jego pokusami, odkrywamy, jak bardzo podobny jest do małpy. Małpa, nie pilnowana uważnie, będzie się wiercić i ośmielać się na sprytne sztuczki. I przeciwnie, obserwowana raptownie przewróci się na grzbiet i nie będzie już dokazywać. Podobnie jest z diabłem: znajdując człowieka próżnującym, opieszałym i gotowym bez oporu ulec jego pokusom, nie przestaje atakować, zanim nie doprowadzi go do swego celu. I przeciwnie, jeśli widzi człowieka usiłującego bronić się i opierać jego pokusom nuży się tak, że w rezultacie zaniechuje go"?.
Pogoda ducha
W domu More'a panowała atmosfera pogody i radości, oddająca prawdziwą radość i pogodę ducha pana domu, żyjącego spokojnie, otoczonego miłością Boga oraz bliskich. Nawet przytoczone wyżej pouczenie nie było dla rodziny More pozbawione humoru, ponieważ porównanie diabła do małpy nasuwało im na myśl figle ich własnej małpy, trzymanej wśród wielu innych zwierząt.
Nauka
Pierwszą troską Tomasza było religijne wychowanie dzieci, drugą ich postępy w nauce. Nauka nie była traktowana jako sposób osiągnięcia bogactwa czy władzy politycznej, ale środek do lepszego praktykowania wiary chrześcijańskiej i cnoty. W liście do Williama Gunnella, jednego z nauczycieli w domu More'ów, Tomasz przedstawia swój pogląd na cel nauczania i jego wartość tak dla kobiet, jak i dla mężczyzn: "Chociaż wolę nauczanie połączone z cnotą od wszystkich skarbów królewskich, jednak blask wiedzy, kiedy nie jest ona połączona z dobrym życiem, jest jawną hańbą jest tak zwłaszcza w przypadku kobiety. Z drugiej strony, jeśli kobieta (i tego pragnę i mam nadzieję osiągnąć z wami jako nauczycielem moich córek) do wybitnej cnoty doda umiarkowaną choćby znajomość literatury, myślę, że będzie miała z tego więcej rzeczywistego pożytku, niż gdyby pozyskała bogactwa Krezusa i piękno Heleny. Nie mówię tego z powodu chwały, jaką osiągnie, choć chwała towarzyszy cnocie jak cień ciału, ale ponieważ nagroda mądrości jest zbyt trwała, by ją można utracić jak bogactwa czy piękność, ponieważ zależy ona od gruntownej znajomości tego, co jest słuszne, nie od mowy ludzkiej, od której nie ma nic głupszego i zwodniczego. Człowiek taki poniżałby szlachetny charakter, przyzwyczajając go do podziwu, co jest próżnością i czymś niskim. Przeciwnie, poprawia swój charakter, kto postępuje w cnocie i prawdziwym dobru, i kto spogląda z góry z wyniosłą pogardą na te cienie dobrych rzeczy, których niemal wszyscy śmiertelnicy, przez nieznajomość prawdy, zachłannie pożądają, jak gdyby były one prawdziwymi dobrami.
Tak więc, mój drogi Gunnell, ponieważ musimy podążać tą drogą, często prosiłem o napominanie moich dzieci, by unikały przepaści pychy i arogancji, a chodziły po miłych łąkach skromności; by nie oślepił ich blask złota; by nie narzekały, że nie posiadają tego, co niesłusznie cenią u innych; by cnotę miały zawsze na pierwszym miejscu, a wiedzę na drugim, a w studiach ceniły najbardziej to, co może uczynić je miłymi Bogu oraz nauczyć miłości do wszystkich i chrześcijańskiej pokory. Postępując tak, otrzymają od Boga nagrodę za dobre życie i oczekiwać będą bez lęku godziny swej śmierci, a posiadając trwałą radość, nie będą nigdy nadęci pustą pychą ludzką ani gnębieni złymi językami. Takie, jak uważam, są szlachetne owoce nauki i chociaż przyznaję, że nie wszyscy ludzie piśmienni je posiedli, skłonny jestem twierdzić, że ci, którzy oddają się studiom z tych właśnie pobudek, łatwiej osiągną swój cel i staną się doskonałymi"?.
Tomasz uczył swe dzieci osobiście i z pomocą zatrudnianych przez siebie nauczycieli domowych. Nauka obejmowała literaturę grecką i rzymską, logikę, filozofię i matematykę; często czytane były pisma Ojców Kościoła. Tomasz interesował się zwłaszcza osiągnięciem przez dzieci biegłości w posługiwaniu się łaciną. Wiele z jego listów do nich (pisanych w tym języku) wzywa je do szlifowania umiejętności, często też chwalił ich postępy w tej właśnie dziedzinie. Troska Tomasza o wykształcenie swych dzieci nagrodzona została przez ich osiągnięcia. Zwłaszcza jego córka Małgorzata stała się szczególnie biegła w łacinie, tak w piśmie jak i w mowie, i była znana ze swego wykształcenia.
Pan domu
Poza żoną i dziećmi w posiadłości More'ów przebywała pewna liczba młodych mężczyzn i kobiet mieszkających z jego rodziną i pozostających pod jego opieką. Byli oni kształceni w tej samej szkole co jego dzieci i uczestniczyli w rodzinnych nabożeństwach. Tomasz dbał też bardzo o życie moralne swej służby. Stapleton wzmiankuje, że nigdy nie pozwalał im tracić czasu na próżniactwo czy lenistwo. Nikomu nie wolno było grać w kości czy karty, gorliwie też dbał o przestrzeganie cnoty czystości, rozporządzając, by męska służba spała w oddzielnym budynku niż służące. Kiedy sytuacja wymagała skarcenia, ganił ich łagodnie, ale z dobrym skutkiem.
Sam osobiście nadzorował praktyki religijne swego domu. Gromadził większą jego część każdego wieczora na modlitwę, podczas której wszyscy klęcząc odmawiali psalmy 24, 66 i 129, Salve Regina i De profundis za zmarłych. Nie pozwalał nikomu opuszczać Mszy św. i nalegał, by byli obecni od samego jej początku. W wielkie święta, jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, kazał wszystkim wstawać w nocy i uczestniczyć w całym oficjum.
Fundament
Fundament życia rodziny św. Tomasza More'a był taki sam, jak fundament jego kariery politycznej, jego osiągnięć literackich i jego męczeństwa: była nim jego katolicka wiara. Dobrze będzie przyjrzeć się praktykom religijnym Tomasza More'a, zwłaszcza że były one ściśle związane z jego życiem jako męża, ojca i głowy domu.
Każdego dnia słuchał Mszy św., często służąc do niej, i był tak wierny uczestnictwu w Najświętszej Ofierze, że pewnego razu nie odpowiedział na wezwanie samego króla, mówiąc, że musi najpierw dokończyć składanie czci wyższemu Monarsze. Codziennie odmawiał modlitwy poranne i wieczorne, a podczas dnia wiele się modlił.
Tomasz More był również sumiennym parafianinem, obdarowującym hojnie kościół parafialny i służącym do Mszy św. nawet wówczas, kiedy był lordem kanclerzem. Odbywał pielgrzymki do sanktuariów odległych niekiedy od jego domu, zawsze pieszo. Skrupulatnie przestrzegał święcenia niedzieli i dni postu. Był hojny dla ubogich i starał się kochać wszystkich ludzi. Umartwiał się na różne sposoby: jedząc tylko pierwsze z podawanych dań, wstrzymując się całkowicie od wina i nosząc proste szaty, kiedy stanowisko nie wymagało ubierania jedwabi. W piątki, wigilie świąt i Suche Dni nosił pod szatami włosiennicę, nawet kiedy był już kanclerzem.
Prowadził życie zarazem aktywne i kontemplacyjne; i jak w przypadku każdego człowieka musi być ono rozpatrywane całościowo, w powiązaniu z jego charakterem.
Męczeństwo
Kiedy Henryk VIII zajął miejsce papieża jako głowa Kościoła w Anglii, Tomasz More zrezygnował z urzędu kanclerza Królestwa i po okresie osobistego ubóstwa, będącego skutkiem wypadnięcia z łask króla, został uwięziony w londyńskim Tower, a potem oskarżony o zdradę i ścięty.
Godziny modlitw, zjednoczenie z naszym Panem we Mszy św., a zwłaszcza w Komunii św., medytacje nad Jego Męką i wzgarda bogactw oraz honorów tego świata przygotowały go na godzinę męczeństwa. Jak pisze Stapleton: "Zwykł mówić, że on, który był zawsze przepełniony żarliwym pragnieniem ujrzenia Boga, zostanie chętnie dopuszczony przed Jego oblicze"?.
Za "The Angelus"?, wrzesień 1996. Przełożył Tomasz Maszczyk.