Postarajmy się zebrać wszelkie znaki zapytania, niejasności związane z tragedią, która dokonała się 10 kwietnia 2010 roku, nad ranem. A tych znaków zapytania, znaków które szokują - jest dużo. Zbiegiem czasu zaczyna przybywać coraz więcej dziwnych pytań, niestety wciąż bez odpowiedzi. Zaczynamy:
wrak samolotu. Oglądaliście, czytelnicy, relację filmowe z miejsca katastrofy? Na pewno każdy widział te ujęcia. Co się wam rzuciło na pierwszy rzut oka, co było tam podejrzane? Raczej wypadało by zadać inne pytanie: czego tam nie było. Otóż widzieliśmy kilka poszczególnych części samolotu, które można by było policzyć na palcach obu rąk. Było to może 10%, maksymalnie 15% kadłuba samolotu. Gdzie się podziała reszta szczątków tej potężnej maszyny? Jest to 55 tonowy samolot o powierzchni nośnej ponad 200 m2, zabierający max 160 pasażerów. Jedyny większy kawałek skrzydła widoczny na filmach ma jakieś 3-4 m2. Do tego fragment dziobu samolotu. A gdzie reszta? Już na pierwszy rzut oka widać było, że cały kadłub został dosłownie rozerwany na strzępy, w drobny mak - jego tam po prostu nie było! Co spowodowało takie uszkodzenia? Czy aby na pewno był to wybuch paliwa lotniczego? Świadkowie naoczni, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek oraz wybuch i pożar. Niektórzy twierdzą, że wybuch miał miejsce zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Jak na sprawę nie patrzeć, Tupolew 154 jest konstrukcją typu 'nie gniotsa, nie łamiotsa'. Prędkość przy lądowaniu jest znikoma, rzędu 200 km / h (i stąd wynika niebezpieczny brak manewrowości) i trudno przy takiej prędkości wytłumaczyć wrak w kawałkach. Wbrew wyobrażeniom samolot to nie jest latająca bomba, która przy uderzeniu wybucha. Więcej ? paliwo lotnicze pali się jak każde inne, a wybucha tylko starannie zmieszane z tlenem. Jak zatem wytłumaczyć wybuch? Nijak. Przy tej prędkości wrak samolotu powinien być w jednym kawałku. Zwróćcie uwagę na zdjęcia satelitarne wraku tego samolotu. To, co zostało z samolotu to zaledwie szczątki
http://www.fakt.pl/Satelita-zarejestrowal-katastrofe,galeria-artykulu,69152,2.html
Ilość eksplozji, zeznania świadków tragedii. Niektórzy świadkowie mówią, iz słyszeli kilka odgłosów detonacji, inni wspominali o dwóch takich odgłosach. Zaś świadkowie cytowani przez wieczorne wydania informacyjne mówili, iż wybuch był jeden, już na powierzchni ziemi. Skąd taka rozbieżność w zeznaniach świadków? Inną wersję przedstawia członek Polskiej delegacji, która na lotnisku w Smoleńsku oczekiwała na samolot z Prezydentem: 'W Polsce pierwszą osobą, która dowiedziała się o wypadku, był minister spraw zagranicznych. Z lotniska w Smoleńsku, gdzie na delegację czekała polska grupa przygotowawcza, kilka minut po tragicznym wydarzeniu zadzwonił do szefa MSZ dyrektor departamentu wschodniego z MSZ. Było ok. godziny 9 rano polskiego czasu. Dyrektor powiedział Radosławowi Sikorskiemu, że "prezydencki samolot się rozbił, ale nie było wybuchu". Sikorski miał dylemat, czy już w tym momencie stawiać służby na nogi. Wysłał tę informację SMS-em do premiera Donalda Tuska'. Link do źródła -
http://wiadomosci.onet.pl/2153898,11,item.html
Oto zeznanie naocznego świadka, który mówi, iż widział samolot, z którym 'dzieje się coś poważnego'. Potem świadek ten usłyszał w oddali donośny huk, 'jakby wybuchła bomba'.
Link do tego filmu - http://wp.tv/i,Swiatek-katastrofy-polskiego-samolotu,mid,549061,klip.html?ticaid=6a18a
Czy aż taka rozbieżność to tylko typowa dla takich katastrof oznaka chaosu informacyjnego, czy celowa dezinformacja, serwowana z premedytacją? Inną sprawą jest to, iż kiedy samolot był już rozbity na ziemi, to dyrektor departamentu wschodniego MSZ nie słyszał eksplozji, jednocześnie wiedząc o tragicznym wypadku. Jednak inni świadkowie zeznają, iż słyszeli odgłosy eksplozji, co było podawane w polskiej telewizji. W takim razie czy eksplozje te odbyły się wcześniej, w powietrzu, kiedy samolot był w pewnym oddaleniu od lotniska? To oczywiście moje luźne przemyślenia, niekoniecznie muszą być zgodne z prawdą, gdyż zeznania świadków są skrajnie różne.
Wojskowe lotnisko w Smoleńsku spełnia wszystkie rosyjskie normy lotnicze. Mówi się jednak o braku najnowszych urządzeń naprowadzających. Nie znaczy to jednak, że nie ma ich tam w ogóle. Są boje naprowadzające i radary oraz jest komunikacja z wieżą lotów. Jak w takim razie samolot mógł się znaleźć aż 70 metrów z boku pasa do lądowania?
Rozmowa z wieżą lotów odbywała się po rosyjsku, choć załoga Polskiego samolotu nie znała aż tak dobrze tego języka. Dlaczego?
Inne zeznania mówią o tym, że odchylenie od pasa lotniska było nie tylko na wysokości, ale także szerokości wynosiło co najmniej 150 metrów. To zdanie wypowiedział rosyjski minister ds. nadzwyczajnych, Siergiej Szojgu, po przeanalizowaniu materiałów z czarnych skrzynek samolotu. Link do tej cennej wypowiedzi tutaj http://www.to.com.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100410/KRAJ_SWIAT/237894130
Dlaczego władze Rosji tak pospiesznie informują o błędzie jednego z najbardziej doświadczonych z polskich pilotów, od razu wszczynając śledztwo z odpowiedniego paragrafu ? Przecież pilotujący tą maszynę to fachowiec w swoim zawodzie. Piloci ci byli dawno szkoleni na startowanie i lądowanie w warunkach zerowej widoczności. Dlaczego na już starcie skreślono ewentualność zamachu terrorystycznego, od razu w zdecydowany sposób koncentrując się na wątku rzekomego błędu pilota? Dlaczego żadne media w Polsce nie brały pod uwagę tego, iż na pokładzie mogła wybuchnąć bomba? Branie pod uwagę także tej ewentualności jest logiczne i oczywiste, dopóty, dopóki przyczyny nie zostaną ustalone przez ekspertów. Media w Polsce miały już na samym początku gotową informację - był to błąd pilota i koniec. Co ciekawe, niemal wszystkie krajowe media były w tym wyjątkowo zgodne.
Sprawa uszkodzeń samolotu w kontekście wysokości, z jakiej spadł. Otóż samolot spadł z małej wysokości, z zaledwie kilkunastu metrów. Jest dla mnie niepojęte, że po upadku z tak małej wysokości z całego kadłuba zostały zaledwie szczątki. Rozmiar uszkodzeń samolotu jest nieproporcjonalny w stosunku do wysokości, z jakiej spadł. Może istniał też inny czynnik, który zrobił tak duże szkody, np wybuchająca na pokładzie bomba?
Dlaczego analiza materiału z czarnych skrzynek, jak i identyfikacja ciał odbywa się w Moskwie a nie w Polsce? Rozumiem, że identyfikacja mogłaby się odbyć w Moskwie, za to dlaczego na czarnych skrzynkach położyli ręce Rosjanie?
Co z ciałami ofiar tej tragedii? Widzieliśmy wszyscy ujęcia filmowe, na których widać było nieliczne szczątki maszyny, zaś nigdzie nie widać było szczątków ludzkich! Sławomir Wiśniewski, montażysta TVP, który był jako pierwszy na miejscu katastrofy, mówi: 'Od razu przyjechała jedna straż, ale miernie im to szło. Ale nawet nie było widać, że ktoś zginął. Więc początkowo myślałem, że to był pusty samolot. Była taka potworna cisza jak po katastrofie ? dodał. - To jednak nie był taki widok jak po zwykłym wypadku lotniczym. Byłem świadkiem wydarzeń w Kabatach, to wyglądało inaczej. Tu nie było widać ciał'
link do tej wypowiedzi
Biorąc pod uwagę siłę uderzenia, trudno jest uwierzyć, iż cała załoga i pasażerowie przy upadku z wysokiego drzewa w ruchu ślizgowym - przypięci pasami do foteli, zginęła. Jednak taką informację podano krótko po zdarzeniu, a mianowicie w ok. pół godziny po nim, kierując się relacjami świadków i strażaków. Jednakże uporczywie pojawiają się pogłoski o trzech uratowanych, które są dementowane. Abstrahując od dziwnej hekatomby, którą trudno jest wytłumaczyć komuś, kto trochę latał i widział wypadków, zadziwiająca jest szybkość przekazania tej informacji. W normalnym toku wydarzeń liczbę ofiar podaje się po pewnym czasie, po spenetrowaniu wszystkich szczątków i dokładnym policzeniu. Tu stało się inaczej. Ratownicy od razu wiedzieli że nikt nie przeżył, bo nie ma czego zbierać. Zatem zniszczenia (wybuch) musiały być potworne, niewspółmierne do zdarzenia.
szczątki maszyny, dodajmy ? szczątki o małej wielkości są rozsypane po szerokim na co najmniej kilometr pasie. Skoro maszyna rozbiła się na ziemi, to co robia te szczątki na tak dużym obszarze? Wszystko wygląda na to, że maszyna rozbiła się już w powietrzu, zaś na ziemie spadały pojedyncze szczątki. Dodatkowo w wersji oficjalnej jest mowa, iż skrzydło maszyny zahaczyło o masz. Jednak zahaczenie o maszt nie mogłoby spowodować w żadnym wypadku oderwania się skrzydła.
Montażysta TVP powiedział że widział nienaturalnie przechylony samolot. Czy pilot, na tak niskiej wysokości wykonywał by tak ryzykowny manewr bez powodu? Jest to tym bardziej dziwne, że niedługo przed prezydenckim samolotem wylądował JAK z polskimi reporterami. Jakiś czas później próbował tam lądować transportowy IŁ, który wykonał dokładnie taki sam dziwny manewr, tzn. zaledwie kilka metrów nad ziemią przechylając skrzydło. Poza tym są relacje świadków, mówiące, że samolot leciał z przechyłem na jedno skrzydło, dowodem jest ścięte drzewo, któż tak podchodzi do lądowania ?! Czyżby samolot prezydencki nie miał urządzeń automatycznie stabilizujących go przy podchodzeniu do lądowania?
Jest też inna relacja. Otóż był wywiad z dziennikarzem, który był w jaku lądującym godzinę przed prezydentem. Dziennikarz mówi że mieli lecieć innym samolotem, ale piloci w ostatniej chwili stwierdzili, że jest awaria i dziennikarze przesiedli się do innego. Po wylądowaniu (twierdzi że lądował w o wiele gorszych nieraz warunkach), widział transportowy samolot, który dotknął płyty lotniska (dziennikarz nie jest w stanie potwierdzić, czy lądował, czy startował), i który przy tym niepokojąco przechylił się na prawe skrzydło, prawie dotykając jaka dziennikarskiego stojącego na drugim pasie. Dziennikarz użył słów ?ratował się?.
Wypowiedź dr. inż. Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT): Jako pilot oceniam, że sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. Pilot wykonał dodatkowe kręgi nad lotniskowe, aby upewnić się co do warunków lądowania i na tej podstawie podjął uzasadnioną decyzję o lądowaniu. Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km / h.
Stan ciał. Tylko 14 ciał udało się zidentyfikować bezpośrednio, przez rodziny ofiar. Na chwilę obecną media podają, iż w wypadku innych ciał potrzebne będą testy DNA. Wczoraj podano informację, iż niektóre ciała były rozczłonkowane. Na uwagę zwraca też inny fakt. Otóż pan Prezydent i pani Prezydentowa siedzieli obok siebie w momencie lądowania. Procedury zabraniają wychodzenia do toalety w czasie lądowania. Dlaczego więc ciało Prezydenta zidentyfikowano od razu, zaś ciało Pierwszej Damy rozpoznano dopiero po szczegółach typu obrączka ślubna? Przecież siedzieli obok siebie, a z tego, co głosi wersja kreowana przez media, na pokładzie nie doszło wybuchu bomby, który mógłby poczynić takie różnice? Dlaczego nie dokonano sekcji zwłok, która jednoznacznie ustaliłaby zamach.
-gaz
-związki chemiczne po wybuchu bomby
-kula w ciele ofiary
W takich przypadkach jak ten szczegółowo powinny być zbadane ciała wszystkich pasażerów dosłownie centymetr po centymetrze.
Sprawa oszczerstwa mediów pod adresem załogi samolotu, bo tylko tak to można nazwać. Co rusz kolejne media próbują nam nieśmiało, ale bezczelnie sugerować, iż to pan Prezydent Kaczyński zmusił pilotów do lądowania pomimo fatalnych warunków atmosferycznych. Tymczasem jest to zwykłe oszczerstwo, gdyż poddanie się takiej presji świadczyło by o skrajnej nieodpowiedzialności załogi. Takie zachowanie po prostu nie wchodziło w grę! Dlaczego media tak bardzo naciskają na wersję, która głosi winę załogi, i to od samego początku? Nie jest to dla was podejrzane? Poza tym oskarżenie Prezydenta Kaczyńskiego o wymuszanie lądowania w trudnych warunkach i obarczenie go pośrednią winą jest na rękę koncernom medialnym, jak i przeciwnikom politycznym opcji Prezydenta.
wywiad z panią redaktor Anna Pietraszak - doradcą Zarządu Telewizji Polskiej, udzielony dla Portalu "Nasza Polska", a opublikowany na Portalu Bibula.com. Pani Anna Pietraszak mówi: 'Popatrzmy chociaż tylko na Janusza Kurtykę, na pana prezesa IPN. Przecież to był młody człowiek, który połowę swojego życia dorastał do swej roli politycznej, wybitnej, wyjątkowej, trudnej. Te 20 lat młodości, to połowa jego życia. Odtworzyć takiego drugiego człowieka tego formatu, to kolejne 40 lat. I może znowu o to chodziło? Przecież teraz finalizują się śledztwa IPN. Finalizuje się sprawa zachowania istoty IPN, czy w ogóle istnienia Instytutu. Największe śledztwo IPN to śledztwo dotyczące zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki i zabójstw dziesiątek innych księży. Było przecież komando, które mordowało księży. Mieliśmy nadzieję, że to śledztwo zostanie skończone przed beatyfikacja księdza Jerzego. Ale nie ma prezesa Kurtki? Czy to przypadek? 2 września 1999 roku wyszłam ze szpitala w Aninie, gdzie leżał ciężko chory ksiądz Peszkowski. Nie wiadomo było czy przeżyje. Znalazłam się w takim miejscu, gdzie fetowano sukcesy pana Komorowskiego. Miał swoje święto. I tam spotkałam oficera Urzędu Ochrony Państwa. Nie powiem czy mężczyznę czy kobietę. Ten oficer UOP wziął mnie na słowo i zapytał: ?To jak ten Twój ksiądz? Żyje jeszcze?? Powiedziałam mu, że martwimy się bardzo czy przeżyje do rana. Usłyszałam wtedy coś strasznego. Oficer UOP powiedział: ?Niech zdycha. Niech zdycha ten czarny, co nam tylko przeszkadza?. Nigdy tych słów nie zapomnę. Oficer UOP? 99 rok? Więc jaką my mamy wolną Polskę? Jaką my mamy wolną Polskę, kiedy teraz ich wszystkich już nie ma?' koniec cytatu.
Tymczasem jaka była pierwsza decyzja pana Komorowskiego jako tymczasowego Prezydenta RP? Jedną z pierwszych jego decyzji było to, aby ludzie związani z PO przejęli stery w.. IPN. Aby nie być gołosłownym podaję wam link:
Anna Pietraszak w tym samym wywiadzie wskazuje na inny, nie mniej istotny szczegół: 'Dostałam tę listę od młodych dziennikarzy, którzy prosili mnie o radę z kim przeprowadzić ewentualnie wywiady. Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak, już od kilku dni, z maili na maile. Potem siedziałam w domu, to było w poniedziałek, i zastanawiałam się jak to możliwe, że ja mam pełną listę generałów, kapelanów, polityków, którzy lecą z prezydentem i że ta lista jest w obiegu. Wierzyć mi się nie chciało, że oni wszyscy są na tej jednej liście. Pomyślałam, że może będą rozdzieleni, że może to tylko lista obecności w Katyniu. Nie mogłam tego pojąć i niestety wziąć na serio. Generał Skrzypczak mówił niedawno w telewizji, że po wypadku Casy podkreślano wymóg bezpieczeństwa, że kiedy leci kilku dowódców to trzeba ich rozdzielać, a przecież z polskimi generałami leciał prezydent, nie tylko głowa państwa, ale zwierzchnik sił zbrojnych, osoba odpowiedzialna za całe bezpieczeństwo kraju! Trzeba teraz zwrócić uwagę na to jakim cudem znaleźli się w jednym samolocie generałowie, politycy i sam prezydent? Jakim cudem ta lista krążyła od tak po Internecie? Jakim cudem!? Czy nasz prezydent był tak kompletnie pozbawiony ochrony? Kto pracował nad tym, żeby on był tak nagi? Czy nikt nie myślał o ich ochronie?? Niemożliwe. To się samo nie stało'. Myślę, iż to nie wymaga komentarza. W niektórych mediach podkreślano, iż nie złamano oficjalnych procedur. Procedury procedurami, co jednak ze zdrowym rozsądkiem? Tutaj wybitnie złamano wszelkie zasady ostrożności i zdrowego rozsądku. Komuś mogło na tym zależeć, jednak tego nie wiemy i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy, o ile jest to prawda.. Kiedy się obudzimy, kiedy zaczniemy zadawać pytania?
Dochodzą do nas niepokojące wieści, otóż
wszystkie dokumenty dotyczące WSI, także komisji ds. służb specjalnych czy byłych agentów SB zostały przejęte około 2 godziny po informacji o katastrofie. W tamtym momencie nie było jeszcze wiadomo, czy Kurtyka przeżył czy nie.
Nastąpiło również przeszukanie warszawskiego mieszkania ś.p. Wassermana. (czego szukali tam funkcjonariusze możemy się tylko domyślać). Szykują się poważne zmiany w wojsku, służbach specjalnych i wszystkich instytucjach państwa.
Nastąpiła próba przejęcia kierownictwa IPN i zablokowanie dotychczasowych ciał kolegialnych. Mianowany przez Komorowskiego następca Władysława Stasiaka, przejmuje gabinet zmarłego nie pozwalając wdowie po zmarłym ministrze na zabranie osobistych rzeczy zmarłego.
Zostaje odwołany dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sławomir Dębski, bez podania powodów merytorycznych. Niepokojące sygnały dochodzą z ośrodków wojskowych.
Są sygnały o czystkach w biurze RPO, do porażających scen dochodzi w biurze BBN, a to wszystko pod przykrywką żałoby narodowej. Autor: ~ossa
już dnia 10 kwietnia 2010 roku, po południu, pan Komorowski wydał rozkaz przejęcia IPN' u przez ludzi związanych z PO. Więcej o prawdziwym obliczu Komorowskiego i jego związkach z WSI - kliknij tutaj
NOWE FAKTY - UWAGA! 'Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio ZET wojskowa prokuratura zbada film, który pokazuje szczątki prezydenckiego samolotu tuż po katastrofie pod Smoleńskiem. Pod koniec nagrania, które znalazło się w internecie słychać strzały.
- Nie możemy zbagatelizować tego filmu - powiedział Radiu ZET pułkownik Jerzy Artymiak z naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodał również, że zapadła decyzja o zbadaniu przez biegłych pochodzenia, zawartości oraz autentyczności tego nagrania'. Link do źródła z onetu - kliknij tutaj
a teraz link do omawianego filmiky na you tube - kliknij tutaj - warto!
Analiza tego filmu wraz z tłumaczeniem, nadesłana mi przez kolegę, który zna Rosyjski: 'Najważniejszym w tym nagraniu są wypowiedziane słowa.
Kamerzysta powtarza - ni <wulgaryzm> siebie.
W wolnym tłumaczeniu należy to odczytać jako - ja..<wulgaryzm>.
Nie udało mi się zrozumieć pozostałych treści tam zawartych.
Dość wyraźnie brzmią ostatnie słowa i ktoś kto bardzo dobrze zna rosyjski, powinien to wszystko przetłumaczyć.
Rozlegają się tam również strzały i nie są to wystrzały rac, a w 100% są to strzały z pistoletu.
Aha, jeszcze wyraźnie słychać "uchodiat" kilka razy, co znaczy "uciekają".
Kto i do kogo strzelał, a także kto uciekał?'.
Przed przylotem Kaczyńskiego usunęli dodatkową nawigację?
Rosyjskie media: obsługiwała tylko samolot Putina. Trzy dni przed katastrofą prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku na tym samym lotnisku lądowały samoloty z Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem. Na ich przyjazd do Smoleńska sprowadzono dodatkowy sprzęt nawigacyjny. Jest prawdopodobne, że przed lądowaniem samolotu z Lechem Kaczyńskim sprzęt ten usunięto z lotniska - donosi RMF FM.
Taką tezę postawiła na łamach "Moscow Times" znana rosyjska komentatorka Julia Łatynina. Powołała się na rosyjskich pilotów, którzy znają procedury obsługi lotów Putina.
Łatynina zauważa, że o ile wizyta premiera Donalda Tuska była priorytetowa dla władz rosyjskich, to wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego traktowały jak zbędną.
Kiedy Putin i Tusk przylatywali, na miejsce przywieziono specjalne radiolokacyjne przyrządy. Ponieważ nie było śladu takich urządzeń, gdy przylatywał Kaczyński, to oznacza, że je zabrano. Ta sprawa wydaje mi się bardzo ważna dla śledztwa - mówiła Łatynina w rozmowie z reporterami krakowskiej stacji.
To na razie wszystkie pytania i wątpliwości związane z tą tragedią, do jakich udało mi się dotrzeć. Mam pewne przesłanie dla tych, którzy szukają prawdy o wydarzeniach z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Otóż my wszyscy musimy mieć dużo siły i odwagi, aby z podniesioną przyłbicą domagać się wyjaśnienia tej sprawy. Media obecnie urabiają Polaków pod kątem fałszywego, amoralnego pojednania. Według mediów, które nas okłamują sprawa jest już zamknięta. Według mediów nie mamy prawa zadawać pytań, nie mamy prawa domagać się prawdy, bo przecież jest żałoba i powinniśmy być wszyscy razem. Najlepiej zapomnijmy kto szydził z Prezydenta Kaczyńskiego za jego życia, kto podkładał mu różne 'świnie', kto go lżył obrażał. Według mediów najlepiej dajmy całkowity kredyt zaufania tym, którzy mają teraz władzę. Przecież mamy mieć zgodę narodową, prawda? Szkoda tylko, że ta pełna fałszu, cynizmu i obłudy 'zgoda narodowa' panuje tylko w redakcjach polskojęzycznych, ale antypolskich mediów. Ulica wie swoje, ulica warszawska, śląska czy trójmiejska domaga się prawdy i rzetelnego prowadzenia śledztwa. My wiemy, że nie możemy dopuścić do tego,aby antypolskie media zatuszowały prawdę. Nie możemy dopuścić do tego, aby mydlono nam oczy i wmawiano nam, że na tą prawdę nie zasługujemy. Otóż zasługujemy, ponad tysiąc lat historii naszego narodu zobowiązuje nas do czynnej walki o prawdę. Będą się z nas śmiać tak, jak śmiali się z pana Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki za ich życia. Będą z nas drwić i mówić, że wyznajemy teorie spiskowe. W końcu niektórych z nas będą zastraszać, niszczyć psychicznie, stosować socjotechniczne tricki i sztuczki psychologiczne, byle tylko odwieść nas od poszukiwania prawdy. Bądźmy na to gotowi, gdyż prawdziwa wojna informacyjna, Wojna Światów dopiero się zaczyna. Prolog tej wojny widać już na forach internetowych i na blogach, gdzie uaktywniła się młodzieżówka PO i inni ludzie 'na etatach', krzykacze i lobbyści opłacani przez grupy interesu. Pamiętacie info wojnę związaną z fałszywą epidemią świńskiej grypy? Wszystko wskazuje na to, iż kolejna info wojna przed nami. Tym razem będzie to info wojna dużo brutalniejsza, gdyż światowe elity zagrały va banque.