Ta jedna, jedyna
Tę jedną, jedyną można mieć w życiu niejedną...
Często mówi się o "prawdziwej miłości". Sceptycy nie wierzą, że w ogóle istnieje, inni ciągle na nią czekają, a jeszcze inni chwalą się, że ich spotkała. Czy to właśnie to uczucie?
Już samo określenie "prawdziwa miłość" jest logicznie rzecz biorąc mocno podejrzane, bo jeśli miłość nie jest prawdziwa, to po prostu nie jest miłością. Nie można, więc kochać mniej lub bardziej naprawdę, ale albo się kocha, albo nie.
Sfera uczuć nie jest jednak obszarem, na którym miarka rozumu zbyt dobrze się sprawdza. Jeśli więc ktoś nas zacznie przekonywać, że oto przeżywa właśnie prawdziwą miłość, to nie ma sensu zasłaniać się logiką, ale lepiej spróbować zrozumieć, o czym właściwie opowiada.
Zazwyczaj mówi się, że prawdziwa jest ta jedna, jedyna miłość. Taka, która nigdy się nie skończy. Wszystko oczywiście w myśl romantycznej teorii dwóch połówek, które przeznaczone sobie szukają się po świecie, a jak się już odnajdą, to po to, żeby wbrew wszelkim przeciwnościom połączyć się na zawsze.
Problem tylko w tym, że większość z nas nieraz w życiu kochała i nieraz już powtarzała "tylko ty się liczysz". Nieraz zarzekałeś się, że to, co czujesz teraz, to właśnie to gorące uczucie, które nigdy nie będzie mieć końca. Ale kiedy zdarzyło się, że koniec nastąpił, bo człowiek jest tylko człowiekiem i w życiu różnie bywa, to znajdowałeś sobie kolejne jedyne miłości, o których mówiłeś dokładnie to samo. Pytania o byłe kobiety zbywałeś stwierdzeniami w rodzaju "wtedy się myliłem, ale teraz to już na pewno".
Tylko, że to nie takie proste. Przecież, jeśli "to była pomyłka", to, dlaczego byłeś z nią rok, dwa, pięć lat? Jeśli to nie była "prawdziwa miłość", to, czemu tyle razy powtarzałeś, że bardzo ją kochasz? Czy świadczy to o twojej obłudzie, o tym, że do byłych nigdy nic nie czułeś? A jeśli czułeś, to, co to było, jeśli nie miłość?
Owszem, może i zdarzyło ci się parę razy w życiu powiedzieć "kocham" na wyrost, ale przecież Ola czy Kasia, z którymi spędziłeś szmat czasu i tyle przeżyłeś już na pewno nie były pomyłkami i to na pewno było "to". To na pewno była miłość, a jeśli tak to była ona "prawdziwa" i w niczym nie zmienia tego fakt, że się skończyła. Choć to prawda dla aktualnie zakochanych dość okrutna, po prostu tę jedną, jedyną można mieć w życiu niejedną...